popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Thelonius Martinhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/22192/Thelonius-MartinOctober 5, 2024, 11:16 pmpl_PL © 2024 Admin stronySaga & Thelonius Martin "Molotov" - debiutancki album duetuhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-02-18,saga-thelonius-martin-molotov-debiutancki-album-duetuhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-02-18,saga-thelonius-martin-molotov-debiutancki-album-duetuFebruary 17, 2017, 2:20 pmMarcin NataliPochodzący z Brooklynu i hołdujący jego rapowym tradycjom MC Saga, mający na koncie już m.in. wspólny album z Marco Polo, oraz czepiący garściami ze starego soulu i jazzu producent z Chicago Thelonius Martin właśnie puścili w świat pierwszy album jako duet.Na "Molotov" gościnnie wsparli gospodarzy tacy wyjadacze jak Fashawn, Freddie Gibbs, Rapper Big Pooh czy znany ze współpracy z Mickiem Jenkinsem wokalista The Mind. Odsłuch całości w rozwinięciu.Przypominamy też nasz videowywiad z Sagą:Pochodzący z Brooklynu i hołdujący jego rapowym tradycjom MC Saga, mający na koncie już m.in. wspólny album z Marco Polo, oraz czepiący garściami ze starego soulu i jazzu producent z Chicago Thelonius Martin właśnie puścili w świat pierwszy album jako duet.

Na "Molotov" gościnnie wsparli gospodarzy tacy wyjadacze jak Fashawn, Freddie Gibbs, Rapper Big Pooh czy znany ze współpracy z Mickiem Jenkinsem wokalista The Mind. Odsłuch całości w rozwinięciu.

Przypominamy też nasz videowywiad z Sagą:

]]>
Thelonius Martin "From Me To You" - beattapehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-14,thelonius-martin-from-me-to-you-beattapehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-14,thelonius-martin-from-me-to-you-beattapeApril 13, 2013, 7:50 pmMarcin NataliThelonius Martin aka King Thelonius to gość, którego ksywy możecie jeszcze nie kojarzyć, ale z pewnością znacie gości, współpracą z którymi może się on pochwalić: Curren$y, Joey Bada$$, Action Bronson, The Kid Daytona.Młody, uzdolniony producent z Chicago właśnie wypuścił swój najnowszy beattape "From Me To You", na którym znalazło się 15 utworów, a jako urozmaicenie oprócz samych instrumentali mamy też nowe kawałki od takich MC's jak J.Nolan, Ev4n Holt czy Topaz Jones. Odsłuch i darmowy download całości (zamiast ceny wystarczy wpisać "0"):<a href="https://theloniousmartin.bandcamp.com/album/from-me-to-you">From Me To You by Thelonious</a>Thelonius Martin aka King Thelonius to gość, którego ksywy możecie jeszcze nie kojarzyć, ale z pewnością znacie gości, współpracą z którymi może się on pochwalić: Curren$y, Joey Bada$$, Action Bronson, The Kid Daytona.

Młody, uzdolniony producent z Chicago właśnie wypuścił swój najnowszy beattape "From Me To You", na którym znalazło się 15 utworów, a jako urozmaicenie oprócz samych instrumentali mamy też nowe kawałki od takich MC's jak J.Nolan, Ev4n Holt czy Topaz Jones.

Odsłuch i darmowy download całości (zamiast ceny wystarczy wpisać "0"):

