popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Naughty By Naturehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17304/Naughty-By-NatureJuly 7, 2024, 3:57 pmpl_PL © 2024 Admin stronyTreach "Biggie nie wrobił 2Paca. Bał się gangsterów wokół siebie"https://popkiller.kingapp.pl/2017-07-06,treach-biggie-nie-wrobil-2paca-bal-sie-gangsterow-wokol-siebiehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-06,treach-biggie-nie-wrobil-2paca-bal-sie-gangsterow-wokol-siebieJuly 5, 2017, 7:47 pmMarcin NataliOprócz bycia jednym z ulubionych MC's Eminema (o czym mogliśmy się przekonać oglądając dokument "Art of Rap" Ice-T), Treach jako charyzmatyczny lider Naughty By Nature osiągnął bardzo wiele. Powszechnie też wiadomo, że raper z nieciekawych rejonów New Jersey i współautor "Hip Hop Hooray" był bliskim przyjacielem Tupaca Shakura. Obaj panowie poznali się jeszcze gdy świat w ogóle o nich nie słyszał, a zamiast gwiazdami wieczoru byli tancerzami na koncertach Digital Underground i Queen Latifah. Błyskawiczna kariera zarówno Paca, jak i Treacha, nie osłabiła ich więzi, mieli też okazję współpracować nie raz na gruncie muzycznym. Za sprawą 2Paca, Treach poznał też The Notoriousa B.I.G. - było to jeszcze w latach, kiedy obaj MC's się kumplowali i nikt nie spodziewał się, że za parę lat ich relacje zmienią się tak diametralnie...W ostatnim wywiadzie z Vlad TV, Trigger Treach opowiedział dokładnie o genezie beefu Paca z Biggiem, czyli strzelaninie w lobby budynku Quad Studios w Nowym Jorku w listopadzie 1994 roku, w wyniku której Pac został obrabowany i postrzelony 5 razy. MC podzielił się też swoim zdaniem na temat domniemanego udziału Biggiego w przygotowaniu tego ataku i wyjaśnił, skąd wynikło całe późniejsze nieporozumienie, które eskalowało do rangi największego beefu w historii hip-hopu.Kiedy już Pac zapoznał mnie z Biggiem, Biggie był moim człowiekiem, kumasz? W tamtym czasie Pac nie rozumiał tego, że Biggie nie był ulicznikiem. Był jednym z najlepszych w historii i niesamowitym tekściarzem, ale Biggie po prostu opowiadał historie getta, w którym się wychował. Pomimo późniejszego beefu na linii Death Row - Bad Boy, Treach nigdy nie opowiedział się po którejś ze stron, pozostając lojalnym wobec obu przyjaciół. W wywiadzie Vlad TV raper z pełnym przekonaniem odrzucił podejrzenia 2Paca, jakoby Notorious w jakimkolwiek stopniu maczał palce w "zasadzce" w Quad Studios. Pozwólcie, że wam coś teraz wyjaśnię odnośnie tego, co wydarzyło się w Quad Studios. Biggie miał w swoim otoczeniu wielu prawdziwych, autentycznych gangsterów z ulicy. Pac nie rozumiał, że Biggie... Pewnie bał się tych skur*ieli, ale miał miłość dla Paca. Problem Paca polegał na tym, że Biggie nie potrafił wskazać mu tych, którzy go napadli.W podobnych sytuacjach, które miały miejsce wcześniej, Tupac umiał negocjować z gangsterami, zażegnując m.in. zatarg, który Treach miał z odłamem Cripsów w Los Angeles. Po incydencie w Quad Tupac oczekiwał więc podobnego zachowania ze strony B.I.G.Biggie nie mógł pójść pogadać z żadnym [z tych gangsterów], bo sam nie był ulicznikiem! Czy Biggie wrobił Paca? Nie ma kur*a opcji! Ale nie mógł iść i nikomu nic o tym powiedzieć... Tak wielu ludzi było tamtej nocy w studiu, że sku**ysyny wiedziały, że Pac przyjeżdżał, i po prostu się tam przyczaili, czekając na niego.Rzecz w tym... że Pac i Big nigdy nie mieli okazji, żeby usiąść i to sobie wyjaśnić. W ostatniej części tej wypowiedzi Treach odnosi się do wszystkich, którzy ciągle podsycają lub pielęgnują niechęć do jednego lub drugiego MC:"Zginęli mając beef, my będziemy mieć beef już zawsze" Nie na mojej cholernej zmianie, bo ja znam prawdziwe historie. Pod spodem opisywana część wywiadu (początek ok. 9 minuty):Oprócz bycia jednym z ulubionych MC's Eminema (o czym mogliśmy się przekonać oglądając dokument "Art of Rap" Ice-T), Treach jako charyzmatyczny lider Naughty By Nature osiągnął bardzo wiele. Powszechnie też wiadomo, że raper z nieciekawych rejonów New Jersey i współautor "Hip Hop Hooray" był bliskim przyjacielem Tupaca Shakura. Obaj panowie poznali się jeszcze gdy świat w ogóle o nich nie słyszał, a zamiast gwiazdami wieczoru byli tancerzami na koncertach Digital Underground i Queen Latifah.

Błyskawiczna kariera zarówno Paca, jak i Treacha, nie osłabiła ich więzi, mieli też okazję współpracować nie raz na gruncie muzycznym. Za sprawą 2Paca, Treach poznał też The Notoriousa B.I.G. - było to jeszcze w latach, kiedy obaj MC's się kumplowali i nikt nie spodziewał się, że za parę lat ich relacje zmienią się tak diametralnie...

W ostatnim wywiadzie z Vlad TV, Trigger Treach opowiedział dokładnie o genezie beefu Paca z Biggiem, czyli strzelaninie w lobby budynku Quad Studios w Nowym Jorku w listopadzie 1994 roku, w wyniku której Pac został obrabowany i postrzelony 5 razy. MC podzielił się też swoim zdaniem na temat domniemanego udziału Biggiego w przygotowaniu tego ataku i wyjaśnił, skąd wynikło całe późniejsze nieporozumienie, które eskalowało do rangi największego beefu w historii hip-hopu.

Kiedy już Pac zapoznał mnie z Biggiem, Biggie był moim człowiekiem, kumasz? W tamtym czasie Pac nie rozumiał tego, że Biggie nie był ulicznikiem. Był jednym z najlepszych w historii i niesamowitym tekściarzem, ale Biggie po prostu opowiadał historie getta, w którym się wychował.

Pomimo późniejszego beefu na linii Death Row - Bad Boy, Treach nigdy nie opowiedział się po którejś ze stron, pozostając lojalnym wobec obu przyjaciół. W wywiadzie Vlad TV raper z pełnym przekonaniem odrzucił podejrzenia 2Paca, jakoby Notorious w jakimkolwiek stopniu maczał palce w "zasadzce" w Quad Studios.

Pozwólcie, że wam coś teraz wyjaśnię odnośnie tego, co wydarzyło się w Quad Studios. Biggie miał w swoim otoczeniu wielu prawdziwych, autentycznych gangsterów z ulicy. Pac nie rozumiał, że Biggie... Pewnie bał się tych skur*ieli, ale miał miłość dla Paca.Problem Paca polegał na tym, że Biggie nie potrafił wskazać mu tych, którzy go napadli.

W podobnych sytuacjach, które miały miejsce wcześniej, Tupac umiał negocjować z gangsterami, zażegnując m.in. zatarg, który Treach miał z odłamem Cripsów w Los Angeles. Po incydencie w Quad Tupac oczekiwał więc podobnego zachowania ze strony B.I.G.

Biggie nie mógł pójść pogadać z żadnym [z tych gangsterów], bo sam nie był ulicznikiem! Czy Biggie wrobił Paca? Nie ma kur*a opcji! Ale nie mógł iść i nikomu nic o tym powiedzieć... Tak wielu ludzi było tamtej nocy w studiu, że sku**ysyny wiedziały, że Pac przyjeżdżał, i po prostu się tam przyczaili, czekając na niego.

Rzecz w tym... że Pac i Big nigdy nie mieli okazji, żeby usiąść i to sobie wyjaśnić.

W ostatniej części tej wypowiedzi Treach odnosi się do wszystkich, którzy ciągle podsycają lub pielęgnują niechęć do jednego lub drugiego MC:

"Zginęli mając beef, my będziemy mieć beef już zawsze" Nie na mojej cholernej zmianie, bo ja znam prawdziwe historie.

Pod spodem opisywana część wywiadu (początek ok. 9 minuty):

]]>
The Notorious B.I.G., Onyx, Naughty By Nature & 3rd Eye "Flip That Shit" (Ot Tak #178)https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-14,the-notorious-big-onyx-naughty-by-nature-3rd-eye-flip-that-shit-ot-tak-178https://popkiller.kingapp.pl/2015-03-14,the-notorious-big-onyx-naughty-by-nature-3rd-eye-flip-that-shit-ot-tak-178March 14, 2015, 5:54 pmTomasz PrzytułaNie jest tajemnicą, że muzyczna spuścizna jaką pozostawił po sobie The Notorious B.I.G. ogranicza się zaledwie do kilkudziesięciu utworów. Chociaż Biggie był bardzo mocno zaangażowany w prace nad debiutanckimi albumami Lil’ Kim, Puff Daddy’iego oraz kolektywu Junior M.A.F.I.A., to ilość jego autorskich nagrań wypada bardzo blado porównując ją chociażby do olbrzymiego katalogu Tupaca Shakura. Przez wzgląd na fakt, iż zdecydowana większość numerów Biggiego została już wydana, każdy pojedynczy wyciek niepublikowanych wcześniej piosenek wywołuje w środowisku fanowskim niemałe poruszenie. Ostatnia tego rodzaju sytuacja miała miejsce w 2012 roku, zacznijmy jednak od początku.Pod koniec 1992 roku, pracujący jeszcze w wytwórni Uptown Sean Combs stanął przed zadaniem skompilowania ścieżki dźwiękowej do filmu „Who’s The Man?”. Puffy uznał to za doskonałą okazję na zaprezentowanie światu swojego nowego artysty, zdecydował więc, że Biggie pojawi się na soundtracku aż dwukrotnie. Jak wiadomo znalazł się na nim pierwszy solowy singiel Wallace’a - „Party & Bullshit”, na potrzeby składanki nagrano jednak jeszcze jeden numer sygnowany jego nazwiskiem.Mowa o kawałku „Flip That Shit”, na którym oprócz Biggiego usłyszeć można dwie słynne grupy: Onyx oraz Naughty By Nature, a także bliskiego współpracownika Combsa, Jesse’iego Westa (3rd Eye). Piosenka powstała w legendarnym, nowojorskim studiu Hit Factory i planowo trafiła na tracklistę „Who’s The Man?”. Z niewiadomych przyczyn w ostatnim momencie została jednak z niej wyrzucona, aby przeleżeć w ukryciu prawie dwadzieścia lat. Przez ten czas na światło dzienne wychodziły przeróżne materiały związane z „Flip That Shit”, w tym powyższe zdjęcie oraz zapis video z sesji nagraniowej. O samym utworze niejednokrotnie wypowiadali się Sticky Fingaz oraz Fredro Starr, dzięki czemu udało się ustalić, że tych samych wersów Notorious użył w swoim znanym freestyle’u „16 Bars”. Wreszcie, w połowie 2012 roku DJ SJ-1 odnalazł zaginiony utwór i niezwłocznie przekazał go grupie Onyx, która umieściła go na składance „Cold Case Files Vol.2”. Garażowa jakość nagrania pozostawiała wiele do życzenia, na horyzoncie pojawił się jednak amerykański kolekcjoner, który w 2013 roku wystawił na aukcję kasetę magnetofonową, twierdząc, że znajduje się na niej wersja demo ścieżki dźwiękowej do „Who’s The Man?”. Kasetę sprzedano za ponad 150$, a do Internetu przedostały się snippety dwóch odrzutów z soundtracku. Pierwszym z numerów był rzecz jasna „Flip That Shit” w zdecydowanie lepszej jakości, jednak z obciętymi zwrotkami 3rd Eye i Onyxów, drugim kawałkiem - „Personality”, newjackswingowy utwór niejakiego Nesto.Świetna kooperacja, którą dziś Wam przypominam bez wątpienia zostałaby wydana dużo wcześniej, na pośmiertnych albumach Notoriousa, gdyby tylko Puff Daddy posiadał do niej prawa autorskie. Może to jednak lepiej, że Sean Combs nie przyłożył swoich rąk do odświeżania tego nagrania, a my możemy cieszyć się jego oryginalną wersją, posiadającą niezapomniany vibe nowojorskiego rapu połowy lat dziewięćdziesiątych. Wyciek „Flip That Shit” przeszedł właściwie bez żadnego echa, jeśli więc nie słyszeliście nigdy tego numeru, zapraszam do odsłuchu. To kawał historii.Cały utwór umieszczony na składance "Cold Case Files Vol.2":Snippety kawałków "Flip That Shit" oraz "Personality" w lepszej jakości, wrzucone przeze mnie specjalnie dla was:

Nie jest tajemnicą, że muzyczna spuścizna jaką pozostawił po sobie The Notorious B.I.G. ogranicza się zaledwie do kilkudziesięciu utworów. Chociaż Biggie był bardzo mocno zaangażowany w prace nad debiutanckimi albumami Lil’ Kim, Puff Daddy’iego oraz kolektywu Junior M.A.F.I.A., to ilość jego autorskich nagrań wypada bardzo blado porównując ją chociażby do olbrzymiego katalogu Tupaca Shakura. Przez wzgląd na fakt, iż zdecydowana większość numerów Biggiego została już wydana, każdy pojedynczy wyciek niepublikowanych wcześniej piosenek wywołuje w środowisku fanowskim niemałe poruszenie. Ostatnia tego rodzaju sytuacja miała miejsce w 2012 roku, zacznijmy jednak od początku.

Pod koniec 1992 roku, pracujący jeszcze w wytwórni Uptown Sean Combs stanął przed zadaniem skompilowania ścieżki dźwiękowej do filmu „Who’s The Man?”. Puffy uznał to za doskonałą okazję na zaprezentowanie światu swojego nowego artysty, zdecydował więc, że Biggie pojawi się na soundtracku aż dwukrotnie. Jak wiadomo znalazł się na nim pierwszy solowy singiel Wallace’a - „Party & Bullshit”, na potrzeby składanki nagrano jednak jeszcze jeden numer sygnowany jego nazwiskiem.

Mowa o kawałku „Flip That Shit”, na którym oprócz Biggiego usłyszeć można dwie słynne grupy: Onyx oraz Naughty By Nature, a także bliskiego współpracownika Combsa, Jesse’iego Westa (3rd Eye). Piosenka powstała w legendarnym, nowojorskim studiu Hit Factory i planowo trafiła na tracklistę „Who’s The Man?”. Z niewiadomych przyczyn w ostatnim momencie została jednak z niej wyrzucona, aby przeleżeć w ukryciu prawie dwadzieścia lat. Przez ten czas na światło dzienne wychodziły przeróżne materiały związane z „Flip That Shit”, w tym powyższe zdjęcie oraz zapis video z sesji nagraniowej. O samym utworze niejednokrotnie wypowiadali się Sticky Fingaz oraz Fredro Starr, dzięki czemu udało się ustalić, że tych samych wersów Notorious użył w swoim znanym freestyle’u „16 Bars”. Wreszcie, w połowie 2012 roku DJ SJ-1 odnalazł zaginiony utwór i niezwłocznie przekazał go grupie Onyx, która umieściła go na składance „Cold Case Files Vol.2”. Garażowa jakość nagrania pozostawiała wiele do życzenia, na horyzoncie pojawił się jednak amerykański kolekcjoner, który w 2013 roku wystawił na aukcję kasetę magnetofonową, twierdząc, że znajduje się na niej wersja demo ścieżki dźwiękowej do „Who’s The Man?”. Kasetę sprzedano za ponad 150$, a do Internetu przedostały się snippety dwóch odrzutów z soundtracku. Pierwszym z numerów był rzecz jasna „Flip That Shit” w zdecydowanie lepszej jakości, jednak z obciętymi zwrotkami 3rd Eye i Onyxów, drugim kawałkiem - „Personality”, newjackswingowy utwór niejakiego Nesto.

Świetna kooperacja, którą dziś Wam przypominam bez wątpienia zostałaby wydana dużo wcześniej, na pośmiertnych albumach Notoriousa, gdyby tylko Puff Daddy posiadał do niej prawa autorskie. Może to jednak lepiej, że Sean Combs nie przyłożył swoich rąk do odświeżania tego nagrania, a my możemy cieszyć się jego oryginalną wersją, posiadającą niezapomniany vibe nowojorskiego rapu połowy lat dziewięćdziesiątych. Wyciek „Flip That Shit” przeszedł właściwie bez żadnego echa, jeśli więc nie słyszeliście nigdy tego numeru, zapraszam do odsłuchu. To kawał historii.

Cały utwór umieszczony na składance "Cold Case Files Vol.2":

Snippety kawałków "Flip That Shit" oraz "Personality" w lepszej jakości, wrzucone przeze mnie specjalnie dla was:

]]>
Naughty By Nature "Poor Man's Poetry" (Ot tak #139)https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-28,naughty-by-nature-poor-mans-poetry-ot-tak-139https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-28,naughty-by-nature-poor-mans-poetry-ot-tak-139September 28, 2013, 1:13 pmMarcin NataliW momencie, gdy na ekrany amerykańskich kin wchodził wyreżyserowany przez mającego na koncie nominowane do Oscara "Boyz In The Hood" reżysera Johna Singletona melodramat "Poetic Justice", Naughty By Nature cieszyli się już poważaniem i stanowili pewną markę. Film, w którym główne role zagrali Janet Jackson i pokazujący tym razem swoje bardziej łagodne (w przeciwieństwie do roli Bishopa w "Juice") oblicze Tupac Shakur, zadebiutował na pierwszym miejscu box office'u, przynosząc w samym pierwszym weekendzie ponad 11 mln dolarów zysku.Również ścieżka dźwiękowa, stanowiąca smakowitą miksturę hip-hopu i zarażonego zajawką na New Jack Swing r&b, przypadła słuchaczom do gustu i już pod koniec sierpnia 1993 r., w niecałe dwa miesiące od premiery, pokryła się złotem. Jednym z najmocniejszych kawałków na kompilacji był numer 4 - "Poor Man's Poetry" autorstwa nikogo innego, jak ewidentnych fanów baseballu z ulic NJ. Charakterystyczny dla stylu Keira Gista początku lat 90., oszczędny podkład up-tempo pozostawiał wiele miejsca na liryczne akrobacje i wygibasy, a Trigger Treach i Vinnie ponownie zrobili to, co do nich należało. "Poor Man's Poetry" to 3 minuty czystego hip-hopu, momentalnie przenoszące nas klimatem w czasy, gdy na ulicach widziało się więcej baggy jeansów, MJ dopiero co zdobył pierwszy 3-peat, a nieodłącznym kompanem spacerów był koleżkazwany "Walkman". Dwadzieścia lat później... once again it's on![[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6739","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] W momencie, gdy na ekrany amerykańskich kin wchodził wyreżyserowany przez mającego na koncie nominowane do Oscara "Boyz In The Hood" reżysera Johna Singletona melodramat "Poetic Justice", Naughty By Nature cieszyli się już poważaniem i stanowili pewną markę. Film, w którym główne role zagrali Janet Jackson i pokazujący tym razem swoje bardziej łagodne (w przeciwieństwie do roli Bishopa w "Juice") oblicze Tupac Shakur, zadebiutował na pierwszym miejscu box office'u, przynosząc w samym pierwszym weekendzie ponad 11 mln dolarów zysku.

Również ścieżka dźwiękowa, stanowiąca smakowitą miksturę hip-hopu i zarażonego zajawką na New Jack Swing r&b, przypadła słuchaczom do gustu i już pod koniec sierpnia 1993 r., w niecałe dwa miesiące od premiery, pokryła się złotem. Jednym z najmocniejszych kawałków na kompilacji był numer 4 - "Poor Man's Poetry" autorstwa nikogo innego, jak ewidentnych fanów baseballu z ulic NJ.

Charakterystyczny dla stylu Keira Gista początku lat 90., oszczędny podkład up-tempo pozostawiał wiele miejsca na liryczne akrobacje i wygibasy, a Trigger Treach i Vinnie ponownie zrobili to, co do nich należało. "Poor Man's Poetry" to 3 minuty czystego hip-hopu, momentalnie przenoszące nas klimatem w czasy, gdy na ulicach widziało się więcej baggy jeansów, MJ dopiero co zdobył pierwszy 3-peat, a nieodłącznym kompanem spacerów był koleżkazwany "Walkman". Dwadzieścia lat później... once again it's on!

