popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Queen Latifahhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20659/Queen-LatifahJuly 7, 2024, 3:48 pmpl_PL © 2024 Admin stronyNaughty By Nature "Liderzy niezależności" profil cz.1https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-23,naughty-by-nature-liderzy-niezaleznosci-profil-cz1https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-23,naughty-by-nature-liderzy-niezaleznosci-profil-cz1February 21, 2016, 7:53 pmDaniel Wardziński"Hip-hop dla mnie jest odpowiedzią na porażkę rządzących w kwestii rozrywki dla młodzieży" - tak w ostatnim chyba wspólnym wywiadzie grupy powiedział Vin Rock. Wciąż nie do końca chce mi się wierzyć w to, że po tylu latach wzorowej wręcz współpracy scenicznej i przyjaźni dwóch raperów Naughty By Nature popadło w konflikt, którego nie da się zażegnać. Niezależnie od tego jak sprawa się rozwiąże (patrząc na sytuację z Mobb Deep ciężko wykluczyć jakiś scenariusz) reprezentanci East Orange w New Jersey, miejsca zwanego przez swoich mieszkańców Illtown należą do grup, które w latach 90. stanowiły o sile Wschodniego Wybrzeża USA. Wspólna droga tego trio to nie tylko historia zespołu, ale również historia gatunku. Zespół, który wszedł do mainstreamu i telewizji, mimo że telewizyjne i mainstreamowe oczekiwania nigdy nie dyktowały muzyki zespołu.Wielu Eastcoast kojarzy tylko i wyłącznie z Nowym Jorkiem. Kto wie jednak czy to nie Jersey miało w niektórych momentach lepszą frekwencję w wydawaniu klasyka za klasykiem. Pierwszy etap historii rapu w tym miejscu mogliście poznać przy okazji profilu 45 Kinga (CZYTAJ), przyszedł czas na ikonę nieco późniejszego okresu. Chłopaki z baseballem, którzy stali się pupilami telewizji? Baseball w ich przypadku odzwierciedlał tylko jedną ze stron ich muzyki.Kay Gee, producent i DJ grupy, zapytany co sprawiło, że się spotkali odpowiedział "po pierwsze edukacja". Brzmi dziwnie, ale tak faktycznie było. Treach, Vin Rock i Kay Gee poznali się w liceum. W okolicach 1986 roku wysoki i dobrze zbudowany MC rapujący w cypherze na szkolnym boisku zwrócił uwagę starszego Kiera Gista, który jak nietrudno zgadnąć ksywę dostał po inicjałach. W ten sposób powstał zespół, który wówczas nazywał się The New Style, ale składał się dokładnie z tych samych osób co późniejsze Naughty By Nature. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Vin Rock był z ekipą od samego początku, natomiast niezupełnie jasna jest jego rola w pierwszych latach zespołu. Według informacji, które w jednym z ostatnich wywiadów przekazywał Treach, na początku Vin był po prostu ziomkiem, który trochę rapował, ale niespecjalnie umiał pisać. Treach zapewniał, że przez wiele lat był ghostwriterem swojego ex-ziomka. Kiedy spojrzymy na okładkę pierwszego albumu NBN widać na nim, że Vinnie stoi za dwójką swoich kolegów na dodatek zupełnie inaczej ubrany, a na samej płycie pojawia się rzadko. Zanim jednak ukazało się "Naughty By Nature" nowy styl stał się liderem niezależności.Nowy StylO co chodzi? Muzyką New Style zainteresowała się Sylvia Robinson znana z wcześniejszej działalności w Sugarhill Records i załatwiła im kontrakt w małej wytwórni Bon Ami Records. Jej nakładem ukazał się materiał zatytułowany "Independent Leaders". Longplay praktycznie pozbawiony promocji przeszedł bez większego echa. Słuchany z dzisiejszej perspektywy zwraca uwagę z kilku względów. Styl Treacha, który pod względem techniki rymowania już wtedy wydawał się być krok przed konkurencją oraz charakterystyczne dla całego dorobku zespołu korzystanie z bardzo znanych sampli - w tym wypadku m.in. z nagrań Donny Summer, Boba Jamesa czy Jamesa Browna. Po trzecie wreszcie album wyróżnią się od późniejszych bardzo szerokim udziałem... Vin Rocka. Jest to oczywiście tylko przypuszczenie, ale ciężko oprzeć się wrażeniu, że późniejszy kontrakt z Tommy Boy wiązał się z drobną sugestią wytwórni, aby Vinnie zszedł troszkę na drugi plan, bo na płycie New Style rapuje obok Treacha jak równy z równym. "Independent Leaders" nie jest tylko ciekawostką, ale albumem na miarę swoich czasów naprawdę świeżym. Weźmy dla przykładu takie "Smooth Move" - numer broni się po prawie 25 latach od premiery, a funkujący bit połączony z odległym, prostym dźwiękiem w wysokiej tonacji stanowi piękną zapowiedź późniejszych bitów Kay Gee. Potem w refrenie wchodzi znakomita sekcja dęciaków i numer jeszcze nabiera rumieńców. Jeśli będziecie mieli okazję sprawdźcie sobie jak brzmieli NBN, kiedy wydawali płyty z różowymi okładkami. Jeśli ocenicie materiał przez jej pryzmat to ocenicie go niesłusznie i niesprawiedliwie, to kawał dobrego oldschoolowego rapu.Tego samego zdania była Queen Latifah, kiedy usłyszała materiał po raz pierwszy. Jeśli zapytalibyście któregoś z członków zespołu kto najbardziej pomógł im w ich drodze na szczyt, jestem pewien, że każdy zacząłby mówić o jednej z najważniejszych kobiet w historii hip-hopu. Przełom lat 80. i 90. to również początek działalności managementu Flavor Unit pod pieczą Sha-Kim'a i Latfah'y. To właśnie wpływ wielkiej siostry sprawił, że Treach po raz pierwszy zaczął myśleć o karierze filmowej, ale zanim do tego doszło, zajarana The New Style MC namówiła zespół na zmianę nazwy, którą jak widzicie obok dumnie reprezentowała. Naughty By Nature jak tłumaczyli po latach było tytułem ich wspólnego numeru nagranego jeszcze jako New Style i równocześnie hasłem, które w ich mniemaniu najlepiej opisywało charakter ich muzyki. Jeśli ktoś z was miał przyjemność wejść w posiadanie historycznego numeru od którego grupa wzięła swoją nazwę, proszony jest o kontakt. Przechrzczona grupa wykorzystała sposobność na zjednanie sobie wielkich publik na koncertach, którymi rozgrzewali tłumy czekające na Queen Latifah'ę i Digital Underground. Ci z czytelników, którzy szybko kojarzą fakty, na pewno pamiętają, że członkiem entourage'u DU był nie kto inny jak 2Pac. To właśnie w trakcie tych tras nawiązała się przyjaźń między Kalifornijskim thugiem i mikrofonową bestią z Jersey.Yeah, you know meChoć dzisiaj wydaje się to dosyć zabawne, faktem jest, że kiedy ukazał się pierwszy singiel z debiutanckiego krążka grupy w Tommy Boy Records, dało się słyszec głosy, że to marionetki, komercyjni raperzy, którzy znikną szybciej niż się pojawili. Singlem tym było oczywiście "O.P.P." na kolejnym samplu, którego nie da się nie znać - "ABC" Jacksons 5. Oficjalne rozwinięcie skrótu to "Other People's Property", ale z wydźwięku tekstu łatwo jest zgadnąć, że ostatnie "P" to raczej "pussy". Prawdopodobnie stąd nieufność środowiska - pierwszy numer o szerokim rozgłosie i nie jest to osiedlowy hymn, ale raczej track dla szerokiego grona odbiorców, traktujący o relacjach z kobietami i to jeszcze na tak oczywistych próbkach z MJ'a. Treach w wywiadzie dwadzieścia lat później powiedział "Wszyscy wtedy myśleli, że jak samplujesz kogoś takiego jak Michael Jackson, to musi być <soft>. Sposób w jaki zrobił to Kay Gee nadal jednak był hip-hopowy. Oczywiście numer miał drugie dno i wiele osób nie wiedziało o co naprawdę w nim chodzi, np. dyrektorzy programowi. Gdyby wiedzieli moglibyśmy nigdy nie mieć rotacji. W ten sposób trochę ich wykiwaliśmy". Numer jest definicją stylu grupy w 1991 - brawurowe kanonady flow Treacha i Kay Gee, który wykorzystując znane każdemu motywy z klasycznego sampla nadał mu zupełnie nowej formy podkreślając całość potężną sekcją stricte hip-hopowej perkusji i basu, które sprawiały, że na koncertach przy tym numerze na publice działy się dantejskie sceny.Kiedy ukazywały się kolejne single - "Everything's Gonna Be Allright" (na albumie figurujące jako "Ghetto Bastard"), a szczególnie "Uptown Anthem" ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Juice", którego tytuł możecie potraktować najzupełniej serio wątpliwości środowiska zaczęły się rozwiewać. Tak czy inaczej popularność grupy ciągle rosła. "O.P.P." dotarło do szóstego miejsca na liście Billboardu, a album "Naughty By Nature", który ukazał się na początku września '91 pokrył się platyną już w lutym 1992 roku. Nie ma w tym nic dziwnego - album miał wszystko. Potężne single na bardzo wysokiej rotacji, świadomą i bardzo interesującą odpowiedź na gangsta-rap z Zachodniego Wybrzeża, uliczną wiarygodność grupy połączoną ze skłonnością do dobrej zabawy i prostolinijną z dzisiejszej perspektywy muzykę, która jednak miała takie brzmienie, że ma się wrażenie, że stworzono ją z myślą o wykozaczonych ghetto blasterach. W Illtown w tamtym czasie ciężko było przejść przez kilka przecznic nie słysząc Naughty By Nature z któregoś z otwartych okien albo boisk. Jak niby mogło być inaczej, skoro na albumie znalazły się takie numery jak ten, który znajdziecie pod spodem. Gościnnie reprezentanci Flavor Unit, a kawałek jest piękną symboliczną zmianą warty w rapie z Jersey. W następnej części przeczytacie o drugim i trzecim albumie grupy oraz o tym jak wyglądała ich muzyczna droga przez epicentrum złotej ery, czyli połowę lat 90."Hip-hop dla mnie jest odpowiedzią na porażkę rządzących w kwestii rozrywki dla młodzieży" - tak w ostatnim chyba wspólnym wywiadzie grupy powiedział Vin Rock. Wciąż nie do końca chce mi się wierzyć w to, że po tylu latach wzorowej wręcz współpracy scenicznej i przyjaźni dwóch raperów Naughty By Nature popadło w konflikt, którego nie da się zażegnać. Niezależnie od tego jak sprawa się rozwiąże (patrząc na sytuację z Mobb Deep ciężko wykluczyć jakiś scenariusz) reprezentanci East Orange w New Jersey, miejsca zwanego przez swoich mieszkańców Illtown należą do grup, które w latach 90. stanowiły o sile Wschodniego Wybrzeża USA. Wspólna droga tego trio to nie tylko historia zespołu, ale również historia gatunku. Zespół, który wszedł do mainstreamu i telewizji, mimo że telewizyjne i mainstreamowe oczekiwania nigdy nie dyktowały muzyki zespołu.

