popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Lewis Parkerhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/22585/Lewis-ParkerJuly 7, 2024, 4:33 pmpl_PL © 2024 Admin stronyLewis Parker - Frequency Of Perceptionhttps://popkiller.kingapp.pl/2021-10-23,lewis-parker-frequency-of-perceptionhttps://popkiller.kingapp.pl/2021-10-23,lewis-parker-frequency-of-perceptionOctober 23, 2021, 9:22 amBartosz SkolasińskiJedna z największych legend brytyjskiego hip-hopu wraca z nowym albumem!Tracklista:01. Thoughts In Sound (Intro)02. All I Got03. All My Life feat. Eloh Kush & John Robinson04. Paid Skit05. Cash Money06. Go Head Wid Ya Self07. JR Funky Phone Message Skit feat. John Robinson08. Thug Livin' feat. Planet Asia09. Dumb Hot10. Crime Time Skit11. Still Wanna Ride feat. Lil Dap & Eastkoast12. AC Skit feat. A.C "The Program Director"13. Crown14. Theme For London Town15. Females16. Keep It On The Low feat. Enny Integrity17. Bullseye feat. Killa Sha & Zu18. Torpedo19. How Ya Living feat. Ric Branson20. Dealing With Times feat. T.R.A.C.Jedna z największych legend brytyjskiego hip-hopu wraca z nowym albumem!

Tracklista:

01. Thoughts In Sound (Intro)
02. All I Got
03. All My Life feat. Eloh Kush & John Robinson
04. Paid Skit
05. Cash Money
06. Go Head Wid Ya Self
07. JR Funky Phone Message Skit feat. John Robinson
08. Thug Livin' feat. Planet Asia
09. Dumb Hot
10. Crime Time Skit
11. Still Wanna Ride feat. Lil Dap & Eastkoast
12. AC Skit feat. A.C "The Program Director"
13. Crown
14. Theme For London Town
15. Females
16. Keep It On The Low feat. Enny Integrity
17. Bullseye feat. Killa Sha & Zu
18. Torpedo
19. How Ya Living feat. Ric Branson
20. Dealing With Times feat. T.R.A.C.

]]>
Wale, Fetty Wap, Pouya, Maxo Kream... - Najważniejsze premiery tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-10-24,wale-fetty-wap-pouya-maxo-kream-najwazniejsze-premiery-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-10-24,wale-fetty-wap-pouya-maxo-kream-najwazniejsze-premiery-tygodniaNovember 20, 2021, 12:49 amBartosz SkolasińskiJest końcówka tygodnia, dlatego przypomnieć o najważniejszych premierach mijających siedmiu dni.Po pierwsze 18 października ukazał się nowy album Maxo Kreama "WEIGHT OF THE WORLD". To już drugi album rapera z Houston w majorsie. Gościnnie usłyszymy Tylera, The Creatora, A$AP Rocky'ego, Freddiego Gibbsa i Dona Tolivera. Drugą ważną premierą jest "Folarin II" od Wale'a. Nowy album reprezentanta Maybach Music Group to 15 utworów na produkcji między innymi Justice League, Harry'ego Frauda i DJ'a Khalila. Wśród gości np. Rick Ross, J. Cole, Chris Brown, Jamie Foxx oraz wspomniany już Maxo Kream.Poza tym ukazały się nowe materiały od zawsze czymś zaskakującego JPEGMAFII, starego, dobrego brytyjskiego wyjadacza Lewisa Parkera, Fetty Wapa i Fashawna, który wypuścił epkę do spółki z Sir Veterano. Mamy też Pouyę, Big Zuu, kolejnego zawodnika z Wysp, i długo oczekiwany krążek od Comethazine'a. Można już także sprawdzać edycję deluxe "A Gangsta's Pain" Moneybagg Yo. Rozszerzona wersja płyty zawiera aż 7 dodatkowych utworów.Wszystkie okładki i tracklisty oczywiście do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych![[{"fid":"69556","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"69557","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"69558","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Jest końcówka tygodnia, dlatego przypomnieć o najważniejszych premierach mijających siedmiu dni.

Po pierwsze 18 października ukazał się nowy album Maxo Kreama"WEIGHT OF THE WORLD". To już drugi album rapera z Houston w majorsie. Gościnnie usłyszymy Tylera, The Creatora, A$AP Rocky'ego, Freddiego Gibbsa i Dona Tolivera. Drugą ważną premierą jest "Folarin II" od Wale'a. Nowy album reprezentanta Maybach Music Group to 15 utworów na produkcji między innymi Justice League, Harry'ego Frauda i DJ'a Khalila. Wśród gości np. Rick Ross, J. Cole, Chris Brown, Jamie Foxx oraz wspomniany już Maxo Kream.

Poza tym ukazały się nowe materiały od zawsze czymś zaskakującego JPEGMAFII, starego, dobrego brytyjskiego wyjadacza Lewisa Parkera, Fetty Wapa i Fashawna, który wypuścił epkę do spółki z Sir Veterano. Mamy też Pouyę, Big Zuu, kolejnego zawodnika z Wysp,  i długo oczekiwany krążek od Comethazine'a. Można już także sprawdzać edycję deluxe "A Gangsta's Pain" Moneybagg Yo. Rozszerzona wersja płyty zawiera aż 7 dodatkowych utworów.

Wszystkie okładki i tracklisty oczywiście do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych!

[[{"fid":"69556","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"69557","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"69558","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

]]>
Lewis Parker - fotorelacja z koncertu i wywiaduhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-04-05,lewis-parker-fotorelacja-z-koncertu-i-wywiaduhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-04-05,lewis-parker-fotorelacja-z-koncertu-i-wywiaduApril 4, 2019, 8:09 pmMarcin NataliW zeszłym miesiącu w warszawskim klubie Miłość Kredytowa 9 wystąpił Lewis Parker - kultowy już, aktywny na scenie od drugiej połowy lat 90. MC i producent z Wielkiej Brytanii, mający na koncie współpracę z Ghostface Killah czy Joey Bada$$em. Nas oczywiście nie mogło zabraknąć pod sceną, a kameralny koncert przeszedł nasze oczekiwania - Lewis przywiózł ze sobą złote brzmienie lat 90., z pasją rapując do dwóch mikrofonów i niosąc cały koncert swoją charyzmą, skillsami i zajawką.Po koncercie udało nam się też przysiąść z sympatycznym artystą i pogadać przed popkillerową kamerą - sprawdzajcie fotorelację z tego wieczoru pełnego prawdziwego, esencjonalnego hip-hopu.Fotorelacja autorstwa: Darek Radel (WEST)[[{"fid":"35157","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"51478","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]W zeszłym miesiącu w warszawskim klubie Miłość Kredytowa 9 wystąpił Lewis Parker - kultowy już, aktywny na scenie od drugiej połowy lat 90. MC i producent z Wielkiej Brytanii, mający na koncie współpracę z Ghostface Killah czy Joey Bada$$em. Nas oczywiście nie mogło zabraknąć pod sceną, a kameralny koncert przeszedł nasze oczekiwania - Lewis przywiózł ze sobą złote brzmienie lat 90., z pasją rapując do dwóch mikrofonów i niosąc cały koncert swoją charyzmą, skillsami i zajawką.

Po koncercie udało nam się też przysiąść z sympatycznym artystą i pogadać przed popkillerową kamerą - sprawdzajcie fotorelację z tego wieczoru pełnego prawdziwego, esencjonalnego hip-hopu.

