popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Inspectah Deckhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20391/Inspectah-DeckNovember 14, 2024, 4:54 pmpl_PL © 2024 Admin stronyInspectah Deck "9th Chamber"https://popkiller.kingapp.pl/2019-08-18,inspectah-deck-9th-chamberhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-18,inspectah-deck-9th-chamberAugust 18, 2019, 1:03 amAdmin stronyPo serii albumów w składzie Czarface członek Wu-Tangu atakuje pierwszym solowym krążkiem od 2010 roku.SPRAWDŹ RESZTĘ LIPCOWYCH PREMIER PŁYTOWYCHTracklista:1. Shaolin Rebel 2. No Good 3. Russell Jones 4. Can’t Stay Away 5. Na Na Na 6. Chamber No. 9 7. Certified 8. 24K f. Cappadonna & Hellfire 9. What It Be Like 10. Game Don’t Change 11. Dolla Signs f. Mz. Geminii 12. Who Run It f. Hellfire & Streetlife 13. Fire f. Trife Diesel[[{"fid":"54067","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Po serii albumów w składzie Czarface członek Wu-Tangu atakuje pierwszym solowym krążkiem od 2010 roku.

SPRAWDŹ RESZTĘ LIPCOWYCH PREMIER PŁYTOWYCH

Tracklista:

1. Shaolin Rebel
2. No Good
3. Russell Jones
4. Can’t Stay Away
5. Na Na Na
6. Chamber No. 9
7. Certified
8. 24K f. Cappadonna & Hellfire
9. What It Be Like
10. Game Don’t Change
11. Dolla Signs f. Mz. Geminii
12. Who Run It f. Hellfire & Streetlife
13. Fire f. Trife Diesel

[[{"fid":"54067","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
Czarface - historia pewnego superbohatera...https://popkiller.kingapp.pl/2019-03-02,czarface-historia-pewnego-superbohaterahttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-02,czarface-historia-pewnego-superbohateraMarch 3, 2019, 8:30 pmAdrian KukawskiNiecały rok temu Czarface przecięli swoje artystyczne szlaki z MF Doomem i na rynku ukazał się dobrze przyjęty album „Czarface Meets Metal Face”. W tym roku Czarface spotyka się z Ghostface Killah, czego efektem jest materiał, który 15 lutego trafił do sklepów (najpierw CD, w przyszłości VINYL) oraz na streamingi. Czy najświeższy album warto sprawdzić? Jak wypadają poprzednie? Kim jest Czarface oraz czy warto go znać?Fani klasycznego boom bapu zapewne wiedzą co i kto kryje się pod nazwą grupy i wiedzą co łączy Marvel Comics z Wu-Tang Clanem. To materiał również dla nich, bo omówiony w nim zostanie cały dorobek i wpływ grupy. Natomiast ci fani rapu którzy wcześniej nie słyszeli o Czartacusie który uciekł z Czarkham Asylum będą mieli okazję zapoznać się z dorobkiem grupy i możliwe, że odnajdą coś do czego chętnie będą wracać.Every Hero Needs a originCzarface to trio. Dwóch MC’s oraz producent. Projekt został powołany do życia w 2012 roku, jako wspólne dzieło Inspectah Deck oraz duetu 7L&Esoteric. Inspektor Pokład to członek Wu-Tang Clan, pochodzący ze Staten Island MC, obecny w rapowym świecie od wczesnych lat 90. 7L&Esoteric to bostoński duet, w którym 7L odpowiada za produkcję, a Esoteric za rap. Duet znany głównie z klasycznego brzmienia boom-bapowego, funkcjonujący na amerykańskiej scenie od późnych lat 90.W jednym z wywiadów z tamtego okresu Deck tłumaczy, iż z początku nie było jasno określonego celu dla grupy. Chcieli się spotykać i nagrywać. Oczywiście zakładali, że chcą stworzyć coś, co będzie miało odpowiednią jakość i będzie można to zaprezentować fanom. Nie planowali jednak nic więcej, poza okazjonalnym robieniem wspólnych kawałków. Współpracowali już od dawna. Deck dograł się do bostońskiego duetu przy „Speeking Real Words” w 2001 roku. Ziarno zostało zasiane, plony zaczęły kiełkować 9 lat później: powstało „12th Chamber” i to właśnie w „12th Chamber” pojawiła się pierwszy raz nazwa Czarface.[[{"fid":"50888","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Z końcem zeszłej dekady luźne nagrywanie numerów zaczęło się przekuwać w pewien koncept. Deck wspomina, że Czarface powstał jako postać, która ma uratować hip-hop. Esoteric stwierdził, że grupa może przybrać komiksowy, kreskówkowy wizerunek, bo będzie to idealnie oddawać ideę Decka. Między raperami jest różnica 8 lat, ale dorastali w latach 80. Oglądali te same animacje, czytali te same komiksy. Zaczęli robić East Coast HipHop w latach 90. i to właśnie klasyczny rap z lat 90 miał być rdzeniem artystycznym dla grupy.W marketingu postawiono na tajemniczość. Zrezygnowano z własnych ksywek na rzecz nazwy grupy (choć na okładce pierwszego albumu ksywki były umiejętnie w nią wkomponowane). To nie miał być projekt, który szturmem zdobędzie Billboard. To miał być prawdziwy hip-hop.Mamy więc oryginalny pomysł, wspólną zajawkę oraz weteranów tworzących muzykę szmat czasu. Deck zakomunikował światu, co go czeka:„We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."Every hero has a debut.Debiutancki album ukazuje się w 2013 roku na kasecie, płycie i czerwonym winylu, nakładem wytwórni z Bostonu – Brick Records, zawiera 14 numerów (15 przy drugim i kolejnym wydaniu). Gościnnie w projekcie wzięli udział Action Bronson, Cappadona, Vinnie P. oraz Ghostface Killah. Album nazywał się po prostu „Czarface” i był hołdem dla najlepszego boom-bapu z lat 90. oraz całej pulpowej, amerykańskiej kultury.7L tworząc muzykę na ten album, czerpał inspirację z prawdziwych klasyków. Można tu usłyszeć sample z Mobb Deep, ODB, ale również z Jurassic 5 czy Arethy Franklin. Co ciekawe, za produkcję "Let It Off" (numer 9 na płycie) odpowiadał wyłącznie Dj Premier. Oprawa graficzna albumu, wyglądała jak kadry z popularnych amerykańskich komiksów z okresu srebrnej ery (1956-1970) i nie był to przypadek. CZARFACE jest bohaterem iście komiksowym. Ma pelerynę, metalowe pięści, laser w oczach, mnóstwo punchline'ów i przepełniony jest kreskówkową nomenklaturą. Album został dobrze przyjęty przez krytyków. Materiał wyróżniał się specyficznym humorem oraz ogromną ilością nawiązań do popkultury. Dodatkowo, realizował misję – zachować hip-hop lat 90. w obecnych czasach.Moim faworytem z tej płyty jest „World War 4”z niezapomnianym „Airport Security”, słynnego amerykańskiego komika, pięciokrotnego laureata nagrody Grammy - George Carlina. [[{"fid":"50953","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Every Hero wants a sequelW 2015 roku ukazuje się „Every Hero Needs a Villain”. Materiał jest kontynuacją idei z 2013 roku, choć nie już tak radykalnej. Od razu można usłyszeć, że producencka warstwa albumu zaczyna być mniej hermetyczna, niż przy poprzedniej płycie. Pojawiają się gitarowe riffy, bębny. Treść to nadal stawianie na skomplikowane braggowe wywijasy z krytyką zmian zachodzących w ich ukochanej kulturze. Czarface nadal nie akceptuje pewnych trendów i zmian zachodzących w hip-hopie. Pierwsze wersy Deck’a na tej płyce brzmią:Yo, there go the speakers, I'm naturally glowing,blowing sativaAmazing display of art,unique as Mona LisaNon-believers, they bitching like R&B divasAlbo z nami, albo przeciwko. O płycie dominuje opinia, że jest bardziej dosadna i mocniejsza, niż poprzednia. Komiksowe inspiracje są jeszcze bardziej widoczne. Galactus, którego moc rośnie dzięki pożeraniu planet w świecie Marvel, znajduje swojego odpowiednika w świecie Czarface. Jest nim Czartacus, którego energia i blask zwiększa się przy pożeraniu kolejnych, słabych raperów.Przy tej płycie zostaje również nawiązana współprace z MF Doomem, co jak się okaże, zaowocuje czymś większym trzy lata później.Płyta dociera na wyższe miejsca list sprzedaży, niż poprzednia. Zbiera lepsze recenzje i jest przez wielu uznawana do teraz za opus magnum w twórczości grupy. Polecałbym ten album jako pierwszy w kolejności do odsłuchania, by przekonać kogoś do ich twórczości. Śmiało - sprawdź, jeśli tego nie znasz. W 2016 roku ukazuje się kolejny album. „A Fistful of Peril” jest raczej odcięciem kuponu od sukcesu wydawnictwa z 2015 roku. Jest krótszy oraz cierpi na syndrom „już to słyszałem”. Najbardziej w pamięci utkwił mi numer „Machine, Man & Monster” ze względu na gościnny udział Conwaya, którego wtedy poznałem. Tego samego Conwaya, który później doprowadził wielu do Westside Gunn. Szanuj przewodnika, który pokazał Ci Westside Gunn. Płyta cieszyła się minimalnie mniejszym zainteresowaniem. Grupa oddaje kolejne wydawnictwo w 2017 roku. Wydawnictwo o tyle nietypowe, że praktycznie pozbawione kwestii rapowanych. To album, w którym niczym w produkcjach Dj Shadow, cała narracja to to rozmowy, wypowiedzi inscenizowane na relacje superbohatera Czarface z jego przeciwnikami (głównie Rosjanami). To też album, który osiąga najgorsze wyniki sprzedażowe.Blask ogniska powoli zaczynał przygasać, formuła zaczęła się wyczerpywać. Marvel i DC Comics widząc, że ich serie regularne tracą czytelników, mają zatem do wyboru kilka rozwiązań tego problemu. Od najbardziej drastycznych – anulowania serii, do najmniej inwazyjnych – zmiana autorów. Jednym z rozwiązań jest też łączenie przygód różnych postaci w tzw. Crossoverach, by popularniejsza seria podciągnęła tę, która radzi sobie gorzej. Ten pomysł wykorzystać też Czarface.Obecna premiera albumu z Ghostface Killah jest dla grupy szóstym wydawnictwem. Szóstym, a zarazem drugim kooperacyjnym, bo pierwszy miał miejsce rok temu. Był to również pierwszy crossover dla Czarface.Every Hero gets a crossover?Crossover to dość popularne zjawisko w amerykańskim komiksie. Polega na przeplataniu losów poszczególnych bohaterów opowieści obrazkowych i przedstawianiu ich wspólnych przygód w nowych seriach, bądź specjalnych albumach. W świecie muzycznym mówimy o kolaboracjach. W 2018 roku Czarface zalicza swój pierwszy crossover/kolaborację, wydając się album „Czarface Meets Metal Face”. Jako drugi bohater, obsadzony zostaje MF Doom. On również nosi maskę, nie zmienia swojej twórczości pod wpływem trendów oraz współpracował już wcześniej z Czarface. Album otrzymuje dobre recenzje (średnia 77 na metarcritic.com). Jest chwalony głównie za radykalniejsze, bardziej złożone wersy oraz unikalną tożsamość kulturową, która cały czas znajduje się ponad chęcią szybkiego zysku. Jest to materiał świeższy w brzmieniu. 7L oczywiście nadal tworzy swoje produkcje na fundamencie, którym są lata 90., ale zaczyna to brzmieć bardziej indywidualnie niż wcześniej. Lata 90. to piaskownica, do której przez zdolnego bostońskiego producenta dokładane są współczesne zabawki. Zmiany tempa, efekty specjalne, czy dodawanie elektroniki w odpowiednich momentach, sprawia, że nie brzmi to jak typowy hip-hopowy bit, który słyszałeś już wiele razy. Superbohater zyskuje nowe supermoce.Mój ulubiony moment na płycie to „Phantoms”. Doom wprowadza nas w utworze w pewien trans. Słuchacz zaczyna mieć wrażenie, że już to gdzieś słyszał. To jest tytułowa zjawa. Zjawa nudy i rutyny, którą każdy hip-hopowiec zna. Taka jest jego rola w tym kawałku: uśpić Twoją czujność, by 7L oraz Deck w odpowiednim momencie mogli cię zaatakować dużo celniej i mocniej. Taki po krótce, jest właśnie ten album.Świetne wejście Inspectah Deck: „Yo, I used to hop the 3 train, alwyas out for more wax”, to kunszt techniczny członka WU, ale również kwintesencja Czarface. Nieunikniona zmiana, która wykracza poza sztywne muzyczne ramy. Rzecz niebywała w czasach zakupów on-line oraz streamingów. Każdy, kto w przeszłości musiał przejechać przez pół miasta po nowego CD’ka lub winyl, dokładnie zrozumie przekaz. To suma takich małych doświadczeń, zdobytych przez artystów starszej daty, zaczyna potęgować ich dysonans poznawczy przy obserwacji współczesnej sceny rapowej. Tym chcą się z nami podzielić. Czarface oraz Doom symbolicznie wcielają się w postać bohaterów oraz złoczyńców. To nie tylko opozycja do współczesnych trendów. To wg. twórców walka dobra ze złem, to obowiązek. Nawet Twój pies musi założyć maskę i walczyć razem z nimi. Bądź przeciwko.Album doceniają fani. To pierwsza płyta w dorobku grupy której udało się wejść do TOP200 billboardu (bez podziału na kategorie). I prawdopodobnie najbardziej dochodowy album dla twórców. W 2018 roku nie tylko Avengers byli udanym crossoverem.Every Hero ends with Ghostface Killah W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady. Co z tego mogło wyjść?Album ukazał się 15 lutego, a jego recenzja (a równocześnie domknięcie dotychczasowej historii Czarface) już w poniedziałek na naszych łamach!Niecały rok temu Czarface przecięli swoje artystyczne szlaki z MF Doomem i na rynku ukazał się dobrze przyjęty album „Czarface Meets Metal Face”. W tym roku Czarface spotyka się z Ghostface Killah, czego efektem jest materiał, który 15 lutego trafił do sklepów (najpierw CD, w przyszłości VINYL) oraz na streamingi. Czy najświeższy album warto sprawdzić? Jak wypadają poprzednie? Kim jest Czarface oraz czy warto go znać?

