popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) The Pharcydehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/19137/The-PharcydeJuly 7, 2024, 2:02 pmpl_PL © 2024 Admin strony"Still D.R.E." to nie wszystko - Wiz Khalifa w remiksach 7 klasykówhttps://popkiller.kingapp.pl/2020-04-25,still-dre-to-nie-wszystko-wiz-khalifa-w-remiksach-7-klasykowhttps://popkiller.kingapp.pl/2020-04-25,still-dre-to-nie-wszystko-wiz-khalifa-w-remiksach-7-klasykowOctober 11, 2020, 11:14 pmAdmin stronyTo już 10 lat od czasu, gdy Wiz poprzez "Kush & O.J." wdarł się na radary słuchaczy z całego świata. Przez ten czas raper z Pittsburgha wykreował własny styl, brzmienie i niezmiennie zgrabnie odnajduje się zarówno w leniwym, mocno korzennym klimacie, jak i w soczyście newschoolowych bangerach. Od zawsze Khalifa miał też słabość do klasyki, wielokrotnie oddawał ukłony starszym graczom, nagrywał z nimi albumy (Snoop Dogg) czy brał pod skrzydła podbijając ponownie popularność (Juicy J). Od pierwszych mixtape'ów uwielbiał też wskakiwać na klasyczne bity - jako że na wydanym w 4/20 "The Saga of Wiz Khalifa" dostajemy szeroko komentowaną nową wersję "Still D.R.E." to postanowiliśmy przypomnieć Wam także i inne!Vato (2007, Snoop Dogg feat. B-Real - Vato)Parę lat zanim Wiz i Snoop znaleźli w sobie bratnie dusze, młody głodny Khalifa postanowił wjechać z pazurem na bit z hitowego singla Dogga. Pyskaty, agresywny, skaczący po bicie z energią - to jeszcze całkiem inne stilo niż rozleniwiony Wiz post-kush&oj. I dobrze pokazujący, że już w wieku 20 lat miał sporo do pokazania.[[{"fid":"58677","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]Won't Land (2009, Camp Lo - Luchini)"Zawsze chciałem to zrobić" - rozpoczyna Wiz wjazd na kultowy bit autorstwa Ski Beatza na wydanym w 2009 roku "Burn After Rolling", serwując nam pełną energii interpretację największego hitu w dorobku Camp Lo. W tym przypadku historia miała także naturalny ciąg dalszy, bo mniej więcej w tamtym okresie legendarny Ski postanowił lekko odświeżyć swoje brzmienie, a to dzięki współpracy z Curren$ym przy serii "Pilot Talk" stworzyło podbudowę pod klimat 'Jet Life', który 10 lat temu opanował nasze głośniki. Tam Wiz czuł się jak ryba w wodzie, a jego wspólne numery z Curren$ym często stanowią perfekcyjny balans starego i nowego brzmienia. Dorzucamy jeszcze rozmowę Khalify ze Skim Beatzem z 2011 roku, gdzie Ski porównywał swój start znajomości z Wizem do tego, gdy kilkanaście lat wcześniej zapoznał się z... Jayem Z przed jego debiutem. I swoją drogą polecamy "Scaling The Building" nagrane przez Ski wspólnie z Wizem i Curren$ym, bo był to piękny banger.[[{"fid":"40102","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"58673","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Name On The Cloud (2009, The Pharcyde - Runnin)Wiz na bicie J Dilli? Mamy to. Lata mixtape'owe to masa ciekawych remiksów i zabawy muzyką ze strony Księcia Pittsburgha, na warsztat brane były zarówno najnowsze hity jak klasyki, Khalifa bawił się flow, patentami a wszystko kipiało organiczną oddolną zajawą. Tutaj esencjonalne brzmienie z klasyka The Pharcyde posłużyło za podkład do singla promującego "Flight School" i świetnie ukazuje z czego wyrosło upalone soulfulowe brzmienie, które dostawaliśmy na tape'ach w kolejnych latach.[[{"fid":"58678","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]So Gangsta (2019, Common - I Used To Love H.E.R.) + Smokin Section (2020, Common - 6th Sense)Jeden z najpiękniejszych singli i bitów w historii rapu wywołał u Wiza chęć cofnięcia się do starych czasów i powspominanie młodych lat, a dodatkowo kolejny raz przekonaliśmy się jak zgrabnie szef Taylor Gangu przechodzi od klasycznej rytmicznie nawijki do rozlanego wczutkowego śpiewu. Przy okazji przypominamy co pisaliśmy o samym "I Used To Love H.E.R.", jednym z najważniejszych utworów lat '90 i jednym z najbardziej ikonicznych konceptów w historii rapu.PS. A na bit Commona Wiz wleciał jeszcze raz - w tym roku dostaliśmy "Smokin Section" nagrane na podkładzie z "6th Sense". Może do 3 razy sztuka i pora na wspólny kawałek?[[{"fid":"58674","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"58668","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]]Vanity Fair (2020, Mobb Deep - Survival of the Fittest)"The Infamous" (dziś 25 rocznica premiery!) to jeden z albumów definiujących brud, surowość i niepokorność nowojorskich ulic połowy lat '90. Zbasowane, piwniczne brzmienie Havoca stanowiło tło do bezkompromisowych, brutalnych i ostrych opowieści dwójki młodziaków z QB. Wydaje się to całkowicie odległe od stylistyki Wiza? Thomaz postanowił podjąć wyzwanie na początku tego roku, wskakując na klasyczne "Survival of the Fittest".[[{"fid":"58667","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]Bammer (2020, RBL Posse - Don't Give Me No Bammer Weed)I na koniec coś 'dla wtajemniczonych' i coś opartego na przeróbce refrenu a nie bitu. Wiz podłapał tu hook z repertuaru klasycznej formacji na lokalnej scenie Bay Area. Zawarte na debiucie RBL Posse z 1992 roku "Don't Give Me No Bammer Weed" wprowadziło ich na listy Billboardu, a blisko 30 lat później Khalifa postanowił odświeżyć motto wraz z Mustardem. I choć RBL nie jest już aktywne blisko 20 lat a 2 z 3 członków składu nie żyje to Wiz postanowił dotrzeć do ostatniego z nich (Black C) i legitnie przyklepać swój tribute. "Szanuję to, że Wiz odświeżył nasz klasyk. Duża piątka też dla niego, że podjął kroki, by dotrzeć do mnie i uzyskać wsparcie. Bardzo podoba mi się ta wersja" - pisał Black C na Instagramie. I o to chodzi - wzajemny szacunek między pokoleniami to podstawa.[[{"fid":"58676","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]][[{"fid":"58675","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":360,"width":360,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]To już 10 lat od czasu, gdy Wiz poprzez "Kush & O.J." wdarł się na radary słuchaczy z całego świata. Przez ten czas raper z Pittsburgha wykreował własny styl, brzmienie i niezmiennie zgrabnie odnajduje się zarówno w leniwym, mocno korzennym klimacie, jak i w soczyście newschoolowych bangerach. Od zawsze Khalifa miał też słabość do klasyki, wielokrotnie oddawał ukłony starszym graczom, nagrywał z nimi albumy (Snoop Dogg) czy brał pod skrzydła podbijając ponownie popularność (Juicy J). Od pierwszych mixtape'ów uwielbiał też wskakiwać na klasyczne bity - jako że na wydanym w 4/20 "The Saga of Wiz Khalifa" dostajemy szeroko komentowaną nową wersję "Still D.R.E." to postanowiliśmy przypomnieć Wam także i inne!

Vato (2007, Snoop Dogg feat. B-Real - Vato)

Parę lat zanim Wiz i Snoop znaleźli w sobie bratnie dusze, młody głodny Khalifa postanowił wjechać z pazurem na bit z hitowego singla Dogga. Pyskaty, agresywny, skaczący po bicie z energią - to jeszcze całkiem inne stilo niż rozleniwiony Wiz post-kush&oj. I dobrze pokazujący, że już w wieku 20 lat miał sporo do pokazania.

[[{"fid":"58677","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

Won't Land (2009, Camp Lo - Luchini)

"Zawsze chciałem to zrobić" - rozpoczyna Wiz wjazd na kultowy bit autorstwa Ski Beatza na wydanym w 2009 roku "Burn After Rolling", serwując nam pełną energii interpretację największego hitu w dorobku Camp Lo. W tym przypadku historia miała także naturalny ciąg dalszy, bo mniej więcej w tamtym okresie legendarny Ski postanowił lekko odświeżyć swoje brzmienie, a to dzięki współpracy z Curren$ym przy serii "Pilot Talk" stworzyło podbudowę pod klimat 'Jet Life', który 10 lat temu opanował nasze głośniki. Tam Wiz czuł się jak ryba w wodzie, a jego wspólne numery z Curren$ym często stanowią perfekcyjny balans starego i nowego brzmienia. Dorzucamy jeszcze rozmowę Khalify ze Skim Beatzem z 2011 roku, gdzie Ski porównywał swój start znajomości z Wizem do tego, gdy kilkanaście lat wcześniej zapoznał się z... Jayem Z przed jego debiutem. I swoją drogą polecamy "Scaling The Building" nagrane przez Ski wspólnie z Wizem i Curren$ym, bo był to piękny banger.

[[{"fid":"40102","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"58673","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Name On The Cloud (2009, The Pharcyde - Runnin)

Wiz na bicie J Dilli? Mamy to. Lata mixtape'owe to masa ciekawych remiksów i zabawy muzyką ze strony Księcia Pittsburgha, na warsztat brane były zarówno najnowsze hity jak klasyki, Khalifa bawił się flow, patentami a wszystko kipiało organiczną oddolną zajawą. Tutaj esencjonalne brzmienie z klasyka The Pharcyde posłużyło za podkład do singla promującego "Flight School" i świetnie ukazuje z czego wyrosło upalone soulfulowe brzmienie, które dostawaliśmy na tape'ach w kolejnych latach.

[[{"fid":"58678","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

So Gangsta (2019, Common - I Used To Love H.E.R.) + Smokin Section (2020, Common - 6th Sense)

Jeden z najpiękniejszych singli i bitów w historii rapu wywołał u Wiza chęć cofnięcia się do starych czasów i powspominanie młodych lat, a dodatkowo kolejny raz przekonaliśmy się jak zgrabnie szef Taylor Gangu przechodzi od klasycznej rytmicznie nawijki do rozlanego wczutkowego śpiewu. Przy okazji przypominamy co pisaliśmy o samym "I Used To Love H.E.R.", jednym z najważniejszych utworów lat '90 i jednym z najbardziej ikonicznych konceptów w historii rapu.

PS. A na bit Commona Wiz wleciał jeszcze raz - w tym roku dostaliśmy "Smokin Section" nagrane na podkładzie z "6th Sense". Może do 3 razy sztuka i pora na wspólny kawałek?

[[{"fid":"58674","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"58668","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]]

Vanity Fair (2020, Mobb Deep - Survival of the Fittest)

"The Infamous" (dziś 25 rocznica premiery!) to jeden z albumów definiujących brud, surowość i niepokorność nowojorskich ulic połowy lat '90. Zbasowane, piwniczne brzmienie Havoca stanowiło tło do bezkompromisowych, brutalnych i ostrych opowieści dwójki młodziaków z QB. Wydaje się to całkowicie odległe od stylistyki Wiza? Thomaz postanowił podjąć wyzwanie na początku tego roku, wskakując na klasyczne "Survival of the Fittest".

[[{"fid":"58667","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

Bammer (2020, RBL Posse - Don't Give Me No Bammer Weed)

I na koniec coś 'dla wtajemniczonych' i coś opartego na przeróbce refrenu a nie bitu. Wiz podłapał tu hook z repertuaru klasycznej formacji na lokalnej scenie Bay Area. Zawarte na debiucie RBL Posse z 1992 roku "Don't Give Me No Bammer Weed" wprowadziło ich na listy Billboardu, a blisko 30 lat później Khalifa postanowił odświeżyć motto wraz z Mustardem. I choć RBL nie jest już aktywne blisko 20 lat a 2 z 3 członków składu nie żyje to Wiz postanowił dotrzeć do ostatniego z nich (Black C) i legitnie przyklepać swój tribute. "Szanuję to, że Wiz odświeżył nasz klasyk. Duża piątka też dla niego, że podjął kroki, by dotrzeć do mnie i uzyskać wsparcie. Bardzo podoba mi się ta wersja" - pisał Black C na Instagramie. I o to chodzi - wzajemny szacunek między pokoleniami to podstawa.

[[{"fid":"58676","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

[[{"fid":"58675","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":360,"width":360,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

]]>
27. rocznica klasycznego debiutu The Pharcyde!https://popkiller.kingapp.pl/2019-11-24,27-rocznica-klasycznego-debiutu-the-pharcydehttps://popkiller.kingapp.pl/2019-11-24,27-rocznica-klasycznego-debiutu-the-pharcydeNovember 24, 2019, 3:56 pmMarcin Natali"Ohhhhh shit! – tym jakże wymownym, uniwersalnym zwrotem, mającym w ustach czterech sympatycznych wariatów z Miasta Aniołów trylion zastosowań, rozpoczynał się pierwszy debiutancki album The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde". Dosyć odważnie i nietypowo, ale w tej płycie nie ma nic typowego – i to jest w niej najpiękniejsze. To zwariowana przejażdżka po ścieżkach wytyczonych przez tryskających niepowtarzalnym humorem i młodzieńczą energią MC’s i jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się hip-hopowi początku lat 90." - pisałem kilka lat temu recenzując debiutancki album The Pharcyde w ramach naszego cyklu "Klasyk Na Weekend".Dzisiaj album ten obchodzi swoje 27. urodziny. Jak tworzenie samego krążka wspominają członkowie The Pharcyde?Wow, patrząc wstecz, to naprawdę zabawne, ponieważ teraz już jesteśmy starsi, ale kiedy to nagrywaliśmy, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to było aż tak magiczne i zabawne. Po prostu byliśmy sobą. Także słuchając tej płyty teraz, dostrzegam, jaka jest zabawna. Podoba mi się, jak wielu ludzi zainspirowała. Wywarła dużo większy wpływ, niż kiedykolwiek mogliśmy przypuszczać. - mówił mi Slimkid3 w rozmowie kilka lat temu, wspominając prace nad "Bizarre Ride II the Pharcyde". Odpowiedzialny za większość produkcji na płycie J-Swift dodał:Wnieśliśmy coś, co sprawia ludziom radość. Sami świetnie bawiliśmy się nagrywając ten album i żyjąc w ten sposób, co jest zresztą esencją hip-hopu - życie nim. Także wiesz... nawet nie umiem tego wyjaśnić. Obok mojego życia, moich dzieci i mojej żony, stawiam ten album... Chyba, że żona mnie wkurzy! Nie, żartuję. <śmiech>Nam nie pozostaje nic innego jak zachęcić was do sięgnięcia dziś (ponownie bądź po raz pierwszy) po ten niekwestionowany klasyk i wybrania się na tę jedyną w swoim rodzaju przejażdżkę. Pełen wywiad obejrzycie pod spodem.The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde" (Klasyk Na Weekend)[[{"fid":"50690","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Pod spodem cztery teledyski promujące krążek - przepiękne "Passin Me By", przezabawne "Ya Mama", luzackie, jazzujące "4 Better Or 4 Worse" i stanowiące solowy popis Slimkid3'a "Otha Fish":[[{"fid":"55622","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"55623","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"55624","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]][[{"fid":"55637","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]"Ohhhhh shit! – tym jakże wymownym, uniwersalnym zwrotem, mającym w ustach czterech sympatycznych wariatów z Miasta Aniołów trylion zastosowań, rozpoczynał się pierwszy debiutancki album The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde". Dosyć odważnie i nietypowo, ale w tej płycie nie ma nic typowego – i to jest w niej najpiękniejsze. To zwariowana przejażdżka po ścieżkach wytyczonych przez tryskających niepowtarzalnym humorem i młodzieńczą energią MC’s i jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się hip-hopowi początku lat 90." - pisałem kilka lat temu recenzując debiutancki album The Pharcyde w ramach naszego cyklu "Klasyk Na Weekend".

