popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Łozo aka Pitahayahttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/22347/%C5%81ozo-aka-PitahayaSeptember 17, 2024, 8:22 pmpl_PL © 2024 Admin stronyŁozo aka Pitahaya "Nic o Nas / Wszystko o Nas" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-05,lozo-aka-pitahaya-nic-o-nas-wszystko-o-nas-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-05,lozo-aka-pitahaya-nic-o-nas-wszystko-o-nas-teledyskMarch 5, 2014, 7:18 pmMaciej SulimaWieczornych klipów ciąg dalszy. Tym razem przenosimy się do 71, skąd otrzymaliśmy trzeci klip pochodzący z pożegnalnej płyty "Między Ziemią, a Niebem" reprezentanta Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya. Obraz powstał do numeru "Nic o Nas / Wszystko o Nas", który wyprodukował M. Romański.Wieczornych klipów ciąg dalszy. Tym razem przenosimy się do 71, skąd otrzymaliśmy trzeci klip pochodzący z pożegnalnej płyty "Między Ziemią, a Niebem" reprezentanta Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya. Obraz powstał do numeru "Nic o Nas / Wszystko o Nas", który wyprodukował M. Romański.

]]>
Łozo aka Pitahaya "Oto My" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-07,lozo-aka-pitahaya-oto-my-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-07,lozo-aka-pitahaya-oto-my-teledyskFebruary 7, 2014, 5:53 pmMaciej SulimaDziś do sieci trafił drugi klip promujący ostatni album Łozo aka Pitahaya p.t. "Między Ziemią, a Niebem". Tym razem otrzymaliśmy obraz do numeru "Oto My", który został wyprodukowany przez Skaja.Dziś do sieci trafił drugi klip promujący ostatni album Łozo aka Pitahaya p.t. "Między Ziemią, a Niebem". Tym razem otrzymaliśmy obraz do numeru "Oto My", który został wyprodukowany przez Skaja.

]]>
Popkiller Młode Wilki 2009-2010... czyli "co by było gdyby"https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-23,popkiller-mlode-wilki-2009-2010-czyli-co-by-bylo-gdybyhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-23,popkiller-mlode-wilki-2009-2010-czyli-co-by-bylo-gdybyJune 23, 2015, 3:16 pmAdmin stronyNo to dobrnęliśmy do końca młodowilczych symulacji i naszej muzycznej zabawy w Football Managera. Wy dowiedzieliście się za to dziś, że wspólny numer Wilków 4 edycji wyprodukował sam A$AP Ty Beats a już od jutra zaczniecie poznawać uczestników najnowszej odsłony akcji.Na koniec sprawdźcie więc łączoną symulację na lata 2009-2010 (część raperów, którzy mogliby być wybrani w 2010 znalazło się w pierwszej prawdziwej edycji ad 2011, stąd taka decyzja) - tym razem podbiliśmy ich ilość do 13.Wcześniejsze roczniki: - 2001, 2002, 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2008.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24000","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Człowień - a we Wrocławiu wciąż żyzna rapowa gleba. „Człowiek z Krwi i Kości” to wypuszczony w wakacje 2009, intrygujący, porządny materiał człowieka... z krwi i kości. Członek kolektywu Supa Skillz ma pewnie ustawiony wokal, dobre ucho do bitów oraz refleksyjne teksty ze sporym pokładem szczerości i charakteru. Ten Człowień zasługuje na docenienie.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24258","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Buszu - Czyżbyśmy doczekali się polskiego Young Jeezy'ego? Buszu wjechał do podziemia z grubym brzmieniem inspirowanym Atlantą oraz chropowatym wokalem i "brudnym stylem, za który ściga go Sanepid", z miejsca pytając "Czyja jest gra?" i robiąc zamieszanie w underze swoim "Demo". Czekamy na kolejne ruchy.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24001","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Hades - „Fakty, Ludzie, Pieniądze” to naszym (i najwyraźniej nie tylko naszym) zdaniem prawdziwa bomba, która zasłużenie odpaliła na większą skalę za sprawą kontraktu w Prosto. Klasyczne podejście do tworzenia rapu w opcji: dwóch MCs, producent i DJ, gdzie chłopaki stawiają przede wszystkim na miejski przekaz, a mimo to materiał stanowi pewną świeżość na scenie i wręcz kipi hip-hopową zajawką. HIFI Bandę w naszej młodowilczej ekipie reprezentuje Hades – świadomy, charyzmatyczny raper, który chyba pozostaje jak na razie lekko w cieniu swojego bardziej znanego choćby z bitew freestyle’owych kolegi – Dioxa. Po reedycji mixtape'u czekamy na premierowy, legalny album grupy, który ma ukazać sie jeszcze w 2010 roku.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24002","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Junes - Przewijał się przez warszawskie podziemie od jakiegoś czasu, rzucał fajne gościnne zwrotki i wyróżniał się bezkompromisowym spojrzeniem na świat, brutalną czasem szczerością i twardym charakterem. "Właściwe Proporcje" zrealizowane jak Rap Addix z SoulPetem okazały się być epką wybitnie wyróżniającą się na tle konkurencji. Junes wspiął się na wyżyny swoich możliwości jeśli chodzi o teksty i jednoznacznie zaklepał sobie miejsce w Młodych Wilkach.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24257","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Kaff Kaff-L - Kolejny talent z Łodzi. Jego materiał "Czarna Krew" to pełny pokaz jego możliwości. W uszy rzuca się przede wszystkim bardzo ześwirowane jak na polskie warunki flow, melodyjne przejścia, zawijasy i kozackie akcenty. Wielu narzeka na jego dykcję, ja uważam, że można się przyzwyczaić i warto, bo oprócz świetnych zwrotek na "Czarnej Krwi" pojawiło się mnóstwo kozackich bitów. To spójny, konkretny materiał, a tytułowy singiel z Jankiem z Afrontów i Jotem to nieśmiertelny sztos.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24256","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Klasiik- "Dopuszczający Mixtape" to kawał mocnego, fajnie rozkminionego podziemnego rapu, w którym w uszy rzuca się ciekawy koncept, jak i normalność bijąca z linijek (sprawdźcie choćby "Spokojne życie"). Co ciekawsze, cały koncept jest jedynie wstępem do nadchodzącego "Liceum Ogólnokształcącego" tworzonego z Kłapuhem jako Alko Al-Kaida. Klasiik to także wiele lat doświadczenia zdobywanego na undergroundowych koncertach czy bitwach freestyle'owych oraz odloty w projekcie Fa.Lu.Cioli wraz ze Skajsdelimitem. Czekamy na kolejne ruchy.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24261","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Kobra - Poznański raper i członek Fataem od kilku lat widoczny jest lokalnie dzięki nagrywkom z Oldasem. Ostatnio głośno zrobiło się o nim za sprawą tego, że został pierwszym artystą zakontraktowanym w nowopowstałej wytwórni Rycha Peji RPS Enterteyment. A osoby wątpiące czy to dobry wybór powinien przekonać jego singiel "Witamy w mieście", nasączony klasycznym westcoastowym vibe'em. Zapowiada się konkretny debiut.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24263","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Łozo aka Pitahaya - Błyskotliwość, inteligencja, poruszanie tematów ważnych a zarazem dbanie o klasyczne elementy hip-hopowego rzemiosła. Z jednej strony luz i flow, z drugiej mocne, osobiste refleksje. Członek WN Drutz w podziemiu udziela się od dawna, jednak ciągle mamy wrażenie, że bez odpowiedniej ekspozycji. Wydany niedawno album "Z lotu ptaka" (z featami Jimsona czy Laikike1'a) oraz poprzedzający go mixtape "Back To The Future" to materiały, które powinny w końcu zmienić tę sytuację, na co liczymy dokładając od siebie nominację do grona Młodych Wilków. [[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24006","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Łysonżi - Łysonżi pokazywał się ze świetnej strony na materiałach Szybkiego Szmalu i na płytach swoich ziomów ze składu, ale to jego solowy mixtape ostatecznie utwierdził nas w przekonaniu, że w Młodych Wilkach musi być. Plejada gości nie jest przypadkiem, za tym warszawskim chamidłem przemawiają umiejętności, punchline'y i szlagiery w stylu "Mój Syf" ze Smarkiem, "Jestem Dżonson" czy "Maria Joanna" z W.E.N.Ą, Małym Esz Esz i Ciechem.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24252","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Małpa - Nie ulega wątpliwości, że "Kilka Numerów o Czymś" zatrząsło sceną i rozprzestrzenia się w zabójczym tempie. Fenomen Małpy oczywiście musieliśmy docenić i my. Recepta na sukces tkwi właściwie w prostocie i najprawdopodobniej sam raper nie spodziewał się, że jego mocno klasyczny, tętniący trueschoolem materiał okaże się taką bombą. Łukasz jawi się nam jako zwykły chłopak z Torunia, objawiający za to ogromne pokłady zajawki, cechujący się charakterystycznym, wysokim głosem oraz ogromną szczerością w tekstach, która nie bez powodu przyciągnęła do siebie tylu słuchaczy. Pewniak na tą edycję![[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24254","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Paluch - Kiedy reprezentant poznańskiego kolektywu Aifam wbija się na bit, ma się wrażenie, że rzeczywiście mamy do czynienia z pewniakiem, na którego można stawiać w ciemno. Bezkompromisowy, hardkorowy styl szlifowany przez lata w podziemiu (m.in. na albumie "Biuro Ochrony Rapu") aż do ostatniego projektu, który zdradza też ciągoty rapera do ostrych, syntetycznych podkładów, co bez wątpienia wyróżnia Palucha na ulicznej scenie. Scena poznańska rośnie w siłę.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24004","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Słoń - Spragnieni horrorcore'u słuchacze jak do tej pory mogą czuć się "lekko" niedopieszczeni, ale wygląda na to, że na polskim podwórku nadchodzi pod tym względem odrobina zmiany na lepsze. Oto pojawił się Słoń, który w 2008 roku wypuścił wraz z Shellerinim mixtape „Wyższa Szkoła Robienia Hałasu”, zaś rok później straszy już solowymi „Chorymi Melodiami”. Dla wielbicieli klimatów grozy, hardcore’owej braggi oraz krwi i flaków w tekstach – pozycja idealna. Poznaniak to ciekawie zapowiadający się MC, który obecnie stanowi chyba jedyną (no, może po części poza Pihem i jego "Kwiatami Zła") krajową opcję dla wielbicieli jazd spod znaku Kool Keitha i Necro.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24005","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Walles - Psychopata z Łodzi dysponuje takim flow, że podrabianie musi się skończyć porażką. "Czarna Magia" to jeden z najdziwniejszych lotów jakie widział polski rap i właśnie dlatego warto to sprawdzić. To ciężko popierdolone gówno z potężnym vibem, dudniącą perką i raperem, który wjeżdża ci z partyzanta na bańkę i nie daje spokoju jointami w stylu "Zamieniamy Się W Małpy". ************Dziś: Hades, Słoń, Paluch - ta trójka zdecydowanie najmocniej poszła do przodu z naszej ostatniej symulacji i jest dziś w mainstreamowym topie. Małpa dostarczył podziemny klasyk, po którym jego ksywka wciąż jest gorąca, jednak na album Proximite nadal czekamy. Kobra po solówce wypuścił bardzo udany duet z Bezczelem oraz krążek w Step Records. Łysonżi i Junes po przerwie wznowili aktywność, Klasiik wypuścił właśnie nowy "Tragiczny Mixtape" a o Buszu i Człowieniu coś ostatnio ucichło, podobnie jak Kaff-L'u i Wallesie, za to Łozo w 2013 wypuścił pożegnalny album "Między ziemią a niebem"PS. ZARAZ PO ZAKOŃCZENIU SYMULACJI RUSZAMY Z 4 EDYCJĄ MŁODYCH WILKÓW - DOŁĄCZ DO WYDARZENIA FB ORAZ CODZIENNIE ZAGLĄDAJ NA POPKILLERA, BY ŚLEDZIĆ WSZYSTKIE RUCHY.PS2. Opisy 'Starych Wilków' przygotowali: Mateusz Natali, Daniel Wardziński, Krystian Krupiński i Piotr Zdziarstek. Grafikę u góry wykonał Konrad KasprzykNo to dobrnęliśmy do końca młodowilczych symulacji i naszej muzycznej zabawy w Football Managera. Wy dowiedzieliście się za to dziś, że wspólny numer Wilków 4 edycji wyprodukował sam A$AP Ty Beats a już od jutra zaczniecie poznawać uczestników najnowszej odsłony akcji.

