popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) MayDayhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/22255/MayDayJuly 7, 2024, 3:57 pmpl_PL © 2024 Admin stronyMurs & ¡Mayday! "Mursday" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-08-19,murs-mayday-mursday-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-08-19,murs-mayday-mursday-recenzjaAugust 19, 2014, 3:48 pmKrzysztof WidtMurs to naprawdę przedziwna postać. Nie sposób go nie lubić. Wieczny banan na ryju, chodząca zajawka, przesympatyczny gość, fajny głos, imponujący dorobek i konsekwencja... To chyba te cechy sprawiły, że robił projekty ze Slugiem, Fashawnem czy 9th Wonderem, a na płyty dogrywali mu się Snoop Dogg czy Will.I.Am. Jednocześnie wybitnym raperem nawet w skali undergroundu nazwać go nie sposób. Jest dobry, czasami bardzo dobry, ale żeby się zachwycać nad jego tekstami czy flow? Nie sądzę.Wspólny projekt z zespołem Mayday, niezwykle zdolnymi kocurami ze Strange Music, to kolejna propozycja z cyklu "Murs &". Połączenie dosyć intrygujące, historia też bardzo ładna - o tym jak to ludzie z różnych części USA połączeni zajawką postanowili sobie zrobić przygodę na kilka tygodni i nagrać płytę. Co z tego wynikło?"Intro" powoduje klasyczny zaciesz i przypomina o tym, że Murs to strasznie fajna morda. Kiedy przechodzimy do części zasadniczej, tego entuzjazmu jest niestety coraz mniej. Otwierające całość singlowe "Tabletops" brzmi trochę jak "Ghettomuzik" Big Boia dla ubogich. Dużo tutaj takich perkusyjnych połamańców, które powinny generować kreatywność we flow, tymczasem płyta przelatuje nie wywołując większych emocji. Dużo usilnego unikania szablonu, ale jednocześnie bez konkretnych pomysłów na alternatywę, to płyta bardziej o tym czym nie jesteśmy niż o tym czym chcemy być. Połamane bity ujarzmiane są w dosyć przewidywalny i na dłuższą metę nużący sposób, mimo że technicznie wszystko jest na miejscu. W przewadze są krótkie wjazdy na początku wersu, pauza i silny akcent na werblu - tak jak np. w "Beast Out The Box". Patent przeorany sto tysięcy razy, tutaj eksploatowany jakby conajmniej był wielkim odkryciem."Mursday" jest "OK". To najlepszy opis zawartości tego materiału. Kilka bardzo dobrych refrenów, niewiele imponujących zwrotek, bity zrobione dobrze, ale absolutnie nie na poziomie przy którym można mówić o czymś dużym. Bardzo cenię sobie pomysły i otwarte głowy zespołu z Miami i jego muzyków, fajnie że starają się patrzeć na muzykę szeroko i bez ograniczania się w żaden sposób. Tym razem jednak porcja muzyki jest mało zaskakująca i niezbyt świeża. Dla przykładu "My Own Parade" pachnie Macklemorem na kilometr, "Serge's Song" jako follow-up do "One Love" wygląda biednie, a tego typu echo nie jest na płycie odosobnione. Wrekonize nie schodzi poniżej swojego poziomu, zrobił tutaj kilka naprawdę dobrych refrenów, ale po kilkukrotnym przesłuchaniu materiału nie byłem w stanie przypomnieć sobie żadnej zwrotki, która by mnie poruszyła. No może poza "Here", które skłoniło mnie do sprawdzenia płyty, ale tam moc tkwi bardziej w muzyce niż w tekstach, które są odpowiednie, ale nie jakieś wielce kozackie.Bardzo przeciętna jest ta płyta. Być może chemia na linii Miami - Kalifornia nie zadziałała tak dobrze jak chcieliby to przedstawić autorzy. Być może kilkutygodniowe spotkanie nagrywkowe to za mało, żeby stworzyć coś konkretnego. Z całą pewnością "Mursday" nie przynosi w karierze Mursa i Mayday przełomu, ani nawet anemicznego kroku naprzód. Poza świetnym singlowym "Here", klimatycznym, klasycznym "New Toys" i pięknie rozbudowanym "New Years Day" nie dostajemy tutaj niczego co chciałoby się zapamiętać na dłużej. Płyta nie sprawia bólu i zgrzytania zębów, nie jest jednoznacznie zła, ale przelatuje raz, drugi i trzeci i nie daje żadnego powodu, żeby do niej wrócić. Trójka z minusem.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"16127","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Murs to naprawdę przedziwna postać. Nie sposób go nie lubić. Wieczny banan na ryju, chodząca zajawka, przesympatyczny gość, fajny głos, imponujący dorobek i konsekwencja... To chyba te cechy sprawiły, że robił projekty ze Slugiem, Fashawnem czy 9th Wonderem, a na płyty dogrywali mu się Snoop Dogg czy Will.I.Am. Jednocześnie wybitnym raperem nawet w skali undergroundu nazwać go nie sposób. Jest dobry, czasami bardzo dobry, ale żeby się zachwycać nad jego tekstami czy flow? Nie sądzę.


