popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Boi-1dahttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/19753/Boi-1daNovember 14, 2024, 4:59 pmpl_PL © 2024 Admin stronyFreddie Gibbs ujawnia producentów nowej płyty - Pharrell, Madlib czy Alchemist na liście!https://popkiller.kingapp.pl/2021-11-12,freddie-gibbs-ujawnia-producentow-nowej-plyty-pharrell-madlib-czy-alchemist-na-lisciehttps://popkiller.kingapp.pl/2021-11-12,freddie-gibbs-ujawnia-producentow-nowej-plyty-pharrell-madlib-czy-alchemist-na-liscieNovember 12, 2021, 7:11 pmBartosz SkolasińskiWielkimi krokami zbliża się premiera nowej płyty Freddie'ego Gibbsa "Soul Sold Separately". Raper podał w środę listę producentów, których bity na niej usłyszymy. Trzeba przyznać, że wygląda ona imponująco.Na swoim Twitterze Gibbs wymienił trzynastu beatmakerów. Wiadomo było od dawna, że MC z Indiany znów połączył siły z Madlibem i Alchemistem. Oprócz nich pojawią się tacy mistrzowie konsolety, jak Jake One, Pharrell Williams, DJ Paul, Boi-1da, Kaytranada, Justice League, Tay Keith, Kenny Beats, Working On Dying, Seven Thomas i Bizness Boi.Nie podano jeszcze daty premiery, nie znamy tracklisty, nie wiemy też nic o żadnym singlu. Na początku roku wyszedł, co prawda, numer "Big Boss Rabbit", ale z racji braku na liście Swaggyono, producenta odpowiedzialnego za bit do tamtego kawałka, można chyba założyć, że nie usłyszymy go na albumie.Poniżej przypominamy nasz wywiad z Gibbsem, warto wspomnieć też, że "Alfredo" nagrane z The Alchemistem zostało wybrane Albumem Roku USA 2020 w głosowaniu gremium Popkillerów!Wielkimi krokami zbliża się premiera nowej płyty Freddie'ego Gibbsa "Soul Sold Separately". Raper podał w środę listę producentów, których bity na niej usłyszymy. Trzeba przyznać, że wygląda ona imponująco.

Na swoim Twitterze Gibbs wymienił trzynastu beatmakerów. Wiadomo było od dawna, że MC z Indiany znów połączył siły z Madlibem i Alchemistem. Oprócz nich pojawią się tacy mistrzowie konsolety, jak Jake One, Pharrell Williams, DJ Paul, Boi-1da, Kaytranada, Justice League, Tay Keith, Kenny Beats, Working On Dying, Seven Thomas i Bizness Boi.

Nie podano jeszcze daty premiery, nie znamy tracklisty, nie wiemy też nic o żadnym singlu. Na początku roku wyszedł, co prawda, numer "Big Boss Rabbit", ale z racji braku na liście Swaggyono, producenta odpowiedzialnego za bit do tamtego kawałka, można chyba założyć, że nie usłyszymy go na albumie.

Poniżej przypominamy nasz wywiad z Gibbsem, warto wspomnieć też, że "Alfredo" nagrane z The Alchemistem zostało wybrane Albumem Roku USA 2020 w głosowaniu gremium Popkillerów!

]]>
Boi-1da produkuje bity na nowy album Mobb Deephttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-06,boi-1da-produkuje-bity-na-nowy-album-mobb-deephttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-06,boi-1da-produkuje-bity-na-nowy-album-mobb-deepJanuary 6, 2014, 12:28 pmKrzysztof CyrychNiedawno opublikowaliśmy informacje o zbliżającym się albumie kultowego duetu Mobb Deep, a dziś mamy okazję zapowiedzieć Wam, że w produkcji na "The Infamous Mobb Deep" maczać palce będzie Boi-1da. Podkłady beatmakera z Toronto mają być koprodukowane przez Havoca. Takiego połączenia zapewne niewielu się spodziewało... Niedawno opublikowaliśmy informacje o zbliżającym się albumie kultowego duetu Mobb Deep, a dziś mamy okazję zapowiedzieć Wam, że w produkcji na "The Infamous Mobb Deep" maczać palce będzie Boi-1da. Podkłady beatmakera z Toronto mają być koprodukowane przez Havoca. Takiego połączenia zapewne niewielu się spodziewało...