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6739","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

 

 

]]>
Naughty By Nature "Uptown Anthem" (Diggin' In The Videos #295)https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-26,naughty-by-nature-uptown-anthem-diggin-in-the-videos-295https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-26,naughty-by-nature-uptown-anthem-diggin-in-the-videos-295September 25, 2013, 4:54 pmPaweł MiedzielecNasz tydzień z Naughty By Nature to dobra okazja, aby odkurzyć nieco całą dyskografię ekipy z New Jersey i przenieść się w czasie do początku lat 90-tych, kiedy wielka kariera trójki przyjaciół z East Orange zaczynała się dopiero kształtować.Po sukcesie drugiego albumu grupy, zatytułowanego po prostu "Naughty By Nature", Treach, Vin Rock i Kay Gee zaczęli przygotowywać kolejną płytę. W międzyczasie pojawiła się jednak oferta nagrania numeru o soundtrack do filmu "Juice", w którym o jedną z głównych ról ubiegał się Treach. Finalnie skończyło się jedynie na udziale epizodycznym a postać Bishopa zagrał 2Pac. Nie przeszkodziło to jednak "niegrzecznym z natury" w nagraniu na soundtrack do "Juice" jednego z najmocniejszych singli w swojej karierze. Poza tym, "Uptown Anthem" to także jeden z najjaśniejszych momentów samej ścieżki dźwiękowej, o co wcale nie było łatwo, jeśli wziąć pod uwagę, że znajdują się tam również numery takich artystów jak Big Daddy Kane, Eric B. & Rakim, EPMD, Too Short czy Cypress Hill.O popularności "Uptown Anthem" niech świadczy fakt, że utwór dotarł na 27 miejsce listy Hot Rap Singles oraz zajął 58 miejsce na liście R'n'B/Hip-Hop. W wyniku bardzo dobrego odbioru przez fanów, kawałek był również dołączany jako bonusowy numer do kolejnych wydań albumu "Naughty By Nature".Nie obyło się także bez kontrowersji, choć musieliśmy na nie czekać blisko 20 lat od czasu premiery singla. W 2012 roku Sugarhill Music Publishing złożyło pozew, domagając się wypłaty zaległego odszkodowania z tytułu wykorzystania przez "Uptown Anthem" sampli z nagrań "More Peas" autorstwa Freda Wesley'a oraz "That's the Joint" grupy Funky 4 Plus 1. Spór dotyczy także słów "we gonna", użytych przez Naughty By Nature w klasycznym refrenie "We gonna break/We gonna bash/We gonna roll/We gonna smash" w sumie aż 41 razy, jak wynika z wyliczeń, zawartych w pozwie. Samo "Uptown Anthem" było później również wielokrotnie samplowane przez innych raperów, takich jak 2Pac ("Bomb First/My Second Reply"), 50 Cent ("How To Rob"), Run-DMC ("Hit 'Em Hard") a nawet... Naughty By Nature ("Dirt All By My Lonely" z płyty "Nineteen Naughty Nine").Nie znamy werdyktu w tej sprawie i nie wiemy nawet czy się w ogóle zakończyła, ale jedno jest pewne - nic i nikt, nie jest już w stanie odebrać kawałkowi "Uptown Anthem" jego kultowego statusu.Nasz tydzień z Naughty By Nature to dobra okazja, aby odkurzyć nieco całą dyskografię ekipy z New Jersey i przenieść się w czasie do początku lat 90-tych, kiedy wielka kariera trójki przyjaciół z East Orange zaczynała się dopiero kształtować.

Po sukcesie drugiego albumu grupy, zatytułowanego po prostu "Naughty By Nature", Treach, Vin Rock i Kay Gee zaczęli przygotowywać kolejną płytę. W międzyczasie pojawiła się jednak oferta nagrania numeru o soundtrack do filmu "Juice", w którym o jedną z głównych ról ubiegał się Treach. Finalnie skończyło się jedynie na udziale epizodycznym a postać Bishopa zagrał 2Pac. Nie przeszkodziło to jednak "niegrzecznym z natury" w nagraniu na soundtrack do "Juice" jednego z najmocniejszych singli w swojej karierze. Poza tym, "Uptown Anthem" to także jeden z najjaśniejszych momentów samej ścieżki dźwiękowej, o co wcale nie było łatwo, jeśli wziąć pod uwagę, że znajdują się tam również numery takich artystów jak Big Daddy Kane, Eric B. & Rakim, EPMD, Too Short czy Cypress Hill.

O popularności "Uptown Anthem" niech świadczy fakt, że utwór dotarł na 27 miejsce listy Hot Rap Singles oraz zajął 58 miejsce na liście R'n'B/Hip-Hop. W wyniku bardzo dobrego odbioru przez fanów, kawałek był również dołączany jako bonusowy numer do kolejnych wydań albumu "Naughty By Nature".
Nie obyło się także bez kontrowersji, choć musieliśmy na nie czekać blisko 20 lat od czasu premiery singla. W 2012 roku Sugarhill Music Publishing złożyło pozew, domagając się wypłaty zaległego odszkodowania z tytułu wykorzystania przez "Uptown Anthem" sampli z nagrań "More Peas" autorstwa Freda Wesley'a oraz "That's the Joint" grupy Funky 4 Plus 1. Spór dotyczy także słów "we gonna", użytych przez Naughty By Nature w klasycznym refrenie "We gonna break/We gonna bash/We gonna roll/We gonna smash" w sumie aż 41 razy, jak wynika z wyliczeń, zawartych w pozwie. Samo "Uptown Anthem" było później również wielokrotnie samplowane przez innych raperów, takich jak 2Pac ("Bomb First/My Second Reply"), 50 Cent ("How To Rob"), Run-DMC ("Hit 'Em Hard") a nawet... Naughty By Nature ("Dirt All By My Lonely" z płyty "Nineteen Naughty Nine").

Nie znamy werdyktu w tej sprawie i nie wiemy nawet czy się w ogóle zakończyła, ale jedno jest pewne - nic i nikt, nie jest już w stanie odebrać kawałkowi "Uptown Anthem" jego kultowego statusu.

]]>
Naughty By Nature "Mourn You Til I Join You" (Diggin In The Videos #294)https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-24,naughty-by-nature-mourn-you-til-i-join-you-diggin-in-the-videos-294https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-24,naughty-by-nature-mourn-you-til-i-join-you-diggin-in-the-videos-294September 24, 2013, 1:27 amMarcin NataliObaj zaczynali jako tancerze i goście od noszenia walizek dla cieszących się na przełomie lat 80. i 90. niezłą popularnością artystów. Dwaj rówieśnicy, pochodzący ze Wschodniego Wybrzeża USA. Jeden nazywał się Anthony Criss i urodził się 2 grudnia 1970 r. w East Orange w stanie New Jersey, a drugi Tupac Amaru Shakur i na świat przyszedł raptem pół roku później, 16 czerwca 1971 r. w położonym praktycznie po sąsiedzku Nowym Jorku.Los tak chciał, że drogi tych dwóch młodych, charyzmatycznych chłopaków zbiegły się w roku 1990 podczas trasy koncertowej Public Enemy, gdy bynajmniej nie pławili się w luksusach, za to czerpali z życia i cieszyli się każdą sekundą, spędzoną na scenie u boku Queen Latify i Digital Underground. Okazało się, że Treach i 2Pac mieli ze sobą mnóstwo wspólnego, a więź, która wtedy się między nimi wytworzyła okazała się niezmiernie mocna i dostarczyła wielu wspomnień... Wspomnień, którymi podzielił się ze światem Treach w ponad rok po tragicznej śmierci swojego przyjaciela w wyniku ran postrzałowych, odniesionych 7 września 1996 roku w Las Vegas...W "Mourn You Til I Join You" Treach wraca pamięcią aż do roku 1990, opisując, jak się poznali i przywołując wiele śmiesznych i zwariowanych akcji i historii, które im się przytrafiły, ale też nie pomijając najtrudniejszych momentów w życiu 2Paca. Lider Naughty By Nature opisuje m.in. swoją wizytę u 2Paca w szpitalu, po tym jak ten został postrzelony 5 razy w Nowym Jorku 30 listopada 1994 roku, odnosi się do nagonki medialnej na 'Paca, słynnego procesu, odsiadki w więzieniu w 1995 r., a także późniejszego, gigantycznego sukcesu "All Eyez On Me" i zamachu w Vegas..."Mourn You Til I Join You" to zdecydowanie jeden z najlepszych tribute songów, jakie kiedykolwiek nagrano. Wzruszający, uderzający bezpośredniością, szczerością i przenikającym bólem, zmieszanym z nostalgią tribute to też świetna analiza jednego z najbardziej pasjonujących artystów w historii hip-hopu. Wystarczy przytoczyć trafiające w samo sedno wersy takie jak"You was a wild motherfucker who could never sit still / Said you wouldn't rest untill you saw a mill", "At the same time you was both loved and feared" czy przypominające, że 'Pac cały czas kochał rodzinny Nowy Jork "Damn I wish they knew how much you loved New York" ... Piękny numer. Rest In Peace 2Pac.Pod spodem wspólne zdjęcie Treacha i 2Paca oraz klip do "Mourn You Til I Join You".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6671","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Obaj zaczynali jako tancerze i goście od noszenia walizek dla cieszących się na przełomie lat 80. i 90. niezłą popularnością artystów. Dwaj rówieśnicy, pochodzący ze Wschodniego Wybrzeża USA. Jeden nazywał się Anthony Criss i urodził się 2 grudnia 1970 r. w East Orange w stanie New Jersey, a drugi Tupac Amaru Shakur i na świat przyszedł raptem pół roku później, 16 czerwca 1971 r. w położonym praktycznie po sąsiedzku Nowym Jorku.

Los tak chciał, że drogi tych dwóch młodych, charyzmatycznych chłopaków zbiegły się w roku 1990 podczas trasy koncertowej Public Enemy, gdy bynajmniej nie pławili się w luksusach, za to czerpali z życia i cieszyli się każdą sekundą, spędzoną na scenie u boku Queen Latify i Digital Underground. Okazało się, że Treach i 2Pac mieli ze sobą mnóstwo wspólnego, a więź, która wtedy się między nimi wytworzyła okazała się niezmiernie mocna i dostarczyła wielu wspomnień... Wspomnień, którymi podzielił się ze światem Treach w ponad rok po tragicznej śmierci swojego przyjaciela w wyniku ran postrzałowych, odniesionych 7 września 1996 roku w Las Vegas...

W "Mourn You Til I Join You" Treach wraca pamięcią aż do roku 1990, opisując, jak się poznali i przywołując wiele śmiesznych i zwariowanych akcji i historii, które im się przytrafiły, ale też nie pomijając najtrudniejszych momentów w życiu 2Paca. Lider Naughty By Nature opisuje m.in. swoją wizytę u 2Paca w szpitalu, po tym jak ten został postrzelony 5 razy w Nowym Jorku 30 listopada 1994 roku, odnosi się do nagonki medialnej na 'Paca, słynnego procesu, odsiadki w więzieniu w 1995 r., a także późniejszego, gigantycznego sukcesu "All Eyez On Me" i zamachu w Vegas...

"Mourn You Til I Join You" to zdecydowanie jeden z najlepszych tribute songów, jakie kiedykolwiek nagrano. Wzruszający, uderzający bezpośredniością, szczerością i przenikającym bólem, zmieszanym z nostalgią tribute to też świetna analiza jednego z najbardziej pasjonujących artystów w historii hip-hopu. Wystarczy przytoczyć trafiające w samo sedno wersy takie jak"You was a wild motherfucker who could never sit still / Said you wouldn't rest untill you saw a mill","At the same time you was both loved and feared" czy przypominające, że 'Pac cały czas kochał rodzinny Nowy Jork "Damn I wish they knew how much you loved New York" ... Piękny numer. Rest In Peace 2Pac.

