popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Bullet Locohttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/19611/Bullet-LocoJuly 7, 2024, 4:34 pmpl_PL © 2024 Admin stronyJayo Felony (James Savage) - wywiad: Xzibit, Jam Master Jay, Dr. Dre, "Broken Ground", "Take A Ride", Spice 1https://popkiller.kingapp.pl/2020-05-03,jayo-felony-james-savage-wywiad-xzibit-jam-master-jay-dr-dre-broken-ground-take-a-ridehttps://popkiller.kingapp.pl/2020-05-03,jayo-felony-james-savage-wywiad-xzibit-jam-master-jay-dr-dre-broken-ground-take-a-rideMay 3, 2020, 5:12 pmPaweł MiedzielecKończąc nasz tydzień z Jayo Felony na deser publikujemy Wam zapis rozmowy, do jakiej doszło podczas listopadowego koncertu w Warszawie, na którym w ramach #WestCoastTakeoverTour wystąpili: Xzibit, Problem, Ras Kass, Demrick, oraz Bullet Loco pod nowym pseudonimem James Savage. Z Jayo złapaliśmy się na zapleczu jakieś kilkadziesiąt minut przed jego solowym występem w ramach trwającej trasy, aby pogadać głównie o jego długiej scenicznej nieobecności i powrocie jako protegowany Xzibita pod nową ksywką i ze świeżym materiałem "Broken Ground", stworzonym przy pomocy Dr. Dre i wypuszczonym w sierpniu 2019 roku przez Open Bar Entertainment - ponad 18 lat po premierze ostatniego solowego albumu.Kwadrans rozmowy przed kamerą był również okazją, aby porozmawiać o debiutanckim klasyku "Take A Ride", a Loco opowiedział nam przy okazji, w jakich okolicznościach poznał swojego ówczesnego wydawcę i mentora - ś.p Jam Master Jaya. Poruszyliśmy też kwestię jego niepublikowanego materiału - od nigdy niewydanej solówki "In The Trenches" z początku lat 2000-nych, po projekt supergrupy Rifleman, w skład której wchodzili również Kurupt, 40 Glocc oraz ś.p Prodigy z Mobb Deep. Na sam koniec Savage uchylił też rąbka tajemnicy, nad czym pracuje obecnie i czego możemy się spodziewać z jego strony w przyszłości, oraz zdradził czy on i Spice 1 nagrają kolejny wspólny album pod szyldem Criminalz... zapraszam!Rozmowa: Paweł MiedzielecMontaż: Marcin NataliTłumaczenie: Paweł MiedzielecKamera: Jakub SandeckiFot. w miniaturce: Jakub SandeckiWywiad pod spodem, a tutaj artykuły opublikowane w ramach tygodnia z Jayo:Jayo Felony "Livin' Foe Dem 4 Thangz" (Ot tak #217)Jayo Felony "The Loc Is On His Own" (Diggin' In The Videos #365)Criminalz (Spice 1 | Celly Cel | Jayo Felony) "Criminal Activity" (Przegapifszy #87)Jayo Felony ft. DMX & Method Man "Whatcha Gonna Do?" (Diggin' In The Videos #366)Jayo Felony "Take A Ride" (Klasyk Na Weekend)Jayo Felony "James Savage: Broken Ground" - recenzjaKończąc nasz tydzień z Jayo Felony na deser publikujemy Wam zapis rozmowy, do jakiej doszło podczas listopadowego koncertu w Warszawie, na którym w ramach #WestCoastTakeoverTour wystąpili: Xzibit, Problem, Ras Kass, Demrick, oraz Bullet Loco pod nowym pseudonimem James Savage. Z Jayo złapaliśmy się na zapleczu jakieś kilkadziesiąt minut przed jego solowym występem w ramach trwającej trasy, aby pogadać głównie o jego długiej scenicznej nieobecności i powrocie jako protegowany Xzibita pod nową ksywką i ze świeżym materiałem "Broken Ground", stworzonym przy pomocy Dr. Dre i wypuszczonym w sierpniu 2019 roku przez Open Bar Entertainment - ponad 18 lat po premierze ostatniego solowego albumu.

Kwadrans rozmowy przed kamerą był również okazją, aby porozmawiać o debiutanckim klasyku "Take A Ride", a Loco opowiedział nam przy okazji, w jakich okolicznościach poznał swojego ówczesnego wydawcę i mentora - ś.p Jam Master Jaya. Poruszyliśmy też kwestię jego niepublikowanego materiału - od nigdy niewydanej solówki "In The Trenches" z początku lat 2000-nych, po projekt supergrupy Rifleman, w skład której wchodzili również Kurupt, 40 Glocc oraz ś.p Prodigy z Mobb Deep. Na sam koniec Savage uchylił też rąbka tajemnicy, nad czym pracuje obecnie i czego możemy się spodziewać z jego strony w przyszłości, oraz zdradził czy on i Spice 1 nagrają kolejny wspólny album pod szyldem Criminalz... zapraszam!