Fotorelacja autorstwa: 

Darek Radel (WEST)

[[{"fid":"35157","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"51478","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

]]>
Lewis Parker już jutro w Warszawie!https://popkiller.kingapp.pl/2019-03-12,lewis-parker-juz-jutro-w-warszawiehttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-12,lewis-parker-juz-jutro-w-warszawieMarch 12, 2019, 8:00 amMaciej WojszkunWorld Woide Warsaw szykuje w nadchodzących tygodniach prawdziwą koncertową ofensywę! Już jutro w klubie Miłość Kredytowa 9 zagra dobrze znany czytelnikom Popkillera brytyjski raper i producent, a przy okazji mistrz Jedi Lewis Parker!Najbardziej nowojorski Brytyjczyk? Bardzo prawdopodobne. Parker reprezentuje klasyczne, oldskulowe hip-hopowe brzmienie i w przeciwieństwie do większości kolegów z UK nie jara się grimem i zdecydowanie bliżej mu do Pete’a Rocka niż do Wileya. Zresztą, przez sporą część swojego życia mieszkał w Nowym Jorku, gdzie przeprowadził się z deszczowej Wielkiej Brytanii. Jego bogata dyskografia składa się z kilkudziesięciu wydawnictw - albumów, EP-ek czy singli. W trakcie swojej kariery Lewis Parker współpracował m.in. z legendarnym Ghostface Killahem z Wu-Tang Clanu i wspierał producencko młodego Joeya Badassa!Po 13 latach raper postanowił wrócić do matczynej ziemi, gdzie kontynuował pracę nad kolejnymi albumami. Jego ostatnimi wydawnictwami są "Release the Stress" z 2016 i "When It Rain It Pours" z 2018 roku.Bilety na wszystkie koncerty w ramach World Wide Warsaw dostaniecie w Going. TUTAJ link do wydarzenia na Facebooku.Przy okazji przypomnimy nasze artykuły poświęcone Lewisowi - Klasyk na Weekend o fenomenalnym debiucie "Masquerades and Silhouettes" oraz wywiad z Lewisem![[{"fid":"51144","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"35157","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]World Woide Warsaw szykuje w nadchodzących tygodniach prawdziwą koncertową ofensywę! Już jutro w klubie Miłość Kredytowa 9 zagra dobrze znany czytelnikom Popkillera brytyjski raper i producent, a przy okazji mistrz Jedi Lewis Parker!

Najbardziej nowojorski Brytyjczyk? Bardzo prawdopodobne. Parker reprezentuje klasyczne, oldskulowe hip-hopowe brzmienie i w przeciwieństwie do większości kolegów z UK nie jara się grimem i zdecydowanie bliżej mu do Pete’a Rocka niż do Wileya. Zresztą, przez sporą część swojego życia mieszkał w Nowym Jorku, gdzie przeprowadził się z deszczowej Wielkiej Brytanii. Jego bogata dyskografia składa się z kilkudziesięciu wydawnictw - albumów, EP-ek czy singli. W trakcie swojej kariery Lewis Parker współpracował m.in. z legendarnym Ghostface Killahem z Wu-Tang Clanu i wspierał producencko młodego Joeya Badassa!

Po 13 latach raper postanowił wrócić do matczynej ziemi, gdzie kontynuował pracę nad kolejnymi albumami. Jego ostatnimi wydawnictwami są "Release the Stress" z 2016 i "When It Rain It Pours" z 2018 roku.

Bilety na wszystkie koncerty w ramach World Wide Warsaw dostaniecie w Going. TUTAJ link do wydarzenia na Facebooku.

Przy okazji przypomnimy nasze artykuły poświęcone Lewisowi - Klasyk na Weekend o fenomenalnym debiucie "Masquerades and Silhouettes" oraz wywiad z Lewisem!

[[{"fid":"51144","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"35157","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

]]>
Lewis Parker "Release The Stress" - nowy teledysk!https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-23,lewis-parker-release-the-stress-nowy-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-23,lewis-parker-release-the-stress-nowy-teledyskAugust 24, 2016, 5:43 pmMaciej WojszkunCharyzmatyczny Rycerz Jedi hip-hopu, "the original cloudstepper", wirtuoz SP z Londynu - Lewis Parker - powraca z kolejnym singlem i teledyskiem! Osadzony na korzennym, jazzującym beacie "Release the Stress" wydane zostanie jako singiel 17 października - na stronie labelu KingUnderground od 12 września będzie można złożyć preorder. Na stronie B singla znajdzie się nie mniej kozacki sztos "Mellow Blow", który odsłuchać możecie poniżej.TUTAJ link do naszego popkillerowego wywiadu z Lewisem, przeprowadzonego w Szwajcarii!Charyzmatyczny Rycerz Jedi hip-hopu, "the original cloudstepper", wirtuoz SP z Londynu - Lewis Parker - powraca z kolejnym singlem i teledyskiem! Osadzony na korzennym, jazzującym beacie "Release the Stress" wydane zostanie jako singiel 17 października - na stronie labelu KingUnderground od 12 września będzie można złożyć preorder. Na stronie B singla znajdzie się nie mniej kozacki sztos "Mellow Blow", który odsłuchać możecie poniżej.

TUTAJ link do naszego popkillerowego wywiadu z Lewisem, przeprowadzonego w Szwajcarii!

