popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Pumpkinheadhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/23946/PumpkinheadSeptember 28, 2024, 11:26 pmpl_PL © 2024 Admin stronyMixtape Tygodnia: Cymarshall Law "The Main Character"https://popkiller.kingapp.pl/2016-05-09,mixtape-tygodnia-cymarshall-law-the-main-characterhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-05-09,mixtape-tygodnia-cymarshall-law-the-main-characterMay 9, 2016, 8:10 amMarcin NataliPrzygotowania do wydania sfinansowanego przez fanów, zapowiedzianego na 20 maja albumu “Hip Hop In The Soul III” idą pełną parą. Poznaliśmy już tracklistę i okładkę oraz widzieliśmy już teledysk do ambitnego „Malcolm, Martin & Madiba”, teraz pora na mixtape przygotowujący fanów na nagrane w duecie z węgierskim producentem Mr. Joekerem LP. Na przestrzeni 15 kawałków gościnnie na Cymara wsparli m.in. Pumpkinhead (R.I.P.), Homeboy Sandman, Eternia czy Silent Knight. Jeśli lubicie energiczny, boom-bapowy hip-hop pełen błyskotliwych punchline’ów i oryginalnych konceptów lirycznych, sprawdzajcie to. The Main Character by Cymarshall LawPrzypominamy też nasz videowywiad z sympatycznym, elokwentnym artystą:Przygotowania do wydania sfinansowanego przez fanów, zapowiedzianego na 20 maja albumu “Hip Hop In The Soul III” idą pełną parą. Poznaliśmy już tracklistę i okładkę oraz widzieliśmy już teledysk do ambitnego „Malcolm, Martin & Madiba”, teraz pora na mixtape przygotowujący fanów na nagrane w duecie z węgierskim producentem Mr. Joekerem LP.

Na przestrzeni 15 kawałków gościnnie na Cymara wsparli m.in. Pumpkinhead (R.I.P.), Homeboy Sandman, Eternia czy Silent Knight. Jeśli lubicie energiczny, boom-bapowy hip-hop pełen błyskotliwych punchline’ów i oryginalnych konceptów lirycznych, sprawdzajcie to.



Przypominamy też nasz videowywiad z sympatycznym, elokwentnym artystą:

]]>
Nowojorski MC Pumpkinhead nie żyjehttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-10,nowojorski-mc-pumpkinhead-nie-zyjehttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-10,nowojorski-mc-pumpkinhead-nie-zyjeOctober 31, 2021, 1:07 amMarcin NataliKilka godzin temu amerykańskie media hip-hopowe obiegła smutna informacja o niespodziewanej śmierci pochodzącego z Brooklynu, znanego dobrze w kręgach podziemnych i freestyle'owych MC Pumpkinheada. Rapera, mającego na koncie współpracę m.in. z takimi artystami jak Marco Polo, Immortal Technique, Talib Kweli, Royce Da 5'9", Murs, Wordsworth, Jean Grae czy Supastition, można kojarzyć z wydanego w 2005 r. nakładem Soulspazm/Rawkus Records, świetnie przyjętego przez fanów i krytyków albumu "Orange Moon Over Brooklyn".Polscy fani mogą natomiast pamiętać jego numer z duetem The Returners i Reefem The Lost Cauze "Where You Gonna Hide". Swoje kondolencje zdążyli już złożyć m.in. DJ Premier, Talib Kweli, Marco Polo, RA The Rugged Man, Masta Ace, Statik Selektah, Wordsworth czy Pharoahe Monch...Marco Polo na swoim profilu na Twitterze zamieścił obszerny wpis o treści Strasznie gówniany dzień. Właśnie dotarła do mnie wiadomość, że mój Brat Pumpkinhead zmarł o 5.40 dziś rano. Moje kondolencje dla całej jego rodziny... R.I.P. / Jeden z pierwszych ludzi, którzy dali mi szansę kiedy przeprowadziłem się do Nowego Jorku, to był zaszczyt współpracować z Tobą nad "Orange Moon Over Brooklyn" / Nie mogę uwierzyć, że to prawda... / Orange Moon Over Brooklyn sprawiło, że moja kariera nabrała rozpędu i zacząłem produkować więcej nagrań w nowojorskim podziemiu. Będę zawsze wdzięczny Pumpkinheadowi. Kontynuując emocjonalny wpis na instagramie, kanadyjski producent napisał:Mój przyjacielu PH... Łzy spływają mi po twarzy, kiedy to piszę... Nie byłbym tu, gdzie jestem, gdybyś nie dał kiedyś szansy jakiemuś nieznanemu kanadyjskiemu producentowi. Uwierzyłeś w mój talent zanim wszyscy inni to zrobili i na zawsze będę Ci za to wdzięczny. Wspaniały ojciec i żołnierz broniący kultury hip-hopowej. Dziękuję Ci za Twój wkład, będzie nam Ciebie brakować. Spoczywaj w pokoju Robercie Diaz aka Pumpkinhead aka PH. Jedna miłość, Twój brat na całe życie.[ My friend PH... I'm in tears right now typing this... I would not be where I'm at without you taking a chance on some unknown Canadian producer. You believed in my talents before anyone else and I will forever be grateful. A great father and soldier to Hip Hop culture. Thank you for your contributions you will be missed. Rest in peace Robert Diaz aka Pumpkinhead aka PH. Love, your brother for life. ] Póki co nieznana jest przyczyna śmierci 39-letniego artysty, a nam pozostaje wrzucić na głośnik "Orange Moon Over Brooklyn"... Rest In Peace.Kilka godzin temu amerykańskie media hip-hopowe obiegła smutna informacja o niespodziewanej śmierci pochodzącego z Brooklynu, znanego dobrze w kręgach podziemnych i freestyle'owych MC Pumpkinheada. Rapera, mającego na koncie współpracę m.in. z takimi artystami jak Marco Polo, Immortal Technique, Talib Kweli, Royce Da 5'9", Murs, Wordsworth, Jean Grae czy Supastition, można kojarzyć z wydanego w 2005 r. nakładem Soulspazm/Rawkus Records, świetnie przyjętego przez fanów i krytyków albumu "Orange Moon Over Brooklyn".

Polscy fani mogą natomiast pamiętać jego numer z duetem The Returners i Reefem The Lost Cauze "Where You Gonna Hide". Swoje kondolencje zdążyli już złożyć m.in. DJ Premier, Talib Kweli, Marco Polo, RA The Rugged Man, Masta Ace, Statik Selektah, Wordsworth czy Pharoahe Monch...

Marco Polo na swoim profilu na Twitterze zamieścił obszerny wpis o treści Strasznie gówniany dzień. Właśnie dotarła do mnie wiadomość, że mój Brat Pumpkinhead zmarł o 5.40 dziś rano. Moje kondolencje dla całej jego rodziny... R.I.P.  / Jeden z pierwszych ludzi, którzy dali mi szansę kiedy przeprowadziłem się do Nowego Jorku, to był zaszczyt współpracować z Tobą nad "Orange Moon Over Brooklyn" / Nie mogę uwierzyć, że to prawda... / Orange Moon Over Brooklyn sprawiło, żemoja kariera nabrała rozpędu i zacząłem produkować więcej nagrań w nowojorskim podziemiu. Będę zawsze wdzięczny Pumpkinheadowi. 

Kontynuując emocjonalny wpis na instagramie, kanadyjski producent napisał:

Mój przyjacielu PH... Łzy spływają mi po twarzy, kiedy to piszę... Nie byłbym tu, gdzie jestem, gdybyś nie dał kiedyś szansy jakiemuś nieznanemu kanadyjskiemu producentowi. Uwierzyłeś w mój talent zanim wszyscy inni to zrobili i na zawsze będę Ci za to wdzięczny. Wspaniały ojciec i żołnierz broniący kultury hip-hopowej. Dziękuję Ci za Twój wkład, będzie nam Ciebie brakować. Spoczywaj w pokoju Robercie Diaz aka Pumpkinhead aka PH. Jedna miłość, Twój brat na całe życie.

