popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Masspike Mileshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/25215/Masspike-MilesNovember 15, 2024, 2:04 ampl_PL © 2024 Admin stronyDrive By: Big Daddy Kane, Erick Sermon, Black Moon, Nappy Roots, Kenn Starr ft. Wordsworth & Supastitionhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-21,drive-by-big-daddy-kane-erick-sermon-black-moon-nappy-roots-kenn-starr-ft-wordsworthhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-21,drive-by-big-daddy-kane-erick-sermon-black-moon-nappy-roots-kenn-starr-ft-wordsworthJanuary 20, 2015, 3:58 pmMarcin NataliKolejny dzień, kolejny Drive By... Dziś mamy dla was nowe numery od takich legend jak Big Daddy Kane, Erick Sermon czy Black Moon, nowy track znanej i lubianej ekipy z Kentucky Nappy Roots, a także wyprodukowany przez Black Milka trzeci singiel z nadchodzącego "Square One" Kenn Starra, z gościnnym udziałem Wordswortha z eMC i Supastitiona. Gotowi?Na pierwszy ogień pójdzie Smooth Operator ad 2015, niezawodny BDK, który podobnie jak na Kempie '13 również tym razem potwierdza dobrą formę i niepowtarzalny styl. I'm coming straight from the Brooklyn region, always keep the heat on!Drugi strzał przygotował dla was powracający po długiej przerwie z solowym materiałem Green-Eyed Bandit. Przypominamy, że ostatni solowy album Sermona "Chilltown, New York" ukazał się w 2004 roku. Teraz MC/producent przygotowuje się do wydania nowej EPki zatytułowanej "ESP", a "One Shot" z Masspike Milesem to pierwszy singiel promujący wydawnictwo. Ogień!Pozostając w Nowym Jorku jeszcze na chwilę, mamy dla was nowy track od tria Buckshot - 5 Ft - Evil Dee. Podziemna, uliczna produkcja przywodzi na myśl klasyczne dokonania tria i z pewnością zadowoli dotychczasowych fanów. Track pochodzi z mixtape'u DJ'a Evil Dee "Broadcasting Live" (odsłuch całości).Przenieśmy się na chwilę na południe, gdzie sympatyczna ekipa z Kentucky rozkręca "imprezę wieku". Wbrew tytułowi to jednak nie petarda zmuszająca do wbicia na parkiet, a chilloutowy, leniwie płynący track, który pozwala panom z Nappy na poruszenie dręczących ich kwestii i zafundowanie nam zdrowej dawki refleksji. It's the music that we're faced with, my soul motivation, from my corner to my nation - worldwide is my locationOczekiwany od lat sequel kapitalnego "Starr Status" Kenn Starra z 2006 r. ukaże się już 27 stycznia, a póki co Mello Music Group prezentuje trzeci singiel ze "Square One" - wyprodukowane przez Black Milka "Came To Deliver" z gościnnym udziałem Wordswortha oraz Supastitiona. Bars for days!Square One by Kenn StarrNa sam koniec łapcie natomiast coś na dobre samopoczucie - bardzo przyjemny, wspominkowy track "Feels So Good" autorstwa MC z Portland, znanego wcześniej jako Luck-One, a obecnie nagrywającego pod ksywą Hanif. Feels so good!Kolejny dzień, kolejny Drive By... Dziś mamy dla was nowe numery od takich legend jak Big Daddy Kane, Erick Sermon czy Black Moon, nowy track znanej i lubianej ekipy z Kentucky Nappy Roots, a także wyprodukowany przez Black Milka trzeci singiel z nadchodzącego "Square One" Kenn Starra, z gościnnym udziałem Wordswortha z eMC i Supastitiona. Gotowi?

Na pierwszy ogień pójdzie Smooth Operator ad 2015, niezawodny BDK, który podobnie jak na Kempie '13 również tym razem potwierdza dobrą formę i niepowtarzalny styl. I'm coming straight from the Brooklyn region, always keep the heat on!

