popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) The Notorious B.I.G.https://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20983/The-Notorious-BIGNovember 14, 2024, 4:25 pmpl_PL © 2024 Admin stronyNotorious B.I.G. "zagra" wirtualny koncert na Brooklynie!https://popkiller.kingapp.pl/2022-11-17,notorious-big-zagra-wirtualny-koncert-na-brooklyniehttps://popkiller.kingapp.pl/2022-11-17,notorious-big-zagra-wirtualny-koncert-na-brooklynieDecember 6, 2022, 1:46 amAdmin stronyPamiętacie hologram 2Paca? To teraz doczekamy się kolejnego kroku w tym kierunku. (function() { const date = new Date(); const mcnV = date.getHours().toString() + date.getMonth().toString() + date.getFullYear().toString(); const mcnVid = document.createElement('script'); mcnVid.type = 'text/javascript'; mcnVid.async = true; mcnVid.src = 'https://mrex.exs.pl/script/mcn.min.js?'+mcnV; const mcnS = document.getElementsByTagName('script')[0]; mcnS.parentNode.insertBefore(mcnVid, mcnS); const mcnCss = document.createElement('link'); mcnCss.setAttribute('href', 'https://mrex.exs.pl/script/mcn.css?'+mcnV); mcnCss.setAttribute('rel', 'stylesheet'); mcnS.parentNode.insertBefore(mcnCss, mcnS); })(); The Notorious B.I.G. stanie się "prawdziwym, hiperrealistycznym" awatarem w nadchodzącym koncercie w wirtualnej rzeczywistości, który pojawi się wyłącznie na platformach VR i Facebook firmy Meta. Premiera The Notorious B.I.G. Sky's the Limit: A VR Concert Experience odbędzie się 16 grudnia z okazji 50. urodzin zmarłego rapera. Koncert będzie można obejrzeć w formie 3D przy użyciu specjalnych gogli Meta Quest a także w normalnej wersji. Gościnnie wystąpić mają Diddy, Latto, Nardo Wick, The Lox i wielu innychSky's the Limit jest produkowany we współpracy z Notorious B.I.G. Estate i ma opierać się o awatara Biggie'ego, wykonującego największe klasyki z jego dyskografii. Dodatkowo Biggie poprowadzi fanów przez wirtualne doświadczenie VR w Meta Horizon Worlds w "The Brook", wirtualnym odtworzeniu jego rodzinnego Brooklynu w latach 90. Dzięki głosowi Biggiego, którym posługuje się pisarz i dziennikarz muzyczny Touré, doświadczenie VR będzie "narracyjną podróżą" przez dzień z życia rapera.Matka Biggiego, Voletta Wallace, powiedziała w oświadczeniu: "Zdolność do tego, by w nowy sposób pokazać mojego syna Christophera poprzez postęp technologii jest dla mnie trudna do ogarnięcia w niektórych momentach. Jednak znalazłam tyle emocji w procesie rozwoju jego awatara, rozumiejąc wartość dodaną dla fanów, aby doświadczyć go w sposób nieosiągalny do tej pory. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do doprowadzenia tego projektu do skutku".Poniżej trailer koncertu - znaleźć możecie tam m.in. mural ku pamięci Biggiego, który odwiedziliśmy w 2018 roku przy okazji wyprawy Popkillera do Nowego Jorku.Pamiętacie hologram 2Paca? To teraz doczekamy się kolejnego kroku w tym kierunku.

The Notorious B.I.G. stanie się "prawdziwym, hiperrealistycznym" awatarem w nadchodzącym koncercie w wirtualnej rzeczywistości, który pojawi się wyłącznie na platformach VR i Facebook firmy Meta. Premiera The Notorious B.I.G. Sky's the Limit: A VR Concert Experience odbędzie się 16 grudnia z okazji 50. urodzin zmarłego rapera. Koncert będzie można obejrzeć w formie 3D przy użyciu specjalnych gogli Meta Quest a także w normalnej wersji. Gościnnie wystąpić mają Diddy, Latto, Nardo Wick, The Lox i wielu innych

Sky's the Limit jest produkowany we współpracy z Notorious B.I.G. Estate i ma opierać się o awatara Biggie'ego, wykonującego największe klasyki z jego dyskografii. Dodatkowo Biggie poprowadzi fanów przez wirtualne doświadczenie VR w Meta Horizon Worlds w "The Brook", wirtualnym odtworzeniu jego rodzinnego Brooklynu w latach 90. Dzięki głosowi Biggiego, którym posługuje się pisarz i dziennikarz muzyczny Touré, doświadczenie VR będzie "narracyjną podróżą" przez dzień z życia rapera.

Matka Biggiego, Voletta Wallace, powiedziała w oświadczeniu: "Zdolność do tego, by w nowy sposób pokazać mojego syna Christophera poprzez postęp technologii jest dla mnie trudna do ogarnięcia w niektórych momentach. Jednak znalazłam tyle emocji w procesie rozwoju jego awatara, rozumiejąc wartość dodaną dla fanów, aby doświadczyć go w sposób nieosiągalny do tej pory. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do doprowadzenia tego projektu do skutku".

Poniżej trailer koncertu - znaleźć możecie tam m.in. mural ku pamięci Biggiego, który odwiedziliśmy w 2018 roku przy okazji wyprawy Popkillera do Nowego Jorku.

]]>
Method Man i Redman dograli się do numeru Gang Starr - jest ogień!https://popkiller.kingapp.pl/2020-02-05,method-man-i-redman-dograli-sie-do-numeru-gang-starr-jest-ogienhttps://popkiller.kingapp.pl/2020-02-05,method-man-i-redman-dograli-sie-do-numeru-gang-starr-jest-ogienFebruary 5, 2020, 9:24 amMarcin NataliListen up all my children, Gang Starr is in the building! Red & Meth in the building! - czy musimy coś dodawać? Method Man i Redman atakują zwariowanym stylem na bicie DJ'a Premiera, a wszystko w hołdzie Guru. Jest hip-hop! Oryginalna wersja numeru "Bad Name" znalazła się na zeszłorocznym albumie "One Of The Best Yet" - ba, doczekała się nawet świetnego klipu. Red i Meth przenieśli jednak numer w zupełnie inną stratosferę, coś pięknego.Gang Starr "One of the Best Yet" - nasza recenzja finalnego albumuPod spodem odsłuch, a także w ramach przypomnienia inne collabo Method Mana i Redmana z DJ'em Premierem. W 1999 roku duet dograł się do numeru "Rap Phenomenon" wyprodukowanego przez Preemo na pośmiertny album The Notoriousa B.I.G. "Born Again". [[{"fid":"57317","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"57319","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Listen up all my children, Gang Starr is in the building! Red & Meth in the building! - czy musimy coś dodawać? Method Man i Redman atakują zwariowanym stylem na bicie DJ'a Premiera, a wszystko w hołdzie Guru. Jest hip-hop! 

Oryginalna wersja numeru "Bad Name" znalazła się na zeszłorocznym albumie "One Of The Best Yet" - ba, doczekała się nawet świetnego klipu. Red i Meth przenieśli jednak numer w zupełnie inną stratosferę, coś pięknego.

Gang Starr "One of the Best Yet" - nasza recenzja finalnego albumu

Pod spodem odsłuch, a także w ramach przypomnienia inne collabo Method Mana i Redmana z DJ'em Premierem. W 1999 roku duet dograł się do numeru "Rap Phenomenon" wyprodukowanego przez Preemo na pośmiertny album The Notoriousa B.I.G. "Born Again".

[[{"fid":"57317","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"57319","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

]]>
Bone Thugs-N-Harmony w Polsce - 5 powodów, czemu musisz tam być!https://popkiller.kingapp.pl/2017-08-29,bone-thugs-n-harmony-w-polsce-5-powodow-czemu-musisz-tam-bychttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-29,bone-thugs-n-harmony-w-polsce-5-powodow-czemu-musisz-tam-bycAugust 29, 2017, 4:34 pmMarcin NataliWielkie odliczanie do pierwszego polskiego występu legendarnego Bone Thugs-N-Harmony trwa. Ja osobiście od dwóch tygodni nie mogę się uwolnić od muzyki charyzmatycznej ekipy z Cleveland, codziennie odświeżając kawałek ich przebogatej dyskografii. Jeśli natomiast wciąż nie jesteście przekonani, czemu powinniście znaleźć się w sobotę na ich warszawskim koncercie, pozwólcie, że podam 5 powodów, dla których nie możecie opuścić tego show i przybliżę kilka faktów, rzucających światło na dokonania i dorobek "kościstych zbirów". No to zaczynamy!1. Bone Thugs-N-Harmony to niepodważalnie jedna z najlepszych i najlepiej sprzedających się hip-hopowych grup w historii.Kwintet w składzie Krayzie, Layzie, Bizzy, Wish i Flesh zdołał przebić się w latach 90. do ścisłego mainstreamu amerykańskiej sceny, zgarniając platynę za platyną, a zarazem nigdy nie tracąc szacunku środowiska, lojalnego fanbase'u i wyrobionego "street creditu". Na przestrzeni lat BTNH sprzedali ponad 25 milionów płyt w samym USA, przy czym całościowe szacunki podają nawet liczbę 50 milionów sztuk w skali świata. Pod spodem najlepiej sprzedający się singiel Bone, nagrany jako dla zmarłego w 1995 r. Eazy-E - pokryte podwójną platyną w USA "Tha Crossroads" (za które Bone otrzymali też nagrodę Grammy w roku 1997 w kategorii "Best Rap Performance by a Duo or Group".2. Autorzy "Crossroads" to jedyni artyści w historii, którzy mieli okazję współpracować z Eazy-E (swoim mentorem i producentem wykonawczym), 2Paciem, The Notoriousem B.I.G. oraz Big Punem za ich życia!Już sam ten fakt świadczy o ich wyjątkowości i pozycji na scenie w tamtym czasie. Sprawdzajcie zawarte na podwójnym albumie z 1997 r. "Art of War" agresywne "Thug Luv", które zakończyło niewielką "spinę" między Paciem i Bone wynikającą z użycia słowa "Thug", a także pochodzące z solowego debiutu Krayzie Bone'a "When I Die" z Fat Joe, Big Punem i Cuban Linkiem - co za collabo!3. Dumni reprezentanci Ohio byli jednymi z pierwszych artystów hip-hopowych, którzy zaczęli tak odważnie przeplatać rap ze śpiewem, serwując słuchaczom hardkorowe, gangsterskie teksty podane melodyjnym, łamiącym wszelkie kanony flow.Błyskawiczna, maszynowa nawijka, smykałka do układania wpadających w ucho melodii i harmonizowanie wokalne nie były wcześniej spotykane w rapie, przez co Bone Thugs w momencie wkroczenia w 1994 roku na scenę EPką "Creepin' On Ah Come Up" nie brzmieli jak nikt inny. Obecnie, w roku 2017, aż ciężko natomiast znaleźć rapera, który nie próbowałby - z lepszym lub gorszym skutkiem - śpiewać bądź podśpiewywać w swoich kawałkach. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się więc, kto był pionierem przeplatania tych dwóch elementów, już znacie odpowiedź.4. Jeśli jeden z najlepszych MC's w grze, nazywany powszechnie Królem Nowego Jorku, zaprasza Cię na swoją płytę i nie dość, że chce z Tobą nagrać numer, to próbuje imitować Twoje flow i styl rapowania - wiedz, że masz coś wyjątkowego.The Notorious B.I.G. w początkach 1997 roku był u szczytu, a wszyscy zachwycali się niepodrabialnym flow oraz kąśliwymi punchami szykującego drugi album autora "Ready To Die". Wyobraźcie sobie zatem, jak bardzo musiał się on zajarać rapem podopiecznych Eazy'ego E, że nagrał numer brzmiący jak wyjęty żywcem z ich płyty, oddając im większość 6-minutowego bitu, a dodatkowo starając się zarapować swoją zwrotkę w podobnym stylu co Krayzie, Layzie i Bizzy. Jakby tego było mało, "Notorious Thugs" nie zostało upchnięte gdzieś na końcu tracklisty, a otworzyło - i to jak! - drugi krążek na "Life After Death".5. No i pora na piąty powód, dla którego żaden polski fan BTNH nie powinien opuścić sobotniego show - jest to pierwszy i jedyny występ legendarnej ekipy w naszym kraju.Ja osobiście od dawna miałem ich na koncertowej liście "must see" i od lat za każdym razem, gdy padało pytanie, kogo bym chciał zobaczyć live, wymieniałem Bone Thugs. Niepodrabialne flow, sceniczna chemia, harmonia wokali, charyzma... To wszystko musi składać się na niezapomniany koncert! Nie udało się sprowadzić ich na Hip Hop Kemp, nie udało się złapać ich nigdzie indziej - udało się za to Mekalowi i agencji DaDa Events, odpowiedzialnej za warszawskie show (Big Ups!). Na scenie niestety zabraknie Bizzy'ego Bone'a, który nie doleci z powodu problemów z paszportem, a także Flesh-N-Bone'a, ale trio Krayzie-Layzie-Wish również z pewnością zrobi ogień - jak mozna się spodziewać po poniższym filmiku. It's the Thuggish Ruggish Bone!No i wyobraźcie sobie też TEN numer na żywo... Flow Motion! Wielkie odliczanie do pierwszego polskiego występu legendarnego Bone Thugs-N-Harmony trwa. Ja osobiście od dwóch tygodni nie mogę się uwolnić od muzyki charyzmatycznej ekipy z Cleveland, codziennie odświeżając kawałek ich przebogatej dyskografii. Jeśli natomiast wciąż nie jesteście przekonani, czemu powinniście znaleźć się w sobotę na ich warszawskim koncercie, pozwólcie, że podam 5 powodów, dla których nie możecie opuścić tego show i przybliżę kilka faktów, rzucających światło na dokonania i dorobek "kościstych zbirów". No to zaczynamy!

1.Bone Thugs-N-Harmony to niepodważalnie jedna z najlepszych i najlepiej sprzedających się hip-hopowych grup w historii.

Kwintet w składzie Krayzie, Layzie, Bizzy, Wish i Flesh zdołał przebić się w latach 90. do ścisłego mainstreamu amerykańskiej sceny, zgarniając platynę za platyną, a zarazem nigdy nie tracąc szacunku środowiska, lojalnego fanbase'u i wyrobionego "street creditu". Na przestrzeni lat BTNH sprzedali ponad 25 milionów płyt w samym USA, przy czym całościowe szacunki podają nawet liczbę 50 milionów sztuk w skali świata. Pod spodem najlepiej sprzedający się singiel Bone, nagrany jako dla zmarłego w 1995 r. Eazy-E - pokryte podwójną platyną w USA "Tha Crossroads" (za które Bone otrzymali też nagrodę Grammy w roku 1997 w kategorii "Best Rap Performance by a Duo or Group".

2.Autorzy "Crossroads" to jedyni artyści w historii, którzy mieli okazję współpracować z Eazy-E (swoim mentorem i producentem wykonawczym), 2Paciem, The Notoriousem B.I.G. oraz Big Punem za ich życia!

