popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) The Burnerzhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/18001/The-BurnerzOctober 6, 2024, 3:31 ampl_PL © 2024 Admin stronyThe Burnerz ft. Grouch, Martian Luther "The Edge" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-28,the-burnerz-ft-grouch-martian-luther-the-edge-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-12-28,the-burnerz-ft-grouch-martian-luther-the-edge-teledyskDecember 28, 2011, 1:00 pmDaniel WardzińskiRaper zespołu Zion I - Zumbi, to gość który ma w swoim życiu sporego farta do producentów. DJ Amp Live to absolutny geniusz, a ostatnio Zumbi zrobił też album z The ARE - producentem z kojarzonego u nas chyba nie tylko ze współpracy z Kastą K-Otix. Sprawdźcie sobie klip do kawałka "The Edge" w którym pojawiają się Grouch i wokalista Martian Luther. To drugie video promujące album zatytułowany "The Burnerz", którego recenzję znajdziecie TUTAJ. Różne jak widać są oblicza Bay Area.

Raper zespołu Zion I - Zumbi, to gość który ma w swoim życiu sporego farta do producentów. DJ Amp Live to absolutny geniusz, a ostatnio Zumbi zrobił też album z The ARE - producentem z kojarzonego u nas chyba nie tylko ze współpracy z Kastą K-Otix. Sprawdźcie sobie klip do kawałka "The Edge" w którym pojawiają się Grouch i wokalista Martian Luther. To drugie video promujące album zatytułowany "The Burnerz", którego recenzję znajdziecie TUTAJ. Różne jak widać są oblicza Bay Area.


]]>
The Burnerz "The Burnerz" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-19,the-burnerz-the-burnerz-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-19,the-burnerz-the-burnerz-recenzjaJanuary 2, 2014, 12:10 pmDaniel WardzińskiKalifornijki underground... Temat rzeka. Nieważne jaką odsłonę przybiera zawsze znajduje zarówno zawziętych zwolenników jak i przeciwników, których życiowym celem staje się udowodnienie, że nie jest wart uwagi. A odsłon tych trzeba dodać jest całkiem sporo. Dziś płyta dla tych, którzy sympatyzują z muzyką z obozu Zion I, a przypuszczam, że takich osób wśród naszych czytelników nie będzie mało.Projekt ten przechodzi praktycznie bez echa, a promocja ograniczona jest do minimum, jak mniemam z przyczyn finansowych, bo raczej nie artystycznych. The Burnerz to owoc współpracy Zumbiego z Zion I oraz producenta o ksywce The ARE.Owoc dorodny, soczysty i nietknięty przez insekty. Wszyscy, którzy szukają dobrego, bujającego hip-hopu w klasycznej odsłonie z odrobiną kalifornijskiego słońca powinni skusić się na gryzka, a pewien jestem, że zjedzą to do końca i poproszą o więcej. Podkłady na tym albumie to swego rodzaju wzór jak pogodzić klasyczne ze współczesnym nie zniechęcając ani fanów tego pierwszej, ani tego drugiego. Gdybym miał porównywać styl produkcji The ARE z innymi producentami prawdopodobnie wskazałbym na takie postaci jak Jake One, Ant (bynajmniej nie ze względu na sampel w rewelacyjnym "Old Soul") czy Evidence w najlepszej formie. Gość na prostych samplach pachnących winylem na kilometr jest w stanie wysmażyć rzeczy niesamowite. Potrafi pięknie przycisnąć basem do podłogi jak w "The Edge", potrafi pobujać perkusją i bardziej nowoczesnym tłem jak w "Off The Wall", a na koniec jeszcze pobawić się uczuciami odbiorcy prostym, świetnie dobranym samplem jak w "We Were Kings". To naprawdę świetny producent i lepiej mieć na niego oko.Jednym z głównych atutów Zumbiego jest jego bardzo nietypowy, dosyć wysoki i "skrzeczący" głos. I głowa na karku. Jego teksty nie są specjalnie skomplikowane, ale niesie w nich coś co zjednuje sympatię, a zarazem odróżnia go od zastępów podziemnych MC. Pływa po swojemu, choć flow akurat porywa tu chyba najmniej... Przeciwnie z refrenami. Te są chwilami tak efektowne, że na mainstreamowych bestsellerach sprawdziłyby się niegorzej niż tu, a wszystko zrobione jest z wyczuciem i smakiem. Na dodatek nie są zrobione na jedno kopyto - w "Jus Anotha Day" ten gruby hook dodaje mnóstwo energii, ale już w następnym na trackliście "The Edge" "balladyzuje" kawałek z wielką klasą. "The Burnerz" to jeden z lepszych undergroundowych materiałów jakie wpadły mi w ręce w tym roku. Wyjątkowo utalentowany i ewidentnie doświadczony producent trafił na dobrze kojarzonego w pewnych kręgach, szczerego i niegłupiego MC i zrobili razem album, który ma własne, choć hołdujące klasyce brzmienie. To niby bardzo typowa płyta, ale ma w sobie coś nowego, zaskakującego i świeżego. Właśnie dlatego wystawiam piątkę z maleńkim minusem i polecam każdemu, kto lubi kiedy sampel śmierdzi zakurzonym winylem, bas sprawia, że podskakuje Ci żołądek, a teksty sprawiają, że myślisz o nich, a nie o tym co dzisiaj będzie na obiad. Pod spodem klip do kawałka tytułowego, swoją drogą chyba nie do końca reprezentatywnego dla całości materiału. Dziś płyta dla tych, którzy sympatyzują z muzyką z obozu Zion I, a przypuszczam, że takich osób wśród naszych czytelników nie będzie mało.