]]>
Lewis Parker "Człowiek musi mieć sposób, by nie dać się stłamsić" - wywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-13,lewis-parker-czlowiek-musi-miec-sposob-by-nie-dac-sie-stlamsic-wywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-13,lewis-parker-czlowiek-musi-miec-sposob-by-nie-dac-sie-stlamsic-wywiadDecember 13, 2015, 6:45 pmMaciej Wojszkun W dzisiejszym Popkillerowym Wywiadzie na Niedzielę - zgodnie z obietnicą, twórca naszego Klasyku na Weekend - wyśmienitego albumu "Masquerades and Silhouettes" - weteran sceny angielskiej, znakomity producent i raper Lewis Parker! Z Lewisem miałem okazję spotkać się w Szwajcarii, gdzie dał kozacki koncert w klubie Flösserplatz w Aarau. Dzięki pomocy organizatora koncertu - Piusa, którego serdecznie pozdrawiam - i który razem ze mną przeprowadził wywiad - umówiliśmy się z sympatycznym i otwartym Londyńczykiem na luźną pogawędkę na tematy wszelakie, przy rozgrzewającym trunku. Rozmawialiśmy m.in. oczywiście o klasycznym debiucie Lewisa, o ewolucji jego brzmienia, o współpracy z Ghostface Killahem... jak i o innych interesujących wątkach - zapraszam do lektury! (Jako że nie mieliśmy kamery, tym razem - dla odmiany - wywiad w wersji tekstowej. Smacznego!)Big shout out and thanks for making the interview possible to Pius Vögele and Dan Englander a.k.a. DJ Pings! Much love and respect from Poland!MW: A więc - witamy w Szwajcarii, dzięki jeszcze raz za świetny koncert! Lewis Parker, "The Man with the Golden Sound", "The Deadliest Man with the SP" - powiedz więc nam o swej pierwszej "broni", swoim pierwszym SP.LP: Tak naprawdę, SP zacząłem posługiwać się od 1999 roku... Pierwsze beaty zacząłem kleić już od 1990 - jako dzieciak bawiłem się loopami z taśm. Pierwsze nagrania zaczęliśmy wypuszczać gdzieś od 1995 roku. Swoje pierwsze beaty kleiłem za pomocą AKAI, wcześniej Atari ST - z programem Stereo Master. Na tym uczyłem się "podstaw podstaw", jak zrobić loopa itd. Z tą wiedzą przeniosłem się na AKAI S900, S950 - używałem też Cubase'a. Większość moich pierwszych nagrywek powstała właśnie na tym sprzęcie - AKAI+ Cubase. Ok. 1999 roku kupiłem SP-12, ok. 2004 - SP-1200. SP było naturalnym krokiem naprzód od maszyn, których używałem wcześniej. PV: Chciałbym spytać o jeden z Twoich pierwszych singli, "Rise". Na jakim koncepcie bazuje ten kawałek?LP: Dokładnie na tym - "Rise". "Powstań", "Unieś się". Tak jak słońce. Codziennie w życiu mamy do czynienia z różnymi sytuacjami, rzeczami dobrymi i złymi - człowiek musi mieć sposób aby wznieść się ponad to, nie dać się stłamsić temu wszystkiemu. O tym jest ten utwór - o nieustannym wznoszeniu się, elevation, tak samo jak wschód i zachód słońca są stałe. I see the gray sky and gray clouds looking down on me... Życie nie jest proste, i możesz przechodzić przez naprawdę ciężkie chwile - ale wciąż powstaniesz, uniesiesz się ponad to, jakimkolwiek sposobem potrafisz. PV: Wiele zmieniło się, odkąd nagrałeś ten utwór - przede wszystkim postęp technologiczny jest ogromny. Jak według ciebie znaleźć sposób tego "unoszenia się" w dobie wszechobecnej technologii, kontroli? LP: To zależy od Ciebie. Są rzeczy, które musisz zrobić. Musisz zarabiać pieniądze, by przeżyć... Prawdziwe szczęście - to kwestia Twojej mentalności. Wielu szuka szczęścia w kasie, w tytułach i stanowiskach, w rzeczach materialnych, które na pierwszy rzut oka wydają się dobrym źródłem szczęścia... Prawdziwe szczęście to jednak coś, co musisz znaleźć w sobie. Musisz pokochać siebie. To jest klucz, musisz to poznać i zrozumieć. A kiedy już to zrobisz - nieważne będzie to, co posiadasz, to, jakie stanowisko zajmujesz. MW: "Become one with the air instead of one with the computer" - rymujesz w "Communications" z "It's All Happening Now"...LP: Faktem jest, że teraz wszyscy jesteśmy uzależnieni od komputera. Wszyscy staliśmy się swego rodzaju komputerowymi nerdami... Jesteśmy nierozłączni z komputerami, telefonami, Facebookiem... Co kilka godzin musisz wejść i połączyć się z Internetem, inaczej czujesz, jakby świat cię "mijał". To jest szalone. Pomyśl - 15 lat temu nie było czegoś takiego, nie absorbowało Cię, co robi osoba na drugim końcu planety, nie było żadnych postów, statusów itd. MW: Zatrważające jest to, że minęło zaledwie te 15 lat, a progres technologiczny jest znaczny. LP: Przenieśmy się w czasie nawet 10 lat temu. Wtedy social media dopiero raczkowały - Myspace, te sprawy... 15 lat temu zaledwie garstka osób bawiła się w takie coś, a nawet jeśli, to byli uważani za jakichś nerdów. A teraz? Wszyscy siedzimy w Internecie. MW: Jak wspominasz nagrywanie swego klasycznego debiutu, "Masquerades and Silhouettes"? LP: "Masquerades and Silhouettes" było rezultatem wielu sesji nagraniowych, głównie w domu mojego dźwiękowca, The Sea, w północnym Londynie. Było też kilka sesji ekstra. Wszelkie poprawki, kilka wersów, które musiałem zarapować raz jeszcze, nagrywaliśmy w studio Milo w Hoxton. Zmiksowaliśmy wszystko - z wyjątkiem jednego utworu, "A Thousand Fragments" - tak samo, w studio Milo. "Proces twóczy" wyglądał wtedy inaczej niż teraz - w domu, na swoich maszynach - AKAI S900, AKAI S950, tworzyłem beaty, przekazywałem je w studio The Sea do masteringu - i wraz z nim decydowałem o ostatecznym "kształcie" tracku... Innymi słowy "przychodziłem z podstawowym budulcem i przekazywałem swoją pracę w ręce dźwiękowca". Teraz sam jestem sobie sterem żeglarzem i okrętem, mam własne studio, nagrywam i miksuję wszystko własnoręcznie. MW: "Masquerades and Silhouettes" miało być na początku dłuższe, prawda? LP: To jest zasdaniczo EPka, ponieważ label nie chciał w tamtym momencie "całego" albumu. Gdy powiedzieli, że chcą, bym nagrał EPkę, postarałem się, by brzmiała ona jak pełny album... Gdy już dostali gotowy materiał - EPkę - tak naprawdę sprzedawali go jako pełny album... Choć "Masquerades" ma tylko 7 tracków, zrobiłem tak, aby materiał brzmiał jak najbardziej jako pełny album - wydłużyłem tracki, dodałem gdzieniegdzie interludia itd.MW: Jednym z moich ulubionych tracków wszechczasów jest "Crusades" z tego albumu. Jaka jest historia tego utworu, skąd wziął się koncept? LP: "Crusades" powstał w fazie, gdy tworzyłem sporo tracków konceptualnych, umiejscowionych głównie w świecie fantasy, sci-fi, świecie Gwiezdnych Wojen. Wziąłem na warsztat temat "starożytnych". Brzmienie miało przywodzić na myśl starodawne, "majestatyczne" czasy, czasy wojowników, barbarzyńców, magii, czarnoksięstwa... Mam sporo tracków, które miały dźwiękiem przywoływać takie "starodawne" czasy. "Crusades" z całą pewnością jest takim trackiem, sporo mam niewypuszczonych utworów stworzonych w takim "celu". Wiele z nich postało na samplach z muzyki klasycznej, średniowiecznej czy easy-listening.MW: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że chciałbyś, aby Twoje tracki były właśnie jak najbardziej wizualne, by były "kinem wtłoczonym w wosk"... LP: Wiesz, zawsze, gdy oglądam film, zwracam uwagę na ścieżkę dźwiękową. Gdy byłęm dzieckiem, wiele razy zdarzyło się, że jakś