Już sam ten fakt świadczy o ich wyjątkowości i pozycji na scenie w tamtym czasie. Sprawdzajcie zawarte na podwójnym albumie z 1997 r. "Art of War" agresywne "Thug Luv", które zakończyło niewielką "spinę" między Paciem i Bone wynikającą z użycia słowa "Thug", a także pochodzące z solowego debiutu Krayzie Bone'a "When I Die" z Fat Joe, Big Punem i Cuban Linkiem - co za collabo!

3.Dumni reprezentanci Ohio byli jednymi z pierwszych artystów hip-hopowych, którzy zaczęli tak odważnie przeplatać rap ze śpiewem, serwując słuchaczom hardkorowe, gangsterskie teksty podane melodyjnym, łamiącym wszelkie kanony flow.

Błyskawiczna, maszynowa nawijka, smykałka do układania wpadających w ucho melodii i harmonizowanie wokalne nie były wcześniej spotykane w rapie, przez co Bone Thugs w momencie wkroczenia w 1994 roku na scenę EPką "Creepin' On Ah Come Up" nie brzmieli jak nikt inny. Obecnie, w roku 2017, aż ciężko natomiast znaleźć rapera, który nie próbowałby - z lepszym lub gorszym skutkiem - śpiewać bądź podśpiewywać w swoich kawałkach. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się więc, kto był pionierem przeplatania tych dwóch elementów, już znacie odpowiedź.


4.Jeśli jeden z najlepszych MC's w grze, nazywany powszechnie Królem Nowego Jorku, zaprasza Cię na swoją płytę i nie dość, że chce z Tobą nagrać numer, to próbuje imitować Twoje flow i styl rapowania - wiedz, że masz coś wyjątkowego.

The Notorious B.I.G. w początkach 1997 roku był u szczytu, a wszyscy zachwycali się niepodrabialnym flow oraz kąśliwymi punchami szykującego drugi album autora "Ready To Die". Wyobraźcie sobie zatem, jak bardzo musiał się on zajarać rapem podopiecznych Eazy'ego E, że nagrał numer brzmiący jak wyjęty żywcem z ich płyty, oddając im większość 6-minutowego bitu, a dodatkowo starając się zarapować swoją zwrotkę w podobnym stylu co Krayzie, Layzie i Bizzy. Jakby tego było mało, "Notorious Thugs" nie zostało upchnięte gdzieś na końcu tracklisty, a otworzyło - i to jak! - drugi krążek na "Life After Death".

5. No i pora na piąty powód, dla którego żaden polski fan BTNH nie powinien opuścić sobotniego show - jest to pierwszy i jedyny występ legendarnej ekipy w naszym kraju.

Ja osobiście od dawna miałem ich na koncertowej liście "must see" i od lat za każdym razem, gdy padało pytanie, kogo bym chciał zobaczyć live, wymieniałem Bone Thugs. Niepodrabialne flow, sceniczna chemia, harmonia wokali, charyzma... To wszystko musi składać się na niezapomniany koncert! Nie udało się sprowadzić ich na Hip Hop Kemp, nie udało się złapać ich nigdzie indziej - udało się za to Mekalowi i agencji DaDa Events, odpowiedzialnej za warszawskie show (Big Ups!). Na scenie niestety zabraknie Bizzy'ego Bone'a, który nie doleci z powodu problemów z paszportem, a także Flesh-N-Bone'a, ale trio Krayzie-Layzie-Wish również z pewnością zrobi ogień - jak mozna się spodziewać po poniższym filmiku. It's the Thuggish Ruggish Bone!


No i wyobraźcie sobie też TEN numer na żywo... Flow Motion!

]]>
Treach "Biggie nie wrobił 2Paca. Bał się gangsterów wokół siebie"https://popkiller.kingapp.pl/2017-07-06,treach-biggie-nie-wrobil-2paca-bal-sie-gangsterow-wokol-siebiehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-06,treach-biggie-nie-wrobil-2paca-bal-sie-gangsterow-wokol-siebieJuly 5, 2017, 7:47 pmMarcin NataliOprócz bycia jednym z ulubionych MC's Eminema (o czym mogliśmy się przekonać oglądając dokument "Art of Rap" Ice-T), Treach jako charyzmatyczny lider Naughty By Nature osiągnął bardzo wiele. Powszechnie też wiadomo, że raper z nieciekawych rejonów New Jersey i współautor "Hip Hop Hooray" był bliskim przyjacielem Tupaca Shakura. Obaj panowie poznali się jeszcze gdy świat w ogóle o nich nie słyszał, a zamiast gwiazdami wieczoru byli tancerzami na koncertach Digital Underground i Queen Latifah. Błyskawiczna kariera zarówno Paca, jak i Treacha, nie osłabiła ich więzi, mieli też okazję współpracować nie raz na gruncie muzycznym. Za sprawą 2Paca, Treach poznał też The Notoriousa B.I.G. - było to jeszcze w latach, kiedy obaj MC's się kumplowali i nikt nie spodziewał się, że za parę lat ich relacje zmienią się tak diametralnie...W ostatnim wywiadzie z Vlad TV, Trigger Treach opowiedział dokładnie o genezie beefu Paca z Biggiem, czyli strzelaninie w lobby budynku Quad Studios w Nowym Jorku w listopadzie 1994 roku, w wyniku której Pac został obrabowany i postrzelony 5 razy. MC podzielił się też swoim zdaniem na temat domniemanego udziału Biggiego w przygotowaniu tego ataku i wyjaśnił, skąd wynikło całe późniejsze nieporozumienie, które eskalowało do rangi największego beefu w historii hip-hopu.Kiedy już Pac zapoznał mnie z Biggiem, Biggie był moim człowiekiem, kumasz? W tamtym czasie Pac nie rozumiał tego, że Biggie nie był ulicznikiem. Był jednym z najlepszych w historii i niesamowitym tekściarzem, ale Biggie po prostu opowiadał historie getta, w którym się wychował. Pomimo późniejszego beefu na linii Death Row - Bad Boy, Treach nigdy nie opowiedział się po którejś ze stron, pozostając lojalnym wobec obu przyjaciół. W wywiadzie Vlad TV raper z pełnym przekonaniem odrzucił podejrzenia 2Paca, jakoby Notorious w jakimkolwiek stopniu maczał palce w "zasadzce" w Quad Studios. Pozwólcie, że wam coś teraz wyjaśnię odnośnie tego, co wydarzyło się w Quad Studios. Biggie miał w swoim otoczeniu wielu prawdziwych, autentycznych gangsterów z ulicy. Pac nie rozumiał, że Biggie... Pewnie bał się tych skur*ieli, ale miał miłość dla Paca. Problem Paca polegał na tym, że Biggie nie potrafił wskazać mu tych, którzy go napadli.W podobnych sytuacjach, które miały miejsce wcześniej, Tupac umiał negocjować z gangsterami, zażegnując m.in. zatarg, który Treach miał z odłamem Cripsów w Los Angeles. Po incydencie w Quad Tupac oczekiwał więc podobnego zachowania ze strony B.I.G.Biggie nie mógł pójść pogadać z żadnym [z tych gangsterów], bo sam nie był ulicznikiem! Czy Biggie wrobił Paca? Nie ma kur*a opcji! Ale nie mógł iść i nikomu nic o tym powiedzieć... Tak wielu ludzi było tamtej nocy w studiu, że sku**ysyny wiedziały, że Pac przyjeżdżał, i po prostu się tam przyczaili, czekając na niego.Rzecz w tym... że Pac i Big nigdy nie mieli okazji, żeby usiąść i to sobie wyjaśnić. W ostatniej części tej wypowiedzi Treach odnosi się do wszystkich, którzy ciągle podsycają lub pielęgnują niechęć do jednego lub drugiego MC:"Zginęli mając beef, my będziemy mieć beef już zawsze" Nie na mojej cholernej zmianie, bo ja znam prawdziwe historie. Pod spodem opisywana część wywiadu (początek ok. 9 minuty):Oprócz bycia jednym z ulubionych MC's Eminema (o czym mogliśmy się przekonać oglądając dokument "Art of Rap" Ice-T), Treach jako charyzmatyczny lider Naughty By Nature osiągnął bardzo wiele. Powszechnie też wiadomo, że raper z nieciekawych rejonów New Jersey i współautor "Hip Hop Hooray" był bliskim przyjacielem Tupaca Shakura. Obaj panowie poznali się jeszcze gdy świat w ogóle o nich nie słyszał, a zamiast gwiazdami wieczoru byli tancerzami na koncertach Digital Underground i Queen Latifah.

Błyskawiczna kariera zarówno Paca, jak i Treacha, nie osłabiła ich więzi, mieli też okazję współpracować nie raz na gruncie muzycznym. Za sprawą 2Paca, Treach poznał też The Notoriousa B.I.G. - było to jeszcze w latach, kiedy obaj MC's się kumplowali i nikt nie spodziewał się, że za parę lat ich relacje zmienią się tak diametralnie...

W ostatnim wywiadzie z Vlad TV, Trigger Treach opowiedział dokładnie o genezie beefu Paca z Biggiem, czyli strzelaninie w lobby budynku Quad Studios w Nowym Jorku w listopadzie 1994 roku, w wyniku której Pac został obrabowany i postrzelony 5 razy. MC podzielił się też swoim zdaniem na temat domniemanego udziału Biggiego w przygotowaniu tego ataku i wyjaśnił, skąd wynikło całe późniejsze nieporozumienie, które eskalowało do rangi największego beefu w historii hip-hopu.

Kiedy już Pac zapoznał mnie z Biggiem, Biggie był moim człowiekiem, kumasz? W tamtym czasie Pac nie rozumiał tego, że Biggie nie był ulicznikiem. Był jednym z najlepszych w historii i niesamowitym tekściarzem, ale Biggie po prostu opowiadał historie getta, w którym się wychował.

Pomimo późniejszego beefu na linii Death Row - Bad Boy, Treach nigdy nie opowiedział się po którejś ze stron, pozostając lojalnym wobec obu przyjaciół. W wywiadzie Vlad TV raper z pełnym przekonaniem odrzucił podejrzenia 2Paca, jakoby Notorious w jakimkolwiek stopniu maczał palce w "zasadzce" w Quad Studios.

Pozwólcie, że wam coś teraz wyjaśnię odnośnie tego, co wydarzyło się w Quad Studios. Biggie miał w swoim otoczeniu wielu prawdziwych, autentycznych gangsterów z ulicy. Pac nie rozumiał, że Biggie... Pewnie bał się tych skur*ieli, ale miał miłość dla Paca.Problem Paca polegał na tym, że Biggie nie potrafił wskazać mu tych, którzy go napadli.

W podobnych sytuacjach, które miały miejsce wcześniej, Tupac umiał negocjować z gangsterami, zażegnując m.in. zatarg, który Treach miał z odłamem Cripsów w Los Angeles. Po incydencie w Quad Tupac oczekiwał więc podobnego zachowania ze strony B.I.G.

Biggie nie mógł pójść pogadać z żadnym [z tych gangsterów], bo sam nie był ulicznikiem! Czy Biggie wrobił Paca? Nie ma kur*a opcji! Ale nie mógł iść i nikomu nic o tym powiedzieć... Tak wielu ludzi było tamtej nocy w studiu, że sku**ysyny wiedziały, że Pac przyjeżdżał, i po prostu się tam przyczaili, czekając na niego.

Rzecz w tym... że Pac i Big nigdy nie mieli okazji, żeby usiąść i to sobie wyjaśnić.

W ostatniej części tej wypowiedzi Treach odnosi się do wszystkich, którzy ciągle podsycają lub pielęgnują niechęć do jednego lub drugiego MC:

"Zginęli mając beef, my będziemy mieć beef już zawsze" Nie na mojej cholernej zmianie, bo ja znam prawdziwe historie.

Pod spodem opisywana część wywiadu (początek ok. 9 minuty):

]]>
Faith Evans & The Notorious B.I.G. "The King & I"https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-06,faith-evans-the-notorious-big-the-king-ihttps://popkiller.kingapp.pl/2017-06-06,faith-evans-the-notorious-big-the-king-iJune 6, 2017, 12:40 amAdmin stronyByli parą w życiu prywatnym i artystycznym. Ich związek był burzliwy, a zakończyła go tragedia z 1997 roku. Faith Evans i Notorious B.I.G., dwie wielkie postacie hip-hopu i R&B, to także kawał dobrej, stworzonej wspólnie muzyki, która ukazuje się na płycie pod tytułem "The King And I" – będącej swoistym zapisem ich związku. Faith postanowiła uczcić męża z okazji 20. rocznicy jego tragicznej śmierci specjalną płytą o tytule "The King And I". Zaproszenie do współpracy przyjęło wiele wielkich postaci świata hip-hopu. Co więcej, Faith Evans wykorzystała na płycie wcześniej niepublikowane rymy Notoriousa B.I.G.! Na albumie wypełnionym 25 kompozycjami pojawiają się między innymi: Snoop Dogg, Busta Rhymes, Lil' Cease, Lil' Kim, Sheek Louch, Styles P, Jadakiss, producencko wspierają zaś DJ Premier oraz Just Blaze, Salaam Remi, Stevie J, Chucky Thompson. Wśród gości jest też mama rapera, Violetta Wallace, oraz Jamal "Gravy" Woolard, aktor, który sportretował Notoriousa w filmie "Notorious" z 2009 roku.Tracklista:1. A Billion 2. Legacy 3. Beautiful (Interlude) 4. Can’t Get Enough 5. Don’t Test Me 6. Big/Faye (Interlude) f. Jamal Woolard 7. Tryna Get By 8. The Reason 9. I Don’t Want It f. Lil Cease 10. I Got Married (Interlude) f. Mama Wallace 11. Wife Commandments 12. We Just Clicked (Interlude) f. Mama Wallace 13. A Little Romance 14. The Baddest (Interlude) 15. Fool For You 16. Crazy (Interlude) f. 112 & Mama Wallace 17. Got Me Twisted 18. When We Party f. Snoop Dogg 19. Somebody Knows f. Busta Rhymes 20. Take Me There f. Sheek Louch & Styles P 21. One In The Same 22. I Wish (Interlude) f. Kevin McCall & Chyna Tahjere 23. Lovin You For Life f. Lil Kim 24. NYC f. Jadakiss 25. It Was Worth ItByli parą w życiu prywatnym i artystycznym. Ich związek był burzliwy, a zakończyła go tragedia z 1997 roku. Faith Evans i Notorious B.I.G., dwie wielkie postacie hip-hopu i R&B, to także kawał dobrej, stworzonej wspólnie muzyki, która ukazuje się na płycie pod tytułem "The King And I" – będącej swoistym zapisem ich związku.

Faith postanowiła uczcić męża z okazji 20. rocznicy jego tragicznej śmierci specjalną płytą o tytule "The King And I". Zaproszenie do współpracy przyjęło wiele wielkich postaci świata hip-hopu. Co więcej, Faith Evans wykorzystała na płycie wcześniej niepublikowane rymy Notoriousa B.I.G.! Na albumie wypełnionym 25 kompozycjami pojawiają się między innymi: Snoop Dogg, Busta Rhymes, Lil' Cease, Lil' Kim, Sheek Louch, Styles P, Jadakiss, producencko wspierają zaś DJ Premier oraz Just Blaze, Salaam Remi, Stevie J, Chucky Thompson. Wśród gości jest też mama rapera, Violetta Wallace, oraz Jamal "Gravy" Woolard, aktor, który sportretował Notoriousa w filmie "Notorious" z 2009 roku.

