popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Cee-Lohttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/21214/Cee-LoOctober 5, 2024, 11:15 pmpl_PL © 2024 Admin stronyCee Lo Green feat. Lauriana Mae "Only You" - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-08,cee-lo-green-feat-lauriana-mae-only-you-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-08,cee-lo-green-feat-lauriana-mae-only-you-nowy-singielFebruary 7, 2013, 2:45 pmAdmin strony"The Lady Killer" to porcja naprawdę świetnej muzyki, dlatego informację o nowym albumie Cee Lo odbieram bardzo pozytywnie. Tytułu i daty premiery jeszcze nie znamy, ale dostajemy singiel z udziałem Lauriany Mae. Only you, romantico romantico. Miłosny track akurat na zbliżające się Walentynki."The Lady Killer" to porcja naprawdę świetnej muzyki, dlatego informację o nowym albumie Cee Lo odbieram bardzo pozytywnie. Tytułu i daty premiery jeszcze nie znamy, ale dostajemy singiel z udziałem Lauriany Mae. Only you, romantico romantico. Miłosny track akurat na zbliżające się Walentynki.

]]>
Goodie Mob "I'm Set" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-19,goodie-mob-im-set-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-19,goodie-mob-im-set-nowy-numerDecember 19, 2012, 1:40 pmDaniel WardzińskiGoodie Mob, to ekipa, którą wymienia się jednym tchem wraz z Outkastem mówiąc o najlepszych czasach rapu z Atlanty. Autorzy "Soul Food", jednego z najlepszych albumów z southside jakie dane mi było słyszeć, to czwórka reprezentantów sceny z których każdy dysponuje megawyrazistym i niepodrabialnym stylem - jak wiele znacie takich kolektywów? Zespół w pewnym momencie zaczął chyba odczuwać silną presję sukcesu swoich kolegów z Dungeon Family i w pewnym momencie wszystko zaczęło się komplikować, popełniono parę błędów zarówno muzycznych jak i promocyjnych, doszło do konfliktów wewnątrz Mob, a w końcu nawet ukazały się albumy Goodie Mob w niepełnym składzie, a zainteresowanie nimi spadło do minimum.Jeszcze w 2010 roku Cee-Lo Green w wywiadzie mówił, że chłopaki zaczęli nagrywać nowy materiał w czwórkę, że mają około 15 numerów, ale wspomniał też, że często bywa tak, że wiele numerów na płytę nie wchodzi, co komentatorzy często odbierali jako niezadowolenie z poziomu materiału. Dzisiaj mamy dla was udostępniony niedawno przez LA Leakers nowy numer grupy zatytułowany "I'm Set".Numer niestety jest otagowany, na szczęście nie przesadnie chamsko, a dla fanów, którzy tyle lat czekali na nowe nagrania zespołu nie powinno to być większą przeszkodą. Co najlepsze w tym wszystkim numer jest niesamowicie bujający, niepokojący bit hula aż miło, a raperzy brzmią jakby dawno nie zależało im tak na tym, żeby zasiać solidny rozpierdol na mikrofonach. Numer ma niesamowicie hitowy potencjał, a jako street-singiel mógłby naprawdę nieźle poszaleć. Miejmy nadzieję, że tak się stanie i niebawem będę mógł w recenzji nowego krążka Goodie Mob napisać, że panowie dorównali do poziomu przełomowego debiutu. Goodie Mob, to ekipa, którą wymienia się jednym tchem wraz z Outkastem mówiąc o najlepszych czasach rapu z Atlanty. Autorzy "Soul Food", jednego z najlepszych albumów z southside jakie dane mi było słyszeć, to czwórka reprezentantów sceny z których każdy dysponuje megawyrazistym i niepodrabialnym stylem - jak wiele znacie takich kolektywów? Zespół w pewnym momencie zaczął chyba odczuwać silną presję sukcesu swoich kolegów z Dungeon Family i w pewnym momencie wszystko zaczęło się komplikować, popełniono parę błędów zarówno muzycznych jak i promocyjnych, doszło do konfliktów wewnątrz Mob, a w końcu nawet ukazały się albumy Goodie Mob w niepełnym składzie, a zainteresowanie nimi spadło do minimum.

Jeszcze w 2010 roku Cee-Lo Green w wywiadzie mówił, że chłopaki zaczęli nagrywać nowy materiał w czwórkę, że mają około 15 numerów, ale wspomniał też, że często bywa tak, że wiele numerów na płytę nie wchodzi, co komentatorzy często odbierali jako niezadowolenie z poziomu materiału. Dzisiaj mamy dla was udostępniony niedawno przez LA Leakers nowy numer grupy zatytułowany "I'm Set".

Numer niestety jest otagowany, na szczęście nie przesadnie chamsko, a dla fanów, którzy tyle lat czekali na nowe nagrania zespołu nie powinno to być większą przeszkodą. Co najlepsze w tym wszystkim numer jest niesamowicie bujający, niepokojący bit hula aż miło, a raperzy brzmią jakby dawno nie zależało im tak na tym, żeby zasiać solidny rozpierdol na mikrofonach. Numer ma niesamowicie hitowy potencjał, a jako street-singiel mógłby naprawdę nieźle poszaleć. Miejmy nadzieję, że tak się stanie i niebawem będę mógł w recenzji nowego krążka Goodie Mob napisać, że panowie dorównali do poziomu przełomowego debiutu.

