popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Lasscahhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/23931/LasscahNovember 15, 2024, 1:19 ampl_PL © 2024 Admin stronyVA "2071" (Przegapifszy #47)https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-25,va-2071-przegapifszy-47https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-25,va-2071-przegapifszy-47November 25, 2012, 8:06 pmDaniel WardzińskiWyobraźcie sobie, że jest rok 2000. Polski rap wchodzi na zupełnie nowy etap. W stolicy Dolnego Śląska powoli zaczyna się rozkręcać jedna z najważniejszych wytwórni w historii polskiego rapu - Blend Records. Są to jednak początki, duża część wydawnictw pojawia się tylko na kasetach MC, ale w rok Blend wydaje płyty Ideo, Elemera czy Skalpela. Duet White House już istnieje, ale pierwszy "Kodex" ukaże się dopiero za dwa lata. Blend właśnie zdecydował się wydać reprezentującą scenę 71 składankę zatytułowaną "2071" na której zaproszono wielu artystów z Wrocławia, wśród nich wieloletnie gwiazdy sceny i postacie, które dziś pamiętają tylko nieliczni.Produkcją materiału zajęło się dwóch gości, którzy w mojej opinii zrobili rzecz historyczną - w 2000 roku kozacko wyprodukowany hip-hop z głębokim i pulsującym brzmieniem, w genialny sposób czerpiący z jazzu i nie tylko, który nie starzeje się do dziś. L.A. pojawia się tutaj jedynie jako raper - Lasscah, Tymon otwiera zwrotkę podwójnym, a Roszja nagrywa jeden z najlepszych numerów w swojej karierze. Natomiast Magiera i Lulek (znany później jako Lu - kto jeszcze pamięta "Night Moves"?) wyprzedzają ówczesny rap o kilka dobrych długości beatmaszyny. Osobiście nie jestem zwolennikiem długich recenzji zajmujących się po kolei każdym kawałkiem, ale w tym wypadku nie mogłem zrobić inaczej. Tutaj nie warto czegokolwiek przeoczyć, słuchać na szybko czy nieuważnie, chociażby dlatego, że ten materiał jako całość buja i kładzie podwaliny pod brzmienie dolnośląskiej sceny.Strona AJuż otwierające materiał intro to kapitalnie dudniący majstersztykMagiery z hipnotyzującymi dęciakami i kozacką klawiszową dogrywką w drugiej części. Ciężko na dzień dobry nie bujać głową. Zaraz potem zaczyna się wielkie show w wykonaniu Lulka, który odpowiada za cztery kolejne tracki w wykonaniu Kasty, PijakaPi, Laski oraz Tymona (tutaj jako T?mon). Wall-E na pełnym, płynącym bardzo nisko, ale zarazem brzmiący w jakiś sposób pogodnie bicie Lulka rapuje w sposób dziś absolutnie nieakceptowalny, ale słychać tutaj też, że już wtedy jego umiejętność posługiwania się swoim głosem stała na bardzo wysokim poziomie. Zresztą kojarzą się z nim także świetnie hitowe i trafione refreny - tutaj jest tak samo. Ciężko przy drugim hooku nie rapować go z akcentującym melodyjnie reprezentantem Kasty. Soczyste perkusje po raz kolejny robią tutaj wszystko, a reszta? To trzeba usłyszeć. PijakPi z F.F.O.D. rapujący po polsku nie jest tutaj z pewnością superraperem, ale jego refren też buja, podobnie zresztą jak zwrotki w których czasami nieporadnie goni tempo (co ciekawe w ostatnim tracku tego nie słychać w ogóle, a Pi rapuje po angielsku), ale czasem rozbija rymy w wersach w taki sposób, że wprawia w zdumienie. Kawałek L.A. z niemożliwie wkręcającym się w