popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) !llmindhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/19975/!llmindNovember 14, 2024, 4:47 pmpl_PL © 2024 Admin stronyW hołdzie dla J Dilli - przeglądhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-02-11,w-holdzie-dla-j-dilli-przegladhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-02-11,w-holdzie-dla-j-dilli-przegladFebruary 11, 2015, 10:51 amJakub GolińskiLuty od kilku lat stał się dla wielu miesiącem wspomnień twórczości, którą zostawił po sobie J Dilla. 7 dnia tegoż miesiąca świętujemy rocznicę urodzin producenta, zaś trzy dni później wspominamy jego śmierć. Nie inaczej jest i w tym roku. W sieci pojawiło się wiele nowych numerów, mix'ów czy kompilacji poświęconych pamięci Jamesa Yanceya. Przedstawiamy Wam cztery z nich.Pierwsza pozycja to kompilacja muzyki jaką stworzył Jay Dee. Odpowiada za nią trzech dj's: Manuvers, Sharpsound i Louie Arson. Reprezentanci Miami, którzy wspólnie tworzą ekipę Chocolate Sundays. Godzinny mix to zarówno beaty jak i instrumentale z bardziej lub mniej znanych kawałków, które przyszło wyprodukować Jamesowi.Pozycja numer dwa to epka "Happy B-Day J Dill" od !llmind'a. Są to beat'y, które producent z New Jersey stworzył w latach 1999-2001. Był to czas kiedy jak przyznał sam autor był pod mocnym wpływem twórczości Jay Dee i jego wytężonej pracy. Określił ten czas jako "beat-making-boot-camp". Stworzył wtedy setki beatów. Na epce znajdziemy cztery. Domyślacie się, że cztery najlepsze.Kolejny mix to robota SchmitzCutz - dj'a pochodzącego z niemieckiego Dusseldorfu. Tu znajdziemy z kolei beaty, które na przestrzeni tych 9 lat powstały w hołdzie Dilli. Znajdziemy tu tribute'y od IAMNOBODI, Ta-Ku, Roberta Glaspera czy Handbooka. Ostatni z mixów jest też zarazem najbardziej osobisty. Stworzyli go The Dynamic Duo czyli J.Rocc i Rhettmatic. Obaj dobrze się znali z J Dillą. Ten pierwszy był częścią projektu Jaylib drugi zaś towarzyszył James'owi w jego ostatniej, europejskiej trasie koncertowej. Panowie zagrali to w formule 2x4 czyli dwóch dj's i 4 gramofony. Na żywo, bez wcześniejszych prób, 100% improwizacji. Warto dodać, że cover dla tego mixu wykonał Dj Babu.Luty od kilku lat stał się dla wielu miesiącem wspomnień twórczości, którą zostawił po sobie J Dilla. 7 dnia tegoż miesiąca świętujemy rocznicę urodzin producenta, zaś trzy dni później wspominamy jego śmierć. Nie inaczej jest i w tym roku. W sieci pojawiło się wiele nowych numerów, mix'ów czy kompilacji poświęconych pamięci Jamesa Yanceya. Przedstawiamy Wam cztery z nich.

Pierwsza pozycja to kompilacja muzyki jaką stworzył Jay Dee. Odpowiada za nią trzech dj's: Manuvers, Sharpsound i Louie Arson. Reprezentanci Miami, którzy wspólnie tworzą ekipę Chocolate Sundays. Godzinny mix to zarówno beaty jak i instrumentale z bardziej lub mniej znanych kawałków, które przyszło wyprodukować Jamesowi.

Pozycja numer dwa to epka "Happy B-Day J Dill" od !llmind'a. Są to beat'y, które producent z New Jersey stworzył w latach 1999-2001. Był to czas kiedy jak przyznał sam autor był pod mocnym wpływem twórczości Jay Dee i jego wytężonej pracy. Określił ten czas jako "beat-making-boot-camp". Stworzył wtedy setki beatów. Na epce znajdziemy cztery. Domyślacie się, że cztery najlepsze.

Kolejny mix to robota SchmitzCutz - dj'a pochodzącego z niemieckiego Dusseldorfu. Tu znajdziemy z kolei beaty, które na przestrzeni tych 9 lat powstały w hołdzie Dilli. Znajdziemy tu tribute'y od IAMNOBODI, Ta-Ku, Roberta Glaspera czy Handbooka. 

Ostatni z mixów jest też zarazem najbardziej osobisty. Stworzyli go The Dynamic Duo czyli J.Rocc i Rhettmatic. Obaj dobrze się znali z J Dillą. Ten pierwszy był częścią projektu Jaylib drugi zaś towarzyszył James'owi w jego ostatniej, europejskiej trasie koncertowej. Panowie zagrali to w formule 2x4 czyli dwóch dj's i 4 gramofony. Na żywo, bez wcześniejszych prób, 100% improwizacji. Warto dodać, że cover dla tego mixu wykonał Dj Babu.