Rozmowa: Paweł Miedzielec
Montaż: Marcin Natali
Tłumaczenie: Paweł Miedzielec
Kamera: Jakub Sandecki
Fot. w miniaturce: Jakub Sandecki

Wywiad pod spodem, a tutaj artykuły opublikowane w ramach tygodnia z Jayo:

Jayo Felony "Livin' Foe Dem 4 Thangz" (Ot tak #217)

Jayo Felony "The Loc Is On His Own" (Diggin' In The Videos #365)

Criminalz (Spice 1 | Celly Cel | Jayo Felony) "Criminal Activity" (Przegapifszy #87)

Jayo Felony ft. DMX & Method Man "Whatcha Gonna Do?" (Diggin' In The Videos #366)

Jayo Felony "Take A Ride" (Klasyk Na Weekend)

Jayo Felony "James Savage: Broken Ground" - recenzja

]]>
Jayo Felony "Take A Ride" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2020-05-01,jayo-felony-take-a-ride-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2020-05-01,jayo-felony-take-a-ride-klasyk-na-weekendMay 1, 2020, 4:01 pmPaweł MiedzielecNie ma co ukrywać, że lata 1994-1996 to czasy absolutnej dominacji zachodniego wybrzeża na mapie hip-hopu – zarówno pod kątem sprzedażowym, jak i samej popularności. W samym środku tego gorącego wydawniczo okresu, do głosu dochodzi również w końcu Jayo Felony, wypuszczając wiosną 1995 roku nakładem JMJ Records swój debiutancki krążek "Take A Ride". Płyta szybko zostaje doceniona przez fanów i krytyków, stając się klasykiem G-Funk ery. Paradoksalnie jednak, z biegiem lat został zarazem jednym z najbardziej niedocenionych oraz pomijanych arcydzieł, jakie ukazały się w epoce zdominowanej przez wykręcone piszczały i ciężko uderzające basy. Dlaczego zatem album, będący osobistym faworytem pewnie w niejednej kolekcji fana kalifornijskiego gangsta rapu, nie odniósł sukcesu komercyjnego na poziomie równym debiutu Tha Dogg Pound, czy pierwszego solo Warrena G?Niestety to LP obnażyło całą niemoc wytwórni Def Jam – która poprzez swoją dywizję Rush Associated Labels, wspierała marketingowo JMJ Records, do promowania artystów spoza wschodniego wybrzeża. Wystarczy przypomnieć sobie perturbacje towarzyszące premierom płyt WC, The Dove Shack, South Central Cartel, Richie Richa czy Twinz, a nawet Scarface’a, by gołym okiem zauważyć że Def Jam West i South nigdy nie angażowały się pod kątem promocji w równym stopniu, co główny oddział przy wydawaniu krążków nowojorskich raperów. Nie przeszkodziło to jednak w osiągnięciu przez "Take a Ride" kultowego statusu wśród zdecydowanej większości słuchaczy g-funkowego nurtu.Klimatyczny wstęp wprowadza nas w narrację albumu, który zaczyna się z przytupem dzięki otwierającemu „The Loc Is On His Own” – singlowej odzie dla ziomków z penitencjarki, opisującej więzienny żywot zza krat California Youth Authority i utrudniony przez tokontakt z najbliższymi. Generalnie po samych nazwach kawałków można się domyślić, że w tekstach przewijają się głównie gangsterskie opowieści o śmierci, narkotykach i przemocy, które wypełniają najmroczniejsze zakamarki San Diego. Ze znaną sobie liryczną gracją, Bullet Loco kreśli nam w "Imma Keep Bangin'" własną aktywność jako członek jednego z setów Crips, by za chwilę przy pomocy "Homicide" zobrazować nam kulisy przestępczości na swoim podwórku. Bluesowy akompaniament utworu perfekcyjnie wprowadza nas po drodze przez "Love Boat" (które pewnie znajdzie uznanie głównie w uszach miłośników jarania PCP) w leniwy klimat "Sherm Stick" – bezsprzecznie największej perełki na krążku i jednego z najlepszych kawałków w artystycznym dorobku Jayo Felony. "Brothas & Sistas", lub jak kto woli – "Niggas And Bitches" - zapożyczone z sountracku do "Jason’s Lyric", czy "Bitch I’m Through" to kolejne numery o trudnościach w relacjach damsko-męskich, które można traktować jako chwilowy przerywnik i odskocznię od motywu przewodniego płyty, jakim jest gangbang shit (on Crip). Dzięki mrocznej gitarze elektrycznej rozbrzmiewającej w "Can’t Keep A Gee Down" oraz "Day 1" szybko jednak wracamy z contentem na właściwe tory, lądując przy dźwiękach fortepianu za kratami "Penitentiary Bound", gdzie rozgrywa się prawdziwa szkoła przetrwania. To właśnie zakładzie karnym Bullet Loco musi zmierzyć się z rasizmem strażników, opisanym w "Don’t Call Me Nigga", zaś lekarstwem na całe zło i odskocznią od stresu oraz problemów psychologicznych