Dzisiaj album ten obchodzi swoje 27. urodziny. Jak tworzenie samego krążka wspominają członkowie The Pharcyde?

Wow, patrząc wstecz, to naprawdę zabawne, ponieważ teraz już jesteśmy starsi, ale kiedy to nagrywaliśmy, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to było aż tak magiczne i zabawne. Po prostu byliśmy sobą. Także słuchając tej płyty teraz, dostrzegam, jaka jest zabawna. Podoba mi się, jak wielu ludzi zainspirowała. Wywarła dużo większy wpływ, niż kiedykolwiek mogliśmy przypuszczać. - mówił mi Slimkid3 w rozmowie kilka lat temu, wspominając prace nad "Bizarre Ride II the Pharcyde". Odpowiedzialny za większość produkcji na płycie J-Swift dodał:

Wnieśliśmy coś, co sprawia ludziom radość. Sami świetnie bawiliśmy się nagrywając ten album i żyjąc w ten sposób, co jest zresztą esencją hip-hopu - życie nim. Także wiesz... nawet nie umiem tego wyjaśnić. Obok mojego życia, moich dzieci i mojej żony, stawiam ten album... Chyba, że żona mnie wkurzy! Nie, żartuję. <śmiech>

Nam nie pozostaje nic innego jak zachęcić was do sięgnięcia dziś (ponownie bądź po raz pierwszy) po ten niekwestionowany klasyk i wybrania się na tę jedyną w swoim rodzaju przejażdżkę. Pełen wywiad obejrzycie pod spodem.

The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde" (Klasyk Na Weekend)

[[{"fid":"50690","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Pod spodem cztery teledyski promujące krążek - przepiękne "Passin Me By", przezabawne "Ya Mama", luzackie, jazzujące "4 Better Or 4 Worse" i stanowiące solowy popis Slimkid3'a "Otha Fish":

[[{"fid":"55622","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"55623","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"55624","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

[[{"fid":"55637","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

]]>
TRDMRK "Hands Up" - członkowie The Pharcyde i Jurassic 5 atakują nowym klipem!https://popkiller.kingapp.pl/2019-02-18,trdmrk-hands-up-czlonkowie-the-pharcyde-i-jurassic-5-atakuja-nowym-klipemhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-02-18,trdmrk-hands-up-czlonkowie-the-pharcyde-i-jurassic-5-atakuja-nowym-klipemFebruary 18, 2019, 11:26 amMarcin NataliTRDMRK, czyli duet złożony z reprezentantów dwóch z najlepszych ekip wywodzących się z Zachodniego Wybrzeża - The Pharcyde i Jurassic 5, zaatakował swieżym singlem! Slimkid3 na mikrofonie i DJ Nu-Mark za konsoletą to bezwzględna gwarancja najwyższej jakości, o czym mieliśmy okazję przekonać się zresztą już w 2014 roku, kiedy panowie wypuścili pierwszy wspólny projekt, zatytułowany po prostu "Slimkid3 & DJ Nu-Mark"."Hands Up", w którym gościnnie pojawia się też Austin Antoine, to wiodący singiel z drugiego LP duetu i zaskakująco świeży, elektroniczny, pełen energii banger opatrzony kreatywnym, oryginalnym klipem, w którym występujące w numerze trio bawi się konwencją i w niecodzienny sposób odwiedza ikoniczne miejscówki Los Angeles. RĘCE!Przypominamy też nasz klimatyczny, półgodzinny videowywiad ze Slimkidem i ekipą Bizarre Ride Live - a w nim m.in. o czasach, kiedy nagrywali swój klasyczny debiut "Bizarre Ride II the Pharcyde", o sesjach open mic w Good Life Cafe, z których zrodziła się ich ekipa, jak i Jurassic 5; dniu, w którym poznali Ś.P. J Dillę; o "teorię budki telefonicznej" odnośnie Jay Dee, a także pracy nad genialnym, mega kreatywnym teledyskiem do "Drop". [[{"fid":"50690","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]TRDMRK, czyli duet złożony z reprezentantów dwóch z najlepszych ekip wywodzących się z Zachodniego Wybrzeża - The Pharcyde i Jurassic 5, zaatakował swieżym singlem! Slimkid3 na mikrofonie i DJ Nu-Mark za konsoletą to bezwzględna gwarancja najwyższej jakości, o czym mieliśmy okazję przekonać się zresztą już w 2014 roku, kiedy panowie wypuścili pierwszy wspólny projekt, zatytułowany po prostu "Slimkid3 & DJ Nu-Mark".

"Hands Up", w którym gościnnie pojawia się też Austin Antoine, to wiodący singiel z drugiego LP duetu i zaskakująco świeży, elektroniczny, pełen energii banger opatrzony kreatywnym, oryginalnym klipem, w którym występujące w numerze trio bawi się konwencją i w niecodzienny sposób odwiedza ikoniczne miejscówki Los Angeles. RĘCE!

Przypominamy też nasz klimatyczny, półgodzinny videowywiad ze Slimkidem i ekipą Bizarre Ride Live - a w nim m.in. o czasach, kiedy nagrywali swój klasyczny debiut "Bizarre Ride II the Pharcyde", o sesjach open mic w Good Life Cafe, z których zrodziła się ich ekipa, jak i Jurassic 5; dniu, w którym poznali Ś.P. J Dillę; o "teorię budki telefonicznej" odnośnie Jay Dee, a także pracy nad genialnym, mega kreatywnymteledyskiem do "Drop"

[[{"fid":"50690","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
The Pharcyde "Labcabincalifornia" (Klasyk na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2015-07-03,the-pharcyde-labcabincalifornia-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-07-03,the-pharcyde-labcabincalifornia-klasyk-na-weekendJuly 2, 2015, 9:44 pmMaciej WojszkunCóż, kolejnym Klasykiem na Weekend nie mógł być żaden inny album. Po zakręconej, przepełnionej megapozytywnymi groove'ami Dziwacznej Przejażdżce czas najwyższy przypomnieć sobie drugi, znacząco różny - acz nie mniej klasyczny krążek Pharcyde'ów. "Labcabincalifornia", album, który - przy okazji - w listopadzie tego roku obchodzić będzie okrągłą, dwudziestą rocznicę. Let me entertain you/And interphase you, with the new sound. The crew definitely is back again, zapomnijcie jednak o Bizarre Ride'owej krainie absurdu czy całych trackach dedykowanych szlachetnej sztuce ciskania po Twojej starej... "Labcabincalifornia" to krążek dojrzalszy, spokojniejszy, niemalże pozbawiony tej beztroski i odrobiny (?!) szaleństwa. Niemalże - ślady "Bizarre Ride" znaleźc można choćby w posse-cucie "The Hustle" czy skitach, zwłaszcza "Little D"... Nie da sie jednak ukryć, że panowie Imani, Bootie Brown, Fatlip i Slimkid Tre poruszają tematy nieco mniej zabawne. Choćby w "Y?" - gorzkiej refleksji o ludzkiej dwulicowości, czy ostro atakując przemysł muzyczny w "Devil Music"... Wiecznie optymistyczni rozrabiacy dorośli i spoważnieli, inaczej patrzą na pewne sprawy, mieli okazję doświadczyć tych mało zabawnych stron życia. And that's why soon everything will be dead/and red is the colour of the blood that's spilling/and hella amounts is the totals of the killing - to nie są wersy, jakich spodziewalibyśmy się od imprezowych zwierzaków z "Bizarre Ride", prawda? Nie dajcie się jednak zmylić - "Labcabin" to nie tylko gorzkie wersy i depresyjne refleksje (to nie album Sadistika...). Choć świat wokół Pharcyde'ów nie jest różowy - panowie wciąz jednak prą do przodu i potrafią się cieszyć z każdej chwili. Jak rymuje Bootie w "Y?": I give you handful of chips and tips/For what's to come, I cried a lot of tears/Drunk a ton of beers, that's fun at first/ But learned to persevere through the years....Tuż przed ukończeniem "Bizarre Ride" panowie poważnie pokłócili się z J-Swiftem - odpowiedzialnym za 95% podkładów debiutu... Nie było więc mowy, aby to on ponownie zasiadł za sterami i skomponował muzykę "Labcabinu". Na szczęście, Pharcydzi znaleźli godnego zastępcę - wtedy mało znanego beatmakera z Detroit, ukrywającego się pod pseudonimem Jay Dee... Dilla skomponował siedem z siedemnastu tracków na płycie, dostarczając swój charakterystyczny, delikatny niczym jedwab - acz "charakterny" (te perkusje!) i korzenny sound. Posłuchajcie sami - od otwierającego album, fenomenalnego, ciepłego i łagodnego "Bullshit" (ok, może "ciepły" nie jest najlepszym przymiotnikiem, ale wiecie, o co chodzi), poprzez zadziorne "Somethin' That Means Somethin'" czy moje ulubione, kruche, lewitujące w chmurach quintonowskiego mad izm "Splattitorium".... Po prostu poezja.Nie można nie wspomnieć o dwóch wyprodukowanych przez Jaya pączusiach, nieśmiertelnych klasykach, największych hitach The Pharcyde. "Drop" - oparty na puszczonym od tyłu samplu - i do którego nakręcono spektakularny teledysk (więcej o nim - w popkillerowym Digginie autorstwa Tomka Przytuły) - to banger pierwszej klasy, z fenomenalną zwrotką Imaniego (Cause I been up in my lab assemblin missiles, to bomb the enemy/because they envy me, and my making of mad currency - kozak!) i niemożliwie wkręcającym się cutem z "The New Style" Beastie Boysów (MMMMM....DROP!). "Runnin'" zaś... to jeden z tych utworów, które potrafią zmienić życie. Krzepiący sztos, wyjaśniający jakże uniwersalną życiową prawdę - że nie można uciekać od odpowiedzialności, trzeba stawiać czoła przeciwnościom... Radzić sobie samemu, nie liczyć całkowicie na innych, być przygotowanym na to, że konflikt jest czasem nieunikniony. Wszystko to na cudownym beacie Jaya, z klimatyczną gitarką - i nieśmiertelnym refrenem. "Can't keep runnning awaaayyy"... Ten malutki sampel trąbki przed zwrotką Imaniego jest moim absolutnie ulubionym momentem całej "Labcabincalifornii". Jednak nie tylko Jayem Dee produkcje "Labcabinu" stoją. Za lwią część beatów odpowiedzialni są sami Pharcydzi - i trzeba przyznać, że panowie potrafią smażyć klimatyczne sztosiwa jak się patrzy. Szczególnie zaimponował mi Tre ze świetnym podkładem w "Hey You" (ten sampel tytułowej frazy jest genialny) oraz "She Said". M-Walk stworzył urokliwe "Moment in Time" (wraz z Tre) i "The E.N.D." (Ya'll betta? Get your acts together) - świetny beat do "Groupie Therapy" dorzucił także legendarny Digger Diamond D. Choć mniej humorystyczny i roztańczony niż poprzednik - "Labcabincalifornia" to wciąż świetny, klimatyczny, kozacki album, jeden z monumentów alternative rapu, jak i jedno z najlepszych dzieł, które Jay Dee pozostawił słuchaczom w spadku... Wielka szkoda, że kolejne materiały Pharcyde nie osiągnęły już nigdy takiego poziomu, a konflikty rozbiły grupę całkowicie. Podział trwa do dziś - pod nazwą The Pharcyde występują jedynie Uncle Imani i Bootie Brown, zaś Tre, Fatlip wraz z J-Swiftem, L.A. Jayem i K-Naturalem z The Wascals koncertują jako Bizarre Ride Live... Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś wszelkie animozje zostaną zapomniane, a my ponownie usłyszymy zjednoczonych Pharcyde'ów... Pod spodem klipy do "Runnin'", "Drop", "She Said" oraz odsłuch całej płyty.Przypominamy też przy okazji nasz videowywiad z Pharcyde'ową ekipą,w której Slimkid i spółką opowiadają właśnie m.in. o powstawaniu "Labcabincalifornii", kręceniu klipu "Drop" czy współpracy z J Dillą.Cóż, kolejnym Klasykiem na Weekend nie mógł być żaden inny album. Po zakręconej, przepełnionej megapozytywnymi groove'ami Dziwacznej Przejażdżce czas najwyższy przypomnieć sobie drugi, znacząco różny - acz nie mniej klasyczny krążek Pharcyde'ów. "Labcabincalifornia", album, który - przy okazji - w listopadzie tego roku obchodzić będzie okrągłą, dwudziestą rocznicę.

Let me entertain you/And interphase you, with the new sound. The crew definitely is back again, zapomnijcie jednak o Bizarre Ride'owej krainie absurdu czy całych trackach dedykowanych szlachetnej sztuce ciskania po Twojej starej... "Labcabincalifornia" to krążek dojrzalszy, spokojniejszy, niemalże pozbawiony tej beztroski i odrobiny (?!) szaleństwa. Niemalże - ślady "Bizarre Ride" znaleźc można choćby w posse-cucie "The Hustle" czy skitach, zwłaszcza "Little D"... Nie da sie jednak ukryć, że panowie Imani, Bootie Brown, Fatlip i Slimkid Tre poruszają tematy nieco mniej zabawne. Choćby w "Y?" - gorzkiej refleksji o ludzkiej dwulicowości, czy ostro atakując przemysł muzyczny w "Devil Music"... Wiecznie optymistyczni rozrabiacy dorośli i spoważnieli, inaczej patrzą na pewne sprawy, mieli okazję doświadczyć tych mało zabawnych stron życia. And that's why soon everything will be dead/and red is the colour of the blood that's spilling/and hella amounts is the totals of the killing - to nie są wersy, jakich spodziewalibyśmy się od imprezowych zwierzaków z "Bizarre Ride", prawda? Nie dajcie się jednak zmylić - "Labcabin" to nie tylko gorzkie wersy i depresyjne refleksje (to nie album Sadistika...). Choć świat wokół Pharcyde'ów nie jest różowy - panowie wciąz jednak prą do przodu i potrafią się cieszyć z każdej chwili. Jak rymuje Bootie w "Y?": I give you handful of chips and tips/For what's to come, I cried a lot of tears/Drunk a ton of beers, that's fun at first/ But learned to persevere through the years....