]]>
Pac Div "GMB" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-25,pac-div-gmb-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-25,pac-div-gmb-recenzjaDecember 25, 2012, 3:57 pmDaniel WardzińskiPac Div to zespół, który na mapie współczesnej muzyki z Kalifornii powinien być zakodowany w głowie każdego fana. Na tyle młodzi, że ich muzyka jest bardzo współczesna, doskonale sprawdza się w zestawieniu z ich rówieśnikami na listach przebojów, a zarazem na tyle związani z tą kulturą, żeby wiedzieć co zrobić, aby to jednak był hip-hop, a nie rapowany pop. Bracia Like i Mibbs oraz ich wieloletni przyjaciel BeYoung to trzy wyraźne style rapowania, każdy z nich wyszlifował swoje umiejętności wpasowując się w klimat Pacific Division, ale też żaden z nich dla mnie nie jest liderem i grupa nie działa według zasady "jeden kozak i jego dwóch ziomków". To sprawia, że epki, mixtape'y i albumy zespołu warto sprawdzać w ciemno."GMB" to drugi oficjalny album zespołu po przyjętym w miarę dobrze, ale nie zmieniającym radykalnie pozycji zespołu na scenie "DiV". "Always making groundbreaking shit that don't brake" - tak Mibbs otwiera numer w kozackim, wkręcającym niecodzienną perkusją singlu "Bank", który wyprodukował Scoop DeVille. Oprócz niego na płycie produkują DJ Dahi, Swiff D, Like czy Mars z 1500 or Nothin. Czy zapewniło to ciągłość charakterystycznego brzmienia Pac Div, a album spełnia oczekiwania?Kiedy "Intro" się rozkręcało po raz pierwszy wiedziałem, że to Pac Div. To ciekawe, że gdybym dostał bit z tej płyty wśród dziesięciu innych osadzonych w podobnym klimacie, mógłby nie zgadnąć, który jest ich, ale kiedy słyszę kawałki ewidentnie czuję różnicę, coś czyniącego ten zespół wyjątkowym. Raperzy? Na bank. Po pierwsze strasznie podoba mi się ich leniwy styl płynięcia po bicie bez jednoczesnej olewki dla treści - chłopaki ciągle coś mówią, częstotliwość punchlines jest duża, dowcip jest zabawny, a luz niekłamany, a na dodatek tyczy się to całej trójki trzymającej równy poziom.Muzycznie jest naprawdę różnorodnie, ale klei się to w całość, ma swój wyróżniający klimat. Obok oldschoolowej Kaliforni "The Return" z Ty$'em znajdziemy "Bank", który muzycznie kojarzy się bardziej z najlepszymi momentami Maybach Music Group. Pachnące Stones Throw, analogowe "Truth" poprzedza hymn zarabiających "Sneakerboxes", które świetnie wpisuje się w odgrzebywanie bardzo wczesnego rapowego oldschoolu i przerabiania go na nowe sposoby... "Slow" to bardzo pomysłowy i zupełnie niespodziewany w pierwszej chwili klimat dirrty south, a "Can't Help It" pięknie łączy rap z R&B. Wydawałoby się, że to wszystko nie może się posklejać, a jednak. Słuchając "GMB" nie ma się wrażenia, że skaczesz z klimatu na klimat. Wychodzi to zupełnie naturalnie.Różnorodność ma to do siebie, że część słuchaczy może nie poczuć niektórych inspiracji grupy. Bardzo możliwe, że dla wielu z was połowa kawałków będzie super, a połowa nada się tylko na skip w zależności od tego co w muzyce cenicie sobie najbardziej. Dla mnie chłopaki znaleźli złoty środek, połączyli kilka światów tworząc swój własny i pokazali, że są zespołem, który trzeba traktować bardzo poważnie. Małym rozczarowaniem jest dla mnie końcówka materiału, która sprawia, że zdarza mi się nie dotrwać do dwóch sztosów zamykających materiał - "La Cienga Luxor" i "It's All Love". Poprzedzające je "Savages" i "Debo" są chyba najsłabszymi na materiale. Na specjalną wzmiankę zasługuje jeszcze prezentowany przez nas jakiś czas temu numer "Cross-Trainers" z Kendrickiem Lamarem i Blu - niesamowity numer. A "GMB"? Bardzo charakterystyczny dla Pac Div album, z gorszymi momentami i mogący nie trafić w każdy gust, ale mający w sobie wystarczający pakiet niesamowitych kozaków, żeby nazwać go bardzo dobrym. Mała próbka pod spodem. Pac Div to zespół, który na mapie współczesnej muzyki z Kalifornii powinien być zakodowany w głowie każdego fana. Na tyle młodzi, że ich muzyka jest bardzo współczesna, doskonale sprawdza się w zestawieniu z ich rówieśnikami na listach przebojów, a zarazem na tyle związani z tą kulturą, żeby wiedzieć co zrobić, aby to jednak był hip-hop, a nie rapowany pop. Bracia Like i Mibbs oraz ich wieloletni przyjaciel BeYoung to trzy wyraźne style rapowania, każdy z nich wyszlifował swoje umiejętności wpasowując się w klimat Pacific Division, ale też żaden z nich dla mnie nie jest liderem i grupa nie działa według zasady "jeden kozak i jego dwóch ziomków". To sprawia, że epki, mixtape'y i albumy zespołu warto sprawdzać w ciemno.

