popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Esoterichttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/18851/EsotericNovember 15, 2024, 2:37 ampl_PL © 2024 Admin stronyCzarface - historia pewnego superbohatera...https://popkiller.kingapp.pl/2019-03-02,czarface-historia-pewnego-superbohaterahttps://popkiller.kingapp.pl/2019-03-02,czarface-historia-pewnego-superbohateraMarch 3, 2019, 8:30 pmAdrian KukawskiNiecały rok temu Czarface przecięli swoje artystyczne szlaki z MF Doomem i na rynku ukazał się dobrze przyjęty album „Czarface Meets Metal Face”. W tym roku Czarface spotyka się z Ghostface Killah, czego efektem jest materiał, który 15 lutego trafił do sklepów (najpierw CD, w przyszłości VINYL) oraz na streamingi. Czy najświeższy album warto sprawdzić? Jak wypadają poprzednie? Kim jest Czarface oraz czy warto go znać?Fani klasycznego boom bapu zapewne wiedzą co i kto kryje się pod nazwą grupy i wiedzą co łączy Marvel Comics z Wu-Tang Clanem. To materiał również dla nich, bo omówiony w nim zostanie cały dorobek i wpływ grupy. Natomiast ci fani rapu którzy wcześniej nie słyszeli o Czartacusie który uciekł z Czarkham Asylum będą mieli okazję zapoznać się z dorobkiem grupy i możliwe, że odnajdą coś do czego chętnie będą wracać.Every Hero Needs a originCzarface to trio. Dwóch MC’s oraz producent. Projekt został powołany do życia w 2012 roku, jako wspólne dzieło Inspectah Deck oraz duetu 7L&Esoteric. Inspektor Pokład to członek Wu-Tang Clan, pochodzący ze Staten Island MC, obecny w rapowym świecie od wczesnych lat 90. 7L&Esoteric to bostoński duet, w którym 7L odpowiada za produkcję, a Esoteric za rap. Duet znany głównie z klasycznego brzmienia boom-bapowego, funkcjonujący na amerykańskiej scenie od późnych lat 90.W jednym z wywiadów z tamtego okresu Deck tłumaczy, iż z początku nie było jasno określonego celu dla grupy. Chcieli się spotykać i nagrywać. Oczywiście zakładali, że chcą stworzyć coś, co będzie miało odpowiednią jakość i będzie można to zaprezentować fanom. Nie planowali jednak nic więcej, poza okazjonalnym robieniem wspólnych kawałków. Współpracowali już od dawna. Deck dograł się do bostońskiego duetu przy „Speeking Real Words” w 2001 roku. Ziarno zostało zasiane, plony zaczęły kiełkować 9 lat później: powstało „12th Chamber” i to właśnie w „12th Chamber” pojawiła się pierwszy raz nazwa Czarface.[[{"fid":"50888","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Z końcem zeszłej dekady luźne nagrywanie numerów zaczęło się przekuwać w pewien koncept. Deck wspomina, że Czarface powstał jako postać, która ma uratować hip-hop. Esoteric stwierdził, że grupa może przybrać komiksowy, kreskówkowy wizerunek, bo będzie to idealnie oddawać ideę Decka. Między raperami jest różnica 8 lat, ale dorastali w latach 80. Oglądali te same animacje, czytali te same komiksy. Zaczęli robić East Coast HipHop w latach 90. i to właśnie klasyczny rap z lat 90 miał być rdzeniem artystycznym dla grupy.W marketingu postawiono na tajemniczość. Zrezygnowano z własnych ksywek na rzecz nazwy grupy (choć na okładce pierwszego albumu ksywki były umiejętnie w nią wkomponowane). To nie miał być projekt, który szturmem zdobędzie Billboard. To miał być prawdziwy hip-hop.Mamy więc oryginalny pomysł, wspólną zajawkę oraz weteranów tworzących muzykę szmat czasu. Deck zakomunikował światu, co go czeka:„We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."Every hero has a debut.Debiutancki album ukazuje się w 2013 roku na kasecie, płycie i czerwonym winylu, nakładem wytwórni z Bostonu – Brick Records, zawiera 14 numerów (15 przy drugim i kolejnym wydaniu). Gościnnie w projekcie wzięli udział Action Bronson, Cappadona, Vinnie P. oraz Ghostface Killah. Album nazywał się po prostu „Czarface” i był hołdem dla najlepszego boom-bapu z lat 90. oraz całej pulpowej, amerykańskiej kultury.7L tworząc muzykę na ten album, czerpał inspirację z prawdziwych klasyków. Można tu usłyszeć sample z Mobb Deep, ODB, ale również z Jurassic 5 czy Arethy Franklin. Co ciekawe, za produkcję "Let It Off" (numer 9 na płycie) odpowiadał wyłącznie Dj Premier. Oprawa graficzna albumu, wyglądała jak kadry z popularnych amerykańskich komiksów z okresu srebrnej ery (1956-1970) i nie był to przypadek. CZARFACE jest bohaterem iście komiksowym. Ma pelerynę, metalowe pięści, laser w oczach, mnóstwo punchline'ów i przepełniony jest kreskówkową nomenklaturą. Album został dobrze przyjęty przez krytyków. Materiał wyróżniał się specyficznym humorem oraz ogromną ilością nawiązań do popkultury. Dodatkowo, realizował misję – zachować hip-hop lat 90. w obecnych czasach.Moim faworytem z tej płyty jest „World War 4”z niezapomnianym „Airport Security”, słynnego amerykańskiego komika, pięciokrotnego laureata nagrody Grammy - George Carlina. [[{"fid":"50953","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Every Hero wants a sequelW 2015 roku ukazuje się „Every Hero Needs a Villain”. Materiał jest kontynuacją idei z 2013 roku, choć nie już tak radykalnej. Od razu można usłyszeć, że producencka warstwa albumu zaczyna być mniej hermetyczna, niż przy poprzedniej płycie. Pojawiają się gitarowe riffy, bębny. Treść to nadal stawianie na skomplikowane braggowe wywijasy z krytyką zmian zachodzących w ich ukochanej kulturze. Czarface nadal nie akceptuje pewnych trendów i zmian zachodzących w hip-hopie. Pierwsze wersy Deck’a na tej płyce brzmią:Yo, there go the speakers, I'm naturally glowing,blowing sativaAmazing display of art,unique as Mona LisaNon-believers, they bitching like R&B divasAlbo z nami, albo przeciwko. O płycie dominuje opinia, że jest bardziej dosadna i mocniejsza, niż poprzednia. Komiksowe inspiracje