Tuż przed ukończeniem "Bizarre Ride" panowie poważnie pokłócili się z J-Swiftem - odpowiedzialnym za 95% podkładów debiutu... Nie było więc mowy, aby to on ponownie zasiadł za sterami i skomponował muzykę "Labcabinu". Na szczęście, Pharcydzi znaleźli godnego zastępcę - wtedy mało znanego beatmakera z Detroit, ukrywającego się pod pseudonimem Jay Dee... Dilla skomponował siedem z siedemnastu tracków na płycie, dostarczając swój charakterystyczny, delikatny niczym jedwab - acz "charakterny" (te perkusje!) i korzenny sound. Posłuchajcie sami - od otwierającego album, fenomenalnego, ciepłego i łagodnego "Bullshit" (ok, może "ciepły" nie jest najlepszym przymiotnikiem, ale wiecie, o co chodzi), poprzez zadziorne "Somethin' That Means Somethin'" czy moje ulubione, kruche, lewitujące w chmurach quintonowskiego mad izm "Splattitorium".... Po prostu poezja.

Nie można nie wspomnieć o dwóch wyprodukowanych przez Jaya pączusiach, nieśmiertelnych klasykach, największych hitach The Pharcyde. "Drop" - oparty na puszczonym od tyłu samplu - i do którego nakręcono spektakularny teledysk (więcej o nim - w popkillerowym Digginie autorstwa Tomka Przytuły) - to banger pierwszej klasy, z fenomenalną zwrotką Imaniego (Cause I been up in my lab assemblin missiles, to bomb the enemy/because they envy me, and my making of mad currency - kozak!) i niemożliwie wkręcającym się cutem z "The New Style" Beastie Boysów (MMMMM....DROP!). "Runnin'" zaś... to jeden z tych utworów, które potrafią zmienić życie. Krzepiący sztos, wyjaśniający jakże uniwersalną życiową prawdę - że nie można uciekać od odpowiedzialności, trzeba stawiać czoła przeciwnościom... Radzić sobie samemu, nie liczyć całkowicie na innych, być przygotowanym na to, że konflikt jest czasem nieunikniony. Wszystko to na cudownym beacie Jaya, z klimatyczną gitarką - i nieśmiertelnym refrenem. "Can't keep runnning awaaayyy"...  Ten malutki sampel trąbki przed zwrotką Imaniego jest moim absolutnie ulubionym momentem całej "Labcabincalifornii". 

Jednak nie tylko Jayem Dee produkcje "Labcabinu" stoją. Za lwią część beatów odpowiedzialni są sami Pharcydzi - i trzeba przyznać, że panowie potrafią smażyć klimatyczne sztosiwa jak się patrzy. Szczególnie zaimponował mi Tre ze świetnym podkładem w "Hey You" (ten sampel tytułowej frazy jest genialny) oraz "She Said". M-Walk stworzył urokliwe "Moment in Time" (wraz z Tre) i "The E.N.D." (Ya'll betta? Get your acts together) -  świetny beat do "Groupie Therapy" dorzucił także legendarny Digger Diamond D. 

Choć mniej humorystyczny i roztańczony niż poprzednik - "Labcabincalifornia" to wciąż świetny, klimatyczny, kozacki album, jeden z monumentów alternative rapu, jak i jedno z najlepszych dzieł, które Jay Dee pozostawił słuchaczom w spadku... Wielka szkoda, że kolejne materiały Pharcyde nie osiągnęły już nigdy takiego poziomu, a konflikty rozbiły grupę całkowicie. Podział trwa do dziś - pod nazwą The Pharcyde występują jedynie Uncle Imani i Bootie Brown, zaś Tre, Fatlip wraz z J-Swiftem, L.A. Jayem i K-Naturalem z The Wascals koncertują jako Bizarre Ride Live... Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś wszelkie animozje zostaną zapomniane, a my ponownie usłyszymy zjednoczonych Pharcyde'ów...  

Pod spodem klipy do "Runnin'", "Drop", "She Said" oraz odsłuch całej płyty.

Przypominamy też przy okazji nasz videowywiad z Pharcyde'ową ekipą,w której Slimkid i spółką opowiadają właśnie m.in. o powstawaniu "Labcabincalifornii", kręceniu klipu "Drop" czy współpracy z J Dillą.

]]>
Quinton feat. Jazzyfatnastees & Darkskin "Quinton's Here" (Diggin In The Videos #339)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-23,quinton-feat-jazzyfatnastees-darkskin-quintons-here-diggin-in-the-videos-339https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-23,quinton-feat-jazzyfatnastees-darkskin-quintons-here-diggin-in-the-videos-339June 25, 2015, 12:57 pmMaciej WojszkunMoim osobistym ulubionym momentem "Bizarre Ride" - naszego Klasyka na Weekend - jest skit "Quinton's on the Way" - zupełnie absurdalny, atakujący niespodziewanie jam, w którym Pharcydzi, w akompaniamencie skocznego pianinka, świętują rychłe nadejście dobrego zioma Quintona. Że co, kto to niby? No co Wy, nie znacie Quintona? To jedyny i niepowtarzalny Święty Mikołaj i The Freshmaker w jednym - człowiek, którego obecność gwarantuje grubą imprezę, dostawca najlepszego zioła na północnej pólkuli.Oczywiście trochę sobie kpię, faktem jest jednak, że dla fanów The Pharcyde Quinton jest postacia kultową. Panowie Imani, Bootie, Tre i Fatlip na tyle polubili sympatycznego specjalistę od "ziołolecznictwa" - że zaprosili go, aby zarapował (czytaj: starym Pharcyde'owskim zwyczajem pocisnął po "Your Mama") na legendarnym "Pack the Pipe" - prawdopodobnie najlepszym, najbardziej psychodelicznym tracku o haju, jaki kiedykolwiek powstał (WHEEEEERRRRREEE IS MY BUUUUUUUD???), a także - umożliwili mu wydanie własnego singla. Tak jest, Quinton wysmażył swój własny rapowy track. Wydany nie byle gdzie, bo nakłądem słynnej wytwórni Tommy Boy Records - a wyprodukowany także przez nie byle kogo, bo przez znanego nam doskonale J-Swifta, kompozytora całości - no, prawie - "Bizarre Ride".... "Quinton's Here" to korzenny, boombapowy sztos z samplami z Bizarre'owego skitu i zadzornymi trąbkami, na którym dobra mordeczka Quinton (a.k.a. I walk through the door with the positive vibes) proklamuje niewątpliwą zajebistość swoją i swojego tzw. superb herb. Do mieszanki dodajmy śpiew przeuroczych pań z Jazzyfatnastees (fani Rootsów czy Outkastu kojarzą je na pewno) i gościnny rap J-Swifta i Darkskina (swoją drogą, błyskotliwa ksywa)... Choć Quinton nie jest tytanem mikrofonu (ba, na stronie B singla umieścił utwór o nazwie... "I'm Not an MC"), nie porusza się po beacie z taką gracją i lekkością jak nasze wariaty z South Central - nawija całkiem sprawnie, próbuje nawet swych sił w śpiewaniu. Sprawdźcie zresztą sami - pod spodem teledysk do "Quinton's Here", singiel "I'm Not an MC", jak również wiadomy Pharcyde'owy skit. Swoją drogą, fragment, w którym ktoś udaje Toma Waitsa, zawsze rozbawia mnie do łez.... Check it out.Sprawdzajcie też nasz obszerny videowywiad z The Pharcyde Moim osobistym ulubionym momentem "Bizarre Ride" - naszego Klasyka na Weekend - jest skit "Quinton's on the Way" - zupełnie absurdalny, atakujący niespodziewanie jam, w którym Pharcydzi, w akompaniamencie skocznego pianinka, świętują rychłe nadejście dobrego zioma Quintona. Że co, kto to niby? No co Wy, nie znacie Quintona? To jedyny i niepowtarzalny Święty Mikołaj i The Freshmaker w jednym - człowiek, którego obecność gwarantuje grubą imprezę, dostawca najlepszego zioła na północnej pólkuli.

Oczywiście trochę sobie kpię, faktem jest jednak, że dla fanów The Pharcyde Quinton jest postacia kultową. Panowie Imani, Bootie, Tre i Fatlip na tyle polubili sympatycznego specjalistę od "ziołolecznictwa" - że zaprosili go, aby zarapował (czytaj: starym Pharcyde'owskim zwyczajem pocisnął po "Your Mama") na legendarnym "Pack the Pipe" - prawdopodobnie najlepszym, najbardziej psychodelicznym tracku o haju, jaki kiedykolwiek powstał (WHEEEEERRRRREEE IS MY BUUUUUUUD???), a także - umożliwili mu wydanie własnego singla. 

Tak jest, Quinton wysmażył swój własny rapowy track. Wydany nie byle gdzie, bo nakłądem słynnej wytwórni Tommy Boy Records - a wyprodukowany także przez nie byle kogo, bo przez znanego nam doskonale J-Swifta, kompozytora całości - no, prawie - "Bizarre Ride".... "Quinton's Here" to korzenny, boombapowy sztos z samplami z Bizarre'owego skitu i zadzornymi trąbkami, na którym dobra mordeczka Quinton (a.k.a. I walk through the door with the positive vibes) proklamuje niewątpliwą zajebistość swoją i swojego tzw. superb herb. Do mieszanki dodajmy śpiew przeuroczych pań z Jazzyfatnastees (fani Rootsów czy Outkastu kojarzą je na pewno) i gościnny rap J-Swifta i Darkskina (swoją drogą, błyskotliwa ksywa)... Choć Quinton nie jest tytanem mikrofonu (ba, na stronie B singla umieścił utwór o nazwie... "I'm Not an MC"), nie porusza się po beacie z taką gracją i lekkością jak nasze wariaty z South Central - nawija całkiem sprawnie, próbuje nawet swych sił w śpiewaniu. 

Sprawdźcie zresztą sami - pod spodem teledysk do "Quinton's Here", singiel "I'm Not an MC", jak również wiadomy Pharcyde'owy skit. Swoją drogą, fragment, w którym ktoś udaje Toma Waitsa, zawsze rozbawia mnie do łez.... Check it out.

Sprawdzajcie też nasz obszerny videowywiad z The Pharcyde

                                                

                                                

                                                

]]>
The Pharcyde "Wnieśliśmy coś, co sprawia ludziom radość" - videowywiad (Hip Hop Kemp)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-21,the-pharcyde-wnieslismy-cos-co-sprawia-ludziom-radosc-videowywiad-hip-hop-kemphttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-21,the-pharcyde-wnieslismy-cos-co-sprawia-ludziom-radosc-videowywiad-hip-hop-kempFebruary 21, 2016, 7:27 pmMarcin NataliNasz obszerny popkillerowy Tydzień z The Pharcyde powoli dobiega końca - w najbliższych dniach pojawi się jeszcze kilka postów przybliżających twórczość legendarnej grupy z L.A., ale dziś mamy dla was konkretny, półgodzinny videowywiad przeprowadzony z artystami przed ich koncertem na zeszłorocznym Hip Hop Kempie.Muzycy opowiedzieli o czasach, kiedy nagrywali swój klasyczny debiut "Bizarre Ride II the Pharcyde" oraz całym procesie twórczym, o sesjach open mic w Good Life Cafe, z których zrodziła się ich ekipa, jak i Jurassic 5; wspomnieli dzień, w którym poznali Ś.P. J Dillę i przedstawili "teorię budki telefonicznej" odnośnie Jay Dee, a także podzielili się wrażeniami z pracy nad genialnym, mega kreatywnym teledyskiem do "Drop". Zdradzili też proces powstawania komicznego singla "Ya Mama", opartego na żartach z gatunku "Twoja stara...", wyjaśnili, na czym polega jedność sceny westcoastowej, a Slimkid3 opowiedział o swoim debiutanckim krążku "Liberation" oraz albumie "Love" w duecie z Fatlipem.Precyzując, w poniższym wywiadzie udało nam się porozmawiać z oryginalnym cżłonkiem The Pharcyde Slimkidem aka Tre Hardsonem, producentem odpowiedzialnym za warstwę muzyczną na "Bizarre Ride II" J-Swiftem, producentem singlowego "Otha Fish" L.A. Jayem oraz wieloletnim przyjacielem ekipy K-Naturalem z The Wascals. Obecnie, wskutek rozłamu kwartetu z L.A. przed laty, wspólnie z Fatlipem (który niestety nie dojechał na Kemp) występują oni pod nazwą Bizarre Ride Live, natomiast jako The Pharcyde koncertują Imani i Bootie Brown w duecie.Rozmowa, tłumaczenie: Marcin NataliZdjęcia: Maciej PieczykolanMontaż: Rafał SamborskiNasz obszerny popkillerowy Tydzień z The Pharcyde powoli dobiega końca - w najbliższych dniach pojawi się jeszcze kilka postów przybliżających twórczość legendarnej grupy z L.A., ale dziś mamy dla was konkretny, półgodzinny videowywiad przeprowadzony z artystami przed ich koncertem na zeszłorocznym Hip Hop Kempie.

Muzycy opowiedzieli o czasach, kiedy nagrywali swój klasyczny debiut "Bizarre Ride II the Pharcyde" oraz całym procesie twórczym, o sesjach open mic w Good Life Cafe, z których zrodziła się ich ekipa, jak i Jurassic 5; wspomnieli dzień, w którym poznali Ś.P. J Dillę i przedstawili "teorię budki telefonicznej" odnośnie Jay Dee, a także podzielili się wrażeniami z pracy nad genialnym, mega kreatywnymteledyskiem do "Drop". Zdradzili też proces powstawania komicznego singla "Ya Mama", opartego na żartach z gatunku "Twoja stara...", wyjaśnili, na czym polega jedność sceny westcoastowej, a Slimkid3 opowiedział o swoim debiutanckim krążku "Liberation" oraz albumie "Love" w duecie z Fatlipem.

Precyzując, w poniższym wywiadzie udało nam się porozmawiać z oryginalnym cżłonkiem The Pharcyde Slimkidem aka Tre Hardsonem, producentem odpowiedzialnym za warstwę muzyczną na "Bizarre Ride II" J-Swiftem, producentem singlowego "Otha Fish" L.A. Jayem oraz wieloletnim przyjacielem ekipy K-Naturalem z The Wascals. Obecnie, wskutek rozłamu kwartetu z L.A. przed laty, wspólnie z Fatlipem (który niestety nie dojechał na Kemp) występują oni pod nazwą Bizarre Ride Live, natomiast jako The Pharcyde koncertują Imani i Bootie Brown w duecie.

