popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Capadonnahttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/25028/CapadonnaJuly 7, 2024, 2:21 pmpl_PL © 2024 Admin stronyMaro Music - wywiad: "Redman nagrywał wokale u mnie w Józefowie"https://popkiller.kingapp.pl/2022-05-05,maro-music-wywiad-redman-nagrywal-wokale-u-mnie-w-jozefowiehttps://popkiller.kingapp.pl/2022-05-05,maro-music-wywiad-redman-nagrywal-wokale-u-mnie-w-jozefowieMay 8, 2022, 10:38 amBartłomiej WoyniczPrzez lata stał w cieniu, mimo że osiagnięciami mógłby obdzielić autobus producentów. Marek Walaszek w końcu zdecydował się postawić na siebie i stworzył postapokaliptyczny hip-hopowy musical zapraszając do niego m.in. Raekwona, Ghostface Killah czy Kool Keitha! Przeczytajcie trochę o początkach, trochę o zagranicznych współpracach, a przede wszystkim szerzej o nadchodzącym projekcie "Rejects".Działasz na różnych polach polskiego rapu praktycznie od jego początku, ale po dziś jesteś raczej jego szarą eminencją. Byłeś i jesteś bardzo aktywny, niestety trudno stwierdzić byś był szerzej rozpoznawalną postacią. Dlatego zanim porozmawiamy o Twoim w pełni autorskim debiucie może cofnijmy się w czasie i zacznijmy od Twoich początków, by przywrócić Ci należną uwagę. Jak i kiedy zaistniałeś w rodzimym hip-hopie?Robię to już tyle czasu, że pierwsze produkcje w połowie lat '90 robiłem jeszcze na magnetofonie, potem na pierwszych samplerach. Kilka lat później gdy działałem w zespole Radio Grochów miałem już pierwszego PC-ta, rymowałem też w tym zespole. Z Jakieś pięć lat temu wydaliśmy zresztą zremasterowany, jubileuszowy album kolektywu GroGra, gdzie znalazły się też jakieś pierwsze nagrania wspomnianej ekipy. Był to czas ograniczonych środków wyrazu, ale stała za tym duża zajawka i radosna twórczość.A jak byś miał wskazać kolejne kamienie milowe w Twojej późniejszej, szerokiej dyskografii, to które byś przypomniał?Po Radio Grochów pewnie musiałbym wskazać Formację Cmentarz, wtedy zwiesiłem mikrofon i oddałem się samej produkcji. Następnym ważnym momentem było działanie w zespole UNDA 4 (w nim też jeszcze cośtam nagrywałem), w skład którego oprócz mnie wchodziło rodzeństwo z Angoli, Dunia i Vadu, oraz Malik Montana. Był to ciekawy projekt, bo Malik rapował jeszcze po niemiecku, a owe rodzeństwo w angolańskiej wersji portugalsiego, a właściwie po angolańsku. W międzyczasie swój pierwszy kawałek zarejestrował u mnie na strychu w studiu ś.p. Chada. To był kawałek "WWA" do skate'owego filmu pt. "Istota", do którego swój pierwszy numer, czyli "Osiedlowe Akcje" nagrała również Molesta. Potem kolejne projekty szły już lawinowo, zrobiłem bit na debiut WWO czy pierwszy album Mor W.A. Później współpracowałem m.in. z Hemp Gru, Borixonem, Pono, Małolatem, Vieniem, itd. Ostatnio działałem przy produkcji nowych rzeczy od Tymka.[[{"fid":"53918","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Cieszę się, że o to zapytałem, bo jak widać stoi za Tobą kawał historii, pewnie poza stolicą mało znany.Tak, bo my jako nastolatkowie z Radio Grochów chcieliśmy być skrajnie antykomercyjni i nie zajmowaliśmy się promocją swojej muzyki. Z dzisiejszej perspektywy było to oczywiście mocno gówniarskie i krótkowzroczne.Nich pierwszy rzuci kamieniem, kto nie był hip-hopowym idealistą jako nastolatek. Pójdźmy zatem dalej, jak doszło do Twoich pierwszych kooperacji zagranicznych?To były już początki XXI wieku, kiedy zaczęło się sprowadzać nad Wisłę pierwsze gwiazdy zza Oceanu. Ja wtedy byłem cały czas mocno zorientowany na hip-hop, więc powoli udawało mi się poznawać kolejnych znanych raperów. Pierwszą taką kooperacją zagraniczną było zmiksowanie debiutanckiego longplay'a Cilvaringzowi. Przyjechał wówczas do mnie na dwa tygodnie do Józefowa, gdzie miałem studio i miksowaliśmy razem ten album. Myślę, że do dziś się broni. Kolejnym kamieniem milowym była z pewnością płyta "The Answer" Mathematicsa, czyli kolejna pozycja ze świata Wu-Tang Clanu. Ciekawostką jest, że gdy Method Man i Redman grali w 2010 roku koncert w Warszawie, to wokale na ten krążek Redman nagrywał właśnie u mnie w Józefowie. Doszło nawet do tego, że mnie wygonił sprzed konsolety, bo nie mógł mi wytłumaczyć jakiegoś pomysłu i finalnie sam go zrealizował. Mam nawet gdzieś jakiś film z tej wizyty.Niewątpliwie piękna anegdota, Redman w Józefowie. Chciałbyś uwypuklić jeszcze jakieś momenty?Z pewnością ważnym momentem było zrobienie przeze mnie jednego miksu na album "Wu-Massacre". Finalnie nie wszedł na sam album, ale ukazał się po premierze jako swoisty bonus. A scena brytyjska? Miałeś okazję współpracować z Wiley’em, a na „Rejects” pojawi się sam P Money!Tak, Wileya też poznałem gdy grał w Warszawie i spędziliśmy parę dni z nim również w Józefowie w studio Fort11 robiąc miksy i nagrania do płyty „Race Against Time”. Przy okazji nagraliśmy też kilka kawałków na moich bitach, ale nigdy nie udało mi się załatwić papirerologii do tego. Jako anegdotkę do tego mogę dodać, że pewnego dnia strasznie pokłóciliśmy się o smak pewnej znanej rapowej Pizzy z okolicy, tak że na godzinę zapanowała cisza. Co do P Money, to poznałem go przez mojego znajomego z Londynu, niejakiego MSM który jest odpowiedzialny jako inżynier dźwięku za czołówkę brytyjskiej sceny. Ok przejdźmy może zatem do Twojego oficjalnego debiutu, który już niedługo się ukaże, a który nie będzie zwykłym albumem producenckim, ale swego rodzaju hip-hopowym musicalem. Poza tym, że zrobiłeś na niego wszystkie bity, efekty specjalne, miks, mastering, część nagrań wokalnych, to przede wszystkim wymyśliłeś cały koncept i utkałeś opartą na nim narrację.Dokładnie tak, przy czym sam poziom produkcji jest na drugim planie, moja osoba jest tutaj przede wszystkim przewodnikiem po wykreowanym, dystopijnym świecie, tak więc bardziej od autorskiej płyty producenckiej winien być tu szyld "Maro prezentuje". Co do gości, to poza featuringami wokalnymi w produkcji pomogły mi przy dwóch numerach dwie świadomie dobrane osoby. Jedną jest P.T. Adamczyk, czyli Piotr Adamczyk z CD Projekt, z którym współpracowałem przy produkcji muzycznej do gry Cyberpunk 2077. Drugim jest jeden z głównych producentów okołowu-tangowych rzeczy, czyli 4th Disciple, z którym mam bardzo fajny kontakt.