popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Kazhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/21566/KazSeptember 17, 2024, 9:07 pmpl_PL © 2024 Admin stronyBabinci feat. Kaz "Hipsterzy" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-12-20,babinci-feat-kaz-hipsterzy-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-12-20,babinci-feat-kaz-hipsterzy-teledyskDecember 28, 2018, 10:23 pmAdmin strony„Hipsterzy” to najnowszy klip promujący album Babinciego, rapera i freestylera z Poznania. Gościnnie w utworze pojawił się Kaz, który wydał w tym roku album PKKP na bitach Mario Kontrargumenta oraz brał udział w finałach m.in. WBW, Red Bull Kontrowersy, Bitwy o Hype. Utwór traktuje o ludziach, którzy na siłę próbują być alternatywni będąc przy tym takimi samymi jak wszyscy. Jest przesycony ironią, dobrym humorem i pozytywnym wydźwiękiem będącym jednocześnie pstryczkiem w hipsterskie nosy współczesnej młodzieży.Bit wyprodukował Babinci, produkcją video zajęła się organizacja Dotsite. Klip kręcono w Poznaniu, m.in. w lokalu Peryskop, Ministerstwo Browaru oraz Tostownia. Obrazek promuje również label Nowy Label, którego założycielem jest Babinci. Za realizację nagrań odpowiada Babinci oraz Przemysław Popławski (Selekta Studio) stojący za rzeczami wychodzącym od Kaza. Mix i mastering to ponownie dzieło Babinciego.Sprawdź wszystkie najnowsze teledyski„Hipsterzy” to najnowszy klip promujący album Babinciego, rapera i freestylera z Poznania. Gościnnie w utworze pojawił się Kaz, który wydał w tym roku album PKKP na bitach Mario Kontrargumenta oraz brał udział w finałach m.in. WBW, Red Bull Kontrowersy, Bitwy o Hype. Utwór traktuje o ludziach, którzy na siłę próbują być alternatywni będąc przy tym takimi samymi jak wszyscy. Jest przesycony ironią, dobrym humorem i pozytywnym wydźwiękiem będącym jednocześnie pstryczkiem w hipsterskie nosy współczesnej młodzieży.

Bit wyprodukował Babinci, produkcją video zajęła się organizacja Dotsite. Klip kręcono w Poznaniu, m.in. w lokalu Peryskop, Ministerstwo Browaru oraz Tostownia. Obrazek promuje również label Nowy Label, którego założycielem jest Babinci. Za realizację nagrań odpowiada Babinci oraz Przemysław Popławski (Selekta Studio) stojący za rzeczami wychodzącym od Kaza. Mix i mastering to ponownie dzieło Babinciego.

Sprawdź wszystkie najnowsze teledyski

]]>
Underwatch #2 - Kaz/Mario Kontrargument x Filipek, Duże Pe, Czeski, Bober, Babinci, Dolarhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-03-29,underwatch-2-kazmario-kontrargument-x-filipek-duze-pe-czeski-bober-babinci-dolarhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-03-29,underwatch-2-kazmario-kontrargument-x-filipek-duze-pe-czeski-bober-babinci-dolarMarch 29, 2018, 3:31 pmAdmin stronyNasza promująca polskie podziemie akcja Underwatch nabiera tempa a w 2 odcinku czeka nas prawdziwa inwazja ze sceny freestyle'owej i lawina słownych gierek oraz punchline'ów. Za mikrofonem Kaz, Babinci, Czeski, Duże Pe, Filipek, Bober i Dolar, na bicie Mario Kontrargument. Oto "Hateful Eight"!Jeśli chcesz by Twój singiel pojawił się wraz z sylwetką w akcji Underwatch to napisz na underwatch@popkiller.pl załączając krótkie info o sobie wraz z konkretnym utworem (link do odsłuchu online) - sprawdzać będziemy wszystkie wiadomości, a odezwiemy się do wybranych osób/ekip.CV:Ksywka: KazMiasto: Działdowo/GdańskRapuję od: 2012 poważniejNajbardziej można mnie kojarzyć z: bitew fristajlowych i inteligentnych rozkmin3 najważniejsze/ulubione płyty:Magiera & LA - Kodex Łona - Nic dziwnego Kazik - 12 groszyMój najlepszy numer to: "Old Fashioned" Jak określiłbym swój rap w dwóch zdaniach: Rap dla ludzi, którzy przeżywają więcej niż roboty zamknięte w szufladach własnych, debilnych myśli. Rap dla kumatych, dla otwartych łbów.****W ramach Underwatch 2 razy w miesiącu zaprezentujemy Wam wartego uwagi podziemnego gracza (lub skład) - na stronie pojawi się krótkie CV, a na naszym kanale YouTube premierowy klip/singiel, prezentujący jego umiejętności. Tak jak niegdyś w "Unsigned Hype" w magazynie The Source, czy w podobnych rubrykach w magazynach Ślizg czy Klan - krótka sylwetka ciekawej podziemnej postaci oraz muzyczna próbka, mająca zachęcić Was do sprawdzenia większej części dyskografii.Od razu zaznaczamy, że nie ma być to akcja w żaden sposób konkurująca z Młodymi Wilkami - raczej wspierająca je w promowaniu podziemnych talentów, ale na innych zasadach, pod innym kątem i wg innego klucza. Udział w Underwatch ani nie oznacza, że ktoś w Wilkach będzie, ani że go zabraknie - a przy eksponowaniu i promowaniu undergroundowych kotów nie będziemy ograniczać się tu tylko do nowych twarzy i młodych wbijających szturmem na scenę, nie zabraknie również doświadczonych postaci. Będzie różnorodnie, przekrojowo, tak by ukazać jak wiele ciekawych rzeczy dzieje się w polskim rapie poza głównym nurtem...Nasza promująca polskie podziemie akcja Underwatch nabiera tempa a w 2 odcinku czeka nas prawdziwa inwazja ze sceny freestyle'owej i lawina słownych gierek oraz punchline'ów. Za mikrofonem Kaz, Babinci, Czeski, Duże Pe, Filipek, Bober i Dolar, na bicie Mario Kontrargument. Oto "Hateful Eight"!

Jeśli chcesz by Twój singiel pojawił się wraz z sylwetką w akcji Underwatch to napisz na underwatch@popkiller.pl załączając krótkie info o sobie wraz z konkretnym utworem (link do odsłuchu online) - sprawdzać będziemy wszystkie wiadomości, a odezwiemy się do wybranych osób/ekip.

CV:

Ksywka: Kaz
Miasto: Działdowo/Gdańsk
Rapuję od: 2012 poważniej
Najbardziej można mnie kojarzyć z: bitew fristajlowych i inteligentnych rozkmin
3 najważniejsze/ulubione płyty:
Magiera & LA - Kodex
Łona - Nic dziwnego
Kazik - 12 groszy
Mój najlepszy numer to: "Old Fashioned"
Jak określiłbym swój rap w dwóch zdaniach: Rap dla ludzi, którzy przeżywają więcej niż roboty zamknięte w szufladach własnych, debilnych myśli. Rap dla kumatych, dla otwartych łbów.

****

W ramach Underwatch 2 razy w miesiącu zaprezentujemy Wam wartego uwagi podziemnego gracza (lub skład) - na stronie pojawi się krótkie CV, a na naszym kanale YouTube premierowy klip/singiel, prezentujący jego umiejętności. Tak jak niegdyś w "Unsigned Hype" w magazynie The Source, czy w podobnych rubrykach w magazynach Ślizg czy Klan - krótka sylwetka ciekawej podziemnej postaci oraz muzyczna próbka, mająca zachęcić Was do sprawdzenia większej części dyskografii.

Od razu zaznaczamy, że nie ma być to akcja w żaden sposób konkurująca z Młodymi Wilkami - raczej wspierająca je w promowaniu podziemnych talentów, ale na innych zasadach, pod innym kątem i wg innego klucza. Udział w Underwatch ani nie oznacza, że ktoś w Wilkach będzie, ani że go zabraknie - a przy eksponowaniu i promowaniu undergroundowych kotów nie będziemy ograniczać się tu tylko do nowych twarzy i młodych wbijających szturmem na scenę, nie zabraknie również doświadczonych postaci. Będzie różnorodnie, przekrojowo, tak by ukazać jak wiele ciekawych rzeczy dzieje się w polskim rapie poza głównym nurtem...

]]>
Kaz/Mario Kontrargument "Henryk Kwiatek" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-02-21,kazmario-kontrargument-henryk-kwiatek-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-02-21,kazmario-kontrargument-henryk-kwiatek-teledyskFebruary 21, 2018, 10:39 pmAdmin stronyDrugi singiel z albumu "Początek Końca Końca Początku" przedstawia obraz współczesnego człowieka na granicy dorosłości obserwującego otaczającą go brutalną rzeczywistość. W ironiczny sposób nawiązuje do klasycznego utworu Henryk Kwiatek autorstwa zespołu Świetliki, z jednym z ulubionych poetów Kaza, Marcinem Świetlickim, na czele. Jest przeniesieniem do świata oryginalnego Henryka Kwiatka zderzającego się z teraźniejszością.W utworze wykorzystano fragmenty Henryka Kwiatka z płyty Cacy Cacy Fleischmaschine (1996) zespołu Świetliki za obopólną zgodą twórców (M. Świetlicki, G. Dyduch, M. Piotrowicz, T. Radziszewski).Zamów płytę PKKP: kaz.katflow@gmail.com / https://wbw.pl/kaz-pkkpPremiera albumu odbędzie się na przełomie lutego i marca.Tracklista: 1. Początek Końca Końca Początku2. Henryk Kwiatek (+ Świetliki)3. Ślepnąc od Świateł4. Katflow5. Maxi Kaz (skit)6. MMG (Mefedron Music Group)7. Terapia XXI8. Hateful Eight (+ Babinci, Czeski, Duże Pe, Filipek, Bober, Dolar)9. Satyra na kobietę współczesną10. Koci Predator (skit)11. Stockinger12. Gradowa (+ Milena Młynarska)13. Old fashioned14. Zdrówko (Bonus track prod. Baribal)Drugi singiel z albumu "Początek Końca Końca Początku" przedstawia obraz współczesnego człowieka na granicy dorosłości obserwującego otaczającą go brutalną rzeczywistość. W ironiczny sposób nawiązuje do klasycznego utworu Henryk Kwiatek autorstwa zespołu Świetliki, z jednym z ulubionych poetów Kaza, Marcinem Świetlickim, na czele. Jest przeniesieniem do świata oryginalnego Henryka Kwiatka zderzającego się z teraźniejszością.

W utworze wykorzystano fragmenty Henryka Kwiatka z płyty Cacy Cacy Fleischmaschine (1996) zespołu Świetliki za obopólną zgodą twórców (M. Świetlicki, G. Dyduch, M. Piotrowicz, T. Radziszewski).
Zamów płytę PKKP: kaz.katflow@gmail.com / https://wbw.pl/kaz-pkkp
Premiera albumu odbędzie się na przełomie lutego i marca.

Tracklista:
1.    Początek Końca Końca Początku
2.    Henryk Kwiatek (+ Świetliki)
3.    Ślepnąc od Świateł
4.    Katflow
5.    Maxi Kaz (skit)
6.    MMG (Mefedron Music Group)
7.    Terapia XXI
8.    Hateful Eight (+ Babinci, Czeski, Duże Pe, Filipek, Bober, Dolar)
9.    Satyra na kobietę współczesną
10.    Koci Predator (skit)
11.    Stockinger
12.    Gradowa (+ Milena Młynarska)
13.    Old fashioned
14.    Zdrówko (Bonus track prod. Baribal)

]]>
Kaz/Mario Kontrargument "PKKP" - pierwszy klip, preorder, tracklista!https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-24,kazmario-kontrargument-pkkp-pierwszy-klip-preorder-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2018-01-24,kazmario-kontrargument-pkkp-pierwszy-klip-preorder-tracklistaJanuary 24, 2018, 5:00 pmAdmin stronyZapraszamy do zapoznania się z pierwszym singlem, wideoklipem do tytułowego utworu z płyty "Początek Końca Końca Początku" duetu Kaz/Mario Kontrargument - klip ukazuje się gościnnie na kanale Popkillera"PKKP" to hybryda ironicznych, często gorzkich spostrzeżeń Kaza dotyczących współczesnej rzeczywistości z mocnymi, charakterystycznymi brzmieniami Mario Kontrargumenta. Wicemistrz WBW postawił na rozwój studyjny, co potwierdziła świetnie przyjęta akcja Check formy. Płyta zawiera 14 utworów, wśród gości pojawiają się m.in. Duże Pe, Filipek, Dolar, Bober, Czeski. Na płycie dodatkowo znajduje się utwór wykonany w oparciu o klasyczne nagranie zespołu Świetliki. Za realizację, mix i mastering odpowiada Selekta Studio, oprawą graficzną zajął się coraz bardziej rozpoznawalny Part.Preorder albumu (30 PLN): kaz.katflow@gmail.com (wersja fizyczna zawiera album, książeczkę oraz gratisy od twórców).Tracklista:1. Początek Końca Końca Początku2. Henryk Kwiatek (+ Świetliki)3. Ślepnąc od Świateł4. Katflow5. Maxi Kaz (skit)6. MMG (Mefedron Music Group)7. Terapia XXI8. Hateful Eight (+ Babinci, Czeski, Duże Pe, Filipek, Bober, Dolar)9. Satyra na kobietę współczesną10. Koci Predator (skit)11. Stockinger12. Gradowa (+ Milena Młynarska)13. Old fashioned14. Zdrówko (Bonus track prod. Baribal)Zapraszamy do zapoznania się z pierwszym singlem, wideoklipem do tytułowego utworu z płyty "Początek Końca Końca Początku" duetu Kaz/Mario Kontrargument - klip ukazuje się gościnnie na kanale Popkillera

"PKKP" to hybryda ironicznych, często gorzkich spostrzeżeń Kaza dotyczących współczesnej rzeczywistości z mocnymi, charakterystycznymi brzmieniami Mario Kontrargumenta. Wicemistrz WBW postawił na rozwój studyjny, co potwierdziła świetnie przyjęta akcja Check formy. Płyta zawiera 14 utworów, wśród gości pojawiają się m.in. Duże Pe, Filipek, Dolar, Bober, Czeski. Na płycie dodatkowo znajduje się utwór wykonany w oparciu o klasyczne nagranie zespołu Świetliki.

Za realizację, mix i mastering odpowiada Selekta Studio, oprawą graficzną zajął się coraz bardziej rozpoznawalny Part.

Preorder albumu (30 PLN): kaz.katflow@gmail.com (wersja fizyczna zawiera album, książeczkę oraz gratisy od twórców).

Tracklista:
1. Początek Końca Końca Początku
2. Henryk Kwiatek (+ Świetliki)
3. Ślepnąc od Świateł
4. Katflow
5. Maxi Kaz (skit)
6. MMG (Mefedron Music Group)
7. Terapia XXI
8. Hateful Eight (+ Babinci, Czeski, Duże Pe, Filipek, Bober, Dolar)
9. Satyra na kobietę współczesną
10. Koci Predator (skit)
11. Stockinger
12. Gradowa (+ Milena Młynarska)
13. Old fashioned
14. Zdrówko (Bonus track prod. Baribal)

]]>
Finał WBW 2017: znamy uczestników, prowadzących i DJ'a!https://popkiller.kingapp.pl/2017-11-15,final-wbw-2017-znamy-uczestnikow-prowadzacych-i-djahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-11-15,final-wbw-2017-znamy-uczestnikow-prowadzacych-i-djaNovember 15, 2017, 10:18 amTadeusz TurnauZa nami dwa półfinały WBW 2017. Imprezy w Krakowie i Bydgoszczy wyłoniły ośmiu zawodników, którzy 25 listopada w Proximie powalczą w Wielkim Finale. Ponadto organizatorzy zdradzili także, kto poprowadzi imprezę oraz komu przypadnie odpowiedzialność za puszczanie bitów. Finaliści:Oset (1.miejsce, Kraków)Ksywa (2. miejsce, Kraków)Bober (półfinał, Kraków)Peus (półfinał, Kraków)Milu (1. miejsce, Bydgoszcz)Kaz (2. miejsce, BydgoszczWawrzyn (półfinał, Bydgoszcz)Murzyn (półfinał, Bydgoszcz)Bitwę w Proximie poprowadzą współnie Dolar oraz Filipek, a za deckami usiądzie stały rezydent WBW, Dj Grubaz.Za nami dwa półfinały WBW 2017. Imprezy w Krakowie i Bydgoszczy wyłoniły ośmiu zawodników, którzy 25 listopada w Proximie powalczą w Wielkim Finale. Ponadto organizatorzy zdradzili także, kto poprowadzi imprezę oraz komu przypadnie odpowiedzialność za puszczanie bitów. 

Finaliści:

  • Oset (1.miejsce, Kraków)
  • Ksywa (2. miejsce, Kraków)
  • Bober (półfinał, Kraków)
  • Peus (półfinał, Kraków)
  • Milu (1. miejsce, Bydgoszcz)
  • Kaz (2. miejsce, Bydgoszcz
  • Wawrzyn (półfinał, Bydgoszcz)
  • Murzyn (półfinał, Bydgoszcz)

Bitwę w Proximie poprowadzą współnie Dolar oraz Filipek, a za deckami usiądzie stały rezydent WBW, Dj Grubaz.

]]>
Znamy oficjalny skład półfinałów WBW 2017!https://popkiller.kingapp.pl/2017-10-24,znamy-oficjalny-sklad-polfinalow-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-10-24,znamy-oficjalny-sklad-polfinalow-wbw-2017October 24, 2017, 9:04 amTadeusz TurnauZa nami dwanaście imprez eliminacyjnych WBW 2017. W tym roku szesnastu najlepszych zawodników ligowej tabeli eliminacji awansowało do dwóch półfinałów, w których to zostali oni podzieleni na dwie "8". Na obu imprezach do rozdania będą cztery bilety na Wielki Finał, który odbędzie się 25 listopada w warszawskiej Proximie. Poniżej przedstawiamy Wam skład nadchodzących półfinałów w Krakowie oraz Bydgoszczy.Kraków (4 listopada)–Peus (2)–Bober (4)–Oset (6)–Will Spliff (8)–Wudo (10)–Spartiak (12)–Ksywa (13)–Luber (15)Bydgoszcz (11 listopada)–Milu (1)–Ryba (3)–Murzyn (5)–Kaz (7)–Toczek (9)–Radzias (11)–Bambo (14)–Wawrzyn (15)*Przy podziale zawodników organizatorzy uwzględnili ich pozycję w ligowej tabeli eliminacji (numerek w nawiasach), ich miejsce zamieszkania oraz zajęte terminy.Za nami dwanaście imprez eliminacyjnych WBW 2017. W tym roku szesnastu najlepszych zawodników ligowej tabeli eliminacji awansowało do dwóch półfinałów, w których to zostali oni podzieleni na dwie "8". Na obu imprezach do rozdania będą cztery bilety na Wielki Finał, który odbędzie się 25 listopada w warszawskiej Proximie. Poniżej przedstawiamy Wam skład nadchodzących półfinałów w Krakowie oraz Bydgoszczy.