wydają się być jedynie używki. Tak przynajmniej przedstawia nam to na "They Got Me On My Medication", rozszerzając jeszcze swoją prywatną listę rozweselaczy o dobrą muzykę w rytmie g-funku i letni cruising przez miasto w zamykających krążek "Funk 2 Da Head" oraz tytułowym "Take A Ride".Płycie tak naprawdę nie brakuje niczego. Pod kątem lirycznym stoi na dużo wyższym poziomie niż wydawane w tamtym okresie albumy g-funkowe – głównie za sprawą rapu gospodarza, który jest tekściarzem w krwi i kości, potrafiącym na swój unikalny sposób opowiedzieć wydawać by się mogło dość płytką oraz ograną już tematykę. Świetna zabawa słowem, leniwe flow z wrzucanymi miejscami przyśpieszeniami, a nawet lekkimi podśpiewkami tu i ówdzie sprawiają, że rap Bullet Loco jest po prostu inny, ciekawszy. Jego storytelling na temat ulicznego życia potrafi wciągnąć słuchacza, a opowieści o życiu penitencjarnym które zna od podszewki, pozwalają zatrzymać go na dłużej przy sobie. Podobnie jak wylewane z żalem frustracje, związane z całym amerykańskim systemem prawnym połowy lat 90-tych, które tak doskonale tu uwypuklił.Muzycznie także nie ma się do czego przyczepić. Dominuje tutaj g-funkowe brzmienie, z którego West Coast słynął w tych latach, zaskarbiając sobie coraz to nowsze rzesze sympatyków. Dzięki głębokim basom, ciężkim werblom i wszechobecnym syntezatorom, płyta weszła do kanonu gatunku pomimo tego, że ilość instrumentów obecnych na bitach nie jest tak obszerna, jak chociażby w produkcjach DJ Quika. Dominuje tu jednak bardziej ponury G-Funk, pełny mroczniejszych elementów, które cementują wizerunek Jayo Felony jako not to be fucked with. Słychać też nieco samplowanej klasyki (George Clinton, Teddy Pendergrass), bez której żadna tego typu płyta nie ma racji bytu. Co ciekawe, oprócz roli wydawcy i producenta wykonawczego, Jam Master Jay udzielił tu również pomocy w sferze produkcyjnej, stając za konsolą prawie połowy dostępnych na krążku utworów i dostarczając na album g-funkowe bomby najgrubszego kalibru ("Sherm Stick", "Imma Keep Bangin'", "Take A RIde"). Dzielnie wspierają go w tym Marlin Wiggins, Tony "T-Funk" Pearyer, Randy Allen i Prodagee Productions, a całość tworzy spójną muzycznie konsystencję, gdzie nawet motywy użyte w skreczach wydają się być idealnie dopasowane."Take A Ride" to dla wielu perła gatunku i materiał kompletny, pozbawiony słabszych momentów czy kawałków, które trzeba by usilnie skipować. Osobiście uważam go za niedoceniony klasyk – bardzo dopracowany przede wszystkim pod kątem lirycznym i mogący umknąć Waszemu radarowi w zalewie naprawdę mistrzowskich płyt z datą wydania wskazującą na rocznik 1995. Niestety ogrom konkurencji połączony z brakiem należytej promocji sprawiły, że premierę materiału przespało wiele osób i do dzisiaj łatwo go przeoczyć nadrabiając muzyczne zaległości. Niezależnie od tego, jest to pozycja obowiązkowa na półce każdego fana rapu z zachodniego wybrzeża, bo przed wydanie "Take A RIde" Jayo umieścił Daygo na mapie liczących się ośrodków hip-hopowych i mam nadzieję, że doczekamy się kiedyś reedycji tego albumu z prawdziwego zdarzenia, na której w formie bonusu Bullet dorzuci także "Zoom Zooms And Wam Wam", "Livin’ Foe Them 4 Thangz", "Piss On Your Tombstone" oraz oryginalną wersję "Imma Keep Bangin'" w należytej jakości. Loco! Nie ma co ukrywać, że lata 1994-1996 to czasy absolutnej dominacji zachodniego wybrzeża na mapie hip-hopu – zarówno pod kątem sprzedażowym, jak i samej popularności. W samym środku tego gorącego wydawniczo okresu, do głosu dochodzi również w końcu Jayo Felony, wypuszczając wiosną 1995 roku nakładem JMJ Records swój debiutancki krążek "Take A Ride". Płyta szybko zostaje doceniona przez fanów i krytyków, stając się klasykiem G-Funk ery. Paradoksalnie jednak, z biegiem lat został zarazem jednym z najbardziej niedocenionych oraz pomijanych arcydzieł, jakie ukazały się w epoce zdominowanej przez wykręcone piszczały i ciężko uderzające basy. Dlaczego zatem album, będący osobistym faworytem pewnie w niejednej kolekcji fana kalifornijskiego gangsta rapu, nie odniósł sukcesu komercyjnego na poziomie równym debiutu Tha Dogg Pound, czy pierwszego solo Warrena G?