[[{"fid":"72938","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]W dobie nadprodukcji i krótkotrwałej żywotności nawet pojedynczych singli, Ty zdecydowałeś się postawić na koncepcyjny audio-musical. Rozumiem, że jak ja jesteś starszej daty i z racji, że stoi za Tobą kawał unikatowych doświadczeń w zasadzie nic nie musisz, a wszystko możesz, ale mimo to, jest to odważny krok, skąd ten pomysł?Nie ma co ukrywać, że ostatnimi laty zajmowałem się zawodowo trochę innymi rzeczami, a pojawianie się mej osoby na soundtracku do wspomnianego "Cyberpunka" niejako sprowokowało mnie do wrócenia do stricte swoich rzeczy jakie mi po głowie chodziły i jakie mi w duszy grają. Twórcy ww. gry prosili mnie bym wrócił do swoich korzeni, do zabawy mroczniejszymi brzmieniami i bym nie ograniczał się jakimiś socjotechniczymi barierami. Dość powiedzieć, że jeden kawałek przygotowany na O.S.T. nie wszedł finalnie na ścieżkę dźwiękową, a znalazł się na "Rejects". Nie zdradzę który, niech będzie pozostanie to zagadką.A jeśli chodzi o Twoje główne inspiracje przy tworzeniu "Rejects"? Zakładam, że musisz być fanem science-fiction spod szyldu post-apo.Wychowałem się na popkulturze umoczonej w science-fiction, w postaci "Total Recall", "Robocopa" czy "Blade Runnera". Zawsze pociągała mnie nowoczesna technologia, brudny metal. Zresztą do dziś jestem silnym gadżeciarzem, śledzę rozwój tzw. technologii przyszłości.Czy najpierw naszkicowałeś cały scenariusz tego jak od A do Z ma przebiegać historia czy był to raczej strumień świadomości?Absolutnie nie miałem żadnego scenariusza. Początkowo w ogóle stworzyłem tylko sporo elektronicznych skrawków, bo cztery lata temu parałem się głównie tego typu klimatami, dopiero z czasem wyszło, że potrzebuję gości opowiadających historie, stąd powrót do rapu. Także podążając wgłąb opowieści zacząłem napotykać kolejnych bohaterów, którzy poprzez piosenkę opowiadają czym się w tej alternatywnej rzeczywistości zajmują i skąd się wzięli. Powstał numer z Deadly Hunta, o tym że jest rewolucjonistą, potem pojawiła się Lex Lu, która jest gangsterką odbierającą ode mnie broń, tym tropem musiałem wymyślić kogoś od kogo ja kupuję tę broń, tym samym pojawia się w historii handlarz broni.Czyli jeśli dobrze rozumiem, dzwoniłeś do Ghostface'a i mówiłeś mu, że na płycie będzie na przykład...Moim wujkiem:) Dokładnie tak to wyglądało, każdorazowo kreśliłem danej osobie sylwetkę jej postaci. Poza tym przed większością utworów jest jeszcze zapis dialogu między postacią, a mną, który mocno predestynuje co ma się w kawałku zadziać.A zdarzyło się, że ktoś stwierdził, że on nie chce być swoją postacią?Było jedno zaskoczenie. Dotyczyło numeru z Kool Keithem, który nie chciał się podporządkować narzuconej roli i przysłał mi zwrotki napisane z zupełnie innej perspektywy. Mój zamysł narracyjny był taki, że każdy kogo spotyka moja postać chce ze mną współpracować, a on to przedstawił odwrotnie. To było super, bo ta w sumie nagła zmiana pociągnęła za sobą kolejne w kolejnych wątkach i było to bardzo ekscytujące.[[{"fid":"72855","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Wyobrażam sobie, że tego typu przedsięwzięcie powstające latami, podobnie jak kręcenie filmu nie przebiega chronologicznie. Tym samym na różnych etapach produkcji spływały do Ciebie kolejne zwrotki, a ich treść mogła właśnie niejako sabotować chronologiczny zamysł. Było tak, że materiał, który np. był ostatni na płycie mógł dotrzeć pierwszy i odwrotnie?Tak, dokładnie. Na przykład kawałek Cappadonny dotarł do mnie jako ostatni, a jest mniej więcej w środku albumu. Pomimo, że dawałem gościom dość precyzyjne podpowiedzi, to są to oczywiście artyści i zawsze mogą nieco skręcić z wytyczonej ścieżki. Miałem to jednak wpisane w założenia, a też role jakie wymyśliłem konkretnym twórcom były silnie dopasowane do ich alterego scenicznego. Wiadomo, że jeśli zaprosiłem Raekwona, to nie rozpisałem mu roli sprzedawcy, np. bułek. Muzyka muzyką, ale za "Rejects" stoi potężny projekt wizualny, powiedz coś więcej o tym.Faktycznie warstwa wizualna tego musicalu jest bardzo ważna i jednocześnie bardzo rozbudowana. Gatefold ma ponad pięćdziesiąt stron ilustracji, każda piosenka ma swoją własną okładkę, każda postać jest zobrazowana, a każdy skit przez utworem ma swoją reprezentację komiksową stworzoną przez wybitnych twórców z całego świata, również Polaków. Pracowali przy tym projekcie malarze, graficy analogowi, graficy komputerowi, graficy 3D, kolażyści.Przewidujesz jakąś wystawę prezentującą ten projekt?Tak, chodzi mi po głowie wystawa. Chciałbym by ogrom prac (chyba nie mniejszy niż przy warstwie muzycznej) dotarł nie tylko do osób, które zakupią fizyczne wydanie albumu. Zwłaszcza, że ten aspekt wizualny mocno wpływa na odbiór całości, wiele wątków spaja, dopełnia całość opowieści.Myślę, że silnie rozpaliłeś oczekiwania na premierę tego wyjątkowego dzieła, zdecydowanie unikatowego nie tylko jak na realia polskie. Pozostaje wyczekiwać 10.06.2022. Dzięki za rozmowę.Dzięki wielkie. Mam nadzieję, że odbiorcy będą zadowoleni.11 maja ukaże się singiel "Throwback Boogie" z udziałem Raekwona i Ghostface'a - presave utworu znajdziecie tutaj.Przez lata stał w cieniu, mimo że osiagnięciami mógłby obdzielić autobus producentów. Marek Walaszek w końcu zdecydował się postawić na siebie i stworzył postapokaliptyczny hip-hopowy musical zapraszając do niego m.in. Raekwona, Ghostface Killah czy Kool Keitha! Przeczytajcie trochę o początkach, trochę o zagranicznych współpracach, a przede wszystkim szerzej o nadchodzącym projekcie "Rejects".

