popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Chiddy Banghttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/18068/Chiddy-BangNovember 15, 2024, 2:01 ampl_PL © 2024 Admin strony22 petardy na Sylwestra 2012https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-31,22-petardy-na-sylwestra-2012https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-31,22-petardy-na-sylwestra-2012October 12, 2020, 12:01 amDaniel WardzińskiKiedy przeczytałem zestawienie Mateusza, które podsumował wnioskiem "Możecie oczywiście pieklić się poniżej, że jak to Popkiller i FloRida czy Nicki Minaj i że "Ante Up" czy "Full Clip" również rozpalą każdą imprezę... ale nie gwarantujemy, że zróżnicowane gustem środowisko nie uzna, że to dobry czas, by odciąć was od sprzętu i odpalić "Gangnam Style" lub "Ona Tańczy Dla Mnie"" pomyślałem sobie - bez kitu. Wybrać 20 numerów, które będą hulać jak zbierze się 20 psychopatów zajaranych rapem to małe piwko przy tym, żeby wybrać 20 numerów, które rozbujają imprezę niezależnie od tego, kto się na niej znajdzie. Porywające, taneczne, przebojowe, w jakiś sposób muzyczne nie rapowe, uniwersalne, a nie "dla smakoszy". Postanowiłem również pogrzebać trochę w albumach i znaleźć parę petard z odpowiednim impetem, które jednocześnie nie będą odstraszały osób nieosłuchanych z rapem. A nawet jeśli będą, to przynajmniej powinny porwać je rytmem i energią.Zestawienie jest kompletnie autorskie i nie mogę zagwarantować wam skuteczności działania, ale myślę, że każdy znajdzie wśród tych numerów przynajmniej kilka, które sprawdzą się na jego imprezie. W zestawieniu znalazło się miejsce i dla Big Boia z Outkastu i Pharoahe Moncha, znalazł się numer, który mogą dobrze pamiętać wasze mamy, ale też zdecydowana większość pochodzi z XXI wieku. To jednak nie ma znaczenia - kryterium doboru dla mnie nie dotyczyło czasu powstania. Jak zrobić tak, żeby bawili się wszyscy a jednocześnie samemu móc posłuchać np. Q-Tipa czy EPMD? Wydaje mi się, że to wbrew pozorom naprawdę możliwe. Zapraszam do zestawienia 22 petardy na Sylwestra 2012 roku. Christina Aguilera "Slow Down Baby"Zanim wydacie na mnie ekskomunikę i napiszecie, że nigdy więcej nie będziecie czytać tego co piszę, włączcie sobie ten numer. To nie przypadek, że Kryśka dostała kiedyś od Andrzeja Cały 5/6 za ten album. "Slow Down Baby" to z pewnością jeden z największych highlightów pierwszego CD "Back To Basics" w którym swoje paluchy maczał DJ Premier. Świat jest mały, a dobra muzyka bardzo często może powstawać tam, gdzie wielu by się jej nie spodziewało, co?Big Boi "Shutterbug"Singiel z "Sir Lucious Leftfoot" musiał się tu znaleźć nie dlatego, że numer może być po prostu znany przez waszych ludzi, ale bardziej dlatego, że choć "Shutterbug" to zupełnie co innego niż wcześniejsze dokonania tego hitmakera to Scott Storch znów przypomniał sobie jak bujać. Tempo jest moim zdaniem megataneczne, refren włazi w głowę, a flow Big Boia dodaje temu takiej energii, że nie wyobrażam sobie za bardzo jak można jej nie poczuć.Chiddy Bang ft. Q-Tip "Here We Go"Słuchając tego numeru można szybko zrozumieć dlaczego Chiddy Bang bardziej lubią w UK niż USA. Nieskrępowane korzystanie Xaphoon Jones'a z elektroniki brzmi zwyczajnie świeżo i pomysłowo, rytmika porywa, a refren Q-Tipa to też coś nieprzypadkowego. Myślę, że kiedy będzie wjeżdżał za trzecim razem, gdy puścicie ten kawałek, wiele osób będzie go już śpiewać razem z frontmanem ATCQ.EPMD ft. Teddy Riley "Listen Up"To just give people something funky to listen to. Wielki powrót EPMD dla wielu nierapowych mord żądnych melanżu może nie być imponujące, podobnie jak to, że obok nich pojawia się Teddy Riley znany ze współpracy z Michaelem Jacksonem, Usherem, zespołem Blackstreet, multiplatynowych nagrań i nagród Grammy. Imponujący będzie na pewno impet tego singla przy którym ciężko jest kontrolować ruchy całego ciała.DJ Hi-Tek & Jonell "Round & Round"Mocno trzeba było się ukrywać, żeby tego nie znać, ale tutaj ważniejsza od popularności jest jakość, a przecież jest to porywające R&B pełne emocji. Imprezę czasem warto chociaż na chwilę uspokoić, chociaż nie widzę większego problemu w tym, żeby tańczyć do bitu Hi-Teka, który już od 99 płynie. I to jak płynie. A Jonell jak śpiewa. Swoją drogą - nie spotkałem jeszcze kobiety, która nie lubiła tego numeru.Jadakiss ft. Mary J. Blige "Grind Hard"Syntetyczny bit nie zawsze kojarzy mi się z czymś najwyższej klasy i najbardziej pożadanym. Do momentu, kiedy syntetycznych brzmień nie używa się z odpowiednim smakiem, doborem, w odpowiednim celu i wiedząc jak zrobić, że to brzmiało najlepiej. Tak to zadziałało w przypadku "Grind Hard", które w mojej opinii ma w sobie tak olbrzymi singlowy potencjał, że ciężko mi racjonalnie wyjaśnić czemu nie zarobiło to fury zielonych. Mary J. trafiła z melodią optymalnie, Jada z krótkimi bardzo mocnymi wejściami podobnie. Sztos.Fatboy Slim "Rockefeller Skank"Każdy to zna. To było w co drugiej reklamie i co trzeciej grze. Numer w którym Slim bawi się frazą wypowiedzianą przez Lorda Finesse to coś więcej niż hit. To jest kasowa bomba, najmocniejszy singiel z płyty z której był nim co drugi numer. To powiew świeżości w ówczesnej muzyki pozostający poza zasięgiem czasu - niestarzejący się. Klasyczna rzecz jak na moje ucho.Ludacris "The Potion"Nie wyobrażam sobie, żeby mówić o rapowych numerach, które mają rozpalać parkiety i nie wspomnieć o Timbalandzie. Nie jest moim ulubionym producentem, ale nikt mu nie zabierze tego, że były czasy, kiedy w kwestii klubowych bangerów to on był numerem jeden. Perkusje w numerze z Ludacrisem i ten przedziwny motyw są po prostu jak zapalnik. Ludacris natomiast rapuje tak, że można tańczyć do jego flow i nawet jeśli brzmi to jak linijka z jego bragga, to tak po prostu jest.N.A.S.A. ft. David Byrne, Chuck D, Ras Congo, Seu Jorge, Z-Trip "Money"Projekt N.A.S.A. faktycznie jest nieco kosmiczny, w swoim posuniętym do granic skrajnym eklektyzmie. W tym nieludzko tętniącym funkiem numerze o pieniądzach z bardzo chwytliwym refrenem znalazło się miejsce zarówno dla rezydentów Rock & Roll Hall Of Fame, zdobywców Oscara, pionierów zaangażowanego politycznie rapu z NYC i brazylijskiego wychowanka faveli grającego muzykę kompletnie otwartą. Dajcie to głośniej i spróbujcie się nie ruszać. No fuckin' way.Pac Div "Anti-Freeze"Tytuł mówi sam za siebie. Bas rządzi tym numerem, a jeśli bit ma być w takiej rytmice, z mocno