popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Large Professorhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17588/Large-ProfessorNovember 15, 2024, 1:31 ampl_PL © 2024 Admin stronyCormega feat. Maya Azucena "Rise" / "Industry" - 2 teledyskihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-11,cormega-feat-maya-azucena-rise-industry-2-teledyskihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-11,cormega-feat-maya-azucena-rise-industry-2-teledyskiOctober 10, 2014, 3:51 pmMarcin NataliJeśli również wam w natłoku premier gdzieś umknął ostatni solowy album autorstwa Cormegi - "Mega Philosophy", to najwyższa pora nadrobić zaległości. Jeden z najbardziej uznanych tekściarzy rodem z Wielkiego Jabłka połączył tym razem bowiem siły z innym weteranem, legendarnym producentem Large Professorem i wspólnie nagrali 11 nowych utworów, w których gościnnie wsparli ich m.in. AZ, Redman, Raekwon czy Styles P. Sprawdzajcie powyżej klip do "Rise", a w rozwinięciu poprzedni teledysk do "Industry".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"17537","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Jeśli również wam w natłoku premier gdzieś umknął ostatni solowy album autorstwa Cormegi - "Mega Philosophy", to najwyższa pora nadrobić zaległości. Jeden z najbardziej uznanych tekściarzy rodem z Wielkiego Jabłka połączył tym razem bowiem siły z innym weteranem, legendarnym producentem Large Professorem i wspólnie nagrali 11 nowych utworów, w których gościnnie wsparli ich m.in. AZ, Redman, Raekwon czy Styles P. Sprawdzajcie powyżej klip do "Rise", a w rozwinięciu poprzedni teledysk do "Industry".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"17537","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Cormega & Large Professor "Mega Philosophy"https://popkiller.kingapp.pl/2014-07-24,cormega-large-professor-mega-philosophyhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-24,cormega-large-professor-mega-philosophyJuly 24, 2014, 8:55 amMaciej WojszkunNowy album nowojorskiego weterana, w całości wyprodukowany przez legendarnego Large Professora. Gościnnie na płycie pojawili się m.in. AZ, Raekwon, Nature, Redman i Styles P.Tracklista: A New Day Begins (Intro by Sadiki Bakari)MARS (Dream Team) (+ AZ, Redman & Styles P) IndustryMore (+ Chantelle Nandi)ReflectionD.U. (Divine Unity) (+ Nature)Honorable (+ Raekwon)Rap BasquiatRise (+ Maya Azucena)Home (+ Black Rob)Valuable Lessons [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"15851","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Nowy album nowojorskiego weterana, w całości wyprodukowany przez legendarnego Large Professora. Gościnnie na płycie pojawili się m.in. AZ, Raekwon, Nature, Redman i Styles P.

Tracklista: 

  1. A New Day Begins (Intro by Sadiki Bakari)
  2. MARS (Dream Team) (+ AZ, Redman & Styles P) 
  3. Industry
  4. More (+ Chantelle Nandi)
  5. Reflection
  6. D.U. (Divine Unity) (+ Nature)
  7. Honorable (+ Raekwon)
  8. Rap Basquiat
  9. Rise (+ Maya Azucena)
  10. Home (+ Black Rob)
  11. Valuable Lessons

                                     [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"15851","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Main Source feat. Nas, Joe Fatal & Akinyele "Live at the Barbeque" (Ot Tak #156)https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-19,main-source-feat-nas-joe-fatal-akinyele-live-at-the-barbeque-ot-tak-156https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-19,main-source-feat-nas-joe-fatal-akinyele-live-at-the-barbeque-ot-tak-156April 19, 2014, 10:23 pmMaciej WojszkunW dzisiejszym odcinku: utwór, bez którego żaden Tydzień z Nasirem Jonesem się nie obędzie. Pierwsza "poważna" zwrotka młodego Nasa. Track, który zaprezentował niebywały talent osiemnastolatka z Queens całemu światu. Wiecie o jakim utworze mowa, na pewno - wszak wersy Streets disciple, my raps are trifle, I shoots slugs from my brain just like a rifle - znane są chyba każdemu (to one właśnie rozpoczynają legendarny "Illmatic"). Na żywo z BBQ nadają... Sir Scratch, K-Cut, Large Professor, Joe Fatal, Akinyele i Nasty Nas, dawniej znany jako Kid Wave.Czy trio Main Source wymaga szerszego przedstawienia? Fani klasycznego, samplowanego brzmienia zapewne uśmiechnęli się błogo, wspominając tę kanadyjsko-amerykańską kooperację (Sir Scratch i K-Cut pochodzą z Toronto, Large Pro, oczywiście, jest straight outta Rotten Apple) i jej debiutancki album "Breaking Atoms". Jest to do dzis klasyk złotej ery hip-hopu, niezmiernie chwalony za znakomitą i dopracowaną warstwę muzyczną, skrupulatnie skonstruowaną z setek jazzowych i soulowych sampli. Wielu twierdzi, że "Breaking Atoms" zasługuje na tytuł Klasyka Wszech Czasów i miejsce w panteonie czarnej muzyki tuż obok "Illmatica" i pierwszych płyt ATCQ...O albumie tym na pewno przeczytacie jeszcze na łamach Popkillera (stay tuned), na razie przeskoczmy do numeru 10 na trackliście. "Live at the Barbeque" to nieziemsko bujający beat, oparty na jednym z najsłynniejszych sampli perkusji w hip-hopie - "Nautilusie" Boba Jamesa (Large Pro wspominał, że wtedy odizolowanie samych drumsów z tego utworu było nie lada wyczynem), doprawionym urokliwymi brzdęknięciami gitary "pożyczonymi" z piosenki legendy soulu Vicki Anderson. Ten wyśmienity podkład w obroty bierze czwórka nowojorskich MC's, kipiących wręcz energią i młodzieńczą arogancją. Pierwsza zwrotka należy do Nasty Nasa, i w pełni pokazuje on, na co go stać. Atakuje z grubej rury, zdumiewająco odważnymi i hardkorowymi linjkami - Nasty Nas, I'm a rebel to America/ Police murderer, causing hysteria; jawi się jako nieobliczalny i nieustraszony liryczny zabójca, wymierzający precyzyjne i potężne ciosy, bez zahamowań przekraczający granice dobrego smaku - bo jak inaczej można nazwać linijkę Kidnap the President's wife without a plan/and hanging niggas like Ku Klux Klan? Nas już tu epatuje tą charyzmą znaną z późniejszego "Illmatica", już tu dowodzi dużego talentu w konstrukcji inteligentnych linijek - przykładem choćby I melt mics till the sound wave's over/Before stepping to me you'd rather step to Jehovah....Zwrotki pozostałych MC, choć ustępują "mocą" tej Nasira, również są zacne. Akinyele, znany z pieprznych tracków dotyczących relacji damsko-męskich (jego najbardziej znany hicior nosi tytuł "Put it In Your Mouth" i... nie muszę chyba tłumaczyć, o czym traktuje), atakuje stylowym bragga z wieloma interesującymi nawiązaniami (It doesn't take Keenan Ivory Wayans to know/That I'mma git you sucka if you bite like piranha). Asonansami i wcale zgrabnymi nawiązaniami do odzieży popisuje się Joe Fatal - postać mało znana, acz interesująca: znajomy m.in. Kool G Rapa, Erika B. i Rakima, gość, który pomagał Tragedy Khadafiemu nagrywać album "Intelligent Hoodlum"... jak również ziomek, który poznał Large Professora z Nasem - polecam poczytać ten wywiad. Utwór wieńczy zwrotka energicznego Profesora, który.... serwuje wersy iście absurdalne, szczególnie w porównaniu do obrazoburczych liniijek Nasa. Pro tymi słowy gasi skorych do przechwałek: Don' talk about how you can break Rambo/ That's just a bunch of mamba-ja-hambo. A dalej jest jeszcze lepiej - na samym końcu zwrotki Profesor grozi: I'll kick fire out your ass so fast/You'll be as crispy as my man Bill Blass... Na takie słowa ciężko znaleźć jakąkolwiek ripostę. Dodajmy do tego prosty hook - żywiołowe krzyki "It's like that y'all", wkręcające się po kilku odsłuchach niesamowicie - i oto mamy "Live at the Barbeque", jeden z najbardziej znanych posse cutów Złotej Ery. A także utwór, który rozpoczął długą i nie zawsze usłaną różami karierę Nasira bin Olu Dary Jonesa. Check it out.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12968","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] W dzisiejszym odcinku: utwór, bez którego żaden Tydzień z Nasirem Jonesem się nie obędzie. Pierwsza "poważna" zwrotka młodego Nasa. Track, który zaprezentował niebywały talent osiemnastolatka z Queens całemu światu. Wiecie o jakim utworze mowa, na pewno - wszak wersy Streets disciple, my raps are trifle, I shoots slugs from my brain just like a rifle - znane są chyba każdemu (to one właśnie rozpoczynają legendarny "Illmatic"). Na żywo z BBQ nadają... Sir Scratch, K-Cut, Large Professor, Joe Fatal, Akinyele i Nasty Nas, dawniej znany jako Kid Wave.

Czy trio Main Source wymaga szerszego przedstawienia? Fani klasycznego, samplowanego brzmienia zapewne uśmiechnęli się błogo, wspominając tę kanadyjsko-amerykańską kooperację (Sir Scratch i K-Cut pochodzą z Toronto, Large Pro, oczywiście, jest straight outta Rotten Apple) i jej debiutancki album "Breaking Atoms". Jest to do dzis klasyk złotej ery hip-hopu, niezmiernie chwalony za znakomitą i dopracowaną warstwę muzyczną, skrupulatnie skonstruowaną z setek jazzowych i soulowych sampli. Wielu twierdzi, że "Breaking Atoms" zasługuje na tytuł Klasyka Wszech Czasów i miejsce w panteonie czarnej muzyki tuż obok "Illmatica" i pierwszych płyt ATCQ...

O albumie tym na pewno przeczytacie jeszcze na łamach Popkillera (stay tuned), na razie przeskoczmy do numeru 10 na trackliście. "Live at the Barbeque" to nieziemsko bujający beat, oparty na jednym z najsłynniejszych sampli perkusji w hip-hopie - "Nautilusie" Boba Jamesa (Large Pro wspominał, że wtedy odizolowanie samych drumsów z tego utworu było nie lada wyczynem), doprawionym urokliwymi brzdęknięciami gitary "pożyczonymi" z piosenki legendy soulu Vicki Anderson. Ten wyśmienity podkład w obroty bierze czwórka nowojorskich MC's, kipiących wręcz energią i młodzieńczą arogancją. 

Pierwsza zwrotka należy do Nasty Nasa, i w pełni pokazuje on, na co go stać. Atakuje z grubej rury, zdumiewająco odważnymi i hardkorowymi linjkami - Nasty Nas, I'm a rebel to America/ Police murderer, causing hysteria; jawi się jako nieobliczalny i nieustraszony liryczny zabójca, wymierzający precyzyjne i potężne ciosy, bez zahamowań przekraczający granice dobrego smaku - bo jak inaczej można nazwać linijkę Kidnap the President's wife without a plan/and hanging niggas like Ku Klux Klan?  Nas już tu epatuje tą charyzmą znaną z późniejszego "Illmatica", już tu dowodzi dużego talentu w konstrukcji inteligentnych linijek - przykładem choćby I melt mics till the sound wave's over/Before stepping to me you'd rather step to Jehovah....

