popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Black Trash: The Autobiography Of Kirk Joneshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20646/Black-Trash-The-Autobiography-Of-Kirk-JonesNovember 15, 2024, 4:14 ampl_PL © 2024 Admin stronySticky Fingaz (Onyx) "Black Trash (The Autobiography Of Kirk Jones)" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2011-11-25,sticky-fingaz-onyx-black-trash-the-autobiography-of-kirk-jones-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-11-25,sticky-fingaz-onyx-black-trash-the-autobiography-of-kirk-jones-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 5:36 pmAdmin stronyGdy panowie z Onyx rozdzielili się, by poświęcić czas na solowe projekty można było zastanawiać się czy wyjdzie im to na dobre - nie raz przecież członkowie kultowych formacji nie byli w stanie uciągnąć zainteresowania swoimi solówkami. Tutaj nic takiego miejsca nie miało. O ile solówce Fredro Starra daleko do ideału a późniejsze solo Sonseego przeszło całkowicie bez echa, to Sticky Fingaz chyba nigdy nie świecił tak jasno jak na "Black Trash", gdzie dobitnie ukazał, kto w Onyxie grał pierwsze skrzypce.Sticky to jeden z tych raperów, których ciężko nie doceniać. Gość, który nawinie linijki, które nie przeszłyby przez gardło żadnemu innemu MC na świecie, a w swoim chamstwie i buractwie potrafi być do bólu kreatywny i błyskotliwy, ukazując dodatkowo wielkie poczucie humoru. Typ, który we wspólnym tracku dał radę przyćmić nawet samego Big Puna. Wulkan energii, niepodrabialny styl i moc nowojorskiego hardkoru w stężeniu naprawdę rzadko spotykanym. Na "Black Trash" ukazuje wszystkie atuty, tworząc jeden z najlepszych koncept-albumów w rapie i co chwila zadziwiając. Kto inny do refrenu "What If I Was White" zaprosiłby Eminema? Kto inny Redmana czy Canibusa obsadziłby w pobocznych drugoplanowych rólkach? Kto swoją rzekomą autobiografię nazwałby mianem "Czarnego śmiecia"? W końcu - kto inny miałby jaja by jeden z tracków zacząć wersami "If it wasn't Kool Herc hip hop wouldn't be created? That's bullshit, I would've create it 10 years later!"?Zresztą smaczków, momentów, których nie znajdziecie u nikogo innego i przejawów szalonej hardkorowej kreatywności Fingaza znajdziecie tu więcej. Tylko z pozoru przedstawiona tu historia jest zwykła i taka, których były już tysiące - nasz bohater wychodzi z pudła i napada na sklep, by pójść siedzieć po raz kolejny. Nie ważne co, ważne jak. Tymczasem tutaj numery i skity wiążą się idealnie, przedstawiając historię z wielu różnych stron i perspektyw, wciągając, intrygując i zapewniając 70 minut emocji podobnych do dobrego filmu.Mamy więc zróżnicowanie napięcia, klimatyczne "filmowe" skity, ukazujące umiejętności aktorskie Fingaza i oddzielające numery, w których on sam daje upust szalonej osobowości. Są hardkorowe, kipiące energią tracki, do których zdążył nas przyzwyczaić. Jest opowieść z perspektywy pieniądza czy opis napadu w formie dialogu w czasie rzeczywistym. Jest emocjonalna dyskusja z Bogiem i rapowana rozprawa sądowa z udziałem sędziny Rah Diggi oraz Canibusa i Redmana. Najeżone humorem opowieści o życiu w gettcie, zdradzie czy rozważania o życiu z perspektywy białego człowieka. Zaskakujące, osobiste "Sister I'm Sorry", peany na cześć swoich najlepszych przyjacieli - spluw, a na koniec przeróbka klasycznego "Wonderful World"... Niesamowity przekrój plastycznych i zróżnicowanych historii... będących tak naprawdę jedną historią ukazaną od różnych stron. Bezsprzeczny klasyk i album ukazujący, że także w obrębie hardkorowego ulicznego rapu możliwa jest kreatywność zawstydzająca najtęższych inteligentów rapgry. "Black Trash" jest moim zdaniem jednym z najlepszych krążków, w których data premiery zaczyna się od 2 a także dowodem na to, że Sticky Fingaza po prostu trzeba stawiać w ścisłej pierwszej lidze. Włączcie wieżę, wrzućcie ten album, weźcie w rękę popcorn i dajcie się porwać opowieści Kirka Jonesa.Gdy panowie z Onyx rozdzielili się, by poświęcić czas na solowe projekty można było zastanawiać się czy wyjdzie im to na dobre - nie raz przecież członkowie kultowych formacji nie byli w stanie uciągnąć zainteresowania swoimi solówkami. Tutaj nic takiego miejsca nie miało. O ile solówce Fredro Starra daleko do ideału a późniejsze solo Sonseego przeszło całkowicie bez echa, to Sticky Fingaz chyba nigdy nie świecił tak jasno jak na "Black Trash", gdzie dobitnie ukazał, kto w Onyxie grał pierwsze skrzypce.