Działasz na różnych polach polskiego rapu praktycznie od jego początku, ale po dziś jesteś raczej jego szarą eminencją. Byłeś i jesteś bardzo aktywny, niestety trudno stwierdzić byś był szerzej rozpoznawalną postacią. Dlatego zanim porozmawiamy o Twoim w pełni autorskim debiucie może cofnijmy się w czasie i zacznijmy od Twoich początków, by przywrócić Ci należną uwagę. Jak i kiedy zaistniałeś w rodzimym hip-hopie?

Robię to już tyle czasu, że pierwsze produkcje w połowie lat '90 robiłem jeszcze na magnetofonie, potem na pierwszych samplerach. Kilka lat później gdy działałem w zespole Radio Grochów miałem już pierwszego PC-ta, rymowałem też w tym zespole. Z Jakieś pięć lat temu wydaliśmy zresztą zremasterowany, jubileuszowy album kolektywu GroGra, gdzie znalazły się też jakieś pierwsze nagrania wspomnianej ekipy. Był to czas ograniczonych środków wyrazu, ale stała za tym duża zajawka i radosna twórczość.

A jak byś miał wskazać kolejne kamienie milowe w Twojej późniejszej, szerokiej dyskografii, to które byś przypomniał?

Po Radio Grochów pewnie musiałbym wskazać Formację Cmentarz, wtedy zwiesiłem mikrofon i oddałem się samej produkcji. Następnym ważnym momentem było działanie w zespole UNDA 4 (w nim też jeszcze cośtam nagrywałem), w skład którego oprócz mnie wchodziło  rodzeństwo z Angoli, Dunia i Vadu, oraz Malik Montana. Był to ciekawy projekt, bo Malik rapował jeszcze po niemiecku, a owe rodzeństwo w angolańskiej wersji portugalsiego, a właściwie po angolańsku. W międzyczasie swój pierwszy kawałek zarejestrował u mnie na strychu w studiu ś.p. Chada. To był kawałek "WWA" do skate'owego filmu pt. "Istota", do którego swój pierwszy numer, czyli "Osiedlowe Akcje" nagrała również Molesta. Potem kolejne projekty szły już lawinowo, zrobiłem bit na debiut WWO czy pierwszy album Mor W.A. Później współpracowałem m.in. z Hemp Gru, Borixonem, Pono, Małolatem, Vieniem, itd. Ostatnio działałem przy produkcji nowych rzeczy od Tymka.

[[{"fid":"53918","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Cieszę się, że o to zapytałem, bo jak widać stoi za Tobą kawał historii, pewnie poza stolicą mało znany.

Tak, bo my jako nastolatkowie z Radio Grochów chcieliśmy być skrajnie antykomercyjni i nie zajmowaliśmy się promocją swojej muzyki. Z dzisiejszej perspektywy było to oczywiście mocno gówniarskie i krótkowzroczne.

Nich pierwszy rzuci kamieniem, kto nie był hip-hopowym idealistą jako nastolatek. Pójdźmy zatem dalej, jak doszło do Twoich pierwszych kooperacji zagranicznych?