eksponowanymi hatami, to niech rapuje na tym ktoś kto wie jak to robić. Bez dwóch zdań trójka z Cali wie, a jeśli raz poczuje się ten popierdzielony rytm napędzanym absolutnie kosmicznym basem, to ciężko sobie to wybić z głowy.Pharoahe Monch "Body Baby"To, że członek Organized Konfusion lubi oldschool, wiedzieliśmy zawsze, ale że sięga w przeszłość tak daleko uświadomił dopiero na "Desire". Z tym gościem to nigdy nie wiadomo do końca czy jeszcze rapuje czy już śpiewa, tak czy siak zawsze brzmi rewelacyjnie. Tutaj dodatkowo porywa do tańca i to... gospelowo?! Chyba na to wychodzi, choć na pewno nie w tematyce, ale tak czy inaczej to jest moc niesamowita, a rytmika prosta i strasznie efektowna. Muzyka, która może spodobać się niezależnie od twojego rocznika i muzycznych fascynacji. Wszystko w tym jest.The Knux "Bang Bang" To, że tych dwóch wariatów z południa, którzy po huraganie Katrina przenieśli się do Kalifornii i zaczęli robić coś wyjątkowego w zestawieniu nie zabraknie było dla mnie wiadome od razu. Znak zapytania nie był przypadkowy, bo dla mnie zarówno ten numer jak i pochodzące z tego samego albumu "F!RE (Put It In The Air)" i "Roxanne" mogłyby się w tym miejscu znaleźć. "Fire" porywa w lżejszym tempie, a "Roxanne" to zdecydowanie uptempo i to na dodatek z dobrym refrenem. A "Bang Bang" - tam po 5 sekundach wiadomo, że to hicior.Too $hort ft. Jazze Pha, Baby "Checkin' My Hoes"Żeńska część imprezy może nie być zachwycona jak zacznie wyłapywać co nawija tu Too $hort. Każda część powinna jednak szybko poczuć funkową wibrację, która porywa tutaj niesamowicie. Refren niesie to tak, że aż ciężko uwierzyć, że to nie stało się szeroko rozpoznawalnym szlagierem, ale tak też się zdarza. Nic to nie powinno zmienić w muzycznym odbiorze tego w opór gorącego kawałka.Q-Tip "Move"Sam tytuł mówi, że Q-Tip chce cię ruszyć z miejsca, a ten koleżka akurat wie jak to zrobić. Pochodzący z "The Renaissance" sztos powinien wpaść w ucho każdemu, kto chociaż trochę czuje rytm. Jak będziecie wystarczająco sprytni może uda się wam przemycić nawet ukryty tutaj kawałek tytułowy, który na pewno mniej taneczny, ale nie znaczy, że choć troszkę gorszy. Zarówno on jak i "Move" oczywiście najlepiej smakuje w kontekście pochodzącego z 2008 albumu Tipa, ale myślę, że z takim numerem fajnie rozpoczynać nowy rok. Muzyka, która bawi i rozwija, zamiast uproszczać i ogłupiać.Reflection Eternal ft. Estelle "Midnight Hour"Analogicznie jak w przypadku "Body Baby" mamy tutaj klasyczny przypadek powrotu do rozwiązań znacznie starszych niż hip-hop, które sprawdzają się świetnie. Różnie bywało z formą Estelle na jej własnych płytach, ale tutaj moim zdaniem tworzy z Kwelim jeden z ciekawszych duetów raper/wokalistka w konwencji bliższej Dianie Ross niż Jay'owi i Alicii.Slaughterhouse "The One"Pamiętam jaką bibę wywołali tym numerem we Freshu i myślę, że nie tylko będąc na żywo mogą rozskakać pomieszczenie. Jeden prosty gitarowy motyw, kilka świetnych przełamań i powstaje numer praktycznie idealny. Czasem tak niewiele potrzeba, żeby stworzyć potwora. To jest pierdolony hit.=Wiz Khalifa "In The Cut"Ten numer ma w sobie coś tak fascynującego, że nawet jak na chwilę zapomnę, potem natknę się przypadkiem i nie mogę się go pozbyć tygodniami. Pochodzący z najlepszego chyba mixtape'u Wiza powinien w warunkach celebracji nowego roku sprawdzić się świetnie. Taylor Gang Or Die.Chase & Status ft. Cee-Lo "Brixton Briefcase"Znowu rozterka - "Brixton Briefcase" z Cee-Lo Greenem z Goodie Mob robiącym kolejny już hit w jego karierze czy nie mniej kozacką energetyczną petardę z gościnnym udziałem Mavericka Sabre'a - "Fire In Your Eyes". Ostatecznie padło na to pierwsze, bo to jeden z najlepszych numerów Cee-Lo w ostatnim czasie, a jego głos potrafi bardzo pociągnąć za sobą ludzi. "Brixton Briefcase" jest tak zaśpiewane, że nawet oczekiwanie na wybuch tej nieludzko hitowej kompozycji się nie dłuży - wokalista fascynowałby nawet śpiewając to a capella.ABC "Za dużo chcesz"A tak mi się przypomniało. Funk w Polsce zazwyczaj miał trochę pod górę i dlatego jego dawniejszych okazów nie jest wiele. Tym bardziej warto pielęgnować takie perełki jak ta, nagrana przez zespół ABC. "Za Dużo Chcesz" swoją naiwną wręcz prostotą zwala z nóg pomimo wielu lat, które minęły. W końcu nie samymi nowościami człowiek żyje.Chaka Khan ft. Mary J. Blige "Disrespectful"Kiedy Chaka otwiera potężnym wokalnym wjazdem wiadomo, że będzie to coś niesamowitego. Ta panie zresztą miały przyjemność śpiewać ze sobą wcześniej, były zresztą za ten duet obsypane nagrodami, ale to pochodzące z 2007 roku Disrespectful wydaje mi się ich najlepszym wspólnym numerem. Po pierwsze uzupełniają się jakby znały się na wylot, a porywający perkusją i mocą wokalu numer w pewnym momencie łamie się wnosząc cudowny refren i mnóstwo emocji.VV Brown "Everybody"Podobnie jak w przypadku Knuxów miałem poważne wątpliwości związane tylko z tym, który z numerów albumu VV Brown wybrać. Już otwierające "Quick Fix" jest przecież świetnym kandydatem do porwania na parkiet. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku "LEAVE!" i "Crying Blood". W przypadku tych trzech tracków "Everybody" wygląda najbardziej spokojnie, ale również jest numerem bardzo żywym i mocno nasyconym emocjami. Może świetnie sprawdzić się, kiedy pary raczej będą chciały usiąść i sobie, że tak powiem poszeptać do uszek. Dużo w tym też prywaty, bo to mój osobisty faworyt z albumu i nigdy mi się nie znudzi. Kiedy przeczytałem zestawienie Mateusza, które podsumował wnioskiem "Możecie oczywiście pieklić się poniżej, że jak to Popkiller i FloRida czy Nicki Minaj i że "Ante Up" czy "Full Clip" również rozpalą każdą imprezę... ale nie gwarantujemy, że zróżnicowane gustem środowisko nie uzna, że to dobry czas, by odciąć was od sprzętu i odpalić "Gangnam Style" lub "Ona Tańczy Dla Mnie"" pomyślałem sobie - bez kitu. Wybrać 20 numerów, które będą hulać jak zbierze się 20 psychopatów zajaranych rapem to małe piwko przy tym, żeby wybrać 20 numerów, które rozbujają imprezę niezależnie od tego, kto się na niej znajdzie. Porywające, taneczne, przebojowe, w jakiś sposób muzyczne nie rapowe, uniwersalne, a nie "dla smakoszy". Postanowiłem również pogrzebać trochę w albumach i znaleźć parę petard z odpowiednim impetem, które jednocześnie nie będą odstraszały osób nieosłuchanych z rapem. A nawet jeśli będą, to przynajmniej powinny porwać je rytmem i energią.

