popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) The Beatnutshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/18442/The-BeatnutsNovember 15, 2024, 1:32 ampl_PL © 2024 Admin stronyVideo Dnia: Kontrabanda feat. The Beatnuts, DJ Cent "GDA-NY"https://popkiller.kingapp.pl/2015-07-01,video-dnia-kontrabanda-feat-the-beatnuts-dj-cent-gda-nyhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-07-01,video-dnia-kontrabanda-feat-the-beatnuts-dj-cent-gda-nyJuly 1, 2015, 12:55 amAdmin stronyPrzy okazji ubiegłorocznej wizyty w Trójmieście legendarnej nowojorskiej formacji The Beatnuts powstał najpierw ich wspólny numer z tamtejszym składem Kontrabanda, a następnie teledysk, nakręcony w klubie Vanity. "Pomimo wielu trudności, wiatru w oczy i rzucanych ciągle kłód pod nogi, które towarzyszyły przy powstawaniu tej produkcji, udało się w końcu dopiąć całości" - piszą sami raperzy a Wy możecie sprawdzić efekt finalny!Przy okazji ubiegłorocznej wizyty w Trójmieście legendarnej nowojorskiej formacji The Beatnuts powstał najpierw ich wspólny numer z tamtejszym składem Kontrabanda, a następnie teledysk, nakręcony w klubie Vanity. "Pomimo wielu trudności, wiatru w oczy i rzucanych ciągle kłód pod nogi, które towarzyszyły przy powstawaniu tej produkcji, udało się w końcu dopiąć całości" - piszą sami raperzy a Wy możecie sprawdzić efekt finalny!

]]>
The Beatnuts i Tha Alkaholiks (Liknuts) zagrają we Wrocławiu!https://popkiller.kingapp.pl/2014-06-19,the-beatnuts-i-tha-alkaholiks-liknuts-zagraja-we-wroclawiuhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-06-19,the-beatnuts-i-tha-alkaholiks-liknuts-zagraja-we-wroclawiuJune 24, 2014, 11:17 pmAdmin strony"28-29 czerwca na Stadionie Miejskim we Wrocławiu odbędzie się V edycja międzynarodowego eventu motoryzacyjnego. W tym roku wydarzenie zgromadzi 300 posiadaczy zmodyfikowanych aut z całego świata, selekcjonowanych już od kilku miesięcy. Wrocławski stadion 28 i 29 czerwca zamieni się w wielką arenę dla 300 wyselekcjonowanych samochodów. Organizatorzy oczekują gości z ponad 12 krajów, m.in. z Niemiec, Francji, Czech, Szwecji, Wielkiej Brytanii Irlandii czy Rosji oraz z USA." - piszą organizatorzy. A co to wszystko ma wspólnego z muzyką? Otóż pierwszego dnia na scenie (ze wsparciem Waldemara Kasty) zaprezentują się połączone siły dwóch legendarnych amerykańskich ekip - The Alkaholiks X The Beatnuts = Liknuts!28 czerwca (sobota) :11.00- Otwarcie bram dla widzów11.00- 12.00- Panel dyskusyjny , moderowana dyskusja sędziów z USA, Niemiec, Rosji, Szwecji i Polski z widzami, np. na temat zasad wybierania najciekawszych samochodów w poszczególnych kategoriach13.00- 14.00- prezentacje na głównej scenie najciekawszych samochodów, wywiady z właścicielami14.00- 15.00- TimeAttack, przejazdy po torze na czas, rywalizacja poniżej esplanady stadionu, tym samym dając gwarancję bezpieczeństwa widzów obserwujących całe wydarzenie z wyższego piętra15.00- 16.00- pokaz driftu modelami RC najlepszych grup w Polsce16.00- 17.00- pokaz dj’s Mistrzów Świata 2012 i 2013 IDA17.00- 18.00- przejazd konwojem po obwodnicy Wrocławia 300 samochodów20.00- 23.00- koncerty; występ Waldemara Kasty oraz The Liknuts!23.00- 01.00- afterparty na WakeParku. Wszystkich gości RACE15Mu serdecznie zapraszamy!29 czerwca (niedziela):11.00- otwarcie bram11.00- 17.00- pokaz street art’u znanej na całym świecie grupy „Etam”12.00- 13.00- finał zawodów TimeAttack13.00- 14.00- zawody sprawnościowe „You can stance” dla kierowców14.00- 15.00- turniej 1 vs 1 reprezentantów Polski w tańcu breakdance grupy „polskee flavour”15.00- 16.00- zawody w wyczynowej jeździe na bmx’ach i deskorolkach17.00- 18.00- wręczenie nagród rzeczowych zwycięzcom dwudziestu kategorii. w których oceniane będą samochody; roztrzygnięcie konkursu wizytówkowego; czas dla mediów18.00- zakończenieKomplet szczegółów"28-29 czerwca na Stadionie Miejskim we Wrocławiu odbędzie się V edycja międzynarodowego eventu motoryzacyjnego. W tym roku wydarzenie zgromadzi 300 posiadaczy zmodyfikowanych aut z całego świata, selekcjonowanych już od kilku miesięcy. Wrocławski stadion 28 i 29 czerwca zamieni się w wielką arenę dla 300 wyselekcjonowanych samochodów. Organizatorzy oczekują gości z ponad 12 krajów, m.in. z Niemiec, Francji, Czech, Szwecji, Wielkiej Brytanii Irlandii czy Rosji oraz z USA." - piszą organizatorzy. A co to wszystko ma wspólnego z muzyką?

Otóż pierwszego dnia na scenie (ze wsparciem Waldemara Kasty) zaprezentują się połączone siły dwóch legendarnych amerykańskich ekip - The Alkaholiks X The Beatnuts = Liknuts!


28 czerwca (sobota) :

11.00- Otwarcie bram dla widzów
11.00- 12.00- Panel dyskusyjny , moderowana dyskusja sędziów z USA, Niemiec, Rosji, Szwecji i Polski z widzami, np. na temat zasad wybierania najciekawszych samochodów w poszczególnych kategoriach
13.00- 14.00- prezentacje na głównej scenie najciekawszych samochodów, wywiady z właścicielami
14.00- 15.00- TimeAttack, przejazdy po torze na czas, rywalizacja poniżej esplanady stadionu, tym samym dając gwarancję bezpieczeństwa widzów obserwujących całe wydarzenie z wyższego piętra
15.00- 16.00- pokaz driftu modelami RC najlepszych grup w Polsce
16.00- 17.00- pokaz dj’s Mistrzów Świata 2012 i 2013 IDA
17.00- 18.00- przejazd konwojem po obwodnicy Wrocławia 300 samochodów
20.00- 23.00- koncerty; występ Waldemara Kasty oraz The Liknuts!
23.00- 01.00- afterparty na WakeParku. Wszystkich gości RACE15Mu serdecznie zapraszamy!

