popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Interscopehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/20107/InterscopeNovember 15, 2024, 3:35 ampl_PL © 2024 Admin stronyRich The Kid x Kendrick Lamar "New Freezer" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-09-27,rich-the-kid-x-kendrick-lamar-new-freezer-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-09-27,rich-the-kid-x-kendrick-lamar-new-freezer-singielSeptember 27, 2017, 12:14 pmMarek AdamskiPo podpisaniu kontraktu z Interscope, Rich The Kid wypuszcza dawno zapowiadany przez niego singiel "New Freezer", na którym udziela się Kendrick Lamar. Za produkcję odpowiada Ben Jayne. Kawałek w rozwinięciu.Początkowo na tracku udzielić się mieli A$AP Ferg i MadeinTYO, ale koniec końców (i prawdopodobnie z lepszym efektem) zrobił to reprezentant TDE. Na razie nie wiadomo czy to zapowiedź jakiegoś większego projektu, wiadomo tylko, że do utworu powstaje teledysk reżyserowany przez Kendricka i prezydenta TDE, Dave'a Free. Po podpisaniu kontraktu z Interscope, Rich The Kid wypuszcza dawno zapowiadany przez niego singiel "New Freezer", na którym udziela się Kendrick Lamar. Za produkcję odpowiada Ben Jayne. Kawałek w rozwinięciu.

Początkowo na tracku udzielić się mieli A$AP Ferg i MadeinTYO, ale koniec końców (i prawdopodobnie z lepszym efektem) zrobił to reprezentant TDE. 

Na razie nie wiadomo czy to zapowiedź jakiegoś większego projektu, wiadomo tylko, że do utworu powstaje teledysk reżyserowany przez Kendricka i prezydenta TDE, Dave'a Free.

]]>
Ab-Soul "Do What Thou Wilt." - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-02-02,ab-soul-do-what-thou-wilt-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-02-02,ab-soul-do-what-thou-wilt-recenzjaFebruary 2, 2017, 2:19 pmJędrzej PawłowskiWydane przed dwoma laty „These Days” podzieliło słuchaczy Ab-Soula. Jedni docenili jego próby eksperymentowania z rapowym brzmieniem dominującym w 2014 roku, podczas gdy inni zwracali uwagę, że warstwa tekstowa oraz muzyczna tamtej płyty nie stały na tak wysokim poziomie jak na fantastycznym „Control System.” Nie da się jednak ukryć, że dotychczasowe albumy pochodzącego z Carson rapera pokazały, iż jest on jedną z najbardziej ekscentrycznych i trudnych do zaszufladkowania osobowości obecnych dzisiaj na rapowej scenie za oceanem. Potwierdzenie tego możemy znaleźć na wydanym pod koniec zeszłego roku „Do What Thou Wilt”.Intrygująco jest już na poziomie samego tytułu, który odnosi się do filozofii Aleistera Crowleya, czyli słynnego brytyjskiego okultysty i mistyka, który żył na przełomie XIX i XX wieku. Nauki Crowleya zdają się stanowić pewien punkt wyjścia dla tekstów Ab-Soula, w których porusza on szereg pozornie nie mających ze sobą wiele wspólnego kwestii. Najlepszymi na to przykładami są utwory pokroju „Huey Knew THEN” czy „Threatening Nature”, które zbudowane są na zasadzie strumienia świadomości, w którym Soulo swobodnie przeskakuje pomiędzy tematami, łącząc filozoficzno-religijne odniesienia z bardziej przyziemnymi przemyśleniami dotyczącymi swojego stylu życia, a nawet roli kobiet w amerykańskim społeczeństwie („Way back when I was in grade school, I learned about history / but what about HER-story, did anybody ask?”). Z tej momentami chaotycznej mozaiki tematów i myśli da się jednak wyciągnąć kilka motywów przewodnich, a głównym z nich wydaje się być skonfliktowana osobowość reprezentanta TDE, która sprawia, że w swoich tekstach jest on zawieszony gdzieś pomiędzy duchowością a hedonizmem. Jest to szczególnie widoczne w najlepszym na płycie "D.R.U.G.S.", gdzie raper kontrastuje swoją miłość do rodziny i przyjaciół z uwielbieniem do narkotyków. Ta dwoistość jest nie tylko najbardziej interesującym aspektem albumu, ale również pewnego rodzaju spoiwem łączącym wszystkie numery w jedną całość.Tematyczny rozstrzał „Do What Thou Wilt.” jest nieco porządkowany przez całkiem różnorodną, aczkolwiek wciąż spójną warstwę brzmieniową, która pomimo kilku punktów wspólnych z poprzednim projektami Ab-Soula, jest całościowo zupełnie inna od tego, co mogliśmy usłyszeć na „Control System” czy „These Days”. Dominują tu przede wszystkim mroczne, duszne i gęste podkłady, które bardzo udanie dopełniają mistyczny, abstrakcyjny klimat tekstów członka Black Hippy. Przeciwwagę dla nich stanowią bardziej bujające, newschoolowe strzały w postaci „RAW (backwards)”, „Braille” i „Beat the Case”, a także jazzujące „INvocation” oraz niesamowicie klimatyczne, przestrzenne „D.R.U.G.S.”. Pozostaje jedynie żałować, że Ab-Soul nie zdecydował się uszczuplić tracklisty o trzy bądź cztery mniej ciekawe utwory, zwłaszcza że rozszyfrowywanie jego tekstów przez bite 77 minut może być dla mniej cierpliwych słuchaczy wyzwaniem nie do przejścia.Pomimo kilku słabszych momentów „Do What Thou Wilt.” to kolejny udana pozycja w bardzo solidnym katalogu reprezentanta TDE, a jednocześnie dowód na to z jak wszechstronnym i lirycznie uzdolnionym artystą mamy do czynienia. Ab-Soul to nie tylko kreatywne gry słów, pomysłowe metafory i rozważania natury duchowej, ale także pewność siebie i osobowość, której mogłoby mu pozazdrościć wielu kolegów po fachu. Mimo że nowy album Soulo nie dorównał poziomem do doskonałego „Control System”, to na pewno zaspokoił niedosyt, jaki zostawiło po sobie dosyć nierówne „These Days”. Mocne 4+. Wydane przed dwoma laty „These Days” podzieliło słuchaczy Ab-Soula. Jedni docenili jego próby eksperymentowania z rapowym brzmieniem dominującym w 2014 roku,  podczas gdy inni zwracali uwagę, że warstwa tekstowa oraz muzyczna tamtej płyty nie stały na tak wysokim poziomie jak na fantastycznym „Control System.” Nie da się jednak ukryć, że dotychczasowe albumy pochodzącego z Carson rapera pokazały, iż jest on jedną z najbardziej ekscentrycznych i trudnych do zaszufladkowania osobowości obecnych dzisiaj na rapowej scenie za oceanem. Potwierdzenie tego możemy znaleźć na wydanym pod koniec zeszłego roku „Do What Thou Wilt”.