Wspólny projekt z zespołem Mayday, niezwykle zdolnymi kocurami ze Strange Music, to kolejna propozycja z cyklu "Murs &". Połączenie dosyć intrygujące, historia też bardzo ładna - o tym jak to ludzie z różnych części USA połączeni zajawką postanowili sobie zrobić przygodę na kilka tygodni i nagrać płytę. Co z tego wynikło?


"Intro" powoduje klasyczny zaciesz i przypomina o tym, że Murs to strasznie fajna morda. Kiedy przechodzimy do części zasadniczej, tego entuzjazmu jest niestety coraz mniej. Otwierające całość singlowe "Tabletops" brzmi trochę jak "Ghettomuzik" Big Boia dla ubogich. Dużo tutaj takich perkusyjnych połamańców, które powinny generować kreatywność we flow, tymczasem płyta przelatuje nie wywołując większych emocji. Dużo usilnego unikania szablonu, ale jednocześnie bez konkretnych pomysłów na alternatywę, to płyta bardziej o tym czym nie jesteśmy niż o tym czym chcemy być. Połamane bity ujarzmiane są w dosyć przewidywalny i na dłuższą metę nużący sposób, mimo że technicznie wszystko jest na miejscu. W przewadze są krótkie wjazdy na początku wersu, pauza i silny akcent na werblu - tak jak np. w "Beast Out The Box". Patent przeorany sto tysięcy razy, tutaj eksploatowany jakby conajmniej był wielkim odkryciem.


"Mursday" jest "OK". To najlepszy opis zawartości tego materiału. Kilka bardzo dobrych refrenów, niewiele imponujących zwrotek, bity zrobione dobrze, ale absolutnie nie na poziomie przy którym można mówić o czymś dużym. Bardzo cenię sobie pomysły i otwarte głowy zespołu z Miami i jego muzyków, fajnie że starają się patrzeć na muzykę szeroko i bez ograniczania się w żaden sposób. Tym razem jednak porcja muzyki jest mało zaskakująca i niezbyt świeża. Dla przykładu "My Own Parade" pachnie Macklemorem na kilometr, "Serge's Song" jako follow-up do "One Love" wygląda biednie, a tego typu echo nie jest na płycie odosobnione. Wrekonize nie schodzi poniżej swojego poziomu, zrobił tutaj kilka naprawdę dobrych refrenów, ale po kilkukrotnym przesłuchaniu materiału nie byłem w stanie przypomnieć sobie żadnej zwrotki, która by mnie poruszyła. No może poza "Here", które skłoniło mnie do sprawdzenia płyty, ale tam moc tkwi bardziej w muzyce niż w tekstach, które są odpowiednie, ale nie jakieś wielce kozackie.


