popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Mibbshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/24132/MibbsNovember 15, 2024, 1:59 ampl_PL © 2024 Admin stronyPac Div "GMB" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-25,pac-div-gmb-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-25,pac-div-gmb-recenzjaDecember 25, 2012, 3:57 pmDaniel WardzińskiPac Div to zespół, który na mapie współczesnej muzyki z Kalifornii powinien być zakodowany w głowie każdego fana. Na tyle młodzi, że ich muzyka jest bardzo współczesna, doskonale sprawdza się w zestawieniu z ich rówieśnikami na listach przebojów, a zarazem na tyle związani z tą kulturą, żeby wiedzieć co zrobić, aby to jednak był hip-hop, a nie rapowany pop. Bracia Like i Mibbs oraz ich wieloletni przyjaciel BeYoung to trzy wyraźne style rapowania, każdy z nich wyszlifował swoje umiejętności wpasowując się w klimat Pacific Division, ale też żaden z nich dla mnie nie jest liderem i grupa nie działa według zasady "jeden kozak i jego dwóch ziomków". To sprawia, że epki, mixtape'y i albumy zespołu warto sprawdzać w ciemno."GMB" to drugi oficjalny album zespołu po przyjętym w miarę dobrze, ale nie zmieniającym radykalnie pozycji zespołu na scenie "DiV". "Always making groundbreaking shit that don't brake" - tak Mibbs otwiera numer w kozackim, wkręcającym niecodzienną perkusją singlu "Bank", który wyprodukował Scoop DeVille. Oprócz niego na płycie produkują DJ Dahi, Swiff D, Like czy Mars z 1500 or Nothin. Czy zapewniło to ciągłość charakterystycznego brzmienia Pac Div, a album spełnia oczekiwania?Kiedy "Intro" się rozkręcało po raz pierwszy wiedziałem, że to Pac Div. To ciekawe, że gdybym dostał bit z tej płyty wśród dziesięciu innych osadzonych w podobnym klimacie, mógłby nie zgadnąć, który jest ich, ale kiedy słyszę kawałki ewidentnie czuję różnicę, coś czyniącego ten zespół wyjątkowym. Raperzy? Na bank. Po pierwsze strasznie podoba mi się ich leniwy styl płynięcia po bicie bez jednoczesnej olewki dla treści - chłopaki ciągle coś mówią, częstotliwość punchlines jest duża, dowcip jest zabawny, a luz niekłamany, a na dodatek tyczy się to całej trójki trzymającej równy poziom.Muzycznie jest naprawdę różnorodnie, ale klei się to w całość, ma swój wyróżniający klimat. Obok oldschoolowej Kaliforni "The Return" z Ty$'em znajdziemy "Bank", który muzycznie kojarzy się bardziej z najlepszymi momentami Maybach Music Group. Pachnące Stones Throw, analogowe "Truth" poprzedza hymn zarabiających "Sneakerboxes", które świetnie wpisuje się w odgrzebywanie bardzo wczesnego rapowego oldschoolu i przerabiania go na nowe sposoby... "Slow" to bardzo pomysłowy i zupełnie niespodziewany w pierwszej chwili klimat dirrty south, a "Can't Help It" pięknie łączy rap z R&B. Wydawałoby się, że to wszystko nie może się posklejać, a jednak. Słuchając "GMB" nie ma się wrażenia, że skaczesz z klimatu na klimat. Wychodzi to zupełnie naturalnie.Różnorodność ma to do siebie, że część słuchaczy może nie poczuć niektórych inspiracji grupy. Bardzo możliwe, że dla wielu z was połowa kawałków będzie super, a połowa nada się tylko na skip w zależności od tego co w muzyce cenicie sobie najbardziej. Dla mnie chłopaki znaleźli złoty środek, połączyli kilka światów tworząc swój własny i pokazali, że są zespołem, który trzeba traktować bardzo poważnie. Małym rozczarowaniem jest dla mnie końcówka materiału, która sprawia, że zdarza mi się nie dotrwać do dwóch sztosów zamykających materiał - "La Cienga Luxor" i "It's All Love". Poprzedzające je "Savages" i "Debo" są chyba najsłabszymi na materiale. Na specjalną wzmiankę zasługuje jeszcze prezentowany przez nas jakiś czas temu numer "Cross-Trainers" z Kendrickiem Lamarem i Blu - niesamowity numer. A "GMB"? Bardzo charakterystyczny dla Pac Div album, z gorszymi momentami i mogący nie trafić w każdy gust, ale mający w sobie wystarczający pakiet niesamowitych kozaków, żeby nazwać go bardzo dobrym. Mała próbka pod spodem. Pac Div to zespół, który na mapie współczesnej muzyki z Kalifornii powinien być zakodowany w głowie każdego fana. Na tyle młodzi, że ich muzyka jest bardzo współczesna, doskonale sprawdza się w zestawieniu z ich rówieśnikami na listach przebojów, a zarazem na tyle związani z tą kulturą, żeby wiedzieć co zrobić, aby to jednak był hip-hop, a nie rapowany pop. Bracia Like i Mibbs oraz ich wieloletni przyjaciel BeYoung to trzy wyraźne style rapowania, każdy z nich wyszlifował swoje umiejętności wpasowując się w klimat Pacific Division, ale też żaden z nich dla mnie nie jest liderem i grupa nie działa według zasady "jeden kozak i jego dwóch ziomków". To sprawia, że epki, mixtape'y i albumy zespołu warto sprawdzać w ciemno.