To były już początki XXI wieku, kiedy zaczęło się sprowadzać nad Wisłę pierwsze gwiazdy zza Oceanu. Ja wtedy byłem cały czas mocno zorientowany na hip-hop, więc powoli udawało mi się poznawać kolejnych znanych raperów. Pierwszą taką kooperacją zagraniczną było zmiksowanie debiutanckiego longplay'a Cilvaringzowi. Przyjechał wówczas do mnie na dwa tygodnie do Józefowa, gdzie miałem studio i miksowaliśmy razem ten album. Myślę, że do dziś się broni. Kolejnym kamieniem milowym była z pewnością płyta "The Answer" Mathematicsa, czyli kolejna pozycja ze świata Wu-Tang Clanu. Ciekawostką jest, że gdy Method Man i Redman grali w 2010 roku koncert w Warszawie, to wokale na ten krążek Redman nagrywał właśnie u mnie w Józefowie. Doszło nawet do tego, że mnie wygonił sprzed konsolety, bo nie mógł mi wytłumaczyć jakiegoś pomysłu i finalnie sam go zrealizował. Mam nawet gdzieś jakiś film z tej wizyty.

Niewątpliwie piękna anegdota, Redman w Józefowie. Chciałbyś uwypuklić jeszcze jakieś momenty?

Z pewnością ważnym momentem było zrobienie przeze mnie jednego miksu na album "Wu-Massacre". Finalnie nie wszedł na sam album, ale ukazał się po premierze jako swoisty bonus. 

A scena brytyjska? Miałeś okazję współpracować z Wiley’em, a na „Rejects” pojawi się sam P Money!

Tak, Wileya też poznałem gdy grał w Warszawie i spędziliśmy parę dni z nim również w Józefowie w studio Fort11 robiąc miksy i nagrania do płyty „Race Against Time”. Przy okazji nagraliśmy też kilka kawałków na moich bitach, ale nigdy nie udało mi się załatwić papirerologii do tego. Jako anegdotkę do tego mogę dodać, że pewnego dnia strasznie pokłóciliśmy się o smak pewnej znanej rapowej Pizzy z okolicy, tak że na godzinę zapanowała cisza. Co do P Money, to poznałem go przez mojego znajomego z Londynu, niejakiego MSM który jest odpowiedzialny jako inżynier dźwięku za czołówkę brytyjskiej sceny. 

Ok przejdźmy może zatem do Twojego oficjalnego debiutu, który już niedługo się ukaże, a który nie będzie zwykłym albumem producenckim, ale swego rodzaju hip-hopowym musicalem. Poza tym, że zrobiłeś na niego wszystkie bity, efekty specjalne, miks, mastering, część nagrań wokalnych, to przede wszystkim wymyśliłeś cały koncept i utkałeś opartą na nim narrację.

Dokładnie tak, przy czym sam poziom produkcji jest na drugim planie, moja osoba jest tutaj przede wszystkim przewodnikiem po wykreowanym, dystopijnym świecie, tak więc bardziej od autorskiej płyty producenckiej winien być tu szyld "Maro prezentuje". Co do gości, to poza featuringami wokalnymi w produkcji pomogły mi przy dwóch numerach dwie świadomie dobrane osoby. Jedną jest P.T. Adamczyk, czyli Piotr Adamczyk z CD Projekt, z którym współpracowałem przy produkcji muzycznej do gry Cyberpunk 2077. Drugim jest jeden z głównych producentów okołowu-tangowych rzeczy, czyli 4th Disciple, z którym mam bardzo fajny kontakt.

[[{"fid":"72938","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

W dobie nadprodukcji i krótkotrwałej żywotności nawet pojedynczych singli, Ty zdecydowałeś się postawić na koncepcyjny audio-musical. Rozumiem, że  jak ja jesteś starszej daty i z racji, że stoi za Tobą kawał unikatowych doświadczeń w zasadzie nic nie musisz, a wszystko możesz, ale mimo to, jest to odważny krok, skąd ten pomysł?

Nie ma co ukrywać, że ostatnimi laty zajmowałem się zawodowo trochę innymi rzeczami, a pojawianie się mej osoby na soundtracku do wspomnianego "Cyberpunka" niejako sprowokowało mnie do wrócenia do stricte swoich rzeczy jakie mi po głowie chodziły i jakie mi w duszy grają. Twórcy ww. gry prosili mnie bym wrócił do swoich korzeni, do zabawy mroczniejszymi brzmieniami i bym nie ograniczał się jakimiś socjotechniczymi barierami. Dość powiedzieć, że jeden kawałek przygotowany na O.S.T. nie wszedł finalnie na ścieżkę dźwiękową, a znalazł się na "Rejects". Nie zdradzę który, niech będzie pozostanie to zagadką.

A jeśli chodzi o Twoje główne inspiracje przy tworzeniu "Rejects"? Zakładam, że musisz być fanem science-fiction spod szyldu post-apo.

Wychowałem się na popkulturze umoczonej w science-fiction, w postaci "Total Recall", "Robocopa" czy "Blade Runnera". Zawsze pociągała mnie nowoczesna technologia, brudny metal. Zresztą do dziś jestem silnym gadżeciarzem, śledzę rozwój tzw. technologii przyszłości.

Czy najpierw naszkicowałeś cały scenariusz tego jak od A do Z ma przebiegać historia czy był to raczej strumień świadomości?

Absolutnie nie miałem żadnego scenariusza. Początkowo w ogóle stworzyłem tylko sporo elektronicznych skrawków, bo cztery lata temu parałem się głównie tego typu klimatami, dopiero z czasem wyszło, że potrzebuję gości opowiadających historie, stąd powrót do rapu. Także podążając wgłąb opowieści zacząłem napotykać kolejnych bohaterów, którzy poprzez piosenkę opowiadają czym się w tej alternatywnej rzeczywistości zajmują i skąd się wzięli. Powstał numer z Deadly Hunta, o tym że jest rewolucjonistą, potem pojawiła się Lex Lu, która jest gangsterką odbierającą ode mnie broń, tym tropem musiałem wymyślić kogoś od kogo ja kupuję tę broń, tym samym pojawia się w historii handlarz broni.

Czyli jeśli dobrze rozumiem, dzwoniłeś do Ghostface'a i mówiłeś mu, że na płycie będzie na przykład...