Na koniec sprawdźcie więc łączoną symulację na lata 2009-2010 (część raperów, którzy mogliby być wybrani w 2010 znalazło się w pierwszej prawdziwej edycji ad 2011, stąd taka decyzja) - tym razem podbiliśmy ich ilość do 13.

Wcześniejsze roczniki: - 2001, 2002, 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2008.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24000","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Człowień - a we Wrocławiu wciąż żyzna rapowa gleba. „Człowiek z Krwi i Kości” to wypuszczony w wakacje 2009, intrygujący, porządny materiał człowieka... z krwi i kości. Członek kolektywu Supa Skillz ma pewnie ustawiony wokal, dobre ucho do bitów oraz refleksyjne teksty ze sporym pokładem szczerości i charakteru. Ten Człowień zasługuje na docenienie.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24258","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Buszu - Czyżbyśmy doczekali się polskiego Young Jeezy'ego? Buszu wjechał do podziemia z grubym brzmieniem inspirowanym Atlantą oraz chropowatym wokalem i "brudnym stylem, za który ściga go Sanepid", z miejsca pytając "Czyja jest gra?" i robiąc zamieszanie w underze swoim "Demo". Czekamy na kolejne ruchy.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24001","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Hades - „Fakty, Ludzie, Pieniądze” to naszym (i najwyraźniej nie tylko naszym) zdaniem prawdziwa bomba, która zasłużenie odpaliła na większą skalę za sprawą kontraktu w Prosto. Klasyczne podejście do tworzenia rapu w opcji: dwóch MCs, producent i DJ, gdzie chłopaki stawiają przede wszystkim na miejski przekaz, a mimo to materiał stanowi pewną świeżość na scenie i wręcz kipi hip-hopową zajawką. HIFI Bandę w naszej młodowilczej ekipie reprezentuje Hades – świadomy, charyzmatyczny raper, który chyba pozostaje jak na razie lekko w cieniu swojego bardziej znanego choćby z bitew freestyle’owych kolegi – Dioxa. Po reedycji mixtape'u czekamy na premierowy, legalny album grupy, który ma ukazać sie jeszcze w 2010 roku.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24002","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Junes - Przewijał się przez warszawskie podziemie od jakiegoś czasu, rzucał fajne gościnne zwrotki i wyróżniał się bezkompromisowym spojrzeniem na świat, brutalną czasem szczerością i twardym charakterem. "Właściwe Proporcje" zrealizowane jak Rap Addix z SoulPetem okazały się być epką wybitnie wyróżniającą się na tle konkurencji. Junes wspiął się na wyżyny swoich możliwości jeśli chodzi o teksty i jednoznacznie zaklepał sobie miejsce w Młodych Wilkach.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24257","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Kaff Kaff-L - Kolejny talent z Łodzi. Jego materiał "Czarna Krew" to pełny pokaz jego możliwości. W uszy rzuca się przede wszystkim bardzo ześwirowane jak na polskie warunki flow, melodyjne przejścia, zawijasy i kozackie akcenty. Wielu narzeka na jego dykcję, ja uważam, że można się przyzwyczaić i warto, bo oprócz świetnych zwrotek na "Czarnej Krwi" pojawiło się mnóstwo kozackich bitów. To spójny, konkretny materiał, a tytułowy singiel z Jankiem z Afrontów i Jotem to nieśmiertelny sztos.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24256","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Klasiik- "Dopuszczający Mixtape" to kawał mocnego, fajnie rozkminionego podziemnego rapu, w którym w uszy rzuca się ciekawy koncept, jak i normalność bijąca z linijek (sprawdźcie choćby "Spokojne życie"). Co ciekawsze, cały koncept jest jedynie wstępem do nadchodzącego "Liceum Ogólnokształcącego" tworzonego z Kłapuhem jako Alko Al-Kaida. Klasiik to także wiele lat doświadczenia zdobywanego na undergroundowych koncertach czy bitwach freestyle'owych oraz odloty w projekcie Fa.Lu.Cioli wraz ze Skajsdelimitem. Czekamy na kolejne ruchy.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24261","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Kobra - Poznański raper i członek Fataem od kilku lat widoczny jest lokalnie dzięki nagrywkom z Oldasem. Ostatnio głośno zrobiło się o nim za sprawą tego, że został pierwszym artystą zakontraktowanym w nowopowstałej wytwórni Rycha Peji RPS Enterteyment. A osoby wątpiące czy to dobry wybór powinien przekonać jego singiel "Witamy w mieście", nasączony klasycznym westcoastowym vibe'em. Zapowiada się konkretny debiut.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24263","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Łozo aka Pitahaya - Błyskotliwość, inteligencja, poruszanie tematów ważnych a zarazem dbanie o klasyczne elementy hip-hopowego rzemiosła. Z jednej strony luz i flow, z drugiej mocne, osobiste refleksje. Członek WN Drutz w podziemiu udziela się od dawna, jednak ciągle mamy wrażenie, że bez odpowiedniej ekspozycji. Wydany niedawno album "Z lotu ptaka" (z featami Jimsona czy Laikike1'a) oraz poprzedzający go mixtape "Back To The Future" to materiały, które powinny w końcu zmienić tę sytuację, na co liczymy dokładając od siebie nominację do grona Młodych Wilków.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24006","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Łysonżi - Łysonżi pokazywał się ze świetnej strony na materiałach Szybkiego Szmalu i na płytach swoich ziomów ze składu, ale to jego solowy mixtape ostatecznie utwierdził nas w przekonaniu, że w Młodych Wilkach musi być. Plejada gości nie jest przypadkiem, za tym warszawskim chamidłem przemawiają umiejętności, punchline'y i szlagiery w stylu "Mój Syf" ze Smarkiem, "Jestem Dżonson" czy "Maria Joanna" z W.E.N.Ą, Małym Esz Esz i Ciechem.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24252","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Małpa - Nie ulega wątpliwości, że "Kilka Numerów o Czymś" zatrząsło sceną i rozprzestrzenia się w zabójczym tempie. Fenomen Małpy oczywiście musieliśmy docenić i my. Recepta na sukces tkwi właściwie w prostocie i najprawdopodobniej sam raper nie spodziewał się, że jego mocno klasyczny, tętniący trueschoolem materiał okaże się taką bombą. Łukasz jawi się nam jako zwykły chłopak z Torunia, objawiający za to ogromne pokłady zajawki, cechujący się charakterystycznym, wysokim głosem oraz ogromną szczerością w tekstach, która nie bez powodu przyciągnęła do siebie tylu słuchaczy. Pewniak na tą edycję!