]]>
Jay-Z "Magna Carta Holy Grail" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-29,jay-z-magna-carta-holy-grail-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-29,jay-z-magna-carta-holy-grail-recenzjaJuly 26, 2013, 5:55 pmDaniel WardzińskiRóżnie wyglądały spotkania Jaya-Z z zastanym w danym czasie stanem rapu. Nie jestem w stanie zapomnieć mu druzgocącej porażki jaką dla mnie wciąż pozostaje "Blueprint 3", a daleki też byłem od zachwytów nad "Watch The Throne". Wszystko co ukazywało się jako zapowiedź "Magna Carta Holy Grail" robiło apetyt na nową jakość, na zwrotki Jaya w najwyższej dyspozycji, na lepszy dobór produkcji i ciekawszą konstrukcję całego krążka. Muzycznie pierwsze skrzypce mieli zagrać Timbaland i J-Roc, ale nie zabrakło miejsca zarówno dla starych znajomych jak Pharrell czy No ID, ale też świeżych postaci pokroju Hit-Boya, Travisa $cotta czy Mike Will Made It.Mój pierwszy kontakt z tym materiałem był o dziwo dosyć uciążliwy. Coś mi w tym nie grało, miałem wrażenie, że nie wszystko skrojono na odpowiednią miarę, że flow nie zawsze brzmi tak jak mogłoby przy takich możliwościach... Czasem jednak jest tak, że do pewnych rzeczy trzeba się przyzwyczaić, żeby móc je w pełny sposób docenić. Udało się. Koniec końców trzeba przyznać, że "Magna Carta Holy Grail" spełnia przynajmniej większość pokładanych w niej nadziei. Próba zrobienia płyty, która jednocześnie zaspokoi oczekiwanie publiki niemalże popowej i rapowych wieloletnich sympatyków to bardzo ambitne wyzwanie.Ten album to komercyjne zwycięstwo, w karierze Shawna - nic zaskakującego. Najpierw bardzo intratny deal z Samsungiem, potem ugięcie się IRAA w kwestii certyfikacji sprzedaży muzyki jako downloadu dla określonego urządzenia, w końcu ponad 500 tysięcy egzemplarzy fizycznych w pierwszym tygodniu. Dwunaste pierwsze miejsce na liście Billboardu z rzędu. Dodajmy do tego, że chociaż nic nie zostało oficjalnym singlem, numery z albumu trafiły na listy przebojów na całym Świecie. Ilu artystów debiutujących w podobnym okresie co Jay straciło od tamtego czasu 95% fanbase'u i zostało zepchniętych w czeluście undergroundu, a dziś zależy od łaski i niełaski koneserów brzmienia ich czasów? Jay konsekwentnie szedł do przodu, czasem imponowało to mniej, czasem bardziej, ale koniec końców zaprowadziło do punktu, w którym może robić albumy takie jak ten.Moje początkowe wątpliwości wiązały się głównie z flow. Gość, który potrafi być jak karabin maszynowy i jest w stanie zarapować najbardziej powyginane stylowo rzeczy jakie jesteście sobie wyobrazić, tutaj często stosuje zabieg długiej pauzy między poszczególnymi wersami. Oczywiście nic to nowego, szczególnie w dzisiejszych realiach, ale często miałem wrażenie, że Jay tutaj nie tyle używa pauzy, a raczej się z nią boryka. Przyznaję, że kolejne odsłuchy utwierdzają w przekonaniu, że w taki sposób Jay też ma turboflow, czasem trzeba tylko do niego trochę przywyknąć. Uwzględniając fakt jak niełatwo w takiej rytmice wracać w tempo oraz co nie mniej ważne - jak nie popaść w niewolę rapowego banału, po prostu trzeba cenić to co znalazło się na krążku. We wszystkich stylistycznych zabiegach nie ucierpiała treść. Carter jest w bardzo wysokiej dyspozycji, a kozackie wersy sypią się jeden za drugim, a wspomniane pauzy pozwalają docenić ich impet. Jay ma pełne wyczucie i kontrolę nad swoim rapem, kocha wieloznaczne wersy i znaczenia poszczególnych słów