popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Stones Throwhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/24080/Stones-ThrowNovember 15, 2024, 1:35 ampl_PL © 2024 Admin stronyMadvillain "Madvillainy" - podziemny pomnik MF DOOM'ahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-11-01,madvillain-madvillainy-podziemny-pomnik-mf-doomahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-11-01,madvillain-madvillainy-podziemny-pomnik-mf-doomaNovember 7, 2021, 10:22 pmBartosz Skolasiński2004 rok był dla amerykańskiego undergroundowego hip-hopu znaczący. Solówki wypuścili chociażby Gift Of Gab, Murs i Masta Ace. Jednak to płyta duetu MF DOOM/Madlib, nagrana jako Madvillain, stała się kultowym, jednym z najważniejszych podziemnych krążków hip-hopowych tamtego okresu. W niedzielę obchodziliśmy pierwszą rocznicę śmierci DOOM'a, dlatego też przypominamy właśnie legendarne "Madvillainy".Dla kogoś wydającego album w Stones Throw Records 2004 to dziwny czas. Jeśli wytwórnia chciała zajmować się rapem, musiała czekać na wenę Madliba. Otis Jackson Jr. (prawdziwe imię i nazwisko producenta — przyp. red.) był ich głównym artystą. Zrobił z J Dillą "Champion Sound" rok wcześniej, ale skupiał się tak naprawdę na Yesterday's New Quintet, jazzowym projekcie fikcyjnych, stworzonych przez siebie muzyków jazzowych. Potrzeba było iskry, by znów zainteresował się hip-hopem. Wtedy pojawił się Daniel Dumile, aka MF DOOM, który akurat w 2003 roku wypuścił wydawnictwa pod pseudonimami King Geedorah i Viktor Vaughn. Otis chciał pracować z DOOM'em od dawna. Eothen "Egon" Alapatt, współtwórca labelu Madlib Invasion, wtedy główny menadżer Stones Throw, wysłał przyjacielowi jego bity, by ten przekazał je Dumile'owi i, jak to się mówi, reszta jest historią."Madvillainy" to album wyjątkowy. Słuchając go, zanurzamy się w zwariowany świat komiksowego superzłoczyńcy, niszczącego swoim flow i linijkami słabych raperów. MC tworzącego zawiłe rymotwórcze konstrukcje, pełne nawiązań do komiksów, starych produkcji telewizyjnych czy mody; spowitych unoszącą się mgłą z blantów palonych podczas sesji nagraniowych. Zapewne w ilości kosmicznej. Kiedy włącza się tę płytę, z głośników dochodzi momentalnie przykuwający uwagę, charakterystyczny, ale też, poprzez barwę, lekko złowieszczy głos złola zarządzającego hip-hopową galaktyką."So nasty that it's probably somewhat of a travesty/Having me, then he told the people 'You can call me Your Majesty' - nawija DOOM w "All Caps". Niech o jego wyjątkowości świadczą takie zawiłe wersy z "Raid" jak: "How DOOM hold heat and preach non-violence?/Shhh, he about to start the speech, c'mon, silence/On one starry night, I saw the light/Heard a voice that sound like Barry White, said "Sure you're right/Don't let me find out who tried to bite/They better off goin' to fly a kite in a firefight". Podane jest to trochę jakby od niechcenia, z niesamowitą łatwością, niewymuszonym flow, naprawdę robi wrażenie. Takich smaczków mamy tu bez liku. Nie ma co więcej cytować, warto się zagłębić, by samemu rozkminić i zadać w przestrzeń pytanie: "Jak ty to chłopie w ogóle zrobiłeś"? Mamy bragga, do tego hołd dla wszystkich jaraczy w "Americas Most Blunted", ale nie zabrakło też miejsca na ciekawe pomysły na kawałki. Na przykład w "Fancy Clown", gdzie niemalże schizofrenicznie brzmi koncept, w którym Viktor Vaughn nawija o dziewczynie zdradzającej go... z DOOM'em.Madlib dostarczył tu jedne z najwspanialszych bitów w swojej karierze producenckiej. Funk