popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) OFWGKTAhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/23803/OFWGKTASeptember 20, 2024, 1:41 ampl_PL © 2024 Admin stronyEarl Sweatshirt "I Don't Like Shit, I Don't Go Outside" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-04-01,earl-sweatshirt-i-dont-like-shit-i-dont-go-outside-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-04-01,earl-sweatshirt-i-dont-like-shit-i-dont-go-outside-recenzjaApril 1, 2015, 5:24 pmWojciech GraczykKim jest Earl Sweatshirt wie chyba każdy, kto interesuje się młodymi twarzami w amerykańskim rapie. Ten oto młody człowiek zaczął swoją karierę z wysokiego C, w postaci ultrabrutalnej i wulgarnej epki „Earl”. Po powrocie z pobytu na Samoa, na które wysłała go matka, wydał długooczekiwane „Doris”, które zebrało bardzo pochlebne recenzje. Dla mnie ta płyta była lekkim zawodem. Zbyt dużo było na niej zapychaczy w postaci choćby „Sasquatch”, czy „Centurion”. Jako następny krążek zapowiadano „Gnossos”, które miało wyjść w tym roku... Jednak nowa płyta od Sweatshrta ukazała się parę dni temu i posiada zupełnie inną nazwę.Earl to już trzeci artysta w tym roku, który atakuje nas z zaskoczenia. Płytę promuje singiel „Grief”, który swoją stylistyką przypomina „Guild” z poprzedniego wydawnictwa młodego Kalifornijczyka. Pomimo brzydoty i mroku, utwór ten bardzo szybko wbił mi się do głowy i z niecierpliwością czekałem na resztę „I don't like shit, I don't go outside”. Czy album spełnił swoje oczekiwania?To co rzuca się w oczy zaraz po sprawdzeniu płyty, to jej długość. Nowy „Earl” to dziesięć premierowych utworów, których łączna długość nie przekracza trzydziestu minut. Bardzo blisko temu do pierwszej epki Thebe'a, która trwała niewiele ponad 20 minut. Powód takiej długości opisał sam raper na swoim twitterze: “WHEN YOU GET DONE LISTENING TO IT, LISTEN TO IT AGAIN, THATS WHY ITS 30 MINUTES NUMBNUTS”. Drugą istotną kwestią „I don't like shit...” jest lista producentów. Na „Doris” było sporo osobistości, również tych topowych jak RZA, czy Pharrell. Tym razem Earl, warstwę muzyczną oddał w ręce jednej osoby, niejakiego randomblackdude... czyli samego siebie. W kawałkach „Off top” i „Grown Ups” swoją pomocą wsparł go kolega z Odd Future, członek Mellow Hype – Left Brain. Skutkuje to niezwykłą spójnością materiału i niesamowitym, mrocznym klimatem. Nie ma tu typowych singli. Brzydota „Grief” jest na swój sposób urocza i zaraźliwa, ale nie jest to hit, który ma przyciągnąć masy jak np. „Whoa”, czy nawet „Chum”. Najbardziej przystępnym trackiem jest „Faucet”, ale i on nie jest numerem na rotację w radiach. To jest płyta do słuchania w całości i napawania się jej klimatem, a nie zbiorem utworów nie do końca tworzących spójną całość.Co do samego Earla, to po raz kolejny nie należy podchodzić do płyty bez Rapgeniusa i słownika trudnych, angielskich wyrazów. To wszystko podane jest w tradycyjnym dla Earla, ospałym flow, które sprawia wrażenie jakby raper zamiast rapować, dukał swoje teksty. Ok, wkłada trochę więcej emocji podczas wypluwania wersów ( w stosunku do tego co było na "Doris"), ale wciąż nie jest to techniczny top. O ile u innych byłoby to wadą, to u Earla tak nie jest. Jego sposób nawijania idealnie uzupełnia się z muzyką na tej płycie. Poprzedni krążek opowiadał o trudnym dorastaniu bez męskiego wzoru do naśladowania w postaci ojca i poszukiwaniu go w starszych kolegach. Tym razem porusza tematy m.in. fanów czy swojej babci. Sporo tu okazywania niechęci do zdobytej sławy, co pokazuje choćby w "DNA". Wszystko to jak sam wspomniałem na początku tego akapitu, podane jest przy pomocy bogatego słownictwa, z dużą dozą zarozumiałości i z linijkami z podwójnym dnem. Typ wciąż pokazuje, że jest jednym z najbardziej utalentowanych tekściarzy młodego pokolenia.Czas na werdykt. Czy jest się do czegoś przyczepić? To zależy jakim słuchaczem jesteś. Jeśli lubisz gęsty klimat i nie zważasz na to, aby mieć kilka utworów, które będziesz w kółko słuchał, to nowego Earla pokochasz. Jeśli nie lubisz dołujących, depresyjnych dźwięków, a zamiast tego lubisz mieć coś do czego się pobujasz, to prawdopodobnie nie zajarasz się tym krążkiem. Ja jestem tą pierwszą osobą i dla mnie „I don't like shit, I don't go outside” jest piękne. Fakt, trzeba mieć trochę skrzywione poczucie piękna, ale cóż poradzić. Mnie się podoba i na dzień dzisiejszy jest to czołówka roku. Nie jest to „To Pimp a Buterfly”, ale powiedzmy sobie szczerze, Kendrick dał nam coś więcej niż rap, a Earl tylko i aż bardzo dobry rap. Ja daję 5 i czekamy na następny krążek od członka OF... i na to aby puścił recenzowaną dziś płytę na kompakcie!***********************ECHO Z REDAKCJIŁukasz Rawski: Nie jest to łatwy krążek, Earl zresztą od samego początku - począwszy od tytułu, po pierwszy singiel promujący, jak i okładkę - zwiastował brudny i trudny klimat. Członek Odd Future stworzył coś, w iście (tu neologizm) "joydivisionowskim" stylu. Pełne niechęci, brudu i apatycznego podejścia do świata. Nie oznacza to, że słuchacz ma czuć się przez to odrzucony, wielu z nas może znaleźć więź z historiami młodego rapera, a sam krążek pokazuje jak dojrzałym jest on artystą, mimo zaledwie 21 lat na karku. Dla wielbicieli alternatywnego rapu pozycja obowiązkowa. (4+/6)Kim jest Earl Sweatshirt wie chyba każdy, kto interesuje się młodymi twarzami w amerykańskim rapie. Ten oto młody człowiek zaczął swoją karierę z wysokiego C, w postaci ultrabrutalnej i wulgarnej epki „Earl”. Po powrocie z pobytu na Samoa, na które wysłała go matka, wydał długooczekiwane „Doris”, które zebrało bardzo pochlebne recenzje. Dla mnie ta płyta była lekkim zawodem. Zbyt dużo było na niej zapychaczy w postaci choćby „Sasquatch”, czy „Centurion”. Jako następny krążek zapowiadano „Gnossos”, które miało wyjść w tym roku... Jednak nowa płyta od Sweatshrta ukazała się parę dni temu i posiada zupełnie inną nazwę.

Earl to już trzeci artysta w tym roku, który atakuje nas z zaskoczenia. Płytę promuje singiel „Grief”, który swoją stylistyką przypomina „Guild” z poprzedniego wydawnictwa młodego Kalifornijczyka. Pomimo brzydoty i mroku, utwór ten bardzo szybko wbił mi się do głowy i z niecierpliwością czekałem na resztę „I don't like shit, I don't go outside”. Czy album spełnił swoje oczekiwania?

To co rzuca się w oczy zaraz po sprawdzeniu płyty, to jej długość. Nowy „Earl” to dziesięć premierowych utworów, których łączna długość nie przekracza trzydziestu minut. Bardzo blisko temu do pierwszej epki Thebe'a, która trwała niewiele ponad 20 minut. Powód takiej długości opisał sam raper na swoim twitterze: “WHEN YOU GET DONE LISTENING TO IT, LISTEN TO IT AGAIN, THATS WHY ITS 30 MINUTES NUMBNUTS”. Drugą istotną kwestią „I don't like shit...” jest lista producentów. Na „Doris” było sporo osobistości, również tych topowych jak RZA, czy Pharrell. Tym razem Earl, warstwę muzyczną oddał w ręce jednej osoby, niejakiego randomblackdude... czyli samego siebie. W kawałkach „Off top” i „Grown Ups” swoją pomocą wsparł go kolega z Odd Future, członek Mellow Hype – Left Brain. Skutkuje to niezwykłą spójnością materiału i niesamowitym, mrocznym klimatem. Nie ma tu typowych singli. Brzydota „Grief” jest na swój sposób urocza i zaraźliwa, ale nie jest to hit, który ma przyciągnąć masy jak np. „Whoa”, czy nawet „Chum”. Najbardziej przystępnym trackiem jest „Faucet”, ale i on nie jest numerem na rotację w radiach. To jest płyta do słuchania w całości i napawania się jej klimatem, a nie zbiorem utworów nie do końca tworzących spójną całość.

