popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Dead Prezhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/24355/Dead-PrezNovember 15, 2024, 1:18 ampl_PL © 2024 Admin stronyDead Prez & Outlawz "1 Nation" (Diggin' In The Videos #273)https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-09,dead-prez-outlawz-1-nation-diggin-in-the-videos-273https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-09,dead-prez-outlawz-1-nation-diggin-in-the-videos-273April 9, 2013, 1:01 pmPaweł MiedzielecDead Prez to jedna z nielicznych ekip, która wciąż utrzymuje się na rynku muzycznym tworząc ambitny, przesiąknięty tematami społecznymi "conscious rap". Podążając szlakiem wytyczonym m.in. przez Public Enemy czy Parisa, stic.man i M-1 stawiają w swoich tekstach przede wszystkim na szeroko pojęty "przekaz", dotyczący głównie segregacji rasowej i niesprawiedliwości, oraz walki z przysłowiowym "wujkiem Samem".Nie dziwi więc zbytnio fakt, że w połowie ubiegłej dekady, członkowie Dead Prez postanowili połączyć siły z kolektywem, wychowanym wśród podobnych wzorców. Wybór mógł paść tylko i wyłącznie na raperów z Outlawz, których rodziny walczyły w latach 60-tych XX wieku o prawa czarnych pod sztandarem słynnej organizacji "czarnych panter".Efektem współpracy obu ekip jest wydany latem 2006 roku album "Can't Sell Dope Forever", promowany m.in. przez singiel "1 Nation". Wydawnictwo nie cieszyło się wprawdzie wielkim sukcesem komercyjnym a część fanów traktowała ten materiał bardziej jako mixtape niż pełnoprawne LP, jednak miłośnicy politycznego hip-hopu powinni być usatysfakcjonowani co najmniej paroma, znajdującymi się na krążku numerami.Jednym z nich jest m.in. otwierający płytę utwór "1 Nation", traktujący o bezsensownej i wciąż przybierającej na sile przemocy pomiędzy gangami. Członkowie obu grup wzywają więc wszystkich mieszkańców ubogich dzielnic na terenie Stanów, aby wyrzekli się zbrodni popełnianych na własnej rasie i doprowadzili do pojednania w imię wspólnej walki, zgodnie ze starym powiedzeniem "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" ("East, West, North South/it’s all the same to us/we all struggling and hustling to get us a cut"). Główne przesłanie kawałka jak i całego albumu powinno być więc jasne - bezsensowna przemoc nie jest warta dalszych ofiar po obu zwaśnionych stronach:"Now we can hop off into some gangsta shitOr reverse this shit and hit our real enemiesNigga, you look just like meWhat sense do it make killing each other in their streetsListen up - all these guns we got between usWe can point 'em the right way and come the fuck upDope money and turf ain't worth your lifeDoing it for the struggle - that's how you earn your stripes"Wszystko to opatrzone bardzo dobrą produkcją stic.mana i doskonale obrazującym klimat numeru teledyskiem - właśnie te czynniki sprawiają, że "1 Nation" jest jednym z ciekawszych utworów w dorobku obu zespołów, dla których rap zawsze był w pierwszej kolejności środkiem przekazu a dopiero potem narzędziem w zdobyciu przepychu o jakim zawsze marzyli. One love, one thug, one nation.Dead Prez to jedna z nielicznych ekip, która wciąż utrzymuje się na rynku muzycznym tworząc ambitny, przesiąknięty tematami społecznymi "conscious rap". Podążając szlakiem wytyczonym m.in. przez Public Enemy czy Parisa, stic.man i M-1 stawiają w swoich tekstach przede wszystkim na szeroko pojęty "przekaz", dotyczący głównie segregacji rasowej i niesprawiedliwości, oraz walki z przysłowiowym "wujkiem Samem".

Nie dziwi więc zbytnio fakt, że w połowie ubiegłej dekady, członkowie Dead Prez postanowili połączyć siły z kolektywem, wychowanym wśród podobnych wzorców. Wybór mógł paść tylko i wyłącznie na raperów z Outlawz, których rodziny walczyły w latach 60-tych XX wieku o prawa czarnych pod sztandarem słynnej organizacji "czarnych panter".

Efektem współpracy obu ekip jest wydany latem 2006 roku album "Can't Sell Dope Forever", promowany m.in. przez singiel "1 Nation". Wydawnictwo nie cieszyło się wprawdzie wielkim sukcesem komercyjnym a część fanów traktowała ten materiał bardziej jako mixtape niż pełnoprawne LP, jednak miłośnicy politycznego hip-hopu powinni być usatysfakcjonowani co najmniej paroma, znajdującymi się na krążku numerami.

Jednym z nich jest m.in. otwierający płytę utwór "1 Nation", traktujący o bezsensownej i wciąż przybierającej na sile przemocy pomiędzy gangami. Członkowie obu grup wzywają więc wszystkich mieszkańców ubogich dzielnic na terenie Stanów, aby wyrzekli się zbrodni popełnianych na własnej rasie i doprowadzili do pojednania w imię wspólnej walki, zgodnie ze starym powiedzeniem "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" ("East, West, North South/it’s all the same to us/we all struggling and hustling to get us a cut"). Główne przesłanie kawałka jak i całego albumu powinno być więc jasne - bezsensowna przemoc nie jest warta dalszych ofiar po obu zwaśnionych stronach:

"Now we can hop off into some gangsta shit

Or reverse this shit and hit our real enemies

Nigga, you look just like me

What sense do it make killing each other in their streets

Listen up - all these guns we got between us

We can point 'em the right way and come the fuck up

Dope money and turf ain't worth your life

Doing it for the struggle - that's how you earn your stripes"

Wszystko to opatrzone bardzo dobrą produkcją stic.mana i doskonale obrazującym klimat numeru teledyskiem - właśnie te czynniki sprawiają, że "1 Nation" jest jednym z ciekawszych utworów w dorobku obu zespołów, dla których rap zawsze był w pierwszej kolejności środkiem przekazu a dopiero potem narzędziem w zdobyciu przepychu o jakim zawsze marzyli. One love, one thug, one nation.

]]>
M1 (dead prez) "Pozwólmy artystom się rozwijać" - videowywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-07,m1-dead-prez-pozwolmy-artystom-sie-rozwijac-videowywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-07,m1-dead-prez-pozwolmy-artystom-sie-rozwijac-videowywiadMay 24, 2013, 3:07 pmDaniel WardzińskiM1 pochodzi z Brooklynu, choć dead prez powstało na Florydzie, gdzie wyjechał i poznał stic.mana. Ten drugi z powodów rodzinnych niestety nie mógł brać udziału, ani w koncercie, ani w naszym wywiadzie, ale i tak dowiedzieliśmy się dosyć sporo przez te 20 minut. Z M1'em porozmawialiśmy nie tylko na tematy muzyczne (od współczesnych trendów i tego czego słucha się w Miami, po to jakie znaczenie dla kariery dp miał Lord Jamar z Brand Nubian), ale też o kwestiach politycznych czy światopoglądowych - w przypadku tego zespołu rewolucjonistów przecież nie mogło być inaczej.Wywiad stał się okazją do poruszenia tematu czarnoskórego prezydenta USA, znaczenie MFW dla światowej polityki oraz zmian w amerykańskim systemie szkolnictwa od czasu powstania "They' School". Nie martwcie się jednak - M1 nie okazał się przemądrzałym filozofem, raczej sympatycznym i wyluzowanym ziomkiem świadomym tego co dzieje się wokół. Stres, który spowodowała we mnie rozmowa z gościem, którego zwrotek słuchałem przez ostatnie 2 tygodnie na ciągłym repeacie sprawił, że angielski jest kaleki, a luz mocno ograniczony, ale wierzę, że nie będzie wam to przeszkadzać w odbiorze, a raczej stanowić dodatkowy element humorystyczny;)Rozmawiał/tłumaczył: Daniel WardzińskiZdjęcia/montaż: Jacek Kowalczyk M1 pochodzi z Brooklynu, choć dead prez powstało na Florydzie, gdzie wyjechał i poznał stic.mana. Ten drugi z powodów rodzinnych niestety nie mógł brać udziału, ani w koncercie, ani w naszym wywiadzie, ale i tak dowiedzieliśmy się dosyć sporo przez te 20 minut. Z M1'em porozmawialiśmy nie tylko na tematy muzyczne (od współczesnych trendów i tego czego słucha się w Miami, po to jakie znaczenie dla kariery dp miał Lord Jamar z Brand Nubian), ale też o kwestiach politycznych czy światopoglądowych - w przypadku tego zespołu rewolucjonistów przecież nie mogło być inaczej.