Sticky to jeden z tych raperów, których ciężko nie doceniać. Gość, który nawinie linijki, które nie przeszłyby przez gardło żadnemu innemu MC na świecie, a w swoim chamstwie i buractwie potrafi być do bólu kreatywny i błyskotliwy, ukazując dodatkowo wielkie poczucie humoru. Typ, który we wspólnym tracku dał radę przyćmić nawet samego Big Puna. Wulkan energii, niepodrabialny styl i moc nowojorskiego hardkoru w stężeniu naprawdę rzadko spotykanym. Na "Black Trash" ukazuje wszystkie atuty, tworząc jeden z najlepszych koncept-albumów w rapie i co chwila zadziwiając. Kto inny do refrenu "What If I Was White" zaprosiłby Eminema? Kto inny Redmana czy Canibusa obsadziłby w pobocznych drugoplanowych rólkach? Kto swoją rzekomą autobiografię nazwałby mianem "Czarnego śmiecia"? W końcu - kto inny miałby jaja by jeden z tracków zacząć wersami "If it wasn't Kool Herc hip hop wouldn't be created? That's bullshit, I would've create it 10 years later!"?

Zresztą smaczków, momentów, których nie znajdziecie u nikogo innego i przejawów szalonej hardkorowej kreatywności Fingaza znajdziecie tu więcej. Tylko z pozoru przedstawiona tu historia jest zwykła i taka, których były już tysiące - nasz bohater wychodzi z pudła i napada na sklep, by pójść siedzieć po raz kolejny. Nie ważne co, ważne jak. Tymczasem tutaj numery i skity wiążą się idealnie, przedstawiając historię z wielu różnych stron i perspektyw, wciągając, intrygując i zapewniając 70 minut emocji podobnych do dobrego filmu.

Mamy więc zróżnicowanie napięcia, klimatyczne "filmowe" skity, ukazujące umiejętności aktorskie Fingaza i oddzielające numery, w których on sam daje upust szalonej osobowości. Są hardkorowe, kipiące energią tracki, do których zdążył nas przyzwyczaić. Jest opowieść z perspektywy pieniądza czy opis napadu w formie dialogu w czasie rzeczywistym. Jest emocjonalna dyskusja z Bogiem i rapowana rozprawa sądowa z udziałem sędziny Rah Diggi oraz Canibusa i Redmana. Najeżone humorem opowieści o życiu w gettcie, zdradzie czy rozważania o życiu z perspektywy białego człowieka. Zaskakujące, osobiste "Sister I'm Sorry", peany na cześć swoich najlepszych przyjacieli - spluw, a na koniec przeróbka klasycznego "Wonderful World"... Niesamowity przekrój plastycznych i zróżnicowanych historii... będących tak naprawdę jedną historią ukazaną od różnych stron.

Bezsprzeczny klasyk i album ukazujący, że także w obrębie hardkorowego ulicznego rapu możliwa jest kreatywność zawstydzająca najtęższych inteligentów rapgry. "Black Trash" jest moim zdaniem jednym z najlepszych krążków, w których data premiery zaczyna się od 2 a także dowodem na to, że Sticky Fingaza po prostu trzeba stawiać w ścisłej pierwszej lidze. Włączcie wieżę, wrzućcie ten album, weźcie w rękę popcorn i dajcie się porwać opowieści Kirka Jonesa.





]]>