popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Dot Rottenhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17317/Dot-RottenNovember 15, 2024, 4:21 ampl_PL © 2024 Admin stronyMaxsta "The Maxtape" (Oi! #2)https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-09,maxsta-the-maxtape-oi-2https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-09,maxsta-the-maxtape-oi-2December 28, 2013, 8:06 pmMarcin GontarzMłodzi grajmowcy w starych betach. Starzy grajmowcy w nowych corvettach. Tak to z grubsza wygląda w tej chwili. Ojciec chrzestny gra electro, a reszta gra jak w Stanach. Prawdziwy grime został na podwórkach i ulicach pomiędzy domkami z brunatnej cegły. Małolaty chodzą do szkoły, albo kręcą ciemne interesy, a w słuchawkach gra im Roll Deep, czy Kano, na którym się wychowali. Pirackie radia, fristajle nagrywane na youtube'a i undergroundowe koncerty dają możliwość zaprezentowania się szerszej publiczności. Motywują ci, którym się udało, a wizja Wileya wyciągającego pomocną dłoń jest cichym marzeniem każdego żółtodzioba. Wielu chce, nie każdy może dlatego szybciutko odpadają sezonowi zajawkowicze. Wygrywają ci, którzy szlifują flow i nie poddają się tak łatwo.Gdzieś w tym wszystkim siedzi młody Maxwell z wschodniego LDN. Nagrywa swoje numery i dużo rymuje z koleżkami na podwórku. Wczoraj matka przycięła go na paleniu szlugów, więc chyba może pożegnać się z obiecaną kasą na studio. Gadał ostatnio z jednym znanym raperem na temat featu, ale ten też chce za to hajs. Najchętniej przytuliłby trochę siana za wersy i wtedy można by na ten temat porozmawiać, ale to błędne koło. A z resztą. I tak jak patrzy na wygibasy raperów w TV to nóż mu się w kieszeni otwiera. Ma na karku naście lat i od środka rozpierdala go chęć nagrania naprawdę tłustego jointa. Pomysłów mnóstwo, ale gorzej z ich realizacją. Rzuciłby to dawno, ale coś w środku korci żeby udowodnić hejterom, że jest czegoś wart. W końcu jest już prawie dorosły, więc wypadałoby zacząć się tak zachowywać. Zrobić coś dużego, mądrego, a nie rozbijać się z flaszką po nocnych autobusach. Z drugiej strony życie też depcze wyobraźnię i rozwiązuje sznurówki kiedy tylko chce się ruszyć za czymś pożytecznym. Jedyne co pozostaje to determinacja i konsekwentne dążenie do celu, więc nadal pisze teksty i czeka na swój moment.Minęło trochę czasu, a Maxsta swoje wzloty i upadki zamienił na wersy. Nagrał bardzo liryczny album z dojrzałymi tekstami i ciekawymi spostrzeżeniami na temat rap-biznesu. Opowiada o czasach kiedy był jednym z tysiąca emce i co zrobił żeby się z tego tłumu wyróżnić ("Second chance"). Jak spotkał się z Wileyem ("Talent") i co obiecał matce ("I promise"). Dlaczego warto wrócić do grime'u i kto na scenie jest wart szacunku ("Back to grime"). Jak zachowują się jego rówieśnicy ("Nowadays") i czemu społeczeństwo go nie rozumie ("They dont understand"). Wszystko nawinięte naprawdę szczerze i od serca. To co wyróżnia "Maxtape" to determinacja i potężna siła kryjąca się w słowach rapera. Jeśli jest osoba, która może wsadzić grime z powrotem na tron, to prawdopodobnie jest to Maxsta. Otwarcie manifestuje, że nie ma zamiaru naginać swoich zasad i gustów muzycznych tylko po to żeby zagrali go w telewizji. Tym samym wybrał trudniejszą drogę, bo gra klasyczny grime, ale w odświeżonej wersji. Wszystko co do tej pory osiągnął to ciężka praca, a ciężko zarobione pieniądze wydaje się rozsądniej, dlatego uniknął napływu wody sodowej do głowy. Jego teksty i treść w nich zawarta to esencja "Maxtape'u".Słuchając płyty, każdy stary grajmowiec musi zmierzyć się z naprawdę poważnym życiowy dylematem. Z jednej strony Maxsta ryjący łeb co jedną to lepszą linijką, a z drugiej mistrzowskie bity Rude Kida, Bless Beatsa, Swindle'a, Targeta, czy Danny'ego Weeda. Klasyczna grime'owa rytmika i instrumentarium. Dużo ostrych smyków i garażowych basów. Szybkie tempo i mocne uderzenia. Powyciągane niskie tony, tłuste leady i przebiegi piłokształtne. Nawet wolniejsze i bardziej wczuwkowe numery, które w wersji grime zazwyczaj wypadają blado, tutaj zdecydowanie są na plus. Nie ma opcji żeby ogarnąć ten album za pierwszym razem. Zwłaszcza, że ma tendencję do zawieszania się na dłuższą chwilę przy poszczególnych kawałkach. Pierwszy, drugi, trzeci, czy trzynasty odsłuch - każdy jest odkrywaniem czegoś nowego. Przewijaniem do poprzedniego wersu i katowaniem w kółko dobrego bitu. "Maxstape" cieszy szczególnie, że to produkcja z datą 2010. Młodzi grajmowcy w starych betach. Starzy grajmowcy w nowych corvettach. Tak to z grubsza wygląda w tej chwili. Ojciec chrzestny gra electro, a reszta gra jak w Stanach. Prawdziwy grime został na podwórkach i ulicach pomiędzy domkami z brunatnej cegły. Małolaty chodzą do szkoły, albo kręcą ciemne interesy, a w słuchawkach gra im Roll Deep, czy Kano, na którym się wychowali. Pirackie radia, fristajle nagrywane na youtube'a i undergroundowe koncerty dają możliwość zaprezentowania się szerszej publiczności. Motywują ci, którym się udało, a wizja Wileya wyciągającego pomocną dłoń jest cichym marzeniem każdego żółtodzioba. Wielu chce, nie każdy może dlatego szybciutko odpadają sezonowi zajawkowicze. Wygrywają ci, którzy szlifują flow i nie poddają się tak łatwo.Gdzieś w tym wszystkim siedzi młody Maxwell z wschodniego LDN. Nagrywa swoje numery i dużo rymuje z koleżkami na podwórku. Wczoraj matka przycięła go na paleniu szlugów, więc chyba może pożegnać się z obiecaną kasą na studio. Gadał ostatnio z jednym znanym raperem na temat featu, ale ten też chce za to hajs. Najchętniej przytuliłby trochę siana za wersy i wtedy można by na ten temat porozmawiać, ale to błędne koło. A z resztą. I tak jak patrzy na wygibasy raperów w TV to nóż mu się w kieszeni otwiera. Ma na karku naście lat i od środka rozpierdala go chęć nagrania naprawdę tłustego jointa. Pomysłów mnóstwo, ale gorzej z ich realizacją. Rzuciłby to dawno, ale coś w środku korci żeby udowodnić hejterom, że jest czegoś wart. W końcu jest już prawie dorosły, więc wypadałoby zacząć się tak zachowywać. Zrobić coś dużego, mądrego, a nie rozbijać się z flaszką po nocnych autobusach. Z drugiej strony życie też depcze wyobraźnię i rozwiązuje sznurówki kiedy tylko chce się ruszyć za czymś pożytecznym. Jedyne co pozostaje to determinacja i konsekwentne dążenie do celu, więc nadal pisze teksty i czeka na swój moment.