Tracklista:

1. A Billion
2. Legacy
3. Beautiful (Interlude)
4. Can’t Get Enough
5. Don’t Test Me
6. Big/Faye (Interlude) f. Jamal Woolard
7. Tryna Get By
8. The Reason
9. I Don’t Want It f. Lil Cease
10. I Got Married (Interlude) f. Mama Wallace
11. Wife Commandments
12. We Just Clicked (Interlude) f. Mama Wallace
13. A Little Romance
14. The Baddest (Interlude)
15. Fool For You
16. Crazy (Interlude) f. 112 & Mama Wallace
17. Got Me Twisted
18. When We Party f. Snoop Dogg
19. Somebody Knows f. Busta Rhymes
20. Take Me There f. Sheek Louch & Styles P
21. One In The Same
22. I Wish (Interlude) f. Kevin McCall & Chyna Tahjere
23. Lovin You For Life f. Lil Kim
24. NYC f. Jadakiss
25. It Was Worth It

]]>
Biggie zginął przez kłamstwa 2Paca? Teoria Funkmastera Flexa wywołuje burzęhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-12,biggie-zginal-przez-klamstwa-2paca-teoria-funkmastera-flexa-wywoluje-burzehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-12,biggie-zginal-przez-klamstwa-2paca-teoria-funkmastera-flexa-wywoluje-burzeMay 12, 2017, 1:29 pmTomasz PrzytułaPoczątek maja przyniósł środowisku hip-hopowemu sporą dawkę emocji, otwierając na nowo temat zgrzytu na linii 2Pac - The Notorious B.I.G. Wszystko za sprawą nowojorskiego producenta i radiowca, Funkmastera Flexa, który za pośrednictwem mediów społecznościowych przedstawił swoją opinię na temat przebiegu wydarzeń słynnej strzelaniny w Quad Studios z 1994 roku oraz zamachu na życie Biggiego w Los Angeles trzy lata później. Słowa Flexa spotkały się ze zmasowaną krytyką wielu prominentnych osób.Według Funkmastera Flexa, 2Pac podczas feralnego wieczoru w Quad Studios postrzelił się sam, a w całym incydencie nie doszło do otwarcia ognia przez osoby trzecie:"Wy, fani 2Paca zawsze powtarzacie tą samą, starą śpiewkę. Prawda jest taka, że Pac zrobił to samo, co Cheddar Bob w "8. Mili". Wszedł do budynku i strzelił sobie w nogę. Właśnie tak było. Dobrze wiedział, kto chciał go dopaść. Zabrał ze sobą spluwę, bo miał na pieńku z kilkoma kolesiami. Oni go nawet nie tknęli, okradli go tylko z biżuterii. 2Pac zaczął panikować, wyciągnął gnata i oberwał z własnej broni. Może mówię o tym zbyt późno, w tej chwili atakuję nieboszczyka, ale nie chciałem tego robić, gdy 2Pac jeszcze żył i był żródłem całej tej negatywnej energii. Wiem, że ludzie go kochają, zresztą bardzo słusznie. Ja jednak nie podchodzę do jego postaci bezkrytycznie."Kilka dni później Funkmaster Flex uzupełnił swoją wypowiedź:"Wiem, że ludzie nie przepadają, gdy mówi się negatywnie o zmarłych osobach. Szanuję to i rozumiem, ale zapominacie że w całą sprawę był zamieszany również Biggie. 2Pac niesamowicie przysłużył się rozwojowi kultury hip-hopowej, jego teksty zainspirowały całe masy ludzi. Trzymałem się z nim zanim dołączył do Death Row. Boli mnie jednak fakt, że nigdy nie oczyścił Biggiego z zarzutów. Biggie przecież go wtedy nie wystawił, ale 2Pac wolał obwołać go pomysłodawcą tego napadu. To było kłamstwo, Biggie nigdy by nie zginął, gdyby nie te pomówienia. Pieprzone kłamstwo. Wielbicie faceta, który skłamał i nigdy nie cofnął swoich słów. Tylko ja mam odwagę o tym mówić. 2Pac złamał zasady rządzące ulicą, a Biggie zginął przez jego kłamstwa."Teorie Flexa zostały błyskawicznie skrytykowane przez ekipę The Outlawz, raperów T.I., Lil' Cease'a, Treacha, syna Suge'a Knighta oraz wiele innych.Początek maja przyniósł środowisku hip-hopowemu sporą dawkę emocji, otwierając na nowo temat zgrzytu na linii 2Pac - The Notorious B.I.G. Wszystko za sprawą nowojorskiego producenta i radiowca, Funkmastera Flexa, który za pośrednictwem mediów społecznościowych przedstawił swoją opinię na temat przebiegu wydarzeń słynnej strzelaniny w Quad Studios z 1994 roku oraz zamachu na życie Biggiego w Los Angeles trzy lata później. Słowa Flexa spotkały się ze zmasowaną krytyką wielu prominentnych osób.

Według Funkmastera Flexa, 2Pac podczas feralnego wieczoru w Quad Studios postrzelił się sam, a w całym incydencie nie doszło do otwarcia ognia przez osoby trzecie:

"Wy, fani 2Paca zawsze powtarzacie tą samą, starą śpiewkę. Prawda jest taka, że Pac zrobił to samo, co Cheddar Bob w "8. Mili". Wszedł do budynku i strzelił sobie w nogę. Właśnie tak było. Dobrze wiedział, kto chciał go dopaść. Zabrał ze sobą spluwę, bo miał na pieńku z kilkoma kolesiami. Oni go nawet nie tknęli, okradli go tylko z biżuterii. 2Pac zaczął panikować, wyciągnął gnata i oberwał z własnej broni. Może mówię o tym zbyt późno, w tej chwili atakuję nieboszczyka, ale nie chciałem tego robić, gdy 2Pac jeszcze żył i był żródłem całej tej negatywnej energii. Wiem, że ludzie go kochają, zresztą bardzo słusznie. Ja jednak nie podchodzę do jego postaci bezkrytycznie."

Kilka dni później Funkmaster Flex uzupełnił swoją wypowiedź:

"Wiem, że ludzie nie przepadają, gdy mówi się negatywnie o zmarłych osobach. Szanuję to i rozumiem, ale zapominacie że w całą sprawę był zamieszany również Biggie. 2Pac niesamowicie przysłużył się rozwojowi kultury hip-hopowej, jego teksty zainspirowały całe masy ludzi. Trzymałem się z nim zanim dołączył do Death Row. Boli mnie jednak fakt, że nigdy nie oczyścił Biggiego z zarzutów. Biggie przecież go wtedy nie wystawił, ale 2Pac wolał obwołać go pomysłodawcą tego napadu. To było kłamstwo, Biggie nigdy by nie zginął, gdyby nie te pomówienia. Pieprzone kłamstwo. Wielbicie faceta, który skłamał i nigdy nie cofnął swoich słów. Tylko ja mam odwagę o tym mówić. 2Pac złamał zasady rządzące ulicą, a Biggie zginął przez jego kłamstwa."

Teorie Flexa zostały błyskawicznie skrytykowane przez ekipę The Outlawz, raperów T.I., Lil' Cease'a, Treacha, syna Suge'a Knighta oraz wiele innych.

]]>
The Notorious B.I.G. - minęło 20 lat od śmierci legendyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-09,the-notorious-big-minelo-20-lat-od-smierci-legendyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-09,the-notorious-big-minelo-20-lat-od-smierci-legendyMarch 9, 2017, 8:43 pmTomasz PrzytułaDokładnie dwie dekady temu - 9 marca 1997 roku The Notorious B.I.G. został śmiertelnie postrzelony przez nieznanego sprawcę podczas swojego pobytu w Los Angeles. Tej feralnej nocy hip-hop stracił jedną ze swoich największych indywidualności, charyzmatycznego rapera konsekwentnie budującego swoje muzyczne imperium. W czasie swojego krótkiego życia Biggie nie zdążył zrealizować wszystkich założonych sobie artystycznych planów, jednak to co zdołał stworzyć pozwoliło mu wedrzeć się na stałe do świadomości milionów słuchaczy. Całą redakcją serwisu Popkiller.pl składamy dziś hołd królowi Nowego Jorku. We'll always love Big Poppa...Dokładnie dwie dekady temu - 9 marca 1997 roku The Notorious B.I.G. został śmiertelnie postrzelony przez nieznanego sprawcę podczas swojego pobytu w Los Angeles. Tej feralnej nocy hip-hop stracił jedną ze swoich największych indywidualności, charyzmatycznego rapera konsekwentnie budującego swoje muzyczne imperium. W czasie swojego krótkiego życia Biggie nie zdążył zrealizować wszystkich założonych sobie artystycznych planów, jednak to co zdołał stworzyć pozwoliło mu wedrzeć się na stałe do świadomości milionów słuchaczy. Całą redakcją serwisu Popkiller.pl składamy dziś hołd królowi Nowego Jorku. We'll always love Big Poppa...

]]>
Joey Bada$$ "Brooklyn's Own - muzyczny hołd dla The Notoriousa B.I.G.https://popkiller.kingapp.pl/2016-03-11,joey-bada-brooklyns-own-muzyczny-hold-dla-the-notoriousa-bighttps://popkiller.kingapp.pl/2016-03-11,joey-bada-brooklyns-own-muzyczny-hold-dla-the-notoriousa-bigMarch 11, 2016, 2:58 pmTomasz PrzytułaPrzedwczoraj minęło dokładnie 19 lat, odkąd nie ma już nami jednego z najbardziej szanowanych amerykańskich raperów, Christophera Wallace'a aka The Notoriousa B.I.G. Spuścizna, którą pozostawił po sobie Biggie inspiruje całe rzesze młodych raperów, dogłębnie studiujących klasyczny katalog brooklyńskiej legendy. Jednym z nich jest lider kolektywu Pro Era, młody gniewny Joey Bada$$, który z okazji dziewiętnastej rocznicy śmierci swojego idola, opublikował poświęcony mu numer pt. "Brooklyn's Own". Przedwczoraj minęło dokładnie 19 lat, odkąd nie ma już nami jednego z najbardziej szanowanych amerykańskich raperów, Christophera Wallace'a aka The Notoriousa B.I.G. Spuścizna, którą pozostawił po sobie Biggie inspiruje całe rzesze młodych raperów, dogłębnie studiujących klasyczny katalog brooklyńskiej legendy. Jednym z nich jest lider kolektywu Pro Era, młody gniewny Joey Bada$$, który z okazji dziewiętnastej rocznicy śmierci swojego idola, opublikował poświęcony mu numer pt. "Brooklyn's Own".

]]>
Nas wspomina współpracę i wspólną sesję z Notoriousem B.I.G.!https://popkiller.kingapp.pl/2016-03-06,nas-wspomina-wspolprace-i-wspolna-sesje-z-notoriousem-bighttps://popkiller.kingapp.pl/2016-03-06,nas-wspomina-wspolprace-i-wspolna-sesje-z-notoriousem-bigMarch 6, 2016, 5:50 pmTomasz PrzytułaZarówno "Illmatic" jak i "Ready To Die" postrzegane są dziś jako jedne z najwybitniejszch debiutów w historii hip-hopu. Oba nagrane w surowym, boom-bapowym stylu, oba opisujące realia nowojorskiego życia i oba sprzedane w wielomilionowym nakładzie. Podobieństwa między tymi albumami są aż nadto widoczne, nie dziwne więc, że w 1994 roku ich autorzy postanowili połączyć swoje siły i nagrać kolejny klasyk. Tak doszło do wspólnej sesji nagraniowej, podczas której Nas i Biggie pracowali nad remiksem numeru "Gimme The Loot". Dlaczego więc wspólne nagranie tych dwóch legend nigdy się nie ukazało? Odpowiedzi na to pytanie szukał również sam DJ Khaled, który osobiście przepytał Nasa w programie "We The Best". Oto co nowojorski gwiazdor miał mu do powiedzenia:"Biggie bardzo pragnął, żebym dograł zwrotkę na jego album. Nie udało nam się się tego w porę ogarnąć, więc później poprosił mnie, żebyśmy nagrali remiks kawałka "Gimme The Loot", który przypieczętowałby sukces płyty "Ready To Die". Tak znaleźliśmy się w studiu. Notorious puścił mi instrumental i wtedy zabrałem się do pisania swojej zwrotki, ale on po chwili zaczął palić ten mocny, brooklyński towar. Obaj się zjaraliśmy i wtedy powiedziałem mu: "Stary, sie napisałem nawet linijki, kończymy na dzisiaj." Biggiemu poszło lepiej niż mnie, bo podczas tej sesji wymyślił zwrotkę, która finalnie wylądowała na debiucie Puffiego. Nawet jej nie spisał, z pamięci nawinął mi cały tekst. Widząc jak genialnie sobie radzi, wiedziałem już, że tego wieczora nie zdołam dotrzymać mu kroku i po jakimś czasie wyszedłem ze studia."Cała rozmowa Nasa z DJ'em Khaledem dostępna tutaj:Zarówno "Illmatic" jak i "Ready To Die" postrzegane są dziś jako jedne z najwybitniejszch debiutów w historii hip-hopu. Oba nagrane w surowym, boom-bapowym stylu, oba opisujące realia nowojorskiego życia i oba sprzedane w wielomilionowym nakładzie. Podobieństwa między tymi albumami są aż nadto widoczne, nie dziwne więc, że w 1994 roku ich autorzy postanowili połączyć swoje siły i nagrać kolejny klasyk. Tak doszło do wspólnej sesji nagraniowej, podczas której Nas i Biggie pracowali nad remiksem numeru "Gimme The Loot". Dlaczego więc wspólne nagranie tych dwóch legend nigdy się nie ukazało? Odpowiedzi na to pytanie szukał również sam DJ Khaled, który osobiście przepytał Nasa w programie "We The Best".


Oto co nowojorski gwiazdor miał mu do powiedzenia:

"Biggie bardzo pragnął, żebym dograł zwrotkę na jego album. Nie udało nam się się tego w porę ogarnąć, więc później poprosił mnie, żebyśmy nagrali remiks kawałka "Gimme The Loot", który przypieczętowałby sukces płyty "Ready To Die". Tak znaleźliśmy się w studiu. Notorious puścił mi instrumental i wtedy zabrałem się do pisania swojej zwrotki, ale on po chwili zaczął palić ten mocny, brooklyński towar. Obaj się zjaraliśmy i wtedy powiedziałem mu: "Stary, sie napisałem nawet linijki, kończymy na dzisiaj." Biggiemu poszło lepiej niż mnie, bo podczas tej sesji wymyślił zwrotkę, która finalnie wylądowała na debiucie Puffiego. Nawet jej nie spisał, z pamięci nawinął mi cały tekst. Widząc jak genialnie sobie radzi, wiedziałem już, że tego wieczora nie zdołam dotrzymać mu kroku i po jakimś czasie wyszedłem ze studia."