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24254","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Paluch - Kiedy reprezentant poznańskiego kolektywu Aifam wbija się na bit, ma się wrażenie, że rzeczywiście mamy do czynienia z pewniakiem, na którego można stawiać w ciemno. Bezkompromisowy, hardkorowy styl szlifowany przez lata w podziemiu (m.in. na albumie "Biuro Ochrony Rapu") aż do ostatniego projektu, który zdradza też ciągoty rapera do ostrych, syntetycznych podkładów, co bez wątpienia wyróżnia Palucha na ulicznej scenie. Scena poznańska rośnie w siłę.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24004","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: right; margin: 10px;","width":"180"}}]]Słoń - Spragnieni horrorcore'u słuchacze jak do tej pory mogą czuć się "lekko" niedopieszczeni, ale wygląda na to, że na polskim podwórku nadchodzi pod tym względem odrobina zmiany na lepsze. Oto pojawił się Słoń, który w 2008 roku wypuścił wraz z Shellerinim mixtape „Wyższa Szkoła Robienia Hałasu”, zaś rok później straszy już solowymi „Chorymi Melodiami”. Dla wielbicieli klimatów grozy, hardcore’owej braggi oraz krwi i flaków w tekstach – pozycja idealna. Poznaniak to ciekawie zapowiadający się MC, który obecnie stanowi chyba jedyną (no, może po części poza Pihem i jego "Kwiatami Zła") krajową opcję dla wielbicieli jazd spod znaku Kool Keitha i Necro.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"24005","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Walles - Psychopata z Łodzi dysponuje takim flow, że podrabianie musi się skończyć porażką. "Czarna Magia" to jeden z najdziwniejszych lotów jakie widział polski rap i właśnie dlatego warto to sprawdzić. To ciężko popierdolone gówno z potężnym vibem, dudniącą perką i raperem, który wjeżdża ci z partyzanta na bańkę i nie daje spokoju jointami w stylu "Zamieniamy Się W Małpy".

************

Dziś: Hades, Słoń, Paluch - ta trójka zdecydowanie najmocniej poszła do przodu z naszej ostatniej symulacji i jest dziś w mainstreamowym topie. Małpa dostarczył podziemny klasyk, po którym jego ksywka wciąż jest gorąca, jednak na album Proximite nadal czekamy. Kobra po solówce wypuścił bardzo udany duet z Bezczelem oraz krążek w Step Records. Łysonżi i Junes po przerwie wznowili aktywność, Klasiik wypuścił właśnie nowy "Tragiczny Mixtape" a o Buszu i Człowieniu coś ostatnio ucichło, podobnie jak Kaff-L'u i Wallesie, za to Łozo w 2013 wypuścił pożegnalny  album "Między ziemią a niebem"

PS. ZARAZ PO ZAKOŃCZENIU SYMULACJI RUSZAMY Z 4 EDYCJĄ MŁODYCH WILKÓW - DOŁĄCZ DO WYDARZENIA FB ORAZ CODZIENNIE ZAGLĄDAJ NA POPKILLERA, BY ŚLEDZIĆ WSZYSTKIE RUCHY.

PS2. Opisy 'Starych Wilków' przygotowali: Mateusz Natali, Daniel Wardziński, Krystian Krupiński i Piotr Zdziarstek. Grafikę u góry wykonał Konrad Kasprzyk

]]>
Łozo aka Pitahaya "Między Ziemią, a Niebem"https://popkiller.kingapp.pl/2013-12-21,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebemhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-21,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebemDecember 21, 2013, 4:10 pmAdmin strony"Wiesz co jest po środku? Jeśli nie, czekaj na premierę. Mocne tematy bez zbędnych przechwałek, czyli to, w czym Paweł od lat był najlepszy." - tak najnowszy (i zgodnie z informacją pożegnalny) album wrocławskiego rapera zapowiada wydawca, Dwaem.Tracklista: 01. Między Ziemią a Niebem (feat. DJ Qmak) [prod. Skaju] 02. Oto My [prod. Skaju] 03. Ideały (feat. Miriam Ptak, DJ Te) [prod. Kris] 04. Nasze życie, nasze sny (feat. DJ Qmak) [prod. Nitro] 05. Szkoda mi czasu (feat. Zoe) [prod. Skaju] 06. Nic o Nas / Wszystko o Nas [prod. M.Romański] 07. Wyklęci (feat. Bunio) [prod. DJ Pstyk] 08. Więzi (feat. Miriam Ptak, Chok) [prod. Udar] 09. [pop]Kultura (feat. Kościey, Junes, DJ Te) [prod. Nitro] 10. Od szablonu [prod. Skaju]11. Fenix (feat. Małgorzata Lesiak, Maz) [prod. M.Romański] 12. eM jak... (feat. Calu) [prod. Nitro] 13. Wrooklyn (feat. DJ Danek) [prod. DJ Pstyk] 14. 82 (feat. Paulina Wojtowicz, Repo, Eskaubei) [prod. DJ Pstyk] 15. Żyj [prod. Udar]"Wiesz co jest po środku? Jeśli nie, czekaj na premierę. Mocne tematy bez zbędnych przechwałek, czyli to, w czym Paweł od lat był najlepszy." - tak najnowszy (i zgodnie z informacją pożegnalny) album wrocławskiego rapera zapowiada wydawca, Dwaem.

Tracklista:

01. Między Ziemią a Niebem (feat. DJ Qmak) [prod. Skaju]
02. Oto My [prod. Skaju]
03. Ideały (feat. Miriam Ptak, DJ Te) [prod. Kris]
04. Nasze życie, nasze sny (feat. DJ Qmak) [prod. Nitro]
05. Szkoda mi czasu (feat. Zoe) [prod. Skaju]
06. Nic o Nas / Wszystko o Nas [prod. M.Romański]
07. Wyklęci (feat. Bunio) [prod. DJ Pstyk]
08. Więzi (feat. Miriam Ptak, Chok) [prod. Udar]
09. [pop]Kultura (feat. Kościey, Junes, DJ Te) [prod. Nitro]
10.
Od szablonu [prod. Skaju]
11. Fenix (feat. Małgorzata Lesiak, Maz) [prod. M.Romański]
12. eM jak... (feat. Calu) [prod. Nitro]
13. Wrooklyn (feat. DJ Danek) [prod. DJ Pstyk]
14. 82 (feat. Paulina Wojtowicz, Repo, Eskaubei) [prod. DJ Pstyk]
15. Żyj [prod. Udar]

]]>
Łozo aka Pitahaya "Między Ziemią, a Niebem" - premiera, odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-20,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebem-premiera-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-20,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebem-premiera-odsluchDecember 20, 2013, 5:14 pmAdmin strony"Wiesz co jest po środku? Jeśli nie, czekaj na premierę. Mocne tematy bez zbędnych przechwałek, czyli to, w czym Paweł od lat był najlepszy." - tak najnowszy (i zgodnie z informacją pożegnalny) album wrocławskiego rapera zapowiada wydawca, Dwaem. Członek legendarnego, wrocławskiego składu WN/Drutz oraz Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya wpasował się ze swoim materiałem w sam koniec roku, a Wy możecie odsłuchać już całość, na której gościnnie pojawili się m.in. Junes, Eskaubei czy Kościey. Natomiast już o 20:00 premierowa recenzja albumu.Tracklista: 01. Między Ziemią a Niebem (feat. DJ Qmak) [prod. Skaju] 02. Oto My [prod. Skaju] 03. Ideały (feat. Miriam Ptak, DJ Te) [prod. Kris] 04. Nasze życie, nasze sny (feat. DJ Qmak) [prod. Nitro] 05. Szkoda mi czasu (feat. Zoe) [prod. Skaju] 06. Nic o Nas / Wszystko o Nas [prod. M.Romański] 07. Wyklęci (feat. Bunio) [prod. DJ Pstyk] 08. Więzi (feat. Miriam Ptak, Chok) [prod. Udar] 09. [pop]Kultura (feat. Kościey, Junes, DJ Te) [prod. Nitro] 10. Od szablonu [prod. Skaju]11. Fenix (feat. Małgorzata Lesiak, Maz) [prod. M.Romański] 12. eM jak... (feat. Calu) [prod. Nitro] 13. Wrooklyn (feat. DJ Danek) [prod. DJ Pstyk] 14. 82 (feat. Paulina Wojtowicz, Repo, Eskaubei) [prod. DJ Pstyk] 15. Żyj [prod. Udar]Płytę zamówić możecie za 26PLN (w tym koszt wysyłki) pod adresem https://tuneoftheyear.com"Wiesz co jest po środku? Jeśli nie, czekaj na premierę. Mocne tematy bez zbędnych przechwałek, czyli to, w czym Paweł od lat był najlepszy." - tak najnowszy (i zgodnie z informacją pożegnalny) album wrocławskiego rapera zapowiada wydawca, Dwaem. Członek legendarnego, wrocławskiego składu WN/Drutz oraz Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya wpasował się ze swoim materiałem w sam koniec roku, a Wy możecie odsłuchać już całość, na którejgościnnie pojawili się m.in. Junes, Eskaubei czy Kościey. Natomiast już o 20:00 premierowa recenzja albumu.

