popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Parishttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/21056/ParisNovember 14, 2024, 10:12 pmpl_PL © 2024 Admin stronyWakacyjne klasyki Mietka 2017 - Część #1https://popkiller.kingapp.pl/2017-07-01,wakacyjne-klasyki-mietka-2017-czesc-1https://popkiller.kingapp.pl/2017-07-01,wakacyjne-klasyki-mietka-2017-czesc-1October 11, 2020, 11:18 pmPaweł MiedzielecThe best time of the year is finally here! Dokładnie cztery lata temu - w 2013 roku, zapoczątkowałem tutaj cykl wpisów mający na celu podzielenie się z czytelnikami Popkillera moją urlopową playlistą, by umilić im wakacyjne chwile relaksu porcją świetnej muzyki. Po czterech latach przerwy postanowiłem odkurzyć ten cykl i uzbrojony w sporą ilość nowych petard prosto z Kalifornii, ponownie zabrać was wszystkich w muzyczną podróż po zachodnim wybrzeżu.Na sam początek tegorocznej edycji mojej odświeżonej listy polecanych utworów zrobimy sobie krótki przelot przez West Coast lat 90-tych, by przy klasycznych dźwiękach g-funk ery zacząć urlopować się w najlepsze... now let us begin!2Pac "Throw Ya Hands Up"Zaczynamy od najbardziej charyzmatycznego rapera rodem z Cali, który w czasie swojego krótkiego życia nie tylko reprezentował West "to the fullest", ale i zdołał stworzyć jeden z najbogatszych dorobków w dziejach muzycznego show-biznesu. Katalog 'Paca jest tak przeogromny, że z łatwością można pominąć w nim mniej znane perełki jak "Throw Ya Hands Up", które moim zdaniem powinno było trafić na "Me Against The World", a znalazło się jedynie na wydanej w tym samym roku mało popularnej kompilacji "Pump Ya Fist".Kam "Pump Ya Fist"Na tej samej składance, co utwór Tupaca, znajduje się również kawałek nazywanego przez wielu "west coastową wersją Rakima" Kama. Tytułowe "Pump Ya Fist" to numer mocno nasiąknięty przesłaniem politycznym, a jego oprawa muzyczna jest na tak wysokim poziomie, że bez wahania umieściłbym go jako bonus na krążku "Made In America".Ice Cube "Legal Paper"Kiedyś Ice Cube był postrachem raperów, którzy umieszczali go szarym końcu listy potencjalnych wrogów - dzisiaj jest już jedną nogą w Hollywood, gdzie spełnia się jako pełnoprawny aktor, który wciąż jest w stanie wskazać znacznej części hip-hopowego świata miejsce w szeregu. Do czasu premiery "I Am The West" miał też jedną z najrówniejszych dyskografii, którą stanowiła tona hitów oraz zguby w stylu "Legal Paper" - bijące na głowę dużą część utworów z oficjalnych albumów, a podarowane na mało u nas popularną ale kozacką kompilację "The Lawhouse Expierence Vol. 1"...King T "That's Drama"Czasem zastanawiam się, gdzie byłby teraz King T, gdyby pod koniec lat 90-tych Dr. Dre wydał album "Thy Kingdom Come" tak jak obiecał... Słuchając wersji, która przedostała się kilka lat później do internetu nie mam wątpliwości, że byłaby to pierwsza platyna w dorobku legendy Compton, o co zadbały by już choćby takie sztosy, jak wyprodukowane prez Chrisa "The Glove" Taylora "That's Drama", które buja tak, że głowa mała!CJ Mac, Celly Cel, WC "Bay 2 L.A."Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat powstało wiele wspólnych numerów na linii "L.A. - Bay Area", ale są też i takie, na które świat czeka dalej z zapartym tchem. "Bay 2 L.A." to przykład collabo, które przeszło raczej bez echa, chociaż efekt końcowy w znacznym stopniu przewyższył lepiej rozdmuchaną medialnie współpracę bardziej znanych raperów... polecam sprawdzić.Rappin' 4-Tay "New Trump"Tym sposobem dotarliśmy do Bay Area - regionu często pomijanego na hip-hopowej mapie, który w latach 90-tych wygenerował całą plejadę gwiazd pokroju Rappin' 4-Taya: graczy może nie pierwszego kalibru, jeśli chodzi o medialność, ale absolutną czołówkę, jeśli szukasz rapera z wyluzowanym flow, który scala się z bitem w całość i oboje płyną tym samym tempem w jednym kierunku, jak 4-Tay w "New Trump", czyli w skrócie: jeden z moich ulubionych raperów na jednym z moich ulubionych kawałków z jednej z moich ulubionych płyt.Too Short "Just Another Day"Chyba największa legenda północnej Kalifornii i jeden z prekursorów rapu na zachodnim wybrzeżu. Ojciec chrzestny pimp-stylu, od którego swoją wiedzę czerpał m.in. Dru Down a nawet Snoop Dogg, oraz jeden z jego największych klasyków - prawie 25-letni już "Just Another Day", pochodzący z nie mniej klasycznej pozycji "Get Your Head Where You Fit In".Mac Dre "Twist Of Fonk"Mac Dre to postać mało u nas znana, za to na zachodzie niezwykle ceniona. Człowiek darzony w Bay Area porównywalnym szacunkiem co Too Short, przed którym nowe pokolenie raperów z Oakland nadal kłania się w pas. Prawie 13 lat po swojej tragicznej śmierci, Mac Dre ma w samym Oaktown rzesze naśladowców jak 2Pac, którzy nadal próbują wskrzesić jego ducha, ożywiając raz po raz zajawkę na wykręcony styl "Hyphy" - jego znak rozpoznawczy. Dzisiaj prezentuję wam Thizzy w odsłonie g-funkowej z połowy lat 90-tych, kiedy label Young Black Brotha posiadał w swoich szeregach prawdopodobnie najlepszą armię młodocianych mc's tamtego okresu.Paris "Heat"Jeśli Kama można określić mianem "bieguna południowego" politycznego rapu zachodniego wybrzeża, to do Parisa należy z pewnością biegun północny. Zawsze bezkompromisowy w tekstach, z których bije ostrością i ulicznymi realiami, dal się również poznać jako jeden z najlepszych i najbardziej niedocenionych producentów zachodu lat 90-tych. Czarny historyk, nacjonalista, który na "Unleashed" poszedł bardziej w stronę gangsterki i mimo, że nie zaowocowało to wielką ilością sprzedanych płyt, to kilka utworów z tego krążka, w tym m.in. "Heat" jest często wymienianych wśród najlepszych numerów w jego dorobku.E-A-Ski feat. Ice-T "Playa Haters"Na sam koniec przysłowiowa "wisienka na torcie", czyli collabo do którego dochodzi raz na ileś lat. Mój ulubiony producent z Oakland, określany często mianem "Bay Area's Dr. Dre" oraz O.G., od którego wszystko się na zachodzie zaczęło - cisnący po hejterach przy dźwiękach wykręconych piszczał E-A-Ski oraz Ice-T kończą dzisiejsze zestawienie mocnym akcentem.There you have it. W kolejnych odsłonach postaram się nadal zachować tą przekrojowość, dostarczając wam klasykę wymieszaną z rzeczami mniej znanymi, dorzucając przy okazji odrobinę współczesności oraz wartych uwagi numerów, które nigdy nie zostały opublikowane oficjalnie. Wszelkie sugestie, komentarze i konstruktywna krytyka mile widziane. Do zobaczenia za tydzień! #StayTunedThe best time of the year is finally here! Dokładnie cztery lata temu - w 2013 roku, zapoczątkowałem tutaj cykl wpisów mający na celu podzielenie się z czytelnikami Popkillera moją urlopową playlistą, by umilić im wakacyjne chwile relaksu porcją świetnej muzyki. Po czterech latach przerwy postanowiłem odkurzyć ten cykl i uzbrojony w sporą ilość nowych petard prosto z Kalifornii, ponownie zabrać was wszystkich w muzyczną podróż po zachodnim wybrzeżu.

Na sam początek tegorocznej edycji mojej odświeżonej listy polecanych utworów zrobimy sobie krótki przelot przez West Coast lat 90-tych, by przy klasycznych dźwiękach g-funk ery zacząć urlopować się w najlepsze... now let us begin!

2Pac "Throw Ya Hands Up"
Zaczynamy od najbardziej charyzmatycznego rapera rodem z Cali, który w czasie swojego krótkiego życia nie tylko reprezentował West "to the fullest", ale i zdołał stworzyć jeden z najbogatszych dorobków w dziejach muzycznego show-biznesu. Katalog 'Paca jest tak przeogromny, że z łatwością można pominąć w nim mniej znane perełki jak "Throw Ya Hands Up", które moim zdaniem powinno było trafić na "Me Against The World", a znalazło się jedynie na wydanej w tym samym roku mało popularnej kompilacji "Pump Ya Fist".

Kam "Pump Ya Fist"
Na tej samej składance, co utwór Tupaca, znajduje się również kawałek nazywanego przez wielu "west coastową wersją Rakima" Kama. Tytułowe "Pump Ya Fist" to numer mocno nasiąknięty przesłaniem politycznym, a jego oprawa muzyczna jest na tak wysokim poziomie, że bez wahania umieściłbym go jako bonus na krążku "Made In America".

Ice Cube "Legal Paper"
Kiedyś Ice Cube był postrachem raperów, którzy umieszczali go szarym końcu listy potencjalnych wrogów - dzisiaj jest już jedną nogą w Hollywood, gdzie spełnia się jako pełnoprawny aktor, który wciąż jest w stanie wskazać znacznej części hip-hopowego świata miejsce w szeregu. Do czasu premiery "I Am The West" miał też jedną z najrówniejszych dyskografii, którą stanowiła tona hitów oraz zguby w stylu "Legal Paper" - bijące na głowę dużą część utworów z oficjalnych albumów, a podarowane na mało u nas popularną ale kozacką kompilację "The Lawhouse Expierence Vol. 1"...

King T "That's Drama"
Czasem zastanawiam się, gdzie byłby teraz King T, gdyby pod koniec lat 90-tych Dr. Dre wydał album "Thy Kingdom Come" tak jak obiecał... Słuchając wersji, która przedostała się kilka lat później do internetu nie mam wątpliwości, że byłaby to pierwsza platyna w dorobku legendy Compton, o co zadbały by już choćby takie sztosy, jak wyprodukowane prez Chrisa "The Glove" Taylora "That's Drama", które buja tak, że głowa mała!

CJ Mac, Celly Cel, WC "Bay 2 L.A."
Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat powstało wiele wspólnych numerów na linii "L.A. - Bay Area", ale są też i takie, na które świat czeka dalej z zapartym tchem. "Bay 2 L.A." to przykład collabo, które przeszło raczej bez echa, chociaż efekt końcowy w znacznym stopniu przewyższył lepiej rozdmuchaną medialnie współpracę bardziej znanych raperów... polecam sprawdzić.

Rappin' 4-Tay "New Trump"
Tym sposobem dotarliśmy do Bay Area - regionu często pomijanego na hip-hopowej mapie, który w latach 90-tych wygenerował całą plejadę gwiazd pokroju Rappin' 4-Taya: graczy może nie pierwszego kalibru, jeśli chodzi o medialność, ale absolutną czołówkę, jeśli szukasz rapera z wyluzowanym flow, który scala się z bitem w całość i oboje płyną tym samym tempem w jednym kierunku, jak 4-Tay w "New Trump", czyli w skrócie: jeden z moich ulubionych raperów na jednym z moich ulubionych kawałków z jednej z moich ulubionych płyt.