Wielu Eastcoast kojarzy tylko i wyłącznie z Nowym Jorkiem. Kto wie jednak czy to nie Jersey miało w niektórych momentach lepszą frekwencję w wydawaniu klasyka za klasykiem. Pierwszy etap historii rapu w tym miejscu mogliście poznać przy okazji profilu 45 Kinga (CZYTAJ), przyszedł czas na ikonę nieco późniejszego okresu. Chłopaki z baseballem, którzy stali się pupilami telewizji? Baseball w ich przypadku odzwierciedlał tylko jedną ze stron ich muzyki.

Kay Gee, producent i DJ grupy, zapytany co sprawiło, że się spotkali odpowiedział "po pierwsze edukacja". Brzmi dziwnie, ale tak faktycznie było. Treach, Vin Rock i Kay Gee poznali się w liceum. W okolicach 1986 roku wysoki i dobrze zbudowany MC rapujący w cypherze na szkolnym boisku zwrócił uwagę starszego Kiera Gista, który jak nietrudno zgadnąć ksywę dostał po inicjałach. W ten sposób powstał zespół, który wówczas nazywał się The New Style, ale składał się dokładnie z tych samych osób co późniejsze Naughty By Nature. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Vin Rock był z ekipą od samego początku, natomiast niezupełnie jasna jest jego rola w pierwszych latach zespołu. Według informacji, które w jednym z ostatnich wywiadów przekazywał Treach, na początku Vin był po prostu ziomkiem, który trochę rapował, ale niespecjalnie umiał pisać. Treach zapewniał, że przez wiele lat był ghostwriterem swojego ex-ziomka. Kiedy spojrzymy na okładkę pierwszego albumu NBN widać na nim, że Vinnie stoi za dwójką swoich kolegów na dodatek zupełnie inaczej ubrany, a na samej płycie pojawia się rzadko. Zanim jednak ukazało się "Naughty By Nature" nowy styl stał się liderem niezależności.

Nowy Styl

O co chodzi? Muzyką New Style zainteresowała się Sylvia Robinson znana z wcześniejszej działalności w Sugarhill Records i załatwiła im kontrakt w małej wytwórni Bon Ami Records. Jej nakładem ukazał się materiał zatytułowany "Independent Leaders". Longplay praktycznie pozbawiony promocji przeszedł bez większego echa. Słuchany z dzisiejszej perspektywy zwraca uwagę z kilku względów. Styl Treacha, który pod względem techniki rymowania już wtedy wydawał się być krok przed konkurencją oraz charakterystyczne dla całego dorobku zespołu korzystanie z bardzo znanych sampli -  w tym wypadku m.in. z nagrań Donny Summer, Boba Jamesa czy Jamesa Browna. Po trzecie wreszcie album wyróżnią się od późniejszych bardzo szerokim udziałem... Vin Rocka. Jest to oczywiście tylko przypuszczenie, ale ciężko oprzeć się wrażeniu, że późniejszy kontrakt z Tommy Boy wiązał się z drobną sugestią wytwórni, aby Vinnie zszedł troszkę na drugi plan, bo na płycie New Style rapuje obok Treacha jak równy z równym. "Independent Leaders" nie jest tylko ciekawostką, ale albumem na miarę swoich czasów naprawdę świeżym. Weźmy dla przykładu takie "Smooth Move" - numer broni się po prawie 25 latach od premiery, a funkujący bit połączony z odległym, prostym dźwiękiem w wysokiej tonacji stanowi piękną zapowiedź późniejszych bitów Kay Gee. Potem w refrenie wchodzi znakomita sekcja dęciaków i numer jeszcze nabiera rumieńców. Jeśli będziecie mieli okazję sprawdźcie sobie jak brzmieli NBN, kiedy wydawali płyty z różowymi okładkami. Jeśli ocenicie materiał przez jej pryzmat to ocenicie go niesłusznie i niesprawiedliwie, to kawał dobrego oldschoolowego rapu.

Tego samego zdania była Queen Latifah, kiedy usłyszała materiał po raz pierwszy. Jeśli zapytalibyście któregoś z członków zespołu kto najbardziej pomógł im w ich drodze na szczyt, jestem pewien, że każdy zacząłby mówić o jednej z najważniejszych kobiet w historii hip-hopu. Przełom lat 80. i 90. to również początek działalności managementu Flavor Unit pod pieczą Sha-Kim'a i Latfah'y. To właśnie wpływ wielkiej siostry sprawił, że Treach po raz pierwszy zaczął myśleć o karierze filmowej, ale zanim do tego doszło, zajarana The New Style MC namówiła zespół na zmianę nazwy, którą jak widzicie obok dumnie reprezentowała. Naughty By Nature jak tłumaczyli po latach było tytułem ich wspólnego numeru nagranego jeszcze jako New Style i równocześnie hasłem, które w ich mniemaniu najlepiej opisywało charakter ich muzyki. Jeśli ktoś z was miał przyjemność wejść w posiadanie historycznego numeru od którego grupa wzięła swoją nazwę, proszony jest o kontakt. Przechrzczona grupa wykorzystała sposobność na zjednanie sobie wielkich publik na koncertach, którymi rozgrzewali tłumy czekające na Queen Latifah'ę i Digital Underground. Ci z czytelników, którzy szybko kojarzą fakty, na pewno pamiętają, że członkiem entourage'u DU był nie kto inny jak 2Pac. To właśnie w trakcie tych tras nawiązała się przyjaźń między Kalifornijskim thugiem i mikrofonową bestią z Jersey.