Zestawienie jest kompletnie autorskie i nie mogę zagwarantować wam skuteczności działania, ale myślę, że każdy znajdzie wśród tych numerów przynajmniej kilka, które sprawdzą się na jego imprezie. W zestawieniu znalazło się miejsce i dla Big Boia z Outkastu i Pharoahe Moncha, znalazł się numer, który mogą dobrze pamiętać wasze mamy, ale też zdecydowana większość pochodzi z XXI wieku. To jednak nie ma znaczenia - kryterium doboru dla mnie nie dotyczyło czasu powstania. Jak zrobić tak, żeby bawili się wszyscy a jednocześnie samemu móc posłuchać np. Q-Tipa czy EPMD? Wydaje mi się, że to wbrew pozorom naprawdę możliwe. Zapraszam do zestawienia 22 petardy na Sylwestra 2012 roku.

Christina Aguilera "Slow Down Baby"

Zanim wydacie na mnie ekskomunikę i napiszecie, że nigdy więcej nie będziecie czytać tego co piszę, włączcie sobie ten numer. To nie przypadek, że Kryśka dostała kiedyś od Andrzeja Cały 5/6 za ten album. "Slow Down Baby" to z pewnością jeden z największych highlightów pierwszego CD "Back To Basics" w którym swoje paluchy maczał DJ Premier. Świat jest mały, a dobra muzyka bardzo często może powstawać tam, gdzie wielu by się jej nie spodziewało, co?

Big Boi "Shutterbug"

Singiel z "Sir Lucious Leftfoot" musiał się tu znaleźć nie dlatego, że numer może być po prostu znany przez waszych ludzi, ale bardziej dlatego, że choć "Shutterbug" to zupełnie co innego niż wcześniejsze dokonania tego hitmakera to Scott Storch znów przypomniał sobie jak bujać. Tempo jest moim zdaniem megataneczne, refren włazi w głowę, a flow Big Boia dodaje temu takiej energii, że nie wyobrażam sobie za bardzo jak można jej nie poczuć.

Chiddy Bang ft. Q-Tip "Here We Go"

Słuchając tego numeru można szybko zrozumieć dlaczego Chiddy Bang bardziej lubią w UK niż USA. Nieskrępowane korzystanie Xaphoon Jones'a z elektroniki brzmi zwyczajnie świeżo i pomysłowo, rytmika porywa, a refren Q-Tipa to też coś nieprzypadkowego. Myślę, że kiedy będzie wjeżdżał za trzecim razem, gdy puścicie ten kawałek, wiele osób będzie go już śpiewać razem z frontmanem ATCQ.

EPMD ft. Teddy Riley "Listen Up"

To just give people something funky to listen to. Wielki powrót EPMD dla wielu nierapowych mord żądnych melanżu może nie być imponujące, podobnie jak to, że obok nich pojawia się Teddy Riley znany ze współpracy z Michaelem Jacksonem, Usherem, zespołem Blackstreet, multiplatynowych nagrań i nagród Grammy. Imponujący będzie na pewno impet tego singla przy którym ciężko jest kontrolować ruchy całego ciała.

DJ Hi-Tek & Jonell "Round & Round"

Mocno trzeba było się ukrywać, żeby tego nie znać, ale tutaj ważniejsza od popularności jest jakość, a przecież jest to porywające R&B pełne emocji. Imprezę czasem warto chociaż na chwilę uspokoić, chociaż nie widzę większego problemu w tym, żeby tańczyć do bitu Hi-Teka, który już od 99 płynie. I to jak płynie. A Jonell jak śpiewa. Swoją drogą - nie spotkałem jeszcze kobiety, która nie lubiła tego numeru.

Jadakiss ft. Mary J. Blige "Grind Hard"

Syntetyczny bit nie zawsze kojarzy mi się z czymś najwyższej klasy i najbardziej pożadanym. Do momentu, kiedy syntetycznych brzmień nie używa się z odpowiednim smakiem, doborem, w odpowiednim celu i wiedząc jak zrobić, że to brzmiało najlepiej. Tak to zadziałało w przypadku "Grind Hard", które w mojej opinii ma w sobie tak olbrzymi singlowy potencjał, że ciężko mi racjonalnie wyjaśnić czemu nie zarobiło to fury zielonych. Mary J. trafiła z melodią optymalnie, Jada z krótkimi bardzo mocnymi wejściami podobnie. Sztos.

Fatboy Slim "Rockefeller Skank"

Każdy to zna. To było w co drugiej reklamie i co trzeciej grze. Numer w którym Slim bawi się frazą wypowiedzianą przez Lorda Finesse to coś więcej niż hit. To jest kasowa bomba, najmocniejszy singiel z płyty z której był nim co drugi numer. To powiew świeżości w ówczesnej muzyki pozostający poza zasięgiem czasu - niestarzejący się. Klasyczna rzecz jak na moje ucho.

Ludacris "The Potion"

Nie wyobrażam sobie, żeby mówić o rapowych numerach, które mają rozpalać parkiety i nie wspomnieć o Timbalandzie. Nie jest moim ulubionym producentem, ale nikt mu nie zabierze tego, że były czasy, kiedy w kwestii klubowych bangerów to on był numerem jeden. Perkusje w numerze z Ludacrisem i ten przedziwny motyw są po prostu jak zapalnik. Ludacris natomiast rapuje tak, że można tańczyć do jego flow i nawet jeśli brzmi to jak linijka z jego bragga, to tak po prostu jest.

N.A.S.A. ft. David Byrne, Chuck D, Ras Congo, Seu Jorge, Z-Trip "Money"

Projekt N.A.S.A. faktycznie jest nieco kosmiczny, w swoim posuniętym do granic skrajnym eklektyzmie. W tym nieludzko tętniącym funkiem numerze o pieniądzach z bardzo chwytliwym refrenem znalazło się miejsce zarówno dla rezydentów Rock & Roll Hall Of Fame, zdobywców Oscara, pionierów zaangażowanego politycznie rapu z NYC i brazylijskiego wychowanka faveli grającego muzykę kompletnie otwartą. Dajcie to głośniej i spróbujcie się nie ruszać. No fuckin' way.

Pac Div "Anti-Freeze"

Tytuł mówi sam za siebie. Bas rządzi tym numerem, a jeśli bit ma być w takiej rytmice, z mocno eksponowanymi hatami, to niech rapuje na tym ktoś kto wie jak to robić. Bez dwóch zdań trójka z Cali wie, a jeśli raz poczuje się ten popierdzielony rytm napędzanym absolutnie kosmicznym basem, to ciężko sobie to wybić z głowy.