Too Short "Just Another Day"
Chyba największa legenda północnej Kalifornii i jeden z prekursorów rapu na zachodnim wybrzeżu. Ojciec chrzestny pimp-stylu, od którego swoją wiedzę czerpał m.in. Dru Down a nawet Snoop Dogg, oraz jeden z jego największych klasyków - prawie 25-letni już "Just Another Day", pochodzący z nie mniej klasycznej pozycji "Get Your Head Where You Fit In".

Mac Dre "Twist Of Fonk"
Mac Dre to postać mało u nas znana, za to na zachodzie niezwykle ceniona. Człowiek darzony w Bay Area porównywalnym szacunkiem co Too Short, przed którym nowe pokolenie raperów z Oakland nadal kłania się w pas. Prawie 13 lat po swojej tragicznej śmierci, Mac Dre ma w samym Oaktown rzesze naśladowców jak 2Pac, którzy nadal próbują wskrzesić jego ducha, ożywiając raz po raz zajawkę na wykręcony styl "Hyphy" - jego znak rozpoznawczy. Dzisiaj prezentuję wam Thizzy w odsłonie g-funkowej z połowy lat 90-tych, kiedy label Young Black Brotha posiadał w swoich szeregach prawdopodobnie najlepszą armię młodocianych mc's tamtego okresu.

Paris "Heat"
Jeśli Kama można określić mianem "bieguna południowego" politycznego rapu zachodniego wybrzeża, to do Parisa należy z pewnością biegun północny. Zawsze bezkompromisowy w tekstach, z których bije ostrością i ulicznymi realiami, dal się również poznać jako jeden z najlepszych i najbardziej niedocenionych producentów zachodu lat 90-tych. Czarny historyk, nacjonalista, który na "Unleashed" poszedł bardziej w stronę gangsterki i mimo, że nie zaowocowało to wielką ilością sprzedanych płyt, to kilka utworów z tego krążka, w tym m.in. "Heat" jest często wymienianych wśród najlepszych numerów w jego dorobku.

E-A-Ski feat. Ice-T "Playa Haters"
Na sam koniec przysłowiowa "wisienka na torcie", czyli collabo do którego dochodzi raz na ileś lat. Mój ulubiony producent z Oakland, określany często mianem "Bay Area's Dr. Dre" oraz O.G., od którego wszystko się na zachodzie zaczęło - cisnący po hejterach przy dźwiękach wykręconych piszczał E-A-Ski oraz Ice-T kończą dzisiejsze zestawienie mocnym akcentem.

There you have it. W kolejnych odsłonach postaram się nadal zachować tą przekrojowość, dostarczając wam klasykę wymieszaną z rzeczami mniej znanymi, dorzucając przy okazji odrobinę współczesności oraz wartych uwagi numerów, które nigdy nie zostały opublikowane oficjalnie. Wszelkie sugestie, komentarze i konstruktywna krytyka mile widziane. Do zobaczenia za tydzień! #StayTuned