miesza się z soulem, starym jazzem, wstawkami z zapomnianych programów telewizyjnych i filmów, ale nie tylko. "Accordion" jest np. oparte o sampel z "Experience", wydanego zaledwie dwa lata wcześniej utworu Daedelusa, kojarzonego ze sceną elektroniczną, co myślę, że mogło być lekkim kuksańcem zaserwowanym wszystkim hip-hopowym purystom, lubującym się tylko w samplowaniu rzeczy z lat 70. Na "Madvillainy" nie wszystko musiało być cudownie dopieszczone, aby robić wrażenie na słuchaczu. W części kawałków Loop Digga zrezygnował z dodawania bębnów, więc mamy do czynienia z surowymi pętlami. To słychać np. w "Bistro", "Operation Lifesaver aka Mint Test" czy "Rhinestone Cowboy". Oszczędność tego brzmienia od razu przywodzi na myśl to, co teraz z powodzeniem robią Roc Marciano, Griselda i cały ten sięgający podziemia movement, którego rozwój możemy z zaciekawieniem obserwować.Kolejnym ważnym elementem jest struktura płyty i piosenek w ogóle. Duża część tracków trwa niecałe dwie minuty albo jeszcze mniej. Refreny? Zapomnijcie o nich. MF DOOM łamie przyjęte standardy i po prostu nawija na podkładzie, co sprawia, że jego kawałki są po prostu krótkimi popisami lirycznymi, a co za tym idzie, płynącymi po bicie strumieniami świadomości. Wydawałoby się, że wszystko to bez ładu i składu, a jednak trzyma się kupy. Skity stają się tu normalnymi numerami, a nie zbędnymi przerywnikami, które chce się skipować. "Sickfit" czy "Supervillain Theme" są niby krótkie, bo trwają zaledwie kilkadziesiąt sekund, a człowiek z przyjemnością do nich wraca raz po raz i aż szkoda, że nie trwają dłużej. Kolejna niecodzienna rzecz, to oddanie części utworów gościom. Swoje minuty na płycie ma Stacy Epps w psychodelicznie soulowym "Eye", Wildchild w "Hardcore Hustle" i sam Madlib, jako Quasimoto, w "Shadows Of Tomorrow". Czy to w jakiś sposób przeszkadza w odbiorze materiału? W żadnym wypadku. Zadajcie sobie jeszcze pytanie, kto z podobnych pomysłów korzysta na swoich płytach w dzisiejszych czasach? Wspomniani panowie z Griseldy, szczególnie Westside Gunn. Do inspiracji krążkiem przyznawali się inni MC's. Warto wspomnieć o Dannym Brownie, echa "Madvillainy" słychać w twórczości Flying Lotusa czy Odd Future. Earl Sweatshirt mówił o tym, że "Madvillainy" miało taki wpływ na jego pokolenie, jaki Wu-Tang miało na dzieciaki w latach 90. Mos Def powiedział kiedyś, że album miał na niego taki wpływ, jak "A Love Supreme" Johna Coltrane'a i "Bitches Brew" Milesa Davisa. Jeśli Madlib z DOOM'em nie nagraliby tej płyty, możliwe, że twórczość JPEGMAFII brzmiałaby inaczej.Pomysłowość, technika i komiksowość postaci DOOM'a, świetne, pełne brudu, dymu, funku i jazzu bity Madliba, oraz niecodzienna kompozycja całego projektu — to wszystko składa się na wyjątkowość "Madvillainy", albumu mającego status kultowego, wpływającego po dziś dzień na kolejne pokolenia raperów. MF DOOM odszedł, ale jego muzyka ciągle żyje.[[{"fid":"69779","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"69780","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"69781","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]2004 rok był dla amerykańskiego undergroundowego hip-hopu znaczący. Solówki wypuścili chociażby Gift Of Gab, Murs i Masta Ace. Jednak to płyta duetu MF DOOM/Madlib, nagrana jako Madvillain, stała się kultowym, jednym z najważniejszych podziemnych krążków hip-hopowych tamtego okresu. W niedzielę obchodziliśmy pierwszą rocznicę śmierci DOOM'a, dlatego też przypominamy właśnie legendarne "Madvillainy".