Pharoahe Monch "Body Baby"

To, że członek Organized Konfusion lubi oldschool, wiedzieliśmy zawsze, ale że sięga w przeszłość tak daleko uświadomił dopiero na "Desire". Z tym gościem to nigdy nie wiadomo do końca czy jeszcze rapuje czy już śpiewa, tak czy siak zawsze brzmi rewelacyjnie. Tutaj dodatkowo porywa do tańca i to... gospelowo?! Chyba na to wychodzi, choć na pewno nie w tematyce, ale tak czy inaczej to jest moc niesamowita, a rytmika prosta i strasznie efektowna. Muzyka, która może spodobać się niezależnie od twojego rocznika i muzycznych fascynacji. Wszystko w tym jest.

The Knux "Bang Bang"

 To, że tych dwóch wariatów z południa, którzy po huraganie Katrina przenieśli się do Kalifornii i zaczęli robić coś wyjątkowego w zestawieniu nie zabraknie było dla mnie wiadome od razu. Znak zapytania nie był przypadkowy, bo dla mnie zarówno ten numer jak i pochodzące z tego samego albumu "F!RE (Put It In The Air)" i "Roxanne" mogłyby się w tym miejscu znaleźć. "Fire" porywa w lżejszym tempie, a "Roxanne" to zdecydowanie uptempo i to na dodatek z dobrym refrenem. A "Bang Bang" - tam po 5 sekundach wiadomo, że to hicior.

Too $hort ft. Jazze Pha, Baby "Checkin' My Hoes"

Żeńska część imprezy może nie być zachwycona jak zacznie wyłapywać co nawija tu Too $hort. Każda część powinna jednak szybko poczuć funkową wibrację, która porywa tutaj niesamowicie. Refren niesie to tak, że aż ciężko uwierzyć, że to nie stało się szeroko rozpoznawalnym szlagierem, ale tak też się zdarza. Nic to nie powinno zmienić w muzycznym odbiorze tego w opór gorącego kawałka.

Q-Tip "Move"

Sam tytuł mówi, że Q-Tip chce cię ruszyć z miejsca, a ten koleżka akurat wie jak to zrobić. Pochodzący z "The Renaissance" sztos powinien wpaść w ucho każdemu, kto chociaż trochę czuje rytm. Jak będziecie wystarczająco sprytni może uda się wam przemycić nawet ukryty tutaj kawałek tytułowy, który na pewno mniej taneczny, ale nie znaczy, że choć troszkę gorszy. Zarówno on jak i "Move" oczywiście najlepiej smakuje w kontekście pochodzącego z 2008 albumu Tipa, ale myślę, że z takim numerem fajnie rozpoczynać nowy rok. Muzyka, która bawi i rozwija, zamiast uproszczać i ogłupiać.

Reflection Eternal ft. Estelle "Midnight Hour"

Analogicznie jak w przypadku "Body Baby" mamy tutaj klasyczny przypadek powrotu do rozwiązań znacznie starszych niż hip-hop, które sprawdzają się świetnie. Różnie bywało z formą Estelle na jej własnych płytach, ale tutaj moim zdaniem tworzy z Kwelim jeden z ciekawszych duetów raper/wokalistka w konwencji bliższej Dianie Ross niż Jay'owi i Alicii.

Slaughterhouse "The One"

Pamiętam jaką bibę wywołali tym numerem we Freshu i myślę, że nie tylko będąc na żywo mogą rozskakać pomieszczenie. Jeden prosty gitarowy motyw, kilka świetnych przełamań i powstaje numer praktycznie idealny. Czasem tak niewiele potrzeba, żeby stworzyć potwora. To jest pierdolony hit.=

Wiz Khalifa "In The Cut"

Ten numer ma w sobie coś tak fascynującego, że nawet jak na chwilę zapomnę, potem natknę się przypadkiem i nie mogę się go pozbyć tygodniami. Pochodzący z najlepszego chyba mixtape'u Wiza powinien w warunkach celebracji nowego roku sprawdzić się świetnie. Taylor Gang Or Die.

Chase & Status ft. Cee-Lo "Brixton Briefcase"

Znowu rozterka - "Brixton Briefcase" z Cee-Lo Greenem z Goodie Mob robiącym kolejny już hit w jego karierze czy nie mniej kozacką energetyczną petardę z gościnnym udziałem Mavericka Sabre'a - "Fire In Your Eyes". Ostatecznie padło na to pierwsze, bo to jeden z najlepszych numerów Cee-Lo w ostatnim czasie, a jego głos potrafi bardzo pociągnąć za sobą ludzi. "Brixton Briefcase" jest tak zaśpiewane, że nawet oczekiwanie na wybuch tej nieludzko hitowej kompozycji się nie dłuży - wokalista fascynowałby nawet śpiewając to a capella.

ABC "Za dużo chcesz"

A tak mi się przypomniało. Funk w Polsce zazwyczaj miał trochę pod górę i dlatego jego dawniejszych okazów nie jest wiele. Tym bardziej warto pielęgnować takie perełki jak ta, nagrana przez zespół ABC. "Za Dużo Chcesz" swoją naiwną wręcz prostotą zwala z nóg pomimo wielu lat, które minęły. W końcu nie samymi nowościami człowiek żyje.

Chaka Khan ft. Mary J. Blige "Disrespectful"

Kiedy Chaka otwiera potężnym wokalnym wjazdem wiadomo, że będzie to coś niesamowitego. Ta panie zresztą miały przyjemność śpiewać ze sobą wcześniej, były zresztą za ten duet obsypane nagrodami, ale to pochodzące z 2007 roku Disrespectful wydaje mi się ich najlepszym wspólnym numerem. Po pierwsze uzupełniają się jakby znały się na wylot, a porywający perkusją i mocą wokalu numer w pewnym momencie łamie się wnosząc cudowny refren i mnóstwo emocji.

VV Brown "Everybody"

Podobnie jak w przypadku Knuxów miałem poważne wątpliwości związane tylko z tym, który z numerów albumu VV Brown wybrać. Już otwierające "Quick Fix" jest przecież świetnym kandydatem do porwania na parkiet. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku "LEAVE!" i "Crying Blood". W przypadku tych trzech tracków "Everybody" wygląda najbardziej spokojnie, ale również jest numerem bardzo żywym i mocno nasyconym emocjami. Może świetnie sprawdzić się, kiedy pary raczej będą chciały usiąść i sobie, że tak powiem poszeptać do uszek. Dużo w tym też prywaty, bo to mój osobisty faworyt z albumu i nigdy mi się nie znudzi.

 