Rozmowa, tłumaczenie: Marcin Natali
Zdjęcia: Maciej Pieczykolan
Montaż: Rafał Samborski

]]>
10 najciekawszych kooperacji The Pharcydehttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-19,10-najciekawszych-kooperacji-the-pharcyde-0https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-19,10-najciekawszych-kooperacji-the-pharcyde-0June 23, 2015, 1:09 amMaciej WojszkunPozytywnie zakręceni, poruszający się w rytm kalifornijskich, gorących vibe'ów ziomale z The Pharcyde zaliczyli w swej karierze całkiem sporo niezmiernie interesujących gościnnych zwrotek na przeróżnych gatunkowo projektach. Korzystając z okazji - jako że w tym tygodniu wybraliśmy się na słoneczną Zwariowaną Przejażdżkę - proponuję zboczyć z trasy i zagłębić się w - moim zdaniem - najciekawsze kooperacje Fatlipa, Slimkida, Imaniego oraz Bootiego. Zapakujmy fajeczki, poczekajmy chwilę na Quintona i jego najlepszy towar (...cause he's on his way!) - i... ruszamy! 01. Brand New Heavies feat. The Pharcyde - Soul Flower Zacznijmy od klasyki. Wszyscy znamy bujający niemożliwie remiks "Soul Flower" autorstwa J-Swifta z "Bizarre Ride" - ale czy wszyscy znają oryginał? Ten pojawił się na albumie acid - jazzowej ekipy z Londynu, Brand New Heavies - "Heavy Rhyme Experience", krążku kultowym, po brzegi wypełnionym jazzowymi kooperacjami ze znakomitymi MC's - m.in. Masta Ace'em, Edo G, Kool G Rapem, grupami Gang Starr czy Black Sheep. Swój pierwszy featuring zaliczyli tam też The Pharcyde, w absolutnie przesympatycznym jamie "Soul Flower" (choć bez pamiętnej zwrotki Bootiego). The Pharcyde is comng and I hope we're not wack/But at this point there's no turning back! - święte słowa. 02. Jurassic 5 & The Pharcyde - Hard Times Z Kontrolerami Jakości a.k.a. Jurajską Piątką panowie Pharcydzi znają się od dawna. Owoce ich współpracy są zawsze wysokiej jakości (by wspomnieć choćby zeszłoroczny wspólny album Tre i DJ'a Nu-Marka) - nie inaczej jest z tym sześciominutowym kawałkiem, wyprodukowanym przez niejakiego Franka Frictiona.... a.k.a. Bootie Browna we własnej osobie. Co ciekawe, stroną B singla "Hard Times" jest utwór naszego poprzedniego Artysty Tygodnia - "Verbal Murder" Ras Kassa... 03. Almyghty Myghty Pythons - AMP Że niby kto? - spytacie. Ano, Potężne Pytony (bez skojarzeń). Połączenie sił dwóch legendarnych składów - The Pharcyde i Souls of Mischief. Dwie potęgi kalifornijskiego alternative rapu nagrywają wspólny album, czaicie bazę? Wyobrażacie sobie, jaki to będzie sztos?! Cóż, okazało się, że właśnie tu jest pies pogrzebany. "Zagalopowaliśmy się" - wspominał Imani w wywiadzie. "Hype zabił ten projekt. Ludzie oczekiwali czegoś wielkiego, a my nie mielśmy nawet całego albumu"... Wielka szkoda, bo wypuszczone kilka kawałków grupy to soczyste hcicory, jak się patrzy - sprawdźcie choćby ten wyprodukowany przez Bootiego kawałek... 04. Sublime feat. The Pharcyde & Ras MG - Doin' Time (Marshall Ants Remix) Smutno potoczyły się losy legendy kalifornijskiej sceny alternatywnego rocka, zespołu Sublime. Swobodnie bawiąca się gatunkami grupa - na ich albumach punk rock w najlepsze melanżował z reggae, dancehallem czy hip-hopem - tuż przed wydaniem trzeciego albumu otrzymała potężny cios. Bradley Nowell, wokalista i główny motor napędowy Sublime'u, zmarł w wieku zaledwie 28 lat. Jednym z ostatnich nagranych przezeń kawałków był singiel "Doin' Time", sublime'owa, słoneczna wariacja na temat arii "Summertime" Gershwina... Na remiks tracku, stworzony przez DJ'a Marshalla Goodmana, zaproszono naszych Artystów Tygodnia. Check it out, warto. A przy odsłuchu wspomnijcie nieodżałowanej pamięci dobrego ziomala Bradleya.... 05. The Pharcyde & Raghib "Rocket" Ismail - Gotcha Lookin' A tu - rzecz interesująca. Mało znany pharcyde'owski klejnocik, pochodzący z kompilacji "NFL Jams" - wydanego w 1996 roku zbioru utworów, na których obok gwiazd hip-hopu występują czołowi zawodnicy futbolu amerykańskiego! Ghostface Killah, Method Man czy AZ dzielą majka z legendami ulubionego sportu Ameryki, takimi jak Ricky Watters czy Andre Rison... Pharcydzi skumali się z Raghibem Ismailem, skrzydłowym teamu Carolina Panthers, w korzennym, jazzowym sztosie (z dodatkiem hipnotycznych, syrenich śpiewów.... Cudo)"Gotcha Lookin" (Na beacie? Zgadliście, znów Bootie, tym razem jako Romye Robinson). Okazuje się, że pan Rakieta na majku radzi sobie wcale nieźle, zapodając wcale intrygującą zwrotkę. 06. Rae & CHRISTIAN feat. The Pharcyde - Let It Go Czyli producenci z Wielkiej Brytanii spotykają tytanów z West Coastu. Steve Christian i Mark Rae, muzycy z Manchesteru, kilkakrotnie gościli naszych pozytwnych wariatów z South Central, smażąc dlań soczyste podkłady (mieli także okazję współpracować m.in. z Jungle Brothers i Jeru the Damaja). Osobiście moim ulubionym jest "Let It Go", w wersji zremiksowanej - na lekkim jak piórko, jazzującym loopie, idealnym na chillout w słoneczku. Just let it go! 07. Ancient Astronauts feat. The Pharcyde - Classic Kolejna kooperacja na linii - West Coast - Europa. Z Wielkiej Brytanii przenosimy się do Niemiec, do Kolonii, gdzie rezyduje duo Kabanjak i Dogu a.k.a. Ancient Astronauts. W 2009 roku panowie zaprosili Pharcyde'ów do współpracy przy tworzeniu albumu "We Are to Answer", racząc ich kozackim, bangerowym beatem na fenomenalnych bębnach, upstrzonym skreczami od DJ'a Icewatera. W to Pharcyde'om graj - i tak oto powstał "Classic". Zaiste. 08. Jazz Liberatorz feat. Tre Hardson, Fatlip & Omni - Ease My Mind Ach... Jazz Liberatorz. DJ Damage, Madhi i Dusty, francuscy specjaliści od łączenia hip-hopowych beatów z fenomenalnie klimatycznym jazzem... Co będę strzępił pióro - po prostu czym prędzej sprawdźcie załączony utwór, relaksujący, magiczny, korzenny "Ease my Mind" na pokładzie z dobrymi mordeczkami Fatlipem i Tre. Szczególnie Fatlip upodobał sobie współpracę z utalentowanymi Francuzami - po występach na "Clin d'oeil" pojawił się później na ich albumie "Fruits of the Past", w utworach "My Style is Fly" i "Backpackers". 09. The Chemical Brothers feat. Fatlip - The Salmon Dance Ehm... No cóż. Poznajcie, oto Fatlip Pirania oraz Łosoś Sammy, w prezentacji nowego tańca, który niechybnie zawłądnie parkietami na całym globie... Przy okazji panowie (?) dzielą się z nami także ciekawostkami z życia łososi. Prawda, że brzmi fajnie? Choć sam koncept tracku jest tak dziwaczny, że głowa mała, a wideo z beatboksującą rozdymką, tańczącymi konikami morskimi i Księżycem manipulującym grawitacją (serio) to karnawał absurdu - skłamałbym, jeśli napiszę, że nie słucha się tego z pewną sympatią. Sprawdźcie sami.(ech, Chali 2na, gdzie jesteś? Pasowałbyś tu jak ulał...) 10. Gorillaz feat. Bootie Brown - Dirty Harry Ostatni przystanek - i prawdopodobnie najbardziej znany track z całej listy. Singiel z drugiego albumu uwielbianej przez miliony wirtualnej grupy Gorillaz, "Dirty Harry" to nastrojowy, funkujący jam, z bezbłędnym syntezatorowym motywem i wspaniałym śpiewem chóru San Fernando Valley Youth Chorus - poruszający jednak ciężką tematykę, ilustrujący wojnę z perspektywy żołnierza. Bootie w swych wersach znakomicie wnika w mentalność wojaka wtrąconego w tragiczny konflikt (co prawda nie jest to powiedziane wprost, ale bardzo łatwo zorientować się, że chodzi o wojnę w Iraku). Ironia sytuacji (I'm a peace-loving decoy, ready for retaliation), gniew, brak kontroli, nieustanna presja (Seems like everybody's out to test you 'til they see you break/You can't conceal the hate that consumes you), przygniatające poczucie winy... Pierwszorzędne oddanie tego kotła emocji, dogłębne i intrygujące wersy, znakomity kawałek. Pozytywnie zakręceni, poruszający się w rytm kalifornijskich, gorących vibe'ów ziomale z The Pharcyde zaliczyli w swej karierze całkiem sporo niezmiernie interesujących gościnnych zwrotek na przeróżnych gatunkowo projektach. Korzystając z okazji - jako że w tym tygodniu wybraliśmy się na słoneczną Zwariowaną Przejażdżkę - proponuję zboczyć z trasy i zagłębić się w - moim zdaniem - najciekawsze kooperacje Fatlipa, Slimkida, Imaniego oraz Bootiego. Zapakujmy fajeczki, poczekajmy chwilę na Quintona i jego najlepszy towar (...cause he's on his way!) - i... ruszamy! 

 

01. Brand New Heavies feat. The Pharcyde - Soul Flower 

Zacznijmy od klasyki. Wszyscy znamy bujający niemożliwie remiks "Soul Flower" autorstwa J-Swifta z "Bizarre Ride" - ale czy wszyscy znają oryginał? Ten pojawił się na albumie acid - jazzowej ekipy z Londynu, Brand New Heavies - "Heavy Rhyme Experience", krążku kultowym, po brzegi wypełnionym jazzowymi kooperacjami ze znakomitymi MC's - m.in. Masta Ace'em, Edo G, Kool G Rapem, grupami Gang Starr czy Black Sheep. Swój pierwszy featuring zaliczyli tam też The Pharcyde, w absolutnie przesympatycznym jamie "Soul Flower" (choć bez pamiętnej zwrotki Bootiego). The Pharcyde is comng and I hope we're not wack/But at this point there's no turning back! - święte słowa.

                                            

 

02. Jurassic 5 & The Pharcyde - Hard Times 

Z Kontrolerami Jakości a.k.a. Jurajską Piątką panowie Pharcydzi znają się od dawna. Owoce ich współpracy są zawsze wysokiej jakości (by wspomnieć choćby zeszłoroczny wspólny album Tre i DJ'a Nu-Marka) - nie inaczej jest z tym sześciominutowym kawałkiem, wyprodukowanym przez niejakiego Franka Frictiona.... a.k.a. Bootie Browna we własnej osobie. Co ciekawe, stroną B singla "Hard Times" jest utwór naszego poprzedniego Artysty Tygodnia - "Verbal Murder" Ras Kassa...

                                           

 

03. Almyghty Myghty Pythons - AMP 

Że niby kto? - spytacie. Ano, Potężne Pytony (bez skojarzeń). Połączenie sił dwóch legendarnych składów - The Pharcyde i Souls of Mischief. Dwie potęgi kalifornijskiego alternative rapu nagrywają wspólny album, czaicie bazę? Wyobrażacie sobie, jaki to będzie sztos?! Cóż, okazało się, że właśnie tu jest pies pogrzebany. "Zagalopowaliśmy się" - wspominał Imani w wywiadzie. "Hype zabił ten projekt. Ludzie oczekiwali czegoś wielkiego, a my nie mielśmy nawet całego albumu"... Wielka szkoda, bo wypuszczone kilka kawałków grupy to soczyste hcicory, jak się patrzy - sprawdźcie choćby ten wyprodukowany przez Bootiego kawałek... 

                                          

 

04. Sublime feat. The Pharcyde & Ras MG - Doin' Time (Marshall Ants Remix) 

Smutno potoczyły się losy legendy kalifornijskiej sceny alternatywnego rocka, zespołu Sublime. Swobodnie  bawiąca się gatunkami grupa - na ich albumach punk rock w najlepsze melanżował z reggae, dancehallem czy hip-hopem - tuż przed wydaniem trzeciego albumu otrzymała potężny cios. Bradley Nowell, wokalista i główny motor napędowy Sublime'u, zmarł w wieku zaledwie 28 lat. Jednym z ostatnich nagranych przezeń kawałków był singiel "Doin' Time", sublime'owa, słoneczna wariacja na temat arii "Summertime" Gershwina... Na remiks tracku, stworzony przez DJ'a Marshalla Goodmana, zaproszono naszych Artystów Tygodnia. Check it out, warto. A przy odsłuchu wspomnijcie nieodżałowanej pamięci dobrego ziomala Bradleya....

                                         

 

05. The Pharcyde & Raghib "Rocket" Ismail - Gotcha Lookin' 

A tu - rzecz interesująca. Mało znany pharcyde'owski klejnocik, pochodzący z kompilacji "NFL Jams" - wydanego w 1996 roku zbioru utworów, na których obok gwiazd hip-hopu występują czołowi zawodnicy futbolu amerykańskiego! Ghostface Killah, Method Man czy AZ dzielą majka z legendami ulubionego sportu Ameryki, takimi jak Ricky Watters czy Andre Rison... Pharcydzi skumali się z Raghibem Ismailem, skrzydłowym teamu Carolina Panthers, w korzennym, jazzowym sztosie (z dodatkiem hipnotycznych, syrenich śpiewów.... Cudo)"Gotcha Lookin" (Na beacie? Zgadliście, znów Bootie, tym razem jako Romye Robinson). Okazuje się, że pan Rakieta na majku radzi sobie wcale nieźle, zapodając wcale intrygującą zwrotkę.

                                         

 

06. Rae & CHRISTIAN feat. The Pharcyde - Let It Go 

Czyli producenci z Wielkiej Brytanii spotykają tytanów z West Coastu. Steve Christian i Mark Rae, muzycy z Manchesteru, kilkakrotnie gościli naszych pozytwnych wariatów z South Central, smażąc dlań soczyste podkłady (mieli także okazję współpracować m.in. z Jungle Brothers i Jeru the Damaja). Osobiście moim ulubionym jest "Let It Go", w wersji zremiksowanej - na lekkim jak piórko, jazzującym loopie, idealnym na chillout w słoneczku. Just let it go!

                                        

 

07. Ancient Astronauts feat. The Pharcyde - Classic 

Kolejna kooperacja na linii - West Coast - Europa. Z Wielkiej Brytanii przenosimy się do Niemiec, do Kolonii, gdzie rezyduje duo Kabanjak i Dogu a.k.a. Ancient Astronauts. W 2009 roku panowie zaprosili Pharcyde'ów do współpracy przy tworzeniu albumu "We Are to Answer", racząc ich kozackim, bangerowym beatem na fenomenalnych bębnach, upstrzonym skreczami od DJ'a Icewatera. W to Pharcyde'om graj - i tak oto powstał "Classic". Zaiste.  