Yeah, you know me


Choć dzisiaj wydaje się to dosyć zabawne, faktem jest, że kiedy ukazał się pierwszy singiel z debiutanckiego krążka grupy w Tommy Boy Records, dało się słyszec głosy, że to marionetki, komercyjni raperzy, którzy znikną szybciej niż się pojawili. Singlem tym było oczywiście "O.P.P." na kolejnym samplu, którego nie da się nie znać - "ABC" Jacksons 5. Oficjalne rozwinięcie skrótu to "Other People's Property", ale z wydźwięku tekstu łatwo jest zgadnąć, że ostatnie "P" to raczej "pussy". Prawdopodobnie stąd nieufność środowiska - pierwszy numer o szerokim rozgłosie i nie jest to osiedlowy hymn, ale raczej track dla szerokiego grona odbiorców, traktujący o relacjach z kobietami i to jeszcze na tak oczywistych próbkach z MJ'a. Treach w wywiadzie dwadzieścia lat później powiedział "Wszyscy wtedy myśleli, że jak samplujesz kogoś takiego jak Michael Jackson, to musi być <soft>. Sposób w jaki zrobił to Kay Gee nadal jednak był hip-hopowy. Oczywiście numer miał drugie dno i wiele osób nie wiedziało o co naprawdę w nim chodzi, np. dyrektorzy programowi. Gdyby wiedzieli moglibyśmy nigdy nie mieć rotacji. W ten sposób trochę ich wykiwaliśmy". Numer jest definicją stylu grupy w 1991 - brawurowe kanonady flow Treacha i Kay Gee, który wykorzystując znane każdemu motywy z klasycznego sampla nadał mu zupełnie nowej formy podkreślając całość potężną sekcją stricte hip-hopowej perkusji i basu, które sprawiały, że na koncertach przy tym numerze na publice działy się dantejskie sceny.

Kiedy ukazywały się kolejne single - "Everything's Gonna Be Allright" (na albumie figurujące jako "Ghetto Bastard"), a szczególnie "Uptown Anthem" ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Juice", którego tytuł możecie potraktować najzupełniej serio wątpliwości środowiska zaczęły się rozwiewać. Tak czy inaczej popularność grupy ciągle rosła. "O.P.P." dotarło do szóstego miejsca na liście Billboardu, a album "Naughty By Nature", który ukazał się na początku września '91 pokrył się platyną już w lutym 1992 roku. Nie ma w tym nic dziwnego - album miał wszystko. Potężne single na bardzo wysokiej rotacji, świadomą i bardzo interesującą odpowiedź na gangsta-rap z Zachodniego Wybrzeża, uliczną wiarygodność grupy połączoną ze skłonnością do dobrej zabawy i prostolinijną z dzisiejszej perspektywy muzykę, która jednak miała takie brzmienie, że ma się wrażenie, że stworzono ją z myślą o wykozaczonych ghetto blasterach. W Illtown w tamtym czasie ciężko było przejść przez kilka przecznic nie słysząc Naughty By Nature z któregoś z otwartych okien albo boisk. Jak niby mogło być inaczej, skoro na albumie znalazły się takie numery jak ten, który znajdziecie pod spodem. Gościnnie reprezentanci Flavor Unit, a kawałek jest piękną symboliczną zmianą warty w rapie z Jersey.



W następnej części przeczytacie o drugim i trzecim albumie grupy oraz o tym jak wyglądała ich muzyczna droga przez epicentrum złotej ery, czyli połowę lat 90.

]]>
KRS-One ft. Big Daddy Kane, LL Cool J, Freddy Fox, Harmony, MC Lyte, Queen Latifah, Ms Melody, Kid Capri, Run-DMC "Heal Yourself" (Diggin In The Videos #282)https://popkiller.kingapp.pl/2013-06-16,krs-one-ft-big-daddy-kane-ll-cool-j-freddy-fox-harmony-mc-lyte-queen-latifah-ms-melodyhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-16,krs-one-ft-big-daddy-kane-ll-cool-j-freddy-fox-harmony-mc-lyte-queen-latifah-ms-melodyJune 16, 2013, 7:45 amWojciech GraczykTak, to co widzicie to rzeczywista obsada jednego utworu, a nie mix zrobiony przez jakiegoś użytkownika youtube. Dlaczego taki wstęp? Ponieważ jak zobaczyłem tę niewiarygodną listę featuringów podczas oglądania innego klipu, tak właśnie sobie pomyślałem. Wiele jest przecież takich utworów na youtube. Okazało się, że się myliłem, a KRS One faktycznie rapuje tutaj u boku Big Daddy Kane'a, LL Cool J'a, Freddie Foxxxa, Harmony, MC Lyte, Ms Melody, Queen Latifah'y, Kida Capri i Run DMC.Kawałek pochodzi z płyty "H.E.A.L. - Civilization Vs. Technology", która ujrzała światło dzienne w 1991 roku. Executive producerem tego krążka był sam KRS-One. Poza wykonawcami występującymi w tym klipie, swój udział wokalny na "H.E.A.L. - Civilization Vs. Technology" mają też Ziggy Marley, Kool Moe Dee czy Salt'n'Pepa.Tak jak krążek, tak i główny numer prezentuje społeczno-socjologiczne spojrzenie na świat ze szczególnym naciskiem na bycie dumnym ze swojego koloru skóry i jednoczenia się afroamerykanów. Naprawdę wciska w fotel. Szkoda tylko, że w utworze nie pojawili się Rakim i Public Enemy, bo byłaby cała śmietanka tamtego okresu. Tak, to co widzicie to rzeczywista obsada jednego utworu, a nie mix zrobiony przez jakiegoś użytkownika youtube. Dlaczego taki wstęp? Ponieważ jak zobaczyłem tę niewiarygodną listę featuringów podczas oglądania innego klipu, tak właśnie sobie pomyślałem. Wiele jest przecież takich utworów na youtube. Okazało się, że się myliłem, a KRS One faktycznie rapuje tutaj u boku Big Daddy Kane'a, LL Cool J'a, Freddie Foxxxa, Harmony, MC Lyte, Ms Melody, Queen Latifah'y, Kida Capri i Run DMC.

Kawałek pochodzi z płyty "H.E.A.L. - Civilization Vs. Technology", która ujrzała światło dzienne w 1991 roku. Executive producerem tego krążka był sam KRS-One. Poza wykonawcami występującymi w tym klipie, swój udział wokalny na "H.E.A.L. - Civilization Vs. Technology" mają też Ziggy Marley, Kool Moe Dee czy Salt'n'Pepa.

Tak jak krążek, tak i główny numer prezentuje społeczno-socjologiczne spojrzenie na świat ze szczególnym naciskiem na bycie dumnym ze swojego koloru skóry i jednoczenia się afroamerykanów. Naprawdę wciska w fotel. Szkoda tylko, że w utworze nie pojawili się Rakim i Public Enemy, bo byłaby cała śmietanka tamtego okresu.

 
 
 
 
]]>
Spike Lee & V/A "New Jersey Drive OST" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-08,spike-lee-va-new-jersey-drive-ost-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-08,spike-lee-va-new-jersey-drive-ost-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 6:05 pmDaniel WardzińskiKariera Spike'a Lee jest naprawdę przebogata, a tydzień to zdecydowanie za mało, żeby zaznajomić was z jego twórczością. Tym bardziej, że Spike swoje zasługi notował nie tylko na polu reżyserii czy scenariusza, ale także produkcji. W filmie "New Jersey Drive" jest executive producerem, zresztą jego rękę w efekcie końcowym dostrzeże każdy kto zna charakterystyczne zagrywki z jego innych filmów. Jak widzicie jednak przede wszystkim skupimy się na przepotężnym soundtracku, zdecydowanie najlepszym jaki słyszałem w życiu, dwucześciowym wydawnictwie na którym pojawia się cała plejada gwiazd tworząc z dwóch krążków swoiste "the best of '95 hip-hop".Kiedy ktoś kojarzy fakty, połączy czas powstania materiału z ksywkami zrozumie o co chodzi. Fanom rapu nie muszę tłumaczyć w jakiej formie w tamtym czasie byli Notorious B.I.G., Jeru The Damaja, Boot Camp Click, Redman, Naughty By Nature, Queen Latifah, Pharoahe Monch, O.C., Heavy D czy Lords Of The Underground. Wszyscy z wyżej wymienionych pojawiają się na soundtracku, a to może połowa tego co na nim znajdziecie.Akcja filmu dzieje się w Newark, New Jersey i rapowo również mamy tutaj silną reprezentację rejonu, a trzeba wiedzieć, że w tamtym czasie było to jedno z najbardziej kreatywnych hip-hopowo miejsc na Świecie. Zacznę od Redmana, bo to jego bit do "Where Am I" tworzy w filmie jedną z najlepszych scen, polecam zobaczyć TUTAJ - nie trzeba was będzie zachęcać do szybkiego sprawdzenia całości. Słuchając tej funkowej bomby czuję się jakby ktoś ukrył przede mną klasyka o mocy nie mniejszej niż "Ante Up" czy "Full Clip". Nic dziwnego, że Master Cee wybrał ten numer montując "the best of Redman". Inna rezydentka Jersey - Queen Latifah, którą część będzie kojarzyć bardziej jako aktorkę, serwuje tutaj jeden z najpiękniejszych home-anthems jakie kiedykolwiek powstały. Do tego dodajcie sobie Lord Of The Underground na bicie Marley Marla, Naughty By Nature masakrujący piekielną energią... Ciężko tu niczego nie pominąć, o tych kawałkach spokojnie można by napisać książkę.Nie tylko z NJ jednak mamy tutaj do czynienia. Potężna reprezentacja Nowego Jorku to jednak i tak nie wszystko - dodajcie do tego niesamowite g-funkowe, kalifornijskie perły autorstwa MC Eihta, Young Laya, Ray Luva i Mac Malla. Mamy tu zespoły, które debiutują jak E. Bros na genialnym bicie Ś.P. Roc Raida, który otwiera film w najbardziej klimatyczny sposób jak się dało. Mamy najlepsze krzyżówki R&B z rapem jak w numerze B.I.G. z Total czy funkowy sztos od Frankie Beverly & Maze. Mamy toastujących Black Panta i Mad Liona. Obydwie części soundtracku razem trwają ponad godzinę i czterdzieści pięć minut, a mimo to nie ma możliwości znudzenia się tą muzyką. Nie brakuje i południa reprezentowanego dumnie przez Outkast w genialnym numerze "Benz Or Beamer". Jeru w "Invasion" jest w najwyższej formie, podobnie jak O.C. i Organized Konfusion we wspólnym tracku.Wielbiciele boom-bapu muszą to sprawdzić. Bity od takich ludzi jak Erick Sermon, Easy Mo Bee, Roc Raida, DJ Premier czy Funkmaster Flex sprawiają, że ciężko jest przestać tego słuchać. Dodajmy, że w zdecydowanej większości są to kawałki ekskluzywnie przygotowane na tą ścieżkę dźwiękową, a duża część z nich lądowała potem na "The Best Of" i wypuszczanych przez artystów na własną rękę winylowych singlach. "New Jersey Drive" to jeden z moich ulubionych filmów, ukazujący Newark od środka za pomocą wybitnych ujęć, których nie da się zapomnieć. Ciężko o lepsze tło muzyczne niż to które znajduje się na tych płytach. KLASYK. Kariera Spike'a Lee jest naprawdę przebogata, a tydzień to zdecydowanie za mało, żeby zaznajomić was z jego twórczością. Tym bardziej, że Spike swoje zasługi notował nie tylko na polu reżyserii czy scenariusza, ale także produkcji. W filmie "New Jersey Drive" jest executive producerem, zresztą jego rękę w efekcie końcowym dostrzeże każdy kto zna charakterystyczne zagrywki z jego innych filmów. Jak widzicie jednak przede wszystkim skupimy się na przepotężnym soundtracku, zdecydowanie najlepszym jaki słyszałem w życiu, dwucześciowym wydawnictwie na którym pojawia się cała plejada gwiazd tworząc z dwóch krążków swoiste "the best of '95 hip-hop".

