popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Run DMChttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17482/Run-DMCJuly 7, 2024, 4:43 pmpl_PL © 2024 Admin strony10 utworów na pasterkę - rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2019-12-24,10-utworow-na-pasterke-rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2019-12-24,10-utworow-na-pasterke-rankingDecember 24, 2019, 4:53 pmIgor WiśniewskiŚwięta to magiczny czas. Pełen chwil spędzonych z rodziną przy akompaniamencie Kevina samego w domu i dużych ilości jedzenia na stołach. Dla wielu równie ważna jest pasterka. Mamy dla Was 10 utworów, które doskonale będą pasowały do świątecznych, nocnych wojaży.Solar - PasterkaNie ma pasterki bez Pasterki Solara. Uniwersalna opowieść o wieczorze, kiedy nawet psy mówią ludzkim głosem. Jeżeli nie macie sposobu, jak namówić kumpla na opuszczenie czterech ścian po sutej kolacji, wyślijcie mu ten utwór.RUN DMC - Christmas IsO Christmas In Hollis słyszał chyba każdy. O Christmas Is ze składanki A Very Special Christmas 2 już niekoniecznie. Imprezowy klimat początku lat 90. udzieli się nawet największym sceptykom oldschoolu.Ńemy - Zły MikołajMata pokazał nam Patointeligencję, Ńemy zaprezentował Pato-Mikołaja. Swoją Opowieść wigilijną snuje na surowym, prostym bicie Flamastra, chowając do kieszeni prezenty przeznaczone dla grzecznych dzieci. Po co komu rózga, kiedy jest Zły Mikołaj?Jeremih & Chance The Rapper - Held It DownUtwór otwierający mixtape z 2017 roku pt. Merry Christmas Lil' Mama - *Re-Wrapped, będący sequelem projektu z 2016 roku. Refren tego rodzinnego hołdu to najlepszy pretekst, by wybrać się z ulubionym kuzynem na powigilijną imprezę.Nate Dogg - Be ThankfulW 1996 doszło do zaskakującego ruchu ze strony Death Row. Wytwórnia, którą dowodził Suge Knight, zdecydowała się na wydanie... świątecznej składanki. Wbrew pozorom, zaskakująco spokojnej. Nieżyjący od 2011 roku Nate Dogg wzbogacił kompilację subtelnym R&B.PDG KolędaŚwiąteczny szlagier Szpadyzorni. Ekipa PDG w okolicznościowym posse cut'cie ustala nowe zasady świąt Bożego Narodzenia. Szukacie oryginalnych życzeń? Szpadyzorzy służą refrenem.Gucci Mane - Jingle Bales IntroTegoroczna świeżynka, a przy okazji świetny trapowy banger. Gucci Mane 4 dni przed Wigilią sprezentował słuchaczom East Atlanta Santa 3, gdzie znajdziemy właśnie Jingle Bales Intro. J White Did It, producent utworu, zrobił to, jak na święta przystało, naprawdę grubo. Bit, oparty na jednym z najbardziej rozpoznawalnych motywów świątecznych, zatrzęsie Wami bardziej niż niska temperatura.Busta Rhymes/Jim Carrey - Grinch 2000Jeżeli ktoś nie lubi świąt, Busta Rhymes z Jimem Carrey'em przychodzą z pomocą. Utwór pochodzi z soundtracku Dr. Seuss' How the Grinch Stole Christmas. Jim Carrey jako Mr. Grinch kłócący się z Busta Rhymesem o święta? Brzmi irracjonalnie, a jednak!How Sean Price Stole ChristmasSkoro już przy Grinchu jesteśmy, warto podkreślić, że znalazł naśladowcę. W 2012 roku Sean Price wcielił się w zielonego stwora, terroryzującego Brownsville na Brooklynie. Jeżeli nie przekonała was ugrzeczniona sprzeczka Carreya z Bustą, Sean P! nie bierze jeńców w niszczeniu świąt.Matheo/Wini/Rena/Sobota.Bonson/Tomb - Essa KolyndaEssa Kolynda to pełnokrwisty banger; od dzwoneczkowego bitu, aż do chwytliwego refrenu. Co tam pierwsza gwiazdka, gdy na teren wjeżdża Wielki Wóz rapuje Bonson. A my życzymy Wessołych Świąt!Święta to magiczny czas. Pełen chwil spędzonych z rodziną przy akompaniamencie Kevina samego w domu i dużych ilości jedzenia na stołach. Dla wielu równie ważna jest pasterka. Mamy dla Was 10 utworów, które doskonale będą pasowały do świątecznych, nocnych wojaży.

Solar - Pasterka

Nie ma pasterki bez Pasterki Solara. Uniwersalna opowieść o wieczorze, kiedy nawet psy mówią ludzkim głosem. Jeżeli nie macie sposobu, jak namówić kumpla na opuszczenie czterech ścian po sutej kolacji, wyślijcie mu ten utwór.

RUN DMC - Christmas Is

O Christmas In Hollis słyszał chyba każdy. O Christmas Is ze składanki A Very Special Christmas 2 już niekoniecznie. Imprezowy klimat początku lat 90. udzieli się nawet największym sceptykom oldschoolu.

Ńemy - Zły Mikołaj

Mata pokazał nam Patointeligencję, Ńemy zaprezentował Pato-Mikołaja. Swoją Opowieść wigilijną snuje na surowym, prostym bicie Flamastra, chowając do kieszeni prezenty przeznaczone dla grzecznych dzieci. Po co komu rózga, kiedy jest Zły Mikołaj?

Jeremih & Chance The Rapper - Held It Down

Utwór otwierający mixtape z 2017 roku pt. Merry Christmas Lil' Mama - *Re-Wrapped, będący sequelem projektu z 2016 roku. Refren tego rodzinnego hołdu to najlepszy pretekst, by wybrać się z ulubionym kuzynem na powigilijną imprezę.

Nate Dogg - Be Thankful

W 1996 doszło do zaskakującego ruchu ze strony Death Row. Wytwórnia, którą dowodził Suge Knight, zdecydowała się na wydanie... świątecznej składanki. Wbrew pozorom, zaskakująco spokojnej. Nieżyjący od 2011 roku Nate Dogg wzbogacił kompilację subtelnym R&B.

PDG Kolęda

Świąteczny szlagier Szpadyzorni. Ekipa PDG w okolicznościowym posse cut'cie ustala nowe zasady świąt Bożego Narodzenia. Szukacie oryginalnych życzeń? Szpadyzorzy służą refrenem.

Gucci Mane - Jingle Bales Intro

Tegoroczna świeżynka, a przy okazji świetny trapowy banger. Gucci Mane 4 dni przed Wigilią sprezentował słuchaczom East Atlanta Santa 3, gdzie znajdziemy właśnie Jingle Bales Intro. J White Did It, producent utworu, zrobił to, jak na święta przystało, naprawdę grubo. Bit, oparty na jednym z najbardziej rozpoznawalnych motywów świątecznych, zatrzęsie Wami bardziej niż niska temperatura.

Busta Rhymes/Jim Carrey - Grinch 2000

Jeżeli ktoś nie lubi świąt, Busta Rhymes z Jimem Carrey'em przychodzą z pomocą. Utwór pochodzi z soundtracku Dr. Seuss' How the Grinch Stole Christmas. Jim Carrey jako Mr. Grinch kłócący się z Busta Rhymesem o święta? Brzmi irracjonalnie, a jednak!