Intrygująco jest już na poziomie samego tytułu, który odnosi się do filozofii Aleistera Crowleya, czyli słynnego brytyjskiego okultysty i mistyka, który żył na przełomie XIX i XX wieku. Nauki Crowleya zdają się stanowić pewien punkt wyjścia dla tekstów Ab-Soula, w których porusza on szereg pozornie nie mających ze sobą wiele wspólnego kwestii. Najlepszymi na to przykładami są utwory pokroju „Huey Knew THEN” czy „Threatening Nature”, które zbudowane są na zasadzie strumienia świadomości, w którym Soulo swobodnie przeskakuje pomiędzy tematami, łącząc filozoficzno-religijne odniesienia z bardziej przyziemnymi przemyśleniami dotyczącymi swojego stylu życia, a nawet roli kobiet w amerykańskim społeczeństwie („Way back when I was in grade school, I learned about history / but what about HER-story, did anybody ask?”). Z tej momentami chaotycznej mozaiki tematów i myśli da się jednak wyciągnąć kilka motywów przewodnich, a głównym z nich wydaje się być skonfliktowana osobowość reprezentanta TDE, która sprawia, że w swoich tekstach jest on zawieszony gdzieś pomiędzy duchowością a hedonizmem. Jest to szczególnie widoczne w najlepszym na płycie "D.R.U.G.S.", gdzie raper kontrastuje swoją miłość do rodziny i przyjaciół z uwielbieniem do narkotyków. Ta dwoistość jest nie tylko najbardziej interesującym aspektem albumu, ale również pewnego rodzaju spoiwem łączącym wszystkie numery w jedną całość.

