popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Miguelhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20770/MiguelJuly 7, 2024, 4:28 pmpl_PL © 2024 Admin strony21 Savage w singlu Alicii Keys - zaskakujące collabohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-11-25,21-savage-w-singlu-alicii-keys-zaskakujace-collabohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-11-25,21-savage-w-singlu-alicii-keys-zaskakujace-collaboNovember 25, 2019, 1:37 pmMarcin NataliTakiego collabo nie spodziewał się chyba nikt. Szykująca swój nowy, już siódmy solowy album Alicia Keys do współpracy zaprosiła 21 Savage'a, który wystąpił w remiksie utworu "Show Me Love", oryginalnie będącego akustycznym duetem Alicii z Miguelem. Rezultat jest wielkim pozytywnym zaskoczeniem - raper reprezentujący Atlantę wpasował się bardzo dobrze w spokojny, oparty na gitarowych akordach bit, a Alicia zachwyca formą i przypomina klimat wczesnych lat 2000.Nasza recenzja ostatniej płyty Alicii Keys z 2016 roku "HERE"[[{"fid":"55597","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Pod spodem oryginalna wersja utworu nagrana przez Alicię i Miguela:[[{"fid":"55598","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]A także najnowszy, opublikowany kilka dni temu teledysk do utworu "Time Machine":[[{"fid":"55643","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Takiego collabo nie spodziewał się chyba nikt. Szykująca swój nowy, już siódmy solowy album Alicia Keys do współpracy zaprosiła 21 Savage'a, który wystąpił w remiksie utworu "Show Me Love", oryginalnie będącego akustycznym duetem Alicii z Miguelem. Rezultat jest wielkim pozytywnym zaskoczeniem - raper reprezentujący Atlantę wpasował się bardzo dobrze w spokojny, oparty na gitarowych akordach bit, a Alicia zachwyca formą i przypomina klimat wczesnych lat 2000.

Nasza recenzja ostatniej płyty Alicii Keys z 2016 roku "HERE"

[[{"fid":"55597","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Pod spodem oryginalna wersja utworu nagrana przez Alicię i Miguela:

[[{"fid":"55598","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

A także najnowszy, opublikowany kilka dni temu teledysk do utworu "Time Machine":

[[{"fid":"55643","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

]]>
Czy follow-up do "The World Is Yours 2" wyjdzie jeszcze w tym roku? Rich The Kid rozwiewa wątpliwości!https://popkiller.kingapp.pl/2019-03-25,czy-follow-up-do-the-world-is-yours-2-wyjdzie-jeszcze-w-tym-roku-rich-the-kid-rozwiewahttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-25,czy-follow-up-do-the-world-is-yours-2-wyjdzie-jeszcze-w-tym-roku-rich-the-kid-rozwiewaMarch 25, 2019, 4:00 pmGary Tyler LisNiecały dzień po premierze swojego najnowszego albumu Rich The Kid wyjawił, iż planuje wydać kolejną część serii „The World Is Yours” jeszcze w tym roku.W zeszły piątek we wszystkich serwisach streamingowych pojawiła się nowa płyta Rich The Kid’a „The World is Yours 2”, na której wśród gości mogliśmy usłyszeć m.in. Gunnę, Young Thuga, Miguela, Ty Dolla $ign’a, Tory Laneza czy Takeoff’a. Album jak na razie zbiera dużo pozytywnych opinii, a sprzedaż w pierwszym tygodniu po premierze powinna oscylować w okolicach 100 tys. sprzedanych kopii. To jednak nie zadowala pochodzącego z Nowego Jorku rapera, który w najnowszym wywiadzie dla Zane Lowe w radiu Beats 1 wyjawił, iż trzecia część serii „The World Is Yours” może ujrzeć światło dzienne jeszcze w tym roku. -Mam zamiar wrócić z kolejnym albumem. Pracuję non-stop, jestem jednym z najciężej pracujących artystów w grze. Moje urodziny są w lipcu, to powinno rozwiać wątpliwości - wyjawił raper, sugerując iż „The World Is Yours 3” trafi do sprzedaży już w lecie.Pozostaje nam czekać na więcej szczegółowych informacji, a w międzyczasie sprawdzicie tracklistę i okładkę „The World Is Yours 2” w naszym dziale premier. Być może otrzymamy nowe info od samego artysty podczas jego pierwszego koncertu w Polsce 4 kwietnia w Warszawie?Niecały dzień po premierze swojego najnowszego albumu Rich The Kid wyjawił, iż planuje wydać kolejną część serii „The World Is Yours” jeszcze w tym roku.

W zeszły piątek we wszystkich serwisach streamingowych pojawiła się nowa płyta Rich The Kid’a „The World is Yours 2”, na której wśród gości mogliśmy usłyszeć m.in. Gunnę, Young Thuga, Miguela, Ty Dolla $ign’a, Tory  Laneza czy Takeoff’a.  

Album jak na razie zbiera dużo pozytywnych opinii, a sprzedaż w pierwszym tygodniu po premierze powinna oscylować w okolicach 100 tys. sprzedanych kopii. To jednak nie zadowala pochodzącego z Nowego Jorku rapera, który w najnowszym wywiadzie dla Zane Lowe w radiu Beats 1 wyjawił, iż trzecia część serii „The World Is Yours” może ujrzeć światło dzienne jeszcze w tym roku.

 -Mam zamiar wrócić z kolejnym albumem. Pracuję non-stop, jestem jednym z najciężej pracujących artystów w grze. Moje urodziny są w lipcu, to powinno rozwiać wątpliwości - wyjawił raper, sugerując iż „The World Is Yours 3” trafi do sprzedaży już w lecie.

Pozostaje nam czekać na więcej szczegółowych informacji, a w międzyczasie sprawdzicie tracklistę i okładkę „The World Is Yours 2” w naszym dziale premier. Być może otrzymamy nowe info od samego artysty podczas jego pierwszego koncertu w Polsce 4 kwietnia wWarszawie?

]]>
Miguel "War & Leisure" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2018-02-08,miguel-war-leisure-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2018-02-08,miguel-war-leisure-recenzjaFebruary 8, 2018, 3:51 pmMarcin NataliLove is war. Nie od dziś znane jest powiedzenie, że miłość jest jak wojna. Oczywiście nie ta wyidealizowana, hollywoodzka wersja miłości z ckliwym happy endem, ale codzienna rzeczywistość, w której dwie bliskie sobie osobowości ścierają się ze sobą, a do głosu dochodzą niepewności, frustracje, niedopowiedzenia i blizny z przeszłości. Po części jest to też jednak wojna z otaczającym światem, wszelkimi przeciwnościami i kłodami rzucanymi nam pod nogi przez Wszechświat - i właśnie ten aspekt zmagań i rozdarcia między konfliktem i przyjemnościami pojawia się najczęściej na najnowszym albumie Miguela.Czy jednak rzeczywiście miłość jest wojną, czy raczej receptą i właściwą alternatywą dla wojny? Czy znalezienie jej we współczesnym, bombardującym nas zewsząd natłokiem informacji i pędzącym na złamanie karku świecie jest w ogóle możliwe? Czy może właśnie ona jest jedyną rzeczą, która może sprawić, że nie postradamy zmysłów - nawet gdy wszystko wokół stara się wytrącić nas z równowagi i zakłócić nasze życie?Got a mind full of TNTI need a lunatic just like meJuż pierwsze wersy na otwierającym krążek "Criminal" zapowiadają, z czym będziemy mieć tym razem do czynienia. Czwarty krążek kalifornijskiego wokalisty płynnie przeplata liczne nawiążania do wojny i polityki z opowieściami o relacjach męsko-damskich. Nie brakuje aluzji do tragicznych wydarzeń z amerykańskiej historii (I got a mind like Columbine), współczesnych zawirowań polityczno-społecznych i przypadków zabójstw z rąk policji w USA, a nawet koreańskiej broni nuklearnej. Spośród tego całego chaosu wyłania się jednak obraz wrażliwego, spragnionego uczuć mężczyzny, szukającego spokoju ducha oraz oderwania od przytłaczającej rzeczywistości. Idealnym tego przykładem jest drugie na płycie, energiczne "Pineapple Skies", przepełnione nadzieją i wręcz młodzieńczą niewinnością oraz wiarą w to, że wszysko będzie dobrze (I promise everything gon' be alright, trust). Okazjonalnie natomiast pogoń za "lepszymi dniami" przejawia się tak jak w luzackim, wręcz imprezowym, epikurejskim "Sky Walker", wzywającym do zabawy i wyrzucenia wszystkich zmartwień przez okno.There's a war on loveJust look around you (look around you)It's hard to know who to trustI'm glad I found you (So glad I found you)"Wojna i Przyjemności" to mieszanka przeróżnych, skrajnych uczuć, targających duszą Miguela - od przysłowiowych "motylków w brzuchu" kojarzonych z zauroczeniem i pierwszą fazą poznawania drugiej osoby, przez fizyczne pragnienie bliskości, satysfakcję i momenty szczęścia, w których zapomina się o całej reszcie, aż po powracające niekiedy wyrzuty sumienia i żal. To próba odnalezienia własnego miejsca w coraz bardziej niepokojącym świecie, w którym otwartość i komunikację interpersonalną zastępują kolejne budowane mury (metaforyczne i dosłowne - w "Now" znajdziemy nawiązanie do Trumpowskiego pomysłu muru na linii USA-Meksyk), a wydarzenia transmitowane w telewizji coraz bardziej przypominają powrót do nieciekawej przeszłości.Should we teach our children hatred? Is that the look of freedom, now? Dear Lord, are we numb? Where we going right now?- pyta Miguel w zamykającym dzieło "Now", jednocześnie oferując alternatywę i odpowiedzi na trudne pytania, które stawia. "Teraz albo nigdy, musimy współpracować. Cierpimy tylko wtedy, gdy się na to godzimy. Wolność jest w nas" - słyszymy we wzniosłym manifeście, zamykającym intensywny, zaangażowany album. Album, który jednak, pomimo całego bagażu w warstwie tekstowej, zdecydowanie nie przytłacza, a zapewnia bardzo przyjemny, fascynujący odsłuch, finalnie też dostarczając wyczekiwany promyk nadziei i kończąc pozytywnym akcentem. Sama miłość natomiast w rozrachunku okazuje się nie wojną i konfliktem, a swoistym azylem, ucieczką od problemów i jedynym bezpiecznym miejscem.I won't let cumulus clouds all in the sky ruin my vibe - śpiewa Miguel - i chyba rzeczywiście to najlepsze rozwiązanie. Cokolwiek by się bowiem nie działo na zewnątrz, to w nas samych drzemie największa moc, i również w nas samych zaczyna się pokój. Szkolna piątka z minusem. Love is war. Nie od dziś znane jest powiedzenie, że miłość jest jak wojna. Oczywiście nie ta wyidealizowana, hollywoodzka wersja miłości z ckliwym happy endem, ale codzienna rzeczywistość, w której dwie bliskie sobie osobowości ścierają się ze sobą, a do głosu dochodzą niepewności, frustracje, niedopowiedzenia i blizny z przeszłości. Po części jest to też jednak wojna z otaczającym światem, wszelkimi przeciwnościami i kłodami rzucanymi nam pod nogi przez Wszechświat - i właśnie ten aspekt zmagań i rozdarcia między konfliktem i przyjemnościami pojawia się najczęściej na najnowszym albumie Miguela.