czy nawet brzmień, lubi zaskakiwać... Ponownie słychać tutaj jego niesamowity dar, który grubo przekracza wyszlifowane skillsy, bo momentami jest to poziom nieosiągalny nawet dla tych, którzy każdą minutę życia poświęcą na ćwiczenie stylu. Skurwiel nadal ma to coś. Zawsze był dobry w rozwijaniu myśli "Mo' Money Mo' Problems", nadal robi to najlepiej, a do tego potrafi wziąć na warsztat kontrowersje związane z przekłamaniami historii USA, dzięki czemu "Oceans" zostaną w pamięci na zawsze. Podobnie "Jay Z Blue" skoncentrowane na nowej roli: roli ojca małej Blue Ivy. Oczywiście w kozackiej charakterystyce porównawczej do swojego dzieciństwa, które nie wyglądało tak jak to na które zapracował dla swojej córki. Dużo tutaj tak świetnycha wersów jak chociażby zamykające drugą zwrotkę: "I don't wanna duplicate it/ I seen my mom and pop drive each other mothafuckin' crazy/ And I got that nigga blood in me/ I got his ego and his temper, all is missing is the drugs in me".Muzyczna pogoń za świeżością i aktualnością muzyki też raczej do pochwały. Timbalandowi i rzeszy producentów pracujących nad materiałem udało się zmieścić sporo rzeczy, jednocześnie nie tracąć nic z płynności materiału i klimatu całości. Kontrowersje związane z samplowanie Adriana Younge'a to też rzecz na którą można przymknąć oko, tym bardziej, że perkusjami Timbo i J-Roca całość hula jednak odmiennie, choć główny motyw wykorzystano dosyć mało kreatywnie. Co z tego skoro za chwilę minimalistyczny "Tom Ford" porywa z miejsca, a "Fuckwithmeyouknowigotit" z Rickiem Rossem zaraża w sekundę, bo w tym nurkującym basie można utonąć. Nieco zaskakujące dla mnie jest to, że Ross wchodząc ze zwrotką w której prawie każdy wers kończy się słowem "nigga" robi to zaskakująco błyskotliwie i buja jak diabli. Udało się zmieścić i kolejny sztos Hit-Boya, który produkuje tak jakby chciał odświeżyć nasze wspomnienia z "Late Registration", i syntetyczne cudo od Mike Will Made It, i klasyczny staroneptunesowy banger Pharrella. Swizz Beatz brzmi zaskakująco klasycznie, a Travis $cott pokazuje dlaczego jako producenta docenił go Kanye. Nie sposób się nudzić przy tym materiale. Z mojej strony rada: jeśli nawet na początku wyda wam się na, że nie wiadomo "o co chodzi" w tym albumie, warto poćwiczyć cierpliwość, bo i tekstowo i muzycznie o coś zdecydowanie chodzi. Jeśli miałbym oceniać to chyba najlepiej w skali jego dyskografii. Nie zgodzę się, że to najlepszy krążek Shawna Cartera od "Black Albumu", ale na pewno nie gorszy od "American Gangster" czy "Kingdom Come", choć oczywiście kompletnie odmienny brzmieniowo. Przy czym w moim wypadku to zdecydowanie komplement - obydwa albumy bardzo cenię i uważam za ważne. Z "Magna Carta" jest tak samo. Nie wolno przegapić. Dużo hałasu o COŚ. Różnie wyglądały spotkania Jaya-Z z zastanym w danym czasie stanem rapu. Nie jestem w stanie zapomnieć mu druzgocącej porażki jaką dla mnie wciąż pozostaje "Blueprint 3", a daleki też byłem od zachwytów nad "Watch The Throne". Wszystko co ukazywało się jako zapowiedź "Magna Carta Holy Grail" robiło apetyt na nową jakość, na zwrotki Jaya w najwyższej dyspozycji, na lepszy dobór produkcji i ciekawszą konstrukcję całego krążka. Muzycznie pierwsze skrzypce mieli zagrać Timbaland i J-Roc, ale nie zabrakło miejsca zarówno dla starych znajomych jak Pharrell czy No ID, ale też świeżych postaci pokroju Hit-Boya, Travisa $cotta czy Mike Will Made It.