Minęło trochę czasu, a Maxsta swoje wzloty i upadki zamienił na wersy. Nagrał bardzo liryczny album z dojrzałymi tekstami i ciekawymi spostrzeżeniami na temat rap-biznesu. Opowiada o czasach kiedy był jednym z tysiąca emce i co zrobił żeby się z tego tłumu wyróżnić ("Second chance"). Jak spotkał się z Wileyem ("Talent") i co obiecał matce ("I promise"). Dlaczego warto wrócić do grime'u i kto na scenie jest wart szacunku ("Back to grime"). Jak zachowują się jego rówieśnicy ("Nowadays") i czemu społeczeństwo go nie rozumie ("They dont understand"). Wszystko nawinięte naprawdę szczerze i od serca. To co wyróżnia "Maxtape" to determinacja i potężna siła kryjąca się w słowach rapera. Jeśli jest osoba, która może wsadzić grime z powrotem na tron, to prawdopodobnie jest to Maxsta. Otwarcie manifestuje, że nie ma zamiaru naginać swoich zasad i gustów muzycznych tylko po to żeby zagrali go w telewizji. Tym samym wybrał trudniejszą drogę, bo gra klasyczny grime, ale w odświeżonej wersji. Wszystko co do tej pory osiągnął to ciężka praca, a ciężko zarobione pieniądze wydaje się rozsądniej, dlatego uniknął napływu wody sodowej do głowy. Jego teksty i treść w nich zawarta to esencja "Maxtape'u".

Słuchając płyty, każdy stary grajmowiec musi zmierzyć się z naprawdę poważnym życiowy dylematem. Z jednej strony Maxsta ryjący łeb co jedną to lepszą linijką, a z drugiej mistrzowskie bity Rude Kida, Bless Beatsa, Swindle'a, Targeta, czy Danny'ego Weeda. Klasyczna grime'owa rytmika i instrumentarium. Dużo ostrych smyków i garażowych basów. Szybkie tempo i mocne uderzenia. Powyciągane niskie tony, tłuste leady i przebiegi piłokształtne. Nawet wolniejsze i bardziej wczuwkowe numery, które w wersji grime zazwyczaj wypadają blado, tutaj zdecydowanie są na plus. Nie ma opcji żeby ogarnąć ten album za pierwszym razem. Zwłaszcza, że ma tendencję do zawieszania się na dłuższą chwilę przy poszczególnych kawałkach. Pierwszy, drugi, trzeci, czy trzynasty odsłuch - każdy jest odkrywaniem czegoś nowego. Przewijaniem do poprzedniego wersu i katowaniem w kółko dobrego bitu. "Maxstape" cieszy szczególnie, że to produkcja z datą 2010.




]]>