Fani klasycznego boom bapu zapewne wiedzą co i kto kryje się pod nazwą grupy i wiedzą co łączy Marvel Comics z Wu-Tang Clanem. To materiał również dla nich, bo omówiony w nim zostanie cały dorobek i wpływ grupy. Natomiast ci fani rapu którzy wcześniej nie słyszeli o Czartacusie który uciekł z Czarkham Asylum będą mieli okazję zapoznać się z dorobkiem grupy i możliwe, że odnajdą coś do czego chętnie będą wracać.

Every Hero Needs a origin

Czarface to trio. Dwóch MC’s oraz producent. Projekt został powołany do życia w 2012 roku,  jako wspólne dzieło Inspectah Deck oraz duetu 7L&Esoteric. Inspektor Pokład to członek Wu-Tang Clan, pochodzący ze Staten Island MC, obecny w rapowym świecie od wczesnych lat 90. 7L&Esoteric to bostoński duet, w którym 7L odpowiada za produkcję, a Esoteric za rap. Duet znany głównie z klasycznego brzmienia boom-bapowego, funkcjonujący na amerykańskiej scenie od późnych lat 90.

W jednym z wywiadów z tamtego okresu Deck tłumaczy, iż z początku nie było jasno określonego celu dla grupy. Chcieli się spotykać i nagrywać. Oczywiście zakładali, że chcą stworzyć coś, co będzie miało odpowiednią jakość i będzie można to zaprezentować fanom. Nie planowali jednak nic więcej, poza okazjonalnym robieniem wspólnych kawałków. Współpracowali już od dawna. Deck dograł się do bostońskiego duetu  przy „Speeking Real Words” w 2001 roku. Ziarno zostało zasiane, plony zaczęły kiełkować 9 lat później: powstało „12th Chamber” i to właśnie w „12th Chamber” pojawiła się pierwszy raz nazwa Czarface.

[[{"fid":"50888","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Z końcem zeszłej dekady luźne nagrywanie numerów zaczęło się przekuwać w pewien koncept. Deck wspomina, że Czarface powstał jako postać, która ma uratować hip-hop. Esoteric stwierdził, że grupa może przybrać komiksowy, kreskówkowy wizerunek, bo będzie to idealnie oddawać ideę Decka. Między raperami jest różnica 8 lat, ale dorastali w latach 80. Oglądali te same animacje, czytali te same komiksy. Zaczęli robić East Coast HipHop w latach 90. i to właśnie klasyczny rap z lat 90 miał być rdzeniem artystycznym dla grupy.
W marketingu postawiono na tajemniczość. Zrezygnowano z własnych ksywek na rzecz nazwy grupy (choć na okładce pierwszego albumu ksywki były umiejętnie w nią wkomponowane). To nie miał być projekt, który szturmem zdobędzie Billboard. To miał być prawdziwy hip-hop.

Mamy więc oryginalny pomysł, wspólną zajawkę oraz weteranów tworzących muzykę szmat czasu. Deck zakomunikował światu, co go czeka:

„We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."

Every hero has a debut.

Debiutancki album ukazuje się w 2013 roku na kasecie, płycie i czerwonym winylu, nakładem wytwórni z Bostonu – Brick Records, zawiera 14 numerów (15 przy drugim i kolejnym wydaniu). Gościnnie w projekcie wzięli udział Action Bronson, Cappadona, Vinnie P. oraz Ghostface Killah. Album nazywał się po prostu „Czarface” i był hołdem dla najlepszego boom-bapu z lat 90. oraz całej pulpowej, amerykańskiej kultury.

7L tworząc muzykę na ten album, czerpał inspirację z prawdziwych klasyków. Można tu usłyszeć sample z Mobb Deep, ODB, ale również z Jurassic 5 czy Arethy Franklin. Co ciekawe, za produkcję "Let It Off" (numer 9 na płycie) odpowiadał wyłącznie Dj Premier. Oprawa graficzna albumu, wyglądała jak kadry z popularnych amerykańskich komiksów z okresu srebrnej ery (1956-1970) i nie był to przypadek. CZARFACE jest bohaterem iście komiksowym. Ma pelerynę, metalowe pięści, laser w oczach, mnóstwo punchline'ów i przepełniony jest kreskówkową nomenklaturą.   Album został dobrze przyjęty przez krytyków. Materiał wyróżniał się  specyficznym humorem oraz ogromną ilością nawiązań do popkultury. Dodatkowo, realizował misję – zachować hip-hop lat 90. w obecnych czasach.