Tracklista:

01. Między Ziemią a Niebem (feat. DJ Qmak) [prod. Skaju]
02. Oto My [prod. Skaju]
03. Ideały (feat. Miriam Ptak, DJ Te) [prod. Kris]
04. Nasze życie, nasze sny (feat. DJ Qmak) [prod. Nitro]
05. Szkoda mi czasu (feat. Zoe) [prod. Skaju]
06. Nic o Nas / Wszystko o Nas [prod. M.Romański]
07. Wyklęci (feat. Bunio) [prod. DJ Pstyk]
08. Więzi (feat. Miriam Ptak, Chok) [prod. Udar]
09. [pop]Kultura (feat. Kościey, Junes, DJ Te) [prod. Nitro]
10.
Od szablonu [prod. Skaju]
11. Fenix (feat. Małgorzata Lesiak, Maz) [prod. M.Romański]
12. eM jak... (feat. Calu) [prod. Nitro]
13. Wrooklyn (feat. DJ Danek) [prod. DJ Pstyk]
14. 82 (feat. Paulina Wojtowicz, Repo, Eskaubei) [prod. DJ Pstyk]
15. Żyj [prod. Udar]

Płytę zamówić możecieza 26PLN (w tym koszt wysyłki) pod adresem https://tuneoftheyear.com

]]>
Video Dnia: Łozo aka Pitahaya "Między Ziemią A Niebem"https://popkiller.kingapp.pl/2013-12-18,video-dnia-lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebemhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-18,video-dnia-lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebemDecember 18, 2013, 6:13 pmAdmin stronyDlaczego: Na podziemnej scenie wrocławskiej Łozo aka Pitahaya swoją obecność zaznacza od dawna. W najbliższy piątek premiera jego najnowszego krążka "Między Ziemią A Niebem", na którym gościnnie pojawią się m.in. Junes, Eskaubei czy Kościey a my z tej okazji otrzymujemy pierwsze video z płyty.Dlaczego: Na podziemnej scenie wrocławskiej Łozo aka Pitahaya swoją obecność zaznacza od dawna. W najbliższy piątek premiera jego najnowszego krążka "Między Ziemią A Niebem", na którym gościnnie pojawią się m.in. Junes, Eskaubei czy Kościey a my z tej okazji otrzymujemy pierwsze video z płyty.

]]>
Łozo aka Pitahaya "Między Ziemią, a Niebem" - premierowa recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-20,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebem-premierowa-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-20,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebem-premierowa-recenzjaDecember 21, 2013, 7:41 pmMaciej SulimaMożemy wyróżnić dwa rodzaje pożegnań - pozostawiające dobre albo złe wrażenie na zakończenie jakiegoś etapu życia. W przypadku albumu "Między Ziemią, a Niebem" autorstwa wrocławianina Łoza aka Pitahaya (jeden z filarów składu Wrooclyn Dodgers) mamy do czynienia niewątpliwie z tym pierwszym. Jak już się żegnać ze sceną, zostawiając ją młodszym kotom, to przydałoby się zrobić to godnie. Zrobić to tak, że po ostatnim tracku chce się powiedzieć "niemożliwe, że nie usłyszę już Łoza na bicie", przy okazji włączając repeat kolejny raz. I kolejny raz. Klasyczne podkłady + refleksje przeplatające się z gorzkimi obserwacjami = album, który sprawdzi się podczas życiowych rozkmin w chłodne, zimowe wieczory i zostawi po sobie uczucie niedosytu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).Mamy na tym krążku wszystko. Po pierwsze produkcje, które wyszły spod palców Skaja, Udara, Nitra, KrisScr'a, DJ Pstyka i M. Romańskiego. Nie znajdziemy tutaj odskoczni w newschoolowe trendy, trapy, elektronikę czy tego typu zabiegi. Natomiast ci, którzy "zatęsknili" za klasycznymi podkładami, opartymi na klimatycznych samplach, będą usatysfakcjonowani. Dobrą robotę wykonali DJ Qmak, DJ Te i DJ Danek, którzy okraszyli kilka numerów popisami na gramofonach. Wisienkę na torcie brzmień kawałków stanowią śpiewane refreny wykonane przez Zoe, Miriam Ptak, Małgorzatę Lesiak i Paulinę Wojtowicz i jedynego rodzynka w damskim gronie - Calego. Ich śpiew dodaje utworom jeszcze większego refleksyjnego sznytu. Na szczególną uwagę zasługuje refren Małgorzaty Lesiak w "Fenixie" z gościnnym udziałem Maza, nomen omen jednej z bardziej udanych zwrotek, jakie położyli na bitach goście (o nich będzie parę słów później). Słuchając po raz pierwszy płyty zapętlałem pierwsze trzy tracki wielokrotnie ("Między Ziemią, a Niebem", "Oto My", "Ideały"), właśnie ze względu na produkcję i byłem pewien, że dalej może być tylko lepiej. Z wyżej wymienionych świetnie brzmi "Oto My" od Skaja, a z kolejnych numerów na pewno "Wyklęci" DJ Pstyka, "Fenix" M. Romańskiego. Ciężko wskazać najlepszy podkład, bo każdy jest udany i w pełni wykorzystany przez Pawła.Kilka słów o gościach. Maz, Chok, Bunio, Kościey, Junes, Repo, Eskaubei - oni dograli swoje szesnastki na "Między Ziemią, a Niebem". Chok położył zwrotkę na miarę swoich możliwości, do których zdążył już przyzwyczaić słuchaczy na kilku innych produkcjach. Bunio, Repo i Eskaubei nawinęli poprawnie, choć Łozo był od nich przynajmniej poziom wyżej. Liryczne smaczki pozwoliłem sobie zostawić na koniec. Kościey z Junesem "[pop]Kulturze" wyprodukowanej przez Nitra zostawili najlepsze featuringi, to nie ulega wątpliwości. Szczególnie Kościey, który jakiś czas temu na swoim profilu FB zostawił niezbyt pochlebny komentarz wobec Aleksandra, a zwrotka w wyżej wymienionym numerze jest niczym innym jak dissem na reprezentanta Fandango. Mam na imię Andrzej, odkładam broń marki Mauser, obok mnie leżą kapcie, pod nimi Aleksander. Raper podstarzały? Dzięki za wsparcie, wyleczyłem kataraktę, chełpiąc się Twoim płaczem. Na pewno ciekawie byłoby, gdyby Aleksander odpowiedział na zaczepki Kościeya, choć z drugiej strony taki scenariusz wydaje mi się być mało prawdopodobny. Gospodarz? Zostawia na bitach to, co siedzi we wnętrzu dojrzałego typa, który wiele widział i chce to z siebie wyrzucić. Mamy numer traktujący o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków w "Oto My", refleksję o ideałach z jednej strony, a z drugiej o ludziach którzy pomimo braku perspektyw starają się żyć (świetny numer 'Wyklęci"). Znajdzie się też co nieco na temat lokalnego patriotyzmu ("Wrooclyn") i uczuć ("eM jak..." z niezłym refrenem Calego, którego można kojarzyć z kolaboracji z TaLLibem), ale co najważniejsze wszystko mimo poważnego klimatu jest pozbawione grafomanii, a to się niewątpliwie chwali. Wiele wersów, nawet i po pierwszych odsłuchu płyty, wryło mi się w pamięć. Pierwszy z brzegu z "Oto My" - Pod blokiem z tektury bez okien się spalam. Dziś jestem bogiem, który wielbi Ikara. Na pewno jest to płyta, z którą trzeba zapoznać się przynajmniej kilkukrotnie, by wychwycić wszystkie rozkminy. I nie przeszkadza to, że niektóre featy są w moim odczuciu nietrafione ani to, że Łozowi zdarza się wypaść z bitu. Najlepszy numer z płyty? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Na pewno już wspomniane we wstępie pierwsze trzy numery z tracklisty. Dorzuciłbym do tego worka z całą pewnością "Fenixa", "82" i jako ostatni "Nasze życie, nasze sny" (oczywiście nie deklasując innych numerów, czytaj wybór czysto subiektywny). Bardzo żałuję, że "Między Ziemią, a Niebem" jest pożegnaniem (jak zostało zapowiedziane) Łoza ze sceną, choć z drugiej strony jakość albumu może w pełni zrekompensować brak kolejnych nagrywek. Uważam, że Paweł nagrał najlepszy album ze wszystkich wypuszczonych do tej pory. Dojrzały ("Ideały"), refleksyjny ("82"), melancholijny ("Oto My"), gorzki ("[pop]Kultura"), ale też taki, podczas słuchania którego znajdziemy też trochę bardziej pozytywnych emocji ("eM jak...", "Żyj"). Mamy do czynienia z dobrym podsumowaniem drogi artystycznej Łoza. Osobiście po cichu liczę, że na jakimś feacie albo luźnym numerze usłyszymy jeszcze reprezentanta 71 i Wrooclyn Dodgers. Rap jest jak używka, którą ciężko odstawić, kiedy od wielu lat była częścią życia artysty, niezależnie czy myślimy o scenie podziemnej, czy legalnej. Mocna czwórka i miejmy nadzieję, że do usłyszenia Łozo! Możemy wyróżnić dwa rodzaje pożegnań - pozostawiające dobre albo złe wrażenie na zakończenie jakiegoś etapu życia. W przypadku albumu "Między Ziemią, a Niebem" autorstwa wrocławianina Łoza aka Pitahaya (jeden z filarów składu Wrooclyn Dodgers) mamy do czynienia niewątpliwie z tym pierwszym. Jak już się żegnać ze sceną, zostawiając ją młodszym kotom, to przydałoby się zrobić to godnie. Zrobić to tak, że po ostatnim tracku chce się powiedzieć "niemożliwe, że nie usłyszę już Łoza na bicie", przy okazji włączając repeat kolejny raz. I kolejny raz. Klasyczne podkłady + refleksje przeplatające się z gorzkimi obserwacjami = album, który sprawdzi się podczas życiowych rozkmin w chłodne, zimowe wieczory i zostawi po sobie uczucie niedosytu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).