Pod spodem wspólne zdjęcie Treacha i 2Paca oraz klip do "Mourn You Til I Join You".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6671","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Naughty By Nature naszymi Artystami Tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-23,naughty-by-nature-naszymi-artystami-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-23,naughty-by-nature-naszymi-artystami-tygodniaSeptember 23, 2013, 12:24 amMarcin Natali"You down with O.P.P. - yeah you know me!" czy"Hip Hop Hooray Hooo Heyyy Hooo" - chyba niewielu jest DJ'ów hip-hopowych, którzy ani razu nie puścili na imprezie choćby jednego z ponadczasowych hitów Naughty By Nature. Charakterystyczne okrzyki gwarantują bowiem błyskawiczne rozruszanie publiki i wywołanie uśmiechu na twarzach ludzi. Kojarzenie tria z East Orange w stanie New Jersey jedynie z tymi dwoma numerami jest jednak ogromnym zaniedbaniem, które nie powinno mieć miejsca.Dlatego właśnie postanowiliśmy przybliżyć wam wszystkim składające się z Treacha, Vin Rocka i producenta Kay Gee trio, mające na koncie dużo więcej wartościowej muzyki, która umili wam tydzień i pozwoli poznać świat widziany oczami Niegrzecznych Z Natury chłopaków z kijem bejsbolowym w logo. Ruszamy z Tygodniem z Naughty By Nature!W ciągu najbliższych 7 dni możecie spodziewać się konkretnego przeglądu całej twórczości Naughty By Nature w formie obszernego, trzyczęściowego artykułu, przypomnienia wybranych klipów i mniej znanych kawałków tria czy dokładniejszego przyjrzenia się jednej z płyt NBN w cyklu "Klasyk na Weekend". Startujemy już za dwie godziny![[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6654","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] "You down with O.P.P. - yeah you know me!" czy"Hip Hop Hooray Hooo Heyyy Hooo"- chyba niewielu jest DJ'ów hip-hopowych, którzy ani razu nie puścili na imprezie choćby jednego z ponadczasowych hitów Naughty By Nature. Charakterystyczne okrzyki gwarantują bowiem błyskawiczne rozruszanie publiki i wywołanie uśmiechu na twarzach ludzi. Kojarzenie tria z East Orange w stanie New Jersey jedynie z tymi dwoma numerami jest jednak ogromnym zaniedbaniem, które nie powinno mieć miejsca.

Dlatego właśnie postanowiliśmy przybliżyć wam wszystkim składające się z Treacha, Vin Rocka i producenta Kay Gee trio, mające na koncie dużo więcej wartościowej muzyki, która umili wam tydzień i pozwoli poznać świat widziany oczami Niegrzecznych Z Natury chłopaków z kijem bejsbolowym w logo. Ruszamy z Tygodniem z Naughty By Nature!

W ciągu najbliższych 7 dni możecie spodziewać się konkretnego przeglądu całej twórczości Naughty By Nature w formie obszernego, trzyczęściowego artykułu, przypomnienia wybranych klipów i mniej znanych kawałków tria czy dokładniejszego przyjrzenia się jednej z płyt NBN w cyklu "Klasyk na Weekend". Startujemy już za dwie godziny!

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6654","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

 

]]>
Naughty By Nature "Poverty's Paradise" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-27,naughty-by-nature-povertys-paradise-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-27,naughty-by-nature-povertys-paradise-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 5:04 pmMarcin NataliDrugi maja 1995 roku - dzień jak co dzień, kolejny wiosenny wtorek, spędzony przeze mnie w przedszkolu na Saskiej Kępie... Podczas gdy ja bawiłem się w najlepsze, czekając jednak z niecierpliwością na powrót do domu, fani będących u szczytu popularności Naughty By Nature z jeszcze większą niecierpliwością czekali na otwarcie drzwi do sklepów muzycznych, aby zaopatrzyć się w egzemplarz trzeciego w dorobku grupy albumu "Poverty's Paradise".Album ten odkryłem mniej więcej dziesięć lat później i z miejsca stał się on jednym z moich ulubionych, i pomimo upływu czasu i nieporównywalnie większej wiedzy muzycznej niż wtedy, wciąż nim pozostaje. "Poverty's Paradise" - płyta, która na stałe zapisała się w historii hip-hopu, mając miejsce obok tak znaczących krążków jak "The Score", "No Way Out", "The Marshall Mathers LP", "Stankonia" czy "The College Dropout". Co łączy te wszystkie, zdecydowanie różniące się od siebie wydawnictwa? Jedna bardzo ważna rzecz - Nagroda Grammy w kategorii "Najlepszy Album Rap", po raz pierwszy przyznana w 1996 r. właśnie składającemu się z Treacha, Vin Rocka i Kay Gee triu z East Orange w stanie New Jersey, potocznie zwanego Illtown.Warto wspomnieć, że w "batalii" o pierwsze, historyczne Grammy za płytę roku w kategorii Rap Niegrzeczni Z Natury pokonali swojego dobrego zioma 2Paca z genialnym "Me Against The World", debiutującego solowo Ol' Dirty Bastarda z "Return To The 36 Chambers: The Dirty Version", Bone Thugs-N-Harmony z "E 1999 Eternal", czy podpadającego dziś pod kategorię "one hit wonder", ale wówczas bardzo popularnego rapera Skee-Lo z "I Wish". Nie wspominając o niewyróżnionych klasykach takich jak "The Infamous", "Only Built 4 Cuban Linx...", "Lifestylez Ov Da Poor & Dangerous", "Liquid Swords" czy "Dogg Food". The list goes on. Parafrazując Ice Cube'a, 1995 - it was a good year...Przechodząc jednak do meritum - w czym tkwi magia stworzonego przez NBN "Raju" i czemu w dyskusjach na temat najlepszej płyty grupy z Illtown na zmianę przewijają się właśnie "Poverty's Paradise" i poprzedzające je "19 Naughty III"? Ogromną zasługą tego jest dopracowane przez lata do perfekcji brzmienie Kay Gee - głębokie, okrutnie bujające produkcje, oparte na starannie wyselekcjonowanych soulowo-funkowych samplach z nagrań artystów m.in. takich jak Sam & Dave, Roy Ayers, Ohio Players czy The Meters. Łagodne, nienahalne dźwięki i szybkie, brudne perkusje tworzą tu idealne tło pod wokale Trigger Treacha i Vin Rocka.Świetną robotę odwalili też "gościnni" producenci - Minnesota (wykorzystujące sampel z Michaela Jacksona "World Go Round", "City of Ci-Lo"), Brice (wjeżdżające kozacką piszczałą "Chain Remains") i Kid Nyce ("Slang Bang"). To jednak Kay Gee błyszczy tu najjaśniej, i to spod jego ręki wyszły najbardziej pamiętne utwory z "Raju" - nieśmiertelny letniak "Feel Me Flow", osiedlowa petarda "Craziest", porywające do dobrej zabawy, imprezowe "Clap Yo Hands" czy funkujący, uliczny banger "Hang Out And Hustle". To, co wyczynia natomiast na mikrofonie Anthony "Treach" Criss w kwestiach flow, kreatywności, zabawy słowem i całościowo ujętej "liryki" to absolutne mistrzostwo i kolejny dowód na to, że Treach z tamtych lat to MC unikalny, jedyny w swoim rodzaju i chyba nikogo nie powinno dziwić, czemu obecnie uważany za najlepszego MC, stąpającego po kuli ziemskiej Eminem to właśnie jego wymienia wśród swoich największych inspiracji. Ba, Em stwierdził w rozmowie z Ice-T (film "Art of Rap"), że jak usłyszał Treacha w "Yoke The Joker" z debiutu NBN to przez całe lato nie napisał żadnego rymu, był w takim szoku...Przykładów morderczej techniki w pokrytej tekstami wszystkich kawałków książeczce płyty znajdziemy multum. Myślę, że esencją stylu Treacha i tego, w jaki sposób kleił rymy są wersy z "Feel Me Flow": "The flow pro poetical with skills only a vet'll know / Better know where's the wetter flow that's on point like decimals". Damn.Jeśli chodzi o treść kawałków, to w wielu przypadkach są to czystej krwi bangery, przepełnione bragga i błyskotliwymi gierkami słownymi nie tylko Treacha, ale też dobrze spisującego się Vin Rocka i piekielnie energicznych, ewidentnie inspirowanych stylem NBN gości takich jak Rottin Razkals, Cruddy Click czy Road Dawgs. Grzechem byłoby jednak nie wspomnieć przy okazji płyty o zaangażowanym społecznie "Chain Remains", zawierającym przemyślenia na temat więzień w USA i wyjaśniającym znaczenie widocznego na okładce płyty łańcucha na szyi Treacha. Symbolizuje on niewolę - nie tylko dosłowną w postaci odbywających kary za kratami ziomów, ale też niesprawiedliwość społeczną, oznaczającą brak równych szans na starcie. To z kolei prowadzi do konfliktów z prawem, które napędzają tylko opisywany przez Treacha system więziennictwa.God knows the heart hurts to see no sky, just dirt They give a man a cell quick before they give a man workThe chain remains til we uprise Stuck in a land where we ain't meant to survive And I hope this don't suit ya, some worklike a slave ta get a hit but won't work to save for a futurePrawdziwa siła Treacha uwidacznia się właśnie, kiedy łączy on tę charakterystyczną technikę z ciekawymi, bystrymi spostrzeżeniami. Kolejnym przykładem jest "World Go Round", w którym MC zwraca uwagę na absurd wściekania się i zwalania winy za całe zło na wyniszczony przez ludzi Świat, który sam jest ofiarą ich destrukcyjnej działalności.Get high to tell your low that's how it's done on the bricks We all mad at the world when the world ain't done shit Just the people in it and the scavengers who function Who destroy the earth then blame the earth for its malfunctions "Poverty's Paradise" to płyta dobrze ukazująca, czemu konsekwentnie odnoszący od początku lat 90. komercyjne sukcesy Panowie z bejsbolem w logo przez cały czas byli w stanie utrzymać uliczną wiarygodność i nigdy nie zostali skreśleni przez twardogłowych słuchaczy gatunku. Pomimo platynowych płyt i atakujących zewsząd hitów ciągle bliżej im było do podwórek Illtown niż czerwonych dywanów i reflektorów. "Raj Ubóstwa" to modelowy przykład charakterystycznego, nieskażonego plastikiem i niedającego pomylić się z sąsiedzkim Nowym Jorkiem brzmienia, a także kolejny pokaz imponujących skillsów mikrofonowch grającego pierwsze skrzypce i będącego w szczytowej formie Treacha. Pod spodem wszsytkie klipy z płyty - po kolei "Feel Me Flow", "Chain Remains", "Hang Out And Hustle", "Craziest", "Clap Yo Hands" i "Klickow-Klickow".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6732","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6734","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6733","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6735","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6736","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6737","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Drugi maja 1995 roku - dzień jak co dzień, kolejny wiosenny wtorek, spędzony przeze mnie w przedszkolu na Saskiej Kępie... Podczas gdy ja bawiłem się w najlepsze, czekając jednak z niecierpliwością na powrót do domu, fani będących u szczytu popularności Naughty By Nature z jeszcze większą niecierpliwością czekali na otwarcie drzwi do sklepów muzycznych, aby zaopatrzyć się w egzemplarz trzeciego w dorobku grupy albumu "Poverty's Paradise".

Album ten odkryłem mniej więcej dziesięć lat później i z miejsca stał się on jednym z moich ulubionych, i pomimo upływu czasu i nieporównywalnie większej wiedzy muzycznej niż wtedy, wciąż nim pozostaje. "Poverty's Paradise" - płyta, która na stałe zapisała się w historii hip-hopu, mając miejsce obok tak znaczących krążków jak "The Score", "No Way Out", "The Marshall Mathers LP", "Stankonia" czy "The College Dropout". Co łączy te wszystkie, zdecydowanie różniące się od siebie wydawnictwa? Jedna bardzo ważna rzecz - Nagroda Grammy w kategorii "Najlepszy Album Rap", po raz pierwszy przyznana w 1996 r. właśnie składającemu się z Treacha, Vin Rocka i Kay Gee triu z East Orange w stanie New Jersey, potocznie zwanego Illtown.