]]>
22 bomby na sylwestrową imprezę 2012https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-30,22-bomby-na-sylwestrowa-impreze-2012https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-30,22-bomby-na-sylwestrowa-impreze-2012January 9, 2013, 9:14 pmAdmin stronySylwester coraz bliżej, wielu z Was spędzi go zapewne na domówkach w muzycznie mieszanym towarzystwie, gdzie około 40% gości po spożyciu odpowiedniej dawki 40%-owego trunku będzie chciała zabawić się w DJ-a Youtube'a, katując wszystkich tym, czym oni sami się jarają "bo posłuchaj przecież, najlepsze to, daj daj, teraz ja". Jeśli chcecie by muzyczna atmosfera została zachowana a zarazem by nie zadowolić jedynie wczutych ortodoksów, lubujących się nawet w zróżnicowanym muzycznie towarzystwie w prezentowaniu perełek spośród swoich wykopów z nowojorskiego undergroundu z połowy lat 90-tych... to postawcie na złoty środek, odrzućcie "wasz ulubiony rap" i znajdźcie coś co trafi do wszystkich, sprawi, że "ona będzie tańczyć dla was" a zarazem nie sprawi u was bólu uszu.Co najlepiej? Zamiast oklepanych staroci znanych z klubowych imprez, gdzie DJ-e w kółko potrafią męczyć nas "In Da Club", "Low" czy "How We Do" a z Polski mają w zanadrzu jedynie "Drin Za Drinem"... postawcie na mainstream, ale ten nowy i aktualny. Pokażcie, że trzymacie rękę na pulsie, wiecie co dzieje się za Oceanem i jesteście za pan brat z najnowszymi rapowymi hitami dominującymi w klubach i rozpalającymi amerykańskie parkiety.Mocno, imprezowo, świeżo, stricte mainstreamowo, z małą domieszką polskich tracków dla bardziej patriotycznych melanżowników - oto nasze 22 bomby, zażaleń o "komercyjność/popowość" nie przyjmujemy, ściany podpierać możecie oszczędzając nam tego, tłumacząc się jedynie, że "gangstas don't dance". Jazda. A$AP Rocky feat. 2Chainz, Drake, Kendrick Lamar - Fuckin Problems -> Przebój ostatnich tygodni, w którym nawet 2 Chainz nie jest drewnem a Drake przekonuje także swoich hejterów. Refren prosty, głupkowaty, ale wwiercający się w głowę a całość ma naprawdę spore replay value. Halle Berry, hallelujah.Beeres feat. Dedoen - N.E.O.N. -> Shitisfresh! Mało MC w Polsce czuje obecne mainstreamowe wpływy zza oceanu a nie tylko próbuje przenieść je do siebie "bo moda". Beeres z pewnością do nich należy a pochodzący z młodowilczej płyty "N.E.O.N." to perełka ze sporym hitowym potencjałem i track, który stoi gdzieś w połowie drogi między "Noc I Dzień" Pezeta a Drake'iem.Calvin Harris feat. Tinie Tempah - Drinking From The Bottle -> Tak, Calvina Harrisa w żaden sposób nie da nazwać się hip-hopowym producentem, co nie zmienia faktu, że jakoś mu z raperami po drodze. "Dance Wiv Me" z Dizzee Rascallem to sztos pierwsza klasa, a "School" z producenckiej płyty Harrisa brzmi tak, że prędzej strzeliłbym, że zrobił je DJ Quik. A "Drinking From The Bottle" to klubowa bestia z udziałem jednego z ciekawszych brytyjskich MC.Chiddy Bang - Mind Your Manners -> "Breakfast" to jedna z moich ulubionych płyt tego roku, potężna porcja świeżego mainstreamu bez udziwnień, za to z masą pozytywnej energii. A "Mind Your Manners" jest niezawodne, na czele z refrenem, który nie chce wypaść z głowy. "I'm livin in the moment, why won't you go and own it"?DJ Khaled feat. Chris Brown, Rick Ross, Lil Wayne, Nicki Minaj - Take It To The Head -> Khaled to maszynka do hitów, a tak jak śmieszy jego "DJ-ing", tak imponować muszą dojścia i biznesowy zmysł. Tegoroczny album również niesie nam mocno obsadzony posse-cut, a sposób, w jaki do tematu podszedł Wayne zawsze mnie rozbraja.50 Cent feat. Too $hort - First Date -> Głos Fifciaka znają wszyscy, a jakieś 70% osób ciągle myśli, że jest on na topie w amerykańskim rapie. Tja... Co za problem więc, by zarzucić pierwszy od dawna imprezowy hicior Curtisa, szczególnie, że gościnnie pojawia się w nim nieśmiertelny Dziadzia Short a całość - mimo wycia Centa - brzmi naprawdę konkretnie.Flo Rida - Good Feeling -> Nie dość, że Flo Rida na Popkillerze to jeszcze z takim hitem? A no dokładnie. Ten właśnie track przekonał mnie o umiejętnościach gwiazdy z Florydy, bit niesie niesamowicie a sposób, w jaki porusza się po nim gospodarz zasługuje na duże wow. Na Sylwestra jak znalazł.Jamal - Defto -> Najgłośniejszy polski klip tego roku? Bardzo możliwe, że tak. Po "Policemanie" panom z Jamala wyszedł kolejny hit i energetyczna bomba, przy której chce się tańczyć i skakać jakby jutro miało nie być.Jay-Z & Kanye West - Niggaz In Paris -> Co zobaczę reakcję na ten numer w klubie to ludziom wciąż wydaje się on fresh-nowinką z ostatniej chwili. Co kto lubi, ale fakt faktem, że potencjał imprezowy spory a przy zgaszonych głównych światłach efekt może być jeszcze bardziej okazały - na pewno energii nie zabraknie.J. Stalin - Everyday My Birthday -> Tak, wiem, że 99% z was nie zna tego pana, a 97,5% będzie miało bekę z uwagi na ksywkę. Spoko, mnie najpierw także odrzucała, ale gdy w końcu sięgnąłem to stał on się jednym z moich ulubionych kalifornijskich MC a tym trackiem przekonałem do niego już wiele osób. Poczujcie się więc jakby cały świat świętował wasze urodziny i let's get this party started.Kendrick Lamar - Swimming Pools -> I to jest ten moment, gdy i wielbiciele ambitniejszego i bardziej zaangażowanego treściowo rapu będą mogli dodać coś od siebie. Antyalkoholowy manifest Lamara, wzmocniony koniem trojańskim w postaci refrenu, który sprawia, że w klubach pełnych alkoholu latać może w najlepsze - a nuż choć 5% wsłucha się w treść zwrotek.Ke$ha feat. Juicy J, Wiz Khalifa, Becky G - Die Young (Remix) -> Tak, to ta Ke$ha od "Tik Tok" i popowa papka dla mas. Ale w tym remixie Juicy i Wiz "robią robotę", dorzucając świetnie przewinięte zwroty i podkręcając track w tę stronę, że tworzy się interesujący mainstreamowy hicior.Kobra x Bezczel feat. Kroolik Underwood - Nim Nastanie Świt -> Trochę rodzimego rapu też musi polecieć a propozycja od Kobry, Bezczela i Kroolika ma jak dla mnie wszystko co powinna. Stylowe zwrotki, świetny mainstreamowy bit (SoDrumatic!), wpadający w ucho refren i odpowiednio "fitującą" tematykę.Lil Wayne - I Gotta Feeling -> Amerykańskie mixtape'y to fajna sprawa, bo potrafią odświeżyć nawet numery oklepane z każdej strony. "I Gotta Feeling" Black Eyed Peas zna każdy, ale wersji Wayne'a już niekoniecznie. A warto.Nas feat. Mary J. Blige - Reach Out -> Całe "Life Is Good" to wprawdzie poważny, nastrojowy i mało imprezowy materiał - swoją drogą jeden z najlepszych w tym roku. Ale "Reach Out" to track muzycznie lżejszy i nośny dzięki refrenowi pani Blige.Nicki Minaj - Starships -> Czego by nie mówić o popowości i eskowości tego singla to nie da się zaprzeczyć, że wbija się do głowy z perfekcyjną precyzją a refren niesie jak mało co. Can't stop, we'll touch the sky.Pezet - Supergirl -> Tak, widzę już zaciskające się zęby i bluzgi pod nosem części czytelników, pamiętam bowiem odbiór, z jakim spotkał się ten numer. To teraz zanim wpiszecie komentarz przetestujcie go na imprezie, gdzie proporcje są odpowiednie a atmosfera gorąca i dopiero wygłoście opinie. Albo zalajkujcie post na jakimś katłumenowskim fanpage'u, your life, your choice.Slaughterhouse feat. Cee Lo Green - My Life -> Co to jest za singiel! Cała czwórka nic nie straciła tu ze swojej skillowości, cisną pięknie a Cee Lo pokazuje, dlaczego jest asem refrenów. Jeśli ktoś nie wie, jak czerpać ze starego popu i followupować go w mainstreamie roku 2012 tak, by nie popadać w kicz to tutaj mamy idealny instruktaż.Snoop Dogg & Wiz Khalifa feat. Bruno Mars - Young, Wild & Free -> Jeden z numerów, który w mijającym roku słyszeliśmy wszędzie. I dobrze, bo na spędach w stylu Sylwestra wychodzi dobrze znana zasada - "Podoba się nam muzyka, pod warunkiem, że już ją znamy". Pozwólcie więc wyluzować, odmłodzić i zarazem podkręcić atmosferę. Chyba każdemu wyjdzie to na dobre.Tyga - Rack City -> Jeden z moich ulubionych trapowych bangerów a ogień wywoływany przez niego na parkietach trochę nasuwa mi skojarzenia z "Hot In Herre" Nelly'ego. Bit rozpala to, co powinien, a odpowiednio łatwy do zapamiętania refren umożliwia szybkie podłapanie go przez obecnych. Jeśli rozkręcicie wystarczająco luźną bajerę to może skończycie sylwestrowy wieczór podobnie jak bohaterowie filmu Tygi o tym samym tytule.Wiz Khalifa feat. The Weeknd - Remember You -> Kiedy atmosfera stanie się leniwa i bardziej nastrojowa możecie - to do panów - wyciągnąć z rękawa tego oto asa. Dlaczego? Tym razem nie chodzi o Wiza, bo jest tu tylko uzupełnieniem. Numer "robi" Weeknd, mający niesamowitą umiejętność przekazywania treści chamskich, bezpruderyjnych w sposób odpowiednio zawoalowany, nastrojowy, ba, wręcz romantyczny. Podchwyćcie więc kontakt wzrokowy i śpiewajcie razem z Abelem.Ya Boy & Doc Hollywood - We Run L.A. -> Jeden z tych tracków, które miały moim zdaniem potencjał, by namieszać niczym największe przeboje Timbalanda, ale z powodu braku promocji tak się nie stało. A zarówno Ya Boy (parę lat temu największa młoda nadzieja Westu, kto dziś wskaże przy tym terminie jego a nie Kendricka?) jak Doc Hollywood (Kalifornia po Hollywoodzku, wyważona na granicy świetnego mainstreamu i radiowego kiczu, ale nie spadająca w drugą stronę) gdzieś zaginęli, oby nie na dobre.PS. Możecie oczywiście pieklić się poniżej, że jak to Popkiller i FloRida czy Nicki Minaj i że "Ante Up" czy "Full Clip" również rozpalą każdą imprezę... ale nie gwarantujemy, że zróżnicowane gustem środowisko nie uzna, że to dobry czas, by odciąć was od sprzętu i odpalić "Gangnam Style" lub "Ona Tańczy Dla Mnie". Szczęśliwego Nowego Roku!Sylwester coraz bliżej, wielu z Was spędzi go zapewne na domówkach w muzycznie mieszanym towarzystwie, gdzie około 40% gości po spożyciu odpowiedniej dawki 40%-owego trunku będzie chciała zabawić się w DJ-a Youtube'a, katując wszystkich tym, czym oni sami się jarają "bo posłuchaj przecież, najlepsze to, daj daj, teraz ja". Jeśli chcecie by muzyczna atmosfera została zachowana a zarazem by nie zadowolić jedynie wczutych ortodoksów, lubujących się nawet w zróżnicowanym muzycznie towarzystwie w prezentowaniu perełek spośród swoich wykopów z nowojorskiego undergroundu z połowy lat 90-tych... to postawcie na złoty środek, odrzućcie "wasz ulubiony rap" i znajdźcie coś co trafi do wszystkich, sprawi, że "ona będzie tańczyć dla was" a zarazem nie sprawi u was bólu uszu.