"GMB" to drugi oficjalny album zespołu po przyjętym w miarę dobrze, ale nie zmieniającym radykalnie pozycji zespołu na scenie "DiV". "Always making groundbreaking shit that don't brake" - tak Mibbs otwiera numer w kozackim, wkręcającym niecodzienną perkusją singlu "Bank", który wyprodukował Scoop DeVille. Oprócz niego na płycie produkują DJ Dahi, Swiff D, Like czy Mars z 1500 or Nothin. Czy zapewniło to ciągłość charakterystycznego brzmienia Pac Div, a album spełnia oczekiwania?

Kiedy "Intro" się rozkręcało po raz pierwszy wiedziałem, że to Pac Div. To ciekawe, że gdybym dostał bit z tej płyty wśród dziesięciu innych osadzonych w podobnym klimacie, mógłby nie zgadnąć, który jest ich, ale kiedy słyszę kawałki ewidentnie czuję różnicę, coś czyniącego ten zespół wyjątkowym. Raperzy? Na bank. Po pierwsze strasznie podoba mi się ich leniwy styl płynięcia po bicie bez jednoczesnej olewki dla treści - chłopaki ciągle coś mówią, częstotliwość punchlines jest duża, dowcip jest zabawny, a luz niekłamany, a na dodatek tyczy się to całej trójki trzymającej równy poziom.

Muzycznie jest naprawdę różnorodnie, ale klei się to w całość, ma swój wyróżniający klimat. Obok oldschoolowej Kaliforni "The Return" z Ty$'em znajdziemy "Bank", który muzycznie kojarzy się bardziej z najlepszymi momentami Maybach Music Group. Pachnące Stones Throw, analogowe "Truth" poprzedza hymn zarabiających "Sneakerboxes", które świetnie wpisuje się w odgrzebywanie bardzo wczesnego rapowego oldschoolu i przerabiania go na nowe sposoby... "Slow" to bardzo pomysłowy i zupełnie niespodziewany w pierwszej chwili klimat dirrty south, a "Can't Help It" pięknie łączy rap z R&B. Wydawałoby się, że to wszystko nie może się posklejać, a jednak. Słuchając "GMB" nie ma się wrażenia, że skaczesz z klimatu na klimat. Wychodzi to zupełnie naturalnie.

Różnorodność ma to do siebie, że część słuchaczy może nie poczuć niektórych inspiracji grupy. Bardzo możliwe, że dla wielu z was połowa kawałków będzie super, a połowa nada się tylko na skip w zależności od tego co w muzyce cenicie sobie najbardziej. Dla mnie chłopaki znaleźli złoty środek, połączyli kilka światów tworząc swój własny i pokazali, że są zespołem, który trzeba traktować bardzo poważnie. Małym rozczarowaniem jest dla mnie końcówka materiału, która sprawia, że zdarza mi się nie dotrwać do dwóch sztosów zamykających materiał - "La Cienga Luxor" i "It's All Love". Poprzedzające je "Savages" i "Debo" są chyba najsłabszymi na materiale. Na specjalną wzmiankę zasługuje jeszcze prezentowany przez nas jakiś czas temu numer "Cross-Trainers" z Kendrickiem Lamarem i Blu - niesamowity numer. A "GMB"? Bardzo charakterystyczny dla Pac Div album, z gorszymi momentami i mogący nie trafić w każdy gust, ale mający w sobie wystarczający pakiet niesamowitych kozaków, żeby nazwać go bardzo dobrym. Mała próbka pod spodem.

 