"GMB" to drugi oficjalny album zespołu po przyjętym w miarę dobrze, ale nie zmieniającym radykalnie pozycji zespołu na scenie "DiV". "Always making groundbreaking shit that don't brake" - tak Mibbs otwiera numer w kozackim, wkręcającym niecodzienną perkusją singlu "Bank", który wyprodukował Scoop DeVille. Oprócz niego na płycie produkują DJ Dahi, Swiff D, Like czy Mars z 1500 or Nothin. Czy zapewniło to ciągłość charakterystycznego brzmienia Pac Div, a album spełnia oczekiwania?

Kiedy "Intro" się rozkręcało po raz pierwszy wiedziałem, że to Pac Div. To ciekawe, że gdybym dostał bit z tej płyty wśród dziesięciu innych osadzonych w podobnym klimacie, mógłby nie zgadnąć, który jest ich, ale kiedy słyszę kawałki ewidentnie czuję różnicę, coś czyniącego ten zespół wyjątkowym. Raperzy? Na bank. Po pierwsze strasznie podoba mi się ich leniwy styl płynięcia po bicie bez jednoczesnej olewki dla treści - chłopaki ciągle coś mówią, częstotliwość punchlines jest duża, dowcip jest zabawny, a luz niekłamany, a na dodatek tyczy się to całej trójki trzymającej równy poziom.

Muzycznie jest naprawdę różnorodnie, ale klei się to w całość, ma swój wyróżniający klimat. Obok oldschoolowej Kaliforni "The Return" z Ty$'em znajdziemy "Bank", który muzycznie kojarzy się bardziej z najlepszymi momentami Maybach Music Group. Pachnące Stones Throw, analogowe "Truth" poprzedza hymn zarabiających "Sneakerboxes", które świetnie wpisuje się w odgrzebywanie bardzo wczesnego rapowego oldschoolu i przerabiania go na nowe sposoby... "Slow" to bardzo pomysłowy i zupełnie niespodziewany w pierwszej chwili klimat dirrty south, a "Can't Help It" pięknie łączy rap z R&B. Wydawałoby się, że to wszystko nie może się posklejać, a jednak. Słuchając "GMB" nie ma się wrażenia, że skaczesz z klimatu na klimat. Wychodzi to zupełnie naturalnie.

Różnorodność ma to do siebie, że część słuchaczy może nie poczuć niektórych inspiracji grupy. Bardzo możliwe, że dla wielu z was połowa kawałków będzie super, a połowa nada się tylko na skip w zależności od tego co w muzyce cenicie sobie najbardziej. Dla mnie chłopaki znaleźli złoty środek, połączyli kilka światów tworząc swój własny i pokazali, że są zespołem, który trzeba traktować bardzo poważnie. Małym rozczarowaniem jest dla mnie końcówka materiału, która sprawia, że zdarza mi się nie dotrwać do dwóch sztosów zamykających materiał - "La Cienga Luxor" i "It's All Love". Poprzedzające je "Savages" i "Debo" są chyba najsłabszymi na materiale. Na specjalną wzmiankę zasługuje jeszcze prezentowany przez nas jakiś czas temu numer "Cross-Trainers" z Kendrickiem Lamarem i Blu - niesamowity numer. A "GMB"? Bardzo charakterystyczny dla Pac Div album, z gorszymi momentami i mogący nie trafić w każdy gust, ale mający w sobie wystarczający pakiet niesamowitych kozaków, żeby nazwać go bardzo dobrym. Mała próbka pod spodem.

 

]]>