Dla kogoś wydającego album w Stones Throw Records 2004 to dziwny czas. Jeśli wytwórnia chciała zajmować się rapem, musiała czekać na wenę Madliba. Otis Jackson Jr. (prawdziwe imię i nazwisko producenta — przyp. red.) był ich głównym artystą. Zrobił z J Dillą "Champion Sound" rok wcześniej, ale skupiał się tak naprawdę na Yesterday's New Quintet, jazzowym projekcie fikcyjnych, stworzonych przez siebie muzyków jazzowych. Potrzeba było iskry, by znów zainteresował się hip-hopem. Wtedy pojawił się Daniel Dumile, aka MF DOOM, który akurat w 2003 roku wypuścił wydawnictwa pod pseudonimami King Geedorah i Viktor Vaughn. Otis chciał pracować z DOOM'em od dawna. Eothen "Egon" Alapatt, współtwórca labelu Madlib Invasion, wtedy główny menadżer Stones Throw, wysłał przyjacielowi jego bity, by ten przekazał je Dumile'owi i, jak to się mówi, reszta jest historią.

"Madvillainy" to album wyjątkowy. Słuchając go, zanurzamy się w zwariowany świat komiksowego superzłoczyńcy, niszczącego swoim flow i linijkami słabych raperów. MC tworzącego zawiłe rymotwórcze konstrukcje, pełne nawiązań do komiksów, starych produkcji telewizyjnych czy mody; spowitych unoszącą się mgłą z blantów palonych podczas sesji nagraniowych. Zapewne w ilości kosmicznej. Kiedy włącza się tę płytę, z głośników dochodzi momentalnie przykuwający uwagę, charakterystyczny, ale też, poprzez barwę, lekko złowieszczy głos złola zarządzającego hip-hopową galaktyką."So nasty that it's probably somewhat of a travesty/Having me, then he told the people 'You can call me Your Majesty' - nawija DOOM w "All Caps". Niech o jego wyjątkowości świadczą takie zawiłe wersy z "Raid" jak: "How DOOM hold heat and preach non-violence?/Shhh, he about to start the speech, c'mon, silence/On one starry night, I saw the light/Heard a voice that sound like Barry White, said "Sure you're right/Don't let me find out who tried to bite/They better off goin' to fly a kite in a firefight". Podane jest to trochę jakby od niechcenia, z niesamowitą łatwością, niewymuszonym flow, naprawdę robi wrażenie. Takich smaczków mamy tu bez liku. Nie ma co więcej cytować, warto się zagłębić, by samemu rozkminić i zadać w przestrzeń pytanie: "Jak ty to chłopie w ogóle zrobiłeś"? Mamy bragga, do tego hołd dla wszystkich jaraczy w "Americas Most Blunted", ale nie zabrakło też miejsca na ciekawe pomysły na kawałki. Na przykład w "Fancy Clown", gdzie niemalże schizofrenicznie brzmi koncept, w którym Viktor Vaughn nawija o dziewczynie zdradzającej go... z DOOM'em.

Madlib dostarczył tu jedne z najwspanialszych bitów w swojej karierze producenckiej. Funk miesza się z soulem, starym jazzem, wstawkami z zapomnianych programów telewizyjnych i filmów, ale nie tylko. "Accordion" jest np. oparte o sampel z "Experience", wydanego zaledwie dwa lata wcześniej utworu Daedelusa, kojarzonego ze sceną elektroniczną, co myślę, że mogło być lekkim kuksańcem zaserwowanym wszystkim hip-hopowym purystom, lubującym się tylko w samplowaniu rzeczy z lat 70. Na "Madvillainy" nie wszystko musiało być cudownie dopieszczone, aby robić wrażenie na słuchaczu. W części kawałków Loop Digga zrezygnował z dodawania bębnów, więc mamy do czynienia z surowymi pętlami. To słychać np. w "Bistro", "Operation Lifesaver aka Mint Test" czy "Rhinestone Cowboy". Oszczędność tego brzmienia od razu przywodzi na myśl to, co teraz z powodzeniem robią Roc Marciano, Griselda i cały ten sięgający podziemia movement, którego rozwój możemy z zaciekawieniem obserwować.