są jeszcze bardziej widoczne. Galactus, którego moc rośnie dzięki pożeraniu planet w świecie Marvel, znajduje swojego odpowiednika w świecie Czarface. Jest nim Czartacus, którego energia i blask zwiększa się przy pożeraniu kolejnych, słabych raperów.Przy tej płycie zostaje również nawiązana współprace z MF Doomem, co jak się okaże, zaowocuje czymś większym trzy lata później.Płyta dociera na wyższe miejsca list sprzedaży, niż poprzednia. Zbiera lepsze recenzje i jest przez wielu uznawana do teraz za opus magnum w twórczości grupy. Polecałbym ten album jako pierwszy w kolejności do odsłuchania, by przekonać kogoś do ich twórczości. Śmiało - sprawdź, jeśli tego nie znasz. W 2016 roku ukazuje się kolejny album. „A Fistful of Peril” jest raczej odcięciem kuponu od sukcesu wydawnictwa z 2015 roku. Jest krótszy oraz cierpi na syndrom „już to słyszałem”. Najbardziej w pamięci utkwił mi numer „Machine, Man & Monster” ze względu na gościnny udział Conwaya, którego wtedy poznałem. Tego samego Conwaya, który później doprowadził wielu do Westside Gunn. Szanuj przewodnika, który pokazał Ci Westside Gunn. Płyta cieszyła się minimalnie mniejszym zainteresowaniem. Grupa oddaje kolejne wydawnictwo w 2017 roku. Wydawnictwo o tyle nietypowe, że praktycznie pozbawione kwestii rapowanych. To album, w którym niczym w produkcjach Dj Shadow, cała narracja to to rozmowy, wypowiedzi inscenizowane na relacje superbohatera Czarface z jego przeciwnikami (głównie Rosjanami). To też album, który osiąga najgorsze wyniki sprzedażowe.Blask ogniska powoli zaczynał przygasać, formuła zaczęła się wyczerpywać. Marvel i DC Comics widząc, że ich serie regularne tracą czytelników, mają zatem do wyboru kilka rozwiązań tego problemu. Od najbardziej drastycznych – anulowania serii, do najmniej inwazyjnych – zmiana autorów. Jednym z rozwiązań jest też łączenie przygód różnych postaci w tzw. Crossoverach, by popularniejsza seria podciągnęła tę, która radzi sobie gorzej. Ten pomysł wykorzystać też Czarface.Obecna premiera albumu z Ghostface Killah jest dla grupy szóstym wydawnictwem. Szóstym, a zarazem drugim kooperacyjnym, bo pierwszy miał miejsce rok temu. Był to również pierwszy crossover dla Czarface.Every Hero gets a crossover?Crossover to dość popularne zjawisko w amerykańskim komiksie. Polega na przeplataniu losów poszczególnych bohaterów opowieści obrazkowych i przedstawianiu ich wspólnych przygód w nowych seriach, bądź specjalnych albumach. W świecie muzycznym mówimy o kolaboracjach. W 2018 roku Czarface zalicza swój pierwszy crossover/kolaborację, wydając się album „Czarface Meets Metal Face”. Jako drugi bohater, obsadzony zostaje MF Doom. On również nosi maskę, nie zmienia swojej twórczości pod wpływem trendów oraz współpracował już wcześniej z Czarface. Album otrzymuje dobre recenzje (średnia 77 na metarcritic.com). Jest chwalony głównie za radykalniejsze, bardziej złożone wersy oraz unikalną tożsamość kulturową, która cały czas znajduje się ponad chęcią szybkiego zysku. Jest to materiał świeższy w brzmieniu. 7L oczywiście nadal tworzy swoje produkcje na fundamencie, którym są lata 90., ale zaczyna to brzmieć bardziej indywidualnie niż wcześniej. Lata 90. to piaskownica, do której przez zdolnego bostońskiego producenta dokładane są współczesne zabawki. Zmiany tempa, efekty specjalne, czy dodawanie elektroniki w odpowiednich momentach, sprawia, że nie brzmi to jak typowy hip-hopowy bit, który słyszałeś już wiele razy. Superbohater zyskuje nowe supermoce.Mój ulubiony moment na płycie to „Phantoms”. Doom wprowadza nas w utworze w pewien trans. Słuchacz zaczyna mieć wrażenie, że już to gdzieś słyszał. To jest tytułowa zjawa. Zjawa nudy i rutyny, którą każdy hip-hopowiec zna. Taka jest jego rola w tym kawałku: uśpić Twoją czujność, by 7L oraz Deck w odpowiednim momencie mogli cię zaatakować dużo celniej i mocniej. Taki po krótce, jest właśnie ten album.Świetne wejście Inspectah Deck: „Yo, I used to hop the 3 train, alwyas out for more wax”, to kunszt techniczny członka WU, ale również kwintesencja Czarface. Nieunikniona zmiana, która wykracza poza sztywne muzyczne ramy. Rzecz niebywała w czasach zakupów on-line oraz streamingów. Każdy, kto w przeszłości musiał przejechać przez pół miasta po nowego CD’ka lub winyl, dokładnie zrozumie przekaz. To suma takich małych doświadczeń, zdobytych przez artystów starszej daty, zaczyna potęgować ich dysonans poznawczy przy obserwacji współczesnej sceny rapowej. Tym chcą się z nami podzielić. Czarface oraz Doom symbolicznie wcielają się w postać bohaterów oraz złoczyńców. To nie tylko opozycja do współczesnych trendów. To wg. twórców walka dobra ze złem, to obowiązek. Nawet Twój pies musi założyć maskę i walczyć razem z nimi. Bądź przeciwko.Album doceniają fani. To pierwsza płyta w dorobku grupy której udało się wejść do TOP200 billboardu (bez podziału na kategorie). I prawdopodobnie najbardziej dochodowy album dla twórców. W 2018 roku nie tylko Avengers byli udanym crossoverem.Every Hero ends with Ghostface Killah W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady. Co z tego mogło wyjść?Album ukazał się 15 lutego, a jego recenzja (a równocześnie domknięcie dotychczasowej historii Czarface) już w poniedziałek na naszych łamach!Niecały rok temu Czarface przecięli swoje artystyczne szlaki z MF Doomem i na rynku ukazał się dobrze przyjęty album „Czarface Meets Metal Face”. W tym roku Czarface spotyka się z Ghostface Killah, czego efektem jest materiał, który 15 lutego trafił do sklepów (najpierw CD, w przyszłości VINYL) oraz na streamingi. Czy najświeższy album warto sprawdzić? Jak wypadają poprzednie? Kim jest Czarface oraz czy warto go znać?