Co najlepiej? Zamiast oklepanych staroci znanych z klubowych imprez, gdzie DJ-e w kółko potrafią męczyć nas "In Da Club", "Low" czy "How We Do" a z Polski mają w zanadrzu jedynie "Drin Za Drinem"... postawcie na mainstream, ale ten nowy i aktualny. Pokażcie, że trzymacie rękę na pulsie, wiecie co dzieje się za Oceanem i jesteście za pan brat z najnowszymi rapowymi hitami dominującymi w klubach i rozpalającymi amerykańskie parkiety.

Mocno, imprezowo, świeżo, stricte mainstreamowo, z małą domieszką polskich tracków dla bardziej patriotycznych melanżowników - oto nasze 22 bomby, zażaleń o "komercyjność/popowość" nie przyjmujemy, ściany podpierać możecie oszczędzając nam tego, tłumacząc się jedynie, że "gangstas don't dance". Jazda.

 

A$AP Rocky feat. 2Chainz, Drake, Kendrick Lamar - Fuckin Problems -> Przebój ostatnich tygodni, w którym nawet 2 Chainz nie jest drewnem a Drake przekonuje także swoich hejterów. Refren prosty, głupkowaty, ale wwiercający się w głowę a całość ma naprawdę spore replay value. Halle Berry, hallelujah.

Beeres feat. Dedoen - N.E.O.N. -> Shitisfresh! Mało MC w Polsce czuje obecne mainstreamowe wpływy zza oceanu a nie tylko próbuje przenieść je do siebie "bo moda". Beeres z pewnością do nich należy a pochodzący z młodowilczej płyty "N.E.O.N." to perełka ze sporym hitowym potencjałem i track, który stoi gdzieś w połowie drogi między "Noc I Dzień" Pezeta a Drake'iem.

Calvin Harris feat. Tinie Tempah - Drinking From The Bottle -> Tak, Calvina Harrisa w żaden sposób nie da nazwać się hip-hopowym producentem, co nie zmienia faktu, że jakoś mu z raperami po drodze. "Dance Wiv Me" z Dizzee Rascallem to sztos pierwsza klasa, a "School" z producenckiej płyty Harrisa brzmi tak, że prędzej strzeliłbym, że zrobił je DJ Quik. A "Drinking From The Bottle" to klubowa bestia z udziałem jednego z ciekawszych brytyjskich MC.

Chiddy Bang - Mind Your Manners -> "Breakfast" to jedna z moich ulubionych płyt tego roku, potężna porcja świeżego mainstreamu bez udziwnień, za to z masą pozytywnej energii. A "Mind Your Manners" jest niezawodne, na czele z refrenem, który nie chce wypaść z głowy. "I'm livin in the moment, why won't you go and own it"?

DJ Khaled feat. Chris Brown, Rick Ross, Lil Wayne, Nicki Minaj - Take It To The Head -> Khaled to maszynka do hitów, a tak jak śmieszy jego "DJ-ing", tak imponować muszą dojścia i biznesowy zmysł. Tegoroczny album również niesie nam mocno obsadzony posse-cut, a sposób, w jaki do tematu podszedł Wayne zawsze mnie rozbraja.

50 Cent feat. Too $hort - First Date -> Głos Fifciaka znają wszyscy, a jakieś 70% osób ciągle myśli, że jest on na topie w amerykańskim rapie. Tja... Co za problem więc, by zarzucić pierwszy od dawna imprezowy hicior Curtisa, szczególnie, że gościnnie pojawia się w nim nieśmiertelny Dziadzia Short a całość - mimo wycia Centa - brzmi naprawdę konkretnie.

