popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Czarfacehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/21892/CzarfaceNovember 14, 2024, 10:38 pmpl_PL © 2024 Admin stronyFuture, Pooh Shiesty, Kehlani i inni - najważniejsze premiery tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2022-04-30,future-pooh-shiesty-kehlani-i-inni-najwazniejsze-premiery-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2022-04-30,future-pooh-shiesty-kehlani-i-inni-najwazniejsze-premiery-tygodniaMay 1, 2022, 4:04 amBartosz SkolasińskiMamy koniec tygodnia, a zatem tradycyjnie czas na podsumowanie najważniejszych amerykańskich premier minionych siedmiu dni.Na początek wjeżdża najnowszy album Future'a "I Never Liked You". Następca "High Off Life" zawiera szesnaście numerów, produkcje w większości ATL Jacoba i gościnki między innymi od Kanye'ego Westa, Gunny, Young Thuga, Drake'a i Kodak Blacka. Pooh Shiesty wypuścił wersję deluxe swojego "Shiesty Season". Jeśli myśleliście, że siedemnaście tracków to za mało, no to macie dodatkowe dziesięć i do tego numery z wcześniej wydanego "Spring Deluxe". Lubicie śpiewane klimaty? Kehlani, jedna z największych gwiazd R&B ostatnich lat, nagrała "blue water road". Krążek jest już dostępny na streamingach.Co poza tym? Pełnowymiarowy debiut przygotował NoCap, autor hitowych numerów, takich jak "Vaccine" i "Fortune Teller". Na "Mr. Crawford" gościnnymi udziałami wspomagają gospodarza Kodak Black, Internet Money i YoungBoy Never Broke Again. Kolejne LP przygotował najlepszy kucharz wśród raperów, czyli Action Bronson. "Cocodrillo Turbo" zawiera gościnne udziały między innymi od Conway'a, Meyhema Laurena i Roca Marciano. Wspólny krążek pt. "Friend Of The Family" wypuścili także Nyck Caution z ekipy Pro Era i producent Charlie Heat, którego możecie kojarzyć ze współpracy z Kanye Westem, Denzelem Curry czy Teavisem Scottem. Oprócz tego mamy świeże rzeczy od Russa ("If Not Now, When? EP") Casey'a Weggiesa ("Since Yall Forgot"), chłopaków z CZARFACE ("Czarmaggedon"), Ransoma ("No Rest For The Wicked"), Fatlipa i Blu ("Live From The End Of The World Vol. 1: Demos") oraz MC Eihta ("Revolution In Progress"). Na koniec warto wspomnieć, że miłośnicy soulu powinni się brać za odsłuch najnowszego krążka PJ'a Mortona ""Watch The Sun". Wszystkie tracklisty, streamy i okładki do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych.Linki do poszczególnych nowości:Future "I Never Liked You"Pooh Shiesty "Shiesty Season: Certified"Kehlani "blue water road"NoCap "Mr. Crawford"Action Bronson "Cocodrillo Turbo"Nyck Caution & Charlie Heat "Friend Of The Family"Russ "If Not Now, When? EP"Casey Veggies "Since Yall Forgot"CZARFACE "Czarmageddon!"Ransom "No Rest For The Wicked"Fatlip & Blu "Live From The End Of The World Vol. 1: Demos"MC Eiht "Revolution in Progress"PJ Morton "Watch The Sun"[[{"fid":"72897","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"72898","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"72899","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"72912","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"14":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"14"}}]][[{"fid":"72900","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]][[{"fid":"72901","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]][[{"fid":"72910","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"13":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"13"}}]][[{"fid":"72902","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]][[{"fid":"72903","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]][[{"fid":"72904","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]][[{"fid":"72905","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"10":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"10"}}]][[{"fid":"72906","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"11":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"11"}}]][[{"fid":"72907","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"12":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"12"}}]]Mamy koniec tygodnia, a zatem tradycyjnie czas na podsumowanie najważniejszych amerykańskich premier minionych siedmiu dni.

Na początek wjeżdża najnowszy album Future'a "I Never Liked You". Następca "High Off Life" zawiera szesnaście numerów, produkcje w większości ATL Jacoba i gościnki między innymi od Kanye'ego Westa, Gunny, Young Thuga, Drake'a i Kodak Blacka. Pooh Shiesty wypuścił wersję deluxe swojego "Shiesty Season". Jeśli myśleliście, że siedemnaście tracków to za mało, no to macie dodatkowe dziesięć i do tego numery z wcześniej wydanego "Spring Deluxe". Lubicie śpiewane klimaty? Kehlani, jedna z największych gwiazd R&B ostatnich lat, nagrała "blue water road". Krążek jest już dostępny na streamingach.

Co poza tym? Pełnowymiarowy debiut przygotował NoCap, autor hitowych numerów, takich jak "Vaccine" i "Fortune Teller". Na "Mr. Crawford" gościnnymi udziałami wspomagają gospodarza Kodak Black, Internet Money i YoungBoy Never Broke Again. Kolejne LP przygotował najlepszy kucharz wśród raperów, czyli Action Bronson. "Cocodrillo Turbo" zawiera gościnne udziały między innymi od Conway'a, Meyhema Laurena i Roca Marciano. Wspólny krążek pt. "Friend Of The Family" wypuścili także Nyck Caution z ekipy Pro Era i producent Charlie Heat, którego możecie kojarzyć ze współpracy z Kanye Westem, Denzelem Curry czy Teavisem Scottem. Oprócz tego mamy świeże rzeczy od Russa ("If Not Now, When? EP") Casey'a Weggiesa ("Since Yall Forgot"), chłopaków z CZARFACE ("Czarmaggedon"), Ransoma ("No Rest For The Wicked"), Fatlipa i Blu ("Live From The End Of The World Vol. 1: Demos") oraz MC Eihta ("Revolution In Progress"). Na koniec warto wspomnieć, że miłośnicy soulu powinni się brać za odsłuch najnowszego krążka PJ'a Mortona ""Watch The Sun". Wszystkie tracklisty, streamy i okładki do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych.

Linki do poszczególnych nowości:

Future "I Never Liked You"

Pooh Shiesty "Shiesty Season: Certified"

Kehlani "blue water road"

NoCap "Mr. Crawford"

Action Bronson "Cocodrillo Turbo"

Nyck Caution & Charlie Heat "Friend Of The Family"

Russ "If Not Now, When? EP"

Casey Veggies "Since Yall Forgot"

CZARFACE "Czarmageddon!"

Ransom "No Rest For The Wicked"

Fatlip & Blu "Live From The End Of The World Vol. 1: Demos"

MC Eiht "Revolution in Progress"

PJ Morton "Watch The Sun"

[[{"fid":"72897","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"72898","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"72899","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"72912","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"14":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"14"}}]]

[[{"fid":"72900","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

[[{"fid":"72901","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

[[{"fid":"72910","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"13":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"13"}}]]

[[{"fid":"72902","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

[[{"fid":"72903","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

[[{"fid":"72904","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

[[{"fid":"72905","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"10":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"10"}}]]

[[{"fid":"72906","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"11":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"11"}}]]

[[{"fid":"72907","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"12":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"12"}}]]

]]>
CZARFACE "Czarmageddon!"https://popkiller.kingapp.pl/2022-04-30,czarface-czarmageddonhttps://popkiller.kingapp.pl/2022-04-30,czarface-czarmageddonApril 30, 2022, 3:56 pmBartosz SkolasińskiNowy album Czarface.Tracklista:01. Damien's Dinner Time02. The Czarlaac Pit feat. Frankie Pulitzer03. Can It Be?04. Walk Thru Walls05. Splash Page06. Bob LaCzar07. Big em Up feat. Lion Eye08. Nu Mutantes09. Fearless & Inventive feat. Kool Keith10. Boogie DefMix11. Czarv Wolfman12. Logan-5Nowy album Czarface.

Tracklista:

01. Damien's Dinner Time
02. The Czarlaac Pit feat. Frankie Pulitzer
03. Can It Be?
04. Walk Thru Walls
05. Splash Page
06. Bob LaCzar
07. Big em Up feat. Lion Eye
08. Nu Mutantes
09. Fearless & Inventive feat. Kool Keith
10. Boogie DefMix
11. Czarv Wolfman
12. Logan-5