29 czerwca (niedziela):

11.00- otwarcie bram
11.00- 17.00- pokaz street art’u znanej na całym świecie grupy „Etam”
12.00- 13.00- finał zawodów TimeAttack
13.00- 14.00- zawody sprawnościowe „You can stance” dla kierowców
14.00- 15.00- turniej 1 vs 1 reprezentantów Polski w tańcu breakdance grupy „polskee flavour”
15.00- 16.00- zawody w wyczynowej jeździe na bmx’ach i deskorolkach
17.00- 18.00- wręczenie nagród rzeczowych zwycięzcom dwudziestu kategorii. w których oceniane będą samochody; roztrzygnięcie konkursu wizytówkowego; czas dla mediów
18.00- zakończenie

Komplet szczegółów

]]>
W pogoni za The Beatnuts - relacjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-09,w-pogoni-za-the-beatnuts-relacjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-09,w-pogoni-za-the-beatnuts-relacjaFebruary 21, 2016, 7:50 pmAdmin stronyNie ukrywam, że kwestię dorwania The Beatnuts na wywiad przy okazji zapowiadanej wizyty w Gdańsku traktowałem ambicjonalnie oraz sentymentalnie, jako zamknięcie pewnej klamry. Pierwszy rapowy koncert, na którym dane było mi być to właśnie występ Psycho Lesa i JuJu w Warszawie, 11 lutego 2005, dzień przed 17-tymi urodzinami. Bilet z tego koncertu do dziś mam w szufladzie a wartość sentymentalną i symboliczną ma dla mnie ogromną - pomógł bowiem rozkręcić machinę, która zaprowadziła mnie dziś tam, gdzie parę lat temu nie widziałbym się w najśmielszych planach. A szalony, wymykający się schematom i politycznej poprawności melanżowy rap dwójki zakręconych freaków z Nowego Jorku towarzyszył mi od tamtego czasu wielokrotnie, szczególnie w latach licealnych.Od pierwszej informacji o wizycie legendarnej formacji w Trójmieście wiedziałem więc, że zobaczenie ich na żywo praktycznie równe 9 lat później, już w zupełnie innej sytuacji i pozycji to mus, podobnie jak zakończenie wieczoru obszernym wywiadem. Takiego przebiegu sprawy jednak nijak bym się nie spodziewał. W skrócie - Beatnuts w niedzielę nie dolecieli na koncert, występ został odwołany... a ja we wtorek posadziłem ich mimo tego przed kamerą i przemaglowałem przez prawie 30 minut (JuJu stwierdził, że chyba nigdy nie rozgadał się aż tak na wywiadzie). Jak to możliwe i jak do tego doszło? Po kolei...[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11473","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]Po tym, gdy końcówkę tygodnia poświęciłem na przypomnienie dyskografii Beatnuts, ponowny przelot przez ich najeżony bangerami dorobek oraz pytaniowy research czułem się przygotowany w pełni. Niedziela rano - jazda. Droga umilona przez Beatnutsów, Wiza i nową EP-kę Vado, zdążyłem wysiąść, przejechać parę stacji SKM-ką a tu SMS od naszego trójmiejskiego współpracownika Piotrka - "Będziesz czy jednak zawracasz skoro jest zamieszanie?". Pajęczy instynkt błyskawicznie zawył (może to przeczytanie w drodze nowego Spider-Mana z Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela zrobiło swoje) - szybkie odpalenie fb z telefonu a tu... koncert odwołany. Beatnutsi nie dolecieli do Gdańska na czas. No to pięknie. Ale "No Escapin This" - ruszam więc do klubu na imprezę, w trakcie której za darmo wystąpić miały supporty - Gedz z Jodą oraz Ill-Tone i H-Man z Kanady. Atmosfera jak można było się domyślać nie porywała - do momentu występu ostatniego gościa, który mimo "nołnejmowości" wśród obecnych w Bunkrze zaskoczył sceniczną charyzmą, energią i rozbudził zebranych mocno i konkretnie. A co do nieobecności duetu... powiedzmy, że powód był bardziej prozaiczny niż kiedyś (wojna i odwołane połączenia lotnicze) i lepiej pasujący do tego, co przez lata Nutsi zawierali w swoich numerach.Najważniejszą informacją wieczoru było dla mnie jednak usłyszane od organizatorów: "Beatnutsi nie dolecieli dziś, ale mają być jutro, bo poza koncertem mieli kręcić klip". Najs, wywiad to mój główny cel, więc skoro pojawiło się światełko w tunelu uznałem, że zostanę kolejną dobę i postaram się dorwać ich następnego dnia. Koło 16-17 zdzwonić się miałem z pomagającymi w kwestiach sprzętowo-organizacyjnych Yahem i Koniem z Kontrabandy oraz ekipą Konkret 96. Zdzwoniłem... i okazało się, że Les i JuJu znów natrafili na jakiś problem z samolotem a ich przylot ponownie się opóźnił. "Mamy odebrać ich około północy, więc jeśli możesz zostać jeszcze dobę to możemy spróbować jutro to ogarnąć" - dodał Koniu. Co więc miałem robić? Mimo że do wakacji daleko to sopocka przedłużka stała się faktem, a ja przygotowałem się na wtorek, zgodnie z zasadą "do trzech dni sztuka". Około 1 w nocy zadzwonił telefon z krótką informacją "są", więc byłem już pewny - mamy to... znaczy się "no escapin this"![[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11474","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]Zanim przejdę jednak do finalnego rozwiązania i konkluzji postaram się zbudować trochę napięcia, niczym w "Szklanej Pułapce", gdzie zawsze wiadomo, że McClane przeżyje i wyjdzie z całości bez szwanku, nie wiadomo tylko, co czeka go po drodze. Mnie czekało pół dnia na planie klipu z nowojorskimi wariatami - perspektywa całkiem niezła, nie powiem. Dochodzimy więc do momentu, gdy czytelnik zapewne zastanawia się usilnie: "Czemu do cholery Beatnutsi kręcili klip akurat w Polsce, i to w zimie?" Odpowiadam więc - bowiem był to klip z trójmiejską ekipą Kontrabanda, która dogadała się z chłopakami na wspólną nagrywkę i video z uwagi na ich występ w Gdańsku. Występu nie było, postanowili jednak nie rezygnować z pomysłu i mimo tego ściągnąć duet do studia i na plan. W studiu akurat mnie nie było, dotarłem dopiero do sopockiego klubu Vanity, gdzie nagrany na bicie Odme numer doczekać miał się zobrazowania. I to nie niskobudżetowego i prowizorycznego, jak niektórzy mogliby sądzić po "podziemności" Kontrabandy - wyglądało to zdecydowanie obiecująco.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11475","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]Elegancka "ameryczkowa" sceneria, masa profesjonalnego sprzętu, spora obsługa planu, piękne modelki i tancerki oraz klimat odpowiedni, by melanżowemu singlowi dodać odpowiednią wizualizację. A forma Beatnutsów mimo upływu lat wciąż dobra - szczególnie jedna ze zwrotek JuJu brzmiała naprawdę mocno. Nagrania trwały dobre parę godzin, dobiegły końca koło 23-ej a ja błyskawicznie dopadłem duet w celu przewywiadowania. Les chętnie się zgodził, Ju również, choć siadając przed kamerą zaczął opowiadać, jak to nie lubi wywiadów, głupich pytań, dopytywania o to, jakich sampli użyli i w ogóle odzierania muzyki z tajemnic... Jednak pytaniowy digging zrobił swoje, bo rozmowa nie skończyła się po chwili, a trwała przez prawie 30 minut, aż wystrzelałem się ze wszystkich przygotowanych kwestii. A JuJu? Na zakończenie już off-record powiedział, że chyba nigdy aż tak nie rozgadał się w wywiadzie, a niektórych z tych wątków nigdy wcześniej nie poruszał, więc mam szczęście, bo wyszła z tego wyjątkowa rozmowa. "You're lucky, my nigga, big up!" - dodał uśmiechnięty a ja dopiero co nazwany "niggą" mogłem w końcu trochę odsapnąć, pakując dodatkowo do plecaka podpisane "Stone Crazy". Mission complete.PS. Wszystkie zdjęcia widoczne powyżej opublikowane były wcześniej na naszym niedawno uruchomionym profilu na Instagramie. Polecam go śledzić, bowiem planujemy wrzucać tam na bieżąco foty 'na gorąco z akcji' i relacjonować wydarzenia, w którym bierzemy udział w sposób trochę inny niż na stronie.PS2. Zapewne interesuje Was również kiedy wywiad - odpowiedzieć mogę jedynie, że tak szybko jak nam się uda, bo nie chcę rzucać terminami bez pokrycia, a trochę roboty przy tłumaczeniu z nim jest. Na pewno już na dniach - wyczekiwany Evidence!Nie ukrywam, że kwestię dorwania The Beatnuts na wywiad przy okazji zapowiadanej wizyty w Gdańsku traktowałem ambicjonalnie oraz sentymentalnie, jako zamknięcie pewnej klamry. Pierwszy rapowy koncert, na którym dane było mi być to właśnie występ Psycho Lesa i JuJu w Warszawie, 11 lutego 2005, dzień przed 17-tymi urodzinami. Bilet z tego koncertu do dziś mam w szufladzie a wartość sentymentalną i symboliczną ma dla mnie ogromną - pomógł bowiem rozkręcić machinę, która zaprowadziła mnie dziś tam, gdzie parę lat temu nie widziałbym się w najśmielszych planach. A szalony, wymykający się schematom i politycznej poprawności melanżowy rap dwójki zakręconych freaków z Nowego Jorku towarzyszył mi od tamtego czasu wielokrotnie, szczególnie w latach licealnych.

