popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) the gaslamp killerhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/24697/the-gaslamp-killerOctober 5, 2024, 11:17 pmpl_PL © 2024 Admin stronyThe Gaslamp Killer - "Breakthrough" (Przesyłka Polecana #11)https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-02,the-gaslamp-killer-breakthrough-przesylka-polecana-11https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-02,the-gaslamp-killer-breakthrough-przesylka-polecana-11October 2, 2019, 4:40 pmMaciej WojszkunObok znanego Wam już Loyle'a Carnera był jeszcze jeden występ na tegorocznym OFF Festivalu, którego nie chciałem przeoczyć. Prosto z Los Angeles do Katowic przyjechał bowiem jeden z najbardziej nietuzinkowych przedstawicieli tzw. "Los Angeles beats scene" - William Bensussen a.k.a. The Gaslamp Killer.Nie ma chyba większego przeciwieństwa, jakie mogłem wybrać. Jeśli twórczość Loyle'a to spokojny, refleksyjny rap, w korzennym, "tradycyjnym" możnaby rzec jazzującym stylu - GLK (nie mylić z GFK) to wściekła - głównie instrumentalna - mieszanka instrumentalnego hip-hopu, elektroniki i jakiegokolwiek innego gatunku muzyki, który dopuszcza wyobraźnia. Dość powiedzieć, że jego DJ set zamykający pierwszy dzień festiwalu trudno opisać słowami - glitch hop, chłosta megagłośnymi skwierczącymi basami, sample z muzyki kolumbijskiej wymieszane z "DNA" Kendricka, zaśpiewy derwiszów... Miks tak przedziwny i nieprzewidywalny, że tańćzyć doń raczej nie sposób - stąd zresztą William wziął swój przydomek - jako DJ w klubach w dzielnicy Gaslamp w San Diego częstował bywalców takimi miksami, że czyścił parkiety w mig.Ten wymykający się szufladkom styl, ową nieprzewidywalność i potęgę wyobraźni znajdziemy także na pierwszym pełnoprawnym albumie Gaslamp Killera, wydany w 2012 roku "Breakthrough". Po "sprawdzeniu wody" w postaci szeregu miksów oraz kilku EPek William postanowił skoncentrować całe swoje doświadczenia i talenty w postaci pełnego albumu. I coż za materiał GLK - i plejada zaproszonych znakomitych gości - przyszykowali na pierwszy ogień! "Breakthrough" to zaiste przełom - album szalony i eklektyczny, jednocześnie spójny i - choć brzmi to paradoksalnie - świetne rozplanowany. Wbrew "legendzie" GLK album nie zmusza do ucieczki z parkietu - a wręcz przeciwnie, cały ten kalejdoskop brzmień trzyma w napięciu i fascynuje. "Breakthrough" to prawdziwa podróż w głąb nietuzinkowego muzycznego umysłu, potrafiącego łączyć muzykę jak nikt inny, wniknięcie w najmroczniejsze i najbardziej niezbadane ścieżki psyche. Sample brane są z każdego chyba zakątka ziemi, rzucane na potężne basy i perkusje, przefiltrowane przez multum wykręconych efektów. Psychodeliczny, orientalny pop (świetne "Apparitions" z Gonjasufim), mordercza, apokaliptyczna elektronika ("Meat Guilt"), kombinacja industrialu ze smyczkami ("Flange Face" na pokładzie z Miguelem Atwood-Fergusonem), znajdzie się tu nawet miejsce na nieco rockowego sznytu (gdy GLK łączy siły z samym Adrianem Younge'em w "Dead Vets").... Perłą albumu i bodaj najbardziej znanym trackiem GLK jest "Nissim" - hipnotyczna podróż na Bliski Wschód, miks dźwięków tamburu yiali (na którym gra niezwykle utalentowany Amir Yaghmai) oraz hip-hopowego groove'u. Moment, gdy wchodzi perkusja, jest moim ulubionym na całym albumie.... A całośc wieńczy "In the Dark" - o którym nie napiszę nic więcej ponad to, że trzeba to uslyszeć, by uwierzyć.Co tu dużo więcej pisać? Kto nie lubi granic i jednostajności w instrumentalnym hip-hopie, a i w muzyce w ogóle - sprawdzajcie "Breakthrough" i całą twórczość Williama czym prędzej. A już jutro - zapis pogadanki z Williamem z OFF Festivalu. Zapraszam! A już w listopadzie The Gaslamp Killer znów przyjedzie do Polski! 21 listopada zagra w warszawskim klubie Smolna. Szczegóły wydarzenia znajdziecie TUTAJ.[[{"fid":"54734","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"54735","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"54736","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Obok znanego Wam już Loyle'a Carnera był jeszcze jeden występ na tegorocznym OFF Festivalu, którego nie chciałem przeoczyć. Prosto z Los Angeles do Katowic przyjechał bowiem jeden z najbardziej nietuzinkowych przedstawicieli tzw. "Los Angeles beats scene" - William Bensussen a.k.a. The Gaslamp Killer.

Nie ma chyba większego przeciwieństwa, jakie mogłem wybrać. Jeśli twórczość Loyle'a to spokojny, refleksyjny rap, w korzennym, "tradycyjnym" możnaby rzec jazzującym stylu - GLK (nie mylić z GFK) to wściekła - głównie instrumentalna - mieszanka instrumentalnego hip-hopu, elektroniki i jakiegokolwiek innego gatunku muzyki, który dopuszcza wyobraźnia. Dość powiedzieć, że jego DJ set zamykający pierwszy dzień festiwalu trudno opisać słowami - glitch hop, chłosta megagłośnymi skwierczącymi basami, sample z muzyki kolumbijskiej wymieszane z "DNA" Kendricka, zaśpiewy derwiszów... Miks tak przedziwny i nieprzewidywalny, że tańćzyć doń raczej nie sposób - stąd zresztą William wziął swój przydomek - jako DJ w klubach w dzielnicy Gaslamp w San Diego częstował bywalców takimi miksami, że czyścił parkiety w mig.

Ten wymykający się szufladkom styl, ową nieprzewidywalność i potęgę wyobraźni znajdziemy także na pierwszym pełnoprawnym albumie Gaslamp Killera, wydany w 2012 roku "Breakthrough". Po "sprawdzeniu wody" w postaci szeregu miksów oraz kilku EPek William postanowił skoncentrować całe swoje doświadczenia i talenty w postaci pełnego albumu. 

I coż za materiał GLK - i plejada zaproszonych znakomitych gości - przyszykowali na pierwszy ogień! "Breakthrough" to zaiste przełom - album szalony i eklektyczny, jednocześnie spójny i - choć brzmi to paradoksalnie - świetne rozplanowany. Wbrew "legendzie" GLK album nie zmusza do ucieczki z parkietu - a wręcz przeciwnie, cały ten kalejdoskop brzmień trzyma w napięciu i fascynuje. "Breakthrough" to prawdziwa podróż w głąb nietuzinkowego muzycznego umysłu, potrafiącego łączyć muzykę jak nikt inny, wniknięcie w najmroczniejsze i najbardziej niezbadane ścieżki psyche. Sample brane są z każdego chyba zakątka ziemi, rzucane na potężne basy i perkusje, przefiltrowane przez multum wykręconych efektów. Psychodeliczny, orientalny pop (świetne "Apparitions" z Gonjasufim), mordercza, apokaliptyczna elektronika ("Meat Guilt"), kombinacja industrialu ze smyczkami ("Flange Face" na pokładzie z Miguelem Atwood-Fergusonem), znajdzie się tu nawet miejsce na nieco rockowego sznytu (gdy GLK łączy siły z samym Adrianem Younge'em w "Dead Vets").... 

Perłą albumu i bodaj najbardziej znanym trackiem GLK jest "Nissim" - hipnotyczna podróż na Bliski Wschód, miks dźwięków tamburu yiali (na którym gra niezwykle utalentowany Amir Yaghmai) oraz hip-hopowego groove'u. Moment, gdy wchodzi perkusja, jest moim ulubionym na całym albumie.... A całośc wieńczy "In the Dark" - o którym nie napiszę nic więcej ponad to, że trzeba to uslyszeć, by uwierzyć.

Co tu dużo więcej pisać? Kto nie lubi granic i jednostajności w instrumentalnym hip-hopie, a i w muzyce w ogóle - sprawdzajcie "Breakthrough" i całą twórczość Williama czym prędzej. A już jutro - zapis pogadanki z Williamem z OFF Festivalu. Zapraszam! 

A już w listopadzie The Gaslamp Killer znów przyjedzie do Polski! 21 listopada zagra w warszawskim klubie Smolna. Szczegóły wydarzenia znajdziecieTUTAJ.