]]>
10 płyt z 2021 roku, które pokocha fan klasycznego rapu - rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2022-03-27,10-plyt-z-2021-roku-ktore-pokocha-fan-klasycznego-rapu-rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2022-03-27,10-plyt-z-2021-roku-ktore-pokocha-fan-klasycznego-rapu-rankingApril 12, 2022, 3:37 pmBartosz SkolasińskiW zeszłym roku wyszło mnóstwo mniej lub bardziej udanych albumów. Było tego tyle, że część prawdziwych, wartych uwagi perełek mogła co poniektórym umknąć. Dlatego z okazji startu głosowań na Amerykański Album Roku w Popkillerach 2022 postanowiłem zebrać dziesięć najciekawszych, moim zdaniem, krążków z klasycznego rapu, na które warto zwrócić uwagę. Motywem przewodnim tej listy są po prostu dobre, ciekawe, pełne niebanalnych metafor linijki i kozackie bity. Głównie z bębnami, ale zdarzają się też i bez. Pominąłem jedynie najgłośniejsze pozycje, które każdy fan korzennego brzmienia na pewno już słyszał - takie jak dwa albumy od Nasa.AZ "Doe Or Die II" (10.09)AZ przez lata mówił, że wyda kontynuację klasycznego "Doe Or Die", ale jakoś nie mógł się do tego zabrać. Nastał czas pandemii i w końcu wypuścił dwójkę, którą spokojnie można nazwać jedną z najlepszych płyt w jego dyskografii. Bity załatwili Bink, The Alchemist, Baby Paul z Tha Beatminerz czy Rockwilder, a gościnne występy zaliczyli chociażby Conway, Lil Wayne i Rick Ross. Nowy album AZ to zdecydowanie jedna z mocniejszych pozycji zeszłego roku. Krążek wyszedł też w wersji delue z czterema dodatkowymi utworami.[[{"fid":"72143","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Bruiser Wolf "Dope Game Stupid" (29.03)Bruiser Brigade to ekipa Danny'ego Browna, która jest jednym z najciekawszych zjawisk na scenie niezależnego rapu z Detroit, ale też w samej rapgrze w ogóle. Liczby ich wyświetleń na Youtube i odsłuchów na Spotify wołają o pomstę do nieba, ale muzyka jest synonimem prawdziwej jakości. Najciekawszym zawodnikiem w składzie jest zdecydowanie Bruiser Wolf. Na swoim debiutanckim albumie "Dope Game Stupid" pokazuje niebanalną stylówkę, będącą połączeniem E-40'ego i Suga Free z głosem podobnym do Cee Lo Greena. Jeśli jesteście ciekawi, jak brzmi komediowy stand up special w wersji rapowej, podany na oryginalnych, surowych jazzowo-soulowych bitach, ten krążek jest dla was. Na opis szczegółowych wrażeń z odsłuchu zapraszam do recenzji.[[{"fid":"69870","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Blu "The Color Blu(e)" (24.09)Ostatni krążek Blu to kolejna świetna, ale jakby trochę pominięta pozycja minionego roku. Po doskonałym "Miles", kolejnym projekcie ze starym znajomym Exile'em, kalifornijski MC postanowił wydać koncept album. Każdy track w tytule ma słowo "blue", pojawia się ono też we wszystkich kawałkach np. w formie skreczy czy odniesień w tekstach. Wcześniej raper robił już coś podobnego, ale tutaj poszedł, jak to się mówi, na grubo. Podkłady w bardzo klasycznym, jazzowym, ale nie tylko klimacie, poza wspomnianym Exile'em, dostarczyli J57 i Sirplus.[[{"fid":"72147","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]Conway The Machine "La Maquina" (16.04)Chłopaki z Griseldy robią prawdziwą furorę na scenie, będąc z Buffalo, a przywracając modę na uliczny, nowojorski rap lat '90. Akurat niedawno ukazał się debiutancki album Conwaya w majorsie, czyli "God Don't Make Mistakes" i z tego powodu warto przypomnieć zeszłoroczne "La Maquina". Poza tym jest to po prostu bardzo dobry materiał. Pan Maszyna eksploruje tutaj dobrze nam znane ciężkie klimaty, które Benny The Butcher nazwał kiedyś boom bapem na sterydach, jak np. w "Sister Abigail", ale idzie też w niewyeksploatowane przez siebie, bardziej nowoczesne rejony, chociażby w trapowym "Scatter Brain". Klasyczny hip-hop jednak zdecydowanie tu króluje.[[{"fid":"72148","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]CZARFACE & MF DOOM "Super What?" (07.05)7L, Esoteric i Inspectah Deck wydają na pęczki projektów pod szyldem CZARFACE. Jedne lepsze drugie gorsze, ale i tak nie schodzą one poniżej pewnego przyzwoitego poziomu. Ich ostatnia, jak na razie płyta to drugi po "Czarface Meets Metal Face" wspólny projekt z MF DOOM'em, czyli ulubionym raperem twojego ulubionego rapera. Panowie pokazują skillsy na naprawdę świetnych klasycznych bitach. Nieodżałowany Daniel Dumile w kawałkach pojawia się co prawda najczęściej na krótko, ale i tak, jak zawsze, zapada w pamięć. Warto tego albumu posłuchać, bo to chyba ostatni pełny projekt, na jakim DOOM się udzielał przed śmiercią.[[{"fid":"72149","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]Evidence "Unlearning Vol. 1" (25.06)Wielu mówi, że nowa płyta Evidence'a to najlepszy album w jego karierze i chyba coś w tym jest. W wywiadzie udzielonym Popkillerowi Ev powiedział, że chciał odejść od klimatu kojarzonego z poprzednimi projektami i pójść w kierunku nowych rzeczy. Wymownym jest fakt śladowej obecności Alchemista, który dostarczył tylko jeden bit. Reszta to robota samego gospodarza, ale też Nottza, Daringera czy Animossa. Dwóch ostatnich jest mocno kojarzonych z nową boom bapową falą, podobnie zresztą, jak udzielający się tu gościnnie na mikrofonie Navy Blue i Fly Anakin. Nie zabrakło również Conwaya i Boldy'ego Jamesa.[[{"fid":"72152","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]]Gift Of Gab "Finding Inspiration Somehow" (10.09)Gift Of Gab zmarł 18 czerwca 2021 roku, ale przed śmiercią zdążył jeszcze nagrać ostatnią solową płytę. Krążek "Finding Inspiration Somehow" jest bez wątpienia jednym z najlepszych w jego dorobku. Na tej płycie członek Blackalicious po raz kolejny pokazał, że w kwestii zabawy flow, ekspresji i charyzmy na mikrofonie nie ma sobie równych. Zawsze był kojarzony z trueschoolowymi, backpakerskimi klimatami, ale w swojej twórczości też wychodził poza schemat i na tym albumie świetnie to pokazuje. Za potwierdzenie owych słów niech posłuży rewelacyjne, mocno nowoczesne "Vice Grip".[[{"fid":"72150","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]Guilty Simpson & Gensu Dean "EGO" (08.10)Guilty Simpson nagrywa swoje rzeczy od lat, ale nieustannie sprawia wrażenie, jakby trzymał się gdzieś z boku sceny, nawet tej niezależnej. Coś tam sobie robi, czasem zyska to lekki rozgłos, jak projekty z Apollo Brownem czy MED'em, innym razem przechodzi prawie bez echa. Jego ostatni materiał, nagrane wspólnie z producentem Gensu Deanem "EGO", to płyta, której raczej próżno szukać w podsumowaniach roku, a zupełnie niesłusznie, bo to naprawdę zacna rzecz. Bardzo klasyczna, nawiązująca w brzmieniu do starej, dobrej J Dillowo-Black Milkowej szkoły. Do tego gościnnie Skyzoo i Georgia Anne Muldrow. Sprawdźcie koniecznie, jak znajdziecie chwilę.[[{"fid":"72151","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]Khrysis "The Hour Of Khrysis" (20.04)Trochę niespodziewanie wparował na scenę w zeszłym roku Khrysis ze swoim producenckim albumem. Można było sobie zadać pytanie, dlaczego dopiero wtedy, ale ważne, że w końcu weteran sceny wypuścił autorski projekt. Brzmi on naprawdę świetnie. Muzycznie to stary, dobry Khry, zapewniający doskonałą, idealną do bujania łbem bazę dźwięków pod liryczne popisy zaproszonych gości. Są tu: dawno niesłyszani De La Soul, Pharoahe Monch, Busta Rhymes, Del The Funky Homosapien i Geechi Suede z duetu Camp Lo, żeby wymienić tylko cześć artystów. To bardzo dobra pozycja, na pewno jedna z lepszych w tym roku.[[{"fid":"72153","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"10":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"10"}}]]Ransom & Rome Streetz "Coup De Grace" (29.10)Na koniec coś dla wielbicieli nowojorskiej ulicy. Weteran sceny Ransom połączył siły z Rome Streetz'em , mocno teraz rozchwytywanym MC, który ma już ponad trzydzieści lat na karku, kilka projektów na koncie, ale tak naprawdę dopiero ostatnimi czasy zaczęło być o nim glośno. Do tego stopnia, że podpisał kontrakt z Griselda Records. "Coup De Grace" jest świetnym krążkiem, na którym raperzy prześcigają się w nawijaniu doskonałych wersów na kozackich bitach. Chemia między gospodarzami jest niezaprzeczalna, a cała płyta to czysta definicja street rapu.[[{"fid":"72154","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"11":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"11"}}]]Na powyższe albumy oraz ponad 100 innych możecie zagłosować w kategorii 'Album Roku USA' na Popkillerach 2022 - ankietę znajdziecie poniżej.W zeszłym roku wyszło mnóstwo mniej lub bardziej udanych albumów. Było tego tyle, że część prawdziwych, wartych uwagi perełek mogła co poniektórym umknąć. Dlatego z okazji startu głosowań na Amerykański Album Roku w Popkillerach 2022 postanowiłem zebrać dziesięć najciekawszych, moim zdaniem, krążków z klasycznego rapu, na które warto zwrócić uwagę. Motywem przewodnim tej listy są po prostu dobre, ciekawe, pełne niebanalnych metafor linijki i kozackie bity. Głównie z bębnami, ale zdarzają się też i bez. Pominąłem jedynie najgłośniejsze pozycje, które każdy fan korzennego brzmienia na pewno już słyszał - takie jak dwa albumy od Nasa.

AZ "Doe Or Die II" (10.09)

AZ przez lata mówił, że wyda kontynuację klasycznego "Doe Or Die", ale jakoś nie mógł się do tego zabrać. Nastał czas pandemii i w końcu wypuścił dwójkę, którą spokojnie można nazwać jedną z najlepszych płyt w jego dyskografii. Bity załatwili Bink, The Alchemist, Baby Paul z Tha Beatminerz czy Rockwilder, a gościnne występy zaliczyli chociażby Conway, Lil Wayne i Rick Ross. Nowy album AZ to zdecydowanie jedna z mocniejszych pozycji zeszłego roku. Krążek wyszedł też w wersji delue z czterema dodatkowymi utworami.

[[{"fid":"72143","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Bruiser Wolf "Dope Game Stupid" (29.03)

Bruiser Brigade to ekipa Danny'ego Browna, która jest jednym z najciekawszych zjawisk na scenie niezależnego rapu z Detroit, ale też w samej rapgrze w ogóle. Liczby ich wyświetleń na Youtube i odsłuchów na Spotify wołają o pomstę do nieba, ale muzyka jest synonimem prawdziwej jakości. Najciekawszym zawodnikiem w składzie jest zdecydowanie Bruiser Wolf. Na swoim debiutanckim albumie "Dope Game Stupid" pokazuje niebanalną stylówkę, będącą połączeniem E-40'ego i Suga Free z głosem podobnym do Cee Lo Greena. Jeśli jesteście ciekawi, jak brzmi komediowy stand up special w wersji rapowej, podany na oryginalnych, surowych jazzowo-soulowych bitach, ten krążek jest dla was. Na opis szczegółowych wrażeń z odsłuchu zapraszam do recenzji.

[[{"fid":"69870","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

Blu "The Color Blu(e)" (24.09)

Ostatni krążek Blu to kolejna świetna, ale jakby trochę pominięta pozycja minionego roku. Po doskonałym "Miles", kolejnym projekcie ze starym znajomym Exile'em, kalifornijski MC postanowił wydać koncept album. Każdy track w tytule ma słowo "blue", pojawia się ono też we wszystkich kawałkach np. w formie skreczy czy odniesień w tekstach. Wcześniej raper robił już coś podobnego, ale tutaj poszedł, jak to się mówi, na grubo. Podkłady w bardzo klasycznym, jazzowym, ale nie tylko klimacie, poza wspomnianym Exile'em, dostarczyli J57 i Sirplus.

[[{"fid":"72147","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

Conway The Machine "La Maquina" (16.04)

Chłopaki z Griseldy robią prawdziwą furorę na scenie, będąc z Buffalo, a przywracając modę na uliczny, nowojorski rap lat '90. Akurat niedawno ukazał się debiutancki album Conwaya w majorsie, czyli "God Don't Make Mistakes" i z tego powodu warto przypomnieć zeszłoroczne "La Maquina". Poza tym jest to po prostu bardzo dobry materiał. Pan Maszyna eksploruje tutaj dobrze nam znane ciężkie klimaty, które Benny The Butcher nazwał kiedyś boom bapem na sterydach, jak np. w "Sister Abigail", ale idzie też w niewyeksploatowane przez siebie, bardziej nowoczesne rejony, chociażby w trapowym "Scatter Brain". Klasyczny hip-hop jednak zdecydowanie tu króluje.

[[{"fid":"72148","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

CZARFACE & MF DOOM "Super What?" (07.05)

7L, Esoteric i Inspectah Deck wydają na pęczki projektów pod szyldem CZARFACE. Jedne lepsze drugie gorsze, ale i tak nie schodzą one poniżej pewnego przyzwoitego poziomu. Ich ostatnia, jak na razie płyta to drugi po "Czarface Meets Metal Face" wspólny projekt z MF DOOM'em, czyli ulubionym raperem twojego ulubionego rapera. Panowie pokazują skillsy na naprawdę świetnych klasycznych bitach. Nieodżałowany Daniel Dumile w kawałkach pojawia się co prawda najczęściej na krótko, ale i tak, jak zawsze, zapada w pamięć. Warto tego albumu posłuchać, bo to chyba ostatni pełny projekt, na jakim DOOM się udzielał przed śmiercią.

[[{"fid":"72149","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

Evidence "Unlearning Vol. 1" (25.06)

Wielu mówi, że nowa płyta Evidence'a to najlepszy album w jego karierze i chyba coś w tym jest. W wywiadzie udzielonym Popkillerowi Ev powiedział, że chciał odejść od klimatu kojarzonego z poprzednimi projektami i pójść w kierunku nowych rzeczy. Wymownym jest fakt śladowej obecności Alchemista, który dostarczył tylko jeden bit. Reszta to robota samego gospodarza, ale też Nottza, Daringera czy Animossa. Dwóch ostatnich jest mocno kojarzonych z nową boom bapową falą, podobnie zresztą, jak udzielający się tu gościnnie na mikrofonie Navy Blue i Fly Anakin. Nie zabrakło również Conwaya i Boldy'ego Jamesa.

