popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Thank Me Laterhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17478/Thank-Me-LaterNovember 15, 2024, 7:10 ampl_PL © 2024 Admin stronyDrake "Thank Me Later" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-30,drake-thank-me-later-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-30,drake-thank-me-later-recenzjaJanuary 4, 2014, 3:38 pmDaniel WardzińskiCzy jest możliwość, żeby nie zostać gwiazdą wydając album w Young Money, mając na albumie Jaya-Z, Weezy'ego, Alicię Keys, T.I.'a, Young Jeezyego i jeszcze pare pewnych gwiazd? Pewnie, że jest. Trzeba tylko być zupełnym beztalenciem. Tego Drake'owi zarzucić nie można.Młody gwiazdor z Kanady przez ostatnich kilkanaście miesięcy ciężko pracował, żeby jego materiał był komercyjnym sukcesem. Mnóstwo koncertów, featuringi, wielkie kolaboracje, programy dokumentalne i klipy... Efektem jest ponad 400 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w pierwszym tygodniu. Jak w tym kontekście wygląda warstwa artystyczna tego albumu?Dla mnie zdecydowanie nużąco. Spodziewałem się powiewu świeżości i zupełnie nowej jakości w muzyce z pogranicza hip-hopu, r'n'b i popu. Nie dostałem tego. Drake to duży talent, który ciągle nad sobą pracuje i nie mam zamiaru tego podważać. Potrafi nie tylko rzucić bardzo dobrym, zjadliwym i celnym wersem, ale też przyzwoicie zaśpiewać, wytworzyć klimat i napisać numer pełen emocji. Ma bardzo duży potencjał, którego na tym albumie nie wykorzystał, a już na pewno nie wykorzystał go w pełni. Mamy tutaj parę kawałków wyróżniających się na plus, jak np. świetne otwierające płytę "Fireworks", singlowe "Over" czy całkiem przyjemne "Show Me A Good Time". Zarazem aż roi się tutaj od popierdółek, które brzmią jak typowa, mainstreamowa muzyka dla średnio rozgarniętych nastolatków. Nowe brzmienie, o które mieli zadbać przede wszystkim 40 i Boi-1da wcale nie jest dla mnie tak zachęcające jak się spodziewałem. Początkowo niby brzmi ok, jest to coś nowego, zdarzają się naprawdę sympatyczne perełki, ale na dłuższą metę przy tej płycie można zasnąć.Nie do końca rozumiem tezę forsowaną przez część dziennikarzy muzycznych, wedle której wszystko co jest nowe, jest dobre. W "Thank Me Later" jest coś wyjątkowego i świeżego, ale dla mnie nie jest to wartość tak wielka jak zapowiadano. Dla mnie to tylko trochę gorsza wersja "Man On The Moon", ze znacznie lepszą promocją. Nawet stawiając trójkę czuję, że trochę naciągam. To z szacunku dla talentu tego Kanadyjczyka. Może podziękuję mu później. Narazie niespecjalnie jest za co. Wolałbym w radio słyszeć to niż to co lata najczęściej, ale to wątpliwy komplement.Czy jest możliwość, żeby nie zostać gwiazdą wydając album w Young Money, mając na albumie Jaya-Z, Weezy'ego, Alicię Keys, T.I.'a, Young Jeezyego i jeszcze pare pewnych gwiazd? Pewnie, że jest. Trzeba tylko być zupełnym beztalenciem. Tego Drake'owi zarzucić nie można.

Młody gwiazdor z Kanady przez ostatnich kilkanaście miesięcy ciężko pracował, żeby jego materiał był komercyjnym sukcesem. Mnóstwo koncertów, featuringi, wielkie kolaboracje, programy dokumentalne i klipy... Efektem jest ponad 400 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w pierwszym tygodniu. Jak w tym kontekście wygląda warstwa artystyczna tego albumu?

Dla mnie zdecydowanie nużąco. Spodziewałem się powiewu świeżości i zupełnie nowej jakości w muzyce z pogranicza hip-hopu, r'n'b i popu. Nie dostałem tego. Drake to duży talent, który ciągle nad sobą pracuje i nie mam zamiaru tego podważać. Potrafi nie tylko rzucić bardzo dobrym, zjadliwym i celnym wersem, ale też przyzwoicie zaśpiewać, wytworzyć klimat i napisać numer pełen emocji. Ma bardzo duży potencjał, którego na tym albumie nie wykorzystał, a już na pewno nie wykorzystał go w pełni.

Mamy tutaj parę kawałków wyróżniających się na plus, jak np. świetne otwierające płytę "Fireworks", singlowe "Over"  czy całkiem przyjemne "Show Me A Good Time". Zarazem aż roi się tutaj od popierdółek, które brzmią jak typowa, mainstreamowa muzyka dla średnio rozgarniętych nastolatków. Nowe brzmienie, o które mieli zadbać przede wszystkim 40 i Boi-1da wcale nie jest dla mnie tak zachęcające jak się spodziewałem. Początkowo niby brzmi ok, jest to coś nowego, zdarzają się naprawdę sympatyczne perełki, ale na dłuższą metę przy tej płycie można zasnąć.

Nie do końca rozumiem tezę forsowaną przez część dziennikarzy muzycznych, wedle której wszystko co jest nowe, jest dobre. W "Thank Me Later" jest coś wyjątkowego i świeżego, ale dla mnie nie jest to wartość tak wielka jak zapowiadano. Dla mnie to tylko trochę gorsza wersja "Man On The Moon", ze znacznie lepszą promocją. Nawet stawiając trójkę czuję, że trochę naciągam. To z szacunku dla talentu tego Kanadyjczyka. Może podziękuję mu później. Narazie niespecjalnie jest za co. Wolałbym w radio słyszeć to niż to co lata najczęściej, ale to wątpliwy komplement.

]]>