popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) 40https://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17480/40November 15, 2024, 1:44 ampl_PL © 2024 Admin stronyDrake o braku odpowiedzi na diss Pushy T i "zdradzie" Kanye Westahttps://popkiller.kingapp.pl/2018-10-15,drake-o-braku-odpowiedzi-na-diss-pushy-t-i-zdradzie-kanye-westahttps://popkiller.kingapp.pl/2018-10-15,drake-o-braku-odpowiedzi-na-diss-pushy-t-i-zdradzie-kanye-westaOctober 15, 2018, 8:18 pmGary Tyler LisW zeszły piątek Drake był gościem w programie prowadzonym przez LeBrona Jamesa „The Shop”. Podczas wywiadu raper wyjawił dlaczego nie odpowiedział na drugi diss Pushy T, a także dlaczego uważa, iż został wykorzystany przez Kanye Westa.Wywiad ten zaczął się od niewinnych rozmów na tematy związane z luksusowym życiem i problemami gwiazd. Troszkę bardziej poważnie zrobiło się, kiedy konwersacja zeszła na temat akcji z Pushą T i Kanye Westem. Drake wyjawił wtedy dlaczego uważa, iż został oszukany i wykorzystany przez Ye, po tym jak został zaproszony do Wyoming, gdzie szef G.O.O.D. Music pracował nad nowymi projektami.-Na początku kupił mnie swoją tanią gadką […], mówił, że musimy współpracować, żebym pokazał mu swoją nową muzykę, nawet mimo faktu, iż nie lubię tego robić. Wszyscy siedzieliśmy w studiu i chyba wszyscy poczuliśmy tę atmosferę wzajemnej adoracji. Zagrałem mu więc moje nowe utwory i wyjawiłem, kiedy mam zamiar wypuścić płytę. - zaczął Drake.-Kanye zagrał mi bit do „Lift Yourself”, a następnie powiedział „Jeśli chcesz możesz go mieć”. Byłem strasznie podjarany więc zacząłem pisać tekst do tego bitu. Zaraz po tym Ye zaprosił mnie do Wyoming. Mój producent [Noah „40” Shebib] pojechał do Wyoming dzień wcześniej, zadzwonił do mnie i mówił „Stary, coś jest nie tak jak powinno, on pracuje nad swoim albumem”. Zdziwiło mnie to, bo Kanye mówił, że chce pracować nad moimi projektami, że tylko pokaże mi kilka bitów, i że nie będzie wypuszczał nic do października, może listopada. W każdym razie pojechałem tam, żeby zobaczyć o co chodzi - kontynuował raper.-Wyszło na to, że większość czasu spędziłem tam pracując nad jego projektami, podsuwając mu co chwilę nowe pomysły. Oprócz tego zagrałem mu „March 14th” i pokazałem mu zdjęcie mojego syna. Mówiłem, że mam problemy z matką mojego dziecka i takie tam. A następnego dnia budzę się i widzę te wszystkie daty premier jego najnowszych albumów. Kilka dni później wysłał mi wiadomość w stylu „Ziom, kocham Cie jak brata”, a następnie wypuszcza „Lift Yourself”, na którym nawija totalnie bez sensu. Pomyślałem sobie, że ten gość mnie troluje, więc się od nich totalnie odciąłem. Kilka tygodni później wychodzi pierwsza płyta, a na niej diss na mnie, który wyprodukował sam Ye. Ja mu pomagam jak kumplowi, a on wypuszcza na mnie diss? - wyjaśnił.Oprócz opisania sytuacji z Kanye, Kanadyjczyk wypowiedział się także o samym dissie Pushy T. Wbrew powszechnej opinii Drake nie był zły za to, że King Push zaatakował jego rodzinę, ale za wers skierowany w stronę jego producenta 40. Mowa tu o wersie: “OVO 40, hunched over like he 80—tick, tick, tick/How much time he got? That man is sick, sick, sick.”-Ludzie uwielbiają bitwy rapowe, uwielbiają mówić, że tutaj nie ma żadnych granic. Ale chodzi o to, że te kurewskie granice jednak istnieją - mówił - Powiem Wam jedno: wiedziałem, że poruszą temat mojego dziecka, mojej rodziny. To po prostu się sprzedało, rozumiem to. Ta cała akcja ze mną jako tatą, mamą mojego dziecka, jebać to… i tak nie znacie mojej rodziny. Ale życzenie śmierci mojemu kumplowi, który choruje na SM [stwardnienie rozsiane] było przesadą. […] Kiedy zaczynasz nawijać o takich tematach, musisz zapłacić za to pewną cenę. Musisz liczyć się z tym, że ktoś Ci w końcu spuści ostry wpierdol. W tym momencie stwierdziłem, że cała akcja dobiegła końca, i że nie będę wspierał jego kariery, odpowiadając mu kolejnym utworem. To był dla mnie koniec ‚beefu’. - zakończył Drake.Drake talking about Kanye #TheShopHBO pic.twitter.com/jnKlhNfEUY— Tyler Conway (@jtylerconway) 13 października 2018 Do wywiadu odniósł się jedynie Pusha T, który bardzo krótko skomentował wypowiedź Drake’a pod jednym z postów na Instagramie. Jeden z postów pod skrótem z wywiadu mówił „Drake będzie walczył z Pushą o swojego producenta, ale nie o swojego syna”, na co King Push odpowiedział kilkoma płaczącymi ze śmiechu emotkami. # #drake #pushat #storyofadidon #lebron #hbo #kanyewest #rap #hiphop #blackamericanculture #rapbeef #rap #blackamericanculture #africandiaspora #hiphop #RVA #DC #BMORE #hbcu #memes #funnymemes #20likes #explore #travel #politics #comedy #hoodmemes #hoodclips #music Post udostępniony przez ALTRU DIRECT (@altru_ig) Paź 13, 2018 o 6:02 PDT A co Wy sądzicie o całej akcji? Czy według Was Pusha przekroczył granicę ze swoim dissem? A może to Drake jest mięczakiem, który nie potrafi przyjąć na klatę kilku ostrych wersów?W zeszły piątek Drake był gościem w programie prowadzonym przez LeBrona Jamesa „The Shop”. Podczas wywiadu raper wyjawił dlaczego nie odpowiedział na drugi diss Pushy T, a także dlaczego uważa, iż został wykorzystany przez Kanye Westa.