Wywiad stał się okazją do poruszenia tematu czarnoskórego prezydenta USA, znaczenie MFW dla światowej polityki oraz zmian w amerykańskim systemie szkolnictwa od czasu powstania "They' School". Nie martwcie się jednak - M1 nie okazał się przemądrzałym filozofem, raczej sympatycznym i wyluzowanym ziomkiem świadomym tego co dzieje się wokół. Stres, który spowodowała we mnie rozmowa z gościem, którego zwrotek słuchałem przez ostatnie 2 tygodnie na ciągłym repeacie sprawił, że angielski jest kaleki, a luz mocno ograniczony, ale wierzę, że nie będzie wam to przeszkadzać w odbiorze, a raczej stanowić dodatkowy element humorystyczny;)

Rozmawiał/tłumaczył: Daniel Wardziński
Zdjęcia/montaż: Jacek Kowalczyk

 

]]>
dead prez "Revolutionary But Gangsta" (Przegapifszy #51)https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-07,dead-prez-revolutionary-but-gangsta-przegapifszy-51https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-07,dead-prez-revolutionary-but-gangsta-przegapifszy-51April 6, 2013, 2:13 pmDaniel Wardziński"Revolutionary But Gangsta" było pierwszym albumem dead prez, który usłyszałem, a miało to miejsce gdzieś w okolicach 2005. Pamiętam jak zastanowiałem się czemu ludzie tak to propsują, być może ze względu na słabszą znajomość angielskiego i rapu. Przez lata tkwiłem w przeświadczeniu, że debiutanckie "Let's Get Free" to jest coś, a potem było już słabiej. Do tego roku, który przyniósł nam warszawski koncert, na którym niestety usłyszeliśmy tylko M1'a. Po latach dopiero słyszę, że dead prez byli jednymi z naprawdę niewielu raperów kojarzonych z NYC, którzy umieli wykorzystać południowe patenty, a przede wszystkim rytmikę w sposób twórczy i drapieżnie efektowny.W Source'ie ta płyta dostała 4,5 mikrofonu na 5 i bardzo słusznie. Jest odważna, flow jest świeże do dzisiaj, a teksty są bardzo konkretne - u dead prez raczej nie ma innych przypadków. Do dziś z ust członków zespołu słyszymy, że nie mają nic przeciwko mainstreamowemu rapowi, ale wbić się do domów szerokiego odbiorcy z czymś takim? Huh. To jest dopiero coś."Where I'm form getting dirt is a part of living" słyszymy w singlowym "Hell Yeah", które na albumie pojawia się w trzech wersjach z których każda tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to historyczny numer. Najpierw wersja podstawowa w której równowaga między flow, a treścia jest wzorem do naśladowania, a całości słucha się z pełną uwagą nie mogąc przestać się bujać. Potem remix z gościnną zwrotką Jaya-Z, który na tym bicie brzmi naprawdę idealnie, a sposób w jaki wpasował się w klimat materiału jasno pokazuje czemu jest jednym z największych w tej grze. Trzecia wersja jest drugim hidden trackiem i odwraca numer do góry nogami niemalże hardrockową energią i wybitną aranżacją, która porywa zupełnie inaczej niż oryginał co świadczy o niepodważalnej klasie remixu. Co najlepsze słuchając albumu w całości musimy przesłuchać te zwrotki stica i M1'a łącznie 3 razy. I wiecie co? W ogóle mi to nie przeszkadza i ani trochę się nie nudzi."RBG" to nie tylko single. To pełnoprawny album, który jest taki jak jego tytuł - autorzy nie są oderwanymi od rzeczywistości studencikami, którzy chcą porozmawiać o polityce. To rewolucjoniści i gangsterzy. Przynajmniej tak to brzmi i naprawdę nietrudno jest uwierzyć w to co mówią. Już na dzieńdobry mamy dowód, że to nie będzie kolejny taki sam album - "Walk Like A Warrior" z Kayzie Bonem, na bicie, który wymusza przyspieszenie tempa nawijki został tutaj pożarty, a to ten typ podkładu, który zjadłby niejednego. stic z wersami "What you know about heart?/ Can you assemble your heat in the dark? Take it apart?/ And clean all the parts?/ Life is a journey, a course, like learning a martial art" sprawia, że jedyna myśl w głowie to "jak on to robi". W kolejnym "I Have A Dream Too" skwierczący bas jak z kalifornijskiego lowridera krzyżuje się z super trafionym śpiewanym refrenem i mocnym storytellingiem, o strzelaninie w deadprezowym stylu zamkniętym wersem "And it don't stop till we get full freedom".Tempo nie zwalnia ani na chwilę. "D.O.W.N." traktujące o znaczeniu tego słowa wśród "braci" to przecież perła najwyższej próby. Utrzymane w klimacie laidbackowego r&b opartego o leniwe instrumenty i uptempową perkusję "W 4" i tak obfituje w wersy pokroju "What you know bout bein' po' seein' most of yo kinfolk be on dope?/ Ain't nobody in the hood got no hope in this fucked up system and that's why we don't vote". Kocham albumy na których czuję, że raperzy mają do powiedzenia więcej niż trzy rzeczy powtarzane w kółko, żeby ładnie się rymowały, a flow służy treści i czyni ją bardziej atrakcyjną w odbiorze. stic i M1 na tej płycie pokazali, że są w stanie przekazywać swoją treść na bicie w każdym klimacie - świadomość polityczna idzie w parze z muzyczną. Jednocześnie, co ważne, ich jaja są na miejscu, a to czego nauczyły ich ulice nie jest ukryte. Wręcz przeciwnie. Kiedy usłyszycie jak brzmi wokal w "Way Of Life" zrozumiecie o co mi chodzi. "RBG" nie jest oczywiście albumem, który w "Przegapifszy" znalazł się dlatego, że wszyscy o nim zapomnieli. Raczej dlatego, że po 9 latach od premiery nabiera zupełnie nowego znaczenia i jest wart tego, żeby po niego sięgnąć i spojrzeć z nowej perspektywy. Myślę, że dead prez na tej płycie trochę wyprzedzili trendy w efekcie tworząc album wyjątkowy. "Revolutionary But Gangsta" było pierwszym albumem dead prez, który usłyszałem, a miało to miejsce gdzieś w okolicach 2005. Pamiętam jak zastanowiałem się czemu ludzie tak to propsują, być może ze względu na słabszą znajomość angielskiego i rapu. Przez lata tkwiłem w przeświadczeniu, że debiutanckie "Let's Get Free" to jest coś, a potem było już słabiej. Do tego roku, który przyniósł nam warszawski koncert, na którym niestety usłyszeliśmy tylko M1'a. Po latach dopiero słyszę, że dead prez byli jednymi z naprawdę niewielu raperów kojarzonych z NYC, którzy umieli wykorzystać południowe patenty, a przede wszystkim rytmikę w sposób twórczy i drapieżnie efektowny.