Bardzo przeciętna jest ta płyta. Być może chemia na linii Miami - Kalifornia nie zadziałała tak dobrze jak chcieliby to przedstawić autorzy. Być może kilkutygodniowe spotkanie nagrywkowe to za mało, żeby stworzyć coś konkretnego. Z całą pewnością "Mursday" nie przynosi w karierze Mursa i Mayday przełomu, ani nawet anemicznego kroku naprzód. Poza świetnym singlowym "Here", klimatycznym, klasycznym "New Toys" i pięknie rozbudowanym "New Years Day" nie dostajemy tutaj niczego co chciałoby się zapamiętać na dłużej. Płyta nie sprawia bólu i zgrzytania zębów, nie jest jednoznacznie zła, ale przelatuje raz, drugi i trzeci i nie daje żadnego powodu, żeby do niej wrócić. Trójka z minusem.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"16127","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
¡MAYDAY! x MURS "Brand New Get Up" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-29,mayday-x-murs-brand-new-get-up-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-29,mayday-x-murs-brand-new-get-up-teledyskJuly 28, 2014, 10:54 pmMarcin NataliJeszcze na poczatku sierpnia pojawi się (wreszcie) nasz prawie półgodzinny wideowywiad z MURSem, postaramy się również przybliżyć wam trochę bardziej jego twórczość solową. Póki co mamy dla was jednak ostatni klip promujący najnowsze wydawnictwo iMAYDAY! x MURS "MURSDAY". Strange Music w natarciu!Jeszcze na poczatku sierpnia pojawi się (wreszcie) nasz prawie półgodzinny wideowywiad z MURSem, postaramy się również przybliżyć wam trochę bardziej jego twórczość solową. Póki co mamy dla was jednak ostatni klip promujący najnowsze wydawnictwo iMAYDAY! x MURS "MURSDAY". Strange Music w natarciu!

]]>
Rich Rocka (Ya Boy) feat. Trae Tha Truth "Mayday" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,rich-rocka-ya-boy-feat-trae-tha-truth-mayday-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,rich-rocka-ya-boy-feat-trae-tha-truth-mayday-teledyskNovember 5, 2013, 10:03 pmPaweł MiedzielecWczoraj miała miejsce premiera nowego albumu Ya Boy'a, na którą fani rapera czekali od czasu wydania debiutanckiego krążka w 2005 roku. Po drodze były lepsze i gorsze mixtape'y oraz niezliczone zapowiedzi mainstreamowego debiutu za pośrednictwem Konvict Muzik, który miał wywindować pozycję artysty w rap grze do poziomu, na jakim dzisiaj znajduje się choćby Kendrick Lamar. Zamiast tego, po 8 długich latach wyczekiwania dostajemy niezależnie wydany krążek, na dodatek dostępny jedynie na iTunes oraz klip na otarcie łez... szkoda, bo Rich Rocka to kolejna "nadzieja westu" o zmarnowanym potencjale, ale nie on pierwszy i zapewne nie ostatni.Wczoraj miała miejsce premiera nowego albumu Ya Boy'a, na którą fani rapera czekali od czasu wydania debiutanckiego krążka w 2005 roku. Po drodze były lepsze i gorsze mixtape'y oraz niezliczone zapowiedzi mainstreamowego debiutu za pośrednictwem Konvict Muzik, który miał wywindować pozycję artysty w rap grze do poziomu, na jakim dzisiaj znajduje się choćby Kendrick Lamar. Zamiast tego, po 8 długich latach wyczekiwania dostajemy niezależnie wydany krążek, na dodatek dostępny jedynie na iTunes oraz klip na otarcie łez... szkoda, bo Rich Rocka to kolejna "nadzieja westu" o zmarnowanym potencjale, ale nie on pierwszy i zapewne nie ostatni.