Zwrotki pozostałych MC, choć ustępują "mocą" tej Nasira, również są zacne.Akinyele, znany z pieprznych tracków dotyczących relacji damsko-męskich (jego najbardziej znany hicior nosi tytuł "Put it In Your Mouth" i... nie muszę chyba tłumaczyć, o czym traktuje), atakuje stylowym bragga z wieloma interesującymi nawiązaniami (It doesn't take Keenan Ivory Wayans to know/That I'mma git you sucka if you bite like piranha). Asonansami i wcale zgrabnymi nawiązaniami do odzieży popisuje się Joe Fatal - postać mało znana, acz interesująca: znajomy m.in. Kool G Rapa, Erika B. i Rakima, gość, który pomagał Tragedy Khadafiemu nagrywać album "Intelligent Hoodlum"... jak również ziomek, który poznał Large Professora z Nasem - polecam poczytać ten wywiad. Utwór wieńczy zwrotka energicznego Profesora, który.... serwuje wersy iście absurdalne, szczególnie w porównaniu do obrazoburczych liniijek Nasa. Pro tymi słowy gasi skorych do przechwałek: Don' talk about how you can break Rambo/ That's just a bunch of mamba-ja-hambo. A dalej jest jeszcze lepiej - na samym końcu zwrotki Profesor grozi: I'll kick fire out your ass so fast/You'll be as crispy as my man Bill Blass... Na takie słowa ciężko znaleźć jakąkolwiek ripostę. 

Dodajmy do tego prosty hook - żywiołowe krzyki "It's like that y'all", wkręcające się po kilku odsłuchach niesamowicie - i oto mamy "Live at the Barbeque", jeden z najbardziej znanych posse cutów Złotej Ery. A także utwór, który rozpoczął długą i nie zawsze usłaną różami karierę Nasira bin Olu Dary Jonesa. Check it out.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12968","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]    

]]>
Nas "Illmatic" (Klasyk Wszechczasów)https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-18,klasyk-wszechczasow-nas-illmatichttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-18,klasyk-wszechczasow-nas-illmaticFebruary 21, 2016, 7:49 pmKrzysztof WidtW Klasyku Na Weekend opisaliśmy wam grubo ponad setkę albumów, a do tej pory nikt nie zabrał się za płytę, która przy słowie "klasyk" nasuwa się jako pierwsza. Nie dlatego oczywiście, że o niej nie pomyśleliśmy, tylko dlatego, że ciężko nam wyobrazić sobie fana rapu, któremu taki krążek trzeba przybliżać. Czas jednak nastał. Okazja jest wyjątkowa - dziś mija równo dwadzieścia lat od premiery debiutu Nasa - płyty o której pisze się niezwykle trudno, bo to co w niej największe nie jest wyklarowane, ale wtopione w całość, ukryte między wierszami i zniuansowane. "Illmatic" zredefiniował rap, przeniósł go na inny poziom myślowy zarazem będąc porcją pełnokrwistego, szorstkiego rapu w pełnej krasie o jednym atrybucie, którego nie da się zaplanować, ani osiągnąć przez zamierzone zabiegi. Żyje własnym życiem, jest niezależnym, ponadczasowym organizmem, ma własną duszę."Illmatic" nigdy nie pojawi się w podsumowaniach płyt ważnych dla włodarzy wytwórni i pierwszoplanowych postaci showbizu. Był bardziej komercyjnym niewypałem. Status platyny osiągnął dopiero w 2001 roku, a CEO Columbia Records pewnie nieziemsko wkurwiali się kiedy kolejne, genialne przecież single nie wchodziły nawet do pierwszej setki rankingów sprzedaży, mimo że ulice NYC buzowały szałem na "nowego Rakima". W pierwszym tygodniu poszło 59 tysięcy egzemplarzy, co przy takim albumie ciężko uznać za gigantyczny sukces dziś, a co dopiero wtedy. Zarazem jako że album powstawał w dużej mierze w latach 91-92 stał się jednym z najbardziej bootlegowanych krążków wszechczasów. Są dowody na to, że jeszcze w 1993 roku "Illmatica" słuchano np. w Los Angeles. Producent wykonawczy, MC Serch, zarzekał się, że osobiście nakrył garaż z ponad 60 tysiącami nielegalnych egzemplarzy kaset. DJ Premier opowiadał z kolei jak do studio złazili się koledzy Nasa z QB, którzy wiedzieli, że powstaje tam historia i chcieli wziąc w niej udział chociażby w charakterze gapiów. Nie dziwię się, wiele bym oddał, żeby móc zobaczyć te sesje na własne oczy.O wielkości tego krążka mówią nie tylko potwierdzone propsy, wielcy artyści przyznający, że był ich największą inspiracją, DJ Premier wymieniający stworzenie krążka z Nasem w tym samym składzie producentów jeszcze raz jako największe muzyczne marzenie... Nie miejsca w rankingach wszechczasów, nie ilość cutów z wersów Nasa wykorzystanych w klasykach gatunku i follow-upów. Najlepiej o jego wielkości mówi to, że po 20 latach od premiery nadal w tym albumie da się coś odkryć. Liryka jaką Nasty Nas wprowadził do gry w 1994 była nie do pojęcia w czasach dosadnych punchline prosto na werbel. Weźmy np. wers z "It Ain't Hard To Tell" - "I drink Moet with Medusa, give her shotguns in hell/ From the spliff that I lift and inhale - it ain't hard to tell". "Shotguns" to sposób palenia zioła, przy którym wdycha się dym do ust swojego zioma. Meduza spojrzeniem zamieniała w kamień. Kamień to "stone", a "stoned" to też "nastukany". Połączcie fakty. Daje wam do pogląd na jak głębokim i zawansowanym levelu rozkminy pracował mózg Nasira Jones'a przy pisaniu tych tekstów. Podwójne dno to za mało. Dziś, kiedy zachwycamy się np. Kendrickiem Lamarem i złożonością jego rozkmin, jesteś 20 lat rozwoju rapu dalej. Ten typ robił takie rzeczy w '94."Illmatic" swoim brzmieniem i klimatem przenosi nas w czasie i przestrzeni. Choć takich sformułowań używa się często, nieczęsto ich znaczenie można traktować tak poważnie. W każdym pogłosie werbla, niuansie tekstu Nasira i w każdym samplu siedzi coś takiego co sprawia, że projekty Queensbidge Houses stają przed oczami razem z "czujkami" stojącymi na rogach, matkami węszącymi za crackiem z dzieckiem na ręku i strzałami na które nie reaguje się panicznie, a przechodzi do porządku dziennego. Oczywiście najbardziej przyczynia się do tego "N.Y. State Of Mind" w którym wszystko opisane jest z dokładnością, która jasno wskazuje, że gość wie o czym mówi. Podkłady natomiast stanowią kanon tego co utożsamia się z brzmieniem Nowego Jorku. Kiedy ostatnio na początku "Trillmatica" A$AP Nasta usłyszałem JEDEN charakterstyczny dźwięk pianina przeszły mnie ciarki. Każdy kto zna debiut Nasa wie dlaczego. To 10 bitów idealnych, których siła płynie z perkusji i tego jak na nich, a może raczej między nimi porusza się gospodarz. Surowy ascetyzm Primo z "N.Y. State Of Mind", bardzo nisko siedzący turbobas z "Life's A Bitch" L.E.S.'a, jazzowy vibe "World Is Yours" Pete Rocka czy dudniące jakby niosły się już po całym osiedlu perkusje Large Pro w "Halftime"... O każdym z tych podkładów można pisać poematy. Trzeba to po prostu usłyszeć, czy może raczej doświadczyć. Ponadczasowość tej muzyki nie płynie z zagadkowym aranżacji, wielowątkowych przejść tylko z prostoty, która stała się kluczem. Dzięki niej atmosfera Wielkiego Jabłka pierwszej połowy lat 90. została zamknięta w 40 minutach wybitnej muzyki i uwalnia się ponownie za każdym razem, kiedy włączy się ten album. Ani jedno słowo nie jest na wyrost. Ta płyta to Nowy Jork, a Nowy Jork to ta płyta.Nas na "Illmaticu" to niesamowity tekściarz i naturszczyk, który urzeka tym bardziej, że jego edukacja szkolna skończyła się bardzo wcześnie. Edukacja jednak to nie tylko szkoła. Potrafi tutaj robić cuda w kwestii wordplayu - nie tylko bawi się podwójnym znaczeniem wyrazów, ale nawet potrafi z brzmienia wyrazów ulepić pole do zabwy znaczeniem czegoś co brzmi podobnie. Jego flow często jest przez krytyków zepchnięte na dlaszy plan i przez to zupełnie niesłusznie niedocenione. Nie tylko wzbogaca te bity swoim kapitalnym zastosowaniem wielokrotnych rymów (często wewnątrz jednego wersu, nie tylko w końcówkach) i ich melodyką, ale też kiedy leci na jednym i przechodzi na kolejny jest w tym tak finezyjny i bujający, że ciężko to opisać. Głos? Unikat. Nie tak charakterystyczny jak Redman, albo... AZ, ale za to bardzo nastrojowy, idealnie pasujący do treści, charakterny, głęboki. Znam osoby, które mówią, że AZ zwrotką z "Life's A Bitch" zjadł "Illmatica". Faktycznie to genialna zwrotka, jednorazowy, 16-wersowy wybuch monstrualnego talentu, ale absolutnie nie zgodzę się z tezą. Nas jest dużo bardziej konsekwentny, nie stawia na jeden strzał, ale sumiennie dokłada kolejne klocki z których powstaje album nie tylko klasyczny, nie tylko przełomowy, ale moim zdaniem absolutnie idealny. Ma 20 lat, znam go gdzieś od 10, nadal nie zmieniłbym w nim nic - nawet jednej sekundy. Kiedy rzeczy które kochałem przed laty dziś często wydają mi się średnie, do "Illmatica" wracam regularnie, pewien i swego i nigdy się nie zawodzę. Są dobre i złe albumy, są bardzo dobre i świetne. I jest "Illmatic". To nie tylko perfekcyjnie wykonana robota, to coś więcej, tchnienie geniuszu, coś co towarzyszyło Milesowi przy "Kind Of Blue" albo Zeppelinom przy "Stairway To Heaven". Dwadzieścia lat temu, świat usłyszał magię, która sprawiła, że rap nigdy już nie był taki sam i dostał swoją ikonę, dzieło kluczowe do zrozumienia całego gatunku. List miłosny uznaję za zakończony, bo mógłbym tak w nieskończoność - wykorzystajcie po prostu idealną okazję, żeby włączyć dziś ten album i poczuć to jeszcze raz. Może nie ma ludzi niezastąpionych, ale z pewnością są niezastąpione albumy. A przynajmniej jeden.W Klasyku Na Weekend opisaliśmy wam grubo ponad setkę albumów, a do tej pory nikt nie zabrał się za płytę, która przy słowie "klasyk" nasuwa się jako pierwsza. Nie dlatego oczywiście, że o niej nie pomyśleliśmy, tylko dlatego, że ciężko nam wyobrazić sobie fana rapu, któremu taki krążek trzeba przybliżać. Czas jednak nastał. Okazja jest wyjątkowa - dziś mija równo dwadzieścia lat od premiery debiutu Nasa - płyty o której pisze się niezwykle trudno, bo to co w niej największe nie jest wyklarowane, ale wtopione w całość, ukryte między wierszami i zniuansowane. "Illmatic" zredefiniował rap, przeniósł go na inny poziom myślowy zarazem będąc porcją pełnokrwistego, szorstkiego rapu w pełnej krasie o jednym atrybucie, którego nie da się zaplanować, ani osiągnąć przez zamierzone zabiegi. Żyje własnym życiem, jest niezależnym, ponadczasowym organizmem, ma własną duszę.