Co do samego Earla, to po raz kolejny nie należy podchodzić do płyty bez Rapgeniusa i słownika trudnych, angielskich wyrazów. To wszystko podane jest w tradycyjnym dla Earla, ospałym flow, które sprawia wrażenie jakby raper zamiast rapować, dukał swoje teksty. Ok, wkłada trochę więcej emocji podczas wypluwania wersów ( w stosunku do tego co było na "Doris"), ale wciąż nie jest to techniczny top. O ile u innych byłoby to wadą, to u Earla tak nie jest. Jego sposób nawijania idealnie uzupełnia się z muzyką na tej płycie. Poprzedni krążek opowiadał o trudnym dorastaniu bez męskiego wzoru do naśladowania w postaci ojca i poszukiwaniu go w starszych kolegach. Tym razem porusza tematy m.in. fanów czy swojej babci. Sporo tu okazywania niechęci do zdobytej sławy, co pokazuje choćby w "DNA". Wszystko to jak sam wspomniałem na początku tego akapitu, podane jest przy pomocy bogatego słownictwa, z dużą dozą zarozumiałości i z linijkami z podwójnym dnem. Typ wciąż pokazuje, że jest jednym z najbardziej utalentowanych tekściarzy młodego pokolenia.

Czas na werdykt. Czy jest się do czegoś przyczepić? To zależy jakim słuchaczem jesteś. Jeśli lubisz gęsty klimat i nie zważasz na to, aby mieć kilka utworów, które będziesz w kółko słuchał, to nowego Earla pokochasz. Jeśli nie lubisz dołujących, depresyjnych dźwięków, a zamiast tego lubisz mieć coś do czego się pobujasz, to prawdopodobnie nie zajarasz się tym krążkiem. Ja jestem tą pierwszą osobą i dla mnie „I don't like shit, I don't go outside” jest piękne. Fakt, trzeba mieć trochę skrzywione poczucie piękna, ale cóż poradzić. Mnie się podoba i na dzień dzisiejszy jest to czołówka roku. Nie jest to „To Pimp a Buterfly”, ale powiedzmy sobie szczerze, Kendrick dał nam coś więcej niż rap, a Earl tylko i aż bardzo dobry rap. Ja daję 5 i czekamy na następny krążek od członka OF... i na to aby puścił recenzowaną dziś płytę na kompakcie!

***********************

ECHO Z REDAKCJI

Łukasz Rawski: Nie jest to łatwy krążek, Earl zresztą od samego początku - począwszy od tytułu, po pierwszy singiel promujący, jak i okładkę - zwiastował brudny i trudny klimat. Członek Odd Future stworzył coś, w iście (tu neologizm) "joydivisionowskim" stylu. Pełne niechęci, brudu i apatycznego podejścia do świata. Nie oznacza to, że słuchacz ma czuć się przez to odrzucony, wielu z nas może znaleźć więź z historiami młodego rapera, a sam krążek pokazuje jak dojrzałym jest on artystą, mimo zaledwie 21 lat na karku. Dla wielbicieli alternatywnego rapu pozycja obowiązkowa. (4+/6)

]]>
Earl Sweatshirt "I Don't Like Shit, I Don't Go Outside"https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-17,earl-sweatshirt-i-dont-like-shit-i-dont-go-outsidehttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-17,earl-sweatshirt-i-dont-like-shit-i-dont-go-outsideMarch 17, 2015, 10:23 pmMichał ZdrojewskiKontrowersyjny członek Odd Future wraca z drugim studyjnym albumem. Po bardzo dobrze przyjętym "Doris" oczekiwania są naprawdę duże.Tracklista:1.“Huey” 2. “Mantra” 3. “Faucet” 4. “Grief” 5. “Off Top” 6. “Grown Ups” (Feat. Dash) 8. “Inside” 9. “Dna” (Feat. Na’kel) 10. “Wool” (Feat. Vince Staples)Kontrowersyjny członek Odd Future wraca z drugim studyjnym albumem. Po bardzo dobrze przyjętym "Doris" oczekiwania są naprawdę duże.

Tracklista:

1.“Huey”

2. “Mantra”

3. “Faucet”

4. “Grief”

5. “Off Top”

6. “Grown Ups” (Feat. Dash)

8. “Inside”

9. “Dna” (Feat. Na’kel)

10. “Wool” (Feat. Vince Staples)

]]>
Tyler the Creator "Tamale" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-08,tyler-the-creator-tamale-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-08,tyler-the-creator-tamale-teledyskOctober 8, 2013, 7:12 amWojciech Graczyk"Wolf" okazał się być bardzo dobrym i o dziwo pozytywnie brzmiącym albumem. To co widzicie to klip do, według mnie, jednego ze słabszych kawałków z tej płyty. "Tamale" brzmi trochę jakby Tyler ukradł bit z sesji nagraniowej M.I.A. Serio. Ale to nie Diplo go zrobił, a sam Creator. A sam klip jak to u Creatora. Chory i z humorem."Wolf" okazał się być bardzo dobrym i o dziwo pozytywnie brzmiącym albumem. To co widzicie to klip do, według mnie, jednego ze słabszych kawałków z tej płyty. "Tamale" brzmi trochę jakby Tyler ukradł bit z sesji nagraniowej M.I.A. Serio. Ale to nie Diplo go zrobił, a sam Creator. A sam klip jak to u Creatora. Chory i z humorem.

]]>
The Internet "Dontcha" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-13,the-internet-dontcha-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-13,the-internet-dontcha-teledyskSeptember 12, 2013, 10:47 pmAdmin stronyTak jak rapowe projekty członków Odd Future wciąż nie mogą mnie porwać... tak nowemu singlowi The Internet w dużej mierze się to udało. Funkowy vibe i groove i naprawdę przyjemny numer. The Internet to wchodzące w skład OFWGKTA duo, które tworzą Syd Tha Kyd i Matt Martians i które jeszcze w tym miesiącu wypuszcza album pt "Feel Good.Tak jak rapowe projekty członków Odd Future wciąż nie mogą mnie porwać... tak nowemu singlowi The Internet w dużej mierze się to udało. Funkowy vibe i groove i naprawdę przyjemny numer. The Internet to wchodzące w skład OFWGKTA duo, które tworzą Syd Tha Kyd i Matt Martians i które jeszcze w tym miesiącu wypuszcza album pt "Feel Good.