]]>
Drive By: Tech N9ne ft. Wrekonize, Snow Tha Product, Twisted Inasane; Dominic Lord; Boaz ft. Sean Price, Illa Ghee, !llmind; Kid Daytona; Janelle Monae,https://popkiller.kingapp.pl/2013-07-02,drive-by-tech-n9ne-ft-wrekonize-snow-tha-product-twisted-inasane-dominic-lord-boaz-fthttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-02,drive-by-tech-n9ne-ft-wrekonize-snow-tha-product-twisted-inasane-dominic-lord-boaz-ftJuly 2, 2013, 12:09 pmDaniel WardzińskiGotowi na kolejny Drive By? Pięć strzałów wycelowanych dziś w wasze głośniki po raz kolejny prezentuje dużą różnorodność. Z jednej strony usłyszycie doprowadzone do absurdalnie wysokiego poziomu flow w nowym numerze Tech N9ne'a z nadchodzącego "Something Else", z drugiej dostaniecie mniej finezyjny, ale za to mający większy impet styl Seana Price'a w wyprodukowanym przez !llminda i Hippie Sabotage singlu nowego podopiecznego Rostrum Records. Poza tym będziecie mieli okazję sprawdzić kim jest Dominic Lord, do niedawna znany jako A$AP Dom, w jakiej formie jest ostatnio Kid Daytona oraz czego można oczekiwać po zapowiedzianej na wrzesień płycie Janelle Monae.Na dobry początek coś co w kwestii rapowych skillsów, szeroko pojętej techniki i kreatywności w wykorzystywaniu rytmiki podkładu powiesi poprzeczkę tak wysoko, że nie unikniecie tego wyrazu w oczach, który jednoznacznie wyraża podziw. Tech N9ne szykujący się do premiery swojego nowego krążka zatytułowanego "Something Else" wziął ze sobą całkiem niekiepawą ekipę w składzie Wrekonize, Snow Tha Product i Twisted Insane, a następnie grupowo rozpierdolili bit w taki sposób, że nie ma co zbierać. Rzeźnicki styl numeru "So Dope (They Wanna)" pełen przyspieszeń i wariackich zagrywek jednocześnie nie zostawia nas z wrażeniem, że cokolwiek tutaj zrobione jest na siłę. Zapnijcie pasy.Dominic Lord to gość, który jeszcze do niedawna funkcjonował pod ksywą A$AP Dom i odpowiadał za kwestie związane z modą w obozie A$AP Mob. Drogi grupy i MC rozeszły się jednak, Dominic rzucił singiel "Pierce", który potem swoim remixem promował Pusha T, a teraz wraca z nowym numerem po chwilowej przerwie. "Overworld" natomiast prezentuje się więcej niż dobrze, duży potencjał hitowy, bardzo ciekawa aranżacja i raper, który jest naprawdę intrygujący, choć chwilami wydaje się, że to tylko kolejny małoletni kretyn. Nie, to chyba jednak coś więcej. Sprawdźcie sami.Numer "Psycho Killa" to mój pierwszy kontakt z tym koleżką, ale sam fakt, że Boaz jest nowym podopiecznym wytwórni Rostrum Records, która sprawiła, że Wiz Khalifa i Mac Miller są gwiazdami o globalnym zasięgu, sprawia, że warto na chwilę wyostrzyć uwagę. Tym bardziej, że nowy numer został wyprodukowany przez niecodzienny producencki zestaw - pracowali nad nim !llmind i Hippie Sabotage. Gościnnie natomiast słyszymy doskonale znanych fanom nowojorskiego rapu w klasycznej odsłonie Sean Price i Illa Ghee. Z tym, że to nie jest nowojorski rap w klasycznej odsłonie.Z muzyką Kid Daytony zawsze miałem tak, że nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że te kawałki stworzyły zupełnie inne osoby. Raz zachwycał, raz irytował, przyciągał i odstraszał na przemian. "Shotgun" postanowiłem sprawdzić po przeczytaniu opisu autora w którym napisał: <<This record was inspired by a few ride or die women that I’ve encountered on this journey we call life. So often I would get caught up in my ego, and just in the grind all together that I would miss out on something that could’ve been special. But being honest with myself, I knew I just wasn’t ready or maybe just really afraid of how dope these women actually were. So much so that it felt like it was too good to be true. With that being said, I wrote “Shotgun”>>. I dobrze zrobiłem.Na koniec coś spoza świata rapowych strzelanin, choć broń jaką dysponuje Janelle Monae nie jest z pewnością mniej niebezpieczna. "Dance Appocalyptic" jest kolejnym numerem, który zapowiada jej następny album "Electric Lady", który oficjalnie zapowiedziany jest na 10 września. Gotowi na kolejny Drive By? Pięć strzałów wycelowanych dziś w wasze głośniki po raz kolejny prezentuje dużą różnorodność. Z jednej strony usłyszycie doprowadzone do absurdalnie wysokiego poziomu flow w nowym numerze Tech N9ne'a z nadchodzącego "Something Else", z drugiej dostaniecie mniej finezyjny, ale za to mający większy impet styl Seana Price'a w wyprodukowanym przez !llminda i Hippie Sabotage singlu nowego podopiecznego Rostrum Records. Poza tym będziecie mieli okazję sprawdzić kim jest Dominic Lord, do niedawna znany jako A$AP Dom, w jakiej formie jest ostatnio Kid Daytona oraz czego można oczekiwać po zapowiedzianej na wrzesień płycie Janelle Monae.

Na dobry początek coś co w kwestii rapowych skillsów, szeroko pojętej techniki i kreatywności w wykorzystywaniu rytmiki podkładu powiesi poprzeczkę tak wysoko, że nie unikniecie tego wyrazu w oczach, który jednoznacznie wyraża podziw. Tech N9ne szykujący się do premiery swojego nowego krążka zatytułowanego "Something Else" wziął ze sobą całkiem niekiepawą ekipę w składzie Wrekonize, Snow Tha Product i Twisted Insane, a następnie grupowo rozpierdolili bit w taki sposób, że nie ma co zbierać. Rzeźnicki styl numeru "So Dope (They Wanna)" pełen przyspieszeń i wariackich zagrywek jednocześnie nie zostawia nas z wrażeniem, że cokolwiek tutaj zrobione jest na siłę. Zapnijcie pasy.

Dominic Lord to gość, który jeszcze do niedawna funkcjonował pod ksywą A$AP Dom i odpowiadał za kwestie związane z modą w obozie A$AP Mob. Drogi grupy i MC rozeszły się jednak, Dominic rzucił singiel "Pierce", który potem swoim remixem promował Pusha T, a teraz wraca z nowym numerem po chwilowej przerwie. "Overworld" natomiast prezentuje się więcej niż dobrze, duży potencjał hitowy, bardzo ciekawa aranżacja i raper, który jest naprawdę intrygujący, choć chwilami wydaje się, że to tylko kolejny małoletni kretyn. Nie, to chyba jednak coś więcej. Sprawdźcie sami.

Numer "Psycho Killa" to mój pierwszy kontakt z tym koleżką, ale sam fakt, że Boaz jest nowym podopiecznym wytwórni Rostrum Records, która sprawiła, że Wiz Khalifa i Mac Miller są gwiazdami o globalnym zasięgu, sprawia, że warto na chwilę wyostrzyć uwagę. Tym bardziej, że nowy numer został wyprodukowany przez niecodzienny producencki zestaw - pracowali nad nim !llmind i Hippie Sabotage. Gościnnie natomiast słyszymy doskonale znanych fanom nowojorskiego rapu w klasycznej odsłonie Sean Price i Illa Ghee. Z tym, że to nie jest nowojorski rap w klasycznej odsłonie.

Z muzyką Kid Daytony zawsze miałem tak, że nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że te kawałki stworzyły zupełnie inne osoby. Raz zachwycał, raz irytował, przyciągał i odstraszał na przemian. "Shotgun" postanowiłem sprawdzić po przeczytaniu opisu autora w którym napisał: <<This record was inspired by a few ride or die women that I’ve encountered on this journey we call life. So often I would get caught up in my ego, and just in the grind all together that I would miss out on something that could’ve been special. But being honest with myself, I knew I just wasn’t ready or maybe just really afraid of how dope these women actually were. So much so that it felt like it was too good to be true. With that being said, I wrote “Shotgun”>>. I dobrze zrobiłem.