Moim faworytem z tej płyty jest „World War 4”z niezapomnianym „Airport Security”, słynnego amerykańskiego komika, pięciokrotnego laureata nagrody Grammy  - George Carlina. 

[[{"fid":"50953","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Every Hero wants a sequel

W 2015 roku ukazuje się „Every Hero Needs a Villain”. Materiał jest kontynuacją idei z 2013 roku, choć nie już tak radykalnej. Od razu można usłyszeć, że producencka warstwa albumu zaczyna być mniej hermetyczna, niż przy poprzedniej płycie. Pojawiają się gitarowe riffy, bębny. Treść to nadal stawianie na skomplikowane braggowe wywijasy z krytyką zmian zachodzących w ich ukochanej kulturze. Czarface nadal nie akceptuje pewnych trendów i zmian zachodzących w hip-hopie.  Pierwsze wersy Deck’a na tej płyce brzmią:

Yo, there go the speakers, I'm naturally glowing,blowing sativa
Amazing display of art,unique as Mona Lisa
Non-believers, they bitching like R&B divas

Albo z nami, albo przeciwko. O płycie dominuje opinia,  że jest bardziej dosadna i mocniejsza, niż poprzednia. Komiksowe inspiracje są jeszcze bardziej widoczne. Galactus, którego moc rośnie dzięki pożeraniu planet w świecie Marvel, znajduje swojego odpowiednika w świecie Czarface. Jest nim Czartacus, którego energia i blask zwiększa się przy pożeraniu kolejnych, słabych raperów.

Przy tej płycie zostaje również nawiązana współprace z MF Doomem, co jak się okaże, zaowocuje czymś większym trzy lata później.

Płyta dociera na wyższe miejsca list sprzedaży, niż poprzednia. Zbiera lepsze recenzje i jest przez wielu uznawana do teraz za opus magnum w twórczości grupy. Polecałbym ten album jako pierwszy w kolejności do odsłuchania, by przekonać kogoś do ich twórczości. Śmiało - sprawdź, jeśli tego nie znasz.

W 2016 roku ukazuje się kolejny album. „A Fistful of Peril” jest raczej odcięciem kuponu od sukcesu wydawnictwa z 2015 roku. Jest krótszy oraz cierpi na syndrom „już to słyszałem”. Najbardziej w pamięci utkwił mi numer „Machine, Man & Monster” ze względu na gościnny udział Conwaya, którego wtedy poznałem. Tego samego Conwaya, który później doprowadził wielu do Westside Gunn. Szanuj przewodnika, który pokazał Ci Westside Gunn.

 

Płyta cieszyła się minimalnie mniejszym zainteresowaniem. Grupa oddaje kolejne wydawnictwo w 2017 roku. Wydawnictwo o tyle nietypowe, że praktycznie pozbawione kwestii rapowanych. To album, w którym niczym w produkcjach Dj Shadow, cała narracja to to rozmowy, wypowiedzi inscenizowane na relacje superbohatera Czarface z jego przeciwnikami (głównie Rosjanami).  To też album, który osiąga najgorsze wyniki sprzedażowe.

Blask ogniska powoli zaczynał przygasać, formuła zaczęła się wyczerpywać. Marvel i DC Comics widząc, że ich serie regularne tracą czytelników, mają zatem do wyboru kilka rozwiązań tego problemu. Od najbardziej drastycznych – anulowania serii, do najmniej inwazyjnych – zmiana autorów. Jednym z rozwiązań jest też łączenie przygód różnych postaci w tzw.  Crossoverach, by popularniejsza seria podciągnęła tę, która radzi sobie gorzej. Ten pomysł wykorzystać też Czarface.

Obecna premiera albumu z Ghostface Killah jest dla grupy szóstym wydawnictwem. Szóstym, a zarazem drugim kooperacyjnym, bo pierwszy miał miejsce rok temu. Był to również pierwszy crossover dla Czarface.

Every Hero gets a crossover?

Crossover to dość popularne zjawisko w amerykańskim komiksie. Polega na przeplataniu losów poszczególnych bohaterów opowieści obrazkowych i przedstawianiu ich wspólnych przygód w nowych seriach, bądź specjalnych albumach. W świecie muzycznym mówimy o kolaboracjach. W 2018 roku Czarface zalicza swój pierwszy crossover/kolaborację, wydając się album „Czarface Meets Metal Face”. Jako drugi bohater, obsadzony zostaje MF Doom. On również nosi maskę, nie zmienia swojej twórczości pod wpływem trendów oraz współpracował już wcześniej z Czarface.

Album otrzymuje dobre recenzje (średnia 77 na metarcritic.com). Jest chwalony głównie za radykalniejsze, bardziej złożone wersy oraz unikalną tożsamość kulturową, która cały czas znajduje się ponad chęcią szybkiego zysku. Jest to materiał świeższy w brzmieniu. 7L  oczywiście nadal tworzy swoje produkcje na fundamencie, którym są lata 90., ale zaczyna to brzmieć bardziej indywidualnie niż wcześniej. Lata 90. to piaskownica, do której przez zdolnego bostońskiego producenta dokładane są współczesne zabawki. Zmiany tempa, efekty specjalne, czy dodawanie elektroniki w odpowiednich momentach, sprawia, że nie brzmi to jak typowy hip-hopowy bit, który słyszałeś już wiele razy. Superbohater zyskuje nowe supermoce.

Mój ulubiony moment na płycie to „Phantoms”. Doom wprowadza nas w utworze w pewien trans. Słuchacz zaczyna mieć wrażenie, że już to gdzieś słyszał. To jest tytułowa zjawa.  Zjawa nudy i rutyny, którą każdy hip-hopowiec zna. Taka jest jego rola w tym kawałku: uśpić Twoją czujność, by 7L oraz Deck w odpowiednim momencie mogli cię zaatakować dużo celniej i mocniej. Taki po krótce, jest właśnie ten album.

Świetne wejście Inspectah Deck: „Yo, I used to hop the 3 train, alwyas out for more wax”, to kunszt techniczny członka WU, ale również kwintesencja Czarface. Nieunikniona zmiana, która wykracza poza sztywne muzyczne ramy. Rzecz niebywała w czasach zakupów on-line oraz streamingów. Każdy, kto w przeszłości musiał przejechać przez pół miasta po nowego CD’ka lub winyl, dokładnie zrozumie przekaz. To suma takich małych doświadczeń, zdobytych przez artystów starszej daty, zaczyna potęgować ich dysonans poznawczy przy obserwacji współczesnej sceny rapowej. Tym chcą się z nami podzielić. Czarface oraz Doom symbolicznie wcielają się w postać bohaterów oraz złoczyńców. To nie tylko opozycja do współczesnych trendów. To wg. twórców walka dobra ze złem, to obowiązek. Nawet Twój pies musi założyć maskę i walczyć razem z nimi. Bądź przeciwko.

Album doceniają fani. To pierwsza płyta w dorobku grupy której udało się wejść do TOP200 billboardu (bez podziału na kategorie). I prawdopodobnie najbardziej dochodowy album dla twórców.  W 2018 roku nie tylko Avengers byli udanym crossoverem.

Every Hero ends with Ghostface Killah

  

W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady.  Co z tego mogło wyjść?

Album ukazał się 15 lutego, a jego recenzja (a równocześnie domknięcie dotychczasowej historii Czarface) już w poniedziałek na naszych łamach!

]]>
Czarface "Czarface meets Ghostface"https://popkiller.kingapp.pl/2018-12-07,czarface-czarface-meets-ghostfacehttps://popkiller.kingapp.pl/2018-12-07,czarface-czarface-meets-ghostfaceDecember 6, 2018, 11:28 pmAdmin stronyŚwiat hip-hopu też ma swoje komiksowe crossovery. Po zderzeniu Czarface z MF Doomem tym razem zahaczamy o uniwersum Wu-Tangu. Czarface to ekipa złożona z Inspectah Decka oraz duetu producenckiego 7L & Esoteric a cała ich twórczość obudowana jest w komiksowy sposób. Nie dziwi więc, że zajrzał do niej też rapowy Tony Stark, Ghostface Killah!Tracklista: 01. Back at Ringside 02. Face Off 03. Iron Claw 04. Czarrcade ’87 05. Powers and Stuff 06. Masked Superstars 07. Morning Ritual 08. Super Soldier Serum 09. The King Heard Voices 10. Listen to the Color 11. Mongolian Beef 12. (Post Credits Scene)[[{"fid":"48540","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Świat hip-hopu też ma swoje komiksowe crossovery. Po zderzeniu Czarface z MF Doomem tym razem zahaczamy o uniwersum Wu-Tangu. Czarface to ekipa złożona z Inspectah Decka oraz duetu producenckiego 7L & Esoteric a cała ich twórczość obudowana jest w komiksowy sposób. Nie dziwi więc, że zajrzał do niej też rapowy Tony Stark, Ghostface Killah!