  • Kraków (4 listopada)

–Peus (2)

–Bober (4)

–Oset (6)

–Will Spliff (8)

–Wudo (10)

–Spartiak (12)

–Ksywa (13)

–Luber (15)

  • Bydgoszcz (11 listopada)

–Milu (1)

–Ryba (3)

–Murzyn (5)

–Kaz (7)

–Toczek (9)

–Radzias (11)

–Bambo (14)

–Wawrzyn (15)

*Przy podziale zawodników organizatorzy uwzględnili ich pozycję w ligowej tabeli eliminacji (numerek w nawiasach), ich miejsce zamieszkania oraz zajęte terminy.

]]>
Ryba po raz drugim w tym roku triumfuje na el. WBW 2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-09-04,ryba-po-raz-drugim-w-tym-roku-triumfuje-na-el-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-09-04,ryba-po-raz-drugim-w-tym-roku-triumfuje-na-el-wbw-2017September 4, 2017, 8:44 pmTadeusz TurnauReprezentant Radomia, Ryba nie miał sobie równych na pierwszych eliminacjach rundy jesiennej WBW 2017 w Warszawie. Zeszłoroczny półfinalista rozprawił się w finałowym starciu z pogormcą zwycięzcy Bitwy o Pitos, Pueblosa, Milanem.Trzecie miejsce na elimkach przypadło z kolei Kazowi, który w walce o najniższy stopień podium pewnie uporał się z GML-em. We wcześniejszych etapach bitwy swój udział w imprezie zakończyli natomiast między innymi Spartiak oraz Pueblos.Dzięki zgarnięciu 30 pkt. za triumf w Warszawie Ryba wysunął się na prowadzenie w ligowej tabeli el. WBW 2017. Na tę chwilę Radomiak minimalnie wyprzedza w niej Peusa oraz Mila.A tak o to prezentuje się pełna drabinka pucharowa sobotnich eliminacji:1/8GML vs EmssKałach vs BebeMilan vs KurianPueblos vs BiluBiały vs JakonnKaz vs BucziRyba vs MurzynSpartiak vs Adi1/4GML vs KałachMilan vs PueblosKaz vs BiałyRyba vs Spartiak1/2Milan vs GMLRyba vs KazWalka o 3 miejsce:Kaz vs GMLFinał:Ryba vs MilanReprezentant Radomia, Ryba nie miał sobie równych na pierwszych eliminacjach rundy jesiennej WBW 2017 w Warszawie. Zeszłoroczny półfinalista rozprawił się w finałowym starciu z pogormcą zwycięzcy Bitwy o Pitos, Pueblosa, Milanem.

Trzecie miejsce na elimkach przypadło z kolei Kazowi, który w walce o najniższy stopień podium pewnie uporał się z GML-em. We wcześniejszych etapach bitwy swój udział w imprezie zakończyli natomiast między innymi Spartiak oraz Pueblos.

Dzięki zgarnięciu 30 pkt. za triumf w Warszawie Ryba wysunął się na prowadzenie w ligowej tabeli el. WBW 2017. Na tę chwilę Radomiak minimalnie wyprzedza w niej Peusa oraz Mila.

A tak o to prezentuje się pełna drabinka pucharowa sobotnich eliminacji:

1/8

  • GML vs Emss
  • Kałach vs Bebe
  • Milan vs Kurian
  • Pueblos vs Bilu
  • Biały vs Jakonn
  • Kaz vs Buczi
  • Ryba vs Murzyn
  • Spartiak vs Adi

1/4

  • GML vs Kałach
  • Milan vs Pueblos
  • Kaz vs Biały
  • Ryba vs Spartiak

1/2

  • Milan vs GML
  • Ryba vs Kaz

Walka o 3 miejsce:

  • Kaz vs GML

Finał:

  • Ryba vs Milan
]]>
Runda wiosenna na free – najbardziej spektakularne triumfyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-27,runda-wiosenna-na-free-najbardziej-spektakularne-triumfyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-27,runda-wiosenna-na-free-najbardziej-spektakularne-triumfyAugust 27, 2017, 6:25 pmTadeusz TurnauW poprzednim artykule podsumowaliśmy wiosenne zmagania na polu bitewnym, przypominając najciekawsze walki i wydarzenia z poszczególnych miesięcy. Teraz z kolei przyszedł czas na luźny ranking. Luźny, bo nie na wszystkich bitwach się bywa, nie każde starcie obejrzy się w internecie, a zresztą nawet jeśli by tak było, to wszelakie rankingi są niemal zawsze kwestią gustu i upodobań. Ten kryje za sobą pięć, według mnie, najbardziej spektakularnych triumfów na battle'owym podwórku w pierwszej połowy 2017 roku.Najbardziej spektakularnych? Czyli najbardziej imponujących pod względem jakości wejść i najważniejszych w kontekście walki o najwyższe trofea. No to co, lecimy!5. Milu vs oSb – el. WBW 2017, Poznań, 1/4 finałuTo jedno z pierwszych starć w ramach tegorocznej Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Poznańskie eliminacje z wielkim hukiem otworzył Milu, mierząc się w ćwierćfinale z reprezentantem Ostródy, oSb. I co tu dużo mówić – pierwsze wejście przesycone kozackim punchline'ami, a następnie dwa nawinięte z nie lada klasą i stylem na cholernie trudnym podkładzie. Rywal Mila kompletnie poległ, a on zrobił w Klubie Trops prawdziwy rozpierdol. Uwierzcie mi, że na żywo był mega ogień. Na filmiku co prawda już aż tak grubo nie jest, jednak wolnostylowe skillsy Wrocławianina wciąż robią naprawdę spore wrażenie. "To dajcie troszkę, kurwa, hałasu za flow!" :)4. Kaz vs Toczek – WBW 2017, Poznań, finałZostajemy przy elimkach WBW, ba nie ruszamy się nawet z inaugurującego je Poznania. Tam bowiem działo się mnóstwo, a królował aktualny vicemistrz WBW, Kaz. Od pierwszej do ostatniej walki reprezentant Działdowa nie miał wówczas sobie równych, a to, co zrobił w półfinale z Milem oraz w finale z Toczkiem to prawdziwy freestyle'owy majstersztyk. W obu tych pojedynkach miał wejścia naprawdę bliskie bitewnego ideału, a gdy jego rywale gryźli coraz to mocniej, on rewanżował się im ze zdwojoną siłą. Zresztą sami się przekonajcie, a uwierzcie mi, że docenicie to, jak potrafi momentami wyglądać współczesny rap bitewny. Rapować chłopaki potrafią, a i wersy całkiem kozackie;) 3.Oset vs Kałach – Bitwa o Trójmiasto, 1/8 finałuNieczęsto oglądam dziś bitwy w internecie, jednak do tej zdarza mi się wracać. Czemu? Bo Oset pokazał tu dwa wejścia jak dla mnie absolutnie z kosmusu. Stylówa, której nie podrobi nikt na scenie, kozackie flow, energia i nieprzeciętne linijki. Tutaj zwyczajnie wszystko pykło – bit podpasował, pomysłowość dopisała, a każda linijka została rzucona idealnie "w punkt". Tej wiosny reprezentant Łodzi dobitnie przekonał nas, że zamierza w tym roku sięgać po najwyższe laury. Nie tylko w Trójmieście, ale i na el. WBW 2017 oraz paru innych lokalnych bitwach Oset pokazał, że jego stylówa i łeb do punchline'ów są obecnie silne jak nigdy wcześniej.Freestyle to pisanki i nawijanie o pannach? To sprawdźcie to! 2.Spartiak vs Toczek – el. WBW 2017, Zielona Góra, 1/4 finałuWracamy na arenę zmagań WBW, a wita nas Zielona Góra i "drący mordę" w niebogłosy Spartiak. Co to było za starcie! Toczek wleciał z przekozackimi pierwszym wejściem, a jego rywal z Wrocławia odpowiedział trzema, które stały na jeszcze wyższym poziomie. Punch za punchem, a jeden lepszy od drugiego. Nie znajdziecie w tej walce wyszukanego flow ani stylówy z kosmosu, za to zaśmiejecie się głośno przynajmniej parę razy, by na koniec pomyśleć sobie: "kurwa, ale ten gościu ma głowę do rzucania kozackich linijek""Ej pizdeczko, jaki Kochanowski, twoja panna chyba kurwa kocha no skill" 1.Pueblos vs Bober – Bitwa o Pitos III, półfinałBitwa o Pitos III, czyli najważniejsze wydarzenie battle'owej rundy wiosennej. Półfinał, czyli bratobójcze starcie zawodników z Bielska – aktualnego mistrza WBW i powracającego na bitwy gościa, o którym zwykło się mówić, że jest najlepiej rapującym spośród aktywnych raperów bitewnych. W tej walce było wszystko – mega napięcie, niesamowita energia pod sceną, a na niej styl, flow i przekozackie wersety. Być może, oglądając jedynie filmik w necie, starcie to nie zachwyci Was tak jak dwa poprzednie, jednak ze względu na jego rangę, atmosferę w klubie i fakt, że poległ w nim mistrz WBW nie mogłem nie uplasować go na pierwszej pozycji w tym zestawieniu. Bez cienia wątpliwości była to dotychczas najważniejsza i najbardziej spektakularna walka na polu bitewnym w 2017 roku.A i zwycięstwo cholernie okazałe;)W poprzednim artykule podsumowaliśmy wiosenne zmagania na polu bitewnym, przypominając najciekawsze walki i wydarzenia z poszczególnych miesięcy. Teraz z kolei przyszedł czas na luźny ranking. Luźny, bo nie na wszystkich bitwach się bywa, nie każde starcie obejrzy się w internecie, a zresztą nawet jeśli by tak było, to wszelakie rankingi są niemal zawsze kwestią gustu i upodobań. Ten kryje za sobą pięć, według mnie, najbardziej spektakularnych triumfów na battle'owym podwórku w pierwszej połowy 2017 roku.


Najbardziej spektakularnych?
Czyli najbardziej imponujących pod względem jakości wejść i najważniejszych w kontekście walki o najwyższe trofea. No to co, lecimy!

  • 5. Milu vs oSb – el. WBW 2017, Poznań, 1/4 finału

To jedno z pierwszych starć w ramach tegorocznej Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Poznańskie eliminacje z wielkim hukiem otworzył Milu, mierząc się w ćwierćfinale z reprezentantem Ostródy, oSb. I co tu dużo mówić – pierwsze wejście przesycone kozackim punchline'ami, a następnie dwa nawinięte z nie lada klasą i stylem na cholernie trudnym podkładzie. Rywal Mila kompletnie poległ, a on zrobił w Klubie Trops prawdziwy rozpierdol. Uwierzcie mi, że na żywo był mega ogień. Na filmiku co prawda już aż tak grubo nie jest, jednak wolnostylowe skillsy Wrocławianina wciąż robią naprawdę spore wrażenie. 

"To dajcie troszkę, kurwa, hałasu za flow!" :)

  • 4. Kaz vs Toczek – WBW 2017, Poznań, finał

Zostajemy przy elimkach WBW, ba nie ruszamy się nawet z inaugurującego je Poznania. Tam bowiem działo się mnóstwo, a królował aktualny vicemistrz WBW, Kaz. Od pierwszej do ostatniej walki reprezentant Działdowa nie miał wówczas sobie równych, a to, co zrobił w półfinale z Milem oraz w finale z Toczkiem to prawdziwy freestyle'owy majstersztyk. W obu tych pojedynkach miał wejścia naprawdę bliskie bitewnego ideału, a gdy jego rywale gryźli coraz to mocniej, on rewanżował się im ze zdwojoną siłą. Zresztą sami się przekonajcie, a uwierzcie mi, że docenicie to, jak potrafi momentami wyglądać współczesny rap bitewny. 

Rapować chłopaki potrafią, a i wersy całkiem kozackie;)

 

  • 3.Oset vs Kałach – Bitwa o Trójmiasto, 1/8 finału

Nieczęsto oglądam dziś bitwy w internecie, jednak do tej zdarza mi się wracać. Czemu? Bo Oset pokazał tu dwa wejścia jak dla mnie absolutnie z kosmusu. Stylówa, której nie podrobi nikt na scenie, kozackie flow, energia i nieprzeciętne linijki. Tutaj zwyczajnie wszystko pykło – bit podpasował, pomysłowość dopisała, a każda linijka została rzucona idealnie "w punkt". Tej wiosny reprezentant Łodzi dobitnie przekonał nas, że zamierza w tym roku sięgać po najwyższe laury. Nie tylko w Trójmieście, ale i na el. WBW 2017 oraz paru innych lokalnych bitwach Oset pokazał, że jego stylówa i łeb do punchline'ów są obecnie silne jak nigdy wcześniej.

Freestyle to pisanki i nawijanie o pannach? To sprawdźcie to!

  •  2.Spartiak vs Toczek – el. WBW 2017, Zielona Góra, 1/4 finału

Wracamy na arenę zmagań WBW, a wita nas Zielona Góra i "drący mordę" w niebogłosy Spartiak. Co to było za starcie! Toczek wleciał z przekozackimi pierwszym wejściem, a jego rywal z Wrocławia odpowiedział trzema, które stały na jeszcze wyższym poziomie. Punch za punchem, a jeden lepszy od drugiego. Nie znajdziecie w tej walce wyszukanego flow ani stylówy z kosmosu, za to zaśmiejecie się głośno przynajmniej parę razy, by na koniec pomyśleć sobie: "kurwa, ale ten gościu ma głowę do rzucania kozackich linijek"

"Ej pizdeczko, jaki Kochanowski, twoja panna chyba kurwa kocha no skill"

  •  1.Pueblos vs Bober – Bitwa o Pitos III, półfinał

Bitwa o Pitos III, czyli najważniejsze wydarzenie battle'owej rundy wiosennej. Półfinał, czyli bratobójcze starcie zawodników z Bielska – aktualnego mistrza WBW i powracającego na bitwy gościa, o którym zwykło się mówić, że jest najlepiej rapującym spośród aktywnych raperów bitewnych. W tej walce było wszystko – mega napięcie, niesamowita energia pod sceną, a na niej styl, flow i przekozackie wersety. Być może, oglądając jedynie filmik w necie, starcie to nie zachwyci Was tak jak dwa poprzednie, jednak ze względu na jego rangę, atmosferę w klubie i fakt, że poległ w nim mistrz WBW nie mogłem nie uplasować go na pierwszej pozycji w tym zestawieniu. Bez cienia wątpliwości była to dotychczas najważniejsza i najbardziej spektakularna walka na polu bitewnym w 2017 roku.

A i zwycięstwo cholernie okazałe;)