Na koniec coś spoza świata rapowych strzelanin, choć broń jaką dysponuje Janelle Monae nie jest z pewnością mniej niebezpieczna. "Dance Appocalyptic" jest kolejnym numerem, który zapowiada jej następny album "Electric Lady", który oficjalnie zapowiedziany jest na 10 września.

 

]]>
!llmind "Beats For Kanye" - instrumentalehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-09,llmind-beats-for-kanye-instrumentalehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-09,llmind-beats-for-kanye-instrumentaleJune 9, 2013, 11:06 amDaniel Wardziński!llmind nie zawsze zdradzał predyspozycje by zostać czołowym mainstreamowym producentem. W pewnym momencie jego warsztat zaczął się rozwijać w nowych kierunkach, zaczął wyczuwać muzyczne przemiany w hip-hopie, wyprodukował płytę 50 Centa i zaczęło się na dobre. Jedną z gwiazd z którymi współpracował jest Kanye West. Yeezy wykorzystał tylko niektóre z jego produkcji. Te które zostały zrobione z myślą o Weście znalazły się właśnie na udostępnionej za darmo kompilacji "Beats For Kanye". W niektórych bitach pomagali mu Symoblyc One czy Hippie Sabotage. !llmind nie zawsze zdradzał predyspozycje by zostać czołowym mainstreamowym producentem. W pewnym momencie jego warsztat zaczął się rozwijać w nowych kierunkach, zaczął wyczuwać muzyczne przemiany w hip-hopie, wyprodukował płytę 50 Centa i zaczęło się na dobre. Jedną z gwiazd z którymi współpracował jest Kanye West. Yeezy wykorzystał tylko niektóre z jego produkcji. Te które zostały zrobione z myślą o Weście znalazły się właśnie na udostępnionej za darmo kompilacji "Beats For Kanye". W niektórych bitach pomagali mu Symoblyc One czy Hippie Sabotage.

 

]]>
Emilio Rojas "No Shame, No Regrets" - okładka i tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-06,emilio-rojas-no-shame-no-regrets-okladka-i-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-06,emilio-rojas-no-shame-no-regrets-okladka-i-tracklistaJune 5, 2013, 12:12 pmDaniel WardzińskiEmilio Rojas jest flagowym przykładem tego, że determinacja i ciężka praca w efekcie prowadzą do sukcesu. Kiedy rozpoczynał karierę, był mało znanym podziemnym MC z charakterystycznym głosem i zapleczem producenckim, które sprawiało, że jego płyty brzmiały świetnie. Z czasem zaczął współpracować z wielkimi postaciami rap-gry, a jego rozpoznawalność i popularność zaczęły skokowo wzrastać. Ostatnie 3 lata w jego karierze stały się olbrzymim krokiem naprzód i choć nie ma jeszcze kontraktu z mainstreamowym labelem to wydaje się to tylko kwestią czasu.Nowy album "No Shame, No Regrets" ma się ukazać za niecały tydzień - 11 czerwca. Mamy dla was oficjalną tracklistę albumu (włącznie z producentami) oraz okładkę, którą widzicie obok.Emilio Rojas jest flagowym przykładem tego, że determinacja i ciężka praca w efekcie prowadzą do sukcesu. Kiedy rozpoczynał karierę, był mało znanym podziemnym MC z charakterystycznym głosem i zapleczem producenckim, które sprawiało, że jego płyty brzmiały świetnie. Z czasem zaczął współpracować z wielkimi postaciami rap-gry, a jego rozpoznawalność i popularność zaczęły skokowo wzrastać. Ostatnie 3 lata w jego karierze stały się olbrzymim krokiem naprzód i choć nie ma jeszcze kontraktu z mainstreamowym labelem to wydaje się to tylko kwestią czasu.

Nowy album "No Shame, No Regrets" ma się ukazać za niecały tydzień - 11 czerwca. Mamy dla was oficjalną tracklistę albumu (włącznie z producentami) oraz okładkę, którą widzicie obok.

]]>
Emilio Rojas "Lean On Em" ft. IamSu!, Styles P, Troy Ave (prod. !llmind) - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-23,emilio-rojas-lean-on-em-ft-iamsu-styles-p-troy-ave-prod-llmind-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-23,emilio-rojas-lean-on-em-ft-iamsu-styles-p-troy-ave-prod-llmind-nowy-numerMay 23, 2013, 11:49 amDaniel WardzińskiCzasem słuchając nowych numerów Emilio Rojasa nie dowierzam, że to cały czas ten sam koleżka (pamiętacie takiego jednego rapera o ksywie Raks One?). Zmieniło się wszystko, od treści, po stylistykę bitów, został ten sam, zupełnie wyjątkowy i unikatowy głos niepodobny do żadnego innego. Jednych będzie wkurzał, drugich fascynował, wszystkich zaskoczy i nie pozostawi obojętnymi. W nowym tracku zatytułowanym "Lean On Em" Emilio dobrał sobie doborowe tworzystwo - IamSu!, Troy Ave i Styles P. Bit zrobił !llmind, który Raks One'a pamięta doskonale, ale też zdaje sobie sprawę ze zmiany stylistyki i potrafi się dostosować robiąc to z odpowiednią klasą. Zresztą on sam z siebie ostatnio robi przecież taką muzyką. Całość brzmi bardzo przekonująco, więc pozostaje nam czekać na "No Regrets, No Shame". Czasem słuchając nowych numerów Emilio Rojasa nie dowierzam, że to cały czas ten sam koleżka (pamiętacie takiego jednego rapera o ksywie Raks One?). Zmieniło się wszystko, od treści, po stylistykę bitów, został ten sam, zupełnie wyjątkowy i unikatowy głos niepodobny do żadnego innego. Jednych będzie wkurzał, drugich fascynował, wszystkich zaskoczy i nie pozostawi obojętnymi. W nowym tracku zatytułowanym "Lean On Em" Emilio dobrał sobie doborowe tworzystwo - IamSu!, Troy Ave i Styles P. Bit zrobił !llmind, który Raks One'a pamięta doskonale, ale też zdaje sobie sprawę ze zmiany stylistyki i potrafi się dostosować robiąc to z odpowiednią klasą. Zresztą on sam z siebie ostatnio robi przecież taką muzyką. Całość brzmi bardzo przekonująco, więc pozostaje nam czekać na "No Regrets, No Shame".

