popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) MJGhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17950/MJGNovember 15, 2024, 1:34 ampl_PL © 2024 Admin strony8Ball & MJG "Classic Pimpin"https://popkiller.kingapp.pl/2019-01-20,8ball-mjg-classic-pimpinhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-01-20,8ball-mjg-classic-pimpinJanuary 20, 2019, 12:46 amAdmin stronyPo blisko 30 latach na scenie legendarny duet postanowił wydać wyjątkowy album, zawierający specjalnie zarejestrowane wersje live swoich wybranych utworów.SPRAWDŹ RESZTĘ STYCZNIOWYCH PREMIER PŁYTOWYCHTracklista:9mm Intro (Live)Comin Out Hard (Live) ft. JoiDon’t Want Drama (Live)Lay It Down (Live)Life Goes On (Live) ft. GasMr. Bigg (Live) ft. Cheeto GambineMy Homeboy’s Girlfriend (Live) ft. JoiPaid Dues (Live) ft. Ebony LovePimp Hard (Live)Relax & Take Notes (Live)Space Age Pimpin (Live)Take a Picture[[{"fid":"50005","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]] Po blisko 30 latach na scenie legendarny duet postanowił wydać wyjątkowy album, zawierający specjalnie zarejestrowane wersje live swoich wybranych utworów.

SPRAWDŹ RESZTĘ STYCZNIOWYCH PREMIER PŁYTOWYCH

Tracklista:

  1. 9mm Intro (Live)
  2. Comin Out Hard (Live) ft. Joi
  3. Don’t Want Drama (Live)
  4. Lay It Down (Live)
  5. Life Goes On (Live) ft. Gas
  6. Mr. Bigg (Live) ft. Cheeto Gambine
  7. My Homeboy’s Girlfriend (Live) ft. Joi
  8. Paid Dues (Live) ft. Ebony Love
  9. Pimp Hard (Live)
  10. Relax & Take Notes (Live)
  11. Space Age Pimpin (Live)
  12. Take a Picture

[[{"fid":"50005","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

 

]]>
MJG "Too Pimpin 2.0" - album w drodze, singiel z Rickiem Rossemhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-03,mjg-too-pimpin-20-album-w-drodze-singiel-z-rickiem-rossemhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-03,mjg-too-pimpin-20-album-w-drodze-singiel-z-rickiem-rossemMarch 1, 2014, 10:02 pmAdmin strony"Too Pimpin" MJG to ukryty pod groteskową okładką kawał naprawdę dobrej muzyki w korzennym southowym stylu i z klimatem, który powinien zadowolić fanów. Pisaliśmy o tym zresztą w recenzji. Wychodzi na to, że MJG również był zadowolony z materiału, bo zapowiedział część drugą, zaprezentował nawet tradycyjnie niespecjalną okładkę oraz singiel, w którym wspiera go Rick Ross.No i co tu dużo pisać - brzmi to pięknie, a stary southowy vibe hula w najlepsze. MJG szefie, przyłącz się może do Rossa tak jak Juicy J do Wiza, bo z taką muzą zasługujesz na to, by złapać jeszcze parę minut mainstreamowego fejmu, oraz by hajs zgadzał się w najlepsze."Too Pimpin" MJG to ukryty pod groteskową okładką kawał naprawdę dobrej muzyki w korzennym southowym stylu i z klimatem, który powinien zadowolić fanów. Pisaliśmy o tym zresztą w recenzji. Wychodzi na to, że MJG również był zadowolony z materiału, bo zapowiedział część drugą, zaprezentował nawet tradycyjnie niespecjalną okładkę oraz singiel, w którym wspiera go Rick Ross.

No i co tu dużo pisać - brzmi to pięknie, a stary southowy vibe hula w najlepsze. MJG szefie, przyłącz się może do Rossa tak jak Juicy J do Wiza, bo z taką muzą zasługujesz na to, by złapać jeszcze parę minut mainstreamowego fejmu, oraz by hajs zgadzał się w najlepsze.