Kiedy ktoś kojarzy fakty, połączy czas powstania materiału z ksywkami zrozumie o co chodzi. Fanom rapu nie muszę tłumaczyć w jakiej formie w tamtym czasie byli Notorious B.I.G., Jeru The Damaja, Boot Camp Click, Redman, Naughty By Nature, Queen Latifah, Pharoahe Monch, O.C., Heavy D czy Lords Of The Underground. Wszyscy z wyżej wymienionych pojawiają się na soundtracku, a to może połowa tego co na nim znajdziecie.

Akcja filmu dzieje się w Newark, New Jersey i rapowo również mamy tutaj silną reprezentację rejonu, a trzeba wiedzieć, że w tamtym czasie było to jedno z najbardziej kreatywnych hip-hopowo miejsc na Świecie. Zacznę od Redmana, bo to jego bit do "Where Am I" tworzy w filmie jedną z najlepszych scen, polecam zobaczyć TUTAJ - nie trzeba was będzie zachęcać do szybkiego sprawdzenia całości. Słuchając tej funkowej bomby czuję się jakby ktoś ukrył przede mną klasyka o mocy nie mniejszej niż "Ante Up" czy "Full Clip". Nic dziwnego, że Master Cee wybrał ten numer montując "the best of Redman". Inna rezydentka Jersey - Queen Latifah, którą część będzie kojarzyć bardziej jako aktorkę, serwuje tutaj jeden z najpiękniejszych home-anthems jakie kiedykolwiek powstały. Do tego dodajcie sobie Lord Of The Underground na bicie Marley Marla, Naughty By Nature masakrujący piekielną energią... Ciężko tu niczego nie pominąć, o tych kawałkach spokojnie można by napisać książkę.

Nie tylko z NJ jednak mamy tutaj do czynienia. Potężna reprezentacja Nowego Jorku to jednak i tak nie wszystko - dodajcie do tego niesamowite g-funkowe, kalifornijskie perły autorstwa MC Eihta, Young Laya, Ray Luva i Mac Malla. Mamy tu zespoły, które debiutują jak E. Bros na genialnym bicie Ś.P. Roc Raida, który otwiera film w najbardziej klimatyczny sposób jak się dało. Mamy najlepsze krzyżówki R&B z rapem jak w numerze B.I.G. z Total czy funkowy sztos od Frankie Beverly & Maze. Mamy toastujących Black Panta i Mad Liona. Obydwie części soundtracku razem trwają ponad godzinę i czterdzieści pięć minut, a mimo to nie ma możliwości znudzenia się tą muzyką. Nie brakuje i południa reprezentowanego dumnie przez Outkast w genialnym numerze "Benz Or Beamer". Jeru w "Invasion" jest w najwyższej formie, podobnie jak O.C. i Organized Konfusion we wspólnym tracku.

Wielbiciele boom-bapu muszą to sprawdzić. Bity od takich ludzi jak Erick Sermon, Easy Mo Bee, Roc Raida, DJ Premier czy Funkmaster Flex sprawiają, że ciężko jest przestać tego słuchać. Dodajmy, że w zdecydowanej większości są to kawałki ekskluzywnie przygotowane na tą ścieżkę dźwiękową, a duża część z nich lądowała potem na "The Best Of" i wypuszczanych przez artystów na własną rękę winylowych singlach. "New Jersey Drive" to jeden z moich ulubionych filmów, ukazujący Newark od środka za pomocą wybitnych ujęć, których nie da się zapomnieć. Ciężko o lepsze tło muzyczne niż to które znajduje się na tych płytach. KLASYK.

 