[ My friend PH... I'm in tears right now typing this... I would not be where I'm at without you taking a chance on some unknown Canadian producer. You believed in my talents before anyone else and I will forever be grateful. A great father and soldier to Hip Hop culture. Thank you for your contributions you will be missed. Rest in peace Robert Diaz aka Pumpkinhead aka PH. Love, your brother for life. ] 

Póki co nieznana jest przyczyna śmierci 39-letniego artysty, a nam pozostaje wrzucić na głośnik "Orange Moon Over Brooklyn"... Rest In Peace.

]]>
Immortal Technique "The Martyr" (Przegapifszy #47)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-27,immortal-technique-the-martyr-przegapifszy-47https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-27,immortal-technique-the-martyr-przegapifszy-47January 27, 2013, 3:01 pmDaniel WardzińskiOlbrzymi szacunek z jakim spotkał się Immortal Technique w rapowym środowisku nigdy nie przekładał się na imponującą sprzedaż czy rotację. Ciężko się dziwić, kiedy spojrzymy na dobór tematyki i poziom świadomości jaki bije z jego tekstów. Z drugiej strony informacje o tym, że jego trzy albumy łącznie sprzedały się w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy pokazuje, że odbiorców na taki hip-hop wciąż jest sporo, nawet bez środków masowego przekazu. Czwarty krążek, zatytułowany "Martyr" ukazał się w 2011 roku i pomimo faktu, że po raz kolejny potwierdza absolutnie wyjątkowe zdolności tego MC nie tylko w pisaniu przepełnionych prawdziwą treścią tekstów, ale również w posługiwaniu się mikrofonem jako narzędziem mogącym otwierać ludzkie umysły, zainteresowanie nie było proporcjonalne do poziomu.Ma perfekcyjny wręcz głos, jest nieziemsko charyzmatyczny, doświadczenia battlowania się w cypherach nowojorskiego Harlemu uzbroiły go w morderczo efektowne flow, a wyższa edukacja, nie tylko ta instytucjonalna, ale przede wszystkim ta płynąca z głodu wiedzy uczyniły Technique'a MC, którego naprawdę warto słuchać z uwagą. Idealne połączenie twardego skurwiela wychowanego w skrajnie nieprzyjaznych warunkach z trzeźwym i dobrze dokarmianym wiedzą umysłem gościa, który będzie walczył do swoich ostatnich dni o to, żeby jego i nasze dzieci żyły lepiej i wiedziały więcej.Choć nadal nie jestem w stanie pokochać bitów autora większości muzyki na "Martyrze" - Southpawa, uważam, że ten album jest potwornie niedoceniony. Takich MC's jak Immortal Technique jest tak mało, że nie ma tu w czym przebierać... To gość, któremu bardzo, ale to bardzo zależy przez co każdy kolejny kawałek brzmi jak walka o twoją uwagę, zaufanie i w efekcie świadomość. Tutaj nie ma miejsca, żeby się oszczędzać, bo każdy kawałęk ma za zadanie wywołać w odbiorcy reakcję, którą przeważnie jest refleksja, głód informacji lub chęć ich potwierdzenia. Kiedy patrzymy na okładkę widzimy żołnierza, a kiedy wrzucamy płytę do odtwarzacza możemy go również usłyszeć. Jego drapieżny wokal silnie ukształtowany przez peruwiańskie pochodzenie od pierwszego momentu sprawia, że nie chcesz, żeby wycelował swój liryczny karabin w Ciebie. Dla większości aktywnych dziś MC's widok wnętrza lufy byłby bankowo ostatnią rzeczą jaką zobaczyli na tym Świecie.Zawartość "Martyra" być może będzie najbardziej łakomym kąskiem dla fanów rapu w stylu Jedi Mind Tricks, Ill Billa czy dead prez. Felipe Coronel, bo tak naprawdę nazywa się raper, jest bardzo agresywny, zjadliwy i zaangażowany w swój przekaz co może zrazić część słuchaczy, ale kiedy słucha się go uważnie zaczynamy rozumieć, że nie jest to wjazd z ciężkim kalibrem tylko po to, żeby go w coś wycelować. To typ, który chce zmieniać Świat i głęboko w dupie ma argument, że to zabawa dla chłopców. Świadomość manipulacji i wiedza wzbudziły w nim potrzebę dzielenia się wiedzą niepopularną lub celowo ukrywaną. Zanim wypowiedzie popularne ostatnio sformułowanie "teoria spiskowa" sprawdźcie o czym mówi, a potem sprawdźcie jego informacje. To nie jest nawiedzony ideolog czy sfrustrowany mądrala. To idealista w wersji czystej dla którego słowa dziecinnej piosenki z początku "Goonies Never Die" znaczą coś więcej. It's not smart to be dumb.Kiedy w narracji "Rich Man's World" na przesadnie kontrowersyjnym samplu wciela się w rolę multimilionera, wywołuje gorzki uśmiech. Następny na trackliście "Toast To The Dead" na bicie J Dilli to jeden z moich ulubionych numerów Immortala ever. Regularne ciarki na plecach nie znikają przy kolejnych przesłuchaniach. O poziomie materiału może świadczyć też to, że rapując obok takich MC's jak Brother Ali, Killer Mike, Chuck D, M1, Joell Ortiz czy Vinnie Paz nigdy nie zszedł na drugi plan. Immortal Technique potrafi się też wyluzować, ma fajny dowcip i zaangażowany przekaz nijak nie gryzie się z szybkim zjednywaniem sympatii. Nietypowe połączenie gościa, który wydziera się "Viva La Revolution" by za chwilę zmieścić w rymach socjologiczną analizę pięknie osadzoną w historycznym tle tak, że jest w tej kwestii praktycznie poza zasięgiem konkurencji. Perły w rodzaje "occupation is not victory" to tylko wisienka na czubku bardzo odżywczego tortu z nadzieniem z wiedzy. Gdyby nie nadmierna tendencja do sięgania po proste klawiszowe sample, albo nazbyt monumentalne konstrukcje dźwiękowe... Gdyby producenci stali na poziomie rapowych gości nie byłoby się do czego czepić. W każdym razie przegiapić tego absolutnie nie wolno. Olbrzymi szacunek z jakim spotkał się Immortal Technique w rapowym środowisku nigdy nie przekładał się na imponującą sprzedaż czy rotację. Ciężko się dziwić, kiedy spojrzymy na dobór tematyki i poziom świadomości jaki bije z jego tekstów. Z drugiej strony informacje o tym, że jego trzy albumy łącznie sprzedały się w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy pokazuje, że odbiorców na taki hip-hop wciąż jest sporo, nawet bez środków masowego przekazu. Czwarty krążek, zatytułowany "Martyr" ukazał się w 2011 roku i pomimo faktu, że po raz kolejny potwierdza absolutnie wyjątkowe zdolności tego MC nie tylko w pisaniu przepełnionych prawdziwą treścią tekstów, ale również w posługiwaniu się mikrofonem jako narzędziem mogącym otwierać ludzkie umysły, zainteresowanie nie było proporcjonalne do poziomu.

