popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Sistarshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/18593/SistarsSeptember 20, 2024, 1:44 ampl_PL © 2024 Admin stronyBilal - relacja z warszawskiego koncertuhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-11,bilal-relacja-z-warszawskiego-koncertuhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-11,bilal-relacja-z-warszawskiego-koncertuNovember 11, 2013, 6:59 pmMarcin NataliJeśli myślicie, że koncertowo widzieliście już wszystko, jesteście w błędzie. Jeśli myślicie, że każdy występ na żywo musi zawierać nieodłączne hasło "Make some noise", jesteście w błędzie. Sobotnie show filadelfijskiego wokalisty Bilala to coś, co zdarza się, przy znalezieniu 4-listnej koniczyny, raz na kilka lat. Ja sam uczestniczyłem na przestrzeni lat w niezliczonej ilości koncertów, jednak czegoś takiego – czegoś takiego! - jeszcze nie widziałem.Pamiętam jeszcze jak jako 11-letni dzieciak jarałem się "Fast Lane" kompletnie wtedy nieznanego mi Bilala, na bicie będącego w piekielnie wysokiej formie Dr.'a Dre. Potem zapoznałem się lepiej z dyskografią Filadelfijczyka i kiedy tylko poszło info o jego pierwszej wizycie w Polsce, do tego w moim mieście, wiedziałem, że za nic tego nie przegapię. Będąc już bogatszym o doświadczenia kilku soulowych koncertów, spodziewałem się świetnego show, pełnego improwizacji i partii instrumentalnych. Pospolite słowo "świetny" w tym wypadku jednak zdecydowanie zaniża wartość tego, czego byłem świadkiem.Na początku odpowiednio publiczność rozgrzał bardzo udany support grupy Night Marks Electric Trio, wspartej przez Paulinę Przybysz z Sistars, a także obecną tego wieczoru w klubie Natalię Przybysz. Około północy na scenę wbił już gwiazdor wieczoru, i zaczęło się… Usłyszeliśmy oczywiście dużą część utworów z tegorocznej płyty "A Love Surreal" – "The Flow", "West Side Girl", uspokajające "Right At The Core", "Lost For Now", niesamowite "Butterfly" czy też singlowe "Back To Love". Artysta nie omieszkał jednak zaprezentować też materiału z wcześniejszych albumów – chociażby niezwykle energicznego i zapadającego w pamięć "All Matter" z "Airtight’s Revenge", czy też mocno bluesowego "Make Me Over", podczas którego kilkukrotnie brzmiał, jakby oporowo zdzierał sobie gardło, po czym naturalnie wracał do łagodnego, czystego, wysokiego wokalu w kolejnych numerach.Niepotrzebne było zagrzewanie do machania łapami czy skakania – to nie tego typu koncert. Tradycyjnie rozumiany kontakt z publiką był okazjonalny, z prostego powodu – Bilal przebywał na innej planecie. Artysta tak bardzo wczuwał się w wykonywane utwory, że sprawiał wrażenie, jakby był w transie, czy też odleciał tak daleko, że kompletnie zapomniał o otaczającym świecie. To było właśnie najpiękniejsze i dzięki temu wykonania znanych nam utworów daleko wykraczały poza wersje płytowe i zawierały w sobie jeszcze więcej niepohamowanych, surowych emocji. Nawet podczas przerw w śpiewaniu wokalista nie odchodził gdzieś na bok się napić, czy usiąść i odpocząć, a pozostawał na scenie i z zamkniętymi oczami kiwał się i machał głową na wszystkie strony w rytm zapewnianej przez zespół muzyki. Ten ogrom pasji, zaangażowania i miłości do tworzonej muzyki udzielał się wszystkim wokół. Czy to Micah Robinson w roli jednoosobowego chórku, pojedynkujący się w pewnym momencie na jazzowe wokalizy z samym Bilalem, Steve Mckie na perkusji, Corey Bernhard na klawiszach, Ed Riches na gitarze, czy Conley Whitfield Jr. na basie jak – wszyscy błyszczeli i mieli niejedną okazję zaprezentować swoje nieprzeciętne umiejętności.Nikt nie chciał, żeby ten wieczór szybko dobiegł końca. Pewnie dlatego po w zamierzeniu finalnym "Butterfly", kończącym się przedstawieniem wszystkich muzyków, i będącym już i tak bisem, 13-minutowym "Make Me Over" usłyszeliśmy jeszcze to, na co wszyscy czekali – klasyczne "Soul Sista" z debiutanckiego "1st Born Second" Bilala z 2001 roku, a także jeden z moich ulubionych numerów z tej płyty – "Sometimes". Zanim muzycy zeszli stopniowo ze sceny, miejsce miał jednak jeszcze jeden epicki finał – najpierw na scenę wbiła stojąca w pierwszym rzędzie Natalia Przybysz, śpiewając w spontanicznym duecie "Levels" z Bilalem, a po niej mikrofon przejęła jej siostra Paulina, która również pokazała klasę i zaprezentowała się wyśmienicie.Ponad dwugodzinne show potwierdziło dobitnie fakt, że mieliśmy do czynienia z jednym z najlepszych wokalistów soulowych na świecie, ścisłą śmietanką tego gatunku. Perfekcyjna kontrola głosu, niewyobrażalna skala wokalu i ekspresyjność godna podziwu zrobiły na mnie, jak i reszcie zgromadzonych fanów, przeogromne wrażenie. Jedyne, czego mi zabrakło to wspomniane już przeze mnie na wstępie, mistrzowskie "Fast Lane". Do niczego innego jednak nie mogę się przyczepić i bez wahania warszawski występ Bilala zaliczam do Top 5 najlepszych koncertów, jakie w życiu widziałem. Surreal.Pod spodem obszerna próbka tego, co działo się piątkowej nocy w Cafe Kulturalnej w postaci wspomnianych przeze mnie wykonań "Soul Sista", "Sometimes", "Butterfly", "Make Me Over" i "Levels" z Natalią Przybysz.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7493","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7494","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7495","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7496","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7497","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Jeśli myślicie, że koncertowo widzieliście już wszystko, jesteście w błędzie. Jeśli myślicie, że każdy występ na żywo musi zawierać nieodłączne hasło "Make some noise", jesteście w błędzie. Sobotnie show filadelfijskiego wokalisty Bilala to coś, co zdarza się, przy znalezieniu 4-listnej koniczyny, raz na kilka lat. Ja sam uczestniczyłem na przestrzeni lat w niezliczonej ilości koncertów, jednak czegoś takiego – czegoś takiego! - jeszcze nie widziałem.