]]>
MJG "Too Pimpin" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-05,mjg-too-pimpin-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-05,mjg-too-pimpin-recenzjaJanuary 5, 2014, 4:46 pmAdmin stronyPamiętacie katastrofalną okładkę płyty MJG "No More Glory" z 1997 roku, którą przedstawialiśmy Wam w rankingu najgorszych okładek a samą - świetną swoją drogą - płytę w Klasyku Na Weekend? Legenda Memphis kontynuuje tendencję, bo to co widzicie obok to naprawdę cover jego nowego krążka, wydanego w roku 2013. Ciężko było mi w to uwierzyć, ale takie są fakty. Czy magiczne "nie oceniaj książki po okładce" wciąż działa i dostajemy konkretny southowy materiał, czy też MJG dopasował się poziomem do oprawy graficznej i album otwiera wersami w stylu "On a Memphis district it ain't colourful"?A no otrzymaliśmy korzenny materiał w starym dobrym stylu, garściami czerpiący z klasycznego brzmienia Memphis. Długie sample w stylu lat 80-tych, melodyjność, nutka vibe'u w konwencji "country rap tunes" a wszystko doprawione ostrą i bezpruderyjną pimpowską gadką, kręcącą się przede wszystkim lasek, kobiet oraz dla urozmaicenia również dziewczyn. Wszystko w oldschoolowej stylistyce, przypominającej trochę to jak alfonsów ukazywano w starych filmach. To ewidentnie płyta w stylu "retro", daleka od obecnych trendów i agresywnego trapowego brzmienia. Tu wszystko elegancko i dostojnie płynie, budując klimat i serwując nam esencję tego, co rozumiemy pod pojęciem brudnego południa spod szyldu 8-Balla, MJG czy UGK. "Too Pimpin" nie ma za zadania stworzyć kolejnych hitów do klubów czy do radia, raczej wytworzyć charakterystyczny "pimpowski" klimat i wciągnąć nas z butami do czasów minionych, a tak często wspominanych w amerykańskiej kinematografii. Zresztą sam raper określa go "soundtrack to pimpin", całość gęsto przebijając specjalnie dopasowanymi skitami, mającymi dodatkowo uzupełnić filmową konwencję.Ten album w zestawieniu z innym ubiegłorocznym (już) wydawnictwem legendy sceny Memphis pokazuje dobitnie, jak wiele w Stanach znaczy promocja, majorsowy zasięg oraz trzymanie się kogoś, kto w danym momencie jest na topie. Zarówno MJG jak Juicy J zasługi i dorobek mają ogromne i u obu wydawało się, że swoje mainstreamowe 5 minut dawno zakończyli. Jednak członek Three 6 Mafii po uzyskaniu wsparcia Wiza Khalify i wejściu w szeregi Taylor Gangu odżył i w tym roku jest po prostu wszechobecny, a jego "Stay Trippy" to jeden z głośniejszych materiałów 2013. Tymczasem MJG wciąż trzymając raperską formę skazany jest na wydawanie albumów, o których dowiedzieć można się tylko trzymając rękę na pulsie naprawdę mocno i albumów zobrazowanych okładką robioną chyba w Paincie na kółku informatycznym w okolicznej podstawówce. Odcinając oprawę mamy czwórkowy materiał, który zarazem dla fanów starego southside'u jest musem do sprawdzenia. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8756","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8757","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8758","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Pamiętacie katastrofalną okładkę płyty MJG "No More Glory" z 1997 roku, którą przedstawialiśmy Wam w rankingu najgorszych okładek a samą - świetną swoją drogą - płytę w Klasyku Na Weekend? Legenda Memphis kontynuuje tendencję, bo to co widzicie obok to naprawdę cover jego nowego krążka, wydanego w roku 2013. Ciężko było mi w to uwierzyć, ale takie są fakty. Czy magiczne "nie oceniaj książki po okładce" wciąż działa i dostajemy konkretny southowy materiał, czy też MJG dopasował się poziomem do oprawy graficznej i album otwiera wersami w stylu "On a Memphis district it ain't colourful"?

A no otrzymaliśmy korzenny materiał w starym dobrym stylu, garściami czerpiący z klasycznego brzmienia Memphis. Długie sample w stylu lat 80-tych, melodyjność, nutka vibe'u w konwencji "country rap tunes" a wszystko doprawione ostrą i bezpruderyjną pimpowską gadką, kręcącą się przede wszystkim lasek, kobiet oraz dla urozmaicenia również dziewczyn. Wszystko w oldschoolowej stylistyce, przypominającej trochę to jak alfonsów ukazywano w starych filmach. To ewidentnie płyta w stylu "retro", daleka od obecnych trendów i agresywnego trapowego brzmienia. Tu wszystko elegancko i dostojnie płynie, budując klimat i serwując nam esencję tego, co rozumiemy pod pojęciem brudnego południa spod szyldu 8-Balla, MJG czy UGK. "Too Pimpin" nie ma za zadania stworzyć kolejnych hitów do klubów czy do radia, raczej wytworzyć charakterystyczny "pimpowski" klimat i wciągnąć nas z butami do czasów minionych, a tak często wspominanych w amerykańskiej kinematografii. Zresztą sam raper określa go "soundtrack to pimpin", całość gęsto przebijając specjalnie dopasowanymi skitami, mającymi dodatkowo uzupełnić filmową konwencję.