Warto wspomnieć, że w "batalii" o pierwsze, historyczne Grammy za płytę roku w kategorii Rap Niegrzeczni Z Natury pokonaliswojego dobrego zioma 2Paca z genialnym "Me Against The World", debiutującego solowoOl' Dirty Bastarda z "Return To The 36 Chambers: The Dirty Version", Bone Thugs-N-Harmony z "E 1999 Eternal", czy podpadającego dziś pod kategorię "one hit wonder", ale wówczas bardzo popularnego rapera Skee-Lo z "I Wish". Nie wspominając o niewyróżnionych klasykach takich jak "The Infamous", "Only Built 4 Cuban Linx...", "Lifestylez Ov Da Poor & Dangerous", "Liquid Swords" czy "Dogg Food". The list goes on. Parafrazując Ice Cube'a, 1995 - it was a good year...

Przechodząc jednak do meritum - w czym tkwi magia stworzonego przez NBN "Raju" i czemu w dyskusjach na temat najlepszej płyty grupy z Illtown na zmianę przewijają się właśnie "Poverty's Paradise" i poprzedzające je "19 Naughty III"? Ogromną zasługą tego jest dopracowane przez lata do perfekcji brzmienie Kay Gee - głębokie, okrutnie bujające produkcje, oparte na starannie wyselekcjonowanych soulowo-funkowych samplach z nagrań artystów m.in. takich jak Sam & Dave, Roy Ayers, Ohio Players czy The Meters. Łagodne, nienahalne dźwięki i szybkie, brudne perkusje tworzą tu idealne tło pod wokale Trigger Treacha i Vin Rocka.

Świetną robotę odwalili też "gościnni" producenci - Minnesota (wykorzystujące sampel z Michaela Jacksona "World Go Round", "City of Ci-Lo"), Brice (wjeżdżające kozacką piszczałą "Chain Remains") i Kid Nyce ("Slang Bang"). To jednak Kay Gee błyszczy tu najjaśniej, i to spod jego ręki wyszły najbardziej pamiętne utwory z "Raju" - nieśmiertelny letniak "Feel Me Flow", osiedlowa petarda "Craziest", porywające do dobrej zabawy, imprezowe "Clap Yo Hands" czy funkujący, uliczny banger "Hang Out And Hustle".

To, co wyczynia natomiast na mikrofonie Anthony "Treach" Criss w kwestiach flow, kreatywności, zabawy słowem i całościowo ujętej "liryki" to absolutne mistrzostwo i kolejny dowód na to, że Treach z tamtych lat to MC unikalny, jedyny w swoim rodzaju i chyba nikogo nie powinno dziwić, czemu obecnie uważany za najlepszego MC, stąpającego po kuli ziemskiej Eminem to właśnie jego wymienia wśród swoich największych inspiracji. Ba, Em stwierdził w rozmowie z Ice-T (film "Art of Rap"), że jak usłyszał Treacha w "Yoke The Joker" z debiutu NBN to przez całe lato nie napisał żadnego rymu, był w takim szoku...

Przykładów morderczej techniki w pokrytej tekstami wszystkich kawałków książeczce płyty znajdziemy multum. Myślę, że esencją stylu Treacha i tego, w jaki sposób kleił rymy są wersy z "Feel Me Flow": "The flow pro poetical with skills only a vet'll know / Better know where's the wetter flow that's on point like decimals". Damn.

Jeśli chodzi o treść kawałków, to w wielu przypadkach są toczystej krwi bangery, przepełnione bragga i błyskotliwymi gierkami słownymi nie tylko Treacha, ale też dobrze spisującego się Vin Rocka i piekielnie energicznych, ewidentnie inspirowanych stylem NBN gości takich jak Rottin Razkals, Cruddy Click czy Road Dawgs. Grzechem byłoby jednak nie wspomnieć przy okazji płyty o zaangażowanym społecznie "Chain Remains", zawierającym przemyślenia na temat więzień w USA i wyjaśniającym znaczenie widocznego na okładce płyty łańcucha na szyi Treacha. Symbolizuje on niewolę - nie tylko dosłowną w postaci odbywających kary za kratami ziomów, ale też niesprawiedliwość społeczną, oznaczającą brak równych szans na starcie. To z kolei prowadzi do konfliktów z prawem, które napędzają tylko opisywany przez Treacha system więziennictwa.

God knows the heart hurts to see no sky, just dirt
They give a man a cell quick before they give a man work

The chain remains til we uprise
Stuck in a land where we ain't meant to survive
And I hope this don't suit ya, some work
like a slave ta get a hit but won't work to save for a future

Prawdziwa siła Treacha uwidacznia się właśnie, kiedy łączy on tę charakterystyczną technikę z ciekawymi, bystrymi spostrzeżeniami. Kolejnym przykładem jest "World Go Round", w którym MC zwraca uwagę na absurd wściekania się i zwalania winy za całe zło na wyniszczony przez ludzi Świat, który sam jest ofiarą ich destrukcyjnej działalności.

Get high to tell your low that's how it's done on the bricks
We all mad at the world when the world ain't done shit
Just the people in it and the scavengers who function
Who destroy the earth then blame the earth for its malfunctions

"Poverty's Paradise" to płyta dobrze ukazująca, czemu konsekwentnie odnoszący od początku lat 90. komercyjne sukcesy Panowie z bejsbolem w logo przez cały czas byli w stanie utrzymać uliczną wiarygodność i nigdy nie zostali skreśleni przez twardogłowych słuchaczy gatunku. Pomimo platynowych płyt i atakujących zewsząd hitów ciągle bliżej im było do podwórek Illtown niż czerwonych dywanów i reflektorów. "Raj Ubóstwa" to modelowy przykład charakterystycznego, nieskażonego plastikiem i niedającego pomylić się z sąsiedzkim Nowym Jorkiem brzmienia, a także kolejny pokaz imponujących skillsów mikrofonowch grającego pierwsze skrzypce i będącego w szczytowej formie Treacha.