How Sean Price Stole Christmas

Skoro już przy Grinchu jesteśmy, warto podkreślić, że znalazł naśladowcę. W 2012 roku Sean Price wcielił się w zielonego stwora, terroryzującego Brownsville na Brooklynie. Jeżeli nie przekonała was ugrzeczniona sprzeczka Carreya z Bustą, SeanP! nie bierze jeńców w niszczeniu świąt.

Matheo/Wini/Rena/Sobota.Bonson/Tomb - Essa Kolynda

Essa Kolynda to pełnokrwisty banger; od dzwoneczkowego bitu, aż do chwytliwego refrenu. Co tam pierwsza gwiazdka, gdy na teren wjeżdża Wielki Wóz rapuje Bonson. A my życzymy Wessołych Świąt!

]]>
10 filmów o muzyce, które warto obejrzeć na Netflixiehttps://popkiller.kingapp.pl/2020-03-15,10-filmow-o-muzyce-ktore-warto-obejrzec-na-netflixiehttps://popkiller.kingapp.pl/2020-03-15,10-filmow-o-muzyce-ktore-warto-obejrzec-na-netflixieSeptember 18, 2021, 10:33 amIgor WiśniewskiŚwiatowa popkultura przesiąkła rapem jeszcze zanim Kazik zaczął rapować. Nic dziwnego, że bardzo szybko kulturą hiphopową zainteresował się rynek filmowy. Ogromna liczba produkcji związanych z hip hopem zalała ekrany na całym świecie. Dość często traktujących temat po matczynemu lub przedstawiając zjawisko w krzywym zwierciadle - jednak wśród nich znajdziemy też sporo filmów naprawdę wartych uwagi. Wielu artystów, jak Ice Cube, 2Pac, Snoop Dogg czy Sticky Fingaz lub Childish Gambino macza bądź maczało palce w kinematografii. Oto krótka lista filmów, dokumentów i seriali, które możecie obejrzeć na Netflixie. Ewolucja Hip-HopuPrawdziwa encyklopedia i pozycja obowiązkowa dla zajawkowiczów. Dwusezonowa opowieść o hip hopie. Od początków na imprezach u DJ Kool Herca czy Grandmaster Flasha do newcomerów lat 90. w postaci Wu-Tang Clanu czy Nasa. Wśród zaangażowanych w projekt znaleźli się KRS One, DMC, P. Diddy, Afrika Bambaataa, Kurtis Blow czy DJ Premier. Jeżeli komuś nie wystarczyło Something from nothing: The Art of Rap od Ice-T, Ewolucja Hip-Hopu będzie świetnym dopełnieniem.QuincyIgnorancją byłoby nie wspomnieć o filmie na temat człowieka, który miał tak duży wpływ na światowy rynek muzyczny. Quincy Jones to żywa legenda; współpracował zarówno Frankiem Sinatrą, jak i Michaelem Jacksonem. Zdobył niemal 30 nagród Grammy, a nominowany był do 80. Sam film również otrzymał to wyróżnienie w kategorii Najlepszy Film Muzyczny. W dokumencie wystąpili m.in. Jay Z, Kendrick Lamar czy Dr. Dre.The Black GodfatherDokładnie ta sama sytuacja, co przy Quincym Jonesie. Clarence Avant, wielokrotnie nazywany w filmie Czarnym Ojcem Chrzestnym w pełni zasłużył na ten tytuł. Avant uczył się fachu u boku Josepha Glasera, który nie krył swoich powiązań z mafią. Polegając na luźnych skojarzeniach, można uznać określenie za trafne. O tym, jak wielki wpływ miał nie tylko na muzykę, ale również na świat, może świadczyć obecność w filmie dwóch byłych prezydentów USA. Ciepłych, pełnych uznania słów nie szczędzili również Snoop Dogg, Diddy i Ludacris.ReMastered: Kto zabił Jam Master Jaya?RUN-DMC to przełomowa grupa z wielu względów. Jako jedni z pierwszych reklamowali produkty znanych marek (My Adidas), grali ogromne trasy i wzięli mainstream szturmem, a Kings of rock czy Mary Mary dalej rozkręcają niejedną imprezę. Niemal godzinny dokument przybliża postać Jam Master Jaya, jego wkład w lokalną społeczność i opowiada o tragicznym wieczorze, kiedy Jason Mizell został zamordowany w jego studiu w Queens.The Art of Organized NoizeKolejny tytuł o szarych eminencjach. Odpowiedzialni za sukces OutKast, wypromowanie południa i stworzenie ogromnej liczby hitów. The Art of Organized Noize wyraźnie nakreśla zagrożenia związane z odniesieniem sukcesu. Historia grupy zahacza o całe spektrum wydarzeń; od tworzenia muzyki w zatęchłej piwnicy przez wielomilionowe kontrakty do spadku popularności i próby jej odbudowania.Roxanne RoxanneFilm poświęcony Pierwszej Damie Queensbridge to kolejny fabularno-biograficzny materiał obok Notoriousa, All Eyez On Me czy Straight Outta Compton, który warto obejrzeć. Nie tylko z powodu przedstawionej historii młodej raperki lub postaciom Nasa, Biz Markiego czy Marley Marla w tle. Obraz według scenariusza Michaela J. Larnella ujmuje klimatem i zwraca uwagę na siłę kobiet we współczesnym świecie. Unika jednak sztampowych scen jak, nie odbiegając daleko w przeszłość, ale kilometry od tematyki, Avengers: Endgame i scena ze Spider-Manem.The Get DownJak to jest dorastać na Bronksie w latach 70., kiedy wokół narkotyki, bieda i przemoc, a odrobinę kolorytu wnoszą jedynie graffiti na murach i imprezy Grandmastera Flasha? Baz Luhrmann i Stephen Adly Guirgis spróbowali to zobrazować. Opinie były różne, zwłaszcza biorąc na warsztat drugi sezon. Należy jednak docenić zaangażowanie środowiska hiphopowego w powstawanie serialu oraz utrzymanie odpowiedniego klimatu. The Get Down to historia przesiąknięta mainstreamowym disco i brudem undergroundowego Nowego Jorku podzielonego na królestwa Bambaaty, Flasha i Kool Herca.Chłopaki z sąsiedztwaAbsolutny klasyk i prawdopodobnie najlepszy film, w jakim wystąpił Ice Cube. Chłopaki z sąsiedztwa to doskonały obraz czarnego społeczeństwa przełomu lat 80. i 90. w Los Angeles. Pełen strzelanin, rasizmu, narkotyków i przemocy. Główną rolę zagrał młody, obiecujący wówczas aktor, Cuba Gooding Jr. Film otrzymał dwie nominacje do Oscara - dla najlepszego reżysera oraz za najlepszy scenariusz. Za obie rzeczy odpowiadał John Singleton, który w kwietniu bieżącego roku odszedł w wieku 51 lat.PS. Wprowadzenie w Tyfy Tyfy Bonsona i Soulpete'a to fragment właśnie Boyz n the Hood. Marvel: Luke CageJeśli chodzi o mnie - wolałbym zapomnieć o drugim sezonie. Co nie będzie trudne, bo nie ma tam wątków wartych zapamiętania. A jeśli chodzi o pierwszy... historia jednego z Defendersów tętni rapem już od pierwszego odcinka, a na ekranie przewiną nam się Rakim czy Method Man. Marvel przygotowując serial o kuloodpornym bohaterze z Harlemu zadbał o odpowiednią ścieżkę dźwiękową i sporą ilość nawiązań, które fani rapu z przyjemnością będą wyłapywać.Mac & Devin Go To High SchoolMoment pojawienia się filmu w reżyserii Dylana C. Browna był świętem dla stonerów i radiostacji. Palacze mieli okazję przysiąść do czegoś innego niż How High, a radio miało Young, Wild and Free, które z miejsca stało się hitem. Snoop Dogg odgrywającego kiblującego od lat lesera bardzo dobrze rozumie się przed kamerą z Wizem Khalifą, który wcielił się w szkolnego geniusza. Światowa popkultura przesiąkła rapem jeszcze zanim Kazik zaczął rapować. Nic dziwnego, że bardzo szybko kulturą hiphopową zainteresował się rynek filmowy. Ogromna liczba produkcji związanych z hip hopem zalała ekrany na całym świecie. Dość często traktujących temat po matczynemu lub przedstawiając zjawisko w krzywym zwierciadle - jednak wśród nich znajdziemy też sporo filmów naprawdę wartych uwagi. Wielu artystów, jak Ice Cube, 2Pac, Snoop Dogg czy Sticky Fingaz lub Childish Gambino macza bądź maczało palce w kinematografii. Oto krótka lista filmów, dokumentów i seriali, które możecie obejrzeć na Netflixie.

