popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Nuttin But Lovehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20783/Nuttin-But-LoveNovember 15, 2024, 7:38 ampl_PL © 2024 Admin stronyHeavy D & The Boyz "Nuttin' But Love" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2011-12-09,heavy-d-the-boyz-nuttin-but-love-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-09,heavy-d-the-boyz-nuttin-but-love-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 5:34 pmDawid BartkowskiNie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek pisał tekst z takim przejęciem i smutkiem jak teraz. Minęło już trochę dni, wiem, ale to dziwne uczucie cały czas we mnie siedzi i nie chce mnie opuścić. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że stanie się to w miarę szybko i w końcu poczuję się "normalnie". Moja pamięć o człowieku, dzięki któremu kilka lat temu poznawałem rap ze swoich najlepszych czasów będzie wieczna. To m.in. właśnie dzięki niemu tak lubuję tamten okres.Dawno nie słuchałem tej płyty. Tak samo jak innego jego wielkiego dzieła - "Peaceful Journey". Wiecie czemu? Znam je bardzo dobrze, a niektóre fragmenty niemalże na pamięć. Nie mam z nimi żadnego problemu. Pamiętam nawet jaki był pierwszy utwór Heavy'ego jaki było dane mi poznać. Było nim "Sex Wit You", okraszone znakomitym klipem. "Nuttin' But Love" ostatni raz w całości słyszałem pewno ponad rok temu. Nie przeszkadza mi to. Jestem w stanie wszystko napisać z pamięci.Mogę opisywać wszystkie szczegóły każdego kawałka z jego ostatniego albumu ze swoją grupą, tylko po co? Tekst byłby kolosalnie długi. Podobnie mam z ich płytą numer trzy. Wybór jednego z nich do recenzji był trudny. Który jest lepszy? Który wypada i prezentuje się najlepiej? Na cel wybrałem jednak finałowy "Nuttin' But Love" z prostego, i jakże głupiego, powodu - to tutaj udało się ludziom pod szyldem Heavy D & the Boyz najzgrabniej połączyć rap i r'n'b. Komercja, nie?Dla mnie nie ma różnicy czy jest to mainstream czy underground. Muzyka ma się bronić sama. I tutaj broni się znakomicie. Jest przebojowo, lekko i zarazem bardzo brudno. Dwóch wielkich tamtych czasów Pete Rock i Erick Sermon odwaliło bardzo dobrą robotę, szczególnie ten pierwszy produkując jeden z najlepszych singli w historii (powinniście już wiedzieć który, wspominałem o nim na początku). Wszystko jest dla nich bardzo charakterystyczne i co najważniejsze - pochodzi z ich najlepszego okresu. Jak z innymi? A proszę bardzo! Taki Poke, który wtedy zaczynał się naprawdę wybijać i wchodzić do tej pierwszej ligi. Jeden z najlepszych DJ'ów w ogóle - Kid Capri. Kolejny u szczytu formy i sławy (chociaż z małą pomocą samego Heavy'ego). Marley Marl - era schyłkowa, ale wciąż w formie. W jego "Spend A Little Time On Top" pomocy udziela mu jego uczeń - K-Def. Mało? To na dokładkę bierzemy takiego asa jak Easy Mo Bee i największą niespodziankę - Altona Wokie Stewarta odpowiedzialnego za piękny i klimatyczny remix "Got Me Waiting".Mając "za sobą" takie tło muzycznie zdarza się, że nagrywana jest zwykła chała. Nie w tym przypadku, ponieważ Heavy D jest fantastycznym raperem i... jeszcze lepszym piosenkarzem. Dowcipny i zabawny, znakomicie opisujący relację na linii kobieta - mężczyzna, dając dobry przykład, że nie trzeba być "perwerem" w rapie (jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało). Refleksyjny i poruszający, jednocześnie potrafiący hołdować ulicy. Znakomicie porusza się w KAŻDYCH klimatach. Raper doskonały, dla którego swój szacunek dla jego twórczości oddają w openerze albumu m.in. KRS-One, Kool G Rap, LL Cool J, MC Lyte, Q-Tip, Pete Rock, Treach. To powinno wystarczyć za rekomendację. Jedyną wadą są... The Boyz. Oni po prostu są, nic więcej.Cały czas nie mogę dopuścić do siebie wieści o śmierci tej wielkiej postaci. Dopiero po kilku dniach dociera do mnie to, kim był i co zrobił dla mojej "edukacji" muzycznej Heavy D. Nie chciałem, żeby ta recenzja była bardzo osobista, ale (nie)świadomie taka wyszła. "Nuttin' But Love" to album klasyczny na bardzo mocną 5. Heavy, ze swoim ostatnim "grupowym " longplayem, był jedną z pierwszych osób, które "wprowadzały" mnie w swój magiczny świat. Świat, który wykreował mój pogląd na tę muzykę. Dzięki Heavy. Minęło już trochę dni, wiem, ale to dziwne uczucie cały czas we mnie siedzi i nie chce mnie opuścić. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że stanie się to w miarę szybko i w końcu poczuję się "normalnie".