Niestety to LP obnażyło całą niemoc wytwórni Def Jam – która poprzez swoją dywizję Rush Associated Labels, wspierała marketingowo JMJ Records, do promowania artystów spoza wschodniego wybrzeża. Wystarczy przypomnieć sobie perturbacje towarzyszące premierom płyt WC, The Dove Shack, South Central Cartel, Richie Richa czy Twinz, a nawet Scarface’a, by gołym okiem zauważyć że Def Jam West i South nigdy nie angażowały się pod kątem promocji w równym stopniu, co główny oddział przy wydawaniu krążków nowojorskich raperów. Nie przeszkodziło to jednak w osiągnięciu przez "Take a Ride" kultowego statusu wśród zdecydowanej większości słuchaczy g-funkowego nurtu.

Klimatyczny wstęp wprowadza nas w narrację albumu, który zaczyna się z przytupem dzięki otwierającemu „The Loc Is On His Own” – singlowej odzie dla ziomków z penitencjarki, opisującej więzienny żywot zza krat California Youth Authority i utrudniony przez tokontakt z najbliższymi. Generalnie po samych nazwach kawałków można się domyślić, że w tekstach przewijają się głównie gangsterskie opowieści o śmierci, narkotykach i przemocy, które wypełniają najmroczniejsze zakamarki San Diego. Ze znaną sobie liryczną gracją, Bullet Loco kreśli nam w "Imma Keep Bangin'" własną aktywność jako członek jednego z setów Crips, by za chwilę przy pomocy "Homicide" zobrazować nam kulisy przestępczości na swoim podwórku. Bluesowy akompaniament utworu perfekcyjnie wprowadza nas po drodze przez "Love Boat" (które pewnie znajdzie uznanie głównie w uszach miłośników jarania PCP) w leniwy klimat "Sherm Stick" – bezsprzecznie największej perełki na krążku i jednego z najlepszych kawałków w artystycznym dorobku Jayo Felony. "Brothas & Sistas", lub jak kto woli – "Niggas And Bitches" - zapożyczone z sountracku do "Jason’s Lyric", czy "Bitch I’m Through" to kolejne numery o trudnościach w relacjach damsko-męskich, które można traktować jako chwilowy przerywnik i odskocznię od motywu przewodniego płyty, jakim jest gangbang shit (on Crip). Dzięki mrocznej gitarze elektrycznej rozbrzmiewającej w "Can’t Keep A Gee Down" oraz "Day 1" szybko jednak wracamy z contentem na właściwe tory, lądując przy dźwiękach fortepianu za kratami "Penitentiary Bound", gdzie rozgrywa się prawdziwa szkoła przetrwania. To właśnie zakładzie karnym Bullet Loco musi zmierzyć się z rasizmem strażników, opisanym w "Don’t Call Me Nigga", zaś lekarstwem na całe zło i odskocznią od stresu oraz problemów psychologicznych wydają się być jedynie używki. Tak przynajmniej przedstawia nam to na "They Got Me On My Medication", rozszerzając jeszcze swoją prywatną listę rozweselaczy o dobrą muzykę w rytmie g-funku i letni cruising przez miasto w zamykających krążek "Funk 2 Da Head" oraz tytułowym "Take A Ride".

Płycie tak naprawdę nie brakuje niczego. Pod kątem lirycznym stoi na dużo wyższym poziomie niż wydawane w tamtym okresie albumy g-funkowe – głównie za sprawą rapu gospodarza, który jest tekściarzem w krwi i kości, potrafiącym na swój unikalny sposób opowiedzieć wydawać by się mogło dość płytką oraz ograną już tematykę. Świetna zabawa słowem, leniwe flow z wrzucanymi miejscami przyśpieszeniami, a nawet lekkimi podśpiewkami tu i ówdzie sprawiają, że rap Bullet Loco jest po prostu inny, ciekawszy. Jego storytelling na temat ulicznego życia potrafi wciągnąć słuchacza, a opowieści o życiu penitencjarnym które zna od podszewki, pozwalają zatrzymać go na dłużej przy sobie. Podobnie jak wylewane z żalem frustracje, związane z całym amerykańskim systemem prawnym połowy lat 90-tych, które tak doskonale tu uwypuklił.

Muzycznie także nie ma się do czego przyczepić. Dominuje tutaj g-funkowe brzmienie, z którego West Coast słynął w tych latach, zaskarbiając sobie coraz to nowsze rzesze sympatyków. Dzięki głębokim basom, ciężkim werblom i wszechobecnym syntezatorom, płyta weszła do kanonu gatunku pomimo tego, że ilość instrumentów obecnych na bitach nie jest tak obszerna, jak chociażby w produkcjach DJ Quika. Dominuje tu jednak bardziej ponury G-Funk, pełny mroczniejszych elementów, które cementują wizerunek Jayo Felony jako not to be fucked with. Słychać też nieco samplowanej klasyki (George Clinton, Teddy Pendergrass), bez której żadna tego typu płyta nie ma racji bytu. Co ciekawe, oprócz roli wydawcy i producenta wykonawczego, Jam Master Jay udzielił tu również pomocy w sferze produkcyjnej, stając za konsolą prawie połowy dostępnych na krążku utworów i dostarczając na album g-funkowe bomby najgrubszego kalibru ("Sherm Stick", "Imma Keep Bangin'", "Take A RIde"). Dzielnie wspierają go w tym Marlin Wiggins, Tony "T-Funk" Pearyer, Randy Allen i Prodagee Productions, a całość tworzy spójną muzycznie konsystencję, gdzie nawet motywy użyte w skreczach wydają się być idealnie dopasowane.

"Take A Ride"to dla wielu perła gatunku i materiał kompletny, pozbawiony słabszych momentów czy kawałków, które trzeba by usilnie skipować. Osobiście uważam go za niedoceniony klasyk – bardzo dopracowany przede wszystkim pod kątem lirycznym i mogący umknąć Waszemu radarowi w zalewie naprawdę mistrzowskich płyt z datą wydania wskazującą na rocznik 1995. Niestety ogrom konkurencji połączony z brakiem należytej promocji sprawiły, że premierę materiału przespało wiele osób i do dzisiaj łatwo go przeoczyć nadrabiając muzyczne zaległości. Niezależnie od tego, jest to pozycja obowiązkowa na półce każdego fana rapu z zachodniego wybrzeża, bo przed wydanie "Take A RIde" Jayo umieścił Daygo na mapie liczących się ośrodków hip-hopowych i mam nadzieję, że doczekamy się kiedyś reedycji tego albumu z prawdziwego zdarzenia, na której w formie bonusu Bullet dorzuci także "Zoom Zooms And Wam Wam", "Livin’ Foe Them 4 Thangz", "Piss On Your Tombstone" oraz oryginalną wersję "Imma Keep Bangin'" w należytej jakości. Loco!