scena z filmu zapadła mi w pamięć właśnie z powodu muzyki. Połączenie tej sceny z muzyką zostawiało jakby trwały "ślad" na umyśle. Tworzyłem beaty z zamiarem odtworzenia tego uczucia... Kiedy słuchasz czegoś, jakiejś muzyki na okrągło, Twój umysł zaczyna dryfować... Nazywam to "cloudsteppingiem". Każdy beatmaker Ci to powie - gdy siedzisz i wsłuchujesz się w jakiś utwór cały czas, twoja wyobraźnia wpada w "trans", zaczynają przychodzić Ci do głowy pomysły, jak ta muzyka może brzmieć inaczej itd. - podróżujesz przez dźwięki do różnych miejsc...MW: Twoje albumy mają specyficzne podtytuły - "Masquerades" i "It's All Happening Now" to "The Ancients Series" - One i Three, potem wydałeś dwa albumy z serii "The Puzzle"... Jaki był zamysł?LP: "The Ancients" był powrotem do antycznych kultur, świata, hip-hopu, do pojęć, które chciałem wtedy przekazać za pomocą muzyki... "The Ancients Series Two"- pracowałem nad tym materiałem, nie byłem jednak zadowolony z efektu końcowego, wobec czego album się nie ukazał. To niejako dlatego "It's All Happening Now" - czyli "The Ancients Series Three" brzmi, tak jak brzmi. To też swojego rodzaju niedokończony projekt. W tamtym momencie nie miałem czasu, musiałem wydać to, co miałem. MW: A "The Puzzle"? LP: "The Puzzle" to znacznie bardziej bezpośredni koncept o tematyce "szpiegowskiej", w rodzaju "Lewis Parker to postać a'la James Bond"... W mojej muzyce zawsze był taki swoisty, elegancki, "Bondowski" sznyt. Jednak w latach 90. koncentrowałem się bardziej na wycieczkach w krainy Jedi, Gwiezdnych Wojen, muzycznie opartych, jak wspominałem, na samplach z muzyki klasycznej, easy listening itp. W latach od 2000 zmieniłem styl - zacząłem samplować więcej soundtracków, funku, muzyki produkcyjnej. Z tego chyba zresztą jestem znany - z samplowania tej muzyki. Uwielbiam digging, od lat 90. uskuteczniam właśnie takie buszowanie po katalogach muzyki produkcyjnej. Wracając do "The Puzzle" - to brzmienie jest o "stylu życia" takich agentów, jak Shaft czy James Bond. Funkujące, soundtrackowe brzmienie żywcem z lat 70., z - powiedzmy - "ideologią" lifestyle'u a'la Agent 007, wciąż jednak z filozofią Lewisa Parkera. To nowy "film" w mojej "filmografii" - tym razem film w "szpiegowskich" klimatach. Takie jest podstawowe "założenie", estetyka brzmienia "The Puzzle". MW: Masz na swoim koncie także kilka albumów nagranych we współpracy z raperami, m.in. z Johnem Robinsonem ("International Summers" z 2010 roku) czy ostatnio - "MK-Ultra: Operation Hypnosis" z EastKoastem... Czy ten ostatni album tez utrzymany jest w takim "szpiegowskim" klimacie? LP: "MK-Ultra" niejako nawiązało do tego kierunku, w którym podążałem - jednak nie "skoncentrowało" się zanadto na nim. Miałem nadzieję w pewnym momencie, że podążymy tą drogą, głębiej w temat "szpiegowski"...MW: Tytuł tego albumu zdaje się nawiązywać do takich klimatów - "MK-Ultra", projekt CIA dotyczący kontroli umysłów... LP: Tak, i jest na albumie co nieco o teoriach spiskowych. Jednak mogliśmy z tym tematem podążyć głębiej, powiedzieć więcej. "MK-Ultra" to taki amalgamat różnych tracków, które nagraliśmy w okresie mniej więcej roku. Kawałki podobały się nam - postanowiliśmy więc wydać je jako album. Trochę inaczej podchodzę do własnych solowych projektów - staram się, by wszystko było ze sobą powiązane, by każdy dźwięk był dobrze dopasowany. Jestem swego rodzaju nerdem, jeśli o to chodzi... Do "MK-Ultra" podeszliśmy bardziej swobodnie, po prostu nagraliśmy tracki, wybraliśmy najlepsze - i wypuściliśmy album. I to kozacki materiał. MW: Sporo pisaliśmy niedawno na Popkillerze o Ghostfacie. Miałeś okazję współpracować z nim, dostarczyć mu kilka zajebistych beatów - na przykład do świetnego storytellingu "Shakey Dog" z albumu "Fishscale"... Jaka jest historia tej kooperacji? LP: Spotkałem Ghosta w sklepie z płytami, wręczyłęm mu CD z beatami... Później zapomniałem o tym, rok później, gdy byłem na Barbadosie, zadzwonił telefon. To był manager Ghosta. Nie minęło dużo czasu, a rozmawiam przez telefon z samym Ghostface'em, który mówi, że podobają mu się moje jointy, to brzmienie "soundtracków lat 70." - i chce, bym przyjechał do niego, na Staten Island, i puścił więcej beatów. I tak też się stało. To było świetne doświadczenie, nagrywać z taką legendą. Czas pokaże, czy z tej kooperacji wyniknie coś jeszcze... MW: W jednym z wywiadów wspominałeś, że skontaktowałeś się także z Raekwonem... LP: Tak, i obiecałem, że podeślę mu beaty... Muszę się za to zabrać!MW: Co szykujesz na przyszłość, jakie są Twoje nadchodzące projekty? LP: Na pewno nowy solowy album Lewisa Parkera. MW: Czy będzie to kolejna część seriii, np. "The Puzzle"? LP: Nie jestem pewien, czy włączę to do "The Puzzle"... Nie wiem, czy wrócę do niej. Z jednej strony, jest kilka rzeczy, które chciałbym z serią "The Puzzle" zrobić.... Z drugiej strony, mam też kilka pomysłów raczej spoza tego konceptu. W przeciągu kolejnych pięciu miesięcy powinien pojawić się nowy singiel.(I słowo stało się ciałem! Oto najnowszy sztos od Lewisa, "Mellow Blow"): MW: Na sam koniec - jako że jesteś wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, nie mogę nie spytać o Twoją opinię na temat nachodzącego nowego filmu... LP: O, człowieku, nie mogę się doczekać "Przebudzenia Mocy"! Myślę, że będzie to punkt zwrotny w filmowym "uniwersum", bo ostatnie trzy filmy były takie sobie. "Zemsta Sithów" była OK, ale pozostałe były rozczarowujące... Jestem wielkim fanem rozszerzonego uniwersum Gwiezdnych Wojen, cieszę się, że w nadchodzącym filmie nawiążą do tego.MW: Uważasz, że wybranie J.J. Abramsa na reżysera było dobrym posunięciem? LP: W mojej opinii zrobił kawał dobrej roboty z filmami "Star Trek"... Lubię "Star Treka", to nie "Gwiezdne Wojny", ale lubię tę serię za to, czym jest. Jestem ciekaw, co Abrams wykombinuje. Wątpię, że uda mu się "zaszkodzić" serii gorzej, niż się wcześniej zdarzało... Nie będzie tam jakichś Jar Jar Binksów i tym podobnych. Wnioskując po trailerach, czeka nas najlepszy film z serii "Gwiezdne Wojny" od czasów oryginalnej trylogii. Powracają znani z niej aktorzy - Harrison Ford, Carrie Fisher, Mark Hamill - wszyscy obecni. Czekam z niecierpliwością - uważam, że to będzie kozacki film. W najgorszym razie to będzie film "dostateczny".... ale może też być rewelacyjny. Mam podejrzenie, że będzie właśnie tak.Chciałbym, aby ktoś zabrał się za film o Boba Fetcie albo o łowcach głów. Tego chcą fani. JA tego chcę! Porządny film o Mandalore, o Mandalorianach, czy po prostu - Boba Fett na jakiejś ultraważnej misji albo kilku misjach... Chcę zobaczyć Boba Fetta robiącego rzeczy, które potrafi tylko Boba Fett - najlepiej godzinami.MW: Zobaczymy już niedługo. Oby Twoje przewidywania się sprawdziły...LP: Moja prognoza brzmi - "Moc jest silna w Przebudzeniu Mocy"!  W dzisiejszym Popkillerowym Wywiadzie na Niedzielę - zgodnie z obietnicą, twórca naszego Klasyku na Weekend - wyśmienitego albumu "Masquerades and Silhouettes" - weteran sceny angielskiej, znakomity producent i raper Lewis Parker! 