W Source'ie ta płyta dostała 4,5 mikrofonu na 5 i bardzo słusznie. Jest odważna, flow jest świeże do dzisiaj, a teksty są bardzo konkretne - u dead prez raczej nie ma innych przypadków. Do dziś z ust członków zespołu słyszymy, że nie mają nic przeciwko mainstreamowemu rapowi, ale wbić się do domów szerokiego odbiorcy z czymś takim? Huh. To jest dopiero coś.

"Where I'm form getting dirt is a part of living" słyszymy w singlowym "Hell Yeah", które na albumie pojawia się w trzech wersjach z których każda tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to historyczny numer. Najpierw wersja podstawowa w której równowaga między flow, a treścia jest wzorem do naśladowania, a całości słucha się z pełną uwagą nie mogąc przestać się bujać. Potem remix z gościnną zwrotką Jaya-Z, który na tym bicie brzmi naprawdę idealnie, a sposób w jaki wpasował się w klimat materiału jasno pokazuje czemu jest jednym z największych w tej grze. Trzecia wersja jest drugim hidden trackiem i odwraca numer do góry nogami niemalże hardrockową energią i wybitną aranżacją, która porywa zupełnie inaczej niż oryginał co świadczy o niepodważalnej klasie remixu. Co najlepsze słuchając albumu w całości musimy przesłuchać te zwrotki stica i M1'a łącznie 3 razy. I wiecie co? W ogóle mi to nie przeszkadza i ani trochę się nie nudzi.

"RBG" to nie tylko single. To pełnoprawny album, który jest taki jak jego tytuł - autorzy nie są oderwanymi od rzeczywistości studencikami, którzy chcą porozmawiać o polityce. To rewolucjoniści i gangsterzy. Przynajmniej tak to brzmi i naprawdę nietrudno jest uwierzyć w to co mówią. Już na dzieńdobry mamy dowód, że to nie będzie kolejny taki sam album - "Walk Like A Warrior" z Kayzie Bonem, na bicie, który wymusza przyspieszenie tempa nawijki został tutaj pożarty, a to ten typ podkładu, który zjadłby niejednego. stic z wersami "What you know about heart?/ Can you assemble your heat in the dark? Take it apart?/ And clean all the parts?/ Life is a journey, a course, like learning a martial art" sprawia, że jedyna myśl w głowie to "jak on to robi". W kolejnym "I Have A Dream Too" skwierczący bas jak z kalifornijskiego lowridera krzyżuje się z super trafionym śpiewanym refrenem i mocnym storytellingiem, o strzelaninie w deadprezowym stylu zamkniętym wersem "And it don't stop till we get full freedom".

Tempo nie zwalnia ani na chwilę. "D.O.W.N." traktujące o znaczeniu tego słowa wśród "braci" to przecież perła najwyższej próby. Utrzymane w klimacie laidbackowego r&b opartego o leniwe instrumenty i uptempową perkusję "W 4" i tak obfituje w wersy pokroju "What you know bout bein' po' seein' most of yo kinfolk be on dope?/ Ain't nobody in the hood got no hope in this fucked up system and that's why we don't vote". Kocham albumy na których czuję, że raperzy mają do powiedzenia więcej niż trzy rzeczy powtarzane w kółko, żeby ładnie się rymowały, a flow służy treści i czyni ją bardziej atrakcyjną w odbiorze. stic i M1 na tej płycie pokazali, że są w stanie przekazywać swoją treść na bicie w każdym klimacie - świadomość polityczna idzie w parze z muzyczną. Jednocześnie, co ważne, ich jaja są na miejscu, a to czego nauczyły ich ulice nie jest ukryte. Wręcz przeciwnie. Kiedy usłyszycie jak brzmi wokal w "Way Of Life" zrozumiecie o co mi chodzi. "RBG" nie jest oczywiście albumem, który w "Przegapifszy" znalazł się dlatego, że wszyscy o nim zapomnieli. Raczej dlatego, że po 9 latach od premiery nabiera zupełnie nowego znaczenia i jest wart tego, żeby po niego sięgnąć i spojrzeć z nowej perspektywy. Myślę, że dead prez na tej płycie trochę wyprzedzili trendy w efekcie tworząc album wyjątkowy.

 

]]>
stic.man "My S.W.A.G. Is Up" ft. Young Noble (Diggin' In The Videos #272)https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-04,sticman-my-swag-is-up-ft-young-noble-diggin-in-the-videos-272https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-04,sticman-my-swag-is-up-ft-young-noble-diggin-in-the-videos-272April 4, 2013, 4:57 pmDaniel WardzińskiChociaż wśród fanów rapu mało kto nie zetknął się z dead prez ani razu, to nawet zwolennicy zespołu nie są w pełni świadomi jak wiele muzyki dostaliśmy od "Let's Get Free" do dziś. Oprócz albumów były przecież bardzo konkretne mixtape'y, solowe albumy, wspólne nagrania z innymi raperami. stic ma na przykład na koncie pochodzący z 2006 mixtape z Young Noblem z Outlawz. Ostatni członek kalifornijskiej grupy dodany do składu przez 2Paca pojawił się też w singlu z pierwszej oficjalnej solówki stic.mana zatytułowanej "Manhood". Właśnie teledysk do tego numeru zobaczycie w dzisiejszym Diggin' In The Videos? Dlaczego? Żeby pokazać jak bardzo wszechstronną grupą są dead prez i jak błędne jest wrzucanie ich do wora z napisem "hip-hop polityczny"."My S.W.A.G. Is Up" to kawałek przesiąknięty kalifornijskim klimatem i brzmieniem i nie będzie to zaskczeniem dla nikogo, kto wnikliwie sprawdził dorobek grupy. dead prez robili zarówno numery na ciężkich nowojorskich produkcjach, tanecznych bangerach, uptempowych podkładach czerpiących z południowego rapu... Ich możliwości są praktycznie nieograniczone. Mylą się ci, którzy widząc słowo "swag" reagują alergicznie. To kawałek celebrujący życie, uczący słuchacza cieszyć się z tego co ma i wcale niegłupi. Chociaż wśród fanów rapu mało kto nie zetknął się z dead prez ani razu, to nawet zwolennicy zespołu nie są w pełni świadomi jak wiele muzyki dostaliśmy od "Let's Get Free" do dziś. Oprócz albumów były przecież bardzo konkretne mixtape'y, solowe albumy, wspólne nagrania z innymi raperami. stic ma na przykład na koncie pochodzący z 2006 mixtape z Young Noblem z Outlawz. Ostatni członek kalifornijskiej grupy dodany do składu przez 2Paca pojawił się też w singlu z pierwszej oficjalnej solówki stic.mana zatytułowanej "Manhood". Właśnie teledysk do tego numeru zobaczycie w dzisiejszym Diggin' In The Videos? Dlaczego? Żeby pokazać jak bardzo wszechstronną grupą są dead prez i jak błędne jest wrzucanie ich do wora z napisem "hip-hop polityczny".

"My S.W.A.G. Is Up" to kawałek przesiąknięty kalifornijskim klimatem i brzmieniem i nie będzie to zaskczeniem dla nikogo, kto wnikliwie sprawdził dorobek grupy. dead prez robili zarówno numery na ciężkich nowojorskich produkcjach, tanecznych bangerach, uptempowych podkładach czerpiących z południowego rapu... Ich możliwości są praktycznie nieograniczone. Mylą się ci, którzy widząc słowo "swag" reagują alergicznie. To kawałek celebrujący życie, uczący słuchacza cieszyć się z tego co ma i wcale niegłupi.