Kolejnym ważnym elementem jest struktura płyty i piosenek w ogóle. Duża część tracków trwa niecałe dwie minuty albo jeszcze mniej. Refreny? Zapomnijcie o nich. MF DOOM łamie przyjęte standardy i po prostu nawija na podkładzie, co sprawia, że jego kawałki są po prostu krótkimi popisami lirycznymi, a co za tym idzie, płynącymi po bicie strumieniami świadomości. Wydawałoby się, że wszystko to bez ładu i składu, a jednak trzyma się kupy. Skity stają się tu normalnymi numerami, a nie zbędnymi przerywnikami, które chce się skipować. "Sickfit" czy "Supervillain Theme" są niby krótkie, bo trwają zaledwie kilkadziesiąt sekund, a człowiek z przyjemnością do nich wraca raz po raz i aż szkoda, że nie trwają dłużej. Kolejna niecodzienna rzecz, to oddanie części utworów gościom. Swoje minuty na płycie ma Stacy Epps w psychodelicznie soulowym "Eye", Wildchild w "Hardcore Hustle" i sam Madlib, jako Quasimoto, w "Shadows Of Tomorrow". Czy to w jakiś sposób przeszkadza w odbiorze materiału? W żadnym wypadku. Zadajcie sobie jeszcze pytanie, kto z podobnych pomysłów korzysta na swoich płytach w dzisiejszych czasach? Wspomniani panowie z Griseldy, szczególnie Westside Gunn. Do inspiracji krążkiem przyznawali się inni MC's. Warto wspomnieć o Dannym Brownie, echa "Madvillainy" słychać w twórczości Flying Lotusa czy Odd Future. Earl Sweatshirt mówił o tym, że "Madvillainy" miało taki wpływ na jego pokolenie, jaki Wu-Tang miało na dzieciaki w latach 90. Mos Def powiedział kiedyś, że album miał na niego taki wpływ, jak "A Love Supreme" Johna Coltrane'a i "Bitches Brew" Milesa Davisa. Jeśli Madlib z DOOM'em nie nagraliby tej płyty, możliwe, że twórczość JPEGMAFII brzmiałaby inaczej.

Pomysłowość, technika i komiksowość postaci DOOM'a, świetne, pełne brudu, dymu, funku i jazzu bity Madliba, oraz niecodzienna kompozycja całego projektu — to wszystko składa się na wyjątkowość "Madvillainy", albumu mającego status kultowego, wpływającego po dziś dzień na kolejne pokolenia raperów. MF DOOM odszedł, ale jego muzyka ciągle żyje.

[[{"fid":"69779","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"69780","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"69781","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