                                        

 

08. Jazz Liberatorz feat. Tre Hardson, Fatlip & Omni - Ease My Mind 

Ach... Jazz Liberatorz. DJ Damage, Madhi i Dusty, francuscy specjaliści od łączenia hip-hopowych beatów z fenomenalnie klimatycznym jazzem... Co będę strzępił pióro - po prostu czym prędzej sprawdźcie załączony utwór, relaksujący, magiczny, korzenny "Ease my Mind" na pokładzie z dobrymi mordeczkami Fatlipem i Tre. Szczególnie Fatlip upodobał sobie współpracę z utalentowanymi Francuzami - po występach na "Clin d'oeil" pojawił się później na ich albumie "Fruits of the Past", w utworach "My Style is Fly" i "Backpackers".

                                           

 

09. The Chemical Brothers feat. Fatlip - The Salmon Dance 

Ehm... No cóż. Poznajcie, oto Fatlip Pirania oraz Łosoś Sammy, w prezentacji nowego tańca, który niechybnie zawłądnie parkietami na całym globie... Przy okazji panowie (?) dzielą się z nami także ciekawostkami z życia łososi. Prawda, że brzmi fajnie? Choć sam koncept tracku jest tak dziwaczny, że głowa mała, a wideo z beatboksującą rozdymką, tańczącymi konikami morskimi i Księżycem manipulującym grawitacją (serio) to karnawał absurdu - skłamałbym, jeśli napiszę, że nie słucha się tego z pewną sympatią. Sprawdźcie sami.

(ech, Chali 2na, gdzie jesteś? Pasowałbyś tu jak ulał...)

                                           

 

10. Gorillaz feat. Bootie Brown - Dirty Harry 

Ostatni przystanek - i prawdopodobnie najbardziej znany track z całej listy. Singiel z drugiego albumu uwielbianej przez miliony wirtualnej grupy Gorillaz, "Dirty Harry" to nastrojowy, funkujący jam, z bezbłędnym syntezatorowym motywem i  wspaniałym śpiewem chóru San Fernando Valley Youth Chorus - poruszający jednak ciężką tematykę, ilustrujący wojnę z perspektywy żołnierza. Bootie w swych wersach znakomicie wnika w mentalność wojaka wtrąconego w tragiczny konflikt (co prawda nie jest to powiedziane wprost, ale bardzo łatwo zorientować się, że chodzi o wojnę w Iraku). Ironia sytuacji (I'm a peace-loving decoy, ready for retaliation), gniew, brak kontroli, nieustanna presja (Seems like everybody's out to test you 'til they see you break/You can't conceal the hate that consumes you), przygniatające poczucie winy... Pierwszorzędne oddanie tego kotła emocji, dogłębne i intrygujące wersy, znakomity kawałek.

                                         

                                          

                         

]]>
The Pharcyde & J Dilla - "Runnin'", "She Said" i "Y" w remixach Jay Dee (Ot tak #190)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-17,the-pharcyde-j-dilla-runnin-she-said-i-y-w-remixach-jay-dee-ot-tak-190https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-17,the-pharcyde-j-dilla-runnin-she-said-i-y-w-remixach-jay-dee-ot-tak-190June 16, 2015, 10:07 pmMarcin NataliZanim jeszcze Jay Dee zabłysnął w hip-hopowym świecie produkcjami dla De La Soul, A Tribe Called Quest czy Busta Rhymesa w 1996 roku, nieznany wtedy jeszcze młody podopieczny Q-Tipa wyprodukował 7 podkładów na drugą płytę kwartetu z L.A. "Labcabincalifornia". Slimkid, Fatlip, Imani i Bootie Brown uwierzyli w piekielnie utalentowanego Jamesa Yancey, a rezultatem były tak wyśmienite, ponadczasowe numery jak "Drop" czy "Runnin".Znany z imponującego etosu pracy Jay Dee zremixował również później wspomniane tracki oraz numer "Y", przy czym do alternatywnej wersji "Runnin", wykorzystującej ten sam sampel, na którym opierał się bit do ultraklasycznego "Life's a Bitch" Nasa i AZ, panowie z The Pharcyde dograli nawet na nowo wokale. Do remixu singlowego "She Said", wyprodukowanego pierwotnie przez Slimkida, ekipa nakręciła natomiast drugi teledysk podczas wizyty w Amsterdamie!Przebicie oryginalnej wersji "Runnin" to raczej mission impossible, ale remix Jay Dee nadaje temu numerowi drugie życie i stanowi bardziej alternatywną wizję utworu aniżeli próbę przewyższenia oryginału. Poniższy remix zawiera ten sam tekst, ale czterej MC's z Miasta Aniołów nagrali swoje zwrotki i refren od nowa, dzięki czemu wokale dopasowane są idealnie, a całość stanowi nową jakość. Can't keep runnin' awaaaaay!Poskładane z ujęć z wizyty Pharcyde'ów w stolicy Holandii, czarno-białe wideo do remixu "She Said" również sprawiło, że wykorzystujący sampel z utworu Niny Simone remix Jay Dee nabierał bardziej oficjalnego charakteru. Przepiękny numer, zobrazowany klimatycznym, spontanicznym klipem - czego chcieć więcej?"Y (Be Like That)", pierwotnie wyprodukowane przez Bootie Browna i współprodukowane przez Jay Dee, w poniższym remixie stanowi kolejny przykład charakterystycznego brzmienia Dilli z połowy lat 90 i jego stuprocentowo samodzielną wizję utworu. Zanim jeszcze Jay Dee zabłysnął w hip-hopowym świecie produkcjami dla De La Soul, A Tribe Called Quest czy Busta Rhymesa w 1996 roku, nieznany wtedy jeszcze młody podopieczny Q-Tipa wyprodukował 7 podkładów na drugą płytę kwartetu z L.A. "Labcabincalifornia". Slimkid, Fatlip, Imani i Bootie Brown uwierzyli w piekielnie utalentowanego Jamesa Yancey, a rezultatem były tak wyśmienite, ponadczasowe numery jak "Drop" czy "Runnin".

Znany z imponującego etosu pracy Jay Dee zremixował również później wspomniane tracki oraz numer "Y", przy czym do alternatywnej wersji "Runnin",wykorzystującej ten sam sampel, na którym opierał się bit do ultraklasycznego "Life's a Bitch" Nasa i AZ, panowie z The Pharcyde dograli nawet na nowo wokale. Do remixu singlowego "She Said", wyprodukowanego pierwotnie przez Slimkida, ekipa nakręciła natomiast drugi teledyskpodczas wizyty w Amsterdamie!

Przebicie oryginalnej wersji "Runnin" to raczej mission impossible, ale remix Jay Dee nadaje temu numerowi drugie życie i stanowi bardziej alternatywną wizję utworu aniżeli próbę przewyższenia oryginału. Poniższy remix zawiera ten sam tekst, ale czterej MC's z Miasta Aniołów nagrali swoje zwrotki i refren od nowa, dzięki czemu wokale dopasowane są idealnie, a całość stanowi nową jakość. Can't keep runnin' awaaaaay!

Poskładane z ujęć z wizyty Pharcyde'ów w stolicy Holandii, czarno-białe wideo do remixu "She Said" również sprawiło, że wykorzystujący sampel z utworu Niny Simone remix Jay Dee nabierał bardziej oficjalnego charakteru. Przepiękny numer, zobrazowany klimatycznym, spontanicznym klipem - czego chcieć więcej?

"Y (Be Like That)", pierwotnie wyprodukowane przez Bootie Browna i współprodukowane przez Jay Dee, w poniższym remixie stanowi kolejny przykład charakterystycznego brzmienia Dilli z połowy lat 90 i jego stuprocentowo samodzielną wizję utworu. 

]]>
The Pharcyde "Pandemonium" (Diggin In The Videos #340)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-25,the-pharcyde-pandemonium-diggin-in-the-videos-340https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-25,the-pharcyde-pandemonium-diggin-in-the-videos-340June 25, 2015, 2:07 pmMarcin NataliTak jest, na obrazku powyżej widzicie Bootie Browna z The Pharcyde sprzedającego streetfighterowego high kicka swojemu przeciwnikowi, który wykazując się wyskokiem lepszym niż Nate Robinson sprytnie unika ciosu (w kadrze zostały jedynie jego kolana i stopy). Pamiętacie grę Street Fighter? Ba, klaaaasyk, grało się kiedyś. W 1994 r. do kin trafiła ekranizacja kultowej bijatyki 2D, w której główną rolę zagrał król mordobicia lat 90. Jean-Claude Van Damme. Sam film odniósł wielki sukces komercyjny, ale krytycy nie zostawili na nim suchej nitki.Inaczej sprawa wyglądała jednak ze ścieżką dźwiękową, która co prawda nie podbiła list przebojów, ale trzymała naprawdę wysoki poziom, o co zadbali gracze takiego kalibru jak Ice Cube, Nas (wspominaliśmy już kiedyś mistrzowski numer Nasa "One On One"), Paris, Ras Kass czy właśnie The Pharcyde, dostarczając ekskluzywne, nagrane specjalnie na tę okazję kawałki.Muzycznie "Pandemonium" to esencjonalna, pozytywna Pharcyde'owa jazda oparta na dudniącym basie, mocnej perkusji, wykręconym samplu i kozackich skreczach. Slimkid3, Imani, Fatlip i Bootie Brown rzucają mega stylowe jak zwykle szesnastki, w międzyczasie mierząc się na ekranie ze streetfighterowymi zawodnikami i serwując nam pokaz ciosów, których nie powstydziłby się Jackie Chan. Mistrzowski klip, niepowtarzalny klimat lat 90. i czterominutowy wehikuł czasu. Sprawdzajcie też nasz obszerny videowywiad z The Pharcyde:Tak jest, na obrazku powyżej widzicie Bootie Browna z The Pharcyde sprzedającego streetfighterowego high kicka swojemu przeciwnikowi, który wykazując się wyskokiem lepszym niż Nate Robinson sprytnie unika ciosu (w kadrze zostały jedynie jego kolana i stopy). Pamiętacie grę Street Fighter? Ba, klaaaasyk, grało się kiedyś. W1994 r. do kin trafiła ekranizacja kultowej bijatyki2D, w której główną rolę zagrał król mordobicia lat 90. Jean-Claude Van Damme. Sam film odniósł wielki sukces komercyjny, ale krytycy nie zostawili na nim suchej nitki.

Inaczej sprawa wyglądała jednak ze ścieżką dźwiękową, która co prawda nie podbiła list przebojów, ale trzymała naprawdę wysoki poziom, o co zadbali gracze takiego kalibru jak Ice Cube, Nas (wspominaliśmy już kiedyś mistrzowski numer Nasa "One On One"), Paris, Ras Kass czy właśnie The Pharcyde, dostarczając ekskluzywne, nagrane specjalnie na tę okazję kawałki.

Muzycznie "Pandemonium" to esencjonalna, pozytywna Pharcyde'owa jazda oparta na dudniącym basie, mocnej perkusji, wykręconym samplu i kozackich skreczach. Slimkid3, Imani, Fatlip i Bootie Brown rzucają mega stylowe jak zwykle szesnastki, w międzyczasie mierząc się na ekranie ze streetfighterowymi zawodnikami i serwując nam pokaz ciosów, których nie powstydziłby się Jackie Chan. Mistrzowski klip, niepowtarzalny klimat lat 90. i czterominutowy wehikuł czasu.

Sprawdzajcie też nasz obszerny videowywiad z The Pharcyde:

]]>
The Pharcyde naszymi Artystami Tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-15,the-pharcyde-naszymi-artystami-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-15,the-pharcyde-naszymi-artystami-tygodniaJune 14, 2015, 2:04 pmMarcin NataliNiewiele było grup, które potrafiły tak błyskawicznie i skutecznie zaskarbić sobie sympatię słuchaczy i ledwie dwoma albumami wydanymi na przestrzeni trzech lat na stałe zapisać się w historii hip-hopu, zmieniając oblicze sceny i wytaczając drogę niezliczonej rzeszy MC's kolejnego pokolenia. Składająca się z czterech MC's o ksywach Fatlip, SlimKid, Bootie Brown i Imani grupa rodem z South Central w Los Angeles należy do tej wąskiej kategorii ekip, a ich debiutancki album "Bizarre Ride II" z 1992 r. do dziś uważany jest za jeden z najwspanialszych krązków złotej ery lat 90-tych. Statusem klasyka cieszy się powszechnie też drugie LP The Pharcyde "Labcabincalifornia", na którym po raz pierwszy zabłysnął młodziutki, anonimowy wtedy producent Jay Dee aka J Dilla, produkując m.in. pamiętne single "Drop" i "Runnin". W naszym Tygodniu z The Pharcyde przybliżymy wam twórczość czterech dżentelmenów z L.A., przypominając klasyczne, ponadczasowe nagrania, jak i wyławiając zapomniane czy przegapione perełki, również z twórczości solowej poszczególnych członków. Całość zwieńczymy natomiast półgodzinnym, konkretnym wideowywiadem! Can't keep running awaaaaaaay...Niewiele było grup, które potrafiły tak błyskawicznie i skutecznie zaskarbić sobie sympatię słuchaczy i ledwie dwoma albumami wydanymi na przestrzeni trzech lat na stałe zapisać się w historii hip-hopu, zmieniając oblicze sceny i wytaczając drogę niezliczonej rzeszy MC's kolejnego pokolenia. Składająca się z czterech MC's o ksywach Fatlip, SlimKid, Bootie Brown i Imani grupa rodem z South Central w Los Angeles należy do tej wąskiej kategorii ekip, a ich debiutancki album "Bizarre Ride II" z 1992 r. do dziś uważany jest za jeden z najwspanialszych krązków złotej ery lat 90-tych. Statusem klasyka cieszy się powszechnie też drugie LP The Pharcyde "Labcabincalifornia", na którym po raz pierwszy zabłysnął młodziutki, anonimowy wtedy producent Jay Dee aka J Dilla, produkując m.in. pamiętne single "Drop" i "Runnin". 

W naszym Tygodniu z The Pharcyde przybliżymy wam twórczość czterech dżentelmenów z L.A., przypominając klasyczne, ponadczasowe nagrania, jak i wyławiając zapomniane czy przegapione perełki, również z twórczości solowej poszczególnych członków. Całość zwieńczymy natomiast półgodzinnym, konkretnym wideowywiadem! Can't keep running awaaaaaaay...