Ten album w zestawieniu z innym ubiegłorocznym (już) wydawnictwem legendy sceny Memphis pokazuje dobitnie, jak wiele w Stanach znaczy promocja, majorsowy zasięg oraz trzymanie się kogoś, kto w danym momencie jest na topie. Zarówno MJG jak Juicy J zasługi i dorobek mają ogromne i u obu wydawało się, że swoje mainstreamowe 5 minut dawno zakończyli. Jednak członek Three 6 Mafii po uzyskaniu wsparcia Wiza Khalify i wejściu w szeregi Taylor Gangu odżył i w tym roku jest po prostu wszechobecny, a jego "Stay Trippy" to jeden z głośniejszych materiałów 2013. Tymczasem MJG wciąż trzymając raperską formę skazany jest na wydawanie albumów, o których dowiedzieć można się tylko trzymając rękę na pulsie naprawdę mocno i albumów zobrazowanych okładką robioną chyba w Paincie na kółku informatycznym w okolicznej podstawówce. Odcinając oprawę mamy czwórkowy materiał, który zarazem dla fanów starego southside'u jest musem do sprawdzenia. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8756","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8757","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8758","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
MJG "No More Glory" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2013-06-14,mjg-no-more-glory-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-14,mjg-no-more-glory-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 5:13 pmAdmin strony"Nie oceniaj książki po okładce" - to jedno ze zdań najlepiej ilustrujących ten album. Cover jest bowiem tragiczny, jeden z najgorszych jakie kiedykolwiek widziałem. Jak pisałem przy okazji rankingu najgorszych rapowych okładek: "Podstawowe wordowskie czcionki, szalony profesjonalny ogień, mina jak po tygodniowym melanżu - to jeszcze nic. Ale co, do cholery, robi tutaj ta kurtka, śpiwór czy bliżej niezidentyfikowany obiekt za plecami MJG? Tego chyba nie wie nikt, włącznie z nim samym."A co z warstwą muzyczną? A no jest po prostu świetna.MJG to jedna z największych southowych ikon i człowiek, który razem z 8-Ballem dostarczył nam masę klasycznej, wysmakowanej i nie starzejącej się ani trochę południowej jazdy. Legenda Memphis, pionier tamtejszej sceny i MC, który wciąż ma wiele do zaoferowania (polecam potężne "Pimp Tight" z 2008 roku). Wzbogacone szkaradną okładką "No More Glory" to natomiast jego solowy debiut, wypuszczony w roku 1997. Zaraz po zakończeniu "złotej ery", tuż przed brzmieniowym przeformatowaniem southu i całego okołomainstreamowego brzmienia rapu - i wszystko to doskonale tutaj słychać. Mamy ciągnące się, pulsujące, głębokie basy, południowe gitarki, pianina i chilloutowe sample, lekko kalifornijskie piszczały (w końcu brzmieniu południa w latach 90-tych było bardzo blisko do tego, co oferował westcoast).Mamy wpadające w ucho, przebojowe refreny, delikatnie zahaczające o r&b i lekki funk ("That Girl") i wprowadzające porcję syntetycznej jazdy...Ale mamy i zaskoczenie, bo pod względem treściowym to materiał dojrzalszy, głębszy i poważniejszy niż to, co MJG oferował nam wcześniej w duecie z 8-Ballem. Poza tradycyjną przewózką, pimpingiem i uliczną hustlerką przewijają się kwestie polityczne, społeczne i pokazujące, że MJG chciał na solowym debiucie wyjść poza narzucany mu schemat i kliszę. To wciąż uliczny hardkor, ale nie bezrefleksyjno-braggowy, a wychodzący naprzeciw zastanej rzeczywistości. Jeśli do wszystkiego dorzucimy wypracowany przez lata, charakterystyczny i twardy, lecz melodyjny styl gospodarza otrzymamy album, który nawet na tle wielu kozackich pozycji tamtych lat wciąż się wyróżnia. I to nie tylko okładką.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4415","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4416","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4417","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Nie oceniaj książki po okładce" - to jedno ze zdań najlepiej ilustrujących ten album. Cover jest bowiem tragiczny, jeden z najgorszych jakie kiedykolwiek widziałem. Jak pisałem przy okazji rankingu najgorszych rapowych okładek: "Podstawowe wordowskie czcionki, szalony profesjonalny ogień, mina jak po tygodniowym melanżu - to jeszcze nic. Ale co, do cholery, robi tutaj ta kurtka, śpiwór czy bliżej niezidentyfikowany obiekt za plecami MJG? Tego chyba nie wie nikt, włącznie z nim samym."