[[{"fid":"72152","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]]

Gift Of Gab "Finding Inspiration Somehow" (10.09)

Gift Of Gab zmarł 18 czerwca 2021 roku, ale przed śmiercią zdążył jeszcze nagrać ostatnią solową płytę. Krążek "Finding Inspiration Somehow" jest bez wątpienia jednym z najlepszych w jego dorobku. Na tej płycie członek Blackalicious po raz kolejny pokazał, że w kwestii zabawy flow, ekspresji i charyzmy na mikrofonie nie ma sobie równych. Zawsze był kojarzony z trueschoolowymi, backpakerskimi klimatami, ale w swojej twórczości też wychodził poza schemat i na tym albumie świetnie to pokazuje. Za potwierdzenie owych słów niech posłuży rewelacyjne, mocno nowoczesne "Vice Grip".

[[{"fid":"72150","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

Guilty Simpson & Gensu Dean "EGO" (08.10)

Guilty Simpson nagrywa swoje rzeczy od lat, ale nieustannie sprawia wrażenie, jakby trzymał się gdzieś z boku sceny, nawet tej niezależnej. Coś tam sobie robi, czasem zyska to lekki rozgłos, jak projekty z Apollo Brownem czy MED'em, innym razem przechodzi prawie bez echa. Jego ostatni materiał, nagrane wspólnie z producentem Gensu Deanem "EGO", to płyta, której raczej próżno szukać w podsumowaniach roku, a zupełnie niesłusznie, bo to naprawdę zacna rzecz. Bardzo klasyczna, nawiązująca w brzmieniu do starej, dobrej J Dillowo-Black Milkowej szkoły. Do tego gościnnie Skyzoo i Georgia Anne Muldrow. Sprawdźcie koniecznie, jak znajdziecie chwilę.

[[{"fid":"72151","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

Khrysis "The Hour Of Khrysis" (20.04)

Trochę niespodziewanie wparował na scenę w zeszłym roku Khrysis ze swoim producenckim albumem. Można było sobie zadać pytanie, dlaczego dopiero wtedy, ale ważne, że w końcu weteran sceny wypuścił autorski projekt. Brzmi on naprawdę świetnie. Muzycznie to stary, dobry Khry, zapewniający doskonałą, idealną do bujania łbem bazę dźwięków pod liryczne popisy zaproszonych gości. Są tu: dawno niesłyszani De La Soul, Pharoahe Monch, Busta Rhymes, Del The Funky Homosapien i Geechi Suede z duetu Camp Lo, żeby wymienić tylko cześć artystów. To bardzo dobra pozycja, na pewno jedna z lepszych w tym roku.

[[{"fid":"72153","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"10":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"10"}}]]

Ransom & Rome Streetz "Coup De Grace" (29.10)

Na koniec coś dla wielbicieli nowojorskiej ulicy. Weteran sceny Ransom połączył siły z Rome Streetz'em , mocno teraz rozchwytywanym MC, który ma już ponad trzydzieści lat na karku, kilka projektów na koncie, ale tak naprawdę dopiero ostatnimi czasy zaczęło być o nim glośno. Do tego stopnia, że podpisał kontrakt z Griselda Records. "Coup De Grace" jest świetnym krążkiem, na którym raperzy prześcigają się w nawijaniu doskonałych wersów na kozackich bitach. Chemia między gospodarzami jest niezaprzeczalna, a cała płyta to czysta definicja street rapu.

[[{"fid":"72154","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"11":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"11"}}]]

Na powyższe albumy oraz ponad 100 innych możecie zagłosować w kategorii 'Album Roku USA' na Popkillerach 2022 - ankietę znajdziecie poniżej.

]]>
Czarface i MF DOOM - mamy album nagrany jeszcze za życia DOOMa!https://popkiller.kingapp.pl/2021-05-07,czarface-i-mf-doom-mamy-album-nagrany-jeszcze-za-zycia-doomahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-05-07,czarface-i-mf-doom-mamy-album-nagrany-jeszcze-za-zycia-doomaMay 7, 2021, 12:14 amAdmin stronyFani rapu i komiksów na pewno doskonale pamiętają połączenie Czarface i MF DOOM'a, do którego doszło w 2018 roku. Projekt Inspectah Decka, 7L'a i Esoterica skrzyżował mikrofony w typowo crossoverowym stylu z Danielem Dumile'em. Jak się okazuje - w ubiegłym roku zdążyli stworzyć kolejny materiał, który dostajemy dziś, już po śmierci DOOMa...Jak podaje Czarface - album byl gotowy w kwietniu 2020, ale postanowili odłożyć go i dopracować gdy wybuchła pandemia. Prace zakończyli w minione wakacje, a obecnie czują, że to wyjątkowy honor i przywilej, że mogą dostarczyć światu jeszcze jeden materiał z udziałem MF DOOMa.Poniżej trailer (a jakże, komiksowy), oraz odsłuch całości, przypominamy również nasze artykuły dotyczące projektu Czarface oraz specjalny podcast wspominający MF DOOMa:Czarface - historia pewnego superbohatera...Czarface "Czarface meets Ghostface" - recenzjaCzarface "Every Hero Needs a Villain" - recenzjaMF DOOM R.I.P. - wspominamy postać i twórczość (specjalny podcast live)MF DOOM we wspomnieniach czytelników PopkilleraMF Doom "Operation Doomsday" (Klasyk Na Weekend)Fani rapu i komiksów na pewno doskonale pamiętają połączenie Czarface i MF DOOM'a, do którego doszło w 2018 roku. Projekt Inspectah Decka, 7L'a i Esoterica skrzyżował mikrofony w typowo crossoverowym stylu z Danielem Dumile'em. Jak się okazuje - w ubiegłym roku zdążyli stworzyć kolejny materiał, który dostajemy dziś, już po śmierci DOOMa...

Jak podaje Czarface - album byl gotowy w kwietniu 2020, ale postanowili odłożyć go i dopracować gdy wybuchła pandemia. Prace zakończyli w minione wakacje, a obecnie czują, że to wyjątkowy honor i przywilej, że mogą dostarczyć światu jeszcze jeden materiał z udziałem MF DOOMa.

Poniżej trailer (a jakże, komiksowy), oraz odsłuch całości, przypominamy również nasze artykuły dotyczące projektu Czarface oraz specjalny podcast wspominający MF DOOMa:

Czarface - historia pewnego superbohatera...

Czarface "Czarface meets Ghostface" - recenzja

Czarface "Every Hero Needs a Villain" - recenzja

MF DOOM R.I.P. - wspominamy postać i twórczość (specjalny podcast live)

MF DOOM we wspomnieniach czytelników Popkillera

MF Doom "Operation Doomsday" (Klasyk Na Weekend)

]]>
Czarface "The Odd Czar Against Us"https://popkiller.kingapp.pl/2019-12-07,czarface-the-odd-czar-against-ushttps://popkiller.kingapp.pl/2019-12-07,czarface-the-odd-czar-against-usDecember 7, 2019, 1:24 pmAdmin stronyPo crossoverach z Ghostfacem i DOOMem Czarface wraca w podstawowym składzie.SPRAWDŹ RESZTĘ GRUDNIOWYCH PREMIER PŁYTOWYCHTracklista:1. Bizarro 2. Call Me 3. The Gift That Keeps on… 4. Me’s Company 5. Dear Computer f. Kendra Morris 6. Burrito 7. Brother Czarquis 8. Couch 9. Double Dragon 10. The Problem with Frank 11. Dog 12. Czartis Gilmore (The Cool Down)Po crossoverach z Ghostfacem i DOOMem Czarface wraca w podstawowym składzie.

SPRAWDŹ RESZTĘ GRUDNIOWYCH PREMIER PŁYTOWYCH

Tracklista:

1. Bizarro
2. Call Me
3. The Gift That Keeps on…
4. Me’s Company
5. Dear Computer f. Kendra Morris
6. Burrito
7. Brother Czarquis
8. Couch
9. Double Dragon
10. The Problem with Frank
11. Dog
12. Czartis Gilmore (The Cool Down)

]]>
Inspectah Deck "9th Chamber"https://popkiller.kingapp.pl/2019-08-18,inspectah-deck-9th-chamberhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-18,inspectah-deck-9th-chamberAugust 18, 2019, 1:03 amAdmin stronyPo serii albumów w składzie Czarface członek Wu-Tangu atakuje pierwszym solowym krążkiem od 2010 roku.SPRAWDŹ RESZTĘ LIPCOWYCH PREMIER PŁYTOWYCHTracklista:1. Shaolin Rebel 2. No Good 3. Russell Jones 4. Can’t Stay Away 5. Na Na Na 6. Chamber No. 9 7. Certified 8. 24K f. Cappadonna & Hellfire 9. What It Be Like 10. Game Don’t Change 11. Dolla Signs f. Mz. Geminii 12. Who Run It f. Hellfire & Streetlife 13. Fire f. Trife Diesel[[{"fid":"54067","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Po serii albumów w składzie Czarface członek Wu-Tangu atakuje pierwszym solowym krążkiem od 2010 roku.

SPRAWDŹ RESZTĘ LIPCOWYCH PREMIER PŁYTOWYCH

Tracklista:

1. Shaolin Rebel
2. No Good
3. Russell Jones
4. Can’t Stay Away
5. Na Na Na
6. Chamber No. 9
7. Certified
8. 24K f. Cappadonna & Hellfire
9. What It Be Like
10. Game Don’t Change
11. Dolla Signs f. Mz. Geminii
12. Who Run It f. Hellfire & Streetlife
13. Fire f. Trife Diesel

[[{"fid":"54067","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
Najlepsza zagraniczna płyta miesiąca (luty) - głosowaniehttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-07,najlepsza-zagraniczna-plyta-miesiaca-luty-glosowaniehttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-07,najlepsza-zagraniczna-plyta-miesiaca-luty-glosowanieMarch 7, 2019, 9:09 pmAdmin strony2019 rok nabiera rumieńców... W lutym mieliśmy sporo ciekawych płyt z całego świata, od powrotów legendarnych ekip po głośne mainstreamowe strzały. Kto wypadł najlepiej?Na wskazanie swojego numeru 1 macie równo tydzień i już w przyszły piątek poznamy płytę miesiąca zdaniem czytelników Popkillera!Wszystkie szczegóły wymienionych płyt, a także wieści odnośnie bieżących premier znajdziecie w dziale PREMIERY PŁYTGłosowanie na polski album miesiącaPłyta miesiąca (Polska): PlanBe "MODA" (styczeń)Płyta miesiąca (Zagranica): Future "The WIZRD (styczeń)Płyta miesiąca (Polska): Paluch "Czerwony Dywan" (grudzień)Płyta miesiąca (Zagranica): Ice Cube "Everythang's Corrupt" (grudzień)Płyta miesiąca (Polska): Bedoes & Kubi Producent "Kwiat Polskiej Młodzieży" (listopad)Płyta miesiąca (Zagranica): Lil Peep "Come Over When You're Sober pt 2" (listopad)PS. Na Waszą prośbę otworzyliśmy głosowanie tak by mogli wziąć w nim udział również użytkownicy niezalogowani2019 rok nabiera rumieńców... W lutym mieliśmy sporo ciekawych płyt z całego świata, od powrotów legendarnych ekip po głośne mainstreamowe strzały. Kto wypadł najlepiej?

Na wskazanie swojego numeru 1 macie równo tydzień i już w przyszły piątek poznamy płytę miesiąca zdaniem czytelników Popkillera!