[[{"fid":"54734","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"54735","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"54736","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

]]>
The Gaslamp Killer "W muzyce chodzi o zabawę, nie o żmudną robotę" - wywiad (OFF Festival 2019)https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-03,the-gaslamp-killer-w-muzyce-chodzi-o-zabawe-nie-o-zmudna-robote-wywiad-off-festival-2019https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-03,the-gaslamp-killer-w-muzyce-chodzi-o-zabawe-nie-o-zmudna-robote-wywiad-off-festival-2019October 3, 2019, 11:24 amMaciej WojszkunWczoraj mieliście okazję poznać skrawek nietuzinkowej twórczości The Gaslamp Killera a.k.a. GLK - a dziś przybliżymy odrobinę samego człowieka-orkiestrę, Williama Bensussena. Przed jego setem na katowickim OFF Festivalu miałem okazję porozmawiać z nim chwilę na tematy wszelakie - od samych początków jego zainteresowania muzyką, poprzez jego podejście do "cyfrowego" diggingu, aż po wspomnienia z nagrywania "Breakthrough"... I nie tylko. Zapraszam do lektury!TUTAJ znajdziecie angielską wersję wywiadu. A już 21 listopada będziecie mieli okazję usłyszeć Killera na żywo w warszawskim klubie Smolna - TUTAJ znajdziecie szczegóły wydarzenia.MW: Dzięki jeszcze raz, że zgodziłeś się na wywiad. Jak się czujesz tuż przed koncertem? GLK: Spoko! Zobaczyłem właśnie koncerty slowthaia i The Comet is Coming - inspiruje mnie ich muzyka, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, by zobaczyć ich na żywo. Chciałem przyjechać wcześniej jako fan i porozkoszować się muzyką. Teraz odpocznę sobie przed setem. MW: Ja też dosłownie przed chwilą wróciłem z koncertu The Comet is Coming. Coś niesamowitego! Świetnie, że jesteś właśnie tu, na OFF Festivalu - to najważniejszy polski festiwal muzyki alternatywnej...GLK: Tak, line-up jest bardzo dobrze przemyślany. Kawał dobrej muzyki.MW: Lubię pytać artystów o ich początki. Ta cała przygoda z muzyką - jak ona zaczęła się w Twoim przypadku? Czy był jakiś konkretny artysta, czy nawet album, który zainspirował Cię do tworzenia własnej muzyki? GLK: Kiedy miałem 12 lat, poszedłem na swój pierwszy rave. Chodziłem na koncerty punkowe, hardcore'owe, hip-hopowe - ale wtedy, na tym rave, zobaczyłem, jak DJ kontrolował tłum, sam jeden. Pomyślałem, że to niesamowite. Nikt w moim sąsiedztwie nie grał na instrumentach, sam nie byłem w żadnym zespole - pomyślałem więc, że chcę być takim DJ'em, robić to, co on. Zacząłem kolekcjonować płyty. Gdy miałem 14 lat, mama kupiła mi turntable. Rok później dostałem od taty igłę, którą nie mogłem skipować. Więc używałem turntable'a z taśmą z volume'em. Miałem swego rodzaju mixtape na moim boomboksie. Na drugim "ogniwie" było miejsce na winyl. Zacząłem się z tym bawić. W wieku 16 lat zaoszczędziłem wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić sobie nowy turntable - wtedy mój tata połączył go z drugim turntable'em. Pożyczyłem też mikser od znajomego, a w wieku 17 lat kupiłem własny. Tworzyłem muzykę w swoim pokoju przez lata, zanim zdecydowałem się komuś ją "pokazać". Krok po kroku, odkrywałem kolejne gatunki muzyki z całego świata - od hip-hopu, poprzez rock, jazz, jungle, muzykę house... Po pewnym czasie nieco zwężyłem swój zasięg muzycznych zainteresowań - żeby potem znów rozszerzyć go jeszcze bardziej. Zagram wszystko. No, może prócz EDM...MW: To jest właśnie niesamowite w Twojej muzyce. Weźmy na przykład album "Breakthrough" - to miks tak wielu przeróżnych gatunków, to nie do uwierzenia. W oficjalnej aplikacji OFF Festivalu Twoja muzyka opisana jest jako "instrumental psychedelic world beat music". Co sądzisz o tym opisie?GLK: Ma to dla mnie sens. Niezbyt często zdarzają się u mnie w secie słowa, może w jakichś 3 utworach... A pozostałe 95 to tylko muzyka instrumentalna. Jest to muzyka bardzo psychodeliczna, bo bawię się efektami, dodaję delaye, echo i dub. Jest różnorodna kulturalnie, gram muzykę z przeróżnych krajów, choćby z krajów moich przodków - Turcji, Syrii, Egiptu. Mieszam muzykę z Maroka, z całej Azji, z Meksyku, Kolumbii, Brazylii. A do tego wszystkiego - beaty z Los Angeles. Przeróżne kultury. Więc ten opis jest trafny, podoba mi się.MW: Jak znajdujesz sample, swój "surowiec"? Czy podczas tras koncertowych znajdujesz czas na mały digging? GLK: Już nie. Kiedyś to był obowiązkowy punkt programu. Teraz już jestem starszy, potrzebuję trochę więcej czasu na odpoczynek. Muzykę znajduję, komunikując się i wymieniając się nią z innymi DJ'ami - m.in. z LeFtO, Jameszoo czy J Rocciem. Dodatkowo, dostaję sporo demówek i materiałów na swoją skrzynkę od młodych producentów, którzy chcą, bym zagrał ich muzykę. Całkiem niedawno gość z Włoch wysłał mi link do swojego albumu na Bandcampie - to, co usłyszałem tam, wbiło mnie w ziemię, to coś nowego. I nikt o tym nie wie... To jest fajne w tym "cyfrowym diggingu" - możesz wysyłać i otrzymywać muzykę, wymieniać się nią, bez płacenia za nośniki i noszenia ich ze sobą. Teraz przyjechałem tylko na festiwal, więc mam ze sobą tylko jedną torbę z komputerem. W swoje pierwsze trasy po Europie zabierałem ze sobą wszędzie winyle - co się nadźwigałem, to moje... Do tego, nie możesz brać ze sobą winyli do samolotu.MW: Naprawdę? GLK: Ta, służby na lotnisku chcą sprawdzać Twój bagaż - przy tym winyle często się niszczą. Pracownicy lotniska mówią: "Płyty są za ciężkie, nie wniesiesz ich na pokład"... A jak już, to bagażowi ciskają płyty gdziekolwiek pod pokład, tak, że płyty się łamią. Zdarzyło mi się tak parę razy. Więc przestałem brać ze sobą płyty do samolotu. Do pracy potrzebuję tylko komputera. Poza tym - mam już ponad 10 000 płyt w swojej kolekcji, potrzebne mi więcej? Kocham winyle, ale są one po prostu za ciężkie i niepraktyczne.MW: Porozmawiajmy o Twoich projektach - wpierw były DJ-miksy, potem EPki ("My Troubled Mind" i "Death Gate"), w 2010 roku współprodukowałeś album Gonjasufi - "A Sufi and a Killer" - by w końcu w 2012 roku wydać swój pełnoprawny debiut, "Breakthrough". Jak Twój proces kreacji zmieniał się przez lata? Jakie wyzwania napotkałeś, kompilując swoje solowe projekty? GLK: Na pierwszych EPkach - które pojawiły się tylko na winylu, w 200 kopiach - używałem sampli. Przy okazji albumu Gonjasufi wpadliśmy w małe kłopoty z powodu sampli - dlatego przygotowując "Breakthrough", postanowiłem, że będę tworzył muzykę od podstaw. To jest największa zmiana, jaka nastąpiła w moim procesie twórczym. Wciąż słucham albumów, wciąż inspiruję się muzyką i kulturami z całego świata - teraz jednak próbuję muzykę tworzyć, nie tylko ciąć sample. Mam tony beatów, które stworzyłem na samplach - mogę je choćby wrzucić za darmo na Bandcamp, nie mogę pobierać za nie opłat, bo wpadłbym w kłopoty. Szanuję jednak ten fakt - zdarzyło się, że ktoś zsamplował mój kawałek i zarapował na nim. To brzmiało beznadziejnie, ale już machnąłem na to ręką. Teraz rozumiem twórców, np. muzyków, którzy stworzyli niesamowity album jazzowy - rozumiem ich ból, gdy słyszą, jak ktoś "zarżnął" ich kompozycję nieudolną przeróbką. Kumam, dlaczego mogą ścigać za użycie sampli.Kocham sampling, ale teraz rozumiem obydwie jego strony. Więc teraz skupiam się, by muzykę tworzyć od początku. Jednak wciąż inspiracją są dla mnie albumy, które mamy w kolekcji, artyści, których słucham - tak więc de facto "sampluję bez samplowania".MW: Zarówno na "Breakthrough", jak i na drugim albumie - "Instrumentalepathy", współpracowałeś z licznym gronem artystów, m.in. z Miguelem Atwood-Fergusonem, Samiyamem czy Adrianem Younge'em. Czy masz jakieś swoje ulubione wspomnienie z tych sesji nagraniowych? GLK: Na pewno mój utwór "In the Dark"... Beat zrobiłem w 5 minut, bez zastanowienia - a stał się moim ulubionym w ogóle. Zaprosiłem do współpracy rodzeństwo, które znałem jeszcze ze szkoły - Toma i Elizabeth Lea, by zagrali na dęciakach i smyczkach. Nigdy wcześniej nie tworzyliśmy razem muzyki, ale wszystko organicznie ze sobą współdziałało. Do tego nagraliśmy ten utwór naprawdę szybko, chyba najszybciej ze wszystkich moich utworów - a i tak to jeden z najlepszych moich numerów.No i oczywiście mój największy chyba hit, "Nissim" - stworzyłem go ku pamięci mojego drogiego brata, który odszedł już niemal 10 lat temu. Stworzyliśmy ten kawałek w studiu - ja, Daedelus, Amir Yaghmai na tamburze i gitarze, Mike Green i Andres Renteria na perkusjonaliach, Bram Inscore na basie - graliśmy tureckie albumy i jamowaliśmy. Nagraliśmy "Nissim" w jeden dzień, ale to był dzień cały spędzony w studiu. To, w jaki sposób wszystkie elementy układanki połączyły się w całość - to była czysta magia.MW: I na żywo też brzmi magicznie - vide Twój koncertowy album, "The Gaslamp Killer Experience: Live in Los Angeles"...GLK: Tak! To był pierwszy raz, gdy wykonaliśmy ten utwór na żywo.... Wracając - wciąż pracuję z Miguelem Atwood-Fergusonem i Amirem Yaghmai, oraz z kilkoma innymi świetnymi muzykami, nad nowym materiałem. To dobra ekipa.MW: Jakie są obecnie muzyczne wyzwania, które chcesz podjąć? GLK: Nigdy nie uczyłem się w szkole muzycznej. Nie wiem, jak zapisać muzykę, ale mam dobre ucho. Wiem, co lubię, i jaki rezultat chcę osiągnąć na końcu. Więc wyzwaniem jest dla mnie praca z muzykami, gdy nie mogę im powiedzieć "zagraj to w d-moll, albo w akordzie B" itd. Muszę im to gwizdać, śpiewać albo grać, o co mi chodzi. Puszczać im nagrania - "o coś takiego biega". To żywy i spontaniczny proces. Startujemy od zera, dodajemy krok po kroku bębny, bas, syntezatory czy smyczki... To też długi proces, przy niektórych utworach dłubałem 5 lat. Możesz dodawać do swoich utworów czy albumów przez całe wieki, a i tak nigdy nie skończyć. To też jest wyzwanie dla mnie, powstrzymać się przed tym.MW: Porozmawiajmy o Twoich planach na przyszłość. W 2019 roku już zdążyłeś wypuścić nową EPkę "Break Stuff"... GLK: To nie do końca nowa rzecz - nagrałem ją i wypuściłem w 2014-2015 roku na potrzeby firmy Serato. To płyta z breakami, na jedno ogniwo Serato. Teraz zdecydowałem się po prostu udostępnić "Break Stuff" na serwisy streamingowe. Chciałem dać coś fanom do posłuchania.Co do nowej muzyki - tak, pracuję nad nowym materiałem, nie spieszę się z nim. Podoba mi się to, jak brzmi teraz, pracuję ze stałą ekipą, może z jedną różnicą - więcej nagrywam teraz z The Heliocentrics, którzy są moim ulubionym zespołem grającym na żywo - są niesamowici.MW: Czy masz jakieś porady dla początkujących DJ'ów, producentów? GLK: Wciśnij "nagrywaj" i potem zapomnij, że wcisnąłeś. Jeśli masz wystarczająco dużo miejsca na dysku, wciśnij przycisk "nagrywaj", przyciemnij ekran i wtedy... po prostu działaj. Rób cokolwiek, podczas gdy trwa nagrywanie. Magia przychodzi wtedy, gdy bawisz się muzyką, nie usilnie się na niej koncentrujesz. Gdy wciskasz "nagrywaj", łatwo przejść od zabawy muzyką do udręki. Ja zawsze zaczynam nagrywać na początku dnia, nie przerywam, a wieczorem sprawdzam, co się nagrało. Jeśli nic szczególnego - po prostu usuwam sesję, żeby nie marnowała miejsca na dysku. Choć teraz łatwo dokupić sobie dysk - ja sam mam kilka... Mam tony muzyki, której nikt nie usłyszy, bo nagrywałem ją na luzie, bawiąc się - nigdy nie dokończyłem tych utworów. Ale nic w tym złego - w muzyce chodzi o zabawę, nie o żmudną robotę. Jasne, to coś, co wymaga codziennych ćwiczeń - ale to powinna być zabawa.MW: Czy masz jakąś wiadomość dla swoich fanów w Polsce, w Europie? GLK: Dziękuję za wsparcie. Grałem koncerty w Europie, zanim stałem się znany w Ameryce.... Ludzie rozumieją instrumentalną muzykę, dance music, kulturę DJ'ską. Nie muszę mieć tekstów o miłości, by ludzie przyszli oglądać moje show. Jestem wdzięczny, że mogę przyjeżdżać tu do Europy - to już trzynaście lat! Dziękuję za miłość i energię. Zachęcam do sprawdzenia mojego labelu, nazywa się Cuss Records.MW: "Cuss" (ang. przeklinać), bo słowo "fuck" jest jednym z najbardziej interesujących w języku angielskim? GLK: Dokładnie. Będę powoli wydawał nowe materiały nakładem mojego labelu Cuss Records - w 2020 roku. Miejcie oczy i uszy otwarte. Kupujcie muzykę, nie streamujcie jej tylko za darmo!MW: Dziękuję za wywiad! Wczoraj mieliście okazję poznać skrawek nietuzinkowej twórczości The Gaslamp Killera a.k.a. GLK - a dziś przybliżymy odrobinę samego człowieka-orkiestrę, Williama Bensussena. Przed jego setem na katowickim OFF Festivalu miałem okazję porozmawiać z nim chwilę na tematy wszelakie - od samych początków jego zainteresowania muzyką, poprzez jego podejście do "cyfrowego" diggingu, aż po wspomnienia z nagrywania "Breakthrough"... I nie tylko. Zapraszam do lektury!