]]>
Jayo Felony ft. DMX & Method Man "Whatcha Gonna Do?" (Diggin' In The Videos #366)https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-30,jayo-felony-ft-dmx-method-man-whatcha-gonna-do-diggin-in-the-videos-366https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-30,jayo-felony-ft-dmx-method-man-whatcha-gonna-do-diggin-in-the-videos-366April 30, 2020, 3:31 pmPaweł MiedzielecSukces debiutanckiego krążka "Take A Ride" z pewnością otworzył dla Jayo Felony mnóstwo drzwi, za którymi czaiły się kolejne okazje by wznieść swoją karierę na jeszcze wyższy poziom. Pierwsza z nich nadarzyła się dość szybko, kiedy Jam Master Jay - mentor i dotychczasowy wydawca rapera, pomógł mu sfinalizować kontakt z legendarnym nowojorskim labelem Def Jam Records. Tym sposobem, niecałe 3 lata później po debiucie, na sklepowych półkach ląduje drugi solowy album artysty: "Whatcha Gonna Do?".Wspierana promocyjnie singlem z tytułowego kawałka, płyta wydana w dużej wytwórni miała w założeniu być przeznaczona głównie dla mainstreamowego odbiorcy. Stąd pojawienie się w głównym utworze ksywek wielkiego formatu jak DMX i Method Man, którzy w tamtym okresie rozdawali karty, jeśli chodzi o popularność i sprzedaż (szczególnie pierwszy z nich). Produkcją numeru dla przeciwwagi East Coastowej prezencji zajął się DJ Silk (odpowiadający za lwią część bitów na samym albumie), który zadbał o to, aby zachować odpowiedni West Coast feel kawałka, samplując klasyczne "More Bounce To The Ounce", wykonane przez ikony funku – ekipę Zapp. "Whatcha Gonna Do?" cieszyło się na tyle sporym sukcesem komercyjnym, że track dotarł do 45 miejsca listy Billboard R&B/Hip-Hop Airplay, a następnie został uwzględniony obok nagrań innych znanych artystów (Jay-Z, Faith Evans, Babyface czy Erykah Badu) na soundtracku do komedii romantycznej "Hav Plenty".Dodatkowo – co do dnia dzisiejszego jest rzadkim zabiegiem, na płycie ukazał się też oficjalny remix utworu (przeważnie wędrują one na wersję fizyczną singla) z gościnnym udziałem Redmana oraz członków Westside Connection: Mack 10 i WC. Nowa odsłona kawałka wyszła ponownie spod ręki producenta oryginału i trzeba przyznać, że Funk Doctor skradł tutaj show, zjadając ten utwór swoją zwrotką."Whatcha Gonna Do?" do dziś jest pewnie najbardziej rozpoznawalnym nagraniem w dorobku Jayo Felony w oczach przeciętnego słuchacza i patrząc z perspektywy czasu, można mieć jedynie pretensje do władz Def Jam Records, że nie zainwestowali oni odpowiednio dużo czasu i pieniędzy ani w promocję samego materiału, ani dalszy rozwój kariery Bullet Loco. W efekcie czego kolejny LP artysty – zapowiadane na końcówkę 2000 roku "Hotter Than Fish Grease" nigdy się nie okazało, a on sam opuścił finalnie label w niesławie, podążając śladami innych Kalifornijskich mc’s, jak chociażby Warren G, których potencjału wytwórnia również nie potrafiła nigdy w pełnym stopniu wykorzystać… szkoda.Sukces debiutanckiego krążka "Take A Ride" z pewnością otworzył dla Jayo Felony mnóstwo drzwi, za którymi czaiły się kolejne okazje by wznieść swoją karierę na jeszcze wyższy poziom. Pierwsza z nich nadarzyła się dość szybko, kiedy Jam Master Jay - mentor i dotychczasowy wydawca rapera, pomógł mu sfinalizować kontakt z legendarnym nowojorskim labelem Def Jam Records. Tym sposobem, niecałe 3 lata później po debiucie, na sklepowych półkach ląduje drugi solowy album artysty: "Whatcha Gonna Do?".

Wspierana promocyjnie singlem z tytułowego kawałka, płyta wydana w dużej wytwórni miała w założeniu być przeznaczona głównie dla mainstreamowego odbiorcy. Stąd pojawienie się w głównym utworze ksywek wielkiego formatu jak DMX i Method Man, którzy w tamtym okresie rozdawali karty, jeśli chodzi o popularność i sprzedaż (szczególnie pierwszy z nich). Produkcją numeru dla przeciwwagi East Coastowej prezencji zajął się DJ Silk (odpowiadający za lwią część bitów na samym albumie), który zadbał o to, aby zachować odpowiedni West Coast feel kawałka, samplując klasyczne "More Bounce To The Ounce", wykonane przez ikony funku – ekipę Zapp. "Whatcha Gonna Do?" cieszyło się na tyle sporym sukcesem komercyjnym, że track dotarł do 45 miejsca listy Billboard R&B/Hip-Hop Airplay, a następnie został uwzględniony obok nagrań innych znanych artystów (Jay-Z, Faith Evans, Babyface czy Erykah Badu) na soundtracku do komedii romantycznej "Hav Plenty".

Dodatkowo – co do dnia dzisiejszego jest rzadkim zabiegiem, na płycie ukazał się też oficjalny remix utworu (przeważnie wędrują one na wersję fizyczną singla) z gościnnym udziałem Redmana oraz członków Westside Connection: Mack 10 i WC. Nowa odsłona kawałka wyszła ponownie spod ręki producenta oryginału i trzeba przyznać, że Funk Doctor skradł tutaj show, zjadając ten utwór swoją zwrotką.

"Whatcha Gonna Do?" do dziś jest pewnie najbardziej rozpoznawalnym nagraniem w dorobku Jayo Felony w oczach przeciętnego słuchacza i patrząc z perspektywy czasu, można mieć jedynie pretensje do władz Def Jam Records, że nie zainwestowali oni odpowiednio dużo czasu i pieniędzy ani w promocję samego materiału, ani dalszy rozwój kariery Bullet Loco. W efekcie czego kolejny LP artysty – zapowiadane na końcówkę 2000 roku "Hotter Than Fish Grease" nigdy się nie okazało, a on sam opuścił finalnie label w niesławie, podążając śladami innych Kalifornijskich mc’s, jak chociażby Warren G, których potencjału wytwórnia również nie potrafiła nigdy w pełnym stopniu wykorzystać… szkoda.