"Illmatic" nigdy nie pojawi się w podsumowaniach płyt ważnych dla włodarzy wytwórni i pierwszoplanowych postaci showbizu. Był bardziej komercyjnym niewypałem. Status platyny osiągnął dopiero w 2001 roku, a CEO Columbia Records pewnie nieziemsko wkurwiali się kiedy kolejne, genialne przecież single nie wchodziły nawet do pierwszej setki rankingów sprzedaży, mimo że ulice NYC buzowały szałem na "nowego Rakima". W pierwszym tygodniu poszło 59 tysięcy egzemplarzy, co przy takim albumie ciężko uznać za gigantyczny sukces dziś, a co dopiero wtedy. Zarazem jako że album powstawał w dużej mierze w latach 91-92 stał się jednym z najbardziej bootlegowanych krążków wszechczasów. Są dowody na to, że jeszcze w 1993 roku "Illmatica" słuchano np. w Los Angeles. Producent wykonawczy, MC Serch, zarzekał się, że osobiście nakrył garaż z ponad 60 tysiącami nielegalnych egzemplarzy kaset. DJ Premier opowiadał z kolei jak do studio złazili się koledzy Nasa z QB, którzy wiedzieli, że powstaje tam historia i chcieli wziąc w niej udział chociażby w charakterze gapiów. Nie dziwię się, wiele bym oddał, żeby móc zobaczyć te sesje na własne oczy.


O wielkości tego krążka mówią nie tylko potwierdzone propsy, wielcy artyści przyznający, że był ich największą inspiracją, DJ Premier wymieniający stworzenie krążka z Nasem w tym samym składzie producentów jeszcze raz jako największe muzyczne marzenie... Nie miejsca w rankingach wszechczasów, nie ilość cutów z wersów Nasa wykorzystanych w klasykach gatunku i follow-upów. Najlepiej o jego wielkości mówi to, że po 20 latach od premiery nadal w tym albumie da się coś odkryć. Liryka jaką Nasty Nas wprowadził do gry w 1994 była nie do pojęcia w czasach dosadnych punchline prosto na werbel. Weźmy np. wers z "It Ain't Hard To Tell" - "I drink Moet with Medusa, give her shotguns in hell/ From the spliff that I lift and inhale - it ain't hard to tell". "Shotguns" to sposób palenia zioła, przy którym wdycha się dym do ust swojego zioma. Meduza spojrzeniem zamieniała w kamień. Kamień to "stone", a "stoned" to też "nastukany". Połączcie fakty. Daje wam do pogląd na jak głębokim i zawansowanym levelu rozkminy pracował mózg Nasira Jones'a przy pisaniu tych tekstów. Podwójne dno to za mało. Dziś, kiedy zachwycamy się np. Kendrickiem Lamarem i złożonością jego rozkmin, jesteś 20 lat rozwoju rapu dalej. Ten typ robił takie rzeczy w '94.

"Illmatic" swoim brzmieniem i klimatem przenosi nas w czasie i przestrzeni. Choć takich sformułowań używa się często, nieczęsto ich znaczenie można traktować tak poważnie. W każdym pogłosie werbla, niuansie tekstu Nasira i w każdym samplu siedzi coś takiego co sprawia, że projekty Queensbidge Houses stają przed oczami razem z "czujkami" stojącymi na rogach, matkami węszącymi za crackiem z dzieckiem na ręku i strzałami na które nie reaguje się panicznie, a przechodzi do porządku dziennego. Oczywiście najbardziej przyczynia się do tego "N.Y. State Of Mind" w którym wszystko opisane jest z dokładnością, która jasno wskazuje, że gość wie o czym mówi. Podkłady natomiast stanowią kanon tego co utożsamia się z brzmieniem Nowego Jorku. Kiedy ostatnio na początku "Trillmatica" A$AP Nasta usłyszałem JEDEN charakterstyczny dźwięk pianina przeszły mnie ciarki. Każdy kto zna debiut Nasa wie dlaczego. To 10 bitów idealnych, których siła płynie z perkusji i tego jak na nich, a może raczej między nimi porusza się gospodarz. Surowy ascetyzm Primo z "N.Y. State Of Mind", bardzo nisko siedzący turbobas z "Life's A Bitch" L.E.S.'a, jazzowy vibe "World Is Yours" Pete Rocka czy dudniące jakby niosły się już po całym osiedlu perkusje Large Pro w "Halftime"... O każdym z tych podkładów można pisać poematy. Trzeba to po prostu usłyszeć, czy może raczej doświadczyć. Ponadczasowość tej muzyki nie płynie z zagadkowym aranżacji, wielowątkowych przejść tylko z prostoty, która stała się kluczem. Dzięki niej atmosfera Wielkiego Jabłka pierwszej połowy lat 90. została zamknięta w 40 minutach wybitnej muzyki i uwalnia się ponownie za każdym razem, kiedy włączy się ten album. Ani jedno słowo nie jest na wyrost. Ta płyta to Nowy Jork, a Nowy Jork to ta płyta.

Nas na "Illmaticu" to niesamowity tekściarz i naturszczyk, który urzeka tym bardziej, że jego edukacja szkolna skończyła się bardzo wcześnie. Edukacja jednak to nie tylko szkoła. Potrafi tutaj robić cuda w kwestii wordplayu - nie tylko bawi się podwójnym znaczeniem wyrazów, ale nawet potrafi z brzmienia wyrazów ulepić pole do zabwy znaczeniem czegoś co brzmi podobnie. Jego flow często jest przez krytyków zepchnięte na dlaszy plan i przez to zupełnie niesłusznie niedocenione. Nie tylko wzbogaca te bity swoim kapitalnym zastosowaniem wielokrotnych rymów (często wewnątrz jednego wersu, nie tylko w końcówkach) i ich melodyką, ale też kiedy leci na jednym i przechodzi na kolejny jest w tym tak finezyjny i bujający, że ciężko to opisać. Głos? Unikat. Nie tak charakterystyczny jak Redman, albo... AZ, ale za to bardzo nastrojowy, idealnie pasujący do treści, charakterny, głęboki. Znam osoby, które mówią, że AZ zwrotką z "Life's A Bitch" zjadł "Illmatica". Faktycznie to genialna zwrotka, jednorazowy, 16-wersowy wybuch monstrualnego talentu, ale absolutnie nie zgodzę się z tezą. Nas jest dużo bardziej konsekwentny, nie stawia na jeden strzał, ale sumiennie dokłada kolejne klocki z których powstaje album nie tylko klasyczny, nie tylko przełomowy, ale moim zdaniem absolutnie idealny. Ma 20 lat, znam go gdzieś od 10, nadal nie zmieniłbym w nim nic - nawet jednej sekundy. Kiedy rzeczy które kochałem przed laty dziś często wydają mi się średnie, do "Illmatica" wracam regularnie, pewien i swego i nigdy się nie zawodzę. Są dobre i złe albumy, są bardzo dobre i świetne. I jest "Illmatic". To nie tylko perfekcyjnie wykonana robota, to coś więcej, tchnienie geniuszu, coś co towarzyszyło Milesowi przy "Kind Of Blue" albo Zeppelinom przy "Stairway To Heaven". Dwadzieścia lat temu, świat usłyszał magię, która sprawiła, że rap nigdy już nie był taki sam i dostał swoją ikonę, dzieło kluczowe do zrozumienia całego gatunku. List miłosny uznaję za zakończony, bo mógłbym tak w nieskończoność - wykorzystajcie po prostu idealną okazję, żeby włączyć dziś ten album i poczuć to jeszcze raz. Może nie ma ludzi niezastąpionych, ale z pewnością są niezastąpione albumy. A przynajmniej jeden.

]]>
Drive By: Ab-Soul; Joey Bada$$ ft. Maverick Sabre, Marco Polo ft. Large Professor, Inspectah Deck, O.C., Tragedy Khadafi, Alchemist ft. Action Bronson,Skeme ft. Cassey Veggies, RJ, Royce The Choice, TC4800, DJ Mustard https://popkiller.kingapp.pl/2013-10-26,drive-by-ab-soul-joey-bada-ft-maverick-sabre-marco-polo-ft-large-professor-inspectah-deckhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-26,drive-by-ab-soul-joey-bada-ft-maverick-sabre-marco-polo-ft-large-professor-inspectah-deckOctober 25, 2013, 6:59 pmDaniel WardzińskiGotowi na nowy Drive By? Nie szukajcie kamizelek kuloodpornych, tylko poprawcie bas i dajcie głośniej, bo dzisiaj będzie się działo. Na dzieńdobry nowy numer Ab-Soula promujący jego nadchodzący album w TDE, następnie zmiana wybrzeża i klimatu i remix kawałka Joey Bada$$a z gościnnym udziałem Mavericka Sabra, którego znają na pewno fani muzyki z Wysp. Trzeci pocisk ma kaliber bardziej zbliżony do Panzerfausta - nowy track z nadchodzącego albumu Marco Polo z występem Large Professora, Inspectah Decka, O.C., Tragedy Khadafiego i DJ'a Revolution. Nie koniec wrażeń. Nowy sztos od Alchemista to prawie 8 minut minibeattape'u na niesamowitym poziomie, a bonusowo zwroteczka Action Bronsona. Na koniec newschool z wysokiej półki chociaż Skeme nie jest gwiazdą wielkiego formatu podobnie jak jego koledzy. Natomiast DJ Mustard odpowiedzialny za bit zbliża się do tego statusu coraz bardziej. Are you ready to rumble?Nowy album Ab-Soula jest już gotowy i trafił do mixu. Żeby nam się przyjemniej czekało Solo zaprezentował nowy numer zatytułowany "Dub Sac" wyprodukowany przez Tae Beats i Dave Free. Raper niedawno wściekł się na magazyn XXL, który umieścił Black Hippy na okładce podpisując ich jako "Kendrick Lamar & Black Hippy". Teraz postanowił udowodnić, że jest równorzędnym członkiem grupy. Jak mu wyszło oceńcie sami.W trakcie Smoker's Club Tour Joey Bada$$ poznał się w Londynie z Maverick Sabrem. Nowa znajomość zaowocowała remixem pochodzącego z "Summer Knights" kawałka "My Yout". Nie to, żeby kawalek się diametralnie zmienił, ale faktycznie toastujący refren pasuje jak ulał.Po kawałku z Organized Konfusion przyszedł czas na kolejny numer z "PA2: The Director's Cut". Marco Polo na potężnym bicie posadził czterech weteranów z różnych bajek. Obok siebie rapują tutaj Large Pro, Inspectah Deck, O.C. i Tragedy Khadafi. Ładny zestaw co? I niegorszy numer. Czekamy.Alchemist we współpracy z designerem Dr. Romanelli szykuje nową linię ubraniową inspirowaną starymi kampaniami Coca-Coli. Przy okazji przygotował też muzyczny mix w którym gościnnie pojawia się Action Bronson. O tym, że współpraca tej dwójki zawsze zwiastuje coś dużego wiedzą nawet ci którzy nie słyszeli ich wspólnego materiału np. fani Mac Millera. Ponad 8 minut strasznego sztosu. Ten koleś to jest maszyna, studnia bez dna.Na koniec siła ognia nowej szkoły. Skeme do spółki z zestawem zdolnych artystów z zachodniej strony Stanów zrobił numer promujący jego mixtape "Bare With Me". Na świetnej, prostej produkcji DJ'a Mustarda pokazali jak newschoolowe flow pięknie można połączyć z westcoastową tradycją. "Bounce That"! Gotowi na nowy Drive By? Nie szukajcie kamizelek kuloodpornych, tylko poprawcie bas i dajcie głośniej, bo dzisiaj będzie się działo. Na dzieńdobry nowy numer Ab-Soula promujący jego nadchodzący album w TDE, następnie zmiana wybrzeża i klimatu i remix kawałka Joey Bada$$a z gościnnym udziałem Mavericka Sabra, którego znają na pewno fani muzyki z Wysp. Trzeci pocisk ma kaliber bardziej zbliżony do Panzerfausta - nowy track z nadchodzącego albumu Marco Polo z występem Large Professora, Inspectah Decka, O.C., Tragedy Khadafiego i DJ'a Revolution. Nie koniec wrażeń. Nowy sztos od Alchemista to prawie 8 minut minibeattape'u na niesamowitym poziomie, a bonusowo zwroteczka Action Bronsona. Na koniec newschool z wysokiej półki chociaż Skeme nie jest gwiazdą wielkiego formatu podobnie jak jego koledzy. Natomiast DJ Mustard odpowiedzialny za bit zbliża się do tego statusu coraz bardziej. Are you ready to rumble?