Tracklista:
01. Back at Ringside
02. Face Off
03. Iron Claw
04. Czarrcade ’87
05. Powers and Stuff
06. Masked Superstars
07. Morning Ritual
08. Super Soldier Serum
09. The King Heard Voices
10. Listen to the Color
11. Mongolian Beef
12. (Post Credits Scene)

[[{"fid":"48540","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
Czarface "Every Hero Needs a Villain" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-09,czarface-every-hero-needs-a-villain-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-09,czarface-every-hero-needs-a-villain-recenzjaAugust 11, 2015, 4:05 pmMaciej WojszkunNikt nie spodziewał się jego nadejścia. W metal i gustowną perlerynę odzian, oto CZARFACE - ucieleśnienie zajebistości, tytan zrodzony z połączonych sił generała potężnego Wu-Tang Clanu - Inspectah Decka oraz dwóch szarych eminencji bostońskiego undergroundu - 7L i Esoterika. Wydany dwa lata temu, album "Czarface" był ultrapotężnym uderzeniem najlepszego gatunkowo boom-bapu a'la lat 90. i nieskończonego gradu punchline'ów, nawiązań do komiksów i sampli ze starych, tandetnych kreskówek o superbohaterach... Projekt zyskał wielu fanów - ba, sama postać potężnego Czarface'a doczekała się własnej figurki - więc kolejny album tercetu - kwartetu już właściwie (Spada4, który współprodukował kilka sążnistych jointów z jedynki, m.in. "Air 'Em Out" czy "Rock Beast", teraz stał się oficjalnym członkiem drużyny, wspomagając 7La przy każdym beacie "EHNAV") - był oczywistością. Tak samo jak Ghostface Killah i Adrian Younge - panowie 7L, Eso i Rebel INS dwa lata od wydania debiutu prezentują sequel swojego dziełka. To jak, gotowi na skopanie tyłków złoczyńcom szkalującym dobry chibchob?"Every Hero Needs a Villain" w trzech słowach? Więcej, mocniej, lepiej - jak głosi reguła dobrego sequela. Więcej twardego, czerpiącego w najlepsze z nowojorskiego szkoły boom-bapu brzmienia, solidnie doprawionego rockowymi riffami - sprawdźcie choćby świetny "otwieracz" "Czartacus", gwarantowany koncertowy killer na mocarnych gitarach, ciężki, bojowy "Sgt. Slaughter" - czy oczywiście oparty na drapieżnym, agresywnym riffie i ultramocnych bębnach "The Great (Czar Guitar)". Wbrew pozorom, nie mamy tu jednak wyłącznie jazdy na tym jednym patencie - wręcz przeciwnie, 7L i Spada bawią się muzyką w najlepsze, pomysłowo bawiąc się przeróżnymi dźwiękami, nierzadko zmieniając podkłady w środku utworu ("Escape from Czarkham Asylum", ale także "Junkyard Dogs", gdzie mamy raptowny zwrot w ciepły, reggae'owy wręcz vibe... Czy też "When Gods Go Mad", gdzie każdy MC rymuje do innego beatu - i tu moja skarga: czemuż, ach czemuż żaden z panów nie dosiada tego mocarnego loopa, który pojawia się w drugiej minucie?!). Nieodzownym składnikiem mikstury są także wszechobecne sample i cytaty z filmów, reklam czy kreskówek o superbohaterach - już od samego intra, prześmiesznej reklamy "zestawu małego superbohatera" (akcent lektora rozbawia mnie do łez...). Choć dobre sound bite'y nie są złe - niektóre są powalające (jak ten w końcówce "Sinister") - odnoszę wrażenie, że jest ich na "EHNAV" po prostu za dużo...(Dla fanów "Gwiezdnych Wojen" - mamy tu też skit dotyczący odwiecznego konfliktu serii - czyli "kto strzelił pierwszy"?)Najbardziej przeładowanym w ten sposób trackiem jest "Red Alert" - jedyny chyba kompletnie nieudany track albumu, gdzie na przyjemnym, oldschoolowym beacie (sample z "Cuttin' Headz" ODB - doceniam, panowie) Inspektor i Ezoteryk rymują dziwnie ospale (na haju?), by potem ustąpić miejsca samplom i skitowi... Nie dało się po prostu usunąć tego kawałka z tracklisty? Tak samo zgrzyt mam z "Escape from Czarkham Asylum" - ośmiominutową lawiną punchline'ów, ciekawą za pierwszym razem, za każdym kolejnym jednak męczącą. Dlaczego trwa tak długo? I dlaczego po "Escape" mamy jeszcze dwa kawałki? Nie, żebym coś miał do nich - zwłaszcza "Sinister" miażdży - ale czy "Escape from Czarkham Asylum" ze swą długością nie nadaje się bardziej na finisz? (Nie można było za "Escape" czy "Red Alert" dać na tracklistę bonus tracku dostepnego tylko w Sieci - "Deviatin' Septums" ? Choćby za sam intrygujący tytuł...)W sferze lirycznej - jest spoko. Panowie nie silą się na jakieś wydumane storytellingi czy na poważny komentarz dotyczący współczesnej Ameryki. Nie ten adres, sorry - "EHNAV" to po prostu punchline show, braggabałagan, jeśli wolicie - wyluzowane, pełne specyficznego humoru braggadoccio, nie raz i nie dwa nawiązujące do całej tej komiksowej otoczki, jak również - do świata sportu. Czarface persona, drunk off that Jameson/On my J.Jonah and I'm out? Destroy your ass like Drax from the Guardians? Kiss the canvas like you box with Floyd? - do wyboru, do koloru. Panowie w tej konwencji wypadają wyśmienicie, szczególnie mający dryg do konstruowania wielokrotnych Esoteric - autor moich ulubionych wersów albumu: I'm flying handsome version of Bryan Cranston/Holding cops for ransom...(Nie przebił jednak swoich najlepszych wersów z "jedynki": I'm Beanie Sigel if he was one of The Beatles/and possessed the DNA of Magneto. Poezja.)Goście. Podobnież jak w ostatnim "numerze", Czarface sprzymierzył się ze śmietanką najlepszych bohaterów mikrofonu. W najbardziej chyba oczywistym featuringu, mamy tu MF Dooma w "Ka-Bang!", pojawiają się także zaprzyjaźnieni wojownicy Wu - rewelacyjny, wyluzowany i bezczelny Method Man w "Nightcrawler" i - co ciekawe - GZA the Genius, który zapodaje świetną, fascynująco napisaną zwrotkę w "When Gods Go Mad" (The youth has risen to the challenge/'Cause the grass is green enough but its blades are sharp as talons). Mamy także reprezentującego Queens Meyhema Laurena, R.A. the Rugged Mana z obscenicznymi do granic możliwości wersami oraz nowjorskie legendy - Large Professora i JuJu z Beatnutsów... Którzy - szczerze - nie zachwycają. Szczególnie JuJu z powolnym, ospałym flow mocno gryzie się z energicznymi nawijkami Eso i Decka w "Junkyard Dogs".Krótko i zwięźle - "Every Hero Needs a Villain" kopie dupsko srodze. Wychodząc z założenia "Po co naprawiać coś, co nie jest zepsute"?, Deck, 7L, Eso i Spada nie zmienili sprawdzonej receptury i dostarczyli jeszcze więcej tego, co czyniło pierwszy "Czarface" tak dobrym. Nawet jeśli miejscami panowie przedobrzyli ("Escape from Czarkham Asylum", przeładowanie niektórych tracków urywkami z kreskówek itd.), a i nie wszyscy goście postarali się jak należy (JuJu, patrzę na Ciebie) - nie zmienia to faktu, że "Every Hero Needs a Villain" to kawał kozackiego materiału. Pięć z minusem. (Pod spodem - teledyski promujące album, a także interesujące video do "Czartacusa". autorstwa Aarona Romero, animacji 8-bitowej... Check it out.) Nikt nie spodziewał się jego nadejścia. W metal i gustowną perlerynę odzian, oto CZARFACE - ucieleśnienie zajebistości, tytan zrodzony z połączonych sił generała potężnego Wu-Tang Clanu - Inspectah Decka oraz dwóch szarych eminencji bostońskiego undergroundu - 7L i Esoterika. Wydany dwa lata temu, album "Czarface" był ultrapotężnym uderzeniem najlepszego gatunkowo boom-bapu a'la lat 90. i nieskończonego gradu punchline'ów, nawiązań do komiksów i sampli ze starych, tandetnych kreskówek o superbohaterach... Projekt zyskał wielu fanów - ba, sama postać potężnego Czarface'a doczekała się własnej figurki - więc kolejny album tercetu - kwartetu już właściwie (Spada4, który współprodukował kilka sążnistych jointów z jedynki, m.in. "Air 'Em Out"  czy "Rock Beast", teraz stał się oficjalnym członkiem drużyny, wspomagając 7La przy każdym beacie "EHNAV") - był oczywistością. 

Tak samo jak Ghostface Killah i Adrian Younge - panowie 7L, Eso i Rebel INS dwa lata od wydania debiutu prezentują sequel swojego dziełka. To jak, gotowi na skopanie tyłków złoczyńcom szkalującym dobry chibchob?