łeb follow-upem "L.A. is on the mic and I get's wicked" to podkład, gdzie prosty pianinowy motyw łączy się jak puzzle ze świetnie pociętym głosem chórku i brzmiącą relaksacyjnie, ale zarazem bujającą perkusją... Na deser dorzućcie sobie tworzące drugi refren cuty Haema, który już wtedy pokazywał się jako jeden z najlepszych DJ'ów w kraju. Ostatni numer, który produkuje tutaj Lulek to mój faworyt - "Poznajesz" Tymona. Dużo ostrzejszy podkład wjeżdża, a Tymon "Daj głośniej wokal mam coś do powiedzenia". Zdecydowanie ma, ale najbardziej szokuje styl w jaki to robi - "Poznajesz to Tymon, wokale popłyną/ jak ciecz poważna rzecz linia za linią/ oto ja ten gościu co wymyślił 71/ ale nie jestem tu po to, żeby patrzeć za siebie". Wyraźny i wyrazisty wokal, niespotykane na ówczesne czasy flow, ostry i zapadający w pamięć refren i ogrom wersów, które chce się zapamiętać. Tak dla przykładu zamknięcie drugiej zwroty "A ty? Połowę gadek wziąłeś z mojej taśmy/ Masz tu nowy wypas, może polepszysz styl własny". "Zasady inne mi wpajano, kiedy byłem młody/ Nie daj złego mówić na nikogo z twej załogi" i wiele wiele innych. Kiedy w tym wszystkim uwzględnię jeszcze w sposób absolutnie niekonwencjonalny rozwiązaną kwestię niewymawiania "r"... No bo czy widzicie w tych cytatach JAKIEKOLWIEK "r"?! Pierwszą stronę kasety zamyka Wozu, którego młodsi fani mogą kojarzyć chociażby z niedawnego singla z VNM'em czy udziału na "Pchaj To Z Taśmy" Jota, a starsi prędzej ze składu Wrotacja. Wozu rapuje już na bicie Magiery, ale absolutnie nic nie zmienia to w poziomie muzycznym. Wraca za to bardziej pozytywny i kojący jazz, powiązany z kacową historią autora, gdzie cała historia ostatecznie zatacza koło. "Czekając Na Ten Telefon" to rzecz tak pełna uroku tamtych czasów, zupełnie wyluzowana i na dodatek okreszona rzadkością w polskim rapie (do dziś) - dobrze zaśpiewanym kobiecym refrenem.Strona BDrugą stronę otwiera świetny numer Roszji, który potem jako Jarosz pojawił się m.in. na "Zmysłów 5" Tymona, a ostatnio wrócił z naprawdę mistrzowską płytą "Wbrew Wskazówkom" sygnowaną jako Tomasz Andersen. "Wczoraj" to numer wyprodukowany przez Magierę, podobnie jak wszystkie pozostałe ze Strony B. "Ludzie z charakteru prezentują się słabo/ Umiem inaczej, ale muszę tak samo", niewielu słów w wersie, nieszablonowe wersy, a to tylko ułamek specyficznej gadki Roszji. Refren oparty o prostą frazę "Wczoraj obiecałem sobie, że będę wielki" z odpowiednim pogłosem i echem wkręca się w moment i wprowadza nas w dalszą część materiału w świetny sposób. Długo można by o tym numerze pisać, ale przejdźmy do "Damy Radę". Tytuł pewnie brzmi znajomo, ale na długo przed premierą singla WWO numer o takim tytule nagrał wydany potem na legalu zespół Jota, Snaypera i Bielebnego - Neon. Ich rozpoznawczym patentem były m.in beatboxowe skrecze. Tutaj pojawiają się również. Każdy kto słucha nowych rzeczy wrocławskiego zawodnika wie, że jeśli Jot to wyjątkowa stylówka i kozacki hip-hop. Tutaj bardziej na poważnie niż na luzie. Bardziej osłupiałem, gdy usłyszałem bit w tracku zespołu Syndykat, który udało mi się znaleźć jeszcze tylko na składance Liryka Records. "Słodko Gorzki" to numer rapowany niezwykle prosto, ale słuchanie