]]>
Dziedzictwo Malcolma X, czyli rap, w którym chodziło o coś więcejhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-21,dziedzictwo-malcolma-x-czyli-rap-w-ktorym-chodzilo-o-cos-wiecejhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-21,dziedzictwo-malcolma-x-czyli-rap-w-ktorym-chodzilo-o-cos-wiecejMay 21, 2017, 4:19 pmTadeusz TurnauPewnie nie każdy miłośnik hip hopowej kultury wie kim był Malcolm X. A powinien. Po pierwsze dlatego, iż grzechem jest nie znać postaci, która odegrała tak znamienitą rolę w walce o prawa czarnoskórej mniejszości w Stanach Zjednoczonych, a po drugie, jak mogliśmy przeczytać swego czasu w słynnym magazynie „The Source” : „That’s the man who made intelligence cool in Hip Hop music”.Od przestępcy do światowej klasy politykaWychowany w nienawiści do białych, od najmłodszych lat trapiony przez działania rasistowskiej organizacji Czarnego Legionu, urodzony niemal dokładnie przed 92 laty, 19 maja 1925 roku w Omaha, Malcolm dorastał w domu dziecka, odkąd jego ojciec został zginął w niejasnych okolicznościach (krążyły pogłoski, że został zamordowany przez Czarny Legion), a matka ze względu na traumę po śmierci męża wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Młody czarnoskóry chłopiec trafił wówczas do szkoły, gdzie uczęszczały przede wszystkim białe dzieci. Był niesamowicie zdolny, osiągał najlepsze wyniki w nauce, jednak szybko przekonał się, iż jako przedstawiciel czarnej rasy nie ma szans na zrobienie kariery w jakiejkolwiek poważnej branży. Zajął się więc tym, do czego zdaniem niektórych on i jego rówieśnicy byli „przeznaczeni” – działał w grupach przestępczych, kradł, handlował bronią oraz narkotykami. Do czasu. W 1946 roku został skazany na dziesięć lat więzienia za kradzież, i właśnie tam, za kratkami bostońskiego zakładu karnego poznał nauki, które całkowicie odmieniły jego życie. Za namową współwięźnia, Brata Reginalda zainteresował się działaniami Narodu Islamu, mało popularnej organizacji polityczno-religijnej, której zwierzchnikiem był człowiek o imieniu Elijah Muhammad. Jeszcze za czasów pobytu w więzieniu Malcolm zaczął korespondować ze swoim przyszłym „mistrzem”, a po opuszczeniu zakładu karnego nie tylko dzięki charyzmie, ale i posiadaniu ogromnej wiedzy nabytej dzięki obcowaniu ze wszelaką literaturą szybko stał się jedną z najważniejszych twarzy Narodu Islamu, a wręcz prawą ręką samego Muhammada.Jako człowiek wyznający w duchu swej religii Czarny Nacjonalizm, Malcolm X stał w opozycji do wierzeń działającego w tym samym okresie Martina Luthera Kinga, twierdząc, iż kooperacja między białą a czarną rasą jest absolutnie niemożliwa. On też walczył o równość, o pokój, lecz twierdził, iż trzeba je uzyskać „by any means necessary”, czyli korzystając ze wszelkich koniecznych środków. „Sometimes you need to pick the gun up, to put the gun down" – mawiał niegdyś Malcolm. Dzięki jego zagorzałym działaniom on sam, a co za tym idzie Naród Islamu szybko zyskali bardzo dużą popularność w Stanach Zjednoczonych. Jednak, gdy wydawało się, iż do końca życia człowiek ten będzie działał pod skrzydłami Muhammada Elijaha, przesiąknięty nienawiścią do białych, w roku 1964, dowiadując się o niewierności małżeńskiej swojego mistrza, Malcolm zdecydował się opuścić stworzoną przez niego organizację. Jeszcze w tym samym roku odbył pielgrzymkę do Mekki, a po powrocie do Ameryki zdecydował się nie tylko oddzielić religię od polityki, ale też podjął współpracę z Lutherem Kingiem, a nawet z organizacjami zrzeszającymi ludzi białej rasy. Wówczas Malcolm skupił się przede wszystkim na walce z narastającym kapitalizmem, twierdząc, iż uciskani ludzie wszelkich ras muszą zbuntować się przeciwko wyzyskiwaczom i rozpocząć rewolucję. Niestety jego działaniom szybki kres przyniosła zemsta członków Narodu Islamu, którzy zamordowali czarnego aktywistę w roku 1965 podczas jego przemówienia na wiecu w nowojorskim Harlemie (informacja ta nie jest w żaden oficjalny sposób potwierdzona, a liczne tropy wskazują również, iż za morderstwem mogły w rzeczywistości stać amerykańskie służby specjalne). „If you are not ready to die for it, put the word "freedom" out of your vocabulary” – mawiał swego czasu Malcolm X, i choć słowa te w pewien sposób przepowiedziały jego rychłą śmierć, to przesłanie, które ten człowiek głosił, jego przekonania oraz idee pozostały żywe, a jednym z ich głównych nośników okazała się właśnie hip hopowa muzyka.Ostatni (?) poeciJuż cztery lata po śmierci Malcolma X, podczas obchodów 44 rocznicy jego urodzin został utworzony zespół The Last Poets zrzeszający artystów wywodzących się z różnych gatunków muzyki, a w tym przyszłych pionierów rapu (chociażby Jalala Urdina) . Dzień założenia zespołu nie był przypadkowy, a jego członkowie w swej twórczości opartej na zastępujących perkusję akcentach tonicznych oraz posługiwaniu się skandową mową skupili się przede wszystkim na popularyzowaniu przesłania Czarnego Nacjonalizmu, ideologii głoszonej przed laty przez działającego pod skrzydłami Narodu Islamu Malcolma X.„Słuchając tak niezwykłych utworów Last Poets, jak „Wake Up, Niggers” i wyjaśnień, dlaczego Czarni potrzebują rewolucji i powinni przyswoić idee Malcolma X, możemy pojąć polityczny wymiar nurtu czarnej kultury ulicznej, który stał się zaczynem rapu i wycisnął piętno na jego rozwoju.” - pisze Zbigniew Kowalewski w książce „Rap. Między Malcolmem X a subkulturą Gangową". Według wielu amerykańskich badaczy kultury hip hopowej to właśnie w działaniach muzyków zespołu The Last Poets, którzy jako pierwsi zaczęli w swej twórczości ukazywać miasto jako swoistą dżunglę oraz poszukiwać w niej utraconej godności czarnego człowieka, powinniśmy doszukiwać się korzeni muzyki rapowej. Widzimy więc, iż postać Malcolma X nie tylko sprawiła, iż inteligencja w rapie stała się czymś „fajnym”, ale miała też swój znamienity wkład w samym procesie powstawania oraz krystalizacji tego elementu hip hopowej kultury.„Rap jako CNN czarnej Ameryki”Jednakże na rozkwit prawdziwego „afrocentrycznego rapu” trzeba było czekać aż do końca lat 80 ubiegłego wieku. W tamtym czasie niezmiennie bowiem, ze względu też na opresyjną politykę rządów Reagana oraz Busha, Afroamerykanie, mimo iż od ponad 20 lat posiadali wszelkie prawa obywatelskie, padali ofiarami niezwykłej wręcz dyskryminacji oraz segregacji społecznej. Jak możemy wnioskować z publikowanych na przełomie lat 80 i 90 statystyk, ich przeciętna sytuacja materialna, wykształcenie oraz szerzej rozumiany dobrobyt w porównaniu do białych Amerykanów prawdziwie wołały o pomstę do nieba.[[{"fid":"39002","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":""},"type":"media","attributes":{"height":252,"width":427,"class":"media-element file-default"},"link_text":null}]] "Nim ktokolwiek zaczął mówić znowu o rewolucji i czarnej świadomości, wypuściłem mój album „By All Means Necessary”, a Chuck D swój, „Nation Of Millions”, w których jako pierwsi stwierdziliśmy: oto czym trzeba przypieprzyć, oto jak teraz będziemy stawiać sprawy” – powiedział po latach w wywiadzie dla magazynu „The Source” KRS-One (tłumaczenie: Zbigniew Kowalewski). Na okładce drugiego albumu jednej z największych legend amerykańskiego rapu (gwoli ścisłości płyta została stworzona przez zespół Boogie Down Productions, którego frontmanem był One) widnieje młody człowiek trzymający w ręku pistolet i wyglądający przez okno. Grafika ta stanowiła imitację słynnego zdjęcia, które w latach 60 zrobił sobie Malcolm X w celu wystraszenia potencjalnych zamachowców. Również sam tytuł krążka: „By all means necessary” nawiązuje rzecz jasna do wspomnianych już przeze mnie słów Malcolma, które brzmiały "We’ve got to fight for our freedom by any means necessary”. Co ciekawe jednak w treści płyty odnajdziemy już raczej odwołania do pokojowego przesłania, które to pod koniec swojej działalności zaczął głosić słynny rewolucjonista. Co prawda One w ostatnim z kawałków na płycie, w którym wciela się w rolę Malcolma X i przemawia do słuchaczy niczym rasowy polityk, przekonuje, iż o pokój oraz równość należy walczyć przy pomocy wszelkich koniecznych środków, jednak na pozostałej części krążka nie słyszymy już żadnych nawoływań do rewolucji, do wszczęcia walki zbrojnej a raczej swego rodzaju „pokorne” idee mówiące o braku różnic, szacunku, a także o konieczności zaprzestania stosowania przemocy. Tego typu przekaz wynikał w dużej mierze z zapoczątkowanego przez One’a na rok przed wydaniem krążka „By all means necessary” hip hopowego ruchu „Stop The Violence Movement”, który miał na celu położenie kresu przemocy wśród Afroamerykanów. Również wówczas, na promującym akcję kawałku „Self Destruction” mogliśmy usłyszeć samplowany fragment z jednego z najsłynniejszych przemówień autorstwa Malcolma X.Jak się jednak okazało, to wcale nie krążek Boogie Down Productions okazał się najważniejszym z pierwszych rapowych wydawnictw o „afrocentrycznym” charakterze. Pod koniec lat 80 niebywałym szokiem dla słuchaczy rapu musiało być pojawienie się na scenie hip hopowej zespołu Public Enemy, którego członkowie nie tylko w swej twórczości nie zamierzali stronić od nawoływań do wszczęcia rewolucji, ale też chociażby podczas grania koncertów wybiegali na scenę przy dźwiękach syreny alarmowej ubrani w mundury wojskowe. Na wspomnianej w wypowiedzi One’a płycie o wymownym tytule „It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back”, od frontmana nowojorskiego zespołu, Chucka D bije ogromna duma z powodu bycia przedstawicielem uciskanej rasy, co spokojnie można podpiąć pod wizję i założenia Czarnego Nacjonalizmu. Artysta przekonuje co prawda w jednym z kawałków, iż ze względu na bycie cywilizowanym człowiekiem daje jeszcze szanse białej supremacji na poprawę, jednak samemu przepowiada również, iż państwo amerykańskie podąża ku nieodzownej wojnie. Płyta Public Enemy naszpikowana jest nawiązaniami do działalności i przemówień Malcolma X, a jednym z ich najbardziej wyrazistych przykładów jest zapożyczenie od Malcolma Little sentencji: „Too black, too strong” użytej w kawałku „Bring The Noise”.Wspomniane dwa albumy nie tylko na lata ukierunkowały hip hop muzycznie (rzecz jasna w szczególności drugi z nich), ale też ich wyrazista oraz bezpardonowa treść sprawiła, iż w bliskim czasie „afrocentryczny rap” niesamowicie urósł w siłę. Dopiero po ich ukazaniu mógł się on stać „CNN czarnej Ameryki”, dopiero po pierwszych ruchach KRS-One’a i Chucka D inni raperzy sięgnęli wzrokiem do historii i zaczęli czerpać inspirację z życia oraz działalności najwybitniejszych czarnych aktywistów. A za najwybitniejszego z najwybitniejszych został przez nich uznany Malcolm X. To właśnie jego jakże bogate dziedzictwo przewijało się przez dziesiątki albumów rapowych w postaci grafik, słownych nawiązań czy też samplowanych fragmentów z jego słynnych przemówień. Jak przytacza Zbigniew Kowalewski we wspominanej już przeze mnie książce z 1994 roku : „We wkładce płyty Words From the Frontlines (BMG Music, 1992) z fragmentami najdonioślejszych przemówień Malcolma X, Betty Shabazz (żona Malcolma przyp. red.) pisze: „Raduje mnie ponowny przypływ zainteresowania osobą mojego męża, który nastąpił w ciągu minionego dziesięciolecia, zwłaszcza wśród czarnej młodzieży i raperów, okazujących przywiązanie do jego idei w sposób budzący mój podziw”. W tejże wkładce Michael Eric Dyson, profesor afroamerykanistyki, stwierdza: „X jest najchętniej przywoływanym przez rewolucję rapową krasomówcą i jego słowa wytyczają ideowe ramy rozwoju prawdziwej czarnej świadomości”. Cóż, ja rzecz jasna nie zdołam przybliżyć Wam każdego z przykładów rapowych inspiracji osobą Malcolma X, lecz w dalszej części felietonu postaram się wyłonić ich najbardziej znamienite oraz wartościowe przykłady.W poszukiwaniu Malcolma…By rozpocząć naszą krótką podróż śladami amerykańskiego rapu, w którym rzeczywiście „black is black”, w którym budzi się czarna świadomość i roi się od nawiązań do dziedzictwa najwybitniejszych czarnoskórych aktywistów musimy przenieść się z Nowego Jorku aż na Zachodnie Wybrzeże, a dokładniej do Los Angeles, gdzie na początku lat 90 pojawił się na hip hopowej scenie jeden z najlepiej uświadomionych politycznie raperów w historii, Paris.Dokładnie w 1990 roku identyfikujący się z nurtem Czarnego Nacjonalizmu artysta wydał płytę „The Devil Made Me Do It” poświęconą popularyzowaniu dziedzictwa byłych czarnych rewolucjonistów oraz opisaniu dramatycznej sytuacji, w jakiej znajdowała się wówczas mniejszość afroamerykańska w Stanach Zjednoczonych. We wkładce do albumu Paris opublikował krótkie biografie wielkich czarnych przywódców nacjonalistycznych XIX i XX wieku: Nata Turnera, Marcusa Garvey’a, Elijaha Muhammada, Malcolma X oraz Huey P. Newtona i Bobby'ego Seale’a. W samej treści krążka odnajdziemy liczne nawiązania do działalności Czarnych Panter (radykalnej amerykańskiej organizacji politycznej walczącej na przełomie 60 i 70 lat o prawa czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych), a także chociażby krótkie „streszczenie” działań najwybitniejszych czarnych rewolucjonistów, w którym przywoływane są osobistości takie jak Malcolm X czy też Elijah Muhammad. Na swoim debiutanckim krążku Paris nie stronił również od rzucania linijek mających na celu nakłonienie do wszczęcia rewolucji, a chyba najbardziej pamiętnymi z nich są wersy mówiące o „uderzaniu czarną pięścią w białych kapitalistów”. Co ciekawe raper z Los Angeles otrzymał za opisywany album nagrodę od byłych działaczy Czarnych Panter, którzy zasygnalizowali tym samym, iż przesłanie zawarte w twórczości młodego artysty spotyka się z ich sporym uznaniem.Rzecz jasna „afrocentryczny rap” nie powędrował na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku jedynie na Zachodnie Wybrzeże, a rozprzestrzenił się po całej hip hopowej Ameryce. W samym stanie New York właśnie w tym okresie na scenie debiutowali artyści tacy jak X Clan, czy też Sadat X, którzy nie tylko poprzez swoje pseudonimy zawierające w sobie wymowną literę X, ale też sporą częścią twórczości niejako oddali hołd wielkiemu czarnemu rewolucjoniście. Co ciekawe, dla rapu znalazło się również miejsce w soundtracku biograficznego filmu opowiadającego o życiu Malcolma X, który został nakręcony przez Spike’a Lee w 1992 roku. Zespół Arrested Development nagrał wówczas na potrzeby owego przedsięwzięcia utwór pod tytułem „Revolution”, w którym możemy usłyszeć nawoływania do walki zbrojnej w imieniu poległych mistrzów czarnej nacji. Ten sam zespół na początku lat 90 wydał słynny album pod tytułem: „3 Years, 5 Months And 2 Days In The Life Of...”, gdzie znajdziemy bardzo znamienne wersy przetłumaczone przez Zbigniewa Kowalewskiego na j. polski: „Więc trzeba obalić ten rząd / Bracia mający kałasznikowy i uzi / Muszą się nauczyć, jak się nimi właściwie posługiwać / I zachować amunicję na czas rewolucji.” Dziedzictwo Malcolma X przewijało się również w twórczości raperów utożsamianych bardziej z rapem gangsterskim, takich jak chociażby działający na scenie w LA Ice Cube, a także w dorobku artystycznym tworzącego na Wschodnim Wybrzeżu, czerpiącego mnóstwo inspiracji z ideologii Narodu Islamu, Lakima Shabazza. Jednak, jeśli chcemy zostać świadkami najistotniejszych wydarzeń łączących muzykę rapową z osobą słynnego czarnego aktywisty, które miały miejsce w omawianym okresie, musimy na chwilę przenieść się aż do Atlanty. Tam bowiem, w roku 1992 pochodzący z Los Angeles Tupac Shakur wygłosił jedno ze swoich pierwszych publicznych przemówień na drugim bankiecie im. Malcolma X.Jeden z najsłynniejszych raperów w historii od dziecka był w pewien sposób naznaczony do walki o prawa czarnoskórych mieszkańców Ameryki, gdyż wychowująca go samotnie matka był przed laty wysoko postawionym działaczem Czarnych Panter. Nie może więc nas dziwić, iż choć wiele osób kojarzy osobę Shakura z "gangsterskim rapem" spod szyldu Death Row, to w sporej części swej twórczości nawiązywał on do kwestii społeczno-politycznych i rozprawiał o losie czarnoskórej mniejszości w Ameryce Północnej. Podczas wspomnianego przemówienia w Atlancie Tupac opowiadał zgromadzonym o tym, jak wielką inspirację stanowiła dla niego samego działalność Malcolma X oraz innych wielkich rewolucjonistów, a także rozprawiał o sytuacji, w jakiej jego zdaniem znajdowali się ówcześnie Afroamerykanie, jak i o krokach, które muszą być podjęte, by uległa ona zmianie. Shakur skupił się przede wszystkim na tym, by uświadomić zgromadzonych, iż tu nie chodzi o jednostki, a o całe społeczeństwo, iż problemy, które w przyszłości będą dotykać ich dzieci okażą się problemami, z którymi borykać będą musieli się wszyscy młodzi ludzie o czarnym kolorze skóry. „So that means, it’s not just about you taking care of your child; it’s about you taking care of these children.” – przekonywał Tupac. Siła tkwi we wspólnocie, w pojedynczych działaniach, które zebrane w całość przyniosą pożądane efekty – tak najogólniej moglibyśmy sparafrazować przekaz płynący z ust autora "2Pacalypse Now". „This is proof that we can be together. The young black male is the future of us. And the young black sister is the future of us. It’s gonna be what you put into it.” – mówił wyniośle na koniec słynnego speechu Tupac Shakur.Malcolm X żyje do dziśWydarzeniem, które nastąpiło niedługo po ukazaniu się opisywanych przeze mnie albumów oraz wygłoszeniu przez Tupaca słynnego przemówienia w Atlancie, były niezwykle krwawe zamieszki w Los Angeles, do których doszło w sierpniu 1992 roku. Wówczas po ogłoszeniu uniewinniającego wyroku dla czterech białych policjantów oskarżonych o brutalne pobicie czarnoskórego kierowcy taksówki, Rodneya Kinga, czarna młodzież wspierana głównie przez mniejszość latynoamerykańską wyszła na ulicę L.A. i doprowadziła do najtragiczniejszego „powstania ulicznego” w historii XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Jego uczestnicy wybrali sobie na hymn swych działań kawałek Public Enenemy „Burn Hollywood Burn”, a podczas palenia „lepszych dzielnic” miasta wykrzykiwali ponoć pseudonimy takich raperów jak Chuck D, KRS One czy też Ice Cube. Rzecz jasna ciężko stwierdzić, czy wydarzenia te rzeczywiście były „rewolucją”, którą przed laty przepowiadał Malcolm X i której nieuchronne nadejście zwiastowali jego śladem czarnoskórzy raperzy, jednak nie można mieć wątpliwości, iż w pewnym sensie nosiły one jej znamiona.Jednakże do” prawdziwej” rewolucji zbrojnej, do wojny o utraconą godności oczywiście nigdy nie doszło, a co więcej już następnych latach (tj. w drugiej połowie lat 90 i na początku XXI wieku) rap o rewolucyjnym przekazie nieco stracił na sile. Nawiązań do życia i działalności Malcolma X nie pojawiało się w nim już aż tak wiele, co oczywiście nie znaczy, iż człowiek ten został zupełnie zapomniany. W następnych latach kultywowaniem jego dziedzictwa zajął się chociażby członek legendarnego Wu–Tang Clanu, Ghostface Killah, który w 2000 roku nagrał numer o wymowny tytule "Malcolm".“Ayo/I’m like Malcolm out the window with the joint/ hooded up, blood in my eye/I let two fly..” – to pochądzące z owego kawałka wersy, które stanowią jedno z najpopularniejszych nawiązań do osoby Malcolma X w historii amerykańskiego rapu. Rzecz jasna Ghostface Killah nie był jedynym z artystów, który w dalszym ciągu sięgał po dziedzictwo czarnego rewolucjonisty, a hołd jego osobie składali w swej twórczości także tacy artyści jak zespoły Gangstarr oraz Immortal Technique czy też duet Dead Prez.Do dziś postać Malcolma X jest stale obecna w szeroko rozumianej popkulturze, a w tym rzecz jasna w muzyce hip hopowej. Nawiązania do jej osoby możemy znaleźć nawet i w kawałkach takich artystów jak Kendrick Lamar, Drake czy Kanye West, lecz zazwyczaj zawarte są one jedynie w pojedynczych wersetach. Oczywiście ciężko dziś oczekiwać od mainstreamowych raperów, którzy czerpią niemałe korzyści z aktywności na kapitalistacznym rynku, by ci wrócili nagle do korzeni i ponownie otwarcie sprzeciwili się działaniom „białej supremacji”, tak więc nawet ich najuboższe follow upy do dziedzictwa takich ludzi jak Malcolm X nadal powinny być dla nas powodem do niemałej radości. Krzepiącym jest również fakt, iż do dziś odbywa się coroczny bankiet imienia wielkiego czarnego rewolucjonisty (ten sam, na którym przemawiał Tupac), a jego 26 odsłona miała miejsce ledwie przed paroma miesiącami w Atlancie. Także i w polskim rapie możemy teoretycznie doszukać się nawiązań do osoby Malcolma X, a najoczywistszym z tego przykładów byłby pewnie kawałek nagrany przez Szczuba oraz Danny’ego, który zatytułowany został imieniem czarnoskórego aktywisty. Niestety jednak z kultywowaniem dziedzictwa Malcolma numer ten nie ma za wiele wspólnego…Tak jak pisałem na początku tekstu, wydaję mi się, iż znaczna większość polskich raperów oraz słuchaczy hip hopu nie ma w ogóle pojęcia, kim był i z czego zasłynął najsłynniejszy u boku Martina Luthera Kinga czarny rewolucjonista. A powtarzając się – powinna mieć. Cały „afrocentryczny rap” to absolutny temat rzeka, a co za tym idzie także zawarte w nim dziedzictwo Malcolma X jest bardzo szerokim, niezgłębionym oraz niezwykle interesującym zagadnieniem . Osobiście chciałbym, żeby lektura powyższego felietonu stanowiła dla Was jedynie zalążek do poważnego zainteresowania się życiem i działalnością tego człowieka oraz rapem, który tworzony był w duchu jego idei i poglądów. Na koniec pozwolę więc sobie polecić Wam książkę Zbigniewa Kowalewskiego „Rap. Między Malcolmem X a subkulturą gangową”, na której to oparłem sporą część mojego artykułu (jest ona dostępna darmowo w internecie). Z pewnością nie zaszkodzi Wam również lektura spisanej przez Alexa Haleya autobiografii Malcolma X (1962), a także odpalenie któregoś wieczoru wspominanego przeze mnie filmu Spike'a Lee z 1992 roku, który został zrealizowany na jej podstawie. No dobra a sam rap? Cóż, chyba nie muszę nikogo przekonywać, iż powrót do albumów takich jak „By All Means Necessary” czy „It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back”, a także do twórczości chociażby Parisa bądź Arrested Development to pomysł więcej niż wyśmienity.Pewnie nie każdy miłośnik hip hopowej kultury wie kim był Malcolm X. A powinien. Po pierwsze dlatego, iż grzechem jest nie znać postaci, która odegrała tak znamienitą rolę w walce o prawa czarnoskórej mniejszości w Stanach Zjednoczonych, a po drugie, jak mogliśmy przeczytać swego czasu w słynnym magazynie „The Source” : That’s the man who made intelligence cool in Hip Hop music”.