]]>
Earl Sweatshirt "Doris" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-17,earl-sweatshirt-doris-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-17,earl-sweatshirt-doris-recenzjaSeptember 16, 2013, 1:16 pmWojciech GraczykNie ukrywam, „Doris” była dla mnie jedną z trzech (obok „My Name Is My Name” i „Legends Never Die”) najbardziej oczekiwanych płyt 2013. Być może dlatego, że poza byciem fanem talentu Sweatshirta, byłem ciekaw czy będzie to kontynuacja ostrego stylu rapera, czy raczej pójdzie w inną stronę. Earl dorósł i dawał temu wyraz we wszystkich gościnnych występach. Pierwszym singlem był bardzo osobisty „Chum” i było wiadomo, że nowa płyta będzie inna niż „Earl”. Zresztą sam Thebe powiedział, że Ci co oczekują kawałków w stylu „Erap” będą zawiedzeni. Dlaczego? "Bo chce tworzyć ładną muzykę." Czy więc Earl, starszy o 3 lata, jest równie wciągający jak niepełnoletni Sweatshirt?Szczerze mówiąc miałem problem od czego zacząć, czy od muzyki, czy od samego głównego bohatera. Przesłuchując jednak tę płytę raz jeszcze, stwierdziłem że to Thebe jest tu najbardziej wyrazisty i to od niego należałoby rozpocząć. No bo co by o Earlu nie mówić, to nawet w wieku 16 lat jego zasób słownictwa przebijał to co mają do zaoferowania starsi raperzy. Tak samo jest i tu. A nawet dalej. Sweatshirt używa bogatego języka, bawi się w słowotwórstwo (Gully, Escobarbarian) i tworzy takie teksty, które bez Rapgeniusa ciężko ogarnąć. Czy jest to celowy zabieg, aby popisać się? Czy może tak jak mówił w „Burgundy” presja aby dorównać ojcu – poecie? Tego nie wiem, ale czasem sprawia to wrażenie jakby Earl pisał teksty ze słownikiem trudnych wyrazów. Mimo tego doceniam wartość merytoryczną, metafory i stan ducha jaki nam uzewnętrznia na tej płycie.„Doris” to zapiski młodego chłopaka z bagażem problemów emocjonalnych. Strata ojca, chęć dorównania mu mimo wszystko i poszukiwanie nowego wzorca mężczyzny w Tylerze („Searching for a big brother, Tyler was that, And plus he liked how I rap”). Płyta jest mocno ekshibicjonistyczna. Earl nawija o swoich uczuciach, nie uciekając w przemoc jak było to na poprzedniej epce. Dla wielu wadą może być flow jakie ma Thebe, jednak uważam, że nie jest to wadą, a zaletą. Raperowi nie zależy na tym, aby wszyscy wzdychali z zachwytu nad tym jak składa linijki. Raczej chodzi mu o utrzymanie tego mrocznego, ciężkiego klimatu. Jego sposób rapowania przypomina mi bardzo MF Dooma, na którym to przecież młody reprezentant OF się wzoruje. Nie przeszkadza mu to jednak od czasu do czasu zaskoczyć przyspieszeniami jak w „Burgundy”.Ale Sweatshirt to nie tylko raper. To również producent jawiący się pod ksywą randomblackdude. Muszę przyznać, że wychodzi mu to nie najgorzej. Co prawda w większości produkcji korzysta ze wsparcia, czy to Christiana Richa, czy Matt Marsiana, ale słychać, że jest to wizja Theba. Ciekawie też wypada gdy całość tworzenia bierze na siebie. Bardzo dobrze wyszedł mu wutangowy instrumental „523”. Trochę gorzej brzmi spowolnione, psychodeliczne „Guild”, ale i tak nie zaliczyłbym go do wtop. Różnie bywa też z zaproszonymi producentami. O ile Neptunesi dali wspaniały, melodyjny bit (podobny trochę do „So Ambitious” Hovy), o tyle lekkim zawodem jest to co podrzucił RZA. Reggae’owe „Molasses” nie jest szczytem możliwości Diggsa. Wolałbym, aby stworzył coś bardziej spójnego z klimatem płyty, czyli coś bardziej w stylu Wu. Apropos Wu-Tangu, brawa należą się, wspomnianemu wcześniej, Richowi za „Knight”. Jeden z najlepszych numerów na krążku, gdzie Earl wraz z Domo opowiadają, że pomimo braku ojca dali radę wyjść na ludzi, oparty jest o ten sam sampel co „New Wu”, które znalazło się na „OB4CL2” Raekwona. Pomimo, że klimat albumu jest mroczny, dobrym zabiegiem było rozładowanie tej atmosfery dwoma pozytywnie brzmiącymi trackami jak „Burgundy”, czy „Sunday” gdzie Earl opowiada o relacjach z pewną dziewczyną, a Frank dissuje Chrisa Browna.Na drugim biegunie mamy słabe „Pre”, nudne „Sasquatch i nieciekawe „20 Wave Caps”. No i za mało jest Alchemista, który został sprowadzony do pomocnika w „Uncle Al”. Jednak są to zastrzeżenia tylko i wyłącznie do warstwy muzycznej, bo poza wspomnianym przesytem trudnym słownictwem, Earl wypada naprawdę bardzo dobrze. Jest numerem jeden w OFWGKTA, ciekawszą osobowością od Tylera. Na szacunek zasługują również Vince Stapples, Casey Veggies i co raz mocniej przebijający się do świadomości słuchaczy, Domo Genesis. Panowie Ci udźwignęli dobrze swoje role i nie dali zepchnąć się w cień Sweatshirta. Samo „Doris” pomimo mojego początkowego zawodu, zyskuje z każdym odsłuchem. Nie jest to płyta roku, bo wyszło już klika ciekawszych materiałów, ale warta jest uwagi. Ode mnie 4+.Nie ukrywam, „Doris” była dla mnie jedną z trzech (obok „My Name Is My Name” i „Legends Never Die”) najbardziej oczekiwanych płyt 2013. Być może dlatego, że poza byciem fanem talentu Sweatshirta, byłem ciekaw czy będzie to kontynuacja ostrego stylu rapera, czy raczej pójdzie w inną stronę. Earl dorósł i dawał temu wyraz we wszystkich gościnnych występach. Pierwszym singlem był bardzo osobisty „Chum” i było wiadomo, że nowa płyta będzie inna niż „Earl”. Zresztą sam Thebe powiedział, że Ci co oczekują kawałków w stylu „Erap” będą zawiedzeni. Dlaczego? "Bo chce tworzyć ładną muzykę." Czy więc Earl, starszy o 3 lata, jest równie wciągający jak niepełnoletni Sweatshirt?

Szczerze mówiąc miałem problem od czego zacząć, czy od muzyki, czy od samego głównego bohatera. Przesłuchując jednak tę płytę raz jeszcze, stwierdziłem że to Thebe jest tu najbardziej wyrazisty i to od niego należałoby rozpocząć. No bo co by o Earlu nie mówić, to nawet w wieku 16 lat jego zasób słownictwa przebijał to co mają do zaoferowania starsi raperzy. Tak samo jest i tu. A nawet dalej. Sweatshirt używa bogatego języka, bawi się w słowotwórstwo (Gully, Escobarbarian) i tworzy takie teksty, które bez Rapgeniusa ciężko ogarnąć. Czy jest to celowy zabieg, aby popisać się? Czy może tak jak mówił w „Burgundy” presja aby dorównać ojcu – poecie? Tego nie wiem, ale czasem sprawia to wrażenie jakby Earl pisał teksty ze słownikiem trudnych wyrazów. Mimo tego doceniam wartość merytoryczną, metafory i stan ducha jaki nam uzewnętrznia na tej płycie.

„Doris” to zapiski młodego chłopaka z bagażem problemów emocjonalnych. Strata ojca, chęć dorównania mu mimo wszystko i poszukiwanie nowego wzorca mężczyzny w Tylerze („Searching for a big brother, Tyler was that, And plus he liked how I rap”). Płyta jest mocno ekshibicjonistyczna. Earl nawija o swoich uczuciach, nie uciekając w przemoc jak było to na poprzedniej epce. Dla wielu wadą może być flow jakie ma Thebe, jednak uważam, że nie jest to wadą, a zaletą. Raperowi nie zależy na tym, aby wszyscy wzdychali z zachwytu nad tym jak składa linijki. Raczej chodzi mu o utrzymanie tego mrocznego, ciężkiego klimatu. Jego sposób rapowania przypomina mi bardzo MF Dooma, na którym to przecież młody reprezentant OF się wzoruje. Nie przeszkadza mu to jednak od czasu do czasu zaskoczyć przyspieszeniami jak w „Burgundy”.

Ale Sweatshirt to nie tylko raper. To również producent jawiący się pod ksywą randomblackdude. Muszę przyznać, że wychodzi mu to nie najgorzej. Co prawda w większości produkcji korzysta ze wsparcia, czy to Christiana Richa, czy Matt Marsiana, ale słychać, że jest to wizja Theba. Ciekawie też wypada gdy całość tworzenia bierze na siebie. Bardzo dobrze wyszedł mu wutangowy instrumental „523”. Trochę gorzej brzmi spowolnione, psychodeliczne „Guild”, ale i tak nie zaliczyłbym go do wtop. Różnie bywa też z zaproszonymi producentami. O ile Neptunesi dali wspaniały, melodyjny bit (podobny trochę do „So Ambitious” Hovy), o tyle lekkim zawodem jest to co podrzucił RZA. Reggae’owe „Molasses” nie jest szczytem możliwości Diggsa. Wolałbym, aby stworzył coś bardziej spójnego z klimatem płyty, czyli coś bardziej w stylu Wu. Apropos Wu-Tangu, brawa należą się, wspomnianemu wcześniej, Richowi za „Knight”. Jeden z najlepszych numerów na krążku, gdzie Earl wraz z Domo opowiadają, że pomimo braku ojca dali radę wyjść na ludzi, oparty jest o ten sam sampel co „New Wu”, które znalazło się na „OB4CL2” Raekwona. Pomimo, że klimat albumu jest mroczny, dobrym zabiegiem było rozładowanie tej atmosfery dwoma pozytywnie brzmiącymi trackami jak „Burgundy”, czy „Sunday” gdzie Earl opowiada o relacjach z pewną dziewczyną, a Frank dissuje Chrisa Browna.