Ewolucja Hip-Hopu

Prawdziwa encyklopedia i pozycja obowiązkowa dla zajawkowiczów. Dwusezonowa opowieść o hip hopie. Od początków na imprezach u DJ Kool Herca czy Grandmaster Flasha do newcomerów lat 90. w postaci Wu-Tang Clanu czy Nasa. Wśród zaangażowanych w projekt znaleźli się KRS One, DMC, P. Diddy, Afrika Bambaataa, Kurtis Blow czy DJ Premier. Jeżeli komuś nie wystarczyło Something from nothing: The Art of Rap od Ice-T, Ewolucja Hip-Hopu będzie świetnym dopełnieniem.

Quincy

Ignorancją byłoby nie wspomnieć o filmie na temat człowieka, który miał tak duży wpływ na światowy rynek muzyczny. Quincy Jones to żywa legenda; współpracował  zarówno Frankiem Sinatrą, jak i Michaelem Jacksonem. Zdobył niemal 30 nagród Grammy, a nominowany był do 80. Sam film również otrzymał to wyróżnienie w kategorii Najlepszy Film Muzyczny. W dokumencie wystąpili m.in. Jay Z, Kendrick Lamar czy Dr. Dre.

The Black Godfather

Dokładnie ta sama sytuacja, co przy Quincym Jonesie. Clarence Avant, wielokrotnie nazywany w filmie Czarnym Ojcem Chrzestnym w pełni zasłużył na ten tytuł. Avant uczył się fachu u boku Josepha Glasera, który nie krył swoich powiązań z mafią. Polegając na luźnych skojarzeniach, można uznać określenie za trafne. O tym, jak wielki wpływ miał nie tylko na muzykę, ale również na świat, może świadczyć obecność w filmie dwóch byłych prezydentów USA. Ciepłych, pełnych uznania słów nie szczędzili również Snoop Dogg, Diddy i Ludacris.

ReMastered: Kto zabił Jam Master Jaya?

RUN-DMC to przełomowa grupa z wielu względów. Jako jedni z pierwszych reklamowali produkty znanych marek (My Adidas), grali ogromne trasy i wzięli mainstream szturmem, a Kings of rock czy Mary Mary dalej rozkręcają niejedną imprezę. Niemal godzinny dokument przybliża postać Jam Master Jaya, jego wkład w lokalną społeczność i opowiada o tragicznym wieczorze, kiedy Jason Mizell został zamordowany w jego studiu w Queens.

The Art of Organized Noize

Kolejny tytuł o szarych eminencjach. Odpowiedzialni za sukces OutKast, wypromowanie południa i stworzenie ogromnej liczby hitów. The Art of Organized Noize wyraźnie nakreśla zagrożenia związane z odniesieniem sukcesu. Historia grupy zahacza o całe spektrum wydarzeń; od tworzenia muzyki w zatęchłej piwnicy przez wielomilionowe kontrakty do spadku popularności i próby jej odbudowania.

Roxanne Roxanne

Film poświęcony Pierwszej Damie Queensbridge to kolejny fabularno-biograficzny materiał obok Notoriousa, All Eyez On Me czy Straight Outta Compton, który warto obejrzeć. Nie tylko z powodu przedstawionej historii młodej raperki lub postaciom Nasa, Biz Markiego czy Marley Marla w tle. Obraz według scenariusza Michaela J. Larnella ujmuje klimatem i zwraca uwagę na siłę kobiet we współczesnym świecie. Unika jednak sztampowych scen jak, nie odbiegając daleko w przeszłość, ale kilometry od tematyki, Avengers: Endgame i scena ze Spider-Manem.

The Get Down

Jak to jest dorastać na Bronksie w latach 70., kiedy wokół narkotyki, bieda i przemoc, a odrobinę kolorytu wnoszą jedynie graffiti na murach i imprezy Grandmastera Flasha? Baz Luhrmann i Stephen Adly Guirgis spróbowali to zobrazować. Opinie były różne, zwłaszcza biorąc na warsztat drugi sezon. Należy jednak docenić zaangażowanie środowiska hiphopowego w powstawanie serialu oraz utrzymanie odpowiedniego klimatu. The Get Down to historia przesiąknięta mainstreamowym disco i brudem undergroundowego Nowego Jorku podzielonego na królestwa Bambaaty, Flasha i Kool Herca.

Chłopaki z sąsiedztwa

Absolutny klasyk i prawdopodobnie najlepszy film, w jakim wystąpił Ice Cube. Chłopaki z sąsiedztwa to doskonały obraz czarnego społeczeństwa przełomu lat 80. i 90. w Los Angeles. Pełen strzelanin, rasizmu, narkotyków i przemocy. Główną rolę zagrał młody, obiecujący wówczas aktor, Cuba Gooding Jr. Film otrzymał dwie nominacje do Oscara - dla najlepszego reżysera oraz za najlepszy scenariusz. Za obie rzeczy odpowiadał John Singleton, który w kwietniu bieżącego roku odszedł w wieku 51 lat.

PS. Wprowadzenie w Tyfy Tyfy Bonsona i Soulpete'a to fragment właśnie Boyz n the Hood.

Marvel: Luke Cage

Jeśli chodzi o mnie - wolałbym zapomnieć o drugim sezonie. Co nie będzie trudne, bo nie ma tam wątków wartych zapamiętania. A jeśli chodzi o pierwszy... historia jednego z Defendersów tętni rapem już od pierwszego odcinka, a na ekranie przewiną nam się Rakim czy Method Man. Marvel przygotowując serial o kuloodpornym bohaterze z Harlemu zadbał o odpowiednią ścieżkę dźwiękową i sporą ilość nawiązań, które fani rapu z przyjemnością będą wyłapywać.

Mac & Devin Go To High School

Moment pojawienia się filmu w reżyserii Dylana C. Browna był świętem dla stonerów i radiostacji. Palacze mieli okazję przysiąść do czegoś innego niż How High, a radio miało Young, Wild and Free, które z miejsca stało się hitem. Snoop Dogg odgrywającego kiblującego od lat lesera bardzo dobrze rozumie się przed kamerą z Wizem Khalifą, który wcielił się w szkolnego geniusza.