]]>
Pa co się dzieje! vol. 1: Homeboy Sandman, Rasmentalismhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-21,pa-co-sie-dzieje-vol-1-homeboy-sandman-rasmentalismhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-21,pa-co-sie-dzieje-vol-1-homeboy-sandman-rasmentalismFebruary 21, 2013, 11:16 amMarcin GrabskiPa co się dzieje! To nowy cykl imprez zainaugurowany przez Asfalt Records. Na pierwszej edycji proponujemy nową, ale już rozpoznawalną postać ze sceny amerykańskiej. Raper Homeboy Sandman wydał w zeszłym roku album nakładem renomowanej wytwórni Stones Throw Records i ruszył właśnie w europejską trasę, której częścią jest Warszawa. W Polsce występuje po raz pierwszy!Jako support przed nowojorskim artystą wystąpi Rasmentalism ze swoim świeżym live-show . Grupa pokaże się w składzie: Ras (mikrofon), Ment XXL (bitmaszyna), Tort (klawisze, talkbox). Podczas koncertu po raz pierwszy na żywo będzie można usłyszeć już drugi singiel promujący nadchodzącą, nową płytę zespołu.O dobre muzyczne samopoczucie przed, jak i po koncertach zadbają autorzy jednych z najlepiej przyjmowanych imprez w mieście, czyli duet FLIRTINI. By poczuć jeszcze mocniej słoneczne brzmienia w środku zimy, towarzyszyć im będzie duet MAUi WOW!E. Znani z oficjalnego remiksu dla amerykańskiego rapera Stalley'a (Maybach Music Group) powoli podbijają świat. Warto być tego świadkiem.Pa co się dzieje! vol. 1Homeboy Sandman (USA, Stones Throw)Rasmentalism (PL, Asfalt Records)Flirtini (PL), MAUi WOW!E (PL)1500 metrów, 3 marca 2013, drzwi: 19.00bilety: 20/25/30.Przedsprzedaż: asfaltshop.pl (do końca lutego promocja: 20,00 zł)od lutego dodatkowo: TicketPro, Side One (Chmielna 21, Warszawa), Galeria Koloru (Al. Solidarności 82, Warszawa).Patronat medialny: www.popkiller.pl Pa co się dzieje! To nowy cykl imprez zainaugurowany przez Asfalt Records. Na pierwszej edycji proponujemy nową, ale już rozpoznawalną postać ze sceny amerykańskiej. Raper Homeboy Sandman wydał w zeszłym roku album nakładem renomowanej wytwórni Stones Throw Records i ruszył właśnie w europejską trasę, której częścią jest Warszawa. W Polsce występuje po raz pierwszy!

Jako support przed nowojorskim artystą wystąpi Rasmentalism ze swoim świeżym live-show . Grupa pokaże się w składzie: Ras (mikrofon), Ment XXL (bitmaszyna), Tort (klawisze, talkbox). Podczas koncertu po raz pierwszy na żywo będzie można usłyszeć już drugi singiel promujący nadchodzącą, nową płytę zespołu.

O dobre muzyczne samopoczucie przed, jak i po koncertach zadbają autorzy jednych z najlepiej przyjmowanych imprez w mieście, czyli duet FLIRTINI. By poczuć jeszcze mocniej słoneczne brzmienia w środku zimy, towarzyszyć im będzie duet MAUi WOW!E. Znani z oficjalnego remiksu dla amerykańskiego rapera Stalley'a (Maybach Music Group) powoli podbijają świat. Warto być tego świadkiem.

Pa co się dzieje! vol. 1

Homeboy Sandman (USA, Stones Throw)

Rasmentalism (PL, Asfalt Records)

Flirtini (PL), MAUi WOW!E (PL)

1500 metrów, 3 marca 2013, drzwi: 19.00

bilety: 20/25/30.

Przedsprzedaż: asfaltshop.pl (do końca lutego promocja: 20,00 zł)

od lutego dodatkowo: TicketPro, Side One (Chmielna 21, Warszawa), Galeria Koloru (Al. Solidarności 82, Warszawa).

Patronat medialny: www.popkiller.pl

 

]]>
MED ft. Georgia Anne Muldrow "Candelight" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-06,med-ft-georgia-anne-muldrow-candelight-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-06,med-ft-georgia-anne-muldrow-candelight-teledyskJanuary 6, 2013, 1:39 pmDaniel WardzińskiNowy materiał Medaphoara zatytułowany "Bang Ya Head 3" jest już niedostępny w limitowanej wersji fizycznej. Stones Throw nadal prowadzi dystrybucję internetową i postanowili jeszcze trochę przypromować to wydawnictwo. Nie byle jakie zresztą. Przypomnijmy, że produkcją materiału kalifornijskiego wyjadacza zajęli się m.in. Wajeed, Exile, Madlib, Oddisee, House Shoes, J. Rocc czy... Georgia Anne Muldrow. Właśnie numer na bicie tej ostatniej i przez nią wyprodukowany jest nowym singlem. "Candelight" to naprawdę świetny numer zobrazowany bardzo estetycznym i przyciągającym oko klipem. Video znajdziecie w rozwinięciu. Nowy materiał Medaphoara zatytułowany "Bang Ya Head 3" jest już niedostępny w limitowanej wersji fizycznej. Stones Throw nadal prowadzi dystrybucję internetową i postanowili jeszcze trochę przypromować to wydawnictwo. Nie byle jakie zresztą. Przypomnijmy, że produkcją materiału kalifornijskiego wyjadacza zajęli się m.in. Wajeed, Exile, Madlib, Oddisee, House Shoes, J. Rocc czy... Georgia Anne Muldrow. Właśnie numer na bicie tej ostatniej i przez nią wyprodukowany jest nowym singlem. "Candelight" to naprawdę świetny numer zobrazowany bardzo estetycznym i przyciągającym oko klipem. Video znajdziecie w rozwinięciu.