 

]]>
dead prez "The Beauty Within'" (Diggin In The Videos #271)https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-03,dead-prez-the-beauty-within-diggin-in-the-videos-271https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-03,dead-prez-the-beauty-within-diggin-in-the-videos-271April 4, 2013, 11:57 amDaniel WardzińskiNasi artyści tygodnia w kategorii kawałków poświęconych płci pięknej, miłości i relacjom damsko-męskim są chlubnym wyjatkiem, co (stoję o zakład) przysporzyło im większą przychylność kobiet niż może się wydawać. Wystarczy wspomnieć najbardziej znany w Polsce (obok "Hip-Hop") kawałek zespołu - "Mind Sex", w którym mówią o więzi emocjonalnej i intelektualnej jako nie mniej ważnej niż seksualna. Dodajmy, że stic nawija tam takie linijki jak "don't say I don't wanna fuck, cause I do", a cały wydźwięk kawałka jest daleki od pantoflarstwa. Chodzi w nim o to, że utarty schemat faceta myślącego tylko i wyłącznie jajami dla członków zespołu jest nie do zaakceptowania.W 2010 roku światło dzienne ujrzała czwarta część serii mixtape'ów "Turn Off The Radio" z podtytułem "Revolutionary But Gangsta Grillz" hostowana przez DJ'a Dramę. Singlem promującym mixtape było "Beauty Within'", klip do którego ukazał się w dzień matki z dopiskiem na okładce "a special gift from the forthcoming mixtape". stic.man otwiera go gadką "this one is dedicated not to America's top model, but to the natural girls next door". Czasem myślę, że w szkołach mogliby uczyć tekstu tego tracka na pamięć wszystkie zakompleksione dziewczyny, które chcą wyglądać jak miss Photoshopa. Nasi artyści tygodnia w kategorii kawałków poświęconych płci pięknej, miłości i relacjom damsko-męskim są chlubnym wyjatkiem, co (stoję o zakład) przysporzyło im większą przychylność kobiet niż może się wydawać. Wystarczy wspomnieć najbardziej znany w Polsce (obok "Hip-Hop") kawałek zespołu - "Mind Sex", w którym mówią o więzi emocjonalnej i intelektualnej jako nie mniej ważnej niż seksualna. Dodajmy, że stic nawija tam takie linijki jak "don't say I don't wanna fuck, cause I do", a cały wydźwięk kawałka jest daleki od pantoflarstwa. Chodzi w nim o to, że utarty schemat faceta myślącego tylko i wyłącznie jajami dla członków zespołu jest nie do zaakceptowania.

W 2010 roku światło dzienne ujrzała czwarta część serii mixtape'ów "Turn Off The Radio" z podtytułem "Revolutionary But Gangsta Grillz" hostowana przez DJ'a Dramę. Singlem promującym mixtape było "Beauty Within'", klip do którego ukazał się w dzień matki z dopiskiem na okładce "a special gift from the forthcoming mixtape". stic.man otwiera go gadką "this one is dedicated not to America's top model, but to the natural girls next door". Czasem myślę, że w szkołach mogliby uczyć tekstu tego tracka na pamięć wszystkie zakompleksione dziewczyny, które chcą wyglądać jak miss Photoshopa.

 

]]>
dead prez "Information Age" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,dead-prez-information-age-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,dead-prez-information-age-recenzjaApril 7, 2013, 4:54 pmDaniel Wardziński"Information Age" to pierwszy pełny album dead prez od czasu "Revolutionary But Gangsta". Nie to, że w międzyczasie mieliśmy do dyspozycji jedynie stare nagrania. Duet nie próżnował i otrzymaliśmy mnóstwo muzyki - czy to mixtape'ów, solówek, collabos z Outlawz itd. Kiedy ma się jednak na koncie dwa albumy takiego kalibru jak "Let's Get Free" i "RBG" to wiadomo, że oczekiwania wobec kontynuacji będą wysokie i trzeba naprawdę popisać się kreatywnością i umiejętnościami, żeby sprostać wymaganiom słuchacza. M1 i stic.man na pierwszym miejscu stawiali jednak nie czyjeś oczekiwania, ale swoje własne. Ich celem stało się postawienie kroku naprzód, rozwinięcie swojej muzyki w nowym kierunku, a nie eksploatowanie starych patentów. M1 powiedział nam w wywiadzie, że na płycie dużo mówią o przyszłości i chcieli, żeby płyta brzmiała przez to futurystycznie. Efekt? "Information Age" jest szokujące.Po pierwszym przesłuchaniu złapałem się za głowę. Co to za taneczne zaśpiewki? Co to za popowe melodie? Co to za dance'owa rytmika? O co w tym wszystkim chodzi? Gdzie są Ci rewolucyjni gangsterzy? Otóż dorośli, zmądrzeli (a do głupich przecież nie należeli) i zrobili kolejny przełomowy album w swojej twórczości. Każde kolejne przesłuchanie pogłębia szok, ale już inny. Szokujące jest, że w takiej formie dead prez nadal są Artystami, przez duże A."Information Age" jest jak pean na cześć rozwoju personalnego, dążenia do wiedzy, zdobywania świadomości. Nie znaczy to tym razem, że raperzy zbombardują nas konkretnymi informacjami, album jest bardzo przystępny i taki był zamiar twórców. Treść jest przejrzysta, ale nie pusta, są to często bardzo proste, ale chwytliwe komunikaty i historie zostające w głowie, zmuszające do zastanowienia. Mamy kawałek o puszukiwaniu wiary i religii czy sprzeciw wobec kultu "Dirty White Girl". Nie, nie chodzi o białe kobiety, chodzi o kokainę. Mamy "Global Hood News", skity utrzymane w konwencji serwisu informacyjnego zwracające uwagę na wydarzenia, których faktycznie nie zobaczycie ani w TVP, ani w TVN, ani w CNN i BBC. Kiedy po pierwszym wstrząsie usiadłem na spokojnie z tym albumem i poprosiłem o pomoc wujka RapGeniusa, zrozumiałem, że to nie są żarty, a świadomość wysokości poprzeczki zawieszonej przez debiut i drugi krążek grupy jest pełna. To znowu kompletnie coś innego, ale już porównywanie materiałów nie jest do końca możliwe w obiektywnych kategoriach. Może wolisz którąś z trzech już płyt dead prez bardziej niż inne, ale to wynika z twoich preferencji, muzycznych sympatii, a nie z poziomu muzyki przygotowanej przez artystów.Produkcje z tego krążka są natomiast dowodem nie tylko muzycznej świadomości, ale przede wszystkim odwagi w podejmowaniu decyzji. Teraz pytanie jak zatwardziały odbiorca "hardkorowych" dead prez zareaguje np. na "conscious trap" z kawałka "Intelligence Is Sexy"? Zrazi się do zespołu? Stawiam, że prędzej zdziwi się co można powiedzieć na trapach i w jaki sposób. Wers "g spot is not between your legs, g spot is between your ears" jako follow-up do "Mind Sex" może posłużyć za przykład. Sporo tutaj tracków, które pod kątem muzycznym dobrze określałby termin "radio-friendly". Singlowe "No Way As The Way" niesie się przecież tak, że nie da się nie zarazić tym refrenem, a skojarzenia z "Distant Relatives" to w moim mniemaniu spory komplement. Trochę inny styl, ale podobna energia. Z kolei kiedy słucham bardzo szybkiego, tanecznego "What If The Lights Go Out" albo przesyconego syntetyką "Politrikkks" w połączeniu z treścią bardziej kojarzę to z płytami The Coup albo Parisa. Zaangażowana politycznie i społecznie treść i bardzo bujająca, przystępna praktycznie dla każdego forma.Osobiście uważam, że "Information Age" jest bardzo dobrym uzupełnieniem dla dwóch dotychczasowych płyt. Każda z nich będzie się świetnie sprawdzać w naszych głośnikach, ale chyba przy trochę innych okolicznościach. "Information Age" to odwaga, świeże spojrzenie i... przykład. Panowie mówią dużo o rozwijaniu się, o pogłębianiu wiedzy, umiejętności, o poszerzaniu spojrzenia i dają najlepszy tego przykład wydając "Information Age". Z pewnością najmniej dochodowy i popularny z trzech krążków, ale wydaje mi się, że wcale nie gorszy. Wniosek - najlepiej mieć wszystkie trzy, ale każda ma inną stylistykę i wiem, że wielu nie będzie akceptować tej z "Information Age"... Ja się musiałem oswoić, ale kiedy się udało, widzę wysoką klasę tego materiału. "Information Age" to pierwszy pełny album dead prez od czasu "Revolutionary But Gangsta". Nie to, że w międzyczasie mieliśmy do dyspozycji jedynie stare nagrania. Duet nie próżnował i otrzymaliśmy mnóstwo muzyki - czy to mixtape'ów, solówek, collabos z Outlawz itd. Kiedy ma się jednak na koncie dwa albumy takiego kalibru jak "Let's Get Free" i "RBG" to wiadomo, że oczekiwania wobec kontynuacji będą wysokie i trzeba naprawdę popisać się kreatywnością i umiejętnościami, żeby sprostać wymaganiom słuchacza. M1 i stic.man na pierwszym miejscu stawiali jednak nie czyjeś oczekiwania, ale swoje własne. Ich celem stało się postawienie kroku naprzód, rozwinięcie swojej muzyki w nowym kierunku, a nie eksploatowanie starych patentów. M1 powiedział nam w wywiadzie, że na płycie dużo mówią o przyszłości i chcieli, żeby płyta brzmiała przez to futurystycznie. Efekt? "Information Age" jest szokujące.