Wywiad ten zaczął się od niewinnych rozmów na tematy związane z luksusowym życiem i problemami gwiazd. Troszkę bardziej poważnie zrobiło się, kiedy konwersacja zeszła na temat akcji z Pushą T i Kanye Westem. Drake wyjawił wtedy dlaczego uważa, iż został oszukany i wykorzystany przez Ye, po tym jak został zaproszony do Wyoming, gdzie szef G.O.O.D. Music pracował nad nowymi projektami.

-Na początku kupił mnie swoją tanią gadką […], mówił, że musimy współpracować, żebym pokazał mu swoją nową muzykę, nawet mimo faktu, iż nie lubię tego robić. Wszyscy siedzieliśmy w studiu i chyba wszyscy poczuliśmy tę atmosferę wzajemnej adoracji. Zagrałem mu więc moje nowe utwory i wyjawiłem, kiedy mam zamiar wypuścić płytę. - zaczął Drake.

-Kanye zagrał mi bit do „Lift Yourself”, a następnie powiedział „Jeśli chcesz możesz go mieć”. Byłem strasznie podjarany więc zacząłem pisać tekst do tego bitu. Zaraz po tym Ye zaprosił mnie do Wyoming. Mój producent [Noah „40” Shebib] pojechał do Wyoming dzień wcześniej, zadzwonił do mnie i mówił „Stary, coś jest nie tak jak powinno, on pracuje nad swoim albumem”. Zdziwiło mnie to, bo Kanye mówił, że chce pracować nad moimi projektami, że tylko pokaże mi kilka bitów, i że nie będzie wypuszczał nic do października, może listopada. W każdym razie pojechałem tam, żeby zobaczyć o co chodzi - kontynuował raper.