Pod spodem wszsytkie klipy z płyty - po kolei "Feel Me Flow", "Chain Remains", "Hang Out And Hustle", "Craziest", "Clap Yo Hands" i "Klickow-Klickow".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6732","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6734","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6733","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6735","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6736","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6737","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Naughty By Nature "Ashes To Ashes" - profil cz. 3https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-29,naughty-by-nature-ashes-to-ashes-profil-cz-3https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-29,naughty-by-nature-ashes-to-ashes-profil-cz-3October 2, 2013, 1:44 pmDaniel WardzińskiKońcówka lat 90. przyniosła duże zmiany w hip-hopie i wygenerowała dziesiątki nowych gwiazd rapu, które zaczęły pchać go w zupełnie inną stronę. Na szczycie robiło się coraz mniej miejsca. Naughty By Nature potrafili odnaleźć się w tych warunkach, a ich fanbase pokazał, że wie co znaczy przywiązanie.W czasach, kiedy zarządzane przez Vin Rocka Naughty Gear (marka ubraniowa z charakterystycznym baseballowym logo grupy) generowało olbrzymie przychodzy, o względy Kay Gee zaczęli starać się wielcy artyści, nie tylko ze Świata hip-hopu, a Treach pojawił się w The Sopranos, ukazał się czwarty album grupy. Ostatni, który pokrył się złotem i przyniósł wielki hit. Zarazem ostatni, który faktycznie trzymał poziom jakiego od grupy oczekiwali fani na całym Świecie.Wicked Bounce"Nineteen Naughty Nine: Nature's Fury" to udany krążek, który miał wiele zalet poprzednich trzech, choć mało kto postawiłby go przed, którymkolwiek z nich. Poprzedzała go premiera kolejnego wielkiego hitu, który kontynuował to co rozpoczęło "O.P.P.", "Hip-Hop Hooray" i "Feel Me Flow". Mowa oczywiście o "Jamboree" z gościnnym udziałem Zhane. Wysokobudżetowy teledysk do tego kawałka, świetnie pokazuje jakim statusem cieszyli się wówczas członkowie grupy i na jaki etap przenieśli swoje klipowe "block parties" od "Uptown Anthem". Singiel dotarł do 10 miejsca listy Billboardu i na rotację radiorozgłośni w całych Stanach. Nic zresztą dziwnego, bo jego wakacyjna stylistyka podkreślona zaraźliwym refrenem potwierdzała to, że Naughty nadal potrafią robić przeboje dla masowego odbiorcy jednocześnie nie zniechęcając swoich najwierniejszych fanów. Podobny charakter niósł inny singiel z materiału - "Holiday". Czwarty LP to też sporo nowości, rozwiązań (szczególnie perkusyjnych), które na wcześniejszych krążkach były nie do pomyślenia. Świetnie oddaje to numer "Live Or Die" w którym wyraźnie słychać nowoczesne wówczas inspiracje, a obecność Mystikala i Mastera P dla wielu mogła okazać się szokiem. Podobnie "Wicked Bounce" czy "Thugs & Hustlers", które nijak nie przypominały tego co w pierwszej kolejności pojawia się w głowie fana, kiedy myśli o Treachu, Vinniem i Kay Gee. Nie znaczy to jednak, że numery te są słabe, a testowanie flow chłopaków na takich produkcjach to coś zdecydowanie wartego uwagi. Wieloletni fani nie mieli zresztą na co narzekać, bo na materiale znalazły się też charakterystyczne dla grupy szlagiery jak "On The Run", "DirtAll By My Lonely", "We Could Do It" z Big Punem czy "Ring The Alarm". Czasy się zmieniły, podobnie zaawansowanie sprzętowe w mixowaniu numerów, a wraz z nim odeszła brudna atmosfera nagrań. Tak czy inaczej "Naughty By Nature: Nature's Fury" to pokryty ostatecznie złotem materiał, który dla każdego fana NBN będzie stanowił dużą wartość i słusznie. Niestety ja wspomniałem we wstępie, był to początek końca grupy. Jak nie wiadomo o co chodzi...Kiedy dziś rozmawiamy o konflikcie Treacha z Vin Rockiem, wielu zapomina, że kłótnie wewnątrz grupy, która przez lata funkcjonowała jak prawdziwa rodzina zaczęły się, wiele, wiele lat wcześniej. Przełom wieków to początek ciągnącego się latami sporu pomiędzy Treachem i Kay Gee. Początkowo nie było wiadomo o co dokładnie chodzi, a panowie byli na siebie ewidentnie naburmuszeni. Z czasem nieoficjalne źródła zaczęły mówić o tym, że Treach jako frontman zespołu zaczął wysuwać roszczenia do większej części udziału w zyskach. Treach twierdził natomiast (po latach potwierdził to również Kay), że w wyniku żciowych zawirowań i finansowych problemów superproducent zabrał ze wspólnego konta część pieniędzy nie informując o tym kolegów. Ciężko dziś rozstrzygnąć jak było naprawdę. Efekt był taki, że Kay Gee zaczął pracować solowo z takimi artystami jak Luther Vandross, Jaheim, Next czy Zhane. W audycji Juana Epsteina obydwaj potwierdzili krążącą od wielu lat plotkę, że przed odejściem KG w okolicach 2000 roku doszło między nimi do bójki, a ekipa od lat związana z NBN automatycznie zaczęła "wybierać strony". Aż ciężko w to uwierzyć... Treach i Vin Rock postanowili kontynuować drogę Naughty By Nature we współpracy z Columbią. Tak powstał "Ilcons", jedyny album nagrany bez udziału Kiera Geista. Olbrzymie rozczarowanie. Nie znaczy oczywiście, że raperzy oduczyli się rapować, ale zniknął charakterystyczny styl grupy, a wiele kawałków do dziś brzmi jak zrobione na siłę i zupełnie nieprzystające do wcześniejszych dokonań. Znajdziemy tutaj parę fajnych tracków jak chociażby "Naughty By Nature" (nie jest to numer od którego wzięła się nazwa zespołu, o którym pisałem w pierwszej części profilu) czy "N.J. To L.A." z Rottin Razkalz i Road Dawgs, ale mnóstwo też ewidentnych, średnio udanych prób gonienia zmieniającego się hip-hopu. Treach i Vin Rock potrafili wcześniej wpasować się w zmiany w rapie, ale era The Lox, Ruff Ryders i DMX'a była kompletnie inna, a w takiej stylistyce ich rap nie był już tym samym. Album obronił się sprzedażowo dochodząc do 15 miejsca listy Billboardu, ale przymierzany do kolejnego singla "Feels Good (Don't Worry Bout A Thing)" dziś już mało kto pamięta w przeciwieństwie do jego wielkich poprzedników. Z pewnością pomogły gościnne występy Meth & Red czy Queen Latifah, ale nic nie zmienia to w jakości krążka. Problem polegał przede wszystkim na tym, że zespół zaczął brzmieć jakby chciał wpisać się w jadowitą, elektroniczną stylistykę Rockwildera i Swizz Beatza, zamiast dalej robić swoje odpowiednio dopasowując do zmian w ich otoczeniu. Od 2002 roku w historii zespołu zrobiło się pusto, cicho i nieciekawie.HymnowiPierwsza dekada XXI wieku minęła zespołowi przede wszystkim na próbach rozwiązania sporów i koncertowaniu po całym Świecie. W tej kwestii nie zmieniło się nic - ich show nadal były uważane za jedne z najbardziej energetycznych, a biznesowe podejście dało o sobie znać również przy ostatnim rozpadzie. Po kolei jednak. Z okazji 20-lecia debiutu, panowie zdołali się pojednać, żeby w 2011 roku przygotować nowy materiał zatytułowany "Anthem Inc". Komercyjnie był to zdecydowanie najsłabiej przyjęty album w historii grupy, ale w porównaniu z poprzedzającym go "ilcons" wcale nienajgorszy, choć chwilami mocno zaskakujący na niekorzyść. Oczywiście panowie zdążyli się trochę zestarzeć, a rap też mienił się nie do poznania, ale takie flow raczej nie traci z czasem. W dobrej formie był też Kay Gee, który takimi bitami jak "I Gotta Lotta" czy "Naughty Nation" pokazał, że boom-bap trzyma się w nim mocno i nie da go z siebie wydrzeć. Sporo znalazło się tam śpiewanych refrenów i bardzo melodyjnych numerów, sporo nieudanych adaptacji popularnych rozwiązań, ale wszystko całościowo układało się przyzwoicie, a materiał był względnie przyjemnym powrotem po wielu latach przerwy. Na krążku znalazły się też remake'i największych przebojów takich jak "Uptown Anthem", "O.P.P.", "Hip-Hop Hooray" czy "Feel Me Flow".Epilog/Epitafium?Niestety nic co dobre, nie trwa wiecznie. Wiadomość o konflikcie na linii Treach - Vin Rock, która przekazywaliśmy wam jakiś czas temu, przyniosła kolejne wątpliwości dotyczące przyszłości grupy. Jak dowiedzieliśmy się z późniejszych wywiadów, konflikt trwał znacznie dłużej mimo że... grupa grała koncerty. Trigga mówił, że przez wiele miesięcy trasy dzielili wspólne pomieszczenia i scenę przed olbrzymią publiką nie wymieniając nawet dwóch zdań. Kay Gee dodawał, że z czasem Uncle Vinnie przestał się odzywać również do niego, bo uważał, że nastawia przeciw niemu Treacha. Atmosfera zrobiła się więcej niż nieprzyjemna, a każda kolejna wypowiedź rozwiewała nadzieje wiernych fanów. Treach zapewniał też, że nie ma najmniejszych szans na pojednania, a sprawa jest definitywnie skończona. Wygląda na to, że ta długa i niesamowita historia nie zakończy się happy endem... No cóż. Tak bywa. Nie zmienia to też w żadnym stopniu zasług grupy. Mam nadzieję, że nikt kto uważnie sprawdzał trzy części profilu nie ma wątpliwości, że bez Naughty By Nature hip-hop nie byłby taki sam.Końcówka lat 90. przyniosła duże zmiany w hip-hopie i wygenerowała dziesiątki nowych gwiazd rapu, które zaczęły pchać go w zupełnie inną stronę. Na szczycie robiło się coraz mniej miejsca. Naughty By Nature potrafili odnaleźć się w tych warunkach, a ich fanbase pokazał, że wie co znaczy przywiązanie.

W czasach, kiedy zarządzane przez Vin Rocka Naughty Gear (marka ubraniowa z charakterystycznym baseballowym logo grupy) generowało olbrzymie przychodzy, o względy Kay Gee zaczęli starać się wielcy artyści, nie tylko ze Świata hip-hopu, a Treach pojawił się w The Sopranos, ukazał się czwarty album grupy. Ostatni, który pokrył się złotem i przyniósł wielki hit. Zarazem ostatni, który faktycznie trzymał poziom jakiego od grupy oczekiwali fani na całym Świecie.

Wicked Bounce

"Nineteen Naughty Nine: Nature's Fury" to udany krążek, który miał wiele zalet poprzednich trzech, choć mało kto postawiłby go przed, którymkolwiek z nich. Poprzedzała go premiera kolejnego wielkiego hitu, który kontynuował to co rozpoczęło "O.P.P.", "Hip-Hop Hooray" i "Feel Me Flow". Mowa oczywiście o "Jamboree" z gościnnym udziałem Zhane. Wysokobudżetowy teledysk do tego kawałka, świetnie pokazuje jakim statusem cieszyli się wówczas członkowie grupy i na jaki etap przenieśli swoje klipowe "block parties" od "Uptown Anthem". Singiel dotarł do 10 miejsca listy Billboardu i na rotację radiorozgłośni w całych Stanach. Nic zresztą dziwnego, bo jego wakacyjna stylistyka podkreślona zaraźliwym refrenem potwierdzała to, że Naughty nadal potrafią robić przeboje dla masowego odbiorcy jednocześnie nie zniechęcając swoich najwierniejszych fanów. Podobny charakter niósł inny singiel z materiału - "Holiday". Czwarty LP to też sporo nowości, rozwiązań (szczególnie perkusyjnych), które na wcześniejszych krążkach były nie do pomyślenia. Świetnie oddaje to numer "Live Or Die" w którym wyraźnie słychać nowoczesne wówczas inspiracje, a obecność Mystikala i Mastera P dla wielu mogła okazać się szokiem. Podobnie "Wicked Bounce" czy "Thugs & Hustlers", które nijak nie przypominały tego co w pierwszej kolejności pojawia się w głowie fana, kiedy myśli o Treachu, Vinniem i Kay Gee. Nie znaczy to jednak, że numery te są słabe, a testowanie flow chłopaków na takich produkcjach to coś zdecydowanie wartego uwagi. Wieloletni fani nie mieli zresztą na co narzekać, bo na materiale znalazły się też charakterystyczne dla grupy szlagiery jak "On The Run", "DirtAll By My Lonely", "We Could Do It" z Big Punem czy "Ring The Alarm". Czasy się zmieniły, podobnie zaawansowanie sprzętowe w mixowaniu numerów, a wraz z nim odeszła brudna atmosfera nagrań. Tak czy inaczej "Naughty By Nature: Nature's Fury" to pokryty ostatecznie złotem materiał, który dla każdego fana NBN będzie stanowił dużą wartość i słusznie. Niestety ja wspomniałem we wstępie, był to początek końca grupy.

Jak nie wiadomo o co chodzi...

Kiedy dziś rozmawiamy o konflikcie Treacha z Vin Rockiem, wielu zapomina, że kłótnie wewnątrz grupy, która przez lata funkcjonowała jak prawdziwa rodzina zaczęły się, wiele, wiele lat wcześniej. Przełom wieków to początek ciągnącego się latami sporu pomiędzy Treachem i Kay Gee. Początkowo nie było wiadomo o co dokładnie chodzi, a panowie byli na siebie ewidentnie naburmuszeni. Z czasem nieoficjalne źródła zaczęły mówić o tym, że Treach jako frontman zespołu zaczął wysuwać roszczenia do większej części udziału w zyskach. Treach twierdził natomiast (po latach potwierdził to również Kay), że w wyniku żciowych zawirowań i finansowych problemów superproducent zabrał ze wspólnego konta część pieniędzy nie informując o tym kolegów. Ciężko dziś rozstrzygnąć jak było naprawdę. Efekt był taki, że Kay Gee zaczął pracować solowo z takimi artystami jak Luther Vandross, Jaheim, Next czy Zhane. W audycji Juana Epsteina obydwaj potwierdzili krążącą od wielu lat plotkę, że przed odejściem KG w okolicach 2000 roku doszło między nimi do bójki, a ekipa od lat związana z NBN automatycznie zaczęła "wybierać strony". Aż ciężko w to uwierzyć... Treach i Vin Rock postanowili kontynuować drogę Naughty By Nature we współpracy z Columbią. Tak powstał "Ilcons", jedyny album nagrany bez udziału Kiera Geista. Olbrzymie rozczarowanie. Nie znaczy oczywiście, że raperzy oduczyli się rapować, ale zniknął charakterystyczny styl grupy, a wiele kawałków do dziś brzmi jak zrobione na siłę i zupełnie nieprzystające do wcześniejszych dokonań. Znajdziemy tutaj parę fajnych tracków jak chociażby "Naughty By Nature" (nie jest to numer od którego wzięła się nazwa zespołu, o którym pisałem w pierwszej części profilu) czy "N.J. To L.A." z Rottin Razkalz i Road Dawgs, ale mnóstwo też ewidentnych, średnio udanych prób gonienia zmieniającego się hip-hopu. Treach i Vin Rock potrafili wcześniej wpasować się w zmiany w rapie, ale era The Lox, Ruff Ryders i DMX'a była kompletnie inna, a w takiej stylistyce ich rap nie był już tym samym. Album obronił się sprzedażowo dochodząc do 15 miejsca listy Billboardu, ale przymierzany do kolejnego singla "Feels Good (Don't Worry Bout A Thing)" dziś już mało kto pamięta w przeciwieństwie do jego wielkich poprzedników. Z pewnością pomogły gościnne występy Meth & Red czy Queen Latifah, ale nic nie zmienia to w jakości krążka. Problem polegał przede wszystkim na tym, że zespół zaczął brzmieć jakby chciał wpisać się w jadowitą, elektroniczną stylistykę Rockwildera i Swizz Beatza, zamiast dalej robić swoje odpowiednio dopasowując do zmian w ich otoczeniu. Od 2002 roku w historii zespołu zrobiło się pusto, cicho i nieciekawie.