]]>
Tre Hardson "Liberation" (Przegapifszy #76)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-16,tre-hardson-liberation-przegapifszy-76https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-16,tre-hardson-liberation-przegapifszy-76June 14, 2015, 1:09 pmMarcin NataliTre Hardson, znany lepiej jako Slimkid3, czy też po prostu Slimkid, to nikt inny jak jeden z czterech oryginalnych członków legendarnego The Pharcyde, obok Fatlipa, Imaniego i Bootie Browna. Dysponujący charakterystycznym, najbardziej melodyjnym z całej czwórki wokalem i wyśmienicie przeplatający rap ze śpiewem Trevant Hardson dał się poznać jako artysta solowy już na debiutanckim, klasycznym krążku "Bizarre Ride II" ekipy z Miasta Aniołów. Mowa o singlowym, zobrazowanym teledyskiem i współprodukowanym przez Tre "Otha Fish", opowiadającym o zawodach miłosnych młodego artysty.Pierwszy solowy longplay artysty "Liberation", nagrany pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem zamiast pseudonimu, ujrzał światło dzienne w 2002 roku, dwa lata po ostatnim krążku The Pharcyde, na którym udzielał się nasz bohater. Niedługo po wydaniu trzeciego w dorobku ekipy "Plain Rap" Slimkid, idąc w ślady Fatlipa, opuścił bowiem szeregi kurczącego się zespołu, wiele lat później tłumacząc to m.in. różnicami artystycznymi i kłębiącymi się nieporozumieniami z Imanim i Bootie Brownem. W zeszłym roku Slimkid ponownie przypomniał o sobie udanym albumem w duecie z DJ’em Nu-Markiem z Jurassic 5, ale dziś chciałem wrócić do niesłusznie przegapionego, przepięknego krążka "Liberation", który bezwzględnie powinni znać wszyscy fani autorów "Passin Me By", "Runnin" czy "Drop". Liberation, czyli swoiste "wyzwolenie" pochodzącego z L.A. artysty, zastaje Tre'a w bardzo kreatywnym momencie, kiedy to MC/wokalista zapomina o podziałach gatunkowych i utartych schematach i serwuje nam smakowitą mieszankę stylów, sięgając obok rapu nawet do stylistyki neo-soulowej czy poezji mówionej (spoken word). Otwierające krążek, elektryzujące, nowoczesne "AyYoMyMan" wnosi powiew świeżości i udowadnia na wstępie, że gospodarz nie zatrzymał się w czasie, a zarazem nie zapomniał jak szerzyć tak zaraźliwe w przeszłości pozytywne wibracje. All smiles, knowing there’s nothing that can hold me down except me, I’m feeling I can finally see – nawija pod koniec pierwszej zwrotki "Something 2 Live 4" Trevon, który prezentuje się tu jako finalnie ukształtowany, kompletny i świadomy artysta. Niepodrabialne, imponująco melodyjne flow, świetnie skonstruowane, chwytliwe refreny i bogate aranżacje obfitych w żywe instrumenty podkładów – to wszystko sprawia, że "Liberation" to prawdziwa uczta dla uszu fanów słonecznych, pełnych soulu brzmień.Umiejętnie kołyszące, subtelne podkłady oparte na klawiszach, miękkich perkusjach i gitarkach typu nagranych w duetach "Watcha Do", "Everything" czy "Just Can’t Do" ukazują nam nawet Slimkida w odsłonie stuprocentowo soul/neo-soul/r&b – i również tu kalifornijski wyjadacz wypada znakomicie. Nie są to banalne, standardowe utwory, a tracki trzymające naprawdę wysoki poziom zarówno lirycznie (There’s a sunrise in your soul that keeps me warm) jak i warstwie muzycznej, za którą odpowiadają w tych przypadkach Bob Powers oraz sam Tre, dyrygujący całym zespołem muzyków. Warto wspomnieć też o udanej próbie odnalezienia się w stylistyce spoken word w "Playing House", wzbogaconym o występ jednego z najbardziej szanowanych poetów na mikrofonie Saula Williamsa.Nie mamy na Liberation jednak do czynienia z proporcjami rap/śpiew pokroju Snoop Doggowego "Bush", a zwolennicy klasycznej nawijki nie będą mieli wiele okazji do narzekania. Czy to weźmiemy na warsztat mistrzowskie "Follow I'll Lead", w którym Slimkid3 co kilka wersów zmienia się na mikrofonie z Chalim 2ną z Jurassic 5, przypominające najlepsze lata The Roots "Mach 7", wyprodukowane przez Evidence’a, jazzujące "Stay Around" czy funkujące, niesione tłustym basem "Just 2 Bring It" albo "Get Ya Down" – debiut Pana Hardsona to wciąż korzenny, a zarazem oryginalny, stylowy hip-hop najwyższych lotów.Długo można by jeszcze pisać o tej płycie, skrywa ona w sobie bowiem wiele smaczków aranżacyjnych i ciekawych patentów, i choć momentami wydaje się ciut przydługa (całość liczy 73 minuty), to znajdziemy tu tyle kojących nerwy, przenoszących nas w inne rejony geograficzne i pozwalających odciąć się od świata momentów, że specjalne czepianie się byłoby sporym nadużyciem. Niestety wydana nakładem niewielkiej, niezależnej wytwórni Flying Baboon (latający pawian – props za nazwę, tak swoją drogą) płyta nigdy nie zyskała należnej jej uwagi i wskutek słabej promocji umknęła nawet wielu wiernym fanom kwartetu z Los Angeles, a Tre Hardson solowo nie zaistniał raczej w świadomości nawet nieźle ogarniętego rapowego słuchacza, o niedzielnym słuchaczu nie wspominając... Nie zmienia to faktu, że to wciąż jeden z najmocniejszych projektów, w których maczał palce członek The Pharcyde i pozycja absolutnie obowiązkowa dla tych, którzy z sentymentem wracają do "Labcabincalifornii" czy "Bizarre Ride II" i tęsknią za magią tworzoną przeszło dwie dekady temu przez czterech przyjaciół z South Central.Pod spodem teledysk do otwierającego album "AyYoMyMan", a także odsłuch wspomnianych w recenzji "Something 2 Live 4", "Follow I'll Lead" w duecie z Chalim 2ną i "Stay Around" na bicie Evidence'a oraz soulowe "Just Can't Hold" z Kim Hill. Tre Hardson, znany lepiej jako Slimkid3, czy też po prostu Slimkid, to nikt inny jak jeden z czterech oryginalnych członków legendarnego The Pharcyde, obok Fatlipa, Imaniego i Bootie Browna. Dysponujący charakterystycznym, najbardziej melodyjnym z całej czwórki wokalem i wyśmienicie przeplatający rap ze śpiewem Trevant Hardson dał się poznać jako artysta solowy już na debiutanckim, klasycznym krążku "Bizarre Ride II" ekipy z Miasta Aniołów. Mowa o singlowym, zobrazowanym teledyskiem i współprodukowanym przez Tre "Otha Fish", opowiadającym o zawodach miłosnych młodego artysty.

Pierwszy solowy longplay artysty "Liberation", nagrany pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem zamiast pseudonimu, ujrzał światło dzienne w 2002 roku, dwa lata po ostatnim krążku The Pharcyde, na którym udzielał się nasz bohater. Niedługo po wydaniu trzeciego w dorobku ekipy "Plain Rap" Slimkid, idąc w ślady Fatlipa, opuścił bowiem szeregi kurczącego się zespołu, wiele lat później tłumacząc to m.in. różnicami artystycznymi i kłębiącymi się nieporozumieniami z Imanim i Bootie Brownem. W zeszłym roku Slimkid ponownie przypomniał o sobie udanym albumem w duecie z DJ’em Nu-Markiem z Jurassic 5, ale dziś chciałem wrócić do niesłusznie przegapionego, przepięknego krążka "Liberation", który bezwzględnie powinni znać wszyscy fani autorów "Passin Me By", "Runnin" czy "Drop".

Liberation, czyli swoiste "wyzwolenie" pochodzącego z L.A. artysty, zastaje Tre'a w bardzo kreatywnym momencie, kiedy to MC/wokalista zapomina o podziałach gatunkowych i utartych schematach i serwuje nam smakowitą mieszankę stylów, sięgając obok rapu nawet do stylistyki neo-soulowej czy poezji mówionej (spoken word). Otwierające krążek, elektryzujące, nowoczesne "AyYoMyMan" wnosi powiew świeżości i udowadnia na wstępie, że gospodarz nie zatrzymał się w czasie, a zarazem nie zapomniał jak szerzyć tak zaraźliwe w przeszłości pozytywne wibracje. All smiles, knowing there’s nothing that can hold me down except me, I’m feeling I can finally see – nawija pod koniec pierwszej zwrotki "Something 2 Live 4" Trevon, który prezentuje się tu jako finalnie ukształtowany, kompletny i świadomy artysta. Niepodrabialne, imponująco melodyjne flow, świetnie skonstruowane, chwytliwe refreny i bogate aranżacje obfitych w żywe instrumenty podkładów – to wszystko sprawia, że "Liberation" to prawdziwa uczta dla uszu fanów słonecznych, pełnych soulu brzmień.

Umiejętnie kołyszące, subtelne podkłady oparte na klawiszach, miękkich perkusjach i gitarkach typu nagranych w duetach "Watcha Do", "Everything" czy "Just Can’t Do" ukazują nam nawet Slimkida w odsłonie stuprocentowo soul/neo-soul/r&b – i również tu kalifornijski wyjadacz wypada znakomicie. Nie są to banalne, standardowe utwory, a tracki trzymające naprawdę wysoki poziom zarówno lirycznie (There’s a sunrise in your soul that keeps me warm) jak i warstwie muzycznej, za którą odpowiadają w tych przypadkach Bob Powers oraz sam Tre, dyrygujący całym zespołem muzyków. Warto wspomnieć też o udanej próbie odnalezienia się w stylistyce spoken word w "Playing House", wzbogaconym o występ jednego z najbardziej szanowanych poetów na mikrofonie Saula Williamsa.

Nie mamy na Liberation jednak do czynienia z proporcjami rap/śpiew pokroju Snoop Doggowego "Bush", a zwolennicy klasycznej nawijki nie będą mieli wiele okazji do narzekania. Czy to weźmiemy na warsztat mistrzowskie "Follow I'll Lead", w którym Slimkid3 co kilka wersów zmienia się na mikrofonie z Chalim 2ną z Jurassic 5, przypominające najlepsze lata The Roots "Mach 7", wyprodukowane przez Evidence’a, jazzujące "Stay Around" czy funkujące, niesione tłustym basem "Just 2 Bring It" albo "Get Ya Down" – debiut Pana Hardsona to wciąż korzenny, a zarazem oryginalny, stylowy hip-hop najwyższych lotów.

Długo można by jeszcze pisać o tej płycie, skrywa ona w sobie bowiem wiele smaczków aranżacyjnych i ciekawych patentów, i choć momentami wydaje się ciut przydługa (całość liczy 73 minuty), to znajdziemy tu tyle kojących nerwy, przenoszących nas w inne rejony geograficzne i pozwalających odciąć się od świata momentów, że specjalne czepianie się byłoby sporym nadużyciem. Niestety wydana nakładem niewielkiej, niezależnej wytwórni Flying Baboon (latający pawian – props za nazwę, tak swoją drogą) płyta nigdy nie zyskała należnej jej uwagi i wskutek słabej promocji umknęła nawet wielu wiernym fanom kwartetu z Los Angeles, a Tre Hardson solowo nie zaistniał raczej w świadomości nawet nieźle ogarniętego rapowego słuchacza, o niedzielnym słuchaczu nie wspominając... Nie zmienia to faktu, że to wciąż jeden z najmocniejszych projektów, w których maczał palce członek The Pharcyde i pozycja absolutnie obowiązkowa dla tych, którzy z sentymentem wracają do "Labcabincalifornii" czy "Bizarre Ride II" i tęsknią za magią tworzoną przeszło dwie dekady temu przez czterech przyjaciół z South Central.

Pod spodem teledysk do otwierającego album "AyYoMyMan", a także odsłuch wspomnianych w recenzji "Something 2 Live 4", "Follow I'll Lead" w duecie z Chalim 2ną i "Stay Around" na bicie Evidence'a oraz soulowe "Just Can't Hold" z Kim Hill.

 

]]>
The Pharcyde "Drop" (Diggin’ In The Videos #338)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-18,the-pharcyde-drop-diggin-in-the-videos-338https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-18,the-pharcyde-drop-diggin-in-the-videos-338June 18, 2015, 1:33 pmTomasz PrzytułaWszystkie encyklopedie świata zaliczają grupę The Pharcyde do nurtu alternatywnego i nie jest to bynajmniej kwestia przypadku. Pierwsze płyty zespołu, utrzymane w soulowo-jazzowym klimacie, były niczym powiew świeżej bryzy nad Zachodnim Wybrzeżem. W okresie całkowitej dominacji g-funku i gangsta rapu, członkowie The Pharcyde podążyli w zupełnie innym kierunku, tworząc rzeczywistą alternatywę na kalifornijskiej scenie. Swoim swobodnym podejściem do hip-hopu, porywającą narracją i niebanalnym poczuciem humoru zaskarbili sobie sympatię słuchaczy i krytyków muzycznych. Nowatorstwo zespołu objawiało się nie tylko w niewymuszonym sposobie pisania tekstów i różnokierunkowej warstwie producenckiej. Dużą rolę w procesie lansowania grupy spełniły również oryginalne teledyski, z których największą sławę zyskał obraz do numeru "Drop" z 1995 roku.Promocję drugiego albumu The Pharcyde rozpoczęto od wypuszczenia wyżej wspomnianego singla. Dzięki złotemu dotykowi śp. J. Dilli "Drop" wyznaczyło nową jakość i głębszy wymiar muzyki całego zespołu. Licząc na powtórzenie sukcesu debiutanckiej płyty, członkowie The Pharcyde postanowili mocno zaakcentować swój powrót na scenę. Nowy singiel miał zostać zobrazowany pomysłowym i nietuzinkowym teledyskiem. W tym celu wytwórnia Delicious Vinyl zwróciła się do agencji Satellite Films z prośbą o napisanie scenariusza i wyreżyserowanie klipu. Zadania podjął się szef agencji, sam Spike Jonze, doświadczony i wielokrotnie nagradzany reżyser filmów, klipów i wszelkiej maści reklamówek.Koncepcja reżysera polegała na uchwyceniu raperów poruszających się na wspak, po czym puszczenie nagranego materiału od tyłu. Dzięki temu zabiegowi, w przedstawionym na ekranie Los Angeles raz za razem łamane są prawa fizyki, a przyciąganie grawitacyjne zupełnie traci swoje właściwości. Dla udoskonalenia końcowego efektu, członkowie The Pharcyde nauczyli się rapować swoje teksty od tyłu, w czym pomógł im wynajęty w tym celu językoznawca. Nie wliczając gaży reżysera i ekipy zdjęciowej, zrealizowany teledysk można określić mianem niskobudżetowego. To jego klimat i kapitalny koncept zagwarantował mu sukces, a mijający czas zadziałał tylko na korzyść – dziś klip do numeru „Drop” jest uznawany za kultowy i stanowi pełną definicję słowa „alternatywny”.Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat klip Spike'a Jonze'a stał się źródłem inspiracji dla ludzi z całego świata. Wielokrotnie sięgały po niego osoby z branży muzycznej, filmowej, a nawet marketingowej. Wymienienie wszystkich projektów opartych na tym schemacie wymagałoby jednak napisania osobnego artykułu. Pozwolę sobie przypomnieć tylko kampanię reklamową jednej z polskich sieci telefonii komórkowej oraz teledysk kanadyjskiego rapera Shada, którym oddał swoisty hołd fantastycznej czwórce z Kalifornii.Wideoklip „Drop” choć dzisiaj legendarny, w połowie lat dziewięćdziesiątych nie zapewnił spektakularnego sukcesu krążkowi „Labcabincalifornia”. Drugi album w karierze The Pharcyde sprzedał się w dużo mniejszym nakładzie niż debiut z 1992 roku i nie uzyskał certyfikatu złotej płyty. Mimo porażki komercyjnej ten genialny teledysk został ocalony od zapomnienia, co roku zajmuje wysokie lokaty w rozmaitych rankingach, a nierzadko nazywany jest najlepszym hip-hopowym klipem wszechczasów. Czy zasługuje na takie miano? Obejrzyjcie i oceńcie sami.