 

]]>
Muneshine "There Is Only Today" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-19,muneshine-there-is-only-today-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-19,muneshine-there-is-only-today-teledyskJanuary 18, 2013, 7:22 pmMarcin Natali"There Is Only Today" to kolejny już singiel promujący ostatnie solowe wydawnictwo kandyjskiego rapera Muneshine'a. Bujający bit spod ręki !llminda, pozytywne przesłanie i elegancki klip. Jeśli podoba wam się brzmienie i rap, który oferuje "Mr. Positive", sprawdzajcie koniecznie LP o tym samym tytule "There Is Only Today"."There Is Only Today" to kolejny już singiel promujący ostatnie solowe wydawnictwo kandyjskiego rapera Muneshine'a. Bujający bit spod ręki !llminda, pozytywne przesłanie i elegancki klip. Jeśli podoba wam się brzmienie i rap, który oferuje "Mr. Positive", sprawdzajcie koniecznie LP o tym samym tytule"There Is Only Today".

]]>
MHz Legacy "MHz Legacy" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-18,mhz-legacy-mhz-legacy-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-18,mhz-legacy-mhz-legacy-recenzjaDecember 18, 2012, 3:11 pmDaniel WardzińskiColumbus to prawie milionowe miasto, stolica stanu Ohio, piętnaste co do rozmiarów w USA. Jeśli jednak większość z nas zastanowi się z czym Columbus kojarzy się hip-hopowym głowom, w większości przypadków odpowiedź brzmi - RJD2. Chociaż znany praktycznie na całym Świecie producent nie przyszedł na świat w Ohio, to tam się wychował i tam stawiał pierwsze poważne kroki w rap-grze w ramach zapomnianej przez wielu grupy MHz. "Crew with the name nobody knew how to pronounce" żartuje w pierwszej z wielu morderczych zwrotek na tym albumie Copywrite. Założony w 1995 roku zespół urósł do tworu trochę mitycznego. Nawet, kiedy jego członkowie wspominali jego wielkie znaczenie dla ich karier mało kto pamiętał "Table Scraps", a co dopiero wcześniejsze rzeczy promowane m.in. w legendarnych audycjach przez Bobbito...Po tylu latach, po tylu stratach... Po śmierci Camu Tao, po dołączeniu do grupy Tage'a i Jakkiego, po spektakularnym sukcesie RJ, wreszcie ukazał się kolejny czy może raczej pierwszy pełnoprawny album grupy, bo "Table Scraps" sami autorzy uznają za zbiór numerów, które trzeba było wydać, a nie spójną całość. "Legacy" to rzeczy absolutnie wyjątkowa dla słuchacza przez fakt, że słyszalnie wyjątkowa i skrajnie ważna dla samych twórców. Tu Slug pojawia się obok Danny Browna, a Marco Polo z !llmindem produkują sobie obok Harry'ego Frauda i Jasona Rose'a. Słuchając tego materiału nie masz zielonego pojęcia czego spodziewać się za chwilę.Słucham tego już naprawdę długo i im dłużej to trwa, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mózgiem tego projektu nie jest wcale RJD2 (łącznie 6 bitów), ale Copywrite. Raper, którego przez wiele lat nie doceniałem. Obdarzony bardzo mocnym, nieco podobnym w tonacji do Sluga głosem białas to przede wszystkim flow z nierdzewnej stali rozgrzanej do czerwoności - potrafi dopasować się do każdej formy w efekcie budując pomnik bez najmniejszej rysy. Moja znajomość dotychczasowej działalności C-Write'a nie jest wystarczająca, żebym mógł to oceniać, ale nawet jeśli to nie jest jego płyta życia, to z pewnością rapuje na niej jakby on sam chciał z niej taką uczynić - robi wszystko, ładuje pancze, zwierza się, morduje słabych MC's, chwyta za gardło, żeby za chwilę rozśmieszać. Na nowej płycie MHz Copywrite jest pierdolonym królem z Collumbus, bez kitu.Świetnych raperów jest tu więcej. Widać, że to grupa nieco nadgryziona przez czas i ogrom rozczarowań niesionych z falą rapowego przemysłu, ale widać też, że wychowała się w czasach i w środowiskach gdzie hasło "be creative or get the fuck out" traktowano powaznie. Nie ma tu miejsca dla copycatów i lepiej być dziwakiem niż przeciętnym fajtłapą na byle-jakim bicie. Trzon stanowią Copy i Tage, którzy pokazują na co ich stać na tle znakomitych gości, którzy jednak nie są w stanie ich przyćmić. Dowód? Po dwóch tygodniach odsłuchów zorientowałem się, że na płycie pojawiają się Oh No i Blu. Jakki pojawia się rzadko, ale jego udział jest niezbędną dla smaku całości przyprawą, podobnie jak niepublikowane zwrotki Camu Tao - ten gość to dopiero był oryginałem. Czasem brzmi jakby miał problemy z kontrolowaniem swoich emocji i własnej ekspresji, ale powstaje z tegoś coś bez dwóch zdań wyjątkowego. Dla mnie np. "Spaceships" z Dannym Brownem na bicie Harry'ego Frauda jest za dalekim odlotem, ale mimo wszystko nawet gdybym mógł nie usunąłbym go z płyty, bo straciłby na tym jej jaskrawo-pstrokaty charakter łączący w sobie niemożliwe do pogodzenia sprzeczności i owocujący albumem, który zrazi do siebie połowę słuchaczy, a mimo to pozostanie wielki i na swój chory sposób wybitny. Wiem, że to co piszę brzmi dziwnie, ale włączcie ten album... On jest dziwny, ale w tym wypadku to jest atutem.RJD2 nie ma już dawnej świeżości, choć nadal ma wyjątkowe brzmienie charakteryzujące tylko jego i niemożliwe do podrobienia nawet przez najbardziej wprawionych epigonów. Pochodzące z 1998 roku "Hindsight" brzmi bardziej "fresh" niż nowe "Four Player Mode" - bolesne do zniesienia, szarpiące nerwy i trochę niedorastające do poziomu dotychczasowego dorobku autora. "Outta Room"? Świetne, owszem, ale jeśli ktoś pamięta "Things Go Better" Soul Position (zespołu RJ i Blueprinta) od razu skojarzy podobieństwo i wkurzy się na powtarzanie patentów. Dużo lepiej wypada trójka bitów pierwotnego członka MHz, która znajduje się pod koniec albumu - "Satisfaction" to megapodkład idealnie zresztą dobrany dla współpracy Copywrite'a ze Slugiem z Atmo. Bardzo emocjonalne traktujące o stracie członka zespołu "Tero Smith" daje w muzyce nie mniej emocji niż w treści, a "Somewhere" to "natural born single", który nie daje utrzymać głowy bez ruchu w osi pionowej. Wisienką na szczycie tortu jest tu ten wokalny refren - nie mam pytań. Nie ujmując wiele wkładowi RJ Kohna muszę jednak przyznać, że wspomniany, charakterystyczny i różnorodny klimat materiału tworzą raczej zaproszeni producenci. Nie wyobrażam sobie tej płyty bez otwierającego materiał gryzącym w ucho i zamęczającym głośniki syntetycznym basem "Accidentaly On Purpose" Roba Sterna. Nie próbujcie zrozumieć tego co napisałem - usłyszcie to. Wiem, że brzmi jakbym krytykował, ale jednocześnie bez tego numeru albumu moim zdaniem nie ma... Odrzucające i świetne zarazem. !llmind i Marco Polo wnoszą trochę klasycznego spojrzenia i ładnie równoważą album. J Rawls zazwyczaj kojarzony z podobnym brzmieniem jak wspomniane przed chwilą robi tym razem coś innego - dziwne, niepewne, podjeżdżające lekką psychodelą, do tego jeszcze potęgujące wrażenie przez specyficzny mix wokali. Najlepsze moim zdaniem na albumie "Addictionary" z Ill Billem i Slainem to rzecz za którą Stu Bangasowi należy się props jak stąd do Columbus. Ograniczone do minimum perkusje dają dużo przestrzeni wypełnionej dziwacznym, wywołującym niepokój motywem wwiercających się w przysadkę klawiszy w wysokiej tonacji... Crippy shit. Sprawdźcie to. Surock co prawda tylko nawiązuje do stylu RJ choć robi to w sposób więcej niż udany, ale już Jason Rose w "Mass Temple"? Epicka, wielowątkowa kompozycja kapitalnie łącząca się z tekstem bardziej pasuje do wysokobudżetowych produkcji niż undergroundowej legendy Midwestu. Na tej płycie dzieje się tyle, że chwilami ciężko nadążyć.Legenda MHz doczekała się wreszcie punktu zwrotnego - pełnoprawnego albumu w bardzo udany sposób ukazującego specyfikę tej wykręconej grupy poukładanej z jakby niepasujacych do siebie klocków, które dopiero stojąc obok siebie zaczynają tworzyć coś przerastającego wyobraźnie przeciętnego słuchacza. "MHz Legacy" nie jest dla przeciętnych słuchaczy - od tego zacznijmy podsumowanie tej recenzji. Nie znaczy to wcale, że to rapowy odpowiednik sztuki współczesnej, którą rozumieją tylko Ci, którzy chcą przyjąc pozę odbiorcy z wyrobionym smakiem. Gdzie tam... Przecież więcej niż połowa numerów na tym albumie to klasyczne rapowe produkcje, a flow Copywrite'a i Tage'a, które na materiale dominują to nic wydziwionego, a raczej ładnie wpisującego się w tradycję hip-hopowej kultury. Wszystkim rządzi ta megaherzowa specyfika, którą naprawdę niełatwo ująć w słowach. Trudny album, ale zdecydowanie wart zaangażowania. Przede wszystkim wyjątkowy w zalewie tego zlewającego się w jedno ścierwa. Ode mnie bardzo mocna piątka i gwarancja wielokrotnych powrotów - nie do kawałków. Do najważniejszego momentu Legendy MHz. Columbus to prawie milionowe miasto, stolica stanu Ohio, piętnaste co do rozmiarów w USA. Jeśli jednak większość z nas zastanowi się z czym Columbus kojarzy się hip-hopowym głowom, w większości przypadków odpowiedź brzmi - RJD2. Chociaż znany praktycznie na całym Świecie producent nie przyszedł na świat w Ohio, to tam się wychował i tam stawiał pierwsze poważne kroki w rap-grze w ramach zapomnianej przez wielu grupy MHz. "Crew with the name nobody knew how to pronounce" żartuje w pierwszej z wielu morderczych zwrotek na tym albumie Copywrite. Założony w 1995 roku zespół urósł do tworu trochę mitycznego. Nawet, kiedy jego członkowie wspominali jego wielkie znaczenie dla ich karier mało kto pamiętał "Table Scraps", a co dopiero wcześniejsze rzeczy promowane m.in. w legendarnych audycjach przez Bobbito...