]]>
Runda wiosenna na free (podsumowanie)https://popkiller.kingapp.pl/2017-08-12,runda-wiosenna-na-free-podsumowaniehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-12,runda-wiosenna-na-free-podsumowanieAugust 11, 2017, 12:54 pmTadeusz TurnauFreestyle'u mieliśmy minionej wiosny aż potąd. Chyba jeszcze nigdy w pierwszej połowie roku nie odbyło się tyle znaczących i silnie obsadzonych imprez. Jednych wspomniany natłok bitew szybko przyprawiał o zalążki freestyle'owego pawia, a u innych spowodował jeszcze większy głód śledzenia wolnostylowej rywalizacji. Tak czy inaczej pozostawiliśmy za sobą w ostatnich miesiącach kawał battle'owej historii i bez dwóch zdań warto rzucić okiem wstecz, by przypomnieć sobie najciekawsze wydarzenia na bitewnym podwórku pierwszej połowy 2017 roku.A polecimy klasycznie miesiąc po miesiącu, wydobywając z każdych 30 dni w roku najlepsze freestyle'owe wspomnienia!STYCZEŃ: Południe z hukiem otwiera nowy rok!Najważniejszym wydarzeniem otwierającym kolejne 12 miesięcy wolnostylowej rywalizacji była bez cienia wątpliwości mająca miejsce pod koniec stycznia w Bielsku Bitwa o Południe. Za organizację eventu wziął się finalista WBW 2014 oraz triumfator Bitwy o Pitos III, Pueblos, a jego innowacyjne podejście do tego przedsięwzięcia zapewniło widzom mnóstwo atrakcji. Cała bitwa odbyła się w formule "obrazkowej", gdzie zamiast na treści losowanych tematów zawodnicy musieli się skupiać w swej nawijce na zawartości wyświetlanych na projektorze zdjęć. Prócz tego MC's zmuszeni byli losować bity, nie wiedząc czy przyjdzie im rapować pod klasyczne podkłady czy też bardziej nowoczesne brzmienia. Wszystko to dopełniło bardzo silne grono rozstawionych zawodników tworzone kolejno przez Bobera, Mila, Peusa oraz Czeskiego. Bitwa okazała się absolutnym strzałem w dziesiątke, a jej triumfator Bober z hukiem rozpoczął nowy rok, pokonując w bielskim finale znajdującego się w niegorzej formie Mila. Poza głównym daniem z południa w styczniu byliśmy również świadkami między innymi wygranego przez Spartiaka finału II sezonu Poznań Freestyle League, a także zdominowaje przez Oseta Bitwy Chojnice, która to rozpoczęła imponującą passę bitewnych zwycięstw Łodzianina. Skupmy się jednak na tym, co najlepsze:) LUTY: Godny powrót Mistrzów Mikrofonu!Nadciągnął luty, a wraz z nimi na scenę po dłuższej przerwie powrócił kultowy cykl o nazwie Microphone Masters. Tym razem w rolę mistrzów mikrofonu wcielili się w Lublinie Filipek, Bober, Szyderca i Dolar, a imprezę kozacko poprowadził Flint. Co prawda XI odsłona eventu organizowanego przez WBW nie obeszła się aż tak szerokim echem w rapowym półświatku, jednak na poziom wydarzeń na scenie z pewnością nie mogliśmy narzekać. Imponował przede wszystkim będący w gazie po wygranej w Bielsku Bober, w zapodawaniu świetnych wejść wturowali mu Filipek i Dolar, a Szydercy udało się wręcz w znakomity sposób zrewanżować mistrzowi WBW za porażkę z zeszłorocznego finału warszawskiej bitwy. Lekkim niewypałem okazała się jedynie próba łączenia freestyle'owych wjazdów z beatboxowym podkładem od Muzamana, którego nowoczesne brzmienia w połączeniu z kiepskim odsłuchem na scenie okazywały się często dla zawodników zbyt dużym wyzwaniem...Poza tegorocznymi Mistrzami Mikrofonu wyłoniliśmy w lutym także i zwycięzcę Finału WLW Sezonu 2016. Podobnie jak w całej lidze, także i w tegorocznym finale najlepszy okazał się Toczek, który to w decydującym starciu zdołał uporać się z Murzynem.A tu łapcie rewanż Szydiego:) MARZEC: WBW wraca szybciej niż kiedykolwiek!Wiosenny start, nowe zasady i mnóstwo niewiadomych. Wielka Bitwa Warszawska rozpoczęła się w tym roku już pod koniec marca w Poznaniu, a jej inauguracja okazała się być jedną z lepszych imprez bitewnych całej wiosny. Do Klubu Trops przyjechało spore grono najmocniejszych MC's, a finalnie rywali w świetnym stylu po kątach porozstawiał Kaz. Jego walki z Milem i Toczkiem to pojedynki na absolutnie najwyższym poziomie, a parę pojedynczych wjazdów z tych bitew autorstwa reprezentanta Działdowa to pieprzony majstersztyk. Smaczku całej imprezie dodał z pewnością świetny występ 15-letniego Trampa, który zdobył serca publiki, pokonując w kozackim, punchline'owym stylu Murzyna oraz Q-keya. Tydzień po poznańskiej inauguracji odbyły się drugie el. WBW 2017 w Krakowie, które to jednak – pomimo silnego rozstawienia – stały na znacznie niższym poziomie, a triumfował na nich wyluzowany i zapijaczony Milu. Ciekawym wydarzeniem w marcu była również wygrana przez Oseta 5 ustawka Bydgoskiej Bitwy Freestyle, która zakończyła się finałowym pojedynkiem Łodzianina z powracającym na scenę po długiej przerwie weteranem, Mełcinem....tak, warto przetrawić fatalny dźwięk, by posłuchać treści bitwy;) KWIECIEŃ: Miesiąc Oseta, 7 minut Spartiaka!Po nieco spokojniejszym marcu w kwietniu uderzyła w nas cała fala kozackich battle'owych eventów. Dwie świetne imprezy z ramienia WBW, trzecia odsłona pokaźnie obsadzonej Bitwy o Trójmiasto czy też ciesząca się niewiele mniejszą popularnością Bitwa o Łuków. Ale zacznijmy od początku. A zaczęło się w Łukowie, gdzie po świetnym, punchline'owym finale Szyderca zdołał uporać się z Rybą i odnieść triumf na całej bitwie. Następnie znaleźliśmy się w Zielonej Górze podczas chyba najlepszych z dotychczasowych el. WBW 2017. Na zachodnim krańcu Polski triumfował weteran Peus, jednak głównym wydarzeniem imprezy okazała się ćwierćfinałowa walka Spartiaka z Toczkiem, w której to ten pierwszy pokazał trzy najlepsze freestyle'owe wejścia, jakie dane mi było usłyszeć w ostatnich miesiącach. Druga połowa kwietnia stała z kolei pod znakiem dominacji Oseta, który w jeden weekend najpierw triumfował na swym rodzinnym podwórku w Łodzi podczas kolejnych el. WBW 2017, a następnie okazał się bezkonkurencji na Bitwie o Trójmiasto III. Co ciekawe na obu imprezach zawodnik słynący z nietuzinkowej stylówki musiał mierzyć się w finałach z reprezentantami WLW, odpowiednio Murzynem oraz Rybą. Aż sam przez chwilę nie wiedziałem, co tu zostawić, ale wybór chyba musi być jeden:) Miazga! MAJ: El Classico dla Mila, przepowiedziana sensacja na WBW!W maju battle'owa scena poszła ewidentnie za ciosem. Zaczęło się w Olsztynie, gdzie Ryba po kozackich walkach z Toczkiem, Yoweem i Osetem wygrał swoje pierwsze w tym roku el. WBW. Juź dzień później uderzyliśmy do Szczenina, w którym to odbyła się świetnie obsadzona Bitwa o Hype. W finale imprezy dostaliśmy kolejne już freestyle'owe "El Classico", czyli starcie Mila z Boberem. Na południe górą okazał się być zawodnik z Bielska, jednak na zachodzie po kapitalnej walce zakończonej dogrywką udanie zrewanżował mu się pochodzący z Wrocławia aktualny lider ligowej tabeli WBW 2017. Z kolei na koniec miesiąca dane nam było wybrać się do Tych, gdzie zobaczyliśmy drugie z majowych elimek największej polskiej bitwy. Na Śląsk przyjechali między innymi Peus, Bober, Murzyn czy też Biały, jednak głównych faworytów imprezy w imponującym stylu pogodził nie kto inny jak Wudo. Punchline'owy MC z Radlina tydzień po triumfie na Bitwie o Bielsko wpadł do Tych, po świetnych walkach uporał się z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem i zdołał zgarnąć aż 30 pkt. do ligowej tabeli eliminacji WBW 2017, które to z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewnią mu udział w jesiennych półfinałach bitwy. Powinienem może zarzucić którymś z kozackich wjazdów Wudo, ale...El Classico to jednak El Classico ;) Inny poziom! CZERWIEC: Mistrz wraca na tron, Redbull do biznesu!Po paru niespodziewanych niepowodzeniach na el. WBW 2017 aktualny posiadacz pasa Bober udał się na początku czerwca na ostatnie z wiosennych elimek do Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia obejrzeliśmy zdecydowanie najgorszą z dotychczasowych imprez z ramienia WBW 2017, a stabilna, pozbawiona zbytnich fajerwerków forma mistrza w pełni wystarczyła mu, by zakończyć event zwycięstwem. Z kolei już tydzień później Bober cieszył się z kolejnego, tym razem znacznie bardziej okazałego triumfu, który udało mu się wywieźć z Ciechanowa. Tam mistrz WBW 2016 triumfował na organizowanej przez Białego bitwie, zwyciężając po drodze m.in. Oseta oraz rewanżując się w finale Milowi za niedawną porażkę ze Szczecina. W czerwcu byliśmy również świadkami zupełnie nowej inicjatywy na scenie bitewnej, czyli Redbull Kontrowersy. Po czterech, zorganizowanych w całkiem ciekawej formule przystankach eliminacyjnych finałową bitwę imprezy sponsorowanej przez słynny napój energetyczny wygrał reprezentant Białegostoku, Radzias. Trzeba jednak przyznać, iż choć organizacyjnie Kontrowersy wypadły na pięć z plusem, to jednak poprzez brak uczestnictwa najlepszych MC's bitwa ta mogła nas nieco rozczarować... Cóż, oby był to jedynie przedsmak;) LIPIEC: Pitos, Pitos i jeszcze raz Pitos!W związku z rozpoczynającymi się wakacjami w lipcu mieliśmy jedynie jedno, za to wybitnie okazałe wydarzenie na scenie freestyle'owej. Na trzecią edycję słynnej Bitwy o Pitos Duże Pe zaprosił aż 12 rozstawionych zawodników, którzy to – spójrzmy prawdzie w oczy – są obecnie zdecydowanie najmocniejszymi przedstawicielami polskiej sceny bitewnej. Do rywalizacji z nimi stanęło czterech najlepszych MC's czerwcowych elimek, a rozegrana w stolicy bitwa ani przez moment nie ucierpiała na takim rozwiązaniu. Z Pitosu III z pewnością zapamiętamy pierwsze, kozackie wejście Babinciego, liczne mega wysokiej klasy wjazdy Bobera, a także kosmiczną formę ostatecznego zwycięzcy bitwy, Pueblosa. Walką wieczoru okazało się być z kolei półfinałowe, bratobójcze starcie zawodników z Bielska, o którym to parę dni po fakcie Duże Pe napisał na fb, iż wejdzie na stałe do kanonu polskiego free.No cóż, chyba ciężko się z nim nie zgodzić...;) Freestyle'u mieliśmy minionej wiosny aż potąd. Chyba jeszcze nigdy w pierwszej połowie roku nie odbyło się tyle znaczących i silnie obsadzonych imprez. Jednych wspomniany natłok bitew szybko przyprawiał o zalążki freestyle'owego pawia, a u innych spowodował jeszcze większy głód śledzenia wolnostylowej rywalizacji. Tak czy inaczej pozostawiliśmy za sobą w ostatnich miesiącach kawał battle'owej historii i bez dwóch zdań warto rzucić okiem wstecz, by przypomnieć sobie najciekawsze wydarzenia na bitewnym podwórku pierwszej połowy 2017 roku.

A polecimy klasycznie miesiąc po miesiącu, wydobywając z każdych 30 dni w roku najlepsze freestyle'owe wspomnienia!

  • STYCZEŃ: Południe z hukiem otwiera nowy rok!

Najważniejszym wydarzeniem otwierającym kolejne 12 miesięcy wolnostylowej rywalizacji była bez cienia wątpliwości mająca miejsce pod koniec stycznia w Bielsku Bitwa o Południe. Za organizację eventu wziął się finalista WBW 2014 oraz triumfator Bitwy o Pitos III, Pueblos, a jego innowacyjne podejście do tego przedsięwzięcia zapewniło widzom mnóstwo atrakcji. Cała bitwa odbyła się w formule "obrazkowej", gdzie zamiast na treści losowanych tematów zawodnicy musieli się skupiać w swej nawijce na zawartości wyświetlanych na projektorze zdjęć. Prócz tego MC's zmuszeni byli losować bity, nie wiedząc czy przyjdzie im rapować pod klasyczne podkłady czy też bardziej nowoczesne brzmienia. Wszystko to dopełniło bardzo silne grono rozstawionych zawodników tworzone kolejno przez Bobera, Mila, Peusa oraz Czeskiego. Bitwa okazała się absolutnym strzałem w dziesiątke, a jej triumfator Bober z hukiem rozpoczął nowy rok, pokonując w bielskim finale znajdującego się w niegorzej formie Mila. 

Poza głównym daniem z południa w styczniu byliśmy również świadkami między innymi wygranego przez Spartiaka finału II sezonu Poznań Freestyle League, a także zdominowaje przez Oseta Bitwy Chojnice, która to rozpoczęła imponującą passę bitewnych zwycięstw Łodzianina. 

Skupmy się jednak na tym, co najlepsze:)

 

  • LUTY: Godny powrót Mistrzów Mikrofonu!

Nadciągnął luty, a wraz z nimi na scenę po dłuższej przerwie powrócił kultowy cykl o nazwie Microphone Masters. Tym razem w rolę mistrzów mikrofonu wcielili się w Lublinie Filipek, Bober, Szyderca i Dolar, a imprezę kozacko poprowadził Flint. Co prawda XI odsłona eventu organizowanego przez WBW nie obeszła się aż tak szerokim echem w rapowym półświatku, jednak na poziom wydarzeń na scenie z pewnością nie mogliśmy narzekać. Imponował przede wszystkim będący w gazie po wygranej w Bielsku Bober, w zapodawaniu świetnych wejść wturowali mu Filipek i Dolar, a Szydercy udało się wręcz w znakomity sposób zrewanżować mistrzowi WBW za porażkę z zeszłorocznego finału warszawskiej bitwy. Lekkim niewypałem okazała się jedynie próba łączenia freestyle'owych wjazdów z beatboxowym podkładem od Muzamana, którego nowoczesne brzmienia w połączeniu z kiepskim odsłuchem na scenie okazywały się często dla zawodników zbyt dużym wyzwaniem...

Poza tegorocznymi Mistrzami Mikrofonu wyłoniliśmy w lutym także i zwycięzcę Finału WLW Sezonu 2016. Podobnie jak w całej lidze, także i w tegorocznym finale najlepszy okazał się Toczek, który to w decydującym starciu zdołał uporać się z Murzynem.

A tu łapcie rewanż Szydiego:)

 

  • MARZEC: WBW wraca szybciej niż kiedykolwiek!

Wiosenny start, nowe zasady i mnóstwo niewiadomych. Wielka Bitwa Warszawska rozpoczęła się w tym roku już pod koniec marca w Poznaniu, a jej inauguracja okazała się być jedną z lepszych imprez bitewnych całej wiosny. Do Klubu Trops przyjechało spore grono najmocniejszych MC's, a finalnie rywali w świetnym stylu po kątach porozstawiał Kaz. Jego walki z Milem i Toczkiem to pojedynki na absolutnie najwyższym poziomie, a parę pojedynczych wjazdów z tych bitew autorstwa reprezentanta Działdowa to pieprzony majstersztyk. Smaczku całej imprezie dodał z pewnością świetny występ 15-letniego Trampa, który zdobył serca publiki, pokonując w kozackim, punchline'owym stylu Murzyna oraz Q-keya. 

Tydzień po poznańskiej inauguracji odbyły się drugie el. WBW 2017 w Krakowie, które to jednak – pomimo silnego rozstawienia – stały na znacznie niższym poziomie, a triumfował na nich wyluzowany i zapijaczony Milu. Ciekawym wydarzeniem w marcu była również wygrana przez Oseta 5 ustawka Bydgoskiej Bitwy Freestyle, która zakończyła się finałowym pojedynkiem Łodzianina z powracającym na scenę po długiej przerwie weteranem, Mełcinem.

...tak, warto przetrawić fatalny dźwięk, by posłuchać treści bitwy;)

 

  • KWIECIEŃ: Miesiąc Oseta, 7 minut Spartiaka!

Po nieco spokojniejszym marcu w kwietniu uderzyła w nas cała fala kozackich battle'owych eventów. Dwie świetne imprezy z ramienia WBW, trzecia odsłona pokaźnie obsadzonej Bitwy o Trójmiasto czy też ciesząca się niewiele mniejszą popularnością Bitwa o Łuków. Ale zacznijmy od początku. A zaczęło się w Łukowie, gdzie po świetnym, punchline'owym finale Szyderca zdołał uporać się z Rybą i odnieść triumf na całej bitwie. Następnie znaleźliśmy się w Zielonej Górze podczas chyba najlepszych z dotychczasowych el. WBW 2017. Na zachodnim krańcu Polski triumfował weteran Peus, jednak głównym wydarzeniem imprezy okazała się ćwierćfinałowa walka Spartiaka z Toczkiem, w której to ten pierwszy pokazał trzy najlepsze freestyle'owe wejścia, jakie dane mi było usłyszeć w ostatnich miesiącach

Druga połowa kwietnia stała z kolei pod znakiem dominacji Oseta, który w jeden weekend najpierw triumfował na swym rodzinnym podwórku w Łodzi podczas kolejnych el. WBW 2017, a następnie okazał się bezkonkurencji na Bitwie o Trójmiasto III. Co ciekawe na obu imprezach zawodnik słynący z nietuzinkowej stylówki musiał mierzyć się w finałach z reprezentantami WLW, odpowiednio Murzynem oraz Rybą. 

Aż sam przez chwilę nie wiedziałem, co tu zostawić, ale wybór chyba musi być jeden:) Miazga!

 

  • MAJ: El Classico dla Mila, przepowiedziana sensacja na WBW!

W maju battle'owa scena poszła ewidentnie za ciosem. Zaczęło się w Olsztynie, gdzie Ryba po kozackich walkach z Toczkiem, Yoweem i Osetem wygrał swoje pierwsze w tym roku el. WBW. Juź dzień później uderzyliśmy do Szczenina, w którym to odbyła się świetnie obsadzona Bitwa o Hype. W finale imprezy dostaliśmy kolejne już freestyle'owe "El Classico", czyli starcie Mila z Boberem. Na południe górą okazał się być zawodnik z Bielska, jednak na zachodzie po kapitalnej walce zakończonej dogrywką udanie zrewanżował mu się pochodzący z Wrocławia aktualny lider ligowej tabeli WBW 2017. 

Z kolei na koniec miesiąca dane nam było wybrać się do Tych, gdzie zobaczyliśmy drugie z majowych elimek największej polskiej bitwy. Na Śląsk przyjechali między innymi Peus, Bober, Murzyn czy też Biały, jednak głównych faworytów imprezy w imponującym stylu pogodził nie kto inny jak Wudo. Punchline'owy MC z Radlina tydzień po triumfie na Bitwie o Bielsko wpadł do Tych, po świetnych walkach uporał się z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem i zdołał zgarnąć aż 30 pkt. do ligowej tabeli eliminacji WBW 2017, które to z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewnią mu udział w jesiennych półfinałach bitwy. 

Powinienem może zarzucić którymś z kozackich wjazdów Wudo, ale...El Classico to jednak El Classico ;) Inny poziom!

 

  • CZERWIEC: Mistrz wraca na tron, Redbull do biznesu!

Po paru niespodziewanych niepowodzeniach na el. WBW 2017 aktualny posiadacz pasa Bober udał się na początku czerwca na ostatnie z wiosennych elimek do Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia obejrzeliśmy zdecydowanie najgorszą z dotychczasowych imprez z ramienia WBW 2017, a stabilna, pozbawiona zbytnich fajerwerków forma mistrza w pełni wystarczyła mu, by zakończyć event zwycięstwem. Z kolei już tydzień później Bober cieszył się z kolejnego, tym razem znacznie bardziej okazałego triumfu, który udało mu się wywieźć z Ciechanowa. Tam mistrz WBW 2016 triumfował na organizowanej przez Białego bitwie, zwyciężając po drodze m.in. Oseta oraz rewanżując się w finale Milowi za niedawną porażkę ze Szczecina. 

W czerwcu byliśmy również świadkami zupełnie nowej inicjatywy na scenie bitewnej, czyli Redbull Kontrowersy. Po czterech, zorganizowanych w całkiem ciekawej formule przystankach eliminacyjnych finałową bitwę imprezy sponsorowanej przez słynny napój energetyczny wygrał reprezentant Białegostoku, Radzias. Trzeba jednak przyznać, iż choć organizacyjnie Kontrowersy wypadły na pięć z plusem, to jednak poprzez brak uczestnictwa najlepszych MC's bitwa ta mogła nas nieco rozczarować... 

Cóż, oby był to jedynie przedsmak;)

 

  •  LIPIEC: Pitos, Pitos i jeszcze raz Pitos!

W związku z rozpoczynającymi się wakacjami w lipcu mieliśmy jedynie jedno, za to wybitnie okazałe wydarzenie na scenie freestyle'owej. Na trzecią edycję słynnej Bitwy o Pitos Duże Pe zaprosił aż 12 rozstawionych zawodników, którzy to – spójrzmy prawdzie w oczy – są obecnie zdecydowanie najmocniejszymi przedstawicielami polskiej sceny bitewnej. Do rywalizacji z nimi stanęło czterech najlepszych MC's czerwcowych elimek, a rozegrana w stolicy bitwa ani przez moment nie ucierpiała na takim rozwiązaniu. Z Pitosu III z pewnością zapamiętamy pierwsze, kozackie wejście Babinciego, liczne mega wysokiej klasy wjazdy Bobera, a także kosmiczną formę ostatecznego zwycięzcy bitwy, Pueblosa. Walką wieczoru okazało się być z kolei półfinałowe, bratobójcze starcie zawodników z Bielska, o którym to parę dni po fakcie Duże Pe napisał na fb, iż wejdzie na stałe do kanonu polskiego free.