Fani klasycznego boom bapu zapewne wiedzą co i kto kryje się pod nazwą grupy i wiedzą co łączy Marvel Comics z Wu-Tang Clanem. To materiał również dla nich, bo omówiony w nim zostanie cały dorobek i wpływ grupy. Natomiast ci fani rapu którzy wcześniej nie słyszeli o Czartacusie który uciekł z Czarkham Asylum będą mieli okazję zapoznać się z dorobkiem grupy i możliwe, że odnajdą coś do czego chętnie będą wracać.

Every Hero Needs a origin

Czarface to trio. Dwóch MC’s oraz producent. Projekt został powołany do życia w 2012 roku,  jako wspólne dzieło Inspectah Deck oraz duetu 7L&Esoteric. Inspektor Pokład to członek Wu-Tang Clan, pochodzący ze Staten Island MC, obecny w rapowym świecie od wczesnych lat 90. 7L&Esoteric to bostoński duet, w którym 7L odpowiada za produkcję, a Esoteric za rap. Duet znany głównie z klasycznego brzmienia boom-bapowego, funkcjonujący na amerykańskiej scenie od późnych lat 90.

W jednym z wywiadów z tamtego okresu Deck tłumaczy, iż z początku nie było jasno określonego celu dla grupy. Chcieli się spotykać i nagrywać. Oczywiście zakładali, że chcą stworzyć coś, co będzie miało odpowiednią jakość i będzie można to zaprezentować fanom. Nie planowali jednak nic więcej, poza okazjonalnym robieniem wspólnych kawałków. Współpracowali już od dawna. Deck dograł się do bostońskiego duetu  przy „Speeking Real Words” w 2001 roku. Ziarno zostało zasiane, plony zaczęły kiełkować 9 lat później: powstało „12th Chamber” i to właśnie w „12th Chamber” pojawiła się pierwszy raz nazwa Czarface.

[[{"fid":"50888","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Z końcem zeszłej dekady luźne nagrywanie numerów zaczęło się przekuwać w pewien koncept. Deck wspomina, że Czarface powstał jako postać, która ma uratować hip-hop. Esoteric stwierdził, że grupa może przybrać komiksowy, kreskówkowy wizerunek, bo będzie to idealnie oddawać ideę Decka. Między raperami jest różnica 8 lat, ale dorastali w latach 80. Oglądali te same animacje, czytali te same komiksy. Zaczęli robić East Coast HipHop w latach 90. i to właśnie klasyczny rap z lat 90 miał być rdzeniem artystycznym dla grupy.
W marketingu postawiono na tajemniczość. Zrezygnowano z własnych ksywek na rzecz nazwy grupy (choć na okładce pierwszego albumu ksywki były umiejętnie w nią wkomponowane). To nie miał być projekt, który szturmem zdobędzie Billboard. To miał być prawdziwy hip-hop.

Mamy więc oryginalny pomysł, wspólną zajawkę oraz weteranów tworzących muzykę szmat czasu. Deck zakomunikował światu, co go czeka:

„We are CZARFACE because they know our faces and they know us for being dope rhyme suppliers, like Tony Montana we are known for our balls and our word; lyrically we will conquer the world and everything in it."

Every hero has a debut.

Debiutancki album ukazuje się w 2013 roku na kasecie, płycie i czerwonym winylu, nakładem wytwórni z Bostonu – Brick Records, zawiera 14 numerów (15 przy drugim i kolejnym wydaniu). Gościnnie w projekcie wzięli udział Action Bronson, Cappadona, Vinnie P. oraz Ghostface Killah. Album nazywał się po prostu „Czarface” i był hołdem dla najlepszego boom-bapu z lat 90. oraz całej pulpowej, amerykańskiej kultury.

7L tworząc muzykę na ten album, czerpał inspirację z prawdziwych klasyków. Można tu usłyszeć sample z Mobb Deep, ODB, ale również z Jurassic 5 czy Arethy Franklin. Co ciekawe, za produkcję "Let It Off" (numer 9 na płycie) odpowiadał wyłącznie Dj Premier. Oprawa graficzna albumu, wyglądała jak kadry z popularnych amerykańskich komiksów z okresu srebrnej ery (1956-1970) i nie był to przypadek. CZARFACE jest bohaterem iście komiksowym. Ma pelerynę, metalowe pięści, laser w oczach, mnóstwo punchline'ów i przepełniony jest kreskówkową nomenklaturą.   Album został dobrze przyjęty przez krytyków. Materiał wyróżniał się  specyficznym humorem oraz ogromną ilością nawiązań do popkultury. Dodatkowo, realizował misję – zachować hip-hop lat 90. w obecnych czasach.