Wszystkie szczegóły wymienionych płyt, a także wieści odnośnie bieżących premier znajdziecie w dziale PREMIERY PŁYT

Głosowanie na polski album miesiąca

Płyta miesiąca (Polska): PlanBe "MODA" (styczeń)

Płyta miesiąca (Zagranica): Future "The WIZRD (styczeń)

Płyta miesiąca (Polska): Paluch "Czerwony Dywan" (grudzień)

Płyta miesiąca (Zagranica): Ice Cube "Everythang's Corrupt" (grudzień)

Płyta miesiąca (Polska): Bedoes & Kubi Producent "Kwiat Polskiej Młodzieży" (listopad)

Płyta miesiąca (Zagranica): Lil Peep "Come Over When You're Sober pt 2" (listopad)

PS. Na Waszą prośbę otworzyliśmy głosowanie tak by mogli wziąć w nim udział również użytkownicy niezalogowani

]]>
Czarface "Czarface meets Ghostface" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-04,czarface-czarface-meets-ghostface-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-04,czarface-czarface-meets-ghostface-recenzjaMarch 4, 2019, 3:29 pmAdrian KukawskiEvery Hero ends with Ghostface KillahW niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady. Co z tego mogło wyjść?4 grudnia 2018 wypuszczono pierwszy singiel „Iron Claw” (nomen omen to jeden z lepszych numerów na płycie, więc idealnie został wybrany na singiel) i poza tym nic więcej. Data premiery oraz singiel. Album praktycznie nie miał żadnej akcji promocyjnej, drugi singiel „Mongolian Beef” ukazał się dopiero na trzy dni przed premierą. W mojej opinii, płyta ta miała największy potencjał marketingowy w historii grupy i twórcy mogli śmiało zagrać na sentymencie do Wu-Tang, nie skorzystali jednak z tej okazji. Postawiono (tak jak wcześniej) na minimalizm oraz niedopowiedzenia. Najaktywniej płytę promował Esoteric w swoich mediach społecznościowych. Trudno powiedzieć, czy było to celowe bagatelizowanie, czy jednak ograniczenie podyktowane różnymi prawnymi względami (np. brak możliwości promowania słowem „Wu-Tang”). Faktem jest, że fani Czarface oraz Ghostface Killah o nadciągającej płycie wiedzieli i mogli spodziewać się dużo dobrego po „Iron Claw”. Do szerszego grona odbiorców nie starano się nawet dotrzeć, nie zastosowano sztuczek promocyjnych i jest to – moim zdaniem - uczciwe podejście. Jeśli jest się krytykiem takich zachowań w swoich tekstach, to samemu trzeba dawać przykład. Oczywiście, złośliwi mogą się zastanowić, czy ten wybór wynikał raczej z własnych ograniczeń, niż przekonań (marketing kosztuje). Możliwe również, że walka o współczesnego fana jest góry skazana na porażkę, bo nie jest to album, który może stanąć do walki z nowoczesnymi trendami i wygrać. Jest to pewien romantyzm boom-bapu w wydaniu z 2019 roku, walka dla walki. O pozycję oraz przypominanie korzeni - niekoniecznie z szansami na zwycięstwo. Na nowej płycie nadal Czarface stoi na straży wartości, których pilnował wcześniej i znów chce o nie walczyć. Starcie tym razem rozpisano na 12 rund. Do walki, głosem Macho Mana, zostajemy wezwani już w otwierającym płytę kawałku. Zostają nam przedstawieni członkowie drużyny oraz komunikat, iż Czarface znalazł się w niebezpieczeństwie. Czas połączyć siły i walczyć: „All-star feelin', my G, you should see the team, Former great, spoken word, world circulatin'. I zaczyna się właściwy album. Ghostface Killah posługuję się na płycie nazwą Faceczar. Więc mamy tutaj Czarface/Faceczar stosowane zamiennie i to on zaczyna od symbolicznego założenia maski w „Face Off”. Ayy, yo it's CZAR vs. Ghost, we about to face offTurn my mic up, and when my verse drop, turn the bass offWystarczy jedna zwrotka, aby pozbyć się wątpliwości, że GFK tutaj pasuje. Odnalazł się w tej konwencji idealnie. Wystarczy też sprawdzić pierwszy kawałek, by uświadomić sobie, jaką konstrukcję będzie miał ten album, bo ten kawałek to również pewien standard dla kolejnych.Połowa numerów opiera się na schemacie: zwrotka Esoteric, zwrotka Ghostface Killah, zwrotka Inspectah Deck. Zmienia się kolejność występów, ale schemat pozostaje ten sam. Praktycznie zrezygnowano z refrenów, których rolę pełnią luźne interludia. Są jednak one trochę inne, niż na albumach poprzednich, mniej tutaj wstawek z seriali i filmów. Wyjątkiem od braku refrenów są trzy numery, w których gościnnie występuje Kendra Morris. Jej śpiew to jedyny element gościnny na tej płycie. Każdy superbohater potrzebuje swojej damy w opałach. Dama ta, niestety, w „The King Heard Voices” faktycznie w wydaje się być w niezłych opałach- wokale nie rzucają na kolana. To, co miało w zamyśle być chórem anielskim, okazało się lekkim kapiszonem. Każdy bohater potrzebuje też złoczyńcy. Wychodzi jednak na to, że Ghostface Killah nie jest niezbędny dla naszego protagonisty. Dlaczego? Album składa się z 12 numerów, 11 to pełnoprawne kawałki, bo początkowy pełni rolę intro. Ghostaface pojawia się w 5. To nie zarzut, bo jego obecność jest tutaj znacząca, ale osobiście spodziewałem się od niego więcej, niż 5 przyzwoitych zwrotek. Ghostface Killah brzmi bardzo naturalnie dzięki swojemu dynamicznemu flow, ale nie wyróżnia się tak jak MF Doom rok temu. Atakuje po prostu równie celnie, jak pozostali dwaj mc’s. Od strony producenckiej mamy The Czar-Keys, czyli 7L & Spada4. Spada4 to producent, z którym 7L współpracuje od bardzo dawna. Wspólnie wykonali kilka bitów już na pierwsze „Czarface”, teraz podpisują się jako „The Czar-Keys”. Poza zmianą w podpisie, mamy też pewną zmianę w aranżacji i stylu. Każdy utwór ma wyraźny bas, który popycha rytm wraz z uderzeniami perkusji bądź bębnów. Okazjonalnie pojawiają się tutaj syntezatory, gitara funkowa, czy wstawki z motywów znanych seriali animowanych z lat 90 (X-Men, Spider-Man). Strona producencka płyty jest dopieszczona, jak przy poprzednich produkcjach i brzmi po prostu świetnie. Warto sprawdzić ten album dla samych bitów. Ile nowych albumów może się tym pochwalić? Moim faworytem jeśli chodzi o aranżację jest „Czarcade 87”. Wraca Macho Man, a sam track jest przesycony komiksowo-popkulturowymi easter eggami.To płyta, która jest bliska nowojorskiemu brzmieniu z lat 90. Czuć pierwiastek „WU” oraz słychać pewność siebie wykonawców. Album ma szybsze tempo i cięższe brzmienie, ale również mniejszą ilość rozpraszaczy w postaci komiksowo-kreskówkowych wstawek. Co istotne, mimo tego, że Czarface wydaje kolejny album rok po roku, to nie kręci się w kółko. Jasne, to nie jest nic nowego. Jasne, to nadal bragga i boom-bap, ale istotne jest, że płyta trzyma poziom poprzednich wydawnictw. Jest mniej idealistyczna, niż poprzednie, ale potrafi dać radość słuchaczowi. To prawie 40 minut wycieczki po rejonach, które już się zna, ale chętnie do nich wraca. Ja będę wracał na pewno. Jaki dalszy los czeka Czarface? Od strony finansowej koszty powstania tych albumów nie są wysokie. Zwłaszcza, jeśli twórcy nie prezentują klipów, czy wyszukanych akcji marketingowych. Nie wiadomo jeszcze, jak poszła sprzedaż w pierwszym tygodniu, ale obserwując reakcji mediów i fanów – można uznać, że płyta jest oceniana bardzo wysoko i ludzie są zadowoleni. To mimo upływu lat i renomy twórców nadal bardziej underground niż mainstream. Twórcy mierzą siły na zamiary. I jeśli nadal będą znajdować w sobie chęć to saga może trwać jeszcze lata. W mojej opinii, usłyszymy za rok kolejny Czarface. Czy to będzie album w oryginalnym składzie czy dojdzie ktoś nowy? Czas pokaże.Every Hero ends with Ghostface Killah

W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady.  Co z tego mogło wyjść?

4 grudnia 2018 wypuszczono pierwszy singiel „Iron Claw” (nomen omen to jeden z lepszych numerów na płycie, więc idealnie został wybrany na singiel) i poza tym nic więcej. Data premiery oraz singiel. Album praktycznie nie miał żadnej akcji promocyjnej, drugi singiel „Mongolian Beef”  ukazał się dopiero na trzy dni przed premierą.

 

W mojej opinii, płyta ta miała największy potencjał marketingowy w historii grupy i twórcy mogli śmiało zagrać na sentymencie do Wu-Tang, nie skorzystali jednak z tej okazji. Postawiono (tak jak wcześniej) na minimalizm oraz niedopowiedzenia. Najaktywniej płytę promował Esoteric w swoich mediach społecznościowych. Trudno powiedzieć, czy było to celowe bagatelizowanie, czy jednak ograniczenie podyktowane różnymi prawnymi względami (np. brak możliwości promowania słowem „Wu-Tang”).

Faktem jest, że fani Czarface oraz Ghostface Killah o nadciągającej płycie wiedzieli i mogli spodziewać się dużo dobrego po „Iron Claw”. Do szerszego grona odbiorców nie starano się nawet dotrzeć, nie zastosowano sztuczek promocyjnych i jest to – moim zdaniem - uczciwe podejście. Jeśli jest się krytykiem takich zachowań w swoich tekstach, to samemu trzeba dawać przykład. Oczywiście, złośliwi mogą się zastanowić, czy ten wybór wynikał raczej z własnych ograniczeń, niż przekonań (marketing kosztuje). Możliwe również, że walka o współczesnego fana jest góry skazana na porażkę, bo nie jest to album, który może stanąć do walki z nowoczesnymi trendami i wygrać. Jest to pewien romantyzm boom-bapu w wydaniu z 2019 roku, walka dla walki. O pozycję oraz przypominanie korzeni - niekoniecznie z szansami na zwycięstwo.  Na nowej płycie nadal Czarface stoi na straży wartości, których pilnował wcześniej i znów chce o nie walczyć. Starcie tym razem rozpisano na 12 rund.

Do walki, głosem  Macho Mana, zostajemy wezwani już w otwierającym płytę kawałku. Zostają nam przedstawieni członkowie drużyny oraz komunikat, iż Czarface znalazł się w niebezpieczeństwie. Czas połączyć siły i walczyć: „All-star feelin', my G, you should see the team, Former great, spoken word, world circulatin'. I zaczyna się właściwy album.

Ghostface Killah posługuję się na płycie nazwą Faceczar. Więc mamy tutaj Czarface/Faceczar stosowane zamiennie i to on zaczyna od symbolicznego założenia maski w „Face Off”.

Ayy, yo it's CZAR vs. Ghost, we about to face off
Turn my mic up, and when my verse drop, turn the bass off

Wystarczy jedna zwrotka, aby pozbyć się wątpliwości, że GFK tutaj pasuje. Odnalazł się w tej konwencji idealnie. Wystarczy też sprawdzić pierwszy kawałek, by uświadomić sobie, jaką konstrukcję będzie miał ten album, bo ten kawałek to również pewien standard dla kolejnych.
Połowa numerów opiera się na schemacie: zwrotka Esoteric, zwrotka Ghostface Killah, zwrotka Inspectah Deck. Zmienia się kolejność występów, ale schemat pozostaje ten sam. Praktycznie zrezygnowano z refrenów, których rolę pełnią luźne interludia. Są jednak one trochę inne, niż na albumach poprzednich, mniej tutaj wstawek z seriali i filmów. Wyjątkiem od braku refrenów są trzy numery, w których gościnnie występuje Kendra Morris. Jej śpiew to jedyny element gościnny na tej płycie. Każdy superbohater potrzebuje swojej damy w opałach. Dama ta, niestety,  w „The King Heard Voices” faktycznie w wydaje się być w niezłych opałach- wokale nie rzucają na kolana. To, co miało w zamyśle być chórem anielskim, okazało się lekkim kapiszonem.