]]>
DMC masakruje dzisiejszy hip-hop - obejrzyj konieczniehttps://popkiller.kingapp.pl/2018-08-19,dmc-masakruje-dzisiejszy-hip-hop-obejrzyj-konieczniehttps://popkiller.kingapp.pl/2018-08-19,dmc-masakruje-dzisiejszy-hip-hop-obejrzyj-koniecznieOctober 11, 2020, 11:11 pmAdmin stronyHip-hop przez 45 lat przeszedł długą ewolucję i wielokrotnie się zmieniał - niekoniecznie na plus. Legendarny DMC z Run DMC wygłosił właśnie 10-minutowe oświadczenie punktujące błędy i zaniedbania, które postawiły pierwotne ideały na głowie. Bez wykłócania się o nową czy starą szkołę - punktuje on co złego działo się już od lat '90, sprawiając, ze hip-hop w dużej mierze stał się tym z czym sam walczył i oskarża całą kulturę hip-hopową o odpowiedzialność za śmierć zarówno 2Paca i Notoriousa B.I.G. jak XXXTentaciona. Obejrzyjcie koniecznie, to jedno z mądrzejszych i dających najwięcej do myślenia hip-hopowych video, jakie widziałem od dłuższego czasu.[[{"fid":"46586","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Hip-hop przez 45 lat przeszedł długą ewolucję i wielokrotnie się zmieniał - niekoniecznie na plus. Legendarny DMC z Run DMC wygłosił właśnie 10-minutowe oświadczenie punktujące błędy i zaniedbania, które postawiły pierwotne ideały na głowie. Bez wykłócania się o nową czy starą szkołę - punktuje on co złego działo się już od lat '90, sprawiając, ze hip-hop w dużej mierze stał się tym z czym sam walczył i oskarża całą kulturę hip-hopową o odpowiedzialność za śmierć zarówno 2Paca i Notoriousa B.I.G. jak XXXTentaciona. Obejrzyjcie koniecznie, to jedno z mądrzejszych i dających najwięcej do myślenia hip-hopowych video, jakie widziałem od dłuższego czasu.