"Every Hero Needs a Villain" w trzech słowach? Więcej, mocniej, lepiej - jak głosi reguła dobrego sequela. Więcej twardego, czerpiącego w najlepsze z nowojorskiego szkoły boom-bapu brzmienia, solidnie doprawionego rockowymi riffami - sprawdźcie choćby świetny "otwieracz" "Czartacus", gwarantowany koncertowy killer na mocarnych gitarach, ciężki, bojowy "Sgt. Slaughter" - czy oczywiście oparty na drapieżnym, agresywnym riffie i ultramocnych bębnach "The Great (Czar Guitar)". Wbrew pozorom, nie mamy tu jednak wyłącznie jazdy na tym jednym patencie - wręcz przeciwnie, 7L i Spada bawią się muzyką w najlepsze, pomysłowo bawiąc się przeróżnymi dźwiękami, nierzadko zmieniając podkłady w środku utworu ("Escape from Czarkham Asylum", ale także "Junkyard Dogs", gdzie mamy raptowny zwrot w ciepły, reggae'owy wręcz vibe... Czy też "When Gods Go Mad", gdzie każdy MC rymuje do innego beatu - i tu moja skarga: czemuż, ach czemuż żaden z panów nie dosiada tego mocarnego loopa, który pojawia się w drugiej minucie?!). Nieodzownym składnikiem mikstury są także wszechobecne sample i cytaty z filmów, reklam czy kreskówek o superbohaterach - już od samego intra, prześmiesznej reklamy "zestawu małego superbohatera" (akcent lektora rozbawia mnie do łez...). Choć dobre sound bite'y nie są złe - niektóre są powalające (jak ten w końcówce "Sinister") - odnoszę wrażenie, że jest ich na "EHNAV" po prostu za dużo...

(Dla fanów "Gwiezdnych Wojen" - mamy tu też skit dotyczący odwiecznego konfliktu serii - czyli "kto strzelił pierwszy"?)

Najbardziej przeładowanym w ten sposób trackiem jest "Red Alert" - jedyny chyba kompletnie nieudany track albumu, gdzie na przyjemnym, oldschoolowym beacie (sample z "Cuttin' Headz" ODB - doceniam, panowie) Inspektor i Ezoteryk rymują dziwnie ospale (na haju?), by potem ustąpić miejsca samplom i skitowi... Nie dało się po prostu usunąć tego kawałka z tracklisty? Tak samo zgrzyt mam z "Escape from Czarkham Asylum" - ośmiominutową lawiną punchline'ów, ciekawą za pierwszym razem, za każdym kolejnym jednak męczącą. Dlaczego trwa tak długo? I dlaczego po "Escape" mamy jeszcze dwa kawałki? Nie, żebym coś miał do nich - zwłaszcza "Sinister" miażdży - ale czy "Escape from Czarkham Asylum" ze swą długością nie nadaje się bardziej na finisz? 

(Nie można było za "Escape" czy "Red Alert" dać na tracklistę bonus tracku dostepnego tylko w Sieci - "Deviatin' Septums" ? Choćby za sam intrygujący tytuł...)

W sferze lirycznej - jest spoko. Panowie nie silą się na jakieś wydumane storytellingi czy na poważny komentarz dotyczący współczesnej Ameryki. Nie ten adres, sorry - "EHNAV" to po prostu punchline show, braggabałagan, jeśli wolicie - wyluzowane, pełne specyficznego humoru braggadoccio, nie raz i nie dwa nawiązujące do całej tej komiksowej otoczki, jak również - do świata sportu. Czarface persona, drunk off that Jameson/On my J.Jonah and I'm out? Destroy your ass like Drax from the Guardians? Kiss the canvas like you box with Floyd? - do wyboru, do koloru. Panowie w tej konwencji wypadają wyśmienicie, szczególnie mający dryg do konstruowania wielokrotnych Esoteric - autor moich ulubionych wersów albumu: I'm flying handsome version of Bryan Cranston/Holding cops for ransom...

(Nie przebił jednak swoich najlepszych wersów z "jedynki": I'm Beanie Sigel if he was one of The Beatles/and possessed the DNA of Magneto. Poezja.)

Goście. Podobnież jak w ostatnim "numerze", Czarface sprzymierzył się ze śmietanką najlepszych bohaterów mikrofonu. W najbardziej chyba oczywistym featuringu, mamy tu MF Dooma w "Ka-Bang!", pojawiają się także zaprzyjaźnieni wojownicy Wu - rewelacyjny, wyluzowany i bezczelny Method Man w "Nightcrawler" i - co ciekawe - GZA the Genius, który zapodaje świetną, fascynująco napisaną zwrotkę w "When Gods Go Mad" (The youth has risen to the challenge/'Cause the grass is green enough but its blades are sharp as talons). Mamy także reprezentującego Queens Meyhema Laurena, R.A. the Rugged Mana z obscenicznymi do granic możliwości wersami oraz nowjorskie legendy - Large Professora i JuJu z Beatnutsów... Którzy - szczerze - nie zachwycają. Szczególnie JuJu z powolnym, ospałym flow mocno gryzie się z energicznymi nawijkami Eso i Decka w "Junkyard Dogs".

Krótko i zwięźle - "Every Hero Needs a Villain" kopie dupsko srodze. Wychodząc z założenia "Po co naprawiać coś, co nie jest zepsute"?, Deck, 7L, Eso i Spada nie zmienili sprawdzonej receptury i dostarczyli jeszcze więcej tego, co czyniło pierwszy "Czarface" tak dobrym. Nawet jeśli miejscami panowie przedobrzyli ("Escape from Czarkham Asylum", przeładowanie niektórych tracków urywkami z kreskówek itd.), a i nie wszyscy goście postarali się jak należy (JuJu, patrzę na Ciebie) - nie zmienia to faktu, że "Every Hero Needs a Villain" to kawał kozackiego materiału. Pięć z minusem. 

(Pod spodem - teledyski promujące album, a także interesujące video do "Czartacusa". autorstwa Aarona Romero, animacji 8-bitowej... Check it out.)

                                                 

                                                 

                                                 

]]>
A-Villa "Carry On Tradition" - premiera i odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-10,a-villa-carry-on-tradition-premiera-i-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-10,a-villa-carry-on-tradition-premiera-i-odsluchNovember 8, 2014, 10:47 pmJakub GolińskiBardzo ciekawa premiera napływa do nas z Chicago. Undergroundowy producent A-Villa przy wsparciu labelu Closed Sessions wypuścił swój materiał "Carry On Tradition". 16 numerów, około 40 gości, ponad godzina solidnego rapu.Tytuł debiutanckiego krążka A-Villa zaczerpnięty został z linijki AZ z numeru "Life's a Bitch". "Carry On Tradition" to również pierwszy singiel tego materiału. Odzwierciedla on klimat całej płyty. W numerze tym usłyszymy Mikkey Halsteda i Big Pooha, którego Villa był wielkim fanem za czasów Little Brother.Ten materiał to spełnienie marzeń dla chicagowskiego beatmakera. Pracował nad nim ponad trzy lata, w chwilach wolnych od pracy w banku i wychowywaniem córeczki. Udało mu się zebrać pokaźne grono wyśmienitych MC's. Są tu takie tuzy jak Lil Fame, Cormega, Ras Kass, Noreaga, Kool G Rap, Inspectah Deck, Sean Price, AZ czy Havoc. Są też reprezentanci nieco młodszej generacji: Fashawn, Skyzoo, Elzhi, Freddie Gibbs, Termanology czy Rapsody.Jak sam ocenia A-Villa "Carry On Tradition" to dzieło jego życia i nie sądzi żeby udało mu się jeszcze zrobić podobny materiał. Cieszmy się więc tym bardziej bo naprawdę jest czym!Bardzo ciekawa premiera napływa do nas z Chicago. Undergroundowy producent A-Villa przy wsparciu labelu Closed Sessions wypuścił swój materiał "Carry On Tradition". 16 numerów, około 40 gości, ponad godzina solidnego rapu.

Tytuł debiutanckiego krążka A-Villa zaczerpnięty został z linijki AZ z numeru "Life's a Bitch". "Carry On Tradition" to również pierwszy singiel tego materiału. Odzwierciedla on klimat całej płyty. W numerze tym usłyszymy Mikkey Halsteda i Big Pooha, którego Villa był wielkim fanem za czasów Little Brother.

Ten materiał to spełnienie marzeń dla chicagowskiego beatmakera. Pracował nad nim ponad trzy lata, w chwilach wolnych od pracy w banku i wychowywaniem córeczki. Udało mu się zebrać pokaźne grono wyśmienitych MC's. Są tu takie tuzy jak Lil Fame, Cormega, Ras Kass, Noreaga, Kool G Rap, Inspectah Deck, Sean Price, AZ czy Havoc. Są też reprezentanci nieco młodszej generacji: Fashawn, Skyzoo, Elzhi, Freddie Gibbs, Termanology czy Rapsody.

Jak sam ocenia A-Villa "Carry On Tradition" to dzieło jego życia i nie sądzi żeby udało mu się jeszcze zrobić podobny materiał. Cieszmy się więc tym bardziej bo naprawdę jest czym!