Wszystkie encyklopedie świata zaliczają grupę The Pharcyde do nurtu alternatywnego i nie jest to bynajmniej kwestia przypadku. Pierwsze płyty zespołu, utrzymane w soulowo-jazzowym klimacie, były niczym powiew świeżej bryzy nad Zachodnim Wybrzeżem.  W okresie całkowitej dominacji g-funku i gangsta rapu, członkowie The Pharcyde podążyli w zupełnie innym kierunku, tworząc rzeczywistą alternatywę na kalifornijskiej scenie. Swoim swobodnym podejściem do hip-hopu, porywającą narracją i niebanalnym poczuciem humoru zaskarbili sobie sympatię słuchaczy i krytyków muzycznych. Nowatorstwo zespołu objawiało się nie tylko w niewymuszonym sposobie pisania tekstów i różnokierunkowej warstwie producenckiej. Dużą rolę w procesie lansowania grupy spełniły również oryginalne teledyski, z których największą sławę zyskał obraz do numeru "Drop" z 1995 roku.

Promocję drugiego albumu The Pharcyde rozpoczęto od wypuszczenia wyżej wspomnianego singla. Dzięki złotemu dotykowi śp. J. Dilli "Drop" wyznaczyło nową jakość i głębszy wymiar muzyki całego zespołu. Licząc na powtórzenie sukcesu debiutanckiej płyty, członkowie The Pharcyde postanowili mocno zaakcentować swój powrót na scenę. Nowy singiel miał zostać zobrazowany pomysłowym i nietuzinkowym teledyskiem.  W tym celu wytwórnia Delicious Vinyl zwróciła się do agencji Satellite Films z prośbą o napisanie scenariusza i wyreżyserowanie klipu. Zadania podjął się szef agencji, sam Spike Jonze, doświadczony i wielokrotnie nagradzany reżyser filmów, klipów i wszelkiej maści reklamówek.

Koncepcja reżysera polegała na uchwyceniu raperów poruszających się na wspak, po czym puszczenie nagranego materiału od tyłu. Dzięki temu zabiegowi, w przedstawionym na ekranie Los Angeles raz za razem łamane są prawa fizyki, a przyciąganie grawitacyjne zupełnie traci swoje właściwości. Dla udoskonalenia  końcowego efektu, członkowie The Pharcyde nauczyli się rapować swoje teksty od tyłu, w czym pomógł im wynajęty w tym celu językoznawca. Nie wliczając gaży reżysera i ekipy zdjęciowej, zrealizowany teledysk można określić mianem niskobudżetowego. To jego klimat i kapitalny koncept zagwarantował mu sukces, a mijający czas zadziałał tylko na korzyść – dziś klip do numeru „Drop” jest uznawany za kultowy i stanowi pełną definicję słowa „alternatywny”.

Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat klip Spike'a Jonze'a stał się źródłem inspiracji dla ludzi z całego świata. Wielokrotnie sięgały po niego osoby z branży muzycznej, filmowej, a nawet marketingowej. Wymienienie wszystkich projektów opartych na tym schemacie wymagałoby jednak napisania osobnego artykułu. Pozwolę sobie przypomnieć tylko kampanię reklamową jednej z polskich sieci telefonii komórkowej oraz teledysk kanadyjskiego rapera Shada, którym oddał swoisty hołd fantastycznej czwórce z Kalifornii.

Wideoklip „Drop” choć dzisiaj legendarny, w połowie lat dziewięćdziesiątych nie zapewnił spektakularnego sukcesu krążkowi „Labcabincalifornia”. Drugi album w karierze The Pharcyde sprzedał się w dużo mniejszym nakładzie niż debiut z 1992 roku i nie uzyskał certyfikatu złotej płyty. Mimo porażki komercyjnej ten genialny teledysk został ocalony od zapomnienia, co roku zajmuje wysokie lokaty w rozmaitych rankingach, a nierzadko nazywany jest najlepszym hip-hopowym klipem wszechczasów. Czy zasługuje na takie miano? Obejrzyjcie i oceńcie sami.

]]>
The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-19,the-pharcyde-bizarre-ride-ii-the-pharcyde-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-19,the-pharcyde-bizarre-ride-ii-the-pharcyde-klasyk-na-weekendMay 4, 2020, 4:28 pmMarcin NataliOhhhhh shit! – tym jakże wymownym, uniwersalnym zwrotem, mającym w ustach czterech sympatycznych wariatów z Miasta Aniołów trylion zastosowań, rozpoczynał się pierwszy debiutancki album The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde". Dosyć odważnie i nietypowo, ale w tej płycie nie ma nic typowego – i to jest w niej najpiękniejsze. To zwariowana przejażdżka po ścieżkach wytyczonych przez tryskających niepowtarzalnym humorem i młodzieńczą energią MC’s i jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się hip-hopowi początku lat 90. Imani and ya mama, sitting on a tree – k-i-s-s-i-n-g!W tym roku wydana w listopadzie ’92 nakładem raczkującej dopiero wytwórni Delicious Vinyl płyta skończy 23 lata, a ta piękna MJ’owska rocznica jedynie potwierdza przełomowość i unikalność tego wydawnictwa. Nigdy wcześniej bowiem, i nigdy później, nie dostaliśmy albumu takiego jak "Bizarre Ride II", a 57 minut tej szalonej jazdy bez trzymanki zagwarantowało grupie w składzie Slimkid3, Fatlip, Bootie Brown i Imani status ikon sceny Zachodniego Wybrzeża i wierną rzeszę fanów.W tym albumie nietrudno się zakochać – 16 numerów wyprodukowanych w przeważającej większości przez nieoficjalnego piątego członka ekipy producenta J-Swifta, niesie w sobie tyle świeżości, zaraźliwie pozytywnej energii i komicznych, niejednokrotnie absurdalnych opowieści, że z miejsca dajemy się ponieść i wsiąkamy w klimat Dziwacznej Przejażdżki. Słowo "dziwaczna" pasuje tu zresztą jak ulał – wystarczy wziąć na warsztat wspomnianą we wstępie petardę "Oh Shit", gdzie Imani opowiada o przygodzie z matką ziomka, a Fatlip zdradza historię znajomości z pewną damą, która okazała się… No, nie będę zdradzać, ale mając świadomość, że ta zwrotka jest oparta na faktach… Ohhhh shit! Nie da się też nie uśmiechnąć słuchając błagalnych jęków nękanych przez policję Pharcyde'ów w "Officer" czy takich linijek jakThe Pharcyde is coming and I hope we're not wack but at this point there's no turning back lub I got more flavor than 7-11 Slurpees If Magic can admit he got AIDS, fuck it- I got herpes.Nie można nie wspomnieć też o mistrzowskim pokazie komediowych umiejętności MC’s z dzielnicy South Central w singlowym "Ya Mama". Ten track to istna kanonada ciętych, błyskotliwych dowcipów z gatunku "Twoja stara…", wznoszących się na najwyższe poziomy abstrakcji. Za przykład niech posłużą otwierające numer, obrazowe linijki Fatlipa…Ya mom is so fat (how fat is she?)Ya mama is so big and fat that she can get busyWith twenty-two burritos, but times are roughI seen her in the back of Taco Bell with handcuffsBezcenne! Tuż po "Ya Mama" wjeżdża natomiast ultraklasyczne "Passin’ Me By", opowiadające o nieodwzajemnionych uczuciach naszych bohaterów i różnych nietypowych sytuacjach, kiedy musieli odpuścić, bo byli na straconej pozycji, tak jak Bootie Brown podkochujący się w nauczycielce. To wszystko natomiast na kapitalnym podkładzie J-Swifta, wykorzystującym sampel z Quincy’ego Jonesa, okraszone typowo Pharcyde’owym, nieprzewidywalnym klipem, łamiącym wszelkie prawa fizyki.Muzycznie mamy na "Bizarre Ride" do czynienia z niekończącą się bogatą plejadą jazzowych klawiszy i trąbek, położonych na energicznych perkusjach i doprawionych żywymi instrumentami oraz okazjonalnymi skreczami. W kategorii albumów rapowych początku lat 90. album ten plasuje się w ścisłej czołówce właśnie też dzięki świeżej, innowacyjnej jak na tamten okres produkcji. J-Swift zadbał o to, aby porządnie rozbudowane aranże wciągały i żeby słuchacz nie zdążył się znudzić jednym czy dwoma loopami. To wszystko tworzy wyśmienite tło dla naturalnie uzupełniających się głosów Imani'ego, podśpiewującego i płynącego jak Michael Phelps w 2008 Slimkida, dysponującego najniższym w grupie wokalem Fatlipa czy latającego jak na helu po bitach Bootie Browna. Nawet same wokale i efekty w tle czy nieszablonowe podbitki (Where is my piiiiiiiiiipe?) zasługują na uwagę - ale to LP kryje w sobie tyle smaczków, że długo by wymieniać. If you're sparkin blunts with clean underwear somebody say "ohh yeah!"Bez zbędnego przedłużania - ten album trzeba znać. Wydany w tym samym czasie co "The Chronic" krążek co prawda nie podbił list przebojów w tym samym stopniu, ale zdobył w Stanach status złotej płyty i stanowił oryginalną, smakowitą i pełną dystansu alternatywę dla święcącego triumfy na Zachodnim Wybrzeżu G-Funku. "Bizarre Ride II" to esencja unikalnego stylu The Pharcyde, którzy nie mają w praktyce żadnego odpowiednika i stanowią klasę sami w sobie. W ciągu trzech lat dzielących ten krążek i drugie w dorobku grupy LP "Labcabincalifornia" panowie Slimkid3, Fatlip, Bootie i Imani zdążyli już w jakimś stopniu dojrzeć i zamiast szalonej jazdy bez trzymanki na wyboistych drogach, zaczęli preferować jazdę wciąż pełną wrażeń, ale spokojniejszą, bardziej stabilną - w żadnym wypadku gorszą, po prostu inną. Dlatego też ich debiutancki album po tylu latach wciąż sprawia taką frajdę - tego po prostu nie da się powtórzyć.West coast, West coast, West coast is on fire We don't need no water let the motherfucker burn Burn motherfucker, burn!!Pod spodem wszystkie 4 teledyski z płyty - "Ya Mama", "Passin' Me By", "4 Better or Worse" i "Otha Fish".Sprawdzajcie też solowy debiut Slimkid3 aka Tre Hardsona "Liberation" w naszym cyklu "Przegapifszy"[[{"fid":"23593","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]][[{"fid":"23595","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]][[{"fid":"55624","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]][[{"fid":"58981","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]Ohhhhh shit! – tym jakże wymownym, uniwersalnym zwrotem, mającym w ustach czterech sympatycznych wariatów z Miasta Aniołów trylion zastosowań, rozpoczynał się pierwszy debiutancki album The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde". Dosyć odważnie i nietypowo, ale w tej płycie nie ma nic typowego – i to jest w niej najpiękniejsze. To zwariowana przejażdżka po ścieżkach wytyczonych przez tryskających niepowtarzalnym humorem i młodzieńczą energią MC’s i jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się hip-hopowi początku lat 90. Imani and ya mama, sitting on a tree – k-i-s-s-i-n-g!

W tym roku wydana w listopadzie ’92 nakładem raczkującej dopiero wytwórni Delicious Vinyl płyta skończy 23 lata, a ta piękna MJ’owska rocznica jedynie potwierdza przełomowość i unikalność tego wydawnictwa. Nigdy wcześniej bowiem, i nigdy później, nie dostaliśmy albumu takiego jak "Bizarre Ride II", a 57 minut tej szalonej jazdy bez trzymanki zagwarantowało grupie w składzie Slimkid3, Fatlip, Bootie Brown i Imani status ikon sceny Zachodniego Wybrzeża i wierną rzeszę fanów.

W tym albumie nietrudno się zakochać – 16 numerów wyprodukowanych w przeważającej większości przez nieoficjalnego piątego członka ekipy producenta J-Swifta, niesie w sobie tyle świeżości, zaraźliwie pozytywnej energii i komicznych, niejednokrotnie absurdalnych opowieści, że z miejsca dajemy się ponieść i wsiąkamy w klimat Dziwacznej Przejażdżki. Słowo "dziwaczna" pasuje tu zresztą jak ulał – wystarczy wziąć na warsztat wspomnianą we wstępie petardę "Oh Shit", gdzie Imani opowiada o przygodzie z matką ziomka, a Fatlip zdradza historię znajomości z pewną damą, która okazała się… No, nie będę zdradzać, ale mając świadomość, że ta zwrotka jest oparta na faktach… Ohhhh shit! Nie da się też nie uśmiechnąć słuchając błagalnych jęków nękanych przez policję Pharcyde'ów w "Officer" czy takich linijek jakThe Pharcyde is coming and I hope we're not wack but at this point there's no turning back lub I got more flavor than 7-11 Slurpees If Magic can admit he got AIDS, fuck it- I got herpes.

Nie można nie wspomnieć też o mistrzowskim pokazie komediowych umiejętności MC’s z dzielnicy South Central w singlowym "Ya Mama". Ten track to istna kanonada ciętych, błyskotliwych dowcipów z gatunku "Twoja stara…", wznoszących się na najwyższe poziomy abstrakcji. Za przykład niech posłużą otwierające numer, obrazowe linijki Fatlipa…

Ya mom is so fat (how fat is she?)
Ya mama is so big and fat that she can get busy
With twenty-two burritos, but times are rough
I seen her in the back of Taco Bell with handcuffs

Bezcenne! Tuż po "Ya Mama" wjeżdża natomiast ultraklasyczne "Passin’ Me By", opowiadające o nieodwzajemnionych uczuciach naszych bohaterów i różnych nietypowych sytuacjach, kiedy musieli odpuścić, bo byli na straconej pozycji, tak jak Bootie Brown podkochujący się w nauczycielce. To wszystko natomiast na kapitalnym podkładzie J-Swifta, wykorzystującym sampel z Quincy’ego Jonesa, okraszone typowo Pharcyde’owym, nieprzewidywalnym klipem, łamiącym wszelkie prawa fizyki.