 

]]>
Julian Malone "Coast to coast, LA to Chicago" (Świeża Krew #32)https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-20,julian-malone-coast-to-coast-la-to-chicago-swieza-krew-32https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-20,julian-malone-coast-to-coast-la-to-chicago-swieza-krew-32December 26, 2012, 8:05 pmDaniel WardzińskiMłoda scena Chicago ma się nieźle. Nie wiem tylko czy rzeczywiście za niezłe z perspektywy kultury uznać można to co dzieje się wokół Chief Keefa, który właśnie wydał swój album kandydujący w mojej prywatnej liście do miana najgłupszego na Świecie. Lil Reese i Lil Durk podpisali kontrakty z Def Jam'em, ale muzycznie jest to praktycznie ta sama kategoria trapowego bujania w lugerowym stylu, który, co trzeba przyznać, kapitalnie opanował Young Chop - producent stanowiący zdecydowanie największy talent z wyżej wymienionych ksywek. Młode Chicago to jednak nie tylko trap. Co więcej... Julian Malone po premierze pierwszego klipu jego macierzystej ekipy BRKF$T Club powiedział, że ich muzykę można określić jako "anti-trap". Fakt - numery tego młodego chłopaka zupełnie nie przypominają "Laughin To The Bank", a jeżeli kojarzyć je z czymś z nowej fali zyskującej popularność w Stanach to prędzej z Joeyem Bada$$em i jego Pro Era Crew.W 2012 Julian Malone regularnie dostarczał nowe numery, o jednym z nich na Popkillerze pisał Marcin. W lutym pojawił się mixtape "Enemy: The Time And Loves Of Malone", który wzbudził spore zainteresowanie. Na tyle duże, że Julian w końcu dostał telefon od Peanut Butter Wolfa, który postanowił wcielić go w szeregi swojej legendarnej wytwórni - Stones Throw Records.Julian reprezentuje Chicago oraz ekipy Breakfast Club i 2008ighties. Ci, którzy szukają nowych rzeczy z pewnością natknęli się na Fonz-E Maka, UG czy LeGita z którymi współpracuje. Na ekipę zwrócono uwagę w kwietniu tego roku, kiedy ukazał się prosty, ale pomysłowy klip w konwencji mastershota zatytułowany "The Fellowship". Numer oparty o bardzo świeży sampel z numeru z indie-rockowej grupy Grizzly Bear wyprodukował Sani, ale pomagał mu właśnie Malone, który oprócz tego, że rapuje jest uzdolnionym producentem. O jego muzycznych zamiłowaniach świadczy fakt, że wykorzystał perkusyjne próbki legendarnej bitmaszyny Roland TR-808. Pięciominutowy track z ciągle zmieniającymi się na mikrofonie MC's zobrazowano jednym ujęciem, a mimo to nudy nie ma ani przez chwilę.To co daje nadzieję na to, że nasza dzisiejsza Świeża Krew ma w sobie wystarczająco dużo genetycznego materiału, żeby robić bardzo duże rzeczy, to fakt, że tylko w skali roku widać szybki progres. Klipy promujące wspomniany już mixtape "Enemy" stoją na trochę słabszym poziomie niż nowe rzeczy. W sierpniu np. ukazał się bardzo klimatyczny teledysk do kawałka "#OG", który promuje nadchodzącą taśmę "Diff.Rnt", która jak wiemy od wczoraj będzie jednocześnie zapowiedzią pierwszego albumu w Stones Throw. Jako forma celebracji podpisania kontraktu ukazało się wczoraj nowe video - "7Milli", również promujące mixtape. Obydwa znajdziecie pod tekstem i wydaje mi się, że powinny wam dobrze zobrazować to czego od Juliana Malone'a można oczekiwać. Polecamy też pobranie mixtape'u "Enemy". Jak tylko pojawią się nowe wieści o "Diff.Rnt", będziemy was na bieżąco informować.Pobierz ENEMY: The Time And Loves Of Malone Młoda scena Chicago ma się nieźle. Nie wiem tylko czy rzeczywiście za niezłe z perspektywy kultury uznać można to co dzieje się wokół Chief Keefa, który właśnie wydał swój album kandydujący w mojej prywatnej liście do miana najgłupszego na Świecie. Lil Reese i Lil Durk podpisali kontrakty z Def Jam'em, ale muzycznie jest to praktycznie ta sama kategoria trapowego bujania w lugerowym stylu, który, co trzeba przyznać, kapitalnie opanował Young Chop - producent stanowiący zdecydowanie największy talent z wyżej wymienionych ksywek. Młode Chicago to jednak nie tylko trap. Co więcej... Julian Malone po premierze pierwszego klipu jego macierzystej ekipy BRKF$T Club powiedział, że ich muzykę można określić jako "anti-trap". Fakt - numery tego młodego chłopaka zupełnie nie przypominają "Laughin To The Bank", a jeżeli kojarzyć je z czymś z nowej fali zyskującej popularność w Stanach to prędzej z Joeyem Bada$$em i jego Pro Era Crew.