Po tylu latach, po tylu stratach... Po śmierci Camu Tao, po dołączeniu do grupy Tage'a i Jakkiego, po spektakularnym sukcesie RJ, wreszcie ukazał się kolejny czy może raczej pierwszy pełnoprawny album grupy, bo "Table Scraps" sami autorzy uznają za zbiór numerów, które trzeba było wydać, a nie spójną całość. "Legacy"  to rzeczy absolutnie wyjątkowa dla słuchacza przez fakt, że słyszalnie wyjątkowa i skrajnie ważna dla samych twórców. Tu Slug pojawia się obok Danny Browna, a Marco Polo z !llmindem produkują sobie obok Harry'ego Frauda i Jasona Rose'a. Słuchając tego materiału nie masz zielonego pojęcia czego spodziewać się za chwilę.

Słucham tego już naprawdę długo i im dłużej to trwa, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mózgiem tego projektu nie jest wcale RJD2 (łącznie 6 bitów), ale Copywrite. Raper, którego przez wiele lat nie doceniałem. Obdarzony bardzo mocnym, nieco podobnym w tonacji do Sluga głosem białas to przede wszystkim flow z nierdzewnej stali rozgrzanej do czerwoności - potrafi dopasować się do każdej formy w efekcie budując pomnik bez najmniejszej rysy. Moja znajomość dotychczasowej działalności C-Write'a nie jest wystarczająca, żebym mógł to oceniać, ale nawet jeśli to nie jest jego płyta życia, to z pewnością rapuje na niej jakby on sam chciał z niej taką uczynić - robi wszystko, ładuje pancze, zwierza się, morduje słabych MC's, chwyta za gardło, żeby za chwilę rozśmieszać. Na nowej płycie MHz Copywrite jest pierdolonym królem z Collumbus, bez kitu.