Flo Rida - Good Feeling -> Nie dość, że Flo Rida na Popkillerze to jeszcze z takim hitem? A no dokładnie. Ten właśnie track przekonał mnie o umiejętnościach gwiazdy z Florydy, bit niesie niesamowicie a sposób, w jaki porusza się po nim gospodarz zasługuje na duże wow. Na Sylwestra jak znalazł.

Jamal - Defto -> Najgłośniejszy polski klip tego roku? Bardzo możliwe, że tak. Po "Policemanie" panom z Jamala wyszedł kolejny hit i energetyczna bomba, przy której chce się tańczyć i skakać jakby jutro miało nie być.

Jay-Z & Kanye West - Niggaz In Paris -> Co zobaczę reakcję na ten numer w klubie to ludziom wciąż wydaje się on fresh-nowinką z ostatniej chwili. Co kto lubi, ale fakt faktem, że potencjał imprezowy spory a przy zgaszonych głównych światłach efekt może być jeszcze bardziej okazały - na pewno energii nie zabraknie.

J. Stalin - Everyday My Birthday -> Tak, wiem, że 99% z was nie zna tego pana, a 97,5% będzie miało bekę z uwagi na ksywkę. Spoko, mnie najpierw także odrzucała, ale gdy w końcu sięgnąłem to stał on się jednym z moich ulubionych kalifornijskich MC a tym trackiem przekonałem do niego już wiele osób. Poczujcie się więc jakby cały świat świętował wasze urodziny i let's get this party started.

Kendrick Lamar - Swimming Pools -> I to jest ten moment, gdy i wielbiciele ambitniejszego i bardziej zaangażowanego treściowo rapu będą mogli dodać coś od siebie. Antyalkoholowy manifest Lamara, wzmocniony koniem trojańskim w postaci refrenu, który sprawia, że w klubach pełnych alkoholu latać może w najlepsze - a nuż choć 5% wsłucha się w treść zwrotek.

Ke$ha feat. Juicy J, Wiz Khalifa, Becky G - Die Young (Remix) -> Tak, to ta Ke$ha od "Tik Tok" i popowa papka dla mas. Ale w tym remixie Juicy i Wiz "robią robotę", dorzucając świetnie przewinięte zwroty i podkręcając track w tę stronę, że tworzy się interesujący mainstreamowy hicior.

Kobra x Bezczel feat. Kroolik Underwood - Nim Nastanie Świt -> Trochę rodzimego rapu też musi polecieć a propozycja od Kobry, Bezczela i Kroolika ma jak dla mnie wszystko co powinna. Stylowe zwrotki, świetny mainstreamowy bit (SoDrumatic!), wpadający w ucho refren i odpowiednio "fitującą" tematykę.

Lil Wayne - I Gotta Feeling -> Amerykańskie mixtape'y to fajna sprawa, bo potrafią odświeżyć nawet numery oklepane z każdej strony. "I Gotta Feeling" Black Eyed Peas zna każdy, ale wersji Wayne'a już niekoniecznie. A warto.

Nas feat. Mary J. Blige - Reach Out -> Całe "Life Is Good" to wprawdzie poważny, nastrojowy i mało imprezowy materiał - swoją drogą jeden z najlepszych w tym roku. Ale "Reach Out" to track muzycznie lżejszy i nośny dzięki refrenowi pani Blige.

Nicki Minaj - Starships -> Czego by nie mówić o popowości i eskowości tego singla to nie da się zaprzeczyć, że wbija się do głowy z perfekcyjną precyzją a refren niesie jak mało co. Can't stop, we'll touch the sky.

Pezet - Supergirl -> Tak, widzę już zaciskające się zęby i bluzgi pod nosem części czytelników, pamiętam bowiem odbiór, z jakim spotkał się ten numer. To teraz zanim wpiszecie komentarz przetestujcie go na imprezie, gdzie proporcje są odpowiednie a atmosfera gorąca i dopiero wygłoście opinie. Albo zalajkujcie post na jakimś katłumenowskim fanpage'u, your life, your choice.

Slaughterhouse feat. Cee Lo Green - My Life -> Co to jest za singiel! Cała czwórka nic nie straciła tu ze swojej skillowości, cisną pięknie a Cee Lo pokazuje, dlaczego jest asem refrenów. Jeśli ktoś nie wie, jak czerpać ze starego popu i followupować go w mainstreamie roku 2012 tak, by nie popadać w kicz to tutaj mamy idealny instruktaż.

Snoop Dogg & Wiz Khalifa feat. Bruno Mars - Young, Wild & Free -> Jeden z numerów, który w mijającym roku słyszeliśmy wszędzie. I dobrze, bo na spędach w stylu Sylwestra wychodzi dobrze znana zasada - "Podoba się nam muzyka, pod warunkiem, że już ją znamy". Pozwólcie więc wyluzować, odmłodzić i zarazem podkręcić atmosferę. Chyba każdemu wyjdzie to na dobre.

Tyga - Rack City -> Jeden z moich ulubionych trapowych bangerów a ogień wywoływany przez niego na parkietach trochę nasuwa mi skojarzenia z "Hot In Herre" Nelly'ego. Bit rozpala to, co powinien, a odpowiednio łatwy do zapamiętania refren umożliwia szybkie podłapanie go przez obecnych. Jeśli rozkręcicie wystarczająco luźną bajerę to może skończycie sylwestrowy wieczór podobnie jak bohaterowie filmu Tygi o tym samym tytule.

Wiz Khalifa feat. The Weeknd - Remember You -> Kiedy atmosfera stanie się leniwa i bardziej nastrojowa możecie - to do panów - wyciągnąć z rękawa tego oto asa. Dlaczego? Tym razem nie chodzi o Wiza, bo jest tu tylko uzupełnieniem. Numer "robi" Weeknd, mający niesamowitą umiejętność przekazywania treści chamskich, bezpruderyjnych w sposób odpowiednio zawoalowany, nastrojowy, ba, wręcz romantyczny. Podchwyćcie więc kontakt wzrokowy i śpiewajcie razem z Abelem.

Ya Boy & Doc Hollywood - We Run L.A. -> Jeden z tych tracków, które miały moim zdaniem potencjał, by namieszać niczym największe przeboje Timbalanda, ale z powodu braku promocji tak się nie stało. A zarówno Ya Boy (parę lat temu największa młoda nadzieja Westu, kto dziś wskaże przy tym terminie jego a nie Kendricka?) jak Doc Hollywood (Kalifornia po Hollywoodzku, wyważona na granicy świetnego mainstreamu i radiowego kiczu, ale nie spadająca w drugą stronę) gdzieś zaginęli, oby nie na dobre.

PS. Możecie oczywiście pieklić się poniżej, że jak to Popkiller i FloRida czy Nicki Minaj i że "Ante Up" czy "Full Clip" również rozpalą każdą imprezę... ale nie gwarantujemy, że zróżnicowane gustem środowisko nie uzna, że to dobry czas, by odciąć was od sprzętu i odpalić "Gangnam Style" lub "Ona Tańczy Dla Mnie". Szczęśliwego Nowego Roku!