Cała rozmowa Nasa z DJ'em Khaledem dostępna tutaj:

]]>
"Notorious nagrał diss na Raekwona” - zaskakujące wyznanie producenta z kręgu Bad Boyhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-13,notorious-nagral-diss-na-raekwona-zaskakujace-wyznanie-producenta-z-kregu-bad-boyhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-13,notorious-nagral-diss-na-raekwona-zaskakujace-wyznanie-producenta-z-kregu-bad-boyJune 13, 2015, 3:40 pmTomasz PrzytułaW przeciągu swojej krótkiej kariery legenda światowego hip hopu, The Notorious B.I.G. zdążył skonfliktować się z wieloma przedstawicielami branży muzycznej, nie nagrywając jednak przy tym ani jednego bezpośredniego dissu. Tak przynajmniej wydawało się wszystkim aż do wczoraj. Nowe światło na ten temat rzuciła wypowiedź bliskiego współpracownika obozu Bad Boy – Jacoba Yorka, z której dowiadujemy się, że w 1995 roku Biggie zaatakował członka Wu-Tang Clanu, odpowiadając na jego zaczepkę, zarzucającą mu brak oryginalności.W świeżym wywiadzie dla kanału „Don’t Be Scared” Jacob York przypomniał okoliczności beefu pomiędzy raperami:„Kiedy Raekwon wydał swój debiutancki album, usłyszeliśmy wtedy ten przerywnik [„Shark Niggas (Biters)”] i pomyśleliśmy sobie – „O czym on do cholery gada?”. Nikt nie spodziewał się takiej zagrywki. Trafiło to w nas jak piorun z jasnego nieba. Biggie miał na swojej płycie collabo z Method Manem, dlatego na zaczepkę Raekwona zareagowaliśmy w stylu: „Że co?”. Czy kiedykolwiek zdaliście sobie sprawę z tego, że BIG nigdy nie wypuścił swojej odpowiedzi? Nagrał jednak swój diss, wyrzucił z siebie całą złość, a po wszystkim poprosił mnie, abym skasował całe nagranie. Musiał po prostu wyładować złe emocje, tak jak robi to wielu innych MC’s. Oczyścił z nich swoją głowę i powiedział: „Jacob, skasuj to. Upewnij się, że ten numer zniknie”. Biggie dał wtedy czadu. Nie twierdzę, że pojechał po całym Wu-Tang Clanie, ale ten kawałek naprawdę przyniósł mu dużą, psychiczną ulgę.”W dalszej części wywiadu York opowiedział m.in. o czasach, gdy Biggie namiętnie słuchał albumu „Southernplayalisticadillacmuzik” duetu Outkast oraz zdradził, że wbrew obiegowej opinii, Notorious nigdy nie pisał teksów dla Lil’ Kim.Cała rozmowa do sprawdzenia poniżej:

W przeciągu swojej krótkiej kariery legenda światowego hip hopu, The Notorious B.I.G. zdążył skonfliktować się z wieloma przedstawicielami branży muzycznej, nie nagrywając jednak przy tym ani jednego bezpośredniego dissu. Tak przynajmniej wydawało się wszystkim aż do wczoraj. Nowe światło na ten temat rzuciła wypowiedź bliskiego współpracownika obozu Bad Boy – Jacoba Yorka, z której dowiadujemy się, że w 1995 roku Biggie zaatakował członka Wu-Tang Clanu, odpowiadając na jego zaczepkę, zarzucającą mu brak oryginalności.

W świeżym wywiadzie dla kanału „Don’t Be Scared” Jacob York przypomniał okoliczności beefu pomiędzy raperami:

„Kiedy Raekwon wydał swój debiutancki album, usłyszeliśmy  wtedy ten przerywnik [„Shark Niggas (Biters)”] i pomyśleliśmy sobie – „O czym on do cholery gada?”. Nikt nie spodziewał się takiej zagrywki. Trafiło to w nas jak piorun z jasnego nieba. Biggie miał na swojej płycie collabo z Method Manem, dlatego na zaczepkę Raekwona zareagowaliśmy w stylu: „Że co?”. Czy kiedykolwiek zdaliście sobie sprawę z tego, że BIG nigdy nie wypuścił swojej odpowiedzi? Nagrał jednak swój diss, wyrzucił z siebie całą złość, a po wszystkim poprosił mnie, abym skasował całe nagranie. Musiał po prostu wyładować złe emocje, tak jak robi to wielu innych MC’s. Oczyścił z nich swoją głowę i powiedział: „Jacob, skasuj to. Upewnij się, że ten numer zniknie”. Biggie dał wtedy czadu. Nie twierdzę, że pojechał po całym Wu-Tang Clanie, ale ten kawałek naprawdę przyniósł mu dużą, psychiczną ulgę.”

W dalszej części wywiadu York opowiedział m.in. o czasach, gdy Biggie namiętnie słuchał albumu „Southernplayalisticadillacmuzik” duetu Outkast oraz zdradził, że wbrew obiegowej opinii, Notorious nigdy nie pisał teksów dla Lil’ Kim.

Cała rozmowa do sprawdzenia poniżej:

 

]]>
The Notorious B.I.G. "Ready to Die" (Klasyk na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-15,the-notorious-big-ready-to-die-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-15,the-notorious-big-ready-to-die-klasyk-na-weekendMarch 15, 2015, 3:58 pmMaciej Wojszkun"Gotowy na śmierć". Co można o tym albumie napisać, czego jeszcze nie napisano? Jeden z najlepszych debiutów w historii rapu, opus magnum nieodżałowanej pamięci Christophera Wallace'a a.k.a. Franka White'a a.k.a Notoriousa B.I.G.... Drogi sercu każdego fana hip-hopu, niezliczoną ilośc razy zsamplowany i "z-follow-upowany", "Ready to Die" to swoisty platynowy wzorzec z Sevres dla twardego, ulicznego hip-hopu. Kończąc Tydzień z Notoriousem B.I.G. - zagrajmy to jeszcze raz, wrzućmy "Ready o Die" na głośniki - i zanurzmy się w ten mroczny świat brooklyńskich ulic.Intro. Jedne z najlepszych, jakie słyszałem - swoista audiobiografia Biggiego Smallsa, zawarta w trzech minutach - a także znakomite "streszczenie" całego albumu. Powitanie małego Chrisa na świecie, przy akompaniamencie tryumfalnych okrzyków ojca... Bolesna, domowa kłótnia rodziców, nie mogących poradzić sobie z synem... Brutalny, zuchwały napad, w rytm szczęku broni i soczystych przekleństw - życie na krawędzi, które doprowadza Chrisa do paki. Pod koniec intra nasz bohater wychodzi z więzienia, rozpoczynając nowy rozdział... Wrócisz tu. Tacy jak ty zawsze wracają - kąśliwe zauważa strażnik. O czym ty gadasz? Już mnie tu nie zobaczysz - z przekąsem odpiera Chris - Mam wielkie plany... Tak rozpoczyna się niesamowita podróż przez grzeszne życie Biggiego Smallsa. Z jednej strony bezlitosny ulicznik, gotów bez wahania poczęstować Cię ołowiem, jeśli nie oddasz tego pieprzonego szmalu, gnoju, no już - z drugiej strony elokwentny mistrz rymów, gotów werbalnie zniszczyć każdego oponenta. Z kolejnej strony - człowiek, który wygrał życie, który dzięki rapowi spełnił swe marzenia - jest uwielbiany przez miliony, ma forsy jak lodu, jara najlepszy towar, pragnienie gasi najdroższym szampanem, ma kilka posiadłości w Queens, kobiety go uwielbiają... Ha, kobiety! To kolejne oblicze Biga: kobieciarz jak się patrzy, zmieniający bez skrupułów kobiety niczym rękawiczki - seksualna bestia wręcz, nie raz i nie dwa chełpiąca się swoją sprawnością w tej sferze życia. Wszystko to opowiedziane unikalnym, elastycznym flow i fenomenalnymi wersami, raz brutalnymi i bezkompromisowymi, raz poruszającymi, raz pełnymi specyficznego, czarnego humoru (tekst o karmieniu rottweilerów prochem z "Warning" to klasyk).Nie sposób nie wspomnieć o znakomitej produkcji. Dopracowane w każdym szczególe, klasyczne, eastcoastowe brzmienie z najwyższej półki, courtesy of Sean Combs, Chucky Thompson, Preemo, Bluez Brothers... i Easy Mo Bee. Grube basy, duszne, mocarne perkusje, na których głęboki głos Biggiego zyskuje dodatkową moc. Starannie wyselekcjonowane i pocięte sample znakomicie wpasowano w podkłady, tworząc idealne tło do ponurych, bezczelnych historii Notoriousa... By wspomnieć tu o energicznym, funkującym "Respect" na urywku z KC and the Sunshine Band - korzenny sztos, niejako nawiązujący do jamajskich korzeni Notoriousa, z fenomenalnym, ostrym jak brzytwa hookiem Diany King; szaleńcze "Gimme the Loot"ze znakomitym samplem ATCQ, czy słynne "Big Poppa" - genialny, kojący beat czerpiący z "Between the Sheets" Braci Isley, z rozkosznymi westcoastowymi piszczałkami.....No i oczywiście "Juicy". Znany każdemu, ultraklasyk, jeden ze Szczerozłotych, Inkrustowanych Klejnotami, Niezniszczalnych Hitów Gatunku. Doskonała w każdym calu opowieść o spełnieniu swych marzeń - innymi słowy "started from the bottom" wykonane porządnie. Drake - ucz się. To też znakomity przykład lirycznego talentu Biga i "narracji obrazami" - jego wersy, opisy i porównania są niezwykle żywe i plastyczne. Słuchając "Juicy", "widzimy" dokładnie, jaką drogę przebył Biggie od dealerki crakiem w Brook-Namie, jak wielka zmiana zaszła w jego życiu... I przytakujemy: "Tak... It's all good."Czy aby na pewno? Czy znajdujący się na samym szczycie Biggie Smalls na pewno "żyje bez strachu"? Wręcz przeciwnie. Najbardziej fascynujące na "Ready to Die" są utwory, w których zagłębiamy się w mroczne, depresyjne zakątki Notoriousowego psyche.... Przestępcze życie, krwawe pieniądze, na których śpi Chris, ludzie zazdrośni o jego sukces... Nieraz na albumie słyszymy właśnie o strachu, w jakim żyje Chris - np. w "Warning", gdzie dowiaduje się o planie zamachu na jego osobę.... Depresja. Paranoja. Zatracenie w bezlistosnej gangsterce. Gotowość na śmierć.... Kulminacja tych posępnych refleksji następuje w finałowym tracku."Suicidal Thoughts". Do dziś pamiętam, jak zmiażdżył mnie ten kawałek za pierwszym odsłuchem... Ten posępny, ledwo słyszalny, zimny beat Lorda Finesse... I konwersacja Biggiego z Puffem. Słowa, których żadne z nas nie chciałby usłyszeć. "Kiedy umrę, chcę trafić do pieprzonego piekła - jestem ludzkim ścierwem, nietrudno to zauważyć"... Big czuje żal, smutek za popełnione okrucieństwa, pragnie odkupienia - jednak zdaje sobie sprawę, że zaszedł za daleko, czuje, że w razie śmierci pukanie do nieba bram na nic się nie zda. Ale nie może już wytrzymać. Rozdzierający huk i złowieszcze bicie serca kończą ten niesamowity track, zostawiając słuchacza zupełnie oszołomionym...Krótko na koniec - "Ready to Die" to jeden z albumów, dla których stworzono określenie "klasyk". To znakomicie zrealizowany, "wyreżyserowany" możnaby rzec (zaiste, ze świecą szukać drugiego albumu z tak "filmowym" zacięciem) teatr jednego aktora, fascynującego i niezmiernie utalentowanego Bad Boya - Notoriousa B.I.G. To album, który nie zestarzał się wcale - wciąż brzmi świeżo i spójnie, co więcej - wciąga nieprawdopodobnie. To album Brawurowy I Genialny. Christophera Wallace'a fizycznie już z nami nie ma - jednak dzięki "Ready to Die" jego Life After Death trwa nadal. Goodnight... Bad Guy. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22176","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22177","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22178","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22179","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Gotowy na śmierć". Co można o tym albumie napisać, czego jeszcze nie napisano? Jeden z najlepszych debiutów w historii rapu, opus magnum nieodżałowanej pamięci Christophera Wallace'a a.k.a. Franka White'a a.k.a Notoriousa B.I.G.... Drogi sercu każdego fana hip-hopu, niezliczoną ilośc razy zsamplowany i "z-follow-upowany", "Ready to Die" to swoisty platynowy wzorzec z Sevres dla twardego, ulicznego hip-hopu. Kończąc Tydzień z Notoriousem B.I.G. - zagrajmy to jeszcze raz, wrzućmy "Ready o Die" na głośniki - i zanurzmy się w ten mroczny świat brooklyńskich ulic.

Intro. Jedne z najlepszych, jakie słyszałem - swoista audiobiografia Biggiego Smallsa, zawarta w trzech minutach - a także znakomite "streszczenie" całego albumu. Powitanie małego Chrisa na świecie, przy akompaniamencie tryumfalnych okrzyków ojca... Bolesna, domowa kłótnia rodziców, nie mogących poradzić sobie z synem... Brutalny, zuchwały napad, w rytm szczęku broni i soczystych przekleństw - życie na krawędzi, które doprowadza Chrisa do paki. Pod koniec intra nasz bohater wychodzi z więzienia, rozpoczynając nowy rozdział... Wrócisz tu. Tacy jak ty zawsze wracają - kąśliwe zauważa strażnik. O czym ty gadasz? Już mnie tu nie zobaczysz - z przekąsem odpiera Chris - Mam wielkie plany... 

Tak rozpoczyna się niesamowita podróż przez grzeszne życie Biggiego Smallsa. Z jednej strony bezlitosny ulicznik, gotów bez wahania poczęstować Cię ołowiem, jeśli nie oddasz tego pieprzonego szmalu, gnoju, no już - z drugiej strony elokwentny mistrz rymów, gotów werbalnie zniszczyć każdego oponenta. Z kolejnej strony - człowiek, który wygrał życie, który dzięki rapowi spełnił swe marzenia - jest uwielbiany przez miliony, ma forsy jak lodu, jara najlepszy towar, pragnienie gasi najdroższym szampanem, ma kilka posiadłości w Queens, kobiety go uwielbiają... Ha, kobiety! To kolejne oblicze Biga: kobieciarz jak się patrzy, zmieniający bez skrupułów kobiety niczym rękawiczki - seksualna bestia wręcz, nie raz i nie dwa chełpiąca się swoją sprawnością w tej sferze życia. Wszystko to opowiedziane unikalnym, elastycznym flow i fenomenalnymi wersami, raz brutalnymi i bezkompromisowymi, raz poruszającymi, raz pełnymi specyficznego, czarnego humoru (tekst o karmieniu rottweilerów prochem z "Warning" to klasyk).