Mamy na tym krążku wszystko. Po pierwsze produkcje, które wyszły spod palców Skaja, Udara, Nitra, KrisScr'a, DJ Pstyka i M. Romańskiego. Nie znajdziemy tutaj odskoczni w newschoolowe trendy, trapy, elektronikę czy tego typu zabiegi. Natomiast ci, którzy "zatęsknili" za klasycznymi podkładami, opartymi na klimatycznych samplach, będą usatysfakcjonowani. Dobrą robotę wykonali DJ Qmak, DJ Te i DJ Danek, którzy okraszyli kilka numerów popisami na gramofonach. Wisienkę na torcie brzmień kawałków stanowią śpiewane refreny wykonane przez Zoe, Miriam Ptak, Małgorzatę Lesiak i Paulinę Wojtowicz i jedynego rodzynka w damskim gronie - Calego. Ich śpiew dodaje utworom jeszcze większego refleksyjnego sznytu. Na szczególną uwagę zasługuje refren Małgorzaty Lesiak w "Fenixie" z gościnnym udziałem Maza, nomen omen jednej z bardziej udanych zwrotek, jakie położyli na bitach goście (o nich będzie parę słów później). Słuchając po raz pierwszy płyty zapętlałem pierwsze trzy tracki wielokrotnie ("Między Ziemią, a Niebem", "Oto My", "Ideały"), właśnie ze względu na produkcję i byłem pewien, że dalej może być tylko lepiej. Z wyżej wymienionych świetnie brzmi "Oto My" od Skaja, a z kolejnych numerów na pewno "Wyklęci" DJ Pstyka, "Fenix" M. Romańskiego. Ciężko wskazać najlepszy podkład, bo każdy jest udany i w pełni wykorzystany przez Pawła.

Kilka słów o gościach. Maz, Chok, Bunio, Kościey, Junes, Repo, Eskaubei - oni dograli swoje szesnastki na "Między Ziemią, a Niebem". Chok położył zwrotkę na miarę swoich możliwości, do których zdążył już przyzwyczaić słuchaczy na kilku innych produkcjach. Bunio, Repo i Eskaubei nawinęli poprawnie, choć Łozo był od nich przynajmniej poziom wyżej. Liryczne smaczki pozwoliłem sobie zostawić na koniec. Kościey z Junesem  "[pop]Kulturze" wyprodukowanej przez Nitra zostawili najlepsze featuringi, to nie ulega wątpliwości.Szczególnie Kościey, który jakiś czas temu na swoim profilu FB zostawił niezbyt pochlebny komentarz wobec Aleksandra, a zwrotka w wyżej wymienionym numerze jest niczym innym jak dissem na reprezentanta Fandango. Mam na imię Andrzej, odkładam broń marki Mauser, obok mnie leżą kapcie, pod nimi Aleksander. Raper podstarzały? Dzięki za wsparcie, wyleczyłem kataraktę, chełpiąc się Twoim płaczem. Na pewno ciekawie byłoby, gdyby Aleksander odpowiedział na zaczepki Kościeya, choć z drugiej strony taki scenariusz wydaje mi się być mało prawdopodobny. 

Gospodarz? Zostawia na bitach to, co siedzi we wnętrzu dojrzałego typa, który wiele widział i chce to z siebie wyrzucić. Mamy numer traktujący o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków w "Oto My", refleksję o ideałach z jednej strony, a z drugiej o ludziach którzy pomimo braku perspektyw starają się żyć (świetny numer 'Wyklęci"). Znajdzie się też co nieco na temat lokalnego patriotyzmu ("Wrooclyn") i uczuć ("eM jak..." z niezłym refrenem Calego, którego można kojarzyć z kolaboracji z TaLLibem), ale co najważniejsze wszystko mimo poważnego klimatu jest pozbawione grafomanii, a to się niewątpliwie chwali. Wiele wersów, nawet i po pierwszych odsłuchu płyty, wryło mi się w pamięć. Pierwszy z brzegu z "Oto My" - Pod blokiem z tektury bez okien się spalam. Dziś jestem bogiem, który wielbi Ikara.  Na pewno jest to płyta, z którą trzeba zapoznać się przynajmniej kilkukrotnie, by wychwycić wszystkie rozkminy. I nie przeszkadza to, że niektóre featy są w moim odczuciu nietrafione ani to, że Łozowi zdarza się wypaść z bitu. Najlepszy numer z płyty? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Na pewno już wspomniane we wstępie pierwsze trzy numery z tracklisty. Dorzuciłbym do tego worka z całą pewnością "Fenixa", "82" i jako ostatni "Nasze życie, nasze sny" (oczywiście nie deklasując innych numerów, czytaj wybór czysto subiektywny). 

Bardzo żałuję, że "Między Ziemią, a Niebem" jest pożegnaniem (jak zostało zapowiedziane) Łoza ze sceną, choć z drugiej strony jakość albumu może w pełni zrekompensować brak kolejnych nagrywek. Uważam, że Paweł nagrał najlepszy album ze wszystkich wypuszczonych do tej pory. Dojrzały ("Ideały"), refleksyjny ("82"), melancholijny ("Oto My"), gorzki ("[pop]Kultura"), ale też taki, podczas słuchania którego znajdziemy też trochę bardziej pozytywnych emocji ("eM jak...", "Żyj"). Mamy do czynienia z dobrym podsumowaniem drogi artystycznej Łoza. Osobiście po cichu liczę, że na jakimś feacie albo luźnym numerze usłyszymy jeszcze reprezentanta 71 i Wrooclyn Dodgers. Rap jest jak używka, którą ciężko odstawić, kiedy od wielu lat była częścią życia artysty, niezależnie czy myślimy o scenie podziemnej, czy legalnej. Mocna czwórka i miejmy nadzieję, że do usłyszenia Łozo!

 

]]>
Łozo aka Pitahaya "Między Ziemią A Niebem" - nowa płyta w drodze, promomix, tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-26,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebem-nowa-plyta-w-drodze-promomix-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-26,lozo-aka-pitahaya-miedzy-ziemia-a-niebem-nowa-plyta-w-drodze-promomix-tracklistaNovember 26, 2013, 6:33 pmAdmin stronyNadchodzi czwarta solowa płyta członka legendarnego, wrocławskiego składu WN/Drutz oraz Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya. Jej tytuł nosić będzie nazwę „Między Ziemią a Niebem”."Wiesz co jest po środku? Jeśli nie, czekaj na premierę. Mocne tematy bez zbędnych przechwałek, czyli to, w czym Paweł od lat był najlepszy." - mówi nam wydawca, Dwaem. Dzisiaj macie do sprawdzenia promomix aby poczuć namiastkę tego, co Was czeka. Tracklista: 01. Między Ziemią a Niebem (feat. DJ Qmak) [prod. Skaju] 02. Oto My [prod. Skaju] 03. Ideały (feat. Miriam Ptak, DJ Te) [prod. Kris] 04. Nasze życie, nasze sny (feat. DJ Qmak) [prod. Nitro] 05. Szkoda mi czasu (feat. Zoe) [prod. Skaju] 06. Nic o Nas / Wszystko o Nas [prod. M.Romański] 07. Wyklęci (feat. Bunio) [prod. DJ Pstyk] 08. Więzi (feat. Miriam Ptak, Chok) [prod. Udar] 09. [pop]Kultura (feat. Kościey, Junes, DJ Te) [prod. Nitro] 10. Fenix (feat. Małgorzata Lesiak, Maz) [prod. M.Romański] 11. eM jak... (feat. Calu) [prod. Nitro] 12. Wrooklyn (feat. DJ Danek) [prod. DJ Pstyk] 13. 82 (feat. Paulina Wojtowicz, Repo, Eskaubei) [prod. DJ Pstyk] 14. Żyj [prod. Udar][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7799","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Nadchodzi czwarta solowa płyta członka legendarnego, wrocławskiego składu WN/Drutz oraz Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya. Jej tytuł nosić będzie nazwę „Między Ziemią a Niebem”.

"Wiesz co jest po środku? Jeśli nie, czekaj na premierę. Mocne tematy bez zbędnych przechwałek, czyli to, w czym Paweł od lat był najlepszy." - mówi nam wydawca, Dwaem. Dzisiaj macie do sprawdzenia promomix aby poczuć namiastkę tego, co Was czeka. 