Moim faworytem z tej płyty jest „World War 4”z niezapomnianym „Airport Security”, słynnego amerykańskiego komika, pięciokrotnego laureata nagrody Grammy  - George Carlina. 

[[{"fid":"50953","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Every Hero wants a sequel

W 2015 roku ukazuje się „Every Hero Needs a Villain”. Materiał jest kontynuacją idei z 2013 roku, choć nie już tak radykalnej. Od razu można usłyszeć, że producencka warstwa albumu zaczyna być mniej hermetyczna, niż przy poprzedniej płycie. Pojawiają się gitarowe riffy, bębny. Treść to nadal stawianie na skomplikowane braggowe wywijasy z krytyką zmian zachodzących w ich ukochanej kulturze. Czarface nadal nie akceptuje pewnych trendów i zmian zachodzących w hip-hopie.  Pierwsze wersy Deck’a na tej płyce brzmią:

Yo, there go the speakers, I'm naturally glowing,blowing sativa
Amazing display of art,unique as Mona Lisa
Non-believers, they bitching like R&B divas

Albo z nami, albo przeciwko. O płycie dominuje opinia,  że jest bardziej dosadna i mocniejsza, niż poprzednia. Komiksowe inspiracje są jeszcze bardziej widoczne. Galactus, którego moc rośnie dzięki pożeraniu planet w świecie Marvel, znajduje swojego odpowiednika w świecie Czarface. Jest nim Czartacus, którego energia i blask zwiększa się przy pożeraniu kolejnych, słabych raperów.

Przy tej płycie zostaje również nawiązana współprace z MF Doomem, co jak się okaże, zaowocuje czymś większym trzy lata później.

Płyta dociera na wyższe miejsca list sprzedaży, niż poprzednia. Zbiera lepsze recenzje i jest przez wielu uznawana do teraz za opus magnum w twórczości grupy. Polecałbym ten album jako pierwszy w kolejności do odsłuchania, by przekonać kogoś do ich twórczości. Śmiało - sprawdź, jeśli tego nie znasz.

W 2016 roku ukazuje się kolejny album. „A Fistful of Peril” jest raczej odcięciem kuponu od sukcesu wydawnictwa z 2015 roku. Jest krótszy oraz cierpi na syndrom „już to słyszałem”. Najbardziej w pamięci utkwił mi numer „Machine, Man & Monster” ze względu na gościnny udział Conwaya, którego wtedy poznałem. Tego samego Conwaya, który później doprowadził wielu do Westside Gunn. Szanuj przewodnika, który pokazał Ci Westside Gunn.

 

Płyta cieszyła się minimalnie mniejszym zainteresowaniem. Grupa oddaje kolejne wydawnictwo w 2017 roku. Wydawnictwo o tyle nietypowe, że praktycznie pozbawione kwestii rapowanych. To album, w którym niczym w produkcjach Dj Shadow, cała narracja to to rozmowy, wypowiedzi inscenizowane na relacje superbohatera Czarface z jego przeciwnikami (głównie Rosjanami).  To też album, który osiąga najgorsze wyniki sprzedażowe.

Blask ogniska powoli zaczynał przygasać, formuła zaczęła się wyczerpywać. Marvel i DC Comics widząc, że ich serie regularne tracą czytelników, mają zatem do wyboru kilka rozwiązań tego problemu. Od najbardziej drastycznych – anulowania serii, do najmniej inwazyjnych – zmiana autorów. Jednym z rozwiązań jest też łączenie przygód różnych postaci w tzw.  Crossoverach, by popularniejsza seria podciągnęła tę, która radzi sobie gorzej. Ten pomysł wykorzystać też Czarface.

Obecna premiera albumu z Ghostface Killah jest dla grupy szóstym wydawnictwem. Szóstym, a zarazem drugim kooperacyjnym, bo pierwszy miał miejsce rok temu. Był to również pierwszy crossover dla Czarface.

Every Hero gets a crossover?

Crossover to dość popularne zjawisko w amerykańskim komiksie. Polega na przeplataniu losów poszczególnych bohaterów opowieści obrazkowych i przedstawianiu ich wspólnych przygód w nowych seriach, bądź specjalnych albumach. W świecie muzycznym mówimy o kolaboracjach. W 2018 roku Czarface zalicza swój pierwszy crossover/kolaborację, wydając się album „Czarface Meets Metal Face”. Jako drugi bohater, obsadzony zostaje MF Doom. On również nosi maskę, nie zmienia swojej twórczości pod wpływem trendów oraz współpracował już wcześniej z Czarface.

Album otrzymuje dobre recenzje (średnia 77 na metarcritic.com). Jest chwalony głównie za radykalniejsze, bardziej złożone wersy oraz unikalną tożsamość kulturową, która cały czas znajduje się ponad chęcią szybkiego zysku. Jest to materiał świeższy w brzmieniu. 7L  oczywiście nadal tworzy swoje produkcje na fundamencie, którym są lata 90., ale zaczyna to brzmieć bardziej indywidualnie niż wcześniej. Lata 90. to piaskownica, do której przez zdolnego bostońskiego producenta dokładane są współczesne zabawki. Zmiany tempa, efekty specjalne, czy dodawanie elektroniki w odpowiednich momentach, sprawia, że nie brzmi to jak typowy hip-hopowy bit, który słyszałeś już wiele razy. Superbohater zyskuje nowe supermoce.

Mój ulubiony moment na płycie to „Phantoms”. Doom wprowadza nas w utworze w pewien trans. Słuchacz zaczyna mieć wrażenie, że już to gdzieś słyszał. To jest tytułowa zjawa.  Zjawa nudy i rutyny, którą każdy hip-hopowiec zna. Taka jest jego rola w tym kawałku: uśpić Twoją czujność, by 7L oraz Deck w odpowiednim momencie mogli cię zaatakować dużo celniej i mocniej. Taki po krótce, jest właśnie ten album.