Nie sposób nie wspomnieć o znakomitej produkcji.Dopracowane w każdym szczególe, klasyczne, eastcoastowe brzmienie z najwyższej półki, courtesy of Sean Combs, Chucky Thompson, Preemo, Bluez Brothers... i Easy Mo Bee. Grube basy, duszne, mocarne perkusje, na których głęboki głos Biggiego zyskuje dodatkową moc. Starannie wyselekcjonowane i pocięte sample znakomicie wpasowano w podkłady, tworząc idealne tło do ponurych, bezczelnych historii Notoriousa... By wspomnieć tu o energicznym, funkującym "Respect" na urywku z KC and the Sunshine Band - korzenny sztos, niejako nawiązujący do jamajskich korzeni Notoriousa, z fenomenalnym, ostrym jak brzytwa hookiem Diany King; szaleńcze "Gimme the Loot"ze znakomitym samplem ATCQ, czy słynne "Big Poppa" - genialny, kojący beat czerpiący z "Between the Sheets" Braci Isley, z rozkosznymi westcoastowymi piszczałkami..

...No i oczywiście "Juicy". Znany każdemu, ultraklasyk, jeden ze Szczerozłotych, Inkrustowanych Klejnotami, Niezniszczalnych Hitów Gatunku. Doskonała w każdym calu opowieść o spełnieniu swych marzeń - innymi słowy "started from the bottom" wykonane porządnie. Drake - ucz się. To też znakomity przykład lirycznego talentu Biga i "narracji obrazami" - jego wersy, opisy i porównania są niezwykle żywe i plastyczne. Słuchając "Juicy", "widzimy" dokładnie, jaką drogę przebył Biggie od dealerki crakiem w Brook-Namie, jak wielka zmiana zaszła w jego życiu... I przytakujemy: "Tak... It's all good."

Czy aby na pewno? Czy znajdujący się na samym szczycie Biggie Smalls na pewno "żyje bez strachu"? Wręcz przeciwnie. Najbardziej fascynujące na "Ready to Die" są utwory, w których zagłębiamy się w mroczne, depresyjne zakątki Notoriousowego psyche.... Przestępcze życie, krwawe pieniądze, na których śpi Chris, ludzie zazdrośni o jego sukces... Nieraz na albumie słyszymy właśnie o strachu, w jakim żyje Chris - np. w "Warning", gdzie dowiaduje się o planie zamachu na jego osobę.... Depresja. Paranoja. Zatracenie w bezlistosnej gangsterce. Gotowość na śmierć.... Kulminacja tych posępnych refleksji następuje w finałowym tracku."Suicidal Thoughts". Do dziś pamiętam, jak zmiażdżył mnie ten kawałek za pierwszym odsłuchem... Ten posępny, ledwo słyszalny, zimny beat Lorda Finesse... I konwersacja Biggiego z Puffem. Słowa, których żadne z nas nie chciałby usłyszeć. "Kiedy umrę, chcę trafić do pieprzonego piekła - jestem ludzkim ścierwem, nietrudno to zauważyć"... Big czuje żal, smutek za popełnione okrucieństwa, pragnie odkupienia - jednak zdaje sobie sprawę, że zaszedł za daleko, czuje, że w razie śmierci pukanie do nieba bram na nic się nie zda. Ale nie może już wytrzymać. Rozdzierający huk i złowieszcze bicie serca kończą ten niesamowity track, zostawiając słuchacza zupełnie oszołomionym...

Krótko na koniec - "Ready to Die" to jeden z albumów, dla których stworzono określenie "klasyk". To znakomicie zrealizowany, "wyreżyserowany" możnaby rzec (zaiste, ze świecą szukać drugiego albumu z tak "filmowym" zacięciem) teatr jednego aktora, fascynującego i niezmiernie utalentowanego Bad Boya - Notoriousa B.I.G. To album, który nie zestarzał się wcale - wciąż brzmi świeżo i spójnie, co więcej - wciąga nieprawdopodobnie. To album Brawurowy I Genialny. Christophera Wallace'a fizycznie już z nami nie ma - jednak dzięki "Ready to Die" jego Life After Death trwa nadal. 

Goodnight... Bad Guy. 

                                         [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22176","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

                                         [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22177","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

                                         [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22178","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

                                         [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"22179","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
The Notorious B.I.G./ FKA twigs "FKA Biggie" - posłuchaj najnowszego mash-up albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-12,the-notorious-big-fka-twigs-fka-biggie-posluchaj-najnowszego-mash-up-albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-12,the-notorious-big-fka-twigs-fka-biggie-posluchaj-najnowszego-mash-up-albumuMarch 12, 2015, 5:03 pmŁukasz RawskiMash-up albumy to coś, co zawsze odbierane jest raczej w formie ciekawostki. Bywa jednak tak, że stanowią one wartościowy dodatek do pierwotnej, oficjalnej dyskografii danego artysty. Wystarczy przytoczyć chociażby "The Grey Album", będący połączeniem twórczości Jaya-Z oraz legendarnego zespołu The Beatles. Nasz artysta tygodnia, czyli nieodżałowany Biggie Smalls to postać, którego wokale zostały zmashupowane już na wiele sposobów. I gdy wydawało się, że wszystko w tej kwestii już wymyślono, Terry Urban postanowił nas zaskoczyć.To właśnie on zmixował legendarne zwrotki króla Nowego Jorku z produkcjami zyskującej coraz większą światową popularność brytyjskiej wokalistki FKA twigs. Efekt tego połączenia, który swoją premierę miał w 18 rocznicę śmierci rapera, jest naprawdę zdumiewający. Obowiązkowe dla każdego fana Biggiego i ciekawskich, którzy zastanawiali się nad tym jak brzmiałby Biggie w połączeniu z obecnie panującymi trendami w muzyce. Mash-up albumy to coś, co zawsze odbierane jest raczej w formie ciekawostki. Bywa jednak tak, że stanowią one wartościowy dodatek do pierwotnej, oficjalnej dyskografii danego artysty. Wystarczy przytoczyć chociażby "The Grey Album", będący połączeniem twórczości Jaya-Z oraz legendarnego zespołu The Beatles. Nasz artysta tygodnia, czyli nieodżałowany Biggie Smalls to postać, którego wokale zostały zmashupowane już na wiele sposobów. I gdy wydawało się, że wszystko w tej kwestii już wymyślono, Terry Urban postanowił nas zaskoczyć.

To właśnie on zmixował legendarne zwrotki króla Nowego Jorku z produkcjami zyskującej coraz większą światową popularność brytyjskiej wokalistki FKA twigs. Efekt tego połączenia, który swoją premierę miał w 18 rocznicę śmierci rapera, jest naprawdę zdumiewający. Obowiązkowe dla każdego fana Biggiego i ciekawskich, którzy zastanawiali się nad tym jak brzmiałby Biggie w połączeniu z obecnie panującymi trendami w muzyce.

 

]]>
The Notorious B.I.G., Onyx, Naughty By Nature & 3rd Eye "Flip That Shit" (Ot Tak #178)https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-14,the-notorious-big-onyx-naughty-by-nature-3rd-eye-flip-that-shit-ot-tak-178https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-14,the-notorious-big-onyx-naughty-by-nature-3rd-eye-flip-that-shit-ot-tak-178March 14, 2015, 5:54 pmTomasz PrzytułaNie jest tajemnicą, że muzyczna spuścizna jaką pozostawił po sobie The Notorious B.I.G. ogranicza się zaledwie do kilkudziesięciu utworów. Chociaż Biggie był bardzo mocno zaangażowany w prace nad debiutanckimi albumami Lil’ Kim, Puff Daddy’iego oraz kolektywu Junior M.A.F.I.A., to ilość jego autorskich nagrań wypada bardzo blado porównując ją chociażby do olbrzymiego katalogu Tupaca Shakura. Przez wzgląd na fakt, iż zdecydowana większość numerów Biggiego została już wydana, każdy pojedynczy wyciek niepublikowanych wcześniej piosenek wywołuje w środowisku fanowskim niemałe poruszenie. Ostatnia tego rodzaju sytuacja miała miejsce w 2012 roku, zacznijmy jednak od początku.Pod koniec 1992 roku, pracujący jeszcze w wytwórni Uptown Sean Combs stanął przed zadaniem skompilowania ścieżki dźwiękowej do filmu „Who’s The Man?”. Puffy uznał to za doskonałą okazję na zaprezentowanie światu swojego nowego artysty, zdecydował więc, że Biggie pojawi się na soundtracku aż dwukrotnie. Jak wiadomo znalazł się na nim pierwszy solowy singiel Wallace’a - „Party & Bullshit”, na potrzeby składanki nagrano jednak jeszcze jeden numer sygnowany jego nazwiskiem.Mowa o kawałku „Flip That Shit”, na którym oprócz Biggiego usłyszeć można dwie słynne grupy: Onyx oraz Naughty By Nature, a także bliskiego współpracownika Combsa, Jesse’iego Westa (3rd Eye). Piosenka powstała w legendarnym, nowojorskim studiu Hit Factory i planowo trafiła na tracklistę „Who’s The Man?”. Z niewiadomych przyczyn w ostatnim momencie została jednak z niej wyrzucona, aby przeleżeć w ukryciu prawie dwadzieścia lat. Przez ten czas na światło dzienne wychodziły przeróżne materiały związane z „Flip That Shit”, w tym powyższe zdjęcie oraz zapis video z sesji nagraniowej. O samym utworze niejednokrotnie wypowiadali się Sticky Fingaz oraz Fredro Starr, dzięki czemu udało się ustalić, że tych samych wersów Notorious użył w swoim znanym freestyle’u „16 Bars”. Wreszcie, w połowie 2012 roku DJ SJ-1 odnalazł zaginiony utwór i niezwłocznie przekazał go grupie Onyx, która umieściła go na składance „Cold Case Files Vol.2”. Garażowa jakość nagrania pozostawiała wiele do życzenia, na horyzoncie pojawił się jednak amerykański kolekcjoner, który w 2013 roku wystawił na aukcję kasetę magnetofonową, twierdząc, że znajduje się na niej wersja demo ścieżki dźwiękowej do „Who’s The Man?”. Kasetę sprzedano za ponad 150$, a do Internetu przedostały się snippety dwóch odrzutów z soundtracku. Pierwszym z numerów był rzecz jasna „Flip That Shit” w zdecydowanie lepszej jakości, jednak z obciętymi zwrotkami 3rd Eye i Onyxów, drugim kawałkiem - „Personality”, newjackswingowy utwór niejakiego Nesto.Świetna kooperacja, którą dziś Wam przypominam bez wątpienia zostałaby wydana dużo wcześniej, na pośmiertnych albumach Notoriousa, gdyby tylko Puff Daddy posiadał do niej prawa autorskie. Może to jednak lepiej, że Sean Combs nie przyłożył swoich rąk do odświeżania tego nagrania, a my możemy cieszyć się jego oryginalną wersją, posiadającą niezapomniany vibe nowojorskiego rapu połowy lat dziewięćdziesiątych. Wyciek „Flip That Shit” przeszedł właściwie bez żadnego echa, jeśli więc nie słyszeliście nigdy tego numeru, zapraszam do odsłuchu. To kawał historii.Cały utwór umieszczony na składance "Cold Case Files Vol.2":Snippety kawałków "Flip That Shit" oraz "Personality" w lepszej jakości, wrzucone przeze mnie specjalnie dla was:

Nie jest tajemnicą, że muzyczna spuścizna jaką pozostawił po sobie The Notorious B.I.G. ogranicza się zaledwie do kilkudziesięciu utworów. Chociaż Biggie był bardzo mocno zaangażowany w prace nad debiutanckimi albumami Lil’ Kim, Puff Daddy’iego oraz kolektywu Junior M.A.F.I.A., to ilość jego autorskich nagrań wypada bardzo blado porównując ją chociażby do olbrzymiego katalogu Tupaca Shakura. Przez wzgląd na fakt, iż zdecydowana większość numerów Biggiego została już wydana, każdy pojedynczy wyciek niepublikowanych wcześniej piosenek wywołuje w środowisku fanowskim niemałe poruszenie. Ostatnia tego rodzaju sytuacja miała miejsce w 2012 roku, zacznijmy jednak od początku.

Pod koniec 1992 roku, pracujący jeszcze w wytwórni Uptown Sean Combs stanął przed zadaniem skompilowania ścieżki dźwiękowej do filmu „Who’s The Man?”. Puffy uznał to za doskonałą okazję na zaprezentowanie światu swojego nowego artysty, zdecydował więc, że Biggie pojawi się na soundtracku aż dwukrotnie. Jak wiadomo znalazł się na nim pierwszy solowy singiel Wallace’a - „Party & Bullshit”, na potrzeby składanki nagrano jednak jeszcze jeden numer sygnowany jego nazwiskiem.

Mowa o kawałku „Flip That Shit”, na którym oprócz Biggiego usłyszeć można dwie słynne grupy: Onyx oraz Naughty By Nature, a także bliskiego współpracownika Combsa, Jesse’iego Westa (3rd Eye). Piosenka powstała w legendarnym, nowojorskim studiu Hit Factory i planowo trafiła na tracklistę „Who’s The Man?”. Z niewiadomych przyczyn w ostatnim momencie została jednak z niej wyrzucona, aby przeleżeć w ukryciu prawie dwadzieścia lat. Przez ten czas na światło dzienne wychodziły przeróżne materiały związane z „Flip That Shit”, w tym powyższe zdjęcie oraz zapis video z sesji nagraniowej. O samym utworze niejednokrotnie wypowiadali się Sticky Fingaz oraz Fredro Starr, dzięki czemu udało się ustalić, że tych samych wersów Notorious użył w swoim znanym freestyle’u „16 Bars”. Wreszcie, w połowie 2012 roku DJ SJ-1 odnalazł zaginiony utwór i niezwłocznie przekazał go grupie Onyx, która umieściła go na składance „Cold Case Files Vol.2”. Garażowa jakość nagrania pozostawiała wiele do życzenia, na horyzoncie pojawił się jednak amerykański kolekcjoner, który w 2013 roku wystawił na aukcję kasetę magnetofonową, twierdząc, że znajduje się na niej wersja demo ścieżki dźwiękowej do „Who’s The Man?”. Kasetę sprzedano za ponad 150$, a do Internetu przedostały się snippety dwóch odrzutów z soundtracku. Pierwszym z numerów był rzecz jasna „Flip That Shit” w zdecydowanie lepszej jakości, jednak z obciętymi zwrotkami 3rd Eye i Onyxów, drugim kawałkiem - „Personality”, newjackswingowy utwór niejakiego Nesto.

Świetna kooperacja, którą dziś Wam przypominam bez wątpienia zostałaby wydana dużo wcześniej, na pośmiertnych albumach Notoriousa, gdyby tylko Puff Daddy posiadał do niej prawa autorskie. Może to jednak lepiej, że Sean Combs nie przyłożył swoich rąk do odświeżania tego nagrania, a my możemy cieszyć się jego oryginalną wersją, posiadającą niezapomniany vibe nowojorskiego rapu połowy lat dziewięćdziesiątych. Wyciek „Flip That Shit” przeszedł właściwie bez żadnego echa, jeśli więc nie słyszeliście nigdy tego numeru, zapraszam do odsłuchu. To kawał historii.