 

Tracklista:

01. Między Ziemią a Niebem (feat. DJ Qmak) [prod. Skaju]
02. Oto My [prod. Skaju]
03. Ideały (feat. Miriam Ptak, DJ Te) [prod. Kris]
04. Nasze życie, nasze sny (feat. DJ Qmak) [prod. Nitro]
05. Szkoda mi czasu (feat. Zoe) [prod. Skaju]
06. Nic o Nas / Wszystko o Nas [prod. M.Romański]
07. Wyklęci (feat. Bunio) [prod. DJ Pstyk]
08. Więzi (feat. Miriam Ptak, Chok) [prod. Udar]
09. [pop]Kultura (feat. Kościey, Junes, DJ Te) [prod. Nitro]
10. Fenix (feat. Małgorzata Lesiak, Maz) [prod. M.Romański]
11. eM jak... (feat. Calu) [prod. Nitro]
12. Wrooklyn (feat. DJ Danek) [prod. DJ Pstyk]
13. 82 (feat. Paulina Wojtowicz, Repo, Eskaubei) [prod. DJ Pstyk]
14. Żyj [prod. Udar]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7799","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Junes "Nie-EP (Płyta Długogrająca)" - recenzja nr 2https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,junes-nie-ep-plyta-dlugograjaca-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,junes-nie-ep-plyta-dlugograjaca-recenzja-nr-2November 6, 2013, 9:04 amDaniel WardzińskiBardzo dobrze pamiętam premierę "Właściwych Proporcji" - epki Rap Addix, które wówczas składało się wyłącznie z SoulPete'a i Junesa. Rapera z Sokołowa, który podkreślał przywiązanie do stolicy, przez wiele z jego dotkliwych tekstów nie dało się nie zapamiętać. Kiedy sprawdza się podziemne, polskie produkcje, ma się do czynienia z wieloma przypadkami postaci, które brzmią tak samo. Albo tak samo jak ktoś. On nawijał "wolę własny brak flow niż kradziony patent". Czasem nieporadnie siedział na bitach, często się o nie potykał, ale mówił dużo i nie gryzł się w język. Nie cenzurował siebie, potrafił wylać najgorszy syf i był w tym prawdziwy. Taki twardy koleś, który dostał od życia wpierdol, ale "stoi na ziemii mocno". Kiedy pisze się o prawdziwych uczuciach, opisuje się je lepiej. W tym Junes się specjalizował. Przy takiej porcji pierwszorzędnych bitów SoulPete'a, który od tamtego czasu zmienił już zresztą poziom, to wystarczało. Było charakterystyczne, odważne i trafiało. Zakumplowałem się z tą epką szczerze, pamiętam jak słuchałem jej w pracy za granicą i pamiętam, że mimo mrocznej strony, była w jakiś dziwny sposób budująca. Do dzisiaj większość tekstów znam na pamięć.Dziś przedpremierowo, na prośbę autora, mam opisać wam "Nie-EP" czyli długogrający krążek Junesa. Nie z SoulPetem, ale z wybranymi przez siebie producentami, którzy podkreślili już swoją pozycję w undergroundzie (zwycięzca z konkursu Pariasu - Kuoter, Puzzel, Zbylu czy Nitro), ale też mają jeszcze sporo do udowodnienia. Niegłupia taktyka, jeśli chce się zmobilizować zestaw zdolnych chłopaków i sprowokować ich do pójścia krok albo kilka naprzód. Motywem przewodnim materiału i konceptem jest tytułowe "nie". Z pewnością najczęściej pojawiające się słowo na albumie. Co z tego wynikło?Liczyłem na coś innego. "Jestem Junes choć trzy lata nie byłem". W tym właśnie tkwi problem. Minęły cztery lata od epki z których trzy nie należały do przepracowanych przed mikrofonem i to słychać. Mówimy o koniecznej, dosyć podstawowej pracy, która już w 2009 była kwestią palącą. Słuchało się dla tekstów, bo mocne, ale często z uczuciem "jak poprawi się rapowo, to będzie ciekawie". Tymczasem jest raczej gorzej niż lepiej. Rozumiem Rap Addixowe podejście koncentrujące się na treści, szanuję je (ale też najbardziej szanuję je u Jeża, bo ma swoją niepodrabialną stylówę i zawsze płynie). Co ciekawe to na co czekali wszyscy - warstwa tekstowa, również nie jest na tyle mocna, żeby pociągnąć całość. Jest kurewnie przytłaczająca, źle nastraja do życia, na dodatek dla fanów nie będzie nowością. Nowością będzie rzadkość linijek-ćwieków jak te do których zdążyliśmy przywyknąć. Taki ogrom negatywnych emocji nie sprawia, że robią większe wrażenie. Przeciwnie. Obojętnieją. Przenikliwość, zwięzłość, celność? Raczej tutaj pojawia się niż jest. Dużo o tym samym, bardzo dużo, ten sam nastrój, logika, te same zarzuty wobec siebie i świata, te same samotnicze analizy i frustracje. Szanuję raperów mówiących o sobie, szczególnie tych, którzy mówią o sobie szczerze, ale szanuję również tych, którzy dbają o progres, zdają sobie sprawę, że technika rapowania i głos to rzeczy nad którymi trzeba (a nie można) pracować, bo to one są nośnikiem twojej treści. Junes kompletnie o tym zapomniał, cofnął się i nie przeszkodziło mu to w podejściu do nagrania pełnego albumu tak jakby tego się nie zapominało jak jazdy na rowerze. Może i tak, tylko że Junes przed tym materiałem jeździł przecież z bocznymi kółkami, a i tak potrafił się wyjebać. Właśnie dlatego jego diss (na zmarnowanym bicie SoulPete'a) wygląda bladziutko przy tym czym odpowiedział Hucz - "Awersja" nie jest na pewno idealna, ale z pewnością znacznie lepsza od "Definicji", bez dyskusji. Nie jestem zwolennikiem osądzania na podstawie odsłon, w tym wypadku, niestety wydają się one jak najbardziej słuszne, a na pewno bardziej niż obwieszczanie "bezapelacyjnego zwycięstwa" na tablicach ziomków. Przypomnę kilka wersów z dissu zanim przejdę do warstwy muzycznej - ""wymiotuję tym trueschoolem, kalka <jak zapomnieć>/ tylko tak któryś z tracków mi się cofnie".Otóż "Nie-EP" to w żadnym wypadku nie jest Addixowa szorstkość, dudniące, bezlitosne kurestwo w stylu "RDS220". "Płyta Długogrająca" jest raczej słodkawa, przyjemna, chwilami mdła. Junes wybrał niezłych podziemnych producentów, którzy zrobili w większości poprawne bity, niestety często kompletnie niepasujące do treści. Jak np. słyszę podkład do "Nie-Chcę" to moja pierwsza myśl to flowowa bujanka w opcji Biggie, niebieski garnitur, czarne okulary, noc na Brooklynie... Buja jak należy, działa, klimatyzuje i nagle wpada na to Junes z "nie sprzedaję emocji, bo chcę wreszcie je czuć" i to jeszcze na kompletnych wydechu, słyszalnie nie wyrabiając się w tempo... Mało wyczucia bitu i jeszcze mniej wyczucia w jego doborze. Jest trochę fajnych muzycznych momentów - np. kiedy Aruzo i Puzzel pracowali razem, podobnie Nitro i BobAir (na gitarze). Co z tego skoro nawet na "Sumie-niu" raper brzmi jakby topił się w bicie, desperacko łapiąc powietrze i próbując udawać, że tak naprawdę to płynie stylowo. Nie ma wątpliwości, że poziom nowego krążka daleki jest od tego co Junes robił do spółki ze swoim lubelskim ziomem z Rap Addix. "Nie-nawiść" - jedyny numer z Petem, po pierwszej zwrotce zostawił mnie z poczuciem, że chciałbym mieć wersję tego numeru w której nie ma Junesa, ale jest DJ Te - świetna robota. Druga zwrotka pokazuje, że lepiej prosto, ale trafiając w tempo niż komplikując i potykając się o własne słowa. Względnie wyratował numer, wielu niestety już się nie udało. Prosta obserwacja - więcej powietrza sprawia, że głos jest pewniejszy, a "wieszanie MC's na drzewach" staje się bardziej realne. Nie bardzo, ale już bliżej. Jedyna w pełni satysfakcjonująca zwrotka na płycia to ta w wykonaniu Ensona, który w przeciwieństwie do gospodarza zadbał o progres z należytą troskliwością. Junes walczący z "truskulem" po przesłuchaniu tego albumu brzmi raczej zabawnie. To co mi kojarzy się z tym wynędzniałym pojęciem (które nie ma nic wspólnego z trueschoolem, ale w Polsce nadal występuje i się przyjęło) znalazłem właśnie na "Nie-EP". Bity z soulowymi chórkami, ugłaskane i ciepłe z "odpowiednim" basem, który słyszeliśmy x razy i perkusją na tyle prostą, żeby nawet Junes sobie na tym poradził. I nawet z tym bywa, że się nie udaje. Nie było tam nikogo, kto by powiedział "wyjebałeś się, jeszcze raz"? Rap poszedł do przodu, również w wersji na klasycznych perkusjach. Treść? Niezłomny Junes z "Właściwych Proporcji", potem coraz bardziej wkurwiony Junes, na "Nie-EP" przeszedł w złamanego życiem, sfrustrowanego z masochistyczną manią publicznego biczowania się. To jest niezdrowe i z takich regionów myślenia trzeba się ewakuować, a nie wciągać w nie słuchaczy. "Wstrzykuję ci to, żeby nie być sam". WTF?! Obraz jest tak zamazany czarną farbą, że nic nie widać, a nawet takie przebłyski na poprzednich płytach dawały odpowiedni kontrast i sprawiały, że warto było ich słuchać. Opis dysfunkcjonalności i ekshibicjonizm same w sobie dają niewiele - rozumiem to w wykonaniu Sluga, ale jemu zawsze w ekspozycji tego przyświeca jakiś cel. Wstyd jest naturalną reakcją, a tutaj utożsamiono jego brak ze... szczerością. Te wszystkie "Kiedyś byłem niepoprawny, a dziś jestem dobry" obok "Nigdy nie chciałem być taki jaki jestem", poprzedzającego jeszcze na dodatek cuty z Wilka "chcę przeżyć życie najlepiej jak potrafię"? Trochę groteskowe. Mizantropię rozumiem, ale nazbyt egoistyczne traktowanie rapu jako spowiednika to w tym wypadku przerzucanie największego ciężaru na słuchacza, bez jednoczesnego zaproponowania czegokolwiek w zamian. Junes nie inspiruje nas do zrobienia czegoś, nie opowiada nam historii poszerzających wiedzę, nie działa mobilizująco, nie przestrzega, nie uczy... Ten materiał to lament, do tego na zupełnie nieadekwatnych do niego bitach, co tylko działa na niekorzyść, tworzy dziwny dysonans między muzyką a treścią. Jeśli macie doła materiał może stać się zajebistym kowadłem u szyi. Może EP to optymalna ilość takiego rapu jaką ja jestem zdolny przyjąć? "Nie-EP" to dla mnie zdecydowanie za dużo. Jako ponury skurwiel na życiowym zakręcie przy Junesie i tak czuję się życiowym optymistą. Szczerość za szczerość. Dla mnie to słaby album. Bardzo dobrze pamiętam premierę "Właściwych Proporcji" - epki Rap Addix, które wówczas składało się wyłącznie z SoulPete'a i Junesa. Rapera z Sokołowa, który podkreślał przywiązanie do stolicy, przez wiele z jego dotkliwych tekstów nie dało się nie zapamiętać. Kiedy sprawdza się podziemne, polskie produkcje, ma się do czynienia z wieloma przypadkami postaci, które brzmią tak samo. Albo tak samo jak ktoś. On nawijał "wolę własny brak flow niż kradziony patent". Czasem nieporadnie siedział na bitach, często się o nie potykał, ale mówił dużo i nie gryzł się w język. Nie cenzurował siebie, potrafił wylać najgorszy syf i był w tym prawdziwy. Taki twardy koleś, który dostał od życia wpierdol, ale "stoi na ziemii mocno". Kiedy pisze się o prawdziwych uczuciach, opisuje się je lepiej. W tym Junes się specjalizował. Przy takiej porcji pierwszorzędnych bitów SoulPete'a, który od tamtego czasu zmienił już zresztą poziom, to wystarczało. Było charakterystyczne, odważne i trafiało. Zakumplowałem się z tą epką szczerze, pamiętam jak słuchałem jej w pracy za granicą i pamiętam, że mimo mrocznej strony, była w jakiś dziwny sposób budująca. Do dzisiaj większość tekstów znam na pamięć.