Moim wujkiem:) Dokładnie tak to wyglądało, każdorazowo kreśliłem danej osobie sylwetkę jej postaci. Poza tym przed większością utworów jest jeszcze zapis dialogu między postacią, a mną, który mocno predestynuje co ma się w kawałku zadziać.

A zdarzyło się, że ktoś stwierdził, że on nie chce być swoją postacią?

Było jedno zaskoczenie. Dotyczyło numeru z Kool Keithem, który nie chciał się podporządkować narzuconej roli i przysłał mi zwrotki napisane z zupełnie innej perspektywy. Mój zamysł narracyjny był taki, że każdy kogo spotyka moja postać chce ze mną współpracować, a on to przedstawił odwrotnie. To było super, bo ta w sumie nagła zmiana pociągnęła za sobą kolejne w kolejnych wątkach i było to bardzo ekscytujące.

[[{"fid":"72855","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

Wyobrażam sobie, że tego typu przedsięwzięcie powstające latami, podobnie jak kręcenie filmu nie przebiega chronologicznie. Tym samym na różnych etapach produkcji spływały do Ciebie kolejne zwrotki, a ich treść mogła właśnie niejako sabotować chronologiczny zamysł. Było tak, że materiał, który np. był ostatni na płycie mógł dotrzeć pierwszy i odwrotnie?

Tak, dokładnie. Na przykład kawałek Cappadonny dotarł do mnie jako ostatni, a jest mniej więcej w środku albumu. Pomimo, że dawałem gościom dość precyzyjne podpowiedzi, to są to oczywiście artyści i zawsze mogą nieco skręcić z wytyczonej ścieżki. Miałem to jednak wpisane w założenia, a też role jakie wymyśliłem konkretnym twórcom były silnie dopasowane do ich alterego scenicznego. Wiadomo, że jeśli zaprosiłem Raekwona, to nie rozpisałem mu roli sprzedawcy, np. bułek. 

Muzyka muzyką, ale za "Rejects" stoi potężny projekt wizualny, powiedz coś więcej o tym.

Faktycznie warstwa wizualna tego musicalu jest bardzo ważna i jednocześnie bardzo rozbudowana. Gatefold ma ponad pięćdziesiąt stron ilustracji, każda piosenka ma swoją własną okładkę, każda postać jest zobrazowana, a każdy skit przez utworem ma swoją reprezentację komiksową stworzoną przez wybitnych twórców z całego świata, również Polaków. Pracowali przy tym projekcie malarze, graficy analogowi, graficy komputerowi, graficy 3D, kolażyści.

Przewidujesz jakąś wystawę prezentującą ten projekt?

Tak, chodzi mi po głowie wystawa. Chciałbym by ogrom prac (chyba nie mniejszy niż przy warstwie muzycznej) dotarł nie tylko do osób, które zakupią fizyczne wydanie albumu. Zwłaszcza, że ten aspekt wizualny mocno wpływa na odbiór całości, wiele wątków spaja, dopełnia całość opowieści.

Myślę, że silnie rozpaliłeś oczekiwania na premierę tego wyjątkowego dzieła, zdecydowanie unikatowego nie tylko jak na realia polskie. Pozostaje wyczekiwać 10.06.2022. Dzięki za rozmowę.

Dzięki wielkie. Mam nadzieję, że odbiorcy będą zadowoleni.

11 maja ukaże się singiel "Throwback Boogie" z udziałem Raekwona i Ghostface'a - presave utworu znajdziecie tutaj.

]]>
RZA: "Cappadonna jest oficjalnym członkiem Wu-Tang Clanu"https://popkiller.kingapp.pl/2014-10-08,rza-cappadonna-jest-oficjalnym-czlonkiem-wu-tang-clanuhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-08,rza-cappadonna-jest-oficjalnym-czlonkiem-wu-tang-clanuOctober 8, 2014, 7:44 pmKrzysztof CyrychRZA w jednym z ostatnich udzielonych wywiadów wypowiedział się o pozycji Capadonny w kultowym kolektywie Wu Tang Clan. Rozwiał wszelkie wątpliwości, a zarazem potwierdził swoje słowa z konferencji prasowej dotyczącej nadchodzącej płyty.RZA:"Capadonna jest oficjalnym członkiem Wu-Tang Clanu. Był nim od 8 Diagrams (...) Zawsze był pionerem z naszej dzielnicy i miał w sobie ducha Wu"RZA w jednym z ostatnich udzielonych wywiadów wypowiedział się o pozycji Capadonny w kultowym kolektywie Wu Tang Clan. Rozwiał wszelkie wątpliwości, a zarazem potwierdził swoje słowa z konferencji prasowej dotyczącej nadchodzącej płyty.

RZA:

"Capadonna jest oficjalnym członkiem Wu-Tang Clanu. Był nim od 8 Diagrams (...) Zawsze był pionerem z naszej dzielnicy i miał w sobie ducha Wu"