Cały utwór umieszczony na składance "Cold Case Files Vol.2":

Snippety kawałków "Flip That Shit" oraz "Personality" w lepszej jakości, wrzucone przeze mnie specjalnie dla was:

]]>
The Notorious B.I.G. „Life After Death” (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-13,the-notorious-big-life-after-death-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-13,the-notorious-big-life-after-death-klasyk-na-weekendMarch 13, 2015, 6:30 pmTomasz PrzytułaNa początku 1997 roku całe środowisko hip-hopowe wciąż opłakiwało tragicznie zmarłego mentalnego przywódcę Zachodniego Wybrzeża, Tupaca Shakura. Brutalne zabójstwo supergwiazdora było jednoznaczną oznaką tego, że konflikt Wschodu z Zachodem wymknął się spod kontroli. Czołowe nazwiska rapowego światka ze słusznej przyczyny zaczęły bać się o własne życie, spirala śmierci rozkręcała się bowiem coraz intensywniej. Podczas tego burzliwego okresu wzrok wszystkich fanów hip-hopu skierowany był w kierunku Nowego Jorku i jego wielkiej chluby, The Notoriousa B.I.G. Emocje związane z wyczekiwaniem na drugi album Biggiego sięgały zenitu, a atmosferę dodatkowo podgrzewał cień podejrzenia jaki padł na Wallace’a w związku z niejasnymi okolicznościami śmierci 2Paca. Niewielu sądziło jednak, że tytuł płyty „Life After Death” okaże się dla samego autora proroczy, a świat rapu w tak krótkim czasie straci kolejną wielką indywidualność.Po ponad dwuletniej przerwie w solowej karierze, Notorious powrócił na scenę ze zdwojoną siłą. W dosłownym znaczeniu. Nagrywając dwupłytowy album będący bezpośrednią kontynuacją klasycznego „Ready To Die”, Biggie podjął wyzwanie postawione mu przez Tupaca i jego hitowe „All Eyez On Me”. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, Big Poppa miał jednak w swoim arsenale wszystko co niezbędne, aby tę przeszkodę pokonać. Bogatszy o nowe doświadczenia, dojrzalszy i silniejszy niż kiedykolwiek, stworzył dzieło swojego życia i zarazem jeden z najlepszych albumów w historii rapu.Płyta „Life After Death” nigdy nie otrzymałaby tego zaszczytnego tytułu, gdyby nie wielki, artystyczny kunszt jej autora. Na swoim ostatnim albumie, Biggie zaprezentował się tak naprawdę jako raper kompletny. Operując spokojniejszym niż wcześniej, klarownym głosem, charakterystyczną dykcją i niesamowicie elastycznym flow, B.I.G. wykreował unikalny, fantazyjny świat pełen gangsterskich porachunków, wszechobecnej przemocy i kontrastujących z nią, hedonistycznych w swojej formie przechwałek o bezgranicznej władzy, pięknych kobietach i wielkich pieniądzach. Biggie Smalls, który w licznych wywiadach i publicznych wystąpieniach sprawiał wrażenie osoby o przeciętnej inteligencji i skromnym zasobie słów, na „Life After Death” ponownie obalił ten mit, ujawniając się jako bezwzględny i pewny siebie liryczny morderca. Siłę napędową ostatniego albumu Notoriousa stanowią w dużej mierze utwory utrzymane w konwencji bitewnego rapu. Biggie rozliczył się ze swoimi rzeczywistymi i wyimaginowanymi przeciwnikami rzucając dziesiątki dwuznacznych, tajemniczych wersów zachęcając tym samym słuchaczy do swobodnej interpretacji tekstów i szukania informacji między wierszami. Jako niekwestionowany mistrz słowa, zahamował entuzjazm wszystkich pretendentów do tytułu króla Nowego Jorku, popisując się przy tym niezwykłym lirycznym wyczuciem. Chociaż próżno szukać w którymkolwiek z utworów prawdziwej kanonady punchline’ów, linijki Notorousa są tak trafne i mają tak wielką siłę rażenia, że rozbiły wszystkich jego oponentów w drobny pył.O doskonałości warstwy tekstowej „Life After Death” świadczy również swoboda i naturalność z jaką Biggie krąży wokół tematyki mafijnej jednocześnie kreśląc wiarygodne i pełne pasji uliczne historie. Storytellingi w wykonaniu Notoriousa są żywe, barwne i nadzwyczaj plastyczne. Opowieści wykreowane przez autora zawierają co prawda mniej wątków autobiograficznych niż miało to miejsce w przypadku poprzedniej płyty, są jednak tak samo przekonywujące i lepiej oddziałują na wyobraźnię odbiorcy. Wprawdzie sam rozrzut tematyczny na „Life After Death” jest dość wąski, Biggie po mistrzowsku poprowadził jednak trwającą blisko dwie godziny płytę, sprawnie żonglując klubowymi hitami, kryminalnymi historiami, zmysłowymi pościelówkami czy sentymentalnymi wyciskaczami łez. Nie tracąc po drodze ulicznej wiarygodności i wizerunku gangstera, Notorious stworzył tak naprawdę krążek dla bardzo licznej i różnorodnej publiczności, co sprawiło, że „Life After Death” pomimo swojej rozciągłości czasowej jest albumem, który można przesłuchać jednym tchem bez poczucia znudzenia i monotonii.Kluczową rolę w procesie tworzenia magnum opus Biggiego spełnił jak powszechnie wiadomo szef wytwórni Bad Boy, Sean Combs. Jako producent wykonawczy miał istotny wpływ na swojego podopiecznego, jak również na warstwę muzyczną całej płyty. Swoją pracę wykonał nienagannie, tworząc zapierający dech w piersiach kolaż dźwięków, przy którym „Ready To Die” brzmi archaicznie i niemodnie. O ile debiut Notoriousa był jednym z albumów, ustalających cezurę otwierającą nowy rozdział w nowojorskim rapie i zapoczątkował jego swoisty renesans, o tyle „Life After Death” rozpoczęło powolny marsz ku łagodzeniu rapowego brzmienia i rezygnowania z ciężkich, boom-bapowych bitów. W odróżnieniu od „Ready To Die” kompozycje zawarte na ostatnim krążku Biggiego są ciekawsze, bardziej różnorodne i lepiej zaaranżowane. Angażując do pracy nad płytą plejadę nowojorskich beatmakerów, Puffy uzyskał bogate, przekrojowe brzmienie Wielkiego Jabłka, przyjęte z entuzjazmem zarówno w radiu, w klubach jak i na ulicach. Muzyka na „Life After Death” została skrupulatnie przemyślana i dostosowana do potrzeb rynku. Swoje zadanie doskonale spełniły pozytywne, wybiegające w klimaty pop, disco i r&b, utwory, dzięki którym B.I.G. dotarł do szerokiego grona słuchaczy. Zarówno oficjalne jak i potencjalne single mocno kontrastują z surowszą, mroczniejszą częścią albumu, całość brzmi jednak wyjątkowo spójnie i stanowi fantastyczne tło dla lirycznych popisów Notoriousa.Gdyby chcieć opisać płytę „Life After Death” w jednym zdaniu, brzmiałoby ono: „Album doskonały, ponadczasowy, stworzony z prawdziwie epickim rozmachem”. To krążek, dzięki któremu Biggie na stałe trafił do panteonu najlepszych MC’s wszechczasów i którym udowodnił dlaczego zasługuje na pożądaną przez wielu koronę stolicy świata. Tragicznie przerwana kariera The Notoriousa B.I.G. została zwieńczona w sposób wybitny, a sam autor pozostawił po sobie niewysychające źródło inspiracji, które wciąż, kilkanaście lat po premierze, zachwyca ludzi na całym świecie. W tym przypadku „klasyk” to po prostu za małe słowo. Na początku 1997 roku całe środowisko hip-hopowe wciąż opłakiwało tragicznie zmarłego mentalnego przywódcę Zachodniego Wybrzeża, Tupaca Shakura. Brutalne zabójstwo supergwiazdora było jednoznaczną oznaką tego, że konflikt Wschodu z Zachodem wymknął się spod kontroli. Czołowe nazwiska rapowego światka ze słusznej przyczyny zaczęły bać się o własne życie, spirala śmierci rozkręcała się bowiem coraz intensywniej. Podczas tego burzliwego okresu wzrok wszystkich fanów hip-hopu skierowany był w kierunku Nowego Jorku i jego wielkiej chluby, The Notoriousa B.I.G. Emocje związane z wyczekiwaniem na drugi album Biggiego sięgały zenitu, a atmosferę dodatkowo podgrzewał cień podejrzenia jaki padł na Wallace’a w związku z niejasnymi okolicznościami śmierci 2Paca. Niewielu sądziło jednak, że tytuł płyty „Life After Death” okaże się dla samego autora proroczy, a świat rapu w tak krótkim czasie straci kolejną wielką indywidualność.

Po ponad dwuletniej przerwie w solowej karierze, Notorious powrócił na scenę ze zdwojoną siłą. W  dosłownym znaczeniu. Nagrywając dwupłytowy album będący bezpośrednią kontynuacją klasycznego „Ready To Die”, Biggie podjął wyzwanie postawione mu przez Tupaca i jego hitowe „All Eyez On Me”. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, Big Poppa miał jednak w swoim arsenale wszystko co niezbędne, aby tę przeszkodę pokonać. Bogatszy o nowe doświadczenia, dojrzalszy i silniejszy niż kiedykolwiek, stworzył dzieło swojego życia i zarazem jeden z najlepszych albumów w historii rapu.

Płyta „Life After Death” nigdy nie otrzymałaby tego zaszczytnego tytułu, gdyby nie wielki, artystyczny kunszt jej autora. Na swoim ostatnim albumie, Biggie zaprezentował się tak naprawdę jako raper kompletny. Operując spokojniejszym niż wcześniej, klarownym głosem, charakterystyczną dykcją i niesamowicie elastycznym flow, B.I.G. wykreował unikalny, fantazyjny świat pełen gangsterskich porachunków, wszechobecnej przemocy i kontrastujących z nią, hedonistycznych w swojej formie przechwałek o bezgranicznej władzy, pięknych kobietach i wielkich pieniądzach. Biggie Smalls, który w licznych wywiadach i publicznych wystąpieniach sprawiał wrażenie osoby o przeciętnej inteligencji i skromnym zasobie słów, na „Life After Death” ponownie obalił ten mit, ujawniając się jako bezwzględny i pewny siebie liryczny morderca. Siłę napędową ostatniego albumu Notoriousa stanowią w dużej mierze utwory utrzymane w konwencji bitewnego rapu. Biggie rozliczył się ze swoimi rzeczywistymi i wyimaginowanymi przeciwnikami rzucając dziesiątki dwuznacznych, tajemniczych wersów zachęcając tym samym słuchaczy do swobodnej interpretacji tekstów i szukania informacji między wierszami. Jako niekwestionowany mistrz słowa, zahamował entuzjazm wszystkich pretendentów do tytułu króla Nowego Jorku, popisując się przy tym niezwykłym lirycznym wyczuciem. Chociaż próżno szukać w którymkolwiek z utworów prawdziwej kanonady punchline’ów, linijki Notorousa są tak trafne i mają tak wielką siłę rażenia, że rozbiły wszystkich jego oponentów w drobny pył.

O doskonałości warstwy tekstowej „Life After Death” świadczy również swoboda i naturalność z jaką Biggie krąży wokół tematyki mafijnej jednocześnie kreśląc wiarygodne i pełne pasji uliczne historie. Storytellingi w wykonaniu Notoriousa są żywe, barwne i nadzwyczaj plastyczne. Opowieści wykreowane przez autora  zawierają co prawda mniej wątków autobiograficznych niż miało to miejsce w przypadku poprzedniej płyty, są jednak tak samo przekonywujące i lepiej oddziałują na wyobraźnię odbiorcy. Wprawdzie sam rozrzut tematyczny na „Life After Death” jest dość wąski, Biggie po mistrzowsku poprowadził jednak trwającą blisko dwie godziny płytę, sprawnie żonglując klubowymi hitami, kryminalnymi historiami, zmysłowymi pościelówkami czy sentymentalnymi wyciskaczami łez. Nie tracąc po drodze ulicznej wiarygodności i wizerunku gangstera, Notorious stworzył tak naprawdę krążek dla bardzo licznej i różnorodnej publiczności, co sprawiło, że „Life After Death” pomimo swojej rozciągłości czasowej jest albumem, który można przesłuchać jednym tchem bez poczucia znudzenia i monotonii.

Kluczową rolę w procesie tworzenia magnum opus Biggiego spełnił jak powszechnie wiadomo szef wytwórni Bad Boy, Sean Combs. Jako producent wykonawczy miał istotny wpływ na swojego podopiecznego, jak również na warstwę muzyczną całej płyty. Swoją pracę wykonał nienagannie, tworząc zapierający dech w piersiach kolaż dźwięków, przy którym „Ready To Die” brzmi archaicznie i niemodnie. O ile debiut Notoriousa był jednym z albumów, ustalających cezurę otwierającą nowy rozdział w nowojorskim rapie i zapoczątkował jego swoisty renesans, o tyle „Life After Death” rozpoczęło powolny marsz ku łagodzeniu rapowego brzmienia i rezygnowania z ciężkich, boom-bapowych bitów. W odróżnieniu od „Ready To Die” kompozycje zawarte na ostatnim krążku Biggiego są ciekawsze, bardziej różnorodne i lepiej zaaranżowane. Angażując do pracy nad płytą plejadę nowojorskich beatmakerów, Puffy uzyskał bogate, przekrojowe brzmienie Wielkiego Jabłka, przyjęte z entuzjazmem zarówno w radiu, w klubach jak i na ulicach. Muzyka na „Life After Death” została skrupulatnie przemyślana i dostosowana do potrzeb rynku. Swoje zadanie doskonale spełniły pozytywne, wybiegające w klimaty pop, disco i r&b, utwory, dzięki którym B.I.G. dotarł do szerokiego grona słuchaczy. Zarówno oficjalne jak i potencjalne single mocno kontrastują z surowszą, mroczniejszą częścią albumu, całość brzmi jednak wyjątkowo spójnie i stanowi fantastyczne tło dla lirycznych popisów Notoriousa.

Gdyby chcieć opisać płytę „Life After Death” w jednym zdaniu, brzmiałoby ono: „Album doskonały, ponadczasowy, stworzony z prawdziwie epickim rozmachem”. To krążek, dzięki któremu Biggie na stałe trafił do panteonu najlepszych MC’s wszechczasów i którym udowodnił dlaczego zasługuje na pożądaną przez wielu koronę stolicy świata. Tragicznie przerwana kariera The Notoriousa B.I.G. została zwieńczona w sposób wybitny, a sam autor pozostawił po sobie niewysychające źródło inspiracji, które wciąż, kilkanaście lat po premierze, zachwyca ludzi na całym świecie. W tym przypadku „klasyk” to po prostu za małe słowo. 