[[{"fid":"46586","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
Top 10 najlepszych kooperacji rapowo-rockowych - subiektywny rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-31,top-10-najlepszych-kooperacji-rapowo-rockowych-subiektywny-rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-31,top-10-najlepszych-kooperacji-rapowo-rockowych-subiektywny-rankingDecember 20, 2013, 7:18 pmMaciej WojszkunNiedawno swoją premierę miał najnowszy album Tech N9ne’a, „Something Else”, z zawartą na trackliście kompozycją iście historyczną – oto członkowie jednego z najbardziej utytułowanych i najsłynniejszych zespołów w historii rocka nagrali utwór z jednym z najbardziej szanowanych raperów Ameryki. Piszę tu oczywiście o utworze „Strange 2013”, hip-hopowym remake’u „Strange Days” legendarnych The Doors, stworzonym we współpracy Techa z Fredwreckiem oraz… samym zespołem: Johnem Densmore’em, Robbym Kriegerem oraz Rayem Manzarkiem. Kawałek ten jest też ważny z innego powodu – to ostatni utwór, jaki Manzarek zdążył nagrać przed śmiercią (20.05.2013).Wysłuchawszy „Strange 2013” (znakomity sztos swoją drogą), wpadła mi do głowy pewna myśl: a może by tak skompilować mały ranking utworów, w których obok MC pojawiają się artyści rockowi? Przecież remake Techa to nie pierwsza okazja, kiedy w studiu spotkali się raperzy i rockmani/metalowcy z zamiarem stworzenia tracku/ów łączących „the best of both worlds”. Nieraz słyszeliśmy, że obok MC udzielają się wokaliści, albo że hiphopowy beat okraszony został gitarowymi riffami czy prawdziwą perkusją – ba, istnieją przecież całe zespoły bazujące na łączeniu hiphopowych produkcji z żywym instrumentarium – choćby The Roots. Swoją drogą, Rootsi nagrali ostatnio kolejny kollabo-album, prawda? Owszem, do tego z nie byle kim, bo z samym Elvisem Costello (premiera 17 września), kolejną muzyczną legendą! Widać więc, że kolaboracji rap-rock jest wiele… Są one na pewno zaskakujące i ciekawe, jednak czy wszystkie bez wyjątku są dobre? Nie, za nic w świecie. Istnieją kolaboracje RR fantastyczne, legendarne wręcz – a istnieją też takie, o których zapomnieć należy jak najszybciej, takie, które ewidentnie twórcom nie wyszły…Chciałbym tedy zaprezentować w dwóch listach: top 10 najlepszych utworów powstałych ze współpracy raperów i rockmanów, oraz top 10 najgorszych tworów. Dziś więc – dziesiątka najlepszych. C’mon y’all, let’s rock this! 10. M.O.P. & Butch Vig – “How About Some Hardcore?” (z albumu “Loud Rocks”, 2000)Bo jak rozpoczynać, to z grubej rury. “How About Some Hardcore?” – pytali Billy Danze i Lil’Fame na swym pierwszym albumie na rewelacyjnym bicie DR Perioda. Moc, moc, i jeszcze raz moc. Sześć lat później, na potrzeby rap-rockowej składanki Loud Rocks, panowie postanowili jednak swój utwór spotęgować jeszcze bardziej, angażując do współpracy Butcha Viga – znakomitego perkusistę, człowieka, który na stałe zapisał się w annałach rocka, produkując album Nevermind Nirvany. Vig przybył, zobaczył – i dodał do „HASH?” (fajny skrót, swoją drogą) niesamowicie uzależniający nomen omen rytm perkusji i MOCARNE gitary. Jeśli przy słuchaniu tego nie odczuwasz ochoty szaleńczego machania łbem, jesteś oficjalnie nie z tej ziemi. "How About Some Hardcore?” – Hell yeah, bracie. „HASH?” – Jeszcze lepiej![[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5841","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] 09. Necro feat. Sean Martin (Hatebreed), John Tardy (Obituary) & Dan Lilker (Nuclear Assault) – “Insaneology” (z albumu “The Pre-Fix for Death”, 2004)Necro albo się kocha, albo nienawidzi. OK, przesadzam, Necro się tylko nienawidzi. Jednakowoż nie sposób nie szanować gościa, który wyrobił sobie własną, niepodrabialną stylówę i podąża nią konsekwentnie tyle lat. Swój Death Rap Necro oparł nie tylko na lirykach tak brutalnych i dosadnych, że mózg staje – The Sexorcist od zawsze podkreśla swoje upodobanie do brutalnego, surowego, bezkompromisowego metalu. Wiele razy Necro zaprosił do współpracy prominentnych muzyków sceny metalowej i hardcore’owej – i lista gości, z którymi nagrywał, naprawdę robi wrażenie. Znajdują się na niej choćby muzycy m.in. z Deftonesów, Lamb of God, Shadows Fall, Testament, a nawet z takich tuzów jak Black Sabbath (Vinny Appice!), Anthraxa (sam Scott Ian!) i Megadeth (Dave Ellefson!). Naprawdę miałem problem, który utwór z bogatego dorobku Necro wybrać – jednak koniec końców zwyciężyło potężne „Insaneology”. O Cthulhu, jak ten joint niszczy bez litości. Basem zajął się wszechstronnie uzdolniony Dan Lilker (podobnie jak wymieniony wyżej Scott Ian, jeden z założycieli Anthraxu!), niesamowite rzeczy na wiośle wyczynia Sean Martin, eks-gitarzysta Hatebreed, a na dokładkę mamy też histeryczny, przeraźliwy wokal Johna Tardy’ego z legendarnego Obituary. A jeśli ta trójca was nie wykończy – jest też gospodarz, wypluwający na majku skoncentrowane ładunki czystego ZŁA. Miazga, po której nikt nie ocaleje.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5842","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] 08. KJ-52 feat. Jon Micah Sumrall (Kutless) – “Are You Real?” (z albumu “Behind the Musik (A Boy Named Jonah)”, 2005)„I rzekł KJ-52: Aż dotąd, nie dalej! Tu zapora dla twoich nadętych fal death rapu”! …Bo nie możemy pozwolić, by zło zwyciężyło, prawda? Chrześcijański rap to terytorium jakoś często pomijane wśród fanów rapu… ja również przyznaję, że nie spoglądam w stronę Jerozolimy zbyt często (…więcej grzechów nie pamiętam). A szkoda, bo znaleźć tam można rzeczy naprawdę zacne – choćby ten znakomity track „chrześcijańskiego Eminema” rodem z Florydy. Świetna perka, bujający beat, rewelacyjny refren Jona Sumralla z zespołu Kutless - do tego naprawdę poruszający, szczery tekst, manifestujący wiarę KJ-52 w Boga. Świetna rzecz.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5843","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]07. Cypress Hill & Tom Morello – “Shut’em Down” (z albumu “Rise Up”, 2010)Klik, klik, klikkliklikkliklik…!!!! Uwaga, stwierdzono ogromne ilości czystego, nierozcieńczonego rockowego pierdolnięcia! To może oznaczać tylko jedno – Tom Morello jest w pobliżu. Byłemu gitarzyście RAtMu nieraz zdarzało się współpracować z „obywatelami MC” – jego mistrzowską grą na gitarze pobłogosławione zostały utwory m.in. Run DMC, Public Enemy, KRS-One’a i Bone Thugs-n-Harmony. Najbardziej jednak prominentnie Tom udzielił się na ostatnim albumie Cypress Hill, ziomali, którym rockowe brzmienia nie są obce – i okazało się to połączeniem doskonałym. Morello stworzył tu absolutną gitarową bombę (to solo w 2.30 urywa po prostu łby), na której B-Real i Sen Dog płyną… udanie, acz nie tak znowu rewelacyjnie, trzeba przyznać. Ale nie umniejsza to wcale poziomowi kawałka. Jest funkowo, jest epicko… cytując pewnego użytkownika YT: „IT’S TOM MOTHERFUCKING MORELLO WITH CYPRESS MOTHERFUCKING HILL”! ‘Nuff Said. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5845","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]06. Ill Bill feat. Howard Jones – “Babylon” (z albumu “The Hour of Reprisal”, 2008)Mamy na liście Necro, przyszedł więc zaś czas na jego brata. Jestem zadeklarowanym sajkofanem albumu „The Hour of Reprisal”, a w szczególności kawałka „War is My Destiny” (o którym pisałem jakiś czas temu) z Maksem Cavalerą – poważnie zastanawiałem się, czy nie wstawić go na listę… Gdy wtem przypomniałem sobie, że jest jeszcze jeden kawałek z tej płyty, który uwielbiam całym moim czarnym sercem. To otwierający cały album „Babylon” z gościnnym udziałem Howarda Jonesa, do niedawna wokalisty Killswitch Engage – jedyny utwór w tym rankingu nie wsparty żywym bandem ani zniewalającymi arpeggiami (choć beat T-Raya ma w sobie ten świdrujący, gitarowy motyw….). Beat w ogóle jest niesamowity, szczególnie sposób, w jaki przechodzi z subtelnego, kobiecego chóru do ciężkiej, mrocznej jazdy, na której Billy Idol zapodaje nie mniej mroczne i ciężkie liryki. A refren Jonesa? Po prostu miazga. Mocny, czysty wokal stanowi doskonałe uzupełnienie surowego i szorstkiego głosu Ill Billa. „Babylon”. Po prostu w stu procentach epicki track. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5846","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]05. Del tha Funkee Homosapien & Dinosaur jr. – “Missing Link” (z albumu “Judgment Night – Music from the Motion Picture”, 1993)Jest sobie taki thrillerek nakręcony w 1993 roku o nazwie „Sądna noc” z Emilio Estevezem i Cubą Goodingiem jr…. Nie chcę jednak pisać o samym filmie, ale o soundtracku do niego, bo ten jest iście zdumiewający. To wypełnione po brzegi kolaboracjami RR płyciwo to sen spełniony każdego muzycznego nerda. Tu panowie z Onyx spotykają się z Biohazardem (w mocarnym tytułowym tracku), Cypress Hill z Pearl Jamem, Slayer z Ice-T (!!!!), Sir Mix-a-Lot z Mudhoney (?!)… a wreszcie Del tha Funkee Homosapien, późniejszy Deltron Zero, z legendami alternatywnego rocka Dinosaur jr. Rozentuzjazmowany, energiczny Del radzi sobie świetnie – ale to Dinosaur jr. rządzą całym trackiem, dostarczając fe-no-me-nal-ne-go, opartego na nieco funkowym riffie podkładu. Świetny jest też hipnotyzujący refren J Mascisa, a końcowa solówka po prostu niszczy. Ogień, ogień, po trzykroć ogień.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5847","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]04. R.E.M. feat. Q-Tip – “The Outsiders” (z albumu “Around the Sun”, 2004)Poprzednie kawałki na tej liście to ultra-bangery, eksplodujące mocą, niszczące wszystko na swej drodze… Ale tutaj – stop. „The Outsiders” to inna bajka. To pieśń refleksyjna. Subtelna. Nostalgiczna i przejmująca. Nigdy nie byłem wielkim fanem R.E.M. (mały hint – “zepsuł” ten znajdzie się też w części drugiej tego rankingu…), ale uwielbiam melancholijne rockowe ballady – a „The Outsiders” przypomina mi, dlaczego. Gitary, niespieszne tempo, poruszający wokal Michaela Stipe’a – wszystko tu tworzy magiczną atmosferę. Kawałek ten byłby świetny nawet bez Q-Tipa – ale The Abstract odnalazł się w „The Outsiders” rewelacyjnie, dając świetną, acz nieco krótką zwrotkę, i w żadnym razie nie burząc atmosfery. Końcowe wersy Q-Tipa – powtarzane „I am not afraid, I am not afraid” – autentycznie poruszają… [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5844","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]03. Beastie Boys & Kerry King (Slayer) – “No Sleep till Brooklyn” (z albumu “Licensed to Ill”, 1986)Kto nie zna, niech zapadnie się pod ziemię. Natychmiast. OK… Co można napisać o „No Sleep ‘til Brooklyn”, czego jeszcze nie napisano? Nie mam pojęcia – wiem tylko, że ten kawałek MIAŻDŻY. Ale czemu się dziwić, jeśli za partie gitarowe – ten prosty, ale niewiarygodnie skuteczny i uzależniający motyw (oparty na legendarnym T.N.T. AC/DC) , jak i roztapiające mózgi swą zajebistością solo – odpowiedzialny jest sam Kerry King (który na dodatek miał jednak kiedyś włosy)? Dodajmy do tego fantastyczną, nieokiełznaną energię i entuzjazm Beastie Boysów oraz świetny teledysk, parodiujący glam-metalowy szał lat 80. - i mamy klasyk trwalszy niż ze spiżu, absolutnie nieodzowny składnik każdej imprezy. Potęga.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5848","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]02. Run DMC feat. Steven Tyler & Joe Perry (Aerosmith) – “Walk This Way” (z albumu “Raising Hell”, 1986)Starałem się jak mogłem. Naprawdę. Nie ma żadnej zabawy w tworzeniu rankingu, w którym topowe miejsca są wiadome od razu. Bowiem gdy ktoś spyta o połączenie rocka z rapem, automatycznie pierwszym kollabo, jakie przychodzi do głowy, jest słynne spotkanie na jednym tracku Run DMC i Aerosmith. Chciałem, aby ta lista nie była przewidywalna, więc postanowiłem zrobić wszystko, aby ten track nie znalazł się w rankingu…. Jednak nie mogłem. Ten kawałek jest TAK dobry. Tzw. chemistry on track wszystkich zaangażowanych jest po prostu niesamowita – gitara Joe’a Perry’ego doskonale odnalazła się na beacie Jam Master Jaya, a wrzaski Stevena Tylera w refrenie brzmią doskonale. To nie tylko utwór znakomity, ale także ważny z historycznego punktu widzenia – to właśnie „Walk This Way” pomógł przebić się hip-hopowi do mainstreamu, szturmem wdzierając się na listę Billboard Hot 100 (zajmując 4 pozycję), i udowadniając, że mariaż elementów hip-hopowych i rockowych jest możliwy i może przynieść oszałamiające rezultaty. Żeby tego było mało, „Walk This Way” zilustrowany został kapitalnym teledyskiem. Nie dodaję już nic, bo jestem zajęty salutowaniem z szacunku. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5849","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]01. Public Enemy & Anthrax – “Bring the Noise” (z albumów Public Enemy – “Apocalypse ’91 – The Enemy Strikes Black”, 1991; Anthrax – “Attack of the Killer B’s”, 1991)Tak jest – tylko jeden kawałek mógł odebrać Run DMC koronę i tytuł “najlepszego kollabo RR”. Pal licho przewidywalność - remake „Bring the Noise” z udziałem kapeli Scotta Iana to kawałek bezbłędny – po prostu. Gnający na łeb na szyję metalowy podkład – te mocarne bębny, te niesamowicie szybkie gitary - pod rymy Chucka D i wstawki Flavor Flava, które przeszły już do legendy (….YEEEEEEAAAAAH BWWWOOOOOIIIII!), niesamowita, niewiarygodna wręcz energia i chemia wszystkich grających, zaskakująco dobry rap Scotta Iana – i ten REFREN, rzeczywiście karzący – nie, zmuszający – do ogarnięcia dupska, pójścia w szaleńcze pogo i przyniesienia ze sobą tyle hałasu, na ile starczy sił. A nawet więcej. Nieśmiertelny klasyk, odpowiednik platynowego wzorca z Sevres dla kolaboracji rapowo-rockowej/metalowej. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5850","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Niedawno swoją premierę miał najnowszy album Tech N9ne’a, „Something Else”, z zawartą na trackliście kompozycją iście historyczną – oto członkowie jednego z najbardziej utytułowanych i najsłynniejszych zespołów w historii rocka nagrali utwór z jednym z najbardziej szanowanych raperów Ameryki. Piszę tu oczywiście o utworze „Strange 2013”, hip-hopowym remake’u „Strange Days” legendarnych The Doors, stworzonym we współpracy Techa z Fredwreckiem oraz… samym zespołem: Johnem Densmore’em, Robbym Kriegerem oraz Rayem Manzarkiem. Kawałek ten jest też ważny z innego powodu – to ostatni utwór, jaki Manzarek zdążył nagrać przed śmiercią (20.05.2013).