Drugi strzał przygotował dla was powracający po długiej przerwie z solowym materiałem Green-Eyed Bandit. Przypominamy, że ostatni solowy album Sermona "Chilltown, New York" ukazał się w 2004 roku. Teraz MC/producent przygotowuje się do wydania nowej EPki zatytułowanej "ESP", a "One Shot" z Masspike Milesem to pierwszy singiel promujący wydawnictwo. Ogień!

Pozostając w Nowym Jorku jeszcze na chwilę, mamy dla was nowy track od tria Buckshot - 5 Ft - Evil Dee. Podziemna, uliczna produkcja przywodzi na myśl klasyczne dokonania tria i z pewnością zadowoli dotychczasowych fanów. Track pochodzi z mixtape'u DJ'a Evil Dee "Broadcasting Live" (odsłuch całości).

Przenieśmy się na chwilę na południe, gdzie sympatyczna ekipa z Kentucky rozkręca "imprezę wieku". Wbrew tytułowi to jednak nie petarda zmuszająca do wbicia na parkiet, a chilloutowy, leniwie płynący track, który pozwala panom z Nappy na poruszenie dręczących ich kwestiii zafundowanie nam zdrowej dawki refleksji. It's the music that we're faced with, my soul motivation, from my corner to my nation - worldwide is my location

Oczekiwany od lat sequel kapitalnego "Starr Status" Kenn Starra z 2006 r. ukaże się już 27 stycznia, a póki co Mello Music Group prezentuje trzeci singiel ze "Square One" - wyprodukowane przez Black Milka "Came To Deliver" z gościnnym udziałem Wordswortha oraz Supastitiona. Bars for days!

Na sam koniec łapcie natomiast coś na dobre samopoczucie - bardzo przyjemny, wspominkowy track "Feels So Good" autorstwa MC z Portland, znanego wcześniej jako Luck-One, a obecnie nagrywającego pod ksywą Hanif. Feels so good!