Czy jednak rzeczywiście miłość jest wojną, czy raczej receptą i właściwą alternatywą dla wojny? Czy znalezienie jej we współczesnym, bombardującym nas zewsząd natłokiem informacji i pędzącym na złamanie karku świecie jest w ogóle możliwe? Czy może właśnie ona jest jedyną rzeczą, która może sprawić, że nie postradamy zmysłów - nawet gdy wszystko wokół stara się wytrącić nas z równowagi i zakłócić nasze życie?

Got a mind full of TNT
I need a lunatic just like me

Już pierwsze wersy na otwierającym krążek "Criminal" zapowiadają, z czym będziemy mieć tym razem do czynienia. Czwarty krążek kalifornijskiego wokalisty płynnie przeplata liczne nawiążania do wojny i polityki z opowieściami o relacjach męsko-damskich. Nie brakuje aluzji do tragicznych wydarzeń z amerykańskiej historii (I got a mind like Columbine), współczesnych zawirowań polityczno-społecznych i przypadków zabójstw z rąk policji w USA, a nawet koreańskiej broni nuklearnej. Spośród tego całego chaosu wyłania się jednak obraz wrażliwego, spragnionego uczuć mężczyzny, szukającego spokoju ducha oraz oderwania od przytłaczającej rzeczywistości. Idealnym tego przykładem jest drugie na płycie, energiczne "Pineapple Skies", przepełnione nadzieją i wręcz młodzieńczą niewinnością oraz wiarą w to, że wszysko będzie dobrze (I promise everything gon' be alright, trust). Okazjonalnie natomiast pogoń za "lepszymi dniami" przejawia się tak jak w luzackim, wręcz imprezowym, epikurejskim "Sky Walker", wzywającym do zabawy i wyrzucenia wszystkich zmartwień przez okno.

There's a war on love
Just look around you (look around you)
It's hard to know who to trust
I'm glad I found you (So glad I found you)

"Wojna i Przyjemności" to mieszanka przeróżnych, skrajnych uczuć, targających duszą Miguela - od przysłowiowych "motylków w brzuchu" kojarzonych z zauroczeniem i pierwszą fazą poznawania drugiej osoby, przez fizyczne pragnienie bliskości, satysfakcję i momenty szczęścia, w których zapomina się o całej reszcie, aż po powracające niekiedy wyrzuty sumienia i żal. To próba odnalezienia własnego miejsca w coraz bardziej niepokojącym świecie, w którym otwartość i komunikację interpersonalną zastępują kolejne budowane mury (metaforyczne i dosłowne - w "Now" znajdziemy nawiązanie do Trumpowskiego pomysłu muru na linii USA-Meksyk), a wydarzenia transmitowane w telewizji coraz bardziej przypominają powrót do nieciekawej przeszłości.

Should we teach our children hatred?
Is that the look of freedom, now?
Dear Lord, are we numb? Where we going right now?

- pyta Miguel w zamykającym dzieło "Now", jednocześnie oferując alternatywę i odpowiedzi na trudne pytania, które stawia. "Teraz albo nigdy, musimy współpracować. Cierpimy tylko wtedy, gdy się na to godzimy. Wolność jest w nas" - słyszymy we wzniosłym manifeście, zamykającym intensywny, zaangażowany album. Album, który jednak, pomimo całego bagażu w warstwie tekstowej, zdecydowanie nie przytłacza, a zapewnia bardzo przyjemny, fascynujący odsłuch, finalnie też dostarczając wyczekiwany promyk nadziei i kończąc pozytywnym akcentem. Sama miłość natomiast w rozrachunku okazuje się nie wojną i konfliktem, a swoistym azylem, ucieczką od problemów i jedynym bezpiecznym miejscem.

I won't let cumulus clouds all in the sky ruin my vibe- śpiewa Miguel - i chyba rzeczywiście to najlepsze rozwiązanie. Cokolwiek by się bowiem nie działo na zewnątrz, to w nas samych drzemie największa moc, i również w nas samych zaczyna się pokój. Szkolna piątka z minusem.

]]>
Miguel "War & Leisure"https://popkiller.kingapp.pl/2017-11-03,miguel-war-leisurehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-11-03,miguel-war-leisureDecember 2, 2017, 2:01 pmMarek AdamskiPiosenkarz R'n'b po 2 latach wraca z nowym albumem zatytułowanym "War & Leisure". Autor w wywiadzie z Billboard przyznał, że jego nowa płyta będzie dotykała tematów politycznych, w szczególności tematu oddziaływania polityki na jego osobę.Tracklista:1. Criminal (feat. Rick Ross) 2. Pineapple Skies 3. Sky Walker (feat. Travis Scott) 4. Banana Clip 5. Wolf (feat. Quin) 6. Harem 7. Told You So 8. City of Angels 9. Caramelo Duro (feat. Kali Uchis) 10. Come Through and Chill (feat. J. Cole & Salaam Remi) 11. Anointed 12. NowPiosenkarz R'n'b po 2 latach wraca z nowym albumem zatytułowanym "War & Leisure". Autor w wywiadzie z Billboard przyznał, że jego nowa płyta będzie dotykała tematów politycznych, w szczególności tematu oddziaływania polityki na jego osobę.

Tracklista:

1. Criminal (feat. Rick Ross)
2. Pineapple Skies
3. Sky Walker (feat. Travis Scott)
4. Banana Clip
5. Wolf (feat. Quin)
6. Harem
7. Told You So
8. City of Angels
9. Caramelo Duro (feat. Kali Uchis)
10. Come Through and Chill (feat. J. Cole & Salaam Remi)
11. Anointed
12. Now


]]>
Mac Miller "Weekend" (feat. Miguel) - nowy teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-12,mac-miller-weekend-feat-miguel-nowy-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-12,mac-miller-weekend-feat-miguel-nowy-teledyskJanuary 12, 2016, 7:44 amKarolina DobkowskaCo prawda dopiero wtorek, ale Mac Miller już dzisiaj przypomina o weekendzie swoim najnowszym klipem.Teledysk do numeru "Weekend" miał swoją premierę na MTV 2, Mac wraz z Miguelem jeżdżą po ulicach L.A. w rytm numeru z ostatniego albumu Millera - GO:OD AM, wydanego we wrześniu. W klipie nie brak dymu, czy kobiet ubranych w zmysłową koronkę, którą zakryto nawet ich twarze. Sprawdzajcie klip i bądźcie grzeczni w weekend!Co prawda dopiero wtorek, ale Mac Miller już dzisiaj przypomina o weekendzie swoim najnowszym klipem.