Po pierwszym przesłuchaniu złapałem się za głowę. Co to za taneczne zaśpiewki? Co to za popowe melodie? Co to za dance'owa rytmika? O co w tym wszystkim chodzi? Gdzie są Ci rewolucyjni gangsterzy? Otóż dorośli, zmądrzeli (a do głupich przecież nie należeli) i zrobili kolejny przełomowy album w swojej twórczości. Każde kolejne przesłuchanie pogłębia szok, ale już inny. Szokujące jest, że w takiej formie dead prez nadal są Artystami, przez duże A.

"Information Age" jest jak pean na cześć rozwoju personalnego, dążenia do wiedzy, zdobywania świadomości. Nie znaczy to tym razem, że raperzy zbombardują nas konkretnymi informacjami, album jest bardzo przystępny i taki był zamiar twórców. Treść jest przejrzysta, ale nie pusta, są to często bardzo proste, ale chwytliwe komunikaty i historie zostające w głowie, zmuszające do zastanowienia. Mamy kawałek o puszukiwaniu wiary i religii czy sprzeciw wobec kultu "Dirty White Girl". Nie, nie chodzi o białe kobiety, chodzi o kokainę. Mamy "Global Hood News", skity utrzymane w konwencji serwisu informacyjnego zwracające uwagę na wydarzenia, których faktycznie nie zobaczycie ani w TVP, ani w TVN, ani w CNN i BBC. Kiedy po pierwszym wstrząsie usiadłem na spokojnie z tym albumem i poprosiłem o pomoc wujka RapGeniusa, zrozumiałem, że to nie są żarty, a świadomość wysokości poprzeczki zawieszonej przez debiut i drugi krążek grupy jest pełna. To znowu kompletnie coś innego, ale już porównywanie materiałów nie jest do końca możliwe w obiektywnych kategoriach. Może wolisz którąś z trzech już płyt dead prez bardziej niż inne, ale to wynika z twoich preferencji, muzycznych sympatii, a nie z poziomu muzyki przygotowanej przez artystów.

Produkcje z tego krążka są natomiast dowodem nie tylko muzycznej świadomości, ale przede wszystkim odwagi w podejmowaniu decyzji. Teraz pytanie jak zatwardziały odbiorca "hardkorowych" dead prez zareaguje np. na "conscious trap" z kawałka "Intelligence Is Sexy"? Zrazi się do zespołu? Stawiam, że prędzej zdziwi się co można powiedzieć na trapach i w jaki sposób. Wers "g spot is not between your legs, g spot is between your ears" jako follow-up do "Mind Sex" może posłużyć za przykład. Sporo tutaj tracków, które pod kątem muzycznym dobrze określałby termin "radio-friendly". Singlowe "No Way As The Way" niesie się przecież tak, że nie da się nie zarazić tym refrenem, a skojarzenia z "Distant Relatives" to w moim mniemaniu spory komplement. Trochę inny styl, ale podobna energia. Z kolei kiedy słucham bardzo szybkiego, tanecznego "What If The Lights Go Out" albo przesyconego syntetyką "Politrikkks" w połączeniu z treścią bardziej kojarzę to z płytami The Coup albo Parisa. Zaangażowana politycznie i społecznie treść i bardzo bujająca, przystępna praktycznie dla każdego forma.

Osobiście uważam, że "Information Age" jest bardzo dobrym uzupełnieniem dla dwóch dotychczasowych płyt. Każda z nich będzie się świetnie sprawdzać w naszych głośnikach, ale chyba przy trochę innych okolicznościach. "Information Age" to odwaga, świeże spojrzenie i... przykład. Panowie mówią dużo o rozwijaniu się, o pogłębianiu wiedzy, umiejętności, o poszerzaniu spojrzenia i dają najlepszy tego przykład wydając "Information Age". Z pewnością najmniej dochodowy i popularny z trzech krążków, ale wydaje mi się, że wcale nie gorszy. Wniosek - najlepiej mieć wszystkie trzy, ale każda ma inną stylistykę i wiem, że wielu nie będzie akceptować tej z "Information Age"... Ja się musiałem oswoić, ale kiedy się udało, widzę wysoką klasę tego materiału.

 

]]>
dead prez naszymi Artystami Tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-02,dead-prez-naszymi-artystami-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-02,dead-prez-naszymi-artystami-tygodniaApril 2, 2013, 6:03 pmDaniel WardzińskiPolski koncert dead prez (finalnie jedynie samego M1'a) stał się dla nas okazją nie tylko do tego by zrobić wywiad, ale też pogrzebać w dorobku obu raperów, a przecież jest w czym. Ostatecznie stwierdziliśmy, że z uwagi na te okoliczności duet łączący NYC z Florydą zasługuje na tydzień na Popkillerze. W jego trakcie możecie spodziewać się wysokiego stężenia klipów i kawałków DP na naszej stronie. Dla kogo z was jest to dobra wiadomość? Zespół nie ma już takiej rotacji jak na początku wieku, ale frekwencja na warszawskim koncercie potwierdziła, że Polacy wiedzą jakie znaczenie dla rapu miały krążki M1'a i stic.mana. Polski koncert dead prez (finalnie jedynie samego M1'a) stał się dla nas okazją nie tylko do tego by zrobić wywiad, ale też pogrzebać w dorobku obu raperów, a przecież jest w czym. Ostatecznie stwierdziliśmy, że z uwagi na te okoliczności duet łączący NYC z Florydą zasługuje na tydzień na Popkillerze. W jego trakcie możecie spodziewać się wysokiego stężenia klipów i kawałków DP na naszej stronie. Dla kogo z was jest to dobra wiadomość? Zespół nie ma już takiej rotacji jak na początku wieku, ale frekwencja na warszawskim koncercie potwierdziła, że Polacy wiedzą jakie znaczenie dla rapu miały krążki M1'a i stic.mana.