-Wyszło na to, że większość czasu spędziłem tam pracując nad jego projektami, podsuwając mu co chwilę nowe pomysły. Oprócz tego zagrałem mu „March 14th” i pokazałem mu zdjęcie mojego syna. Mówiłem, że mam problemy z matką mojego dziecka i takie tam. A następnego dnia budzę się i widzę te wszystkie daty premier jego najnowszych albumów. Kilka dni później wysłał mi wiadomość w stylu „Ziom, kocham Cie jak brata”, a następnie wypuszcza „Lift Yourself”, na którym nawija totalnie bez sensu. Pomyślałem sobie, że ten gość mnie troluje, więc się od nich totalnie odciąłem. Kilka tygodni później wychodzi pierwsza płyta, a na niej diss na mnie, który wyprodukował sam Ye. Ja mu pomagam jak kumplowi, a on wypuszcza na mnie diss? - wyjaśnił.

Oprócz opisania sytuacji z Kanye, Kanadyjczyk wypowiedział się także o samym dissie Pushy T. Wbrew powszechnej opinii Drake nie był zły za to, że King Push zaatakował jego rodzinę, ale za wers skierowany w stronę jego producenta 40. Mowa tu o wersie: “OVO 40, hunched over like he 80—tick, tick, tick/How much time he got? That man is sick, sick, sick.”

-Ludzie uwielbiają bitwy rapowe, uwielbiają mówić, że tutaj nie ma żadnych granic. Ale chodzi o to, że te kurewskie granice jednak istnieją - mówił - Powiem Wam jedno: wiedziałem, że poruszą temat mojego dziecka, mojej rodziny. To po prostu się sprzedało, rozumiem to. Ta cała akcja ze mną jako tatą, mamą mojego dziecka, jebać to… i tak nie znacie mojej rodziny. Ale życzenie śmierci mojemu kumplowi, który choruje na SM [stwardnienie rozsiane] było przesadą. […] Kiedy zaczynasz nawijać o takich tematach, musisz zapłacić za to pewną cenę. Musisz liczyć się z tym, że ktoś Ci w końcu spuści ostry wpierdol. W tym momencie stwierdziłem, że cała akcja dobiegła końca, i że nie będę wspierał jego kariery, odpowiadając mu kolejnym utworem. To był dla mnie koniec ‚beefu’. - zakończył Drake.

Do wywiadu odniósł się jedynie Pusha T, który bardzo krótko skomentował wypowiedź Drake’a pod jednym z postów na Instagramie.  Jeden z postów pod skrótem z wywiadu mówił „Drake będzie walczył z Pushą o swojego producenta, ale nie o swojego syna”, na co King Push odpowiedział kilkoma płaczącymi ze śmiechu emotkami.


A co Wy sądzicie o całej akcji? Czy według Was Pusha przekroczył granicę ze swoim dissem? A może to Drake jest mięczakiem, który nie potrafi przyjąć na klatę kilku ostrych wersów?