Teledysk do numeru "Weekend" miał swoją premierę na MTV 2, Mac wraz z Miguelem jeżdżą po ulicach L.A. w rytm numeru z ostatniego albumu Millera - GO:OD AM, wydanego we wrześniu. W klipie nie brak dymu, czy kobiet ubranych w zmysłową koronkę, którą zakryto nawet ich twarze. Sprawdzajcie klip i bądźcie grzeczni w weekend!

]]>
A$AP Rocky feat. Rod Stewart, Miguel, Mark Ronson "Everyday" - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-05-08,aap-rocky-feat-rod-stewart-miguel-mark-ronson-everyday-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-05-08,aap-rocky-feat-rod-stewart-miguel-mark-ronson-everyday-nowy-singielMay 8, 2015, 12:25 pmAdmin stronyCo za collabo! Legendarny Rod Stewart, a do tego Miguel i Mark Ronson - wszyscy spotkali się w nowym singlu A$AP Rocky'ego. Premiera "At. Long. Last. A$AP" już 2 czerwca.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23487","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Co za collabo! Legendarny Rod Stewart, a do tego Miguel i Mark Ronson - wszyscy spotkali się w nowym singlu A$AP Rocky'ego. Premiera "At. Long. Last. A$AP" już 2 czerwca.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23487","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Miguel "nwa.hollywooddreams.coffee"https://popkiller.kingapp.pl/2014-12-26,miguel-nwahollywooddreamscoffeehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-26,miguel-nwahollywooddreamscoffeeDecember 26, 2014, 12:38 pmMarcin NataliNowa, 3-kawałkowa spontaniczna EPka jednego z najbardziej obiecujących wykonawców soul/r&b młodego pokolenia - mającego na koncie nagrodę Grammy i współpracę z J.Cole'm ("Power Trip") czy Kendrickiem Lamarem ("How Many Drinks") Miguela. Gościnnie Kurupt.Nowa, 3-kawałkowa spontaniczna EPka jednego z najbardziej obiecujących wykonawców soul/r&b młodego pokolenia - mającego na koncie nagrodę Grammy i współpracę z J.Cole'm ("Power Trip") czy Kendrickiem Lamarem ("How Many Drinks") Miguela. Gościnnie Kurupt.

]]>
Miguel "nwa.hollywooddreams.coffee" - nowa EP-kahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-26,miguel-nwahollywooddreamscoffee-nowa-ep-kahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-26,miguel-nwahollywooddreamscoffee-nowa-ep-kaDecember 26, 2014, 12:52 pmMarcin NataliJeden z najbardziej utalentowanych wokalistów soul/r&b młodego pokolenia, mający na koncie nagrodę Grammy i kapitalny album "Kaleidoscope Dream" (nasza recenzja) z początku 2013 roku - Miguel, idąc w ślady D'Angelo wypuścił niespodziewanie 19 grudnia nowy projekt, bez żadnych wcześniejszych zapowiedzi ani singli.Nie jest to jednak trzecie LP artysty, a krótka, trzykawałkowa, aczkolwiek bardzo smakowita i świeża EPka "nwa.hollywooddreams.coffee". Gościnnie gospodarza na mikrofonie wsparł sam Kurupt w pierwszym tracku "nwa". Brzmi ciekawie?Odsłuch pod spodem. Darmowy downloadJeden z najbardziej utalentowanych wokalistów soul/r&b młodego pokolenia, mający na koncie nagrodę Grammy i kapitalny album "Kaleidoscope Dream" (nasza recenzja) z początku 2013 roku - Miguel, idąc w ślady D'Angelo wypuścił niespodziewanie 19 grudnia nowy projekt, bez żadnych wcześniejszych zapowiedzi ani singli.

Nie jest to jednak trzecie LP artysty, a krótka, trzykawałkowa, aczkolwiek bardzo smakowita i świeża EPka "nwa.hollywooddreams.coffee". Gościnnie gospodarza na mikrofonie wsparł sam Kurupt w pierwszym tracku "nwa". Brzmi ciekawie?

Odsłuch pod spodem. Darmowy download

]]>
Ludacris feat. Miguel "Good Lovin' - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-06,ludacris-feat-miguel-good-lovin-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-06,ludacris-feat-miguel-good-lovin-nowy-singielNovember 6, 2014, 11:15 amJakub GolińskiNadchodzą dobre czasy dla fanów twórczości Ludacrisa. Na marzec zapowiedziany jest już longplay "Ludaversal", natomiast jeszcze w grudniu usłyszymy epkę "Burning Bridges".To właśnie na niej znajdzie się najnowszy numer weterana z Atlanty. W numerze "Good Lovin'" usłyszymy o złamanym sercu i rozterkach miłosnych Ludacrisa. Na opartym na pianienie bicie produkcji chicagowskiego duetu Da Internz pojawia się również Miguel. To nie pierwszy kontakt tego wokalisty z rapem. Wcześniej współpracował między innymi z Big Seanem czy Janelle Monae uważaną przez wielu za następczynię Eryki Badu. Nadchodzą dobre czasy dla fanów twórczości Ludacrisa. Na marzec zapowiedziany jest już longplay "Ludaversal", natomiast jeszcze w grudniu usłyszymy epkę "Burning Bridges".

To właśnie na niej znajdzie się najnowszy numer weterana z Atlanty. W numerze "Good Lovin'" usłyszymy o złamanym sercu i rozterkach miłosnych Ludacrisa. Na opartym na pianienie bicie produkcji chicagowskiego duetu Da Internz pojawia się również Miguel.

To nie pierwszy kontakt tego wokalisty z rapem. Wcześniej współpracował między innymi z Big Seanem czy Janelle Monae uważaną przez wielu za następczynię Eryki Badu.

 

]]>
Janelle Monáe feat. Miguel "PrimeTime" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-12,janelle-monae-feat-miguel-primetime-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-12,janelle-monae-feat-miguel-primetime-teledyskOctober 11, 2013, 5:09 pmMarcin NataliDrugi album Janelle Monáe "The Electric Lady" trafił do sklepów lekko ponad miesiąc temu, a teraz przyszła pora na trzeci teledysk promujący wydawnictwo. Tym razem cudna Janelle połączyła siły z jednym z najbardziej obiecujących wokalistów r&b młodego pokolenia, autorem "Kaleidoscope Dream" Miguelem. Klasa.Drugi album Janelle Monáe "The Electric Lady" trafił do sklepów lekko ponad miesiąc temu, a teraz przyszła pora na trzeci teledysk promujący wydawnictwo. Tym razem cudna Janelle połączyła siły z jednym z najbardziej obiecujących wokalistów r&b młodego pokolenia, autorem "Kaleidoscope Dream" Miguelem. Klasa.

]]>
Janelle Monáe feat. Miguel "Primetime" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-21,janelle-monae-feat-miguel-primetime-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-21,janelle-monae-feat-miguel-primetime-nowy-numerAugust 20, 2013, 4:26 pmMateusz MarcolaWrzesień z punktu widzenia fanów szeroko pojętej czarnej muzyki prezentować się będzie co najmniej interesująco. Wszyscy wiemy o nowych albumach od Drake'a, 2 Chainza, DJ Khaleda czy Justina Timberlake'a, ale grzechem byłoby zapomnieć o premierze drugiego długograja w karierze niezwykle utalentowanej Amerykanki Janelle Monáe. "Electric Lady" będzie można nabyć od 10. września, a już teraz poznajemy kolejny utwór, który wejdzie w skład wspomnianej płyty. Jest nim zaskakująco klasycznie brzmiący "Primetime" z gościnnym udziałem Miguela. Czy Janelle do twarzy i w takiej, dużo mniej eksperymentalnej, konwencji? Do sprawdzenia poniżej. Wrzesień z punktu widzenia fanów szeroko pojętej czarnej muzyki prezentować się będzie co najmniej interesująco. Wszyscy wiemy o nowych albumach od Drake'a, 2 Chainza, DJ Khaleda czy Justina Timberlake'a, ale grzechem byłoby zapomnieć o premierze drugiego długograja w karierze niezwykle utalentowanej Amerykanki Janelle Monáe. "Electric Lady" będzie można nabyć od 10. września, a już teraz poznajemy kolejny utwór, który wejdzie w skład wspomnianej płyty. Jest nim zaskakująco klasycznie brzmiący "Primetime" z gościnnym udziałem Miguela. Czy Janelle do twarzy i w takiej, dużo mniej eksperymentalnej, konwencji? Do sprawdzenia poniżej. 