Od przestępcy do światowej klasy polityka

Wychowany w nienawiści do białych, od najmłodszych lat trapiony przez działania rasistowskiej organizacji Czarnego Legionu, urodzony niemal dokładnie przed 92 laty, 19 maja 1925 roku w Omaha, Malcolm dorastał w domu dziecka, odkąd jego ojciec został zginął w niejasnych okolicznościach (krążyły pogłoski, że został zamordowany przez Czarny Legion), a matka ze względu na traumę po śmierci męża wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Młody czarnoskóry chłopiec trafił wówczas do szkoły, gdzie uczęszczały przede wszystkim białe dzieci. Był niesamowicie zdolny, osiągał najlepsze wyniki w nauce, jednak szybko przekonał się, iż jako przedstawiciel czarnej rasy nie ma szans na zrobienie kariery w jakiejkolwiek poważnej branży. Zajął się więc tym, do czego zdaniem niektórych on i jego rówieśnicy byli „przeznaczeni” – działał w grupach przestępczych, kradł, handlował bronią oraz narkotykami. Do czasu. W 1946 roku został skazany na dziesięć lat więzienia za kradzież, i właśnie tam, za kratkami bostońskiego zakładu karnego poznał nauki, które całkowicie odmieniły jego życie. Za namową współwięźnia, Brata Reginalda zainteresował się działaniami Narodu Islamu, mało popularnej organizacji polityczno-religijnej, której zwierzchnikiem był człowiek o imieniu Elijah Muhammad. Jeszcze za czasów pobytu w więzieniu Malcolm zaczął korespondować ze swoim przyszłym „mistrzem”, a po opuszczeniu zakładu karnego nie tylko dzięki charyzmie, ale i posiadaniu ogromnej wiedzy nabytej dzięki obcowaniu ze wszelaką literaturą szybko stał się jedną z najważniejszych twarzy Narodu Islamu, a wręcz prawą ręką samego Muhammada.

Jako człowiek wyznający w duchu swej religii Czarny Nacjonalizm, Malcolm X stał w opozycji do wierzeń działającego w tym samym okresie Martina Luthera Kinga, twierdząc, iż kooperacja między białą a czarną rasą jest absolutnie niemożliwa. On też walczył o równość, o pokój, lecz twierdził, iż trzeba je uzyskać „by any means necessary, czyli korzystając ze wszelkich koniecznych środków. „Sometimes you need to pick the gun up, to put the gun down" – mawiał niegdyś Malcolm. Dzięki jego zagorzałym działaniom on sam, a co za tym idzie Naród Islamu szybko zyskali bardzo dużą popularność w Stanach Zjednoczonych. Jednak, gdy wydawało się, iż do końca życia człowiek ten będzie działał pod skrzydłami Muhammada Elijaha, przesiąknięty nienawiścią do białych, w roku 1964, dowiadując się o niewierności małżeńskiej swojego mistrza, Malcolm zdecydował się opuścić stworzoną przez niego organizację. Jeszcze w tym samym roku odbył pielgrzymkę do Mekki, a po powrocie do Ameryki zdecydował się nie tylko oddzielić religię od polityki, ale też podjął współpracę z Lutherem Kingiem, a nawet z organizacjami zrzeszającymi ludzi białej rasy. Wówczas Malcolm skupił się przede wszystkim na walce z narastającym kapitalizmem, twierdząc, iż uciskani ludzie wszelkich ras muszą zbuntować się przeciwko wyzyskiwaczom i rozpocząć rewolucję. Niestety jego działaniom szybki kres przyniosła zemsta członków Narodu Islamu, którzy zamordowali czarnego aktywistę w roku 1965 podczas jego przemówienia na wiecu w nowojorskim Harlemie (informacja ta nie jest w żaden oficjalny sposób potwierdzona, a liczne tropy wskazują również, iż za morderstwem mogły w rzeczywistości stać amerykańskie służby specjalne).„If you are not ready to die for it, put the word "freedom" out of your vocabulary – mawiał swego czasu Malcolm X, i choć słowa te w pewien sposób przepowiedziały jego rychłą śmierć, to przesłanie, które ten człowiek głosił, jego przekonania oraz idee pozostały żywe, a jednym z ich głównych nośników okazała się właśnie hip hopowa muzyka.

Ostatni (?) poeci

Już cztery lata po śmierci Malcolma X, podczas obchodów 44 rocznicy jego urodzin został utworzony zespół The Last Poets zrzeszający artystów wywodzących się z różnych gatunków muzyki, a w tym przyszłych pionierów rapu (chociażby Jalala Urdina) . Dzień założenia zespołu nie był przypadkowy, a jego członkowie w swej twórczości opartej na zastępujących perkusję akcentach tonicznych oraz posługiwaniu się skandową mową skupili się przede wszystkim na popularyzowaniu przesłania Czarnego Nacjonalizmu, ideologii głoszonej przed laty przez działającego pod skrzydłami Narodu Islamu Malcolma X.

„Słuchając tak niezwykłych utworów Last Poets, jak „Wake Up, Niggers” i wyjaśnień, dlaczego Czarni potrzebują rewolucji i powinni przyswoić idee Malcolma X, możemy pojąć polityczny wymiar nurtu czarnej kultury ulicznej, który stał się zaczynem rapu i wycisnął piętno na jego rozwoju.” - pisze Zbigniew Kowalewski w książce „Rap. Między Malcolmem X a subkulturą Gangową". Według wielu amerykańskich badaczy kultury hip hopowej to właśnie w działaniach muzyków zespołu The Last Poets, którzy jako pierwsi zaczęli w swej twórczości ukazywać miasto jako swoistą dżunglę oraz poszukiwać w niej utraconej godności czarnego człowieka, powinniśmy doszukiwać się korzeni muzyki rapowej. Widzimy więc, iż postać Malcolma X nie tylko sprawiła, iż inteligencja w rapie stała się czymś „fajnym”, ale miała też swój znamienity wkład w samym procesie powstawania oraz krystalizacji tego elementu hip hopowej kultury.

