popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Flockavelihttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17905/FlockaveliSeptember 17, 2024, 9:19 pmpl_PL © 2024 Admin stronyWaka Flocka Flame "Flockaveli" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-27,waka-flocka-flame-flockaveli-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-27,waka-flocka-flame-flockaveli-recenzjaJanuary 1, 2014, 12:21 pmAdmin stronySą na tym świecie rzeczy, których nie jestem w stanie nijak zrozumieć. Nie rozumiem, dlaczego polscy siatkarze tak wcześnie odpadli z Mistrzostw Świata; dlaczego MTV uparcie wystrzega się muzyki kosztem idiotycznych programów; dlaczego Maradona nie wziął na mundial Zanettiego i Cambiasso.Nie rozumiem też, w czym tkwi fenomen Waka Flocka Flame'a...Dlaczego "O Let's Do It" jest jednym z największych hitów tego roku, a debiut Waki jednym z najgłośniejszych i najbardziej oczekiwanych albumów. Rozumiem, że popularność skupia się na tych, którzy pod jakimś względem są "naj". Jednak nie myślałem, że kwalifikuje się do tego przymiotnik "najgorszy"! A Waka jest absolutnie jednym z najgorszych raperów, jakich słyszałem... Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale podopieczny Gucci Mane'a jest jeszcze większym rapowym zerem niż jego starszy kumpel...Treść, którą ma do przekazania słuchaczom ledwo wykracza poza "Waka waka" i "pow pow pow", przyprawione soczyście rymującymi się "nigga-nigga", "bitch-bitch", "murder-murder" i pochodnymi. Jeśli w skrócie miałbym streścić jego światopogląd i życiowe zasady wyglądałoby to tak - "Ja i moje czarnuchy mamy pistolety i niech inne czarnuchy boją się nas, bo robimy pow pow do tych czarnuchów, którzy zaczynają ze mną i moimi czarnuchami. Jestem twardy, moje czarnuchy też, mówią mi Flocka Flocka i celuje do wszystkich, którzy nie są ze mną a mój czarnuch powinien być też Twoim czarnuchem bo inaczej przestaniesz być moim czarnuchem jak niejeden czarnuch, do którego zrobiliśmy już pow pow". Jednak o swojej lirycznej głębi i oryginalności sam wie chyba doskonale, mówiąc "Ain't no talkin nigga, I'm just bustin at em". Czyżby więc ratowało to, ekhem, flow? Nic z tych rzeczy. On ani nie myśli, ani nie brzmi. Totalne zero. Drewniana, łupana i skrajnie monotonna nawijka, którą ciężko wytrzymać w ilości większej niż 2-3 numery. Słuchając tej płyty musiałem podchodzić do niej w częściach, bo wytrzymałem maksymalnie 4 numery pod rząd. Ten kto przesłucha ją na raz w domu powinien dostać order Virtuti Militari, bo nie wiem jak się to dla niego skończy...Czy "Flockaveli" ma więc JAKIEKOLWIEK jasne punkty i coś wyjaśniającego popularność? Umówmy się, że funkcję koła ratunkowego mogą pełnić bity. Mainstreamowe syntetyki produkcji m.in. Lexa Lugera brzmią wprawdzie tak, że ciężko odróżnić je od siebie, ale nie da się ukryć, że część z nich trzyma naprawdę solidny poziom i potrafi rozbujać łeb- polecam jednak wersje instrumentalne lub zremixowane przez innych MC, bo Waka potrafiłby sprawnie obrzydzić nawet produkcje Preemo. Kawałki z gościnnymi udziałami dają na szczęście chwilowy odpoczynek i pozwalają odetchnąć, ale też dodatkowo uwydatniają, że tu nawet przeciętniak wydaje się mieszanką Big L'a z Biggie Smallsem. Jedyne okoliczności sprzyjające słuchaniu nowego dzieła naszego wieszcza to impreza, gdzie chcecie wyłączyć myślenie i pobujać się do rytmicznych dźwięków, które przebijają się gdzieś w tle lub gdy skupiacie się na prowadzeniu fury - ja jednak bałbym się, że spowoduję wypadek."Flockaveli" to płyta, której słuchanie w domu i rozkminianie zawartości wydaje się dobrym zajęciem jedynie dla osób o IQ mydelniczki, chodzących do klubów na wodę Perrier i do McDonaldsa na sałatki. To płyta, która pokazuje, że nowy podgatunek "retard rap" jednak powstał i ma się coraz lepiej. To płyta, na której "pow pow" pada częściej niż " 64 Impala" i "Dr Dre" u Game'a razem wzięte i która mogłaby być dopuszczona do muzykoterapii dopiero po zalegalizowaniu eutanazji. Powiedzmy, że bity podnoszą ocenę o 0,5 punkta. Jednak i tak końcowo wystawić mogę maksymalnie 1. W jaki sposób? Flocka jest takim zerem, że nawet w skali 1-6 nie zasługuje na 1...PS. Wszystkich fanów Flame'a serdecznie proszę o wyjaśnienie w komentarzach, dlaczego go słuchacie, bo szczerze przy całej zajawce southem nie jestem w stanie tego zrozumieć. Nie piszcie tylko "Bo wprawdzie jest idiotą i totalnym wack'iem, ale ma dobre bity"Są na tym świecie rzeczy, których nie jestem w stanie nijak zrozumieć. Nie rozumiem, dlaczego polscy siatkarze tak wcześnie odpadli z Mistrzostw Świata; dlaczego MTV uparcie wystrzega się muzyki kosztem idiotycznych programów; dlaczego Maradona nie wziął na mundial Zanettiego i Cambiasso.