Świetne wejście Inspectah Deck: „Yo, I used to hop the 3 train, alwyas out for more wax”, to kunszt techniczny członka WU, ale również kwintesencja Czarface. Nieunikniona zmiana, która wykracza poza sztywne muzyczne ramy. Rzecz niebywała w czasach zakupów on-line oraz streamingów. Każdy, kto w przeszłości musiał przejechać przez pół miasta po nowego CD’ka lub winyl, dokładnie zrozumie przekaz. To suma takich małych doświadczeń, zdobytych przez artystów starszej daty, zaczyna potęgować ich dysonans poznawczy przy obserwacji współczesnej sceny rapowej. Tym chcą się z nami podzielić. Czarface oraz Doom symbolicznie wcielają się w postać bohaterów oraz złoczyńców. To nie tylko opozycja do współczesnych trendów. To wg. twórców walka dobra ze złem, to obowiązek. Nawet Twój pies musi założyć maskę i walczyć razem z nimi. Bądź przeciwko.

Album doceniają fani. To pierwsza płyta w dorobku grupy której udało się wejść do TOP200 billboardu (bez podziału na kategorie). I prawdopodobnie najbardziej dochodowy album dla twórców.  W 2018 roku nie tylko Avengers byli udanym crossoverem.

Every Hero ends with Ghostface Killah

  

W niespełna pół roku po premierze płyty z MF Doomem, Czarface zaczyna pracować nad kolejnym materiałem. Efektem tego w ostatnim kwartale 2018 roku świat rapowy obiegła informacja, iż Inspectah Deck oraz Ghostface Killah łączą ponownie siły. GFK ostatni materiał wydał w kooperacji z kanadyjskim BadBadNotGood 4 lata wcześniej. Tego samego roku wydał kontynuację Twelve Reasons to Die i zrobił sobie przerwę - najdłuższą w swojej karierze. Po tej nieobecności, postanowił wrócić z nowym albumem, który będzie wspólną płytą z Czarface. Płytę zapowiedziano na luty 2019 roku. 20% Wu-Tang Clan robi nową płytę, czyli sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót dla każdego fana nowojorskich klasyków. Z drugiej strony - Ci dwaj Panowie, razem w tym roku skończą prawie 100 lat oraz są aktywni na scenie prawie trzy dekady.  Co z tego mogło wyjść?

Album ukazał się 15 lutego, a jego recenzja (a równocześnie domknięcie dotychczasowej historii Czarface) już w poniedziałek na naszych łamach!