Na drugim biegunie mamy słabe „Pre”, nudne „Sasquatch i nieciekawe „20 Wave Caps”. No i za mało jest Alchemista, który został sprowadzony do pomocnika w „Uncle Al”. Jednak są to zastrzeżenia tylko i wyłącznie do warstwy muzycznej, bo poza wspomnianym przesytem trudnym słownictwem, Earl wypada naprawdę bardzo dobrze. Jest numerem jeden w OFWGKTA, ciekawszą osobowością od Tylera. Na szacunek zasługują również Vince Stapples, Casey Veggies i co raz mocniej przebijający się do świadomości słuchaczy, Domo Genesis. Panowie Ci udźwignęli dobrze swoje role i nie dali zepchnąć się w cień Sweatshirta. Samo „Doris” pomimo mojego początkowego zawodu, zyskuje z każdym odsłuchem. Nie jest to płyta roku, bo wyszło już klika ciekawszych materiałów, ale warta jest uwagi. Ode mnie 4+.

]]>
Earl Sweatshirt "Doris" - informacje i tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-13,earl-sweatshirt-doris-informacje-i-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-13,earl-sweatshirt-doris-informacje-i-tracklistaJuly 12, 2013, 6:44 pmWojciech GraczykNo to się doczekaliśmy. Najmłodszy członek Odd Future opublikował na swoim facebookowym fanpage'u zdjęcie tracklisty i datę premiery swojej nadchodzącej płyty "Doris". Krążek pojawić ma się na półkach 20 sierpnia bieżącego roku. Będzie na nim 15 utworów, a wśród osób pracujących z raperem przy płycie są: Mac Miller, RZA, Pharrell Williams i Tyler the Creator. W rozwinięciu możecie sprawdzić owo zdjęcie. No to się doczekaliśmy. Najmłodszy członek Odd Future opublikował na swoim facebookowym fanpage'u zdjęcie tracklisty i datę premiery swojej nadchodzącej płyty "Doris". Krążek pojawić ma się na półkach 20 sierpnia bieżącego roku. Będzie na nim 15 utworów, a wśród osób pracujących z raperem przy płycie są: Mac Miller, RZA, Pharrell Williams i Tyler the Creator. W rozwinięciu możecie sprawdzić owo zdjęcie.

]]>
Tyler The Creator i Earl Sweatshirt na 16. splash! Festivalu!https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,tyler-the-creator-i-earl-sweatshirt-na-16-splash-festivaluhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,tyler-the-creator-i-earl-sweatshirt-na-16-splash-festivaluApril 6, 2013, 3:16 pmMichał KubackiNie musimy chyba nikomu tłumaczyć, że siedzimy już po uszy w przygotowaniach do 16. urodzin splasha!: lista potwierdzonych artystów jest długa, piwo zostało zamówione, a humor z dnia na dzień coraz lepszy. Nic dziwnego, wszystko wskazuje na to, że splash! 16 znów będzie legendarnym wydarzeniem. Jeden z wielu powodów: W tym roku świętujemy w Ferropolis z chłopakami z Odd Future. Wow x na zdrowie!. Będzie super.Tyler, The CreatorTyler nie bez powodu nazywa siebie "The Creator": to bez wątpienia mózg ekipy Odd Future z Los Angeles. To on wpada na najbardziej szalone pomysły, dzięki którym jest o nich głośno na blogach od 2010 roku. Jego album "Goblin" z 2011 roku jest już klasykiem rapu o absurdalnie złym humorze. Każdy fan rapu widzi jeszcze przed oczami teledysk do "Yonkers", w którym je karalucha by następnie się powiesić. W 2013 roku OFWGKTA wraca na front. W tym roku oprócz albumu Earla Sweatshirta nie będzie można przejść obojętnie wobec albumu "Wolf" Tylera . Koncerty OF to legendarne przeżycie pełne szaleństwa i nieprzewidywalności, dlatego udało nam się w końcu ściągnąć młodego Tylera do Ferropolis. I z całą pewnością nie zapomni o swoich kumplach.Earl SweatshirtZazwyczaj raperzy mają przerwę w swojej karierze, ponieważ trafiają od czasu do czasu do więzienia. W przypadku Earla Sweatshirta z L.A. było troszeczkę inaczej. Nie ulica, ale matka stanęła mu na drodze. Nie podobało się jej, co wyprawia jej syn i bez zastanowienia wysłała młodego rapera do obozu wychowaczego na drugi koniec świata - pomimo tego, że album "Earl" był jednym z najbardziej hypeowanych produkcji roku 2010. W Samoa Earl mógł tylko przyglądać się z założonymi rękoma jak kariera kolegów z OFWGKTA nabiera tempa . Trzy lata później Odd Future Wolf gang jest znów w komplecie. Earl stał się pełnoletni, a "Doris" albumem, na który czekali fani. Najwyższa pora, aby sprowadzić tego młodego chłopaka do Ferropolis. Check. W czwartek, 11 lipca, odbędzie się po raz pierwszy w historii festiwalu rozgrzewka o niespotykanej do tej pory skali. Headlinerem czwartkowego splash! spezial będzie sam Kendrick Lamar. Po wyprzedaniu 15. edycji splash! nie zwalnia tempa. Oprócz światowych headlinerów takich jak A Tribe Called Quest, Macklemore czy A$ap Rocky na scenie nie zabraknie niemieckich gwiazd rapu m. in. Casper, Marteria i Dendemann.Ferropolis, oddalone zaledwie 150 km od Berlina, to prawdziwe miasto z żelaza. Na półwyspie w sercu sztucznego jeziora Gremminger See pośród 5 ogromnych koparek występują artyści na czterech różnych scenach: na dwóch typu open air (Vulcano Stage i Aruba Stage) oraz dwóch typu indoor - namiot Samoa Tent i Grenada Floor. Interesujący i różnorodny line up oraz niezapomniana industrialna miejscówka sprawia, że każde wakacje będziesz chciał spędzić pośród dźwigów Ferropolis!Nie samą muzyką żyje fan hip-hopu. splash! organizuje konkursy graffiti, bitwy breakdance oraz freestyle`owe. Na terenie festiwalu odbywają się niemieckie mistrzostwa w skateboardingu.Festival niezmiennie angażuje się w inicjatywy społeczne "Laut gegen Nazis", "Viva con Agua" oraz "Beats for Life". splash! we współpracy z Taktvoll e. V. zapewnia wszelkie udogodnienia osobom niepełnosprawnym.Do zobaczenia w Ferropolis i Wesołych Świąt!splash! Festival12-14. lipca 2013Ferropolis/Gräfenhainichensplash Festival 2013 - bilety: Bilety dostępne na stronie:https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=5897Karnet na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 108,90 EURKarnet VIP na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 185,90 EURKarnet VIP zapewnia:- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie- oddzielne wejście na teren festiwalu- oddzielne pole namiotowe- odseparowany darmowy autobus- odseparowane darmowe toalety i prysznice- dostęp do ekskluzywnej trybuny z widokiem na mainstage.Bilet na splash! 2013 Spezial (11. lipca) - 11 EURKENDRICK LAMARSupport: Mach One, Sam, Montez & Kaynbock, Sichtexot (Luk&Fil, Tifu,Eloquent)After Show Party: DJ MADBilet na splash! 2013 spezial ważny tylko za okazaniem karnetu splash! Festival lub karnetu VIP splash! Festival.Potwierdzeni artyści na dzień 05.04.2013:257ers | A Tribe Called Quest | A$AP Rocky | Action Bronson | Angel Haze | Bass 'Em (DJ Special K & DJ Shusta) | Betty Ford Boys | Blumentopf | Casper | Chakuza | Chefket | Damion Davis | DCVDNS | Dendemann | Die Orsons | DJ MAD (splash! spezial) | DJ Stickle & Steddy | Dope D.O.D. | Earl Sweatshirt | Edgar Wasser | Eskei83 | Evian Christ | Ferris MC & DJ Stylewarz | Flume | Genetikk | Gerard | Hiob & Dilemma | Iggy Azelea | John Legend | Kellerkommando | Kendrick Lamar (splash! spezial) | KRS One | Lance Butters | Mach One (splash! spezial) | Macklemore & Ryan Lewis | Marteria | Megaloh | Montez & KaynBock (splash! spezial) | Muso | Nate57 & Telly Tellz | OK Kid | Phlatline & Friends (DJane Tereza, DJ Ron, DJ Shusta, Tefla) | Retrogott & Hulk Hodn | Rockstah | Roger Rekless' Freestyle Experience (Roger Rekless, Keno, David Pe, Boshi San + Band) | Ronny Trettmann | SAM (splash! spezial) | Sepalot | Sichtexot (Luk&Fil, Tifu, Eloquent) (splash! spezial) | Sorgenkinder Soundsystem | The Gaslamp Killer | The Underachievers | Thunderbird Gerard | Tyler The CreatorNie musimy chyba nikomu tłumaczyć, że siedzimy już po uszy w przygotowaniach do 16. urodzin splasha!: lista potwierdzonych artystów jest długa, piwo zostało zamówione, a humor z dnia na dzień coraz lepszy. Nic dziwnego, wszystko wskazuje na to, że splash! 16 znów będzie legendarnym wydarzeniem. Jeden z wielu powodów: W tym roku świętujemy w Ferropolis z chłopakami z Odd Future. Wow x na zdrowie!. Będzie super.