Każdy bohater potrzebuje też złoczyńcy. Wychodzi jednak na to, że Ghostface Killah nie jest niezbędny dla naszego protagonisty. Dlaczego? Album składa się z 12 numerów, 11 to pełnoprawne kawałki, bo początkowy pełni rolę intro. Ghostaface pojawia się w 5. To nie zarzut, bo jego obecność jest tutaj znacząca, ale osobiście spodziewałem się od niego więcej, niż 5 przyzwoitych zwrotek. Ghostface Killah brzmi bardzo naturalnie dzięki swojemu dynamicznemu flow, ale nie wyróżnia się tak jak MF Doom rok temu. Atakuje po prostu równie celnie, jak pozostali dwaj mc’s.  

Od strony producenckiej mamy The Czar-Keys, czyli 7L & Spada4. Spada4 to producent, z którym 7L współpracuje od bardzo dawna. Wspólnie wykonali kilka bitów już na pierwsze „Czarface”, teraz podpisują się jako „The Czar-Keys”. Poza zmianą w podpisie, mamy też pewną zmianę w aranżacji i stylu. Każdy utwór ma wyraźny bas, który popycha rytm wraz z uderzeniami perkusji bądź bębnów. Okazjonalnie pojawiają się tutaj syntezatory, gitara funkowa, czy wstawki z motywów znanych seriali animowanych z lat 90 (X-Men, Spider-Man). Strona producencka płyty jest dopieszczona, jak przy poprzednich produkcjach i brzmi  po prostu świetnie. Warto sprawdzić ten album dla samych bitów. Ile nowych albumów może się tym pochwalić? Moim faworytem jeśli chodzi o aranżację jest „Czarcade 87”. Wraca  Macho Man, a sam track jest przesycony komiksowo-popkulturowymi easter eggami.

To płyta, która jest bliska nowojorskiemu brzmieniu z lat 90. Czuć pierwiastek „WU” oraz słychać pewność siebie wykonawców. Album ma szybsze tempo i cięższe brzmienie, ale również mniejszą ilość rozpraszaczy w postaci komiksowo-kreskówkowych wstawek. Co istotne,  mimo tego, że Czarface wydaje kolejny album rok po roku, to nie kręci się w kółko. Jasne, to nie jest nic nowego. Jasne, to nadal bragga i boom-bap, ale istotne jest, że płyta trzyma poziom poprzednich wydawnictw. Jest mniej idealistyczna, niż poprzednie, ale potrafi dać radość słuchaczowi. To prawie 40 minut wycieczki po rejonach, które już się zna, ale chętnie do nich wraca. Ja będę wracał na pewno.

Jaki dalszy los czeka Czarface? Od strony finansowej koszty powstania tych albumów nie są wysokie. Zwłaszcza, jeśli twórcy nie prezentują klipów, czy wyszukanych akcji marketingowych. Nie wiadomo jeszcze, jak poszła sprzedaż w pierwszym tygodniu, ale obserwując reakcji mediów i fanów – można uznać, że płyta jest oceniana bardzo wysoko i ludzie są zadowoleni. To mimo upływu lat i renomy twórców nadal bardziej underground niż mainstream. Twórcy mierzą siły na zamiary. I jeśli nadal będą znajdować w sobie chęć to saga może trwać jeszcze lata. W mojej opinii, usłyszymy za rok kolejny Czarface. Czy to będzie album w oryginalnym składzie czy dojdzie ktoś nowy? Czas pokaże.

]]>
Czarface - historia pewnego superbohatera...https://popkiller.kingapp.pl/2019-03-02,czarface-historia-pewnego-superbohaterahttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-02,czarface-historia-pewnego-superbohateraMarch 3, 2019, 8:30 pmAdrian KukawskiNiecały rok temu Czarface przecięli swoje artystyczne szlaki z MF Doomem i na rynku ukazał się dobrze przyjęty album „Czarface Meets Metal Face”. W tym roku Czarface spotyka się z Ghostface Killah, czego efektem jest materiał, który 15 lutego trafił do sklepów (najpierw CD, w przyszłości VINYL) oraz na streamingi. Czy najświeższy album warto sprawdzić? Jak wypadają poprzednie? Kim jest Czarface oraz czy warto go znać?Fani klasycznego boom bapu zapewne wiedzą co i kto kryje się pod nazwą grupy i wiedzą co łączy Marvel Comics z Wu-Tang Clanem. To materiał również dla nich, bo omówiony w nim zostanie cały dorobek i wpływ grupy. Natomiast ci fani rapu którzy wcześniej nie słyszeli o Czartacusie który uciekł z Czarkham Asylum będą mieli okazję zapoznać się z dorobkiem grupy i możliwe, że odnajdą coś do czego chętnie będą wracać.Every Hero Needs a originCzarface to trio. Dwóch MC’s oraz producent. Projekt został powołany do życia w 2012 roku, jako wspólne dzieło Inspectah Deck oraz duetu 7L&Esoteric. Inspektor Pokład to członek Wu-Tang Clan, pochodzący ze Staten Island MC, obecny w rapowym świecie od wczesnych lat 90. 7L&Esoteric to bostoński duet, w którym 7L odpowiada za produkcję, a Esoteric za rap. Duet znany głównie z klasycznego brzmienia boom-bapowego, funkcjonujący na amerykańskiej scenie od późnych lat 90.W jednym z wywiadów z tamtego okresu Deck tłumaczy, iż z początku nie było jasno określonego celu dla grupy. Chcieli się spotykać i nagrywać. Oczywiście zakładali, że chcą stworzyć coś, co będzie miało odpowiednią jakość i będzie można to zaprezentować fanom. Nie planowali jednak nic więcej, poza okazjonalnym robieniem wspólnych kawałków. Współpracowali już od dawna. Deck dograł się do bostońskiego duetu przy „Speeking Real Words” w 2001 roku. Ziarno zostało zasiane, plony zaczęły kiełkować 9 lat później: powstało „12th Chamber” i to właśnie w „12th Chamber” pojawiła się pierwszy raz nazwa Czarface.[[{"fid":"50888","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Z końcem zeszłej dekady luźne nagrywanie numerów zaczęło się przekuwać w pewien koncept. Deck wspomina, że Czarface powstał jako postać, która ma uratować hip-hop. Esoteric stwierdził, że grupa może przybrać komiksowy, kreskówkowy wizerunek, bo będzie to idealnie oddawać ideę Decka. Między raperami jest różnica 8 lat, ale dorastali w latach 80. Oglądali te same animacje, czytali te same komiksy. Zaczęli robić East Coast HipHop w latach 90. i to właśnie klasyczny rap z lat 90 miał być rdzeniem artystycznym dla grupy.W marketingu postawiono na tajemniczość. Zrezygnowano z własnych ksywek na rzecz nazwy grupy (choć na okładce pierwszego albumu ksywki były umiejętnie w nią wkomponowane). To nie miał być projekt, który szturmem zdobędzie Billboard. To miał być prawdziwy hip-hop.Mamy więc oryginalny pomysł, wspólną zajawkę oraz weteranów tworzących muzykę szmat czasu. Deck zakomunikował światu, co go czeka:„We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."Every hero has a debut.Debiutancki album ukazuje się w 2013 roku na kasecie, płycie i czerwonym winylu, nakładem wytwórni z Bostonu – Brick Records, zawiera 14 numerów (15 przy drugim i kolejnym wydaniu). Gościnnie w projekcie wzięli udział Action Bronson, Cappadona, Vinnie P. oraz Ghostface Killah. Album nazywał się po prostu „Czarface” i był hołdem dla najlepszego boom-bapu z lat 90. oraz całej pulpowej, amerykańskiej kultury.7L tworząc muzykę na ten album, czerpał inspirację z prawdziwych klasyków. Można tu usłyszeć sample z Mobb Deep, ODB, ale również z Jurassic 5 czy Arethy Franklin. Co ciekawe, za produkcję "Let It Off" (numer 9 na płycie) odpowiadał wyłącznie Dj Premier. Oprawa graficzna albumu, wyglądała jak kadry z popularnych amerykańskich komiksów z okresu srebrnej ery (1956-1970) i nie był to przypadek. CZARFACE jest bohaterem iście komiksowym. Ma pelerynę, metalowe pięści, laser w oczach, mnóstwo punchline'ów i przepełniony jest kreskówkową nomenklaturą. Album został dobrze przyjęty przez krytyków. Materiał wyróżniał się specyficznym humorem oraz ogromną ilością nawiązań do popkultury. Dodatkowo, realizował misję – zachować hip-hop lat 90. w obecnych czasach.Moim faworytem z tej płyty jest „World War 4”z niezapomnianym „Airport Security”, słynnego amerykańskiego komika, pięciokrotnego laureata nagrody Grammy - George Carlina. [[{"fid":"50953","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Every Hero wants a sequelW 2015 roku ukazuje się „Every Hero Needs a Villain”. Materiał jest kontynuacją idei z 2013 roku, choć nie już tak radykalnej. Od razu można usłyszeć, że producencka warstwa albumu zaczyna być mniej hermetyczna, niż przy poprzedniej płycie. Pojawiają się gitarowe riffy, bębny. Treść to nadal stawianie na skomplikowane braggowe wywijasy z krytyką zmian zachodzących w ich ukochanej kulturze. Czarface nadal nie akceptuje pewnych trendów i zmian zachodzących w hip-hopie. Pierwsze wersy Deck’a na tej płyce brzmią:Yo, there go the speakers, I'm naturally glowing,blowing sativaAmazing display of art,unique as Mona LisaNon-believers, they bitching like R&B divasAlbo z nami, albo przeciwko. O płycie dominuje opinia, że jest bardziej dosadna i mocniejsza, niż poprzednia. Komiksowe inspiracje są jeszcze bardziej widoczne. Galactus, którego moc rośnie dzięki pożeraniu planet w świecie Marvel, znajduje swojego odpowiednika w świecie Czarface. Jest nim Czartacus, którego energia i blask zwiększa się przy pożeraniu kolejnych, słabych raperów.Przy tej płycie zostaje również nawiązana współprace z MF Doomem, co jak się okaże, zaowocuje czymś większym trzy lata później.Płyta dociera na wyższe miejsca list sprzedaży, niż poprzednia. Zbiera lepsze recenzje i jest przez wielu uznawana do teraz za opus magnum w twórczości grupy. Polecałbym ten album jako pierwszy w kolejności do odsłuchania, by przekonać kogoś do ich twórczości. Śmiało - sprawdź, jeśli tego nie znasz. W 2016 roku ukazuje się kolejny album. „A Fistful of Peril” jest raczej odcięciem kuponu od sukcesu wydawnictwa z 2015 roku. Jest krótszy oraz cierpi na syndrom „już to słyszałem”. Najbardziej w pamięci utkwił mi numer „Machine, Man & Monster” ze względu na gościnny udział Conwaya, którego wtedy poznałem. Tego samego Conwaya, który później doprowadził wielu do Westside Gunn. Szanuj przewodnika, który pokazał Ci Westside Gunn. Płyta cieszyła się minimalnie mniejszym zainteresowaniem. Grupa oddaje kolejne wydawnictwo w 2017 roku. Wydawnictwo o tyle nietypowe, że praktycznie pozbawione kwestii rapowanych. To album, w którym niczym w produkcjach Dj Shadow, cała narracja to to rozmowy, wypowiedzi inscenizowane na relacje superbohatera Czarface z jego przeciwnikami (głównie Rosjanami). To też album, który osiąga najgorsze wyniki sprzedażowe.Blask ogniska powoli zaczynał przygasać, formuła zaczęła się wyczerpywać. Marvel i DC Comics widząc, że ich serie regularne tracą czytelników, mają zatem do wyboru kilka rozwiązań tego problemu. Od najbardziej drastycznych – anulowania serii, do najmniej inwazyjnych – zmiana autorów. Jednym z rozwiązań jest też łączenie przygód różnych postaci w tzw. Crossoverach, by popularniejsza seria podciągnęła tę, która radzi sobie gorzej. Ten pomysł wykorzystać też Czarface.Obecna premiera albumu z Ghostface Killah jest dla grupy szóstym wydawnictwem. Szóstym, a zarazem drugim kooperacyjnym, bo pierwszy miał miejsce rok temu. Był to również pierwszy crossover dla Czarface.Every Hero gets a crossover?Crossover to dość popularne zjawisko w amerykańskim komiksie. Polega na przeplataniu losów poszczególnych bohaterów opowieści obrazkowych i przedstawianiu ich wspólnych przygód w nowych seriach, bądź specjalnych albumach. W świecie muzycznym mówimy o kolaboracjach. W 2018 roku Czarface zalicza swój pierwszy crossover/kolaborację, wydając się album „Czarface Meets Metal Face”. Jako drugi bohater, obsadzony zostaje MF Doom. On również nosi maskę, nie zmienia swojej twórczości pod wpływem trendów oraz współpracował już wcześniej z Czarface. Album otrzymuje dobre recenzje (średnia 77 na metarcritic.com). Jest chwalony głównie za radykalniejsze, bardziej złożone wersy oraz unikalną tożsamość kulturową, która cały czas znajduje się ponad chęcią szybkiego zysku. Jest to materiał świeższy w brzmieniu. 7L oczywiście nadal tworzy swoje produkcje na fundamencie, którym są lata 90., ale zaczyna to brzmieć bardziej indywidualnie niż wcześniej. Lata 90. to piaskownica, do której przez zdolnego bostońskiego producenta dokładane są współczesne zabawki. Zmiany tempa, efekty specjalne, czy dodawanie elektroniki w odpowiednich momentach, sprawia, że nie brzmi to jak typowy hip-hopowy bit, który słyszałeś już wiele razy. Superbohater zyskuje nowe supermoce.Mój ulubiony moment na płycie to „Phantoms”. Doom wprowadza nas w utworze w pewien trans. Słuchacz zaczyna mieć wrażenie, że już to gdzieś słyszał. To jest tytułowa zjawa. Zjawa nudy i rutyny, którą każdy hip-hopowiec zna. Taka jest jego rola w tym kawałku: uśpić Twoją czujność, by 7L oraz Deck w odpowiednim momencie mogli cię zaatakować dużo celniej i mocniej. Taki po krótce, jest właśnie ten album.Świetne wejście Inspectah Deck: „Yo, I used to hop the 3 train, alwyas out for more wax”, to kunszt techniczny członka WU, ale również kwintesencja Czarface. Nieunikniona zmiana, która wykracza poza sztywne muzyczne ramy. Rzecz niebywała w czasach zakupów on-line oraz streamingów. Każdy, kto w przeszłości musiał przejechać przez pół miasta po nowego CD’ka lub winyl, dokładnie zrozumie przekaz. To suma takich małych doświadczeń, zdobytych przez artystów starszej daty, zaczyna potęgować ich dysonans poznawczy przy obserwacji współczesnej sceny rapowej. Tym chcą się z nami podzielić. Czarface oraz Doom symbolicznie wcielają się w postać bohaterów oraz złoczyńców. To nie tylko opozycja do współczesnych trendów. To wg. twórców walka dobra ze złem, to obowiązek. Nawet Twój pies musi założyć maskę i walczyć razem z nimi. Bądź przeciwko.Album doceniają fani. To pierwsza płyta w dorobku grupy której udało się wejść do TOP200 billboardu (bez podziału na kategorie). I prawdopodobnie najbardziej dochodowy album dla twórców. W 2018 roku nie tylko Avengers byli udanym crossoverem.Every Hero ends with Ghostface Killah W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady. Co z tego mogło wyjść?Album ukazał się 15 lutego, a jego recenzja (a równocześnie domknięcie dotychczasowej historii Czarface) już w poniedziałek na naszych łamach!Niecały rok temu Czarface przecięli swoje artystyczne szlaki z MF Doomem i na rynku ukazał się dobrze przyjęty album „Czarface Meets Metal Face”. W tym roku Czarface spotyka się z Ghostface Killah, czego efektem jest materiał, który 15 lutego trafił do sklepów (najpierw CD, w przyszłości VINYL) oraz na streamingi. Czy najświeższy album warto sprawdzić? Jak wypadają poprzednie? Kim jest Czarface oraz czy warto go znać?