]]>
Video Dnia: Wu-Tang Clan "Y'all Been Warned"https://popkiller.kingapp.pl/2014-02-13,video-dnia-wu-tang-clan-yall-been-warnedhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-13,video-dnia-wu-tang-clan-yall-been-warnedFebruary 12, 2014, 10:08 pmAdmin stronyDlaczego: Ten numer wydaje wam się dziwnie znajomy? I dobrze, bowiem pochodzi on z... wydanej w 2001 roku płyty "Iron Flag". Video utknęło gdzieś w szufladach a trafia do nas po kilkunastu latach z adnotacją "unreleased", prosto z zawiłych komnat Shaolin.Dlaczego: Ten numer wydaje wam się dziwnie znajomy? I dobrze, bowiem pochodzi on z... wydanej w 2001 roku płyty "Iron Flag". Video utknęło gdzieś w szufladach a trafia do nas po kilkunastu latach z adnotacją "unreleased", prosto z zawiłych komnat Shaolin.

]]>
Drive By: Ab-Soul; Joey Bada$$ ft. Maverick Sabre, Marco Polo ft. Large Professor, Inspectah Deck, O.C., Tragedy Khadafi, Alchemist ft. Action Bronson,Skeme ft. Cassey Veggies, RJ, Royce The Choice, TC4800, DJ Mustard https://popkiller.kingapp.pl/2013-10-26,drive-by-ab-soul-joey-bada-ft-maverick-sabre-marco-polo-ft-large-professor-inspectah-deckhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-26,drive-by-ab-soul-joey-bada-ft-maverick-sabre-marco-polo-ft-large-professor-inspectah-deckOctober 25, 2013, 6:59 pmDaniel WardzińskiGotowi na nowy Drive By? Nie szukajcie kamizelek kuloodpornych, tylko poprawcie bas i dajcie głośniej, bo dzisiaj będzie się działo. Na dzieńdobry nowy numer Ab-Soula promujący jego nadchodzący album w TDE, następnie zmiana wybrzeża i klimatu i remix kawałka Joey Bada$$a z gościnnym udziałem Mavericka Sabra, którego znają na pewno fani muzyki z Wysp. Trzeci pocisk ma kaliber bardziej zbliżony do Panzerfausta - nowy track z nadchodzącego albumu Marco Polo z występem Large Professora, Inspectah Decka, O.C., Tragedy Khadafiego i DJ'a Revolution. Nie koniec wrażeń. Nowy sztos od Alchemista to prawie 8 minut minibeattape'u na niesamowitym poziomie, a bonusowo zwroteczka Action Bronsona. Na koniec newschool z wysokiej półki chociaż Skeme nie jest gwiazdą wielkiego formatu podobnie jak jego koledzy. Natomiast DJ Mustard odpowiedzialny za bit zbliża się do tego statusu coraz bardziej. Are you ready to rumble?Nowy album Ab-Soula jest już gotowy i trafił do mixu. Żeby nam się przyjemniej czekało Solo zaprezentował nowy numer zatytułowany "Dub Sac" wyprodukowany przez Tae Beats i Dave Free. Raper niedawno wściekł się na magazyn XXL, który umieścił Black Hippy na okładce podpisując ich jako "Kendrick Lamar & Black Hippy". Teraz postanowił udowodnić, że jest równorzędnym członkiem grupy. Jak mu wyszło oceńcie sami.W trakcie Smoker's Club Tour Joey Bada$$ poznał się w Londynie z Maverick Sabrem. Nowa znajomość zaowocowała remixem pochodzącego z "Summer Knights" kawałka "My Yout". Nie to, żeby kawalek się diametralnie zmienił, ale faktycznie toastujący refren pasuje jak ulał.Po kawałku z Organized Konfusion przyszedł czas na kolejny numer z "PA2: The Director's Cut". Marco Polo na potężnym bicie posadził czterech weteranów z różnych bajek. Obok siebie rapują tutaj Large Pro, Inspectah Deck, O.C. i Tragedy Khadafi. Ładny zestaw co? I niegorszy numer. Czekamy.Alchemist we współpracy z designerem Dr. Romanelli szykuje nową linię ubraniową inspirowaną starymi kampaniami Coca-Coli. Przy okazji przygotował też muzyczny mix w którym gościnnie pojawia się Action Bronson. O tym, że współpraca tej dwójki zawsze zwiastuje coś dużego wiedzą nawet ci którzy nie słyszeli ich wspólnego materiału np. fani Mac Millera. Ponad 8 minut strasznego sztosu. Ten koleś to jest maszyna, studnia bez dna.Na koniec siła ognia nowej szkoły. Skeme do spółki z zestawem zdolnych artystów z zachodniej strony Stanów zrobił numer promujący jego mixtape "Bare With Me". Na świetnej, prostej produkcji DJ'a Mustarda pokazali jak newschoolowe flow pięknie można połączyć z westcoastową tradycją. "Bounce That"! Gotowi na nowy Drive By? Nie szukajcie kamizelek kuloodpornych, tylko poprawcie bas i dajcie głośniej, bo dzisiaj będzie się działo. Na dzieńdobry nowy numer Ab-Soula promujący jego nadchodzący album w TDE, następnie zmiana wybrzeża i klimatu i remix kawałka Joey Bada$$a z gościnnym udziałem Mavericka Sabra, którego znają na pewno fani muzyki z Wysp. Trzeci pocisk ma kaliber bardziej zbliżony do Panzerfausta - nowy track z nadchodzącego albumu Marco Polo z występem Large Professora, Inspectah Decka, O.C., Tragedy Khadafiego i DJ'a Revolution. Nie koniec wrażeń. Nowy sztos od Alchemista to prawie 8 minut minibeattape'u na niesamowitym poziomie, a bonusowo zwroteczka Action Bronsona. Na koniec newschool z wysokiej półki chociaż Skeme nie jest gwiazdą wielkiego formatu podobnie jak jego koledzy. Natomiast DJ Mustard odpowiedzialny za bit zbliża się do tego statusu coraz bardziej. Are you ready to rumble?

Nowy album Ab-Soula jest już gotowy i trafił do mixu. Żeby nam się przyjemniej czekało Solo zaprezentował nowy numer zatytułowany "Dub Sac" wyprodukowany przez Tae Beats i Dave Free. Raper niedawno wściekł się na magazyn XXL, który umieścił Black Hippy na okładce podpisując ich jako "Kendrick Lamar & Black Hippy". Teraz postanowił udowodnić, że jest równorzędnym członkiem grupy. Jak mu wyszło oceńcie sami.

W trakcie Smoker's Club Tour Joey Bada$$ poznał się w Londynie z Maverick Sabrem. Nowa znajomość zaowocowała remixem pochodzącego z "Summer Knights" kawałka "My Yout". Nie to, żeby kawalek się diametralnie zmienił, ale faktycznie toastujący refren pasuje jak ulał.

Po kawałku z Organized Konfusion przyszedł czas na kolejny numer z "PA2: The Director's Cut". Marco Polo na potężnym bicie posadził czterech weteranów z różnych bajek. Obok siebie rapują tutaj Large Pro, Inspectah Deck, O.C. i Tragedy Khadafi. Ładny zestaw co? I niegorszy numer. Czekamy.

Alchemist we współpracy z designerem Dr. Romanelli szykuje nową linię ubraniową inspirowaną starymi kampaniami Coca-Coli. Przy okazji przygotował też muzyczny mix w którym gościnnie pojawia się Action Bronson. O tym, że współpraca tej dwójki zawsze zwiastuje coś dużego wiedzą nawet ci którzy nie słyszeli ich wspólnego materiału np. fani Mac Millera. Ponad 8 minut strasznego sztosu. Ten koleś to jest maszyna, studnia bez dna.

Na koniec siła ognia nowej szkoły. Skeme do spółki z zestawem zdolnych artystów z zachodniej strony Stanów zrobił numer promujący jego mixtape "Bare With Me". Na świetnej, prostej produkcji DJ'a Mustarda pokazali jak newschoolowe flow pięknie można połączyć z westcoastową tradycją. "Bounce That"!

 

]]>
Wu-Tang Clan - dwa nowe numeryhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-20,wu-tang-clan-dwa-nowe-numeryhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-20,wu-tang-clan-dwa-nowe-numeryJune 20, 2013, 2:05 pmDaniel WardzińskiIlość muzyki jaką ostatnio dostarczają nam członkowie Wu-Tangu jest przyjemną niespodzianką po latach bardzo osłabionej aktywności. Jakiś czas temu prezentowaliśmy wam numer "Family Reunion", który większości czytelników bardzo przypadł do gustu.Dziś dostaliśmy re-edit tego tracka autorstwa RZA'y, który moim zdaniem wyszedł mu na zdecydowanie na dobre. To jednak nie wszystko.W rozwinięciu znajdziecie też nowy singiel z "Answer" Mathematicsa zatytułowany "4 Horseman" w którym nawijają Ghostface, Inspectah Deck, Raekwon i Method Man. Gotowi? Ilość muzyki jaką ostatnio dostarczają nam członkowie Wu-Tangu jest przyjemną niespodzianką po latach bardzo osłabionej aktywności. Jakiś czas temu prezentowaliśmy wam numer "Family Reunion", który większości czytelników bardzo przypadł do gustu.

Dziś dostaliśmy re-edit tego tracka autorstwa RZA'y, który moim zdaniem wyszedł mu na zdecydowanie na dobre. To jednak nie wszystko.W rozwinięciu znajdziecie też nowy singiel z "Answer" Mathematicsa zatytułowany "4 Horseman" w którym nawijają Ghostface, Inspectah Deck, Raekwon i Method Man.  Gotowi?