]]>
Tech N9ne "Something Else" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-15,tech-n9ne-something-else-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-15,tech-n9ne-something-else-recenzjaSeptember 14, 2013, 10:04 pmDaniel WardzińskiOd debiutu w 1999 Tech N9ne wydał już trzynaście albumów (dodając EP-ki, mixtape, kompilacje oraz collabo albumy wyjdzie tego ponad 20...). Olbrzymie zamieszanie wokół siebie robił wielokrotnie - kiedy u boku legend pojawiał się w jednym z największych posse-cutów duetu Sway & King Tech, kiedy jego muzyka powodowała inauguracyjny opad szczęki w popularnych grach video, kiedy za sprawą "Killera" przekraczył granicę miliona sprzedanych egzemplarzy swoich krążków... Gdy dostaje mikrofon, nie da się go powstrzymać. Jest bestią. To gość, który urodził się po to, żeby być MC, a granica jego możliwości wydaje się być mobilna. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że jest kiepski. Swoim szybkostrzelnym flow, które potrafi zrobić chyba wszystko, niesie niesamowity, potężny głos, a ten z kolei treść, która u Techa rzadko schodzi na drugi plan.Tytuł nowego albumu wybitnego reprezentanta Kansas City, mówi sam za siebie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że 41-letni Tech N9ne chciał wszystkim udowodnić, że jest w pełni ukształtowanym artystą i jest w stanie poradzić sobie z każdą konwencją równie dobrze zamieniając w "swoje" hard rockowe gitary i niemalże popowe produkcje napstrzone gośćmi z multiplatynowymi karierami i wielkim talentem. Coś innego niż hip-hop? To dla niego nie nowość. Teraz chce pokazać, że gdy spojrzy szerzej może zrobić wszystko, uczynić to wyjątkowym i zdominować każdy kawałek.Po raz kolejny największą część produkcji na materiale otrzymał związany ze Strange Music od lat Seven. W przypadku wielu raperów w pewnym momencie pojawia się problem - bity przerastają raperów, przytłaczają ich i dominują spychając ich w tło. Kiedy mówimy o MC z Kansas bardziej wiarygodny byłby scenariusz odwrotny. Na "Something Else" czasem ciężko po wysłuchanym numerze powiedzieć o bicie więcej niż kilka zdań (choć naprawdę są nieprzewidywalne i bardzo kreatywne!), bo Tecca skupia na sobie zdecydowaną większość naszej uwagi. Dysponuje wokalem o zakresie od zwrotek pełnych emocji uwolnionych przez spokój po wrzask, ryk, wściekły głos superbohatera, który w każdej chwili może sprawić, że zatrzęsie się ziemia... Dodajmy, że kiedy się rozpędzi i zaczyna rzucać punchline'ami nie ma na Świecie rapera, który chciałby skupić na sobie jego ataki. To jednak żadna nowość, prawda?Świetnym pokazem możliwości jest otwierające materiał, epickie w pełnym znaczeniu tego słowe "Straight Out Of The Gate" z Krizzem Kaliko i Serjem Tankianem z System Of A Down. Gwiazd jest znacznie więcej, ale wszyscy grają tutaj pod dyktando gospodarza. Ten postanowił zrobić album przekrojowy, ukazujący pełnie jego możliwości w różnych gatunkach, na różnych aranżacjach z przebogatym instrumentarium. Znaczące jest to, że w singlowym "B.I.T.C.H." T-Pain rzuca najlepszy refren jaki w jego wykonaniu słyszałem w życiu. Nie ma takiej rytmiki i takiego podziału czy tempa, którego Tech N9ne by się nie podjął. Równie dobrze wypada w towarzystwie Trae The Trutha, Wiz Khalify, Big K.R.I.T.'a, Kendricka Lamara jak i obok artystów, których kontakty z hip-hopem są sporadyczne lub żadne. Potrafi pokazać siebie jako niezwykle obdarzonego lirycznie, wrażliwego faceta jak i jako bestię, kompletnego świra, imprezowicza etc. W zaawansowaniu swoich technik i muzycznego wyczucia jest chwilami przerażający, ale przede wszystkim fascynujący.Moim ulubionym numerem z albumu jest "Fragile", gdzie na bicie na którym większość raperów połamałoby język, robią sobie z Kendrickiem spotkanie gigantów - liryzmu i techniki rapowania. Do tego dochodzi nieprzypadkowo wspierana przez Techa ekipa !Mayday! i znakomita Kendall Morgan w refrenie. Na materiale nie da się przewidzieć absolutnie nic. Wersja deluxe trwająca osiemdziesiąt minut nie pozwala się nudzić nawet przez chwilę. Możecie nie lubić jakiejś stylistyki i dlatego mieć problem z zaakceptowaniem numeru, ale na poziomie obiektywnym wszystko gra więcej niż dobrze. Na dodatek mimo tego kalejdoskopu materiał nie rozłazi się w szwach, a autorzy potrafią mądrze kierować nastrojem słuchacza siedzącego przy głośniku/w słuchawkach. Nu-metalowe "Love 2 Dislike Me", duszne i niepokojące "I'm Not A Saint", filmowe "Priorities" z Gamem i Angel Davanport i tripowe "Dwamn" niosą ze sobą rózne rodzaje energii ale zawsze w olbrzymich dawkach. Ten gość jest absolutnie poza jakimikolwiek normami i trzeba sobie zdawać z tego sprawę. "Something Else" potwierdza tezę i stanowi przykład, którym nie będzie trudno do tego przekonywać niewiernych. So dope. Od debiutu w 1999 Tech N9ne wydał już trzynaście albumów (dodając EP-ki, mixtape, kompilacje oraz collabo albumy wyjdzie tego ponad 20...). Olbrzymie zamieszanie wokół siebie robił wielokrotnie - kiedy u boku legend pojawiał się w jednym z największych posse-cutów duetu Sway & King Tech, kiedy jego muzyka powodowała inauguracyjny opad szczęki w popularnych grach video, kiedy za sprawą "Killera" przekraczył granicę miliona sprzedanych egzemplarzy swoich krążków... Gdy dostaje mikrofon, nie da się go powstrzymać. Jest bestią. To gość, który urodził się po to, żeby być MC, a granica jego możliwości wydaje się być mobilna. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że jest kiepski. Swoim szybkostrzelnym flow, które potrafi zrobić chyba wszystko, niesie niesamowity, potężny głos, a ten z kolei treść, która u Techa rzadko schodzi na drugi plan.