]]>
J. Cole "Born Sinner" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-29,j-cole-born-sinner-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-29,j-cole-born-sinner-recenzjaJune 29, 2013, 1:01 pmDaniel WardzińskiTydzień po premierze "Cole World: The Sideline Story" pochodzący z Północnej Karoliny autor materiału mówił, że na jego drugi album trafi sporo numerów, które nie zmieściły się na debiucie, mimo że nie były gorsze. Kilka tygodni przed premierą "Born Sinnera" twierdził już, że w sesjach nagraniowych zarejestrował tyle kawałków, że mógłby z nich zrobić cztery krążki. Według jego wypowiedzi, przy drugiej płycie w Roc Nation miał dużo większą swobodę i większe zaufanie wydawcy. Może dlatego nie dostaliśmy jeszcze sprofilowanego na młodszą młodzież licealną kolorowego teledysku na boisku do koszykówki, którego znienawidziłby Nas? Koniec żartów. Wiele osób wiązało z tym materiałem wielkie nadzieje, w pierwszym tygodniu kupiło go prawie 300 tysięcy osób, a kiedy włączycie sobie materiały video z "Dollar & A Dream Tour" zobaczycie ile muzyka rapera z Fayetteville znaczy dla tych ludzi."LeBron James bez mistrzowskiego pierścienia"? "Nowy Nas bez swojego Illmatica"? Jeśli chce się być stawianym w takim towarzystwie, nie wystarczy mieć talentu do wyrzucania słów na mikrofon, którego trudno Jermaine'owi odmówić. Osobiście wciąż uważam, że "Cole World" nie było materiałem na miarę tego czego od Cole'a można i powinno się oczekiwać. Jak jest z "Born Sinnerem"?Drugi album jest muzycznie znacznie ciekawszy, spójniejszy i bogatszy niż "Cole World". Pierwsze słowa rapera jakie słyszymy na krążku to "it's way darker this time". Mroczniejszy? Nie wiem czy akurat to słowo pasuje najbardziej. Z pewnością jest tu dużo bardziej świadomie w doborze muzyki i wyborze ścieżki w jakiej autor chce kierować swoją karierę. Jednocześnie czuć w tym pewną kontynuację dotychczasowej drogi, tylko parę dużych kroków dalej. Cole nie lubi dusznych, przytłaczających podkładów, dźwiękowych ścian i gradobić, u niego muzyka zawsze jest akompaniamentem dla jego zwrotek. Nie znajdziecie tutaj ciężkich perkusji, przesadnie długich pogłosów werbla, klasycznych układów bębnów. Nic z tego. Muzycznie Cole ma dużo świetnych pomysłów i sprawił, że szesnaście numerów tworzy zwartą całość, w której każdy kolejny track jest logicznym uzupełnieniem układanki. Dużo tutaj absolutnego sztosu. Świetnym przykładem jest "She Knows" - wychodzi od grzechoczącego rytmu do mega intrygującego prostotą akordów sampla z "Bad Things" Cults, potem dochodzi również wokalna część próbki i nagle... BOOM. Tętniąca perkusja w połączeniu z doskonale dowodzacym muzykalności rapera "Oh I... Oh I... All Right". Podobnie w refrenie, z prostego "She knows, she knows, and I know she knows" robi coś kozackiego. Takich prostych, ale rewelacyjnie trafionych zagrywek jest dużo więcej. Muzyczny przelot jest spory. Po "Mo Money", które miesza laidback ze świdrującym poczuciem jakiegoś niepokoju wjeżdża "Trouble", które na zwrotkach miesza mocne wtręty newschoolowego basu z cykającą subtelnie w tle perkusją, po czym nagle dostajemy hipnotyzujące smyczki i miażdżący chór. Następne "Runaway" to perfekcyjna kolekcja pojawiających się i znikających instrumentów, które dyskratnie dodają kompozycji magii i prosty jak konstrukcja cepa refren zaśpiewany z niesamowitą dozą zaraźliwych emocji. Nawet oparty o przekatowany na wszystkie opcje sampel ATCQ numer z Kendrickiem gryzie go w taki sposób, że wiadomo, że nikt by tego nie zrobił w ten sposób. Southowe "Ain't That Some Shit" Syience'a rozpierdalające energią podkręconego tempa dyktuje inny styl nawijki i na trackliście pojawia się przed słodziutkim flirtem z mainstreamowym R&B rodem z zeszłej dekady w "Crooked Smile" i absolutnie wybitnym jazzującym "Let Nas Down", które muzycznie stanowi jednoznaczny dowód geniuszu No I.D. Jest bogato, z wyczuciem, wszystko brzmi świetnie, a płyta stanowi piękną całość i wylewa się z głośników tak miło, że ma się ochotę na więcej.Jak wspomniałem, J. Cole na pierwszy plan chce jednak wypchnąć swoje teksty, uważa siebie tak jak wielu uważa go za "lyricist" (wydaje mi się, że zastąpienie tego słowa polskim "tekściarzem" to jednak duża niedokładność). I tutaj właśnie pojawia się największy problem. Cole płynie, bawi się akcentami, radzi sobie w kompletnie różnych konwencjach i pokazuje bardzo dużą różnorodność i elastyczność w kwestii flow. Mało natomiast pokazuje w warstwie tekstowej. Płyta w dużej mierze krąży wokół skołowanego ilością seksualnych znajomości i rzewnych psychofanów życia gwiazdy. Dotyka takich tematów jak homofobia, różnice między bogatymi i biednym (ze szczególnym uwzględnieniem różnicy między bogatymi i obrzydliwie bogatymi co pozwala Cole'owi na bycie przez chwilę smutnym marzycielem), wychowanie czy niepohamowana rozrzutność. Wszystko niestety po łebkach i bez ubrania tego w wersy, które wryły by się w pamięć i spowodowały ten przyjemny element zaskoczenia poziomem rozkminki albo kątem spojrzenia.Weźmy np. ostatnie wersy na płycie "Listen here, I'll tell you my biggest fears/ You the only one who knows them, don't you ever go expose them/ This life is harder than you'll probably ever know/ Emotions I hardly ever show/ More for you than for me, don't you worry yourself, I gotta do this for me/ They tell me life is a test but where's a tutor for me/ Pops came late I'm already stuck in my ways/ Ducking calls from my mother for days/ Sometimes she hate the way she raised me but she love what she raised/ Can't wait to hand her these house keys with nothing to say". Wstęp zapowiada się jakby miały posypać się szokujące wyznania i powodujące ciarki historie, po czym następuje rozczarowanie i konsternacja. Fakt, że nie ma wersów "do cytowania" jeszcze o niczym nie świadczy, kiedy całe numery działają dla jakiegoś konkretnego celu. Tak nie jest. Dużo tutaj banału, zdecydowanie za dużo pierdolenia o pierdoleniu (dosłownie), gadania o swojej wielkości bez odpowiedniego potwierdzenia tego wielkimi numerami. "Let Nas Down" jest bardzo fajne, ale to tylko numer o reakcji idola, nie ma w nim nic co by było liryczną bombą. "Trouble" słucha się znakomicie, ale ostatni punch "12 years late when my song came on/ he asked mamy did you fuck J. Cole" jest trochę czerstwy choć mimo wszystko w tej Cole'owej nawijce brzmi ok. "Born Sinnerowi" brakuje treści, brakuje lirycznego błysku, czegoś wielkiego. Dlatego ani "Illmatica" ani "mistrzowskiego pierścienia" nie ma. Jest bardzo dobry i świetnie płynący z głośników materiał, który deklasuje debiut (choć są momenty jak np. zaśpiew "love is drug like a strongest stuff ever and fuck it I'm on one" brzmi jak nieprzyjemne echo) ale nadal nie przynosi oczekiwanej nowej jakości. Tydzień po premierze "Cole World: The Sideline Story" pochodzący z Północnej Karoliny autor materiału mówił, że na jego drugi album trafi sporo numerów, które nie zmieściły się na debiucie, mimo że nie były gorsze. Kilka tygodni przed premierą "Born Sinnera" twierdził już, że w sesjach nagraniowych zarejestrował tyle kawałków, że mógłby z nich zrobić cztery krążki. Według jego wypowiedzi, przy drugiej płycie w Roc Nation miał dużo większą swobodę i większe zaufanie wydawcy. Może dlatego nie dostaliśmy jeszcze sprofilowanego na młodszą młodzież licealną kolorowego teledysku na boisku do koszykówki, którego znienawidziłby Nas? Koniec żartów. Wiele osób wiązało z tym materiałem wielkie nadzieje, w pierwszym tygodniu kupiło go prawie 300 tysięcy osób, a kiedy włączycie sobie materiały video z "Dollar & A Dream Tour" zobaczycie ile muzyka rapera z Fayetteville znaczy dla tych ludzi.

"LeBron James bez mistrzowskiego pierścienia"? "Nowy Nas bez swojego Illmatica"? Jeśli chce się być stawianym w takim towarzystwie, nie wystarczy mieć talentu do wyrzucania słów na mikrofon, którego trudno Jermaine'owi odmówić. Osobiście wciąż uważam, że "Cole World" nie było materiałem na miarę tego czego od Cole'a można i powinno się oczekiwać. Jak jest z "Born Sinnerem"?