„Rap jako CNN czarnej Ameryki”

Jednakże na rozkwit prawdziwego „afrocentrycznego rapu” trzeba było czekać aż do końca lat 80 ubiegłego wieku. W tamtym czasie niezmiennie bowiem, ze względu też na opresyjną politykę rządów Reagana oraz Busha, Afroamerykanie, mimo iż od ponad 20 lat posiadali wszelkie prawa obywatelskie, padali ofiarami niezwykłej wręcz dyskryminacji oraz segregacji społecznej. Jak możemy wnioskować z publikowanych na przełomie lat 80 i 90 statystyk, ich przeciętna sytuacja materialna, wykształcenie oraz szerzej rozumiany dobrobyt w porównaniu do białych Amerykanów prawdziwie wołały o pomstę do nieba.

[[{"fid":"39002","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":""},"type":"media","attributes":{"height":252,"width":427,"class":"media-element file-default"},"link_text":null}]]

 "Nim ktokolwiek zaczął mówić znowu o rewolucji i czarnej świadomości, wypuściłem mój album „By All Means Necessary”, a Chuck D swój, „Nation Of Millions”, w których jako pierwsi stwierdziliśmy: oto czym trzeba przypieprzyć, oto jak teraz będziemy stawiać sprawy” – powiedział po latach w wywiadzie dla magazynu „The Source” KRS-One (tłumaczenie: Zbigniew Kowalewski). Na okładce drugiego albumu jednej z największych legend amerykańskiego rapu (gwoli ścisłości płyta została stworzona przez zespół Boogie Down Productions, którego frontmanem był One) widnieje młody człowiek trzymający w ręku pistolet i wyglądający przez okno. Grafika ta stanowiła imitację słynnego zdjęcia, które w latach 60 zrobił sobie Malcolm X w celu wystraszenia potencjalnych zamachowców. Również sam tytuł krążka: „By all means necessary” nawiązuje rzecz jasna do wspomnianych już przeze mnie słów Malcolma, które brzmiały "We’ve got to fight for our freedom by any means necessary”. Co ciekawe jednak w treści płyty odnajdziemy już raczej odwołania do pokojowego przesłania, które to pod koniec swojej działalności zaczął głosić słynny rewolucjonista. Co prawda One w ostatnim z kawałków na płycie, w którym wciela się w rolę Malcolma X i przemawia do słuchaczy niczym rasowy polityk, przekonuje, iż o pokój oraz równość należy walczyć przy pomocy wszelkich koniecznych środków, jednak na pozostałej części krążka nie słyszymy już żadnych nawoływań do rewolucji, do wszczęcia walki zbrojnej a raczej swego rodzaju „pokorne” idee mówiące o braku różnic, szacunku, a także o konieczności zaprzestania stosowania przemocy. Tego typu przekaz wynikał w dużej mierze z zapoczątkowanego przez One’a na rok przed wydaniem krążka „By all means necessary” hip hopowego ruchu „Stop The Violence Movement”, który miał na celu położenie kresu przemocy wśród Afroamerykanów. Również wówczas, na promującym akcję kawałku „Self Destruction” mogliśmy usłyszeć samplowany fragment z jednego z najsłynniejszych przemówień autorstwa Malcolma X.

Jak się jednak okazało, to wcale nie krążek Boogie Down Productions okazał się najważniejszym z pierwszych rapowych wydawnictw o „afrocentrycznym” charakterze. Pod koniec lat 80 niebywałym szokiem dla słuchaczy rapu musiało być pojawienie się na scenie hip hopowej zespołu Public Enemy, którego członkowie nie tylko w swej twórczości nie zamierzali stronić od nawoływań do wszczęcia rewolucji, ale też chociażby podczas grania koncertów wybiegali na scenę przy dźwiękach syreny alarmowej ubrani w mundury wojskowe. Na wspomnianej w wypowiedzi One’a płycie o wymownym tytule „It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back”, od frontmana nowojorskiego zespołu, Chucka D bije ogromna duma z powodu bycia przedstawicielem uciskanej rasy, co spokojnie można podpiąć pod wizję i założenia Czarnego Nacjonalizmu. Artysta przekonuje co prawda w jednym z kawałków, iż ze względu na bycie cywilizowanym człowiekiem daje jeszcze szanse białej supremacji na poprawę, jednak samemu przepowiada również, iż państwo amerykańskie podąża ku nieodzownej wojnie. Płyta Public Enemy naszpikowana jest nawiązaniami do działalności i przemówień Malcolma X, a jednym z ich najbardziej wyrazistych przykładów jest zapożyczenie od Malcolma Little sentencji: „Too black, too strong” użytej w kawałku „Bring The Noise”.

Wspomniane dwa albumy nie tylko na lata ukierunkowały hip hop muzycznie (rzecz jasna w szczególności drugi z nich), ale też ich wyrazista oraz bezpardonowa treść sprawiła, iż w bliskim czasie „afrocentryczny rap” niesamowicie urósł w siłę. Dopiero po ich ukazaniu mógł się on stać „CNN czarnej Ameryki”, dopiero po pierwszych ruchach KRS-One’a i Chucka D inni raperzy sięgnęli wzrokiem do historii i zaczęli czerpać inspirację z życia oraz działalności najwybitniejszych czarnych aktywistów. A za najwybitniejszego z najwybitniejszych został przez nich uznany Malcolm X. To właśnie jego jakże bogate dziedzictwo przewijało się przez dziesiątki albumów rapowych w postaci grafik, słownych nawiązań czy też samplowanych fragmentów z jego słynnych przemówień. Jak przytacza Zbigniew Kowalewski we wspominanej już przeze mnie książce z 1994 roku : „We wkładce płyty Words From the Frontlines (BMG Music, 1992) z fragmentami najdonioślejszych przemówień Malcolma X, Betty Shabazz (żona Malcolma przyp. red.) pisze: „Raduje mnie ponowny przypływ zainteresowania osobą mojego męża, który nastąpił w ciągu minionego dziesięciolecia, zwłaszcza wśród czarnej młodzieży i raperów, okazujących przywiązanie do jego idei w sposób budzący mój podziw”. W tejże wkładce Michael Eric Dyson, profesor afroamerykanistyki, stwierdza: „X jest najchętniej przywoływanym przez rewolucję rapową krasomówcą i jego słowa wytyczają ideowe ramy rozwoju prawdziwej czarnej świadomości”.Cóż, ja rzecz jasna nie zdołam przybliżyć Wam każdego z przykładów rapowych inspiracji osobą Malcolma X, lecz w dalszej części felietonu postaram się wyłonić ich najbardziej znamienite oraz wartościowe przykłady.

W poszukiwaniu Malcolma…

By rozpocząć naszą krótką podróż  śladami amerykańskiego rapu, w którym rzeczywiście „black is black”, w którym budzi się czarna świadomość i roi się od nawiązań do dziedzictwa najwybitniejszych czarnoskórych aktywistów musimy przenieść się z Nowego Jorku aż na Zachodnie Wybrzeże, a dokładniej do Los Angeles, gdzie na początku lat 90 pojawił się na hip hopowej scenie jeden z najlepiej uświadomionych politycznie raperów w historii, Paris.

Dokładnie w 1990 roku identyfikujący się z nurtem Czarnego Nacjonalizmu artysta wydał płytę „The Devil Made Me Do It” poświęconą popularyzowaniu dziedzictwa byłych czarnych rewolucjonistów oraz opisaniu dramatycznej sytuacji, w jakiej znajdowała się wówczas mniejszość afroamerykańska w Stanach Zjednoczonych. We wkładce do albumu Paris opublikował krótkie biografie wielkich czarnych przywódców nacjonalistycznych XIX i XX wieku: Nata Turnera, Marcusa Garvey’a, Elijaha Muhammada, Malcolma X oraz Huey P. Newtona i Bobby'ego Seale’a. W samej treści krążka odnajdziemy liczne nawiązania do działalności Czarnych Panter (radykalnej amerykańskiej organizacji politycznej walczącej na przełomie 60 i 70 lat o prawa czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych), a także chociażby krótkie „streszczenie” działań najwybitniejszych czarnych rewolucjonistów, w którym przywoływane są osobistości takie jak Malcolm X czy też Elijah Muhammad. Na swoim debiutanckim krążku Paris nie stronił również od rzucania linijek mających na celu nakłonienie do wszczęcia rewolucji, a chyba najbardziej pamiętnymi z nich są wersy mówiące o „uderzaniu czarną pięścią w białych kapitalistów”. Co ciekawe raper z Los Angeles otrzymał za opisywany album nagrodę od byłych działaczy Czarnych Panter, którzy zasygnalizowali tym samym, iż przesłanie zawarte w  twórczości młodego artysty spotyka się z ich sporym uznaniem.

Rzecz jasna „afrocentryczny rap” nie powędrował na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku jedynie na Zachodnie Wybrzeże, a rozprzestrzenił się po całej hip hopowej Ameryce. W samym stanie New York właśnie w tym okresie na scenie debiutowali artyści tacy jak X Clan, czy też Sadat X, którzy nie tylko poprzez swoje pseudonimy zawierające w sobie wymowną literę X, ale też sporą częścią twórczości niejako oddali hołd wielkiemu czarnemu rewolucjoniście. Co ciekawe, dla rapu znalazło się również miejsce w soundtracku biograficznego filmu opowiadającego o życiu Malcolma X, który został nakręcony przez Spike’a Lee w 1992 roku. Zespół Arrested Development nagrał wówczas na potrzeby owego przedsięwzięcia utwór pod tytułem „Revolution”, w którym możemy usłyszeć nawoływania do walki zbrojnej w imieniu poległych mistrzów czarnej nacji. Ten sam zespół na początku lat 90 wydał słynny album pod tytułem: „3 Years, 5 Months And 2 Days In The Life Of...”,  gdzie znajdziemy bardzo znamienne wersy przetłumaczone przez Zbigniewa Kowalewskiego na j. polski:  „Więc trzeba obalić ten rząd / Bracia mający kałasznikowy i uzi / Muszą się nauczyć, jak się nimi właściwie posługiwać / I zachować amunicję na czas rewolucji.”  Dziedzictwo Malcolma X przewijało się również w twórczości raperów utożsamianych bardziej z rapem gangsterskim, takich jak chociażby działający na scenie w LA Ice Cube, a także w dorobku artystycznym tworzącego na Wschodnim Wybrzeżu, czerpiącego mnóstwo inspiracji z ideologii Narodu Islamu, Lakima Shabazza. Jednak, jeśli chcemy zostać świadkami najistotniejszych wydarzeń łączących muzykę rapową z osobą słynnego czarnego aktywisty, które miały miejsce w omawianym okresie, musimy na chwilę przenieść się aż do Atlanty. Tam bowiem, w roku 1992 pochodzący z Los Angeles Tupac Shakur wygłosił jedno ze swoich pierwszych publicznych przemówień na drugim bankiecie im. Malcolma X.