TUTAJ znajdziecie angielską wersję wywiadu. A już 21 listopada będziecie mieli okazję usłyszeć Killera na żywo w warszawskim klubie Smolna - TUTAJ znajdziecie szczegóły wydarzenia.

MW: Dzięki jeszcze raz, że zgodziłeś się na wywiad. Jak się czujesz tuż przed koncertem? 

GLK: Spoko! Zobaczyłem właśnie koncerty slowthaia i The Comet is Coming - inspiruje mnie ich muzyka, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, by zobaczyć ich na żywo. Chciałem przyjechać wcześniej jako fan i porozkoszować się muzyką. Teraz odpocznę sobie przed setem. 

MW: Ja też dosłownie przed chwilą wróciłem z koncertu The Comet is Coming. Coś niesamowitego! Świetnie, że jesteś właśnie tu, na OFF Festivalu - to najważniejszy polski festiwal muzyki alternatywnej...

GLK: Tak, line-up jest bardzo dobrze przemyślany. Kawał dobrej muzyki.

MW: Lubię pytać artystów o ich początki. Ta cała przygoda z muzyką - jak ona zaczęła się w Twoim przypadku? Czy był jakiś konkretny artysta, czy nawet album, który zainspirował Cię do tworzenia własnej muzyki? 

GLK: Kiedy miałem 12 lat, poszedłem na swój pierwszy rave. Chodziłem na koncerty punkowe, hardcore'owe, hip-hopowe - ale wtedy, na tym rave, zobaczyłem, jak DJ kontrolował tłum, sam jeden. Pomyślałem, że to niesamowite.  Nikt w moim sąsiedztwie nie grał na instrumentach, sam nie byłem w żadnym zespole - pomyślałem więc, że chcę być takim DJ'em, robić to, co on. Zacząłem kolekcjonować płyty. Gdy miałem 14 lat, mama kupiła mi turntable. Rok później dostałem od taty igłę, którą nie mogłem skipować. Więc używałem turntable'a z taśmą z volume'em. Miałem swego rodzaju mixtape na moim boomboksie. Na drugim "ogniwie" było miejsce na winyl. Zacząłem się z tym bawić. W wieku 16 lat zaoszczędziłem wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić sobie nowy turntable - wtedy mój tata połączył go z drugim turntable'em. Pożyczyłem też mikser od znajomego, a w wieku 17 lat kupiłem własny. Tworzyłem muzykę w swoim pokoju przez lata, zanim zdecydowałem się komuś ją "pokazać". Krok po kroku, odkrywałem kolejne gatunki muzyki z całego świata - od hip-hopu, poprzez rock, jazz, jungle, muzykę house... Po pewnym czasie nieco zwężyłem swój zasięg muzycznych zainteresowań - żeby potem znów rozszerzyć go jeszcze bardziej. Zagram wszystko. No, może prócz EDM...

MW: To jest właśnie niesamowite w Twojej muzyce. Weźmy na przykład album "Breakthrough" - to miks tak wielu przeróżnych gatunków, to nie do uwierzenia. W oficjalnej aplikacji OFF Festivalu Twoja muzyka opisana jest jako "instrumental psychedelic world beat music". Co sądzisz o tym opisie?

GLK: Ma to dla mnie sens. Niezbyt często zdarzają się u mnie w secie słowa, może w jakichś 3 utworach... A pozostałe 95 to tylko muzyka instrumentalna. Jest to muzyka bardzo psychodeliczna, bo bawię się efektami, dodaję delaye, echo i dub. Jest różnorodna kulturalnie, gram muzykę z przeróżnych krajów, choćby z krajów moich przodków - Turcji, Syrii, Egiptu. Mieszam muzykę z Maroka, z całej Azji, z Meksyku, Kolumbii, Brazylii. A do tego wszystkiego - beaty z Los Angeles. Przeróżne kultury. Więc ten opis jest trafny, podoba mi się.

MW: Jak znajdujesz sample, swój "surowiec"? Czy podczas tras koncertowych znajdujesz czas na mały digging? 

GLK: Już nie. Kiedyś to był obowiązkowy punkt programu. Teraz już jestem starszy, potrzebuję trochę więcej czasu na odpoczynek. Muzykę znajduję, komunikując się i wymieniając się nią z innymi DJ'ami - m.in. z LeFtO, Jameszoo czy J Rocciem. Dodatkowo, dostaję sporo demówek i materiałów na swoją skrzynkę od młodych producentów, którzy chcą, bym zagrał ich muzykę. Całkiem niedawno gość z Włoch wysłał mi link do swojego albumu na Bandcampie - to, co usłyszałem tam, wbiło mnie w ziemię, to coś nowego. I nikt o tym nie wie... To jest fajne w tym "cyfrowym diggingu" - możesz wysyłać i otrzymywać muzykę, wymieniać się nią, bez płacenia za nośniki i noszenia ich ze sobą. Teraz przyjechałem tylko na festiwal, więc mam ze sobą tylko jedną torbę z komputerem. W swoje pierwsze trasy po Europie zabierałem ze sobą wszędzie winyle - co się nadźwigałem, to moje... Do tego, nie możesz brać ze sobą winyli do samolotu.

MW: Naprawdę? 

GLK: Ta, służby na lotnisku chcą sprawdzać Twój bagaż - przy tym winyle często się niszczą. Pracownicy lotniska mówią: "Płyty są za ciężkie, nie wniesiesz ich na pokład"... A jak już, to bagażowi ciskają płyty gdziekolwiek pod pokład, tak, że płyty się łamią. Zdarzyło mi się tak parę razy. Więc przestałem brać ze sobą płyty do samolotu. Do pracy potrzebuję tylko komputera. Poza tym - mam już ponad 10 000 płyt w swojej kolekcji, potrzebne mi więcej? Kocham winyle,  ale są one po prostu za ciężkie i niepraktyczne.

MW: Porozmawiajmy o Twoich projektach - wpierw były DJ-miksy, potem EPki ("My Troubled Mind" i "Death Gate"), w 2010 roku współprodukowałeś album Gonjasufi - "A Sufi and a Killer" - by w końcu w 2012 roku wydać swój pełnoprawny debiut, "Breakthrough". Jak Twój proces kreacji zmieniał się przez lata? Jakie wyzwania napotkałeś, kompilując swoje solowe projekty? 