]]>
Chiddy Bang "The Preview" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-11-02,chiddy-bang-the-preview-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-11-02,chiddy-bang-the-preview-recenzjaJanuary 4, 2014, 1:56 pmDaniel WardzińskiSylwetkę zespołu Chiddy Bang przybliżałem wam w ostatnim odcinku cyklu Świeża Krew (TUTAJ), gdzie też obiecałem recenzję nowego materiału. EPka "The Preview" to wydawnictwo nietypowe - kilka kawałków ze starszych mixtape'ów, kilka premierowych numerów, a nawet największy hit zespołu, który ludziom interesującym się nowymi pomysłami w hip-hopie na pewno obił się już gdzieś o uszy... Tego typu muzyczne mieszanki sugerowałyby chaos odstarszający od wydawnictwa. Nic bardziej mylnego. Mamy tutaj dwa kryteria, które są świetnym spoiwem ośmiu numerów znajdujących się na "The Preview" - świeżość spojrzenia na muzykę i jej poziom.Dla mnie ta epka to jedno z większych wydarzeń i objawień wśród tegorocznych premier. Dostaliśmy porcję świetnie dobranej, doskonale brzmiącej, świeżej muzyki, której naprawdę ciężko stawiać zarzuty. Podstawowy? Chiddy nie jest porywającym raperem. Potrafi napisać dobrą zwrotkę co udowadnia również na tym materiale, ale przeważnie wypada... jak setki typów, który rapują w studencko-imprezowej konwencji. Kiedy czytam jednak w wywiadach, że materiał jest "soundtrackiem do imprezy", którą dla niego były dwa ostatnie lata nie mam wątpliwości co do autentyczności jego słów... Umiejętności jeszcze troszkę brak, choć w jego wieku (21 lat) nie ma powodów, żeby nie oczekiwać rozwoju.O potędze tego materiału, bo tak trzeba to określić, świadczy "ten białas", czyli Xaphoon Jones. Ten gówniarz nie zna pojęcia "tabu", "margines", "granica" i chyba nigdy nie zaczyna zdania o muzyce od słów "nie powinno się..." albo "nie wypada...". Kiedy ma ochotę robi otwarcie klubowy numer, obok dodaje neptunesowe "Good Life" (współprodukowane przez Pharella), a na koniec materiału dobija Cię gwoździem z megaprostą, ale doszczętnie orającą Twoją wrażliwość muzyczną partią klawiszową ("Old Ways"). Ma w dupie co ludzie pomyślą słysząc te poschizowane chórki w "All Things Go", albo widząc na czym polega featuring Q-Tipa, który dodajmy śpiewa sobie tylko "here we go, go go...". Ma swoją autorską wizję i trzyma się jej, bo widzi, że się sprawdza. Bardzo słusznie. Mnie osobiście zapewnił mnóstwo frajdy z obserwowania jak zagrać wszystkim trendom na nosie robiąc coś pozornie zgodnego z nimi, a zarazem tak innego i oryginalnego, że mucha nie siada.Zdaję sobie sprawę, że "The Preview" nie jest materiałem dla wszystkich. Ci dla których określenia "nowoczesne" czy "klubowe" jest równoznaczne ze "złe" i "komercyjne" pewnie wyłączą przy pierwszych syntetycznych klawiszach albo podziale rytmicznym innym niż 94 BPM. Zarazem jestem prawie przekonany, że ktoś z w miarę wyrobionym i otwartym (ważne!) gustem muzycznym, po dwóch-trzech przesłuchaniach musi przyznać, że to świetny materiał. Obok takich dzieł sztuki jak "Opposite Of Adults", "The Good Life" czy "Old Ways" mamy też "tylko" bardzo dobre "Bad Boy", ale uwierzcie mi... Ten materiał jest wart uwagi. W moich oczach zasługuje na piątkę ze sporym plusem... Chiddy Bang są młodsi ode mnie, a już otarli się o szóstkę. Czekam na to LP jak na niewiele rzeczy w tej chwili. Sylwetkę zespołu Chiddy Bang przybliżałem wam w ostatnim odcinku cyklu Świeża Krew (TUTAJ), gdzie też obiecałem recenzję nowego materiału. EPka "The Preview" to wydawnictwo nietypowe - kilka kawałków ze starszych mixtape'ów, kilka premierowych numerów, a nawet największy hit zespołu, który ludziom interesującym się nowymi pomysłami w hip-hopie na pewno obił się już gdzieś o uszy...

Tego typu muzyczne mieszanki sugerowałyby chaos odstarszający od wydawnictwa. Nic bardziej mylnego. Mamy tutaj dwa kryteria, które są świetnym spoiwem ośmiu numerów znajdujących się na "The Preview" - świeżość spojrzenia na muzykę i jej poziom.

Dla mnie ta epka to jedno z większych wydarzeń i objawień wśród tegorocznych premier. Dostaliśmy porcję świetnie dobranej, doskonale brzmiącej, świeżej muzyki, której naprawdę ciężko stawiać zarzuty. Podstawowy? Chiddy nie jest porywającym raperem. Potrafi napisać dobrą zwrotkę co udowadnia również na tym materiale, ale przeważnie wypada... jak setki typów, który rapują w studencko-imprezowej konwencji. Kiedy czytam jednak w wywiadach, że materiał jest "soundtrackiem do imprezy", którą dla niego były dwa ostatnie lata nie mam wątpliwości co do autentyczności jego słów... Umiejętności jeszcze troszkę brak, choć w jego wieku (21 lat) nie ma powodów, żeby nie oczekiwać rozwoju.

O potędze tego materiału, bo tak trzeba to określić, świadczy "ten białas", czyli Xaphoon Jones. Ten gówniarz nie zna pojęcia "tabu", "margines", "granica" i chyba nigdy nie zaczyna zdania o muzyce od słów "nie powinno się..." albo "nie wypada...". Kiedy ma ochotę robi otwarcie klubowy numer, obok dodaje neptunesowe "Good Life" (współprodukowane przez Pharella), a na koniec materiału dobija Cię gwoździem z megaprostą, ale doszczętnie orającą Twoją wrażliwość muzyczną partią klawiszową ("Old Ways"). Ma w dupie co ludzie pomyślą słysząc te poschizowane chórki w "All Things Go", albo widząc na czym polega featuring Q-Tipa, który dodajmy śpiewa sobie tylko "here we go, go go...". Ma swoją autorską wizję i trzyma się jej, bo widzi, że się sprawdza. Bardzo słusznie. Mnie osobiście zapewnił mnóstwo frajdy z obserwowania jak zagrać wszystkim trendom na nosie robiąc coś pozornie zgodnego z nimi, a zarazem tak innego i oryginalnego, że mucha nie siada.

Zdaję sobie sprawę, że "The Preview" nie jest materiałem dla wszystkich. Ci dla których określenia "nowoczesne" czy "klubowe" jest równoznaczne ze "złe" i "komercyjne" pewnie wyłączą przy pierwszych syntetycznych klawiszach albo podziale rytmicznym innym niż 94 BPM. Zarazem jestem prawie przekonany, że ktoś z w miarę wyrobionym i otwartym (ważne!) gustem muzycznym, po dwóch-trzech przesłuchaniach musi przyznać, że to świetny materiał. Obok takich dzieł sztuki jak "Opposite Of Adults", "The Good Life" czy "Old Ways" mamy też "tylko" bardzo dobre "Bad Boy", ale uwierzcie mi... Ten materiał jest wart uwagi. W moich oczach zasługuje na piątkę ze sporym plusem... Chiddy Bang są młodsi ode mnie, a już otarli się o szóstkę. Czekam na to LP jak na niewiele rzeczy w tej chwili.

 

]]>