A co z warstwą muzyczną? A no jest po prostu świetna.

MJG to jedna z największych southowych ikon i człowiek, który razem z 8-Ballem dostarczył nam masę klasycznej, wysmakowanej i nie starzejącej się ani trochę południowej jazdy. Legenda Memphis, pionier tamtejszej sceny i MC, który wciąż ma wiele do zaoferowania (polecam potężne "Pimp Tight" z 2008 roku). Wzbogacone szkaradną okładką "No More Glory" to natomiast jego solowy debiut, wypuszczony w roku 1997. Zaraz po zakończeniu "złotej ery", tuż przed brzmieniowym przeformatowaniem southu i całego okołomainstreamowego brzmienia rapu - i wszystko to doskonale tutaj słychać. Mamy ciągnące się, pulsujące, głębokie basy, południowe gitarki, pianina i chilloutowe sample, lekko kalifornijskie piszczały (w końcu brzmieniu południa w latach 90-tych było bardzo blisko do tego, co oferował westcoast).

Mamy wpadające w ucho, przebojowe refreny, delikatnie zahaczające o r&b i lekki funk ("That Girl") i wprowadzające porcję syntetycznej jazdy...Ale mamy i zaskoczenie, bo pod względem treściowym to materiał dojrzalszy, głębszy i poważniejszy niż to, co MJG oferował nam wcześniej w duecie z 8-Ballem. Poza tradycyjną przewózką, pimpingiem i uliczną hustlerką przewijają się kwestie polityczne, społeczne i pokazujące, że MJG chciał na solowym debiucie wyjść poza narzucany mu schemat i kliszę. To wciąż uliczny hardkor, ale nie bezrefleksyjno-braggowy, a wychodzący naprzeciw zastanej rzeczywistości. Jeśli do wszystkiego dorzucimy wypracowany przez lata, charakterystyczny i twardy, lecz melodyjny styl gospodarza otrzymamy album, który nawet na tle wielu kozackich pozycji tamtych lat wciąż się wyróżnia. I to nie tylko okładką.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4415","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4416","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"4417","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
8Ball & MJG "Classic Pimpin'" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,8ball-mjg-classic-pimpin-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,8ball-mjg-classic-pimpin-teledyskApril 6, 2013, 10:28 amDaniel Wardziński8Ball & MJG przy okazji premiery nowego teledysku postanowili zabrać swoich słuchaczy na małą przejażdżkę po życiu rapowego zarobasa ze szczególnym uwzględnieniem pracowni zielarskich. Panowie pracują nad nowym albumem co zawsze jest dobrą wiadomością, kiedy mówimy o tego kalibru legendach dirrty south.8Ball & MJG przy okazji premiery nowego teledysku postanowili zabrać swoich słuchaczy na małą przejażdżkę po życiu rapowego zarobasa ze szczególnym uwzględnieniem pracowni zielarskich. Panowie pracują nad nowym albumem co zawsze jest dobrą wiadomością, kiedy mówimy o tego kalibru legendach dirrty south.