 

]]>
Wu-Tang Clan "Execution In Autumn" - sprawdźhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-18,wu-tang-clan-execution-in-autumn-sprawdzhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-18,wu-tang-clan-execution-in-autumn-sprawdzMay 17, 2013, 10:48 pmDaniel WardzińskiCoś mi się wydaje, że 2013 dla fanów Wu będzie dobrym rokiem. Już jest. Dostaliśmy jeden z najlepszych albumów Ghostface'a w jego dorobku. Teraz mamy dla was track sygnowany jako Wu-Tang Clan. Nie w pełnym składzie, ale godnie reprezentowany - Inspectah Deck, Raekwon, RZA, U-God. Produkcją "Execution In Autumn" zajął się Frank Dukes. Bardzo dobra rzecz. Do stestowania w rozwinięciu.Execution in Autumn by Wu-Tang Clan Coś mi się wydaje, że 2013 dla fanów Wu będzie dobrym rokiem. Już jest. Dostaliśmy jeden z najlepszych albumów Ghostface'a w jego dorobku. Teraz mamy dla was track sygnowany jako Wu-Tang Clan. Nie w pełnym składzie, ale godnie reprezentowany - Inspectah Deck, Raekwon, RZA, U-God. Produkcją "Execution In Autumn" zajął się Frank Dukes. Bardzo dobra rzecz. Do stestowania w rozwinięciu.

 

]]>
Ghostface Killah & Adrian Younge "Twelve Reasons To Die" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-07,ghostface-killah-adrian-younge-twelve-reasons-to-die-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-07,ghostface-killah-adrian-younge-twelve-reasons-to-die-recenzjaMay 7, 2013, 12:27 pmDaniel Wardziński"Twelve Reasons To Die" to dwie historie. Jedna jest o tym jak Tony Starks, dorobkiewicz-mafioso odchodzi od swojego dotychczasowego pracodawcy - rodziny DeLucas, by wyjść na swoje oraz o wszystkich następstwach tej decyzji ze śmiercią bohatera i jego odrodzeniem jako Ghostface Killah na czele. Druga historia to opowieść o fanie Wu-Tangu z Zachodniego Wybrzeża, wybitnie uzdolnionym, ale niszowym producencie i multiinstrumentaliście, który pewnego dnia otrzymuje telefon z Soul Temple Music z zapytaniem czy nie chciałby wyprodukować albumu Ghostface'a.Adrian Younge dla wielu fanów Wu był niezrozumiałym dodatkiem i najczęstszym pytaniem po ogłoszeniu ich collabo było "kto?!". Tymczasem to właśnie dzięki niemu nowy krążek jednego z "generałów" Klanu to jedna z najlepszych rzeczy jakie ten kiedykolwiek wypuścił na rynek. Serio.Po kolei jednak. "Twelve Reasons To Die" to koncept-album historię którego wymyślił... Adrian Younge. Gotowy pomysł podsunął pod nos Ghostface'a (a raczej jego managementu, bo panowie poznali się dopiero przy pierwszej próbie koncertowej!) i zobowiązał się zobrazować historię muzyką, która będzie brzmiała tak "jakby RZA urodził się dwie dekady wcześniej i był u szczytu swoich możliwości w czasach, kiedy nie było bitmaszyn". Choć kosmicznie dziwnym faktem wydaje się, że dwójka autorów albumu nie widziała się nawet raz, kiedy ten był w całości gotowy, to rekompensuje go coś innego - udział RZA. Mastermind Wu był przy rejestracji każdego dźwięku, a Adrian podkreśla jego znaczenie dla brzmienia materiału w każdej wypowiedzi dla mediów. Muzyka została nagrana przez Younge'a, który jest multiinstrumentalistą oraz jego zespół Venice Dawn, a to co ją cechuje oprócz wysokiej jakości to wyczucie czasu i miejsca, stylistyki i konwencji. Zapytany jaki wpływ miał Ghostface na kształt muzyki Younge odpowiedział, że bezpośrednio żaden, ale muzyka była skrojona pod jego styl, który autor zna na wylot. To bardzo słychać i to się bardzo dobrze sprawdza.Ghostface na tej płycie nie jest lepszy niż był, nie zaliczył technicznego progresu, nie podniósł poziomu lirycznego. Jest sobą i to w zupełności wystarczy. Nie próbuje dopasować się do jakiejś stylistyki, tylko działa w swojej koronnej, z którą jest mu bezsprzecznie najbardziej do twarzy. Można odnieść wrażenie, że sama niezbyt misterna historia na tym koncept-albumie jest bardziej pretekstem, żeby pokazać Ghostface'a w pewnych konwencjach. Najpierw jako Tony Starks, rosnący w siłę czarny don włoskiej mafii (strasznie brakuje tu Raekwona u jego boku), potem w romantyczno-konspiracyjnym wątku "nie ufaj nigdy kobiecie", czy wreszcie jako odrodzony Ghostface Killah, który przez pół płyty morduje swoich wrogów w opcji "pro violence". Goście na płycie przeważnie pojawiają się w konkretnych rolach i tak np. Capadonna jako przyjacielski głos rozsądku podpowiadający Starksowi, że jego dziewczyna jest podstawiona, sprawdza się chyba lepiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Najlepsze featy z pewnością daje Killa Sin, zwróćcie na niego uwage. Dodajcie do tego RZA'ę w roli nastrojowego narratora.Najlepszym przymiotnikiem opisującym ten album jest "komixowy". Kiedy Ghostdini otwiera "An Unexpected Call" wersem "It was an evil day sun glistender over my city/ Shined bright through the window and the eyes of my kitty" czuje się gęstą atmosferę numeru stanowiącego punkt kulminacyjny historii, a sytuacji, kiedy ma się sceny przed oczami jest tutaj zatrzesięnie. "Twelve Reasons To Die" to Ghost w swojej najlepszej odsłonie. Bezwzględny skurwiel w stylu "Selling drugs is taboo but I ain't fucking sweating it". Typ, który składa swoim wrogom obietnice, że będzie zrzucał ich ciała z samolotu, a przed rzutem ostrzega przechodniów, żeby nie dostali pakunkiem. "Born into the life of crime" - w takiej kreacji jest superprzekonujący, a jego chaotyczne flow tylko dodaje temu wszystkiemu smaczku i Wu-Tangowej surowizny.Płyta jest bardzo bogata aranżacyjnie, ale jednocześnie utrzymana w piwniczno-garażowej, zasyfionej brudem perkusji konwencji, którą Young poczuł rewelacyjnie. Lekka psychodela, długie, wybrzmiewające akordy, proste melodie... Wokal Ironmana z tymi operowymi kobiecymi wokalami, trippującym późno60'sowym vibem i utrzymanym w sposób wybitny klimatem historii, którą producent materiału określił jako "vintage Italian horror" sprawiają, że materiał porywa i wciąga. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że historia gangstera ugotowanego w winylu z którego następnie włoska familia robi 12 LP dla każdego z członków rodziny to jest kino klasy C, ale dla fanów Wu chyba nie powinno być to zaskoczeniem, a tym bardziej przeszkodą? Adrian Younge zrobił z Ghostfacem to co mógł w tym momencie zrobić najlepszego, RZA w charakterze executive producera staje się jednym z najlepszych, a Ghostface, kiedy dać mu odpowiednie tło, zorganizować mu wszystko jak należy, nadal jest rap-hipnotyzerem. Dajcie się porwać tej historii. Zdecydowanie warto. "Twelve Reasons To Die" to dwie historie. Jedna jest o tym jak Tony Starks, dorobkiewicz-mafioso odchodzi od swojego dotychczasowego pracodawcy - rodziny DeLucas, by wyjść na swoje oraz o wszystkich następstwach tej decyzji ze śmiercią bohatera i jego odrodzeniem jako Ghostface Killah na czele. Druga historia to opowieść o fanie Wu-Tangu z Zachodniego Wybrzeża, wybitnie uzdolnionym, ale niszowym producencie i multiinstrumentaliście, który pewnego dnia otrzymuje telefon z Soul Temple Music z zapytaniem czy nie chciałby wyprodukować albumu Ghostface'a.

Adrian Younge dla wielu fanów Wu był niezrozumiałym dodatkiem i najczęstszym pytaniem po ogłoszeniu ich collabo było "kto?!". Tymczasem to właśnie dzięki niemu nowy krążek jednego z "generałów" Klanu to jedna z najlepszych rzeczy jakie ten kiedykolwiek wypuścił na rynek. Serio.

Po kolei jednak. "Twelve Reasons To Die" to koncept-album historię którego wymyślił... Adrian Younge. Gotowy pomysł podsunął pod nos Ghostface'a (a raczej jego managementu, bo panowie poznali się dopiero przy pierwszej próbie koncertowej!) i zobowiązał się zobrazować historię muzyką, która będzie brzmiała tak "jakby RZA urodził się dwie dekady wcześniej i był u szczytu swoich możliwości w czasach, kiedy nie było bitmaszyn". Choć kosmicznie dziwnym faktem wydaje się, że dwójka autorów albumu nie widziała się nawet raz, kiedy ten był w całości gotowy, to rekompensuje go coś innego - udział RZA. Mastermind Wu był przy rejestracji każdego dźwięku, a Adrian podkreśla jego znaczenie dla brzmienia materiału w każdej wypowiedzi dla mediów. Muzyka została nagrana przez Younge'a, który jest multiinstrumentalistą oraz jego zespół Venice Dawn, a to co ją cechuje oprócz wysokiej jakości to wyczucie czasu i miejsca, stylistyki i konwencji. Zapytany jaki wpływ miał Ghostface na kształt muzyki Younge odpowiedział, że bezpośrednio żaden, ale muzyka była skrojona pod jego styl, który autor zna na wylot. To bardzo słychać i to się bardzo dobrze sprawdza.