No cóż, chyba ciężko się z nim nie zgodzić...;)

 

]]>
Nadchodzi Bitwa o Pitos III!https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-30,nadchodzi-bitwa-o-pitos-iiihttps://popkiller.kingapp.pl/2017-06-30,nadchodzi-bitwa-o-pitos-iiiJune 30, 2017, 1:18 pmTadeusz TurnauJuż w najbliższą sobotę w warszawskim teatrze Soho odbędzie się trzecia edycja Bitwy o Pitos. Na scenie "prawdopodobnie najlepszej bitwy freestyle'owej w Polsce" pojawi się cała battle'owa czołówka, a walczyć będzie o pulę nagród przekraczającą 15 tysiecy złotych.W tym roku organizujący imprezę Duże Pe postanowił rozstawić aż dwunastu zawodników. Oto oni:SzydercaDolarOset BoberKazMiluRyba PeusPueblosBabinciCzeskiPejterDodatkowo w imprezie weźmie udział czterech najlepszych zawodników eliminacji, którymi są: KCZ, Janusz Tramwaj 3000, Adi oraz Seb.Bilety na bitwę można kupić w cenie 40 zł: https://teatrochoty.interticket.pl/program/prazubr-prezentuje-bitwa-o-pitos-3-freestyle-battle-2952Można również wykupić internetowy stream w cenie 20 zł: https://tvnova.pl/?product=bitwa-o-pitos-2017-finalWszystko odbędzie się już 1 lipca, a nam pozostaje liczyć na to, że trzecia odsłona bitwy będzie równie spektakularna jak dwie poprzednie.O to zeszłoroczny finał Czeskiego z Filipkiem:Już w najbliższą sobotę w warszawskim teatrze Soho odbędzie się trzecia edycja Bitwy o Pitos. Na scenie "prawdopodobnie najlepszej bitwy freestyle'owej w Polsce" pojawi się cała battle'owa czołówka, a walczyć będzie o pulę nagród przekraczającą 15 tysiecy złotych.

W tym roku organizujący imprezę Duże Pe postanowił rozstawić aż dwunastu zawodników. Oto oni:

  • Szyderca
  • Dolar
  • Oset 
  • Bober
  • Kaz
  • Milu
  • Ryba 
  • Peus
  • Pueblos
  • Babinci
  • Czeski
  • Pejter

Dodatkowo w imprezie weźmie udział czterech najlepszych zawodników eliminacji, którymi są: KCZ, Janusz Tramwaj 3000, Adi oraz Seb.

Bilety na bitwę można kupić w cenie 40 zł: https://teatrochoty.interticket.pl/program/prazubr-prezentuje-bitwa-o-pitos-3-freestyle-battle-2952

Można również wykupić internetowy stream w cenie 20 zł: https://tvnova.pl/?product=bitwa-o-pitos-2017-final

Wszystko odbędzie się już 1 lipca, a nam pozostaje liczyć na to, że trzecia odsłona bitwy będzie równie spektakularna jak dwie poprzednie.

O to zeszłoroczny finał Czeskiego z Filipkiem:

]]>
Kaz zwycięzcą pierwszych elimek WBW 2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-19,kaz-zwyciezca-pierwszych-elimek-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-19,kaz-zwyciezca-pierwszych-elimek-wbw-2017March 19, 2017, 11:50 amTadeusz TurnauInauguracja jubileuszowej piętnastej edycji WBW za nami! Na pierwsze tegoroczne elimki do Poznania przyjechało aż czterech zeszłorocznych finalistów, oprócz nich udało się zabłysnąć paru nowym twarzom, a na całej bitwie – chyba zgodnie z więkoszością oczekiwań – triumfował wicemistrz sprzed roku Kaz.Pod nieobecność dzierżącego mistrzowski pas Bobera reprezentant Działdowa okazał się w Poznaniu bezkonkurencyjny, jednak podobnie jak na zeszłorocznym finale musiał na swojej drodze uporać ze znajdującym się we świetnej formie Milem. Tym razem walka obu panów zakończyła się po dwóch dogrywkach i z całą pewnością można stwierdzić, iż była zdecydowanie najlepszym starciem, jakie dane nam było wczoraj oglądać.Z kolei w finałowym pojedynku Kaz dość pewnie pokonał innego triumfatora elimek sprzed roku, Toczka. Mistrz WLW w finale nieco odstawał, jednak i jemu należą się za wczorajszy występ ogromne wyrazy uznania. Na swojej drodze do finału musiał wszak uporać się nie tylko z finalistami WBW 2016, Yoweem i Spartiakiem, ale również z absolutną rewelacją wczorajszej bitwy, 16–letnim Trampem, który, przyjeżdżając z Konina, w wielkim stylu przejął na czas bitwy całą poznańską publikę.A tak o to prezentuje się cała drabinka pucharowa wczorajszej bitwy:1/8Kaz vs BamboBartek vs PeusMilu vs BristolFilozof vs OsbQ-key vs KapselMurzyn vs TrampYowee vs Will SpliffToczek vs Spartiak 1/4Kaz vs PeusMilu vs OsbQ-key vs TrampYowee vs Toczek1/2Kaz vs MiluTramp vs ToczekWalka o 3 miejsce: Milu vs TrampFinał: Kaz vs ToczekTym samym według obowiązującego na WBW 2017 ligowego systemu eliminacji zwycięzca bitwy Kaz przewodzi obecnie w wirtualnej tabeli z dorobkiem 30 pkt., drugi Toczek zgromadził 20 pkt, trzeci Milu 15, a czwarty Tramp 10. Z kolei pozostali zawodnicy, którzy zakończyli swój udział na ćwierćfinałach dostali po 3 pkt., a ci, którzy odpadli w 1/8 zgarnęli po jednym oczku. Inauguracja WBW 2017 jak najbardziej na plus – od groma kozackich walk, zapadających w pamięć punchline'owym oraz uczciwy i możiiwie najlepszy triumfator. Ale to dopiero początek. Przed nami jescze 11 imprez eliminacyjnych, a następna z nich już za tydzień w Krakowie. Stay tuned!Inauguracja jubileuszowej piętnastej edycji WBW za nami! Na pierwsze tegoroczne elimki do Poznania przyjechało aż czterech zeszłorocznych finalistów, oprócz nich udało się zabłysnąć paru nowym twarzom, a na całej bitwie – chyba zgodnie z więkoszością oczekiwań – triumfował wicemistrz sprzed roku Kaz.

Pod nieobecność dzierżącego mistrzowski pas Bobera reprezentant Działdowa okazał się w Poznaniu bezkonkurencyjny, jednak podobnie jak na zeszłorocznym finale musiał na swojej drodze uporać ze znajdującym się we świetnej formie Milem. Tym razem walka obu panów zakończyła się po dwóch dogrywkach i z całą pewnością można stwierdzić, iż była zdecydowanie najlepszym starciem, jakie dane nam było wczoraj oglądać.

Z kolei w finałowym pojedynku Kaz dość pewnie pokonał innego triumfatora elimek sprzed roku, Toczka. Mistrz WLW w finale nieco odstawał, jednak i jemu należą się za wczorajszy występ ogromne wyrazy uznania. Na swojej drodze do finału musiał wszak uporać się nie tylko z finalistami WBW 2016, Yoweem i Spartiakiem, ale również z absolutną rewelacją wczorajszej bitwy, 16–letnim Trampem, który, przyjeżdżając z Konina, w wielkim stylu przejął na czas bitwy całą poznańską publikę.

A tak o to prezentuje się cała drabinka pucharowa wczorajszej bitwy:

1/8

  • Kaz vs Bambo
  • Bartek vs Peus
  • Milu vs Bristol
  • Filozof vs Osb
  • Q-key vs Kapsel
  • Murzyn vs Tramp
  • Yowee vs Will Spliff
  • Toczek vs Spartiak                                                          

1/4

  • Kaz vs Peus
  • Milu vs Osb
  • Q-key vs Tramp
  • Yowee vs Toczek

1/2

  • Kaz vs Milu
  • Tramp vs Toczek

Walka o 3 miejsce: Milu vs Tramp

Finał: Kaz vs Toczek

Tym samym według obowiązującego na WBW 2017 ligowego systemu eliminacji zwycięzca bitwy Kaz przewodzi obecnie w wirtualnej tabeli z dorobkiem 30 pkt., drugi Toczek zgromadził 20 pkt, trzeci Milu 15, a czwarty Tramp 10. Z kolei pozostali zawodnicy, którzy zakończyli swój udział na ćwierćfinałach dostali po 3 pkt., a ci, którzy odpadli w 1/8 zgarnęli po jednym oczku. 

Inauguracja WBW 2017 jak najbardziej na plus – od groma kozackich walk, zapadających w pamięć punchline'owym oraz uczciwy i możiiwie najlepszy triumfator. Ale to dopiero początek. Przed nami jescze 11 imprez eliminacyjnych, a następna z nich już za tydzień w Krakowie. Stay tuned!

]]>
"Za" i "przeciw" nowej formule WBW (ft. Kaz, Feranzo, Toczek, Szyderca, Milan i ZWR)https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-13,za-i-przeciw-nowej-formule-wbw-kaz-feranzo-toczek-szyderca-milan-i-zwrhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-13,za-i-przeciw-nowej-formule-wbw-kaz-feranzo-toczek-szyderca-milan-i-zwrMarch 13, 2017, 2:37 pmTadeusz TurnauW poprzednim z moich artykułów rozpisałem Wam pokrótce nowe zasady, które rządzić będą 15 edycją Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Teraz przyszedł więc czas, by zastanowić się na ile są one „trafione”, co właściwie z nich wynika oraz jaki jest bilans "plusów" i "minusów" tegorocznej formuły bitwy.Rzecz jasna nie zamierzam wymądrzać się samemu, a by przedstawić Wam jak największą liczbę perspektyw poprosiłem o opinię na ten temat minionych finalistów WBW – Kaza, Feranza, Toczka oraz Szydercę, lecz także dopiero pukającego do bram freestyle’owego raju, Milana oraz wolnostylowego publicystę, ZWR-“a (Piotrka Zwierzyńskiego). A zrobimy to tak – zacznę od przytoczenia przedstawionych przez moich rozmówców "plusów" oraz "minusów" tegorocznej formuły bitwy, następnie okraszać będę je własnymi komentarzami, a na koniec postaram się wszystko to podsumować i wyjawić moją osobistą opinię na temat nowego rozwiązania organizatorów WBW.Klasycznie zaczniemy od jego słabszych punktów i wiążących się z nim wątpliwości oraz niebezpieczeństw.OBAWY:System ligowy nie promuje najlepszych…A najwytrwalszych. To główny zarzut wyciągany przez przepytywanych przeze mnie freestyle’owców odnośnie formuły, w jakiej odbędą się w tym roku imprezy eliminacyjne. „Wielu freestyle’owcom z aspiracjami na półfinał/finał może być naprawdę ciężko jeździć na tyle eliminacji, dlatego mam nadzieję, że awans wywalczą Ci rzeczywiście najlepsi, a nie jedynie najwytrwalsi. – wyraża swoje obawy na ten temat zeszłoroczny finalista oraz mistrz WBW 2013, Szyderca.A wtóruje mu inny uczestnik finału sprzed czterech lat, Feranzo: "System nie promuje najlepszych, tylko regularnych. Uważam, że wygranie eliminacji ZAWSZE powinno być nagradzane awansem do finału. Teraz wygrany w elimkach pewności awansu nie ma, co może demotywować do startu np. lokalnych zawodników, którym nie chce sie tułać po całej Polsce.”Trzeba ponadto zauważyć, iż w tym wypadku „nie chce się” jest określeniem bardzo łagodnym. Bowiem, nawet jeśli zawodnicy będą mieli chęci, by podróżować chociażby po większości eliminacji, nie zawsze jest to możliwe. Wiadomo – wyjazdy kosztują, zabierają czas – nie tylko wolny, lecz czasami także „zawodowy” i choć z pewnością dają dużo radości a niekiedy także innych profitów, to są też w dużej mierze wyrzeczeniem.Oczywiście nie wiemy, jak w rzeczywistości to wszystko się poukłada, jaki będzie próg punktowy potrzebny do awansu do imprez półfinałowych, a co za tym idzie, na ilu eventach będą musieli pojawić się najlepsi gracze, by uzyskać kwalifikację do TOP 16. Może się paradoksalnie okazać, iż system ligowy nie tylko da szansę "pokazania się" najbardziej "ambitnym" ze startujących, ale też pozwoli bez problemu załapać się do dalszego etapu topowym zawodnikom. A może też wyjść z tego totalna klapa, na której stracą nie tylko freestyle’owcy, ale i my fani ze względu na brak czołowych ksywek w późniejszej fazie rywalizacji, a co za tym idzie na samym finale. Póki co więc wiemy, że nic nie wiemy, lecz to nie to powinno nas najbardziej martwić. Organizatorzy WBW przekonują co prawda, iż ich pomysł jest mocno przemyślany, lecz mało prawdopodobny wydaje się, by oni sami mieli w głowach obraz tego, jak to wszystko się potoczy. Bez dwóch zdań system ligowy to bardzo duże ryzyko.Na nowej formule stracą inne, mniejsze imprezy…Dlaczego? Najzwyczajniej w świecie przez to, iż WBW zaplanowało na ten rok aż 15 eventów, które odbędą się już nie tylko jesienią, ale i przed wakacjami. Nasuwa się więc wątpliwość, czy wobec konieczności udziału choć w części z nich, polscy freestyle’owcy będą mieli jeszcze w ogóle czas i chęci, by próbować swoich sił na innych imprezach. W odpowiedzi na moje pytanie o nową formułę WBW, rozwinął ten temat reprezentujący Rap Genius Polska Piotrek Zwierzyński, zastanawiając się dla kogo nowy system okaże się najbardziej niekorzystny."Kto na tym straci? Zawodnicy którzy ze względów finansowych/czasowych nie będą mogli wybrać się na tak dużą ilość imprez. Jednak wierzę, że i Ci znajdą wobec tego rozsądne rozwiązanie. Co innego organizatorzy mniejszych bitew, którzy z racji intensywności imprez spod szyldu WBW, będą musieli liczyć się z tym, że większość zrezygnuje z udziału w ich eventach na rzecz imprezy o większej renomie."Powyższe obawy zdaje się podzielać również Szyderca, twierdząc, iż:"Tak duża liczba imprez eliminacyjnych rozciągnięta w czasie na przestrzeni całego roku będzie kolidować z masą innych bitew (z Pitosem i Trójmiastem na czele)."Ale czy obaj panowie rzeczywiście mają rację? Otóż, jak sprytnie policzyli organizatorzy WBW ich imprezy zajmą ledwie 15 spośród niemalże 60 weekendów w roku, a przecież ani nie będą rozciągały się na piątkowy i sobotni wieczór, ani też nie będą odbywać się w każdej części Polski jednocześnie. Czasu i miejsca na organizacje innych eventów pozostaje więc teoretycznie co nie miara. Należy jednak pamiętać, iż nie tylko WBW nie jest specjalnie chętne do zapraszania na swoje imprezy w lecie, a przecież Ci rzeczywiście najlepsi freestyle'owcy ani nie będą mogli się rozdwajać jesienią i wiosną, ani też raczej nie będą zbyt chętni, by odwiedzać dwie różne imprezy w ten sam weekend. Pojawia się więc mały problem. ALE...Według mnie nie powinniśmy, a wręcz nie mamy prawa czynić z tego faktu zarzutu. Dlaczego? Otóż WBW to symbol polskiego freestyle’u, impreza, dzięki której jego fenomen dotarł do tak szerokiej grupy odbiorców i która przez lata miała na niego swego rodzaju „monopol” (być może bardziej pasowałoby tu wyrażenie quasi monopol). Nie ma się więc co dziwić jej organizatorowi, iż w tym roku, z okazji jubileuszowej 15 edycji zapragnął on zorganizować większą liczbę imprez, nam, fanom zapewnić jeszcze okazalszą dawkę freestyle’owej rozrywki, a samemu również zgarnąć z tego wszystkiego więcej profitów. Niestety, business to business, a jeśli organizatorzy wspomnianych przez Szydiego Bitew o Trójmiasto i Pitos zapragnęliby konkurować z WBW zamiast potulnie znaleźć w kalendarzu wolne terminy, zostaje im stworzyć bardziej atrakcyjny „produkt” od tego oferowanego nam przez organizatorów warszawskiego eventu. Tyle. W ogóle akurat w tym temacie jestem zdania, iż przy odrobinie dobrych chęci każdy znajdzie czas i miejsce na to, by odbyć swoją imprezę, a uznanych freestyle’owców jest w tej chwili na tyle dużo, by każda z nich mogła zostać sowicie obsadzona. Niestety jednak, to przypuszczenie wcale nie kończy naszych obaw, a właściwie to je potegują, stawiając nas na przeciw najpoważniejszej z nich…W wyniku tak dużej liczby imprez dojdzie do przesytu wolnym stylem.Niektórzy są zdania, iż nawet jednorazowe pójście na bitwę freestyle’ową może spowodować trwałe uszczerbki na naszym zdrowiu psychicznym. Można się z nimi zgadzać bądź też nie, jednak bez wątpienia sytuacja, w której to niemal dzień w dzień do internetu będą wlatywały nowe filmiki z topowej bitwy w Polsce, może sprawić, iż z biegiem czasu freestyle nam, fanom nawet jeśli przy dobrych wiatrach nie zaszkodzi, to wielce prawdopodobne, iż zwyczajnie się znudzi. Kiedyś na WBW czekało się niemalże cały rok, rozgrywane wiosną mniejsze imprezy robiły jedynie za jego przedsmak, a jakie były z tego wszystkiego korzyści zauważa mistrz WBW 2013, Szyderca."Dotychczas głód freestyle’u wśród fanów był dozowany tak, że w pierwszej części roku, poza lokalnymi bitwami, mieliśmy stosunkowo niewiele eventów obsadzonych głównie topowymi freestyle’owcami przez co na jesienny „sezon WBW” każdy czekał z wypiekami na twarzy". – wspomina zwycięzca zeszłorocznych eliminacji w Częstochowie.No a jak będzie w tym roku? O to zaczyna się powoli martwić wicemistrz WBW 2016, Kaz."Obawiam się, że freestyle się przeje. Wyliczyłem ile średnio filmików trafi do Internetu ze wszystkich eliminacji i boję się, że hype, który jest w tej chwili na improwizację wolnostylową, zwyczajnie opadnie". – przekonuje zawodnik reprezentujący północne strony naszego krajuRzecz jasna nie sposób nie przyznać obu panom racji, lecz z drugiej strony możemy też chyba wyobrazić sobie sytuację, w której to wszystko potoczy się nieco inaczej. Możliwe bowiem, iż wiosenne elimki jedynie napędzą całą „freestyle’ową” machinę, a letnia przerwa sprawi, iż na jesienne rozstrzygnięcia, a w tym na wielki finał w Proximie także w tym roku będziemy czekać z wypiekami na twarzy. Jednak nawet jeśli tak się stanie, to bez wątpienia freestyle’u będzie mieli w przeciągu paru najbliższych miesięcy potąd, a pozostaje też pytanie, czy rzeczywiście będzie to freestyle najwyższych lotów...Ogólnie moje zdanie na ten temat jest takie, ze eliminacji jest za dużo, przez co na pewno poziom walk na niektórych imprezach eliminacyjnych będzie słaby. – stwierdza dosadnie uczestnik wielu imprez kwalifikacyjnych WBW, Milan.Jego obaw również nie mamy prawa bagatelizować, szczególnie pamiętając, iż nawet w zeszłym roku, gdy zamiast 12 odbyło się jedynie 7 imprez eliminacyjnych, bardzo miernych starć oglądaliśmy na nich naprawdę od groma. Nie możemy mieć więc wątpliwości, iż w tym roku pod tym względem będzie jeszcze „weselej”, a pozostaje tylko pytanie, kto ile wytrzyma…W pigułce...Wydaje mi się, iż całość naszych obaw dotyczących nowego systemu najpiękniej, jak to tylko możliwe podsumował Feranzo. A rzekł on tak: "Reasumując, jak ktoś jeszcze nie rzyga fristajlem to będzie zadowolony." Ja dodałbym do tego, iż możliwość puszczenia naszego premierowego wolnostylowego pawia w tym roku staje się więcej niż prawdopodobna i to właśnie ten fakt stanowi największe ryzyko, jakim obarczona jest formuła WBW 2017.Ale przecież nie wiąże się ona jedynie z wątpliwościami i szeregiem niebezpieczeństw. Teraz czas na to, co już na pierwszy rzut oka zdaje nam się bardzo fajne i obiecujące.PLUSY:Solidne nagrody…Wspomniałem na początku poprzedniego tekstu, iż w gruncie rzeczy pierwotnym źródłem wszelkich zmian wprowadzanych przez WBW był spór pomiędzy jego organizatorami oraz startującymi zawodnikami dotyczący wynagrodzeń finansowych. Gdy w zeszłym roku po raz pierwszy od wielu edycji na finale w Proximie pojawiła się nagroda pieniężna, było już jasne, że w najbliższych latach nie będzie miało prawa się to zmienić. Jednak przy okazji wprowadzania innych, znacznie śmielszych rewolucji, WBW musiało jeszcze czulej zadbać o „dopieszczanie” portfeli najlepszych freestyle’owców, by móc mieć pewność, że ci będą chcieli je zaakceptować i dołożyć do tego wszystkiego własną cegiełkę.„Nagrody standardowo nie powalają na łopatki, natomiast fajnie, że jest to więcej niż t-shirt." – twierdzi zapytany przeze mnie o oferowane gratyfikacje Toczek.I ma on pełną rację. Nagrody na bitwach freestyle’owych na łopatki nie powalały nigdy i mało prawdopodobne też, by kiedykolwiek do tego doszło, natomiast bardzo fajne jest to, iż z roku na rok ich uczestników zaczyna doceniać się coraz bardziej. Na WBW 2017 cała pula nagród wynosi ponad 20 000 zł i choć nalezy też nadmienić, że za w zwycięstwo w elimkach można zgarnąć nie więcej niż 400 PLN, to tak czy inaczej serio wydaje mi się, iż tegoroczna propozycja organizatorów bitwy jest więcej niż „uczciwa”.Co prawda i tu pojawiają się pewne wątpliwości…„Na plus można zapisać bardzo kozacką pule nagród, chociaż jak dla mnie większa część powinna być przeznaczona na finał a nie na eliminacje." – twierdzi bardzo sceptycznie nastawiony do nowej formuły Feranzo.Ja natomiast pozwolę sobie się z nim nie zgodzić. Już same 400 zł za wygranie elimek nie brzmi specjalnie dumnie, a jeśli nagroda ta miałaby być jeszcze niższa, mogłoby to znacznie zniechęcić najlepszych zawodników do wzięcia udziału w przynajmniej paru z imprez. Natomiast pula finału wydaje się być stusunkowo obfita, choć rzecz jasna nie dla wszystkich…Fajnie, że do wygrania w eliminacjach są pieniądze, ale pula nagród finału jest bardzo mała. Zwyciezca WBW może zgarnąć najwięcej 1000 zł, w tamtym roku było to około 4-5 tysięcy. – zauważa również dość negatywnie nastawiony do całej idei Milan.Tyle, że jemu również absolutnie nie mogę przyznać racji. Owszem, w zeszłym roku nagrodą dla zwycięzcy WBW było dokładnie 4000 PLN, jednak była to jedyna gratyfikacja pieniężna przeznaczona na ówczesny finał, a zawodnicy – z tego co wiem – i tak ją między siebie rozdzielili. Tak więc nie tylko główna nagroda, ale i cała pula nagród zeszłorocznego finału wynosiła 4000 zł. W tym roku wynosi ona natomiast 4250 zł i jedyna różnica polega na tym, że została ona z góry rozdzielona pomiędzy wszystkich finalistów. (250 zł startowego + 150 zł za każdą wygraną bitwę). As simple as that.Powrót do organizacji imprez półfinałowychJedynie raz w historii WBW doszły do skutku dwa eventy półfinałowe, a miało to miejsce w roku 2007. Wówczas pierwsza z nich odbyła się w w legendarnym warszawskim New Deepie i była ponoć najgrubszą imprezą w całych dziejach Wielkiej Bitwy Warszawskiej. W tym roku, po latach posuchy powrót do tego pomysłu wreszcie zdaje się byc więcej niż sensowny, a czemu tak się dzieje, wytłumaczy Wam już po raz wtóry niezawodny Szyderca.Podoba mi się pomysł powrotu po 10 latach do zorganizowania dodatkowo dwóch imprez półfinałowych WBW. Na obecnej scenie freestyle’owej czołówka oraz jej zaplecze są na tyle szerokie i wyrównane, że spokojnie da się wykrystalizować szesnastkę, która będzie w stanie zagwarantować dwa półfinały na bardzo dobrym poziomie. Dlatego jestem przekonany, że ten pomysł okaże się strzałem w dziesiątkęA ja mogę z pełnym przekonaniem podpisać się tu pod każdym słowem. Już przed rokiem pojawiały się silne i całkiem uzasadnione głosy, iż spokojnie można było zaprosić do finału 16 najlepszych MC’s eliminacji, a przynajmniej zorganizować dla tych „przegranych” coś w rodzaju finału B. A przecież hype na freestyle wciąż rośnie, solidnych zawodników przybywa w zawrotnym tempie i jestem więcej niż przekonany, że jeśli rzeczywiście to ci najlepsi z nich obsadzą dwie imprezy półfinałowe (w każdej z nich weźmie udział po ośmiu MC’s) owe eventy okażą się jednymi z najgrubszych bitew w całym 2017 roku.Ale pozostają w tym miejscu też pewne znaki zapytania, o których wspomniałem w poprzednim tekście. Nie wiemy bowiem, w jaki sposób 16 najlepszych zawodników eliminacji zostanie podzielonych na dwie ósemki i jeśli zastanowimy się nad tym problemem chwilę dłużej, nie trudno dojść do wniosku, iż o słuszne rozwiązanie jest w tym wypadku bardzo ciężko No cóż, pozostaje nam liczyć na to, iż organizatorzy WBW okażą się od nas nie tylko w tej kwestii, ale też i w wielu innych znacznie mądrzejsi…Podsumowując…Muszę wpierw zaznaczyć, iż niełatwo mi jest w tym temacie pozostawać obiektywnym, gdyż samemu stale współpracuje z WBW i można powiedzieć, iż jestem w pewien sposób "ich człowiekiem". Nie zmienia to natomiast faktu, iż zdaje sobie sprawę, jak wielkim ryzykiem obarczona jest zmiana formuły tegorocznej edycji bitwy. Boję się szczególnie o poziom walk na imprezach eliminacyjnych, a także o to, że nie dość, iż nie będą one starciami najwyższych lotów, to jeszcze najzwyczajniej w świecie okaże się, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo. Z drugiej strony natomiast optymizmem napawa mnie podejście najlepszych aktywnych freestyle'owców do omawianego tematu. Jasne, zauważają oni liczne niewiadome oraz mają spore wątpiliwości co do słuszności nowego systemu, lecz wciąż przekonują, iż są są mocno zajarani i zamierzają pokazać na co ich stać w każdej możliwej formule bitwy. A przecież to od nich zależy... absolutnie wszystko. Jeśli pomysł organizatorów trafi w gusta zawodników, to bardzo prawdopodobne, iż finalnie znajdzie swoje uznanie także i u fanów, dla których sami startujący zdają się być wyjątkowo opiniotwórczy.A na koniec jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Uważam, iż bez względu na to, jak dużym ryzykiem obarczony jest pomysł organizatorów WBW, jak bardzo sceptycznie jesteśmy do niego nastawieni, to zasłużyli sobie oni na to, byśmy dali im nasz kredyt zaufania. Dlaczego? Chociażby w podzięce za to, ile zajebistych bitew mogliśmy oglądać dzięki ich inicjatywie, ilu zajebistych raperów mogło się wypromować przez udział w warszawskiej bitwie i ilu będzie miało jeszcze na to szanse. A drożejące bilety? Ich ceny rosną wraz z pulą nagród, a to, czy okażą się adekwatne do jakości dostarczanej nam usługi, będziemy mogli rozstrzygnąć dopiero po pierwszych paru imprezach eliminacyjnych. Ja apeluje na razie jedynie o to, by z dosadnymi ocenami wstrzymać się do czasu rozpoczęcia bitew, a organizatorów imprezy zacząć "rozliczać" już po ich zakończeniu. Bo wiecie, może nam się jeszcze zrobić głupio i łyso... ;)W poprzednim z moich artykułów rozpisałem Wam pokrótce nowe zasady, które rządzić będą 15 edycją Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Teraz przyszedł więc czas, by zastanowić się na ile są one „trafione”, co właściwie z nich wynika oraz jaki jest bilans "plusów" i "minusów" tegorocznej formuły bitwy.