]]>
Big K.R.I.T. ft. 8Ball & MJG "Money On The Floor" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-09-26,big-krit-ft-8ball-mjg-money-on-the-floor-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-09-26,big-krit-ft-8ball-mjg-money-on-the-floor-nowy-numerSeptember 26, 2011, 4:00 pmMarcin NataliPrzyszłość południowej sceny, dumny reprezentant Mississippi, a także jeden z najlepszych tegorocznych Freshmanów XXL'a - Big K.R.I.T. - nie przestaje dostarczać nam nowej muzyki. Co prawda premiera jego krążka, planowana początkowo na 27 września, przesunęła się na następny rok (artysta ciągle pracuje nad materiałem), jednak K.R.I.T. nie pozwala nam o sobie zapomnieć.Jeśli odstrasza was tytuł "Money On The Floor" i boicie się, że zwiastuje to jakiś mierny, minimalistyczny pseudo-club-bangerowy cykacz, to możecie się uspokoić. King Remembered In Time nie ma w zwyczaju rozczarowywać, podobnie jest z nowym singlem. Dostajemy bowiem klasyczny southowy banger, przywodzący na myśl jedną z największych inspiracji rapera, czyli UGK. Tłusty syntetyczny bas, dobrze płynące bębny, stylowa piszczałka na refrenie, oraz gościnne zwrotki takich graczy jak 8Ball & MJG, a także typa o ksywie 2Chainz, sprawiają, że numer brzmi naprawdę grubo. Nie spodziewajcie się tu specjalnych rozkminek czy poetyckich metafor - to kawałek do fury, przeznaczony na głośniki z dobrymi subwooferami. A w tej roli sprawdza się bezbłędnie.Przyszłość południowej sceny, dumny reprezentant Mississippi, a także jeden z najlepszych tegorocznych Freshmanów XXL'a - Big K.R.I.T. - nie przestaje dostarczać nam nowej muzyki.

Co prawda premiera jego krążka, planowana początkowo na 27 września, przesunęła się na następny rok (artysta ciągle pracuje nad materiałem), jednak K.R.I.T. nie pozwala nam o sobie zapomnieć.

Jeśli odstrasza was tytuł "Money On The Floor" i boicie się, że  zwiastuje to jakiś mierny, minimalistyczny pseudo-club-bangerowy cykacz, to możecie się uspokoić. King Remembered In Time nie ma w zwyczaju rozczarowywać, podobnie jest z nowym singlem. Dostajemy bowiem klasyczny southowy banger, przywodzący na myśl jedną z największych inspiracji rapera, czyli UGK.

Tłusty syntetyczny bas, dobrze płynące bębny, stylowa piszczałka na refrenie, oraz gościnne zwrotki takich graczy jak 8Ball & MJG, a także typa o ksywie 2Chainz, sprawiają, że numer brzmi naprawdę grubo. Nie spodziewajcie się tu specjalnych rozkminek czy poetyckich metafor - to kawałek do fury, przeznaczony na głośniki z dobrymi subwooferami. A w tej roli sprawdza się bezbłędnie.