Projekt ten przechodzi praktycznie bez echa, a promocja ograniczona jest do minimum, jak mniemam z przyczyn finansowych, bo raczej nie artystycznych. The Burnerz to owoc współpracy Zumbiego z Zion I oraz producenta o ksywce The ARE.

Owoc dorodny, soczysty i nietknięty przez insekty. Wszyscy, którzy szukają dobrego, bujającego hip-hopu w klasycznej odsłonie z odrobiną kalifornijskiego słońca powinni skusić się na gryzka, a pewien jestem, że zjedzą to do końca i poproszą o więcej. Podkłady na tym albumie to swego rodzaju wzór jak pogodzić klasyczne ze współczesnym nie zniechęcając ani fanów tego pierwszej, ani tego drugiego. Gdybym miał porównywać styl produkcji The ARE z innymi producentami prawdopodobnie wskazałbym na takie postaci jak Jake One, Ant (bynajmniej nie ze względu na sampel w rewelacyjnym "Old Soul") czy Evidence w najlepszej formie. Gość na prostych samplach pachnących winylem na kilometr jest w stanie wysmażyć rzeczy niesamowite. Potrafi pięknie przycisnąć basem do podłogi jak w "The Edge", potrafi pobujać perkusją i bardziej nowoczesnym tłem jak w "Off The Wall", a na koniec jeszcze pobawić się uczuciami odbiorcy prostym, świetnie dobranym samplem jak w "We Were Kings". To naprawdę świetny producent i lepiej mieć na niego oko.

Jednym z głównych atutów Zumbiego jest jego bardzo nietypowy, dosyć wysoki i "skrzeczący" głos. I głowa na karku. Jego teksty nie są specjalnie skomplikowane, ale niesie w nich coś co zjednuje sympatię, a zarazem odróżnia go od zastępów podziemnych MC. Pływa po swojemu, choć flow akurat porywa tu chyba najmniej... Przeciwnie z refrenami. Te są chwilami tak efektowne, że na mainstreamowych bestsellerach sprawdziłyby się niegorzej niż tu, a wszystko zrobione jest z wyczuciem i smakiem. Na dodatek nie są zrobione na jedno kopyto - w "Jus Anotha Day" ten gruby hook dodaje mnóstwo energii, ale już w następnym na trackliście "The Edge" "balladyzuje" kawałek z wielką klasą.

"The Burnerz" to jeden z lepszych undergroundowych materiałów jakie wpadły mi w ręce w tym roku. Wyjątkowo utalentowany i ewidentnie doświadczony producent trafił na dobrze kojarzonego w pewnych kręgach, szczerego i niegłupiego MC i zrobili razem album, który ma własne, choć hołdujące klasyce brzmienie. To niby bardzo typowa płyta, ale ma w sobie coś nowego, zaskakującego i świeżego. Właśnie dlatego wystawiam piątkę z maleńkim minusem i polecam każdemu, kto lubi kiedy sampel śmierdzi zakurzonym winylem, bas sprawia, że podskakuje Ci żołądek, a teksty sprawiają, że myślisz o nich, a nie o tym co dzisiaj będzie na obiad. Pod spodem klip do kawałka tytułowego, swoją drogą chyba nie do końca reprezentatywnego dla całości materiału.

 

]]>