Ma perfekcyjny wręcz głos, jest nieziemsko charyzmatyczny, doświadczenia battlowania się w cypherach nowojorskiego Harlemu uzbroiły go w morderczo efektowne flow, a wyższa edukacja, nie tylko ta instytucjonalna, ale przede wszystkim ta płynąca z głodu wiedzy uczyniły Technique'a MC, którego naprawdę warto słuchać z uwagą. Idealne połączenie twardego skurwiela wychowanego w skrajnie nieprzyjaznych warunkach z trzeźwym i dobrze dokarmianym wiedzą umysłem gościa, który będzie walczył do swoich ostatnich dni o to, żeby jego i nasze dzieci żyły lepiej i wiedziały więcej.

Choć nadal nie jestem w stanie pokochać bitów autora większości muzyki na "Martyrze" - Southpawa, uważam, że ten album jest potwornie niedoceniony. Takich MC's jak Immortal Technique jest tak mało, że nie ma tu w czym przebierać... To gość, któremu bardzo, ale to bardzo zależy przez co każdy kolejny kawałek brzmi jak walka o twoją uwagę, zaufanie i w efekcie świadomość. Tutaj nie ma miejsca, żeby się oszczędzać, bo każdy kawałęk ma za zadanie wywołać w odbiorcy reakcję, którą przeważnie jest refleksja, głód informacji lub chęć ich potwierdzenia. Kiedy patrzymy na okładkę widzimy żołnierza, a kiedy wrzucamy płytę do odtwarzacza możemy go również usłyszeć. Jego drapieżny wokal silnie ukształtowany przez peruwiańskie pochodzenie od pierwszego momentu sprawia, że nie chcesz, żeby wycelował swój liryczny karabin w Ciebie. Dla większości aktywnych dziś MC's widok wnętrza lufy byłby bankowo ostatnią rzeczą jaką zobaczyli na tym Świecie.

Zawartość "Martyra" być może będzie najbardziej łakomym kąskiem dla fanów rapu w stylu Jedi Mind Tricks, Ill Billa czy dead prez. Felipe Coronel, bo tak naprawdę nazywa się raper, jest bardzo agresywny, zjadliwy i zaangażowany w swój przekaz co może zrazić część słuchaczy, ale kiedy słucha się go uważnie zaczynamy rozumieć, że nie jest to wjazd z ciężkim kalibrem tylko po to, żeby go w coś wycelować. To typ, który chce zmieniać Świat i głęboko w dupie ma argument, że to zabawa dla chłopców. Świadomość manipulacji i wiedza wzbudziły w nim potrzebę dzielenia się wiedzą niepopularną lub celowo ukrywaną. Zanim wypowiedzie popularne ostatnio sformułowanie "teoria spiskowa" sprawdźcie o czym mówi, a potem sprawdźcie jego informacje. To nie jest nawiedzony ideolog czy sfrustrowany mądrala. To idealista w wersji czystej dla którego słowa dziecinnej piosenki z początku "Goonies Never Die" znaczą coś więcej. It's not smart to be dumb.

Kiedy w narracji "Rich Man's World" na przesadnie kontrowersyjnym samplu wciela się w rolę multimilionera, wywołuje gorzki uśmiech. Następny na trackliście "Toast To The Dead" na bicie J Dilli to jeden z moich ulubionych numerów Immortala ever. Regularne ciarki na plecach nie znikają przy kolejnych przesłuchaniach. O poziomie materiału może świadczyć też to, że rapując obok takich MC's jak Brother Ali, Killer Mike, Chuck D, M1, Joell Ortiz czy Vinnie Paz nigdy nie zszedł na drugi plan. Immortal Technique potrafi się też wyluzować, ma fajny dowcip i zaangażowany przekaz nijak nie gryzie się z szybkim zjednywaniem sympatii. Nietypowe połączenie gościa, który wydziera się "Viva La Revolution" by za chwilę zmieścić w rymach socjologiczną analizę pięknie osadzoną w historycznym tle tak, że jest w tej kwestii praktycznie poza zasięgiem konkurencji. Perły w rodzaje "occupation is not victory" to tylko wisienka na czubku bardzo odżywczego tortu z nadzieniem z wiedzy. Gdyby nie nadmierna tendencja do sięgania po proste klawiszowe sample, albo nazbyt monumentalne konstrukcje dźwiękowe... Gdyby producenci stali na poziomie rapowych gości nie byłoby się do czego czepić. W każdym razie przegiapić tego absolutnie nie wolno.