]]>
Havoc "13" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-03,havoc-13-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-03,havoc-13-recenzjaJune 2, 2013, 9:45 pmDaniel WardzińskiNie ukrywam, że sprawa beefu i jego zażegnania w Mobb Deep jest dla mnie co najmniej niesmaczna. Havoc cisnący Prodigy'ego na Twitterze od więziennych cwelów, negujący to potem twierdząc, że kto zwinął jego telefon na meczu NBA, by w końcu potwierdzić, że sam to napisał. "Separated" - diss na Prodigy'ego, zobrazowany teledyskiem miał być jednym z singli promujących trzeci solowy krążek Havoca. Ostatecznie zniknął z tracklisty, kiedy pojawiła się szansa zagrania rocznicowej trasy przy 20 urodzinach "Juvenile Hell". Na chwilę jednak zapomnijmy o konflikcie i przyjrzyjmy się albumowi, który ukazał się 7 maja.Single wskazywały na to, że ta połówka Mobb Deep jest na tyle ogarnięta, żeby przygotować sobie album idealnie skrojony na miarę aktualnej dyspozycji. Nie zgodzę się nigdy z twierdzącymi, że Hav to drewniany raper, ale nie ukrywajmy, że pod kątem progresu techniki składania rymów świat wyprzedził go o kilka długości. Mimo to jeden z producentów, którzy tworzyli charakter brzmienia Nowego Jorku potrafił przygotować zaskakująco wręcz dobry materiał.Warstwa muzyczna "13" to robota naprawdę wysokiej klasy. Havoc pokazuje tutaj, że jeśli brać z nowych trendów, to tylko do własnych potrzeb, a jak produkować to nie inaczej jak w swoim stylu. Rzecz jasna podkłady nie brzmią jak z "Infamous", są zrealizowane na nowym sprzęcie, brzmią jak 2013, ale przede wszystkim brzmią jak Havoc. Już niebawem ten gość będzie miał czwórkę na przedzie, a mimo to jego perkusje mają tę samą moc, którą podziwiało się na klasycznych nagraniach Mobb Deep. Zmieniło się sporo, ale nie zaczepny, drastycznie wyrazisty wydźwięk tych produkcji. To są bardzo "mobbdeepowe" bity, nawet kiedy stosują rozwiązania nietypowe dla zespołu. Na szczęście nie brakuje też tych zupełnie klasycznych i kojarzonych z nowojorskim duetem - wśród nich kryją się naprawdę wyjątkowe perełki."Favorite Rap Stars" początkowo wydaje się być kolejnym bitem w podobnym klimacie, było ich ostatnio sporo, ale kiedy wjeżdża druga część pętli wszystko staje się jasne - Havoc jest w formie. "Life We Choose"? Banger z perkusjami, które robią z tego tracka singiel na miarę albumu. "Colder Days" to typowe, chodnikowe Mobb Deep - surowizna, świdrujący dźwięk i jedyne w swoim rodzaju bębny. Poszarpany wybrzmiewający motyw gitary, który porwany przez imponujące sekcje perkusji i bardzo niskiego basu niesie się aż miło. Każdy kolejny numer jest jakimś zaskoczeniem, każdy muzycznie robi dobre wrażenie i nie zostawia z mieszanym uczuciem w stylu "i po co ci to było?", które przecież jest częstym towarzyszem przy słuchaniu gwiazd z przeszłości. Ja może trochę się skrzywiłem słysząc dobór sampla w "Heart Dat". Wydaje mi się, że nie da się na tym zrobić lepszego numeru niż zrobił to O.C., ale koniec końców Havoc ciekawie to poodwracał.Rapowo Havoc jest sobą. Nie sili się na coś w czym nie czuje się dobrze, nie buduje góry porównań i punchline'ów, nie zaczyna szarżować na bicie co by mu na dobre nie wyszło. Potrafi nawijać w swojej konwencji więcej niż dobrze, a kiedy np. leci przez superdynamiczny bit "Get Busy" naprawdę zdumiewa. Jego wokal świetnie brzmi na takich rzeczach jak epicki instrumental "Gettin' Mines". Havoc zdawał sobie sprawę, że na takich podkładach potrzebuje też innego rodzaju zwrotek, morderczych wjazdów, które jakoś wcale nie spychają gospodarza na drugi plan, chociaż np. Twista daje tutaj jedną z najlepszych zwrotek w ostatnim czasie, a Royce włącza tryb "mogę wszystko". Na miejscu Lloyda Banksa wolałbym usłyszeć np. Mysonne'a, ale numer ze Stylesem i Raekwonem to kawał dobrego rapu. Materiał jest spójny, dosyć krótki, ale mimo to w trakcie 43 minut nieraz zaskakuje. Dla przykładu w połowie albumu wjeżdża "Already Tommorow" oparte o kompletnie szokującym w pierwszej chwili syntetycznym akordzie. Pokombinowana, zupełnie nienowojorska perka jakoś w ogóle nie "odkleja" się od albumu. Naprawdę dużo tu sztosu, jest bardzo dobrze. Jeszcze ze dwa takie numery jak "Gettin Mines", "Life We Chose" czy "Get Busy" i byłoby świetnie. Sprawdzić jednak trzeba, Havoc ma się dobrze. Nie ukrywam, że sprawa beefu i jego zażegnania w Mobb Deep jest dla mnie co najmniej niesmaczna. Havoc cisnący Prodigy'ego na Twitterze od więziennych cwelów, negujący to potem twierdząc, że kto zwinął jego telefon na meczu NBA, by w końcu potwierdzić, że sam to napisał. "Separated" - diss na Prodigy'ego, zobrazowany teledyskiem miał być jednym z singli promujących trzeci solowy krążek Havoca. Ostatecznie zniknął z tracklisty, kiedy pojawiła się szansa zagrania rocznicowej trasy przy 20 urodzinach "Juvenile Hell". Na chwilę jednak zapomnijmy o konflikcie i przyjrzyjmy się albumowi, który ukazał się 7 maja.

Single wskazywały na to, że ta połówka Mobb Deep jest na tyle ogarnięta, żeby przygotować sobie album idealnie skrojony na miarę aktualnej dyspozycji. Nie zgodzę się nigdy z twierdzącymi, że Hav to drewniany raper, ale nie ukrywajmy, że pod kątem progresu techniki składania rymów świat wyprzedził go o kilka długości. Mimo to jeden z producentów, którzy tworzyli charakter brzmienia Nowego Jorku potrafił przygotować zaskakująco wręcz dobry materiał.