Fani klasycznego boom bapu zapewne wiedzą co i kto kryje się pod nazwą grupy i wiedzą co łączy Marvel Comics z Wu-Tang Clanem. To materiał również dla nich, bo omówiony w nim zostanie cały dorobek i wpływ grupy. Natomiast ci fani rapu którzy wcześniej nie słyszeli o Czartacusie który uciekł z Czarkham Asylum będą mieli okazję zapoznać się z dorobkiem grupy i możliwe, że odnajdą coś do czego chętnie będą wracać.

Every Hero Needs a origin

Czarface to trio. Dwóch MC’s oraz producent. Projekt został powołany do życia w 2012 roku,  jako wspólne dzieło Inspectah Deck oraz duetu 7L&Esoteric. Inspektor Pokład to członek Wu-Tang Clan, pochodzący ze Staten Island MC, obecny w rapowym świecie od wczesnych lat 90. 7L&Esoteric to bostoński duet, w którym 7L odpowiada za produkcję, a Esoteric za rap. Duet znany głównie z klasycznego brzmienia boom-bapowego, funkcjonujący na amerykańskiej scenie od późnych lat 90.

W jednym z wywiadów z tamtego okresu Deck tłumaczy, iż z początku nie było jasno określonego celu dla grupy. Chcieli się spotykać i nagrywać. Oczywiście zakładali, że chcą stworzyć coś, co będzie miało odpowiednią jakość i będzie można to zaprezentować fanom. Nie planowali jednak nic więcej, poza okazjonalnym robieniem wspólnych kawałków. Współpracowali już od dawna. Deck dograł się do bostońskiego duetu  przy „Speeking Real Words” w 2001 roku. Ziarno zostało zasiane, plony zaczęły kiełkować 9 lat później: powstało „12th Chamber” i to właśnie w „12th Chamber” pojawiła się pierwszy raz nazwa Czarface.

[[{"fid":"50888","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Z końcem zeszłej dekady luźne nagrywanie numerów zaczęło się przekuwać w pewien koncept. Deck wspomina, że Czarface powstał jako postać, która ma uratować hip-hop. Esoteric stwierdził, że grupa może przybrać komiksowy, kreskówkowy wizerunek, bo będzie to idealnie oddawać ideę Decka. Między raperami jest różnica 8 lat, ale dorastali w latach 80. Oglądali te same animacje, czytali te same komiksy. Zaczęli robić East Coast HipHop w latach 90. i to właśnie klasyczny rap z lat 90 miał być rdzeniem artystycznym dla grupy.
W marketingu postawiono na tajemniczość. Zrezygnowano z własnych ksywek na rzecz nazwy grupy (choć na okładce pierwszego albumu ksywki były umiejętnie w nią wkomponowane). To nie miał być projekt, który szturmem zdobędzie Billboard. To miał być prawdziwy hip-hop.

Mamy więc oryginalny pomysł, wspólną zajawkę oraz weteranów tworzących muzykę szmat czasu. Deck zakomunikował światu, co go czeka:

„We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."

Every hero has a debut.

Debiutancki album ukazuje się w 2013 roku na kasecie, płycie i czerwonym winylu, nakładem wytwórni z Bostonu – Brick Records, zawiera 14 numerów (15 przy drugim i kolejnym wydaniu). Gościnnie w projekcie wzięli udział Action Bronson, Cappadona, Vinnie P. oraz Ghostface Killah. Album nazywał się po prostu „Czarface” i był hołdem dla najlepszego boom-bapu z lat 90. oraz całej pulpowej, amerykańskiej kultury.

7L tworząc muzykę na ten album, czerpał inspirację z prawdziwych klasyków. Można tu usłyszeć sample z Mobb Deep, ODB, ale również z Jurassic 5 czy Arethy Franklin. Co ciekawe, za produkcję "Let It Off" (numer 9 na płycie) odpowiadał wyłącznie Dj Premier. Oprawa graficzna albumu, wyglądała jak kadry z popularnych amerykańskich komiksów z okresu srebrnej ery (1956-1970) i nie był to przypadek. CZARFACE jest bohaterem iście komiksowym. Ma pelerynę, metalowe pięści, laser w oczach, mnóstwo punchline'ów i przepełniony jest kreskówkową nomenklaturą.   Album został dobrze przyjęty przez krytyków. Materiał wyróżniał się  specyficznym humorem oraz ogromną ilością nawiązań do popkultury. Dodatkowo, realizował misję – zachować hip-hop lat 90. w obecnych czasach.

Moim faworytem z tej płyty jest „World War 4”z niezapomnianym „Airport Security”, słynnego amerykańskiego komika, pięciokrotnego laureata nagrody Grammy  - George Carlina. 

[[{"fid":"50953","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Every Hero wants a sequel

W 2015 roku ukazuje się „Every Hero Needs a Villain”. Materiał jest kontynuacją idei z 2013 roku, choć nie już tak radykalnej. Od razu można usłyszeć, że producencka warstwa albumu zaczyna być mniej hermetyczna, niż przy poprzedniej płycie. Pojawiają się gitarowe riffy, bębny. Treść to nadal stawianie na skomplikowane braggowe wywijasy z krytyką zmian zachodzących w ich ukochanej kulturze. Czarface nadal nie akceptuje pewnych trendów i zmian zachodzących w hip-hopie.  Pierwsze wersy Deck’a na tej płyce brzmią:

Yo, there go the speakers, I'm naturally glowing,blowing sativa
Amazing display of art,unique as Mona Lisa
Non-believers, they bitching like R&B divas

Albo z nami, albo przeciwko. O płycie dominuje opinia,  że jest bardziej dosadna i mocniejsza, niż poprzednia. Komiksowe inspiracje są jeszcze bardziej widoczne. Galactus, którego moc rośnie dzięki pożeraniu planet w świecie Marvel, znajduje swojego odpowiednika w świecie Czarface. Jest nim Czartacus, którego energia i blask zwiększa się przy pożeraniu kolejnych, słabych raperów.

Przy tej płycie zostaje również nawiązana współprace z MF Doomem, co jak się okaże, zaowocuje czymś większym trzy lata później.

Płyta dociera na wyższe miejsca list sprzedaży, niż poprzednia. Zbiera lepsze recenzje i jest przez wielu uznawana do teraz za opus magnum w twórczości grupy. Polecałbym ten album jako pierwszy w kolejności do odsłuchania, by przekonać kogoś do ich twórczości. Śmiało - sprawdź, jeśli tego nie znasz.

W 2016 roku ukazuje się kolejny album. „A Fistful of Peril” jest raczej odcięciem kuponu od sukcesu wydawnictwa z 2015 roku. Jest krótszy oraz cierpi na syndrom „już to słyszałem”. Najbardziej w pamięci utkwił mi numer „Machine, Man & Monster” ze względu na gościnny udział Conwaya, którego wtedy poznałem. Tego samego Conwaya, który później doprowadził wielu do Westside Gunn. Szanuj przewodnika, który pokazał Ci Westside Gunn.

 

Płyta cieszyła się minimalnie mniejszym zainteresowaniem. Grupa oddaje kolejne wydawnictwo w 2017 roku. Wydawnictwo o tyle nietypowe, że praktycznie pozbawione kwestii rapowanych. To album, w którym niczym w produkcjach Dj Shadow, cała narracja to to rozmowy, wypowiedzi inscenizowane na relacje superbohatera Czarface z jego przeciwnikami (głównie Rosjanami).  To też album, który osiąga najgorsze wyniki sprzedażowe.