Od pierwszej informacji o wizycie legendarnej formacji w Trójmieście wiedziałem więc, że zobaczenie ich na żywo praktycznie równe 9 lat później, już w zupełnie innej sytuacji i pozycji to mus, podobnie jak zakończenie wieczoru obszernym wywiadem. Takiego przebiegu sprawy jednak nijak bym się nie spodziewał. W skrócie - Beatnuts w niedzielę nie dolecieli na koncert, występ został odwołany... a ja we wtorek posadziłem ich mimo tego przed kamerą i przemaglowałem przez prawie 30 minut (JuJu stwierdził, że chyba nigdy nie rozgadał się aż tak na wywiadzie). Jak to możliwe i jak do tego doszło? Po kolei...

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11473","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]

Po tym, gdy końcówkę tygodnia poświęciłem na przypomnienie dyskografii Beatnuts, ponowny przelot przez ich najeżony bangerami dorobek oraz pytaniowy research czułem się przygotowany w pełni. Niedziela rano - jazda. Droga umilona przez Beatnutsów, Wiza i nową EP-kę Vado, zdążyłem wysiąść, przejechać parę stacji SKM-ką a tu SMS od naszego trójmiejskiego współpracownika Piotrka - "Będziesz czy jednak zawracasz skoro jest zamieszanie?". Pajęczy instynkt błyskawicznie zawył (może to przeczytanie w drodze nowego Spider-Mana z Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela zrobiło swoje) - szybkie odpalenie fb z telefonu a tu... koncert odwołany. Beatnutsi nie dolecieli do Gdańska na czas. No to pięknie. Ale "No Escapin This" - ruszam więc do klubu na imprezę, w trakcie której za darmo wystąpić miały supporty - Gedz z Jodą oraz Ill-Tone i H-Man z Kanady. Atmosfera jak można było się domyślać nie porywała - do momentu występu ostatniego gościa, który mimo "nołnejmowości" wśród obecnych w Bunkrze zaskoczył sceniczną charyzmą, energią i rozbudził zebranych mocno i konkretnie. A co do nieobecności duetu... powiedzmy, że powód był bardziej prozaiczny niż kiedyś (wojna i odwołane połączenia lotnicze) i lepiej pasujący do tego, co przez lata Nutsi zawierali w swoich numerach.

Najważniejszą informacją wieczoru było dla mnie jednak usłyszane od organizatorów: "Beatnutsi nie dolecieli dziś, ale mają być jutro, bo poza koncertem mieli kręcić klip". Najs, wywiad to mój główny cel, więc skoro pojawiło się światełko w tunelu uznałem, że zostanę kolejną dobę i postaram się dorwać ich następnego dnia. Koło 16-17 zdzwonić się miałem z pomagającymi w kwestiach sprzętowo-organizacyjnych Yahem i Koniem z Kontrabandy oraz ekipą Konkret 96. Zdzwoniłem... i okazało się, że Les i JuJu znów natrafili na jakiś problem z samolotem a ich przylot ponownie się opóźnił. "Mamy odebrać ich około północy, więc jeśli możesz zostać jeszcze dobę to możemy spróbować jutro to ogarnąć" - dodał Koniu. Co więc miałem robić? Mimo że do wakacji daleko to sopocka przedłużka stała się faktem, a ja przygotowałem się na wtorek, zgodnie z zasadą "do trzech dni sztuka". Około 1 w nocy zadzwonił telefon z krótką informacją "są", więc byłem już pewny - mamy to... znaczy się "no escapin this"!

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11474","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]

Zanim przejdę jednak do finalnego rozwiązania i konkluzji postaram się zbudować trochę napięcia, niczym w "Szklanej Pułapce", gdzie zawsze wiadomo, że McClane przeżyje i wyjdzie z całości bez szwanku, nie wiadomo tylko, co czeka go po drodze. Mnie czekało pół dnia na planie klipu z nowojorskimi wariatami - perspektywa całkiem niezła, nie powiem.Dochodzimy więc do momentu, gdy czytelnik zapewne zastanawia się usilnie: "Czemu do cholery Beatnutsi kręcili klip akurat w Polsce, i to w zimie?" Odpowiadam więc - bowiem był to klip z trójmiejską ekipą Kontrabanda, która dogadała się z chłopakami na wspólną nagrywkę i video z uwagi na ich występ w Gdańsku. Występu nie było, postanowili jednak nie rezygnować z pomysłu i mimo tego ściągnąć duet do studia i na plan. W studiu akurat mnie nie było, dotarłem dopiero do sopockiego klubu Vanity, gdzie nagrany na bicie Odme numer doczekać miał się zobrazowania. I to nie niskobudżetowego i prowizorycznego, jak niektórzy mogliby sądzić po "podziemności" Kontrabandy - wyglądało to zdecydowanie obiecująco.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11475","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]

Elegancka "ameryczkowa" sceneria, masa profesjonalnego sprzętu, spora obsługa planu, piękne modelki i tancerki oraz klimat odpowiedni, by melanżowemu singlowi dodać odpowiednią wizualizację. A forma Beatnutsów mimo upływu lat wciąż dobra - szczególnie jedna ze zwrotek JuJu brzmiała naprawdę mocno. Nagrania trwały dobre parę godzin, dobiegły końca koło 23-ej a ja błyskawicznie dopadłem duet w celu przewywiadowania. Les chętnie się zgodził, Ju również, choć siadając przed kamerą zaczął opowiadać, jak to nie lubi wywiadów, głupich pytań, dopytywania o to, jakich sampli użyli i w ogóle odzierania muzyki z tajemnic... Jednak pytaniowy digging zrobił swoje, bo rozmowa nie skończyła się po chwili, a trwała przez prawie 30 minut, aż wystrzelałem się ze wszystkich przygotowanych kwestii. A JuJu? Na zakończenie już off-record powiedział, że chyba nigdy aż tak nie rozgadał się w wywiadzie, a niektórych z tych wątków nigdy wcześniej nie poruszał, więc mam szczęście, bo wyszła z tego wyjątkowa rozmowa."You're lucky, my nigga, big up!" - dodał uśmiechnięty a ja dopiero co nazwany "niggą" mogłem w końcu trochę odsapnąć, pakując dodatkowo do plecaka podpisane "Stone Crazy". Mission complete.