]]>
Jayo Felony "The Loc Is On His Own" (Diggin' In The Videos #365)https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-28,jayo-felony-the-loc-is-on-his-own-diggin-in-the-videos-365https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-28,jayo-felony-the-loc-is-on-his-own-diggin-in-the-videos-365April 28, 2020, 2:35 pmPaweł MiedzielecDzisiejszym wpisem przenosimy się do roku 1995, kiedy swoją premierę ma już debiutancki album Jayo Felony - "Take A Ride", któremu więcej miejsca poświęcę w osobnym wpisie. Płyta szybko staje się kamienien milowym w ówczesnej karierze rapera, a jednym z najjaśniejszych momentów na krążku jest bez wątpienia otwierający całe LP utwór "The Loc Is On His Own", który szybko wędruje na singiel mający wesprzeć promocyjnie cały materiał i pociągnąć go dalej sprzedażowo.Piękna, laidbackowa produkcja z piszczałami od Prodagee Productions, zgrabnie wykorzystująca dorobek George'a Clintona i P-Funk All Stars w postaci sampla z utworu "T.A.P.O.A.F.O.M. (Fly Away)", po który niecały rok później sięgnie również Big Myke przy okazji pracy nad własnym kawałkiem "All Uv It" na poczet ścieżki dźwiękowej do filmu "Sunset Park". Pierwsze skrzypce w tym numerze gra jednak Bullet Loco, który pokazując pełnię swoich lirycznych możliwości, gniecie świetny bit jeszcze lepszą warstwą liryczną."The Loc Is On His Own" to utwór kompletny, mający w sobie wszystko, co powinno cechować ponadczasowe nagranie - unikalny koncept, świetną treść, mistrzowskie wykonanie i ładne opakowanie w postaci obrazka, który wizualizuje nam całość zdarzeń w tekście. Sam zainteresowany tak po latach wspominał proces twórczy nad tym kawałkiem:Chciałem nagrać numer dla ludzi, którzy przebywają z dala od domu. Nie koniecznie w więzieniu. bo możesz być gdziekolwiek - np. w collage'u... Jesteś z dala od swoich bliskich, którzy sponsorują Twój pobyt, a Ty nie możesz nawet zadzwonić do nich tak często jakbyś chciał. Każdy kto kiedykolwiek przeżył dłuższą rozłąkę z życzliwymi mu osobami, może utożsamić się z tym kawałkiem. Szczególnie będąc osadzonym, bo to już w ogóle pokręcona sytuacja... osoby z zewnątrz nie zdają sobie sprawy, na jak absurdalnie wysokim poziomie są połączenia z zakładu, ale tak ten system jest skonstruowany. Dlatego chciałem, by ludzie poczuli to uczucie odseparowania i towarzyszące temu emocje kiedy nagrywałem ten track... To wciąż jeden z moich ulubionych utwórów w karierze."Singiel swoją kreatywnością nadal bije na głowę większość wypuszczanych obecnie rzeczy, choć ciężko uwierzyć że od momentu jego powstania minęło już ćwierć wieku. Jeśli zatem dopiero zaczynasz swoją przygodę z rapem Jayo Felony - "The Loc Is On His Own" będzie dla Ciebie idealnym otwarciem i ciężko wyobrazić sobie lepszy start w poznawaniu dyskografii jakiegokolwiek artysty.Dzisiejszym wpisem przenosimy się do roku 1995, kiedy swoją premierę ma już debiutancki album Jayo Felony - "Take A Ride", któremu więcej miejsca poświęcę w osobnym wpisie. Płyta szybko staje się kamienien milowym w ówczesnej karierze rapera, a jednym z najjaśniejszych momentów na krążku jest bez wątpienia otwierający całe LP utwór "The Loc Is On His Own", który szybko wędruje na singiel mający wesprzeć promocyjnie cały materiał i pociągnąć go dalej sprzedażowo.

Piękna, laidbackowa produkcja z piszczałami od Prodagee Productions, zgrabnie wykorzystująca dorobek George'a Clintona i P-Funk All Stars w postaci sampla z utworu "T.A.P.O.A.F.O.M. (Fly Away)", po który niecały rok później sięgnie również Big Myke przy okazji pracy nad własnym kawałkiem "All Uv It" na poczet ścieżki dźwiękowej do filmu "Sunset Park". Pierwsze skrzypce w tym numerze gra jednak Bullet Loco, który pokazując pełnię swoich lirycznych możliwości, gniecie świetny bit jeszcze lepszą warstwą liryczną.

"The Loc Is On His Own" to utwór kompletny, mający w sobie wszystko, co powinno cechować ponadczasowe nagranie - unikalny koncept, świetną treść, mistrzowskie wykonanie i ładne opakowanie w postaci obrazka, który wizualizuje nam całość zdarzeń w tekście. Sam zainteresowany tak po latach wspominał proces twórczy nad tym kawałkiem:

Chciałem nagrać numer dla ludzi, którzy przebywają z dala od domu. Nie koniecznie w więzieniu. bo możesz być gdziekolwiek - np. w collage'u... Jesteś z dala od swoich bliskich, którzy sponsorują Twój pobyt, a Ty nie możesz nawet zadzwonić do nich tak często jakbyś chciał. Każdy kto kiedykolwiek przeżył dłuższą rozłąkę z życzliwymi mu osobami, może utożsamić się z tym kawałkiem. Szczególnie będąc osadzonym, bo to już w ogóle pokręcona sytuacja... osoby z zewnątrz nie zdają sobie sprawy, na jak absurdalnie wysokim poziomie są połączenia z zakładu, ale tak ten system jest skonstruowany. Dlatego chciałem, by ludzie poczuli to uczucie odseparowania i towarzyszące temu emocje kiedy nagrywałem ten track... To wciąż jeden z moich ulubionych utwórów w karierze."