Nowy album Ab-Soula jest już gotowy i trafił do mixu. Żeby nam się przyjemniej czekało Solo zaprezentował nowy numer zatytułowany "Dub Sac" wyprodukowany przez Tae Beats i Dave Free. Raper niedawno wściekł się na magazyn XXL, który umieścił Black Hippy na okładce podpisując ich jako "Kendrick Lamar & Black Hippy". Teraz postanowił udowodnić, że jest równorzędnym członkiem grupy. Jak mu wyszło oceńcie sami.

W trakcie Smoker's Club Tour Joey Bada$$ poznał się w Londynie z Maverick Sabrem. Nowa znajomość zaowocowała remixem pochodzącego z "Summer Knights" kawałka "My Yout". Nie to, żeby kawalek się diametralnie zmienił, ale faktycznie toastujący refren pasuje jak ulał.

Po kawałku z Organized Konfusion przyszedł czas na kolejny numer z "PA2: The Director's Cut". Marco Polo na potężnym bicie posadził czterech weteranów z różnych bajek. Obok siebie rapują tutaj Large Pro, Inspectah Deck, O.C. i Tragedy Khadafi. Ładny zestaw co? I niegorszy numer. Czekamy.

Alchemist we współpracy z designerem Dr. Romanelli szykuje nową linię ubraniową inspirowaną starymi kampaniami Coca-Coli. Przy okazji przygotował też muzyczny mix w którym gościnnie pojawia się Action Bronson. O tym, że współpraca tej dwójki zawsze zwiastuje coś dużego wiedzą nawet ci którzy nie słyszeli ich wspólnego materiału np. fani Mac Millera. Ponad 8 minut strasznego sztosu. Ten koleś to jest maszyna, studnia bez dna.

Na koniec siła ognia nowej szkoły. Skeme do spółki z zestawem zdolnych artystów z zachodniej strony Stanów zrobił numer promujący jego mixtape "Bare With Me". Na świetnej, prostej produkcji DJ'a Mustarda pokazali jak newschoolowe flow pięknie można połączyć z westcoastową tradycją. "Bounce That"!

 

]]>
B-1 & Large Professor/ O.C. & Da Beatminerz - nowy singiel z Ill Adrenalinehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-05,b-1-large-professor-oc-da-beatminerz-nowy-singiel-z-ill-adrenalinehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-05,b-1-large-professor-oc-da-beatminerz-nowy-singiel-z-ill-adrenalineAugust 5, 2013, 11:11 amDaniel WardzińskiIll Adrenaline Records to jedno z miejsc w których boom-bapowy okres w historii rapu traktuje się z olbrzymim szacunkiem. Dowodem są kolejne pozycje w katalogu labelu. Najnowsza z nich to singiel "Hand Of The Time/Spitgame". Winylowy krążek podzielony na dwie strony - "Queens Side" i "Brooklyn Side". Queens reprezentuje Large Professor odpowiedzialny za bit dla mniej znanego reprezentanta dzielnicy - B-1. Z pewnością będą kojarzyć go fani Kool G Rapa i MF Grimma, ale warto też przypomnieć sobie, że to właśnie on był jednym z pierwszych artystów, których wcielono do... Rawkus Records. B-1 już w 92 nawijał jako pełnoprawny uczestnik kawałka obok Freddie Foxxxa, Grimma i Lorda Finesse. Niepublikowany dotąd kawałek pochodzi z 1997 roku i był planowanym pierwszym singlem w tej wytwórni. Ostatecznie nigdy nie ujrzał światła dziennego. Po latach B-1 przygotował nawet niskobudżetowy klip, moim zdaniem niepotrzebny, ale niech będzie. "Brooklyn Side" to z kolei współpraca jednego z wymiataczy D.I.T.C. - O.C. i legendarnych producentów Bootcamp Click - Da Beatminerz. Ci co wiedzą jak współpraca na tej linii przebiegała chociażby na "Jewelz" (z genialnym "Dangerous" na czele) nie będą raczej potrzebować dodatkowej zachęty, żeby to sprawdzić - i słusznie, bo to świetny track i mocny argument, żeby sprawić sobie takie coś do kolekcji. Obydwa kawałki możecie sprawdzić w rozwinięciu, znajdziecie tam też link pod którym singiel można nabyć na wosku i kasecie.Hands Of Time/Spitgame (Ill Adrenaline Records) Ill Adrenaline Records to jedno z miejsc w których boom-bapowy okres w historii rapu traktuje się z olbrzymim szacunkiem. Dowodem są kolejne pozycje w katalogu labelu. Najnowsza z nich to singiel "Hand Of The Time/Spitgame". Winylowy krążek podzielony na dwie strony - "Queens Side" i "Brooklyn Side". Queens reprezentuje Large Professor odpowiedzialny za bit dla mniej znanego reprezentanta dzielnicy - B-1. Z pewnością będą kojarzyć go fani Kool G Rapa i MF Grimma, ale warto też przypomnieć sobie, że to właśnie on był jednym z pierwszych artystów, których wcielono do... Rawkus Records. B-1 już w 92 nawijał jako pełnoprawny uczestnik kawałka obok Freddie Foxxxa, Grimma i Lorda Finesse.

Niepublikowany dotąd kawałek pochodzi z 1997 roku i był planowanym pierwszym singlem w tej wytwórni. Ostatecznie nigdy nie ujrzał światła dziennego. Po latach B-1 przygotował nawet niskobudżetowy klip, moim zdaniem niepotrzebny, ale niech będzie. "Brooklyn Side" to z kolei współpraca jednego z wymiataczy D.I.T.C. - O.C. i legendarnych producentów Bootcamp Click - Da Beatminerz. Ci co wiedzą jak współpraca na tej linii przebiegała chociażby na "Jewelz" (z genialnym "Dangerous" na czele) nie będą raczej potrzebować dodatkowej zachęty, żeby to sprawdzić - i słusznie, bo to świetny track i mocny argument, żeby sprawić sobie takie coś do kolekcji. Obydwa kawałki możecie sprawdzić w rozwinięciu, znajdziecie tam też link pod którym singiel można nabyć na wosku i kasecie.

Hands Of Time/Spitgame (Ill Adrenaline Records)

 

]]>
Mayer Hawthorne "Her Favourite Song" - teledysk i remix Large Prohttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-28,mayer-hawthorne-her-favourite-song-teledysk-i-remix-large-prohttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-28,mayer-hawthorne-her-favourite-song-teledysk-i-remix-large-proJune 28, 2013, 10:00 amDaniel WardzińskiNowy teledysk Mayera Hawthorne ukazał się przedwczoraj, więc trzeba szybko nadrobić zaległości. Teledysk wygląda trochę eska-friendly, a puppy-stilo źle się kojarzy, ale nie zmienia to faktu, że numer sam w sobie jest bardzo w stylu majeranka. "Where Does This Doors Go" ukaże się 16 lipca, preorder już ruszył. W rozwinięciu znajdziecie też remix Large Professora razem z jego zwrotką, zdecydowanie wart sprawdzenia. Nowy teledysk Mayera Hawthorne ukazał się przedwczoraj, więc trzeba szybko nadrobić zaległości. Teledysk wygląda trochę eska-friendly, a puppy-stilo źle się kojarzy, ale nie zmienia to faktu, że numer sam w sobie jest bardzo w stylu majeranka. "Where Does This Doors Go" ukaże się 16 lipca, preorder już ruszył. W rozwinięciu znajdziecie też remix Large Professora razem z jego zwrotką, zdecydowanie wart sprawdzenia.

 

]]>
Ill Bill "Acid Reflux" (prod. Large Professor) - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-08,ill-bill-acid-reflux-prod-large-professor-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-08,ill-bill-acid-reflux-prod-large-professor-teledyskJune 9, 2013, 11:06 amDaniel WardzińskiIll Bill w ramach promocji swojego albumu "Grimmy Awards" prezentuje nam nowy teledysk. Zrealizowano go do wyprodukowanego przez Large Professora numeru "Acid Reflux". Zmontowany w totalnie stripowanej konwencji klip dobrze podkreśla przedziwny klimat numeru.Ill Bill w ramach promocji swojego albumu "Grimmy Awards" prezentuje nam nowy teledysk. Zrealizowano go do wyprodukowanego przez Large Professora numeru "Acid Reflux". Zmontowany w totalnie stripowanej konwencji klip dobrze podkreśla przedziwny klimat numeru.