 

]]>
Sean Price "Mic Tyson" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-28,sean-price-mic-tyson-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-28,sean-price-mic-tyson-recenzjaNovember 28, 2012, 2:14 pmDaniel WardzińskiTo pierwszy solowy album Seana Price'a od pięciu lat, kiedy ukazało się "Jesus Price Supastar". W międzyczasie otrzymaliśmy tylko projekt z dwójką graczy z Detroit - Guilty Simpsonem i Black Milkiem jako Random Axe oraz mixtape "Kimbo Price" z 2009. To dosyć mało, a mimo wszystko mam wrażenie, że w przeciągu tego czasu popularność Seana Price'a w Polsce zdecydowanie wzrosła, chyba niestety odwrotnie niż miało to miejsce w Stanach, bo informacje na temat sprzedaży albumu w pierwszym tygodniu wyglądały jak ponury żart. Tak czy siak, oczekujących na ten materiał polskich słuchaczy nie brakowało.P zebrał grupę producentów, która pomogła w zrealizowaniu materiału, a pierwsze skrzypce zagrał Alchemist odpowiedzialny za cztery tracki. Żaden inny producent nie dostał tak dużo co pokazuje różnorodność brzmienia i stylu muzycznego, który jednak udało się ułożyć w charakterystyczne brzmienie "Mica Tysona". Nie zabrakło miejsca dla kojarzonych z Duck Down od dłuższego czasu 9th Wondera, Khrysisa, Erica G, ale znajdziemy też podkłady Stu Bangasa czy Evidence'a. Jak poradził sobie z nimi członek Heltah Skeltah? "Fuck being humble, I'm better than everybody" - tak w tracku "Straight Music" powie wam sam Ruckuss. Nie muszę chyba pisać, że Sean Price ma swoje flow, charakterystyczny sposób poruszania po bicie i głos. Napiszę, że wszystkie swoje atuty trzyma przy sobie nadal i jak dla mnie absolutnie ma prawo do rzucania nieskormnych wersów w dowolnej ilości. Uwielbiam zresztą jak to robi traktując MC's trochę jak w ogarniętej przy wsparciu Red Bulla rap-klinice... Kto widział ten wie, że miły dla nich nie był. To czego wielu fanów obawiało się najbardziej to sposobu w jaki Price dobierze bity i już po premierze dało się słyszeć wiele głosów, że bity dobrano źle. Czy faktycznie?Chwilami być może tak. Ja np. nie jestem fanem ostatnich dokonań Alchemista, ale tutaj "Genesis Of The Omega" to jeden z najbardziej morderczych bangerów tego roku, a impet z jakim "Mic Tyson" wjeżdża na twoje głośniki jest niemożliwy do porównania z czymkolwiek innym, ale już drugi numer - "Bar-Barian", gdzie Alchemist sampluje bodajże Budkę Suflera praktycznie bez żadnej perkusji i wpuszczając na to Rucka?! Dla jego zwrotek i zagrywek chce się słuchać ("niggas call it purple... what the fuck you mean?"), ale nie jest to na pewno dobry bit dla takich zwrotek. Generalnie jednak ALC zasługuje na pochwałę. Na cztery bity z trzema naprawdę trafił - dziwnie pocięte, ale w jakiś sposób fascynujące właśnie przez to "Bully Rap" i jeden z najlepszych tracków na albumie - "STFU2" to bardzo mocne atuty "Mica Tysona"."Mic Tyson" to jednak nie tylko sławny członek Soul Assasins, ale też np. AMP, anonimowy dla mnie producent, który mocno ukazuje swoje inspiracje Premierem, ale koniec końców z "Pyrex" wyszedł naprawdę kapitalny numer. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku niejakiego Woola, który stawiając na epicki motyw w "Price & Shining Armor" rozłożył mnie na łopatki. W numerze świetnie pasuje zresztą Ruste Juxxx, który tutaj dla mnie brzmi lepiej niż na jego własnych projektach. Postaciami anonimowymi dla fanów niezależnego rapu z obozu Duck Down i nie tylko nie będą na pewno Eric G i Khrysis - obydwaj zdecydowanie w formie. Po płycie z Buckshotem trochę obawiałem się jak spisze się 9th Wonder, a ten tutaj wyczuł klimat dużo lepiej. Mocna perkusja i ciekawy wokalny motyw odmienny od tych już mocno przez 9tha przerobionych. "Straight Music" to trafiona i dobrze "wmontowana" w ten album rzecz.Nie przekonuje mnie osobiście numer "BBQ Sauce" z Pharoahe Monchem na bicie Evidence'a i Babu z Dilated Peoples. Ten syntetyczny klawisz kompletnie jak dla mnie nie przemawia, a bit nie niesie tak jak powinien. Zdecydowanie lepiej brzmi bit samego Eva w "By The Way" chociaż też nie jestem ostatecznie przekonany, czy nie można było wykombinować czegoś ciekawszego na zamknięcie takiego albumu. Dodatkowo dwa ostatnie podkłady Beat Butchera to raczej obniżenie wcześniejszego poziomu. "Battering Bars" na bardzo znanym samplu jest jeszcze ok, ale "The Hardest Nigga Out" to klasyczny przykład tego co dzieje się, kiedy autor bitu chce za bardzo.W tym wszystkim najbardziej chodzi jednak o Seana Price'a, tak? Nie wprowadza do swojej dyskografii rewolucji, na dobrą sprawę mało zmienia w stosunku do poprzednich wydawnictw, ale wystarczy to, że robi swoje. Przecież nie musi nic zmieniać. Nie spieszy się, wbija swoje podwójne i potworne złośliwości pod adresem przeróżnych osób z pełnym przekonaniem o swojej wyjątkowości - w mojej opinii słusznym. Już samo otwarcie albumu "It goes Hanna Barbera barbarian/ Bar better than yours and your entourage, Sean bury them" wiele mówi o zawartości. Jeżeli czekaliście na dużo nowych, dobrych zwrotek Price'a będziecie bardzo szczęśliwi wchodząc w jego posiadanie. Oceniając całościowo jako album nawet pomimo paru bitów, których chętnie bym się stąd pozbył, uważam, że płyta zasługuje na piątkę z minusem. Może nie "the greatest rapper alive", ale wciąż zawodnik najwyższej ligi. A pod spodem jeszcze raz video do bonusowego tracka z płyty - "Haraam", żebyście nie przegapili, bo szkoda by było. To pierwszy solowy album Seana Price'a od pięciu lat, kiedy ukazało się "Jesus Price Supastar". W międzyczasie otrzymaliśmy tylko projekt z dwójką graczy z Detroit - Guilty Simpsonem i Black Milkiem jako Random Axe oraz mixtape "Kimbo Price" z 2009. To dosyć mało, a mimo wszystko mam wrażenie, że w przeciągu tego czasu popularność Seana Price'a w Polsce zdecydowanie wzrosła, chyba niestety odwrotnie niż miało to miejsce w Stanach, bo informacje na temat sprzedaży albumu w pierwszym tygodniu wyglądały jak ponury żart. Tak czy siak, oczekujących na ten materiał polskich słuchaczy nie brakowało.