Drugi album jest muzycznie znacznie ciekawszy, spójniejszy i bogatszy niż "Cole World". Pierwsze słowa rapera jakie słyszymy na krążku to "it's way darker this time". Mroczniejszy? Nie wiem czy akurat to słowo pasuje najbardziej. Z pewnością jest tu dużo bardziej świadomie w doborze muzyki i wyborze ścieżki w jakiej autor chce kierować swoją karierę. Jednocześnie czuć w tym pewną kontynuację dotychczasowej drogi, tylko parę dużych kroków dalej. Cole nie lubi dusznych, przytłaczających podkładów, dźwiękowych ścian i gradobić, u niego muzyka zawsze jest akompaniamentem dla jego zwrotek. Nie znajdziecie tutaj ciężkich perkusji, przesadnie długich pogłosów werbla, klasycznych układów bębnów. Nic z tego. Muzycznie Cole ma dużo świetnych pomysłów i sprawił, że szesnaście numerów tworzy zwartą całość, w której każdy kolejny track jest logicznym uzupełnieniem układanki. Dużo tutaj absolutnego sztosu. Świetnym przykładem jest "She Knows" - wychodzi od grzechoczącego rytmu do mega intrygującego prostotą akordów sampla z "Bad Things" Cults, potem dochodzi również wokalna część próbki i nagle... BOOM. Tętniąca perkusja w połączeniu z doskonale dowodzacym muzykalności rapera "Oh I... Oh I... All Right". Podobnie w refrenie, z prostego "She knows, she knows, and I know she knows" robi coś kozackiego. Takich prostych, ale rewelacyjnie trafionych zagrywek jest dużo więcej.

Muzyczny przelot jest spory. Po "Mo Money", które miesza laidback ze świdrującym poczuciem jakiegoś niepokoju wjeżdża "Trouble", które na zwrotkach miesza mocne wtręty newschoolowego basu z cykającą subtelnie w tle perkusją, po czym nagle dostajemy hipnotyzujące smyczki i miażdżący chór. Następne "Runaway" to perfekcyjna kolekcja pojawiających się i znikających instrumentów, które dyskratnie dodają kompozycji magii i prosty jak konstrukcja cepa refren zaśpiewany z niesamowitą dozą zaraźliwych emocji. Nawet oparty o przekatowany na wszystkie opcje sampel ATCQ numer z Kendrickiem gryzie go w taki sposób, że wiadomo, że nikt by tego nie zrobił w ten sposób. Southowe "Ain't That Some Shit" Syience'a rozpierdalające energią podkręconego tempa dyktuje inny styl nawijki i na trackliście pojawia się przed słodziutkim flirtem z mainstreamowym R&B rodem z zeszłej dekady w "Crooked Smile" i absolutnie wybitnym jazzującym "Let Nas Down", które muzycznie stanowi jednoznaczny dowód geniuszu No I.D. Jest bogato, z wyczuciem, wszystko brzmi świetnie, a płyta stanowi piękną całość i wylewa się z głośników tak miło, że ma się ochotę na więcej.

Jak wspomniałem, J. Cole na pierwszy plan chce jednak wypchnąć swoje teksty, uważa siebie tak jak wielu uważa go za "lyricist" (wydaje mi się, że zastąpienie tego słowa polskim "tekściarzem" to jednak duża niedokładność). I tutaj właśnie pojawia się największy problem. Cole płynie, bawi się akcentami, radzi sobie w kompletnie różnych konwencjach i pokazuje bardzo dużą różnorodność i elastyczność w kwestii flow. Mało natomiast pokazuje w warstwie tekstowej. Płyta w dużej mierze krąży wokół skołowanego ilością seksualnych znajomości i rzewnych psychofanów życia gwiazdy. Dotyka takich tematów jak homofobia, różnice między bogatymi i biednym (ze szczególnym uwzględnieniem różnicy między bogatymi i obrzydliwie bogatymi co pozwala Cole'owi na bycie przez chwilę smutnym marzycielem), wychowanie czy niepohamowana rozrzutność. Wszystko niestety po łebkach i bez ubrania tego w wersy, które wryły by się w pamięć i spowodowały ten przyjemny element zaskoczenia poziomem rozkminki albo kątem spojrzenia.

Weźmy np. ostatnie wersy na płycie "Listen here, I'll tell you my biggest fears/ You the only one who knows them, don't you ever go expose them/ This life is harder than you'll probably ever know/ Emotions I hardly ever show/ More for you than for me, don't you worry yourself, I gotta do this for me/ They tell me life is a test but where's a tutor for me/ Pops came late I'm already stuck in my ways/ Ducking calls from my mother for days/ Sometimes she hate the way she raised me but she love what she raised/ Can't wait to hand her these house keys with nothing to say". Wstęp zapowiada się jakby miały posypać się szokujące wyznania i powodujące ciarki historie, po czym następuje rozczarowanie i konsternacja. Fakt, że nie ma wersów "do cytowania" jeszcze o niczym nie świadczy, kiedy całe numery działają dla jakiegoś konkretnego celu. Tak nie jest. Dużo tutaj banału, zdecydowanie za dużo pierdolenia o pierdoleniu (dosłownie), gadania o swojej wielkości bez odpowiedniego potwierdzenia tego wielkimi numerami. "Let Nas Down" jest bardzo fajne, ale to tylko numer o reakcji idola, nie ma w nim nic co by było liryczną bombą. "Trouble" słucha się znakomicie, ale ostatni punch "12 years late when my song came on/ he asked mamy did you fuck J. Cole" jest trochę czerstwy choć mimo wszystko w tej Cole'owej nawijce brzmi ok. "Born Sinnerowi" brakuje treści, brakuje lirycznego błysku, czegoś wielkiego. Dlatego ani "Illmatica" ani "mistrzowskiego pierścienia" nie ma. Jest bardzo dobry i świetnie płynący z głośników materiał, który deklasuje debiut (choć są momenty jak np. zaśpiew "love is drug like a strongest stuff ever and fuck it I'm on one" brzmi jak nieprzyjemne echo) ale nadal nie przynosi oczekiwanej nowej jakości.

 

]]>
Miguel na Heineken Open'er Festivaluhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-21,miguel-na-heineken-opener-festivaluhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-21,miguel-na-heineken-opener-festivaluJune 20, 2013, 10:28 pmAdmin stronyJuż 3 lipca tegoroczna edycja Heineken Open'er Festivalu a 6 lipca o 20:00 na głównej scenie wystąpi Miguel. Zbierający laury za ubiegłoroczny "Kaleidoscope Dream" i stanowiący sensację tegorocznego Grammy wokalista, stawiany obok The Weeknda i Franka Oceana jako największe talenty nowego r&b zaprezentuje próbkę swoich możliwości także na polskiej ziemi. Czekamy.Już 3 lipca tegoroczna edycja Heineken Open'er Festivalu a 6 lipca o 20:00 na głównej scenie wystąpi Miguel. Zbierający laury za ubiegłoroczny "Kaleidoscope Dream" i stanowiący sensację tegorocznego Grammy wokalista, stawiany obok The Weeknda i Franka Oceana jako największe talenty nowego r&b zaprezentuje próbkę swoich możliwości także na polskiej ziemi. Czekamy.

]]>
Video Dnia: Miguel feat. Kendrick Lamar "How Many Drinks?"https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-20,video-dnia-miguel-feat-kendrick-lamar-how-many-drinkshttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-20,video-dnia-miguel-feat-kendrick-lamar-how-many-drinksApril 20, 2013, 5:44 pmMateusz MarcolaDlaczego: Miguel i Kendrick Lamar w jednym numerze? Jestem jak najbardziej za! Bijący rekordy popularności panowie połączyli talenty w utworze "How Many Drinks?", trzecim singlu z ubiegłorocznego "Kaleidoscope Dream", który doczekał się teledysku. Jak wrażenia?Dlaczego: Miguel i Kendrick Lamar w jednym numerze? Jestem jak najbardziej za! Bijący rekordy popularności panowie połączyli talenty w utworze "How Many Drinks?", trzecim singlu z ubiegłorocznego "Kaleidoscope Dream", który doczekał się teledysku. Jak wrażenia?