PS. Wszystkie zdjęcia widoczne powyżej opublikowane były wcześniej na naszym niedawno uruchomionym profilu na Instagramie. Polecam go śledzić, bowiem planujemy wrzucać tam na bieżąco foty 'na gorąco z akcji' i relacjonować wydarzenia, w którym bierzemy udział w sposób trochę inny niż na stronie.

PS2. Zapewne interesuje Was również kiedy wywiad - odpowiedzieć mogę jedynie, że tak szybko jak nam się uda, bo nie chcę rzucać terminami bez pokrycia, a trochę roboty przy tłumaczeniu z nim jest. Na pewno już na dniach - wyczekiwany Evidence!

]]>
The Beatnuts zagrają w Polsce! [edit: koncert odwołany]https://popkiller.kingapp.pl/2014-02-13,the-beatnuts-zagraja-w-polscehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-13,the-beatnuts-zagraja-w-polsceMarch 2, 2014, 5:46 pmAdmin stronyHell yeah! Dokładnie 9 lat temu, 11 lutego 2005 wybrałem się na swój pierwszy rapowy koncert, którym był występ Beatnuts w warszawskiej Stodole. Niezapomniane emocje i mega sentyment. Teraz wygląda na to, że nie może ominąć mnie marcowy wypad do Trójmiasta, by Lesa i JuJu obejrzeć ponownie.[Edit: Koncert został odwołany - info poniżej]Legendarna formacja, której każdy kolejny album był wydarzeniem i przynosił świeże, charakterne, przebojowe i rozbujane brzmienie. "Watch Out Now", "No Escapin This", "Off Tha Books"... hity można wymieniać i wymieniać, ale lepiej odeślę Was do obszernego profilu The Beatnuts, który kiedyś się u nas pojawił.A sam przejdę do rzeczy - 2 marca, Gdańsk, Bunkier, The Beatnuts! Na supporcie Hman, Ill Tone oraz Gedz/Jodsen/DJ Krug. Bilety w cenie 39pln (przedsprzedaż) 49pln(w dniu koncertu)Before i afterparty: Dj Chill / Dj BTR (Midnite Kush) 20:00 Before 20:30 Support 21:45 The Beatnuts 23:15 After Bilety do nabycia od 17 Lutego w: Fireline Gdańsk ul. Chlebnicka 43/44 https://www.facebook.com/FirelineSkateshop Klub Bunkier https://www.facebook.com/Bunkierclub Fat Cap – Galeria Bałtycka https://www.facebook.com/GrubaCzapa Allegro tradycyjny przelew: wysyłając pustego maila na kontakt@wielkigoryl.pl z tytułem 'bilet' Wstęp od lat 18[Edit:Oficjalny komunikat: The Beatnuts nie dotra na czas do Polski! odbedzie sie darmowy koncert z udzialem wszystkich supportow. Klub ani organizator nie mieli zadnego wplywu na zaistniala sytuacje. bilety mozna zwracac na miejscu wydarzenia lub w punktach w ktorych zostaly zakupione.][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10825","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Hell yeah! Dokładnie 9 lat temu, 11 lutego 2005 wybrałem się na swój pierwszy rapowy koncert, którym był występ Beatnuts w warszawskiej Stodole. Niezapomniane emocje i mega sentyment. Teraz wygląda na to, że nie może ominąć mnie marcowy wypad do Trójmiasta, by Lesa i JuJu obejrzeć ponownie.

[Edit: Koncert został odwołany - info poniżej]

Legendarna formacja, której każdy kolejny album był wydarzeniem i przynosił świeże, charakterne, przebojowe i rozbujane brzmienie. "Watch Out Now", "No Escapin This", "Off Tha Books"... hity można wymieniać i wymieniać, ale lepiej odeślę Was do obszernego profilu The Beatnuts, który kiedyś się u nas pojawił.

A sam przejdę do rzeczy - 2 marca, Gdańsk, Bunkier, The Beatnuts! Na supporcie Hman, Ill Tone oraz Gedz/Jodsen/DJ Krug. Bilety w cenie 39pln (przedsprzedaż) 49pln(w dniu koncertu)

Before i afterparty: Dj Chill / Dj BTR (Midnite Kush)

20:00 Before
20:30 Support
21:45 The Beatnuts
23:15 After

Bilety do nabycia od 17 Lutego w:

Fireline Gdańsk ul. Chlebnicka 43/44
https://www.facebook.com/FirelineSkateshop
Klub Bunkier
https://www.facebook.com/Bunkierclub
Fat Cap – Galeria Bałtycka
https://www.facebook.com/GrubaCzapa
Allegro
tradycyjny przelew: wysyłając pustego maila na kontakt@wielkigoryl.pl z tytułem 'bilet'

Wstęp od lat 18

[Edit:

Oficjalny komunikat: The Beatnuts nie dotra na czas do Polski! odbedzie sie darmowy koncert z udzialem wszystkich supportow. Klub ani organizator nie mieli zadnego wplywu na zaistniala sytuacje. bilety mozna zwracac na miejscu wydarzenia lub w punktach w ktorych zostaly zakupione.]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10825","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
17 numerów na wakacyjne before party - rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2012-07-28,17-numerow-na-wakacyjne-before-party-rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2012-07-28,17-numerow-na-wakacyjne-before-party-rankingJune 13, 2019, 12:04 pmAdmin stronyWreszcie dotarła do nas właściwa wakacyjna pogoda, a wraz z nią plażowe plenerowe melanże, w których pobyt w klubie staje się jednym z etapów a nie głównym punktem programu. A skoro klub dopiero potem to konieczna staje się odpowiednia muzyka, wkręcająca ludzi we właściwy melanżowy klimat. Co więc odpalić gdy spotykacie się razem, towarzystwo jeszcze nie jest wystarczająco rozgadane a pierwsza butelka Wyborowej Citrus Squeeze lub Lubelskiej Grejfrutówki dopiero zaczyna się opróżniać? Oto mała podpowiedź, pozbawiona miejsc i nie będąca rankingiem naj naj naj ever, tylko gorącą 17 numerów, które do wspomnianej wyżej atmosfery pasują idealnie. Kolejność alfabetyczna, playlista pod spodem.Analogia - Daję Rytm"Nie mówię jak masz żyć, sam się zastanawiaj" czyli słoneczny klasyk z plażowym klipem od panów, którzy nadmorski melanżowy klimat mają pod ręką przez całe wakacje. Dla tych, którzy reprezentują styl bycia sobą.DJ Quik feat. Suga Free - NobodyNie potrzeba nic, nikogo, a problemy ulatują. Łapiemy melanżowy vibe, który pozwolić może na stworzenie scenariusza do filmu Kac Vegas w Sopocie. A wszystko dzięki niezawodnym kalifornijskim legendom i ich niedawnej perełce.Eis - Najlepsze DniKomentarz chyba zbędny. Ten numer co wakacje wkracza na rotację tak gęstą jak to możliwe, wciąż nic nie traci na świeżości (a może nawet jest jak wino?) a za sprawą lekkiego brzmienia i tematyki trafić powinien nawet do tych, którym na codzień do rapu daleko. Wypij więc za wszystko to, na co teraz zbierasz i za te najlepsze dni.Kid Ink - Cali DreaminSampel, który zna każdy. Kalifornijski klimat, który z wakacjami kojarzy się chyba każdemu. Nawijka Kid Inka, która jak zwykle jest odpowiednio mainstreamowa i imprezowa. Co trzeba więcej?Lil Wayne - I Gotta Feeling"I Gotta Feeling That Tonight's Gonna Be A Good Night". Dobry przekaz na początek melanżu? Chyba tak. A w wersji z wayne'owego mixtape'u "No Ceilings" do tego lepszy rapowo niż oryginalny hicior Black Eyed Peas. "I take the shot, I'm bulletproof". Dla mnie bomba.Ortega Cartel feat. Reno - Dobre CzasyKolejny z numerów, przy których chyba nic nie trzeba dodawać. Dobre czasy, złe czasy, ale leje się broooo...Płomień 81 - LetniakLato bez letniaka? Letni melanż bez letniaka? No nie wiem mociumpanie. "Dni gorące, non stop świeci słońce". Jeden z tych numerów, w których słyszalne dziś braki nijak nie przeszkadzają w tym, by wciąż wracały na playlisty w całym kraju.Snoop Dogg & Wiz Khalifa feat. Bruno Mars - Young, Wild & FreeHymn letniej beztroski i szaleństw? Jak najbardziej pasuje, a do tego za sprawą przehitowego refrenu raczej nie znajdziecie oponentów, którzy będą kręcić pod nosem na ten track. So what we get drunk, so what we smoke weed, we've just havin fun, livin young and wild and free!Sobota - Tańcz GłupiaW kategorii rozgrzewacza przedimprezowego to chyba już klasyk. Mocarny bit od Matheo i pisane z odpowiednio melanżowej perspektywy zwrotki Soboty składają się na jeden z lepszych imprezowych bangerów w polskim rapie. "A Ty weź się w tym wszystkim nie zalej w trupa."Tha Alkaholiks feat. Ol Dirty Bastard - Hip Hop DrunkiesMelanżowa perełka dająca +10 do respektu w kwestii znania klasyki. Wśród nowszych rzeczy warto odpalic też brudne basy, ostre style i niepodrabialny vibe od Liksów i ODB.The Beatnuts - Give Me Tha AssKiedy włączycie ten track to z początku nastawcie się na dziwne spojrzenia kompanów melanżu w stylu "coś ty znowu wykopał, może zaraz Macarena?". Po chwili jednak to wy będziecie górą a bezpruderyjne opowiastki JuJu i Psycho Lesa idealnie wpiszą się w wakacyjny klimat.Trzyha/Warszafski Deszcz - Letnia MiłośćCzymże jest letni melanż bez letniej miłości? No właśnie, więc jeżeli nie macie ze sobą akurat puloweru USA i innych niezbędnych gadżetów i z tańczeniem disco idzie Wam średnio to postarajcie się o substytut w postaci tego numeru. Klimat robi że siema.VNM - MegaIdąc na wakacyjny melanż nastawiacie się, że będzie flaj, najs, a przede wszystkim mega. To jeden z tych numerów, które opisując wszelakie "małe szczęścia" zawsze skutecznie poprawia humor a na podkręcenie atmosfery przed letnią imprezą pasuje idealnie.Wiz Khalifa - The ThrillNie wiem jak u Was, ale u mnie praktycznie ciężko znaleźć melanż z DJ-em Youtube'em, na którym ten numer nie poleciałby choć raz. Niby to tylko mixtape'owy spontan pod popowy hicior, ale efekt jest taki, że porwie chyba każdego - spośród moich znajomych zachwyca nawet zwolenników stricte klasycznego brudnego rapu.Xzibit - Get Your Walk OnTo jeden z tych numerów, które podrywają z miejsca już przy pierwszych taktach, sprawiając że nogi podświadomie zaczynają cripwalkowac. Największy banger w dorobku X'a? Kwestia dyskusyjna, ale na pewno numer, który buja jak mało co i to w każdej sytuacji.Zbylu feat. KęKę - Dla Moich LudziGrillowo-domówkowo-ziomkowy klimat odpowiednio podkręci warszawsko-radomska kooperacja, która - co wiem z doświadczenia - potrafi też świetnie rozbudzić przymulających już na kanapie. "Jutro jutrem, ale dziś nic bez nas".Zipera feat. Dragon Davy, Toma - Bez CiśnieńBez polskiej klasyki obyć się nie może a że spokój ducha imitacją zbroi to propozycja od panów z Zipery pomoże wprawić się w odpowiedni nastrój i nabrać odpowiedniego mindstate'u, dzięki któremu nadchodzący melanż stać może się legendą.A skoro klub dopiero potem to konieczna staje się odpowiednia muzyka, wkręcająca ludzi we właściwy melanżowy klimat. Co więc odpalić gdy spotykacie się razem, towarzystwo jeszcze nie jest wystarczająco rozgadane a pierwsza butelka Wyborowej Citrus Squeeze lub Lubelskiej Grejfrutówki dopiero zaczyna się opróżniać? Oto mała podpowiedź, pozbawiona miejsc i nie będąca rankingiem naj naj naj ever, tylko gorącą 17 numerów, które do wspomnianej wyżej atmosfery pasują idealnie. Kolejność alfabetyczna, playlista pod spodem.

Analogia - Daję Rytm

"Nie mówię jak masz żyć, sam się zastanawiaj" czyli słoneczny klasyk z plażowym klipem od panów, którzy nadmorski melanżowy klimat mają pod ręką przez całe wakacje. Dla tych, którzy reprezentują styl bycia sobą.

DJ Quik feat. Suga Free - Nobody

Nie potrzeba nic, nikogo, a problemy ulatują. Łapiemy melanżowy vibe, który pozwolić może na stworzenie scenariusza do filmu Kac Vegas w Sopocie. A wszystko dzięki niezawodnym kalifornijskim legendom i ich niedawnej perełce.

Eis - Najlepsze Dni

Komentarz chyba zbędny. Ten numer co wakacje wkracza na rotację tak gęstą jak to możliwe, wciąż nic nie traci na świeżości (a może nawet jest jak wino?) a za sprawą lekkiego brzmienia i tematyki trafić powinien nawet do tych, którym na codzień do rapu daleko. Wypij więc za wszystko to, na co teraz zbierasz i za te najlepsze dni.