go mimo wszystko jest przyjemnością. "Drzewo nie smagane wiatrem na silne nie wyrośnie". "Realia życia osiemnastolatka" są tutaj przedstawione szczerze i bez gryzienia w język... Może dla kogoś z naszych słuchaczy to tylko sentyment, ale ja naprawdę bardzo sobie cenię ten kawałek. Na "2071" nie zabrakło miejsca na numer w całości wykonywany przez wokalistkę. Jula w tracku "Jestem Silna" tworzy z Magierą niesamowity klimat i choć tekst ogranicza się chyba do ośmiu linijek na przestrzeni całego utworu, ani przez chwilę nie ma tutaj miejsca na nudę. Hipnotyczne wysokie tło i mocny, tłusty bas. Zaraz potem ten werbel i mistrzowskie haty... Poezja. Sposób w jaki zmixowano wokale Juli też jest małym dziełem sztuki. Niemałymi dziełami sztuki są natomiast przerywniki muzyczne, krótkie instrumentalne skity, czasami kilkunastosekundowe, które sklejają to wszystko w całość. To zresztą znaczące, że zaraz obok Juli wjeżdża "nie jestem pierwszy/ niezależny osiedlowy składacz wierszy" - Voski i DJ Bo-Back na gramofonie. Dla wielu będzie to w kwestii zwrotek bardzo anachroniczne, ale ja np. nigdy nie przewijam tego numeru. Dlatego, że nie przewijam tutaj żadnego - psuje to efekt. Upalony "toffaną" hardkorowiec broniący kultury przed fake MC's dla mnie jest częścią układanki zatytułowanej "2071". Podobnie jest z bonusem z "Promillenium" - "Saturday Night Pracitce" F.F.O.D. Różnie to bywa z Polakami rapującymi po angielsku, ale ten numer z doskonałą po raz kolejny partią gramofonów to jeden z moich ulubionych polskich anglojęzycznych kawałków.W ten sposób mija blisko 50 minut, a ty przerzucasz znowu na stronę A i wciskasz play. Tak działa "2071". U mnie do dzisiaj, a u was? Wyobraźcie sobie, że jest rok 2000. Polski rap wchodzi na zupełnie nowy etap. W stolicy Dolnego Śląska powoli zaczyna się rozkręcać jedna z najważniejszych wytwórni w historii polskiego rapu - Blend Records. Są to jednak początki, duża część wydawnictw pojawia się tylko na kasetach MC, ale w rok Blend wydaje płyty Ideo, Elemera czy Skalpela. Duet White House już istnieje, ale pierwszy "Kodex" ukaże się dopiero za dwa lata. Blend właśnie zdecydował się wydać reprezentującą scenę 71 składankę zatytułowaną "2071" na której zaproszono wielu artystów z Wrocławia, wśród nich wieloletnie gwiazdy sceny i postacie, które dziś pamiętają tylko nieliczni.

Produkcją materiału zajęło się dwóch gości, którzy w mojej opinii zrobili rzecz historyczną - w 2000 roku kozacko wyprodukowany hip-hop z głębokim i pulsującym brzmieniem, w genialny sposób czerpiący z jazzu i nie tylko, który nie starzeje się do dziś. L.A. pojawia się tutaj jedynie jako raper - Lasscah, Tymon otwiera zwrotkę podwójnym, a Roszja nagrywa jeden z najlepszych numerów w swojej karierze. Natomiast Magiera i Lulek (znany później jako Lu - kto jeszcze pamięta "Night Moves"?) wyprzedzają ówczesny rap o kilka dobrych długości beatmaszyny. Osobiście nie jestem zwolennikiem długich recenzji zajmujących się po kolei każdym kawałkiem, ale w tym wypadku nie mogłem zrobić inaczej. Tutaj nie warto czegokolwiek przeoczyć, słuchać na szybko czy nieuważnie, chociażby dlatego, że ten materiał jako całość buja i kładzie podwaliny pod brzmienie dolnośląskiej sceny.