]]>
Miguel feat. Kendrick Lamar "How Many Drinks (Remix)" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-11,miguel-feat-kendrick-lamar-how-many-drinks-remix-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-11,miguel-feat-kendrick-lamar-how-many-drinks-remix-nowy-numerApril 11, 2013, 11:22 amMarcin NataliNiedawny zdobywca Grammy Miguel nie próżnuje - dopiero co udzielił się u boku J.Cole'a w "Power Trip", pierwszym singlu z drugiego albumu Młodego Simby, a już dostajemy od niego remix utworu znanego z jego zeszłorocznego albumu "Kaleidoscope Dream" (nasza recenzja).Gościnnie za mikrofonem piosenkarza wsparł nie kto inny jak rozchwytywany ostatnimi miesiącami autor uważanego przez wielu za album roku "good kid, m.A.A.d city" - Kendrick Lamar. Ciekawi jak tym razem zaprezentował się MC z Compton?Chyba nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że również tutaj odnalazł się wyśmienicie. Kendrick po raz kolejny potwierdza swoją klasę i nadaje "How Many Drinks" nowego uroku. Odsłuch pod spodem.Niedawny zdobywca Grammy Miguel nie próżnuje - dopiero co udzielił się u boku J.Cole'a w "Power Trip", pierwszym singlu z drugiego albumu Młodego Simby, a już dostajemy od niego remix utworu znanego z jego zeszłorocznego albumu "Kaleidoscope Dream" (nasza recenzja).

Gościnnie za mikrofonem piosenkarza wsparł nie kto inny jak rozchwytywany ostatnimi miesiącami autor uważanego przez wielu za album roku "good kid, m.A.A.d city" - Kendrick Lamar. Ciekawi jak tym razem zaprezentował się MC z Compton?

Chyba nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że również tutaj odnalazł się wyśmienicie. Kendrick po raz kolejny potwierdza swoją klasę i nadaje "How Many Drinks" nowego uroku. Odsłuch pod spodem.

]]>
Talib Kweli feat. Miguel "Come Here" - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-11,talib-kweli-feat-miguel-come-here-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-11,talib-kweli-feat-miguel-come-here-nowy-singielApril 10, 2013, 3:32 pmMateusz Marcola"Prisoner of Conscious", nowy album Taliba Kweliego, pojawi się na półkach sklepowych 7. maja, ale emce z Brooklynu umila nam oczekiwanie, udostępniając kolejny promujący to wydawnictwo singiel - "Come Here" z gościnnym udziałem Miguela. Kweli, jak zawsze, rapuje z dużą klasą, Miguel natomiast, również jak zawsze, dostarcza utworowi soulowej subtelności i śpiewu na najwyzszym możliwym poziomie. Odsłuch poniżej. "Prisoner of Conscious", nowy album Taliba Kweliego, pojawi się na półkach sklepowych 7. maja, ale emce z Brooklynu umila nam oczekiwanie, udostępniając kolejny promujący to wydawnictwo singiel - "Come Here" z gościnnym udziałem Miguela. Kweli, jak zawsze, rapuje z dużą klasą, Miguel natomiast, również jak zawsze, dostarcza utworowi soulowej subtelności i śpiewu na najwyzszym możliwym poziomie. Odsłuch poniżej. 

]]>
J. Cole feat. Miguel "Power Trip" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-10,j-cole-feat-miguel-power-trip-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-10,j-cole-feat-miguel-power-trip-teledyskApril 10, 2013, 12:44 pmAdmin strony"Born Sinner" pojawi się już za 2,5 miesiąca a J. Cole rozkręca promocję nadchodzącego drugiego oficjalnego LP. Czas więc na klip do nagranego razem z niedawnym zdobywcą Grammy - Miguelem "Power Trip". Jeśli zastanawia Was nietypowa puenta teledysku to jest ona kontynuacją historii przedstawionej w numerze "Dreams" z mixtape'u "The Warm Up" sprzed czterech lat - a resztę sprawdźcie sami."Born Sinner" pojawi się już za 2,5 miesiąca a J. Cole rozkręca promocję nadchodzącego drugiego oficjalnego LP. Czas więc na klip do nagranego razem z niedawnym zdobywcą Grammy - Miguelem "Power Trip". Jeśli zastanawia Was nietypowa puenta teledysku to jest ona kontynuacją historii przedstawionej w numerze "Dreams" z mixtape'u "The Warm Up" sprzed czterech lat - a resztę sprawdźcie sami.

]]>
Video Dnia: Miguel "Candles In The Sun"https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-25,video-dnia-miguel-candles-in-the-sunhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-25,video-dnia-miguel-candles-in-the-sunApril 10, 2013, 11:43 pmMarcin NataliDlaczego: Świeżo upieczony zdobywca Grammy w kategorii "Best R&B Song" - Miguel - postanowił iść za ciosem i podzielił się ze światem nowiutkim teledyskiem. Zrealizowany do jednego z najjaśniejszych punktów recenzowanego przez nas niedawno albumu "Kaleidoscope Dream" obraz to rzecz zdecydowanie warta uwagi. Niesamowity, epicki klimat, ambitne przesłanie i czarno-biały klip odnoszący się do problemów współczesnego świata współgrają ze sobą bardzo dobrze, robiąc duże wrażenie. Sprawdzajcie koniecznie.Dlaczego: Świeżo upieczony zdobywca Grammy w kategorii "Best R&B Song" - Miguel -  postanowił iść za ciosem i podzielił się ze światem nowiutkim teledyskiem. Zrealizowany do jednego z najjaśniejszych punktów recenzowanego przez nas niedawno albumu "Kaleidoscope Dream" obraz to rzecz zdecydowanie warta uwagi. Niesamowity, epicki klimat, ambitne przesłanie i czarno-biały klip odnoszący się do problemów współczesnego świata współgrają ze sobą bardzo dobrze, robiąc duże wrażenie. Sprawdzajcie koniecznie.

]]>
J. Cole feat. Miguel "Power Trip" - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-14,j-cole-feat-miguel-power-trip-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-14,j-cole-feat-miguel-power-trip-nowy-singielFebruary 14, 2013, 6:38 pmMarcin NataliJ. Cole, który zaledwie kilka dni temu podzielił się ze światem nową EPką "Truly Yours", znów uderza ze świeżą porcją muzyki. Tym razem dostajemy okolicznościowo, oscylujący wokół tematyki miłosnej numer z gościnnym udziałem świeżo upieczonego zdobywcy Grammy za "Best R&B Song" - Miguela. Zgodnie z zapowiedzią - mamy więc pierwszy oficjalny singiel z drugiego LP Cole'a "Born Sinner". Ciekawi jak prezentuje się kolejny owoc współpracy tych dwóch panów?Odsłuch poniżej.J. Cole, który zaledwie kilka dni temu podzielił się ze światem nową EPką "Truly Yours", znów uderza ze świeżą porcją muzyki. Tym razem dostajemy okolicznościowo, oscylujący wokół tematyki miłosnej numer z gościnnym udziałem świeżo upieczonego zdobywcy Grammy za "Best R&B Song" - Miguela. Zgodnie z zapowiedzią - mamy więc pierwszy oficjalny singiel z drugiego LP Cole'a "Born Sinner". Ciekawi jak prezentuje się kolejny owoc współpracy tych dwóch panów?

Odsłuch poniżej.

]]>
Grammys 2013 - nagrody w kategoriach rap i r &bhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-11,grammys-2013-nagrody-w-kategoriach-rap-i-rbhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-11,grammys-2013-nagrody-w-kategoriach-rap-i-rbFebruary 21, 2013, 8:37 pmAdmin strony10 lutego to dzień wręczenia kultowych i najbardziej prestiżowych w muzycznym świecie nagród - Grammys. Nagród, których znaczenia nie podważy chyba nikt mający jakiekolwiek pojęcie o muzyce. 55 edycja i kawał historii za sobą. Kto zwyciężył w najbardziej nas interesujących kategoriach dotyczących rapu i r&b? [edit:] Znamy już wszystkich triumfatorów."Best rap performance"Jay-Z & Kanye West - Niggaz In Paris"Best rap song" Jay-Z & Kanye West - Niggaz In Paris"Best Rap/Sung Collaboration" Jay–Z & Kanye West ft. Frank Ocean & The–Dream - No Church In The Wild "Best rap album" Drake - Take Care"Best r&b song" Miguel - Adorn"Best traditional r&b performance" Beyonce - Love On Top"Best r&b performance"Usher - Climax"Best r&b album"Robert Glasper Experiment - Black Radio"Best Urban Contemporary Album" Frank Ocean - Channel Orange"Best gospel album"Lecrae - GravityPoniżej zwycięzca w kategorii rap song i rap performance ("Niggaz In Paris) oraz r&b song - "Adorn" zagrane na żywo na gali w specjalnej wersji z Wizem Khalifą. Poniżej również tribute dla MCA z Beastie Boys zagrany przez prowadzącego galę LL Cool J'a razem z Chuckiem D, Travisem Barkerem, Tomem Morello and DJ-em Z-Tripem. Get More: LL Cool J, Music News10 lutego to dzień wręczenia kultowych i najbardziej prestiżowych w muzycznym świecie nagród - Grammys.Nagród, których znaczenia nie podważy chyba nikt mający jakiekolwiek pojęcie o muzyce. 55 edycja i kawał historii za sobą. Kto zwyciężył w najbardziej nas interesujących kategoriach dotyczących rapu i r&b? [edit:] Znamy już wszystkich triumfatorów.