]]>
Add-2 "Save.Our.Souls" - recenzja (+ download)https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-10,add-2-saveoursouls-recenzja-downloadhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-04-10,add-2-saveoursouls-recenzja-downloadDecember 28, 2013, 5:20 pmMarcin NataliPo wielokrotnych zapowiedziach, występie na scenie z The Roots, zgarnięciu propsów od Commona i nagraniu kawałka z 9th Wonderem chicagowski MC Add-2 wreszcie zdecydował się na puszczenie w świat swojego najnowszego dzieła "Save.Our.Souls". Pamiętam jak jeszcze w 2010 roku pisałem o Add-2 w cyklu "Świeża Krew", nazywając go "Przyszłością Chicago". Nie bez powodu też promowałem go na Popkillerze przy każdej możliwej okazji... Wszystko wskazuje na to, że czas Add-2 wreszcie nadchodzi a wydane 23 marca "S.O.S" powinno być przełomem w jego karierze. Czy rzeczywiście tak będzie a MC podołał zadaniu i sprostał ogromnym oczekiwaniom? Cóż, przepowiadać przyszłości niestety nie potrafię ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że Andre odwalił tu kawał dobrej roboty, dostarczając nam 19 kawałków na oryginalnych bitach, plus bonusowy track w postaci spontana na podkładzie z "Ghetto Dreams" Commona z Nasem. Jest to płyta mocno zróżnicowana, zawierająca zarówno klasyczne bangery (Bring Em Out), numery pogodne, luźne (Going Going Gone), dedykowane pannom (Love Jones) wspominkowe (Yearbook), jak i poważne, społeczne. Do tych ostatnich należą zobrazowane epickim klipem, opisujące problemy rasizmu i uprzedzeń Cotton Fields, a także traktujące o błędnym kreowaniu wizerunku Afroamerykanów w społeczeństwie Modern Day Coons. Wychowany na chicagowskim Southside raper znów udowadnia, że żaden temat nie jest mu straszny i nie boi się poruszać kwestii mocno kontrowersyjnych. Nie mogło jednak zabraknąć też na albumie zabawnych skojarzeń i gry słownej w stylu: "Dark girl, light girl, put em all together like the Spice Girls, I been looking tryna find you like a missing white girl" (cytat z "Work It Out").Po raz kolejny Add-2 sprawdza się świetnie we wszelkich możliwych konwencjach. Po raz kolejny jednak do moich ulubionych kawałków należą te najbardziej osobiste. Wymienić tu należy przede wszystkim wspaniałe, mega klimatyczne Losing Me oraz wzruszające, dedykowane babci i zmarłemu wujkowi rapera Won't Do/My Uncles Words. Właśnie te spokojne, ciepłe, refleksyjne utwory tworzą niesamowity klimat płyty i pokazują prawdziwe oblicze artysty. Artysty, który oprócz ciętych linijek i szalonego momentami flow (Show Out) ma nam do zaoferowania masę celnych przemyśleń, a także który nie wstydzi się okazywać uczuć i mówić o sprawach, które mu leżą na sercu. W warstwie muzycznej "Save.Our.Souls" to w pewnym sensie kontynuacja poprzednich albumów rapera, czyli w większości hip-hop inspirowany soulem i jazzem, z wyczuwalnym jednak cały czas klimatem Windy City. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć wieloletnich współpracowników artysty - czyli takich producentów jak Antman Wonder, IlL Meel, Ken B, Marcus Banks czy też gitarzysty Franco DeLeona i trębacza Simeona Viltza. Oprócz nich i wspomnianego już 9th Wondera, swoich skillsów udzielili m.in. Khrysis, Thelonius Martin i 1/2 duetu Actual Proof - raper Sundown.Znalezienie wyraźnych słabości "S.O.S" to zadanie trudne, nie ma tu bowiem słabego kawałka, który by trzeba przeskakiwać na playliście. Oczywiście (jak na każdej płycie) nie wszystkie utwory są równie kozackie i w takim samym stopniu porywają. Dla przykładu "Watermelon" i "One of Them Girls" są numerami dobrymi, ale do niektórych sztosów im daleko. Jeśli ktoś chciałby się przyczepić to może powiedzieć, że ta płyta brzmi jak poprzednie projekty Add-2. Owszem, jest to brzmienie, do którego raper nas przyzwyczaił, ale w żadnym wypadku nie uznałbym tego za wadę (podobnie jak w przypadku kolejnych albumów Big K.R.I.T.'a). Do treści, które MC miał tu do przekazania te klasyczne produkcje pasują wręcz idealnie. Wiadomo też, że zawsze lepiej dostać więcej kawałków, ale mam wrażenie, że gdyby skrócić "S.O.S." o kilka numerów to całościowo prezentowałoby się jeszcze lepiej.Podsumowując, Add-2 po raz kolejny dostarczył nam wspaniały, klimatyczny album na wiele odtworzeń, pokazujący przekrój jego możliwości. Starzy fani z pewnością będą zadowoleni, a materiał powinien przysporzyć raperowi także sporego grona nowych słuchaczy. Czy warto było tak długo czekać na "Save.Our.Souls."? Zdecydowanie tak. Gratulacje Add-2, ode mnie piątka z minusem.Ściągnij "Save.Our.Souls"chicagowski MC Add-2 wreszcie zdecydował się na puszczenie w świat swojego najnowszego dzieła "Save.Our.Souls".

Pamiętam jak jeszcze w 2010 roku pisałem o Add-2 w cyklu "Świeża Krew", nazywając go "Przyszłością Chicago". Nie bez powodu też promowałem go na Popkillerze przy każdej możliwej okazji... Wszystko wskazuje na to, że czas Add-2 wreszcie nadchodzi a wydane 23 marca "S.O.S" powinno być przełomem w jego karierze. Czy rzeczywiście tak będzie a MC podołał zadaniu i sprostał ogromnym oczekiwaniom?