Tematyczny rozstrzał „Do What Thou Wilt.” jest nieco porządkowany przez całkiem różnorodną, aczkolwiek wciąż spójną warstwę brzmieniową, która pomimo kilku punktów wspólnych z poprzednim projektami Ab-Soula, jest  całościowo zupełnie inna od tego, co mogliśmy usłyszeć na „Control System” czy „These Days”. Dominują tu przede wszystkim mroczne, duszne i gęste podkłady, które bardzo udanie dopełniają mistyczny, abstrakcyjny klimat tekstów członka Black Hippy. Przeciwwagę dla nich stanowią bardziej bujające, newschoolowe strzały w postaci „RAW (backwards)”, „Braille” i „Beat the Case”, a także jazzujące „INvocation” oraz niesamowicie klimatyczne, przestrzenne „D.R.U.G.S.”. Pozostaje jedynie żałować, że Ab-Soul nie zdecydował się uszczuplić tracklisty o trzy bądź cztery mniej ciekawe utwory, zwłaszcza że rozszyfrowywanie jego tekstów przez bite 77 minut może być dla mniej cierpliwych słuchaczy wyzwaniem nie do przejścia.

Pomimo kilku słabszych momentów „Do What Thou Wilt.” to kolejny udana pozycja w bardzo solidnym katalogu reprezentanta TDE, a jednocześnie dowód na to z jak wszechstronnym i lirycznie uzdolnionym artystą mamy do czynienia. Ab-Soul to nie tylko kreatywne gry słów, pomysłowe metafory i rozważania natury duchowej, ale także pewność siebie i osobowość, której mogłoby mu pozazdrościć wielu kolegów po fachu. Mimo że nowy album Soulo nie dorównał poziomem do doskonałego „Control System”, to na pewno zaspokoił niedosyt, jaki zostawiło po sobie dosyć nierówne „These Days”. Mocne 4+.

]]>
Schoolboy Q "Blank Face LP" - recenzja nr 2https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-17,schoolboy-q-blank-face-lp-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-17,schoolboy-q-blank-face-lp-recenzja-nr-2August 16, 2016, 7:04 pmJędrzej PawłowskiJuż na swoim majorsowym debiucie pt. "Oxymoron" Schoolboy Q udowodnił, że lubi eksperymentować i sprawdzać się w różnych rapowych stylistykach. Mimo że reprezentant TDE pochodzi z Los Angeles i w swoich tekstach często porusza temat tego miasta, to brzmienie przez niego tworzone nie jest typowo kalifornijskie. Oprócz westcoastowego gangsta rapu, w jego twórczości możemy też usłyszeć sporo nawiązań do trapu oraz przede wszystkim do brzmienia z Nowego Jorku. Zresztą sam Schoolboy podkreślał w wielu wywiadach, że jednymi z jego największych inspiracji są nowojorscy raperzy tacy jak Nas, Jay Z czy The Notorious B.I.G. Na "Blank Face LP", czyli swoim drugim oficjalnym albumie, Quincey Hanley postawił na jeszcze większą różnorodność brzmieniową, co moim zdaniem przyniosło raczej mieszane efekty.Nie da się ukryć, że zachowanie równowagi pomiędzy połączeniem różnych muzycznych konwencji, a spójnością albumu nie należy do najłatwiejszych. Niestety członek Black Hippy nie podołał temu zadaniu, gdyż jego nowa płyta brzmi bardziej niczym mixtape'owy zbiór luźnych numerów, a nie jak przemyślany i konsekwentnie poprowadzony album. Szkoda, zwłaszcza z tego względu, że po bardzo udanym "Oxymoron" liczyłem, iż Schoolboy pójdzie krok do przodu i pokusi się o nagranie czegoś w rodzaju płyty koncepcyjnej opartej na jakimś interesującym motywie bądź historii. Moje nadzieje dodatkowo pobudzały świetnie single w postaci "Groovy Tony" oraz "By Any Means", które wydawały się całkiem spójne pod względem produkcji, jak i tematyki. Spośród trzech utworów, które wyszły przed premierą płyty jedynie "THat Part" z udziałem Kanye Westa okazał się rozczarowaniem i nadal uważam ten numer za jeden z najnudniejszych na "Blank Face".Oczywiście warto docenić bardzo dopracowaną i zrobioną z rozmachem warstwę brzmieniową nowego albumu Groovy Q. Tak naprawdę usłyszymy tutaj wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać po rapowej płycie wydanej w drugiej dekadzie XXI wieku. Na przykład "THat Part", "Groovy Tony" oraz "Ride Out" to typowo newschoolowe strzały z mocnymi bębnami i głębokim basem. Obok nich znaleźć można jeszcze jazzujące "Kno Ya Wrong" i "John Muir" oraz pięknie płynące, słoneczne "Neva Change", któremu dodatkowej lekkości nadaje refren w wykonaniu SZA. Jednym z najlepszych momentów jest także nowojorskie do szpiku kości "Tooki Knows II", które stanowi doskonałe zwieńczenie całego materiału. Prawda jest jednak taka, że obok bardzo udanych numerów pokroju "Groovy Tony","Tookie Knows II" oraz nagranego z E-40 "Dope Dealer", znajdują się tu także fragmenty zupełnie zbędne. Tyczy się to w szczególności radiowych "WHateva U Want" i "Overtime", a także funkowego "Big Body", które wydają się być całkowicie oderwane od reszty albumu. "Black Thoughts" oraz tytułowe "Blank Face" to kolejne piosenki skutecznie zaniżające poziom nowej płyty Schoolboya. Nie dość, że oba numery męczą monotonią, to jeszcze brzmią niczym odrzuty z zeszłorocznego "To Pimp A Butterfly" Kendricka Lamara.Rozczarowanie związane z niespójną warstwą brzmieniową płyty jest nieco tuszowane przez stojący na wysokim poziomie warsztat autora, który udowadnia, że dobrze odnajduje się na niemalże każdym rodzaju bitu. Raz potrafi zarapować z agresją i energią ("Groovy Tony", "Str8 Ballin"), by innym razem popisać się luzem i swobodą ("Kno Ya Wrong", "Dope Dealer"). Warto też zwrócić uwagę, że w porównaniu z ostatnią płytą Hanley poszerzył wachlarz poruszanych tematów. Oprócz standardowej narracji o życiu w LA, gangsterskich koneksjach i przeszłości jako handlarz narkotyków, Schoolboy porusza na "Blank Face" również bardziej społeczne tematy, czym nawiązuje w pewien sposób do twórczości takich asów jak Kendrick Lamar czy Vince Staples.Słuchając najnowszego LP kalifornijskiego rapera odnoszę wrażenie, że podczas tworzenia tej płyty zabrakło mu trochę krytycznego spojrzenia na niektóre utwory lub też zwyczajnie pomysłu na jej finalny kształt. Gdyby wyrzucić stąd cztery, może pięć niepotrzebnych utworów, moglibyśmy mówić nawet o jednym z czołowych rapowych albumów w tym roku. A tak, mamy raczej bardzo duży potencjał, który nie do końca został wykorzystany. Trójka z plusem.Autor prowadzi bloga https://pogadajmyomuzyce.blogspot.com/Już na swoim majorsowym debiucie pt. "Oxymoron" Schoolboy Q udowodnił, że lubi eksperymentować i sprawdzać się w różnych rapowych stylistykach. Mimo że reprezentant TDE pochodzi z Los Angeles i w swoich tekstach często porusza temat tego miasta, to brzmienie przez niego tworzone nie jest typowo kalifornijskie. Oprócz westcoastowego gangsta rapu, w jego twórczości możemy też usłyszeć sporo nawiązań do trapu oraz przede wszystkim do brzmienia z Nowego Jorku. Zresztą sam Schoolboy podkreślał w wielu wywiadach, że jednymi z jego największych inspiracji są nowojorscy raperzy tacy jak Nas, Jay Z czy The Notorious B.I.G. Na "Blank Face LP", czyli swoim drugim oficjalnym albumie, Quincey Hanley postawił na jeszcze większą różnorodność brzmieniową, co moim zdaniem przyniosło raczej mieszane efekty.