Z Lewisem miałem okazję spotkać się w Szwajcarii, gdzie dał kozacki koncert w klubie Flösserplatz w Aarau. Dzięki pomocy organizatora koncertu - Piusa, którego serdecznie pozdrawiam - i  który razem ze mną przeprowadził wywiad - umówiliśmy się z sympatycznym i otwartym Londyńczykiem na luźną pogawędkę na tematy wszelakie, przy rozgrzewającym trunku. Rozmawialiśmy m.in. oczywiście o klasycznym debiucie Lewisa, o ewolucji jego brzmienia, o współpracy z Ghostface Killahem... jak i o innych interesujących wątkach - zapraszam do lektury! (Jako że nie mieliśmy kamery, tym razem - dla odmiany - wywiad w wersji tekstowej. Smacznego!)

Big shout out and thanks for making the interview possible to Pius Vögele and Dan Englander a.k.a. DJ Pings! Much love and respect from Poland!

MW: A więc - witamy w Szwajcarii, dzięki jeszcze raz za świetny koncert! Lewis Parker, "The Man with the Golden Sound", "The Deadliest Man with the SP" - powiedz więc nam o swej pierwszej "broni", swoim pierwszym SP.

LP: Tak naprawdę, SP zacząłem posługiwać się od 1999 roku... Pierwsze beaty zacząłem kleić już od 1990 - jako dzieciak bawiłem się loopami z taśm. Pierwsze nagrania zaczęliśmy wypuszczać gdzieś od 1995 roku. Swoje pierwsze beaty kleiłem za pomocą AKAI, wcześniej Atari ST - z programem Stereo Master. Na tym uczyłem się "podstaw podstaw", jak zrobić loopa itd. Z tą wiedzą przeniosłem się na AKAI S900, S950 - używałem też Cubase'a. Większość moich pierwszych nagrywek powstała właśnie na tym sprzęcie - AKAI+ Cubase. Ok. 1999 roku kupiłem SP-12, ok. 2004 - SP-1200. SP było naturalnym krokiem naprzód od maszyn, których używałem wcześniej. 

PV: Chciałbym spytać o jeden z Twoich pierwszych singli, "Rise". Na jakim koncepcie bazuje ten kawałek?

LP: Dokładnie na tym - "Rise". "Powstań", "Unieś się". Tak jak słońce. Codziennie w życiu mamy do czynienia z różnymi sytuacjami, rzeczami dobrymi i złymi - człowiek musi mieć sposób aby wznieść się ponad to, nie dać się stłamsić temu wszystkiemu. O tym jest ten utwór - o nieustannym wznoszeniu się, elevation, tak samo jak wschód i zachód słońca są stałe. I see the gray sky and gray clouds looking down on me... Życie nie jest proste, i możesz przechodzić przez naprawdę ciężkie chwile - ale wciąż powstaniesz, uniesiesz się ponad to, jakimkolwiek sposobem potrafisz.

                                                

PV: Wiele zmieniło się, odkąd nagrałeś ten utwór - przede wszystkim postęp technologiczny jest ogromny. Jak według ciebie znaleźć sposób tego "unoszenia się" w dobie wszechobecnej technologii, kontroli? 

LP: To zależy od Ciebie. Są rzeczy, które musisz zrobić. Musisz zarabiać pieniądze, by przeżyć... Prawdziwe szczęście - to kwestia Twojej mentalności. Wielu szuka szczęścia w kasie, w tytułach i stanowiskach, w rzeczach materialnych, które na pierwszy rzut oka wydają się dobrym źródłem szczęścia... Prawdziwe szczęście to jednak coś, co musisz znaleźć w sobie. Musisz pokochać siebie. To jest klucz, musisz to poznać i zrozumieć. A kiedy już to zrobisz - nieważne będzie to, co posiadasz, to, jakie stanowisko zajmujesz. 

MW: "Become one with the air instead of one with the computer" - rymujesz w "Communications" z "It's All Happening Now"...

LP: Faktem jest, że teraz wszyscy jesteśmy uzależnieni od komputera. Wszyscy staliśmy się swego rodzaju komputerowymi nerdami... Jesteśmy nierozłączni z komputerami, telefonami, Facebookiem... Co kilka godzin musisz wejść i połączyć się z Internetem, inaczej czujesz, jakby świat cię "mijał". To jest szalone. Pomyśl - 15 lat temu nie było czegoś takiego, nie absorbowało Cię, co robi osoba na drugim końcu planety, nie było żadnych postów, statusów itd. 

                                               

MW: Zatrważające jest to, że minęło zaledwie te 15 lat, a progres technologiczny jest znaczny. 

LP: Przenieśmy się w czasie nawet  10 lat temu. Wtedy social media dopiero raczkowały - Myspace, te sprawy... 15 lat temu zaledwie garstka osób bawiła się w takie coś, a nawet jeśli, to byli uważani za jakichś nerdów. A teraz? Wszyscy siedzimy w Internecie. 

MW: Jak wspominasz nagrywanie swego klasycznego debiutu, "Masquerades and Silhouettes"? 

LP: "Masquerades and Silhouettes" było rezultatem wielu sesji nagraniowych, głównie w domu mojego dźwiękowca, The Sea, w północnym Londynie. Było też kilka sesji ekstra. Wszelkie poprawki, kilka wersów, które musiałem zarapować raz jeszcze, nagrywaliśmy w studio Milo w Hoxton. Zmiksowaliśmy wszystko - z wyjątkiem jednego utworu, "A Thousand Fragments" - tak samo, w studio Milo. "Proces twóczy" wyglądał wtedy inaczej niż teraz - w domu, na swoich maszynach - AKAI S900, AKAI S950, tworzyłem beaty, przekazywałem je w studio The Sea do masteringu - i wraz z nim decydowałem o ostatecznym "kształcie" tracku... Innymi słowy "przychodziłem z podstawowym budulcem i przekazywałem swoją pracę w ręce dźwiękowca". Teraz sam jestem sobie sterem żeglarzem i okrętem, mam własne studio, nagrywam i miksuję wszystko własnoręcznie. 

                                                  

MW: "Masquerades and Silhouettes" miało być na początku dłuższe, prawda? 

LP: To jest zasdaniczo EPka, ponieważ label nie chciał w tamtym momencie "całego" albumu. Gdy powiedzieli, że chcą, bym nagrał EPkę, postarałem się, by brzmiała ona jak pełny album... Gdy już dostali gotowy materiał - EPkę - tak naprawdę sprzedawali go jako pełny album... Choć "Masquerades" ma tylko 7 tracków, zrobiłem tak, aby materiał brzmiał jak najbardziej jako pełny album - wydłużyłem tracki, dodałem gdzieniegdzie interludia itd.

MW: Jednym z moich ulubionych tracków wszechczasów jest "Crusades" z tego albumu. Jaka jest historia tego utworu, skąd wziął się koncept? 

LP: "Crusades" powstał w fazie, gdy tworzyłem sporo tracków konceptualnych, umiejscowionych głównie w świecie fantasy, sci-fi, świecie Gwiezdnych Wojen. Wziąłem na warsztat temat "starożytnych". Brzmienie miało przywodzić na myśl starodawne, "majestatyczne" czasy, czasy wojowników, barbarzyńców, magii, czarnoksięstwa... Mam sporo tracków, które miały dźwiękiem przywoływać takie "starodawne" czasy. "Crusades" z całą pewnością jest takim trackiem, sporo mam niewypuszczonych utworów stworzonych w takim "celu". Wiele z nich postało na samplach z muzyki klasycznej, średniowiecznej czy easy-listening.

MW: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że chciałbyś, aby Twoje tracki były właśnie jak najbardziej wizualne, by były "kinem wtłoczonym w wosk"... 