GLK: Na pierwszych EPkach - które pojawiły się tylko na winylu, w 200 kopiach - używałem sampli. Przy okazji albumu Gonjasufi wpadliśmy w małe kłopoty z powodu sampli - dlatego przygotowując "Breakthrough", postanowiłem, że będę tworzył muzykę od podstaw. To jest największa zmiana, jaka nastąpiła w moim procesie twórczym. Wciąż słucham albumów, wciąż inspiruję się muzyką i kulturami z całego świata - teraz jednak próbuję muzykę tworzyć, nie tylko ciąć sample. Mam tony beatów, które stworzyłem na samplach - mogę je choćby wrzucić za darmo na Bandcamp, nie mogę pobierać za nie opłat, bo wpadłbym w kłopoty. Szanuję jednak ten fakt - zdarzyło się, że ktoś zsamplował mój kawałek i zarapował na nim. To brzmiało beznadziejnie, ale już machnąłem na to ręką. Teraz rozumiem twórców, np. muzyków, którzy stworzyli niesamowity album jazzowy - rozumiem ich ból, gdy słyszą, jak ktoś "zarżnął" ich kompozycję nieudolną przeróbką. Kumam, dlaczego mogą ścigać za użycie sampli.

Kocham sampling, ale teraz rozumiem obydwie jego strony. Więc teraz skupiam się, by muzykę tworzyć od początku. Jednak wciąż inspiracją są dla mnie albumy, które mamy w kolekcji, artyści, których słucham - tak więc de facto "sampluję bez samplowania".

MW: Zarówno na "Breakthrough", jak i na drugim albumie - "Instrumentalepathy", współpracowałeś z licznym gronem artystów, m.in. z Miguelem Atwood-Fergusonem, Samiyamem czy Adrianem Younge'em. Czy masz jakieś swoje ulubione wspomnienie z tych sesji nagraniowych? 

GLK: Na pewno mój utwór "In the Dark"... Beat zrobiłem w 5 minut, bez zastanowienia - a stał się moim ulubionym w ogóle. Zaprosiłem do współpracy rodzeństwo, które znałem jeszcze ze szkoły - Toma i Elizabeth Lea, by zagrali na dęciakach i smyczkach. Nigdy wcześniej nie tworzyliśmy razem muzyki, ale wszystko organicznie ze sobą współdziałało. Do tego nagraliśmy ten utwór naprawdę szybko, chyba najszybciej ze wszystkich moich utworów - a i tak to jeden z najlepszych moich numerów.

No i oczywiście mój największy chyba hit, "Nissim" - stworzyłem go ku pamięci mojego drogiego brata, który odszedł już niemal 10 lat temu. Stworzyliśmy ten kawałek w studiu - ja, Daedelus, Amir Yaghmai na tamburze i gitarze, Mike Green i Andres Renteria na perkusjonaliach, Bram Inscore na basie - graliśmy tureckie albumy i jamowaliśmy. Nagraliśmy "Nissim" w jeden dzień, ale to był dzień cały spędzony w studiu. To, w jaki sposób wszystkie elementy układanki połączyły się w całość - to była czysta magia.

MW: I na żywo też brzmi magicznie - vide Twój koncertowy album, "The Gaslamp Killer Experience: Live in Los Angeles"...

GLK: Tak! To był pierwszy raz, gdy wykonaliśmy ten utwór na żywo.... Wracając - wciąż pracuję z Miguelem Atwood-Fergusonem i Amirem Yaghmai, oraz z kilkoma innymi świetnymi muzykami, nad nowym materiałem. To dobra ekipa.

MW: Jakie są obecnie muzyczne wyzwania, które chcesz podjąć? 

GLK:  Nigdy nie uczyłem się w szkole muzycznej. Nie wiem, jak zapisać muzykę, ale mam dobre ucho. Wiem, co lubię, i jaki rezultat chcę osiągnąć na końcu. Więc wyzwaniem jest dla mnie praca z muzykami, gdy nie mogę im powiedzieć "zagraj to w d-moll, albo w akordzie B" itd. Muszę im to gwizdać, śpiewać albo grać, o co mi chodzi. Puszczać im nagrania - "o coś takiego biega". To żywy i spontaniczny proces. Startujemy od zera, dodajemy krok po kroku bębny, bas, syntezatory czy smyczki... To też długi proces, przy niektórych utworach dłubałem 5 lat. Możesz dodawać do swoich utworów czy albumów przez całe wieki, a i tak nigdy nie skończyć. To też jest wyzwanie dla mnie, powstrzymać się przed tym.

MW: Porozmawiajmy o Twoich planach na przyszłość. W 2019 roku już zdążyłeś wypuścić nową EPkę "Break Stuff"... 

GLK: To nie do końca nowa rzecz - nagrałem ją i wypuściłem w 2014-2015 roku na potrzeby firmy Serato. To płyta z breakami, na jedno ogniwo Serato. Teraz zdecydowałem się po prostu udostępnić "Break Stuff" na serwisy streamingowe. Chciałem dać coś fanom do posłuchania.

Co do nowej muzyki - tak, pracuję nad nowym materiałem, nie spieszę się z nim. Podoba mi się to, jak brzmi teraz, pracuję ze stałą ekipą, może z jedną różnicą - więcej nagrywam teraz z The Heliocentrics, którzy są moim ulubionym zespołem grającym na żywo - są niesamowici.

MW: Czy masz jakieś porady dla początkujących DJ'ów, producentów? 

GLK: Wciśnij "nagrywaj" i potem zapomnij, że wcisnąłeś. Jeśli masz wystarczająco dużo miejsca na dysku, wciśnij przycisk "nagrywaj", przyciemnij ekran i wtedy... po prostu działaj. Rób cokolwiek, podczas gdy trwa nagrywanie. Magia przychodzi wtedy, gdy bawisz się muzyką, nie usilnie się na niej koncentrujesz. Gdy wciskasz "nagrywaj", łatwo przejść od zabawy muzyką do udręki. Ja zawsze zaczynam nagrywać na początku dnia, nie przerywam, a wieczorem sprawdzam, co się nagrało. Jeśli nic szczególnego - po prostu usuwam sesję, żeby nie marnowała miejsca na dysku. Choć teraz łatwo dokupić sobie dysk - ja sam mam kilka... Mam tony muzyki, której nikt nie usłyszy, bo nagrywałem ją na luzie, bawiąc się - nigdy nie dokończyłem tych utworów. Ale nic w tym złego - w muzyce chodzi o zabawę, nie o żmudną robotę. Jasne, to coś, co wymaga codziennych ćwiczeń - ale to powinna być zabawa.

MW: Czy masz jakąś wiadomość dla swoich fanów w Polsce, w Europie? 

GLK: Dziękuję za wsparcie. Grałem koncerty w Europie, zanim stałem się znany w Ameryce.... Ludzie rozumieją instrumentalną muzykę, dance music, kulturę DJ'ską. Nie muszę mieć tekstów o miłości, by ludzie przyszli oglądać moje show. Jestem wdzięczny, że mogę przyjeżdżać tu do Europy - to już trzynaście lat! Dziękuję za miłość i energię. Zachęcam do sprawdzenia mojego labelu, nazywa się Cuss Records.

MW: "Cuss" (ang. przeklinać), bo słowo "fuck" jest jednym z najbardziej interesujących w języku angielskim

GLK: Dokładnie. Będę powoli wydawał nowe materiały nakładem mojego labelu Cuss Records - w 2020 roku. Miejcie oczy i uszy otwarte. Kupujcie muzykę, nie streamujcie jej tylko za darmo!

MW: Dziękuję za wywiad!

 