Tyler, The Creator

Tyler nie bez powodu nazywa siebie "The Creator": to bez wątpienia mózg ekipy Odd Future z Los Angeles. To on wpada na najbardziej szalone pomysły, dzięki którym jest o nich głośno na blogach od 2010 roku. Jego album "Goblin" z 2011 roku jest już klasykiem rapu o absurdalnie złym humorze. Każdy fan rapu widzi jeszcze przed oczami teledysk do "Yonkers", w którym je karalucha by następnie się powiesić.  W 2013 roku OFWGKTA wraca na front. W tym roku oprócz albumu Earla Sweatshirta nie będzie można przejść obojętnie wobec albumu "Wolf" Tylera . Koncerty OF to legendarne przeżycie pełne szaleństwa i nieprzewidywalności, dlatego udało nam się w końcu ściągnąć młodego Tylera do Ferropolis. I z całą pewnością nie zapomni o swoich kumplach.

Earl Sweatshirt

Zazwyczaj raperzy mają przerwę w swojej karierze, ponieważ trafiają od czasu do czasu do więzienia. W przypadku Earla Sweatshirta z L.A. było troszeczkę inaczej. Nie ulica, ale matka stanęła mu na drodze. Nie podobało się jej, co wyprawia jej syn  i bez zastanowienia wysłała młodego rapera do obozu wychowaczego na drugi koniec świata - pomimo tego, że album "Earl" był jednym z najbardziej hypeowanych produkcji roku 2010. W Samoa Earl mógł tylko przyglądać się z założonymi rękoma jak kariera kolegów z OFWGKTA nabiera tempa . Trzy lata później Odd Future Wolf gang jest znów w komplecie. Earl stał się pełnoletni, a "Doris" albumem, na który czekali fani. Najwyższa pora, aby sprowadzić tego młodego chłopaka do Ferropolis. Check.

 

W czwartek, 11 lipca, odbędzie się po raz pierwszy w historii festiwalu rozgrzewka o niespotykanej do tej pory skali. Headlinerem czwartkowego splash! spezial będzie sam Kendrick Lamar. Po wyprzedaniu 15. edycji splash! nie zwalnia tempa. Oprócz światowych headlinerów takich jak A Tribe Called Quest, Macklemore czy A$ap Rocky na scenie nie zabraknie niemieckich gwiazd rapu m. in. Casper, Marteria i Dendemann.

Ferropolis, oddalone zaledwie 150 km od Berlina,  to prawdziwe miasto z żelaza.  Na półwyspie w sercu sztucznego jeziora Gremminger See pośród 5 ogromnych koparek występują artyści na czterech różnych scenach: na dwóch typu open air (Vulcano Stage i Aruba Stage) oraz dwóch typu indoor - namiot Samoa Tent i Grenada Floor. Interesujący i różnorodny line up oraz niezapomniana industrialna miejscówka sprawia, że każde wakacje będziesz chciał spędzić pośród dźwigów Ferropolis!

Nie samą muzyką żyje fan hip-hopu. splash! organizuje konkursy graffiti, bitwy breakdance oraz freestyle`owe. Na terenie festiwalu odbywają się niemieckie mistrzostwa w skateboardingu.

Festival niezmiennie angażuje się w inicjatywy społeczne "Laut gegen Nazis", "Viva con Agua" oraz "Beats for Life". splash! we współpracy z Taktvoll e. V. zapewnia wszelkie udogodnienia osobom niepełnosprawnym.

Do zobaczenia w Ferropolis i Wesołych Świąt!

splash! Festival

12-14. lipca 2013

Ferropolis/Gräfenhainichen

splash Festival 2013 - bilety:

 

Bilety dostępne na stronie:

https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=5897

Karnet na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 108,90 EUR

Karnet VIP na splash! Festival (12-14. lipca) + pole namiotowe - 185,90 EUR

Karnet VIP zapewnia:

- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie

- oddzielne wejście na teren festiwalu

- oddzielne pole namiotowe

- odseparowany darmowy autobus

- odseparowane darmowe toalety i prysznice

- dostęp do ekskluzywnej trybuny z widokiem na mainstage.

Bilet na splash! 2013 Spezial  (11. lipca) - 11 EUR

KENDRICK LAMAR

Support: Mach One, Sam, Montez & Kaynbock, Sichtexot (Luk&Fil, Tifu,Eloquent)

After Show Party: DJ MAD

Bilet na splash! 2013 spezial ważny tylko za okazaniem karnetu splash! Festival lub karnetu VIP splash! Festival.

Potwierdzeni artyści na dzień 05.04.2013:

257ers | A Tribe Called Quest | A$AP Rocky | Action Bronson | Angel Haze | Bass 'Em (DJ Special K & DJ Shusta) | Betty Ford Boys | Blumentopf | Casper | Chakuza | Chefket | Damion Davis | DCVDNS | Dendemann | Die Orsons | DJ MAD (splash! spezial) | DJ Stickle & Steddy | Dope D.O.D. | Earl Sweatshirt | Edgar Wasser | Eskei83 | Evian Christ | Ferris MC & DJ Stylewarz | Flume | Genetikk | Gerard | Hiob & Dilemma | Iggy Azelea | John Legend | Kellerkommando | Kendrick Lamar (splash! spezial) | KRS One | Lance Butters | Mach One (splash! spezial) | Macklemore & Ryan Lewis | Marteria | Megaloh | Montez & KaynBock (splash! spezial) | Muso | Nate57 & Telly Tellz | OK Kid | Phlatline & Friends (DJane Tereza, DJ Ron, DJ Shusta, Tefla) | Retrogott & Hulk Hodn | Rockstah | Roger Rekless' Freestyle Experience (Roger Rekless, Keno, David Pe, Boshi San + Band) | Ronny Trettmann | SAM (splash! spezial) | Sepalot | Sichtexot (Luk&Fil, Tifu, Eloquent) (splash! spezial) | Sorgenkinder Soundsystem | The Gaslamp Killer | The Underachievers | Thunderbird Gerard | Tyler The Creator