Pamiętam jeszcze jak jako 11-letni dzieciak jarałem się "Fast Lane" kompletnie wtedy nieznanego mi Bilala, na bicie będącego w piekielnie wysokiej formie Dr.'a Dre. Potem zapoznałem się lepiej z dyskografią Filadelfijczyka i kiedy tylko poszło info o jego pierwszej wizycie w Polsce, do tego w moim mieście, wiedziałem, że za nic tego nie przegapię. Będąc już bogatszym o doświadczenia kilku soulowych koncertów, spodziewałem się świetnego show, pełnego improwizacji i partii instrumentalnych. Pospolite słowo "świetny" w tym wypadku jednak zdecydowanie zaniża wartość tego, czego byłem świadkiem.

Na początku odpowiednio publiczność rozgrzał bardzo udany support grupy Night Marks Electric Trio, wspartej przez Paulinę Przybysz z Sistars, a także obecną tego wieczoru w klubie Natalię Przybysz. Około północy na scenę wbił już gwiazdor wieczoru, i zaczęło się… Usłyszeliśmy oczywiście dużą część utworów z tegorocznej płyty "A Love Surreal" – "The Flow", "West Side Girl", uspokajające "Right At The Core", "Lost For Now", niesamowite "Butterfly" czy też singlowe "Back To Love". Artysta nie omieszkał jednak zaprezentować też materiału z wcześniejszych albumów – chociażby niezwykle energicznego i zapadającego w pamięć "All Matter" z "Airtight’s Revenge", czy też mocno bluesowego "Make Me Over", podczas którego kilkukrotnie brzmiał, jakby oporowo zdzierał sobie gardło, po czym naturalnie wracał do łagodnego, czystego, wysokiego wokalu w kolejnych numerach.