]]>
MJG "No More Glory" (Klasyk Na Weekend - recenzja nr 2)https://popkiller.kingapp.pl/2010-11-05,mjg-no-more-glory-klasyk-na-weekend-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2010-11-05,mjg-no-more-glory-klasyk-na-weekend-recenzja-nr-2December 30, 2013, 12:51 amWojciech GraczykPrzy okazji pisania recenzji najnowszej płyty duetu z Memphis, którą umieściłem tydzień temu, postanowiłem że warto byłoby wspomnieć coś o jakimś wcześniejszym albumie duetu. Na początku myślałem o "Comin' out hard", później o "On top of the world", ale potem przypomniałem sobie o rankingu Mateusza dotyczącym najgorszych okładek w rapowych wydawnictwach. Wysokie miejsce w zestawieniu miał MJG z albumem "No more glory". I jak to w przypadku większości z tej listy, nie warto oceniać zawartości po coverze."No more glory" jest solowym debiutem Marlona Goodwina. Ujrzał światło dzienne dwa lata po premierze ostatniego wspólnego albumu duetu - "On top of the world". Chłopaki po wyjściu tej płyty zdecydowali, że czas aby każdy z nich poszedł w swoją stronę i spróbował sił solo. MJG wydał opisywany dziś album, a 8ball jeden z lepszych dwupłytowych albumów w historii rapu czyli "Lost". Lepiej wyszedł na tym "Ósma bila", którego pierwszy solowy album pokrył się podwójną platyną. MJG musiał pocieszyć się złotem. Zresztą nawiasem mówiąc szybko zapomniano o jego płycie. A szkoda, bo to naprawdę kawał dobrego południowego brzmienia.Sama płyta jest w bardzo laidbackowym klimacie, typowym dla produkcji z tamtego okresu. Ciepłe, odprężające aranżacje, po prostu coś co idealnie pasuje na letni czas, albo po to by w zimę przypomnieć sobie upalne dni. Nie tylko muzyka jest tu zaletą, do samego rapu też nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Co prawda MJG nie jest takim wirtuozem słowa jak Nas, Biggie czy Tupac, ale potrafi nawinąć dobrą zwrotkę..., i to niejedną. Ma swój niepowtarzalny styl, na który składa się charakterystyczny głos i akcentowanie, którego nie da się pomylić z nikim innym. W warstwie lirycznej albumu nie uświadczycie tutaj zaangażowanych tekstów, głębokich przemyśleń w sferze globalnej. Dowiecie się raczej od niego, wszystkich rzeczy na temat jego stylu życia tzw, everyday struggle, ze szczególnym naciskiem kładzionym na kobiety. Nic odkrywczego, ale przecież rap nie kręci się tylko wokół walki z otaczającym systemem, prawda? Jedynym singlem z tej płyty był utwór "That girl". Idealnie oddaje to co dzieje się na płycie, czyli wszechobecny luz, słońce i pięknie panie. "No more glory" nie jest tak znana jak albumy Goodwina nagrane z jego partnerem, ale mimo wszystko jest na czym zawiesić ucho. Polecam każdemu, który lubi posłuchać czegoś lekkiego, czegoś co można puścić w głośnikach latem gdy żar leje się z nieba, albo w zimę, gdy jest chłodno i trzeba sobie przypomnieć ciepłe miesiące. Nie jest to klasyk na miarę Illmatica, Ready to die, czy nawet The Diary, ale bez wątpienia może się podobać. Przy okazji pisania recenzji najnowszej płyty duetu z Memphis, którą umieściłem tydzień temu, postanowiłem że warto byłoby wspomnieć coś o jakimś wcześniejszym albumie duetu. Na początku myślałem o "Comin' out hard", później o "On top of the world", ale potem przypomniałem sobie o rankingu Mateusza dotyczącym najgorszych okładek w rapowych wydawnictwach.

Wysokie miejsce w zestawieniu miał MJG z albumem "No more glory". I jak to w przypadku większości z tej listy, nie warto oceniać zawartości po coverze.
"No more glory" jest solowym debiutem Marlona Goodwina. Ujrzał światło dzienne dwa lata po premierze ostatniego wspólnego albumu duetu - "On top of the world". Chłopaki po wyjściu tej płyty zdecydowali, że czas aby każdy z nich poszedł w swoją stronę i spróbował sił solo. MJG wydał opisywany dziś album, a 8ball jeden z lepszych dwupłytowych albumów w historii rapu czyli "Lost". Lepiej wyszedł na tym "Ósma bila", którego pierwszy solowy album pokrył się podwójną platyną. MJG musiał pocieszyć się złotem. Zresztą nawiasem mówiąc szybko zapomniano o jego płycie. A szkoda, bo to naprawdę kawał dobrego południowego brzmienia.

Sama płyta jest w bardzo laidbackowym klimacie, typowym dla produkcji z tamtego okresu. Ciepłe, odprężające aranżacje, po prostu coś co idealnie pasuje na letni czas, albo po to by w zimę przypomnieć sobie upalne dni. Nie tylko muzyka jest tu zaletą, do samego rapu też nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Co prawda MJG nie jest takim wirtuozem słowa jak Nas, Biggie czy Tupac, ale potrafi nawinąć dobrą zwrotkę..., i to niejedną. Ma swój niepowtarzalny styl, na który składa się charakterystyczny głos i akcentowanie, którego nie da się pomylić z nikim innym. W warstwie lirycznej albumu nie uświadczycie tutaj zaangażowanych tekstów, głębokich przemyśleń w sferze globalnej. Dowiecie się raczej od niego, wszystkich rzeczy na temat jego stylu życia tzw, everyday struggle, ze szczególnym naciskiem kładzionym na kobiety. Nic odkrywczego, ale przecież rap nie kręci się tylko wokół walki z otaczającym systemem, prawda?