Rzecz jasna nie zamierzam wymądrzać się samemu, a by przedstawić Wam jak największą liczbę perspektyw poprosiłem o opinię na ten temat minionych finalistów WBW – Kaza, Feranza, Toczka oraz Szydercę, lecz także dopiero pukającego do bram freestyle’owego raju, Milana oraz wolnostylowego publicystę, ZWR-“a (Piotrka Zwierzyńskiego). A zrobimy to tak – zacznę od przytoczenia przedstawionych przez moich rozmówców "plusów" oraz "minusów" tegorocznej formuły bitwy, następnie okraszać będę je własnymi komentarzami, a na koniec postaram się wszystko to podsumować i wyjawić moją osobistą opinię na temat nowego rozwiązania organizatorów WBW.

Klasycznie zaczniemy od jego słabszych punktów i wiążących się z nim wątpliwości oraz niebezpieczeństw.

OBAWY:

  • System ligowy nie promuje najlepszych…

A najwytrwalszych. To główny zarzut wyciągany przez przepytywanych przeze mnie freestyle’owców odnośnie formuły, w jakiej odbędą się w tym roku imprezy eliminacyjne.

 „Wielu freestyle’owcom z aspiracjami na półfinał/finał może być naprawdę ciężko jeździć na tyle eliminacji, dlatego mam nadzieję, że awans wywalczą Ci rzeczywiście najlepsi, a nie jedynie najwytrwalsi. – wyraża swoje obawy na ten temat zeszłoroczny finalista oraz mistrz WBW 2013, Szyderca.

A wtóruje mu inny uczestnik finału sprzed czterech lat, Feranzo

"System nie promuje najlepszych, tylko regularnych. Uważam, że wygranie eliminacji ZAWSZE powinno być nagradzane awansem do finału. Teraz wygrany w elimkach pewności awansu nie ma, co może demotywować do startu np. lokalnych zawodników, którym nie chce sie tułać po całej Polsce.”

Trzeba ponadto zauważyć, iż w tym wypadku „nie chce się” jest określeniem bardzo łagodnym. Bowiem, nawet jeśli zawodnicy będą mieli chęci, by podróżować chociażby po większości eliminacji, nie zawsze jest to możliwe. Wiadomo – wyjazdy kosztują, zabierają czas – nie tylko wolny, lecz czasami także „zawodowy” i choć z pewnością dają dużo radości a niekiedy także innych profitów, to są też w dużej mierze wyrzeczeniem.

Oczywiście nie wiemy, jak w rzeczywistości to wszystko się poukłada, jaki będzie próg punktowy potrzebny do awansu do imprez półfinałowych, a co za tym idzie, na ilu eventach będą musieli pojawić się najlepsi gracze, by uzyskać kwalifikację do TOP 16. Może się paradoksalnie okazać, iż system ligowy nie tylko da szansę "pokazania się" najbardziej "ambitnym" ze startujących, ale też pozwoli bez problemu załapać się do dalszego etapu topowym zawodnikom. A może też wyjść z tego totalna klapa, na której stracą nie tylko freestyle’owcy, ale i my fani ze względu na brak czołowych ksywek w późniejszej fazie rywalizacji, a co za tym idzie na samym finale. Póki co więc wiemy, że nic nie wiemy, lecz to nie to powinno nas najbardziej martwić. Organizatorzy WBW przekonują co prawda, iż ich pomysł jest mocno przemyślany, lecz mało prawdopodobny wydaje się, by oni sami mieli w głowach obraz tego, jak to wszystko się potoczy. Bez dwóch zdań system ligowy to bardzo duże ryzyko.

  • Na nowej formule stracą inne, mniejsze imprezy…

Dlaczego? Najzwyczajniej w świecie przez to, iż WBW zaplanowało na ten rok aż 15 eventów, które odbędą się już nie tylko jesienią, ale i przed wakacjami. Nasuwa się więc wątpliwość, czy wobec konieczności udziału choć w części z nich, polscy freestyle’owcy będą mieli jeszcze w ogóle czas i chęci, by próbować swoich sił na innych imprezach. W odpowiedzi na moje pytanie o nową formułę WBW, rozwinął ten temat reprezentujący Rap Genius Polska Piotrek Zwierzyński, zastanawiając się dla kogo nowy system okaże się najbardziej niekorzystny.

"Kto na tym straci? Zawodnicy którzy ze względów finansowych/czasowych nie będą mogli wybrać  się na tak dużą ilość imprez. Jednak wierzę, że i Ci znajdą wobec tego rozsądne rozwiązanie. Co innego organizatorzy mniejszych bitew, którzy z racji intensywności imprez spod szyldu WBW, będą musieli liczyć się z tym, że większość zrezygnuje z udziału w ich eventach na rzecz imprezy o większej renomie."

Powyższe obawy zdaje się podzielać również Szyderca, twierdząc, iż:

"Tak duża liczba imprez eliminacyjnych rozciągnięta w czasie na przestrzeni całego roku będzie kolidować z  masą innych bitew (z Pitosem i Trójmiastem na czele)."

Ale czy obaj panowie rzeczywiście mają rację? Otóż, jak sprytnie policzyli organizatorzy WBW ich imprezy zajmą ledwie 15 spośród niemalże 60 weekendów w roku, a przecież ani nie będą rozciągały się na piątkowy i sobotni wieczór, ani też nie będą odbywać się w każdej części Polski jednocześnie. Czasu i miejsca na organizacje innych eventów pozostaje więc teoretycznie co nie miara. Należy jednak pamiętać, iż nie tylko WBW nie jest specjalnie chętne do zapraszania na swoje imprezy w lecie, a przecież Ci rzeczywiście najlepsi freestyle'owcy ani nie będą mogli się rozdwajać jesienią i wiosną, ani też raczej nie będą zbyt chętni, by odwiedzać dwie różne imprezy w ten sam weekend. Pojawia się więc mały problem. ALE...

Według mnie nie powinniśmy, a wręcz nie mamy prawa czynić z tego faktu zarzutu. Dlaczego? Otóż WBW  to symbol polskiego freestyle’u, impreza, dzięki której jego fenomen dotarł do tak szerokiej grupy odbiorców i która przez lata miała na niego swego rodzaju „monopol” (być może bardziej pasowałoby tu wyrażenie quasi monopol). Nie ma się więc co dziwić jej organizatorowi, iż w tym roku, z okazji jubileuszowej 15 edycji zapragnął on zorganizować większą liczbę imprez, nam, fanom zapewnić jeszcze okazalszą dawkę freestyle’owej rozrywki, a samemu również zgarnąć z tego wszystkiego więcej profitów. Niestety, business to business, a jeśli organizatorzy wspomnianych przez Szydiego Bitew o Trójmiasto i Pitos zapragnęliby konkurować z WBW zamiast potulnie znaleźć w kalendarzu wolne terminy, zostaje im stworzyć bardziej atrakcyjny „produkt” od tego oferowanego nam przez organizatorów warszawskiego eventu. Tyle. W ogóle akurat w tym temacie jestem zdania, iż przy odrobinie dobrych chęci każdy znajdzie czas i miejsce na to, by odbyć swoją imprezę, a uznanych freestyle’owców jest w tej chwili na tyle dużo, by każda z nich mogła zostać sowicie obsadzona. Niestety jednak, to przypuszczenie wcale nie kończy naszych obaw, a właściwie to je potegują, stawiając nas na przeciw najpoważniejszej z nich…

  • W wyniku tak dużej liczby imprez dojdzie do przesytu wolnym stylem.

Niektórzy są zdania, iż nawet jednorazowe pójście na bitwę freestyle’ową może spowodować trwałe uszczerbki na naszym zdrowiu psychicznym. Można się z nimi zgadzać bądź też nie, jednak bez wątpienia sytuacja, w której to niemal dzień w dzień do internetu będą wlatywały nowe filmiki z topowej bitwy w Polsce, może sprawić, iż z biegiem czasu freestyle nam, fanom nawet jeśli przy dobrych wiatrach nie zaszkodzi, to wielce prawdopodobne, iż zwyczajnie się znudzi. Kiedyś na WBW czekało się niemalże cały rok, rozgrywane wiosną mniejsze imprezy robiły jedynie za jego przedsmak, a jakie były z tego wszystkiego korzyści zauważa mistrz WBW 2013, Szyderca.

"Dotychczas głód freestyle’u wśród fanów był dozowany tak, że w pierwszej części roku, poza lokalnymi bitwami, mieliśmy stosunkowo niewiele eventów obsadzonych głównie topowymi freestyle’owcami przez co na jesienny „sezon WBW” każdy czekał z wypiekami na twarzy". – wspomina zwycięzca zeszłorocznych eliminacji w Częstochowie.

No a jak będzie w tym roku? O to zaczyna się powoli martwić wicemistrz WBW 2016, Kaz.

"Obawiam się, że freestyle się przeje. Wyliczyłem ile średnio filmików trafi do Internetu ze wszystkich eliminacji i boję się, że hype, który jest w tej chwili na improwizację wolnostylową, zwyczajnie opadnie". – przekonuje zawodnik reprezentujący północne strony naszego kraju

Rzecz jasna nie sposób nie przyznać obu panom racji, lecz z drugiej strony możemy też chyba wyobrazić sobie sytuację, w której to wszystko potoczy się nieco inaczej. Możliwe bowiem, iż wiosenne elimki jedynie napędzą całą „freestyle’ową” machinę, a letnia przerwa sprawi, iż na jesienne rozstrzygnięcia, a w tym na wielki finał w Proximie także w tym roku będziemy czekać z wypiekami na twarzy. Jednak nawet jeśli tak się stanie, to bez wątpienia freestyle’u będzie mieli w przeciągu paru najbliższych miesięcy potąd, a pozostaje też pytanie, czy rzeczywiście będzie to freestyle najwyższych lotów...