]]>
DJ Mark The 45 King & Flavor Unit "King Is Here" - profilhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-03,dj-mark-the-45-king-flavor-unit-king-is-here-profilhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-03,dj-mark-the-45-king-flavor-unit-king-is-here-profilDecember 3, 2011, 3:00 pmDaniel Wardziński"Mieszkałem w Queens, a moja ksywka wzięła się stąd, że miałem strasznie dużo czterdziestek piątek. Tak dokładniej... Chodziłem po domach i pytałem się ludzi czy nie mają jakichś czterdziestek piątek. W końcu miałem ich tyle, że mogłem określić się królem czterdziestek piątek". Winylowe ciastka odtwarzane w tempie 45 obrotów na minutę w domu Marka Jamesa, znanego później jako DJ Mark The 45 King, służyły nie tylko do delektowania się muzyką innych artystów, ale również do tworzenia swoich kompozycji. Wokół nich z kolei zaczęli zbierać się MC's, którzy chcieli nawijać i potrafili robić to znacznie lepiej niż inni.Dla wielu z was ""DJ Mark The 45 King" i "Flavor Unit" mogą nie kojarzyć się z niczym, ale... Czy pamiętacie, że w późniejszym okresie swojej kariery Mark James, który od pewnego czasu posługuje się skróconą ksywą, jako 45 King wyprodukował dwa piekielnie ważne single końcówki XX w - "Stan" Eminema i "Hard Knock Life" Jaya-Z? Czy wiecie, że w szeregi ekipy wchodzili nie tylko kojarzeni dziś znacznie mniej Lakim Shabazz, Chill Rob G czy Apache, ale również Queen Latifah, Freddie Foxxx, Naughty By Nature czy Black Sheep?Z poddasza do piwnicyZaczęło się jednak od poddasza w Jersey. Tam miejsce na swoje studio upatrzył sobie DJ Mark The 45 King i tam zaczął gościć MC's, którzy wydawali mu się interesujący. Co ciekawe w okresie "poddaszowym" za kabinę do nagrywania wokali przez chwilę służyły... drzwi obrotowe. Nawet, kiedy sprzęt był już znacznie lepszy zostały one rekwizytem późniejszych miejscówek Króla, jak mówi on sam "Q-Tip zwykł na nich siadać". W pierwszym studio ostatecznie podpięto liniowo cztery mikrofony i pozwolono nawijać praktycznie każdemu, kto miał na to ochotę. Wśród zainteresowanych pojawiali się ludzie, którzy wkrótce zawiązali Flavor Unit m.in. Double J, Latee, Lakim Shabazz, Lord Ali Ba-Ski, Markey Fresh, Chill Rob G, Queen Latifah... Ta ekipa ludzi zajaranych tym, że mogą robić muzykę dla trochę szerszej publiczności, wkrótce przekształciła się w być może najważniejszy kolektyw hip-hopowy w historii Jersey."This Cut's Got Flavor"Sam 45 King początek Flavor Unit datuje na premierę singla Latee "This Cut's Got Flavor", który ukazał się w 1987, choć jak sam podkreśla już wcześniej można było dostać wosk Markey Fresha z jego bitami. Double J z kolei powiedział, że ekipa zawiązała się trochę później, bo od tytułu singla wzięła swoją nazwę. "Nie chcieliśmy mówić Flavor Crew, bo wtedy było już aktywne Juice Crew" - mówi Double J. Względny sukces pierwszych singli napędził muzyczną maszynę, a King zaczął produkować takie ilości muzyki, że dziś fani legendarnego producenta mają olbrzymie pole do popisu bo zebranie wszystkich winyli na których się pojawił wymaga naprawdę dużo wolnej przestrzeni w waszych domach. Niewielu np. pamięta, że to właśnie 45 King był człowiekiem, który pomagał stawiać pierwsze kroki DJ'owi Premierowi! To on produkował singiel "Believe Dat" (Preem i Guru byli tylko współproducentami), a potem pomagał przy "Move On" i całym debiutanckim "No More Mr. Nice Guy". Jeszcze w 1988 wyprodukował cały album Lakima Shabazza ("Pure Righteousness" ), single Double J'a, Chill Roba G oraz Queen Latifah. Flavor Unit coraz wyraźniej zaznaczał swoją obecność na scenie Eastcoast.Kolektyw powoli zaczął silnym ramieniem spajać spory fragment Wschodniego Wybrzeża, a efekt czyli sztama NYC i Jersey to rzecz, która musi zostać w pamięci. Mark miał znakomity kontakt z DJ'em Red Alertem i Chuck Chilloutem, którzy trzęśli wtedy nowojorskim rapowym radiem. "Przyjezdni" z Jersey spotykali się dzięki temu z przyjaznym nastawieniem lokali na Bronxie czy Brooklynie. Nie bez znaczenia były też uliczne koneksje Kinga... Koleżka był otoczony olbrzymim szacunkiem, a jego przyjaciele mogli w NYC czuć się zupełnie bezpiecznie. Double J w jednym z wywiadów powiedział "Mark znał wszystkich". Spróbujcie znaleźć jakieś negatywne wypowiedzi na temat fundatora Flavor Unit wśród ludzi, którzy mieli możliwość go poznać i z nim pracować... zresztą nie tylko wśród nich). Dzięki temu porozumieniu powstało wiele numerów, które połączyły miasta jak np. późniejsze fantastyczne collabo Naughty By Nature z Freddie Foxxx'em. Nie warto zapominać o jednym z najważniejszych singli w karierze Króla - "The 900 Number" - Jay-Z powiedział o tym numerze "one of most famous hip-hop beats"". Faktycznie dosyć prosta pętla wkręca się strasznie, a przerabiana była na przeróżne sposoby setki już razy (m.in DJ Kool w 1996 roku, a ostatnio... Mac Miller na "Blue Slide Park). Jedyną osobą, która rapowała na tym bicie z inicjatywy Marka był... Lakim Shabazz na albumie "Master Of The Game", który też ukazał się w 1988 roku. Shabazz rapował tam aż w czterech numerach, w jednym pojawił się Markey Fresh. Cała reszta to breaki. Flavor a biznesZainteresowanie muzyką kolektywu zaczynało wzrastać, a muzyczne labele wychodziły z propozycjami. Jak to często bywało w muzycznym biznesie, tutaj również nasi bohaterowie nie należeli do szczęśliwców. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że wytwórnie zniszczyły trochę z uroku inicjatywy u samych jej źródeł. Mark mając dobry kontakt z wieloma wydawcami pomógł swoim podopiecznym znaleźć odpowiednie miejsca do puszczania singli i albumów, wynikło w ramach tego sporo kłótni, Ali Ba-Ski podobno znienawidził Markey Fresha, po czasie mówi, że Apache tak naprawdę nie okazał wierności grupie i zaraz jak tylko zarobił trochę pieniędzy zaczął otaczać się zupełnie innymi ludźmi. Sam 45 King zwykł nawet mówić, że "nie chce już pracować z MC's", zarzucał im, że nie podchodzą do sprawy profesjonalnie, że nie są przygotowani, kiedy przychodzą do studia i... zaczął wypuszczać jeszcze więcej produkcji instrumentalnych, beattape'ów, break'ów. Jeśli będziecie mieli chwilę, żeby je sprawdzić, przekonacie się, że jest ich naprawdę niemało. W końcu ukazał się jednak album, który zrobił trochę więcej zamieszania niż pierwsza płyta Shabazza w Tuff City. Młodziutka Queen Latifah, która właśnie podpisała kontrakt z prosperującym wówczas kapitalnie Tommy Boy Records, przygotowała swój debiut, przez wielu uważany za klasyk.Księżniczka w składzie"All Hail The Queen" z 1989 roku to, którego producentem wykonawczym był 45 King, to naprawdę fantastyczna płyta. Czy skusiło go to, że ma do czynienia z talentem zarówno do rapu jak i śpiewu, co dało mu jeszcze większe możliwości pracy? A może po prostu hip-hopowe możliwości Latify zaimponowały mu tak bardzo, że zrobił dla niej jedną z najlepszych płyt w swojej karierze? Do dziś słucha się tego świetnie, a cuty z wersami Latify nie tracą nic na swojej popularności. W produkcji pomagali Kingowi między innymi Prince Paul, Daddy-O, sama Latifah czy... KRS One. Nie bez wpływu pozostały na pewno koneksje młodej raperki z kolektywem Native Tongue Posse - dowodzi tego chociażby featuring De La Soul i Monie Love. Duet dwóch raperek w "Ladie's First" stał się sporym hitem, ale jego ścieżki przetarł już świetny "Wrath Of Madness". "All Hail The Queen" to jeden z tych albumów końcówki lat 80. których słucha się z dużą przyjemnością również dzisiaj. Młode feMC często mogą się co najwyżej wstydliwie zarumienić, bo pod względem zaangażowania w swoje (niestety nie zawsze...) teksty i przekonania z jakim wyrzuca z siebie słowa QL nie ma sobie równych. Płyta ma głębokie brzmienie, buja, wszystko znajduje się na swoim miejscu, a zarówno partie rapowane jak i śpiewane brzmią świeżo. Jak na rok 1989 nie znam zbyt wielu MC, którzy nawijali w taki sposób jak ona np. w niesamowitym "Princess Of The Posse", które tytułem jak widać trochę bardziej nawiązywało do ekipy Tipa, Jungle Brothers czy De La. Konstruktorem brzmienia całości był jednak nie kto inny jak twórca Flavor Unit, a Królowa nie zapomniała o swojej pierwszej ekipie o czym przekonujemy się już w pierwszym numerze na płycie - "Dance For Me". Pod spodem na spróbowanie jeden z najlepszych numerów na płycie, wyprodukowany przez Kinga, kochany przez b-boyów i dający Queen Latifah przepustkę do kariery "Dance For Me". Do numerua zrealizowano bardzo klasyczny klip z bardzo klasycznym intro, niestety zablokowany w naszym kraju (co to za beznadziejna praktyka?!). ZmianyNowa dekada przyniosła jeszcze większe przyspieszenie działań Flavor Unit. Przede wszystkim w 1990 roku światło dzienne ujrzał jedyny oficjalny wosk grupy "The 45 King Presents Flavor Unit". Pierwszym trackiem na albumie, który wydało Tuff City (King jest związany z tym labelem do dziś) jest jedyny, oficjalny numer grupy w niepełnym składzie - rapują w nim Apache, Double J, Lakim Shabazz, Lord Alibaski i Queen Latifah. Po latach King przyznał, że ten album to jedna z kilku jego produkcji wydanych w Tuff City (z którym co ciekawe związany jest do dziś) nie w takiej formie jakiej by sobie życzył. Powiedział też, że część numerów jego zdaniem to właściwie demówki i, że mogli zrobić to lepiej.Duży udział w problemach grupy z wprowadzeniem na rynek pełnego materiału (na który czekało wówczas dużo ludzi) mogły mieć problemy samego Kinga z narkotykami. Mark zapytany po latach o to czemu nie wyprodukował płyty Double J'a, odpowiedział, że poniesiony falą sukcesów (w tym czasie robił remixy nie tylko dla Erica B i Rakima czy Digital Underground, ale również dla Madonny i Davida Bowie) zaczął ćpać "właściwie wszystko". Co nie znaczy, że przestał robić muzykę. Przyznajmy, że z różnym powodzeniem, ale nie przestając dowodzić, że potrafi czynić cuda. Wydana jeszcze w 1990 roku druga płyta Lakima Shabazza niosła kilka świetnych produkcji Kinga, ale już na płycie Double J'a King nie zrobił kompletnie nic. Apache idąc ścieżką wydeptaną przez Latifę podpisał kontrakt z Tommy Boy, gdzie wydał przesiąknięty seksizmem, krzyżujący trochę styl Flavor Unit z tym co do gry wnieśli Naughty By Nature album "Apache Ain't Shit". King zrobił na nim jeden taki-sobie bit, a płytę kradli mu Diamond D, A Tribe Called Quest czy... Double J. Pod spodem znajdziecie klasyczny, niezwykle poprawny politycznie singiel z tego albumu, wyprodukowany właśnie przez Tribe'ów (!!!). W swoją stronę poszła też Queen Latifah, która na drugim "Nature Of A Sista" nie znalazła miejsca dla Króla. Ten w tym samym roku rozpoczął współpracę z inną niezwykle zdolną raperką - MC Lyte (na jej "Act Like You Know" zrobił cztery bity). Zaczął produkować dla innych, rzadziej spotykał się w numerach z członkami Flavor Unit... Inny FlavorTo z kolei zaczęło się rozrastać. Coraz więcej osób mówiło, że reprezentuje tą ekipę. Wszyscy chcieli mieć coś z udziału w legendarnym dla Jersey i NYC przedsięwzięciu. W składzie znaleźli się ludzie, którzy z pewnością działali na korzyść jak Naughty By Nature czy Black Sheep, z drugiej rozpoczęły się spory o to kto zakładał Flavor Unit NAPRAWDĘ, kto kogo oszukuje, kto odciął się od ekipy, kto zapomina o przyjaciołach itp. itd. A 45 King?Robił dalej. Na jego bitach rapowali najwięksi. Pamiętacie klasyczne "Stunts, Blunts & Hip-Hop" Diamonda D? King dołożył do niego swoją cegiełkę. Notorious B.I.G. rapował na pętli Kinga na płycie Doctora Dre i Ed Lovera z 1994 roku. Pracował też z Parrishem z EPMD, DJ'em Premierem, a w końcu również z Latifą z która w 1995 roku zrobili ten nieprawdopodobny numer, który znajdzie pod spodem. King chyba mobilizował się na tego typu ponowne spotkania, bo tak samo fantastyczny był efekt ponownej pracy z Double J'em, który ze swoją ekipą Maniac Mob wysmażył niesamowity banger na płytę "D&D Project". W międzyczasie King uporał się też z nałogami. W końcu odezwał się i pewien rapowy zarobas, który chciał zrobić jeden z najlepszych numerów w swoim życiu. Epilog?Myślę, że każdy zgodzi się, że "Hard Knock Life" to rzecz klasyczna, piękna w swojej prostocie, ujmująca vibem w trzy sekundy... Pod spodem znajdziecie wypowiedź Kinga na temat produkcji tego kawałka. "Mieszkałem wtedy w miejscu, gdzie mogłem naprawdę głośno puszczać muzykę. Podkręciłem volume, poszedłem piętro wyżej, pokiwałem głową i powiedziałem <<to jest to>>. Nie wiedziałem jeszcze, że komukolwiek to sprzedam". Traf chciał, że bit trafił w ręce Kida Capri, który rozgrzewał publiczność przed koncertami Hovy. Ten jak usłyszał bit zapragnął dowiedzieć się co to za podkład i ile musi za niego zapłacić. Tak powstała kolejna historyczna rzecz w której 45 maczał paluchy. Bynajmniej nie ostatnia. Na fali popularności jednego z najlepszych singli Jay, o współpracy z legendą pomyślał też Eminem (czy może bardziej Dr. Dre?). Efektem jest jeden z singli, który sprawił, że Marshall stał się bardzo, bardzo bogatym człowiekiem - "Stan". To dzięki temu numerowi na wielką skalę przyspieszyła kariera Dido. To dzięki temu numerowi Em stał się tak popularny w Polsce. Bit jest oczywiście autorstwa Kinga. I co dalej?King współpracował również z Commonem zanim ten zaczął sprzedawać miliony swoich płyt...Panowie spotykali się w studio kilkukrotnie w 1999, a potem w 2004 roku. Na końcu artykułu znajdziecie numer "Car Horn", który będziecie na pewno kojarzyć z tego, że cuty z wokali Commona wykorzystano potem na "Like Water For Chocolate". Na bitach Kinga rapował jeszcze Celph Titled czy Fat Lip, a światło dzienne ujrzały jeszcze takie produkcje jak "Cat Jams". Oficjalnie jej autorem jest King, nieoficjalnie - Tuff City, które bez zgody autora wypuściło nieukończony i nieautoryzowany materiał na rynek. Mimo to King jest związany z wytwórnią do dziś. Czy będziemy mieli jeszcze okazję usłyszeć kawałki na miarę tych największych, które wykonywał? Czas pokaże. Póki co możemy cieszyć się tymi, które są dostępne od dawna. Jeśli jesteście ciekawi czym Mark zajmuje się teraz możecie sprawdzić prowadzony przez niego rapowy talk show dostępny na TYM YouTube'owym profilu, gdzie 45 rozmawia sobie (ujawniając przy okazji swoje wyjątkowe poczucie humoru) z takimi postaciami jak Chill Rob G, Double J, Prince Paul czy Biz Markie. Warto, bo można dowiedzieć się np. która część Flavor Unit wciąż jest razem, a która nie odbiera telefonów.Flavor Unit został trochę zapomniany, a najczęściej mówiło się o nim przy okazji tragicznych wydarzeń - śmierci Apache'a i Markey Fresha. W artykule nie udało mi się poruszyć wszystkich wątków działalności członków-założycieli, ale żeby to zrobić musiałbym chyba napisać książkę. Nie wspomniałem chociażby o takich postaciach jak Louie Louie, wieloletni współpracownik Kinga, który w momencie kiedy rozpoczęły się problemy mistrza z narkotykami przejął na siebie ciężar produkcji wielu tracków członków ekipy... Może innym razem. Pod spodem parę numerów wyprodukowanych przez Kinga, które pozwolą wam poczuć klimat jego produkcji i zrozumieć czemu przez wielu uważany jest za jednego z największych producentów historii gatunku.Lakim Shabazz "Black Is Back" (1988) Queen Latifah "Wrath Of My Madness" (1989) GangStarr "Knowledge" (1989) MC Lyte "Like A Virgin" (1991) Diamond And The Psychotic Neurotics "Check One Two" (1992) Doctor Dre & Ed Lover ft. Notorious B.I.G., Todd 1 "Who's The Man" (1994) Maniac Mob "Get Up" (1995) Jay-Z "Hard Knock Life" (1998) Rakim "How I Get Down" (1999) Common "Car Horn" (1999) Eminem "Stan" (2000) 45 King słynął też ze swoich niespotykanych skillsów jeśli chodzi o remixy. Pod spodem znajdziecie kilka z nich, które panowie z Unkut uznali za najciekawsze w karierze. Jest na czym zawiesić ucho!Diamond D "Best Kept Secret" [Remix] Digital Underground "Packet Man" [The 45 King Extended Remix] Eric B & Rakim "Let The Rhythm Hit 'Em'" [Remix] Flavor Unit "The Flavor Unit Assassination Squad" [Remix] Lakim Shabazz "The Posse Is Large" [Remix] MC Sugar Ray & Stranger D "Knock 'Em Out Sugar Ray" [The 45 King Remix] Rasco "Run The Line" [45 King Remix] Eric B & Rakim "Microphone Fiend" [Remix]