]]>
The Gaslamp Killer - interview (OFF Festival 2019)https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-03,the-gaslamp-killer-interview-off-festival-2019https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-03,the-gaslamp-killer-interview-off-festival-2019October 3, 2019, 11:21 amMaciej WojszkunMW: Thanks once again for agreeing for this interview. How are you feeling right before the concert?GLK: I'm good! I just watched slowthai and The Comet is Coming's concerts - I'm inspired by their music, so it's nice to see them live. I wanted to come early as a fan and enjoy the music. Now I'm going to rest until the set.MW: I also just came back from The Comet is Coming's concert. It was mindblowing! It's great to have you here, OFF Festival is the most important alternative music festival in Poland.... GLK: Yeah, it's a good curated line-up. Interesting music.MW: I always like to ask the artists about their beginnings. This whole adventure with music - how did it all began for you? Was there any particular artist or maybe even a record that made you chose this path - of creating your own music? GLK: When I was 12, I went to my first rave. I used to go to punk and hardcore and hip-hop concerts - but then, at this rave, I saw the DJ controlling the whole audience by himself. I thought that was amazing. Nobody in my neighbourhood played music, I wasn't involved in any bands - so I thought I'm gonna do what that DJ does. I started collecting records. My mom bought me a turntable when I was 14. When I was 15, my father bought me a needle that wouldn't skip. So I started using belt-driven turntable with the volume on my Amp - I had like a mixtape playing on my boombox. The other speaker was just for the vinyl. So I started messing around with it. When I was 16, I saved up enough to buy a new turntable. Then my dad matched it with another turntable. I borrowed a mixer from my friend, and when I was 17 I bought my own mixer. I was creating music in my room alone for years before I showed anyone what I was doing. Little by little, I started discovering more music from around the world - it started with hip-hop, rock, jazz, jungle, house music... And then I narrowed down my taste a bit - just for it to widen again. I play anything, Not really EDM though!MW: That's what's amazing about your music - the "Breakthrough" album for example… It’s a mix of so many different genres, it’s incredible. On the official OFF Festival app your music is described as "instrumental psychedelic world beat music". What do you think of this description?GLK: It makes sense to me. I don't play lyrics very often, maybe three songs per set have lyrics, the other 95 won't... It is very psychedelic, because I always put dub effects and echoes and delays. It is culturally diverse, because I play music from various countries, the countries of my ancestors - Turkey, Syria, Egypt.... I play music from Morocco, Asia, Mexico, Columbia, Brasil. And I play beats from Los Angeles. So the music I play is culturally diverse. I like that description!MW: How do you find samples, the material to work with? When you're on the road, do you have time to do some digging?GLK: Not anymore. I used to, we used to make it a point. Now I'm getting a little bit older, I need a little bit more time to rest. The way I find more music is sharing with other DJ's, like LeFtO, Jameszoo or J Rocc. We trade tunes. I also get a lot of demos from up and coming producers, who want me to play their stuff. The other day some kid sent me a link with his album on Bandcamp - it's blown me away, it's dope and it's new. And nobody knows about it.... That's the best part of digital digging - you get the music sent to you and you can "trade" music without having to pay for so many records and carrying the around. I'm here just for the festival this weekend, so I only have one bag. The first tours in Europe I carried vinyls with me everywhere - and it's a lot of work... Also, you can't bring them on the airplanes.MW: Really? GLK: Yes, the airport services want to check your records - and they usually get destroyed during that. It happened to me a few times. The airline says the records are too heavy, you can't bring them... And they throw the records underneath the plane, without looking at them, so they crack. So I decided not to carry the records around anymore, I always have my computer with me. Also - I have 10 000 records, how many does a person need? MW: Let's talk about your solo projects - first there were DJ Mixes, then the EPs ("My Troubled Mind", "Death Gate"), then in 2010 - the album you co-produced for Gonjasufi ("A Sufi and a Killer"), and in 2012 finally - your "Breakthrough". How did your creative process change over these projects? What were the challenges you had to face when creating your own solo work?GLK: On the first EPs I used samples. I put the EPs on vinyl, 200 copies. On the Gonjasufi's album we got a little trouble with the samples used - so with "Breakthrough", I decided to start making music from scratch. That's what changed. I'm still listening to records, I'm still influenced by music and cultures from all around the world - but I'm trying to recreate it now, instead of just chopping up samples. I still have a ton of beats made from samples, that I guess I can put on Bandcamp or something - I can't stream them, because I may get into trouble. I respect that - somebody sampled my music and rapped over it. It was terrible, but I let it go. Now I understand the guys who made this incredible jazz music for example - I understand their pain, when someone “butchers” it. I get, why they might want to complain. I love sampling, but now I understand both sides of it. So now I'm trying to create music from scratch. But I'm still inspired by my record collection, by the artists that I've listened to - that's why I'm "sampling without sampling".MW: Both on "Breakthrough" and on your second album, "Instrumentalepathy", you've also collaborated with a lot of artists, like Miguel Atwood-Ferguson, Samiyam or Adrian Younge. Do you have a favorite memory of all these collaborations? GLK: I think my song "In the Dark"... I've made it in 5 minutes, without even knowing what I was doing and it became one of my favorite songs I've ever done. I brought Tom and Elizabeth Lea, a brother and sister from my high school, to play strings and brass - we've never made music before - but it all came together so organically. And fast - it is the song I've recorded in the shortest time, but it may be one of my best.And then "Nissim" of course - it's my big song, I've created it for in memory of my big brother that passed away almost 10 years ago. I've made that song in the studio with Amir Yaghmai, Daedelus, Bram Inscore, Andres Renteria, Mike Green - we were all playing Turkish records and riffing. We've recorded "Nissim" in one day, but we spent all day in the studio. It was magical, how it all came together.MW: It also sounds magical live - as heard on your live album, "The Gaslamp Killer Experience: Live in Los Angeles".... GLK: Yeah! That was the first time I've ever did it live... Going back - I still work with Amir Yaghmai and Miguel Atwood-Ferguson, and some dope players on my new stuff. It's the same crew as always - they're good people.MW: What are the challenges you want to face musically? GLK: I've never been classically trained. I don't know how to write music, but I have a good ear. I know what I like and I know what I'm trying to get in the end. So I guess the challenge is working with musicians without being able to say "D-sharp", "B-minor" and so on. I have to whistle it, sing it to them, play what I mean. I'm playing records in the background - "something like that". It's a really live process. We start with nothing, and then we put drums, bassline, some synthesizers, strings... It's a long process, some of my songs took 5 years of off- and on re-working. You can add to your songs and albums forever and never finish it, because you want to keep adding new elements to it. That is always a tough challenge for me as well.MW: Let's talk about your plans for the future. This year you've already released an EP, "Break Stuff"... GLK: That actually came out in 2014-2015 for Serato vinyl. It was just a break record for Serato to use with the signal tone on one side and my music on the other. Now I decided to digitize "Break Stuff" for streaming. I wanted to give the fans who stream only some music to listen to.As for new music - I've been working on a new record, I'm taking my time with it. I'm happy with how it sounds now, and it also features the same crew, except for one difference - I'm working more with The Heliocentrics now, my favorite band live - they're incredible.MW: Do you have any advice for young, up-and-coming producers, DJ's? GLK: Press record and then forget you pressed it. If you have any hardware space, your computer is strong enough, you can press record and then turn off the brightness till the screen is black... And then just work. Work while you're recording - that's the trick. The magic comes when you're fooling around, not when you're trying to focus. As soon as you press "record", you go from having fun to doing a chore. I always press record when I start the day and then I just let it keep going. If nothing happens - I just erase the recording. And it doesn't waste space on the hard drive. Though nowadays it's pretty cheap to get the hard drives - I have a lot of them.... I have a lot of music that no one ever is going to hear - because I wasn't working, I was just fooling around - and then I never finished it. But that's OK - music is about fun, not work. It is a daily practice - but it should never feel like work. MW: Do you have any last words for your fans in Poland, Europe? GLK: Thank you for supporting me. I've been playing in Europe before I was known in America. People understand instrumental music, dance music and DJ culture. You don't need to have lyrics about falling in love for people to watch your show. I'm so grateful that I can keep coming back here to Europe - it's my thirteenth year coming here. I appreciate the love and energy. My label is called Cuss Records.MW: Because the word "fuck" is a very interesting word in the English language? GLK: Exactly! So I'll be putting out some stuff on my own label, Cuss Records, in 2020. Little by little I’ll be putting more music out - keep an eye for it. Buy music, don't just stream it for free! MW: Thank you for the interview! MW: Thanks once again for agreeing for this interview. How are you feeling right before the concert?

GLK: I'm good! I just watched slowthai and The Comet is Coming's concerts - I'm inspired by their music, so it's nice to see them live. I wanted to come early as a fan and enjoy the music. Now I'm going to rest until the set.

MW: I also just came back from The Comet is Coming's concert. It was mindblowing! It's great to have you here, OFF Festival is the most important alternative music festival in Poland.... 

GLK: Yeah, it's a good curated line-up. Interesting music.

MW: I always like to ask the artists about their beginnings. This whole adventure with music - how did it all began for you? Was there any particular artist or maybe even a record that made you chose this path - of creating your own music? 

GLK: When I was 12, I went to my first rave. I used to go to punk and hardcore and hip-hop concerts - but then, at this rave, I saw the DJ controlling the whole audience by himself. I thought that was amazing. Nobody in my neighbourhood played music, I wasn't involved in any bands - so I thought I'm gonna do what that DJ does. I started collecting records. My mom bought me a turntable when I was 14. When I was 15, my father bought me a needle that wouldn't skip. So I started using belt-driven turntable with the volume on my Amp - I had like a mixtape playing on my boombox. The other speaker was just for the vinyl. So I started messing around with it. When I was 16, I saved up enough to buy a new turntable. Then my dad matched it with another turntable. I borrowed a mixer from my friend, and when I was 17 I bought my own mixer. I was creating music in my room alone for years before I showed anyone what I was doing. Little by little, I started discovering more music from around the world - it started with hip-hop, rock, jazz, jungle, house music... And then I narrowed down my taste a bit - just for it to widen again. I play anything, Not really EDM though!

MW: That's what's amazing about your music - the "Breakthrough" album for example… It’s a mix of so many different genres, it’s incredible. On the official OFF Festival app your music is described as "instrumental psychedelic world beat music". What do you think of this description?

GLK: It makes sense to me. I don't play lyrics very often, maybe three songs per set have lyrics, the other 95 won't... It is very psychedelic, because I always put dub effects and echoes and delays. It is culturally diverse, because I play music from various countries, the countries of my ancestors - Turkey, Syria, Egypt.... I play music from Morocco, Asia, Mexico, Columbia, Brasil. And I play beats from Los Angeles. So the music I play is culturally diverse. I like that description!

MW: How do you find samples, the material to work with? When you're on the road, do you have time to do some digging?

GLK: Not anymore. I used to, we used to make it a point. Now I'm getting a little bit older, I need a little bit more time to rest. The way I find more music is sharing with other DJ's, like LeFtO, Jameszoo or J Rocc. We trade tunes. I also get a lot of demos from up and coming producers, who want me to play their stuff. The other day some kid sent me a link with his album on Bandcamp - it's blown me away, it's dope and it's new. And nobody knows about it.... That's the best part of digital digging - you get the music sent to you and you can "trade" music without having to pay for so many records and carrying the around. I'm here just for the festival this weekend, so I only have one bag. The first tours in Europe I carried vinyls with me everywhere - and it's a lot of work... Also, you can't bring them on the airplanes.

MW: Really? 

GLK: Yes, the airport services want to check your records - and they usually get destroyed during that. It happened to me a few times. The airline says the records are too heavy, you can't bring them... And they throw the records underneath the plane, without looking at them, so they crack. So I decided not to carry the records around anymore, I always have my computer with me. Also - I have 10 000 records, how many does a person need? 

MW: Let's talk about your solo projects - first there were DJ Mixes, then the EPs ("My Troubled Mind", "Death Gate"), then in 2010 - the album you co-produced for Gonjasufi ("A Sufi and a Killer"), and in 2012 finally - your "Breakthrough". How did your creative process change over these projects? What were the challenges you had to face when creating your own solo work?