]]>
Drive By: Stalley ft. Schoolboy Q; R.A. The Rugged Man; Almighty (Canibus, Bronze Nazareth & Capadonna) ft. Busta Rhymes, Block McCloud; Rapsody ft. Ab-Soul, Nipsey Hussle, Terrace Martin; Ab-Soulhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-08,drive-by-stalley-ft-schoolboy-q-ra-the-rugged-man-almighty-canibus-bronze-nazarethhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-08,drive-by-stalley-ft-schoolboy-q-ra-the-rugged-man-almighty-canibus-bronze-nazarethAugust 8, 2013, 11:01 amDaniel WardzińskiDzisiejszy Drive By otwiera wynik collabo na lini Maybach Music Group i Top Dawg Ent, zamyka go solowy track innego członka Black Hippy, a w międzyczasie usłyszycie m.in. bonusowy track R.A. The Rugged Mana z kasetowego wydania "Legends Never Die". Nie zabrakło miejsca dla kobiet, dlatego dostaniecie nowy singiel Rapsody na bicie 9th Wondera, a także zapoznacie się z nowym remixem składu Almighty w którym rapują m.in. Canibus, Capadonna i Busta Rhymes. Gotowi?Lada chwila trafi do nas nowy materiał Stalleya zatytułowany "Honest Cowboy" i szczerze mówiąc wiele wskazuje na to, że będzie to kolejny ważny zwrot w jego karierze i porcja najlepszych numerów jakie słyszeliśmy od reprezentanta MMG. Jako aperitiff przed głównym daniem dostajemy nowy numer zatytułowany "NieneteenEighty7" z gościnnym udziałem Schoolboya Q na porywającym z miejsca bicie niezawodnego Terrace'a Martina.Kilka miesięcy po premierze R.A. The Rugged Man wiadomo już, że fani jednego z najbardziej porąbanych raperów w historii gatunku dostali kolejny argument, żeby nazywać swojego idola legendą. "Legends Never Die" oprócz standardowych formatów trafił również na zapomnianą, chociaż nadal kochaną przez wielu kasetę MC. Na wydaniu kasetowym znalazł się jednen bonusowy track zatytułowany "It's Gone". Teraz możecie sprawdzić go pod spodem.Almighty to zespół w skład którego wchodzą Canibus, Bronze Nazareth, Cappadonna, M-Eighty, Nino Graye oraz Planet Asia . W remixie "American Dream" pojawiają się tylko trzej pierwsi z wymienionych, ale za to gościnnie usłyszymy otwierającą numer zwrotkę Busta Rhymesa, a potem także Block McClouda znanego ze składu AOTP. Ekipa szykuje się do zaplanowanej na 27 sierpnia premiery materiału "2nd Coming", zanim to jednak nastąpi dostaniemy "Prelude To 2nd Coming" na którym znajdzie się kilka numerów z albumu, kilka niepublikowanych tracków grupy oraz solowe dokonania członków Almighty.Rapsody to reprezentantka należącego do 9th Wondera Jamla, która wielokrotnie potwierdziła (przeważnie na fantastycznych bitach), że warto zwracać uwagę na jej umiejętności. 20 sierpnia światło dzienne ma ujrzeć mixtape będący efektem jej współpracy z DJ'em Dramą w ramach Gangsta Grillz - "She Got Game". Premierę promuje "Never Know" - wyprodukowany przez 9th Wondera (imponująco!) numer z Ab-Soulem, Nipsey Hussle i Terracem Martinem.A na koniec jeszcze raz Solo, dosłownie i w przenośni. Oczekiwanie na nowe projekty członka Black Hippy zdaje się nieznośnie dłużyć, dlatego w tzw. międzyczasie dostajemy nowy numer zatytułowany "Christopher DRONEr" wyprodukowany przez Willie B ze składu Digi+Phonics. Dzisiejszy Drive By otwiera wynik collabo na lini Maybach Music Group i Top Dawg Ent, zamyka go solowy track innego członka Black Hippy, a w międzyczasie usłyszycie m.in. bonusowy track R.A. The Rugged Mana z kasetowego wydania "Legends Never Die". Nie zabrakło miejsca dla kobiet, dlatego dostaniecie nowy singiel Rapsody na bicie 9th Wondera, a także zapoznacie się z nowym remixem składu Almighty w którym rapują m.in. Canibus, Capadonna i Busta Rhymes. Gotowi?

Lada chwila trafi do nas nowy materiał Stalleya zatytułowany "Honest Cowboy" i szczerze mówiąc wiele wskazuje na to, że będzie to kolejny ważny zwrot w jego karierze i porcja najlepszych numerów jakie słyszeliśmy od reprezentanta MMG. Jako aperitiff przed głównym daniem dostajemy nowy numer zatytułowany "NieneteenEighty7" z gościnnym udziałem Schoolboya Q na porywającym z miejsca bicie niezawodnego Terrace'a Martina.

Kilka miesięcy po premierze R.A. The Rugged Man wiadomo już, że fani jednego z najbardziej porąbanych raperów w historii gatunku dostali kolejny argument, żeby nazywać swojego idola legendą. "Legends Never Die" oprócz standardowych formatów trafił również na zapomnianą, chociaż nadal kochaną przez wielu kasetę MC. Na wydaniu kasetowym znalazł się jednen bonusowy track zatytułowany "It's Gone". Teraz możecie sprawdzić go pod spodem.

Almighty to zespół w skład którego wchodzą Canibus, Bronze Nazareth, Cappadonna, M-Eighty, Nino Graye oraz Planet Asia . W remixie "American Dream" pojawiają się tylko trzej pierwsi z wymienionych, ale za to gościnnie usłyszymy otwierającą numer zwrotkę Busta Rhymesa, a potem także Block McClouda znanego ze składu AOTP. Ekipa szykuje się do zaplanowanej na 27 sierpnia premiery materiału "2nd Coming", zanim to jednak nastąpi dostaniemy "Prelude To 2nd Coming" na którym znajdzie się kilka numerów z albumu, kilka niepublikowanych tracków grupy oraz solowe dokonania członków Almighty.

Rapsody to reprezentantka należącego do 9th Wondera Jamla, która wielokrotnie potwierdziła (przeważnie na fantastycznych bitach), że warto zwracać uwagę na jej umiejętności. 20 sierpnia światło dzienne ma ujrzeć mixtape będący efektem jej współpracy z DJ'em Dramą w ramach Gangsta Grillz - "She Got Game". Premierę promuje "Never Know" - wyprodukowany przez 9th Wondera (imponująco!) numer z Ab-Soulem, Nipsey Hussle i Terracem Martinem.

A na koniec jeszcze raz Solo, dosłownie i w przenośni. Oczekiwanie na nowe projekty członka Black Hippy zdaje się nieznośnie dłużyć, dlatego w tzw. międzyczasie dostajemy nowy numer zatytułowany "Christopher DRONEr" wyprodukowany przez Willie B ze składu Digi+Phonics.