Mój pierwszy kontakt z tym materiałem był o dziwo dosyć uciążliwy. Coś mi w tym nie grało, miałem wrażenie, że nie wszystko skrojono na odpowiednią miarę, że flow nie zawsze brzmi tak jak mogłoby przy takich możliwościach... Czasem jednak jest tak, że do pewnych rzeczy trzeba się przyzwyczaić, żeby móc je w pełny sposób docenić. Udało się. Koniec końców trzeba przyznać, że "Magna Carta Holy Grail" spełnia przynajmniej większość pokładanych w niej nadziei. Próba zrobienia płyty, która jednocześnie zaspokoi oczekiwanie publiki niemalże popowej i rapowych wieloletnich sympatyków to bardzo ambitne wyzwanie.

Ten album to komercyjne zwycięstwo, w karierze Shawna - nic zaskakującego. Najpierw bardzo intratny deal z Samsungiem, potem ugięcie się IRAA w kwestii certyfikacji sprzedaży muzyki jako downloadu dla określonego urządzenia, w końcu ponad 500 tysięcy egzemplarzy fizycznych w pierwszym tygodniu. Dwunaste pierwsze miejsce na liście Billboardu z rzędu. Dodajmy do tego, że chociaż nic nie zostało oficjalnym singlem, numery z albumu trafiły na listy przebojów na całym Świecie. Ilu artystów debiutujących w podobnym okresie co Jay straciło od tamtego czasu 95% fanbase'u i zostało zepchniętych w czeluście undergroundu, a dziś zależy od łaski i niełaski koneserów brzmienia ich czasów? Jay konsekwentnie szedł do przodu, czasem imponowało to mniej, czasem bardziej, ale koniec końców zaprowadziło do punktu, w którym może robić albumy takie jak ten.

Moje początkowe wątpliwości wiązały się głównie z flow. Gość, który potrafi być jak karabin maszynowy i jest w stanie zarapować najbardziej powyginane stylowo rzeczy jakie jesteście sobie wyobrazić, tutaj często stosuje zabieg długiej pauzy między poszczególnymi wersami. Oczywiście nic to nowego, szczególnie w dzisiejszych realiach, ale często miałem wrażenie, że Jay tutaj nie tyle używa pauzy, a raczej się z nią boryka. Przyznaję, że kolejne odsłuchy utwierdzają w przekonaniu, że w taki sposób Jay też ma turboflow, czasem trzeba tylko do niego trochę przywyknąć. Uwzględniając fakt jak niełatwo w takiej rytmice wracać w tempo oraz co nie mniej ważne - jak nie popaść w niewolę rapowego banału, po prostu trzeba cenić to co znalazło się na krążku. We wszystkich stylistycznych zabiegach nie ucierpiała treść. Carter jest w bardzo wysokiej dyspozycji, a kozackie wersy sypią się jeden za drugim, a wspomniane pauzy pozwalają docenić ich impet. Jay ma pełne wyczucie i kontrolę nad swoim rapem, kocha wieloznaczne wersy i znaczenia poszczególnych słów czy nawet brzmień, lubi zaskakiwać... Ponownie słychać tutaj jego niesamowity dar, który grubo przekracza wyszlifowane skillsy, bo momentami jest to poziom nieosiągalny nawet dla tych, którzy każdą minutę życia poświęcą na ćwiczenie stylu. Skurwiel nadal ma to coś. Zawsze był dobry w rozwijaniu myśli "Mo' Money Mo' Problems", nadal robi to najlepiej, a do tego potrafi wziąć na warsztat kontrowersje związane z przekłamaniami historii USA, dzięki czemu "Oceans" zostaną w pamięci na zawsze. Podobnie "Jay Z Blue" skoncentrowane na nowej roli: roli ojca małej Blue Ivy. Oczywiście w kozackiej charakterystyce porównawczej do swojego dzieciństwa, które nie wyglądało tak jak to na które zapracował dla swojej córki. Dużo tutaj tak świetnycha wersów jak chociażby zamykające drugą zwrotkę: "I don't wanna duplicate it/ I seen my mom and pop drive each other mothafuckin' crazy/ And I got that nigga blood in me/ I got his ego and his temper, all is missing is the drugs in me".