Strona A

Już otwierające materiał intro to kapitalnie dudniący majstersztykMagiery z hipnotyzującymi dęciakami i kozacką klawiszową dogrywką w drugiej części. Ciężko na dzień dobry nie bujać głową. Zaraz potem zaczyna się wielkie show w wykonaniu Lulka, który odpowiada za cztery kolejne tracki w wykonaniu Kasty, PijakaPi, Laski oraz Tymona (tutaj jako T?mon). Wall-E na pełnym, płynącym bardzo nisko, ale zarazem brzmiący w jakiś sposób pogodnie bicie Lulka rapuje w sposób dziś absolutnie nieakceptowalny, ale słychać tutaj też, że już wtedy jego umiejętność posługiwania się swoim głosem stała na bardzo wysokim poziomie. Zresztą kojarzą się z nim także świetnie hitowe i trafione refreny - tutaj jest tak samo. Ciężko przy drugim hooku nie rapować go z akcentującym melodyjnie reprezentantem Kasty. Soczyste perkusje po raz kolejny robią tutaj wszystko, a reszta? To trzeba usłyszeć. PijakPi z F.F.O.D. rapujący po polsku nie jest tutaj z pewnością superraperem, ale jego refren też buja, podobnie zresztą jak zwrotki w których czasami nieporadnie goni tempo (co ciekawe w ostatnim tracku tego nie słychać w ogóle, a Pi rapuje po angielsku), ale czasem rozbija rymy w wersach w taki sposób, że wprawia w zdumienie. Kawałek L.A. z niemożliwie wkręcającym się w łeb follow-upem "L.A. is on the mic and I get's wicked" to podkład, gdzie prosty pianinowy motyw łączy się jak puzzle ze świetnie pociętym głosem chórku i brzmiącą relaksacyjnie, ale zarazem bujającą perkusją... Na deser dorzućcie sobie tworzące drugi refren cuty Haema, który już wtedy pokazywał się jako jeden z najlepszych DJ'ów w kraju. Ostatni numer, który produkuje tutaj Lulek to mój faworyt - "Poznajesz" Tymona. Dużo ostrzejszy podkład wjeżdża, a Tymon "Daj głośniej wokal mam coś do powiedzenia". Zdecydowanie ma, ale najbardziej szokuje styl w jaki to robi - "Poznajesz to Tymon, wokale popłyną/ jak ciecz poważna rzecz linia za linią/ oto ja ten gościu co wymyślił 71/ ale nie jestem tu po to, żeby patrzeć za siebie". Wyraźny i wyrazisty wokal, niespotykane na ówczesne czasy flow, ostry i zapadający w pamięć refren i ogrom wersów, które chce się zapamiętać. Tak dla przykładu zamknięcie drugiej zwroty "A ty? Połowę gadek wziąłeś z mojej taśmy/ Masz tu nowy wypas, może polepszysz styl własny". "Zasady inne mi wpajano, kiedy byłem młody/ Nie daj złego mówić na nikogo z twej załogi" i wiele wiele innych. Kiedy w tym wszystkim uwzględnię jeszcze w sposób absolutnie niekonwencjonalny rozwiązaną kwestię niewymawiania "r"... No bo czy widzicie w tych cytatach JAKIEKOLWIEK "r"?! Pierwszą stronę kasety zamyka Wozu, którego młodsi fani mogą kojarzyć chociażby z niedawnego singla z VNM'em czy udziału na "Pchaj To Z Taśmy" Jota, a starsi prędzej ze składu Wrotacja. Wozu rapuje już na bicie Magiery, ale absolutnie nic nie zmienia to w poziomie muzycznym. Wraca za to bardziej pozytywny i kojący jazz, powiązany z kacową historią autora, gdzie cała historia ostatecznie zatacza koło. "Czekając Na Ten Telefon" to rzecz tak pełna uroku tamtych czasów, zupełnie wyluzowana i na dodatek okreszona rzadkością w polskim rapie (do dziś) - dobrze zaśpiewanym kobiecym refrenem.