]]>
The Notorious B.I.G. "Real Niggaz" (Ready To Die – West Side Story) (Ot Tak #179)https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-16,the-notorious-big-real-niggaz-ready-to-die-west-side-story-ot-tak-179https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-16,the-notorious-big-real-niggaz-ready-to-die-west-side-story-ot-tak-179March 16, 2015, 4:53 pmTomasz PrzytułaDebiutancki album The Notoriousa B.I.G. uznawany jest dziś za wydawnictwo kultowe, a częstokroć nazywany jest największym osiągnięciem w historii rapu. Wbrew pozorom, jego sukces nie pojawił się nagle. W pierwszym tygodniu sprzedaży „Ready To Die” rozeszło się w nakładzie zaledwie 57.000 egzemplarzy, co nie przepowiadało wielkiego triumfu. Dopiero hitowe single odpowiednio nakręciły machinę promocyjną, dzięki czemu Biggie odebrał swoją pierwszą platynę w połowie marca 1995 roku.Zanim to jednak nastąpiło, raporty sprzedaży ujawniały ponurą prawidłowość – „Ready To Die” nie zdobyło popularności na Zachodnim Wybrzeżu i zalegało na tamtejszych półkach sklepowych. Zważywszy na trendy muzyczne panujące ówcześnie w Kalifornii, nie było w tym fakcie nic dziwnego. Nie przypadkowo jednak Puff Daddy umieścił na debiucie Notoriousa takie numery jak „Juicy” i „Big Poppa”, których brzmienie było wyraźnie inspirowane g-funkiem i jego laidbackową stylistyką. Uderzając hitowymi singlami w dziesiątki radiostacji, Biggie zamierzał zdobyć rozgłos nie tylko na Wschodzie, podbita miała zostać również zachodnia część USA.Niezbędnym do spełniania tego celu było dynamiczne przeprowadzenie akcji promocyjnej. Poprzez współpracującą z Bad Boy wytwórnię Arista , na początku 1995 roku Puffy nawiązał kontakt z DJ’em Jamem, oficjalnym disc jockeyem Snoop Dogga, Dr. Dre i duetu Dogg Pound. Jam był blisko związany z Death Row Records, brał również udział w nagrywaniu tak legendarnych albumów jak „The Chronic” czy „Doggystyle”. Kalifornijskiej społeczności znany był także jako utalentowany radiowiec i twórca mixtape’ów dystrybuowanych prosto na ulice Miasta Aniołów. Po rozmowach z działaczami Bad Boy, DJ Jam zobligował się skompilować podobny mixtape, zawierający numery z „Ready To Die” przeplatane rekomendacjami DJ’a i świeżymi zwrotkami Notoriousa. Biggie niezwłocznie przyleciał do Los Angeles, aby wziąć udział w dwudniowej sesji nagraniowej w Skanless Studios. Wspólnymi siłami zarejestrowano wtedy taśmę „Ready To Die – West Side Story”, na której znalazł się nowy kawałek „Real Niggaz”, który na potrzeby projektu podzielono na trzy części. W każdej z nich Biggie nawija pod bity tak wspaniałych producentów jak Dr. Dre i Big Hutch, a co najciekawsze - wypada na nich znakomicie. Mixtape puszczono w obieg na początku kwietnia 1995 roku w postaci kasety magnetofonowej. Był rozdawany w klubach, na ulicach, w sklepach muzycznych i niósł ze sobą wieść o koronacji nowego króla na nowojorskim dworze.Okiełznanie gangsta-rapowych, klasycznych kalifornijskich bitów było dla Biggiego sprawdzianem umiejętności i przejawem szacunku dla Zachodniego Wybrzeża, o którym wypowiadał się w samych superlatywach przez cały okres swojej krótkiej, acz intensywnej kariery. Numer „Real Niggaz” to również ostatni gest muzycznej współpracy na linii Bad Boy – Death Row, dwóch wielkich wytwórni, których późniejszy konflikt na długie lata wstrząsnął całym hip-hopowym środowiskiem.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21955","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Debiutancki album The Notoriousa B.I.G. uznawany jest dziś za wydawnictwo kultowe, a częstokroć nazywany jest największym osiągnięciem w historii rapu. Wbrew pozorom, jego sukces nie pojawił się nagle. W pierwszym tygodniu sprzedaży „Ready To Die” rozeszło się w nakładzie zaledwie 57.000 egzemplarzy, co nie przepowiadało wielkiego triumfu. Dopiero hitowe single odpowiednio nakręciły machinę promocyjną, dzięki czemu Biggie odebrał swoją pierwszą platynę w połowie marca 1995 roku.

Zanim to jednak nastąpiło, raporty sprzedaży ujawniały ponurą prawidłowość – „Ready To Die” nie zdobyło popularności na Zachodnim Wybrzeżu i zalegało na tamtejszych półkach sklepowych. Zważywszy na trendy muzyczne panujące ówcześnie w Kalifornii, nie było w tym fakcie nic dziwnego. Nie przypadkowo jednak Puff Daddy umieścił na debiucie Notoriousa takie numery jak „Juicy” i „Big Poppa”, których brzmienie było wyraźnie inspirowane g-funkiem i jego laidbackową stylistyką. Uderzając hitowymi singlami w dziesiątki radiostacji, Biggie zamierzał zdobyć rozgłos nie tylko na Wschodzie, podbita miała zostać również zachodnia część USA.

Niezbędnym do spełniania tego celu było dynamiczne przeprowadzenie akcji promocyjnej. Poprzez współpracującą z Bad Boy wytwórnię Arista , na początku 1995 roku Puffy nawiązał kontakt z DJ’em Jamem, oficjalnym disc jockeyem Snoop Dogga, Dr. Dre i duetu Dogg Pound. Jam był blisko związany z Death Row Records, brał również udział w nagrywaniu tak legendarnych albumów jak „The Chronic” czy „Doggystyle”. Kalifornijskiej społeczności znany był także jako utalentowany radiowiec i twórca mixtape’ów dystrybuowanych prosto na ulice Miasta Aniołów. Po rozmowach z działaczami Bad Boy, DJ Jam zobligował się skompilować podobny mixtape, zawierający numery z „Ready To Die” przeplatane rekomendacjami DJ’a i świeżymi zwrotkami Notoriousa. Biggie niezwłocznie przyleciał do Los Angeles, aby wziąć udział w dwudniowej sesji nagraniowej w Skanless Studios.  Wspólnymi siłami zarejestrowano wtedy taśmę „Ready To Die – West Side Story”, na której znalazł się nowy kawałek „Real Niggaz”, który  na potrzeby projektu podzielono na trzy części. W każdej z nich Biggie nawija pod bity tak wspaniałych producentów jak Dr. Dre i Big Hutch, a co najciekawsze -  wypada na nich znakomicie. Mixtape puszczono w obieg na początku kwietnia 1995 roku w postaci kasety magnetofonowej. Był rozdawany w klubach, na ulicach, w sklepach muzycznych i niósł ze sobą wieść o koronacji nowego króla na nowojorskim dworze.

Okiełznanie gangsta-rapowych, klasycznych kalifornijskich bitów było dla Biggiego sprawdzianem umiejętności i przejawem szacunku dla Zachodniego Wybrzeża, o którym wypowiadał się w samych superlatywach przez cały okres swojej krótkiej, acz intensywnej kariery. Numer „Real Niggaz” to również  ostatni gest muzycznej współpracy na linii Bad Boy – Death Row, dwóch wielkich wytwórni, których późniejszy konflikt na długie lata wstrząsnął całym hip-hopowym środowiskiem.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21955","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
The Notorious B.I.G. naszym Artystą Tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-09,the-notorious-big-naszym-artysta-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-09,the-notorious-big-naszym-artysta-tygodniaMarch 9, 2015, 5:41 pmTomasz PrzytułaTo już osiemnaście lat odkąd nie ma z nami jednego z najlepszych raperów w historii tego gatunku. The Notorious B.I.G. był postacią, dzięki której hip-hop wkroczył na zupełnie inny poziom, zyskując nową jakość i nadzwyczajną świeżość. Jego śmierć była nieodżałowaną stratą dla całego środowiska muzycznego, a skutki tego tragicznego zdarzenia odczuwamy do dziś. Aby godnie uczcić pamięć króla Nowego Jorku, w ciągu tego tygodnia przypomnimy wam jego muzyczne dokonania. Baby, baby!To już osiemnaście lat odkąd nie ma z nami jednego z najlepszych raperów w historii tego gatunku. The Notorious B.I.G. był postacią, dzięki której hip-hop wkroczył na zupełnie inny poziom, zyskując nową jakość i nadzwyczajną świeżość. Jego śmierć była nieodżałowaną stratą dla całego środowiska muzycznego, a skutki tego tragicznego zdarzenia odczuwamy do dziś. Aby godnie uczcić pamięć króla Nowego Jorku, w ciągu tego tygodnia przypomnimy wam jego muzyczne dokonania. Baby, baby!

]]>
Crustified Dibbs a.k.a. R.A. The Rugged Man "Nights of the Bloody Apes" (Przegapifszy #56)https://popkiller.kingapp.pl/2013-06-07,crustified-dibbs-aka-ra-the-rugged-man-nights-of-the-bloody-apes-przegapifszy-56https://popkiller.kingapp.pl/2013-06-07,crustified-dibbs-aka-ra-the-rugged-man-nights-of-the-bloody-apes-przegapifszy-56June 6, 2013, 9:39 amWojciech GraczykDzisiejszy „Klasyk” jest dość nietypowy i nie tylko dlatego że zamieszczony jako Przegapifszy. Dlaczego? Bo będę w nim mówił o płycie, która nie miała swojej oficjalnej premiery. Jest to jednak na tyle dobre wydawnictwo, że warto o nim napisać.Pozycja ta to nieoficjalny debiut R.A. The Rugged Mana. Płyta miała pojawić się w między 1992, a 1994 rokiem. Niestety z powodu charakteru rapera, a także liryk które zawarł na krążku, nie została wydana. Dopiero w 2010 na datpiff.com ktoś wrzucił ją do pobrania za darmo. Do tej pory zastanawiam się jak to się stało, że nikt jej wtedy nie wydał. Ale od początku…R.A. był wtedy postacią wyjątkową. Mało było na scenie białych raperów. W sumie poza Beastie Boys, nie było nikogo wartego uwagi (chyba że wliczymy w to B-Reala z Cypress Hill). Ten status mógł złamać nasz dzisiejszy bohater, ale niestety przez jego obcesowość w tekstach, jakoś nie kwapiono się by wydać jego debiut. Swoim stylem rapowania przypominał on Ol’ Dirty Bastarda. Szczególnie z powodu jego wstawek w postaci przeciągania "bleee" itp. dźwięków.Nieznana jest cała lista producentów. Niestety. Na sto procent udział w muzycznej części płyty mieli Marc "Nigga" Nilez i Buckwild. Ten pierwszy odpowiedzialny jest za jeden z najbardziej obrzydliwych kawałków w historii rapu, czyli „Cunt Renaissance”. Historia jaka związana jest z tym numerem również ciekawa. Notorious po wysłuchaniu zwrotki gospodarza miał powiedzieć słynne „I thought, I was the illest”. Obydwaj panowie prześcigali się w obrazoburczym traktowaniu kobiet, kojarzącym się obecnie z twórczością Necro. Co ciekawe podobno utwór miał posiadać jeszcze jedną zwrotkę. Osobą, która miała ja nawinąć jest zapomniany już Akinyele, twórca stworzonego w konwencji dirty rap, albumu „Vagina Dinner”.Buckwild za to stworzył piękny bit oparty o „Dream od You” Oscara Petersona, a R.A. dorzucił swoja odę nienawiści do przemysłu muzycznego. Trzecią osobą, która miałaby maczać swoje producenckie palce w „Nocy Krwawych Małp” jest Erick Sermon. Podpowiada to sam Rugged Man wykrzykując jego imię w „You Aint’t Never Been Down”, które pasuje nawet stylowo do tego co tworzył Sermon. Mówię tu o brzmieniu stopy i werbla. Radzę sobie dla porównania posłuchać „Whut Thee Album” Redmana, a wyjaśni się Wam o czym mówię.Akurat pod względem muzycznym, nie ma się tu do czego przyczepić. Płyta jest w dużej mierze hołdem do oldschoolowego, rozkrzyczanego i skocznego rapu. Takiego jaki możemy zobaczyć w jedynym klipie promującym, czyli „Bloodshed Hua Hoo”. Co ciekawe mamy tu bit, który brzmi jakby był żywcem wyjęty ze studia duetu Trackmasters. „R.A. Be Down” to coś co śmiało mogłoby się pojawić na „Mr. Smith” LL Cool J’a. Cała płyta patrząc tylko na rodzaj bitów, użytych sampli, sposobu ich poskładania i połączenia z sekcją rytmiczną, przypomina mi właśnie debiut Redmana.R.A. za młodu to zupełnie inny raper niż teraz. Obecnie jest on szalonym, ale świadomym świata człowiekiem. Na „Nights of the Bloody Apes” brzmiał tak jakby był człowiekiem bez hamulców. Przekraczał bariery dobrego smaku dużo wcześniej niż jakikolwiek inny raper. Zresztą czasem mówi się o tym, że Eminem jest złodziejem stylu Rugged Mana. Tworzy wizerunek nieprzystosowanego społecznie „white trash”, obraża uczucia ludzi i w konsekwencji jest opieprzany za to przez Steve'a Bermana (Marshall Mathers LP). Swoje teksty pisze w bardzo kąśliwym i prześmiewczym tonie. Jest to bardzo podobne do historii R.A., jednak z tą różnicą, że Eminem wstrzelił się z tym w odpowiedni moment. Miał też protekcję Dr. Dre. Może to prawda, że „white boy needs black boy to win”. Do wizerunku spłukanego mieszkańca przyczepy bardziej pasuje jednak Thorburn ze swoim charakterystycznym głosem, niż ulubieniec nastolatek Marshall (którego również bardzo szanuję jako rapera). Ale to tylko takie drobne przemyślenia.Nazwa płyty odnosi się do meksykańskiego horroru o tym samym tytule. Jest to film z 1969 i do tego film klasy C, albo jeszcze niżej. Opowiada on historię umierającego chłopaka, któremu przeszczepiono serce goryla. W konsekwencji staje on się małpoludem. Całego filmu nie oglądałem, wystarczył mi opis i zwiastun na youtube - nie gustuję w takiej kinematografii. R.A. zresztą nawiazuję trochę do tego gatunku filmowego na swojej płycie. Zwłaszcza w intrze do „Toolbox Murderer”, czy w „Bloody Axe”, które nawiasem mówiąc miało być drugim singlem z tej płyty.Szkoda, że ta płyta nie trafiła w swoim czasie oficjalnie na sklepowe półki. To prawdziwa perełka i muzycznie jedna z ciekawszych pozycji tamtego okresu. Jedyną wadą tego wydawnictwa, a raczej tego co możemy ściągnąć z internetu, jest brak masteringu. Z drugiej jednak strony ma to jednak trochę swój urok. Potęguje on klimat brudu, na którym został oparta cała atmosfera płyty. Należy też pamiętać przy słuchaniu tego albumu, że nie należy go brać na poważnie. R.A. Bawi się tu konwencją. To taki trochę muzyczny grindhouse. Celowe okazywanie obrzydliwości w sposób, który nie będzie każdemu pasował.Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.comDzisiejszy „Klasyk” jest dość nietypowy i nie tylko dlatego że zamieszczony jako Przegapifszy. Dlaczego? Bo będę w nim mówił o płycie, która nie miała swojej oficjalnej premiery. Jest to jednak na tyle dobre wydawnictwo, że warto o nim napisać.