Singiel swoją kreatywnością nadal bije na głowę większość wypuszczanych obecnie rzeczy, choć ciężko uwierzyć że od momentu jego powstania minęło już ćwierć wieku. Jeśli zatem dopiero zaczynasz swoją przygodę z rapem Jayo Felony - "The Loc Is On His Own" będzie dla Ciebie idealnym otwarciem i ciężko wyobrazić sobie lepszy start w poznawaniu dyskografii jakiegokolwiek artysty.

]]>
Jayo Felony "Livin' Foe Dem 4 Thangz" (Ot tak #217)https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-27,jayo-felony-livin-foe-dem-4-thangz-ot-tak-217https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-27,jayo-felony-livin-foe-dem-4-thangz-ot-tak-217April 27, 2020, 2:55 pmPaweł MiedzielecPrzybliżenie postaci Jayo Felony w ramach naszego tygodnia z artystą nie mogłoby się odbyć w inny sposób jak powrót do źródła, zatem - let's take it right back to where it all began. Przegląd twórczości rapera z San Diego rozpoczynamy więc od singla, który utorował mu drogę do wielkiej kariery i otworzył przed nim mainstreamowe wrota. Był to rok 1993, kiedy młody i zadziorny Bullet Loco – jako lokalna sensacja, świeżo po kolejnej wizycie w poprawczaku wypuszcza (jeszcze i tylko) na kasecie swój pierwszy breakout numer: "Livin' Foe Dem 4 Thangz".Maxi-singiel, na którym pojawia się także utwór "Piss On Your TOmbstone", zostaje wyprodukowany własnym sumptem i wydany niezależnie pod szyldem Locco Records, które z czasem przekształci się we własne wydawnictwo Locco Entertainment. Sam kawałek w kwestii muzycznej brzmi jeszcze surowo, ale wokalnie słyszymy już tutaj pierwsze przebłyski talentu, którym niewątpliwie 23-letni wówczas James Savage już dysponował. Wyraziste flow oraz niekonwencjonalny styl delivery, polegający na celowym przyśpieszeniu i spowolnieniu tempa wypluwanych z siebie wersów, który z czasem stanie się cechą charakterystyczną jego nawijki.Z perspektywy czasu, "Livin' Foe Dem 4 Thangz" można traktować jako przedsmak nadchodzących wydarzeń w życiu muzyka. Kawałek zapisze się bowiem jako pierwszy jasny punkt na mapie dokonań reprezentanta Daygo, pokazując drzemiący w nim potencjał jako rapera oraz autora tekstów, którego od podboju mainstreamu dzielą tylko dwie rzeczy: dostęp do porządnego studia, oraz brak mentora który poprowadziłby go przez jasne i ciemne strony rap biznesu. Tym kimś niecały rok później okaże się Jam Master Jay, przygarniając młodego JayO pod swoje skrzydła i pomagając zrealizować profesjonalnie brzmiący materiał, którym będzie debiutancki klasyk "Take A Ride".Przybliżenie postaci Jayo Felony w ramach naszego tygodnia z artystą nie mogłoby się odbyć w inny sposób jak powrót do źródła, zatem - let's take it right back to where it all began. Przegląd twórczości rapera z San Diego rozpoczynamy więc od singla, który utorował mu drogę do wielkiej kariery i otworzył przed nim mainstreamowe wrota. Był to rok 1993, kiedy młody i zadziorny Bullet Loco – jako lokalna sensacja, świeżo po kolejnej wizycie w poprawczaku wypuszcza (jeszcze i tylko) na kasecie swój pierwszy breakout numer: "Livin' Foe Dem 4 Thangz".

Maxi-singiel, na którym pojawia się także utwór "Piss On Your TOmbstone", zostaje wyprodukowany własnym sumptem i wydany niezależnie pod szyldem Locco Records, które z czasem przekształci się we własne wydawnictwo Locco Entertainment. Sam kawałek w kwestii muzycznej brzmi jeszcze surowo, ale wokalnie słyszymy już tutaj pierwsze przebłyski talentu, którym niewątpliwie 23-letni wówczas James Savage już dysponował. Wyraziste flow oraz niekonwencjonalny styl delivery, polegający na celowym przyśpieszeniu i spowolnieniu tempa wypluwanych z siebie wersów, który z czasem stanie się cechą charakterystyczną jego nawijki.

Z perspektywy czasu, "Livin' Foe Dem 4 Thangz" można traktować jako przedsmak nadchodzących wydarzeń w życiu muzyka. Kawałek zapisze się bowiem jako pierwszy jasny punkt na mapie dokonań reprezentanta Daygo, pokazując drzemiący w nim potencjał jako rapera oraz autora tekstów, którego od podboju mainstreamu dzielą tylko dwie rzeczy: dostęp do porządnego studia, oraz brak mentora który poprowadziłby go przez jasne i ciemne strony rap biznesu. Tym kimś niecały rok później okaże się Jam Master Jay, przygarniając młodego JayO pod swoje skrzydła i pomagając zrealizować profesjonalnie brzmiący materiał, którym będzie debiutancki klasyk "Take A Ride".