"Mieszkałem w Queens, a moja ksywka wzięła się stąd, że miałem strasznie dużo czterdziestek piątek. Tak dokładniej... Chodziłem po domach i pytałem się ludzi czy nie mają jakichś czterdziestek piątek. W końcu miałem ich tyle, że mogłem określić się królem czterdziestek piątek". Winylowe ciastka odtwarzane w tempie 45 obrotów na minutę w domu Marka Jamesa, znanego później jako DJ Mark The 45 King, służyły nie tylko do delektowania się muzyką innych artystów, ale również do tworzenia swoich kompozycji. Wokół nich z kolei zaczęli zbierać się MC's, którzy chcieli nawijać i potrafili robić to znacznie lepiej niż inni.

Dla wielu z was ""DJ Mark The 45 King" i "Flavor Unit" mogą nie kojarzyć się z niczym, ale... Czy pamiętacie, że w późniejszym okresie swojej kariery Mark James, który od pewnego czasu posługuje się skróconą ksywą, jako 45 King wyprodukował dwa piekielnie ważne single końcówki XX w - "Stan" Eminema i "Hard Knock Life" Jaya-Z? Czy wiecie, że w szeregi ekipy wchodzili nie tylko kojarzeni dziś znacznie mniej Lakim Shabazz, Chill Rob G czy Apache, ale również Queen Latifah, Freddie Foxxx, Naughty By Nature czy Black Sheep?