]]>
Marco Polo "Newport Authority 2" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-16,marco-polo-newport-authority-2-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-16,marco-polo-newport-authority-2-recenzjaMay 16, 2013, 8:07 amDaniel WardzińskiMarco Polo o "Newport Authority 2" mówił, że to coś więcej niż mixtape. Jak dla mnie to w ogóle nie jest mixtape, to darmowy pełny album z premierowymi trackami na dodatek często pochodzącymi od postaci dla rap-gry legendarnych. Niełatwo jest kontynuować coś tak znakomitego jak "Port Authority", jeden z najlepszych albumów producenckich zeszłej dekady, materiał który dla fanów boom-bapowego rapu był jak świeży oddech i przywrócenie wiary, że się jednak da. Kanadyjski producent z nowojorskim stanem umysłu wyszlifował swój charakterystyczny styl i zrobił sporą karierę. Nie każdy może się pochwalić, że z jego bitu uczyniono tło do spotu drużyny NBA (Brooklyn Nets) i że pracował praktycznie z każdym z kim chciał.Wróćmy jednak do nowego materiału. Patrząc na tracklistę z jednej strony zaciera się ręce - mamy tutaj Rakima, Big Daddy Kane'a, Artifacts, Das EFX, Lil Fame'a, Tragedy'ego czy Large Professora. Z drugiej strony mała konsternacja bo legendy wymieszano z takimi postaciami jak Jaysaun, Big Gutta czy MidaZ The Beast. Spotkanie nowego ze starym w nurcie klasycznym to jednak cały czas kusząca oferta. Co się za nią kryje?Przyzwoity materiał z wielkimi momentami, przyjemne słuchadło, miły aperitiff przed drugą częścią "Port Authority", ale z całą pewnością nie krążek na miarę "jedynki" jeśli ktoś tego oczekiwał. To, że Marco jest kotem powszechnie wiadomo, ale nie uważam, żeby produkcje na tym materiale były idealne. Sporo świetnych sztosów, ale jak na ostatnią nadzieję boom-bapu to trochę mało tu basu, trochę za dużo niemrawych melodyjek pyrkających w tle i trochę niespecjalna selekcja raperów do poszczególnych numerów. No bo, bez urazy, ale Malcolm & Martin w tracku obok Rakima to chyba jakiś żart. Najmniej charyzmatyczni raperzy jakich słyszałem w tym roku, absolutnie nie nadrabiający nic treścią, marudy bez werwy i niczego co uzasadniałoby ich udział w tej płycie. First Division rapuje przyzwoicie, chwilami fajnie akcentuje i nawet do basicowego głosu idzie się przyzwyczaić, ale wystarczy, że wjeżdża Large Pro (w tym samym tracku) i gościu nie istnieje, zostaje zepchnięty w cień jak uczniak. MidaZ The Beast udowadnia, że potrafi bardzo szybko rapować, ale kto nie umie z tak pociętymi zwrotkami? Chociaż on z tych "mniej znanych" wypada tutaj jeszcze w miarę najlepiej, chociaż moja cierpliwość dla raperów, którzy brzmią jak wariacja Ill Billa z podkręconą prędkością powoli zaczyna się chyba wyczerpywać. Mało to oryginalne, a po sięgnięciu po co drugą płytę z antycznymi wzorkami na okładce znajdziecie takich trzydziestu. W pewnym momencie to nachalne nagromadzenie wersów przestaje imponować.Żeby jednak nie było - ten materiał ma mocne strony. Ma baaardzo mocne strony. Przede wszystkim są to dwa premierowe numery od Rakima i Big Daddy Kane'a. Może to nawet właśnie przez nie tak bardzo widać kontrast z wyżej wymienionymi MC's. Dwóch raperów, którzy wprowadzili rewolucję w sposobie posługiwania się słowem, byli naśladowani przez ponad 20 lat, a mimo to nadal brzmią nie do podrobienia, a co ważniejsza mają bardzo dużo do powiedzenia. Obydwa numery mocno trzymają się tematu, traktują na konkretny temat i są zdecydowanie najmocniejszymi momentami albumu. Świetnie prezentują się dwa zamykające materiał remixy - "What's Wrong" przerobione do potrzeb świetnego wokalu Reggiego B. na bicie, który najbardziej z całej płyty kojarzy się ze złotą erą. Drugi to "Stand Up" Tragedy Khadafiego, Lil Fame'a i Delfonics z Adrianem Youngiem... Ciężko o tym coś napisać, ale bardzo łatwo i przyjemnie się tego słucha. "You're in the presence of the legend right now, so stand up", nic do dodania. Świetnie prezentuje się "Double eXXecution" z Torae i Ruse Juxx'em, prawdziwie mordercze wejścia, bezlitosne nawijki, bardzo wysoki poziom. Na plus z pewnością zaliczyć można numery Artifacts (czy może raczej El Da Senseia, bo Tame One ewidentnie wciąż poszukuje formy, szczególnie w ostatnim wejściu brzmi niewyraźnie) i Das EFX w potężnym bangerze "BK 2 NJ", ale są to dwa dobre numery, bez żadnego superwielkiego szału.Podsumowując "Newport Authority 2" brzmi bardziej jak przedsmak niż pełnoprawny materiał. Niesie ze sobą świetne numery, ale też sporo takich, których równie dobrze mogłoby albo powinno tutaj nie być. Chyba po raz pierwszy na materiale Marco pewne zarzuty można też stawiać bitom. Szczególnie, kiedy poprzednimi materiałami powiesiło się poprzeczkę tak wysoko. Całość raczej na plus, więcej tu dobrego niż złego, ale jednak pewien niedosyt zostaje. Miejmy nadzieję, że zostanie w pełni zaspokojony "PA2". Marco Polo o "Newport Authority 2" mówił, że to coś więcej niż mixtape. Jak dla mnie to w ogóle nie jest mixtape, to darmowy pełny album z premierowymi trackami na dodatek często pochodzącymi od postaci dla rap-gry legendarnych. Niełatwo jest kontynuować coś tak znakomitego jak "Port Authority", jeden z najlepszych albumów producenckich zeszłej dekady, materiał który dla fanów boom-bapowego rapu był jak świeży oddech i przywrócenie wiary, że się jednak da. Kanadyjski producent z nowojorskim stanem umysłu wyszlifował swój charakterystyczny styl i zrobił sporą karierę. Nie każdy może się pochwalić, że z jego bitu uczyniono tło do spotu drużyny NBA (Brooklyn Nets) i że pracował praktycznie z każdym z kim chciał.

Wróćmy jednak do nowego materiału. Patrząc na tracklistę z jednej strony zaciera się ręce - mamy tutaj Rakima, Big Daddy Kane'a, Artifacts, Das EFX, Lil Fame'a, Tragedy'ego czy Large Professora. Z drugiej strony mała konsternacja bo legendy wymieszano z takimi postaciami jak Jaysaun, Big Gutta czy MidaZ The Beast. Spotkanie nowego ze starym w nurcie klasycznym to jednak cały czas kusząca oferta. Co się za nią kryje?

Przyzwoity materiał z wielkimi momentami, przyjemne słuchadło, miły aperitiff przed drugą częścią "Port Authority", ale z całą pewnością nie krążek na miarę "jedynki" jeśli ktoś tego oczekiwał. To, że Marco jest kotem powszechnie wiadomo, ale nie uważam, żeby produkcje na tym materiale były idealne. Sporo świetnych sztosów, ale jak na ostatnią nadzieję boom-bapu to trochę mało tu basu, trochę za dużo niemrawych melodyjek pyrkających w tle i trochę niespecjalna selekcja raperów do poszczególnych numerów. No bo, bez urazy, ale Malcolm & Martin w tracku obok Rakima to chyba jakiś żart. Najmniej charyzmatyczni raperzy jakich słyszałem w tym roku, absolutnie nie nadrabiający nic treścią, marudy bez werwy i niczego co uzasadniałoby ich udział w tej płycie. First Division rapuje przyzwoicie, chwilami fajnie akcentuje i nawet do basicowego głosu idzie się przyzwyczaić, ale wystarczy, że wjeżdża Large Pro (w tym samym tracku) i gościu nie istnieje, zostaje zepchnięty w cień jak uczniak. MidaZ The Beast udowadnia, że potrafi bardzo szybko rapować, ale kto nie umie z tak pociętymi zwrotkami? Chociaż on z tych "mniej znanych" wypada tutaj jeszcze w miarę najlepiej, chociaż moja cierpliwość dla raperów, którzy brzmią jak wariacja Ill Billa z podkręconą prędkością powoli zaczyna się chyba wyczerpywać. Mało to oryginalne, a po sięgnięciu po co drugą płytę z antycznymi wzorkami na okładce znajdziecie takich trzydziestu. W pewnym momencie to nachalne nagromadzenie wersów przestaje imponować.

Żeby jednak nie było - ten materiał ma mocne strony. Ma baaardzo mocne strony. Przede wszystkim są to dwa premierowe numery od Rakima i Big Daddy Kane'a. Może to nawet właśnie przez nie tak bardzo widać kontrast z wyżej wymienionymi MC's. Dwóch raperów, którzy wprowadzili rewolucję w sposobie posługiwania się słowem, byli naśladowani przez ponad 20 lat, a mimo to nadal brzmią nie do podrobienia, a co ważniejsza mają bardzo dużo do powiedzenia. Obydwa numery mocno trzymają się tematu, traktują na konkretny temat i są zdecydowanie najmocniejszymi momentami albumu. Świetnie prezentują się dwa zamykające materiał remixy - "What's Wrong" przerobione do potrzeb świetnego wokalu Reggiego B. na bicie, który najbardziej z całej płyty kojarzy się ze złotą erą. Drugi to "Stand Up" Tragedy Khadafiego, Lil Fame'a i Delfonics z Adrianem Youngiem... Ciężko o tym coś napisać, ale bardzo łatwo i przyjemnie się tego słucha. "You're in the presence of the legend right now, so stand up", nic do dodania. Świetnie prezentuje się "Double eXXecution" z Torae i Ruse Juxx'em, prawdziwie mordercze wejścia, bezlitosne nawijki, bardzo wysoki poziom. Na plus z pewnością zaliczyć można numery Artifacts (czy może raczej El Da Senseia, bo Tame One ewidentnie wciąż poszukuje formy, szczególnie w ostatnim wejściu brzmi niewyraźnie) i Das EFX w potężnym bangerze "BK 2 NJ", ale są to dwa dobre numery, bez żadnego superwielkiego szału.

Podsumowując "Newport Authority 2" brzmi bardziej jak przedsmak niż pełnoprawny materiał. Niesie ze sobą świetne numery, ale też sporo takich, których równie dobrze mogłoby albo powinno tutaj nie być. Chyba po raz pierwszy na materiale Marco pewne zarzuty można też stawiać bitom. Szczególnie, kiedy poprzednimi materiałami powiesiło się poprzeczkę tak wysoko. Całość raczej na plus, więcej tu dobrego niż złego, ale jednak pewien niedosyt zostaje. Miejmy nadzieję, że zostanie w pełni zaspokojony "PA2".

]]>
DJ Doom & Nutso "It's Just Begun" ft. Large Professor, El Da Sensei, Tony Touch - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-08,dj-doom-nutso-its-just-begun-ft-large-professor-el-da-sensei-tony-touch-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-08,dj-doom-nutso-its-just-begun-ft-large-professor-el-da-sensei-tony-touch-teledyskApril 8, 2013, 1:01 pmDaniel WardzińskiZnajdujący się na zdjęciu Jimmy Castor, legenda funkowego saksofonu w 1972 roku wypuścił TAKI kawałek. 41 lat później piękna ekipa rapowych spadkobierców postanowiła uczcić pamięć legendy przygotowując b-boy anthem zatytułowany dokładnie tak samo "It's Just Begun". W kawałku DJ'a Domma i Nutso gościnnie pojawiają się Large Pro, El Da Sensei z Artifacts i Tony Touch. Klip możecie obejrzeć w rozwinięciu. Znajdujący się na zdjęciu Jimmy Castor, legenda funkowego saksofonu w 1972 roku wypuścił TAKI kawałek. 41 lat później piękna ekipa rapowych spadkobierców postanowiła uczcić pamięć legendy przygotowując b-boy anthem zatytułowany dokładnie tak samo "It's Just Begun". W kawałku DJ'a Domma i Nutso gościnnie pojawiają się Large Pro, El Da Sensei z Artifacts i Tony Touch. Klip możecie obejrzeć w rozwinięciu.