Wysłuchawszy „Strange 2013” (znakomity sztos swoją drogą), wpadła mi do głowy pewna myśl: a może by tak skompilować mały ranking utworów, w których obok MC pojawiają się artyści rockowi? Przecież remake Techa to nie pierwsza okazja, kiedy w studiu spotkali się raperzy i rockmani/metalowcy z zamiarem stworzenia tracku/ów łączących „the best of both worlds”. Nieraz słyszeliśmy, że obok MC udzielają się wokaliści, albo że hiphopowy beat okraszony został gitarowymi riffami czy prawdziwą perkusją – ba, istnieją przecież całe zespoły bazujące na łączeniu hiphopowych produkcji z żywym instrumentarium – choćby The Roots. Swoją drogą, Rootsi nagrali ostatnio kolejny kollabo-album, prawda? Owszem, do tego z nie byle kim, bo z samym Elvisem Costello (premiera 17 września), kolejną muzyczną legendą!  

Widać więc, że kolaboracji rap-rock jest wiele… Są one na pewno zaskakujące i ciekawe, jednak czy wszystkie bez wyjątku są dobre? Nie, za nic w świecie. Istnieją kolaboracje RR fantastyczne, legendarne wręcz – a istnieją też takie, o których zapomnieć należy jak najszybciej, takie, które ewidentnie twórcom nie wyszły…

Chciałbym tedy zaprezentować w dwóch listach: top 10 najlepszych utworów powstałych ze współpracy raperów i rockmanów, oraz top 10 najgorszych tworów. Dziś więc – dziesiątka najlepszych. C’mon y’all, let’s rock this!

 

10. M.O.P. & Butch Vig – “How About Some Hardcore?”  (z albumu “Loud Rocks”, 2000)

Bo jak rozpoczynać, to z grubej rury. “How About Some Hardcore?” – pytali Billy Danze i Lil’Fame na swym pierwszym albumie na rewelacyjnym bicie DR Perioda. Moc, moc, i jeszcze raz moc.Sześć lat później, na potrzeby rap-rockowej składanki Loud Rocks, panowie postanowili jednak swój utwór spotęgować jeszcze bardziej, angażując do współpracy Butcha Viga – znakomitego perkusistę, człowieka, który na stałe zapisał się w annałach rocka, produkując album Nevermind Nirvany. Vig przybył, zobaczył – i dodał do „HASH?” (fajny skrót, swoją drogą) niesamowicie uzależniający nomen omen rytm perkusji i MOCARNE gitary. Jeśli przy słuchaniu tego nie odczuwasz ochoty szaleńczego machania łbem, jesteś oficjalnie nie z tej ziemi. "How About Some Hardcore?” – Hell yeah, bracie. „HASH?” – Jeszcze lepiej!

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5841","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]    

09. Necro feat. Sean Martin (Hatebreed), John  Tardy (Obituary) & Dan Lilker (Nuclear Assault) – “Insaneology” (z albumu “The Pre-Fix for Death”, 2004)

Necro albo się kocha, albo nienawidzi. OK, przesadzam, Necro się tylko nienawidzi. Jednakowoż nie sposób nie szanować gościa, który wyrobił sobie własną, niepodrabialną stylówę i podąża nią konsekwentnie tyle lat. Swój Death Rap Necro oparł nie tylko na lirykach tak brutalnych i dosadnych, że mózg staje – The Sexorcist od zawsze podkreśla swoje upodobanie do brutalnego, surowego, bezkompromisowego metalu. Wiele razy Necro zaprosił do współpracy prominentnych muzyków sceny metalowej i hardcore’owej – i lista gości, z którymi nagrywał, naprawdę robi wrażenie. Znajdują się na niej choćby muzycy m.in. z Deftonesów, Lamb of God, Shadows Fall, Testament, a nawet z takich tuzów jak Black Sabbath (Vinny Appice!), Anthraxa (sam Scott Ian!) i Megadeth (Dave Ellefson!). Naprawdę miałem problem, który utwór z bogatego dorobku Necro wybrać – jednak koniec końców zwyciężyło potężne „Insaneology”. O Cthulhu, jak ten joint niszczy bez litości. Basem zajął się wszechstronnie uzdolniony Dan Lilker (podobnie jak wymieniony wyżej Scott Ian, jeden z założycieli Anthraxu!), niesamowite rzeczy na wiośle wyczynia Sean Martin, eks-gitarzysta Hatebreed, a na dokładkę mamy też histeryczny, przeraźliwy wokal Johna Tardy’ego z legendarnego Obituary. A jeśli ta trójca was nie wykończy – jest też gospodarz, wypluwający na majku skoncentrowane ładunki czystego ZŁA. Miazga, po której nikt nie ocaleje.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5842","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]   