Moja pamięć o człowieku, dzięki któremu kilka lat temu poznawałem rap ze swoich najlepszych czasów będzie wieczna. To m.in. właśnie dzięki niemu tak lubuję tamten okres.


Dawno nie słuchałem tej płyty. Tak samo jak innego jego wielkiego dzieła - "Peaceful Journey". Wiecie czemu? Znam je bardzo dobrze, a niektóre fragmenty niemalże na pamięć. Nie mam z nimi żadnego problemu. Pamiętam nawet jaki był pierwszy utwór Heavy'ego jaki było dane mi poznać. Było nim "Sex Wit You", okraszone znakomitym klipem. "Nuttin' But Love" ostatni raz w całości słyszałem pewno ponad rok temu. Nie przeszkadza mi to. Jestem w stanie wszystko napisać z pamięci.

Mogę opisywać wszystkie szczegóły każdego kawałka z jego ostatniego albumu ze swoją grupą, tylko po co? Tekst byłby kolosalnie długi. Podobnie mam z ich płytą numer trzy. Wybór jednego z nich do recenzji był trudny. Który jest lepszy? Który wypada i prezentuje się najlepiej? Na cel wybrałem jednak finałowy "Nuttin' But Love" z prostego, i jakże głupiego, powodu - to tutaj udało się ludziom pod szyldem Heavy D & the Boyz najzgrabniej połączyć rap i r'n'b. Komercja, nie?

Dla mnie nie ma różnicy czy jest to mainstream czy underground. Muzyka ma się bronić sama. I tutaj broni się znakomicie. Jest przebojowo, lekko i zarazem bardzo brudno. Dwóch wielkich tamtych czasów Pete Rock i Erick Sermon odwaliło bardzo dobrą robotę, szczególnie ten pierwszy produkując jeden z najlepszych singli w historii (powinniście już wiedzieć który, wspominałem o nim na początku). Wszystko jest dla nich bardzo charakterystyczne i co najważniejsze - pochodzi z ich najlepszego okresu. Jak z innymi? A proszę bardzo! Taki Poke, który wtedy zaczynał się naprawdę wybijać i wchodzić do tej pierwszej ligi. Jeden z najlepszych DJ'ów w ogóle - Kid Capri. Kolejny u szczytu formy i sławy (chociaż z małą pomocą samego Heavy'ego). Marley Marl - era schyłkowa, ale wciąż w formie. W jego "Spend A Little Time On Top" pomocy udziela mu jego uczeń - K-Def. Mało? To na dokładkę bierzemy takiego asa jak Easy Mo Bee i największą niespodziankę - Altona Wokie Stewarta odpowiedzialnego za piękny i klimatyczny remix "Got Me Waiting".

Mając "za sobą" takie tło muzycznie zdarza się, że nagrywana jest zwykła chała. Nie w tym przypadku, ponieważ Heavy D jest fantastycznym raperem i... jeszcze lepszym piosenkarzem. Dowcipny i zabawny, znakomicie opisujący relację na linii kobieta - mężczyzna, dając dobry przykład, że nie trzeba być "perwerem" w rapie (jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało). Refleksyjny i poruszający, jednocześnie potrafiący hołdować ulicy. Znakomicie porusza się w KAŻDYCH klimatach. Raper doskonały, dla którego swój szacunek dla jego twórczości oddają w openerze albumu m.in. KRS-One, Kool G Rap, LL Cool J, MC Lyte, Q-Tip, Pete Rock, Treach. To powinno wystarczyć za rekomendację. Jedyną wadą są... The Boyz. Oni po prostu są, nic więcej.

Cały czas nie mogę dopuścić do siebie wieści o śmierci tej wielkiej postaci. Dopiero po kilku dniach dociera do mnie to, kim był i co zrobił dla mojej "edukacji" muzycznej Heavy D. Nie chciałem, żeby ta recenzja była bardzo osobista, ale (nie)świadomie taka wyszła. "Nuttin' But Love" to album klasyczny na bardzo mocną 5. Heavy, ze swoim ostatnim "grupowym " longplayem, był jedną z pierwszych osób, które "wprowadzały" mnie w swój magiczny świat. Świat, który wykreował mój pogląd na tę muzykę. Dzięki Heavy.



]]>