Nie da się ukryć, że zachowanie równowagi pomiędzy połączeniem różnych muzycznych konwencji, a spójnością albumu nie należy do najłatwiejszych. Niestety członek Black Hippy nie podołał temu zadaniu, gdyż jego nowa płyta brzmi bardziej niczym mixtape'owy zbiór luźnych numerów, a nie jak przemyślany i konsekwentnie poprowadzony album. Szkoda, zwłaszcza z tego względu, że po bardzo udanym "Oxymoron" liczyłem, iż Schoolboy pójdzie krok do przodu i pokusi się o nagranie czegoś w rodzaju płyty koncepcyjnej opartej na jakimś interesującym motywie bądź historii. Moje nadzieje dodatkowo pobudzały świetnie single w postaci "Groovy Tony" oraz "By Any Means", które wydawały się całkiem spójne pod względem produkcji, jak i tematyki. Spośród trzech utworów, które wyszły przed premierą płyty jedynie "THat Part" z udziałem Kanye Westa okazał się rozczarowaniem i nadal uważam ten numer za jeden z najnudniejszych na "Blank Face".

Oczywiście warto docenić bardzo dopracowaną i zrobioną z rozmachem warstwę brzmieniową nowego albumu Groovy Q. Tak naprawdę usłyszymy tutaj wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać po rapowej płycie wydanej w drugiej dekadzie XXI wieku. Na przykład "THat Part", "Groovy Tony" oraz "Ride Out" to typowo newschoolowe strzały z mocnymi bębnami i głębokim basem. Obok nich znaleźć można jeszcze jazzujące "Kno Ya Wrong" i "John Muir" oraz pięknie płynące, słoneczne "Neva Change", któremu dodatkowej lekkości nadaje refren w wykonaniu SZA. Jednym z najlepszych momentów jest także nowojorskie do szpiku kości "Tooki Knows II", które stanowi doskonałe zwieńczenie całego materiału.