 

]]>
Chase & Status "No More Idols" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-26,chase-status-no-more-idols-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-26,chase-status-no-more-idols-recenzjaMarch 3, 2019, 10:55 pmDaniel WardzińskiWiele muzycznych doświadczeń z mojego życia zdążyło nauczyć mnie, żeby nigdy nie ignorować ŻADNEGO gatunku muzycznego (tylko proszę bez kontrargumentu dotyczącego disco polo). Zasada "nie ma złych gatunków, są złe płyty i wykonawcy" znajdowała swoje potwierdzenie tyle razy, że ciężko jest ją podważać. Mimo to drum'n'bass choć wydawał mi się ciekawy, nigdy nie był w stanie pochłonąć mnie na tyle, żeby słuchać całych albumów, wyszukiwać kolejne informacje i z wypiekami na policzkach czekać na kolejne krążki. Do niedawna. Jeśli jesteście odbiorcami muzyki z otwartą głową, jeśli lubicie dużo energii w kawałkach i nie kisicie się w jednym klimacie, mam dla was coś, co wyraźnie pokazuje jak wiele potencjału jest na Wyspach Brytyjskich.Chase & Status to duet producencki, a ich muzyka do kategorii d'n'b, jungle, liquid funk... Przeze mnie od niedawna zaliczana go kategorii "kozackie". Zestaw gości z takimi postaciami jak Cee-Le Green, Maverick Sabre, Dizzee Rascal, Tinie Tempah czy Tempa T jest sporym plusem albumu, ale największym i tak są gospodarze, których spojrzenie na muzyki to rzecz, której nie warto przegapiać. Niezależnie od tego czego słuchacie na co dzień.Płyta nie jest nowa, bo ukazała się prawie rok temu (w styczniu tego roku), a od tamtej pory w GB zdążyła pokryć się platyną. Dodajmy, że na wyspach nie jest to 30 tysięcy, ale dziesięć razy więcej. Nie jest też przypadkiem, że pod spodem znajdziecie mnóstwo zrealizowanych do niej kapitalnych (naprawdę!) teledysków, z których praktycznie każdy ma ponad 2 bańki na YT, a "End Credits" z Plan B aż 10! Nic dziwnego, bo słuchając tego albumu słyszy się singiel na singlu. Otwierające album "No Problem" z posiekaną, gęstą perkusją i syntetycznym basem zwraca uwagę dzięki mistrzowskiemu, śmiesznemu, ale zarazem wzbudzającemu niepokój akcentowi w zwrotkach, ale to dopiero rozgrzewka. "Fire In Your Eyes" z Maverick'iem Sabre, którego możecie znać z "Jungle" Professora Greena to już sztos, który nie chce wyjść z głowy. Numer, który mobilizuje, daje niesamowitego kopa do walki i napędza. Nie jedyny na tym albumie."Let You Go" i "Fool Yourself" dają instruktaż jak zrobić numer, który na początku wydaje się spokojny i nastrojowy by po chwili wybuchnąć z niezwykłą mocą. "Blind Faith" to hicior, który zwróci uwagę każdej osoby, której go puścicie, chyba, że będzie głucha. "Hitz" z Tinie Tempah w połączeniu z przemistrzowskim klipem udowadnia, że muzyka miejska, żeby zachować swój charakter nie musi być wcale konserwatywna i zachowawcza, a sam raper pokazuje skillsy, które szokują. Cee-Lo znany każdemu dzięki olbrzymiemu sukcesowi projektu Gnarls Barkley, zrobił tutaj jeden z najlepszych numerów w ostatnich latach, a ja dużo bym dał, żeby zobaczyć jak wygląda ten jego "Brixton Briefcase" na żywo. Takie wymienianie można kontynuować, ale zawsze prowadzi ono do tego samego wniosku - "No More Idols" to album w typie tych, na których słyszysz numer i myślisz, że to lead singiel, wchodzi następny i jesteś gotów zmienić zdanie. Hit na hicie hitem pogania. I nie są to wyssane z dupy hity z playlisty radia dla umysłowo opóźnionych.Płyta idealna? Może nie do końca, bo np. numer z Dizzee Rascalem nie wchodzi mi niezależnie od tego jak bardzo "Heavy" bym nie był. Końcówka albumu wzbudza podejrzliwość, bo w miejsce ultramocnych bangerów z miejskim posmakiem (ten wariat Tempa T nie znalazł się tu przypadkiem, a klip pokazują, że chłopaki raczej z rodzin parlamentarzystów nie pochodzą) dostajemy lżejsze kawałki, które można by określić jako "radio friendly". Co to zmienia jeśli nawet tych słucha się przyjemnie, a płytę w całości można łyknąć trzy razy z rzędu? Wielkie, bardzo pozytywne zaskoczenie. Piątka z dużym plusem i piątka dla mojego człowieka Trepsona, który podsunął mi to pod nos. Polecam każdemu, niezależnie od tego co słucha na co dzień.PS: Zgodnie z obietnicą pod spodem znajdziecie cały zestaw klipów zrealizowanych do "No More Idols", a trzeba wam wiedzieć, że ich autorzy naprawdę znają się na rzeczy. Zasada "nie ma złych gatunków, są złe płyty i wykonawcy" znajdowała swoje potwierdzenie tyle razy, że ciężko jest ją podważać. Mimo to drum'n'bass choć wydawał mi się ciekawy, nigdy nie był w stanie pochłonąć mnie na tyle, żeby słuchać całych albumów, wyszukiwać kolejne informacje i z wypiekami na policzkach czekać na kolejne krążki. Do niedawna. Jeśli jesteście odbiorcami muzyki z otwartą głową, jeśli lubicie dużo energii w kawałkach i nie kisicie się w jednym klimacie, mam dla was coś, co wyraźnie pokazuje jak wiele potencjału jest na Wyspach Brytyjskich.