 

]]>
Warto Czekać #9: Ill Bill "The Grimy Awards"https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-21,warto-czekac-9-ill-bill-the-grimy-awardshttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-21,warto-czekac-9-ill-bill-the-grimy-awardsJanuary 21, 2013, 10:48 amDaniel WardzińskiIll Bill nie należy raczej do muzycznych leniuchów i na brak jego muzyki nie narzekamy. Nowojorczyk nie tylko dba o bogactwo swojej własnej dyskografii, ale też stara się aktywizować tworzone przez siebie grupy i należy do MC's, których featuringi naprawdę niełatwo jest zliczyć. Nadchodzące solo Billa będzie jednak jakby nie patrzeć pierwszym takim krążkiem od czasu premiery "Hour Of Reprisal" z 2008 roku. Jako solówkę można jednak potraktować także "Kill Devil Hills" z 2010 roku, które w całości wyprodukował DJ Muggs. Tak czy inaczej mamy dla was pełny zestaw informacji z okładką, singlem, tracklistą, producentami i featami, które pokażą wam dlaczego na "The Grimy Awards" naprawdę Warto Czekać.Wśród producentów materiału 40-letni już Bill umieścił wiele legend z takimi postaciami jak DJ Premier, Large Pro, Ayatollah, Psycho Les czy Pete Rock na czele. To właśnie ten ostatni wyprodukował singlowy numer "Truth", który znajdziecie pod spodem. Gościnnie na materiale pojawią się m.in Jedi Mind Tricks, Lil Fame, O.C. czy Cormega. Pełną tracklistę materiału wraz z producentami oraz gościnnymi występami znajdziecie pod spodem. Premiera materiału została zaplanowana na 26 lutego. Kto czeka razem z nami?1. What Does It All Mean? [prod. by Ill Bill]2. Paul Baloff [prod. by MoSS]3. I Don’t Know How Long It’s Gonna Last4. Acceptance Speech (feat. A-Trak) [prod. by Junior Makhno]5. Truth[prod. by Pete Rock]6. Exploding Octopus [prod. by Ill Bill]7. Forty Deuce Hebrew (feat. HR of Bad Brains) [prod. by Ill Bill]8. How To Survive The Apocalypse [prod. by Psycho Les]9. Vio-Lence (feat. Shabazz The Disciple & Lil Fame of M.O.P.) [prod. by DJ Skizz]10. Acid Reflux [prod. by Large Professor]11. L’Amour East (feat. Meyhem Lauren & Q-Unique) [prod. by Ayatollah]12. Power (feat. OC & Cormega) [prod. by DJ Muggs]13. When I Die (feat. Tia Thomas) [prod. by Pete Rock]14. Severed Heads (feat & prod. by El-P)15. 120% Darkside Justice (feat. Jedi Mind Tricks) [prod. by C-Lance]16. Canarsie High [prod. by Large Professor]17. World Premier [prod. by DJ Premier] Ill Bill nie należy raczej do muzycznych leniuchów i na brak jego muzyki nie narzekamy. Nowojorczyk nie tylko dba o bogactwo swojej własnej dyskografii, ale też stara się aktywizować tworzone przez siebie grupy i należy do MC's, których featuringi naprawdę niełatwo jest zliczyć. Nadchodzące solo Billa będzie jednak jakby nie patrzeć pierwszym takim krążkiem od czasu premiery "Hour Of Reprisal" z 2008 roku. Jako solówkę można jednak potraktować także "Kill Devil Hills" z 2010 roku, które w całości wyprodukował DJ Muggs. Tak czy inaczej mamy dla was pełny zestaw informacji z okładką, singlem, tracklistą, producentami i featami, które pokażą wam dlaczego na "The Grimy Awards" naprawdę Warto Czekać.

Wśród producentów materiału 40-letni już Bill umieścił wiele legend z takimi postaciami jak DJ Premier, Large Pro, Ayatollah, Psycho Les czy Pete Rock na czele. To właśnie ten ostatni wyprodukował singlowy numer "Truth", który znajdziecie pod spodem. Gościnnie na materiale pojawią się m.in Jedi Mind Tricks, Lil Fame, O.C. czy Cormega. Pełną tracklistę materiału wraz z producentami oraz gościnnymi występami znajdziecie pod spodem. Premiera materiału została zaplanowana na 26 lutego. Kto czeka razem z nami?

1. What Does It All Mean? [prod. by Ill Bill]
2. Paul Baloff [prod. by MoSS]
3. I Don’t Know How Long It’s Gonna Last
4. Acceptance Speech (feat. A-Trak) [prod. by Junior Makhno]
5. Truth[prod. by Pete Rock]
6. Exploding Octopus [prod. by Ill Bill]
7. Forty Deuce Hebrew (feat. HR of Bad Brains) [prod. by Ill Bill]
8. How To Survive The Apocalypse [prod. by Psycho Les]
9. Vio-Lence (feat. Shabazz The Disciple & Lil Fame of M.O.P.) [prod. by DJ Skizz]
10. Acid Reflux [prod. by Large Professor]
11. L’Amour East (feat. Meyhem Lauren & Q-Unique) [prod. by Ayatollah]
12. Power (feat. OC & Cormega) [prod. by DJ Muggs]
13. When I Die (feat. Tia Thomas) [prod. by Pete Rock]
14. Severed Heads (feat & prod. by El-P)
15. 120% Darkside Justice (feat. Jedi Mind Tricks) [prod. by C-Lance]
16. Canarsie High [prod. by Large Professor]
17.  World Premier [prod. by DJ Premier]

 

]]>
Big Noyd, Large Professor, Kool G Rap "Naturally Born" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-15,big-noyd-large-professor-kool-g-rap-naturally-born-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-15,big-noyd-large-professor-kool-g-rap-naturally-born-nowy-numerJanuary 15, 2013, 11:00 amMateusz Marcola"This is for my trapped in the 90's niggas!" Legendy nowojorskiego hip-hopu, ba, hip-hopu jako takiego - Big Noyd, Large Professor i Kool G Rap - połączyły siły, by nagrać nowy numer. A co z takiego połączenia wychodzi? No jak to co - kryjący się pod nazwą "Naturally Born" sztos, który pieści uszy i działa jak muzyczny wehikuł czasu. Jakby tego było jeszcze mało, za podkład odpowiada nie kto inny jak Ayatollah, kolejna legenda do i tak już okazałej kolekcji. Tego się słucha!A to jeszcze nie wszystko. Utwór jest jedynie przystawką do głównego dania, jakim będzie kompilacyjny materiał wytwórni Coalmine Records', na którym to - oprócz wyżej wymienionych panów - pojawią się również m.in. Pharoahe Monch, Blu, Sean Price, The Artifacts, Apathy, Rah Digga, Fashawn czy Torae. "This is for my trapped in the 90's niggas!"Legendy nowojorskiego hip-hopu, ba, hip-hopu jako takiego - Big Noyd, Large Professor i Kool G Rap - połączyły siły, by nagrać nowy numer. A co z takiego połączenia wychodzi? No jak to co - kryjący się pod nazwą "Naturally Born" sztos, który pieści uszy i działa jak muzyczny wehikuł czasu. Jakby tego było jeszcze mało, za podkład odpowiada nie kto inny jak Ayatollah, kolejna legenda do i tak już okazałej kolekcji. Tego się słucha!

A to jeszcze nie wszystko. Utwór jest jedynie przystawką do głównego dania, jakim będzie kompilacyjny materiał wytwórni Coalmine Records', na którym to - oprócz wyżej wymienionych panów - pojawią się również m.in. Pharoahe Monch, Blu, Sean Price, The Artifacts, Apathy, Rah Digga, Fashawn czy Torae. 

]]>
Large Professor "Barber Chop Shop" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-24,large-professor-barber-chop-shop-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-24,large-professor-barber-chop-shop-teledyskDecember 25, 2012, 4:07 pmDaniel Wardziński"Professor @ Large" było dla mnie bardzo przyjemną niespodzianką, ale przyznam szczerze, że pomysłem realizacji klipu do instrumentalnego kawałka w dużym stopniu opartego na pętli też trochę mnie zaskoczył. Ujęcia kręcone m.in. w Big City Records, nieistniejącym już sklepie z płytami, jakby nie do końca trafione. Tak czy siak sprawdzajcie materiał, bo jest naprawdę dobry. "Professor @ Large" było dla mnie bardzo przyjemną niespodzianką, ale przyznam szczerze, że pomysłem realizacji klipu do instrumentalnego kawałka w dużym stopniu opartego na pętli też trochę mnie zaskoczył. Ujęcia kręcone m.in. w Big City Records, nieistniejącym już sklepie z płytami, jakby nie do końca trafione. Tak czy siak sprawdzajcie materiał, bo jest naprawdę dobry.

 