]]>
Tyler the Creator "Wolf" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-19,tyler-the-creator-wolf-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-19,tyler-the-creator-wolf-recenzjaApril 19, 2013, 3:12 pmWojciech Graczyk„Wolf Haley got more methods than Pinkman”. Taki drobny wers z "Cowboy" i twarz się sama uśmiecha. Po zapoznaniu się z twórczością Tylera i całego Odd Future, wiele obiecywałem sobie po "Wilku". Creator mówił, że płyta ma być inna od "Goblina". Przede wszystkim lżejsza. Liczyłem jednak na to, że moje słowa z podsumowania recenzji poprzedniej płyty rapera, nie będą prorocze. Okazuje się, że płyta na serio jest łatwiejsza w odbiorze. Czy jest przez to gorsza? Zapraszam do recenzji.„Wolf” miał być zwieńczeniem trylogii, która opowiadała o Tylerze. Cała historia zaczęła się od „Bastarda”. Dowiedzieliśmy się z niej wielu rzeczy na temat autora, a płyta była świeżością na rynku. Mało kto miał odwagę nawijać takie teksty, a kiedy spojrzało się w metrykę tego jegomościa, to tym bardziej szczęka opadała. Poza wielką dozą brutalności w tekstach, Tyler pokazał spory ekshibicjonizm.Kontynuacją „Bękarta” był bardzo ciepło przyjęty „Goblin”. Krążek promowany był, przede wszystkim, kawałkiem „Yonkers”, który dał Tylerowi wielką popularność. Płytę cechowała jeszcze większa brutalność i jeszcze więcej okazywania wewnętrznych rozterek młodego kalifornijczyka. Obydwa krążki łączyła postać Dr. TC, który jest terapeutą młodego rapera (a także jednym z jego alter ego). Na „Wolfie” doktor też ma swoje pięć minut, wraz z nową postacią. Ale o tym później...Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Domo23”, to byłem trochę zawiedziony. Ot taki sobie, zwykły singiel. Fajny, ale bez większego szału. W porównaniu do „Yonkers”, „She”, czy nawet „French” był strasznie bezbarwny. Na szczęście w drugiej części klipu mogliśmy usłyszeć „Bimmer”, który zwiastował nie tylko, że krążek może być ciekawy, ale i zmianę klimatu nawijek. Jak więc przedstawia się całość albumu?Bardzo fajnie. Tyler jako muzyk poczynił spore postępy. Odrzucił duszność i paranoję z „Goblina” na rzecz najbardziej chwytliwych momentów z „Bastard”. Sporo jest tu inspiracji Neptunesami. Na przykład takie „Answer” brzmi jakby żywcem wyjęte z dyskografii N.E.R.D., a klawisze z końcówki „Slater/Escape-ism” przypomina trochę „Frontin'” Pharrella Williamsa. Płyta w większości może posłużyć jako idealne tło do letniego chillowania. Największą epickość, jeśli chodzi o produkcję, Okonma osiąga w ostatnich taktach płyty. Mam na myśli soulowe „Treehome95” i inspirowane jazzem „Lone”. Tym drugim nie powstydziłby się Ski Beatz (mocno mi zalatuje tym co było na „Pilot Talk II”). Moim skromnym zdaniem są to dwie, najlepsze produkcje Tylera. W opozycji do tych bitów mamy nudne „Pigs” i bardzo słabe „Trashwang”. A jak wypada jako raper? Jeszcze lepiej.Tyler dorósł. Słychać to po tekstach, które nawija. Przed wydaniem trzeciego krążka Creator powiedział, że rap o gwałtach, czy krojeniu ciał już go nie interesuje. I tak jest. Brutalność i obsceniczność została zastąpiona mówieniem o sobie samym, o tym co teraz czuje. Są to zapiski młodego chłopaka, który odniósł komercyjny sukces i jest bardzo bogaty. Nie jest to jednak rap o bogatym raperze palącym zioło, do jakiego przyzwyczaili nas naczelni hedoniści tej muzyki. „Wolf” to inteligentna rozprawka ze swoim życiem. Wspomina w niej swoją dawną dziewczynę, nawija o fanach którzy porównują swoje życie do tego jakie miał Tyler. Cała płyta jako historia opowiedziana jest przez dwie postacie Sama i Wolfa, a cała akcja odbywa się na Camp FLOG GNAW. Wśród postaci pojawia się również Salem, która … a dowiecie się jak posłuchacie płyty.Na nowym krążku Tylera powraca oczywiście wątek ojca. Zaczyna się już w „Jamba”, gdzie Creator nawija: „Papa ain't call even though he saw me on TV, it's all good (fuck you)”. Całą relację, a raczej jej brak opisuje w jednym z lepszych kawałków na płycie - „Answer”. Trochę miejsca poświęca swojej zmarłej babci. Wersy o niej w zamykającym płytę „Lone” naprawdę powalają:„Mom callin' and callin', I'm on my way to a show I answer, she cryin' sayin' Sadie is dyin' The doc said she only had a week for us to speak Before she deceased, cause cancer was just eating her cheeks up”Tyler opisuje siebie jako więźnia sławy i jest w tym do bólu szczery. „Wolf” stoi naprawdę na wysokim poziomie. Bardziej znanego kolegę wspierają koledzy z Odd Future, ale poza Earlem Sweatshirtem wychodzi im to słabo. Fajnie jest za to usłyszeć na takiej płycie Erykę Badu czy Pharrella. No i Franka Oceana oczywiście, ale jego obecność nie jest zaskoczeniem tak jak to, że jak zwykle nie zawodzi. Podsumowując, trzeci krążek Creatora jest najlepszym w jego dorobku. Gospodarz poprawił swoje bitmejkerskie umiejętności, pisze lepsze teksty i potrafi zebrać to do kupy, aby stworzyć bardzo dobry album. Ode mnie 5-.„Wolf Haley got more methods than Pinkman”. Taki drobny wers z "Cowboy" i twarz się sama uśmiecha. Po zapoznaniu się z twórczością Tylera i całego Odd Future, wiele obiecywałem sobie po "Wilku". Creator mówił, że płyta ma być inna od "Goblina". Przede wszystkim lżejsza. Liczyłem jednak na to, że moje słowa z podsumowania recenzji poprzedniej płyty rapera, nie będą prorocze. Okazuje się, że płyta na serio jest łatwiejsza w odbiorze. Czy jest przez to gorsza? Zapraszam do recenzji.

„Wolf” miał być zwieńczeniem trylogii, która opowiadała o Tylerze. Cała historia zaczęła się od „Bastarda”. Dowiedzieliśmy się z niej wielu rzeczy na temat autora, a płyta była świeżością na rynku. Mało kto miał odwagę nawijać takie teksty, a kiedy spojrzało się w metrykę tego jegomościa, to tym bardziej szczęka opadała. Poza wielką dozą brutalności w tekstach, Tyler pokazał spory ekshibicjonizm.

Kontynuacją „Bękarta” był bardzo ciepło przyjęty „Goblin”. Krążek promowany był, przede wszystkim, kawałkiem „Yonkers”, który dał Tylerowi wielką popularność. Płytę cechowała jeszcze większa brutalność i jeszcze więcej okazywania wewnętrznych rozterek młodego kalifornijczyka. Obydwa krążki łączyła postać Dr. TC, który jest terapeutą młodego rapera (a także jednym z jego alter ego). Na „Wolfie” doktor też ma swoje pięć minut, wraz z nową postacią. Ale o tym później...

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Domo23”, to byłem trochę zawiedziony. Ot taki sobie, zwykły singiel. Fajny, ale bez większego szału. W porównaniu do „Yonkers”, „She”, czy nawet „French” był strasznie bezbarwny. Na szczęście w drugiej części klipu mogliśmy usłyszeć „Bimmer”, który zwiastował nie tylko, że krążek może być ciekawy, ale i zmianę klimatu nawijek. Jak więc przedstawia się całość albumu?

Bardzo fajnie. Tyler jako muzyk poczynił spore postępy. Odrzucił duszność i paranoję z „Goblina” na rzecz najbardziej chwytliwych momentów z „Bastard”. Sporo jest tu inspiracji Neptunesami. Na przykład takie „Answer” brzmi jakby żywcem wyjęte z dyskografii N.E.R.D., a klawisze z końcówki „Slater/Escape-ism” przypomina trochę „Frontin'” Pharrella Williamsa. Płyta w większości może posłużyć jako idealne tło do letniego chillowania. Największą epickość, jeśli chodzi o produkcję, Okonma osiąga w ostatnich taktach płyty. Mam na myśli soulowe „Treehome95” i inspirowane jazzem „Lone”. Tym drugim nie powstydziłby się Ski Beatz (mocno mi zalatuje tym co było na „Pilot Talk II”). Moim skromnym zdaniem są to dwie, najlepsze produkcje Tylera. W opozycji do tych bitów mamy nudne „Pigs” i bardzo słabe „Trashwang”. A jak wypada jako raper? Jeszcze lepiej.

Tyler dorósł. Słychać to po tekstach, które nawija. Przed wydaniem trzeciego krążka Creator powiedział, że rap o gwałtach, czy krojeniu ciał już go nie interesuje. I tak jest. Brutalność i obsceniczność została zastąpiona mówieniem o sobie samym, o tym co teraz czuje. Są to zapiski młodego chłopaka, który odniósł komercyjny sukces i jest bardzo bogaty. Nie jest to jednak rap o bogatym raperze palącym zioło, do jakiego przyzwyczaili nas naczelni hedoniści tej muzyki. „Wolf” to inteligentna rozprawka ze swoim życiem. Wspomina w niej swoją dawną dziewczynę, nawija o fanach którzy porównują swoje życie do tego jakie miał Tyler. Cała płyta jako historia opowiedziana jest przez dwie postacie Sama i Wolfa, a cała akcja odbywa się na Camp FLOG GNAW. Wśród postaci pojawia się również Salem, która … a dowiecie się jak posłuchacie płyty.

Na nowym krążku Tylera powraca oczywiście wątek ojca. Zaczyna się już w „Jamba”, gdzie Creator nawija: „Papa ain't call even though he saw me on TV, it's all good (fuck you)”. Całą relację, a raczej jej brak opisuje w jednym z lepszych kawałków na płycie - „Answer”. Trochę miejsca poświęca swojej zmarłej babci. Wersy o niej w zamykającym płytę „Lone” naprawdę powalają:

„Mom callin' and callin', I'm on my way to a show
I answer, she cryin' sayin' Sadie is dyin'
The doc said she only had a week for us to speak
Before she deceased, cause cancer was just eating her cheeks up”

Tyler opisuje siebie jako więźnia sławy i jest w tym do bólu szczery. „Wolf” stoi naprawdę na wysokim poziomie. Bardziej znanego kolegę wspierają koledzy z Odd Future, ale poza Earlem Sweatshirtem wychodzi im to słabo. Fajnie jest za to usłyszeć na takiej płycie Erykę Badu czy Pharrella. No i Franka Oceana oczywiście, ale jego obecność nie jest zaskoczeniem tak jak to, że jak zwykle nie zawodzi. Podsumowując, trzeci krążek Creatora jest najlepszym w jego dorobku. Gospodarz poprawił swoje bitmejkerskie umiejętności, pisze lepsze teksty i potrafi zebrać to do kupy, aby stworzyć bardzo dobry album. Ode mnie 5-.