Muzyczna pogoń za świeżością i aktualnością muzyki też raczej do pochwały. Timbalandowi i rzeszy producentów pracujących nad materiałem udało się zmieścić sporo rzeczy, jednocześnie nie tracąć nic z płynności materiału i klimatu całości. Kontrowersje związane z samplowanie Adriana Younge'a to też rzecz na którą można przymknąć oko, tym bardziej, że perkusjami Timbo i J-Roca całość hula jednak odmiennie, choć główny motyw wykorzystano dosyć mało kreatywnie. Co z tego skoro za chwilę minimalistyczny "Tom Ford" porywa z miejsca, a "Fuckwithmeyouknowigotit" z Rickiem Rossem zaraża w sekundę, bo w tym nurkującym basie można utonąć. Nieco zaskakujące dla mnie jest to, że Ross wchodząc ze zwrotką w której prawie każdy wers kończy się słowem "nigga" robi to zaskakująco błyskotliwie i buja jak diabli. Udało się zmieścić i kolejny sztos Hit-Boya, który produkuje tak jakby chciał odświeżyć nasze wspomnienia z "Late Registration", i syntetyczne cudo od Mike Will Made It, i klasyczny staroneptunesowy banger Pharrella. Swizz Beatz brzmi zaskakująco klasycznie, a Travis $cott pokazuje dlaczego jako producenta docenił go Kanye. Nie sposób się nudzić przy tym materiale. Z mojej strony rada: jeśli nawet na początku wyda wam się na, że nie wiadomo "o co chodzi" w tym albumie, warto poćwiczyć cierpliwość, bo i tekstowo i muzycznie o coś zdecydowanie chodzi. Jeśli miałbym oceniać to chyba najlepiej w skali jego dyskografii. Nie zgodzę się, że to najlepszy krążek Shawna Cartera od "Black Albumu", ale na pewno nie gorszy od "American Gangster" czy "Kingdom Come", choć oczywiście kompletnie odmienny brzmieniowo. Przy czym w moim wypadku to zdecydowanie komplement - obydwa albumy bardzo cenię i uważam za ważne. Z "Magna Carta" jest tak samo. Nie wolno przegapić. Dużo hałasu o COŚ.

 

]]>
Rick Ross "Oil Money Gang" ft. Jadakiss - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-05,rick-ross-oil-money-gang-ft-jadakiss-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-05,rick-ross-oil-money-gang-ft-jadakiss-teledyskJune 5, 2013, 4:54 pmDaniel WardzińskiPremiera "Self Made Vol. 3" będzie miała miejsce dopiero 6 sierpnia, ale promocja ruszyła na dobre już teraz. Wczoraj prezentowaliśmy wam dwa numery ze składanki autorstwa Wale'a i Rockie Fresha. Dziś dostajemy teledysk od szefa MMG z gościnnym udziałem Jadakissa na bicie J.U.S.T.I.C.E. League. Wszystko zobrazowane 8-minutowym klipem z fabularnym wstępem. Potem już tylko "throwin' money" w sensie dosłownym i zaskakująco dobre zwrotki. W rozwinięciu znajdziecie też nowy teledysk, który ukazał się parę godzin po premierze "God Is Great" - singla Rockie Fresha na bicie Boi-1da i Maven Boys. Co ciekawe na kanale MMG pojawił się też teledysk do numeru Wale'a "Poor Decisions", ale po kilku godzinach został zdjęty z profilu. Trzy klipy w jeden dzień? Do płyty, która ukaże się za dwa miesiące? Mają rozmach... Premiera "Self Made Vol. 3" będzie miała miejsce dopiero 6 sierpnia, ale promocja ruszyła na dobre już teraz. Wczoraj prezentowaliśmy wam dwa numery ze składanki autorstwa Wale'a i Rockie Fresha. Dziś dostajemy teledysk od szefa MMG z gościnnym udziałem Jadakissa na bicie J.U.S.T.I.C.E. League. Wszystko zobrazowane 8-minutowym klipem z fabularnym wstępem. Potem już tylko "throwin' money" w sensie dosłownym i zaskakująco dobre zwrotki. W rozwinięciu znajdziecie też nowy teledysk, który ukazał się parę godzin po premierze "God Is Great" - singla Rockie Fresha na bicie Boi-1da i Maven Boys. Co ciekawe na kanale MMG pojawił się też teledysk do numeru Wale'a "Poor Decisions", ale po kilku godzinach został zdjęty z profilu. Trzy klipy w jeden dzień? Do płyty, która ukaże się za dwa miesiące? Mają rozmach...

 