Dziś przedpremierowo, na prośbę autora, mam opisać wam "Nie-EP" czyli długogrający krążek Junesa. Nie z SoulPetem, ale z wybranymi przez siebie producentami, którzy podkreślili już swoją pozycję w undergroundzie (zwycięzca z konkursu Pariasu - Kuoter, Puzzel, Zbylu czy Nitro), ale też mają jeszcze sporo do udowodnienia. Niegłupia taktyka, jeśli chce się zmobilizować zestaw zdolnych chłopaków i sprowokować ich do pójścia krok albo kilka naprzód. Motywem przewodnim materiału i konceptem jest tytułowe "nie". Z pewnością najczęściej pojawiające się słowo na albumie. Co z tego wynikło?

Liczyłem na coś innego. "Jestem Junes choć trzy lata nie byłem". W tym właśnie tkwi problem. Minęły cztery lata od epki z których trzy nie należały do przepracowanych przed mikrofonem i to słychać. Mówimy o koniecznej, dosyć podstawowej pracy, która już w 2009 była kwestią palącą. Słuchało się dla tekstów, bo mocne, ale często z uczuciem "jak poprawi się rapowo, to będzie ciekawie". Tymczasem jest raczej gorzej niż lepiej. Rozumiem Rap Addixowe podejście koncentrujące się na treści, szanuję je (ale też najbardziej szanuję je u Jeża, bo ma swoją niepodrabialną stylówę i zawsze płynie). Co ciekawe to na co czekali wszyscy - warstwa tekstowa, również nie jest na tyle mocna, żeby pociągnąć całość. Jest kurewnie przytłaczająca, źle nastraja do życia, na dodatek dla fanów nie będzie nowością. Nowością będzie rzadkość linijek-ćwieków jak te do których zdążyliśmy przywyknąć. Taki ogrom negatywnych emocji nie sprawia, że robią większe wrażenie. Przeciwnie. Obojętnieją. Przenikliwość, zwięzłość, celność? Raczej tutaj pojawia się niż jest. Dużo o tym samym, bardzo dużo, ten sam nastrój, logika, te same zarzuty wobec siebie i świata, te same samotnicze analizy i frustracje. Szanuję raperów mówiących o sobie, szczególnie tych, którzy mówią o sobie szczerze, ale szanuję również tych, którzy dbają o progres, zdają sobie sprawę, że technika rapowania i głos to rzeczy nad którymi trzeba (a nie można) pracować, bo to one są nośnikiem twojej treści. Junes kompletnie o tym zapomniał, cofnął się i nie przeszkodziło mu to w podejściu do nagrania pełnego albumu tak jakby tego się nie zapominało jak jazdy na rowerze. Może i tak, tylko że Junes przed tym materiałem jeździł przecież z bocznymi kółkami, a i tak potrafił się wyjebać. Właśnie dlatego jego diss (na zmarnowanym bicie SoulPete'a) wygląda bladziutko przy tym czym odpowiedział Hucz - "Awersja" nie jest na pewno idealna, ale z pewnością znacznie lepsza od "Definicji", bez dyskusji. Nie jestem zwolennikiem osądzania na podstawie odsłon, w tym wypadku, niestety wydają się one jak najbardziej słuszne, a na pewno bardziej niż obwieszczanie "bezapelacyjnego zwycięstwa" na tablicach ziomków. Przypomnę kilka wersów z dissu zanim przejdę do warstwy muzycznej - ""wymiotuję tym trueschoolem, kalka <jak zapomnieć>/ tylko tak któryś z tracków mi się cofnie".

Otóż "Nie-EP" to w żadnym wypadku nie jest Addixowa szorstkość, dudniące, bezlitosne kurestwo w stylu "RDS220". "Płyta Długogrająca" jest raczej słodkawa, przyjemna, chwilami mdła. Junes wybrał niezłych podziemnych producentów, którzy zrobili w większości poprawne bity, niestety często kompletnie niepasujące do treści. Jak np. słyszę podkład do "Nie-Chcę" to moja pierwsza myśl to flowowa bujanka w opcji Biggie, niebieski garnitur, czarne okulary, noc na Brooklynie... Buja jak należy, działa, klimatyzuje i nagle wpada na to Junes z "nie sprzedaję emocji, bo chcę wreszcie je czuć" i to jeszcze na kompletnych wydechu, słyszalnie nie wyrabiając się w tempo... Mało wyczucia bitu i jeszcze mniej wyczucia w jego doborze. Jest trochę fajnych muzycznych momentów - np. kiedy Aruzo i Puzzel pracowali razem, podobnie Nitro i BobAir (na gitarze). Co z tego skoro nawet na "Sumie-niu" raper brzmi jakby topił się w bicie, desperacko łapiąc powietrze i próbując udawać, że tak naprawdę to płynie stylowo. Nie ma wątpliwości, że poziom nowego krążka daleki jest od tego co Junes robił do spółki ze swoim lubelskim ziomem z Rap Addix. "Nie-nawiść" - jedyny numer z Petem, po pierwszej zwrotce zostawił mnie z poczuciem, że chciałbym mieć wersję tego numeru w której nie ma Junesa, ale jest DJ Te - świetna robota. Druga zwrotka pokazuje, że lepiej prosto, ale trafiając w tempo niż komplikując i potykając się o własne słowa. Względnie wyratował numer, wielu niestety już się nie udało. Prosta obserwacja - więcej powietrza sprawia, że głos jest pewniejszy, a "wieszanie MC's na drzewach" staje się bardziej realne. Nie bardzo, ale już bliżej. Jedyna w pełni satysfakcjonująca zwrotka na płycia to ta w wykonaniu Ensona, który w przeciwieństwie do gospodarza zadbał o progres z należytą troskliwością.