Jedynym singlem z tej płyty był utwór "That girl". Idealnie oddaje to co dzieje się na płycie, czyli wszechobecny luz, słońce i pięknie panie. "No more glory" nie jest tak znana jak albumy Goodwina nagrane z jego partnerem, ale mimo wszystko jest na czym zawiesić ucho. Polecam każdemu, który lubi posłuchać czegoś lekkiego, czegoś co można puścić w głośnikach latem gdy żar leje się z nieba, albo w zimę, gdy jest chłodno i trzeba sobie przypomnieć ciepłe miesiące. Nie jest to klasyk na miarę Illmatica, Ready to die, czy nawet The Diary, ale bez wątpienia może się podobać.

 
]]>
8ball & MJG "From the Bottom 2 the Top" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-29,8ball-mjg-from-the-bottom-2-the-top-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-29,8ball-mjg-from-the-bottom-2-the-top-recenzjaDecember 28, 2013, 5:12 pmWojciech GraczykJakaś moda nastała, że rapowi artyści nagrywają kilka płyt rocznie. W zeszłym roku, poza wydaniem "Relapse", Eminem zapowiedział, że tego samego roku światło dzienne ujrzy kontynuacja tego albumu. W tym roku dwa wydawnictwa mają wyjść spod ręki Devina. Nie mówiąc już o Tech N9ne i jego płycie długogrającej i dwóch epkach. Do owej tendencji dołączają panowie 8ball i MJG, którzy parę miesięcy po wydaniu nie najgorszego "Ten toes down", puszczają "From the bottom 2 the top". Jak stworzenie drugiego albumu w przeciągu krótkiego czasu przełoży się na jakość?Słabo! Szczerze mówiąc, to jako taka płyta zaczyna się od ósmej pozycji na trackliście czyli od utworu "Lay it down 2". Do tego momentu album jest nijaki, nudny, brzmi jakby nagrany był tylko po to, aby wypełnić kontrakt i zmienić wytwórnię. Żeby nie było, nie wszystko na tej płycie jest złe. Takie "Lay it down 2", "Down chick", It's gon be alright" i You know" są całkiem przyjemne. Szczególnie ten ostatni, który brzmi jak za starych dobrych czasów duetu.Nie chcę mi się dłużej rozwodzić nad "From the bottom 2 the top", bo nie ma po co. Płyta pomimo czterech niezłych kawałków jest wielkim zawodem. Jeżeli jesteście fanami "Ósmej bili" i jego kompana to ten album raczej was zawiedzie. Jeżeli nie znacie ich, to zacznijcie słuchać od któregoś z pierwszych albumów. Na pewno bardziej wam się spodobają. Jeśli chodzi o omawianą tu płytę, to jest słabsza od - żeby daleko nie szukać - "Ten toes down". Jak dla mnie 3-. Jakaś moda nastała, że rapowi artyści nagrywają kilka płyt rocznie. W zeszłym roku, poza wydaniem "Relapse", Eminem zapowiedział, że tego samego roku światło dzienne ujrzy kontynuacja tego albumu. W tym roku dwa wydawnictwa mają wyjść spod ręki Devina. Nie mówiąc już o Tech N9ne i jego płycie długogrającej i dwóch epkach.

Do owej tendencji dołączają panowie 8ball i MJG, którzy parę miesięcy po wydaniu nie najgorszego "Ten toes down", puszczają "From the bottom 2 the top".
Jak stworzenie drugiego albumu w przeciągu krótkiego czasu przełoży się na jakość?
Słabo! Szczerze mówiąc, to jako taka płyta zaczyna się od ósmej pozycji na trackliście czyli od utworu "Lay it down 2". Do tego momentu album jest nijaki, nudny, brzmi jakby nagrany był tylko po to, aby wypełnić kontrakt i zmienić wytwórnię. Żeby nie było, nie wszystko na tej płycie jest złe. Takie "Lay it down 2", "Down chick", It's gon be alright" i You know" są całkiem przyjemne. Szczególnie ten ostatni, który brzmi jak za starych dobrych czasów duetu.

Nie chcę mi się dłużej rozwodzić nad "From the bottom 2 the top", bo nie ma po co. Płyta pomimo czterech niezłych kawałków jest wielkim zawodem. Jeżeli jesteście fanami "Ósmej bili" i jego kompana to ten album raczej was zawiedzie. Jeżeli nie znacie ich, to zacznijcie słuchać od któregoś z pierwszych albumów. Na pewno bardziej wam się spodobają. Jeśli chodzi o omawianą tu płytę, to jest słabsza od - żeby daleko nie szukać - "Ten toes down". Jak dla mnie 3-.
]]>