Pozycja ta to nieoficjalny debiut R.A. The Rugged Mana. Płyta miała pojawić się w między 1992, a 1994 rokiem. Niestety z powodu charakteru rapera, a także liryk które zawarł na krążku, nie została wydana. Dopiero w 2010 na datpiff.com ktoś wrzucił ją do pobrania za darmo. Do tej pory zastanawiam się jak to się stało, że nikt jej wtedy nie wydał. Ale od początku…

R.A. był wtedy postacią wyjątkową. Mało było na scenie białych raperów. W sumie poza Beastie Boys, nie było nikogo wartego uwagi (chyba że wliczymy w to B-Reala z Cypress Hill). Ten status mógł złamać nasz dzisiejszy bohater, ale niestety przez jego obcesowość w tekstach, jakoś nie kwapiono się by wydać jego debiut. Swoim stylem rapowania przypominał on Ol’ Dirty Bastarda. Szczególnie z powodu jego wstawek w postaci przeciągania "bleee" itp. dźwięków.

Nieznana jest cała lista producentów. Niestety. Na sto procent udział w muzycznej części płyty mieli Marc "Nigga" Nilez i Buckwild. Ten pierwszy odpowiedzialny jest za jeden z najbardziej obrzydliwych kawałków w historii rapu, czyli „Cunt Renaissance”. Historia jaka związana jest z tym numerem również ciekawa. Notorious po wysłuchaniu zwrotki gospodarza miał powiedzieć słynne „I thought, I was the illest”. Obydwaj panowie prześcigali się w obrazoburczym traktowaniu kobiet, kojarzącym się obecnie z twórczością Necro. Co ciekawe podobno utwór miał posiadać jeszcze jedną zwrotkę. Osobą, która miała ja nawinąć jest zapomniany już Akinyele, twórca stworzonego w konwencji dirty rap, albumu „Vagina Dinner”.

Buckwild za to stworzył piękny bit oparty o „Dream od You” Oscara Petersona, a R.A. dorzucił swoja odę nienawiści do przemysłu muzycznego. Trzecią osobą, która miałaby maczać swoje producenckie palce w „Nocy Krwawych Małp” jest Erick Sermon. Podpowiada to sam Rugged Man wykrzykując jego imię w „You Aint’t Never Been Down”, które pasuje nawet stylowo do tego co tworzył Sermon. Mówię tu o brzmieniu stopy i werbla. Radzę sobie dla porównania posłuchać „Whut Thee Album” Redmana, a wyjaśni się Wam o czym mówię.

Akurat pod względem muzycznym, nie ma się tu do czego przyczepić. Płyta jest w dużej mierze hołdem do oldschoolowego, rozkrzyczanego i skocznego rapu. Takiego jaki możemy zobaczyć w jedynym klipie promującym, czyli „Bloodshed Hua Hoo”. Co ciekawe mamy tu bit, który brzmi jakby był żywcem wyjęty ze studia duetu Trackmasters. „R.A. Be Down” to coś co śmiało mogłoby się pojawić na „Mr. Smith” LL Cool J’a. Cała płyta patrząc tylko na rodzaj bitów, użytych sampli, sposobu ich poskładania i połączenia z sekcją rytmiczną, przypomina mi właśnie debiut Redmana.

R.A. za młodu to zupełnie inny raper niż teraz. Obecnie jest on szalonym, ale świadomym świata człowiekiem. Na „Nights of the Bloody Apes” brzmiał tak jakby był człowiekiem bez hamulców. Przekraczał bariery dobrego smaku dużo wcześniej niż jakikolwiek inny raper. Zresztą czasem mówi się o tym, że Eminem jest złodziejem stylu Rugged Mana. Tworzy wizerunek nieprzystosowanego społecznie „white trash”, obraża uczucia ludzi i w konsekwencji jest opieprzany za to przez Steve'a Bermana (Marshall Mathers LP). Swoje teksty pisze w bardzo kąśliwym i prześmiewczym tonie. Jest to bardzo podobne do historii R.A., jednak z tą różnicą, że Eminem wstrzelił się z tym w odpowiedni moment. Miał też protekcję Dr. Dre. Może to prawda, że „white boy needs black boy to win”. Do wizerunku spłukanego mieszkańca przyczepy bardziej pasuje jednak Thorburn ze swoim charakterystycznym głosem, niż ulubieniec nastolatek Marshall (którego również bardzo szanuję jako rapera). Ale to tylko takie drobne przemyślenia.

Nazwa płyty odnosi się do meksykańskiego horroru o tym samym tytule. Jest to film z 1969 i do tego film klasy C, albo jeszcze niżej. Opowiada on historię umierającego chłopaka, któremu przeszczepiono serce goryla. W konsekwencji staje on się małpoludem. Całego filmu nie oglądałem, wystarczył mi opis i zwiastun na youtube - nie gustuję w takiej kinematografii. R.A. zresztą nawiazuję trochę do tego gatunku filmowego na swojej płycie. Zwłaszcza w intrze do „Toolbox Murderer”, czy w „Bloody Axe”, które nawiasem mówiąc miało być drugim singlem z tej płyty.

Szkoda, że ta płyta nie trafiła w swoim czasie oficjalnie na sklepowe półki. To prawdziwa perełka i muzycznie jedna z ciekawszych pozycji tamtego okresu. Jedyną wadą tego wydawnictwa, a raczej tego co możemy ściągnąć z internetu, jest brak masteringu. Z drugiej jednak strony ma to jednak trochę swój urok. Potęguje on klimat brudu, na którym został oparta cała atmosfera płyty. Należy też pamiętać przy słuchaniu tego albumu, że nie należy go brać na poważnie. R.A. Bawi się tu konwencją. To taki trochę muzyczny grindhouse. Celowe okazywanie obrzydliwości w sposób, który nie będzie każdemu pasował.


Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com

]]>
The Notorious B.I.G. - To już 16 lat...https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-09,the-notorious-big-to-juz-16-lathttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-09,the-notorious-big-to-juz-16-latMarch 9, 2013, 2:27 pmPaweł MiedzielecTo już szesnaście lat bez króla rapu z Brooklynu. Rzeczywiście, czas przemija nieubłaganie ale pomimo to, nadal wydaje mi się, jakby to było wczoraj...Biggie Smalls. Big Poppa. B.I.G. Człowiek, który nadał słowu "flow" zupełnie nowej definicji i płynął na bitach jak nikt inny przed nim i po nim. Zabawa słowem przychodziła mu z naturalną łatwością, jakby od niechcenia. Sympatyczny grubasek z Brooklynu szybko zyskał tłumy fanów i rozpoczął wspinaczkę na sam szczyt hiphopowego świata, przerwaną przez niespodziewaną śmierć, która nadeszła zanim B.I.G. mógł nam zaprezentować pełnię swoich możliwości...I chociaż zawsze będziemy kochać Big Poppe, to nie sposób pogodzić się z nieodżałowaną stratą jednego z najlepszych raperów w historii, który na zawsze odmienił oblicze rap gry i w swoim czasie przywrócił "wielkiemu jabłku" dawny blask na zdominowanej wtedy przez West Coast hiphopowej arenie...Rest In Peace B.I.G.To już szesnaście lat bez króla rapu z Brooklynu.Rzeczywiście, czas przemija nieubłaganie ale pomimo to, nadal wydaje mi się, jakby to było wczoraj...

Biggie Smalls. Big Poppa. B.I.G. Człowiek, który nadał słowu "flow" zupełnie nowej definicji i płynął na bitach jak nikt inny przed nim i po nim. Zabawa słowem przychodziła mu z naturalną łatwością, jakby od niechcenia. Sympatyczny grubasek z Brooklynu szybko zyskał tłumy fanów i rozpoczął wspinaczkę na sam szczyt hiphopowego świata, przerwaną przez niespodziewaną śmierć, która nadeszła zanim B.I.G. mógł nam zaprezentować pełnię swoich możliwości...
I chociaż zawsze będziemy kochać Big Poppe, to nie sposób pogodzić się z nieodżałowaną stratą jednego z najlepszych raperów w historii, który na zawsze odmienił oblicze rap gry i w swoim czasie przywrócił "wielkiemu jabłku" dawny blask na zdominowanej wtedy przez West Coast hiphopowej arenie...

Rest In Peace B.I.G.

]]>
Shaquille O'Neal ft. Nate Dogg & WC "Connected" / "You Can't Stop The Reign" / "Strait Playin'" (Diggin In The Videos #195) https://popkiller.kingapp.pl/2011-12-08,shaquille-oneal-ft-nate-dogg-wc-connected-you-cant-stop-the-reign-strait-playin-diggin-inhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-08,shaquille-oneal-ft-nate-dogg-wc-connected-you-cant-stop-the-reign-strait-playin-diggin-inDecember 8, 2011, 4:00 pmMarcin NataliWszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że lockout w NBA dobiega powoli końca, a koszykarze wrócą na parkiety już 25 grudnia. Niestety w tym sezonie nie zobaczymy już Shaq'a, chyba najbardziej zabawnego i charyzmatycznego zawodnika naszej generacji. To, co Shaq-Fu, czy też Shaq Diesel po sobie zostawił, to jednak dużo więcej niż miliony widowiskowych akcji, kilka złamanych koszy i uśmiechy na twarzach fanów na całym świecie. Jego dyskografia oraz wideografia to również godziny świetnej rozrywki. I choć zawsze większość osób (pewnie łącznie z nim samym) do rapu Shaqa podchodzić będzie z dystansem i przymrużeniem oka, z dzisiejszej perspektywy jest to niemal pewne i bezsprzeczne: Shaq to zdecydowanie najlepszy rapujący koszykarz w historii. Dziś chciałbym zaprezentować Wam aż trzy klipy z dorobku Supermana - "Connected", "Can't Stop The Reign" i "Strait Playin'".Na pierwszy ogień pójdzie "Connected" z gościnnym udziałem ś.p. Nate Dogga oraz kolejnej legendy sceny Zachodniego Wybrzeża - WC. Pochodzący z piątego (niestety nigdy nie wydanego oficjalnie) solowego krążka Shaqa numer, to soczysty westcoastowy banger w najlepszym wydaniu. Bujający bit z funkującym basem oraz grube wersy Shaqa i WC plus jak zawsze niezawodny Nate Dogg - takie combo sprawiło, że "Connected" narobiło w Cali dużo szumu. Co ciekawe, na albumie "Shaquille O'Neal Presents His Superfriends, Vol.1" oprócz Nate Dogga i WC mieli znaleźć się m.in. Dr. Dre, Snoop Dogg, Twista, George Clinton, Common, Black Thought, Ludacris, Mos Def, Talib Kweli i Angie Stone! Wow."You Can't Stop The Reign" to natomiast singiel z wydanego w 1996 roku albumu Shaqa o tym samym tytule. Powstało kilka wersji tego kawałka - w poniższej, do której zrealizowano teledysk, słyszymy 3 pełne zwrotki Shaqa. W wersji zawartej na albumie pojawia się tu natomiast gościnnie (w aż 2 zwrotkach) The Notorious B.I.G.! (odsłuch). Wracając jednak do samego klipu - to świetny, wysokobudżetowy, widowiskowy obraz, który ogląda się z ogromną przyjemnością. Shaq w wersji a'la James Bond to coś, co trzeba zobaczyć."Strait Playin'" to kolejny singiel pochodzący z "You Can't Stop The Reign". Podobnie jak "Connected" - to pełnokrwisty westcoastowy banger i solidny karkołamacz (DJ Quik na bicie), opatrzony świetnym, imprezowym klipem.Słowem podsumowania, najlepsze jest to, że rapujący Shaq sprzed 15 lat i tak brzmi dużo lepiej i bardziej stylowo niż część z popularnych obecnie raperów. Zawsze miał kozackie bity, a rapowo też dawał radę, spisując się naprawdę elegancko i rzucając nieraz wersy zapadające w pamięć, jak chociażby zawarte tu "Keep your eye on Big Shaq and put your money on the Lakers" - i jak tu go nie lubić?Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że lockout w NBA dobiega powoli końca, a koszykarze wrócą na parkiety już 25 grudnia. Niestety w tym sezonie nie zobaczymy już Shaq'a, chyba najbardziej zabawnego i charyzmatycznego zawodnika naszej generacji.

To, co Shaq-Fu, czy też Shaq Diesel po sobie zostawił, to jednak dużo więcej niż miliony widowiskowych akcji, kilka złamanych koszy i uśmiechy na twarzach fanów na całym świecie. Jego dyskografia oraz wideografia to również godziny świetnej rozrywki. I choć zawsze większość osób (pewnie łącznie z nim samym) do rapu Shaqa podchodzić będzie z dystansem i przymrużeniem oka, z dzisiejszej perspektywy jest to niemal pewne i bezsprzeczne: Shaq to zdecydowanie najlepszy rapujący koszykarzw historii. Dziś chciałbym zaprezentować Wam aż trzy klipy z dorobku Supermana - "Connected", "Can't Stop The Reign" i "Strait Playin'".

Na pierwszy ogień pójdzie "Connected" z gościnnym udziałem ś.p. Nate Dogga oraz kolejnej legendy sceny Zachodniego Wybrzeża - WC. Pochodzący z piątego (niestety nigdy nie wydanego oficjalnie) solowego krążka Shaqa numer, tosoczysty westcoastowy banger w najlepszym wydaniu. Bujający bit z funkującym basem oraz grube wersy Shaqa i WC plus jak zawsze niezawodny Nate Dogg - takie combo sprawiło, że "Connected" narobiło w Cali dużo szumu.

Co ciekawe, na albumie "Shaquille O'Neal Presents His Superfriends, Vol.1" oprócz Nate Dogga i WC mieli znaleźć się m.in. Dr. Dre, Snoop Dogg, Twista, George Clinton, Common, Black Thought, Ludacris, Mos Def, Talib Kweli i Angie Stone! Wow.



"You Can't Stop The Reign" to natomiast singiel z wydanego w 1996 roku albumu Shaqa o tym samym tytule. Powstało kilka wersji tego kawałka - w poniższej, do której zrealizowano teledysk, słyszymy 3 pełne zwrotki Shaqa. W wersji zawartej na albumie pojawia się tu natomiast gościnnie (w aż 2 zwrotkach) The Notorious B.I.G.!  (odsłuch). Wracając jednak do samego klipu - to świetny, wysokobudżetowy, widowiskowy obraz, który ogląda się z ogromną przyjemnością. Shaq w wersji a'la James Bond to coś, co trzeba zobaczyć.



"Strait Playin'" to kolejny singiel pochodzący z "You Can't Stop The Reign". Podobnie jak "Connected" - to pełnokrwisty westcoastowy bangeri solidny karkołamacz (DJ Quik na bicie), opatrzony świetnym, imprezowym klipem.

Słowem podsumowania, najlepsze jest to, że rapujący Shaq sprzed 15 lat i tak brzmi dużo lepiej i bardziej stylowo niż część z popularnych obecnie raperów. Zawsze miał kozackie bity, a rapowo też dawał radę, spisując się naprawdę elegancko i rzucając nieraz wersy zapadające w pamięć, jak chociażby zawarte tu "Keep your eye on Big Shaq and put your money on the Lakers" - i jak tu go nie lubić?



]]>