LP: Wiesz, zawsze, gdy oglądam film, zwracam uwagę na ścieżkę dźwiękową. Gdy byłęm dzieckiem, wiele razy zdarzyło się, że jakś scena z filmu zapadła mi w pamięć właśnie z powodu muzyki. Połączenie tej sceny z muzyką zostawiało jakby trwały "ślad" na umyśle. Tworzyłem beaty z zamiarem odtworzenia tego uczucia... Kiedy słuchasz czegoś, jakiejś muzyki na okrągło, Twój umysł zaczyna dryfować... Nazywam to "cloudsteppingiem". Każdy beatmaker Ci to powie - gdy siedzisz i wsłuchujesz się w jakiś utwór cały czas, twoja wyobraźnia wpada w "trans", zaczynają przychodzić Ci do głowy pomysły, jak ta muzyka może brzmieć inaczej itd. - podróżujesz przez dźwięki do różnych miejsc...

MW: Twoje albumy mają specyficzne podtytuły - "Masquerades" i "It's All Happening Now" to "The Ancients Series" - One i Three, potem wydałeś dwa albumy z serii "The Puzzle"... Jaki był zamysł?

LP: "The Ancients" był powrotem do antycznych kultur, świata, hip-hopu, do pojęć, które chciałem wtedy przekazać za pomocą muzyki... "The Ancients Series Two"- pracowałem nad tym materiałem,  nie byłem jednak zadowolony z efektu końcowego, wobec czego album się nie ukazał. To niejako dlatego "It's All Happening Now" - czyli "The Ancients Series Three" brzmi, tak jak brzmi. To też swojego rodzaju niedokończony projekt. W tamtym momencie nie miałem czasu, musiałem wydać to, co miałem.

                                                    

MW: A "The Puzzle"? 

LP: "The Puzzle" to znacznie bardziej bezpośredni koncept o tematyce "szpiegowskiej", w rodzaju "Lewis Parker to postać a'la James Bond"... W mojej muzyce zawsze był taki swoisty, elegancki, "Bondowski" sznyt. Jednak w latach 90. koncentrowałem się bardziej na wycieczkach w krainy Jedi, Gwiezdnych Wojen, muzycznie opartych, jak wspominałem, na samplach z muzyki klasycznej, easy listening itp. W latach od 2000 zmieniłem styl - zacząłem samplować więcej soundtracków, funku, muzyki produkcyjnej. Z tego chyba zresztą jestem znany - z samplowania tej muzyki. Uwielbiam digging, od lat 90. uskuteczniam właśnie takie buszowanie po katalogach muzyki produkcyjnej. Wracając do "The Puzzle" - to brzmienie jest o "stylu życia" takich agentów, jak Shaft czy James Bond. Funkujące, soundtrackowe brzmienie żywcem z lat 70., z - powiedzmy - "ideologią" lifestyle'u a'la Agent 007, wciąż jednak z filozofią Lewisa Parkera. To nowy "film" w mojej "filmografii" - tym razem film w "szpiegowskich" klimatach. Takie jest podstawowe "założenie", estetyka brzmienia "The Puzzle". 

                                                 

MW: Masz na swoim koncie także kilka albumów nagranych we współpracy z raperami, m.in. z Johnem Robinsonem ("International Summers" z 2010 roku) czy ostatnio - "MK-Ultra: Operation Hypnosis" z EastKoastem... Czy ten ostatni album tez utrzymany jest w takim "szpiegowskim" klimacie? 

LP: "MK-Ultra" niejako nawiązało do tego kierunku, w którym podążałem - jednak nie "skoncentrowało" się zanadto na nim. Miałem nadzieję w pewnym momencie, że podążymy tą drogą, głębiej w temat "szpiegowski"...

MW: Tytuł tego albumu zdaje się nawiązywać do takich klimatów - "MK-Ultra", projekt CIA dotyczący kontroli umysłów... 

LP: Tak, i jest na albumie co nieco o teoriach spiskowych. Jednak mogliśmy z tym tematem podążyć głębiej, powiedzieć więcej.  "MK-Ultra" to taki amalgamat różnych tracków, które nagraliśmy w okresie mniej więcej roku. Kawałki podobały się nam - postanowiliśmy więc wydać je jako album. Trochę inaczej podchodzę do własnych solowych projektów - staram się, by wszystko było ze sobą powiązane, by każdy dźwięk był dobrze dopasowany. Jestem swego rodzaju nerdem, jeśli o to chodzi... Do "MK-Ultra" podeszliśmy bardziej swobodnie, po prostu nagraliśmy tracki, wybraliśmy najlepsze - i wypuściliśmy album. I to kozacki materiał.  

                                                   

MW: Sporo pisaliśmy niedawno na Popkillerze o Ghostfacie. Miałeś okazję współpracować z nim, dostarczyć mu kilka zajebistych beatów - na przykład do świetnego storytellingu "Shakey Dog" z albumu "Fishscale"... Jaka jest historia tej kooperacji? 

LP: Spotkałem Ghosta w sklepie z płytami, wręczyłęm mu CD z beatami... Później zapomniałem o tym, rok później, gdy byłem na Barbadosie, zadzwonił telefon. To był manager Ghosta. Nie minęło dużo czasu, a rozmawiam przez telefon z samym Ghostface'em, który mówi, że podobają mu się moje jointy, to brzmienie "soundtracków lat 70." - i chce, bym przyjechał do niego, na Staten Island, i puścił więcej beatów. I tak też się stało. To było świetne doświadczenie, nagrywać z taką legendą. Czas pokaże, czy z tej kooperacji wyniknie coś jeszcze...

                                                  

MW: W jednym z wywiadów wspominałeś, że skontaktowałeś się także z Raekwonem... 

LP: Tak, i obiecałem, że podeślę mu beaty... Muszę się za to zabrać!

MW: Co szykujesz na przyszłość, jakie są Twoje nadchodzące projekty? 

LP: Na pewno nowy solowy album Lewisa Parkera. 

MW: Czy będzie to kolejna część seriii, np. "The Puzzle"? 

LP: Nie jestem pewien, czy włączę to do "The Puzzle"... Nie wiem, czy wrócę do niej. Z jednej strony, jest kilka rzeczy, które chciałbym z serią "The Puzzle" zrobić.... Z drugiej strony, mam też kilka pomysłów raczej spoza tego konceptu. W przeciągu kolejnych pięciu miesięcy powinien pojawić się nowy singiel.

(I słowo stało się ciałem! Oto najnowszy sztos od Lewisa, "Mellow Blow"):  

MW: Na sam koniec - jako że jesteś wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, nie mogę nie spytać o Twoją opinię na temat nachodzącego nowego filmu... 

LP: O, człowieku, nie mogę się doczekać "Przebudzenia Mocy"! Myślę, że będzie to punkt zwrotny w filmowym "uniwersum", bo ostatnie trzy filmy były takie sobie. "Zemsta Sithów" była OK, ale pozostałe były rozczarowujące... Jestem wielkim fanem rozszerzonego uniwersum Gwiezdnych Wojen, cieszę się, że w nadchodzącym filmie nawiążą do tego.

MW: Uważasz, że wybranie J.J. Abramsa na reżysera było dobrym posunięciem? 

LP: W mojej opinii zrobił kawał dobrej roboty z filmami "Star Trek"... Lubię "Star Treka", to nie "Gwiezdne Wojny", ale lubię tę serię za to, czym jest. Jestem ciekaw, co Abrams wykombinuje. Wątpię, że uda mu się "zaszkodzić" serii gorzej, niż się wcześniej zdarzało... Nie będzie tam jakichś Jar Jar Binksów i tym podobnych. Wnioskując po trailerach, czeka nas najlepszy film z serii "Gwiezdne Wojny" od czasów oryginalnej trylogii. Powracają znani z niej aktorzy - Harrison Ford, Carrie Fisher, Mark Hamill - wszyscy obecni. Czekam z niecierpliwością - uważam, że to będzie kozacki film. W najgorszym razie to będzie film "dostateczny".... ale może też być rewelacyjny. Mam podejrzenie, że będzie właśnie tak.