Z poddasza do piwnicy

Zaczęło się jednak od poddasza w Jersey. Tam miejsce na swoje studio upatrzył sobie DJ Mark The 45 King i tam zaczął gościć MC's, którzy wydawali mu się interesujący. Co ciekawe w okresie "poddaszowym" za kabinę do nagrywania wokali przez chwilę służyły... drzwi obrotowe. Nawet, kiedy sprzęt był już znacznie lepszy zostały one rekwizytem późniejszych miejscówek Króla, jak mówi on sam "Q-Tip zwykł na nich siadać". W pierwszym studio ostatecznie podpięto liniowo cztery mikrofony i pozwolono nawijać praktycznie każdemu, kto miał na to ochotę. Wśród zainteresowanych pojawiali się ludzie, którzy wkrótce zawiązali Flavor Unit m.in. Double J, Latee, Lakim Shabazz, Lord Ali Ba-Ski, Markey Fresh, Chill Rob G, Queen Latifah... Ta ekipa ludzi zajaranych tym, że mogą robić muzykę dla trochę szerszej publiczności, wkrótce przekształciła się w być może najważniejszy kolektyw hip-hopowy w historii Jersey.

"This Cut's Got Flavor"

Sam 45 King początek Flavor Unit datuje na premierę singla Latee "This Cut's Got Flavor", który ukazał się w 1987, choć jak sam podkreśla już wcześniej można było dostać wosk Markey Fresha z jego bitami. Double J z kolei powiedział, że ekipa zawiązała się trochę później, bo od tytułu singla wzięła swoją nazwę. "Nie chcieliśmy mówić Flavor Crew, bo wtedy było już aktywne Juice Crew" - mówi Double J. Względny sukces pierwszych singli napędził muzyczną maszynę, a King zaczął produkować takie ilości muzyki, że dziś fani legendarnego producenta mają olbrzymie pole do popisu bo zebranie wszystkich winyli na których się pojawił wymaga naprawdę dużo wolnej przestrzeni w waszych domach.

Niewielu np. pamięta, że to właśnie 45 King był człowiekiem, który pomagał stawiać pierwsze kroki DJ'owi Premierowi! To on produkował singiel "Believe Dat" (Preem i Guru byli tylko współproducentami), a potem pomagał przy "Move On" i całym debiutanckim "No More Mr. Nice Guy". Jeszcze w 1988 wyprodukował cały album Lakima Shabazza ("Pure Righteousness" ), single Double J'a, Chill Roba G oraz Queen Latifah. Flavor Unit coraz wyraźniej zaznaczał swoją obecność na scenie Eastcoast.

Kolektyw powoli zaczął silnym ramieniem spajać spory fragment Wschodniego Wybrzeża, a efekt czyli sztama NYC i Jersey to rzecz, która musi zostać w pamięci. Mark miał znakomity kontakt z DJ'em Red Alertem i Chuck Chilloutem, którzy trzęśli wtedy nowojorskim rapowym radiem. "Przyjezdni" z Jersey spotykali się dzięki temu z przyjaznym nastawieniem lokali na Bronxie czy Brooklynie. Nie bez znaczenia były też uliczne koneksje Kinga... Koleżka był otoczony olbrzymim szacunkiem, a jego przyjaciele mogli w NYC czuć się zupełnie bezpiecznie. Double J w jednym z wywiadów powiedział "Mark znał wszystkich". Spróbujcie znaleźć jakieś negatywne wypowiedzi na temat fundatora Flavor Unit wśród ludzi, którzy mieli możliwość go poznać i z nim pracować... zresztą nie tylko wśród nich). Dzięki temu porozumieniu powstało wiele numerów, które połączyły miasta jak np. późniejsze fantastyczne collabo Naughty By Nature z Freddie Foxxx'em. Nie warto zapominać o jednym z najważniejszych singli w karierze Króla - "The 900 Number" - Jay-Z powiedział o tym numerze "one of most famous hip-hop beats"". Faktycznie dosyć prosta pętla wkręca się strasznie, a przerabiana była na przeróżne sposoby setki już razy (m.in DJ Kool w 1996 roku, a ostatnio... Mac Miller na "Blue Slide Park). Jedyną osobą, która rapowała na tym bicie z inicjatywy Marka był... Lakim Shabazz na albumie "Master Of The Game", który też ukazał się w 1988 roku. Shabazz rapował tam aż w czterech numerach, w jednym pojawił się Markey Fresh. Cała reszta to breaki.



Flavor a biznes

Zainteresowanie muzyką kolektywu zaczynało wzrastać, a muzyczne labele wychodziły z propozycjami. Jak to często bywało w muzycznym biznesie, tutaj również nasi bohaterowie nie należeli do szczęśliwców. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że wytwórnie zniszczyły trochę z uroku inicjatywy u samych jej źródeł. Mark mając dobry kontakt z wieloma wydawcami pomógł swoim podopiecznym znaleźć odpowiednie miejsca do puszczania singli i albumów, wynikło w ramach tego sporo kłótni, Ali Ba-Ski podobno znienawidził Markey Fresha, po czasie mówi, że Apache tak naprawdę nie okazał wierności grupie i zaraz jak tylko zarobił trochę pieniędzy zaczął otaczać się zupełnie innymi ludźmi. Sam 45 King zwykł nawet mówić, że "nie chce już pracować z MC's", zarzucał im, że nie podchodzą do sprawy profesjonalnie, że nie są przygotowani, kiedy przychodzą do studia i... zaczął wypuszczać jeszcze więcej produkcji instrumentalnych, beattape'ów, break'ów. Jeśli będziecie mieli chwilę, żeby je sprawdzić, przekonacie się, że jest ich naprawdę niemało. W końcu ukazał się jednak album, który zrobił trochę więcej zamieszania niż pierwsza płyta Shabazza w Tuff City. Młodziutka Queen Latifah, która właśnie podpisała kontrakt z prosperującym wówczas kapitalnie Tommy Boy Records, przygotowała swój debiut, przez wielu uważany za klasyk.

Księżniczka w składzie

"All Hail The Queen" z 1989 roku to, którego producentem wykonawczym był 45 King, to naprawdę fantastyczna płyta. Czy skusiło go to, że ma do czynienia z talentem zarówno do rapu jak i śpiewu, co dało mu jeszcze większe możliwości pracy? A może po prostu hip-hopowe możliwości Latify zaimponowały mu tak bardzo, że zrobił dla niej jedną z najlepszych płyt w swojej karierze? Do dziś słucha się tego świetnie, a cuty z wersami Latify nie tracą nic na swojej popularności.W produkcji pomagali Kingowi między innymi Prince Paul, Daddy-O, sama Latifah czy... KRS One. Nie bez wpływu pozostały na pewno koneksje młodej raperki z kolektywem Native Tongue Posse - dowodzi tego chociażby featuring De La Soul i Monie Love. Duet dwóch raperek w "Ladie's First" stał się sporym hitem, ale jego ścieżki przetarł już świetny "Wrath Of Madness". "All Hail The Queen" to jeden z tych albumów końcówki lat 80. których słucha się z dużą przyjemnością również dzisiaj. Młode feMC często mogą się co najwyżej wstydliwie zarumienić, bo pod względem zaangażowania w swoje (niestety nie zawsze...) teksty i przekonania z jakim wyrzuca z siebie słowa QL nie ma sobie równych. Płyta ma głębokie brzmienie, buja, wszystko znajduje się na swoim miejscu, a zarówno partie rapowane jak i śpiewane brzmią świeżo. Jak na rok 1989 nie znam zbyt wielu MC, którzy nawijali w taki sposób jak ona np. w niesamowitym "Princess Of The Posse", które tytułem jak widać trochę bardziej nawiązywało do ekipy Tipa, Jungle Brothers czy De La. Konstruktorem brzmienia całości był jednak nie kto inny jak twórca Flavor Unit, a Królowa nie zapomniała o swojej pierwszej ekipie o czym przekonujemy się już w pierwszym numerze na płycie - "Dance For Me". Pod spodem na spróbowanie jeden z najlepszych numerów na płycie, wyprodukowany przez Kinga, kochany przez b-boyów i dający Queen Latifah przepustkę do kariery "Dance For Me". Do numerua zrealizowano bardzo klasyczny klip z bardzo klasycznym intro, niestety zablokowany w naszym kraju (co to za beznadziejna praktyka?!).