GLK: On the first EPs I used samples. I put the EPs on vinyl, 200 copies. On the Gonjasufi's album we got a little trouble with the samples used - so with "Breakthrough", I decided to start making music from scratch. That's what changed. I'm still listening to records, I'm still influenced by music and cultures from all around the world - but I'm trying to recreate it now, instead of just chopping up samples. I still have a ton of beats made from samples, that I guess I can put on Bandcamp or something - I can't stream them, because I may get into trouble. I respect that - somebody sampled my music and rapped over it. It was terrible, but I let it go. Now I understand the guys who made this incredible jazz music for example - I understand their pain, when someone “butchers” it. I get, why they might want to complain. 

I love sampling, but now I understand both sides of it. So now I'm trying to create music from scratch. But I'm still inspired by my record collection, by the artists that I've listened to - that's why I'm "sampling without sampling".

MW: Both on "Breakthrough" and on your second album, "Instrumentalepathy", you've also collaborated with a lot of artists, like Miguel Atwood-Ferguson, Samiyam or Adrian Younge. Do you have a favorite memory of all these collaborations? 

GLK: I think my song "In the Dark"... I've made it in 5 minutes, without even knowing what I was doing and it became one of my favorite songs I've ever done. I brought Tom and Elizabeth Lea, a brother and sister from my high school, to play strings and brass - we've never made music before - but it all came together so organically. And fast - it is the song I've recorded in the shortest time, but it may be one of my best.

And then "Nissim" of course - it's my big song, I've created it for in memory of my big brother that passed away almost 10 years ago. I've made that song in the studio with Amir Yaghmai, Daedelus, Bram Inscore, Andres Renteria, Mike Green - we were all playing Turkish records and riffing. We've recorded "Nissim" in one day, but we spent all day in the studio. It was magical, how it all came together.

MW: It also sounds magical live - as heard on your live album, "The Gaslamp Killer Experience: Live in Los Angeles".... 

GLK: Yeah! That was the first time I've ever did it live... Going back - I still work with Amir Yaghmai and Miguel Atwood-Ferguson, and some dope players on my new stuff. It's the same crew as always - they're good people.

MW: What are the challenges you want to face musically? 

GLK: I've never been classically trained. I don't know how to write music, but I have a good ear. I know what I like and I know what I'm trying to get in the end. So I guess the challenge is working with musicians without being able to say "D-sharp", "B-minor" and so on. I have to whistle it, sing it to them, play what I mean. I'm playing records in the background - "something like that". It's a really live process. We start with nothing, and then we put drums, bassline, some synthesizers, strings... It's a long process, some of my songs took 5 years of off- and on re-working. You can add to your songs and albums forever and never finish it, because you want to keep adding new elements to it. That is always a tough challenge for me as well.

MW: Let's talk about your plans for the future. This year you've already released an EP, "Break Stuff"... 

GLK: That actually came out in 2014-2015 for Serato vinyl. It was just a break record for Serato to use with the signal tone on one side and my music on the other. Now I decided to digitize "Break Stuff" for streaming. I wanted to give the fans who stream only some music to listen to.

As for new music - I've been working on a new record, I'm taking my time with it. I'm happy with how it sounds now, and it also features the same crew, except for one difference - I'm working more with The Heliocentrics now, my favorite band live - they're incredible.

MW: Do you have any advice for young, up-and-coming producers, DJ's? 

GLK: Press record and then forget you pressed it. If you have any hardware space, your computer is strong enough, you can press record and then turn off the brightness till the screen is black... And then just work. Work while you're recording - that's the trick. The magic comes when you're fooling around, not when you're trying to focus. As soon as you press "record", you go from having fun to doing a chore. I always press record when I start the day and then I just let it keep going. If nothing happens - I just erase the recording. And it doesn't waste space on the hard drive. Though nowadays it's pretty cheap to get the hard drives - I have a lot of them.... I have a lot of music that no one ever is going to hear - because I wasn't working, I was just fooling around - and then I never finished it. But that's OK - music is about fun, not work. It is a daily practice - but it should never feel like work. 

MW: Do you have any last words for your fans in Poland, Europe? 

GLK: Thank you for supporting me. I've been playing in Europe before I was known in America. People understand instrumental music, dance music and DJ culture. You don't need to have lyrics about falling in love for people to watch your show. I'm so grateful that I can keep coming back here to Europe - it's my thirteenth year coming here. I appreciate the love and energy. My label is called Cuss Records.

MW: Because the word "fuck" is a very interesting word in the English language? 

GLK: Exactly! So I'll be putting out some stuff on my own label, Cuss Records, in 2020. Little by little I’ll be putting more music out - keep an eye for it. Buy music, don't just stream it for free! 

MW: Thank you for the interview!

 

]]>
Splash! Festival 16 - polski videowywiad z Julianem Guptąhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-13,splash-festival-16-polski-videowywiad-z-julianem-guptahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-13,splash-festival-16-polski-videowywiad-z-julianem-guptaJanuary 6, 2014, 1:42 pmMichał KubackiSezon festiwalowy nadciąga nieubłaganie. Do kolejnej, 16. już edycji splash! Festivalu pozostały zaledwie dwa miesiące. Z tej okazji przeprowadziliśmy wywiad z Julianem Guptą - przedstawicielem prasowym splasha!. "Perfekcyjne połączenie rapu z lat 90tych i nowych, świeżych brzmień" - tak opisuje line up tegorocznej edycji. Ciężko się z nim nie zgodzić, skoro na jednym festiwalu wystąpią Kendrick Lamar, A Tribe Called Quest, Macklemore, Waka Flocka, A$AP Rocky, John Legend, Tyler The Creator, KRS One, Iggy Azalea oraz wielu, wielu więcej. Nie zapomnij włączyć polskich napisów! :)W czwartek, 11 lipca, odbędzie się po raz pierwszy w historii festiwalu rozgrzewka o niespotykanej do tej pory skali. Headlinerem czwartkowego splash! spezial będzie sam Kendrick Lamar. Po wyprzedaniu 15. edycji splash! nie zwalnia tempa. Oprócz światowych headlinerów takich jak A Tribe Called Quest, Macklemore, czy A$ap Rocky na scenie nie zabraknie niemieckich gwiazd rapu m. in. Casper, Marteria i Dendemann.Ferropolis, oddalone zaledwie 150 km od Berlina, to prawdziwe miasto z żelaza. Na półwyspie w sercu sztucznego jeziora Gremminger See pośród 5 ogromnych koparek występują artyści na czterech różnych scenach: na dwóch typu open air (Vulcano Stage i Aruba Stage) oraz dwóch typu indoor - namiot Samoa Tent i Grenada Floor. Interesujący i różnorodny line up oraz niezapomniana industrialna miejscówka sprawia, że każde wakacje będziesz chciał spędzić pośród dźwigów Ferropolis!Nie samą muzyką żyje fan hip-hopu. splash! organizuje konkursy graffiti, bitwy breakdance oraz freestyle`owe. Na terenie festiwalu odbywają się niemieckie mistrzostwa w skateboardingu.Festival niezmiennie angażuje się w inicjatywy społeczne "Laut gegen Nazis", "Viva con Agua" oraz "Beats for Life". splash! we współpracy z Taktvoll e. V. zapewnia wszelkie udogodnienia osobom niepełnosprawnym.Do zobaczenia w Ferropolis!splash! Festival12-14. lipca 2013Ferropolis/Gräfenhainichensplash Festival 2013 - bilety:Bilety dostępne na stronie:https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=5897Karnet na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 108,90 EURKarnet VIP na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 185,90 EUR WYPRZEDANYKarnet VIP zapewnia:- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie- oddzielne wejście na teren festiwalu- oddzielne pole namiotowe- odseparowany darmowy autobus- odseparowane darmowe toalety i prysznice- dostęp do ekskluzywnej trybuny z widokiem na mainstage.Bilet na splash! 2013 Spezial (11. lipca) - 11 EURKENDRICK LAMARSupport: Mach One, Sam, Montez & Kaynbock, Sichtexot (Luk&Fil, Tifu,Eloquent)After Show Party: DJ MADBilet na splash! 2013 spezial ważny tylko za okazaniem karnetu splash! Festival lub karnetu VIP splash! Festival.Potwierdzeni artyści na dzień 08.05.2013:257ers | A Tribe Called Quest | A$AP Rocky | Action Bronson | Angel Haze | Bass 'Em (DJ Special K & DJ Shusta) | Beatbox Battle | Berlin Bass - Robot Koch, Kid Simius, Dead Rabbit | Betty Ford Boys | Blumentopf | Casper | Chakuza | Chefket | Creutzfeld & Jakob | Damion Davis | DCVDNS | Dendemann | Die Orsons | DJ MAD (splash! spezial) | DJ Stickle & Steddy | Donkong | Dope D.O.D. | Earl Sweatshirt | Edgar Wasser | End Of The Weak | Eskei83 | Evian Christ | Ferris MC & DJ Stylewarz | Flume | Genetikk | Gerard | Hiob & Dilemma | Iggy Azelea | Joey Bada$$ | John Legend | Just Blaze | Kellerkommando | Kendrick Lamar (splash! spezial) | KRS One | Lance Butters | Logic | Mach One (splash! spezial) | Macklemore & Ryan Lewis | Marteria | Megaloh | Montez & KaynBock (splash! spezial) | MoTrip | Muso | Nate57 & Telly Tellz | OK Kid | Phlatline & Friends (DJane Tereza, DJ Ron, DJ Shusta, Tefla) | Retrogott & Hulk Hodn | Riddim Box | Rockstah | Roger Rekless' Freestyle Experience (Roger Rekless, Keno, David Pe, Boshi San + Band) | Ronny Trettmann | SAM (splash! spezial) | Sepalot | Sichtexot (Luk&Fil, Tifu, Eloquent) (splash! spezial) | Sick Girls | Sorgenkinder Soundsystem | The Funky Beach Corner | The Gaslamp Killer | The Underachievers | Thunderbird Gerard | Tyler The Creator |Waka Flocka Flame |[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4311","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] Sezon festiwalowy nadciąga nieubłaganie.  Do kolejnej, 16. już edycji splash! Festivalu pozostały zaledwie dwa miesiące.  Z tej okazji przeprowadziliśmy  wywiad z Julianem Guptą - przedstawicielem prasowym splasha!. "Perfekcyjne połączenie rapu z lat 90tych i nowych, świeżych brzmień" - tak opisuje line up tegorocznej edycji. Ciężko się z nim nie zgodzić, skoro na jednym festiwalu wystąpią Kendrick Lamar, A Tribe Called Quest, Macklemore, Waka Flocka, A$AP Rocky, John Legend, Tyler The Creator, KRS One,  Iggy Azalea oraz wielu, wielu więcej.  Nie zapomnij włączyć polskich napisów! :)

W czwartek, 11 lipca, odbędzie się po raz pierwszy w historii festiwalu rozgrzewka o niespotykanej do tej pory skali. Headlinerem czwartkowego splash! spezial będzie sam Kendrick Lamar. Po wyprzedaniu 15. edycji splash! nie zwalnia tempa. Oprócz światowych headlinerów takich jak A Tribe Called Quest, Macklemore,  czy A$ap Rocky na scenie nie zabraknie niemieckich gwiazd rapu m. in. Casper, Marteria i Dendemann.