]]>
Czarface "Every Hero Needs a Villain" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-09,czarface-every-hero-needs-a-villain-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-09,czarface-every-hero-needs-a-villain-recenzjaAugust 11, 2015, 4:05 pmMaciej WojszkunNikt nie spodziewał się jego nadejścia. W metal i gustowną perlerynę odzian, oto CZARFACE - ucieleśnienie zajebistości, tytan zrodzony z połączonych sił generała potężnego Wu-Tang Clanu - Inspectah Decka oraz dwóch szarych eminencji bostońskiego undergroundu - 7L i Esoterika. Wydany dwa lata temu, album "Czarface" był ultrapotężnym uderzeniem najlepszego gatunkowo boom-bapu a'la lat 90. i nieskończonego gradu punchline'ów, nawiązań do komiksów i sampli ze starych, tandetnych kreskówek o superbohaterach... Projekt zyskał wielu fanów - ba, sama postać potężnego Czarface'a doczekała się własnej figurki - więc kolejny album tercetu - kwartetu już właściwie (Spada4, który współprodukował kilka sążnistych jointów z jedynki, m.in. "Air 'Em Out" czy "Rock Beast", teraz stał się oficjalnym członkiem drużyny, wspomagając 7La przy każdym beacie "EHNAV") - był oczywistością. Tak samo jak Ghostface Killah i Adrian Younge - panowie 7L, Eso i Rebel INS dwa lata od wydania debiutu prezentują sequel swojego dziełka. To jak, gotowi na skopanie tyłków złoczyńcom szkalującym dobry chibchob?"Every Hero Needs a Villain" w trzech słowach? Więcej, mocniej, lepiej - jak głosi reguła dobrego sequela. Więcej twardego, czerpiącego w najlepsze z nowojorskiego szkoły boom-bapu brzmienia, solidnie doprawionego rockowymi riffami - sprawdźcie choćby świetny "otwieracz" "Czartacus", gwarantowany koncertowy killer na mocarnych gitarach, ciężki, bojowy "Sgt. Slaughter" - czy oczywiście oparty na drapieżnym, agresywnym riffie i ultramocnych bębnach "The Great (Czar Guitar)". Wbrew pozorom, nie mamy tu jednak wyłącznie jazdy na tym jednym patencie - wręcz przeciwnie, 7L i Spada bawią się muzyką w najlepsze, pomysłowo bawiąc się przeróżnymi dźwiękami, nierzadko zmieniając podkłady w środku utworu ("Escape from Czarkham Asylum", ale także "Junkyard Dogs", gdzie mamy raptowny zwrot w ciepły, reggae'owy wręcz vibe... Czy też "When Gods Go Mad", gdzie każdy MC rymuje do innego beatu - i tu moja skarga: czemuż, ach czemuż żaden z panów nie dosiada tego mocarnego loopa, który pojawia się w drugiej minucie?!). Nieodzownym składnikiem mikstury są także wszechobecne sample i cytaty z filmów, reklam czy kreskówek o superbohaterach - już od samego intra, prześmiesznej reklamy "zestawu małego superbohatera" (akcent lektora rozbawia mnie do łez...). Choć dobre sound bite'y nie są złe - niektóre są powalające (jak ten w końcówce "Sinister") - odnoszę wrażenie, że jest ich na "EHNAV" po prostu za dużo...(Dla fanów "Gwiezdnych Wojen" - mamy tu też skit dotyczący odwiecznego konfliktu serii - czyli "kto strzelił pierwszy"?)Najbardziej przeładowanym w ten sposób trackiem jest "Red Alert" - jedyny chyba kompletnie nieudany track albumu, gdzie na przyjemnym, oldschoolowym beacie (sample z "Cuttin' Headz" ODB - doceniam, panowie) Inspektor i Ezoteryk rymują dziwnie ospale (na haju?), by potem ustąpić miejsca samplom i skitowi... Nie dało się po prostu usunąć tego kawałka z tracklisty? Tak samo zgrzyt mam z "Escape from Czarkham Asylum" - ośmiominutową lawiną punchline'ów, ciekawą za pierwszym razem, za każdym kolejnym jednak męczącą. Dlaczego trwa tak długo? I dlaczego po "Escape" mamy jeszcze dwa kawałki? Nie, żebym coś miał do nich - zwłaszcza "Sinister" miażdży - ale czy "Escape from Czarkham Asylum" ze swą długością nie nadaje się bardziej na finisz? (Nie można było za "Escape" czy "Red Alert" dać na tracklistę bonus tracku dostepnego tylko w Sieci - "Deviatin' Septums" ? Choćby za sam intrygujący tytuł...)W sferze lirycznej - jest spoko. Panowie nie silą się na jakieś wydumane storytellingi czy na poważny komentarz dotyczący współczesnej Ameryki. Nie ten adres, sorry - "EHNAV" to po prostu punchline show, braggabałagan, jeśli wolicie - wyluzowane, pełne specyficznego humoru braggadoccio, nie raz i nie dwa nawiązujące do całej tej komiksowej otoczki, jak również - do świata sportu. Czarface persona, drunk off that Jameson/On my J.Jonah and I'm out? Destroy your ass like Drax from the Guardians? Kiss the canvas like you box with Floyd? - do wyboru, do koloru. Panowie w tej konwencji wypadają wyśmienicie, szczególnie mający dryg do konstruowania wielokrotnych Esoteric - autor moich ulubionych wersów albumu: I'm flying handsome version of Bryan Cranston/Holding cops for ransom...(Nie przebił jednak swoich najlepszych wersów z "jedynki": I'm Beanie Sigel if he was one of The Beatles/and possessed the DNA of Magneto. Poezja.)Goście. Podobnież jak w ostatnim "numerze", Czarface sprzymierzył się ze śmietanką najlepszych bohaterów mikrofonu. W najbardziej chyba oczywistym featuringu, mamy tu MF Dooma w "Ka-Bang!", pojawiają się także zaprzyjaźnieni wojownicy Wu - rewelacyjny, wyluzowany i bezczelny Method Man w "Nightcrawler" i - co ciekawe - GZA the Genius, który zapodaje świetną, fascynująco napisaną zwrotkę w "When Gods Go Mad" (The youth has risen to the challenge/'Cause the grass is green enough but its blades are sharp as talons). Mamy także reprezentującego Queens Meyhema Laurena, R.A. the Rugged Mana z obscenicznymi do granic możliwości wersami oraz nowjorskie legendy - Large Professora i JuJu z Beatnutsów... Którzy - szczerze - nie zachwycają. Szczególnie JuJu z powolnym, ospałym flow mocno gryzie się z energicznymi nawijkami Eso i Decka w "Junkyard Dogs".Krótko i zwięźle - "Every Hero Needs a Villain" kopie dupsko srodze. Wychodząc z założenia "Po co naprawiać coś, co nie jest zepsute"?, Deck, 7L, Eso i Spada nie zmienili sprawdzonej receptury i dostarczyli jeszcze więcej tego, co czyniło pierwszy "Czarface" tak dobrym. Nawet jeśli miejscami panowie przedobrzyli ("Escape from Czarkham Asylum", przeładowanie niektórych tracków urywkami z kreskówek itd.), a i nie wszyscy goście postarali się jak należy (JuJu, patrzę na Ciebie) - nie zmienia to faktu, że "Every Hero Needs a Villain" to kawał kozackiego materiału. Pięć z minusem. (Pod spodem - teledyski promujące album, a także interesujące video do "Czartacusa". autorstwa Aarona Romero, animacji 8-bitowej... Check it out.) Nikt nie spodziewał się jego nadejścia. W metal i gustowną perlerynę odzian, oto CZARFACE - ucieleśnienie zajebistości, tytan zrodzony z połączonych sił generała potężnego Wu-Tang Clanu - Inspectah Decka oraz dwóch szarych eminencji bostońskiego undergroundu - 7L i Esoterika. Wydany dwa lata temu, album "Czarface" był ultrapotężnym uderzeniem najlepszego gatunkowo boom-bapu a'la lat 90. i nieskończonego gradu punchline'ów, nawiązań do komiksów i sampli ze starych, tandetnych kreskówek o superbohaterach... Projekt zyskał wielu fanów - ba, sama postać potężnego Czarface'a doczekała się własnej figurki - więc kolejny album tercetu - kwartetu już właściwie (Spada4, który współprodukował kilka sążnistych jointów z jedynki, m.in. "Air 'Em Out"  czy "Rock Beast", teraz stał się oficjalnym członkiem drużyny, wspomagając 7La przy każdym beacie "EHNAV") - był oczywistością. 

Tak samo jak Ghostface Killah i Adrian Younge - panowie 7L, Eso i Rebel INS dwa lata od wydania debiutu prezentują sequel swojego dziełka. To jak, gotowi na skopanie tyłków złoczyńcom szkalującym dobry chibchob?