 

]]>
Ghostface Killah & Adrian Younge "Twelve Reasons To Die" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-07,ghostface-killah-adrian-younge-twelve-reasons-to-die-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-07,ghostface-killah-adrian-younge-twelve-reasons-to-die-recenzjaMay 7, 2013, 12:27 pmDaniel Wardziński"Twelve Reasons To Die" to dwie historie. Jedna jest o tym jak Tony Starks, dorobkiewicz-mafioso odchodzi od swojego dotychczasowego pracodawcy - rodziny DeLucas, by wyjść na swoje oraz o wszystkich następstwach tej decyzji ze śmiercią bohatera i jego odrodzeniem jako Ghostface Killah na czele. Druga historia to opowieść o fanie Wu-Tangu z Zachodniego Wybrzeża, wybitnie uzdolnionym, ale niszowym producencie i multiinstrumentaliście, który pewnego dnia otrzymuje telefon z Soul Temple Music z zapytaniem czy nie chciałby wyprodukować albumu Ghostface'a.Adrian Younge dla wielu fanów Wu był niezrozumiałym dodatkiem i najczęstszym pytaniem po ogłoszeniu ich collabo było "kto?!". Tymczasem to właśnie dzięki niemu nowy krążek jednego z "generałów" Klanu to jedna z najlepszych rzeczy jakie ten kiedykolwiek wypuścił na rynek. Serio.Po kolei jednak. "Twelve Reasons To Die" to koncept-album historię którego wymyślił... Adrian Younge. Gotowy pomysł podsunął pod nos Ghostface'a (a raczej jego managementu, bo panowie poznali się dopiero przy pierwszej próbie koncertowej!) i zobowiązał się zobrazować historię muzyką, która będzie brzmiała tak "jakby RZA urodził się dwie dekady wcześniej i był u szczytu swoich możliwości w czasach, kiedy nie było bitmaszyn". Choć kosmicznie dziwnym faktem wydaje się, że dwójka autorów albumu nie widziała się nawet raz, kiedy ten był w całości gotowy, to rekompensuje go coś innego - udział RZA. Mastermind Wu był przy rejestracji każdego dźwięku, a Adrian podkreśla jego znaczenie dla brzmienia materiału w każdej wypowiedzi dla mediów. Muzyka została nagrana przez Younge'a, który jest multiinstrumentalistą oraz jego zespół Venice Dawn, a to co ją cechuje oprócz wysokiej jakości to wyczucie czasu i miejsca, stylistyki i konwencji. Zapytany jaki wpływ miał Ghostface na kształt muzyki Younge odpowiedział, że bezpośrednio żaden, ale muzyka była skrojona pod jego styl, który autor zna na wylot. To bardzo słychać i to się bardzo dobrze sprawdza.Ghostface na tej płycie nie jest lepszy niż był, nie zaliczył technicznego progresu, nie podniósł poziomu lirycznego. Jest sobą i to w zupełności wystarczy. Nie próbuje dopasować się do jakiejś stylistyki, tylko działa w swojej koronnej, z którą jest mu bezsprzecznie najbardziej do twarzy. Można odnieść wrażenie, że sama niezbyt misterna historia na tym koncept-albumie jest bardziej pretekstem, żeby pokazać Ghostface'a w pewnych konwencjach. Najpierw jako Tony Starks, rosnący w siłę czarny don włoskiej mafii (strasznie brakuje tu Raekwona u jego boku), potem w romantyczno-konspiracyjnym wątku "nie ufaj nigdy kobiecie", czy wreszcie jako odrodzony Ghostface Killah, który przez pół płyty morduje swoich wrogów w opcji "pro violence". Goście na płycie przeważnie pojawiają się w konkretnych rolach i tak np. Capadonna jako przyjacielski głos rozsądku podpowiadający Starksowi, że jego dziewczyna jest podstawiona, sprawdza się chyba lepiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Najlepsze featy z pewnością daje Killa Sin, zwróćcie na niego uwage. Dodajcie do tego RZA'ę w roli nastrojowego narratora.Najlepszym przymiotnikiem opisującym ten album jest "komixowy". Kiedy Ghostdini otwiera "An Unexpected Call" wersem "It was an evil day sun glistender over my city/ Shined bright through the window and the eyes of my kitty" czuje się gęstą atmosferę numeru stanowiącego punkt kulminacyjny historii, a sytuacji, kiedy ma się sceny przed oczami jest tutaj zatrzesięnie. "Twelve Reasons To Die" to Ghost w swojej najlepszej odsłonie. Bezwzględny skurwiel w stylu "Selling drugs is taboo but I ain't fucking sweating it". Typ, który składa swoim wrogom obietnice, że będzie zrzucał ich ciała z samolotu, a przed rzutem ostrzega przechodniów, żeby nie dostali pakunkiem. "Born into the life of crime" - w takiej kreacji jest superprzekonujący, a jego chaotyczne flow tylko dodaje temu wszystkiemu smaczku i Wu-Tangowej surowizny.Płyta jest bardzo bogata aranżacyjnie, ale jednocześnie utrzymana w piwniczno-garażowej, zasyfionej brudem perkusji konwencji, którą Young poczuł rewelacyjnie. Lekka psychodela, długie, wybrzmiewające akordy, proste melodie... Wokal Ironmana z tymi operowymi kobiecymi wokalami, trippującym późno60'sowym vibem i utrzymanym w sposób wybitny klimatem historii, którą producent materiału określił jako "vintage Italian horror" sprawiają, że materiał porywa i wciąga. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że historia gangstera ugotowanego w winylu z którego następnie włoska familia robi 12 LP dla każdego z członków rodziny to jest kino klasy C, ale dla fanów Wu chyba nie powinno być to zaskoczeniem, a tym bardziej przeszkodą? Adrian Younge zrobił z Ghostfacem to co mógł w tym momencie zrobić najlepszego, RZA w charakterze executive producera staje się jednym z najlepszych, a Ghostface, kiedy dać mu odpowiednie tło, zorganizować mu wszystko jak należy, nadal jest rap-hipnotyzerem. Dajcie się porwać tej historii. Zdecydowanie warto. "Twelve Reasons To Die" to dwie historie. Jedna jest o tym jak Tony Starks, dorobkiewicz-mafioso odchodzi od swojego dotychczasowego pracodawcy - rodziny DeLucas, by wyjść na swoje oraz o wszystkich następstwach tej decyzji ze śmiercią bohatera i jego odrodzeniem jako Ghostface Killah na czele. Druga historia to opowieść o fanie Wu-Tangu z Zachodniego Wybrzeża, wybitnie uzdolnionym, ale niszowym producencie i multiinstrumentaliście, który pewnego dnia otrzymuje telefon z Soul Temple Music z zapytaniem czy nie chciałby wyprodukować albumu Ghostface'a.