Świetnych raperów jest tu więcej. Widać, że to grupa nieco nadgryziona przez czas i ogrom rozczarowań niesionych z falą rapowego przemysłu, ale widać też, że wychowała się w czasach i w środowiskach gdzie hasło "be creative or get the fuck out" traktowano powaznie. Nie ma tu miejsca dla copycatów i lepiej być dziwakiem niż przeciętnym fajtłapą na byle-jakim bicie. Trzon stanowią Copy i Tage, którzy pokazują na co ich stać na tle znakomitych gości, którzy jednak nie są w stanie ich przyćmić. Dowód? Po dwóch tygodniach odsłuchów zorientowałem się, że na płycie pojawiają się Oh No i Blu. Jakki pojawia się rzadko, ale jego udział jest niezbędną dla smaku całości przyprawą, podobnie jak niepublikowane zwrotki Camu Tao - ten gość to dopiero był oryginałem. Czasem brzmi jakby miał problemy z kontrolowaniem swoich emocji i własnej ekspresji, ale powstaje z tegoś coś bez dwóch zdań wyjątkowego. Dla mnie np. "Spaceships" z Dannym Brownem na bicie Harry'ego Frauda jest za dalekim odlotem, ale mimo wszystko nawet gdybym mógł nie usunąłbym go z płyty, bo straciłby na tym jej jaskrawo-pstrokaty charakter łączący w sobie niemożliwe do pogodzenia sprzeczności i owocujący albumem, który zrazi do siebie połowę słuchaczy, a mimo to pozostanie wielki i na swój chory sposób wybitny. Wiem, że to co piszę brzmi dziwnie, ale włączcie ten album... On jest dziwny, ale w tym wypadku to jest atutem.

RJD2 nie ma już dawnej świeżości, choć nadal ma wyjątkowe brzmienie charakteryzujące tylko jego i niemożliwe do podrobienia nawet przez najbardziej wprawionych epigonów. Pochodzące z 1998 roku "Hindsight" brzmi bardziej "fresh" niż nowe "Four Player Mode" - bolesne do zniesienia, szarpiące nerwy i trochę niedorastające do poziomu dotychczasowego dorobku autora. "Outta Room"? Świetne, owszem, ale jeśli ktoś pamięta "Things Go Better" Soul Position (zespołu RJ i Blueprinta) od razu skojarzy podobieństwo i wkurzy się na powtarzanie patentów. Dużo lepiej wypada trójka bitów pierwotnego członka MHz, która znajduje się pod koniec albumu - "Satisfaction" to megapodkład idealnie zresztą dobrany dla współpracy Copywrite'a ze Slugiem z Atmo. Bardzo emocjonalne traktujące o stracie członka zespołu "Tero Smith" daje w muzyce nie mniej emocji niż w treści, a "Somewhere" to "natural born single", który nie daje utrzymać głowy bez ruchu w osi pionowej. Wisienką na szczycie tortu jest tu ten wokalny refren - nie mam pytań. Nie ujmując wiele wkładowi RJ Kohna muszę jednak przyznać, że wspomniany, charakterystyczny i różnorodny klimat materiału tworzą raczej zaproszeni producenci.

Nie wyobrażam sobie tej płyty bez otwierającego materiał gryzącym w ucho i zamęczającym głośniki syntetycznym basem "Accidentaly On Purpose" Roba Sterna. Nie próbujcie zrozumieć tego co napisałem - usłyszcie to. Wiem, że brzmi jakbym krytykował, ale jednocześnie bez tego numeru albumu moim zdaniem nie ma... Odrzucające i świetne zarazem. !llmind i Marco Polo wnoszą trochę klasycznego spojrzenia i ładnie równoważą album. J Rawls zazwyczaj kojarzony z podobnym brzmieniem jak wspomniane przed chwilą robi tym razem coś innego - dziwne, niepewne, podjeżdżające lekką psychodelą, do tego jeszcze potęgujące wrażenie przez specyficzny mix wokali. Najlepsze moim zdaniem na albumie "Addictionary" z Ill Billem i Slainem to rzecz za którą Stu Bangasowi należy się props jak stąd do Columbus. Ograniczone do minimum perkusje dają dużo przestrzeni wypełnionej dziwacznym, wywołującym niepokój motywem wwiercających się w przysadkę klawiszy w wysokiej tonacji... Crippy shit. Sprawdźcie to. Surock co prawda tylko nawiązuje do stylu RJ choć robi to w sposób więcej niż udany, ale już Jason Rose w "Mass Temple"? Epicka, wielowątkowa kompozycja kapitalnie łącząca się z tekstem bardziej pasuje do wysokobudżetowych produkcji niż undergroundowej legendy Midwestu. Na tej płycie dzieje się tyle, że chwilami ciężko nadążyć.

Legenda MHz doczekała się wreszcie punktu zwrotnego - pełnoprawnego albumu w bardzo udany sposób ukazującego specyfikę tej wykręconej grupy poukładanej z jakby niepasujacych do siebie klocków, które dopiero stojąc obok siebie zaczynają tworzyć coś przerastającego wyobraźnie przeciętnego słuchacza. "MHz Legacy" nie jest dla przeciętnych słuchaczy - od tego zacznijmy podsumowanie tej recenzji. Nie znaczy to wcale, że to rapowy odpowiednik sztuki współczesnej, którą rozumieją tylko Ci, którzy chcą przyjąc pozę odbiorcy z wyrobionym smakiem. Gdzie tam... Przecież więcej niż połowa numerów na tym albumie to klasyczne rapowe produkcje, a flow Copywrite'a i Tage'a, które na materiale dominują to nic wydziwionego, a raczej ładnie wpisującego się w tradycję hip-hopowej kultury. Wszystkim rządzi ta megaherzowa specyfika, którą naprawdę niełatwo ująć w słowach. Trudny album, ale zdecydowanie wart zaangażowania. Przede wszystkim wyjątkowy w zalewie tego zlewającego się w jedno ścierwa. Ode mnie bardzo mocna piątka i gwarancja wielokrotnych powrotów - nie do kawałków. Do najważniejszego momentu Legendy MHz.