Strona B

Drugą stronę otwiera świetny numer Roszji, który potem jako Jarosz pojawił się m.in. na "Zmysłów 5" Tymona, a ostatnio wrócił z naprawdę mistrzowską płytą "Wbrew Wskazówkom" sygnowaną jako Tomasz Andersen. "Wczoraj" to numer wyprodukowany przez Magierę, podobnie jak wszystkie pozostałe ze Strony B. "Ludzie z charakteru prezentują się słabo/ Umiem inaczej, ale muszę tak samo", niewielu słów w wersie, nieszablonowe wersy, a to tylko ułamek specyficznej gadki Roszji. Refren oparty o prostą frazę "Wczoraj obiecałem sobie, że będę wielki" z odpowiednim pogłosem i echem wkręca się w moment i wprowadza nas w dalszą część materiału w świetny sposób. Długo można by o tym numerze pisać, ale przejdźmy do "Damy Radę". Tytuł pewnie brzmi znajomo, ale na długo przed premierą singla WWO numer o takim tytule nagrał wydany potem na legalu zespół Jota, Snaypera i Bielebnego - Neon. Ich rozpoznawczym patentem były m.in beatboxowe skrecze. Tutaj pojawiają się również. Każdy kto słucha nowych rzeczy wrocławskiego zawodnika wie, że jeśli Jot to wyjątkowa stylówka i kozacki hip-hop. Tutaj bardziej na poważnie niż na luzie. Bardziej osłupiałem, gdy usłyszałem bit w tracku zespołu Syndykat, który udało mi się znaleźć jeszcze tylko na składance Liryka Records. "Słodko Gorzki" to numer rapowany niezwykle prosto, ale słuchanie go mimo wszystko jest przyjemnością. "Drzewo nie smagane wiatrem na silne nie wyrośnie". "Realia życia osiemnastolatka" są tutaj przedstawione szczerze i bez gryzienia w język... Może dla kogoś z naszych słuchaczy to tylko sentyment, ale ja naprawdę bardzo sobie cenię ten kawałek. Na "2071" nie zabrakło miejsca na numer w całości wykonywany przez wokalistkę. Jula w tracku "Jestem Silna" tworzy z Magierą niesamowity klimat i choć tekst ogranicza się chyba do ośmiu linijek na przestrzeni całego utworu, ani przez chwilę nie ma tutaj miejsca na nudę. Hipnotyczne wysokie tło i mocny, tłusty bas. Zaraz potem ten werbel i mistrzowskie haty... Poezja. Sposób w jaki zmixowano wokale Juli też jest małym dziełem sztuki. Niemałymi dziełami sztuki są natomiast przerywniki muzyczne, krótkie instrumentalne skity, czasami kilkunastosekundowe, które sklejają to wszystko w całość. To zresztą znaczące, że zaraz obok Juli wjeżdża "nie jestem pierwszy/ niezależny osiedlowy składacz wierszy" - Voski i DJ Bo-Back na gramofonie. Dla wielu będzie to w kwestii zwrotek bardzo anachroniczne, ale ja np. nigdy nie przewijam tego numeru. Dlatego, że nie przewijam tutaj żadnego - psuje to efekt. Upalony "toffaną" hardkorowiec broniący kultury przed fake MC's dla mnie jest częścią układanki zatytułowanej "2071". Podobnie jest z bonusem z "Promillenium" - "Saturday Night Pracitce" F.F.O.D. Różnie to bywa z Polakami rapującymi po angielsku, ale ten numer z doskonałą po raz kolejny partią gramofonów to jeden z moich ulubionych polskich anglojęzycznych kawałków.

W ten sposób mija blisko 50 minut, a ty przerzucasz znowu na stronę A i wciskasz play. Tak działa "2071". U mnie do dzisiaj, a u was?

 

]]>