Ogólnie moje zdanie na ten temat jest takie, ze eliminacji jest za dużo, przez co na pewno poziom walk na niektórych imprezach eliminacyjnych będzie słaby. – stwierdza dosadnie uczestnik wielu imprez kwalifikacyjnych WBW, Milan.

Jego obaw również nie mamy prawa bagatelizować, szczególnie  pamiętając, iż nawet w zeszłym roku, gdy zamiast 12 odbyło się jedynie 7 imprez eliminacyjnych, bardzo miernych starć oglądaliśmy na nich naprawdę od groma. Nie możemy mieć więc wątpliwości, iż w tym roku pod tym względem będzie jeszcze „weselej”, a pozostaje tylko pytanie, kto ile wytrzyma…

W pigułce...

Wydaje mi się, iż całość naszych obaw dotyczących nowego systemu najpiękniej, jak to tylko możliwe podsumował Feranzo. A rzekł on tak: "Reasumując, jak ktoś jeszcze nie rzyga fristajlem to będzie zadowolony." Ja dodałbym do tego, iż możliwość puszczenia naszego premierowego wolnostylowego pawia w tym roku staje się więcej niż prawdopodobna i to właśnie ten fakt stanowi największe ryzyko, jakim obarczona jest formuła WBW 2017.

Ale przecież nie wiąże się ona jedynie z wątpliwościami i szeregiem niebezpieczeństw. Teraz czas na to, co już na pierwszy rzut oka zdaje nam się bardzo fajne i obiecujące.

PLUSY:

  • Solidne nagrody…

Wspomniałem na początku poprzedniego tekstu, iż w gruncie rzeczy pierwotnym źródłem wszelkich zmian wprowadzanych przez WBW był spór pomiędzy jego organizatorami oraz startującymi zawodnikami dotyczący wynagrodzeń finansowych. Gdy w zeszłym roku po raz pierwszy od wielu edycji na finale w Proximie pojawiła się nagroda pieniężna, było już jasne, że w najbliższych latach nie będzie miało prawa się to zmienić. Jednak przy okazji wprowadzania innych, znacznie śmielszych rewolucji, WBW musiało jeszcze czulej zadbać o „dopieszczanie” portfeli najlepszych freestyle’owców, by móc mieć pewność, że ci będą chcieli je zaakceptować i dołożyć do tego wszystkiego własną cegiełkę.

Nagrody standardowo nie powalają na łopatki, natomiast fajnie, że jest to więcej niż t-shirt." – twierdzi zapytany przeze mnie o oferowane gratyfikacje Toczek.

I ma on pełną rację. Nagrody na bitwach freestyle’owych na łopatki nie powalały nigdy i mało prawdopodobne też, by kiedykolwiek do tego doszło, natomiast bardzo fajne jest to, iż z roku na rok ich uczestników zaczyna doceniać się coraz bardziej. Na WBW 2017 cała pula nagród wynosi ponad 20 000 zł i choć nalezy też nadmienić, że za w zwycięstwo w elimkach można zgarnąć nie więcej niż 400 PLN, to tak czy inaczej serio wydaje mi się, iż tegoroczna propozycja organizatorów bitwy jest więcej niż „uczciwa”.

Co prawda i tu pojawiają się pewne wątpliwości…

„Na plus można zapisać bardzo kozacką pule nagród, chociaż jak dla mnie większa część powinna być przeznaczona na finał a nie na eliminacje." – twierdzi bardzo sceptycznie nastawiony do nowej formuły Feranzo.

Ja natomiast pozwolę sobie się z nim nie zgodzić. Już same 400 zł za wygranie elimek nie brzmi specjalnie dumnie, a jeśli nagroda ta miałaby być jeszcze niższa, mogłoby to znacznie zniechęcić najlepszych zawodników do wzięcia udziału w przynajmniej paru z imprez. Natomiast pula finału wydaje się być stusunkowo obfita, choć rzecz jasna nie dla wszystkich…

Fajnie, że do wygrania w eliminacjach są pieniądze, ale pula nagród finału jest bardzo mała. Zwyciezca WBW może zgarnąć najwięcej 1000 zł, w tamtym roku było to około 4-5 tysięcy. – zauważa również dość negatywnie nastawiony do całej idei Milan.

Tyle, że jemu również absolutnie nie mogę przyznać racji. Owszem, w zeszłym roku nagrodą dla zwycięzcy WBW było dokładnie 4000 PLN, jednak była to jedyna gratyfikacja pieniężna przeznaczona na ówczesny finał, a zawodnicy – z tego co wiem – i tak ją między siebie rozdzielili. Tak więc nie tylko główna nagroda, ale i cała pula nagród zeszłorocznego finału wynosiła 4000 zł. W tym roku wynosi ona natomiast 4250 zł i jedyna różnica polega na tym, że została ona z góry rozdzielona pomiędzy wszystkich finalistów. (250 zł startowego + 150 zł za każdą wygraną bitwę). As simple as that.

  • Powrót do organizacji imprez półfinałowych

Jedynie raz w historii WBW doszły do skutku dwa eventy półfinałowe, a miało to miejsce w roku 2007. Wówczas pierwsza z nich odbyła się w w legendarnym warszawskim New Deepie i była ponoć najgrubszą imprezą w całych dziejach Wielkiej Bitwy Warszawskiej. W tym roku, po latach posuchy powrót do tego pomysłu wreszcie zdaje się byc więcej niż sensowny, a czemu tak się dzieje, wytłumaczy Wam już po raz wtóry niezawodny Szyderca.

Podoba mi się pomysł powrotu po 10 latach do zorganizowania dodatkowo dwóch imprez półfinałowych WBW. Na obecnej scenie freestyle’owej czołówka oraz jej zaplecze są na tyle szerokie i wyrównane, że spokojnie da się wykrystalizować szesnastkę, która będzie w stanie zagwarantować dwa półfinały na bardzo dobrym poziomie. Dlatego jestem przekonany, że ten pomysł okaże się strzałem w dziesiątkę

A ja mogę z pełnym przekonaniem podpisać się tu pod każdym słowem. Już przed rokiem pojawiały się silne i całkiem uzasadnione głosy, iż spokojnie można było zaprosić do finału 16 najlepszych MC’s eliminacji, a przynajmniej zorganizować dla tych „przegranych” coś w rodzaju finału B. A przecież hype na freestyle wciąż rośnie, solidnych zawodników przybywa w zawrotnym tempie i jestem więcej niż przekonany, że jeśli rzeczywiście to ci najlepsi z nich obsadzą dwie imprezy półfinałowe (w każdej z nich weźmie udział po ośmiu MC’s) owe eventy okażą się jednymi z najgrubszych bitew w całym 2017 roku.

Ale pozostają w tym miejscu też pewne znaki zapytania, o których wspomniałem w poprzednim tekście. Nie wiemy bowiem, w jaki sposób 16 najlepszych zawodników eliminacji zostanie podzielonych na dwie ósemki i jeśli zastanowimy się nad tym problemem chwilę dłużej, nie trudno dojść do wniosku, iż o słuszne rozwiązanie jest w tym wypadku bardzo ciężko 

No cóż, pozostaje nam liczyć na to, iż organizatorzy WBW okażą się od nas nie tylko w tej kwestii, ale też i w wielu innych znacznie mądrzejsi…

Podsumowując…

Muszę wpierw zaznaczyć, iż niełatwo mi jest w tym temacie pozostawać obiektywnym, gdyż samemu stale współpracuje z WBW i można powiedzieć, iż jestem w pewien sposób "ich człowiekiem". Nie zmienia to natomiast faktu, iż zdaje sobie sprawę, jak wielkim ryzykiem obarczona jest zmiana formuły tegorocznej edycji bitwy. Boję się szczególnie o poziom walk na imprezach eliminacyjnych, a także o to, że nie dość, iż nie będą one starciami najwyższych lotów, to jeszcze najzwyczajniej w świecie okaże się, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo. 

Z drugiej strony natomiast optymizmem napawa mnie podejście najlepszych aktywnych freestyle'owców do omawianego tematu. Jasne, zauważają oni liczne niewiadome oraz mają spore wątpiliwości co do słuszności nowego systemu, lecz wciąż przekonują, iż są są mocno zajarani i zamierzają pokazać na co ich stać w każdej możliwej formule bitwy. A przecież to od nich zależy... absolutnie wszystko. Jeśli pomysł organizatorów trafi w gusta zawodników, to bardzo prawdopodobne, iż finalnie znajdzie swoje uznanie także i u fanów, dla których sami startujący zdają się być wyjątkowo opiniotwórczy.

A na koniec jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Uważam, iż bez względu na to, jak dużym ryzykiem obarczony jest pomysł organizatorów WBW, jak bardzo sceptycznie jesteśmy do niego nastawieni, to zasłużyli sobie oni na to, byśmy dali im nasz kredyt zaufania. Dlaczego? Chociażby w podzięce za to, ile zajebistych bitew mogliśmy oglądać dzięki ich inicjatywie, ilu zajebistych raperów mogło się wypromować przez udział w warszawskiej bitwie i ilu będzie miało jeszcze na to szanse. A drożejące bilety? Ich ceny rosną wraz z pulą nagród, a to, czy okażą się adekwatne do jakości dostarczanej nam usługi, będziemy mogli rozstrzygnąć dopiero po pierwszych paru imprezach eliminacyjnych. Ja apeluje na razie jedynie o to, by z dosadnymi ocenami wstrzymać się do czasu rozpoczęcia bitew, a organizatorów imprezy zacząć "rozliczać" już po ich zakończeniu. 

Bo wiecie, może nam się jeszcze zrobić głupio i łyso... ;)