Hymnowi

Pierwsza dekada XXI wieku minęła zespołowi przede wszystkim na próbach rozwiązania sporów i koncertowaniu po całym Świecie. W tej kwestii nie zmieniło się nic - ich show nadal były uważane za jedne z najbardziej energetycznych, a biznesowe podejście dało o sobie znać również przy ostatnim rozpadzie. Po kolei jednak. Z okazji 20-lecia debiutu, panowie zdołali się pojednać, żeby w 2011 roku przygotować nowy materiał zatytułowany "Anthem Inc". Komercyjnie był to zdecydowanie najsłabiej przyjęty album w historii grupy, ale w porównaniu z poprzedzającym go "ilcons" wcale nienajgorszy, choć chwilami mocno zaskakujący na niekorzyść. Oczywiście panowie zdążyli się trochę zestarzeć, a rap też mienił się nie do poznania, ale takie flow raczej nie traci z czasem. W dobrej formie był też Kay Gee, który takimi bitami jak "I Gotta Lotta" czy "Naughty Nation" pokazał, że boom-bap trzyma się w nim mocno i nie da go z siebie wydrzeć. Sporo znalazło się tam śpiewanych refrenów i bardzo melodyjnych numerów, sporo nieudanych adaptacji popularnych rozwiązań, ale wszystko całościowo układało się przyzwoicie, a materiał był względnie przyjemnym powrotem po wielu latach przerwy. Na krążku znalazły się też remake'i największych przebojów takich jak "Uptown Anthem", "O.P.P.", "Hip-Hop Hooray" czy "Feel Me Flow".

Epilog/Epitafium?

Niestety nic co dobre, nie trwa wiecznie. Wiadomość o konflikcie na linii Treach - Vin Rock, która przekazywaliśmy wam jakiś czas temu, przyniosła kolejne wątpliwości dotyczące przyszłości grupy. Jak dowiedzieliśmy się z późniejszych wywiadów, konflikt trwał znacznie dłużej mimo że... grupa grała koncerty. Trigga mówił, że przez wiele miesięcy trasy dzielili wspólne pomieszczenia i scenę przed olbrzymią publiką nie wymieniając nawet dwóch zdań. Kay Gee dodawał, że z czasem Uncle Vinnie przestał się odzywać również do niego, bo uważał, że nastawia przeciw niemu Treacha. Atmosfera zrobiła się więcej niż nieprzyjemna, a każda kolejna wypowiedź rozwiewała nadzieje wiernych fanów. Treach zapewniał też, że nie ma najmniejszych szans na pojednania, a sprawa jest definitywnie skończona. Wygląda na to, że ta długa i niesamowita historia nie zakończy się happy endem... No cóż. Tak bywa. Nie zmienia to też w żadnym stopniu zasług grupy. Mam nadzieję, że nikt kto uważnie sprawdzał trzy części profilu nie ma wątpliwości, że bez Naughty By Nature hip-hop nie byłby taki sam.

]]>
Naughty By Nature "Liderzy niezależności" profil cz.1https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-23,naughty-by-nature-liderzy-niezaleznosci-profil-cz1https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-23,naughty-by-nature-liderzy-niezaleznosci-profil-cz1February 21, 2016, 7:53 pmDaniel Wardziński"Hip-hop dla mnie jest odpowiedzią na porażkę rządzących w kwestii rozrywki dla młodzieży" - tak w ostatnim chyba wspólnym wywiadzie grupy powiedział Vin Rock. Wciąż nie do końca chce mi się wierzyć w to, że po tylu latach wzorowej wręcz współpracy scenicznej i przyjaźni dwóch raperów Naughty By Nature popadło w konflikt, którego nie da się zażegnać. Niezależnie od tego jak sprawa się rozwiąże (patrząc na sytuację z Mobb Deep ciężko wykluczyć jakiś scenariusz) reprezentanci East Orange w New Jersey, miejsca zwanego przez swoich mieszkańców Illtown należą do grup, które w latach 90. stanowiły o sile Wschodniego Wybrzeża USA. Wspólna droga tego trio to nie tylko historia zespołu, ale również historia gatunku. Zespół, który wszedł do mainstreamu i telewizji, mimo że telewizyjne i mainstreamowe oczekiwania nigdy nie dyktowały muzyki zespołu.Wielu Eastcoast kojarzy tylko i wyłącznie z Nowym Jorkiem. Kto wie jednak czy to nie Jersey miało w niektórych momentach lepszą frekwencję w wydawaniu klasyka za klasykiem. Pierwszy etap historii rapu w tym miejscu mogliście poznać przy okazji profilu 45 Kinga (CZYTAJ), przyszedł czas na ikonę nieco późniejszego okresu. Chłopaki z baseballem, którzy stali się pupilami telewizji? Baseball w ich przypadku odzwierciedlał tylko jedną ze stron ich muzyki.Kay Gee, producent i DJ grupy, zapytany co sprawiło, że się spotkali odpowiedział "po pierwsze edukacja". Brzmi dziwnie, ale tak faktycznie było. Treach, Vin Rock i Kay Gee poznali się w liceum. W okolicach 1986 roku wysoki i dobrze zbudowany MC rapujący w cypherze na szkolnym boisku zwrócił uwagę starszego Kiera Gista, który jak nietrudno zgadnąć ksywę dostał po inicjałach. W ten sposób powstał zespół, który wówczas nazywał się The New Style, ale składał się dokładnie z tych samych osób co późniejsze Naughty By Nature. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Vin Rock był z ekipą od samego początku, natomiast niezupełnie jasna jest jego rola w pierwszych latach zespołu. Według informacji, które w jednym z ostatnich wywiadów przekazywał Treach, na początku Vin był po prostu ziomkiem, który trochę rapował, ale niespecjalnie umiał pisać. Treach zapewniał, że przez wiele lat był ghostwriterem swojego ex-ziomka. Kiedy spojrzymy na okładkę pierwszego albumu NBN widać na nim, że Vinnie stoi za dwójką swoich kolegów na dodatek zupełnie inaczej ubrany, a na samej płycie pojawia się rzadko. Zanim jednak ukazało się "Naughty By Nature" nowy styl stał się liderem niezależności.Nowy StylO co chodzi? Muzyką New Style zainteresowała się Sylvia Robinson znana z wcześniejszej działalności w Sugarhill Records i załatwiła im kontrakt w małej wytwórni Bon Ami Records. Jej nakładem ukazał się materiał zatytułowany "Independent Leaders". Longplay praktycznie pozbawiony promocji przeszedł bez większego echa. Słuchany z dzisiejszej perspektywy zwraca uwagę z kilku względów. Styl Treacha, który pod względem techniki rymowania już wtedy wydawał się być krok przed konkurencją oraz charakterystyczne dla całego dorobku zespołu korzystanie z bardzo znanych sampli - w tym wypadku m.in. z nagrań Donny Summer, Boba Jamesa czy Jamesa Browna. Po trzecie wreszcie album wyróżnią się od późniejszych bardzo szerokim udziałem... Vin Rocka. Jest to oczywiście tylko przypuszczenie, ale ciężko oprzeć się wrażeniu, że późniejszy kontrakt z Tommy Boy wiązał się z drobną sugestią wytwórni, aby Vinnie zszedł troszkę na drugi plan, bo na płycie New Style rapuje obok Treacha jak równy z równym. "Independent Leaders" nie jest tylko ciekawostką, ale albumem na miarę swoich czasów naprawdę świeżym. Weźmy dla przykładu takie "Smooth Move" - numer broni się po prawie 25 latach od premiery, a funkujący bit połączony z odległym, prostym dźwiękiem w wysokiej tonacji stanowi piękną zapowiedź późniejszych bitów Kay Gee. Potem w refrenie wchodzi znakomita sekcja dęciaków i numer jeszcze nabiera rumieńców. Jeśli będziecie mieli okazję sprawdźcie sobie jak brzmieli NBN, kiedy wydawali płyty z różowymi okładkami. Jeśli ocenicie materiał przez jej pryzmat to ocenicie go niesłusznie i niesprawiedliwie, to kawał dobrego oldschoolowego rapu.Tego samego zdania była Queen Latifah, kiedy usłyszała materiał po raz pierwszy. Jeśli zapytalibyście któregoś z członków zespołu kto najbardziej pomógł im w ich drodze na szczyt, jestem pewien, że każdy zacząłby mówić o jednej z najważniejszych kobiet w historii hip-hopu. Przełom lat 80. i 90. to również początek działalności managementu Flavor Unit pod pieczą Sha-Kim'a i Latfah'y. To właśnie wpływ wielkiej siostry sprawił, że Treach po raz pierwszy zaczął myśleć o karierze filmowej, ale zanim do tego doszło, zajarana The New Style MC namówiła zespół na zmianę nazwy, którą jak widzicie obok dumnie reprezentowała. Naughty By Nature jak tłumaczyli po latach było tytułem ich wspólnego numeru nagranego jeszcze jako New Style i równocześnie hasłem, które w ich mniemaniu najlepiej opisywało charakter ich muzyki. Jeśli ktoś z was miał przyjemność wejść w posiadanie historycznego numeru od którego grupa wzięła swoją nazwę, proszony jest o kontakt. Przechrzczona grupa wykorzystała sposobność na zjednanie sobie wielkich publik na koncertach, którymi rozgrzewali tłumy czekające na Queen Latifah'ę i Digital Underground. Ci z czytelników, którzy szybko kojarzą fakty, na pewno pamiętają, że członkiem entourage'u DU był nie kto inny jak 2Pac. To właśnie w trakcie tych tras nawiązała się przyjaźń między Kalifornijskim thugiem i mikrofonową bestią z Jersey.Yeah, you know meChoć dzisiaj wydaje się to dosyć zabawne, faktem jest, że kiedy ukazał się pierwszy singiel z debiutanckiego krążka grupy w Tommy Boy Records, dało się słyszec głosy, że to marionetki, komercyjni raperzy, którzy znikną szybciej niż się pojawili. Singlem tym było oczywiście "O.P.P." na kolejnym samplu, którego nie da się nie znać - "ABC" Jacksons 5. Oficjalne rozwinięcie skrótu to "Other People's Property", ale z wydźwięku tekstu łatwo jest zgadnąć, że ostatnie "P" to raczej "pussy". Prawdopodobnie stąd nieufność środowiska - pierwszy numer o szerokim rozgłosie i nie jest to osiedlowy hymn, ale raczej track dla szerokiego grona odbiorców, traktujący o relacjach z kobietami i to jeszcze na tak oczywistych próbkach z MJ'a. Treach w wywiadzie dwadzieścia lat później powiedział "Wszyscy wtedy myśleli, że jak samplujesz kogoś takiego jak Michael Jackson, to musi być <soft>. Sposób w jaki zrobił to Kay Gee nadal jednak był hip-hopowy. Oczywiście numer miał drugie dno i wiele osób nie wiedziało o co naprawdę w nim chodzi, np. dyrektorzy programowi. Gdyby wiedzieli moglibyśmy nigdy nie mieć rotacji. W ten sposób trochę ich wykiwaliśmy". Numer jest definicją stylu grupy w 1991 - brawurowe kanonady flow Treacha i Kay Gee, który wykorzystując znane każdemu motywy z klasycznego sampla nadał mu zupełnie nowej formy podkreślając całość potężną sekcją stricte hip-hopowej perkusji i basu, które sprawiały, że na koncertach przy tym numerze na publice działy się dantejskie sceny.Kiedy ukazywały się kolejne single - "Everything's Gonna Be Allright" (na albumie figurujące jako "Ghetto Bastard"), a szczególnie "Uptown Anthem" ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Juice", którego tytuł możecie potraktować najzupełniej serio wątpliwości środowiska zaczęły się rozwiewać. Tak czy inaczej popularność grupy ciągle rosła. "O.P.P." dotarło do szóstego miejsca na liście Billboardu, a album "Naughty By Nature", który ukazał się na początku września '91 pokrył się platyną już w lutym 1992 roku. Nie ma w tym nic dziwnego - album miał wszystko. Potężne single na bardzo wysokiej rotacji, świadomą i bardzo interesującą odpowiedź na gangsta-rap z Zachodniego Wybrzeża, uliczną wiarygodność grupy połączoną ze skłonnością do dobrej zabawy i prostolinijną z dzisiejszej perspektywy muzykę, która jednak miała takie brzmienie, że ma się wrażenie, że stworzono ją z myślą o wykozaczonych ghetto blasterach. W Illtown w tamtym czasie ciężko było przejść przez kilka przecznic nie słysząc Naughty By Nature z któregoś z otwartych okien albo boisk. Jak niby mogło być inaczej, skoro na albumie znalazły się takie numery jak ten, który znajdziecie pod spodem. Gościnnie reprezentanci Flavor Unit, a kawałek jest piękną symboliczną zmianą warty w rapie z Jersey. W następnej części przeczytacie o drugim i trzecim albumie grupy oraz o tym jak wyglądała ich muzyczna droga przez epicentrum złotej ery, czyli połowę lat 90."Hip-hop dla mnie jest odpowiedzią na porażkę rządzących w kwestii rozrywki dla młodzieży" - tak w ostatnim chyba wspólnym wywiadzie grupy powiedział Vin Rock. Wciąż nie do końca chce mi się wierzyć w to, że po tylu latach wzorowej wręcz współpracy scenicznej i przyjaźni dwóch raperów Naughty By Nature popadło w konflikt, którego nie da się zażegnać. Niezależnie od tego jak sprawa się rozwiąże (patrząc na sytuację z Mobb Deep ciężko wykluczyć jakiś scenariusz) reprezentanci East Orange w New Jersey, miejsca zwanego przez swoich mieszkańców Illtown należą do grup, które w latach 90. stanowiły o sile Wschodniego Wybrzeża USA. Wspólna droga tego trio to nie tylko historia zespołu, ale również historia gatunku. Zespół, który wszedł do mainstreamu i telewizji, mimo że telewizyjne i mainstreamowe oczekiwania nigdy nie dyktowały muzyki zespołu.