Ferropolis, oddalone zaledwie 150 km od Berlina, to prawdziwe miasto z żelaza. Na półwyspie w sercu sztucznego jeziora Gremminger See pośród 5 ogromnych koparek występują artyści na czterech różnych scenach: na dwóch typu open air (Vulcano Stage i Aruba Stage) oraz dwóch typu indoor - namiot Samoa Tent i Grenada Floor. Interesujący i różnorodny line up oraz niezapomniana industrialna miejscówka sprawia, że każde wakacje będziesz chciał spędzić pośród dźwigów Ferropolis!

Nie samą muzyką żyje fan hip-hopu. splash! organizuje konkursy graffiti, bitwy breakdance oraz freestyle`owe. Na terenie festiwalu odbywają się niemieckie mistrzostwa w skateboardingu.

Festival niezmiennie angażuje się w inicjatywy społeczne "Laut gegen Nazis", "Viva con Agua" oraz "Beats for Life". splash! we współpracy z Taktvoll e. V. zapewnia wszelkie udogodnienia osobom niepełnosprawnym.

Do zobaczenia w Ferropolis!

splash! Festival
12-14. lipca 2013
Ferropolis/Gräfenhainichen

splash Festival 2013 - bilety:

Bilety dostępne na stronie:
https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=5897

Karnet na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 108,90 EUR
Karnet VIP na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 185,90 EUR WYPRZEDANY

Karnet VIP zapewnia:
- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie
- oddzielne wejście na teren festiwalu
- oddzielne pole namiotowe
- odseparowany darmowy autobus
- odseparowane darmowe toalety i prysznice
- dostęp do ekskluzywnej trybuny z widokiem na mainstage.

Bilet na splash! 2013 Spezial (11. lipca) - 11 EUR

KENDRICK LAMAR
Support: Mach One, Sam, Montez & Kaynbock, Sichtexot (Luk&Fil, Tifu,Eloquent)
After Show Party: DJ MAD

Bilet na splash! 2013 spezial ważny tylko za okazaniem karnetu splash! Festival lub karnetu VIP splash! Festival.

Potwierdzeni artyści na dzień 08.05.2013:
257ers | A Tribe Called Quest | A$AP Rocky | Action Bronson | Angel Haze | Bass 'Em (DJ Special K & DJ Shusta) | Beatbox Battle | Berlin Bass - Robot Koch, Kid Simius, Dead Rabbit | Betty Ford Boys | Blumentopf | Casper | Chakuza | Chefket | Creutzfeld & Jakob | Damion Davis | DCVDNS | Dendemann | Die Orsons | DJ MAD (splash! spezial) | DJ Stickle & Steddy | Donkong | Dope D.O.D. | Earl Sweatshirt | Edgar Wasser | End Of The Weak | Eskei83 | Evian Christ | Ferris MC & DJ Stylewarz | Flume | Genetikk | Gerard | Hiob & Dilemma | Iggy Azelea | Joey Bada$$ | John Legend | Just Blaze | Kellerkommando | Kendrick Lamar (splash! spezial) KRS One | Lance Butters | Logic | Mach One (splash! spezial) | Macklemore & Ryan Lewis | Marteria | Megaloh | Montez & KaynBock (splash! spezial) | MoTrip | Muso | Nate57 & Telly Tellz | OK Kid | Phlatline & Friends (DJane Tereza, DJ Ron, DJ Shusta, Tefla) | Retrogott & Hulk Hodn | Riddim Box | Rockstah | Roger Rekless' Freestyle Experience (Roger Rekless, Keno, David Pe, Boshi San + Band) | Ronny Trettmann | SAM (splash! spezial) | Sepalot | Sichtexot (Luk&Fil, Tifu, Eloquent) (splash! spezial) | Sick Girls | Sorgenkinder Soundsystem | The Funky Beach Corner | The Gaslamp Killer | The Underachievers | Thunderbird Gerard | Tyler The Creator |Waka Flocka Flame |

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4311","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] 

]]>
A$AP Rocky, Flume i The Gaslamp Killer na splash! Festivaluhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-16,aap-rocky-flume-i-the-gaslamp-killer-na-splash-festivaluhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-16,aap-rocky-flume-i-the-gaslamp-killer-na-splash-festivaluMarch 16, 2013, 1:10 pmMichał KubackiPoznaliśmy kolejnych (po m.in. A Tribe Called Quest, Macklemorze czy Iggy Azalei) artystów tegorocznego Splasha. Kto na nim wystąpi? A$AP RockyKiedy zaprosiliśmy A$APa Rocky'ego w zeszłym roku, był jeszcze raperem polecanym tylko przez wtajemniczonych. Oczywiście każdy człowiek o dobrym rapowym guście ściągnął jego mixtape "Live. Love. A$AP", a jego tripowy sound syropu na kaszel był hot shitem tego okresu. Ale w międzyczasie ten młody raper z Harlemu zaczął grać w zupełnie innej lidze. Jego album "Long.Live.A$AP" zadebiutował w Stanach na pierwszym miejscu listy sprzedaży. A$AP to nie tylko gwiazda rapu, to także ikona stylu. Oczywiście, że chcieliśmy ściągnąc go jeszcze raz do Ferropolis. I rzeczywiście. W lipcu wybierze się w podróż do nas. Swag.DendemannDendemann to żywa legenda. W czasach pierwszego boomu na niemiecki rap tuż przed końcem tysiąclecia jako frontmann duetu MC/DJ - Eins Zwo pokazał całym Niemcom, jak tworzy się rymy poósme i mimo tego pisze najlepsze teksty. Tymczasem Eins, Zwo to już od dawna historia. Dendemann nie nosi już bluzy z nosorożcem, czapki i baggów - obecnie czuje się dużo lepiej w obcisłych jeansach, fryzurze czeskiego piłkarza i wąsach. Mimo tego nadal pisze najlepsze teksty i gra na największych scenach. Na przykład w lipcu w Ferropolis.Sorgenkinder SoundsystemNiestety Samy Deluxe nie może pojawić się w tym roku. Całe szczęście udało nam się w jego zastępstwie zatrudnić Herr Sorge wraz z Sorgenkinder Soundsystem. Całkiem nowa formacja stworzona z dja, perkusji, gitary i klawiszów - możecie być pewni: Herr Sorge nie tylko troszczy się o świat, ale również zatroszczy się o spektakularne show, które zostanie ukoronowane - jeżeli będziemy mieli szczęście - przez ekskluzywne 100 Barsów.The Gaslamp KillerKto nie widział jeszcze jak on miksuje, ten definitywnie wiele stracił. Gdyby nazwać tego DJa i producenta z Los Angeles szaleńcem na podstawie energii, która zawarta jest w jego setach byłoby to wciąż za mało. Headbanging i grymasy. Tak zaangażowanie wariuje za deckami, że można obawiać się o jego zdrowie. Oprócz tego gra najbrutalniejsze i najbardziej innowacyjne gówno, które w danym czasie można znaleźć. Gwarantujemy prawdziwą demolkę!DCVDNSNa wywiady przychodzi ze swoim adwokatem i lubi odmawiać odpowiedzi na wszelkie pytania. Na youtubie można zobaczyć, że potrzebuje 10 minut, aby zmienić swój sweterek - albo kiedy sztucznym penisem sika do buzi kolegi. My to widzimy tak: DCVDNS to na pewno nie jest przeciętny raper. Wręcz przeciwnie, ten młody mężczyzna w sweterku i okularach to prawdziwa chodząca figura artystyczna - a do tego jest dobrym raperem. Oczywiście, że chcemy zobaczyć go i jego adwokata również w tym roku w Ferropolis. Retrogott & Hulk HodnDopiero co został wydany ich nowy album »Fresh und umbenannt« i nawet jeżeli nie jest firmowany jak zwykle jako Huss & Hodn, odnajdziemy na nim ciągle to samo: brudne i suche bity od Hulk Hodna oraz inteligentne, a czasem nawet i bezczelne punchline`y od Retrogotta. Ta dwójka występowała już nieraz na splashu!. Za każdym razem ich show było jednym z highlightów niemieckiego rapu w danym weekendzie. A że będzie w tym roku podobnie, nawet nie zaprzątamy sobie tym głowy. Chłopaki nie zapomną wziąć ze sobą świeżego materiału.Hiob & DilemmaDwóch najlepszych technicznie raperów w niemieckim rapie, dwa najbardziej pragmatyczne głosy w niemieckim rapie, a do tego dwóch najbardziej osobliwych artystów niemieckiego rapu. Hiob i Morlock Dilemma tworzą ten rodzaj rapu o którym zdania są podzielone . Należą jednak bez wątpliwości do najlepszych tej sceny. A kto widział już te dwójkę na żywo, wie, że ta niesamowita nawałnica sylab nie tylko dobrze funkcjonuje na płycie. Obydwaj są już od dawna mile widzianymi gośćmi na najlepszym festiwalu na świecie, dlatego pojawią się i w tym roku.Damion DavisNiestety zawsze musimy czekać na nowy album od Damiona Davisa spory kawał czasu. Jego album "Lichtermeer" ukazał się w 2007, potem nie działo się nic. Nic dziwnego, skoro ten wszechstronny talent musi troszczyć się nie tylko o muzykę. Między innymi zagrał rolę beatmakera Philipa w filmie Sido "Blutzbrüdaz". Ale w końcu nadszedł czas - jego nowy album "Querfeldein“ ukaże się na dniach. Perfekcyjny timing. Swój nowy materiał przedstawi na długo oczekiwanym występie na splashu!FlumeOczywiście lubimy dobre beaty. Dlatego mamy "uszy szeroko otwarte", aby nie przegapić żadnych ciekawych trendów. Flume z Sidney to jeden z tych młodych typów nowej beatowej awangardy, którzy poprzez SoundCloud wysyłają w świat niesamowicie innowacyjną muzykę i sprawiają, że cała ta gra pozostaje nadal ciekawa. Naturalnie chcemy usłyszeć to na żywo - dlatego zaprosiliśmy tego młodego Australijczyka na lot do Ferropolis.Eskei83Eskei83 z Drezna to ktoś więcej niż zwykły imprezowy DJ. Ten ciągle zapracowany globtroter miksuje w swoich setach nie tylko muzykę, lecz również efekty wizualne i stworzone własnoręcznie animacje. Można przy tym prawie zapomnieć o tańczeniu, gdyby nie to, że Eskei83 znany jest również z tego, że daje czadu także muzycznie. Na swój występ na splashu! zaprosił do tego paru interesujących gości. Jesteśmy zaciekawieni. Tegoroczna, 16. już edycja odbędzie się 12-14 lipca na terenie Ferropolis koło Lipska w Niemczech. Bilety w cenie 108,9 EUR do kupienia tutaj:https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=5897 https://www.splash-festival.deLine Up na dzień 15.03.2013 (alfabetyczny):257ersA Tribe Called QuestA$AP RockyAction BronsonAngel HazeBlumentopf Casper ChakuzaChefketDamion DavisDCVDNSDendemann Die OrsonsDope D.O.DEskei83Ferris MC feat. DJ StylewarzFlumeHiob & DilemmaIggy AzaleaJohn LegendLance ButtersMacklemore & Ryan LewisMarteria MegalohOK KidRetrogott & Hulk HodnRockstahSorgenkinder SoundsystemThe Gaslamp KillerThe UnderachieversThunderbird GerardPoznaliśmy kolejnych (po m.in. A Tribe Called Quest, Macklemorze czy Iggy Azalei) artystów tegorocznego Splasha. Kto na nim wystąpi?