Niepotrzebne było zagrzewanie do machania łapami czy skakania – to nie tego typu koncert. Tradycyjnie rozumiany kontakt z publiką był okazjonalny, z prostego powodu – Bilal przebywał na innej planecie. Artysta tak bardzo wczuwał się w wykonywane utwory, że sprawiał wrażenie, jakby był w transie, czy też odleciał tak daleko, że kompletnie zapomniał o otaczającym świecie. To było właśnie najpiękniejsze i dzięki temu wykonania znanych nam utworów daleko wykraczały poza wersje płytowe i zawierały w sobie jeszcze więcej niepohamowanych, surowych emocji. Nawet podczas przerw w śpiewaniu wokalista nie odchodził gdzieś na bok się napić, czy usiąść i odpocząć, a pozostawał na scenie i z zamkniętymi oczami kiwał się i machał głową na wszystkie strony w rytm zapewnianej przez zespół muzyki. Ten ogrom pasji, zaangażowania i miłości do tworzonej muzyki udzielał się wszystkim wokół. Czy to Micah Robinson w roli jednoosobowego chórku, pojedynkujący się w pewnym momencie na jazzowe wokalizy z samym Bilalem, Steve Mckie na perkusji, Corey Bernhard na klawiszach, Ed Riches na gitarze, czy Conley Whitfield Jr. na basie jak – wszyscy błyszczeli i mieli niejedną okazję zaprezentować swoje nieprzeciętne umiejętności.

Nikt nie chciał, żeby ten wieczór szybko dobiegł końca. Pewnie dlatego po w zamierzeniu finalnym "Butterfly", kończącym się przedstawieniem wszystkich muzyków, i będącym już i tak bisem, 13-minutowym "Make Me Over" usłyszeliśmy jeszcze to, na co wszyscy czekali – klasyczne "Soul Sista" z debiutanckiego "1st Born Second" Bilala z 2001 roku, a także jeden z moich ulubionych numerów z tej płyty – "Sometimes". Zanim muzycy zeszli stopniowo ze sceny, miejsce miał jednak jeszcze jeden epicki finał – najpierw na scenę wbiła stojąca w pierwszym rzędzie Natalia Przybysz, śpiewając w spontanicznym duecie "Levels" z Bilalem, a po niej mikrofon przejęła jej siostra Paulina, która również pokazała klasę i zaprezentowała się wyśmienicie.

Ponad dwugodzinne show potwierdziło dobitnie fakt, że mieliśmy do czynienia z jednym z najlepszych wokalistów soulowych na świecie, ścisłą śmietanką tego gatunku. Perfekcyjna kontrola głosu, niewyobrażalna skala wokalu i ekspresyjność godna podziwu zrobiły na mnie, jak i reszcie zgromadzonych fanów, przeogromne wrażenie. Jedyne, czego mi zabrakło to wspomniane już przeze mnie na wstępie, mistrzowskie "Fast Lane". Do niczego innego jednak nie mogę się przyczepić i bez wahania warszawski występ Bilala zaliczam do Top 5 najlepszych koncertów, jakie w życiu widziałem. Surreal.