Chciałbym, aby ktoś zabrał się za film o Boba Fetcie albo o łowcach głów. Tego chcą fani. JA tego chcę! Porządny film o Mandalore, o Mandalorianach, czy po prostu - Boba Fett na jakiejś ultraważnej misji albo kilku misjach... Chcę zobaczyć Boba Fetta robiącego rzeczy, które potrafi tylko Boba Fett - najlepiej godzinami.

MW: Zobaczymy już niedługo. Oby Twoje przewidywania się sprawdziły...

LP: Moja prognoza brzmi - "Moc jest silna w Przebudzeniu Mocy"! 

]]>
Lewis Parker "Masquerades and Silhouettes (The Ancients Series One)" (Klasyk na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2015-12-12,lewis-parker-masquerades-and-silhouettes-the-ancients-series-one-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-12,lewis-parker-masquerades-and-silhouettes-the-ancients-series-one-klasyk-na-weekendDecember 12, 2015, 2:12 pmMaciej WojszkunLewis Parker. Rzekłbym, że to nazwisko nie mówi za wiele przeciętnemu zjadaczowi rymów - wielka szkoda. Kim jest Mr. Parker? Weteranem sceny brytyjskiej, nagrywającym sztosy od wczesnych lat 90., mistrzem klasycznego, samplowanego brzmienia uwarzonego tradycyjną "recepturą" na kultowych maszynach SP... Nie bez kozery Lewis nosi zaszczytny przydomek "The Deadliest Man With an SP". Bądź - "The Man with the Golden Sound". Artystą, którego twórczością inspirowali się nasi rodzimi weterani, m.in. Eldo i Noon (ba, nawet respektowany MC Jimson w kawałku "Paryski perkusista" nawiązuje do "Masquerades": "RDi niczym Lewis Parker na 101 fortepianach"...)Jest też Lewis autorem jednego z najlepszych debiutanckich albumów, jaki osobiście miałem okazję usłyszeć. Oto przed wami - "Masquerades and Silhouettes". "The Ancients Series One". Rocznik 1998, straight outta London.Zawsze staram się, aby moje kompozycje były jak najbardziej "wizualne" - powiedział Lewis w jednym z wywiadów. "To jak kino wtłoczone w wosk"... Te słowa najlepiej określają niezwykłość debiutu Lewisa. "Masquerades" to czysta magia samplingu, jeden z najbardziej "wizualnych" właśnie albumów, jakie słyszałem. "To co czyni tę produkcję niezwykłą to jej niesamowita atmosfera dryfowania przez niezmierzone oceany kosmosu" - napisał niegdyś Igor Pudło w swej recenzji w kultownym "Klanie" - i nietrudno się zgodzić. Dominują tu przejmujące, melancholijne sample, nierzadko z tym rozkosznymi, miękkimi trzaskami winyla - sprawdźcie choćby to delikatne pianino w "A Thousand Fragments" czy ciepły, syntezatorowy loop "Fake Charades"... Perkusje są mocne, dobrane bardzo dobrze, nadające niespieszne, hipnotyczne tempo. Nawet malutkie sample dopasowane są doskonale (dla przykładu - uwielbiam ten mały cytat służący jako refren zaiste "jesiennego" "Shadow of Autumn" - "When we part, there'll be no tears..."), a dzieła dopełniają bardzo dobre skrecze oraz, oczywiście, rap gospodarza.Wspominałem, że Lewis jest... mistrzem Jedi? Serio - "Masquerades & Silhouettes" dosłownie naszpikowane jest nawiązaniami do uniwersum Gwiezdnych Wojen (50 Tusken Raiders? The ways of the Old Republic? My entire aura radiant with the Force? Do wyboru, do koloru). Lewis na własnych produkcjach (które stworzył wraz z Corinem "The Sea" Penningtonem) odnajduje się ze swym mocnym głosem i charakterystycznym akcentem bez problemu, znakomicie malując wersami, działające na wyobraźnię, przesycone Mocą obrazy...Po"Fake Charades" następuje... perfekcja w każdym calu. "Crusades". Z ręką na sercu - jeden z najlepszych utworów, jakie słyszałem. Definitywnie ma swoje miejsce w moim osobistym Top 10... Niezwykła, wciągająca od pierwszych sekund dźwiękowa podróż w krainę jakby egzotycznego Wschodu. Słuchając "Crusades", natychmiast przychodzi mi na myśl zatopiony w bezkresnych piaskach pustyni pałac jakiegoś obłędnie bogatego szejka... Porażający przepychem alkazar, gdzie z fontann na dziedzińcu tryska najszlachetniejsze wino, a zniewalająco piękne hurysy tańczą uwodzicielsko... Wrażenie to potęguje intrygujący storytelling Lewisa-wojownika wędrującego śladami Luke'a Skywalkera po palonych promieniami dwóch słońc piaskach Tatooine (Choć wzmianka o Tatooine znajduje się dopiero w następnym kawałku). The odds were against us, many were brave/Some were slain, and some were enslaved/The future was bleak, the weak was crossing over... - Lewis w tym kawałku snuje rewelacyjną, metaforyczną opowieść, polecam przesłuchać całość."Song of the Desert" kontynuuje orientalny, mistyczny klimat, i jest nie mniej znakomite (te rozedrgane, delikatne klawisze na początku rozbrajają mnie za każdym razem - czysta magia, zupełnie jakbym słuchał zaginionych utworów Dead Can Dance). A śledzącym amerykańską scenę słuchaczom fenomenalny beat kolejnego tracku "Eyes of Dreams" może wydać się nieco znajomy... Tak jest, niejaki Joey Bada$$ wykorzystał go jako podkład pod swój joint "Hardknock" z "1999". I choć Twardziel wraz z CJ Fly'em zapodali nań kozacki track (bezapelacyjnie jeden z najlepszych na pierwszym mikstejpie Joeya), ja jednak wolę oryginał (szczególnie początek, jak ów hipnotyzujący motyw akordeonu wchodzi po początkowym interludium...)Mógłbym tak opisywać każdy track, ale mijałoby się to z celem - najlepiej jest "Maskarady i Sylwetki" smakować samemu, niespiesznie, chłonąc każdy dźwięk, pozwolić dźwiękom przejąć lejce wyobraźni... Moja opinia - krótko. "Masquerades & Silhouettes" to perła. Płyta bezapelacyjnie zasługująca na miano klasyka gatunku, zdecydowanie rzecz warta wielokrotnej "lektury" od deski do deski. Jedyne, co mógłbym albumowi zarzucić, to to, że jest on zbyt krótki - zaledwie 36 minut - dość powiedzieć, że po odsłuchu poziostaje spory niedosyt... Moc jest jednak w tych 36 minutach silna, bijąca z każdego taktu - czym prędzej więc zachęcam Was, moi młodzi padawani, do zapoznania się ze Złotym Brzmieniem Lewisa P (rzekłbym, że nawet szczególnie teraz - wszak premiera nowej części sagi tuż, tuż!).I niech Moc będzie z Wami.Spodobało się? Mamy więc dla Was niespodziankę... Już niedługo na Popkillerze - wywiad z Lewisem Parkerem! Lewis Parker. Rzekłbym, że to nazwisko nie mówi za wiele przeciętnemu zjadaczowi rymów - wielka szkoda. Kim jest Mr. Parker? Weteranem sceny brytyjskiej, nagrywającym sztosy od wczesnych lat 90., mistrzem klasycznego, samplowanego brzmienia uwarzonego tradycyjną "recepturą"  na kultowych maszynach SP... Nie bez kozery Lewis nosi zaszczytny przydomek "The Deadliest Man With an SP". Bądź - "The Man with the Golden Sound". Artystą, którego twórczością inspirowali się nasi rodzimi weterani, m.in. Eldo i Noon (ba, nawet respektowany MC Jimson w kawałku "Paryski perkusista" nawiązuje do "Masquerades": "RDi niczym Lewis Parker na 101 fortepianach"...)