Muzycznie mamy na "Bizarre Ride" do czynienia z niekończącą się bogatą plejadą jazzowych klawiszy i trąbek, położonych na energicznych perkusjach i doprawionych żywymi instrumentami oraz okazjonalnymi skreczami. W kategorii albumów rapowych początku lat 90. album ten plasuje się w ścisłej czołówce właśnie też dzięki świeżej, innowacyjnej jak na tamten okres produkcji. J-Swift zadbał o to, aby porządnie rozbudowane aranże wciągały i żeby słuchacz nie zdążył się znudzić jednym czy dwoma loopami. To wszystko tworzy wyśmienite tło dla naturalnie uzupełniających się głosów Imani'ego, podśpiewującego i płynącego jak Michael Phelps w 2008 Slimkida, dysponującego najniższym w grupie wokalem Fatlipa czy latającego jak na helu po bitach Bootie Browna. Nawet same wokale i efekty w tle czy nieszablonowe podbitki (Where is my piiiiiiiiiipe?) zasługują na uwagę - ale to LP kryje w sobie tyle smaczków, że długo by wymieniać. If you're sparkin blunts with clean underwear somebody say "ohh yeah!"

Bez zbędnego przedłużania - ten album trzeba znać. Wydany w tym samym czasie co "The Chronic" krążek co prawda nie podbił list przebojów w tym samym stopniu, ale zdobył w Stanach status złotej płyty i stanowił oryginalną, smakowitą i pełną dystansu alternatywę dla święcącego triumfy na Zachodnim Wybrzeżu G-Funku. "Bizarre Ride II" to esencja unikalnego stylu The Pharcyde, którzy nie mają w praktyce żadnego odpowiednika i stanowią klasę sami w sobie. W ciągu trzech lat dzielących ten krążek i drugie w dorobku grupy LP "Labcabincalifornia" panowie Slimkid3, Fatlip, Bootie i Imani zdążyli już w jakimś stopniu dojrzeć i zamiast szalonej jazdy bez trzymanki na wyboistych drogach, zaczęli preferować jazdę wciąż pełną wrażeń, ale spokojniejszą, bardziej stabilną - w żadnym wypadku gorszą, po prostu inną. Dlatego też ich debiutancki album po tylu latach wciąż sprawia taką frajdę - tego po prostu nie da się powtórzyć.

West coast, West coast, West coast is on fire
We don't need no water let the motherfucker burn
Burn motherfucker, burn!!

Pod spodem wszystkie 4 teledyski z płyty - "Ya Mama", "Passin' Me By", "4 Better or Worse" i "Otha Fish".

Sprawdzajcie też solowy debiut Slimkid3 aka Tre Hardsona "Liberation" w naszym cyklu "Przegapifszy"

[[{"fid":"23593","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

[[{"fid":"23595","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

[[{"fid":"55624","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

[[{"fid":"58981","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

]]>
Video Dnia: Slimkid3 & DJ Nu-Mark feat. Darondo "I Know, Didn't I"https://popkiller.kingapp.pl/2014-09-06,video-dnia-slimkid3-dj-nu-mark-feat-darondo-i-know-didnt-ihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-09-06,video-dnia-slimkid3-dj-nu-mark-feat-darondo-i-know-didnt-iFebruary 12, 2019, 12:35 pmMarcin NataliSlimkid3 & DJ Nu-Mark feat. Darondo "I Know, Didn't I" (2014)Dlaczego: Już w najbliższy wtorek, 9 września, premierę będzie miał album, który powinien zainteresować fanów dwóch legendarnych ekip z L.A. - The Pharcyde i Jurassic 5. Slimkid3 z oryginalnego składu The Pharcyde i DJ Nu-Mark z J5 połączyli siły i nakładem labelu Delicious Vinyl wypuszczają wspólny album. Póki co sprawdzajcie najnowszy klip promujący płytę "Slimkid3 & DJ Nu-Mark" do kapitalnego kawałka "I Know, Didn't I".Slimkid3 & DJ Nu-Mark feat. Darondo "I Know, Didn't I" (2014)

Dlaczego: Już w najbliższy wtorek, 9 września, premierę będzie miał album, który powinien zainteresować fanów dwóch legendarnych ekip z L.A. - The Pharcyde i Jurassic 5. Slimkid3 z oryginalnego składu The Pharcyde i DJ Nu-Mark z J5 połączyli siły i nakładem labelu Delicious Vinyl wypuszczają wspólny album. Póki co sprawdzajcie najnowszy klip promujący płytę "Slimkid3 & DJ Nu-Mark" do kapitalnego kawałka "I Know, Didn't I".

]]>
Warsaw Challenge 2014 - fotorelacja nr 1, cz.1https://popkiller.kingapp.pl/2014-05-12,warsaw-challenge-2014-fotorelacja-nr-1https://popkiller.kingapp.pl/2014-05-12,warsaw-challenge-2014-fotorelacja-nr-1May 12, 2014, 3:26 pmAdmin stronyZa nami pierwsze od trzech lat Warsaw Challenge i z ulgą możemy zakrzyknąć - welcome back! Park Sowińskiego ponownie wypełnił się po brzegi, spotkać można było znajomych z całego kraju, a na scenie oglądaliśmy święto tańca i muzyki. Rzecz jasna byliśmy tam i my, na bieżąco relacjonowaliśmy Wam przebieg na naszym Instagramie. Jednak i porządnej fotorelacji zabraknąć nie mogło. Dziś mamy zdjęcia z pierwszego dnia, przygotowane przez niezawodnego Tomka Karwińskiego, a na nich walki oraz występy Eldo, Tedego i The Pharcyde...Za nami pierwsze od trzech lat Warsaw Challenge i z ulgą możemy zakrzyknąć - welcome back! Park Sowińskiego ponownie wypełnił się po brzegi, spotkać można było znajomych z całego kraju, a na scenie oglądaliśmy święto tańca i muzyki. Rzecz jasna byliśmy tam i my, na bieżąco relacjonowaliśmy Wam przebieg na naszym Instagramie. Jednak i porządnej fotorelacji zabraknąć nie mogło. Dziś mamy zdjęcia z pierwszego dnia, przygotowane przez niezawodnego Tomka Karwińskiego, a na nich walki oraz występy Eldo, Tedego i The Pharcyde...

]]>
DMX, The Pharcyde, Eldo, Tede i Ten Typ Mes zagrają na Warsaw Challenge!https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-17,dmx-the-pharcyde-eldo-tede-i-ten-typ-mes-zagraja-na-warsaw-challengehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-17,dmx-the-pharcyde-eldo-tede-i-ten-typ-mes-zagraja-na-warsaw-challengeApril 18, 2014, 9:05 amAdmin stronyWe Right Here! Już w dniach 10-11 maja odbędzie się tegoroczna edycja Warsaw Challenge, klasycznego święta rapu i b-boyingu, które powraca po kilku latach przerwy. Organizatorzy zaczynają już ujawniać to, kto z artystów zaprezentuje się wówczas na scenie warszawskiego Parku Sowińskiego i od początku jest gorąco. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że oba dni otworzą odpowiednio Eldo i Tede oraz Centrum Strona i Ten Typ Mes. Dziś dowiadujemy się o tym, że jedną z zagranicznych gwiazd będzie niepodrabialny i nieokiełznany DMX, drugą natomiast kultowy kalifornijski kolektyw The Pharcyde.Nowojorski raper, z którym charyzmą mało kto mógł się równać, pojawi się w Polsce po raz pierwszy - a my z tej okazji przypominamy obszerny artykuł mu poświęcony, który ukazał się przy premierze płyty "Undisputed". Także po raz pierwszy nasz kraj odwiedzi Pharcyde! A teraz oddajmy głos organizatorom:"Warsaw Challenge to największe zawody tego typu w Polsce i jednocześnie jedna z bardziej znanych imprez związanych z kulturą hip-hop na świecie. Podczas zbliżającej się edycji będzie można obejrzeć rywalizację łącznie dwudziestu czterech ekip breakdancowych walczących o nagrodę miasta stołecznego Warszawy. W tym roku zobaczymy absolutną czołówkę światowej sceny tanecznej breakdance. Równie ciekawie zapowiadają się koncerty polskich raperów. To m.in. Centrum Strona, Ten Typ Mes, Eldo czy Tede.Absolutną gwiazdą festiwalu będzie DMX - legendarny aktor i muzyk związany ze sceną hip-hop od 1993 roku, twórca stylu rapowania zwanego „spellbouds” polegającego na literowaniu wyrazów. Wystąpi również amerykańska grupa THE PHARCYDE. Dzień pierwszy imprezy to breakdancowe walki eliminacyjne, koncerty polskich wykonawców ELDO i TEDE oraz występ amerykańskiej grupy THE PHARCYDE. Niedziela to finałowe bitwy i koncerty Centrum Strona, Ten Typ Mes i DMX.Start codziennie o godz. 14.00. Całą imprezę prowadzić będą cenieni w środowisku Zajcew i Rademenez, a za dekami zagrają: Plash, Renegade (UK), oraz Jarek Kulik. Wstęp jest darmowy"We Right Here! Już w dniach 10-11 maja odbędzie się tegoroczna edycja Warsaw Challenge, klasycznego święta rapu i b-boyingu, które powraca po kilku latach przerwy. Organizatorzy zaczynają już ujawniać to, kto z artystów zaprezentuje się wówczas na scenie warszawskiego Parku Sowińskiego i od początku jest gorąco. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że oba dni otworzą odpowiednio Eldo i Tede oraz Centrum Strona i Ten Typ Mes. Dziś dowiadujemy się o tym, że jedną z zagranicznych gwiazd będzie niepodrabialny i nieokiełznany DMX, drugą natomiast kultowy kalifornijski kolektyw The Pharcyde.

Nowojorski raper, z którym charyzmą mało kto mógł się równać, pojawi się w Polsce po raz pierwszy - a my z tej okazji przypominamy obszerny artykuł mu poświęcony, który ukazał się przy premierze płyty "Undisputed". Także po raz pierwszy nasz kraj odwiedzi Pharcyde! A teraz oddajmy głos organizatorom:

"Warsaw Challenge to największe zawody tego typu w Polsce i jednocześnie jedna z bardziej znanych imprez związanych z kulturą hip-hop na świecie. Podczas zbliżającej się edycji będzie można obejrzeć rywalizację łącznie dwudziestu czterech ekip breakdancowych walczących o nagrodę miasta stołecznego Warszawy. W tym roku zobaczymy absolutną czołówkę światowej sceny tanecznej breakdance. Równie ciekawie zapowiadają się koncerty polskich raperów. To m.in. Centrum Strona, Ten Typ Mes, Eldo czy Tede.

Absolutną gwiazdą festiwalu będzie DMX - legendarny aktor i muzyk związany ze sceną hip-hop od 1993 roku, twórca stylu rapowania zwanego „spellbouds” polegającego na literowaniu wyrazów. Wystąpi również amerykańska grupa THE PHARCYDE. Dzień pierwszy imprezy to breakdancowe walki eliminacyjne, koncerty polskich wykonawców ELDO i TEDE oraz występ amerykańskiej grupy THE PHARCYDE. Niedziela to finałowe bitwy i koncerty Centrum Strona, Ten Typ Mes i DMX.

Start codziennie o godz. 14.00. Całą imprezę prowadzić będą cenieni w środowisku Zajcew i Rademenez, a za dekami zagrają: Plash, Renegade (UK), oraz Jarek Kulik. Wstęp jest darmowy"

]]>
The Pharcyde, Ten Typ Mes i Kontrafakt na Hip Hop Kempie 2014!https://popkiller.kingapp.pl/2014-03-21,the-pharcyde-ten-typ-mes-i-kontrafakt-na-hip-hop-kempie-2014https://popkiller.kingapp.pl/2014-03-21,the-pharcyde-ten-typ-mes-i-kontrafakt-na-hip-hop-kempie-2014March 21, 2014, 9:10 amAdmin strony"3...2...1...BOOM! Wjeżdżamy z hukiem z kolejną odsłoną! W sierpniu w Hradcu możecie spodziewać się potężnej dawki pozytywnego rapu z zachodniego wybrzeża od The Pharcyde! Ekipa z Los Angeles zagra dla Was koncert nawiązujący do ich pierwszego krążka 'Bizzare Ride 2 The Pharcyde'." - czytamy w informacji prasowej. Kalifornijska pogoda przynosi więc kalifornijską odsłonę!Obok nich stali kempowi bywalcy, pionierzy słowackiego hip-hopu, czyli Kontrafakt oraz autor jednej z bardziej oczekiwanych tegorocznych płyt, Ten Typ Mes. "3...2...1...BOOM! Wjeżdżamy z hukiem z kolejną odsłoną! W sierpniu w Hradcu możecie spodziewać się potężnej dawki pozytywnego rapu z zachodniego wybrzeża od The Pharcyde! Ekipa z Los Angeles zagra dla Was koncert nawiązujący do ich pierwszego krążka 'Bizzare Ride 2 The Pharcyde'." - czytamy w informacji prasowej. Kalifornijska pogoda przynosi więc kalifornijską odsłonę!

Obok nich stali kempowi bywalcy, pionierzy słowackiego hip-hopu, czyli Kontrafakt oraz autor jednej z bardziej oczekiwanych tegorocznych płyt, Ten Typ Mes.


 

]]>
Uncle Imani (The Pharcyde) ft. Luckyiam, Blu "L.A. Blazers" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-05-21,uncle-imani-the-pharcyde-ft-luckyiam-blu-la-blazers-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-05-21,uncle-imani-the-pharcyde-ft-luckyiam-blu-la-blazers-nowy-numerMay 21, 2011, 10:00 amDaniel Wardziński"Bizarre Ride II Tha Pharcyde" czy "Labcabincalifornia" to albumy o których długowieczności nie trzeba mówić żadnemu fanowi podziemnego rapu z Cali. Klasyczne numery do dzisiaj hulają w głośnikach na całym Świecie, a wszyscy, którzy są wygłodniali nowych dziś dostają wspaniały prezent.Reprezentant grupy Uncle Imani właśnie wypuścił nowy kawałek zatytułowany "L.A. Blazers" z gościnnym udziałem Luckyiama z Living Legends i Blu. Musicie to usłyszeć."L.A. Blazers" brzmi fantastycznie. Doskonale skomponowany bit bardzo w stylu zespołu - klasyczny rap z głębokim brzmieniem i małą domieszką elektronicznych wibracji... Można się utopić w tym podkładzie. Żaden z raperów tego nie zrobił, wszyscy płyną po nim z klasą dając swoje wizje związane z paleniem batów w taki sposób, że można tylko kiwać głową z uznaniem. Duch Pharcyde żyje! "Bizarre Ride II Tha Pharcyde" czy "Labcabincalifornia" to albumy o których długowieczności nie trzeba mówić żadnemu fanowi podziemnego rapu z Cali. Klasyczne numery do dzisiaj hulają w głośnikach na całym Świecie, a wszyscy, którzy są wygłodniali nowych dziś dostają wspaniały prezent.

Reprezentant grupy Uncle Imani właśnie wypuścił nowy kawałek zatytułowany "L.A. Blazers" z gościnnym udziałem Luckyiama z Living Legends i Blu. Musicie to usłyszeć.

"L.A. Blazers" brzmi fantastycznie. Doskonale skomponowany bit bardzo w stylu zespołu - klasyczny rap z głębokim brzmieniem i małą domieszką elektronicznych wibracji... Można się utopić w tym podkładzie. Żaden z raperów tego nie zrobił, wszyscy płyną po nim z klasą dając swoje wizje związane z paleniem batów w taki sposób, że można tylko kiwać głową z uznaniem. Duch Pharcyde żyje!


 

]]>