]]>
Tyler, the Creator "IFHY" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-29,tyler-the-creator-ifhy-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-29,tyler-the-creator-ifhy-teledyskMarch 29, 2013, 7:18 pmŁukasz RawskiJuż 2 kwietnia swoją premierę będzie mieć "Wolf" - trzeci solowy album Tylera, the Creatora - lidera ekscentrycznej grupy OFWGKTA. Tymczasem dostajemy kolejny teledysk promujący to wydawnictwo. Obraz do utworu "IFHY" to kolejny dowód, że pomysłów na realizację teledysków Tylerowi nie brakuje. Już 2 kwietnia swoją premierę będzie mieć "Wolf" - trzeci solowy album Tylera, the Creatora -  lidera ekscentrycznej grupy OFWGKTA. Tymczasem dostajemy kolejny teledysk promujący to wydawnictwo. Obraz do utworu "IFHY" to kolejny dowód, że pomysłów na realizację teledysków Tylerowi nie brakuje. 

]]>
Tyler the Creator "Domo 23" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-15,tyler-the-creator-domo-23-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-15,tyler-the-creator-domo-23-teledyskFebruary 15, 2013, 10:09 amWojciech GraczykNo to mamy pierwszy klip od "Walking fucking paradox", promujący jego trzecie dziecko. Płyta nosi tytuł "Wolf" i będzie na niej 18 kawałków. Potwierdzono już tytuły trzech z nich - oprócz "Domo 23", na trackliście ujrzymy "Cowboy" i "Pig". Premiera krążka przypada na 2 kwietnia. Wracając do samego kawałka, jest on stworzony w typowym dla Creatora, wykręconym stylu. Na klipie pojawiają się koledzy Tylera, Earl Sweatshirt i Domo Genesis.No to mamy pierwszy klip od "Walking fucking paradox", promujący jego trzecie dziecko. Płyta nosi tytuł "Wolf" i będzie na niej 18 kawałków. Potwierdzono już tytuły trzech z nich - oprócz "Domo 23", na trackliście ujrzymy "Cowboy" i "Pig". Premiera krążka przypada na 2 kwietnia. Wracając do samego kawałka, jest on stworzony w typowym dla Creatora, wykręconym stylu. Na klipie pojawiają się koledzy Tylera, Earl Sweatshirt i Domo Genesis.

]]>
Earl Sweatshirt "Chum" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-05,earl-sweatshirt-chum-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-05,earl-sweatshirt-chum-teledyskDecember 5, 2012, 7:07 pmŁukasz RawskiPo dwuletniej przerwie spowodowanej zakazem matki do rapgry wraca Earl Sweatshirt. Trzeba przyznać, że w obozie Odd Future jest to jeden z najbardziej utalentowanych graczy, czego dowodem jest własnie ten numer. Spokojniy bit i Earl świetnie się z nim komponujący. Czyżby zwiastun drugiego solowego albumu? Oby.Po dwuletniej przerwie spowodowanej zakazem matki do rapgry wraca Earl Sweatshirt. Trzeba przyznać, że w obozie Odd Future jest to jeden z najbardziej utalentowanych graczy, czego dowodem jest własnie ten numer. Spokojniy bit i Earl świetnie się z nim komponujący. Czyżby zwiastun drugiego solowego albumu? Oby.

]]>
Earl Sweatshirt "Narcyz ze wstrętem do siebie" (Świeża Krew #31)https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-10,earl-sweatshirt-narcyz-ze-wstretem-do-siebie-swieza-krew-31https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-10,earl-sweatshirt-narcyz-ze-wstretem-do-siebie-swieza-krew-31December 10, 2012, 4:57 pmWojciech GraczykEarl jest tak wielką nadzieją rapu, że wypadałoby w końcu napisać jego profil u nas na Popkillerze. Dlaczego dopiero teraz? W końcu zadebiutował on w 2010. To prawda, ale z powodu pewnym wydarzeń w życiu młodego kalifornijczyka, nie wiedziałem czy będzie on kontynuował swoją karierę czy nie. Ale od początku.Before "Earl"Thebe Neruda Kgositsile, bo tak naprawdę nazywa się nasz dzisiejszy bohater, nie jest typowym raperem pochodzącym z getta. Jego matka Cheryll Harris jest profesorem prawa na University of California, a jego ojciec to Keorapetse Kgositsile, znany w środowisku afroamerykańskim poeta i aktywista. Grupa The Last Poets (mogą być Wam znani między innymi dzięki gościnnemu udziałowi w utworach "Corner" Commona, czy "Project Roach" Nasa) zaczerpnęła swoją nazwę od jednego z wierszy ojca Earla. Pomimo swojego wkładu w kulturę afroamerykanów nie był on dobrym ojcem. Odszedł on od swojej rodziny gdy jego syn miał 6 lat, co zresztą Earl opisuje w utworze "Chum". Trzeba jednak dodać, że pomimo rozbitej rodziny, matka zadbała o należytą edukację, dzięki temu Thebe w swoich utworach ukazuje szeroki zasób słownictwa, niedostępny dla wielu raperów (nawet tych o których mówi się, że są jednymi z najlepszych w historii).Earl nie zawsze był Earlem. Swoje pierwsze kroki w rapie rozpoczął od nagrywania pod ksywką Sly Tendencies. Miał nawet wypuścić materiał o nazwie "Kitchen Cutlery", jednak tak się nie stało. Już wtedy pokazywał on spore umiejętności w pisaniu tekstów i niezłe ucho do bitów. Choć album nie został dokończony, to jednak kilka utowrów ujrzało światło dzienne (m.in. "Molliwoped", "Dat Ass" i "Deerskin" na bicie z "All Caps" Madvillainy). Dlaczego "Kitchen Cutlery" nie pojawiło się? Bo Sly stał się Earlem i dołączył do Odd Future... "Earl"Po tym jak Thebe dołączył do OF pierwszą rzeczą, którą zrobił to dograł sie do utworu "AssMilk" z płyty "Bastard" Tylera The Creatora. Później mogliśmy usłyszeć go na "CopKiller" MellowHype i "Stick Up" Mike G. W końcu nadszedł 31 marca 2010 i naszym uszom objawił się "Earl". Odrazu przyciągnął uwagę słuchaczy i krytyków. Produkcję tę ceniono zwłaszcza za zrównoważenie ohydy w tekstach z elokwencją z jaką została podana. To co mogliśmy usłyszeć na tej płycie naprawdę wbijało w ziemię. Dlaczego? Bo ten koleś miał 16 lat, a rapował o gwałtach, przemocy i tańcu z diabłem. W samym singlu mówił o użyciu piły mechanicznej na Katolikach. Szokujące..., ale wciągające. Oczywiście osoby szukające znaków illuminati w klipach stwierdziły, że Earl jest opętany, no ale mało kto zwracał na to uwagę.Była jednak osoba, której na serio nie spodobało się jej to co robi młody Kgositsile. Tą osobą była jego matka. Pierwszym jej działaniem było zabronienie użycia wokali jej syna w utworze "Llama", który miał się pojawić na recenzowanym przeze mnie "Goblinie" Tylera. Następnie pani Cheryll wysłała swojego syna na Samoa, do tamtejszej szkoły z internatem dla trudnej młodzieży. Poskutkowało to zaistnieniem hasła "Free Earl" i licznymi statusami Tylera na Twitterze, w których to pisał jak mu jest źle, że nie ma z nim Thebe'a i że nie może słuchać muzyki Earla, bo dołuje go to jeszcze bardziej.After "Earl"Na początku tego roku, Earl skończył 18 lat i powrócił na "wolność". Swoich fanów powitał powyższym utworem, który zwiastuje pewną odmianę w pisanych przez niego lirykach. Słychać, że chłopak się ogarnął i z głowy wywietrzała mu przesadnadna brutalność. Na szczęście nie zatracił przy tym swojego niebywałego talentu ("Earl" porównuje się do "Illmatica" tak nawiasem mówiąc). Stwierdzam nawet, że nowy wizerunek, najmłodszego członka OF, jest lepszy. Choć w kawałku "Home" wciąż są odniesienia do narkotyków, to jednak są one tu bardziej w postaci gry słownej aniżeli stylu życia. Zresztą porównania i metafory u Thebe są naprawdę na wysokim poziomie (tak, tak Weezy może czyścić mu deskorolkę). Bit do tego utworu jest zapożyczony od Jamesa Pantsa. Oryginalna nazwa to "Theme from Paris". Kawałek jest utwroem instrumentalnym i pochodzi z płyty "Welcome" wydanej przez Stones Throw w 2008. Ot taka ciekawostka...Po wypuszczeniu utworu, którym powrócił na scenę, Sweatshirt nie osiadł na laurach. Wręcz odwrotnie. Mocno udziela się na różnych projektach swoich kolegów. Rozpoczęło się od udziału na posse cut'cie OF "Oldie". Były również występy u Casey Veggies, Domo Genesis ("No Idols" było recenzowane przez Łukasza), a także u MellowHype (kozacki wers) i Franka Ocean (według mnie najlepszy gościnny występ Earla ever). Sweatshirt wystąpił również w kawałku z serii sygnowanej przez Adult Swim. Utwór został skomponowany przez Flying Lotusa, a poza Thebe pojawił się rownież Captain Murphy. Poniżej możecie przesłuchać wszystkie tegoroczne featuringi Earla. W tym roku otrzymaliśmy również utwór i klip "Chum", w którym jak wspomniałem w jednym z newsów, Sweatshirt omawia problem osoby wychowanej bez ojca. Plotka mówi, że jest to pierwszy singiel z nadchodzącego albumu Earla "Doris". Na płycie mają się pojawić m.in: Tyler, The Creator, Frank Ocean, Ommas Keith, Thundercat, Domo Genesis, The Neptunes, Christian Rich, Vince Staples, BBNG, Pharrell Williams, Samiyam, Alchemist, Casey Veggies and The Internet.Na tym jednak nie koniec, Mr. Big Lips planuje kolejne albumy: druga solówką "Gnossos", "EarlWolf" z Tylerem i "Sweaty Martians" z Mattem Martiansem. Jest więc na co czekać. Na koniec tego artykułu zapraszam Was do obejrzenia klipu do kawałka "Chum". Earl jest tak wielką nadzieją rapu, że wypadałoby w końcu napisać jego profil u nas na Popkillerze. Dlaczego dopiero teraz? W końcu zadebiutował on w 2010. To prawda, ale z powodu pewnym wydarzeń w życiu młodego kalifornijczyka, nie wiedziałem czy będzie on kontynuował swoją karierę czy nie. Ale od początku.