Blask ogniska powoli zaczynał przygasać, formuła zaczęła się wyczerpywać. Marvel i DC Comics widząc, że ich serie regularne tracą czytelników, mają zatem do wyboru kilka rozwiązań tego problemu. Od najbardziej drastycznych – anulowania serii, do najmniej inwazyjnych – zmiana autorów. Jednym z rozwiązań jest też łączenie przygód różnych postaci w tzw.  Crossoverach, by popularniejsza seria podciągnęła tę, która radzi sobie gorzej. Ten pomysł wykorzystać też Czarface.

Obecna premiera albumu z Ghostface Killah jest dla grupy szóstym wydawnictwem. Szóstym, a zarazem drugim kooperacyjnym, bo pierwszy miał miejsce rok temu. Był to również pierwszy crossover dla Czarface.

Every Hero gets a crossover?

Crossover to dość popularne zjawisko w amerykańskim komiksie. Polega na przeplataniu losów poszczególnych bohaterów opowieści obrazkowych i przedstawianiu ich wspólnych przygód w nowych seriach, bądź specjalnych albumach. W świecie muzycznym mówimy o kolaboracjach. W 2018 roku Czarface zalicza swój pierwszy crossover/kolaborację, wydając się album „Czarface Meets Metal Face”. Jako drugi bohater, obsadzony zostaje MF Doom. On również nosi maskę, nie zmienia swojej twórczości pod wpływem trendów oraz współpracował już wcześniej z Czarface.

Album otrzymuje dobre recenzje (średnia 77 na metarcritic.com). Jest chwalony głównie za radykalniejsze, bardziej złożone wersy oraz unikalną tożsamość kulturową, która cały czas znajduje się ponad chęcią szybkiego zysku. Jest to materiał świeższy w brzmieniu. 7L  oczywiście nadal tworzy swoje produkcje na fundamencie, którym są lata 90., ale zaczyna to brzmieć bardziej indywidualnie niż wcześniej. Lata 90. to piaskownica, do której przez zdolnego bostońskiego producenta dokładane są współczesne zabawki. Zmiany tempa, efekty specjalne, czy dodawanie elektroniki w odpowiednich momentach, sprawia, że nie brzmi to jak typowy hip-hopowy bit, który słyszałeś już wiele razy. Superbohater zyskuje nowe supermoce.

Mój ulubiony moment na płycie to „Phantoms”. Doom wprowadza nas w utworze w pewien trans. Słuchacz zaczyna mieć wrażenie, że już to gdzieś słyszał. To jest tytułowa zjawa.  Zjawa nudy i rutyny, którą każdy hip-hopowiec zna. Taka jest jego rola w tym kawałku: uśpić Twoją czujność, by 7L oraz Deck w odpowiednim momencie mogli cię zaatakować dużo celniej i mocniej. Taki po krótce, jest właśnie ten album.

Świetne wejście Inspectah Deck: „Yo, I used to hop the 3 train, alwyas out for more wax”, to kunszt techniczny członka WU, ale również kwintesencja Czarface. Nieunikniona zmiana, która wykracza poza sztywne muzyczne ramy. Rzecz niebywała w czasach zakupów on-line oraz streamingów. Każdy, kto w przeszłości musiał przejechać przez pół miasta po nowego CD’ka lub winyl, dokładnie zrozumie przekaz. To suma takich małych doświadczeń, zdobytych przez artystów starszej daty, zaczyna potęgować ich dysonans poznawczy przy obserwacji współczesnej sceny rapowej. Tym chcą się z nami podzielić. Czarface oraz Doom symbolicznie wcielają się w postać bohaterów oraz złoczyńców. To nie tylko opozycja do współczesnych trendów. To wg. twórców walka dobra ze złem, to obowiązek. Nawet Twój pies musi założyć maskę i walczyć razem z nimi. Bądź przeciwko.

Album doceniają fani. To pierwsza płyta w dorobku grupy której udało się wejść do TOP200 billboardu (bez podziału na kategorie). I prawdopodobnie najbardziej dochodowy album dla twórców.  W 2018 roku nie tylko Avengers byli udanym crossoverem.

Every Hero ends with Ghostface Killah

  

W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady.  Co z tego mogło wyjść?

Album ukazał się 15 lutego, a jego recenzja (a równocześnie domknięcie dotychczasowej historii Czarface) już w poniedziałek na naszych łamach!

]]>
Czarface "Czarface meets Ghostface"https://popkiller.kingapp.pl/2018-12-07,czarface-czarface-meets-ghostfacehttps://popkiller.kingapp.pl/2018-12-07,czarface-czarface-meets-ghostfaceDecember 6, 2018, 11:28 pmAdmin stronyŚwiat hip-hopu też ma swoje komiksowe crossovery. Po zderzeniu Czarface z MF Doomem tym razem zahaczamy o uniwersum Wu-Tangu. Czarface to ekipa złożona z Inspectah Decka oraz duetu producenckiego 7L & Esoteric a cała ich twórczość obudowana jest w komiksowy sposób. Nie dziwi więc, że zajrzał do niej też rapowy Tony Stark, Ghostface Killah!Tracklista: 01. Back at Ringside 02. Face Off 03. Iron Claw 04. Czarrcade ’87 05. Powers and Stuff 06. Masked Superstars 07. Morning Ritual 08. Super Soldier Serum 09. The King Heard Voices 10. Listen to the Color 11. Mongolian Beef 12. (Post Credits Scene)[[{"fid":"48540","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Świat hip-hopu też ma swoje komiksowe crossovery. Po zderzeniu Czarface z MF Doomem tym razem zahaczamy o uniwersum Wu-Tangu. Czarface to ekipa złożona z Inspectah Decka oraz duetu producenckiego 7L & Esoteric a cała ich twórczość obudowana jest w komiksowy sposób. Nie dziwi więc, że zajrzał do niej też rapowy Tony Stark, Ghostface Killah!

Tracklista:
01. Back at Ringside
02. Face Off
03. Iron Claw
04. Czarrcade ’87
05. Powers and Stuff
06. Masked Superstars
07. Morning Ritual
08. Super Soldier Serum
09. The King Heard Voices
10. Listen to the Color
11. Mongolian Beef
12. (Post Credits Scene)

[[{"fid":"48540","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
Czarface "Every Hero Needs a Villain" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-09,czarface-every-hero-needs-a-villain-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-09,czarface-every-hero-needs-a-villain-recenzjaAugust 11, 2015, 4:05 pmMaciej WojszkunNikt nie spodziewał się jego nadejścia. W metal i gustowną perlerynę odzian, oto CZARFACE - ucieleśnienie zajebistości, tytan zrodzony z połączonych sił generała potężnego Wu-Tang Clanu - Inspectah Decka oraz dwóch szarych eminencji bostońskiego undergroundu - 7L i Esoterika. Wydany dwa lata temu, album "Czarface" był ultrapotężnym uderzeniem najlepszego gatunkowo boom-bapu a'la lat 90. i nieskończonego gradu punchline'ów, nawiązań do komiksów i sampli ze starych, tandetnych kreskówek o superbohaterach... Projekt zyskał wielu fanów - ba, sama postać potężnego Czarface'a doczekała się własnej figurki - więc kolejny album tercetu - kwartetu już właściwie (Spada4, który współprodukował kilka sążnistych jointów z jedynki, m.in. "Air 'Em Out" czy "Rock Beast", teraz stał się oficjalnym członkiem drużyny, wspomagając 7La przy każdym beacie "EHNAV") - był oczywistością. Tak samo jak Ghostface Killah i Adrian Younge - panowie 7L, Eso i Rebel INS dwa lata od wydania debiutu prezentują sequel swojego dziełka. To jak, gotowi na skopanie tyłków złoczyńcom szkalującym dobry chibchob?"Every Hero Needs a Villain" w trzech słowach? Więcej, mocniej, lepiej - jak głosi reguła dobrego sequela. Więcej twardego, czerpiącego w najlepsze z nowojorskiego szkoły boom-bapu brzmienia, solidnie doprawionego rockowymi riffami - sprawdźcie choćby świetny "otwieracz" "Czartacus", gwarantowany koncertowy killer na mocarnych gitarach, ciężki, bojowy "Sgt. Slaughter" - czy oczywiście oparty na drapieżnym, agresywnym riffie i ultramocnych bębnach "The Great (Czar Guitar)". Wbrew pozorom, nie mamy tu jednak wyłącznie jazdy na tym jednym patencie - wręcz przeciwnie, 7L i Spada bawią się muzyką w najlepsze, pomysłowo bawiąc się przeróżnymi dźwiękami, nierzadko zmieniając podkłady w środku utworu ("Escape from Czarkham Asylum", ale także "Junkyard Dogs", gdzie mamy raptowny zwrot w ciepły, reggae'owy wręcz vibe... Czy też "When Gods Go Mad", gdzie każdy MC rymuje do innego beatu - i tu moja skarga: czemuż, ach czemuż żaden z panów nie dosiada tego mocarnego loopa, który pojawia się w drugiej minucie?!). Nieodzownym składnikiem mikstury są także wszechobecne sample i cytaty z filmów, reklam czy kreskówek o superbohaterach - już od samego intra, prześmiesznej reklamy "zestawu małego superbohatera" (akcent lektora rozbawia mnie do łez...). Choć dobre sound bite'y nie są złe - niektóre są powalające (jak ten w końcówce "Sinister") - odnoszę wrażenie, że jest ich na "EHNAV" po prostu za dużo...(Dla fanów "Gwiezdnych Wojen" - mamy tu też skit dotyczący odwiecznego konfliktu serii - czyli "kto strzelił pierwszy"?)Najbardziej przeładowanym w ten sposób trackiem jest "Red Alert" - jedyny chyba kompletnie nieudany track albumu, gdzie na przyjemnym, oldschoolowym beacie (sample z "Cuttin' Headz" ODB - doceniam, panowie) Inspektor i Ezoteryk rymują dziwnie ospale (na haju?), by potem ustąpić miejsca samplom i skitowi... Nie dało się po prostu usunąć tego kawałka z tracklisty? Tak samo zgrzyt mam z "Escape from Czarkham Asylum" - ośmiominutową lawiną punchline'ów, ciekawą za pierwszym razem, za każdym kolejnym jednak męczącą. Dlaczego trwa tak długo? I dlaczego po "Escape" mamy jeszcze dwa kawałki? Nie, żebym coś miał do nich - zwłaszcza "Sinister" miażdży - ale czy "Escape from Czarkham Asylum" ze swą długością nie nadaje się bardziej na finisz? (Nie można było za "Escape" czy "Red Alert" dać na tracklistę bonus tracku dostepnego tylko w Sieci - "Deviatin' Septums" ? Choćby za sam intrygujący tytuł...)W sferze lirycznej - jest spoko. Panowie nie silą się na jakieś wydumane storytellingi czy na poważny komentarz dotyczący współczesnej Ameryki. Nie ten adres, sorry - "EHNAV" to po prostu punchline show, braggabałagan, jeśli wolicie - wyluzowane, pełne specyficznego humoru braggadoccio, nie raz i nie dwa nawiązujące do całej tej komiksowej otoczki, jak również - do świata sportu. Czarface persona, drunk off that Jameson/On my J.Jonah and I'm out? Destroy your ass like Drax from the Guardians? Kiss the canvas like you box with Floyd? - do wyboru, do koloru. Panowie w tej konwencji wypadają wyśmienicie, szczególnie mający dryg do konstruowania wielokrotnych Esoteric - autor moich ulubionych wersów albumu: I'm flying handsome version of Bryan Cranston/Holding cops for ransom...(Nie przebił jednak swoich najlepszych wersów z "jedynki": I'm Beanie Sigel if he was one of The Beatles/and possessed the DNA of Magneto. Poezja.)Goście. Podobnież jak w ostatnim "numerze", Czarface sprzymierzył się ze śmietanką najlepszych bohaterów mikrofonu. W najbardziej chyba oczywistym featuringu, mamy tu MF Dooma w "Ka-Bang!", pojawiają się także zaprzyjaźnieni wojownicy Wu - rewelacyjny, wyluzowany i bezczelny Method Man w "Nightcrawler" i - co ciekawe - GZA the Genius, który zapodaje świetną, fascynująco napisaną zwrotkę w "When Gods Go Mad" (The youth has risen to the challenge/'Cause the grass is green enough but its blades are sharp as talons). Mamy także reprezentującego Queens Meyhema Laurena, R.A. the Rugged Mana z obscenicznymi do granic możliwości wersami oraz nowjorskie legendy - Large Professora i JuJu z Beatnutsów... Którzy - szczerze - nie zachwycają. Szczególnie JuJu z powolnym, ospałym flow mocno gryzie się z energicznymi nawijkami Eso i Decka w "Junkyard Dogs".Krótko i zwięźle - "Every Hero Needs a Villain" kopie dupsko srodze. Wychodząc z założenia "Po co naprawiać coś, co nie jest zepsute"?, Deck, 7L, Eso i Spada nie zmienili sprawdzonej receptury i dostarczyli jeszcze więcej tego, co czyniło pierwszy "Czarface" tak dobrym. Nawet jeśli miejscami panowie przedobrzyli ("Escape from Czarkham Asylum", przeładowanie niektórych tracków urywkami z kreskówek itd.), a i nie wszyscy goście postarali się jak należy (JuJu, patrzę na Ciebie) - nie zmienia to faktu, że "Every Hero Needs a Villain" to kawał kozackiego materiału. Pięć z minusem. (Pod spodem - teledyski promujące album, a także interesujące video do "Czartacusa". autorstwa Aarona Romero, animacji 8-bitowej... Check it out.) Nikt nie spodziewał się jego nadejścia. W metal i gustowną perlerynę odzian, oto CZARFACE - ucieleśnienie zajebistości, tytan zrodzony z połączonych sił generała potężnego Wu-Tang Clanu - Inspectah Decka oraz dwóch szarych eminencji bostońskiego undergroundu - 7L i Esoterika. Wydany dwa lata temu, album "Czarface" był ultrapotężnym uderzeniem najlepszego gatunkowo boom-bapu a'la lat 90. i nieskończonego gradu punchline'ów, nawiązań do komiksów i sampli ze starych, tandetnych kreskówek o superbohaterach... Projekt zyskał wielu fanów - ba, sama postać potężnego Czarface'a doczekała się własnej figurki - więc kolejny album tercetu - kwartetu już właściwie (Spada4, który współprodukował kilka sążnistych jointów z jedynki, m.in. "Air 'Em Out"  czy "Rock Beast", teraz stał się oficjalnym członkiem drużyny, wspomagając 7La przy każdym beacie "EHNAV") - był oczywistością. 