Jest też Lewis autorem jednego z najlepszych debiutanckich albumów, jaki osobiście miałem okazję usłyszeć. Oto przed wami - "Masquerades and Silhouettes". "The Ancients Series One". Rocznik 1998, straight outta London.

Zawsze staram się, aby moje kompozycje były jak najbardziej "wizualne" - powiedział Lewis w jednym z wywiadów. "To jak kino wtłoczone w wosk"... Te słowa najlepiej określają niezwykłość debiutu Lewisa. "Masquerades" to czysta magia samplingu, jeden z najbardziej "wizualnych" właśnie albumów, jakie słyszałem. "To co czyni tę produkcję niezwykłą to jej niesamowita atmosfera dryfowania przez niezmierzone oceany kosmosu" - napisał niegdyś Igor Pudło w swej recenzji w kultownym "Klanie" - i nietrudno się zgodzić. Dominują tu przejmujące, melancholijne sample, nierzadko z tym rozkosznymi, miękkimi trzaskami winyla - sprawdźcie choćby to delikatne pianino w "A Thousand Fragments" czy ciepły, syntezatorowy loop "Fake Charades"... Perkusje są mocne, dobrane bardzo dobrze, nadające niespieszne, hipnotyczne tempo. Nawet malutkie sample dopasowane są doskonale (dla przykładu - uwielbiam ten mały cytat służący jako refren zaiste "jesiennego" "Shadow of Autumn" - "When we part, there'll be no tears..."), a dzieła dopełniają bardzo dobre skrecze oraz, oczywiście, rap gospodarza.

Wspominałem, że Lewis jest... mistrzem Jedi? Serio - "Masquerades & Silhouettes" dosłownie naszpikowane jest nawiązaniami do uniwersum Gwiezdnych Wojen (50 Tusken Raiders? The ways of the Old Republic? My entire aura radiant with the Force?  Do wyboru, do koloru). Lewis na własnych produkcjach (które stworzył wraz z Corinem "The Sea" Penningtonem) odnajduje się ze swym mocnym głosem i charakterystycznym akcentem bez problemu, znakomicie malując wersami, działające na wyobraźnię, przesycone Mocą obrazy...

Po"Fake Charades" następuje... perfekcja w każdym calu. "Crusades". Z ręką na sercu - jeden z najlepszych utworów, jakie słyszałem. Definitywnie ma swoje miejsce w moim osobistym Top 10... Niezwykła, wciągająca od pierwszych sekund dźwiękowa podróż w krainę jakby egzotycznego Wschodu. Słuchając "Crusades", natychmiast przychodzi mi na myśl zatopiony w bezkresnych piaskach pustyni pałac jakiegoś obłędnie bogatego szejka... Porażający przepychem alkazar, gdzie z fontann na dziedzińcu tryska najszlachetniejsze wino, a zniewalająco piękne hurysy tańczą uwodzicielsko... Wrażenie to potęguje intrygujący storytelling Lewisa-wojownika wędrującego śladami Luke'a Skywalkera po palonych promieniami dwóch słońc piaskach Tatooine (Choć wzmianka o Tatooine znajduje się dopiero w następnym kawałku). The odds were against us, many were brave/Some were slain, and some were enslaved/The future was bleak, the weak was crossing over... - Lewis w tym kawałku snuje rewelacyjną, metaforyczną opowieść, polecam przesłuchać całość.

"Song of the Desert" kontynuuje orientalny, mistyczny klimat, i jest nie mniej znakomite (te rozedrgane, delikatne klawisze na początku rozbrajają mnie za każdym razem - czysta magia, zupełnie jakbym słuchał zaginionych utworów Dead Can Dance). A śledzącym amerykańską scenę słuchaczom fenomenalny beat kolejnego tracku "Eyes of Dreams" może wydać się nieco znajomy... Tak jest, niejaki Joey Bada$$ wykorzystał go jako podkład pod swój joint "Hardknock" z "1999". I choć Twardziel wraz z CJ Fly'em zapodali nań kozacki track (bezapelacyjnie jeden z najlepszych na pierwszym mikstejpie Joeya), ja jednak wolę oryginał (szczególnie początek, jak ów hipnotyzujący motyw akordeonu wchodzi po początkowym interludium...)

Mógłbym tak opisywać każdy track, ale mijałoby się to z celem - najlepiej jest "Maskarady i Sylwetki" smakować samemu, niespiesznie, chłonąc każdy dźwięk, pozwolić dźwiękom przejąć lejce wyobraźni... Moja opinia - krótko. "Masquerades & Silhouettes" to perła. Płyta bezapelacyjnie zasługująca na miano klasyka gatunku, zdecydowanie rzecz warta wielokrotnej "lektury" od deski do deski. Jedyne, co mógłbym albumowi zarzucić, to to, że jest on zbyt krótki - zaledwie 36 minut - dość powiedzieć, że po odsłuchu poziostaje spory niedosyt... Moc jest jednak w tych 36 minutach silna, bijąca z każdego taktu - czym prędzej więc zachęcam Was, moi młodzi padawani, do zapoznania się ze Złotym Brzmieniem Lewisa P (rzekłbym, że nawet szczególnie teraz - wszak premiera nowej części sagi tuż, tuż!).

I niech Moc będzie z Wami.

Spodobało się? Mamy więc dla Was niespodziankę... Już niedługo na Popkillerze - wywiad z Lewisem Parkerem!

 

                                             

                                           

                                           

]]>
Lewis Parker "Walking on a Razor" (feat. Sadat X, Shabaam Sahdeeq) - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-05-22,lewis-parker-walking-on-a-razor-feat-sadat-x-shabaam-sahdeeq-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-05-22,lewis-parker-walking-on-a-razor-feat-sadat-x-shabaam-sahdeeq-teledyskMay 22, 2012, 10:00 amRafał PorosKrążek "The Glass Ceiling" zbliża się wielkimi krokami. Brytyjski beatmaker, którego możecie kojarzyć chociażby ze współpracy z Ghostfacem Killah, przedstawił dopiero co drugi singiel promujący ww. wydawnictwo. W numerze "Walking on a Razor" udzielili się Sadat oraz Shabaam. Kawałek ten jest dowodem na to, że Parker reprezentuje tę część sceny, która od korzeni nie ma zamiaru uciekać. Cuty- DJ Pings, produkcja- oczywiście L. Parker.

Krążek "The Glass Ceiling" zbliża się wielkimi krokami. Brytyjski beatmaker, którego możecie kojarzyć chociażby ze współpracy z Ghostfacem Killah, przedstawił dopiero co drugi singiel promujący ww. wydawnictwo. W numerze "Walking on a Razor" udzielili się Sadat oraz Shabaam. Kawałek ten jest dowodem na to, że Parker reprezentuje tę część sceny, która od korzeni nie ma zamiaru uciekać. Cuty- DJ Pings, produkcja- oczywiście L. Parker.

]]>