Jeden z najsłynniejszych raperów w historii od dziecka był w pewien sposób naznaczony do walki o prawa czarnoskórych mieszkańców Ameryki, gdyż wychowująca go samotnie matka był przed laty wysoko postawionym działaczem Czarnych Panter. Nie może więc nas dziwić, iż choć wiele osób kojarzy osobę Shakura z "gangsterskim rapem" spod szyldu Death Row, to w sporej części swej twórczości nawiązywał on do kwestii społeczno-politycznych i rozprawiał o losie czarnoskórej mniejszości w Ameryce Północnej. Podczas wspomnianego przemówienia w Atlancie Tupac opowiadał zgromadzonym o tym, jak wielką inspirację stanowiła dla niego samego działalność Malcolma X oraz innych wielkich rewolucjonistów, a także rozprawiał o sytuacji, w jakiej jego zdaniem znajdowali się ówcześnie Afroamerykanie, jak i o krokach, które muszą być podjęte, by uległa ona zmianie. Shakur skupił się przede wszystkim na tym, by uświadomić zgromadzonych, iż tu nie chodzi o jednostki, a o całe społeczeństwo, iż problemy, które w przyszłości będą dotykać ich dzieci okażą się problemami, z którymi borykać będą musieli się wszyscy młodzi ludzie o czarnym kolorze skóry. „So that means, it’s not just about you taking care of your child; it’s about you taking care of these children.” – przekonywał Tupac.  Siła tkwi we wspólnocie, w pojedynczych działaniach, które zebrane w całość przyniosą pożądane efekty – tak najogólniej moglibyśmy sparafrazować przekaz płynący z ust autora "2Pacalypse Now".  „This is proof that we can be together. The young black male is the future of us. And the young black sister is the future of us. It’s gonna be what you put into it.” – mówił wyniośle na koniec słynnego speechu Tupac Shakur.

Malcolm X żyje do dziś

Wydarzeniem, które nastąpiło niedługo po ukazaniu się opisywanych przeze mnie albumów oraz  wygłoszeniu przez Tupaca słynnego przemówienia w Atlancie, były niezwykle krwawe zamieszki w Los Angeles, do których doszło w sierpniu 1992 roku. Wówczas po ogłoszeniu uniewinniającego wyroku dla czterech białych policjantów oskarżonych o brutalne pobicie czarnoskórego kierowcy taksówki, Rodneya Kinga, czarna młodzież wspierana głównie przez mniejszość latynoamerykańską wyszła na ulicę L.A. i doprowadziła do najtragiczniejszego „powstania ulicznego” w historii XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Jego uczestnicy wybrali sobie na hymn swych działań kawałek Public Enenemy „Burn Hollywood Burn”, a podczas palenia „lepszych dzielnic” miasta wykrzykiwali ponoć pseudonimy takich raperów jak Chuck D, KRS One czy też Ice Cube. Rzecz jasna ciężko stwierdzić, czy wydarzenia te rzeczywiście były „rewolucją”, którą przed laty przepowiadał Malcolm X i której nieuchronne nadejście zwiastowali jego śladem czarnoskórzy raperzy, jednak nie można mieć wątpliwości, iż w pewnym sensie nosiły one jej znamiona.

Jednakże do” prawdziwej”  rewolucji zbrojnej, do wojny o utraconą godności oczywiście nigdy nie doszło, a co więcej już następnych latach (tj. w drugiej połowie lat 90 i na początku XXI wieku) rap o rewolucyjnym przekazie nieco stracił na sile. Nawiązań do życia i działalności Malcolma X nie pojawiało się w nim już aż tak wiele, co oczywiście nie znaczy, iż człowiek ten został zupełnie zapomniany.  W następnych latach kultywowaniem jego dziedzictwa zajął się chociażby członek legendarnego Wu–Tang Clanu, Ghostface Killah, który w 2000 roku nagrał numer o wymowny tytule "Malcolm".“Ayo/I’m like Malcolm out the window with the joint/ hooded up, blood in my eye/I let two fly..” – to pochądzące z owego kawałka wersy, które stanowią jedno z najpopularniejszych nawiązań do osoby Malcolma X w historii amerykańskiego rapu. Rzecz jasna Ghostface Killah nie był jedynym z artystów, który w dalszym ciągu sięgał po dziedzictwo czarnego rewolucjonisty, a hołd jego osobie składali w swej twórczości także tacy artyści jak zespoły Gangstarr oraz Immortal Technique czy też duet Dead Prez.

Do dziś postać Malcolma X jest stale obecna w szeroko rozumianej popkulturze, a w tym rzecz jasna w muzyce hip hopowej. Nawiązania do jej osoby możemy znaleźć nawet i w kawałkach takich artystów jak Kendrick Lamar, Drake czy Kanye West, lecz zazwyczaj zawarte są one jedynie w pojedynczych wersetach. Oczywiście ciężko dziś oczekiwać od mainstreamowych raperów, którzy czerpią niemałe korzyści z aktywności na kapitalistacznym rynku, by ci wrócili nagle do korzeni i ponownie otwarcie sprzeciwili się działaniom „białej supremacji”, tak więc nawet ich najuboższe follow upy do dziedzictwa takich ludzi jak Malcolm X nadal powinny być dla nas powodem do niemałej radości. Krzepiącym jest również fakt, iż do dziś odbywa się coroczny bankiet imienia wielkiego czarnego rewolucjonisty (ten sam, na którym przemawiał Tupac), a jego 26 odsłona miała miejsce ledwie przed paroma miesiącami w Atlancie. Także i w polskim rapie możemy teoretycznie doszukać się nawiązań do osoby Malcolma X, a najoczywistszym z tego przykładów byłby pewnie kawałek nagrany przez Szczuba oraz Danny’ego, który zatytułowany został imieniem czarnoskórego aktywisty. Niestety jednak z kultywowaniem dziedzictwa Malcolma numer ten nie ma za wiele wspólnego…

Tak jak pisałem na początku tekstu, wydaję mi się, iż znaczna większość polskich raperów oraz słuchaczy hip hopu nie ma w ogóle pojęcia, kim był i z czego zasłynął najsłynniejszy u boku Martina Luthera Kinga czarny rewolucjonista. A powtarzając się – powinna mieć. Cały „afrocentryczny rap” to absolutny temat rzeka, a co za tym idzie także zawarte w nim dziedzictwo Malcolma X jest bardzo szerokim, niezgłębionym oraz niezwykle interesującym zagadnieniem . Osobiście chciałbym, żeby lektura powyższego felietonu stanowiła dla Was jedynie zalążek do poważnego zainteresowania się życiem i działalnością tego człowieka oraz rapem, który tworzony był w duchu jego idei i poglądów. Na koniec pozwolę więc sobie polecić Wam książkę Zbigniewa Kowalewskiego „Rap. Między Malcolmem X a subkulturą gangową”, na której to oparłem sporą część mojego artykułu (jest ona dostępna darmowo w internecie). Z pewnością nie zaszkodzi Wam również lektura spisanej przez Alexa Haleya autobiografii Malcolma X (1962), a także odpalenie któregoś wieczoru wspominanego przeze mnie filmu Spike'a Lee z 1992 roku, który został zrealizowany na jej podstawie. No dobra a sam rap? Cóż, chyba nie muszę nikogo przekonywać, iż powrót do albumów takich jak „By All Means Necessary” czy „It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back”, a także do twórczości chociażby Parisa bądź Arrested Development to pomysł więcej niż wyśmienity.

]]>
Paris "Pistol Politics" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-11-28,paris-pistol-politics-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-11-28,paris-pistol-politics-recenzjaNovember 27, 2015, 3:28 pmPaweł MiedzielecParis jest bez wątpienia jednym z najbardziej kontrowersyjnych raperów ostatniego 25-lecia. Zawsze konsekwentny w swoich poglądach i twórczości, skory do podejmowania tematów niewygodnych, omijanych przez większość branży szerokim łukiem. Po siedmioletniej nieobecności na rynku, artysta powrócił w tym roku z mocnym uderzeniem w postaci dwupłytowego "Pistol Politics" - pierwszego podwójnego krążka, jaki udało mu się nagrać w swojej karierze. Co na nim znajdziemy?Wszystko to, do czego legenda San Francisco zdążyła nas przyzwyczaić od czasów debiutanckiego "The Devil Made Me Do It" - conscious rap z najwyższej półki, ukierunkowany na aktualne problemy czarnej społeczności, podlany oczywiście odpowiednim komentarzem politycznym i opakowany w tradycyjnie kontrowersyjną poligrafię, która wywoła z pewnością osobną dyskusję (pamiętacie cover "Sonic Jihad"?). Bardzo ofensywne i pełne agresji treści przez lata były znakiem rozpoznawczym rapera, więc w tym przypadku nie ma co liczyć na nagłą zmianę stylistyki.Jeśli interesuje Cię zatem tylko oklepana rapowa gadka spod znaku "money, hoes & clothes" serwowana na minimalistycznych bitach - czym prędzej naduś "stop" w swoim odtwarzaczu i wrzuć sobie na słuchawki lżejsze, bardziej przyjemne klimaty. Paris to świetny przykład artysty, którego muzyka zawsze stara się odzwierciedlać bieżącą sytuację geopolityczną, krążący wokół contentu przy którym ciężko byłoby się pobujać w klubie czy spędzić romantyczny wieczór we dwoje."Pistol Politics" jest materiałem dla ludzi o mocnych nerwach, spragnionych dosadnych tekstów i oldschoolowego feelu. Mamy tutaj całą plejadę społecznych topików, będących mocno na czasie - począwszy od policyjnej przemocy względem czarnej młodzieży, poprzez krytykę obecnego ustroju społeczno-gospodarczego, na relacji rząd-obywatel kończąc. Frontalny atak na wszystkie gałęzie władzy rozpoczyna się wraz z pierwszym dźwiękami "Lethal Warning Shot" i trwa aż po ostatnią sekundę zamykającego album "Up You Mighty Race". Idealny timing, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na terenie Stanów Zjednoczonych, które raper interpretuje jako "rosnącą akceptację czarnej śmierci" na singlowym "Night Of Long Knives". Sam numer ma zaś w założeniu promować samoobronę jako zdroworozsądkowe podejście w obliczu nieuzasadnionej agresji białych funkcjonariuszy.Dalej jest jeszcze ostrzej a Paris nie przebiera w słowach poruszając na dwudziestu siedmiu numerach szeroki zakres tematów, stanowiących główną bolączkę jego społeczności - niekończących się zbrodni spod znaku "Black On Black crime", segregacji rasowej czy gospodarczego ucisku. "Truce Music" pokazuje bezsensowność wewnętrznych starć czarnych gangów i potrzebę konsolidacji w walce ze wspólnym wrogiem, "Bring That Slap Back" to powrót do korzennego brzmienia inspirowanego twórczością takich ekip jak Parliament, z którego Kalifornia słynęła w swoich najlepszych latach, natomiast "Brown Eyes" stanowi przykład rzadko spotykanego już dzisiaj lirycznego kunsztu - pod względem konstrukcji tekstu to prawdziwe arcydzieło, do powstania którego użyto podobnego mechanizmu, jaki 20 lat wcześniej zastosował 2Pac w utworze "If I Die 2nite" ze słynnego "Me Against The World". "Martial Law" podejmuje wątek jednej z najbardziej popularnych teorii spiskowych, wysyłając przy tym jasny sygnał do przedstawicieli czarnej popkultury o większe zaangażowanie w problemy własnej rasy, a "Search Warrant" to przykład west coast'owego bangiera napakowanego śmietanką ikon zachodniego wybrzeża i jeden z największych highlightów na krążku.Generalnie liryczny wydźwięk całego albumu to eksponowanie czarnym cierpieniem i niesprawiedliwością oraz próba solidarności z własnymi braćmi przy jednoczesnej potrzebie stworzenia jednolitego frontu do walki z rządzącymi elitami. Pod względem muzycznym "Pistol Politics" jest hybrydą między klasyczną kalifornijską oprawą naszpikowaną syntezatorami, a nowojorską surowością przypominającą klimatem produkcje Bomb Squadu z płyt Public Enemy czy "Amerikkka's Most Wanted" Ice Cube'a - wszystko to wykonane własnoręcznie ręką gospodarza krążka, który jest autorem każdego bitu na płycie. Z jednej strony mamy więc lekkie i przyjemne "Give The Summer Drums", będące chwilową odskocznią od dominujących na płycie mocniejszego brzmienia, czy wykorzystane jedynie jako przerywnik klimatyczne "Groove Pop", z drugiej - cięższe klimaty w stylu "Hard Truth Solder" lub "The War Dance".Goście również zostali starannie wyselekcjonowani spośród przedstawicieli gangsta-rapowego nurtu (WC, Tha Eastsidaz) i zaangażowanych politycznie raperów (Dead Prez, Kam), oraz członków rodziny Guerilla Funk Records (Conscious Daughters!) - każdy z nich idealnie odnajduje się w konwencji kawałków, dolewając oliwy do i tak mocno żarzącego się już ognia. Kam poucza czarny establishment w "Martial Law", Tray Dee wyśmiewa pseudo-gangsterów w "Muggin' Ain't Thuggin" a CMG swoim występem na "Raid" przywodzi na myśl najlepsze wspólne nagrania Paris'a i TCD jak "Bring It To Ya".Zły i sfrustrowany tym co się dzieje dookoła, próbujący nieustannie konfrontować się z obecną rzeczywistością - Paris podąża od ćwierćwiecza tą samą drogą pokonując przetarty przez Public Enemy szlak, za każdym razem nie czując strachu przed dotykaniem tematów niepoprawnych politycznie i mało atrakcyjnych z komercyjnego punktu widzenia. "Pistol Politics" to bez wątpienia czarny koń wydawniczy tego roku i udany comeback jednego z najbardziej świadomych, szczerze zaangażowanych rap aktywistów w historii. Krążek stanowi idealną fuzję pomiędzy najlepszymi cechami gangsta rapu, nasączonego dodatkowo w czarnym nacjonalizmie, a światopoglądem, który mogę określić jako "Black Panther state of mind". Spójny materiał, w którym nawet skity są idealnie dopasowane, wkomponowując się w całą otoczkę razem z liryką o życiowych zmaganiach afro-amerykanów w USA i tworzą razem zbiór utworów idealnie chwytających moment w historii, a pozbawionych sensownego komentarza płynącego z mainstreamowego nurtu. Czwórka z plusem. Paris jest bez wątpienia jednym z najbardziej kontrowersyjnych raperów ostatniego 25-lecia. Zawsze konsekwentny w swoich poglądach i twórczości, skory do podejmowania tematów niewygodnych, omijanych przez większość branży szerokim łukiem. Po siedmioletniej nieobecności na rynku, artysta powrócił w tym roku z mocnym uderzeniem w postaci dwupłytowego "Pistol Politics" - pierwszego podwójnego krążka, jaki udało mu się nagrać w swojej karierze. Co na nim znajdziemy?