 

]]>
dead prez "Hell Yeah" (Diggin' In The Videos #270)https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-28,dead-prez-hell-yeah-diggin-in-the-videos-270https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-28,dead-prez-hell-yeah-diggin-in-the-videos-270March 28, 2013, 2:05 pmDaniel WardzińskiCiężko z dzisiejszej perspektywy uwierzyć jak duży komercyjny sukces odnieśli dead prez ze swoimi niewygodnymi dla mainstreamowych mediów tekstami. Nie mówimy tylko o "Let's Get Free", ale także o "Revolutionary But Gangsta". Właśnie z tego ostatniego albumu pochodzi singiel "Hell Yeah", który świetnie ukazuje co kryje się pod tytułowym hasłem. Teledysk do tego numeru (jeden z najlepszych w dorobku grupy) zaczyna się od gangsterki i kradzieży samochodu, ale chodzi w nim o znacznie więcej.Prawie siedem minut klipu to podróż przez życie "współczesnego rewolucjonisty", a dynamiczne ujęcia i zwroty akcji trzymają w napięciu aż do ostatniej sceny. Kawałek pokazuje, że południowe korzenie grupy miały od dawna przełożenie na muzykę duetu. Będzie też dobrym przygotowaniem dla tych, którzy czekają na sprawdzenie "Information Age" - nowego albumu zespołu. M1 i stic.man nigdy nie byli grzecznymi nauczycielami świadomości. Sprawdźcie. Ciężko z dzisiejszej perspektywy uwierzyć jak duży komercyjny sukces odnieśli dead prez ze swoimi niewygodnymi dla mainstreamowych mediów tekstami. Nie mówimy tylko o "Let's Get Free", ale także o "Revolutionary But Gangsta". Właśnie z tego ostatniego albumu pochodzi singiel "Hell Yeah", który świetnie ukazuje co kryje się pod tytułowym hasłem. Teledysk do tego numeru (jeden z najlepszych w dorobku grupy) zaczyna się od gangsterki i kradzieży samochodu, ale chodzi w nim o znacznie więcej.

Prawie siedem minut klipu to podróż przez życie "współczesnego rewolucjonisty", a dynamiczne ujęcia i zwroty akcji trzymają w napięciu aż do ostatniej sceny. Kawałek pokazuje, że południowe korzenie grupy miały od dawna przełożenie na muzykę duetu. Będzie też dobrym przygotowaniem dla tych, którzy czekają na sprawdzenie "Information Age" - nowego albumu zespołu. M1 i stic.man nigdy nie byli grzecznymi nauczycielami świadomości. Sprawdźcie.

 

]]>
dead prez "'They' School" (Ot Tak #127)https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-27,dead-prez-they-school-ot-tak-127https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-27,dead-prez-they-school-ot-tak-127March 27, 2013, 1:59 pmDaniel WardzińskiJuż jutro w warszawskim klubie 55 wystąpi pochodzący z Flordy choć działający na początku w NYC duet dead prez. Zespół zadebiutował w 2000 roku klasycznym albumem "Let's Get Free" z takimi numerami jak "Hip-Hop" czy "Mind Sex" na trackliście. Panowie mocno trzymali się wówczas z Lordem Jamarem, który wprowadził ich do gry. Produkcją materiału w większości zajął się stic.man ale M1 maczał w tym palce, a swoje dołożyli wspomniany członek Brand Nubian i... Kanye West. Dzisiaj chciałbym przypomnieć wam numer, który pokazuje dlaczego jeszcze w czasach licealnych ta dwójka była w stanie sprowokować wystąpienie uczniów w szkole, które ostatecznie zakończyło się przyłączeniem rodziców i wielu społecznych organizacji do projektu.Mój wybór padł na "'They School" ze względu na muzyczną stylistykę, która ładnie kojarzy się z tytułem późniejszej płyty dead prez "Revolutionary But Gangsta". Wynika on również z tego, że choć z wieloma poglądami dead prez ciężko mi się zgodzić, tak numer o systemie szkolnictwa i jego wadach jest nie tylko bardzo przenikliwy i trafny, ale chyba nadal aktualny. Nie wiem jak wy, ale dla mnie oprócz bardzo treściwych i konkretnych zwrotek jednym z ulubionych momentów są gadane i krzyczane gadki z początku i końca numeru. Gotowi na koncert? Już jutro w warszawskim klubie 55 wystąpi pochodzący z Flordy choć działający na początku w NYC duet dead prez. Zespół zadebiutował w 2000 roku klasycznym albumem "Let's Get Free" z takimi numerami jak "Hip-Hop" czy "Mind Sex" na trackliście. Panowie mocno trzymali się wówczas z Lordem Jamarem, który wprowadził ich do gry. Produkcją materiału w większości zajął się stic.man ale M1 maczał w tym palce, a swoje dołożyli wspomniany członek Brand Nubian i... Kanye West. Dzisiaj chciałbym przypomnieć wam numer, który pokazuje dlaczego jeszcze w czasach licealnych ta dwójka była w stanie sprowokować wystąpienie uczniów w szkole, które ostatecznie zakończyło się przyłączeniem rodziców i wielu społecznych organizacji do projektu.

Mój wybór padł na "'They School" ze względu na muzyczną stylistykę, która ładnie kojarzy się z tytułem późniejszej płyty dead prez "Revolutionary But Gangsta". Wynika on również z tego, że choć z wieloma poglądami dead prez ciężko mi się zgodzić, tak numer o systemie szkolnictwa i jego wadach jest nie tylko bardzo przenikliwy i trafny, ale chyba nadal aktualny. Nie wiem jak wy, ale dla mnie oprócz bardzo treściwych i konkretnych zwrotek jednym z ulubionych momentów są gadane i krzyczane gadki z początku i końca numeru. Gotowi na koncert?

 

]]>
Dead Prez zagrają w Warszawie!https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-26,dead-prez-zagraja-w-warszawiehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-26,dead-prez-zagraja-w-warszawieFebruary 27, 2013, 1:08 pmAdmin stronyMarzec obfitował będzie w koncerty artystów z USA - 28 marca w warszawskim 55 wystąpi legendarny kolektyw Dead Prez!Grupa, którą na przełomie 1996/97 roku założyli na Florydzie raperzy M-1 oraz Stic.man, udowodniła, że sukces artystyczny i komercyjny można osiągnąć nie rezygnując z zaangażowanych społecznie i ideologicznie treści, bez oglądania się na muzyczny koniunkturalizm i bez schlebiania niewyszukanym gustom, kształtowanym przez mass-media. Duet włączył się do afro-centrycznej sztafety, zapoczątkowanej przez Public Enemy, Boogie Down Productions czy Brand Nubian, w momencie, gdy siła tego lirycznie rebelianckiego nurtu wyraźnie osłabła. Wydany w 2000 roku debiutancki album „Let’s Get Free” to jeden z najgłośniejszych amerykańskich release’ów przełomu dekad. Siła krążka tkwiła w niebanalnym połączeniu treści, celnie punktujących niedoskonałości amerykańskiego systemu (które wciąż nie pozwalały czarnoskórej mniejszości czuć się w pełni gospodarzami we własnym kraju) z przebojowym i nowoczesnym brzmieniem (nad którym duet pracował wespół z Hedrushem, Lordem Jamarem z Brand Nubian i Kanye Westem). M-1 i Stickman nie ukrywali swych lewicujących poglądów, marzeń o społecznej sprawiedliwości i propagowali pan-afrykańską jedność. Do hiphopowej klasyki przemycili takie single, jak: „(It’s Bigger Than) Hip-Hop” czy liryczny i nastrojowy „Mind Sex”. Obecnie M-1 i Stic.man są w trasie koncertowej, promującej swój trzeci studyjny longplay – wydany w październiku „Information Age”. Podczas występu w warszawskim klubie 55 usłyszymy więc klasyczny repertuar duetu i energetyczne jointy z najnowszego projektu. Bilety: 25 przedsprzedaż / 35 w dniu imprezy. Informacje o przedsprzedaży niebawem! Afterparty: Dj Steez[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2968","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Marzec obfitował będzie w koncerty artystów z USA - 28 marca w warszawskim 55 wystąpi legendarny kolektyw Dead Prez!