Tytuł nowego albumu wybitnego reprezentanta Kansas City, mówi sam za siebie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że 41-letni Tech N9ne chciał wszystkim udowodnić, że jest w pełni ukształtowanym artystą i jest w stanie poradzić sobie z każdą konwencją równie dobrze zamieniając w "swoje" hard rockowe gitary i niemalże popowe produkcje napstrzone gośćmi z multiplatynowymi karierami i wielkim talentem. Coś innego niż hip-hop? To dla niego nie nowość. Teraz chce pokazać, że gdy spojrzy szerzej może zrobić wszystko, uczynić to wyjątkowym i zdominować każdy kawałek.

Po raz kolejny największą część produkcji na materiale otrzymał związany ze Strange Music od lat Seven. W przypadku wielu raperów w pewnym momencie pojawia się problem - bity przerastają raperów, przytłaczają ich i dominują spychając ich w tło. Kiedy mówimy o MC z Kansas bardziej wiarygodny byłby scenariusz odwrotny. Na "Something Else" czasem ciężko po wysłuchanym numerze powiedzieć o bicie więcej niż kilka zdań (choć naprawdę są nieprzewidywalne i bardzo kreatywne!), bo Tecca skupia na sobie zdecydowaną większość naszej uwagi. Dysponuje wokalem o zakresie od zwrotek pełnych emocji uwolnionych przez spokój po wrzask, ryk, wściekły głos superbohatera, który w każdej chwili może sprawić, że zatrzęsie się ziemia... Dodajmy, że kiedy się rozpędzi i zaczyna rzucać punchline'ami nie ma na Świecie rapera, który chciałby skupić na sobie jego ataki. To jednak żadna nowość, prawda?

Świetnym pokazem możliwości jest otwierające materiał, epickie w pełnym znaczeniu tego słowe "Straight Out Of The Gate" z Krizzem Kaliko i Serjem Tankianem z System Of A Down. Gwiazd jest znacznie więcej, ale wszyscy grają tutaj pod dyktando gospodarza. Ten postanowił zrobić album przekrojowy, ukazujący pełnie jego możliwości w różnych gatunkach, na różnych aranżacjach z przebogatym instrumentarium. Znaczące jest to, że w singlowym "B.I.T.C.H." T-Pain rzuca najlepszy refren jaki w jego wykonaniu słyszałem w życiu. Nie ma takiej rytmiki i takiego podziału czy tempa, którego Tech N9ne by się nie podjął. Równie dobrze wypada w towarzystwie Trae The Trutha, Wiz Khalify, Big K.R.I.T.'a, Kendricka Lamara jak i obok artystów, których kontakty z hip-hopem są sporadyczne lub żadne. Potrafi pokazać siebie jako niezwykle obdarzonego lirycznie, wrażliwego faceta jak i jako bestię, kompletnego świra, imprezowicza etc. W zaawansowaniu swoich technik i muzycznego wyczucia jest chwilami przerażający, ale przede wszystkim fascynujący.

Moim ulubionym numerem z albumu jest "Fragile", gdzie na bicie na którym większość raperów połamałoby język, robią sobie z Kendrickiem spotkanie gigantów - liryzmu i techniki rapowania. Do tego dochodzi nieprzypadkowo wspierana przez Techa ekipa !Mayday! i znakomita Kendall Morgan w refrenie. Na materiale nie da się przewidzieć absolutnie nic. Wersja deluxe trwająca osiemdziesiąt minut nie pozwala się nudzić nawet przez chwilę. Możecie nie lubić jakiejś stylistyki i dlatego mieć problem z zaakceptowaniem numeru, ale na poziomie obiektywnym wszystko gra więcej niż dobrze. Na dodatek mimo tego kalejdoskopu materiał nie rozłazi się w szwach, a autorzy potrafią mądrze kierować nastrojem słuchacza siedzącego przy głośniku/w słuchawkach. Nu-metalowe "Love 2 Dislike Me",  duszne i niepokojące "I'm Not A Saint", filmowe "Priorities" z Gamem i Angel Davanport i tripowe "Dwamn" niosą ze sobą rózne rodzaje energii ale zawsze w olbrzymich dawkach. Ten gość jest absolutnie poza jakimikolwiek normami i trzeba sobie zdawać z tego sprawę. "Something Else" potwierdza tezę i stanowi przykład, którym nie będzie trudno do tego przekonywać niewiernych. So dope.