Tak samo jak Ghostface Killah i Adrian Younge - panowie 7L, Eso i Rebel INS dwa lata od wydania debiutu prezentują sequel swojego dziełka. To jak, gotowi na skopanie tyłków złoczyńcom szkalującym dobry chibchob?

"Every Hero Needs a Villain" w trzech słowach? Więcej, mocniej, lepiej - jak głosi reguła dobrego sequela. Więcej twardego, czerpiącego w najlepsze z nowojorskiego szkoły boom-bapu brzmienia, solidnie doprawionego rockowymi riffami - sprawdźcie choćby świetny "otwieracz" "Czartacus", gwarantowany koncertowy killer na mocarnych gitarach, ciężki, bojowy "Sgt. Slaughter" - czy oczywiście oparty na drapieżnym, agresywnym riffie i ultramocnych bębnach "The Great (Czar Guitar)". Wbrew pozorom, nie mamy tu jednak wyłącznie jazdy na tym jednym patencie - wręcz przeciwnie, 7L i Spada bawią się muzyką w najlepsze, pomysłowo bawiąc się przeróżnymi dźwiękami, nierzadko zmieniając podkłady w środku utworu ("Escape from Czarkham Asylum", ale także "Junkyard Dogs", gdzie mamy raptowny zwrot w ciepły, reggae'owy wręcz vibe... Czy też "When Gods Go Mad", gdzie każdy MC rymuje do innego beatu - i tu moja skarga: czemuż, ach czemuż żaden z panów nie dosiada tego mocarnego loopa, który pojawia się w drugiej minucie?!). Nieodzownym składnikiem mikstury są także wszechobecne sample i cytaty z filmów, reklam czy kreskówek o superbohaterach - już od samego intra, prześmiesznej reklamy "zestawu małego superbohatera" (akcent lektora rozbawia mnie do łez...). Choć dobre sound bite'y nie są złe - niektóre są powalające (jak ten w końcówce "Sinister") - odnoszę wrażenie, że jest ich na "EHNAV" po prostu za dużo...

(Dla fanów "Gwiezdnych Wojen" - mamy tu też skit dotyczący odwiecznego konfliktu serii - czyli "kto strzelił pierwszy"?)

Najbardziej przeładowanym w ten sposób trackiem jest "Red Alert" - jedyny chyba kompletnie nieudany track albumu, gdzie na przyjemnym, oldschoolowym beacie (sample z "Cuttin' Headz" ODB - doceniam, panowie) Inspektor i Ezoteryk rymują dziwnie ospale (na haju?), by potem ustąpić miejsca samplom i skitowi... Nie dało się po prostu usunąć tego kawałka z tracklisty? Tak samo zgrzyt mam z "Escape from Czarkham Asylum" - ośmiominutową lawiną punchline'ów, ciekawą za pierwszym razem, za każdym kolejnym jednak męczącą. Dlaczego trwa tak długo? I dlaczego po "Escape" mamy jeszcze dwa kawałki? Nie, żebym coś miał do nich - zwłaszcza "Sinister" miażdży - ale czy "Escape from Czarkham Asylum" ze swą długością nie nadaje się bardziej na finisz? 

(Nie można było za "Escape" czy "Red Alert" dać na tracklistę bonus tracku dostepnego tylko w Sieci - "Deviatin' Septums" ? Choćby za sam intrygujący tytuł...)

W sferze lirycznej - jest spoko. Panowie nie silą się na jakieś wydumane storytellingi czy na poważny komentarz dotyczący współczesnej Ameryki. Nie ten adres, sorry - "EHNAV" to po prostu punchline show, braggabałagan, jeśli wolicie - wyluzowane, pełne specyficznego humoru braggadoccio, nie raz i nie dwa nawiązujące do całej tej komiksowej otoczki, jak również - do świata sportu. Czarface persona, drunk off that Jameson/On my J.Jonah and I'm out? Destroy your ass like Drax from the Guardians? Kiss the canvas like you box with Floyd? - do wyboru, do koloru. Panowie w tej konwencji wypadają wyśmienicie, szczególnie mający dryg do konstruowania wielokrotnych Esoteric - autor moich ulubionych wersów albumu: I'm flying handsome version of Bryan Cranston/Holding cops for ransom...

(Nie przebił jednak swoich najlepszych wersów z "jedynki": I'm Beanie Sigel if he was one of The Beatles/and possessed the DNA of Magneto. Poezja.)

Goście. Podobnież jak w ostatnim "numerze", Czarface sprzymierzył się ze śmietanką najlepszych bohaterów mikrofonu. W najbardziej chyba oczywistym featuringu, mamy tu MF Dooma w "Ka-Bang!", pojawiają się także zaprzyjaźnieni wojownicy Wu - rewelacyjny, wyluzowany i bezczelny Method Man w "Nightcrawler" i - co ciekawe - GZA the Genius, który zapodaje świetną, fascynująco napisaną zwrotkę w "When Gods Go Mad" (The youth has risen to the challenge/'Cause the grass is green enough but its blades are sharp as talons). Mamy także reprezentującego Queens Meyhema Laurena, R.A. the Rugged Mana z obscenicznymi do granic możliwości wersami oraz nowjorskie legendy - Large Professora i JuJu z Beatnutsów... Którzy - szczerze - nie zachwycają. Szczególnie JuJu z powolnym, ospałym flow mocno gryzie się z energicznymi nawijkami Eso i Decka w "Junkyard Dogs".

Krótko i zwięźle - "Every Hero Needs a Villain" kopie dupsko srodze. Wychodząc z założenia "Po co naprawiać coś, co nie jest zepsute"?, Deck, 7L, Eso i Spada nie zmienili sprawdzonej receptury i dostarczyli jeszcze więcej tego, co czyniło pierwszy "Czarface" tak dobrym. Nawet jeśli miejscami panowie przedobrzyli ("Escape from Czarkham Asylum", przeładowanie niektórych tracków urywkami z kreskówek itd.), a i nie wszyscy goście postarali się jak należy (JuJu, patrzę na Ciebie) - nie zmienia to faktu, że "Every Hero Needs a Villain" to kawał kozackiego materiału. Pięć z minusem. 

(Pod spodem - teledyski promujące album, a także interesujące video do "Czartacusa". autorstwa Aarona Romero, animacji 8-bitowej... Check it out.)

                                                 

                                                 

                                                 

]]>
Inspectah Deck & 7L & Esoteric jako "CZARFACE" - kolejny składhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-02-27,inspectah-deck-7l-esoteric-jako-czarface-kolejny-skladhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-02-27,inspectah-deck-7l-esoteric-jako-czarface-kolejny-skladFebruary 27, 2012, 4:00 pmRafał PorosMinęło ledwie kilka dni po informacjach o nowo powstałej ekipie "M.A.R.S." jak dotarła do nas wieść o wspólnym projekcie Nasa, Commona i Q-Tipa. Ale to nie wszystko! Swe siły mają zamiar połączyć... Inspectah Deck z duetem 7L & Esoteric! Nazwali się "CZARFACE" a ich pierwsze materiały będziemy mogli sprawdzić (podobno) już niedługo.Ci trzej panowie nagrali ze sobą w przeszłości jeden kawałek. Był to "Speaking Real Worlds" z roku '99, który przypomnieć możecie sobie na samym dole.Gośćmi nadchodzącego wydawnictwa "Czarface" będą... uwaga: Action Bronson, Mr. Muthafuckin' eXquire, Roc Marciano, Large Professor oraz DJ Premier!Poniżej parę słów od Decka...:"We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."...oraz od Esoterica:"CZARFACE is a vigilante, anti-hero character who serves as the face of the project, and his focus is on annihilating the media darlings that the mainstream caters to."Czekamy!"You know the deal, so check the cassette.It's Esoteric and Inspectah Deck, what you expect?"

Minęło ledwie kilka dni po informacjach o nowo powstałej ekipie "M.A.R.S." jak dotarła do nas wieść o wspólnym projekcie Nasa, Commona i Q-Tipa. Ale to nie wszystko! Swe siły mają zamiar połączyć... Inspectah Deck z duetem 7L & Esoteric! Nazwali się "CZARFACE" a ich pierwsze materiały będziemy mogli sprawdzić (podobno) już niedługo.

Ci trzej panowie nagrali ze sobą w przeszłości jeden kawałek. Był to "Speaking Real Worlds" z roku '99, który przypomnieć możecie sobie na samym dole.

Gośćmi nadchodzącego wydawnictwa "Czarface" będą... uwaga: Action Bronson, Mr. Muthafuckin' eXquire, Roc Marciano, Large Professor oraz DJ Premier!

Poniżej parę słów od Decka...:
"We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."

...oraz od Esoterica:
"CZARFACE is a vigilante, anti-hero character who serves as the face of the project, and his focus is on annihilating the media darlings that the mainstream caters to."

Czekamy!



"You know the deal, so check the cassette.
It's Esoteric and Inspectah Deck, what you expect?"

]]>