]]>
"W poszukiwaniu esencji" - refleksje po WBW 2016 (ft. Muflon, Bober, Puoć, Szyderca i Ryba)https://popkiller.kingapp.pl/2017-01-03,w-poszukiwaniu-esencji-refleksje-po-wbw-2016-ft-muflon-bober-puoc-szyderca-i-rybahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-01-03,w-poszukiwaniu-esencji-refleksje-po-wbw-2016-ft-muflon-bober-puoc-szyderca-i-rybaJanuary 2, 2017, 11:34 pmTadeusz TurnauNie tak dawno narzekaliśmy, że rodzimy styl wolny zatrzymał się w rozwoju, iż premade’y, powielanie schematów i nagromadzenie bardzo podobnych sobie zawodników zaczyna czynić go nudnym, przewidywalnym oraz w pewnym sensie jednowymiarowym. I tak też było. Samemu zastanawiałem się, czy jego mocno ograniczona formuła jest nam jeszcze w stanie zaserwować coś nowego, coś, co nawet jeśli okaże się tylko chwilowym trendem, sprawi, że scena bitewna z powrotem zacznie bawić, zaskakiwać i co najważniejsze lawirować po co raz to nowych konwencjach… Stało się - WBW 2016 w pełni udowodnia nam, że freestyle żyje i ponownie ma ambicje, by wychodzić poza ramy. O tym co było przed…Świeżo upieczony zdobywca mistrzowskiego pasa, Bober określa minionych parę lat na scenie bitewnej jako zamułkę oraz lekki „atak klonów”. Mi osobiście nie sposób się z nim nie zgodzić. Wszędzie tylko słowne gierki, rapowe kalectwo, oklepane schematy i opowieści o dziewczynach, a wszystko to ubrane w punchline’y, które w niemal identycznej formie mogliśmy usłyszeć na bitwach nawet i po kilkanaście razy. To nuży, irytuje, a starszych zajawkowiczów wręcz zniechęca do śledzenia bitewnych zmagań. Nieprzypadkowo Pouoć (wicemistrz WBW 2007) zatytułował swój felieton opowiadający o zmaganiach na finale WBW w 2015 roku słowami „Nie nasz idol, nie nasz cyrk”…Co prawda jeszcze rok wcześniej (na finale WBW 2014) siedzący w jury weterani polskiej sceny, Muflon, Flint i Czeski ewidentnie zachwycali się tym, co na bitwie pokazują walczący o pas reprezentanci młodego pokolenia. A przecież Filipek, Edzio czy też Pejter serwowali nam wówczas niemal dokładnie to samo, co na finale następnej edycji. Dlaczego więc na WBW 2015 po kolejnych punchline’ach o „pojemności” panien przeciwnika na twarzach sędziów nie było już uśmiechów ani innych wyrazów aprobaty a raczej znużenie czy nawet zażenowanie? No cóż, konwencja, która z początku potrafiła bawić i imponować oraz bądź co bądź sprawiła, że freestyle odzyskał dawną popularność, stosunkowo szybko stała się mocno odpychająca, gdyż najzwyczajniej w świecie uległa wyeksploatowaniu i przejedzeniu. Początkowo chyba jedynie w opinii tych, którzy we freestyle’u siedzą odrobinę dłużej, lecz chwilę potem także i w mniemaniu jego stosunkowo nowych odbiorców. Podczas finału WBW 2015 lekarstwem na powtarzające się schematy oraz ataki w stronę płci pięknej okazał się… Babinci. Gość inny od wszystkich - spontaniczny, niekonwencjonalny i choć z pewnością daleki od rapowego ideału, to działający wówczas na sceniczne wydarzenia w sposób niezwykle odświeżający. Sędziujący wówczas finał Dolar, Muflon i Flint zakochali się w nim od pierwszego wejrzenia - i to nie dlatego, że pokazał jakieś niesamowite umiejętności czy patenty, ale ponieważ zwyczajnie różnił się od wszystkich pozostałych. Jako jedyny potrafił rzeczywiście zaskoczyć i jak mawia pierwszy mistrz WBW Rufin MC, pokazać się z innej strony w każdym pojedynczym wejściu. I nie ma znaczenia to, że początkowo po imprezie Babinci padł ofiarą durnej internetowej nagonki sajkofanów jednego z rywali, skoro przynajmniej symbolicznie to właśnie jego występ na finale WBW w 2015 roku oraz wygrana przez niego dogrywka z Filipkiem i Edziem na dobre sprawiła, że freestyle zaczął poszukiwać nowych rozwiązań, odchodzić od wyeksploatowanej konwencji i lawirować w kierunkach, które przynajmniej na tę chwilę zdają się być dużo ciekawsze. A więc, Babinci, dziękujemy - naprawdę warto było kucać! Kolejny rok polskiego free rozpoczyna się bowiem niespodziewanie wygraną przez Kaza Bitwą o Trójmiasto. No a kim jest Kaz? Jednym ze zdecydowanie najlepiej rapujących polskich freestyle’owców, gościem, który swoje liczne zwycięstwa na bitwach zawdzięcza nie tylko spontanicznym i błyskotliwym punchline’om, lecz także nienagannemu flow oraz oryginalnej stylówce. Z kolei na imprezach w innych miastach ze świetnej strony pokazują się Milu i Bober - pierwszy z nich dopełnił agresywne linijki umiejętnością stylowego płynięcia po bitach, a drugi szybko ujawnił się jako zawodnik, który najlepiej z całej stawki potrafi znajdować u rywala słabe punkty i konsekwentnie je wyśmiewać. Mało tego. Chwilę później do głosu zaczął dochodzić powracający na scenę bitewną po dłuższej przerwie Toczek, czyli najlepiej zapowiadający się raper studyjny wśród polskich freestyle’owców, a także Oset, łódzki gracz od dawien dawna utożsamiany przede wszystkim z przednią stylówką. Jednym słowem, dzieje się! Już przed rozpoczęciem WBW 2016 mogliśmy się spodziewać, że będzie ono konfrontacją wielu ciekawych stylów, że nieraz przyjdzie nam zakrzyknąć za Łoną „ach to do prawdy niezwykłe” i poczuć tym samym, że wolny styl rzeczywiście złapał kolejny oddech.Styl, flow, my… będziemy mieli to wszystko!Same imprezy eliminacyjne do finału WBW 2016 (odbyło się ich aż siedem) być może nie zawsze zachwycały poziomem, lecz co najważniejsze zgoła się od siebie różniły i każda z nich pozostawiła po sobie wyjątkowe momenty. W Warszawie zachwycał legendarny Wujek Samo Zło, w Toruniu na podkładzie dj’a szalał Filipek, a w Częstochowie wykonaniem podczas jednego z wejść salta wszystkich zgromadzonych w osłupienie wprawił Radzias. W dodatku stylowych zawodników pojawiło się w tym roku od groma, a ich ciekawe i niekonwencjonalne wejścia bardzo często spotykały się ze sporym uznaniem zgromadzonych fanów. To właśnie dzięki zmianie podejścia i preferencji publiki mniej schematyczni fristajlowcy mogli zacząć dochodzić do głosu, a ci utożsamiani z plagą premade’ów i oklepanych patentów musieli pokazać inne, świeższe umiejętności. W gronie najlepszej ósemki, która przystąpiła do rywalizacji na wielkim finale WBW 2016 znajdowało się jedynie trzech klasycznych punchline’owców (Ryba, Spartiak i Szyderca), a my mogliśmy być pewni, że w tym roku o tym, kto zgarnie mistrzowski pas nie zadecyduje liczba przygotowanych punchline’ów oraz bystrych nawiązań do seksualnych ekscesów dziewczyny rywala, a charyzma, kontakt z publiką, spontaniczność i… chuj wie co jeszcze. Czyli zdecydowanie najważniejsze czynniki dotyczące freestyle’owej rywalizacji, a zwłaszcza ten ostatni, czyli element zaskoczenia. No to zaczniemy właśnie od niego, oddając tym samy głos legendzie WBW, Muflonowi, który choć z freestyle’em ma dziś mocno ograniczony kontakt, na finale WBW 2016 pełnił rolę jednego z jurorów. "Z pewnością na imprezie finałowej zaskoczyło mnie, to jak dużo jest odniesień do stylu/flow/umiejętności poruszania się po bitach innych niż 90 BPM. Cieszę się, iż MC’s rywalizują dziś na coś więcej niż tylko gry słowne oraz że jest większa otwartość na rapowanie na trudniejszych bitach" - twierdzi warszawski raper. Kwestia radzenia sobie z bardziej wymagającymi, często newschoolowymi podkładami rozgrzewała nas do czerwoności już w trakcie tegorocznych eliminacji, kiedy to Filipek w dużej mierze poprzez klęskę z nietypowym bitem poległ w decydującej rywalizacji o awans do wielkiego finału ze świetnie rapującym Kazem. Na samej imprezie w Proximie podkładów innych niż 90 BPM Dj Grubaz puszczał stosunkowo niewiele, lecz szczególnie mocno dały się one we znaki zdobywcy trzeciego miejsca, Rybie. Najpierw jego wejście pod "Big Pimpin" Jaya Z trafnie skwitował Milu, ze świetnym flow nawijając, iż zapluł się jak Filip na newschoolu, a następnie jego sromotna porażka z instrumentalem "Ball so hard" w dużej mierze przeważyła o losach bardzo wyrównanego półfinału z Boberem. Zdecydowałem się więc spytać samego Ryby, o to jaką wagę przypisuje bardziej wymagającym podkładom oraz o związany z tym kierunek, w którym jego zdaniem zmierza dziś polski freestyle."Uważam że na pewno takie bity mi nie sprzyjają. Dość niedługo nawijam, nie mam doświadczenia studyjnego i do tej pory trenowalem inny styl nawijania na free, który był bardziej doceniany. Teraz widać, że freestyle eksperymentuje i zmierza w innym kierunku. Rozmawiałem na afterze po WBW z sędziami i Puoć stwierdził, że o mojej przegranej w półfinale zadecydowalo właśnie wejście na newschoolowym bicie. Kierunek, w którym zmierza dziś polski freestyle ma zarówno zalety, jak i wady. Moim skromnym zdaniem mogły by być to dwie, zupełnie odmienne konkurencje - oldschoolowe bity i bitewne linijki oraz oddzielnie newschoolowe podkłady a wraz z nimi stylówa. Ciężko porównuje się, kto był lepszy, gdy każdy robi zupełnie co innego- to trochę jakby snowboardzista rywalizowal z narciarzem..."Cóż, przytoczyłem całość tej wypowiedzi, by nadmienić, że z jej ostatnią częścią w żadnym stopniu nie potrafię się zgodzić. Abstrahując już od zawartego porównania, uważam po prostu, że jeśli bitwy freestyle’owe chcą uważać się za część rapu, muszą nadążać za jego najnowszymi trendami, a co za tym idzie zmuszać swych uczestników do pracy nad technicznym warsztatem. Na wielkim finale WBW 2016 umiejętności czysto rapowe odgrywały bardzo dużą rolę nie tylko w momencie, gdy w głośnikach rozbrzmiewały newschoolowe podkłady, lecz także, gdy DJ Grubaz puszczał najbardziej klasyczne bity 90 BPM. Właśnie pod akompaniamentem takich instrumentali dysponujący świetnym flow Kaz dwukrotnie górował nad niezwykle silnym punchline’owo Szydercą. Tego ostatniego postanowiłem więc zapytać, czy uważa, że swego rodzaju klęska punchline’owców na wielkim finale została spowodowana przede wszystkim przepaścią pod względem umiejętności czysto rapowych, jaka dzieli ich od bardziej stylowych zawodników. "Wydaje mi się, iż o "naszej porażce” bardziej zadecydował fakt przejedzenia się tej panczlajnowej konwencji w oczach publiki, która głodna czegoś nowego, zaczęła mocniej doceniać takie walory jak flow czy charyzma. Z drugiej strony publika stała się mniej wymagająca i te naprawdę dobre wersy często pozostają bez żadnej reakcji, co wytrąca panczlajnerom ich największe atuty. Reasumując, polski freestyle coraz mocniej docenia walory czysto rapowe i odbieram to pozytywnie, bo dla wielu panczlajnerów będzie to motorem napędowym do rozwijania się również na tym polu, które dotychczas było zaniedbywane."I jeśli chodzi o ostatni aspekt poruszony w tej wypowiedzi z Szydim w pełni zgadza się i Ryba, który także podkreśla fakt, iż zamierza wziąć się mocno do roboty i przed przyszłoroczną edycją WBW znacznie poprawić swój techniczny warsztat. Zajebiście, jaram się tym po stokroć. Z drugiej strony jednak Muflon ma pewne obawy, czy popisywanie się stylówką i ciśnięcie po zawodnikach gorzej radzących sobie na nietypowych podkładach nie okaże się konwencją, która równie szybko a może nawet szybciej niż schematy oraz ataki na płeć piękną ulegnie przejedzeniu. "Może się zaraz okazać, że ten temat się ludziom znudzi, bo już zostanie lirycznie przeruchany. I nie wiadomo czy wtedy stylowość znowu nie zejdzie na dalszy, marginalny plan" - uważa dwukrotny mistrz Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Jednak w mojej ocenie, nawet jeśli tak się stanie, to już na tę chwilę ów nowy trend uczynił mnóstwo dobrego dla polskiej sceny battle’owej, odświeżając ją i urozmaicając. A jeśli ma jeszcze zmusić gorzej rapujących zawodników do intensywnej pracy nad warsztatem, możemy śmiało powiedzieć, że rodzimego freestyle'u nie mogło spotkać nic lepszego. Serio.Esencją wolnego stylu jest…Istnieją jednak na obecnej scenie i tacy, którzy dzięki naturalnym predyspozycjom i ciężkiej pracy nad warsztatem nie muszą się dziś obawiać, jaki podkład wybierze na ich walkę DJ, tacy, którzy od „przeruchanych” patentów i schematów stronili odkąd pierwszy raz chwycili za mikrofon, a swoją charyzmą i pomysłowością nadrabiają nie posiadanie dużej liczby premade’ów. W kontekście WBW 2016 powinniśmy tu mówić przede wszystkim o jego dwóch ścisłych finalistach, Kazie i Boberze, ale skoro ten drugi zdominował całą imprezę w Proximie w sposób tak bezapelacyjny, pozwólcie, że poświęcę parę ostatnich akapitów właśnie jego freestyle’owej osobie. Jedni zarzucają Boberowi budowanie swoich zwycięstw i hype’u na rzucaniu populizmów, a drudzy zachwycają się jego nieszablonowym i bardzo spontanicznym podejściem do składania punchline’ów. Jeszcze inni, zauważając oba te aspekty, tak czy tak cieszą się, iż to właśnie zawodnik z Bielska doszedł w tym roku do głosu na scenie bitewnej, gdyż w ich ocenie zawarta w jego wejściach prostota i linijki „pod publiczkę” same w sobie są dla polskiego free czymś więcej niż odświeżającym, zupełnie nowym i dającym wolnemu stylowi szanse na lepszą, ciekawszą przyszłość."Otóż te populistyczne zagrywki, na których tak świetnie popłynął Bober, to nie jest dla mnie powrót do tego, co my robiliśmy, przed pojawieniem się mody na punchline'y" - uważa wicemistrz WBW 2007 Puoć - "Bo wtedy nikt z nas nie potrafił rzucić dobrego puncha. Oni dziś to robią tak, jak tworzy się sztukę współczesną - świadomie rezygnują z kunsztu gierek słownych, by szokować prostotą, w celu lepszego dotarcia do publiki, słuchaczy. To bardzo dobra zmiana, bo wreszcie otwiera przed polską sceną bitewną nowe perspektywy rozwoju." Jednak, jeśli spytacie się mnie, to wcale nie uważam, że kluczem do licznych triumfów Bobera są właśnie słynne populizmy. Rzecz jasna sprawiają one, że jego hype w internecie rośnie w zawrotnym tempie, a liczne linijki na bitwach przyjmują się wśród publiczności niezwykle dobrze, lecz w mojej ocenie zawodnik z Bielska ma w sobie coś więcej, coś znacznie bardziej ważnego i - jak się zaraz przekonamy - stanowiącego o istocie polskiego wolnego stylu. Ale żeby nie pisać o tym samym dwa razy i wpychać w sobie usta cudzych słów, ponownie oddam głos Muflonowi, z którym akurat w tej kwestii zgadzam się w 200%. "Muszę powiedzieć, że zwycięstwo Bobera mnie bardzo cieszy. Lubię jego podejście do fristajlu. Udało mu się pokonać zarówno Szydercę, który prezentuje najwyższy poziom rozkminkowy, jeśli chodzi o punchline'y, jak i Kaza, który jest najlepszy warsztatowo. Bo nowy mistrz WBW jest najlepszym zawodnikiem (a przynajmniej na to wygląda na bazie walk finałowych) jeśli chodzi o esencjonalną dla fristajlu bitewnego cechę - jest najśmieszniejszy i najcelniej atakuje. Najlepiej umie w naturalny sposób wyśmiać rywala, wyłapać w nim jakiś element, dookoła którego da się zbudować całe wejście. Czy to w bardzo prosty czy w wyrafinowany sposób."W mojej ocenie to właśnie przytoczone przez Mufla cechy w największym stopniu stanowią o fenomenie Bobera. Zresztą nie tylko jego. Jeśli spojrzymy kawałek wstecz historii polskiego free, to zobaczymy, że nic innego jak element humorystyczny, umiejętność „bardziej personalnego” wyśmiania rywala na bazie jego wyglądu, ksywy czy też popularnych zachowań decydowała przed laty o tym, kto zdobywał pas mistrza Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Duże Pe, Pogo, Muflon, Esko, Flint, Sosen czy Czeski choć dysponowali sporą gamą innych atutów, zbudowali swój sukces na WBW w ogromnej mierze dzięki przytoczonym aspektom freestyle’owej rywalizacji. Co prawda w ostatnim czasie czynniki te nieco straciły na znaczeniu- z całym szacunkiem, ale ani Szyderca ani Edzio (w jego przypadku można by polemizować) w żadnym razie nie są tuzami w omawianej domenie, a ich triumfy na WBW opierały się przede wszystkim na świetnym rozkminianiu tematów, tworzeniu fajnie przekminionych gierek słownych i rzucaniu agresywnych punchline’ów zazwyczaj w oderwaniu od tego, kto stoi po drugiej stronie sceny. A Bober o tym zwyczajnie nie zapomina. Ba, powtarzając słowa Muflona, potrafi budować wręcz całe wejścia w oparciu o elementy czysto humorystyczne, naokoło cech typowych dla jego rywali i choć być może poprzez uderzającą prostotę swojej nawijki nie wypada w tym wszystkim jako MC najbardziej inteligentny i oczytany, to z pewnością wyłania się jako ten najśmieszniejszy i wprowadzający na scenę najwięcej wigoru. Dla mnie jego bezapelacyjny triumf na finale WBW 2016 jest czymś nie tylko przełomowym, ale i niezwykle pozytywnym. A dzieje się tak dlatego, iż umiejętność wyśmiania rywala w naturalny sposób, znajdowanie u niego charakterystycznych cech i operowanie naokoło nich humorystycznymi linijkami jest nie tylko, jak mówi Muflon, esencją freestyle’u, ale i "konwencją", która nigdy nie ulegnie wyeksploatowaniu. Każdy rywal jest inny, każdy ma swoje liczne przywary i celne atakowanie go śmiesznymi punchline’ami zamiast skupiania się na jego dziewczynie czy też gierkach słownych, do końca istnienia freestyle’u powinno pozostać jego „wiecznie świeżą” esencją. Dlatego też ponownie, idąc tropem myśli Mufla, nie przeceniałbym roli tworzenia się nowych trendów i konwencji (na których temat notabene napisałem w tym tekście kilkanaście akapitów), gdyż one podobnie jak odstawiane dziś na bok panny, gierki słowne i schematy będą rodzić się i umierać z każdym freestyle’owym rokiem. Z kolei umiejętność celnego atakowania danego rywala i „bycie najśmieszniejszym” z rywalizujących graczy na zawsze przynajmniej powinno pozostać cechą wyróżniającą wybitnych MC’s bitewnych. I choć przez parę ostatnich lat zdawali się oni o niej nieco zapominać, to dziś - w dużej mierze za sprawą Bobera - myślę, że wraca ona na pierwszy plan. Ale wiecie co mnie w tym wszystkim paradoksalnie najbardziej cieszy? Że gdyby nie pomoc Muflona, prawdopodobnie samemu bym omawianych cech u Bobera do końca nie dostrzegł, a z pewnością nie doszedłbym do tego, iż mogą być ona uznawane za esencję freestyle'u. Dowodzi to nie tylko tego, że znam się na wolnym stylu nieco gorzej od jego najwybitniejszych przedstawicieli, ale też faktu, iż dzisiejszy pierwszy plan battle'owej sceny (tym bardziej w połączeniu z drugim) jest naprawdę całkiem szeroki, a chowa się w nim nie tylko niejedna esencja wolnego stylu, ale i mnóstwo konwencji, patentów oraz nietuzinkowych indywidualności. Freestyle ma się dziś wyjątkowo dobrze, a jeśli zapytacie mnie, to najlepiej... od dobrych siedmiu lat:)Nie tak dawno narzekaliśmy, że rodzimy styl wolny zatrzymał się w rozwoju, iż premade’y, powielanie schematów i nagromadzenie bardzo podobnych sobie zawodników zaczyna czynić go nudnym, przewidywalnym oraz w pewnym sensie jednowymiarowym. I tak też było. Samemu zastanawiałem się, czy jego mocno ograniczona formuła jest nam jeszcze w stanie zaserwować coś nowego, coś, co nawet jeśli okaże się tylko chwilowym trendem, sprawi, że scena bitewna z powrotem zacznie bawić, zaskakiwać i co najważniejsze lawirować po co raz to nowych konwencjach… Stało się - WBW 2016 w pełni udowodnia nam, że freestyle żyje i ponownie ma ambicje, by wychodzić poza ramy.


O tym co było przed…

Świeżo upieczony zdobywca mistrzowskiego pasa, Bober określa minionych parę lat na scenie bitewnej jako zamułkę oraz lekki „atak klonów”. Mi osobiście nie sposób się z nim nie zgodzić. Wszędzie tylko słowne gierki, rapowe kalectwo, oklepane schematy i opowieści o dziewczynach, a wszystko to ubrane w punchline’y, które w niemal identycznej formie mogliśmy usłyszeć na bitwach nawet i po kilkanaście razy. To nuży, irytuje, a starszych zajawkowiczów wręcz zniechęca do śledzenia bitewnych zmagań. Nieprzypadkowo Pouoć (wicemistrz WBW 2007) zatytułował swój felieton opowiadający o zmaganiach na finale WBW w 2015 roku słowami „Nie nasz idol, nie nasz cyrk”…

Co prawda jeszcze rok wcześniej (na finale WBW 2014) siedzący w jury weterani polskiej sceny, Muflon, Flint i Czeski ewidentnie zachwycali się tym, co na bitwie pokazują walczący o pas reprezentanci młodego pokolenia. A przecież Filipek, Edzio czy też Pejter serwowali nam wówczas niemal dokładnie to samo, co na finale następnej edycji. Dlaczego więc na WBW 2015 po kolejnych punchline’ach o „pojemności” panien przeciwnika na twarzach sędziów nie było już uśmiechów ani innych wyrazów aprobaty a raczej znużenie czy nawet zażenowanie? No cóż, konwencja, która z początku potrafiła bawić i imponować oraz bądź co bądź sprawiła, że freestyle odzyskał dawną popularność, stosunkowo szybko stała się mocno odpychająca, gdyż najzwyczajniej w świecie uległa wyeksploatowaniu i przejedzeniu. Początkowo chyba jedynie w opinii tych, którzy we freestyle’u siedzą odrobinę dłużej, lecz chwilę potem także i w mniemaniu jego stosunkowo nowych odbiorców.

Podczas finału WBW 2015 lekarstwem na powtarzające się schematy oraz ataki w stronę płci pięknej okazał się… Babinci. Gość inny od wszystkich - spontaniczny, niekonwencjonalny i choć z pewnością daleki od rapowego ideału, to działający wówczas na sceniczne wydarzenia w sposób niezwykle odświeżający. Sędziujący wówczas finał Dolar, Muflon i Flint zakochali się w nim od pierwszego wejrzenia - i to nie dlatego, że pokazał jakieś niesamowite umiejętności czy patenty, ale ponieważ zwyczajnie różnił się od wszystkich pozostałych. Jako jedyny potrafił rzeczywiście zaskoczyć i jak mawia pierwszy mistrz WBW Rufin MC, pokazać się z innej strony w każdym pojedynczym wejściu. I nie ma znaczenia to, że początkowo po imprezie Babinci padł ofiarą durnej internetowej nagonki sajkofanów jednego z rywali, skoro przynajmniej symbolicznie to właśnie jego występ na finale WBW w 2015 roku oraz wygrana przez niego dogrywka z Filipkiem i Edziem na dobre sprawiła, że freestyle zaczął poszukiwać nowych rozwiązań, odchodzić od wyeksploatowanej konwencji i lawirować w kierunkach, które przynajmniej na tę chwilę zdają się być dużo ciekawsze. A więc, Babinci, dziękujemy - naprawdę warto było kucać!

Kolejny rok polskiego free rozpoczyna się bowiem niespodziewanie wygraną przez Kaza Bitwą o Trójmiasto. No a kim jest Kaz? Jednym ze zdecydowanie najlepiej rapujących polskich freestyle’owców, gościem, który swoje liczne zwycięstwa  na bitwach zawdzięcza nie tylko spontanicznym  i błyskotliwym punchline’om, lecz także nienagannemu flow oraz oryginalnej stylówce. Z kolei na imprezach w innych miastach ze świetnej strony pokazują się Milu i Bober - pierwszy z nich dopełnił agresywne linijki umiejętnością stylowego płynięcia po bitach, a drugi szybko ujawnił się jako zawodnik, który najlepiej z całej stawki potrafi znajdować u rywala słabe punkty i konsekwentnie je wyśmiewać. Mało tego. Chwilę później do głosu zaczął dochodzić powracający na scenę bitewną po dłuższej przerwie Toczek, czyli najlepiej zapowiadający się raper studyjny wśród polskich freestyle’owców, a także Oset, łódzki gracz od dawien dawna utożsamiany przede wszystkim z przednią stylówką. Jednym słowem, dzieje się! Już przed rozpoczęciem WBW 2016 mogliśmy się spodziewać, że będzie ono konfrontacją wielu ciekawych stylów, że nieraz przyjdzie nam zakrzyknąć za Łoną „ach to do prawdy niezwykłe” i poczuć tym samym, że wolny styl rzeczywiście złapał kolejny oddech.

Styl, flow, my… będziemy mieli to wszystko!

Same imprezy eliminacyjne do finału WBW 2016 (odbyło się ich aż siedem) być może nie zawsze zachwycały poziomem, lecz co najważniejsze zgoła się od siebie różniły i każda z nich pozostawiła po sobie wyjątkowe momenty. W Warszawie zachwycał legendarny Wujek Samo Zło, w Toruniu na podkładzie dj’a szalał Filipek, a w Częstochowie wykonaniem podczas jednego z wejść salta wszystkich zgromadzonych w osłupienie wprawił Radzias. W dodatku stylowych zawodników pojawiło się w tym roku od groma, a ich ciekawe i niekonwencjonalne wejścia bardzo często spotykały się ze sporym uznaniem zgromadzonych fanów. To właśnie dzięki zmianie podejścia i preferencji publiki mniej schematyczni fristajlowcy mogli zacząć dochodzić do głosu, a ci utożsamiani z plagą premade’ów i oklepanych patentów musieli pokazać inne, świeższe umiejętności. W gronie najlepszej ósemki, która przystąpiła do rywalizacji na wielkim finale WBW 2016 znajdowało się jedynie trzech klasycznych punchline’owców (Ryba, Spartiak i Szyderca), a my mogliśmy być pewni, że w tym roku o tym, kto zgarnie mistrzowski pas nie zadecyduje liczba przygotowanych punchline’ów oraz bystrych nawiązań do seksualnych ekscesów dziewczyny rywala, a charyzma, kontakt z publiką, spontaniczność i… chuj wie co jeszcze. Czyli zdecydowanie najważniejsze czynniki dotyczące freestyle’owej rywalizacji, a zwłaszcza ten ostatni, czyli element zaskoczenia.