A$AP Rocky

Kiedy zaprosiliśmy A$APa Rocky'ego w zeszłym roku, był jeszcze raperem polecanym tylko przez wtajemniczonych. Oczywiście każdy człowiek o dobrym rapowym guście ściągnął jego mixtape "Live. Love. A$AP", a jego tripowy sound syropu na kaszel był hot shitem tego okresu. Ale w międzyczasie ten młody raper z Harlemu zaczął grać w zupełnie innej lidze. Jego album "Long.Live.A$AP" zadebiutował w Stanach na pierwszym miejscu listy sprzedaży. A$AP to nie tylko gwiazda rapu, to także ikona stylu. Oczywiście, że chcieliśmy ściągnąc go jeszcze raz do Ferropolis. I rzeczywiście. W lipcu wybierze się w podróż do nas. Swag.

Dendemann

Dendemann to żywa legenda. W czasach pierwszego boomu na niemiecki rap tuż przed końcem tysiąclecia jako frontmann duetu MC/DJ - Eins Zwo pokazał całym Niemcom, jak tworzy się rymy poósme i mimo tego pisze najlepsze teksty. Tymczasem Eins, Zwo to już od dawna historia. Dendemann nie nosi już bluzy z nosorożcem, czapki i baggów - obecnie czuje się dużo lepiej w obcisłych jeansach, fryzurze czeskiego piłkarza i wąsach. Mimo tego nadal pisze najlepsze teksty i gra na największych scenach. Na przykład w lipcu w Ferropolis.

Sorgenkinder Soundsystem

Niestety Samy Deluxe nie może pojawić się w tym roku. Całe szczęście udało nam się w jego zastępstwie zatrudnić Herr Sorge wraz z Sorgenkinder Soundsystem. Całkiem nowa formacja stworzona z dja, perkusji, gitary  i klawiszów - możecie być pewni: Herr Sorge nie tylko troszczy się o świat, ale również zatroszczy się o spektakularne show, które zostanie ukoronowane - jeżeli będziemy mieli szczęście - przez ekskluzywne 100 Barsów.

The Gaslamp Killer

Kto nie widział jeszcze jak on miksuje, ten definitywnie wiele stracił. Gdyby nazwać tego DJa i producenta z Los Angeles szaleńcem na podstawie energii, która zawarta jest w jego setach byłoby to wciąż za mało. Headbanging i grymasy. Tak zaangażowanie wariuje za deckami, że można obawiać się o jego zdrowie. Oprócz tego gra najbrutalniejsze i najbardziej innowacyjne gówno, które w danym czasie można znaleźć. Gwarantujemy prawdziwą demolkę!

DCVDNS

Na wywiady przychodzi ze swoim adwokatem i lubi odmawiać odpowiedzi na wszelkie pytania. Na youtubie można zobaczyć, że potrzebuje 10 minut, aby zmienić swój sweterek - albo kiedy sztucznym penisem sika do buzi kolegi. My to widzimy tak: DCVDNS to na pewno nie jest przeciętny raper. Wręcz przeciwnie, ten młody mężczyzna w sweterku i okularach to prawdziwa chodząca figura artystyczna - a do tego jest dobrym raperem. Oczywiście, że chcemy zobaczyć go i jego adwokata również w tym roku w Ferropolis. 

Retrogott & Hulk Hodn

Dopiero co został wydany ich nowy album »Fresh und umbenannt« i nawet jeżeli nie jest firmowany jak zwykle jako Huss & Hodn, odnajdziemy na nim ciągle to samo: brudne i suche bity od Hulk Hodna oraz inteligentne, a czasem nawet i bezczelne punchline`y od Retrogotta. Ta dwójka występowała już nieraz na splashu!. Za każdym razem ich show było jednym z highlightów niemieckiego rapu w danym weekendzie. A że będzie w tym roku podobnie, nawet nie zaprzątamy sobie tym głowy. Chłopaki nie zapomną wziąć ze sobą świeżego materiału.

Hiob & Dilemma

Dwóch najlepszych technicznie raperów w niemieckim rapie, dwa najbardziej pragmatyczne głosy w niemieckim rapie, a do tego dwóch najbardziej osobliwych artystów niemieckiego rapu. Hiob i Morlock Dilemma tworzą ten rodzaj rapu o którym zdania są podzielone . Należą jednak bez wątpliwości do najlepszych tej sceny. A kto widział już te dwójkę na żywo, wie, że ta niesamowita nawałnica sylab nie tylko dobrze funkcjonuje na płycie. Obydwaj są już od dawna mile widzianymi gośćmi na najlepszym festiwalu na świecie, dlatego pojawią się i w tym roku.

Damion Davis

Niestety zawsze musimy czekać na nowy album od Damiona Davisa spory kawał czasu. Jego album "Lichtermeer" ukazał się w 2007, potem nie działo się nic. Nic dziwnego, skoro ten wszechstronny talent musi troszczyć się nie tylko o muzykę. Między innymi zagrał rolę beatmakera Philipa w filmie Sido "Blutzbrüdaz". Ale w końcu nadszedł czas - jego nowy album "Querfeldein“ ukaże się na dniach. Perfekcyjny timing. Swój nowy materiał przedstawi na długo oczekiwanym występie na splashu!

Flume

Oczywiście lubimy dobre beaty. Dlatego mamy "uszy szeroko otwarte", aby nie przegapić żadnych ciekawych trendów. Flume z Sidney to jeden z tych młodych typów nowej beatowej awangardy, którzy poprzez SoundCloud wysyłają w świat niesamowicie innowacyjną muzykę i sprawiają, że cała ta gra pozostaje nadal ciekawa. Naturalnie chcemy usłyszeć to na żywo - dlatego zaprosiliśmy tego młodego Australijczyka na lot do Ferropolis.

Eskei83

Eskei83 z Drezna to ktoś więcej niż zwykły imprezowy DJ. Ten ciągle zapracowany globtroter miksuje w swoich setach nie tylko muzykę, lecz również efekty wizualne i stworzone własnoręcznie animacje. Można przy tym prawie zapomnieć o tańczeniu, gdyby nie to, że Eskei83 znany jest również z tego, że daje czadu także muzycznie. Na swój występ na splashu! zaprosił do tego paru interesujących gości. Jesteśmy zaciekawieni.

 

 

Tegoroczna, 16. już edycja odbędzie się 12-14 lipca na terenie Ferropolis koło Lipska w Niemczech. Bilety w cenie 108,9 EUR do kupienia tutaj:

https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=5897 

https://www.splash-festival.de

Line Up na dzień 15.03.2013 (alfabetyczny):

257ers

A Tribe Called Quest

A$AP Rocky

Action Bronson

Angel Haze

Blumentopf 

Casper 

Chakuza

Chefket

Damion Davis

DCVDNS

Dendemann 

Die Orsons

Dope D.O.D

Eskei83

Ferris MC feat. DJ Stylewarz

Flume

Hiob & Dilemma

Iggy Azalea

John Legend

Lance Butters

Macklemore & Ryan Lewis

Marteria 

Megaloh

OK Kid

Retrogott & Hulk Hodn

Rockstah

Sorgenkinder Soundsystem

The Gaslamp Killer

The Underachievers

Thunderbird Gerard

]]>