Prawda jest jednak taka, że obok bardzo udanych numerów pokroju "Groovy Tony","Tookie Knows II" oraz nagranego z E-40 "Dope Dealer", znajdują się tu także fragmenty zupełnie zbędne. Tyczy się to w szczególności radiowych "WHateva U Want" i "Overtime", a także funkowego "Big Body", które wydają się być całkowicie oderwane od reszty albumu. "Black Thoughts" oraz tytułowe "Blank Face" to kolejne piosenki skutecznie zaniżające poziom nowej płyty Schoolboya. Nie dość, że oba numery męczą monotonią, to jeszcze brzmią niczym odrzuty z zeszłorocznego "To Pimp A Butterfly" Kendricka Lamara.

Rozczarowanie związane z niespójną warstwą brzmieniową płyty jest nieco tuszowane przez stojący na wysokim poziomie warsztat autora, który udowadnia, że dobrze odnajduje się na niemalże każdym rodzaju bitu. Raz potrafi zarapować z agresją i energią ("Groovy Tony", "Str8 Ballin"), by innym razem popisać się luzem i swobodą ("Kno Ya Wrong", "Dope Dealer"). Warto też zwrócić uwagę, że w porównaniu z ostatnią płytą Hanley poszerzył wachlarz poruszanych tematów. Oprócz standardowej narracji o życiu w LA, gangsterskich koneksjach i przeszłości jako handlarz narkotyków, Schoolboy porusza na "Blank Face" również bardziej społeczne tematy, czym nawiązuje w pewien sposób do twórczości takich asów jak Kendrick Lamar czy Vince Staples.

Słuchając najnowszego LP kalifornijskiego rapera odnoszę wrażenie, że podczas tworzenia tej płyty zabrakło mu trochę krytycznego spojrzenia na niektóre utwory lub też zwyczajnie pomysłu na jej finalny kształt. Gdyby wyrzucić stąd cztery, może pięć niepotrzebnych utworów, moglibyśmy mówić nawet o jednym z czołowych rapowych albumów w tym roku. A tak, mamy raczej bardzo duży potencjał, który nie do końca został wykorzystany. Trójka z plusem.

Autor prowadzi bloga https://pogadajmyomuzyce.blogspot.com/

]]>
Game przygotowuje piąty album!https://popkiller.kingapp.pl/2011-09-17,game-przygotowuje-piaty-albumhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-09-17,game-przygotowuje-piaty-albumSeptember 17, 2011, 1:00 pmRafał PorosW ubiegłym miesiącu swą premierę miał czwarty LP Jayceona Terrella Taylora, znanego wszystkim jako The Game, bądź po prostu Game. "The R.E.D. Album" został przyjęty przez jednych dość ciepło, natomiast przez innych jako jeden z największych tegorocznych zawodów. Taylor nie zaprzestaje jednak pracy. W przygotowaniach jest już piąty album Gracza! Znamy tytuł kolejnego jego albumu dla Interscope! Jaki będzie?"Soundtrack to Chaos"- oto nazwa piątego LP Game'a. Z krótkiego video ze studyjnej sesji z ekipą 1500 Or Nothin', które zostało opublikowane w sieci, wiemy także, że album ten nie będzie zawierał żadnych gości!"None. Zero. No Weezy, Jeezy, Drake, singers, nothing. Just us. That's it. That's it. Album five. Soundtrack to Chaos."W ubiegłym miesiącu swą premierę miał czwarty LP Jayceona Terrella Taylora, znanego wszystkim jako The Game, bądź po prostu Game. "The R.E.D. Album" został przyjęty przez jednych dość ciepło, natomiast przez innych jako jeden z największych tegorocznych zawodów. Taylor nie zaprzestaje jednak pracy.

W przygotowaniach jest już piąty album Gracza!
Znamy tytuł kolejnego jego albumu dla Interscope! Jaki będzie?

"Soundtrack to Chaos"- oto nazwa piątego LP Game'a. Z krótkiego video ze studyjnej sesji z ekipą 1500 Or Nothin', które zostało opublikowane w sieci, wiemy także, że album ten nie będzie zawierał żadnych gości!

"None. Zero. No Weezy, Jeezy, Drake, singers, nothing. Just us. That's it. That's it. Album five. Soundtrack to Chaos."




]]>