]]>
Bizzle "You Know" (prod. Boi-1da) - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-20,bizzle-you-know-prod-boi-1da-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-20,bizzle-you-know-prod-boi-1da-teledyskMay 20, 2013, 4:34 pmDaniel WardzińskiPomimo, że Boi-1da może w tym przemyśle pracować z każdym i robić z tego spory hajs, zdecydował się wyprodukować płytę kompletnie nieznanego christian-raperowi o ksywie Bizzle. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że głos rozsądku nie jest w dzisiejszym hip-hopie zbytnio słyszalny, a niektórzy czasem chcieliby zrobić trochę więcej niż pieniądze. Ich wspólny album "The Good Fight" jest już dostępny, a my dostajemy teledysk do kawałka "You Know", który wyjaśni wam o co mi chodzi, a liczba odsłon pokaże jak mało obchodzi to Amerykanów. Bizzle to bystry facet, ma przyzwoitą nawijkę i sporo ciekawych przemyśleń, których nie wciska nikomu na siłę, tylko raczej podaje jak na tacy. Do obejrzenia w rozwinięciu. Pomimo, że Boi-1da może w tym przemyśle pracować z każdym i robić z tego spory hajs, zdecydował się wyprodukować płytę kompletnie nieznanego christian-raperowi o ksywie Bizzle. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że głos rozsądku nie jest w dzisiejszym hip-hopie zbytnio słyszalny, a niektórzy czasem chcieliby zrobić trochę więcej niż pieniądze. Ich wspólny album "The Good Fight" jest już dostępny, a my dostajemy teledysk do kawałka "You Know", który wyjaśni wam o co mi chodzi, a liczba odsłon pokaże jak mało obchodzi to Amerykanów. Bizzle to bystry facet, ma przyzwoitą nawijkę i sporo ciekawych przemyśleń, których nie wciska nikomu na siłę, tylko raczej podaje jak na tacy. Do obejrzenia w rozwinięciu.

 

]]>
Bizzle "Dear Hip Hop" (prod. Boi-1da) - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-27,bizzle-dear-hip-hop-prod-boi-1da-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-27,bizzle-dear-hip-hop-prod-boi-1da-nowy-numerMarch 27, 2013, 11:28 amDaniel WardzińskiBizzle póki co nie jest szeroko rozpoznawalną postacią, a najbardziej eksponowanym momentem jego kariery była religijna utarczka z Jayem-Z. Jeszcze w połowie zeszłej dekady raper i wokalista urodzony w LA dostał dwie propozycje wydawnicze, które odrzucił koncentrując się na swoich mixtape'ach z których największym sukcesem okazał się chyba "Certified Mixtape". Aktualnie, po serii mixtape'ów "The Messanger" Bizzle pracuje nad wspólnym albumem z jednym z najpopularniejszych producentów w grze - Boi-1da, który wyprodukował również "Dear Hip Hop", które znajdziecie w rozwinięciu. Bizzle póki co nie jest szeroko rozpoznawalną postacią, a najbardziej eksponowanym momentem jego kariery była religijna utarczka z Jayem-Z. Jeszcze w połowie zeszłej dekady raper i wokalista urodzony w LA dostał dwie propozycje wydawnicze, które odrzucił koncentrując się na swoich mixtape'ach z których największym sukcesem okazał się chyba "Certified Mixtape". Aktualnie, po serii mixtape'ów "The Messanger" Bizzle pracuje nad wspólnym albumem z jednym z najpopularniejszych producentów w grze - Boi-1da, który wyprodukował również "Dear Hip Hop", które znajdziecie w rozwinięciu.

 

]]>
Drake "Headlines" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-07-31,drake-headlines-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-07-31,drake-headlines-singielJuly 31, 2011, 4:00 pmAdmin stronyDebiutancki album Drake'a, mocno hype'owany przed premierą, spotkał się finalnie z mieszanymi opiniami... pokrywając się mimo tego platyną. Drugi krążek zatytułowany "Take Care" ma pojawić się w sklepach 24 października a już teraz dostajemy najnowszy (pierwszy oficjalny) singiel.Na "Take Care" mają pojawić się Lil Wayne, Nicki Minaj, 8Ball & MJG, Pharrell, T-Pain, Rick Ross czy Kanye West. Bardziej zaskakująco wygląda lista zapowiadanych producentów - Drake zdradził bowiem, że można spodziewać się takich ksywek jak 9th Wonder, DJ Premier, Neptunes czy Q-Tip! Poniżej singlowe "Headlines" za produkcję, którego odpowiada Boi-1da.Debiutancki album Drake'a, mocno hype'owany przed premierą, spotkał się finalnie z mieszanymi opiniami... pokrywając się mimo tego platyną.

Drugi krążek zatytułowany "Take Care" ma pojawić się w sklepach 24 października a już teraz dostajemy najnowszy (pierwszy oficjalny) singiel.

Na "Take Care" mają pojawić się Lil Wayne, Nicki Minaj, 8Ball & MJG, Pharrell, T-Pain, Rick Ross czy Kanye West. Bardziej zaskakująco wygląda lista zapowiadanych producentów - Drake zdradził bowiem, że można spodziewać się takich ksywek jak 9th Wonder, DJ Premier, Neptunes czy Q-Tip! Poniżej singlowe "Headlines" za produkcję, którego odpowiada Boi-1da.


]]>