Grupa, którą na przełomie 1996/97 roku założyli na Florydzie raperzy M-1 oraz Stic.man, udowodniła, że sukces artystyczny i komercyjny można osiągnąć nie rezygnując z zaangażowanych społecznie i ideologicznie treści, bez oglądania się na muzyczny koniunkturalizm i bez schlebiania niewyszukanym gustom, kształtowanym przez mass-media. Duet włączył się do afro-centrycznej sztafety, zapoczątkowanej przez Public Enemy, Boogie Down Productions czy Brand Nubian, w momencie, gdy siła tego lirycznie rebelianckiego nurtu wyraźnie osłabła.

Wydany w 2000 roku debiutancki album „Let’s Get Free” to jeden z najgłośniejszych amerykańskich release’ów przełomu dekad. Siła krążka tkwiła w niebanalnym połączeniu treści, celnie punktujących niedoskonałości amerykańskiego systemu (które wciąż nie pozwalały czarnoskórej mniejszości czuć się w pełni gospodarzami we własnym kraju) z przebojowym i nowoczesnym brzmieniem (nad którym duet pracował wespół z Hedrushem, Lordem Jamarem z Brand Nubian i Kanye Westem). M-1 i Stickman nie ukrywali swych lewicujących poglądów, marzeń o społecznej sprawiedliwości i propagowali pan-afrykańską jedność. Do hiphopowej klasyki przemycili takie single, jak: „(It’s Bigger Than) Hip-Hop” czy liryczny i nastrojowy „Mind Sex”.

Obecnie M-1 i Stic.man są w trasie koncertowej, promującej swój trzeci studyjny longplay – wydany w październiku „Information Age”. Podczas występu w warszawskim klubie 55 usłyszymy więc klasyczny repertuar duetu i energetyczne jointy z najnowszego projektu.

Bilety: 25 przedsprzedaż / 35 w dniu imprezy. Informacje o przedsprzedaży niebawem!

Afterparty: Dj Steez

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2968","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
dead prez "No Way As The Way" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-06,dead-prez-no-way-as-the-way-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-06,dead-prez-no-way-as-the-way-teledyskFebruary 6, 2013, 11:08 amDaniel Wardziński"Let's Get Free" dead prez to album, który osobiście uważam za absolutną czołówkę wszechczasów jeśli chodzi o przekaz społecznie i politycznie zaangażowany. Wysoki poziom wiedzy, błyskotliwe refleksje, czasem bardzo brutalne wnioski... M1 i stic.man mieli jednak problem, żeby wrócić do poziomu swojego pierwszego materiału. Dziś mamy przyjemność zaprezentować wam promujący ich najnowszy krążek singiel "No Way As The Way" z bardzo miłym dla ucha i wpadającym w pamięć refrenem. Numer traktuje o tolerancji religijnej i robi to w taki sposób, że wzbudza uznanie, choć na początku jeszcze miałem małe wątpliwości. "Information Age" jest już dostępne. "Let's Get Free" dead prez to album, który osobiście uważam za absolutną czołówkę wszechczasów jeśli chodzi o przekaz społecznie i politycznie zaangażowany. Wysoki poziom wiedzy, błyskotliwe refleksje, czasem bardzo brutalne wnioski... M1 i stic.man mieli jednak problem, żeby wrócić do poziomu swojego pierwszego materiału. Dziś mamy przyjemność zaprezentować wam promujący ich najnowszy krążek singiel "No Way As The Way" z bardzo miłym dla ucha i wpadającym w pamięć refrenem. Numer traktuje o tolerancji religijnej i robi to w taki sposób, że wzbudza uznanie, choć na początku jeszcze miałem małe wątpliwości. "Information Age" jest już dostępne.

 

]]>
Immortal Technique "The Martyr" (Przegapifszy #47)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-27,immortal-technique-the-martyr-przegapifszy-47https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-27,immortal-technique-the-martyr-przegapifszy-47January 27, 2013, 3:01 pmDaniel WardzińskiOlbrzymi szacunek z jakim spotkał się Immortal Technique w rapowym środowisku nigdy nie przekładał się na imponującą sprzedaż czy rotację. Ciężko się dziwić, kiedy spojrzymy na dobór tematyki i poziom świadomości jaki bije z jego tekstów. Z drugiej strony informacje o tym, że jego trzy albumy łącznie sprzedały się w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy pokazuje, że odbiorców na taki hip-hop wciąż jest sporo, nawet bez środków masowego przekazu. Czwarty krążek, zatytułowany "Martyr" ukazał się w 2011 roku i pomimo faktu, że po raz kolejny potwierdza absolutnie wyjątkowe zdolności tego MC nie tylko w pisaniu przepełnionych prawdziwą treścią tekstów, ale również w posługiwaniu się mikrofonem jako narzędziem mogącym otwierać ludzkie umysły, zainteresowanie nie było proporcjonalne do poziomu.Ma perfekcyjny wręcz głos, jest nieziemsko charyzmatyczny, doświadczenia battlowania się w cypherach nowojorskiego Harlemu uzbroiły go w morderczo efektowne flow, a wyższa edukacja, nie tylko ta instytucjonalna, ale przede wszystkim ta płynąca z głodu wiedzy uczyniły Technique'a MC, którego naprawdę warto słuchać z uwagą. Idealne połączenie twardego skurwiela wychowanego w skrajnie nieprzyjaznych warunkach z trzeźwym i dobrze dokarmianym wiedzą umysłem gościa, który będzie walczył do swoich ostatnich dni o to, żeby jego i nasze dzieci żyły lepiej i wiedziały więcej.Choć nadal nie jestem w stanie pokochać bitów autora większości muzyki na "Martyrze" - Southpawa, uważam, że ten album jest potwornie niedoceniony. Takich MC's jak Immortal Technique jest tak mało, że nie ma tu w czym przebierać... To gość, któremu bardzo, ale to bardzo zależy przez co każdy kolejny kawałek brzmi jak walka o twoją uwagę, zaufanie i w efekcie świadomość. Tutaj nie ma miejsca, żeby się oszczędzać, bo każdy kawałęk ma za zadanie wywołać w odbiorcy reakcję, którą przeważnie jest refleksja, głód informacji lub chęć ich potwierdzenia. Kiedy patrzymy na okładkę widzimy żołnierza, a kiedy wrzucamy płytę do odtwarzacza możemy go również usłyszeć. Jego drapieżny wokal silnie ukształtowany przez peruwiańskie pochodzenie od pierwszego momentu sprawia, że nie chcesz, żeby wycelował swój liryczny karabin w Ciebie. Dla większości aktywnych dziś MC's widok wnętrza lufy byłby bankowo ostatnią rzeczą jaką zobaczyli na tym Świecie.Zawartość "Martyra" być może będzie najbardziej łakomym kąskiem dla fanów rapu w stylu Jedi Mind Tricks, Ill Billa czy dead prez. Felipe Coronel, bo tak naprawdę nazywa się raper, jest bardzo agresywny, zjadliwy i zaangażowany w swój przekaz co może zrazić część słuchaczy, ale kiedy słucha się go uważnie zaczynamy rozumieć, że nie jest to wjazd z ciężkim kalibrem tylko po to, żeby go w coś wycelować. To typ, który chce zmieniać Świat i głęboko w dupie ma argument, że to zabawa dla chłopców. Świadomość manipulacji i wiedza wzbudziły w nim potrzebę dzielenia się wiedzą niepopularną lub celowo ukrywaną. Zanim wypowiedzie popularne ostatnio sformułowanie "teoria spiskowa" sprawdźcie o czym mówi, a potem sprawdźcie jego informacje. To nie jest nawiedzony ideolog czy sfrustrowany mądrala. To idealista w wersji czystej dla którego słowa dziecinnej piosenki z początku "Goonies Never Die" znaczą coś więcej. It's not smart to be dumb.Kiedy w narracji "Rich Man's World" na przesadnie kontrowersyjnym samplu wciela się w rolę multimilionera, wywołuje gorzki uśmiech. Następny na trackliście "Toast To The Dead" na bicie J Dilli to jeden z moich ulubionych numerów Immortala ever. Regularne ciarki na plecach nie znikają przy kolejnych przesłuchaniach. O poziomie materiału może świadczyć też to, że rapując obok takich MC's jak Brother Ali, Killer Mike, Chuck D, M1, Joell Ortiz czy Vinnie Paz nigdy nie zszedł na drugi plan. Immortal Technique potrafi się też wyluzować, ma fajny dowcip i zaangażowany przekaz nijak nie gryzie się z szybkim zjednywaniem sympatii. Nietypowe połączenie gościa, który wydziera się "Viva La Revolution" by za chwilę zmieścić w rymach socjologiczną analizę pięknie osadzoną w historycznym tle tak, że jest w tej kwestii praktycznie poza zasięgiem konkurencji. Perły w rodzaje "occupation is not victory" to tylko wisienka na czubku bardzo odżywczego tortu z nadzieniem z wiedzy. Gdyby nie nadmierna tendencja do sięgania po proste klawiszowe sample, albo nazbyt monumentalne konstrukcje dźwiękowe... Gdyby producenci stali na poziomie rapowych gości nie byłoby się do czego czepić. W każdym razie przegiapić tego absolutnie nie wolno. Olbrzymi szacunek z jakim spotkał się Immortal Technique w rapowym środowisku nigdy nie przekładał się na imponującą sprzedaż czy rotację. Ciężko się dziwić, kiedy spojrzymy na dobór tematyki i poziom świadomości jaki bije z jego tekstów. Z drugiej strony informacje o tym, że jego trzy albumy łącznie sprzedały się w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy pokazuje, że odbiorców na taki hip-hop wciąż jest sporo, nawet bez środków masowego przekazu. Czwarty krążek, zatytułowany "Martyr" ukazał się w 2011 roku i pomimo faktu, że po raz kolejny potwierdza absolutnie wyjątkowe zdolności tego MC nie tylko w pisaniu przepełnionych prawdziwą treścią tekstów, ale również w posługiwaniu się mikrofonem jako narzędziem mogącym otwierać ludzkie umysły, zainteresowanie nie było proporcjonalne do poziomu.