"Best rap performance"
Jay-Z & Kanye West - Niggaz In Paris

"Best rap song"
Jay-Z & Kanye West - Niggaz In Paris

"Best Rap/Sung Collaboration"
Jay–Z & Kanye West ft. Frank Ocean & The–Dream - No Church In The Wild

"Best rap album"
Drake - Take Care

"Best r&b song"
Miguel - Adorn

"Best traditional r&b performance"
Beyonce - Love On Top

"Best r&b performance"
Usher - Climax

"Best r&b album"
Robert Glasper Experiment - Black Radio

"Best Urban Contemporary Album"
Frank Ocean - Channel Orange

"Best gospel album"
Lecrae - Gravity

Poniżej zwycięzca w kategorii rap song i rap performance ("Niggaz In Paris) oraz r&b song - "Adorn" zagrane na żywo na gali w specjalnej wersji z Wizem Khalifą. Poniżej również tribute dla MCA z Beastie Boys zagrany przez prowadzącego galę LL Cool J'a razem z Chuckiem D, Travisem Barkerem, Tomem Morello and DJ-em Z-Tripem.

]]>
Warto Czekać #12: Big Sean "Hall Of Fame"https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-10,warto-czekac-12-big-sean-hall-of-famehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-10,warto-czekac-12-big-sean-hall-of-fameFebruary 10, 2013, 1:49 pmDaniel Wardziński2013 z pewnością będzie wyjątkowym rokiem dla Big Seana i jego muzycznej kariery. Raper nominowany do nagrody Grammy za udział w singlu G.O.O.D. Music "Mercy" przygotowuje się do premiery swojego kolejnego krążka zatytułowanego "Hall Of Fame". Piękna amerykańska historia, która zaczęła się od tego, że Sean dostał się do audycji w radio, w której Kanye udzielał wywiadu, a potem namówił go na wysłuchanie jego freestyle'u trwa do dziś. Sean jest związany z G.O.O.D. Music i Def Jame'em, a jego popularność wydaje się nieustannie wzrastać. W kontekście rozmowy o drugim solowym krążku intrygują też wypowiedz dotyczące materiału takie jak ta: "not going by the label standards. I'm not going by the club standards. This is just what the fuck I want to do". Dla tych którzy czekają mamy kilka nowych informacji z oficjalnie potwierdzonymi przez Seana featuringami na czele.W gronie gości na "Hall Of Fame" znajdą się takie postaci jak Nas, Common, Kid Cudi, Miguel czy Jhene Aiko. Podekscytowany zawartością płyty, którą ponoć jest już prawie gotowa Big Sean wypowiada się o niej z wielkimi nadziejami. "To coś nowego, coś świeżego, prosto z serca, czasem okrutne, czasem zabawne... Na tej płycie ukazują się rózne rodzaje emocji". Pochodzący z Detroit raper w wywiadzie dla Rap-Up powiedział też, że kiedy materiał będzie 100% gotowy bardzo chciałby móc puścić go najsłynniejszemu reprezentantowi miasta tłoków - Eminemowi. Nam pozostaje czekać i mieć nadzieję, że Sean po raz kolejny ukaże swój nieprzeciętny talent. 2013 z pewnością będzie wyjątkowym rokiem dla Big Seana i jego muzycznej kariery. Raper nominowany do nagrody Grammy za udział w singlu G.O.O.D. Music "Mercy" przygotowuje się do premiery swojego kolejnego krążka zatytułowanego "Hall Of Fame". Piękna amerykańska historia, która zaczęła się od tego, że Sean dostał się do audycji w radio, w której Kanye udzielał wywiadu, a potem namówił go na wysłuchanie jego freestyle'u trwa do dziś. Sean jest związany z G.O.O.D. Music i Def Jame'em, a jego popularność wydaje się nieustannie wzrastać. W kontekście rozmowy o drugim solowym krążku intrygują też wypowiedz dotyczące materiału takie jak ta: "not going by the label standards. I'm not going by the club standards. This is just what the fuck I want to do". Dla tych którzy czekają mamy kilka nowych informacji z oficjalnie potwierdzonymi przez Seana featuringami na czele.

W gronie gości na "Hall Of Fame" znajdą się takie postaci jak Nas, Common, Kid Cudi, Miguel czy Jhene Aiko. Podekscytowany zawartością płyty, którą ponoć jest już prawie gotowa Big Sean wypowiada się o niej z wielkimi nadziejami. "To coś nowego, coś świeżego, prosto z serca, czasem okrutne, czasem zabawne... Na tej płycie ukazują się rózne rodzaje emocji". Pochodzący z Detroit raper w wywiadzie dla Rap-Up powiedział też, że kiedy materiał będzie 100% gotowy bardzo chciałby móc puścić go najsłynniejszemu reprezentantowi miasta tłoków - Eminemowi. Nam pozostaje czekać i mieć nadzieję, że Sean po raz kolejny ukaże swój nieprzeciętny talent.

 

]]>
Miguel "Kaleidoscope Dream" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-11,miguel-kaleidoscope-dream-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-11,miguel-kaleidoscope-dream-recenzjaFebruary 17, 2013, 5:36 pmMarcin NataliStawiany w jednym rzędzie z niedawnymi objawieniami czarnej muzyki jak The Weeknd i Frank Ocean, mający na koncie współpracę z Nasem ("Summer on Smash"), J.Cole’m ("All I Want Is You") i Wale’m ("Lotus Flower Bomb"), 27-letni Miguel to obecnie jedna z największych nadziei męskiego r&b i talent dużego pokroju, którego w żadnym wypadku nie należy lekceważyć. W październiku zeszłego roku kalifornijski wokalista wypuścił swój drugi solowy album "Kaleidoscope Dream", który zebrał świetne recenzje za oceanem i został nominowany do tegorocznej nagrody Grammy w aż 4 kategoriach: "Best Urban Contemporary Album", a także, za sprawą singla "Adorn", do "Best R&B Performance", "Best R&B Song" i "Song Of The Year" (zresztą w tej przedostatniej zwyciężył i to ledwie kilkanaście godzin temu). W czym tkwi fenomen Miguela i o co ten cały szum? Jak przekonuje sam artysta, album ten, zdecydowanie bardziej osobisty i przemyślany niż debiutanckie "All I Want Is You" jest "brzmieniem jego życia". Chce, żeby słuchacz poznał go głębiej i dowiedział się czegoś o jego osobowości, przemyśleniach, codzienności. Reklamowane przez odpowiedzialną za polską dystrybucję płyty (premiera jeszcze w tym tygodniu) wytwórnię Sony Music Poland jako "najbardziej romantyczna płyta roku", "Kaleidoscope Dream" to w rzeczywistości dużo więcej niż kolejny zbiór love songów… Owszem, mamy tu potężną dawkę emocji, skierowanych w stronę płci pięknej, wyśpiewanych na nastrojowych, przyjemnych dla ucha bitach. Mamy wspaniałe, otwierające całość "Adorn", jeden z najlepszych singli z gatunku r&b, jakie słyszałem od baaardzo dawna. Spokojny, lecz dobrze bujający bit oraz raz subtelny, a w drugim momencie niezmiernie silny wokal gospodarza robią niesamowite wrażenie. Miguel dwoi się tu i troi, śpiewając prosto z duszy, wzorem starej szkoły soulu. Idealny początek płyty. Dalej dostajemy kolejne, utrzymane w podobnej stylistyce, unoszące się gdzieś ponad naszymi głowami utwory, które ciężko tak naprawdę jednoznacznie sklasyfikować. Przez chwilę leniwe i oszczędne, jakby płynące sobie gdzieś w tle podkłady, zaraz znów nabierają energii i tak na zmianę. Wszystko jest tu jednak zrobione z wyczuciem i smakiem, w efekcie czego dostajemy chill, ale nie zamułę, klimat, ale nie nudę.Pierwsze skrzypce gra tu natomiast ciągle gospodarz, którego potraktowany mocnym efektem reverbu (pogłosu) wokal zdaje się być wszechobecny, wręcz hipnotyzujący. Wychowany na klasyce Motown piosenkarz przyznaje, że chciał stworzyć muzykę, która będzie poruszać ludzi w ten sam sposób, w jaki nagrania rodem z Motor City oddziaływały na niego. Wpływ tych inspiracji zdecydowanie słychać na nowocześnie, świeżo brzmiącym, lecz dalekim od ślepego naśladownictwa obecnych trendów "Kaleidoscope Dream". Pamiętacie nagrania spod znaku Motown? Tę elegancję, klasę, duszę? Również na "Kaleidoscope Dream" zachowano podobną kulturę i subtelność w warstwie lirycznej. Odpowiedzialny za własne teksty na albumie Miguel Pimentel to poeta, gość wrażliwy, szczery, szanujący kobiety... Jak jednak wspomniałem na początku, ten album to dużo więcej niż kolejny zbiór love songów. Przykładem niech będzie epikurejskie, zachęcające do życia chwilą i rozważające (bez)sens pragnienia wieczności "Where’s The Fun In Forever", wzbogacone o chórki samej Alicii Keys (!). Jednym z moich ulubionych utworów na płycie jest natomiast niesamowite, zamykające całość w wielkim stylu "Candles In The Sun". Sam ten numer powinien stanowić wystarczający argument na rzecz tego, że Miguel to nie kolejny, taśmowy produkt r&b, a prawdziwy, mający coś do powiedzenia artysta. Diamond in the back, babies on crack Kick in the door, waving the 44White collar, war crime, money gets spent Candles in the sun, blowing in the windSun goes down, heroes often get shotPeace has long been forgot… Wersy w tym stylu przywodzą na myśl wielkiego Curtisa Mayfielda, mówiącego w wielu swoich utworach o sprawach społecznych i niezliczonych absurdach świata. Kiedy natomiast Miguel śpiewa, czy wręcz woła głębokim, przejmującym wokalem "Is there a God, is he watching, is she watching, are they watching now / Is there a God, I’m sure he’s watching, what are we doing, where are we going now…", naprawdę brzmi to epicko…Warto także wspomnieć, że sam artysta, oprócz wokali i tekstów, odpowiada też za większość podkładów, a do pomocy przyszli mu m.in. Salaam Remi i Jerry "Wonda" Duplessis. Nie znajdziemy tu natomiast żadnych gościnnych zwrotek, a 42 minuty pasjonującego one man show… Przesłuchałem tę płytę wiele razy i szczerze nie mam pojęcia, co mógłbym jej zarzucić, aby odhaczyć akapit "minusy". Co skrytykować, kiedy całość nie ma wyraźnych słabości? Kiedy gospodarz stanowi jedną z ciekawszych postaci na scenie soul/r&b ostatnich lat, rozwija się, nie idzie na łatwiznę, a śmiało wytacza własne ścieżki, nagrywając płytę na zasłużoną piątkę? Bez zbędnego przedłużania, świetna robota Panie Pimentel, oby tak dalej, i oby więcej muzyki na tak wysokim poziomie.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2386","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2387","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2388","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2389","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Stawiany w jednym rzędzie z niedawnymi objawieniami czarnej muzyki jak The Weeknd i Frank Ocean, mający na koncie współpracę z Nasem ("Summer on Smash"), J.Cole’m ("All I Want Is You") i Wale’m ("Lotus Flower Bomb"), 27-letni Miguel to obecnie jedna z największych nadziei męskiego r&b i talent dużego pokroju, którego w żadnym wypadku nie należy lekceważyć.