Adrian Younge dla wielu fanów Wu był niezrozumiałym dodatkiem i najczęstszym pytaniem po ogłoszeniu ich collabo było "kto?!". Tymczasem to właśnie dzięki niemu nowy krążek jednego z "generałów" Klanu to jedna z najlepszych rzeczy jakie ten kiedykolwiek wypuścił na rynek. Serio.

Po kolei jednak. "Twelve Reasons To Die" to koncept-album historię którego wymyślił... Adrian Younge. Gotowy pomysł podsunął pod nos Ghostface'a (a raczej jego managementu, bo panowie poznali się dopiero przy pierwszej próbie koncertowej!) i zobowiązał się zobrazować historię muzyką, która będzie brzmiała tak "jakby RZA urodził się dwie dekady wcześniej i był u szczytu swoich możliwości w czasach, kiedy nie było bitmaszyn". Choć kosmicznie dziwnym faktem wydaje się, że dwójka autorów albumu nie widziała się nawet raz, kiedy ten był w całości gotowy, to rekompensuje go coś innego - udział RZA. Mastermind Wu był przy rejestracji każdego dźwięku, a Adrian podkreśla jego znaczenie dla brzmienia materiału w każdej wypowiedzi dla mediów. Muzyka została nagrana przez Younge'a, który jest multiinstrumentalistą oraz jego zespół Venice Dawn, a to co ją cechuje oprócz wysokiej jakości to wyczucie czasu i miejsca, stylistyki i konwencji. Zapytany jaki wpływ miał Ghostface na kształt muzyki Younge odpowiedział, że bezpośrednio żaden, ale muzyka była skrojona pod jego styl, który autor zna na wylot. To bardzo słychać i to się bardzo dobrze sprawdza.

Ghostface na tej płycie nie jest lepszy niż był, nie zaliczył technicznego progresu, nie podniósł poziomu lirycznego. Jest sobą i to w zupełności wystarczy. Nie próbuje dopasować się do jakiejś stylistyki, tylko działa w swojej koronnej, z którą jest mu bezsprzecznie najbardziej do twarzy. Można odnieść wrażenie, że sama niezbyt misterna historia na tym koncept-albumie jest bardziej pretekstem, żeby pokazać Ghostface'a w pewnych konwencjach. Najpierw jako Tony Starks, rosnący w siłę czarny don włoskiej mafii (strasznie brakuje tu Raekwona u jego boku), potem w romantyczno-konspiracyjnym wątku "nie ufaj nigdy kobiecie", czy wreszcie jako odrodzony Ghostface Killah, który przez pół płyty morduje swoich wrogów w opcji "pro violence". Goście na płycie przeważnie pojawiają się w konkretnych rolach i tak np. Capadonna jako przyjacielski głos rozsądku podpowiadający Starksowi, że jego dziewczyna jest podstawiona, sprawdza się chyba lepiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Najlepsze featy z pewnością daje Killa Sin, zwróćcie na niego uwage. Dodajcie do tego RZA'ę w roli nastrojowego narratora.

Najlepszym przymiotnikiem opisującym ten album jest "komixowy". Kiedy Ghostdini otwiera "An Unexpected Call" wersem "It was an evil day sun glistender over my city/ Shined bright through the window and the eyes of my kitty" czuje się gęstą atmosferę numeru stanowiącego punkt kulminacyjny historii, a sytuacji, kiedy ma się sceny przed oczami jest tutaj zatrzesięnie. "Twelve Reasons To Die" to Ghost w swojej najlepszej odsłonie. Bezwzględny skurwiel w stylu "Selling drugs is taboo but I ain't fucking sweating it". Typ, który składa swoim wrogom obietnice, że będzie zrzucał ich ciała z samolotu, a przed rzutem ostrzega przechodniów, żeby nie dostali pakunkiem. "Born into the life of crime" - w takiej kreacji jest superprzekonujący, a jego chaotyczne flow tylko dodaje temu wszystkiemu smaczku i Wu-Tangowej surowizny.

Płyta jest bardzo bogata aranżacyjnie, ale jednocześnie utrzymana w piwniczno-garażowej, zasyfionej brudem perkusji konwencji, którą Young poczuł rewelacyjnie. Lekka psychodela, długie, wybrzmiewające akordy, proste melodie... Wokal Ironmana z tymi operowymi kobiecymi wokalami, trippującym późno60'sowym vibem i utrzymanym w sposób wybitny klimatem historii, którą producent materiału określił jako "vintage Italian horror" sprawiają, że materiał porywa i wciąga. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że historia gangstera ugotowanego w winylu z którego następnie włoska familia robi 12 LP dla każdego z członków rodziny to jest kino klasy C, ale dla fanów Wu chyba nie powinno być to zaskoczeniem, a tym bardziej przeszkodą? Adrian Younge zrobił z Ghostfacem to co mógł w tym momencie zrobić najlepszego, RZA w charakterze executive producera staje się jednym z najlepszych, a Ghostface, kiedy dać mu odpowiednie tło, zorganizować mu wszystko jak należy, nadal jest rap-hipnotyzerem. Dajcie się porwać tej historii. Zdecydowanie warto.

 

]]>