Wszystko to, do czego legenda San Francisco zdążyła nas przyzwyczaić od czasów debiutanckiego "The Devil Made Me Do It" - conscious rap z najwyższej półki, ukierunkowany na aktualne problemy czarnej społeczności, podlany oczywiście odpowiednim komentarzem politycznym i opakowany w tradycyjnie kontrowersyjną poligrafię, która wywoła z pewnością osobną dyskusję (pamiętacie cover "Sonic Jihad"?). Bardzo ofensywne i pełne agresji treści przez lata były znakiem rozpoznawczym rapera, więc w tym przypadku nie ma co liczyć na nagłą zmianę stylistyki.
Jeśli interesuje Cię zatem tylko oklepana rapowa gadka spod znaku "money, hoes & clothes" serwowana na minimalistycznych bitach - czym prędzej naduś "stop" w swoim odtwarzaczu i wrzuć sobie na słuchawki lżejsze, bardziej przyjemne klimaty. Paris to świetny przykład artysty, którego muzyka zawsze stara się odzwierciedlać bieżącą sytuację geopolityczną, krążący wokół contentu przy którym ciężko byłoby się pobujać w klubie czy spędzić romantyczny wieczór we dwoje.

"Pistol Politics" jest materiałem dla ludzi o mocnych nerwach, spragnionych dosadnych tekstów i oldschoolowego feelu. Mamy tutaj całą plejadę społecznych topików, będących mocno na czasie - począwszy od policyjnej przemocy względem czarnej młodzieży, poprzez krytykę obecnego ustroju społeczno-gospodarczego, na relacji rząd-obywatel kończąc. Frontalny atak na wszystkie gałęzie władzy rozpoczyna się wraz z pierwszym dźwiękami "Lethal Warning Shot" i trwa aż po ostatnią sekundę zamykającego album "Up You Mighty Race". Idealny timing, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na terenie Stanów Zjednoczonych, które raper interpretuje jako "rosnącą akceptację czarnej śmierci" na singlowym "Night Of Long Knives". Sam numer ma zaś w założeniu promować samoobronę jako zdroworozsądkowe podejście w obliczu nieuzasadnionej agresji białych funkcjonariuszy.
Dalej jest jeszcze ostrzej a Paris nie przebiera w słowach poruszając na dwudziestu siedmiu numerach szeroki zakres tematów, stanowiących główną bolączkę jego społeczności - niekończących się zbrodni spod znaku "Black On Black crime", segregacji rasowej czy gospodarczego ucisku. "Truce Music" pokazuje bezsensowność wewnętrznych starć czarnych gangów i potrzebę konsolidacji w walce ze wspólnym wrogiem, "Bring That Slap Back" to powrót do korzennego brzmienia inspirowanego twórczością takich ekip jak Parliament, z którego Kalifornia słynęła w swoich najlepszych latach, natomiast "Brown Eyes" stanowi przykład rzadko spotykanego już dzisiaj lirycznego kunsztu - pod względem konstrukcji tekstu to prawdziwe arcydzieło, do powstania którego użyto podobnego mechanizmu, jaki 20 lat wcześniej zastosował 2Pac w utworze "If I Die 2nite" ze słynnego "Me Against The World". "Martial Law" podejmuje wątek jednej z najbardziej popularnych teorii spiskowych, wysyłając przy tym jasny sygnał do przedstawicieli czarnej popkultury o większe zaangażowanie w problemy własnej rasy, a "Search Warrant" to przykład west coast'owego bangiera napakowanego śmietanką ikon zachodniego wybrzeża i jeden z największych highlightów na krążku.

Generalnie liryczny wydźwięk całego albumu to eksponowanie czarnym cierpieniem i niesprawiedliwością oraz próba solidarności z własnymi braćmi przy jednoczesnej potrzebie stworzenia jednolitego frontu do walki z rządzącymi elitami. Pod względem muzycznym "Pistol Politics" jest hybrydą między klasyczną kalifornijską oprawą naszpikowaną syntezatorami, a nowojorską surowością przypominającą klimatem produkcje Bomb Squadu z płyt Public Enemy czy "Amerikkka's Most Wanted" Ice Cube'a - wszystko to wykonane własnoręcznie ręką gospodarza krążka, który jest autorem każdego bitu na płycie. Z jednej strony mamy więc lekkie i przyjemne "Give The Summer Drums", będące chwilową odskocznią od dominujących na płycie mocniejszego brzmienia, czy wykorzystane jedynie jako przerywnik klimatyczne "Groove Pop", z drugiej - cięższe klimaty w stylu "Hard Truth Solder" lub "The War Dance".
Goście również zostali starannie wyselekcjonowani spośród przedstawicieli gangsta-rapowego nurtu (WC, Tha Eastsidaz) i zaangażowanych politycznie raperów (Dead Prez, Kam), oraz członków rodziny Guerilla Funk Records (Conscious Daughters!) - każdy z nich idealnie odnajduje się w konwencji kawałków, dolewając oliwy do i tak mocno żarzącego się już ognia. Kam poucza czarny establishment w "Martial Law", Tray Dee wyśmiewa pseudo-gangsterów w "Muggin' Ain't Thuggin" a CMG swoim występem na "Raid" przywodzi na myśl najlepsze wspólne nagrania Paris'a i TCD jak "Bring It To Ya".

Zły i sfrustrowany tym co się dzieje dookoła, próbujący nieustannie konfrontować się z obecną rzeczywistością - Paris podąża od ćwierćwiecza tą samą drogą pokonując przetarty przez Public Enemy szlak, za każdym razem nie czując strachu przed dotykaniem tematów niepoprawnych politycznie i mało atrakcyjnych z komercyjnego punktu widzenia. "Pistol Politics" to bez wątpienia czarny koń wydawniczy tego roku i udany comeback jednego z najbardziej świadomych, szczerze zaangażowanych rap aktywistów w historii. Krążek stanowi idealną fuzję pomiędzy najlepszymi cechami gangsta rapu, nasączonego dodatkowo w czarnym nacjonalizmie, a światopoglądem, który mogę określić jako "Black Panther state of mind". Spójny materiał, w którym nawet skity są idealnie dopasowane, wkomponowując się w całą otoczkę razem z liryką o życiowych zmaganiach afro-amerykanów w USA i tworzą razem zbiór utworów idealnie chwytających moment w historii, a pozbawionych sensownego komentarza płynącego z mainstreamowego nurtu. Czwórka z plusem.

]]>
Video Dnia: Paris "Hard Truth Soldier"https://popkiller.kingapp.pl/2015-11-23,video-dnia-paris-hard-truth-soldierhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-11-23,video-dnia-paris-hard-truth-soldierNovember 23, 2015, 8:58 amPaweł MiedzielecDlaczego: Czarna Pantera hip-hopowego biznesu prezentuje trzeci singiel, promujący wydane na początku września dwupłytowe "Pistol Politics". "Hard Truth Soldier" nie wyłamuje się z obranej 25 lat temu postawy rapera-rewolucjonisty, depczącego polityczną poprawność. Szczera prawda płynąca agresywnym przekazem z głośników - oto cały Paris, a recenzja jego najnowszego albumu pojawi się u nas na dniach.

Dlaczego: Czarna Pantera hip-hopowego biznesu prezentuje trzeci singiel, promujący wydane na początku września dwupłytowe "Pistol Politics". "Hard Truth Soldier" nie wyłamuje się z obranej 25 lat temu postawy rapera-rewolucjonisty, depczącego polityczną poprawność. Szczera prawda płynąca agresywnym przekazem z głośników - oto cały Paris, a recenzja jego najnowszego albumu pojawi się u nas na dniach.