 

]]>
The Procussions "Up Till Now" - darmowy projekthttps://popkiller.kingapp.pl/2012-10-12,the-procussions-up-till-now-darmowy-projekthttps://popkiller.kingapp.pl/2012-10-12,the-procussions-up-till-now-darmowy-projektOctober 11, 2012, 7:21 pmMarcin NataliThe Procussions to pochodzący z Kalifornii duet, w którego skład wchodzą znany też z twórczości solowej Mr. J. Medeiros i Stro Elliot. Na koncie mają dwa albumy "As The Sharpens Iron" i wydane nakładem Rawkus "5 Sparrows for 2 Cents", nagrane jeszcze z trzecim członkiem Rezem, który opuścił grupę w 2006 roku.Z okazji wznowienia działalności muzycznej (po 7 latach przerwy) w zeszłym roku oraz trwających prac nad nowym krążkiem długogrającym, Mr. J. Medeiros i Stro Elliot postanowili przypomnieć o sobie i swoich dokonaniach darmowym projektem "Up Till Now". Jest to swoisty zbiór 20 najlepszych utworów spod szyldu The Procussions, pochodzących z lat 1999-2012. Gościnnie usłyszymy tu m.in. takich artystów jak Talib Kweli, Shad, 20Syl, Hocus Pocus czy ekipę Strange Fruit Project."Up Till Now" to porządny przegląd katalogu The Procussions i wspaniała okazja do przypomnienia sobie, bądź co ważniejsze, zapoznania się z ich twórczością.Pod spodem link i na zachętę numer z Talibem Kweli "Miss January", który też znajdziecie na kompilacji.Odsłuchaj/ściągnij "Up Till Now"The Procussions to pochodzący z Kalifornii duet, w którego skład wchodzą znany też z twórczości solowej Mr. J. Medeiros i Stro Elliot. Na koncie mają dwa albumy "As The Sharpens Iron" i wydane nakładem Rawkus "5 Sparrows for 2 Cents", nagrane jeszcze z trzecim członkiem Rezem, który opuścił grupę w 2006 roku.

Z okazji wznowienia działalności muzycznej (po 7 latach przerwy) w zeszłym roku oraz trwających prac nad nowym krążkiem długogrającym, Mr. J. Medeiros i Stro Elliot postanowili przypomnieć o sobie i swoich dokonaniach darmowym projektem "Up Till Now". Jest to swoisty zbiór 20 najlepszych utworów spod szyldu The Procussions, pochodzących z lat 1999-2012. Gościnnie usłyszymy tu m.in. takich artystów jak Talib Kweli, Shad, 20Syl, Hocus Pocus czy ekipę Strange Fruit Project.

"Up Till Now" to porządny przegląd katalogu The Procussions i wspaniała okazja do przypomnienia sobie, bądź co ważniejsze, zapoznania się z ich twórczością.

Pod spodem link i na zachętę numer z Talibem Kweli "Miss January", który też znajdziecie na kompilacji.

Odsłuchaj/ściągnij "Up Till Now"

]]>
Nitty Scott, MC "The Boombox Diaries Vol.1" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-26,nitty-scott-mc-the-boombox-diaries-vol1-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-26,nitty-scott-mc-the-boombox-diaries-vol1-recenzjaNovember 26, 2012, 4:14 pmWojciech GraczykPo wielu chudych latach w kobiecym rapie, ten rok jest naprawdę sporą rewolucją. Do gry wraca Missy Elliot, mamy nowe zawodniczki jak Siya, Gavlyn, czy Reverie... Na szczęście nie jestesmy już skazani tylko i wyłącznie na Nicki Minaj i jej "słitaśność". Do grona nowych i mam nadzieję wielkich kobiet w grze, dołącza reprezentantka Brooklynu - Nitty Scott MC. Nawiasem mówiąc bardzo mnie cieszy, że 2012 to rok powrotu Nowego Jorku. Wracając jednak do dzisiejszej bohaterki, wydała ona właśnie EPkę. To znaczy, tak ta płyta jest określona, ale jak na EPkę jest dość długa. Chcecie wiedzieć czy udało jej się nagrać coś wartego jej wielkiego talentu? Zapraszamy do lektury recenzji.Muszę przyznać, że jest lepiej niż oczekiwałem. Nitty poczyniła mocny progres od "Doobies and Popsicle Sticks". Poprawiła swoje flow, udoskonaliła warsztat tekstowy. Słychać, że się cały czas rozwija. Nie jest może, aż tak wyrazista jak Missy, czy Nicki Minaj, ale wykształciła swój własny styl i brzmi autentycznie, a nie jak produkt jakieś wielkiej wytwórni. Wielką zaletą jej muzyki jest to, że brzmi jak rap, a nie rapowany pop. Raperka, choć ma zaledwie 21 lat, poświęca miejsce na płycie na oddanie hołdu starej szkole, czemu wyraz daje w "H.O.T.", czy "Is This Thing On". Nie jest to jednak główny temat jej tekstów. Jak przystało na pamiętnik, każdy utwór to kartka z dziennika jej przemyśleń. W dużej opisuje nam podróż w głąb swojej osóby. Robi to ciekawie, różnorodnie, z pomysłem i z hitowym potencjałem. Trzeba jednak zaznaczyć, ze pomimo jej ciekawych linijek jak choćby:"You know they say Rome wasn't built in a dayAnd diamonds need a while before they hit the display So I guess I see myself in a similar way",to jednak nasza bohaterka musi jeszcze trochę popracować, aby można ją było stawiaj na równi z największymi postaciami kobiecego hiphopu. Musi wzmocnić swój warsztat liryczny, udoskonalić flow, a przede wszystkim popracować nad charyzmą, bo tego ostatniego jakby trochę brakuje.Wspominając o hitowym potencjale płyty, trzeba pochwalić Nitty za jej ucho do bitów. Za ich produkcję odpowiadają m.in. AraabMuzik, !llmind czy Yuri Beatz. Płyta jest bogata klimatycznie. Mamy tu podkłady pasujące do Curren$y'ego, oldshoolowe bity przypominające początki rapu, a także samplowane w stylu lat 90-tych. Nie ma tu słabego bitu, a każdy może mieć inne zdanie co do ulubionego. Moim jest ten z remixu "Auntie Maria's Crib", który przypomina mi "GTA 2 Theme Song" (dla tych co nie znają to mówię o kawałku z powtarzajacym się ciągiem wyrazów "Soulmakin', sound changin', earthquakin', change")."The Boombox Diaries Vol.1" to udana płyta. Choć Nitty Scott MC to jeszcze nie ten poziom co Missy Elliott to jednak daje nadzieję na to, że w końcu doczekaliśmy się jakieś opozycji do Nicki Minaj. Cieszy mnie przede wszystkim to, że nasza dzisiejsza bohaterka nie tworzy muzyki pod publikę, że nie paraduje w cukierkowych kreacjach, ale robi rap prosto z serca, a nie po to aby na siłę zaistnieć. Dobrze dobrani goście rapowi (Action Bronson, Kid Daytona i Kendrick) plus udane refreny pozwalają na to, aby wystawić czwórkę. Po wielu chudych latach w kobiecym rapie, ten rok jest naprawdę sporą rewolucją. Do gry wraca Missy Elliot, mamy nowe zawodniczki jak Siya, Gavlyn, czy Reverie... Na szczęście nie jestesmy już skazani tylko i wyłącznie na Nicki Minaj i jej "słitaśność". Do grona nowych i mam nadzieję wielkich kobiet w grze, dołącza reprezentantka Brooklynu - Nitty Scott MC. Nawiasem mówiąc bardzo mnie cieszy, że 2012 to rok powrotu Nowego Jorku. Wracając jednak do dzisiejszej bohaterki, wydała ona właśnie EPkę. To znaczy, tak ta płyta jest określona, ale jak na EPkę jest dość długa. Chcecie wiedzieć czy udało jej się nagrać coś wartego jej wielkiego talentu? Zapraszamy do lektury recenzji.