P zebrał grupę producentów, która pomogła w zrealizowaniu materiału, a pierwsze skrzypce zagrał Alchemist odpowiedzialny za cztery tracki. Żaden inny producent nie dostał tak dużo co pokazuje różnorodność brzmienia i stylu muzycznego, który jednak udało się ułożyć w charakterystyczne brzmienie "Mica Tysona". Nie zabrakło miejsca dla kojarzonych z Duck Down od dłuższego czasu 9th Wondera, Khrysisa, Erica G, ale znajdziemy też podkłady Stu Bangasa czy Evidence'a. Jak poradził sobie z nimi członek Heltah Skeltah?

 "Fuck being humble, I'm better than everybody" - tak w tracku "Straight Music" powie wam sam Ruckuss. Nie muszę chyba pisać, że Sean Price ma swoje flow, charakterystyczny sposób poruszania po bicie i głos. Napiszę, że wszystkie swoje atuty trzyma przy sobie nadal i jak dla mnie absolutnie ma prawo do rzucania nieskormnych wersów w dowolnej ilości. Uwielbiam zresztą jak to robi traktując MC's trochę jak w ogarniętej przy wsparciu Red Bulla rap-klinice... Kto widział ten wie, że miły dla nich nie był. To czego wielu fanów obawiało się najbardziej to sposobu w jaki Price dobierze bity i już po premierze dało się słyszeć wiele głosów, że bity dobrano źle. Czy faktycznie?