]]>
Paris "Pistol Politics" - okładka, tracklista i nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-09-03,paris-pistol-politics-okladka-tracklista-i-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-09-03,paris-pistol-politics-okladka-tracklista-i-nowy-singielSeptember 3, 2015, 4:10 pmPaweł MiedzielecJakiś czas temu informowałem was o pracach nad nowym albumem Paris'a - "Pistol Politics". Po siedmiu latach nieobecności na rynku wydawniczym długo wyczekiwany krążek legendy San Francisco jest już gotowy i ukaże się w sklepach 11 września 2015 roku!Paris od lat pozostaje jednym z najbardziej zaangażowanych politycznie raperów i sądząc po tytule płyty oraz tematyce singla "Night Of Long Knives", nie zamierza zmieniać swoich nawyków. Przygotujmy się zatem na całą masę aktualnych topików z pierwszych stron amerykańskich gazet, wśród których pierwsze skrzypce będą zapewne grały historie związane z ostatnimi wydarzeniami na linii czarna młodzież-biali policjanci.Podwójny album zasili łącznie 27 numerów, na których pojawią się tacy goście jak E-40, Kam, WC, Tha Eastsidaz, Dead Prez, Chuck D czy George Clinton. Poniżej znajdziecie cover oraz pełni spis kawałków a także teledysk do drugiego singla promującego materiał - "Buck, Buck, Pass":CD 1: 01. Lethal Warning Shot02. Bring That Slap Back03. Truce Music (feat. T-K.A.S.H., K.E.V., Mellinium & B3hree)04. Buck, Buck, Pass05. Pistol Politics (feat. Sandy Griffith)06. Robert's Theme07. Night of the Long Knives08. Hard Truth Soldier (Redux)09. Hold the Line10. Call Signs (feat. XienHow)11. Brown Eyes (feat. Claytoven Richardson)12. Raid (feat. T-K.A.S.H. & The Conscious Daughters)13. Turning Point14. Give the Summer Drums (feat. T-K.A.S.H.)15. Change We Can Believe In (feat. Sandy Griffith) CD 2: 01. Murder Suit02. Side Effect (feat. T-K.A.S.H.)03. Power04. Muggin' Ain't Thuggin' (feat. Tha Eastsidaz & T-K.A.S.H.)05. Martial Law (Redux) (feat. Dead Prez & KAM])06. The Greatest07. Search Warrant (feat. E-40, WC, Tha Eastsidaz & KAM)08. Pop's Groove (feat. Katisse Buckingham)09. Engage10. The War Dance11. Keep Pushin' (feat. Sandy Griffith)12. Up You Mighty Race Jakiś czas temu informowałem was o pracach nad nowym albumem Paris'a - "Pistol Politics". Po siedmiu latach nieobecności na rynku wydawniczym długo wyczekiwany krążek legendy San Francisco jest już gotowy i ukaże się w sklepach 11 września 2015 roku!

Paris od lat pozostaje jednym z najbardziej zaangażowanych politycznie raperów i sądząc po tytule płyty oraz tematyce singla "Night Of Long Knives", nie zamierza zmieniać swoich nawyków. Przygotujmy się zatem na całą masę aktualnych topików z pierwszych stron amerykańskich gazet, wśród których pierwsze skrzypce będą zapewne grały historie związane z ostatnimi wydarzeniami na linii czarna młodzież-biali policjanci.

Podwójny album zasili łącznie 27 numerów, na których pojawią się tacy goście jak E-40, Kam, WC, Tha Eastsidaz, Dead Prez, Chuck D czy George Clinton. Poniżej znajdziecie cover oraz pełni spis kawałków a także teledysk do drugiego singla promującego materiał - "Buck, Buck, Pass":

CD 1:
 
01. Lethal Warning Shot
02. Bring That Slap Back
03. Truce Music (feat. T-K.A.S.H., K.E.V., Mellinium & B3hree)
04. Buck, Buck, Pass
05. Pistol Politics (feat. Sandy Griffith)
06. Robert's Theme
07. Night of the Long Knives
08. Hard Truth Soldier (Redux)
09. Hold the Line
10. Call Signs (feat. XienHow)
11. Brown Eyes (feat. Claytoven Richardson)
12. Raid (feat. T-K.A.S.H. & The Conscious Daughters)
13. Turning Point
14. Give the Summer Drums (feat. T-K.A.S.H.)
15. Change We Can Believe In (feat. Sandy Griffith)
 
 
CD 2:
 
01. Murder Suit
02. Side Effect (feat. T-K.A.S.H.)
03. Power
04. Muggin' Ain't Thuggin' (feat. Tha Eastsidaz & T-K.A.S.H.)
05. Martial Law (Redux) (feat. Dead Prez & KAM])
06. The Greatest
07. Search Warrant (feat. E-40, WC, Tha Eastsidaz & KAM)
08. Pop's Groove (feat. Katisse Buckingham)
09. Engage
10. The War Dance
11. Keep Pushin' (feat. Sandy Griffith)
12. Up You Mighty Race
 

]]>
Video Dnia: Paris "Night Of The Long Knives"https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-25,video-dnia-paris-night-of-the-long-kniveshttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-25,video-dnia-paris-night-of-the-long-knivesNovember 25, 2014, 1:19 pmPaweł MiedzielecDlaczego: Po sześcioletniej nieobecności na scenę powraca polityczny głos zachodniego wybrzeża i jeden z najbardziej bezkompromisowych raperów w histori hip-hopu - Paris. Spadkobierca filozofii Czarnych Panter atakuje bez ostrzeżenia nowym singlem zapowiadającym kolejny solowy album rapera pt. "Pistol Politics", który ukaże się na początku 2015 roku. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie artysty - "Night Of The Long Knives" to odpowiedź na "wzrastającą akceptację dla śmierci czarnych", nawiązująca bezpośrednio do wydarzeń z Fergusson. Wsłuchując się w tekst utworu można śmiało stwierdzić, że reprezentant San Francisco nadal brzmi tak samo kąśliwie jak w latach 90-tych i pomimo upływu lat pazury mu się nie stępiły a dosadność nadal pozostaje jego mocną stroną.Dlaczego: Po sześcioletniej nieobecności na scenę powraca polityczny głos zachodniego wybrzeża i jeden z najbardziej bezkompromisowych raperów w histori hip-hopu - Paris. Spadkobierca filozofii Czarnych Panter atakuje bez ostrzeżenia nowym singlem zapowiadającym kolejny solowy album rapera pt. "Pistol Politics", który ukaże się na początku 2015 roku. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie artysty - "Night Of The Long Knives" to odpowiedź na "wzrastającą akceptację dla śmierci czarnych", nawiązująca bezpośrednio do wydarzeń z Fergusson. Wsłuchując się w tekst utworu można śmiało stwierdzić, że reprezentant San Francisco nadal brzmi tak samo kąśliwie jak w latach 90-tych i pomimo upływu lat pazury mu się nie stępiły a dosadność nadal pozostaje jego mocną stroną.

]]>
Mixtape Tygodnia: 50 Cent "The Big 10"https://popkiller.kingapp.pl/2011-12-12,mixtape-tygodnia-50-cent-the-big-10https://popkiller.kingapp.pl/2011-12-12,mixtape-tygodnia-50-cent-the-big-10December 12, 2011, 12:00 pmAdmin stronyOstatnie miesiące to (wg większości jego fanów) powrót Centa do formy z początków kariery. Fifty wypuszczał darmowe numery jakiś czas temu w ramach promocji napoju Street King.Od kilku dłuższych tygodni 50 zapowiadał także nowe wydawnictwo- mixtape zatytułowany "The Big 10". I nareszcie doczekaliśmy się! Pobrać go możecie po rozwinięciu newsa.Pomysł na to mega wyczekiwane wydawnictwo narodził się z powodu dziesięciu lat, jakie minęły już od czasu debiutu pierwszego mixtape'u ("50 Cent Is The Future") Centa. Curtis twierdził, że na "The Big 10" znajdzie się dziesięć hitów. Co ciekawe, do każdego z tych numerów nakręcone mają zostać teledyski. Pierwszym kawałkiem, który w sieci pojawił się przed premierą prezentowanego materiału, był "Stop Cryin'".W planach jest także piąty longplay Curtisa. Niestety, nie znamy jeszcze żadnych szczegółów jego dotyczących.Póki co... formę Curtisa Jacksona możecie sprawdzić na jego nowym street-albumie zatytułowanym "The Big 10", który jak sama nazwa wskazuje składa się z jedenastu numerów. Na produkcji śmietanka producentów, którzy z Fiddym już pracowali.M.in. Scoop DeVille, Jake One, !llmind czy DJ Khalil. Gościnnie natomiast głównie ekipa G-Unit - Tony Yayo, Kidd Kidd i nowy nabytek wytwórni czyli raperka Paris. Pod spodem znajdziecie również świeżutki teledysk promujący płytę zrealizowany do numeru "Queens, NY", w którym właśnie pojawia się nowa "pierwsza dama". Tracklista:1. Body On It 2. Nigga's Be Schemin' feat. Kidd Kidd 3. Queens, NY feat. Paris 4. I Just Wanna feat. Tony Yayo 5. Shootin' Guns feat. Kidd Kidd 6. Put Ya' Hands Up 7. Wait Until Tonight 8. You Took My Heart 9. Off & On 10. Nah, Nah, Nah + Stop Cryin' + Outro Skit Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com Ostatnie miesiące to (wg większości jego fanów) powrót Centa do formy z początków kariery. Fifty wypuszczał darmowe numery jakiś czas temu w ramach promocji napoju Street King.

Od kilku dłuższych tygodni 50 zapowiadał także nowe wydawnictwo- mixtape zatytułowany "The Big 10". I nareszcie doczekaliśmy się! Pobrać go możecie po rozwinięciu newsa.

Pomysł na to mega wyczekiwane wydawnictwo narodził się z powodu dziesięciu lat, jakie minęły już od czasu debiutu pierwszego mixtape'u ("50 Cent Is The Future") Centa. Curtis twierdził, że na "The Big 10" znajdzie się dziesięć hitów. Co ciekawe, do każdego z tych numerów nakręcone mają zostać teledyski. Pierwszym kawałkiem, który w sieci pojawił się przed premierą prezentowanego materiału, był "Stop Cryin'".
W planach jest także piąty longplay Curtisa. Niestety, nie znamy jeszcze żadnych szczegółów jego dotyczących.

Póki co... formę Curtisa Jacksona możecie sprawdzić na jego nowym street-albumie zatytułowanym "The Big 10", który jak sama nazwa wskazuje składa się z jedenastu numerów. Na produkcji śmietanka producentów, którzy z Fiddym już pracowali.

M.in. Scoop DeVille, Jake One, !llmind czy DJ Khalil. Gościnnie natomiast głównie ekipa G-Unit - Tony Yayo, Kidd Kidd i nowy nabytek wytwórni czyli raperka Paris. Pod spodem znajdziecie również świeżutki teledysk promujący płytę zrealizowany do numeru "Queens, NY", w którym właśnie pojawia się nowa "pierwsza dama". 

Tracklista:
1. Body On It
2. Nigga's Be Schemin' feat. Kidd Kidd
3. Queens, NY feat. Paris
4. I Just Wanna feat. Tony Yayo
5. Shootin' Guns feat. Kidd Kidd
6. Put Ya' Hands Up
7. Wait Until Tonight
8. You Took My Heart
9. Off & On
10. Nah, Nah, Nah
+ Stop Cryin' + Outro Skit


Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com



]]>