Ma perfekcyjny wręcz głos, jest nieziemsko charyzmatyczny, doświadczenia battlowania się w cypherach nowojorskiego Harlemu uzbroiły go w morderczo efektowne flow, a wyższa edukacja, nie tylko ta instytucjonalna, ale przede wszystkim ta płynąca z głodu wiedzy uczyniły Technique'a MC, którego naprawdę warto słuchać z uwagą. Idealne połączenie twardego skurwiela wychowanego w skrajnie nieprzyjaznych warunkach z trzeźwym i dobrze dokarmianym wiedzą umysłem gościa, który będzie walczył do swoich ostatnich dni o to, żeby jego i nasze dzieci żyły lepiej i wiedziały więcej.

Choć nadal nie jestem w stanie pokochać bitów autora większości muzyki na "Martyrze" - Southpawa, uważam, że ten album jest potwornie niedoceniony. Takich MC's jak Immortal Technique jest tak mało, że nie ma tu w czym przebierać... To gość, któremu bardzo, ale to bardzo zależy przez co każdy kolejny kawałek brzmi jak walka o twoją uwagę, zaufanie i w efekcie świadomość. Tutaj nie ma miejsca, żeby się oszczędzać, bo każdy kawałęk ma za zadanie wywołać w odbiorcy reakcję, którą przeważnie jest refleksja, głód informacji lub chęć ich potwierdzenia. Kiedy patrzymy na okładkę widzimy żołnierza, a kiedy wrzucamy płytę do odtwarzacza możemy go również usłyszeć. Jego drapieżny wokal silnie ukształtowany przez peruwiańskie pochodzenie od pierwszego momentu sprawia, że nie chcesz, żeby wycelował swój liryczny karabin w Ciebie. Dla większości aktywnych dziś MC's widok wnętrza lufy byłby bankowo ostatnią rzeczą jaką zobaczyli na tym Świecie.

Zawartość "Martyra" być może będzie najbardziej łakomym kąskiem dla fanów rapu w stylu Jedi Mind Tricks, Ill Billa czy dead prez. Felipe Coronel, bo tak naprawdę nazywa się raper, jest bardzo agresywny, zjadliwy i zaangażowany w swój przekaz co może zrazić część słuchaczy, ale kiedy słucha się go uważnie zaczynamy rozumieć, że nie jest to wjazd z ciężkim kalibrem tylko po to, żeby go w coś wycelować. To typ, który chce zmieniać Świat i głęboko w dupie ma argument, że to zabawa dla chłopców. Świadomość manipulacji i wiedza wzbudziły w nim potrzebę dzielenia się wiedzą niepopularną lub celowo ukrywaną. Zanim wypowiedzie popularne ostatnio sformułowanie "teoria spiskowa" sprawdźcie o czym mówi, a potem sprawdźcie jego informacje. To nie jest nawiedzony ideolog czy sfrustrowany mądrala. To idealista w wersji czystej dla którego słowa dziecinnej piosenki z początku "Goonies Never Die" znaczą coś więcej. It's not smart to be dumb.

Kiedy w narracji "Rich Man's World" na przesadnie kontrowersyjnym samplu wciela się w rolę multimilionera, wywołuje gorzki uśmiech. Następny na trackliście "Toast To The Dead" na bicie J Dilli to jeden z moich ulubionych numerów Immortala ever. Regularne ciarki na plecach nie znikają przy kolejnych przesłuchaniach. O poziomie materiału może świadczyć też to, że rapując obok takich MC's jak Brother Ali, Killer Mike, Chuck D, M1, Joell Ortiz czy Vinnie Paz nigdy nie zszedł na drugi plan. Immortal Technique potrafi się też wyluzować, ma fajny dowcip i zaangażowany przekaz nijak nie gryzie się z szybkim zjednywaniem sympatii. Nietypowe połączenie gościa, który wydziera się "Viva La Revolution" by za chwilę zmieścić w rymach socjologiczną analizę pięknie osadzoną w historycznym tle tak, że jest w tej kwestii praktycznie poza zasięgiem konkurencji. Perły w rodzaje "occupation is not victory" to tylko wisienka na czubku bardzo odżywczego tortu z nadzieniem z wiedzy. Gdyby nie nadmierna tendencja do sięgania po proste klawiszowe sample, albo nazbyt monumentalne konstrukcje dźwiękowe... Gdyby producenci stali na poziomie rapowych gości nie byłoby się do czego czepić. W każdym razie przegiapić tego absolutnie nie wolno.

 

]]>