 

]]>
Tech N9ne "Something Else" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-15,tech-n9ne-something-else-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-15,tech-n9ne-something-else-recenzjaJuly 24, 2013, 2:36 pmŁukasz Rawskigggggg

]]>
N.O.R.E. "Dreaming" ft. !Mayday!, Tech N9ne - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-06,nore-dreaming-ft-mayday-tech-n9ne-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-06,nore-dreaming-ft-mayday-tech-n9ne-teledyskMay 6, 2013, 10:22 amDaniel WardzińskiObserwowanie w XXI wieku raperów, którzy swoje najważniejsze projekty mają już za sobą bywa czasem bardzo bolesne. Co prawda z jednej strony mamy np. Havoca, który ostatnio pokazuje się ze świetnej strony, a jeszcze dzisiaj pokazywaliśmy wam udany numer Grand Daddy I.U... Z drugiej strony jednak jest N.O.R.E., który swoją inteligencją obala wszystkie tezy twierdzące, że to współcześni raperzy ogłupiają młodych odbiorców. Ostatnie sytuacje związane ze zmianami ksywki, desperackie poszukiwanie zainteresowania i featuringów, które zwrócą uwagę... Pytanie na co? W rozwinięciu znajdziecie nowy teledysk Noreagi z gościnnym udziałem !Mayday! i Tech N9ne'a. Jedno z lepszych w kontekście ostatnich kompromitacji. Co nie zmienia faktu, że jest to też jeden z przypadków, gdzie gospodarz zostaje zdeklasowany przez gości. Get More: www.mtvu.com Obserwowanie w XXI wieku raperów, którzy swoje najważniejsze projekty mają już za sobą bywa czasem bardzo bolesne. Co prawda z jednej strony mamy np. Havoca, który ostatnio pokazuje się ze świetnej strony, a jeszcze dzisiaj pokazywaliśmy wam udany numer Grand Daddy I.U... Z drugiej strony jednak jest N.O.R.E., który swoją inteligencją obala wszystkie tezy twierdzące, że to współcześni raperzy ogłupiają młodych odbiorców. Ostatnie sytuacje związane ze zmianami ksywki, desperackie poszukiwanie zainteresowania i featuringów, które zwrócą uwagę... Pytanie na co? W rozwinięciu znajdziecie nowy teledysk Noreagi z gościnnym udziałem !Mayday! i Tech N9ne'a. Jedno z lepszych w kontekście ostatnich kompromitacji. Co nie zmienia faktu, że jest to też jeden z przypadków, gdzie gospodarz zostaje zdeklasowany przez gości.

 

Get More: www.mtvu.com

 

]]>
!Mayday! "Lando's Jam" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-04-13,mayday-landos-jam-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-04-13,mayday-landos-jam-teledyskApril 13, 2012, 10:00 amRafał PorosAlbum "Take Me To Your Leader" pokazuje, że wytwórnia Strange Music zajmuje obecnie naprawdę mocną pozycję w tzw. rap-biznesie. Panowie z !Mayday! swoim ostatnim longplayem udowodnili, że znajdując się w odpowiednim labelu można wykorzystać swój potencjał i stworzyć świetny materiał. "Lando's Jam" to kolejny klip promujący ww. wydawnictwo.

Album "Take Me To Your Leader" pokazuje, że wytwórnia Strange Music zajmuje obecnie naprawdę mocną pozycję w tzw. rap-biznesie. Panowie z !Mayday! swoim ostatnim longplayem udowodnili, że znajdując się w odpowiednim labelu można wykorzystać swój potencjał i stworzyć świetny materiał. "Lando's Jam" to kolejny klip promujący ww. wydawnictwo.

]]>