"Every Hero Needs a Villain" w trzech słowach? Więcej, mocniej, lepiej - jak głosi reguła dobrego sequela. Więcej twardego, czerpiącego w najlepsze z nowojorskiego szkoły boom-bapu brzmienia, solidnie doprawionego rockowymi riffami - sprawdźcie choćby świetny "otwieracz" "Czartacus", gwarantowany koncertowy killer na mocarnych gitarach, ciężki, bojowy "Sgt. Slaughter" - czy oczywiście oparty na drapieżnym, agresywnym riffie i ultramocnych bębnach "The Great (Czar Guitar)". Wbrew pozorom, nie mamy tu jednak wyłącznie jazdy na tym jednym patencie - wręcz przeciwnie, 7L i Spada bawią się muzyką w najlepsze, pomysłowo bawiąc się przeróżnymi dźwiękami, nierzadko zmieniając podkłady w środku utworu ("Escape from Czarkham Asylum", ale także "Junkyard Dogs", gdzie mamy raptowny zwrot w ciepły, reggae'owy wręcz vibe... Czy też "When Gods Go Mad", gdzie każdy MC rymuje do innego beatu - i tu moja skarga: czemuż, ach czemuż żaden z panów nie dosiada tego mocarnego loopa, który pojawia się w drugiej minucie?!). Nieodzownym składnikiem mikstury są także wszechobecne sample i cytaty z filmów, reklam czy kreskówek o superbohaterach - już od samego intra, prześmiesznej reklamy "zestawu małego superbohatera" (akcent lektora rozbawia mnie do łez...). Choć dobre sound bite'y nie są złe - niektóre są powalające (jak ten w końcówce "Sinister") - odnoszę wrażenie, że jest ich na "EHNAV" po prostu za dużo...

(Dla fanów "Gwiezdnych Wojen" - mamy tu też skit dotyczący odwiecznego konfliktu serii - czyli "kto strzelił pierwszy"?)

Najbardziej przeładowanym w ten sposób trackiem jest "Red Alert" - jedyny chyba kompletnie nieudany track albumu, gdzie na przyjemnym, oldschoolowym beacie (sample z "Cuttin' Headz" ODB - doceniam, panowie) Inspektor i Ezoteryk rymują dziwnie ospale (na haju?), by potem ustąpić miejsca samplom i skitowi... Nie dało się po prostu usunąć tego kawałka z tracklisty? Tak samo zgrzyt mam z "Escape from Czarkham Asylum" - ośmiominutową lawiną punchline'ów, ciekawą za pierwszym razem, za każdym kolejnym jednak męczącą. Dlaczego trwa tak długo? I dlaczego po "Escape" mamy jeszcze dwa kawałki? Nie, żebym coś miał do nich - zwłaszcza "Sinister" miażdży - ale czy "Escape from Czarkham Asylum" ze swą długością nie nadaje się bardziej na finisz? 

(Nie można było za "Escape" czy "Red Alert" dać na tracklistę bonus tracku dostepnego tylko w Sieci - "Deviatin' Septums" ? Choćby za sam intrygujący tytuł...)

W sferze lirycznej - jest spoko. Panowie nie silą się na jakieś wydumane storytellingi czy na poważny komentarz dotyczący współczesnej Ameryki. Nie ten adres, sorry - "EHNAV" to po prostu punchline show, braggabałagan, jeśli wolicie - wyluzowane, pełne specyficznego humoru braggadoccio, nie raz i nie dwa nawiązujące do całej tej komiksowej otoczki, jak również - do świata sportu. Czarface persona, drunk off that Jameson/On my J.Jonah and I'm out? Destroy your ass like Drax from the Guardians? Kiss the canvas like you box with Floyd? - do wyboru, do koloru. Panowie w tej konwencji wypadają wyśmienicie, szczególnie mający dryg do konstruowania wielokrotnych Esoteric - autor moich ulubionych wersów albumu: I'm flying handsome version of Bryan Cranston/Holding cops for ransom...

(Nie przebił jednak swoich najlepszych wersów z "jedynki": I'm Beanie Sigel if he was one of The Beatles/and possessed the DNA of Magneto. Poezja.)

Goście. Podobnież jak w ostatnim "numerze", Czarface sprzymierzył się ze śmietanką najlepszych bohaterów mikrofonu. W najbardziej chyba oczywistym featuringu, mamy tu MF Dooma w "Ka-Bang!", pojawiają się także zaprzyjaźnieni wojownicy Wu - rewelacyjny, wyluzowany i bezczelny Method Man w "Nightcrawler" i - co ciekawe - GZA the Genius, który zapodaje świetną, fascynująco napisaną zwrotkę w "When Gods Go Mad" (The youth has risen to the challenge/'Cause the grass is green enough but its blades are sharp as talons). Mamy także reprezentującego Queens Meyhema Laurena, R.A. the Rugged Mana z obscenicznymi do granic możliwości wersami oraz nowjorskie legendy - Large Professora i JuJu z Beatnutsów... Którzy - szczerze - nie zachwycają. Szczególnie JuJu z powolnym, ospałym flow mocno gryzie się z energicznymi nawijkami Eso i Decka w "Junkyard Dogs".

Krótko i zwięźle - "Every Hero Needs a Villain" kopie dupsko srodze. Wychodząc z założenia "Po co naprawiać coś, co nie jest zepsute"?, Deck, 7L, Eso i Spada nie zmienili sprawdzonej receptury i dostarczyli jeszcze więcej tego, co czyniło pierwszy "Czarface" tak dobrym. Nawet jeśli miejscami panowie przedobrzyli ("Escape from Czarkham Asylum", przeładowanie niektórych tracków urywkami z kreskówek itd.), a i nie wszyscy goście postarali się jak należy (JuJu, patrzę na Ciebie) - nie zmienia to faktu, że "Every Hero Needs a Villain" to kawał kozackiego materiału. Pięć z minusem. 

(Pod spodem - teledyski promujące album, a także interesujące video do "Czartacusa". autorstwa Aarona Romero, animacji 8-bitowej... Check it out.)