Before "Earl"

Thebe Neruda Kgositsile, bo tak naprawdę nazywa się nasz dzisiejszy bohater, nie jest typowym raperem pochodzącym z getta. Jego matka Cheryll Harris jest profesorem prawa na University of California, a jego ojciec to Keorapetse Kgositsile, znany w środowisku afroamerykańskim poeta i aktywista. Grupa The Last Poets (mogą być Wam znani między innymi dzięki gościnnemu udziałowi w utworach "Corner" Commona, czy "Project Roach" Nasa) zaczerpnęła swoją nazwę od jednego z wierszy ojca Earla. Pomimo swojego wkładu w kulturę afroamerykanów nie był on dobrym ojcem. Odszedł on od swojej rodziny gdy jego syn miał 6 lat, co zresztą Earl opisuje w utworze "Chum". Trzeba jednak dodać, że pomimo rozbitej rodziny, matka zadbała o należytą edukację, dzięki temu Thebe w swoich utworach ukazuje szeroki zasób słownictwa, niedostępny dla wielu raperów (nawet tych o których mówi się, że są jednymi z najlepszych w historii).

Earl nie zawsze był Earlem. Swoje pierwsze kroki w rapie rozpoczął od nagrywania pod ksywką Sly Tendencies. Miał nawet wypuścić materiał o nazwie "Kitchen Cutlery", jednak tak się nie stało. Już wtedy pokazywał on spore umiejętności w pisaniu tekstów i niezłe ucho do bitów. Choć album nie został dokończony, to jednak kilka utowrów ujrzało światło dzienne (m.in. "Molliwoped", "Dat Ass" i "Deerskin" na bicie z "All Caps" Madvillainy). Dlaczego "Kitchen Cutlery" nie pojawiło się? Bo Sly stał się Earlem i dołączył do Odd Future...


 

"Earl"

Po tym jak Thebe dołączył do OF pierwszą rzeczą, którą zrobił to dograł sie do utworu "AssMilk" z płyty "Bastard" Tylera The Creatora. Później mogliśmy usłyszeć go na "CopKiller" MellowHype i "Stick Up" Mike G. W końcu nadszedł 31 marca 2010 i naszym uszom objawił się "Earl". Odrazu przyciągnął uwagę słuchaczy i krytyków. Produkcję tę ceniono zwłaszcza za zrównoważenie ohydy w tekstach z elokwencją z jaką została podana. To co mogliśmy usłyszeć na tej płycie naprawdę wbijało w ziemię. Dlaczego? Bo ten koleś miał 16 lat, a rapował o gwałtach, przemocy i tańcu z diabłem. W samym singlu mówił o użyciu piły mechanicznej na Katolikach. Szokujące..., ale wciągające. Oczywiście osoby szukające znaków illuminati w klipach stwierdziły, że Earl jest opętany, no ale mało kto zwracał na to uwagę.

Była jednak osoba, której na serio nie spodobało się jej to co robi młody Kgositsile. Tą osobą była jego matka. Pierwszym jej działaniem było zabronienie użycia wokali jej syna w utworze "Llama", który miał się pojawić na recenzowanym przeze mnie "Goblinie" Tylera. Następnie pani Cheryll wysłała swojego syna na Samoa, do tamtejszej szkoły z internatem dla trudnej młodzieży. Poskutkowało to zaistnieniem hasła "Free Earl" i licznymi statusami Tylera na Twitterze, w których to pisał jak mu jest źle, że nie ma z nim Thebe'a i że nie może słuchać muzyki Earla, bo dołuje go to jeszcze bardziej.

After "Earl"

Na początku tego roku, Earl skończył 18 lat i powrócił na "wolność". Swoich fanów powitał powyższym utworem, który zwiastuje pewną odmianę w pisanych przez niego lirykach. Słychać, że chłopak się ogarnął i z głowy wywietrzała mu przesadnadna brutalność. Na szczęście nie zatracił przy tym swojego niebywałego talentu ("Earl" porównuje się do "Illmatica" tak nawiasem mówiąc). Stwierdzam nawet, że nowy wizerunek, najmłodszego członka OF, jest lepszy. Choć w kawałku "Home" wciąż są odniesienia do narkotyków, to jednak są one tu bardziej w postaci gry słownej aniżeli stylu życia. Zresztą porównania i metafory u Thebe są naprawdę na wysokim poziomie (tak, tak Weezy może czyścić mu deskorolkę). Bit do tego utworu jest zapożyczony od Jamesa Pantsa. Oryginalna nazwa to "Theme from Paris". Kawałek jest utwroem instrumentalnym i pochodzi z płyty "Welcome" wydanej przez Stones Throw w 2008. Ot taka ciekawostka...

Po wypuszczeniu utworu, którym powrócił na scenę, Sweatshirt nie osiadł na laurach. Wręcz odwrotnie. Mocno udziela się na różnych projektach swoich kolegów. Rozpoczęło się od udziału na posse cut'cie OF "Oldie". Były również występy u Casey Veggies, Domo Genesis ("No Idols" było recenzowane przez Łukasza), a także u MellowHype (kozacki wers) i Franka Ocean (według mnie najlepszy gościnny występ Earla ever). Sweatshirt wystąpił również w kawałku z serii sygnowanej przez Adult Swim. Utwór został skomponowany przez Flying Lotusa, a poza Thebe pojawił się rownież Captain Murphy. Poniżej możecie przesłuchać wszystkie tegoroczne featuringi Earla.

 

W tym roku otrzymaliśmy również utwór i klip "Chum", w którym jak wspomniałem w jednym z newsów, Sweatshirt omawia problem osoby wychowanej bez ojca. Plotka mówi, że jest to pierwszy singiel z nadchodzącego albumu Earla "Doris". Na płycie mają się pojawić m.in: Tyler, The Creator, Frank Ocean, Ommas Keith, Thundercat, Domo Genesis, The Neptunes, Christian Rich, Vince Staples, BBNG, Pharrell Williams, Samiyam, Alchemist, Casey Veggies and The Internet.Na tym jednak nie koniec, Mr. Big Lips planuje kolejne albumy: druga solówką "Gnossos", "EarlWolf" z Tylerem i "Sweaty Martians" z Mattem Martiansem. Jest więc na co czekać. Na koniec tego artykułu zapraszam Was do obejrzenia klipu do kawałka "Chum".

 

 
 
]]>