Warstwa muzyczna "13" to robota naprawdę wysokiej klasy. Havoc pokazuje tutaj, że jeśli brać z nowych trendów, to tylko do własnych potrzeb, a jak produkować to nie inaczej jak w swoim stylu. Rzecz jasna podkłady nie brzmią jak z "Infamous", są zrealizowane na nowym sprzęcie, brzmią jak 2013, ale przede wszystkim brzmią jak Havoc. Już niebawem ten gość będzie miał czwórkę na przedzie, a mimo to jego perkusje mają tę samą moc, którą podziwiało się na klasycznych nagraniach Mobb Deep. Zmieniło się sporo, ale nie zaczepny, drastycznie wyrazisty wydźwięk tych produkcji. To są bardzo "mobbdeepowe" bity, nawet kiedy stosują rozwiązania nietypowe dla zespołu. Na szczęście nie brakuje też tych zupełnie klasycznych i kojarzonych z nowojorskim duetem - wśród nich kryją się naprawdę wyjątkowe perełki.

"Favorite Rap Stars" początkowo wydaje się być kolejnym bitem w podobnym klimacie, było ich ostatnio sporo, ale kiedy wjeżdża druga część pętli wszystko staje się jasne - Havoc jest w formie. "Life We Choose"? Banger z perkusjami, które robią z tego tracka singiel na miarę albumu. "Colder Days" to typowe, chodnikowe Mobb Deep - surowizna, świdrujący dźwięk i jedyne w swoim rodzaju bębny. Poszarpany wybrzmiewający motyw gitary, który porwany przez imponujące sekcje perkusji i bardzo niskiego basu niesie się aż miło. Każdy kolejny numer jest jakimś zaskoczeniem, każdy muzycznie robi dobre wrażenie i nie zostawia z mieszanym uczuciem w stylu "i po co ci to było?", które przecież jest częstym towarzyszem przy słuchaniu gwiazd z przeszłości. Ja może trochę się skrzywiłem słysząc dobór sampla w "Heart Dat". Wydaje mi się, że nie da się na tym zrobić lepszego numeru niż zrobił to O.C., ale koniec końców Havoc ciekawie to poodwracał.

Rapowo Havoc jest sobą. Nie sili się na coś w czym nie czuje się dobrze, nie buduje góry porównań i punchline'ów, nie zaczyna szarżować na bicie co by mu na dobre nie wyszło. Potrafi nawijać w swojej konwencji więcej niż dobrze, a kiedy np. leci przez superdynamiczny bit "Get Busy" naprawdę zdumiewa. Jego wokal świetnie brzmi na takich rzeczach jak epicki instrumental "Gettin' Mines". Havoc zdawał sobie sprawę, że na takich podkładach potrzebuje też innego rodzaju zwrotek, morderczych wjazdów, które jakoś wcale nie spychają gospodarza na drugi plan, chociaż np. Twista daje tutaj jedną z najlepszych zwrotek w ostatnim czasie, a Royce włącza tryb "mogę wszystko". Na miejscu Lloyda Banksa wolałbym usłyszeć np. Mysonne'a, ale numer ze Stylesem i Raekwonem to kawał dobrego rapu. Materiał jest spójny, dosyć krótki, ale mimo to w trakcie 43 minut nieraz zaskakuje. Dla przykładu w połowie albumu wjeżdża "Already Tommorow" oparte o kompletnie szokującym w pierwszej chwili syntetycznym akordzie. Pokombinowana, zupełnie nienowojorska perka jakoś w ogóle nie "odkleja" się od albumu. Naprawdę dużo tu sztosu, jest bardzo dobrze. Jeszcze ze dwa takie numery jak "Gettin Mines", "Life We Chose" czy "Get Busy" i byłoby świetnie. Sprawdzić jednak trzeba, Havoc ma się dobrze.

 

]]>