Chase & Status to duet producencki, a ich muzyka do kategorii d'n'b, jungle, liquid funk... Przeze mnie od niedawna zaliczana go kategorii "kozackie". Zestaw gości z takimi postaciami jak Cee-Le Green, Maverick Sabre, Dizzee Rascal, Tinie Tempah czy Tempa T jest sporym plusem albumu, ale największym i tak są gospodarze, których spojrzenie na muzyki to rzecz, której nie warto przegapiać. Niezależnie od tego czego słuchacie na co dzień.

Płyta nie jest nowa, bo ukazała się prawie rok temu (w styczniu tego roku), a od tamtej pory w GB zdążyła pokryć się platyną. Dodajmy, że na wyspach nie jest to 30 tysięcy, ale dziesięć razy więcej. Nie jest też przypadkiem, że pod spodem znajdziecie mnóstwo zrealizowanych do niej kapitalnych (naprawdę!) teledysków, z których praktycznie każdy ma ponad 2 bańki na YT, a "End Credits" z Plan B aż 10! Nic dziwnego, bo słuchając tego albumu słyszy się singiel na singlu. Otwierające album "No Problem" z posiekaną, gęstą perkusją i syntetycznym basem zwraca uwagę dzięki mistrzowskiemu, śmiesznemu, ale zarazem wzbudzającemu niepokój akcentowi w zwrotkach, ale to dopiero rozgrzewka. "Fire In Your Eyes" z Maverick'iem Sabre, którego możecie znać z "Jungle" Professora Greena to już sztos, który nie chce wyjść z głowy. Numer, który mobilizuje, daje niesamowitego kopa do walki i napędza. Nie jedyny na tym albumie.

"Let You Go" i "Fool Yourself" dają instruktaż jak zrobić numer, który na początku wydaje się spokojny i nastrojowy by po chwili wybuchnąć z niezwykłą mocą. "Blind Faith" to hicior, który zwróci uwagę każdej osoby, której go puścicie, chyba, że będzie głucha. "Hitz" z Tinie Tempah w połączeniu z przemistrzowskim klipem udowadnia, że muzyka miejska, żeby zachować swój charakter nie musi być wcale konserwatywna i zachowawcza, a sam raper pokazuje skillsy, które szokują. Cee-Lo znany każdemu dzięki olbrzymiemu sukcesowi projektu Gnarls Barkley, zrobił tutaj jeden z najlepszych numerów w ostatnich latach, a ja dużo bym dał, żeby zobaczyć jak wygląda ten jego "Brixton Briefcase" na żywo. Takie wymienianie można kontynuować, ale zawsze prowadzi ono do tego samego wniosku - "No More Idols" to album w typie tych, na których słyszysz numer i myślisz, że to lead singiel, wchodzi następny i jesteś gotów zmienić zdanie. Hit na hicie hitem pogania. I nie są to wyssane z dupy hity z playlisty radia dla umysłowo opóźnionych.

Płyta idealna? Może nie do końca, bo np. numer z Dizzee Rascalem nie wchodzi mi niezależnie od tego jak bardzo "Heavy" bym nie był. Końcówka albumu wzbudza podejrzliwość, bo w miejsce ultramocnych bangerów z miejskim posmakiem (ten wariat Tempa T nie znalazł się tu przypadkiem, a klip pokazują, że chłopaki raczej z rodzin parlamentarzystów nie pochodzą) dostajemy lżejsze kawałki, które można by określić jako "radio friendly". Co to zmienia jeśli nawet tych słucha się przyjemnie, a płytę w całości można łyknąć trzy razy z rzędu? Wielkie, bardzo pozytywne zaskoczenie. Piątka z dużym plusem i piątka dla mojego człowieka Trepsona, który podsunął mi to pod nos. Polecam każdemu, niezależnie od tego co słucha na co dzień.

PS: Zgodnie z obietnicą pod spodem znajdziecie cały zestaw klipów zrealizowanych do "No More Idols", a trzeba wam wiedzieć, że ich autorzy naprawdę znają się na rzeczy.

 

]]>