                                                 

                                                 

                                                 

]]>
DJ Deadeye feat. Slaine, Esoteric, Krumb Snatcha, Ea$y Money "Livin' Lost" - kliphttps://popkiller.kingapp.pl/2011-05-01,dj-deadeye-feat-slaine-esoteric-krumb-snatcha-eay-money-livin-lost-kliphttps://popkiller.kingapp.pl/2011-05-01,dj-deadeye-feat-slaine-esoteric-krumb-snatcha-eay-money-livin-lost-klipMay 1, 2011, 2:30 pmDymitr HryciukDrugi DJ ekipy ShowOff, pozostający zawsze w cieniu Statika, miesiąc temu doczekał się własnego LP. Wydane dzięki ST i Brick Records "Substance Abuse" nie mogło liczyć na taką promocję i fejm jak płyty z pod szyldu ShowOff, więc przeszło trochę bez echa. A szkoda, bo pełno tam przekozackich kawałków, co widać po samej trackliście oraz po najnowszym teledysku.A w nim wszystko to, co najlepsze w bostońskim podziemiu - Slaine z LCN, nowatorski Esoteric, doświadczony Krumb Snatcha, a w refrenie znany wszystkim fanom ShowOff Ea$y Money. Każdy nawinął lub podśpiewał w swoim niepodrabialnym stylu, co daje nam idealny materiał na singiel. Do tego niepokojący podkład, który wyszedł spod rąk DC the MIDI Alien (tak, to nie jest stricte płyta producencka Deadeye'a) tworzy świetny, bostoński klimat. Jeśli jeszcze nie przekonało to was do sprawdzenia, to pod teledyskiem jest tracklista "Substance Abuse". Dlaczego wcześniej tego nie wyczaiłem?01. Substance Abuse (feat. Gauge / Termanology)02. Get Out Our Way (feat. Ea$y Money / Ghetto / Reks / Superstah Snuk)03. Hispanic Mechanic (Skit)04. Wild Puerto Ricans (feat. Tony Touch / Termanology / Ea$y Money)05. Favorite Town (feat. Geechi Suede / Steele / Esso / Ali Vegas / Trife Diesel)06. Had It Comin? (feat. Big Shug / Freddie Foxxx / Panchi (NYG?z))07. M.A.N.Y. Styles (feat. Kay R / Larry Cheeba / Famoso / Artisin / Sha Stimuli)08. I?m Gonna Make It (feat. Kali / Willie The Kid / Young Vaughn / Jon Hope)09. Bang!!! (feat. Lunox / Clip / Singapore Kane / H Blanco)10. Livin? Lost (feat. Slaine / Esoteric / Krumbsnatcha / Ea$y Money)11. Just In Case (feat. Chaundon / O-Dash / Big Pooh)12. We Run It (feat. ST. Da Squad)13. Showtime (feat. Termanology / Superstah Snuk)14. Intermission (feat. Cormega)15. The Law (feat. Lunox / Hectic / Sonic / Ghetto)16. Un-Cut (feat. Craig G. / Mr. Cream / Checkmark / Blacastan / Lord Nez / Reef the Lost Cauze)17. Blood Brothaz Pt. 2 (feat. ST. Da Squad)18. Girl Interrupted (feat. Termanology / Skyzoo)19. The Storm (feat. Hectic / Clip / Ea$y Money / Latia Larock)20. My Addiction (feat. Nash / Donny Goines / Ea$y Money / Nick Javas)Drugi DJ ekipy ShowOff, pozostający zawsze w cieniu Statika, miesiąc temu doczekał się własnego LP. Wydane dzięki ST i Brick Records "Substance Abuse" nie mogło liczyć na taką promocję i fejm jak płyty z pod szyldu ShowOff, więc przeszło trochę bez echa. A szkoda, bo pełno tam przekozackich kawałków, co widać po samej trackliście oraz po najnowszym teledysku.

A w nim wszystko to, co najlepsze w bostońskim podziemiu - Slaine z LCN, nowatorski Esoteric, doświadczony Krumb Snatcha, a w refrenie znany wszystkim fanom ShowOff Ea$y Money. Każdy nawinął lub podśpiewał w swoim niepodrabialnym stylu, co daje nam idealny materiał na singiel.

Do tego niepokojący podkład, który wyszedł spod rąk DC the MIDI Alien (tak, to nie jest stricte płyta producencka Deadeye'a) tworzy świetny, bostoński klimat. Jeśli jeszcze nie przekonało to was do sprawdzenia, to pod teledyskiem jest tracklista "Substance Abuse". Dlaczego wcześniej tego nie wyczaiłem?



01. Substance Abuse (feat. Gauge / Termanology)
02. Get Out Our Way (feat. Ea$y Money / Ghetto / Reks / Superstah Snuk)
03. Hispanic Mechanic (Skit)
04. Wild Puerto Ricans (feat. Tony Touch / Termanology / Ea$y Money)
05. Favorite Town (feat. Geechi Suede / Steele / Esso / Ali Vegas / Trife Diesel)
06. Had It Comin? (feat. Big Shug / Freddie Foxxx / Panchi (NYG?z))
07. M.A.N.Y. Styles (feat. Kay R / Larry Cheeba / Famoso / Artisin / Sha Stimuli)
08. I?m Gonna Make It (feat. Kali / Willie The Kid / Young Vaughn / Jon Hope)
09. Bang!!! (feat. Lunox / Clip / Singapore Kane / H Blanco)
10. Livin? Lost (feat. Slaine / Esoteric / Krumbsnatcha / Ea$y Money)
11. Just In Case (feat. Chaundon / O-Dash / Big Pooh)
12. We Run It (feat. ST. Da Squad)
13. Showtime (feat. Termanology / Superstah Snuk)
14. Intermission (feat. Cormega)
15. The Law (feat. Lunox / Hectic / Sonic / Ghetto)
16. Un-Cut (feat. Craig G. / Mr. Cream / Checkmark / Blacastan / Lord Nez / Reef the Lost Cauze)
17. Blood Brothaz Pt. 2 (feat. ST. Da Squad)
18. Girl Interrupted (feat. Termanology / Skyzoo)
19. The Storm (feat. Hectic / Clip / Ea$y Money / Latia Larock)
20. My Addiction (feat. Nash / Donny Goines / Ea$y Money / Nick Javas)

]]>