]]>
Large Professor "Professor @ Large" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-10-27,large-professor-professor-large-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-10-27,large-professor-professor-large-recenzjaOctober 27, 2012, 12:35 pmDaniel WardzińskiGłowę Large Professora coraz odważniej przejmuje siwizna, a sytuacje w których nastoletni rapowi zajawkowicze w ogóle nie orientują się z kim mają do czynienia pewnie zdarzają mu się coraz częściej. W marcu legendarny członek Main Source skończy czterdzieści lat, a w przededniu okrągłej rocznicy urodzin przygotował nowy album dosyć przewrotnie zatytułowany "Professor @ Large". Ci którzy spodziewali się nerwowej próby szybkiego odniesienia swoich umiejętności do współczesnych trendów na szczęście są w błędzie. Pro od wielu lat robi swoje i nie zamierza zmieniać ścieżki, którą obrał lata temu niezależnie od tego jak prezentuje się zainteresowanie tym co robimy. Nowy solowy materiał pokazuje, że doświadczenie w tej grze potrafi być kluczową kwestią.Dla autora nie jest to kolejny wypuszczony podziemnie materiał, który trzeba zrobić, żeby nie wyglądało, że już nie robimy nic. To raczej kolejny rozdział i kolejny krok w wieloletniej drodze autora bitów z "Illmatica" czy "Midnight Marauders". Na nowej płycie znalazło się miejsce dla gości znanych już dobrze profesorowi takich jak Busta Rhymes, Mic Geronimo, Lil Fame czy Cormega. Co z tego wyszło? W mojej opinii album, który godnie reprezentuje Queens i dobrze wpisuje się w dorobek swojego wybitnego autora.Na mnie osobiście "Professor @ Large" zrobiło sporo lepsze wrażenie niż poprzednie "Main Source". Pochodzący z 2008 roku longplay miał duży atut w postaci silnego i mocno zapadającego w pamięć singla "Hot, Sizzling, Scorching, Torching, Blazing". Tutaj też nie brakuje kandydatów na singiel (choć nie ma chyba tak wyrazistego jak wspomniany), ale płyta wypada dużo, dużo ciekawiej jako całość. Można trochę marudzić na to, że profesor popadł w nagłą miłość z wokalnymi próbkami, ale trzeba przyznać, że z niektórych z nich zrobił coś dużego. Cały album otwiera uptempowe "Keys To The City", które na dzieńdobry wprowadza w dobry nastrój, serwuje trochę tanecznego klimatu, kojarzy się z breakowymi cypherami i sprawia, że z zaciekawieniem chce się słuchać dalej. Tym bardziej, że Large nawija naprawdę dobrze. Nie powiem, że na tym materiale nie ma chwilowych spadków napięcia, że czasami prosi się o trochę więcej aranżacji, albo o jedną zwrotkę mniej i więcej dynamiki dla materiału, ale warto przez chwilę poćwiczyć cierpliwość, bo zaraz pojawia się coś zaskakującego.Dla mnie takim zaskoczeniem jest absolutnie "niedzisiejszy" numer z Cormegą i Tragedy Khadafim - "Focused Up". Trzech MC's na bicie przesiąkniętym ciężką atmosferą i przygwożdżonym do podłogi jeszcze cięższą perkusją. Obecność charakterystycznego klimatu Queens jest tutaj odczuwalna jak rzadko w 2012. Absolutną rewelacją jest wyprodukowany przez Marco Polo numer tytułowy. Kiedy Pro wjeżdża ze swoim "I told you" wiadomo, że zaraz stanie się coś grubego. I tak się dzieje. Bardzo fajnie z lat 90. czerpie numer z Mic Geronimo i Grand Daddy IU. Tutaj nie mamy do czynienia z ciężkim ulicznym klimatem, a bardziej ze zrelaksowaną przejażdżką po ulicach gorszej strony NYC w starym, dobrym stylu. Na specjalną pochwałę zasługują też przerywniki dźwiękowe czy całe, gotowe do użycia bity umieszczone na płycie jak np. moim zdaniem kapitalne "Back In Time", które aż prosi się o położenie tam dobrych zwrotek.Forma liryczna Large Professora też wydaje się zwyżkować. Może nie jest to już ten szaleniec z Main Source, który potrafił prawie każdego zepchnąć we wspólnym numerze na drugi plan, ale jego pewny i znany już dobrze fanom rapu głos wciąż brzmi dobrze i wciąż nie jest możliwy do podrobienia. To co mówi Pro nie jest z pewnością żadnym okryciem, ale też trzeba przyznać, że przez tyle lat gość się jednak nie zapętlił i wciąż umie pokazać, że nadal jest w grze i nadal może niejednemu małolatowi pokazać miejsce w szeregu. Nie ma co spodziewać się chorych lirycznych akrobacji i wplatania maksymalnej liczby rymów w dwuwers, za to mamy pewny styl z dużo bardziej przejrzystym dostępem do treści. Z tej z kolei płynie przede wszystkim nieustająca zajawka do robienia muzyki z którą autor związał swoje życie. Kolejny dowód na to, że u prawdziwych upływające lata nie zmieniają nic w podejściu do muzyki. Czwórka. Głowę Large Professora coraz odważniej przejmuje siwizna, a sytuacje w których nastoletni rapowi zajawkowicze w ogóle nie orientują się z kim mają do czynienia pewnie zdarzają mu się coraz częściej. W marcu legendarny członek Main Source skończy czterdzieści lat, a w przededniu okrągłej rocznicy urodzin przygotował nowy album dosyć przewrotnie zatytułowany "Professor @ Large". Ci którzy spodziewali się nerwowej próby szybkiego odniesienia swoich umiejętności do współczesnych trendów na szczęście są w błędzie. Pro od wielu lat robi swoje i nie zamierza zmieniać ścieżki, którą obrał lata temu niezależnie od tego jak prezentuje się zainteresowanie tym co robimy. Nowy solowy materiał pokazuje, że doświadczenie w tej grze potrafi być kluczową kwestią.

Dla autora nie jest to kolejny wypuszczony podziemnie materiał, który trzeba zrobić, żeby nie wyglądało, że już nie robimy nic. To raczej kolejny rozdział i kolejny krok w wieloletniej drodze autora bitów z "Illmatica" czy "Midnight Marauders". Na nowej płycie znalazło się miejsce dla gości znanych już dobrze profesorowi takich jak Busta Rhymes, Mic Geronimo, Lil Fame czy Cormega. Co z tego wyszło? W mojej opinii album, który godnie reprezentuje Queens i dobrze wpisuje się w dorobek swojego wybitnego autora.

Na mnie osobiście "Professor @ Large" zrobiło sporo lepsze wrażenie niż poprzednie "Main Source". Pochodzący z 2008 roku longplay miał duży atut w postaci silnego i mocno zapadającego w pamięć singla "Hot, Sizzling, Scorching, Torching, Blazing". Tutaj też nie brakuje kandydatów na singiel (choć nie ma chyba tak wyrazistego jak wspomniany), ale płyta wypada dużo, dużo ciekawiej jako całość. Można trochę marudzić na to, że profesor popadł w nagłą miłość z wokalnymi próbkami, ale trzeba przyznać, że z niektórych z nich zrobił coś dużego. Cały album otwiera uptempowe "Keys To The City", które na dzieńdobry wprowadza w dobry nastrój, serwuje trochę tanecznego klimatu, kojarzy się z breakowymi cypherami i sprawia, że z zaciekawieniem chce się słuchać dalej. Tym bardziej, że Large nawija naprawdę dobrze. Nie powiem, że na tym materiale nie ma chwilowych spadków napięcia, że czasami prosi się o trochę więcej aranżacji, albo o jedną zwrotkę mniej i więcej dynamiki dla materiału, ale warto przez chwilę poćwiczyć cierpliwość, bo zaraz pojawia się coś zaskakującego.

Dla mnie takim zaskoczeniem jest absolutnie "niedzisiejszy" numer z Cormegą i Tragedy Khadafim - "Focused Up". Trzech MC's na bicie przesiąkniętym ciężką atmosferą i przygwożdżonym do podłogi jeszcze cięższą perkusją. Obecność charakterystycznego klimatu Queens jest tutaj odczuwalna jak rzadko w 2012. Absolutną rewelacją jest wyprodukowany przez Marco Polo numer tytułowy. Kiedy Pro wjeżdża ze swoim "I told you" wiadomo, że zaraz stanie się coś grubego. I tak się dzieje. Bardzo fajnie z lat 90. czerpie numer z Mic Geronimo i Grand Daddy IU. Tutaj nie mamy do czynienia z ciężkim ulicznym klimatem, a bardziej ze zrelaksowaną przejażdżką po ulicach gorszej strony NYC w starym, dobrym stylu. Na specjalną pochwałę zasługują też przerywniki dźwiękowe czy całe, gotowe do użycia bity umieszczone na płycie jak np. moim zdaniem kapitalne "Back In Time", które aż prosi się o położenie tam dobrych zwrotek.

Forma liryczna Large Professora też wydaje się zwyżkować. Może nie jest to już ten szaleniec z Main Source, który potrafił prawie każdego zepchnąć we wspólnym numerze na drugi plan, ale jego pewny i znany już dobrze fanom rapu głos wciąż brzmi dobrze i wciąż nie jest możliwy do podrobienia. To co mówi Pro nie jest z pewnością żadnym okryciem, ale też trzeba przyznać, że przez tyle lat gość się jednak nie zapętlił i wciąż umie pokazać, że nadal jest w grze i nadal może niejednemu małolatowi pokazać miejsce w szeregu. Nie ma co spodziewać się chorych lirycznych akrobacji i wplatania maksymalnej liczby rymów w dwuwers, za to mamy pewny styl z dużo bardziej przejrzystym dostępem do treści. Z tej z kolei płynie przede wszystkim nieustająca zajawka do robienia muzyki z którą autor związał swoje życie. Kolejny dowód na to, że u prawdziwych upływające lata nie zmieniają nic w podejściu do muzyki. Czwórka.

 

 

]]>
Cormega i Large Professor - informacje o warszawskim koncerciehttps://popkiller.kingapp.pl/2012-09-20,cormega-i-large-professor-informacje-o-warszawskim-koncerciehttps://popkiller.kingapp.pl/2012-09-20,cormega-i-large-professor-informacje-o-warszawskim-koncercieSeptember 21, 2012, 1:29 pmMarcin NataliJuż w przyszły piątek, 28 września, w Warszawie zagrają dwie legendy nowojorkiej sceny - reprezentujący Queensbridge MC Cormega i znany z grupy Main Source raper-producent Large Professor.Poniżej znajdziecie garść szczegółowych informacji o zbliżającym się wydarzeniu.Oprócz koncertu czekają nas też dodatkowe atrakcje w postaci premiery dokumentu "Pionierzy Stylu: Włodi" już o 21.00. Zapowiedź dokumentu możecie sprawdzić poniżej: Po premierze Włodek zagra kilka swoich numerów, w tym singiel z nowo nadchodzącej solowej płyty! Ponad to Pelson Molesta Parias zagra numery ze swojej najnowszej płyty "3854 i 3 kroki"! Za mikrofonem pojawi się także Hudy HZD a na gramofonach niezastąpieni Dj B oraz Dj Cent.Bilety w cenie 30zł do nabycia na bramce oraz w następujących punktach:5 Stairs - Chmielna 21Central Store - ul. Chmielna 33 (Kino Atlantic)Galeria Koloru - róg Solidarności i Jana Pawła na tyłach KFC Serum - CH Land Lokal 114 Sideone - Chmielna 21Imprezę wspiera BLOCX: https://www.facebook.com/pages/BLOCX/241285905891025Pod spodem klasyczny numer Large Professora "I Juswanna Chill" i Cormegi "Journey" na bicie Large Pro, a także flyer koncertu. Już w przyszły piątek, 28 września, w Warszawie zagrają dwie legendy nowojorkiej sceny - reprezentujący Queensbridge MC Cormega i znany z grupy Main Source raper-producent Large Professor.

Poniżej znajdziecie garść szczegółowych informacji o zbliżającym się wydarzeniu.

Oprócz koncertu czekają nas też dodatkowe atrakcje w postaci premiery dokumentu "Pionierzy Stylu: Włodi" już o 21.00. Zapowiedź dokumentu możecie sprawdzić poniżej:

 

Po premierze Włodek zagra kilka swoich numerów, w tym singiel z nowo nadchodzącej solowej płyty! Ponad to Pelson Molesta Parias zagra numery ze swojej najnowszej płyty "3854 i 3 kroki"! Za mikrofonem pojawi się także Hudy HZD a na gramofonach niezastąpieni Dj B oraz Dj Cent.

Bilety w cenie 30zł do nabycia na bramce oraz w następujących punktach:

5 Stairs - Chmielna 21
Central Store - ul. Chmielna 33 (Kino Atlantic)
Galeria Koloru - róg Solidarności i Jana Pawła na tyłach KFC
Serum - CH Land Lokal 114
Sideone - Chmielna 21

Imprezę wspiera BLOCX: https://www.facebook.com/pages/BLOCX/241285905891025

Pod spodem klasyczny numer Large Professora "I Juswanna Chill" i Cormegi "Journey" na bicie Large Pro, a także flyer koncertu.