Pod spodem obszerna próbka tego, co działo się piątkowej nocy w Cafe Kulturalnej w postaci wspomnianych przeze mnie wykonań "Soul Sista", "Sometimes", "Butterfly", "Make Me Over" i "Levels" z Natalią Przybysz.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7493","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7494","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7495","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7496","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7497","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Art Celebration: Jazz & Hip Hop - wstęp wolny na koncerthttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-18,art-celebration-jazz-hip-hop-wstep-wolny-na-koncerthttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-18,art-celebration-jazz-hip-hop-wstep-wolny-na-koncertJune 18, 2013, 6:35 pmDamian NogaJazz & Hip Hop, to wyjątkowy projekt koncertowy gromadzący na jednej scenie wybitnych przedstawicieli dwóch, tylko na pozór odległych od siebie gatunków. W ramach Europejskiego Stadionu Kultury wchodzącego w skład projektu Wschód Kultury, łączącego kulturalną współpracę Białegostoku, Lublina i Rzeszowa zaprosiliśmy do wspólnego koncertu takie persony jak: Dean Brown – 4 krotny laureat Grammy, współpraca m.in. z: Eric Clapton, Joe Zawinul, Marcus Miller), Natalia i Paulina Przybysz, Bernard Maseli, Dj Eprom, Ten Typ Mes, NumerRaz, Tomasz Nowak, Eskaubei i zespół koncertowy w składzie: Zbigniew Jakubek, Robert Cichy, Jan Młynarski, Michał Grott. Wieczorny koncert w urokliwej scenerii dwóch Bożnic, połączony z mappingiem autorstwa Jakuba Hadera oraz przełamany pokazem tanecznym street dancerów z Polski i Ukrainy będzie unikatową okazją zobaczenia na jednej scenie tak wielu wykonawców w tym konkretnym zestawieniu, współpracujących ze sobą, improwizujących, prezentujących naprzemian swoje kompozycje. Wcześniej, w sobotę w Wojewódzkim Domu Kultury od godz. 16-tej będzie można podpatrzeć pracę muzyków na próbie, a w niedzielę ok. 12-tej, również w WDK wziąć udział w krótkich warsztatach, na które nie trzeba się wcześniej zapisywać.Wschód Kultury / Europejski Stadion Kultury 2013Art Celebration: Jazz & Hip Hop30 czerwca – Rzeszów – Synagogue Stage (obok BWA)21:00 WSTĘP WOLNY !https://www.facebook.com/ArtCelebrationhttps://www.facebook.com/events/468466713243552/https://www.facebook.com/wschodkulturyJazz & Hip Hop, to wyjątkowy projekt koncertowy gromadzący na jednej scenie wybitnych przedstawicieli dwóch, tylko na pozór odległych od siebie gatunków. W ramach Europejskiego Stadionu Kultury wchodzącego w skład projektu Wschód Kultury, łączącego kulturalną współpracę Białegostoku, Lublina i Rzeszowa zaprosiliśmy do wspólnego koncertu takie persony jak: Dean Brown – 4 krotny laureat Grammy, współpraca m.in. z: Eric Clapton, Joe Zawinul, Marcus Miller), Natalia i Paulina Przybysz, Bernard Maseli, Dj Eprom, Ten Typ Mes, NumerRaz, Tomasz Nowak, Eskaubei i  zespół koncertowy w składzie: Zbigniew Jakubek, Robert Cichy, Jan Młynarski, Michał Grott.  

Wieczorny koncert w urokliwej scenerii dwóch Bożnic, połączony z mappingiem autorstwa Jakuba Hadera oraz przełamany pokazem tanecznym street dancerów z Polski i Ukrainy będzie unikatową okazją zobaczenia na jednej scenie tak wielu wykonawców w tym konkretnym zestawieniu, współpracujących ze sobą, improwizujących, prezentujących naprzemian swoje kompozycje. Wcześniej, w sobotę w Wojewódzkim Domu Kultury od godz. 16-tej będzie można podpatrzeć pracę muzyków na próbie, a w niedzielę ok. 12-tej, również w WDK wziąć udział w krótkich warsztatach, na które nie trzeba się wcześniej zapisywać.

Wschód Kultury / Europejski Stadion Kultury 2013

Art Celebration: Jazz & Hip Hop

30 czerwca – Rzeszów – Synagogue Stage (obok BWA)

21:00  

WSTĘP WOLNY !

https://www.facebook.com/ArtCelebration

https://www.facebook.com/events/468466713243552/

https://www.facebook.com/wschodkultury

]]>
Single dekady: Numer Raz ft. Sistars "Chwila"https://popkiller.kingapp.pl/2011-02-20,single-dekady-numer-raz-ft-sistars-chwilahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-02-20,single-dekady-numer-raz-ft-sistars-chwilaFebruary 20, 2011, 11:00 amDaniel WardzińskiNumer Raz & DJ Zero ft. Sistars "Chwila" (2004)Dlaczego: Chilloutowy hymn członka WFD jest czymś co można pokazywać ludziom, żeby zaprezentować jego luzacki, kojący pośród spiętych bufonów styl. Zerówka jest genialny, Numer jest naturalny, Sistars śpiewają fantastycznie, a ten numer zawsze wywołuje dobre emocje. Można go puszczać w kółko.

Numer Raz & DJ Zero ft. Sistars "Chwila" (2004)

Dlaczego: Chilloutowy hymn członka WFD jest czymś co można pokazywać ludziom, żeby zaprezentować jego luzacki, kojący pośród spiętych bufonów styl. Zerówka jest genialny, Numer jest naturalny, Sistars śpiewają fantastycznie, a ten numer zawsze wywołuje dobre emocje. Można go puszczać w kółko.


]]>