Ghostface na tej płycie nie jest lepszy niż był, nie zaliczył technicznego progresu, nie podniósł poziomu lirycznego. Jest sobą i to w zupełności wystarczy. Nie próbuje dopasować się do jakiejś stylistyki, tylko działa w swojej koronnej, z którą jest mu bezsprzecznie najbardziej do twarzy. Można odnieść wrażenie, że sama niezbyt misterna historia na tym koncept-albumie jest bardziej pretekstem, żeby pokazać Ghostface'a w pewnych konwencjach. Najpierw jako Tony Starks, rosnący w siłę czarny don włoskiej mafii (strasznie brakuje tu Raekwona u jego boku), potem w romantyczno-konspiracyjnym wątku "nie ufaj nigdy kobiecie", czy wreszcie jako odrodzony Ghostface Killah, który przez pół płyty morduje swoich wrogów w opcji "pro violence". Goście na płycie przeważnie pojawiają się w konkretnych rolach i tak np. Capadonna jako przyjacielski głos rozsądku podpowiadający Starksowi, że jego dziewczyna jest podstawiona, sprawdza się chyba lepiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Najlepsze featy z pewnością daje Killa Sin, zwróćcie na niego uwage. Dodajcie do tego RZA'ę w roli nastrojowego narratora.

Najlepszym przymiotnikiem opisującym ten album jest "komixowy". Kiedy Ghostdini otwiera "An Unexpected Call" wersem "It was an evil day sun glistender over my city/ Shined bright through the window and the eyes of my kitty" czuje się gęstą atmosferę numeru stanowiącego punkt kulminacyjny historii, a sytuacji, kiedy ma się sceny przed oczami jest tutaj zatrzesięnie. "Twelve Reasons To Die" to Ghost w swojej najlepszej odsłonie. Bezwzględny skurwiel w stylu "Selling drugs is taboo but I ain't fucking sweating it". Typ, który składa swoim wrogom obietnice, że będzie zrzucał ich ciała z samolotu, a przed rzutem ostrzega przechodniów, żeby nie dostali pakunkiem. "Born into the life of crime" - w takiej kreacji jest superprzekonujący, a jego chaotyczne flow tylko dodaje temu wszystkiemu smaczku i Wu-Tangowej surowizny.

Płyta jest bardzo bogata aranżacyjnie, ale jednocześnie utrzymana w piwniczno-garażowej, zasyfionej brudem perkusji konwencji, którą Young poczuł rewelacyjnie. Lekka psychodela, długie, wybrzmiewające akordy, proste melodie... Wokal Ironmana z tymi operowymi kobiecymi wokalami, trippującym późno60'sowym vibem i utrzymanym w sposób wybitny klimatem historii, którą producent materiału określił jako "vintage Italian horror" sprawiają, że materiał porywa i wciąga. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że historia gangstera ugotowanego w winylu z którego następnie włoska familia robi 12 LP dla każdego z członków rodziny to jest kino klasy C, ale dla fanów Wu chyba nie powinno być to zaskoczeniem, a tym bardziej przeszkodą? Adrian Younge zrobił z Ghostfacem to co mógł w tym momencie zrobić najlepszego, RZA w charakterze executive producera staje się jednym z najlepszych, a Ghostface, kiedy dać mu odpowiednie tło, zorganizować mu wszystko jak należy, nadal jest rap-hipnotyzerem. Dajcie się porwać tej historii. Zdecydowanie warto.

 

]]>
Ghostface Killah & Adrian Younge "Murder Spree" ft. Inspectah Deck, Masta Killa, U-God, Killa Sin - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-05,ghostface-killah-adrian-younge-murder-spree-ft-inspectah-deck-masta-killa-u-god-killa-sinhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-05,ghostface-killah-adrian-younge-murder-spree-ft-inspectah-deck-masta-killa-u-god-killa-sinApril 5, 2013, 3:38 pmDaniel WardzińskiPremiera "Twelve Reasons To Die" zbliża się wielkimi krokami - zostało 11 dni. Wczoraj bez większego rozgłosu Ghost i Adrian wrzucili do sieci nowy numer z pokaźną reprezentacją Wu-Fam. Gościnnie w "Murder Spree" nawinęli Inspectah Deck, Masta Killa, U-God i Killa Sin. Jeśli zdecydowalibyście się na zamówienie najszerszego zestawu za 55 dolców dostanie w nim nie tylko album na 2CD w wersji delux, ale też koszulkę, poster, pierwszą część komiksu "Twelve Reasons To Die", instrumentale i wokale na wosku, a na dodatkowej kasecie dostępna będzie wersja albumu w całości zremixowana przez Apollo Browna. Przewidziano 1000 egzemplarzy takiego wydania.Murder Spree [feat. Inspectah Deck, U-God, Masta Killa and Killa Sin] by Ghostface Killah and Adrian Younge Premiera "Twelve Reasons To Die" zbliża się wielkimi krokami - zostało 11 dni. Wczoraj bez większego rozgłosu Ghost i Adrian wrzucili do sieci nowy numer z pokaźną reprezentacją Wu-Fam. Gościnnie w "Murder Spree" nawinęli Inspectah Deck, Masta Killa, U-God i Killa Sin. Jeśli zdecydowalibyście się na zamówienie najszerszego zestawu za 55 dolców dostanie w nim nie tylko album na 2CD w wersji delux, ale też koszulkę, poster, pierwszą część komiksu "Twelve Reasons To Die", instrumentale i wokale na wosku, a na dodatkowej kasecie dostępna będzie wersja albumu w całości zremixowana przez Apollo Browna. Przewidziano 1000 egzemplarzy takiego wydania.

 

]]>
Cappadonna "The Pilgrimage" - tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-10-12,cappadonna-the-pilgrimage-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-10-12,cappadonna-the-pilgrimage-tracklistaOctober 12, 2011, 3:00 pmRafał PorosOd premiery albumu "The Pillage" rapera, znanego wszystkim fanom ekipy Wu-Tang Clan jako Cappadonna, minęło już ponad 13 lat. Od tamtego czasu mc ten wydał jeszcze 4 inne albumy, z czego żaden z nich nie odniósł tak dużego sukcesu jak debiut.Piąty solowy longplay reprezentanta Staten Island planowany jest już na listopad!"The Pilgrimage" ukaże się oficjalnie 15-ego dnia przyszłego miesiąca. Produkcja ta zostanie wydana nakładem wytwórni Fat Beats Records. Sam autor tego projektu stwierdził, iż jego piąty LP ma być powrotem do stylu z lat 90.-tych.Znamy już oficjalną tracklistę nadchodzącego albumu Cappadonny. Jego gośćmi będą m.in.: Inspectah Deck, Solomon Childs oraz Killa Black.Tracklista:1. A-Alike B-Alike C-Alike2. Dart Imports 3. Energy Guard 4. Hoody Hoodpecker feat. Matlock, Killa Black5. Good Wine feat. Chedda Bang 6. Put God First feat. Solomon Childs, Inspectah Deck7. Hold On8. Honey's Look Good feat. Inspectah Deck9. For You feat. Killa Black10. Friendemies feat. Chedda Bang11. Can't Believe It's Him12. Cuban Link Kings13. Trials & Tribulations feat. Killa Black, Elite Od premiery albumu "The Pillage" rapera, znanego wszystkim fanom ekipy Wu-Tang Clan jako Cappadonna, minęło już ponad 13 lat. Od tamtego czasu mc ten wydał jeszcze 4 inne albumy, z czego żaden z nich nie odniósł tak dużego sukcesu jak debiut.
Piąty solowy longplay reprezentanta Staten Island planowany jest już na listopad!

"The Pilgrimage" ukaże się oficjalnie 15-ego dnia przyszłego miesiąca. Produkcja ta zostanie wydana nakładem wytwórni Fat Beats Records. Sam autor tego projektu stwierdził, iż jego piąty LP ma być powrotem do stylu z lat 90.-tych.
Znamy już oficjalną tracklistę nadchodzącego albumu Cappadonny. Jego gośćmi będą m.in.: Inspectah Deck, Solomon Childs oraz Killa Black.

Tracklista:
1. A-Alike B-Alike C-Alike
2. Dart Imports
3. Energy Guard
4. Hoody Hoodpecker feat. Matlock, Killa Black
5. Good Wine feat. Chedda Bang
6. Put God First feat. Solomon Childs, Inspectah Deck
7. Hold On
8. Honey's Look Good feat. Inspectah Deck
9. For You feat. Killa Black
10. Friendemies feat. Chedda Bang
11. Can't Believe It's Him
12. Cuban Link Kings
13. Trials & Tribulations feat. Killa Black, Elite

]]>