W październiku zeszłego roku kalifornijski wokalista wypuścił swój drugi solowy album "Kaleidoscope Dream", który zebrał świetne recenzje za oceanem i został nominowany do tegorocznej nagrody Grammy w aż 4 kategoriach: "Best Urban Contemporary Album", a także, za sprawą singla "Adorn", do "Best R&B Performance", "Best R&B Song" i "Song Of The Year" (zresztą w tej przedostatniej zwyciężył i to ledwie kilkanaście godzin temu). W czym tkwi fenomen Miguela i o co ten cały szum?

Jak przekonuje sam artysta, album ten, zdecydowanie bardziej osobisty i przemyślany niż debiutanckie "All I Want Is You" jest "brzmieniem jego życia". Chce, żeby słuchacz poznał go głębiej i dowiedział się czegoś o jego osobowości, przemyśleniach, codzienności. Reklamowane przez odpowiedzialną za polską dystrybucję płyty (premiera jeszcze w tym tygodniu) wytwórnię Sony Music Poland jako "najbardziej romantyczna płyta roku", "Kaleidoscope Dream" to w rzeczywistości dużo więcej niż kolejny zbiór love songów…

Owszem, mamy tu potężną dawkę emocji, skierowanych w stronę płci pięknej, wyśpiewanych na nastrojowych, przyjemnych dla ucha bitach. Mamy wspaniałe, otwierające całość "Adorn", jeden z najlepszych singli z gatunku r&b, jakie słyszałem od baaardzo dawna. Spokojny, lecz dobrze bujający bit oraz raz subtelny, a w drugim momencie niezmiernie silny wokal gospodarza robią niesamowite wrażenie. Miguel dwoi się tu i troi, śpiewając prosto z duszy, wzorem starej szkoły soulu. Idealny początek płyty. Dalej dostajemy kolejne, utrzymane w podobnej stylistyce, unoszące się gdzieś ponad naszymi głowami utwory, które ciężko tak naprawdę jednoznacznie sklasyfikować. Przez chwilę leniwe i oszczędne, jakby płynące sobie gdzieś w tle podkłady, zaraz znów nabierają energii i tak na zmianę. Wszystko jest tu jednak zrobione z wyczuciem i smakiem, w efekcie czego dostajemy chill, ale nie zamułę, klimat, ale nie nudę.

Pierwsze skrzypce gra tu natomiast ciągle gospodarz, którego potraktowany mocnym efektem reverbu (pogłosu) wokal zdaje się być wszechobecny, wręcz hipnotyzujący.Wychowany na klasyce Motown piosenkarz przyznaje, że chciał stworzyć muzykę, która będzie poruszać ludzi w ten sam sposób, w jaki nagrania rodem z Motor City oddziaływały na niego. Wpływ tych inspiracji zdecydowanie słychać na nowocześnie, świeżo brzmiącym, lecz dalekim od ślepego naśladownictwa obecnych trendów "Kaleidoscope Dream". Pamiętacie nagrania spod znaku Motown? Tę elegancję, klasę, duszę? Również na "Kaleidoscope Dream" zachowano podobną kulturę i subtelność w warstwie lirycznej. Odpowiedzialny za własne teksty na albumie Miguel Pimentel to poeta, gość wrażliwy, szczery, szanujący kobiety...

Jak jednak wspomniałem na początku, ten album to dużo więcej niż kolejny zbiór love songów. Przykładem niech będzie epikurejskie, zachęcające do życia chwilą i rozważające (bez)sens pragnienia wieczności "Where’s The Fun In Forever", wzbogacone o chórki samej Alicii Keys (!). Jednym z moich ulubionych utworów na płycie jest natomiast niesamowite, zamykające całość w wielkim stylu "Candles In The Sun". Sam ten numer powinien stanowić wystarczający argument na rzecz tego, że Miguel to nie kolejny, taśmowy produkt r&b, a prawdziwy, mający coś do powiedzenia artysta.

Diamond in the back, babies on crack
Kick in the door, waving the 44

White collar, war crime, money gets spent
Candles in the sun, blowing in the wind

Sun goes down, heroes often get shot
Peace has long been forgot…


Wersy w tym stylu przywodzą na myśl wielkiego Curtisa Mayfielda, mówiącego w wielu swoich utworach o sprawach społecznych i niezliczonych absurdach świata. Kiedy natomiast Miguel śpiewa, czy wręcz woła głębokim, przejmującym wokalem "Is there a God, is he watching, is she watching, are they watching now / Is there a God, I’m sure he’s watching, what are we doing, where are we going now…", naprawdę brzmi to epicko…

Warto także wspomnieć, że sam artysta, oprócz wokali i tekstów, odpowiada też za większość podkładów, a do pomocy przyszli mu m.in. Salaam Remi i Jerry "Wonda" Duplessis. Nie znajdziemy tu natomiast żadnych gościnnych zwrotek, a 42 minuty pasjonującego one man show… Przesłuchałem tę płytę wiele razy i szczerze nie mam pojęcia, co mógłbym jej zarzucić, aby odhaczyć akapit "minusy". Co skrytykować, kiedy całość nie ma wyraźnych słabości? Kiedy gospodarz stanowi jedną z ciekawszych postaci na scenie soul/r&b ostatnich lat, rozwija się, nie idzie na łatwiznę, a śmiało wytacza własne ścieżki, nagrywając płytę na zasłużoną piątkę? Bez zbędnego przedłużania, świetna robota Panie Pimentel, oby tak dalej, i oby więcej muzyki na tak wysokim poziomie.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2386","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2387","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2388","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2389","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Wale feat. Miguel "Lotus Flower Bomb" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-11-20,wale-feat-miguel-lotus-flower-bomb-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-11-20,wale-feat-miguel-lotus-flower-bomb-teledyskNovember 20, 2011, 2:30 pmMarcin NataliNowy klip promujący drugi solowy album Wale'a "Ambition". "Lotus Flower Bomb" to utwór spokojny, skierowany głównie do płci pięknej. Wszyscy, którzy oglądali klasyczny już film "Poetic Justice", z pewnością skojarzą oczywiste nawiązanie do dialogu 'Paca z Janet.

Nowy klip promujący drugi solowy album Wale'a "Ambition". "Lotus Flower Bomb" to utwór spokojny, skierowany głównie do płci pięknej. Wszyscy, którzy oglądali klasyczny już film "Poetic Justice", z pewnością skojarzą oczywiste nawiązanie do dialogu 'Paca z Janet.


]]>