08. KJ-52 feat. Jon Micah Sumrall (Kutless) – “Are You Real?”(z albumu “Behind the Musik (A Boy Named Jonah)”, 2005)

„I rzekł KJ-52: Aż dotąd, nie dalej! Tu zapora dla twoich nadętych fal death rapu”!Bo nie możemy pozwolić, by zło zwyciężyło, prawda? Chrześcijański rap to terytorium jakoś często pomijane wśród fanów rapu… ja również przyznaję, że nie spoglądam w stronę Jerozolimy zbyt często (…więcej grzechów nie pamiętam). A szkoda, bo znaleźć tam można rzeczy naprawdę zacne – choćby ten znakomity track „chrześcijańskiego Eminema” rodem z Florydy. Świetna perka, bujający beat, rewelacyjny refren Jona Sumralla z zespołu Kutless - do tego naprawdę poruszający, szczery tekst, manifestujący wiarę KJ-52 w Boga. Świetna rzecz.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5843","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

07. Cypress Hill & Tom Morello – “Shut’em Down” (z albumu “Rise Up”, 2010)

Klik, klik, klikkliklikkliklik…!!!!  Uwaga, stwierdzono ogromne ilości czystego, nierozcieńczonego rockowego pierdolnięcia! To może oznaczać tylko jedno – Tom Morello jest w pobliżu. Byłemu gitarzyście RAtMu nieraz zdarzało się współpracować z „obywatelami MC” – jego mistrzowską grą na gitarze pobłogosławione zostały utwory m.in. Run DMC, Public Enemy, KRS-One’a i Bone Thugs-n-Harmony. Najbardziej jednak prominentnie Tom udzielił się na ostatnim albumie Cypress Hill, ziomali, którym rockowe brzmienia nie są obce – i okazało się to połączeniem doskonałym. Morello stworzył tu absolutną gitarową bombę (to solo w 2.30 urywa po prostu łby), na której B-Real i Sen Dog płyną… udanie, acz nie tak znowu rewelacyjnie, trzeba przyznać. Ale nie umniejsza to wcale poziomowi kawałka. Jest funkowo, jest epicko… cytując pewnego użytkownika YT: „IT’S TOM MOTHERFUCKING MORELLO WITH CYPRESS MOTHERFUCKING HILL”! ‘Nuff Said

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5845","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

06. Ill Bill feat. Howard Jones – “Babylon”(z albumu “The Hour of Reprisal”, 2008)

Mamy na liście Necro, przyszedł więc zaś czas na jego brata. Jestem zadeklarowanym sajkofanem albumu „The Hour of Reprisal”, a w szczególności kawałka „War is My Destiny” (o którym pisałem jakiś czas temu) z Maksem Cavalerą – poważnie zastanawiałem się, czy nie wstawić go na listę… Gdy wtem przypomniałem sobie, że jest jeszcze jeden kawałek z tej płyty, który uwielbiam całym moim czarnym sercem. To otwierający cały album „Babylon” z gościnnym udziałem Howarda Jonesa, do niedawna wokalisty Killswitch Engage – jedyny utwór w tym rankingu nie wsparty żywym bandem ani zniewalającymi arpeggiami (choć beat T-Raya ma w sobie ten świdrujący, gitarowy motyw….). Beat w ogóle jest niesamowity, szczególnie sposób, w jaki przechodzi z subtelnego, kobiecego chóru do ciężkiej, mrocznej jazdy, na której Billy Idol zapodaje nie mniej mroczne i ciężkie liryki. A refren Jonesa? Po prostu miazga. Mocny, czysty wokal stanowi doskonałe uzupełnienie surowego i szorstkiego głosu Ill Billa. „Babylon”. Po prostu w stu procentach epicki track. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5846","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

05. Del tha Funkee Homosapien & Dinosaur jr. – “Missing Link”(z albumu “Judgment Night – Music from the Motion Picture”, 1993)

Jest sobie taki thrillerek nakręcony w 1993 roku o nazwie „Sądna noc” z Emilio Estevezem i Cubą Goodingiem jr…. Nie chcę jednak pisać o samym filmie, ale o soundtracku do niego, bo ten jest iście zdumiewający. To wypełnione po brzegi kolaboracjami RR płyciwo to sen spełniony każdego muzycznego nerda. Tu panowie z Onyx spotykają się z Biohazardem (w mocarnym tytułowym tracku), Cypress Hill z Pearl Jamem, Slayer z Ice-T (!!!!), Sir Mix-a-Lot z Mudhoney (?!)… a wreszcie Del tha Funkee Homosapien, późniejszy Deltron Zero, z legendami alternatywnego rocka Dinosaur jr. Rozentuzjazmowany, energiczny Del radzi sobie świetnie – ale to Dinosaur jr. rządzą całym trackiem, dostarczając fe-no-me-nal-ne-go, opartego na nieco funkowym riffie podkładu. Świetny jest też hipnotyzujący refren J Mascisa, a końcowa solówka po prostu niszczy. Ogień, ogień, po trzykroć ogień.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5847","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

04. R.E.M. feat. Q-Tip – “The Outsiders” (z albumu “Around the Sun”, 2004)

Poprzednie kawałki na tej liście to ultra-bangery, eksplodujące mocą, niszczące wszystko na swej drodze… Ale tutaj – stop. „The Outsiders” to inna bajka. To pieśń refleksyjna. Subtelna. Nostalgiczna i przejmująca. Nigdy nie byłem wielkim fanem R.E.M. (mały hint – “zepsuł” ten znajdzie się też w części drugiej tego rankingu…), ale uwielbiam melancholijne rockowe ballady – a „The Outsiders” przypomina mi, dlaczego. Gitary, niespieszne tempo, poruszający wokal Michaela Stipe’a – wszystko tu tworzy magiczną atmosferę. Kawałek ten byłby świetny nawet bez Q-Tipa – ale The Abstract odnalazł się w „The Outsiders” rewelacyjnie, dając świetną, acz nieco krótką zwrotkę, i w żadnym razie nie burząc atmosfery. Końcowe wersy Q-Tipa – powtarzane „I am not afraid, I am not afraid” – autentycznie poruszają… 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5844","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

03. Beastie Boys & Kerry King (Slayer) – “No Sleep till Brooklyn”(z albumu “Licensed to Ill”, 1986)

Kto nie zna, niech zapadnie się pod ziemię. Natychmiast. OK… Co można napisać o „No Sleep ‘til Brooklyn”, czego jeszcze nie napisano? Nie mam pojęcia – wiem tylko, że ten kawałek MIAŻDŻY. Ale czemu się dziwić, jeśli za  partie gitarowe – ten prosty, ale niewiarygodnie skuteczny i uzależniający motyw (oparty na legendarnym T.N.T. AC/DC) , jak i roztapiające mózgi swą zajebistością solo – odpowiedzialny jest sam Kerry King (który na dodatek miał jednak kiedyś włosy)?  Dodajmy do tego fantastyczną, nieokiełznaną energię i entuzjazm Beastie Boysów oraz świetny teledysk, parodiujący glam-metalowy szał lat 80. -  i mamy klasyk trwalszy niż ze spiżu, absolutnie nieodzowny składnik każdej imprezy. Potęga.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5848","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