Kid Ink - Cali Dreamin

Sampel, który zna każdy. Kalifornijski klimat, który z wakacjami kojarzy się chyba każdemu. Nawijka Kid Inka, która jak zwykle jest odpowiednio mainstreamowa i imprezowa. Co trzeba więcej?

Lil Wayne - I Gotta Feeling

"I Gotta Feeling That Tonight's Gonna Be A Good Night". Dobry przekaz na początek melanżu? Chyba tak. A w wersji z wayne'owego mixtape'u "No Ceilings" do tego lepszy rapowo niż oryginalny hicior Black Eyed Peas. "I take the shot, I'm bulletproof". Dla mnie bomba.

Ortega Cartel feat. Reno - Dobre Czasy

Kolejny z numerów, przy których chyba nic nie trzeba dodawać. Dobre czasy, złe czasy, ale leje się broooo...

Płomień 81 - Letniak

Lato bez letniaka? Letni melanż bez letniaka? No nie wiem mociumpanie. "Dni gorące, non stop świeci słońce". Jeden z tych numerów, w których słyszalne dziś braki nijak nie przeszkadzają w tym, by wciąż wracały na playlisty w całym kraju.

Snoop Dogg & Wiz Khalifa feat. Bruno Mars - Young, Wild & Free

Hymn letniej beztroski i szaleństw? Jak najbardziej pasuje, a do tego za sprawą przehitowego refrenu raczej nie znajdziecie oponentów, którzy będą kręcić pod nosem na ten track. So what we get drunk, so what we smoke weed, we've just havin fun, livin young and wild and free!

Sobota - Tańcz Głupia

W kategorii rozgrzewacza przedimprezowego to chyba już klasyk. Mocarny bit od Matheo i pisane z odpowiednio melanżowej perspektywy zwrotki Soboty składają się na jeden z lepszych imprezowych bangerów w polskim rapie. "A Ty weź się w tym wszystkim nie zalej w trupa."

Tha Alkaholiks feat. Ol Dirty Bastard - Hip Hop Drunkies

Melanżowa perełka dająca +10 do respektu w kwestii znania klasyki. Wśród nowszych rzeczy warto odpalic też brudne basy, ostre style i niepodrabialny vibe od Liksów i ODB.

The Beatnuts - Give Me Tha Ass

Kiedy włączycie ten track to z początku nastawcie się na dziwne spojrzenia kompanów melanżu w stylu "coś ty znowu wykopał, może zaraz Macarena?". Po chwili jednak to wy będziecie górą a bezpruderyjne opowiastki JuJu i Psycho Lesa idealnie wpiszą się w wakacyjny klimat.

Trzyha/Warszafski Deszcz - Letnia Miłość

Czymże jest letni melanż bez letniej miłości? No właśnie, więc jeżeli nie macie ze sobą akurat puloweru USA i innych niezbędnych gadżetów i z tańczeniem disco idzie Wam średnio to postarajcie się o substytut w postaci tego numeru. Klimat robi że siema.

VNM - Mega

Idąc na wakacyjny melanż nastawiacie się, że będzie flaj, najs, a przede wszystkim mega. To jeden z tych numerów, które opisując wszelakie "małe szczęścia" zawsze skutecznie poprawia humor a na podkręcenie atmosfery przed letnią imprezą pasuje idealnie.

Wiz Khalifa - The Thrill

Nie wiem jak u Was, ale u mnie praktycznie ciężko znaleźć melanż z DJ-em Youtube'em, na którym ten numer nie poleciałby choć raz. Niby to tylko mixtape'owy spontan pod popowy hicior, ale efekt jest taki, że porwie chyba każdego - spośród moich znajomych zachwyca nawet zwolenników stricte klasycznego brudnego rapu.

Xzibit - Get Your Walk On

To jeden z tych numerów, które podrywają z miejsca już przy pierwszych taktach, sprawiając że nogi podświadomie zaczynają cripwalkowac. Największy banger w dorobku X'a? Kwestia dyskusyjna, ale na pewno numer, który buja jak mało co i to w każdej sytuacji.

Zbylu feat. KęKę - Dla Moich Ludzi

Grillowo-domówkowo-ziomkowy klimat odpowiednio podkręci warszawsko-radomska kooperacja, która - co wiem z doświadczenia - potrafi też świetnie rozbudzić przymulających już na kanapie. "Jutro jutrem, ale dziś nic bez nas".

Zipera feat. Dragon Davy, Toma - Bez Ciśnień

Bez polskiej klasyki obyć się nie może a że spokój ducha imitacją zbroi to propozycja od panów z Zipery pomoże wprawić się w odpowiedni nastrój i nabrać odpowiedniego mindstate'u, dzięki któremu nadchodzący melanż stać może się legendą.

]]>
The Beatnuts "Stone Crazy" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-28,the-beatnuts-stone-crazy-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-10-28,the-beatnuts-stone-crazy-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 5:41 pmDawid Bartkowski1996 rok to w rapie koniec pewnej epoki. Ten rok był także ostatnim mrocznym i ponurym oraz co chyba najważniejsze - ostatnim wielkim. Następny, 1997, był "przejściowy", jednak i on zaoferował słuchaczom sporo ciekawego.Idealnie w pierwsze zdania tego wstępu wpisuje się "Stone Crazy" Juju i Psycho Lesa, szerzej znanych jako The Beatnuts.Ciężko jest wybrać najlepszy pełnoprawny album latynoskiego duetu (a w pierwszych latach działalności tria), choć w powszechnym mniemaniu na ten tytuł zasługuje któryś z dwójki: "Street Level" lub "Stone Crazy" (a pojawiają się też głosy o "Musical Massacre"). Pierwszy z nich idealnie trafił w swoje czasy, podobnie zresztą jak... drugi. Jeden i drugi nagrany został na niezwykłym poziomie. Obydwa zapisały się złotymi zgłoskami w historii rapu, ale... No właśnie, do opisania wybieram drugi, ponieważ ich "muzyczny street level" wzrósł przez trzy lata o co najmniej 1 punkt. Lirykami Juju i Psycho Les wielkimi nigdy nie byli. Dwóch niezbyt odkrywczych MC's bez dużych umiejętności - taka jest najkrótsza charakterystyka tych postaci. Sprytne potrafią się poruszać pomiędzy tematami poważnymi jak i tymi lżejszymi, zarapowanymi na totalnym luzie. Fajnie potrafią przeplatać ze sobą m.in. takie singlowe głębokie "Do You Believe?" z imprezowym "Give Me Tha Ass". Czuć w ich głosie latynoski akcent i manierę itp, itd. Najkrócej - dwóch solidnych rzemieślników. Nie oznacza to jednak, że jest źle, wręcz przeciwnie! Mimo wszystko panowie mają swój niepowtarzalny i niepodrabialny styl. Właśnie, "styl" - to słowo powinno najtrafniej określać ich beaty. Sami produkują sobie płyty i wychodzi im to fantastycznie. Potrafią znaleźć ciekawe sample, nieźle je "obrobić", dodać ciekawe wstawki położone na klasycznej perkusji. To jest przykład idealnej wręcz chemii pomiędzy własnym rapem i własną produkcją, gdzie niedoskonałości jednej dziedziny rekompensuje absolutne wręcz mistrzostwo w drugiej. Czy przeszkadza komuś to, że jest tutaj trochę mniej starej szkoły? To, że obecność DJ'a została ograniczona do minimum? Nie, i żeby było jeszcze ciekawiej mamy tutaj zwrotki najlepszego latynoskiego rapera w historii - Big Puna, stałego kompana tego gościa - Cuban Linka oraz Hostyle'a z Blaq Poetem i paru mniej znanych typów. Wszyscy brzmią na tych produkcjach świetnie - to główna siła tej płyty. Dobra, bez zbędnego gadania, The Beatnuts posiadają na swoim koncie (przynajmniej) dwie klasyczne płyty, o których już wspominałem. Dodajmy do tego dwie klasyczne epki, z czego jedną Druh Sławek na łamach Klanu uznał za ich najlepszą produkcję. Dla mnie ich najlepsze pozycje są dwie: "Stone Crazy" i wydany rok później "Remix EP: The Spot" - remixy, nowy kawałek i wersje alternatywne znane z opisywanej dzisiaj płyty. Rap latynoski miał się wtedy bardzo dobrze a JuJu i Les jak mało kto potrafili połączyć klasyczny sznyt ze świeżością i przebojowością - ten album wciąż nic się nie zestarzał i wciąż może was naprawdę mocno zaskoczyć. Poniżej kultowe "Off The Books" oraz dwa wspomniane kontrastowe numery - ciekawostką jest fakt, że "Give Me Tha Ass" ukazało się praktycznie w tym samym momencie co "Men In Black".1996 rok to w rapie koniec pewnej epoki. Ten rok był także ostatnim mrocznym i ponurym oraz co chyba najważniejsze - ostatnim wielkim. Następny, 1997, był "przejściowy", jednak i on zaoferował słuchaczom sporo ciekawego.