Cóż, przepowiadać przyszłości niestety nie potrafię ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że Andre odwalił tu kawał dobrej roboty, dostarczając nam 19 kawałków na oryginalnych bitach, plus bonusowy track w postaci spontana na podkładzie z "Ghetto Dreams" Commona z Nasem. Jest to płyta mocno zróżnicowana, zawierająca zarówno klasyczne bangery (Bring Em Out), numery pogodne, luźne (Going Going Gone), dedykowane pannom (Love Jones) wspominkowe (Yearbook), jak i poważne, społeczne. Do tych ostatnich należą zobrazowane epickim klipem, opisujące problemy rasizmu i uprzedzeń Cotton Fields, a także traktujące o błędnym kreowaniu wizerunku Afroamerykanów w społeczeństwie Modern Day Coons. Wychowany na chicagowskim Southside raper znów udowadnia, że żaden temat nie jest mu straszny i nie boi się poruszać kwestii mocno kontrowersyjnych.
Nie mogło jednak zabraknąć też na albumie zabawnych skojarzeń i gry słownej w stylu: "Dark girl, light girl, put em all together like the Spice Girls, I been looking tryna find you like a missing white girl"(cytat z "Work It Out").

Po raz kolejny Add-2 sprawdza się świetnie we wszelkich możliwych konwencjach. Po raz kolejny jednak do moich ulubionych kawałków należą te najbardziej osobiste.
Wymienić tu należy przede wszystkim wspaniałe, mega klimatyczne Losing Me oraz wzruszające, dedykowane babci i zmarłemu wujkowi rapera Won't Do/My Uncles Words. Właśnie te spokojne, ciepłe, refleksyjne utwory tworzą niesamowity klimat płyty i pokazują prawdziwe oblicze artysty. Artysty, który oprócz ciętych linijek i szalonego momentami flow (Show Out) ma nam do zaoferowania masę celnych przemyśleń, a także który nie wstydzi się okazywać uczuć i mówić o sprawach, które mu leżą na sercu.

W warstwie muzycznej "Save.Our.Souls" to w pewnym sensie kontynuacja poprzednich albumów rapera, czyli w większości hip-hop inspirowany soulem i jazzem, z wyczuwalnym jednak cały czas klimatem Windy City. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć wieloletnich współpracowników artysty - czyli takich producentów jak Antman Wonder, IlL Meel, Ken B, Marcus Banks czy też gitarzysty Franco DeLeona i trębacza Simeona Viltza. Oprócz nich i wspomnianego już 9th Wondera, swoich skillsów udzielili m.in. Khrysis, Thelonius Martin i 1/2 duetu Actual Proof - raper Sundown.

Znalezienie wyraźnych słabości "S.O.S" to zadanie trudne, nie ma tu bowiem słabego kawałka, który by trzeba przeskakiwać na playliście. Oczywiście (jak na każdej płycie) nie wszystkie utwory są równie kozackie i w takim samym stopniu porywają. Dla przykładu "Watermelon" i "One of Them Girls" są numerami dobrymi, ale do niektórych sztosów im daleko. Jeśli ktoś chciałby się przyczepić to może powiedzieć, że ta płyta brzmi jak poprzednie projekty Add-2. Owszem, jest to brzmienie, do którego raper nas przyzwyczaił, ale w żadnym wypadku nie uznałbym tego za wadę (podobnie jak w przypadku kolejnych albumów Big K.R.I.T.'a). Do treści, które MC miał tu do przekazania te klasyczne produkcje pasują wręcz idealnie. Wiadomo też, że zawsze lepiej dostać więcej kawałków, ale mam wrażenie, że gdyby skrócić "S.O.S." o kilka numerów to całościowo prezentowałoby się jeszcze lepiej.

Podsumowując, Add-2 po raz kolejny dostarczył nam wspaniały, klimatyczny album na wiele odtworzeń, pokazujący przekrój jego możliwości. Starzy fani z pewnością będą zadowoleni, a materiał powinien przysporzyć raperowi także sporego grona nowych słuchaczy. Czy warto było tak długo czekać na "Save.Our.Souls."? Zdecydowanie tak. Gratulacje Add-2, ode mnie piątka z minusem.

Ściągnij "Save.Our.Souls"











]]>