Zmiany

Nowa dekada przyniosła jeszcze większe przyspieszenie działań Flavor Unit. Przede wszystkim w 1990 roku światło dzienne ujrzał jedyny oficjalny wosk grupy "The 45 King Presents Flavor Unit". Pierwszym trackiem na albumie, który wydało Tuff City (King jest związany z tym labelem do dziś) jest jedyny, oficjalny numer grupy w niepełnym składzie - rapują w nim Apache, Double J, Lakim Shabazz, Lord Alibaski i Queen Latifah. Po latach King przyznał, że ten album to jedna z kilku jego produkcji wydanych w Tuff City (z którym co ciekawe związany jest do dziś) nie w takiej formie jakiej by sobie życzył. Powiedział też, że część numerów jego zdaniem to właściwie demówki i, że mogli zrobić to lepiej.

Duży udział w problemach grupy z wprowadzeniem na rynek pełnego materiału (na który czekało wówczas dużo ludzi) mogły mieć problemy samego Kinga z narkotykami. Mark zapytany po latach o to czemu nie wyprodukował płyty Double J'a, odpowiedział, że poniesiony falą sukcesów (w tym czasie robił remixy nie tylko dla Erica B i Rakima czy Digital Underground, ale również dla Madonny i Davida Bowie) zaczął ćpać "właściwie wszystko". Co nie znaczy, że przestał robić muzykę. Przyznajmy, że z różnym powodzeniem, ale nie przestając dowodzić, że potrafi czynić cuda. Wydana jeszcze w 1990 roku druga płyta Lakima Shabazza niosła kilka świetnych produkcji Kinga, ale już na płycie Double J'a King nie zrobił kompletnie nic. Apache idąc ścieżką wydeptaną przez Latifę podpisał kontrakt z Tommy Boy, gdzie wydał przesiąknięty seksizmem, krzyżujący trochę styl Flavor Unit z tym co do gry wnieśli Naughty By Nature album "Apache Ain't Shit". King zrobił na nim jeden taki-sobie bit, a płytę kradli mu Diamond D, A Tribe Called Quest czy... Double J. Pod spodem znajdziecie klasyczny, niezwykle poprawny politycznie singiel z tego albumu, wyprodukowany właśnie przez Tribe'ów (!!!). W swoją stronę poszła też Queen Latifah, która na drugim "Nature Of A Sista" nie znalazła miejsca dla Króla. Ten w tym samym roku rozpoczął współpracę z inną niezwykle zdolną raperką - MC Lyte (na jej "Act Like You Know" zrobił cztery bity). Zaczął produkować dla innych, rzadziej spotykał się w numerach z członkami Flavor Unit...



Inny Flavor

To z kolei zaczęło się rozrastać. Coraz więcej osób mówiło, że reprezentuje tą ekipę. Wszyscy chcieli mieć coś z udziału w legendarnym dla Jersey i NYC przedsięwzięciu. W składzie znaleźli się ludzie, którzy z pewnością działali na korzyść jak Naughty By Nature czy Black Sheep, z drugiej rozpoczęły się spory o to kto zakładał Flavor Unit NAPRAWDĘ, kto kogo oszukuje, kto odciął się od ekipy, kto zapomina o przyjaciołach itp. itd. A 45 King?

Robił dalej. Na jego bitach rapowali najwięksi. Pamiętacie klasyczne "Stunts, Blunts & Hip-Hop" Diamonda D? King dołożył do niego swoją cegiełkę. Notorious B.I.G. rapował na pętli Kinga na płycie Doctora Dre i Ed Lovera z 1994 roku. Pracował też z Parrishem z EPMD, DJ'em Premierem, a w końcu również z Latifą z która w 1995 roku zrobili ten nieprawdopodobny numer, który znajdzie pod spodem. King chyba mobilizował się na tego typu ponowne spotkania, bo tak samo fantastyczny był efekt ponownej pracy z Double J'em, który ze swoją ekipą Maniac Mob wysmażył niesamowity banger na płytę "D&D Project". W międzyczasie King uporał się też z nałogami. W końcu odezwał się i pewien rapowy zarobas, który chciał zrobić jeden z najlepszych numerów w swoim życiu.



Epilog?

Myślę, że każdy zgodzi się, że "Hard Knock Life" to rzecz klasyczna, piękna w swojej prostocie, ujmująca vibem w trzy sekundy... Pod spodem znajdziecie wypowiedź Kinga na temat produkcji tego kawałka. "Mieszkałem wtedy w miejscu, gdzie mogłem naprawdę głośno puszczać muzykę. Podkręciłem volume, poszedłem piętro wyżej, pokiwałem głową i powiedziałem <<to jest to>>. Nie wiedziałem jeszcze, że komukolwiek to sprzedam". Traf chciał, że bit trafił w ręce Kida Capri, który rozgrzewał publiczność przed koncertami Hovy. Ten jak usłyszał bit zapragnął dowiedzieć się co to za podkład i ile musi za niego zapłacić. Tak powstała kolejna historyczna rzecz w której 45 maczał paluchy. Bynajmniej nie ostatnia.



Na fali popularności jednego z najlepszych singli Jay, o współpracy z legendą pomyślał też Eminem (czy może bardziej Dr. Dre?). Efektem jest jeden z singli, który sprawił, że Marshall stał się bardzo, bardzo bogatym człowiekiem - "Stan". To dzięki temu numerowi na wielką skalę przyspieszyła kariera Dido. To dzięki temu numerowi Em stał się tak popularny w Polsce. Bit jest oczywiście autorstwa Kinga. I co dalej?

King współpracował również z Commonem zanim ten zaczął sprzedawać miliony swoich płyt...Panowie spotykali się w studio kilkukrotnie w 1999, a potem w 2004 roku. Na końcu artykułu znajdziecie numer "Car Horn", który będziecie na pewno kojarzyć z tego, że cuty z wokali Commona wykorzystano potem na "Like Water For Chocolate". Na bitach Kinga rapował jeszcze Celph Titled czy Fat Lip, a światło dzienne ujrzały jeszcze takie produkcje jak "Cat Jams". Oficjalnie jej autorem jest King, nieoficjalnie - Tuff City, które bez zgody autora wypuściło nieukończony i nieautoryzowany materiał na rynek. Mimo to King jest związany z wytwórnią do dziś. Czy będziemy mieli jeszcze okazję usłyszeć kawałki na miarę tych największych, które wykonywał? Czas pokaże. Póki co możemy cieszyć się tymi, które są dostępne od dawna. Jeśli jesteście ciekawi czym Mark zajmuje się teraz możecie sprawdzić prowadzony przez niego rapowy talk show dostępny na TYM YouTube'owym profilu, gdzie 45 rozmawia sobie (ujawniając przy okazji swoje wyjątkowe poczucie humoru) z takimi postaciami jak Chill Rob G, Double J, Prince Paul czy Biz Markie. Warto, bo można dowiedzieć się np. która część Flavor Unit wciąż jest razem, a która nie odbiera telefonów.

Flavor Unit został trochę zapomniany, a najczęściej mówiło się o nim przy okazji tragicznych wydarzeń - śmierci Apache'a i Markey Fresha. W artykule nie udało mi się poruszyć wszystkich wątków działalności członków-założycieli, ale żeby to zrobić musiałbym chyba napisać książkę. Nie wspomniałem chociażby o takich postaciach jak Louie Louie, wieloletni współpracownik Kinga, który w momencie kiedy rozpoczęły się problemy mistrza z narkotykami przejął na siebie ciężar produkcji wielu tracków członków ekipy... Może innym razem. Pod spodem parę numerów wyprodukowanych przez Kinga, które pozwolą wam poczuć klimat jego produkcji i zrozumieć czemu przez wielu uważany jest za jednego z największych producentów  historii gatunku.

Lakim Shabazz "Black Is Back" (1988)



Queen Latifah "Wrath Of My Madness" (1989)



GangStarr "Knowledge" (1989)



MC Lyte "Like A Virgin" (1991)



Diamond And The Psychotic Neurotics "Check One Two" (1992)



Doctor Dre & Ed Lover ft. Notorious B.I.G., Todd 1 "Who's The Man" (1994)



Maniac Mob "Get Up" (1995)



Jay-Z "Hard Knock Life" (1998)



Rakim "How I Get Down" (1999)



Common "Car Horn" (1999)



Eminem "Stan" (2000)



45 King słynął też ze swoich niespotykanych skillsów jeśli chodzi o remixy. Pod spodem znajdziecie kilka z nich, które panowie z Unkut uznali za najciekawsze w karierze. Jest na czym zawiesić ucho!

Diamond D "Best Kept Secret" [Remix]



Digital Underground "Packet Man" [The 45 King Extended Remix]



Eric B & Rakim "Let The Rhythm Hit 'Em'" [Remix]



Flavor Unit "The Flavor Unit Assassination Squad" [Remix]



Lakim Shabazz "The Posse Is Large" [Remix]



MC Sugar Ray & Stranger D "Knock 'Em Out Sugar Ray" [The 45 King Remix]



Rasco "Run The Line" [45 King Remix]



Eric B & Rakim "Microphone Fiend" [Remix]

 

]]>