Chwilami być może tak. Ja np. nie jestem fanem ostatnich dokonań Alchemista, ale tutaj "Genesis Of The Omega" to jeden z najbardziej morderczych bangerów tego roku, a impet z jakim "Mic Tyson" wjeżdża na twoje głośniki jest niemożliwy do porównania z czymkolwiek innym, ale już drugi numer - "Bar-Barian", gdzie Alchemist sampluje bodajże Budkę Suflera praktycznie bez żadnej perkusji i wpuszczając na to Rucka?! Dla jego zwrotek i zagrywek chce się słuchać ("niggas call it purple... what the fuck you mean?"), ale nie jest to na pewno dobry bit dla takich zwrotek. Generalnie jednak ALC zasługuje na pochwałę. Na cztery bity z trzema naprawdę trafił - dziwnie pocięte, ale w jakiś sposób fascynujące właśnie przez to "Bully Rap" i jeden z najlepszych tracków na albumie - "STFU2" to bardzo mocne atuty "Mica Tysona".

"Mic Tyson" to jednak nie tylko sławny członek Soul Assasins, ale też np. AMP, anonimowy dla mnie producent, który mocno ukazuje swoje inspiracje Premierem, ale koniec końców z "Pyrex" wyszedł naprawdę kapitalny numer. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku niejakiego Woola, który stawiając na epicki motyw w "Price & Shining Armor" rozłożył mnie na łopatki. W numerze świetnie pasuje zresztą Ruste Juxxx, który tutaj dla mnie brzmi lepiej niż na jego własnych projektach.  Postaciami anonimowymi dla fanów niezależnego rapu z obozu Duck Down i nie tylko nie będą na pewno Eric G i Khrysis - obydwaj zdecydowanie w formie. Po płycie z Buckshotem trochę obawiałem się jak spisze się 9th Wonder, a ten tutaj wyczuł klimat dużo lepiej. Mocna perkusja i ciekawy wokalny motyw odmienny od tych już mocno przez 9tha przerobionych. "Straight Music" to trafiona i dobrze "wmontowana" w ten album rzecz.

Nie przekonuje mnie osobiście numer "BBQ Sauce" z Pharoahe Monchem na bicie Evidence'a i Babu z Dilated Peoples. Ten syntetyczny klawisz kompletnie jak dla mnie nie przemawia, a bit nie niesie tak jak powinien. Zdecydowanie lepiej brzmi bit samego Eva w "By The Way" chociaż też nie jestem ostatecznie przekonany, czy nie można było wykombinować czegoś ciekawszego na zamknięcie takiego albumu. Dodatkowo dwa ostatnie podkłady Beat Butchera to raczej obniżenie wcześniejszego poziomu. "Battering Bars" na bardzo znanym samplu jest jeszcze ok, ale "The Hardest Nigga Out" to klasyczny przykład tego co dzieje się, kiedy autor bitu chce za bardzo.

W tym wszystkim najbardziej chodzi jednak o Seana Price'a, tak? Nie wprowadza do swojej dyskografii rewolucji, na dobrą sprawę mało zmienia w stosunku do poprzednich wydawnictw, ale wystarczy to, że robi swoje. Przecież nie musi nic zmieniać. Nie spieszy się, wbija swoje podwójne i potworne złośliwości pod adresem przeróżnych osób z pełnym przekonaniem o swojej wyjątkowości - w mojej opinii słusznym. Już samo otwarcie albumu "It goes Hanna Barbera barbarian/ Bar better than yours and your entourage, Sean bury them" wiele mówi o zawartości. Jeżeli czekaliście na dużo nowych, dobrych zwrotek Price'a będziecie bardzo szczęśliwi wchodząc w jego posiadanie. Oceniając całościowo jako album nawet pomimo paru bitów, których chętnie bym się stąd pozbył, uważam, że płyta zasługuje na piątkę z minusem. Może nie "the greatest rapper alive", ale wciąż zawodnik najwyższej ligi. A pod spodem jeszcze raz video do bonusowego tracka z płyty - "Haraam", żebyście nie przegapili, bo szkoda by było.

 

]]>