W 2012 Julian Malone regularnie dostarczał nowe numery, o jednym z nich na Popkillerze pisał Marcin. W lutym pojawił się mixtape "Enemy: The Time And Loves Of Malone", który wzbudził spore zainteresowanie. Na tyle duże, że Julian w końcu dostał telefon od Peanut Butter Wolfa, który postanowił wcielić go w szeregi swojej legendarnej wytwórni - Stones Throw Records.

Julian reprezentuje Chicago oraz ekipy Breakfast Club i 2008ighties. Ci, którzy szukają nowych rzeczy z pewnością natknęli się na Fonz-E Maka, UG czy LeGita z którymi współpracuje. Na ekipę zwrócono uwagę w kwietniu tego roku, kiedy ukazał się prosty, ale pomysłowy klip w konwencji mastershota zatytułowany "The Fellowship". Numer oparty o bardzo świeży sampel z numeru z indie-rockowej grupy Grizzly Bear wyprodukował Sani, ale pomagał mu właśnie Malone, który oprócz tego, że rapuje jest uzdolnionym producentem. O jego muzycznych zamiłowaniach świadczy fakt, że wykorzystał perkusyjne próbki legendarnej bitmaszyny Roland TR-808. Pięciominutowy track z ciągle zmieniającymi się na mikrofonie MC's zobrazowano jednym ujęciem, a mimo to nudy nie ma ani przez chwilę.

To co daje nadzieję na to, że nasza dzisiejsza Świeża Krew ma w sobie wystarczająco dużo genetycznego materiału, żeby robić bardzo duże rzeczy, to fakt, że tylko w skali roku widać szybki progres. Klipy promujące wspomniany już mixtape "Enemy" stoją na trochę słabszym poziomie niż nowe rzeczy. W sierpniu np. ukazał się bardzo klimatyczny teledysk do kawałka "#OG", który promuje nadchodzącą taśmę "Diff.Rnt", która jak wiemy od wczoraj będzie jednocześnie zapowiedzią pierwszego albumu w Stones Throw. Jako forma celebracji podpisania kontraktu ukazało się wczoraj nowe video - "7Milli", również promujące mixtape. Obydwa znajdziecie pod tekstem i wydaje mi się, że powinny wam dobrze zobrazować to czego od Juliana Malone'a można oczekiwać. Polecamy też pobranie mixtape'u "Enemy". Jak tylko pojawią się nowe wieści o "Diff.Rnt", będziemy was na bieżąco informować.

Pobierz ENEMY: The Time And Loves Of Malone

]]>