]]>
Drake "Thank Me Later" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-30,drake-thank-me-later-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-30,drake-thank-me-later-recenzjaJanuary 4, 2014, 3:38 pmDaniel WardzińskiCzy jest możliwość, żeby nie zostać gwiazdą wydając album w Young Money, mając na albumie Jaya-Z, Weezy'ego, Alicię Keys, T.I.'a, Young Jeezyego i jeszcze pare pewnych gwiazd? Pewnie, że jest. Trzeba tylko być zupełnym beztalenciem. Tego Drake'owi zarzucić nie można.Młody gwiazdor z Kanady przez ostatnich kilkanaście miesięcy ciężko pracował, żeby jego materiał był komercyjnym sukcesem. Mnóstwo koncertów, featuringi, wielkie kolaboracje, programy dokumentalne i klipy... Efektem jest ponad 400 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w pierwszym tygodniu. Jak w tym kontekście wygląda warstwa artystyczna tego albumu?Dla mnie zdecydowanie nużąco. Spodziewałem się powiewu świeżości i zupełnie nowej jakości w muzyce z pogranicza hip-hopu, r'n'b i popu. Nie dostałem tego. Drake to duży talent, który ciągle nad sobą pracuje i nie mam zamiaru tego podważać. Potrafi nie tylko rzucić bardzo dobrym, zjadliwym i celnym wersem, ale też przyzwoicie zaśpiewać, wytworzyć klimat i napisać numer pełen emocji. Ma bardzo duży potencjał, którego na tym albumie nie wykorzystał, a już na pewno nie wykorzystał go w pełni. Mamy tutaj parę kawałków wyróżniających się na plus, jak np. świetne otwierające płytę "Fireworks", singlowe "Over" czy całkiem przyjemne "Show Me A Good Time". Zarazem aż roi się tutaj od popierdółek, które brzmią jak typowa, mainstreamowa muzyka dla średnio rozgarniętych nastolatków. Nowe brzmienie, o które mieli zadbać przede wszystkim 40 i Boi-1da wcale nie jest dla mnie tak zachęcające jak się spodziewałem. Początkowo niby brzmi ok, jest to coś nowego, zdarzają się naprawdę sympatyczne perełki, ale na dłuższą metę przy tej płycie można zasnąć.Nie do końca rozumiem tezę forsowaną przez część dziennikarzy muzycznych, wedle której wszystko co jest nowe, jest dobre. W "Thank Me Later" jest coś wyjątkowego i świeżego, ale dla mnie nie jest to wartość tak wielka jak zapowiadano. Dla mnie to tylko trochę gorsza wersja "Man On The Moon", ze znacznie lepszą promocją. Nawet stawiając trójkę czuję, że trochę naciągam. To z szacunku dla talentu tego Kanadyjczyka. Może podziękuję mu później. Narazie niespecjalnie jest za co. Wolałbym w radio słyszeć to niż to co lata najczęściej, ale to wątpliwy komplement.Czy jest możliwość, żeby nie zostać gwiazdą wydając album w Young Money, mając na albumie Jaya-Z, Weezy'ego, Alicię Keys, T.I.'a, Young Jeezyego i jeszcze pare pewnych gwiazd? Pewnie, że jest. Trzeba tylko być zupełnym beztalenciem. Tego Drake'owi zarzucić nie można.

Młody gwiazdor z Kanady przez ostatnich kilkanaście miesięcy ciężko pracował, żeby jego materiał był komercyjnym sukcesem. Mnóstwo koncertów, featuringi, wielkie kolaboracje, programy dokumentalne i klipy... Efektem jest ponad 400 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w pierwszym tygodniu. Jak w tym kontekście wygląda warstwa artystyczna tego albumu?

Dla mnie zdecydowanie nużąco. Spodziewałem się powiewu świeżości i zupełnie nowej jakości w muzyce z pogranicza hip-hopu, r'n'b i popu. Nie dostałem tego. Drake to duży talent, który ciągle nad sobą pracuje i nie mam zamiaru tego podważać. Potrafi nie tylko rzucić bardzo dobrym, zjadliwym i celnym wersem, ale też przyzwoicie zaśpiewać, wytworzyć klimat i napisać numer pełen emocji. Ma bardzo duży potencjał, którego na tym albumie nie wykorzystał, a już na pewno nie wykorzystał go w pełni.

Mamy tutaj parę kawałków wyróżniających się na plus, jak np. świetne otwierające płytę "Fireworks", singlowe "Over"  czy całkiem przyjemne "Show Me A Good Time". Zarazem aż roi się tutaj od popierdółek, które brzmią jak typowa, mainstreamowa muzyka dla średnio rozgarniętych nastolatków. Nowe brzmienie, o które mieli zadbać przede wszystkim 40 i Boi-1da wcale nie jest dla mnie tak zachęcające jak się spodziewałem. Początkowo niby brzmi ok, jest to coś nowego, zdarzają się naprawdę sympatyczne perełki, ale na dłuższą metę przy tej płycie można zasnąć.

Nie do końca rozumiem tezę forsowaną przez część dziennikarzy muzycznych, wedle której wszystko co jest nowe, jest dobre. W "Thank Me Later" jest coś wyjątkowego i świeżego, ale dla mnie nie jest to wartość tak wielka jak zapowiadano. Dla mnie to tylko trochę gorsza wersja "Man On The Moon", ze znacznie lepszą promocją. Nawet stawiając trójkę czuję, że trochę naciągam. To z szacunku dla talentu tego Kanadyjczyka. Może podziękuję mu później. Narazie niespecjalnie jest za co. Wolałbym w radio słyszeć to niż to co lata najczęściej, ale to wątpliwy komplement.

]]>