Junes walczący z "truskulem" po przesłuchaniu tego albumu brzmi raczej zabawnie. To co mi kojarzy się z tym wynędzniałym pojęciem (które nie ma nic wspólnego z trueschoolem, ale w Polsce nadal występuje i się przyjęło) znalazłem właśnie na "Nie-EP". Bity z soulowymi chórkami, ugłaskane i ciepłe z "odpowiednim" basem, który słyszeliśmy x razy i perkusją na tyle prostą, żeby nawet Junes sobie na tym poradził. I nawet z tym bywa, że się nie udaje. Nie było tam nikogo, kto by powiedział "wyjebałeś się, jeszcze raz"? Rap poszedł do przodu, również w wersji na klasycznych perkusjach. Treść? Niezłomny Junes z "Właściwych Proporcji", potem coraz bardziej wkurwiony Junes, na "Nie-EP" przeszedł w złamanego życiem, sfrustrowanego z masochistyczną manią publicznego biczowania się. To jest niezdrowe i z takich regionów myślenia trzeba się ewakuować, a nie wciągać w nie słuchaczy. "Wstrzykuję ci to, żeby nie być sam". WTF?! Obraz jest tak zamazany czarną farbą, że nic nie widać, a nawet takie przebłyski na poprzednich płytach dawały odpowiedni kontrast i sprawiały, że warto było ich słuchać. Opis dysfunkcjonalności i ekshibicjonizm same w sobie dają niewiele - rozumiem to w wykonaniu Sluga, ale jemu zawsze w ekspozycji tego przyświeca jakiś cel. Wstyd jest naturalną reakcją, a tutaj utożsamiono jego brak ze... szczerością. Te wszystkie "Kiedyś byłem niepoprawny, a dziś jestem dobry" obok "Nigdy nie chciałem być taki jaki jestem", poprzedzającego jeszcze na dodatek cuty z Wilka "chcę przeżyć życie najlepiej jak potrafię"? Trochę groteskowe. Mizantropię rozumiem, ale nazbyt egoistyczne traktowanie rapu jako spowiednika to w tym wypadku przerzucanie największego ciężaru na słuchacza, bez jednoczesnego zaproponowania czegokolwiek w zamian. Junes nie inspiruje nas do zrobienia czegoś, nie opowiada nam historii poszerzających wiedzę, nie działa mobilizująco, nie przestrzega, nie uczy... Ten materiał to lament, do tego na zupełnie nieadekwatnych do niego bitach, co tylko działa na niekorzyść, tworzy dziwny dysonans między muzyką a treścią. Jeśli macie doła materiał może stać się zajebistym kowadłem u szyi. Może EP to optymalna ilość takiego rapu jaką ja jestem zdolny przyjąć? "Nie-EP" to dla mnie zdecydowanie za dużo. Jako ponury skurwiel na życiowym zakręcie przy Junesie i tak czuję się życiowym optymistą. Szczerość za szczerość. Dla mnie to słaby album.

]]>
Łozo aka Pitahaya / Pedros / DJ Klimat "Back To The Future" (Przegapifszy #44)https://popkiller.kingapp.pl/2012-05-06,lozo-aka-pitahaya-pedros-dj-klimat-back-to-the-future-przegapifszy-44https://popkiller.kingapp.pl/2012-05-06,lozo-aka-pitahaya-pedros-dj-klimat-back-to-the-future-przegapifszy-44December 30, 2013, 6:59 pmJędrzej Cebulski71 zawsze miało mocną scenę. Nie potrafię wskazać innego polskiego miasta niż Wrocław AD 2002, które jednego roku spłodziło cztery niepodważalne klasyki.Zabawę w odgadywanie tego kwartetu zostawię wam, natomiast sam przeniosę się sześć lat do przodu, kiedy to drugi poważniejszy album wydał reprezentant Drutz Foundation i Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya. Drugi i nieostatni niesłusznie przegapiony. To zresztą jedna z cech charakterystycznych rapsów z Dolnego Śląska - zero parcia na rozgłos. Można się nazywać Jot, nagrać w życiu kilkaset kawałków i cieszyć się nadal statusem tylko lokalnej legendy, którą szanują ci, którzy wiedzą, o co chodzi w tej grze. Łozo wie - nie tylko przez respekt dla starszego krajana.Z jednej strony student (opcjonalnie - studenciak, sweter), z drugiej mega zajawkowicz. Nie twierdzę, żeby jedno z drugim miało powód się wykluczać, niemniej spoiwo w postaci bardzo inteligentnego Pitahaya'i jest tu nie bez znaczenia. Ten facet jest żywym dowodem dla zacietrzewionych małolatów, którzy chcieliby wyprowadzić pierworodnych z krzywdzącego stereotypu, że rap to tylko HWDP i jaranie zielska. Nie jest tak cool jak raperzy od seksu, ale przy dziecku nie będzie wstydził się tekstów. Wyklina wszelkich prawilniaków i gangsterów ze średnią wieku "układ rozrodczy u ssaków", rozprawia o religii, bez epitetów wspomina ex-dziewczyny, domaga się godnych zarobków u absolwentów wyższych uczelni... Krótko mówiąc, porusza sporo ważkich tematów, a przy tym nie zapomina o bragga, relaksie i o podaniu farby ziomowi, który wrzuca graff jak Jordan piłę w obręcz. Otwarta głowa, pewny flow, dystans do siebie i jednak nazbyt nachalne moralizatorstwo.Dużo mniej nachalny jest producent tego albumu - Pedros. Jego bity kojarzą mi się z tym, co zrobił Kłapuh na płycie "Legendy Płynące z Tych Okolic" duetu Zaginiony/Skajsdelimit. Czyli: wirtuozerii tyle co kot napłakał, rozbudowanych aranżacji nie stwierdzono, ale buja aż miło. Fajny, funkowy posmak na mocnych, klasycznych bębnach i precyzyjnie pociętych samplach. Bez cudów-niewidów (za to z pomocą DJ-a Klimat) udało się stworzyć takie sztosy jak "Pierwszy dzień", "Drutz" czy "Spokojnie". Jedyne, co przeszkadza, to kilka ostatnich numerów - zbyt smętnych i topornych.Równie dobrze tych kawałków mogłoby nie być. Tych lub losowych pięciu-sześciu innych, bo ta płyta jest zwyczajnie za długa i przy którymś odsłuchu zaczyna nudzić. Ale jeśli nie czujesz potrzeby wałkowania "Back To The Future" przez cały bity dzień - sięgaj śmiało. Raz na jakiś czas wchodzi przepięknie. 71 zawsze miało mocną scenę. Nie potrafię wskazać innego polskiego miasta niż Wrocław AD 2002, które jednego roku spłodziło cztery niepodważalne klasyki.

Zabawę w odgadywanie tego kwartetu zostawię wam, natomiast sam przeniosę się sześć lat do przodu, kiedy to drugi poważniejszy album wydał reprezentant Drutz Foundation i Wrooclyn Dodgers - Łozo aka Pitahaya. Drugi i nieostatni niesłusznie przegapiony.

To zresztą jedna z cech charakterystycznych rapsów z Dolnego Śląska - zero parcia na rozgłos. Można się nazywać Jot, nagrać w życiu kilkaset kawałków i cieszyć się nadal statusem tylko lokalnej legendy, którą szanują ci, którzy wiedzą, o co chodzi w tej grze. Łozo wie - nie tylko przez respekt dla starszego krajana.

Z jednej strony student (opcjonalnie - studenciak, sweter), z drugiej mega zajawkowicz. Nie twierdzę, żeby jedno z drugim miało powód się wykluczać, niemniej spoiwo w postaci bardzo inteligentnego Pitahaya'i jest tu nie bez znaczenia. Ten facet jest żywym dowodem dla zacietrzewionych małolatów, którzy chcieliby wyprowadzić pierworodnych z krzywdzącego stereotypu, że rap to tylko HWDP i jaranie zielska.

Nie jest tak cool jak raperzy od seksu, ale przy dziecku nie będzie wstydził się tekstów. Wyklina wszelkich prawilniaków i gangsterów ze średnią wieku "układ rozrodczy u ssaków", rozprawia o religii, bez epitetów wspomina ex-dziewczyny, domaga się godnych zarobków u absolwentów wyższych uczelni... Krótko mówiąc, porusza sporo ważkich tematów, a przy tym nie zapomina o bragga, relaksie i o podaniu farby ziomowi, który wrzuca graff jak Jordan piłę w obręcz. Otwarta głowa, pewny flow, dystans do siebie i jednak nazbyt nachalne moralizatorstwo.

Dużo mniej nachalny jest producent tego albumu - Pedros. Jego bity kojarzą mi się z tym, co zrobił Kłapuh na płycie "Legendy Płynące z Tych Okolic" duetu Zaginiony/Skajsdelimit. Czyli: wirtuozerii tyle co kot napłakał, rozbudowanych aranżacji nie stwierdzono, ale buja aż miło. Fajny, funkowy posmak na mocnych, klasycznych bębnach i precyzyjnie pociętych samplach. Bez cudów-niewidów (za to z pomocą DJ-a Klimat) udało się stworzyć takie sztosy jak "Pierwszy dzień", "Drutz" czy "Spokojnie". Jedyne, co przeszkadza, to kilka ostatnich numerów - zbyt smętnych i topornych.

Równie dobrze tych kawałków mogłoby nie być. Tych lub losowych pięciu-sześciu innych, bo ta płyta jest zwyczajnie za długa i przy którymś odsłuchu zaczyna nudzić. Ale jeśli nie czujesz potrzeby wałkowania "Back To The Future" przez cały bity dzień - sięgaj śmiało. Raz na jakiś czas wchodzi przepięknie.

]]>