Muszę przyznać, że jest lepiej niż oczekiwałem. Nitty poczyniła mocny progres od "Doobies and Popsicle Sticks". Poprawiła swoje flow, udoskonaliła warsztat tekstowy. Słychać, że się cały czas rozwija. Nie jest może, aż tak wyrazista jak Missy, czy Nicki Minaj, ale wykształciła swój własny styl i brzmi autentycznie, a nie jak produkt jakieś wielkiej wytwórni. Wielką zaletą jej muzyki jest to, że brzmi jak rap, a nie rapowany pop. Raperka, choć ma zaledwie 21 lat, poświęca miejsce na płycie na oddanie hołdu starej szkole, czemu wyraz daje w "H.O.T.", czy "Is This Thing On". Nie jest to jednak główny temat jej tekstów. Jak przystało na pamiętnik, każdy utwór to kartka z dziennika jej przemyśleń. W dużej opisuje nam podróż w głąb swojej osóby. Robi to ciekawie, różnorodnie, z pomysłem i z hitowym potencjałem. Trzeba jednak zaznaczyć, ze pomimo jej ciekawych linijek jak choćby:

"You know they say Rome wasn't built in a day
And diamonds need a while before they hit the display
So I guess I see myself in a similar way",

to jednak nasza bohaterka musi jeszcze trochę popracować, aby można ją było stawiaj na równi z największymi postaciami kobiecego hiphopu. Musi wzmocnić swój warsztat liryczny, udoskonalić flow, a przede wszystkim popracować nad charyzmą, bo tego ostatniego jakby trochę brakuje.

Wspominając o hitowym potencjale płyty, trzeba pochwalić Nitty za jej ucho do bitów. Za ich produkcję odpowiadają m.in. AraabMuzik, !llmind czy Yuri Beatz. Płyta jest bogata klimatycznie. Mamy tu podkłady pasujące do Curren$y'ego, oldshoolowe bity przypominające początki rapu, a także samplowane w stylu lat 90-tych. Nie ma tu słabego bitu, a każdy może mieć inne zdanie co do ulubionego. Moim jest ten z remixu "Auntie Maria's Crib", który przypomina mi "GTA 2 Theme Song" (dla tych co nie znają to mówię o kawałku z powtarzajacym się ciągiem wyrazów "Soulmakin', sound changin', earthquakin', change").

"The Boombox Diaries Vol.1"  to udana płyta. Choć Nitty Scott MC to jeszcze nie ten poziom co Missy Elliott to jednak daje nadzieję na to, że w końcu doczekaliśmy się jakieś opozycji do Nicki Minaj. Cieszy mnie przede wszystkim to, że nasza dzisiejsza bohaterka nie tworzy muzyki pod publikę, że nie paraduje w cukierkowych kreacjach, ale robi rap prosto z serca, a nie po to aby na siłę zaistnieć. Dobrze dobrani goście rapowi (Action Bronson, Kid Daytona i Kendrick) plus udane refreny pozwalają na to, aby wystawić czwórkę.

 

 
 
]]>
Torae "For the Record" - okładka i tracklista!https://popkiller.kingapp.pl/2011-09-04,torae-for-the-record-okladka-i-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-09-04,torae-for-the-record-okladka-i-tracklistaSeptember 4, 2011, 4:00 pmRafał PorosJuż niedługo swoją premierę będzie miał wielce wyczekiwany album współtwórcy genialnego "Double Barrel" (wraz z Marco Polo). "For the Record" światło dziennie ujrzy już pierwszego listopada tego roku! Gdyby ktoś nie rozumiał dlaczego tak wielu fanów czeka na to wydawnictwo wystarczy wymienić choćby producentów płyty a należą do nich (uwaga!) m.i.n.: Khrysis, Marco Polo, !llmind, 9th Wonder, Pete Rock, Large Professor, Diamond D, DJ Premier, Nottz!Tracklista:01 Intro (prod. Torae)02 Alive feat. Wes (prod. Khrysis)03 You Ready? (prod. Marco Polo)04 What It Sound Like feat. Pav Bundy (prod. !llmind)05 Shakedown (prod. 9th Wonder)06 That Raw (prod. Pete Rock)07 Do The Math (prod. Large Professor)08 Changes (prod. Diamond D)09 Over You feat. Wes (prod. E. Jones)10 Imagine (prod. Eric G)11 Only Way (Interlude) (prod. 9th Wonder)12 For The Record (prod. DJ Premier)13 Thank You (prod. Nottz)14 Reflection (prod. Eric G)15 Panorama feat. MeLa Machinko (prod. Fatin)1 listopada...czekamy!Na dodatek załączam wykonanie kawałka "Do The Math" na żywo!Już niedługo swoją premierę będzie miał wielce wyczekiwany album współtwórcy genialnego "Double Barrel" (wraz z Marco Polo). "For the Record" światło dziennie ujrzy już pierwszego listopada tego roku! Gdyby ktoś nie rozumiał dlaczego tak wielu fanów czeka na to wydawnictwo wystarczy wymienić choćby producentów płyty a należą do nich (uwaga!) m.i.n.: Khrysis, Marco Polo, !llmind, 9th Wonder, Pete Rock, Large Professor, Diamond D, DJ Premier, Nottz!
Tracklista:
01 Intro (prod. Torae)
02 Alive feat. Wes (prod. Khrysis)
03 You Ready? (prod. Marco Polo)
04 What It Sound Like feat. Pav Bundy (prod. !llmind)
05 Shakedown (prod. 9th Wonder)
06 That Raw (prod. Pete Rock)
07 Do The Math (prod. Large Professor)
08 Changes (prod. Diamond D)
09 Over You feat. Wes (prod. E. Jones)
10 Imagine (prod. Eric G)
11 Only Way (Interlude) (prod. 9th Wonder)
12 For The Record (prod. DJ Premier)
13 Thank You (prod. Nottz)
14 Reflection (prod. Eric G)
15 Panorama feat. MeLa Machinko (prod. Fatin)

1 listopada...czekamy!

Na dodatek załączam wykonanie kawałka "Do The Math" na żywo!


]]>