No to zaczniemy właśnie od niego, oddając tym samy głos legendzie WBW, Muflonowi, który choć z freestyle’em ma dziś mocno ograniczony kontakt, na finale WBW 2016 pełnił rolę jednego z jurorów. "Z pewnością na imprezie finałowej zaskoczyło mnie, to jak dużo jest odniesień do stylu/flow/umiejętności poruszania się po bitach innych niż 90 BPM. Cieszę się, iż MC’s rywalizują dziś na coś więcej niż tylko gry słowne oraz że jest większa otwartość na rapowanie na trudniejszych bitach" - twierdzi warszawski raper. Kwestia radzenia sobie z bardziej wymagającymi, często newschoolowymi podkładami rozgrzewała nas do czerwoności już w trakcie tegorocznych eliminacji, kiedy to Filipek w dużej mierze poprzez klęskę z nietypowym bitem poległ w decydującej rywalizacji o awans do wielkiego finału ze świetnie rapującym Kazem. Na samej imprezie w Proximie podkładów innych niż 90 BPM Dj Grubaz puszczał stosunkowo niewiele, lecz szczególnie mocno dały się one we znaki zdobywcy trzeciego miejsca, Rybie. Najpierw jego wejście pod "Big Pimpin" Jaya Z trafnie skwitował Milu, ze świetnym flow nawijając, iż zapluł się jak Filip na newschoolu, a następnie jego sromotna porażka z instrumentalem "Ball so hard" w dużej mierze przeważyła o losach bardzo wyrównanego półfinału z Boberem. Zdecydowałem się więc spytać samego Ryby, o to jaką wagę przypisuje bardziej wymagającym podkładom oraz o związany z tym kierunek, w którym jego zdaniem zmierza dziś polski freestyle.

"Uważam że na pewno takie bity mi nie sprzyjają. Dość niedługo nawijam, nie mam doświadczenia studyjnego i do tej pory trenowalem inny styl nawijania na free, który był bardziej doceniany. Teraz widać, że freestyle eksperymentuje i zmierza w innym kierunku. Rozmawiałem na afterze po WBW z sędziami i Puoć stwierdził, że o mojej przegranej w półfinale zadecydowalo właśnie wejście na newschoolowym bicie. Kierunek, w którym zmierza dziś polski freestyle ma zarówno zalety, jak i wady. Moim skromnym zdaniem mogły by być to dwie, zupełnie odmienne konkurencje - oldschoolowe bity i bitewne linijki oraz oddzielnie newschoolowe podkłady a wraz z nimi stylówa. Ciężko porównuje się, kto był lepszy, gdy każdy robi zupełnie co innego- to trochę jakby snowboardzista rywalizowal z narciarzem..."

Cóż, przytoczyłem całość tej wypowiedzi, by nadmienić, że z jej ostatnią częścią w żadnym stopniu nie potrafię się zgodzić. Abstrahując już od zawartego porównania, uważam po prostu, że jeśli bitwy freestyle’owe chcą uważać się za część rapu, muszą nadążać za jego najnowszymi trendami, a co za tym idzie zmuszać swych uczestników do pracy nad technicznym warsztatem. Na wielkim finale WBW 2016 umiejętności czysto rapowe odgrywały bardzo dużą rolę nie tylko w momencie, gdy w głośnikach rozbrzmiewały newschoolowe podkłady, lecz także, gdy DJ Grubaz puszczał najbardziej klasyczne bity 90 BPM. Właśnie pod akompaniamentem takich instrumentali dysponujący świetnym flow Kaz dwukrotnie górował nad niezwykle silnym punchline’owo Szydercą. Tego ostatniego postanowiłem więc zapytać, czy uważa, że swego rodzaju klęska punchline’owców na wielkim finale została spowodowana przede wszystkim przepaścią pod względem umiejętności czysto rapowych, jaka dzieli ich od bardziej stylowych zawodników.

"Wydaje mi się, iż o "naszej porażce” bardziej zadecydował fakt przejedzenia się tej panczlajnowej konwencji w oczach publiki, która głodna czegoś nowego, zaczęła mocniej doceniać takie walory jak flow czy charyzma. Z drugiej strony publika stała się mniej wymagająca i te naprawdę dobre wersy często pozostają bez żadnej reakcji, co wytrąca panczlajnerom ich największe atuty. Reasumując, polski freestyle coraz mocniej docenia walory czysto rapowe i odbieram to pozytywnie, bo dla wielu panczlajnerów będzie to motorem napędowym do rozwijania się również na tym polu, które dotychczas było zaniedbywane."

I jeśli chodzi o ostatni aspekt poruszony w tej wypowiedzi z Szydim w pełni zgadza się i Ryba, który także podkreśla fakt, iż zamierza wziąć się mocno do roboty i przed przyszłoroczną edycją WBW znacznie poprawić swój techniczny warsztat. Zajebiście, jaram się tym po stokroć. Z drugiej strony jednak Muflon ma pewne obawy, czy popisywanie się stylówką i ciśnięcie po zawodnikach gorzej radzących sobie na nietypowych podkładach nie okaże się konwencją, która równie szybko a może nawet szybciej niż schematy oraz ataki na płeć piękną ulegnie przejedzeniu.

"Może się zaraz okazać, że ten temat się ludziom znudzi, bo już zostanie lirycznie przeruchany. I nie wiadomo czy wtedy stylowość znowu nie zejdzie na dalszy, marginalny plan" - uważa dwukrotny mistrz Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Jednak w mojej ocenie, nawet jeśli tak się stanie, to już na tę chwilę ów nowy trend uczynił mnóstwo dobrego dla polskiej sceny battle’owej, odświeżając ją i urozmaicając. A jeśli ma jeszcze zmusić gorzej rapujących zawodników do intensywnej pracy nad warsztatem, możemy śmiało powiedzieć, że rodzimego freestyle'u nie mogło spotkać nic lepszego. Serio.

Esencją wolnego stylu jest…

Istnieją jednak na obecnej scenie i tacy, którzy dzięki naturalnym predyspozycjom i ciężkiej pracy nad warsztatem nie muszą się dziś obawiać, jaki podkład wybierze na ich walkę DJ, tacy, którzy od „przeruchanych” patentów i schematów stronili odkąd pierwszy raz chwycili za mikrofon, a swoją charyzmą i pomysłowością nadrabiają nie posiadanie dużej liczby premade’ów. W kontekście WBW 2016 powinniśmy tu mówić przede wszystkim o jego dwóch ścisłych finalistach, Kazie i Boberze, ale skoro ten drugi zdominował całą imprezę w Proximie w sposób tak bezapelacyjny, pozwólcie, że poświęcę parę ostatnich akapitów właśnie jego freestyle’owej osobie.

Jedni zarzucają Boberowi budowanie swoich zwycięstw i hype’u na rzucaniu populizmów, a drudzy zachwycają się jego nieszablonowym i bardzo spontanicznym podejściem do składania punchline’ów. Jeszcze inni, zauważając oba te aspekty, tak czy tak cieszą się, iż to właśnie zawodnik z Bielska doszedł w tym roku do głosu na scenie bitewnej, gdyż w ich ocenie zawarta w jego wejściach prostota i linijki „pod publiczkę” same w sobie są dla polskiego free czymś więcej niż odświeżającym, zupełnie nowym i dającym wolnemu stylowi szanse na lepszą, ciekawszą przyszłość.

"Otóż te populistyczne zagrywki, na których tak świetnie popłynął Bober, to nie jest dla mnie powrót do tego, co my robiliśmy, przed pojawieniem się mody na punchline'y" - uważa wicemistrz WBW 2007 Puoć - "Bo wtedy nikt z nas nie potrafił rzucić dobrego puncha. Oni dziś to robią tak, jak tworzy się sztukę współczesną - świadomie rezygnują z kunsztu gierek słownych, by szokować prostotą, w celu lepszego dotarcia do publiki, słuchaczy. To bardzo dobra zmiana, bo wreszcie otwiera przed polską sceną bitewną nowe perspektywy rozwoju."

Jednak, jeśli spytacie się mnie, to wcale nie uważam, że kluczem do licznych triumfów Bobera są właśnie słynne populizmy. Rzecz jasna sprawiają one, że jego hype w internecie rośnie w zawrotnym tempie, a liczne linijki na bitwach przyjmują się wśród publiczności niezwykle dobrze, lecz w mojej ocenie zawodnik z Bielska ma w sobie coś więcej, coś znacznie bardziej ważnego i - jak się zaraz przekonamy - stanowiącego o istocie polskiego wolnego stylu. Ale żeby nie pisać o tym samym dwa razy i wpychać w sobie usta cudzych słów, ponownie oddam głos Muflonowi, z którym akurat w tej kwestii zgadzam się w 200%.

"Muszę powiedzieć, że zwycięstwo Bobera mnie bardzo cieszy. Lubię jego podejście do fristajlu. Udało mu się pokonać zarówno Szydercę, który prezentuje najwyższy poziom rozkminkowy, jeśli chodzi o punchline'y, jak i Kaza, który jest najlepszy warsztatowo. Bo nowy mistrz WBW jest najlepszym zawodnikiem (a przynajmniej na to wygląda na bazie walk finałowych) jeśli chodzi o esencjonalną dla fristajlu bitewnego cechę - jest najśmieszniejszy i najcelniej atakuje. Najlepiej umie w naturalny sposób wyśmiać rywala, wyłapać w nim jakiś element, dookoła którego da się zbudować całe wejście. Czy to w bardzo prosty czy w wyrafinowany sposób."

W mojej ocenie to właśnie przytoczone przez Mufla cechy w największym stopniu stanowią o fenomenie Bobera. Zresztą nie tylko jego. Jeśli spojrzymy kawałek wstecz historii polskiego free, to zobaczymy, że nic innego jak element humorystyczny, umiejętność „bardziej personalnego” wyśmiania rywala na bazie jego wyglądu, ksywy czy też popularnych zachowań decydowała przed laty o tym, kto zdobywał pas mistrza Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Duże Pe, Pogo, Muflon, Esko, Flint, Sosen czy Czeski choć dysponowali sporą gamą innych atutów, zbudowali swój sukces na WBW w ogromnej mierze dzięki przytoczonym aspektom freestyle’owej rywalizacji. Co prawda w ostatnim czasie czynniki te nieco straciły na znaczeniu- z całym szacunkiem, ale ani Szyderca ani Edzio (w jego przypadku można by polemizować) w żadnym razie nie są tuzami w omawianej domenie, a ich triumfy na WBW opierały się przede wszystkim na świetnym rozkminianiu tematów, tworzeniu fajnie przekminionych gierek słownych i rzucaniu agresywnych punchline’ów zazwyczaj w oderwaniu od tego, kto stoi po drugiej stronie sceny. A Bober o tym zwyczajnie nie zapomina. Ba, powtarzając słowa Muflona, potrafi budować wręcz całe wejścia w oparciu o elementy czysto humorystyczne, naokoło cech typowych dla jego rywali i choć być może poprzez uderzającą prostotę swojej nawijki nie wypada w tym wszystkim jako MC najbardziej inteligentny i oczytany, to z pewnością wyłania się jako ten najśmieszniejszy i wprowadzający na scenę najwięcej wigoru.

Dla mnie jego bezapelacyjny triumf na finale WBW 2016 jest czymś nie tylko przełomowym, ale i niezwykle pozytywnym.  A dzieje się tak dlatego, iż umiejętność wyśmiania rywala w naturalny sposób, znajdowanie u niego charakterystycznych cech i operowanie naokoło nich humorystycznymi linijkami jest nie tylko, jak mówi Muflon, esencją freestyle’u, ale i "konwencją", która nigdy nie ulegnie wyeksploatowaniu. Każdy rywal jest inny, każdy ma swoje liczne przywary i celne atakowanie go śmiesznymi punchline’ami zamiast skupiania się na jego dziewczynie czy też gierkach słownych, do końca istnienia freestyle’u powinno pozostać jego „wiecznie świeżą” esencją. Dlatego też ponownie, idąc tropem myśli Mufla, nie przeceniałbym roli tworzenia się nowych trendów i konwencji (na których temat notabene napisałem w tym tekście kilkanaście akapitów), gdyż one podobnie jak odstawiane dziś na bok panny, gierki słowne i schematy będą rodzić się i umierać z każdym freestyle’owym rokiem. Z kolei umiejętność celnego atakowania danego rywala i „bycie najśmieszniejszym” z rywalizujących graczy na zawsze przynajmniej powinno pozostać cechą wyróżniającą wybitnych MC’s bitewnych. I choć przez parę ostatnich lat zdawali się oni o niej nieco zapominać, to dziś - w dużej mierze za sprawą Bobera - myślę, że wraca ona na pierwszy plan.

Ale wiecie co mnie w tym wszystkim paradoksalnie najbardziej cieszy? Że gdyby nie pomoc Muflona, prawdopodobnie samemu bym omawianych cech u Bobera do końca nie dostrzegł, a z pewnością nie doszedłbym do tego, iż mogą być ona uznawane za esencję freestyle'u. Dowodzi to nie tylko tego, że znam się na wolnym stylu nieco gorzej od jego najwybitniejszych przedstawicieli, ale też faktu, iż dzisiejszy pierwszy plan battle'owej sceny (tym bardziej w połączeniu z drugim) jest naprawdę całkiem szeroki, a chowa się w nim nie tylko niejedna esencja wolnego stylu, ale i mnóstwo konwencji, patentów oraz nietuzinkowych indywidualności. Freestyle ma się dziś wyjątkowo dobrze, a jeśli zapytacie mnie, to najlepiej... od dobrych siedmiu lat:)

]]>
Bober mistrzem WBW 2016!https://popkiller.kingapp.pl/2016-11-27,bober-mistrzem-wbw-2016https://popkiller.kingapp.pl/2016-11-27,bober-mistrzem-wbw-2016November 30, 2016, 10:22 pmTadeusz TurnauPo kapitalnej imprezie w warszawskiej Proximie zawodnik z Bielska-Białej, Bober zdobyl pas WBW 2016! Świeżo upieczony mistrz w finale bitwy pokonał Kaza. A tak prezentują się pełne wyniki całej imprezy:Grupa A:Bober vs YoweeKaz vs SzydercaKaz vs YoweeBober vs SzydercaYowee vs SzydercaBober vs KazDogrywka: Kaz vs Szyderca vs YoweeGrupa B:Toczek vs RybaMilu vs SpartiakRyba vs MiluToczek vs SpartiakSpartiak vs RybaMilu vs ToczekPółfinał:Bober vs RybaMilu vs KazFinał: Bober vs KazJuż niebawem materiały z finału, czekajcie też na naszą rozmowę ze zwycięzcą!Po kapitalnej imprezie w warszawskiej Proximie zawodnik z Bielska-Białej, Bober zdobyl pas WBW 2016! Świeżo upieczony mistrz w finale bitwy pokonał Kaza. A tak prezentują się pełne wyniki całej imprezy:

Grupa A:

  • Bober vs Yowee
  • Kaz vs Szyderca
  • Kaz vs Yowee
  • Bober vs Szyderca
  • Yowee vs Szyderca
  • Bober vs Kaz
  • Dogrywka: Kaz vs Szyderca vs Yowee

Grupa B:

  • Toczek vs Ryba
  • Milu vs Spartiak
  • Ryba vs Milu
  • Toczek vs Spartiak
  • Spartiak vs Ryba
  • Milu vs Toczek

Półfinał:

  • Bober vs Ryba
  • Milu vs Kaz


Finał: 

  • Bober vs Kaz

Już niebawem materiały z finału, czekajcie też na naszą rozmowę ze zwycięzcą!

]]>
Trzej Królowie Mikrofonu - bitwa freestyle'owa POMORZE vs DOLNY ŚLĄSK już 22 styczniahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-05,trzej-krolowie-mikrofonu-bitwa-freestyleowa-pomorze-vs-dolny-slask-juz-22-styczniahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-05,trzej-krolowie-mikrofonu-bitwa-freestyleowa-pomorze-vs-dolny-slask-juz-22-styczniaJanuary 5, 2016, 5:27 pmJacek AdamiecMicrophone Masters prezentuje: TRZEJ KRÓLOWIE MIKROFONU (bitwa freestyle'owa) POMORZE vs DOLNY ŚLĄSK Pomorze reprezentują: * EDZIO * BOŚNIAK * KAZ Dolny Śląsk reprezentują: * FILIPEK * PEJTER * MILU gramofony: DJ SERIO? rozjemca: THEODORBILETY 15 zł - przedsprzedaż (I pula - do 31.12.2015) 20 zł - przedsprzedaż (II pula - od 01.01.2016) 25 zł - w dniu imprezy przedsprzedaż biletów na https://bilety.wbw.pl/ === Wstęp do klubu od 16 roku życia. Od osób niepełnoletnich wymagana będzie pisemna zgoda rodziców: https://wbw.pl/download/zgoda_3k.pdf. Wszyscy uczestnicy imprezy powinni mieć przy sobie aktualny dokument tożsamości ze zdjęciem.Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/1657016827906442/Microphone Masters prezentuje:

TRZEJ KRÓLOWIE MIKROFONU (bitwa freestyle'owa)

POMORZE vs DOLNY ŚLĄSK

Pomorze reprezentują:
* EDZIO
* BOŚNIAK
* KAZ

Dolny Śląsk reprezentują:
* FILIPEK
* PEJTER
* MILU

gramofony: DJ SERIO?
rozjemca: THEODOR


BILETY
15 zł - przedsprzedaż (I pula - do 31.12.2015)
20 zł - przedsprzedaż (II pula - od 01.01.2016)
25 zł - w dniu imprezy
przedsprzedaż biletów na https://bilety.wbw.pl/

===
Wstęp do klubu od 16 roku życia. Od osób niepełnoletnich wymagana będzie pisemna zgoda rodziców: https://wbw.pl/download/zgoda_3k.pdf. Wszyscy uczestnicy imprezy powinni mieć przy sobie aktualny dokument tożsamości ze zdjęciem.

Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/1657016827906442/

]]>
Kaz a.k.a. Bałagane feat. 2Sty, Karwan, Pjentak "To Jest Banger" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-01-24,kaz-aka-balagane-feat-2sty-karwan-pjentak-to-jest-banger-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-01-24,kaz-aka-balagane-feat-2sty-karwan-pjentak-to-jest-banger-teledyskJanuary 24, 2012, 11:00 amAdmin stronyBałagane to projekt warszawskiego rapera Kaza, mający być polską odpowiedzią na twórczość takich osób jak Too $hort, Three 6 Mafia czy Wiz Khalifa. Czyli przewózkowo, hedonistycznie i bangerowo. Sprawdźcie jak wypada pierwszy singiel promujący drugą płytę Bałagane, która ukaże się w Walentynki. Gościnnie Karwan, Pjentak i (zjadający numer stylówą) 2Sty.

Bałagane to projekt warszawskiego rapera Kaza, mający być polską odpowiedzią na twórczość takich osób jak Too $hort, Three 6 Mafia czy Wiz Khalifa. Czyli przewózkowo, hedonistycznie i bangerowo. Sprawdźcie jak wypada pierwszy singiel promujący drugą płytę Bałagane, która ukaże się w Walentynki. Gościnnie Karwan, Pjentak i (zjadający numer stylówą) 2Sty.


]]>