Idealnie w pierwsze zdania tego wstępu wpisuje się "Stone Crazy" Juju i Psycho Lesa, szerzej znanych jako The Beatnuts.

Ciężko jest wybrać najlepszy pełnoprawny album latynoskiego duetu (a w pierwszych latach działalności tria), choć w powszechnym mniemaniu na ten tytuł zasługuje któryś z dwójki: "Street Level" lub "Stone Crazy" (a pojawiają się też głosy o "Musical Massacre"). Pierwszy z nich idealnie trafił w swoje czasy, podobnie zresztą jak... drugi. Jeden i drugi nagrany został na niezwykłym poziomie. Obydwa zapisały się złotymi zgłoskami w historii rapu, ale... No właśnie, do opisania wybieram drugi, ponieważ ich "muzyczny street level" wzrósł przez trzy lata o co najmniej 1 punkt.

Lirykami Juju i Psycho Les wielkimi nigdy nie byli. Dwóch niezbyt odkrywczych MC's bez dużych umiejętności - taka jest najkrótsza charakterystyka tych postaci. Sprytne potrafią się poruszać pomiędzy tematami poważnymi jak i tymi lżejszymi, zarapowanymi na totalnym luzie. Fajnie potrafią przeplatać ze sobą m.in. takie singlowe głębokie "Do You Believe?" z imprezowym "Give Me Tha Ass". Czuć w ich głosie latynoski akcent i manierę itp, itd. Najkrócej - dwóch solidnych rzemieślników. Nie oznacza to jednak, że jest źle, wręcz przeciwnie! Mimo wszystko panowie mają swój niepowtarzalny i niepodrabialny styl.

Właśnie, "styl" - to słowo powinno najtrafniej określać ich beaty.Sami produkują sobie płyty i wychodzi im to fantastycznie. Potrafią znaleźć ciekawe sample, nieźle je "obrobić", dodać ciekawe wstawki położone na klasycznej perkusji. To jest przykład idealnej wręcz chemii pomiędzy własnym rapem i własną produkcją, gdzie niedoskonałości jednej dziedziny rekompensuje absolutne wręcz mistrzostwo w drugiej. Czy przeszkadza komuś to, że jest tutaj trochę mniej starej szkoły? To, że obecność DJ'a została ograniczona do minimum? Nie, i żeby było jeszcze ciekawiej mamy tutaj zwrotki najlepszego latynoskiego rapera w historii - Big Puna, stałego kompana tego gościa - Cuban Linka oraz Hostyle'a z Blaq Poetem i paru mniej znanych typów. Wszyscy brzmią na tych produkcjach świetnie - to główna siła tej płyty.

Dobra, bez zbędnego gadania, The Beatnuts posiadają na swoim koncie (przynajmniej) dwie klasyczne płyty, o których już wspominałem. Dodajmy do tego dwie klasyczne epki, z czego jedną Druh Sławek na łamach Klanu uznał za ich najlepszą produkcję. Dla mnie ich najlepsze pozycje są dwie: "Stone Crazy" i wydany rok później "Remix EP: The Spot" - remixy, nowy kawałek i wersje alternatywne znane z opisywanej dzisiaj płyty. Rap latynoski miał się wtedy bardzo dobrze a JuJu i Les jak mało kto potrafili połączyć klasyczny sznyt ze świeżością i przebojowością - ten album wciąż nic się nie zestarzał i wciąż może was naprawdę mocno zaskoczyć. Poniżej kultowe "Off The Books" oraz dwa wspomniane kontrastowe numery - ciekawostką jest fakt, że "Give Me Tha Ass" ukazało się praktycznie w tym samym momencie co "Men In Black".