Nie rozumiem też, w czym tkwi fenomen Waka Flocka Flame'a...
Dlaczego "O Let's Do It" jest jednym z największych hitów tego roku, a debiut Waki jednym z najgłośniejszych i najbardziej oczekiwanych albumów. Rozumiem, że popularność skupia się na tych, którzy pod jakimś względem są "naj". Jednak nie myślałem, że kwalifikuje się do tego przymiotnik "najgorszy"! A Waka jest absolutnie jednym z najgorszych raperów, jakich słyszałem... Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale podopieczny Gucci Mane'a jest jeszcze większym rapowym zerem niż jego starszy kumpel...

Treść, którą ma do przekazania słuchaczom ledwo wykracza poza "Waka waka" i "pow pow pow", przyprawione soczyście rymującymi się "nigga-nigga", "bitch-bitch", "murder-murder" i pochodnymi. Jeśli w skrócie miałbym streścić jego światopogląd i życiowe zasady wyglądałoby to tak - "Ja i moje czarnuchy mamy pistolety i niech inne czarnuchy boją się nas, bo robimy pow pow do tych czarnuchów, którzy zaczynają ze mną i moimi czarnuchami. Jestem twardy, moje czarnuchy też, mówią mi Flocka Flocka i celuje do wszystkich, którzy nie są ze mną a mój czarnuch powinien być też Twoim czarnuchem bo inaczej przestaniesz być moim czarnuchem jak niejeden czarnuch, do którego zrobiliśmy już pow pow". Jednak o swojej lirycznej głębi i oryginalności sam wie chyba doskonale, mówiąc "Ain't no talkin nigga, I'm just bustin at em".

Czyżby więc ratowało to, ekhem, flow? Nic z tych rzeczy. On ani nie myśli, ani nie brzmi. Totalne zero. Drewniana, łupana i skrajnie monotonna nawijka, którą ciężko wytrzymać w ilości większej niż 2-3 numery. Słuchając tej płyty musiałem podchodzić do niej w częściach, bo wytrzymałem maksymalnie 4 numery pod rząd. Ten kto przesłucha ją na raz w domu powinien dostać order Virtuti Militari, bo nie wiem jak się to dla niego skończy...

Czy "Flockaveli" ma więc JAKIEKOLWIEK jasne punkty i coś wyjaśniającego popularność? Umówmy się, że funkcję koła ratunkowego mogą pełnić bity. Mainstreamowe syntetyki produkcji m.in. Lexa Lugera brzmią wprawdzie tak, że ciężko odróżnić je od siebie, ale nie da się ukryć, że część z nich trzyma naprawdę solidny poziom i potrafi rozbujać łeb- polecam jednak wersje instrumentalne lub zremixowane przez innych MC, bo Waka potrafiłby sprawnie obrzydzić nawet produkcje Preemo. Kawałki z gościnnymi udziałami dają na szczęście chwilowy odpoczynek i pozwalają odetchnąć, ale też dodatkowo uwydatniają, że tu nawet przeciętniak wydaje się mieszanką Big L'a z Biggie Smallsem. Jedyne okoliczności sprzyjające słuchaniu nowego dzieła naszego wieszcza to impreza, gdzie chcecie wyłączyć myślenie i pobujać się do rytmicznych dźwięków, które przebijają się gdzieś w tle lub gdy skupiacie się na prowadzeniu fury - ja jednak bałbym się, że spowoduję wypadek.