 

 

https://www.popkiller.pl/sites/default/files/images/cormegalargeproweb.jpg

 

]]>
Torae zdradza pierwsze szczegóły trzeciego solohttps://popkiller.kingapp.pl/2011-07-24,torae-zdradza-pierwsze-szczegoly-trzeciego-solohttps://popkiller.kingapp.pl/2011-07-24,torae-zdradza-pierwsze-szczegoly-trzeciego-soloJuly 24, 2011, 3:00 pmDaniel Wardziński"Ej Torae bracie mam tu w torbie dla nas/ kilograma i flow co robi konkret zamach" nawijał swego czasu O.S.T.R., który miał możliwość gościć rapera z Coney Island na swoim "O.C.B.". W Polsce najlepiej kojarzony chyba z Double Barrel czyli wspólnego albumu z Marco Polo, ma na koncie również płytę "Daily Conversation" na której swoje produkcyjne klocki dodali m.in. DJ Premier, Khrysis czy Black Milk. Torae ostatnio zajmował się prowadzeniem działu artystycznego podziemnej wytwórni (którą trzeba mieć na oku!) Soulspazm Records. Niedawno zapowiedział kolejny autorski projekt i zdradził kilka pierwszych szczegółów.Póki co nie znamy ani tytułu albumu, ani miejsca w którym się ukaże. Przypomnijmy, że oprócz Soulspazm Records, Torae współpracował również z Duck Down Records w którym ukazało się Double Barrel. Oficjalnie potwierdzono natomiast udział w projekcie dwóch wysoko cenionych producentów z dwóch zupełnie różnych światów. Pierwszym jest legenda rapu z Queens - Large Pro, drugim reprezentant trochę młodszego pokolenia - Nottz. "Ej Torae bracie mam tu w torbie dla nas/ kilograma i flow co robi konkret zamach" nawijał swego czasu O.S.T.R., który miał możliwość gościć rapera z Coney Island na swoim "O.C.B.". W Polsce najlepiej kojarzony chyba z Double Barrel czyli wspólnego albumu z Marco Polo, ma na koncie również płytę "Daily Conversation" na której swoje produkcyjne klocki dodali m.in. DJ Premier, Khrysis czy Black Milk.

Torae ostatnio zajmował się prowadzeniem działu artystycznego podziemnej wytwórni (którą trzeba mieć na oku!) Soulspazm Records. Niedawno zapowiedział kolejny autorski projekt i zdradził kilka pierwszych szczegółów.

Póki co nie znamy ani tytułu albumu, ani miejsca w którym się ukaże. Przypomnijmy, że oprócz Soulspazm Records, Torae współpracował również z Duck Down Records w którym ukazało się Double Barrel. Oficjalnie potwierdzono natomiast udział w projekcie dwóch wysoko cenionych producentów z dwóch zupełnie różnych światów. Pierwszym jest legenda rapu z Queens - Large Pro, drugim reprezentant trochę młodszego pokolenia - Nottz.

 

]]>
Large Professor "The LP" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-30,large-professor-the-lp-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2010-07-30,large-professor-the-lp-klasyk-na-weekendDecember 30, 2013, 1:02 amDawid BartkowskiRok 2009 w rapie był przez jednych ganiony (m.in. przeze mnie), inni go chwalili, jednak kiedy spojrzymy z perspektywy czasu, można go uznać za dość przyzwoity. Oczywiście nie tak mocny jak 2008 czy obecny, który to już do tej chwili dostarczył kilka kapitalnych albumów, ale dla wielu maniaków złotej ery, zapisał się w pamięci z jednego, prostego powodu. Światło dzienne ujrzało w końcu "The LP". Bardzo częstym pomijanym rodzynkiem w różnorakich podsumowaniach roku, jest właśnie ten album Large Professora. Jak to można odbierać? Pierwotnie album miał się ukazać w 1996 roku, ale pojawiły się jakieś komplikacje. Wydawca Geffen wypuścił na rynek nawet single "The Mad Scientist" oraz "IJUSTWANNACHILL", ale wydanie fizyczne pełnego LP nie doszło do skutku. 6 lat później pojawiła się "niepełna" wersja, bardzo często materiał był też bootlegowany, aż w końcu nadszedł 2009 rok. Pytanie kim jest Large Professor jest zupełnie nie na miejscu. Człowiek w dużej mierze odpowiedzialny za gigantyczny sukces "Illmatica" i "Breaking Atoms". Koleś, który wyprodukował debiut Akinyele i współpracował z A Tribe Called Quest, Kool G Rapem i DJ'em Polo oraz z Big Daddy Kanem. To tylko część tych największych, a wypadałoby jeszcze wspomnieć o Organized Konfusion, Busta Rhymesie i Skillzie. Genialny producent i świetny raper, być może ustępujący swoją wszechstronnością tylko Q-Tipowi. "The LP" było nagrywane w latach 1995-1996 i w dzisiejszych czasach można odnieść wrażenie, że brzmienie jest trochę archaiczne. Jeśli ktoś się lubuje w takich klimatach, będzie się czuł jak w niebie. Beaty są perfekcyjne, nie ustępujące w żadnej mierze tym, które Large Pro wcześniej przygotował dla innych artystów. "The LP" jest bardzo surowe, stąd pierwsze skojarzenia przywodzą na myśl "Vagina Diner". I wiecie co? Jest zdecydowanie lepiej. Każdy dowolny podkład, jest wyznacznikiem tego, jak się robiło najprawdziwszy nowojorski rap. Czuje się, że znalazły się próbki ze zdartego winyla, ociekające na mocnych perkusjach, z gigantami amerykańskiego jazzu i funku w liście samplowanych artystów. A z takich ciekawostek, należy też dodać naszego Michała Urbaniaka w "The LP (For My People)". Jak Large Pro radzi sobie jako raper? Dobrze, miejscami bardzo dobrze, gdzie indziej świetnie. Poniżej ustalonego, wysokiego poziomu, nie schodzi. Mówię tu o umiejętnościach czysto raperskich, jak i pisania tekstów. Może i wypada słabiej niż Nas w znakomitym "One Plus One", ale niewielu potrafiłoby nawinąć tak łatwo wpadający w ucho, lajtowy refren w "IJUSTWANNACHILL" ("I don't wanna ill, I Just wanna chill / And keep my hand around a 100 dollar bill"). Potrafi zaskoczyć i zaciekawić w "The Mad Scientist" ("I'm called the Mad Scientist Extra P / About to set up shop and drop this next degree"), żeby niedługo potem skontrastować to wszystko z osobistym "Dancin' Girl". Przejścia z lżejszych tekstów do tych mocniejszych nie powodują w najmniejszym stopniu jakiejś niespójności materiału, a to się rzadko zdarza. Słuchając kilkakrotnie "The LP" nie można oprzeć się wrażeniu, dlaczego album się nie ukazał w 1996 roku. Domysły są różne, prawdziwe powody zna zapewne niewiele osób, ale na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i już każdy oficjalnie może postawić sobie ten majstersztyk na półce. A gdy już go ma, to wtedy wystarczy zanurzyć się w fotel i cofnąć się kilkanaście lat wstecz. Bo to prawdopodobnie najbardziej kultowy zaginiony materiał. Nie będzie przesadą, jeśli zaczniemy mówić o tym, jak o klasyku. Za oceanem tak mówią.Światło dzienne ujrzało w końcu "The LP".

Bardzo częstym pomijanym rodzynkiem w różnorakich podsumowaniach roku, jest właśnie ten album Large Professora. Jak to można odbierać? Pierwotnie album miał się ukazać w 1996 roku, ale pojawiły się jakieś komplikacje. Wydawca Geffen wypuścił na rynek nawet single "The Mad Scientist" oraz "IJUSTWANNACHILL", ale wydanie fizyczne pełnego LP nie doszło do skutku. 6 lat później pojawiła się "niepełna" wersja, bardzo często materiał był też bootlegowany, aż w końcu nadszedł 2009 rok.

Pytanie kim jest Large Professor jest zupełnie nie na miejscu. Człowiek w dużej mierze odpowiedzialny za gigantyczny sukces "Illmatica" i "Breaking Atoms". Koleś, który wyprodukował debiut Akinyele i współpracował z A Tribe Called Quest, Kool G Rapem i DJ'em Polo oraz z Big Daddy Kanem. To tylko część tych największych, a wypadałoby jeszcze wspomnieć o Organized Konfusion, Busta Rhymesie i Skillzie. Genialny producent i świetny raper, być może ustępujący swoją wszechstronnością tylko Q-Tipowi.

"The LP" było nagrywane w latach 1995-1996 i w dzisiejszych czasach można odnieść wrażenie, że brzmienie jest trochę archaiczne. Jeśli ktoś się lubuje w takich klimatach, będzie się czuł jak w niebie. Beaty są perfekcyjne, nie ustępujące w żadnej mierze tym, które Large Pro wcześniej przygotował dla innych artystów. "The LP" jest bardzo surowe, stąd pierwsze skojarzenia przywodzą na myśl "Vagina Diner". I wiecie co? Jest zdecydowanie lepiej. Każdy dowolny podkład, jest wyznacznikiem tego, jak się robiło najprawdziwszy nowojorski rap. Czuje się, że znalazły się próbki ze zdartego winyla, ociekające na mocnych perkusjach, z gigantami amerykańskiego jazzu i funku w liście samplowanych artystów. A z takich ciekawostek, należy też dodać naszego Michała Urbaniaka w "The LP (For My People)".

Jak Large Pro radzi sobie jako raper? Dobrze, miejscami bardzo dobrze, gdzie indziej świetnie. Poniżej ustalonego, wysokiego poziomu, nie schodzi. Mówię tu o umiejętnościach czysto raperskich, jak i pisania tekstów. Może i wypada słabiej niż Nas w znakomitym "One Plus One", ale niewielu potrafiłoby nawinąć tak łatwo wpadający w ucho, lajtowy refren w "IJUSTWANNACHILL" ("I don't wanna ill, I Just wanna chill / And keep my hand around a 100 dollar bill"). Potrafi zaskoczyć i zaciekawić w "The Mad Scientist" ("I'm called the Mad Scientist Extra P / About to set up shop and drop this next degree"), żeby niedługo potem skontrastować to wszystko z osobistym "Dancin' Girl". Przejścia z lżejszych tekstów do tych mocniejszych nie powodują w najmniejszym stopniu jakiejś niespójności materiału, a to się rzadko zdarza.

Słuchając kilkakrotnie "The LP" nie można oprzeć się wrażeniu, dlaczego album się nie ukazał w 1996 roku. Domysły są różne, prawdziwe powody zna zapewne niewiele osób, ale na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i już każdy oficjalnie może postawić sobie ten majstersztyk na półce. A gdy już go ma, to wtedy wystarczy zanurzyć się w fotel i cofnąć się kilkanaście lat wstecz. Bo to prawdopodobnie najbardziej kultowy zaginiony materiał. Nie będzie przesadą, jeśli zaczniemy mówić o tym, jak o klasyku. Za oceanem tak mówią. ]]>