]]>
The Beatnuts "Take It Or Squeeze It" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2011-01-28,the-beatnuts-take-it-or-squeeze-it-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-01-28,the-beatnuts-take-it-or-squeeze-it-klasyk-na-weekendDecember 30, 2013, 12:41 amAdmin stronyLegendarny Bobbito przyznał w "Ego Trip", że zanim Beatnutsi wypuścili swoje debiutanckie "Intoxicated Demons" to wydawało mu się, że Juju i Les są raczej nieśmiali. Okazało się jednak, że pozory mylą i mieli wystarczające jaja, by solidnie namieszać na nowojorskiej scenie i odcisnąć swoim szalonym stylem piętno na rapgrze.O pełnym znaczeniu duetu pisał już jednak Daniel w obszernym profilu. Ja skupię się bardziej na elemencie, w którym nie mogę się z nim zgodzić. Mianowicie na płycie, która otworzyła drugą dekadę działalności pod szyldem Beatnuts. Płycie, która wprawdzie nie kosi aż tak jak "Stone Crazy", ale i tak dała nam jeden z lepszych singli dekady. Od tego nie uciekniesz, albo weźmiesz albo zgnieciesz i wyrzucisz."No Escapin This" na pewno jest kotem, szefem, sztosem, bangerem - zwał jak zwał. Wysamplowane "pa, pa, pa" początkowo dziwi, ale potem wkręca się tak, że nie może wylecieć nam z głowy - najwidoczniej oni sami mieli podobne odczucia, stąd tytuł. Ale uciekając od singla, przejdźmy do całości...Wykręcone latynoskie brzmienie, które wymykało się wszelakim próbom zaszufladkowania znów ewoluowało. Brud i korzenne, zakurzone brzmienie ustąpiły miejsca konstrukcjom nie mniej świeżym ale bardziej hitowym, co mogliśmy już zaobserwować na "Musical Massacre". Melanżowy i bezkompromisowy styl Ju i Lesa osadzono tym razem w stylistyce bardziej minimalistycznej, mniej upalonej a bardziej roztańczonej. Nie roztańczonej jednak przy łupiących techniawkach, ale przy stricte latynoskich brzmieniach, zaserwowanych z wyczuciem i odpowiednią wprawą. Duet doskonale sprawdził się w tym, co jest zawsze ciężkie i co na niezmiennie mistrzowskim poziomie potrafi utrzymać tylko DJ Premier - bitach prostych, z pozoru niedokończonych, nieurozmaiconych, do których jednak ciężko byłoby coś dorzucić. Preemo potrafi ustawić obok siebie 3 dźwięki w taki sposób, by stworzyć numer roku. Nutsi nie opanowali tego aż tak dobrze, ale słuchając "Take It Or Squeeze It" również mieszają nam się wrażenia "czegoś tu brakuje" z "ale przecież sam nie wiem co można by dodać". Ucho i rękę do sampli mają na tyle dobrą, że podgapiła to od nich nawet J.Lo, a raczej Trackmastersi. Dobra, dość ogólników. Co takiego ciekawego mamy na przedostatnim krążku naszych ulubieńców?O "No Escapin This" już pisałem. "If It Ain't Gangsta" jest brudne, klimatyczne i brzmi jak zrobione dla Non Phixion, "Prendelo" to delikatny, ale mega melodyjny soczysty track z gościnnym udziałem Tony'ego Toucha, "Let's Git Doe" to niszczyciel parkietów jakich mało a lepszego gościa niż Fatman Scoop nie dałoby się wykombinować a "Se Acabo" to nowojorska surowość podlana latynoskim sosem. Treściowo miejsce znalazło się na masę latino-motywów, melanżowych opowieści, ale też parę numerów z głębszą treścią owiniętych w lekką i teoretycznie bezrefleksyjną powłokę. Warstwa rapowa z pewnością stoi słabiej niż producencka, ale na pewno nie na tyle słabiej by psuć wrażenie ze słuchania"Take It Or Squeeze It'", zgodnie z tytułem, to materiał kontrowersyjny i zbierający recenzje naprawdę różne. Jednak zarazem materiał w zgrabny sposób mieszający latynoskie korzenie i staroszkolno-melanżowe podejście dwóch zawsze oryginalnych wariatów z nowszymi trendami i brzmieniami początku minionej dekady. To płyta, która nie odkrywa Ameryki ani nie tworzy przełomu, ale powinna zapewnić sporo dobrze spędzonego czasu, bez spin za to z odwiecznym luzem Lesa i Ju. O tym, czy łykacie ją czy nie zdecydujcie już sami. Weź to, albo zgnieć. Sprawdzić i przekonać się warto też dlatego, że w polskich sklepach internetowych często można namierzyć ten krążek w śmiesznej cenie 16 lub 19 złotych. It'z Da Nutz!Okazało się jednak, że pozory mylą i mieli wystarczające jaja, by solidnie namieszać na nowojorskiej scenie i odcisnąć swoim szalonym stylem piętno na rapgrze.

O pełnym znaczeniu duetu pisał już jednak Daniel w obszernym profilu. Ja skupię się bardziej na elemencie, w którym nie mogę się z nim zgodzić. Mianowicie na płycie, która otworzyła drugą dekadę działalności pod szyldem Beatnuts. Płycie, która wprawdzie nie kosi aż tak jak "Stone Crazy", ale i tak dała nam jeden z lepszych singli dekady. Od tego nie uciekniesz, albo weźmiesz albo zgnieciesz i wyrzucisz.


"No Escapin This" na pewno jest kotem, szefem, sztosem, bangerem - zwał jak zwał. Wysamplowane "pa, pa, pa" początkowo dziwi, ale potem wkręca się tak, że nie może wylecieć nam z głowy - najwidoczniej oni sami mieli podobne odczucia, stąd tytuł. Ale uciekając od singla, przejdźmy do całości...

Wykręcone latynoskie brzmienie, które wymykało się wszelakim próbom zaszufladkowania znów ewoluowało. Brud i korzenne, zakurzone brzmienie ustąpiły miejsca konstrukcjom nie mniej świeżym ale bardziej hitowym, co mogliśmy już zaobserwować na "Musical Massacre". Melanżowy i bezkompromisowy styl Ju i Lesa osadzono tym razem w stylistyce bardziej minimalistycznej, mniej upalonej a bardziej roztańczonej. Nie roztańczonej jednak przy łupiących techniawkach, ale przy stricte latynoskich brzmieniach, zaserwowanych z wyczuciem i odpowiednią wprawą. Duet doskonale sprawdził się w tym, co jest zawsze ciężkie i co na niezmiennie mistrzowskim poziomie potrafi utrzymać tylko DJ Premier - bitach prostych, z pozoru niedokończonych, nieurozmaiconych, do których jednak ciężko byłoby coś dorzucić. Preemo potrafi ustawić obok siebie 3 dźwięki w taki sposób, by stworzyć numer roku. Nutsi nie opanowali tego aż tak dobrze, ale słuchając "Take It Or Squeeze It" również mieszają nam się wrażenia "czegoś tu brakuje" z "ale przecież sam nie wiem co można by dodać". Ucho i rękę do sampli mają na tyle dobrą, że podgapiła to od nich nawet J.Lo, a raczej Trackmastersi. Dobra, dość ogólników. Co takiego ciekawego mamy na przedostatnim krążku naszych ulubieńców?

O "No Escapin This" już pisałem. "If It Ain't Gangsta" jest brudne, klimatyczne i brzmi jak zrobione dla Non Phixion, "Prendelo" to delikatny, ale mega melodyjny soczysty track z gościnnym udziałem Tony'ego Toucha, "Let's Git Doe" to niszczyciel parkietów jakich mało a lepszego gościa niż Fatman Scoop nie dałoby się wykombinować a "Se Acabo" to nowojorska surowość podlana latynoskim sosem. Treściowo miejsce znalazło się na masę latino-motywów, melanżowych opowieści, ale też parę numerów z głębszą treścią owiniętych w lekką i teoretycznie bezrefleksyjną powłokę. Warstwa rapowa z pewnością stoi słabiej niż producencka, ale na pewno nie na tyle słabiej by psuć wrażenie ze słuchania

"Take It Or Squeeze It'", zgodnie z tytułem, to materiał kontrowersyjny i zbierający recenzje naprawdę różne. Jednak zarazem materiał w zgrabny sposób mieszający latynoskie korzenie i staroszkolno-melanżowe podejście dwóch zawsze oryginalnych wariatów z nowszymi trendami i brzmieniami początku minionej dekady. To płyta, która nie odkrywa Ameryki ani nie tworzy przełomu, ale powinna zapewnić sporo dobrze spędzonego czasu, bez spin za to z odwiecznym luzem Lesa i Ju. O tym, czy łykacie ją czy nie zdecydujcie już sami. Weź to, albo zgnieć. Sprawdzić i przekonać się warto też dlatego, że w polskich sklepach internetowych często można namierzyć ten krążek w śmiesznej cenie 16 lub 19 złotych. It'z Da Nutz!





]]>