"Flockaveli" to płyta, której słuchanie w domu i rozkminianie zawartości wydaje się dobrym zajęciem jedynie dla osób o IQ mydelniczki, chodzących do klubów na wodę Perrier i do McDonaldsa na sałatki. To płyta, która pokazuje, że nowy podgatunek "retard rap" jednak powstał i ma się coraz lepiej. To płyta, na której "pow pow" pada częściej niż " 64 Impala" i "Dr Dre" u Game'a razem wzięte i która mogłaby być dopuszczona do muzykoterapii dopiero po zalegalizowaniu eutanazji. Powiedzmy, że bity podnoszą ocenę o 0,5 punkta. Jednak i tak końcowo wystawić mogę maksymalnie 1. W jaki sposób? Flocka jest takim zerem, że nawet w skali 1-6 nie zasługuje na 1...

PS. Wszystkich fanów Flame'a serdecznie proszę o wyjaśnienie w komentarzach, dlaczego go słuchacie, bo szczerze przy całej zajawce southem nie jestem w stanie tego zrozumieć. Nie piszcie tylko "Bo wprawdzie jest idiotą i totalnym wack'iem, ale ma dobre bity"
]]>
Baracka Flacka Flames "Head of The State" - rap po prezydenckuhttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-26,baracka-flacka-flames-head-of-the-state-rap-po-prezydenckuhttps://popkiller.kingapp.pl/2010-10-26,baracka-flacka-flames-head-of-the-state-rap-po-prezydenckuOctober 26, 2010, 11:00 amAdmin stronyRzadko publikujemy wam muzyczne parodie i pastisze, ale ten bez wątpienia jest tego warty. Waka Flocka Flame to ktoś, kogo większość słuchaczy z chęcią dożywotnio odcięłaby od mikrofonu słysząć "Flocka Flocka Pow Pow, Imma bustin on em niggaz, pow pow, nigga" lub inne podobnie brzmiące linijki.Jednak jak na ironię - Flocka ma się coraz lepiej, jego "Flockaveli" siedzi w czołówce Billboardu a bit do "Hard In The Paint" wykorzystał w swoim remixie już chyba każdy. Także Barack Obama.A dokładniej Baracka Flacka Flames w świetnie parodiującym Wakę "Head Of The State". Liryczne umiejętności są nie gorsze niż w oryginale a flow... nie wiem czy nie lepsze. Na pewno porywa bardziej i słucha się tego z mocnym bananem na ustach. Jeśli nie znacie Flocki to zanim tego odsłuchacie odpalcie oryginał czyli "Hard In The Paint", który zamieszczamy poniżej. I czekajcie na naszą recenzję "Flockaveli", która już jutro."I'm the head of tha muthafuckin state nigga, I brought you change nigga, what the fuck you thinkin nigga?"Rzadko publikujemy wam muzyczne parodie i pastisze, ale ten bez wątpienia jest tego warty. Waka Flocka Flame to ktoś, kogo większość słuchaczy z chęcią dożywotnio odcięłaby od mikrofonu słysząć "Flocka Flocka Pow Pow, Imma bustin on em niggaz, pow pow, nigga" lub inne podobnie brzmiące linijki.

Jednak jak na ironię - Flocka ma się coraz lepiej, jego "Flockaveli" siedzi w czołówce Billboardu a bit do "Hard In The Paint" wykorzystał w swoim remixie już chyba każdy. Także Barack Obama.

A dokładniej Baracka Flacka Flames w świetnie parodiującym Wakę "Head Of The State". Liryczne umiejętności są nie gorsze niż w oryginale a flow... nie wiem czy nie lepsze. Na pewno porywa bardziej i słucha się tego z mocnym bananem na ustach. Jeśli nie znacie Flocki to zanim tego odsłuchacie odpalcie oryginał czyli "Hard In The Paint", który zamieszczamy poniżej. I czekajcie na naszą recenzję "Flockaveli", która już jutro.

"I'm the head of tha muthafuckin state nigga, I brought you change nigga, what the fuck you thinkin nigga?"




]]>