]]>
Jayo Felony naszym Artystą Tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2020-04-26,jayo-felony-naszym-artysta-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2020-04-26,jayo-felony-naszym-artysta-tygodniaOctober 11, 2020, 11:14 pmPaweł MiedzielecHardkorowi fani od 25 lat wołają na niego zwyczajnie Bullet Loco. Nowemu pokoleniu słuchaczy dał się poznać całkiem nie dawno z imienia i nazwiska, jako James Savage. Pierwsze wrażenie pozostaje jednak niezmienne - każdy, kto przez ostatnie ćwierć wieku przynajmniej raz zetknął się z twórczością Jayo Felony wie, że po tym kontakcie nie tylko ksywka zapada w pamięć. Legenda West Coastu, jeden z najlepszych tekściarzy od Los Angeles, przez Houston i Atlantę, aż po Nowy Jork oraz człowiek, który w pojedynkę wprowadził San Diego na rapowe salony. Zatwardziały crip, niestroniący od beefów, z klasycznym albumem za pasem oraz przynajmniej kilkoma gościnnymi występami, które każdy szanujący się koneser zachodniego wybrzeża powinien wymienić z pamięci niezależnie od okoliczności.W nadchodzącym tygodniu przedstawię Wam jego Crip-Hop z bliższej perspektywy - od najważniejszych klasyków aż po najnowszy materiał, którego premiery doczekaliśmy się w końcu po dłuższej nieobecności w zeszłym roku. Całość zwieńczy zapis kilkunastominutowej rozmowy, jaką miałem okazję przeprowadzić z artystą przy okazji listopadowego koncertu w Warszawie, w ramach trasy "West Coast Takeover Tour", której przewodniczył Xzibit. Panie i Panowie - Jayo Felony Week uważam za otwarty! #DaygoFinestWszystkie artykuły znajdziecie na bieżąco tutajHardkorowi fani od 25 lat wołają na niego zwyczajnie Bullet Loco. Nowemu pokoleniu słuchaczy dał się poznać całkiem nie dawno z imienia i nazwiska, jako James Savage.Pierwsze wrażenie pozostaje jednak niezmienne - każdy, kto przez ostatnie ćwierć wieku przynajmniej raz zetknął się z twórczością Jayo Felony wie, że po tym kontakcie nie tylko ksywka zapada w pamięć. Legenda West Coastu, jeden z najlepszych tekściarzy od Los Angeles, przez Houston i Atlantę, aż po Nowy Jork oraz człowiek, który w pojedynkę wprowadził San Diego na rapowe salony. Zatwardziały crip, niestroniący od beefów, z klasycznym albumem za pasem oraz przynajmniej kilkoma gościnnymi występami, które każdy szanujący się koneser zachodniego wybrzeża powinien wymienić z pamięci niezależnie od okoliczności.

W nadchodzącym tygodniu przedstawię Wam jego Crip-Hop z bliższej perspektywy - od najważniejszych klasyków aż po najnowszy materiał, którego premiery doczekaliśmy się w końcu po dłuższej nieobecności w zeszłym roku. Całość zwieńczy zapis kilkunastominutowej rozmowy, jaką miałem okazję przeprowadzić z artystą przy okazji listopadowego koncertu w Warszawie, w ramach trasy "West Coast Takeover Tour", której przewodniczył Xzibit. Panie i Panowie - Jayo Felony Week uważam za otwarty! #DaygoFinest

Wszystkie artykuły znajdziecie na bieżąco tutaj

]]>
Jayo Felony - pierwszy singiel z nowego albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-07-12,jayo-felony-pierwszy-singiel-z-nowego-albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-07-12,jayo-felony-pierwszy-singiel-z-nowego-albumuJuly 12, 2011, 10:00 amPaweł MiedzielecPo prawie dziesięciu latach od wydania ostatniego solowego albumu "Crip Hop", na scenę z nowym materiałem powraca Bullet Loco! Reprezentant San Diego, autor klasycznego g-funkowego albumu "Take A Ride" po odejściu z labelu Treacherous Records i zarzuceniu prac nad płytą "Don't Get Meatballed" pracuje od jakiegoś czasu nad nowym krążkiem.LP "Hood Invasion", bo o nim tutaj mowa ma się ukazać jeszcze w tym roku nakładem wytwórni rapera - Loco Entertainment. Za produkcję utworów odpowiadać będą m.in. Sir Jinx oraz Tha Chill. Goście są na razie owiani tajemnicą ale mamy już dla was pierwszy singiel do odsłuchu - "Hug The Bloc". Możecie go sobie sprawdzić poniżej - Polecam!

Po prawie dziesięciu latach od wydania ostatniego solowego albumu "Crip Hop", na scenę z nowym materiałem powraca Bullet Loco! Reprezentant San Diego, autor klasycznego g-funkowego albumu "Take A Ride" po odejściu z labelu Treacherous Records i zarzuceniu prac nad płytą "Don't Get Meatballed" pracuje od jakiegoś czasu nad nowym krążkiem.
LP "Hood Invasion", bo o nim tutaj mowa ma się ukazać jeszcze w tym roku nakładem wytwórni rapera - Loco Entertainment.
Za produkcję utworów odpowiadać będą m.in. Sir Jinx oraz Tha Chill.
Goście są na razie owiani tajemnicą ale mamy już dla was pierwszy singiel do odsłuchu - "Hug The Bloc". Możecie go sobie sprawdzić poniżej - Polecam!



]]>