02. Run DMC feat. Steven Tyler & Joe Perry (Aerosmith)“Walk This Way” (z albumu “Raising Hell”, 1986)

Starałem się jak mogłem. Naprawdę. Nie ma żadnej zabawy w tworzeniu rankingu, w którym topowe miejsca są wiadome od razu. Bowiem gdy ktoś spyta o połączenie rocka z rapem, automatycznie pierwszym kollabo, jakie przychodzi do głowy, jest słynne spotkanie na jednym tracku Run DMC i Aerosmith. Chciałem, aby ta lista nie była przewidywalna, więc postanowiłem zrobić wszystko, aby ten track nie znalazł się w rankingu…. Jednak nie mogłem. Ten kawałek jest TAK dobry. Tzw. chemistry on track wszystkich zaangażowanych jest po prostu niesamowita – gitara Joe’a Perry’ego doskonale odnalazła się na beacie Jam Master Jaya, a wrzaski Stevena Tylera w refrenie brzmią doskonale. To nie tylko utwór znakomity, ale także ważny z historycznego punktu widzenia – to właśnie „Walk This Way” pomógł przebić się hip-hopowi do mainstreamu, szturmem wdzierając się na listę Billboard Hot 100 (zajmując 4 pozycję), i udowadniając, że mariaż elementów hip-hopowych i rockowych jest możliwy i może przynieść oszałamiające rezultaty. Żeby tego było mało, „Walk This Way” zilustrowany został kapitalnym teledyskiem. Nie dodaję już nic, bo jestem zajęty salutowaniem z szacunku. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5849","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

01. Public Enemy & Anthrax – “Bring the Noise”(z albumów Public Enemy – “Apocalypse ’91 – The Enemy Strikes Black”, 1991; Anthrax – “Attack of the Killer B’s”, 1991)

Tak jest – tylko jeden kawałek mógł odebrać Run DMC koronę i tytuł “najlepszego kollabo RR”. Pal licho przewidywalność - remake „Bring the Noise” z udziałem kapeli Scotta Iana to kawałek bezbłędny – po prostu. Gnający na łeb na szyję metalowy podkład – te mocarne bębny, te niesamowicie szybkie gitary - pod rymy Chucka D i wstawki Flavor Flava, które przeszły już do legendy (….YEEEEEEAAAAAH BWWWOOOOOIIIII!), niesamowita, niewiarygodna wręcz energia i chemia wszystkich grających, zaskakująco dobry rap Scotta Iana – i ten REFREN, rzeczywiście karzący – nie, zmuszający – do ogarnięcia dupska, pójścia w szaleńcze pogo i przyniesienia ze sobą tyle hałasu, na ile starczy sił. A nawet więcej. Nieśmiertelny klasyk, odpowiednik platynowego wzorca z Sevres dla kolaboracji rapowo-rockowej/metalowej. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"5850","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Run-D.M.C. "The Ave." (Diggin In The Videos #290)https://popkiller.kingapp.pl/2013-07-30,run-dmc-the-ave-diggin-in-the-videos-290https://popkiller.kingapp.pl/2013-07-30,run-dmc-the-ave-diggin-in-the-videos-290July 26, 2013, 10:48 pmDaniel WardzińskiCzasami trochę zbyt wcześnie nazywa się ludzi ikonami, przez co słowo to traci na znaczeniu, ale jeśli jest w rapie ktoś kto na takie określenie zasługuje, z pewnością jest to Run-D.M.C. Pierwsza rapowa ekipa, która mogła i zaczęła żyć jak gwiazdy rocka. Znani z energii płynącej z płyt, ale również (czy może przede wszystkim?) z niesamowitych show, w które zamieniali wtedy prawie każdy koncert. Każdy kto dorastał w latach 80. w gorszych dzielnicach Nowego Jorku, zapewne chciał mieć swoje superstary i być taki jak któryś z członków zespołu.Dzisiejsze video, to jeden z moich ulubionych teledysków Run-D.M.C. "The Ave.", singiel promujący piąty studyjny album zatytułowany "Back From Hell". Rok 1990. Uśmiechnięty i wyluzowany Jam Master Jay i dwójka niezawodnych frontmanów, w znakomitej formie."If it happened to him, it could happen to you/ Cause that's what's happenin on The Avenue". Świetne, bardzo stylowe zwrotki, jeden z najlepszych momentów DMC, który już wtedy borykał się ze swoimi alkoholowymi problemami. To wszystko na soczystym, funkującym na tyle na ile to tylko możliwe bicie JMJ, który dziś buja nie mniej niż wtedy. Wrzuć sobie na słuchawki i "check out the avenue".Niestety "Back From Hell" uznane zostało za nasłabszy album grupy i początek końca ich złotych lat. New jack swing nie trafił we wszystkie gusta, co jednak nie zmienia dla mnie nic w fakcie, że "The Ave" to świetny singiel, a fakt, że Run-D.M.C. Ś.P. Jam Master Jay ma dzisiaj ulicę nazwaną swoim imieniem w Queens, jest bardzo znaczący. Czasami trochę zbyt wcześnie nazywa się ludzi ikonami, przez co słowo to traci na znaczeniu, ale jeśli jest w rapie ktoś kto na takie określenie zasługuje, z pewnością jest to Run-D.M.C. Pierwsza rapowa ekipa, która mogła i zaczęła żyć jak gwiazdy rocka. Znani z energii płynącej z płyt, ale również (czy może przede wszystkim?) z niesamowitych show, w które zamieniali wtedy prawie każdy koncert. Każdy kto dorastał w latach 80. w gorszych dzielnicach Nowego Jorku, zapewne chciał mieć swoje superstary i być taki jak któryś z członków zespołu.

Dzisiejsze video, to jeden z moich ulubionych teledysków Run-D.M.C. "The Ave.", singiel promujący piąty studyjny album zatytułowany "Back From Hell". Rok 1990. Uśmiechnięty i wyluzowany Jam Master Jay i dwójka niezawodnych frontmanów, w znakomitej formie.

"If it happened to him, it could happen to you/ Cause that's what's happenin on The Avenue". Świetne, bardzo stylowe zwrotki, jeden z najlepszych momentów DMC, który już wtedy borykał się ze swoimi alkoholowymi problemami. To wszystko na soczystym, funkującym na tyle na ile to tylko możliwe bicie JMJ, który dziś buja nie mniej niż wtedy. Wrzuć sobie na słuchawki i "check out the avenue".

Niestety "Back From Hell" uznane zostało za nasłabszy album grupy i początek końca ich złotych lat. New jack swing nie trafił we wszystkie gusta, co jednak nie zmienia dla mnie nic w fakcie, że "The Ave" to świetny singiel, a fakt, że Run-D.M.C. Ś.P. Jam Master Jay ma dzisiaj ulicę nazwaną swoim imieniem w Queens, jest bardzo znaczący.

 

]]>
Video Dnia: DMC "I Got More Songs Than You"https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-03,video-dnia-dmc-i-got-more-songs-than-youhttps://popkiller.kingapp.pl/2010-07-03,video-dnia-dmc-i-got-more-songs-than-youJuly 3, 2010, 12:00 pmDaniel WardzińskiDMC "I Got More Songs Than You" (2010)Dlaczego: Bo powroty takich postaci trzeba obserwować, nawet kiedy nie wpełni spełniają nasze, wygórowane oczekiwania. Oceńcie to sami.

DMC "I Got More Songs Than You" (2010)

Dlaczego: Bo powroty takich postaci trzeba obserwować, nawet kiedy nie wpełni spełniają nasze, wygórowane oczekiwania. Oceńcie to sami.


]]>