Wielu Eastcoast kojarzy tylko i wyłącznie z Nowym Jorkiem. Kto wie jednak czy to nie Jersey miało w niektórych momentach lepszą frekwencję w wydawaniu klasyka za klasykiem. Pierwszy etap historii rapu w tym miejscu mogliście poznać przy okazji profilu 45 Kinga (CZYTAJ), przyszedł czas na ikonę nieco późniejszego okresu. Chłopaki z baseballem, którzy stali się pupilami telewizji? Baseball w ich przypadku odzwierciedlał tylko jedną ze stron ich muzyki.

Kay Gee, producent i DJ grupy, zapytany co sprawiło, że się spotkali odpowiedział "po pierwsze edukacja". Brzmi dziwnie, ale tak faktycznie było. Treach, Vin Rock i Kay Gee poznali się w liceum. W okolicach 1986 roku wysoki i dobrze zbudowany MC rapujący w cypherze na szkolnym boisku zwrócił uwagę starszego Kiera Gista, który jak nietrudno zgadnąć ksywę dostał po inicjałach. W ten sposób powstał zespół, który wówczas nazywał się The New Style, ale składał się dokładnie z tych samych osób co późniejsze Naughty By Nature. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Vin Rock był z ekipą od samego początku, natomiast niezupełnie jasna jest jego rola w pierwszych latach zespołu. Według informacji, które w jednym z ostatnich wywiadów przekazywał Treach, na początku Vin był po prostu ziomkiem, który trochę rapował, ale niespecjalnie umiał pisać. Treach zapewniał, że przez wiele lat był ghostwriterem swojego ex-ziomka. Kiedy spojrzymy na okładkę pierwszego albumu NBN widać na nim, że Vinnie stoi za dwójką swoich kolegów na dodatek zupełnie inaczej ubrany, a na samej płycie pojawia się rzadko. Zanim jednak ukazało się "Naughty By Nature" nowy styl stał się liderem niezależności.

Nowy Styl

O co chodzi? Muzyką New Style zainteresowała się Sylvia Robinson znana z wcześniejszej działalności w Sugarhill Records i załatwiła im kontrakt w małej wytwórni Bon Ami Records. Jej nakładem ukazał się materiał zatytułowany "Independent Leaders". Longplay praktycznie pozbawiony promocji przeszedł bez większego echa. Słuchany z dzisiejszej perspektywy zwraca uwagę z kilku względów. Styl Treacha, który pod względem techniki rymowania już wtedy wydawał się być krok przed konkurencją oraz charakterystyczne dla całego dorobku zespołu korzystanie z bardzo znanych sampli -  w tym wypadku m.in. z nagrań Donny Summer, Boba Jamesa czy Jamesa Browna. Po trzecie wreszcie album wyróżnią się od późniejszych bardzo szerokim udziałem... Vin Rocka. Jest to oczywiście tylko przypuszczenie, ale ciężko oprzeć się wrażeniu, że późniejszy kontrakt z Tommy Boy wiązał się z drobną sugestią wytwórni, aby Vinnie zszedł troszkę na drugi plan, bo na płycie New Style rapuje obok Treacha jak równy z równym. "Independent Leaders" nie jest tylko ciekawostką, ale albumem na miarę swoich czasów naprawdę świeżym. Weźmy dla przykładu takie "Smooth Move" - numer broni się po prawie 25 latach od premiery, a funkujący bit połączony z odległym, prostym dźwiękiem w wysokiej tonacji stanowi piękną zapowiedź późniejszych bitów Kay Gee. Potem w refrenie wchodzi znakomita sekcja dęciaków i numer jeszcze nabiera rumieńców. Jeśli będziecie mieli okazję sprawdźcie sobie jak brzmieli NBN, kiedy wydawali płyty z różowymi okładkami. Jeśli ocenicie materiał przez jej pryzmat to ocenicie go niesłusznie i niesprawiedliwie, to kawał dobrego oldschoolowego rapu.

Tego samego zdania była Queen Latifah, kiedy usłyszała materiał po raz pierwszy. Jeśli zapytalibyście któregoś z członków zespołu kto najbardziej pomógł im w ich drodze na szczyt, jestem pewien, że każdy zacząłby mówić o jednej z najważniejszych kobiet w historii hip-hopu. Przełom lat 80. i 90. to również początek działalności managementu Flavor Unit pod pieczą Sha-Kim'a i Latfah'y. To właśnie wpływ wielkiej siostry sprawił, że Treach po raz pierwszy zaczął myśleć o karierze filmowej, ale zanim do tego doszło, zajarana The New Style MC namówiła zespół na zmianę nazwy, którą jak widzicie obok dumnie reprezentowała. Naughty By Nature jak tłumaczyli po latach było tytułem ich wspólnego numeru nagranego jeszcze jako New Style i równocześnie hasłem, które w ich mniemaniu najlepiej opisywało charakter ich muzyki. Jeśli ktoś z was miał przyjemność wejść w posiadanie historycznego numeru od którego grupa wzięła swoją nazwę, proszony jest o kontakt. Przechrzczona grupa wykorzystała sposobność na zjednanie sobie wielkich publik na koncertach, którymi rozgrzewali tłumy czekające na Queen Latifah'ę i Digital Underground. Ci z czytelników, którzy szybko kojarzą fakty, na pewno pamiętają, że członkiem entourage'u DU był nie kto inny jak 2Pac. To właśnie w trakcie tych tras nawiązała się przyjaźń między Kalifornijskim thugiem i mikrofonową bestią z Jersey.

Yeah, you know me


Choć dzisiaj wydaje się to dosyć zabawne, faktem jest, że kiedy ukazał się pierwszy singiel z debiutanckiego krążka grupy w Tommy Boy Records, dało się słyszec głosy, że to marionetki, komercyjni raperzy, którzy znikną szybciej niż się pojawili. Singlem tym było oczywiście "O.P.P." na kolejnym samplu, którego nie da się nie znać - "ABC" Jacksons 5. Oficjalne rozwinięcie skrótu to "Other People's Property", ale z wydźwięku tekstu łatwo jest zgadnąć, że ostatnie "P" to raczej "pussy". Prawdopodobnie stąd nieufność środowiska - pierwszy numer o szerokim rozgłosie i nie jest to osiedlowy hymn, ale raczej track dla szerokiego grona odbiorców, traktujący o relacjach z kobietami i to jeszcze na tak oczywistych próbkach z MJ'a. Treach w wywiadzie dwadzieścia lat później powiedział "Wszyscy wtedy myśleli, że jak samplujesz kogoś takiego jak Michael Jackson, to musi być <soft>. Sposób w jaki zrobił to Kay Gee nadal jednak był hip-hopowy. Oczywiście numer miał drugie dno i wiele osób nie wiedziało o co naprawdę w nim chodzi, np. dyrektorzy programowi. Gdyby wiedzieli moglibyśmy nigdy nie mieć rotacji. W ten sposób trochę ich wykiwaliśmy". Numer jest definicją stylu grupy w 1991 - brawurowe kanonady flow Treacha i Kay Gee, który wykorzystując znane każdemu motywy z klasycznego sampla nadał mu zupełnie nowej formy podkreślając całość potężną sekcją stricte hip-hopowej perkusji i basu, które sprawiały, że na koncertach przy tym numerze na publice działy się dantejskie sceny.

Kiedy ukazywały się kolejne single - "Everything's Gonna Be Allright" (na albumie figurujące jako "Ghetto Bastard"), a szczególnie "Uptown Anthem" ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Juice", którego tytuł możecie potraktować najzupełniej serio wątpliwości środowiska zaczęły się rozwiewać. Tak czy inaczej popularność grupy ciągle rosła. "O.P.P." dotarło do szóstego miejsca na liście Billboardu, a album "Naughty By Nature", który ukazał się na początku września '91 pokrył się platyną już w lutym 1992 roku. Nie ma w tym nic dziwnego - album miał wszystko. Potężne single na bardzo wysokiej rotacji, świadomą i bardzo interesującą odpowiedź na gangsta-rap z Zachodniego Wybrzeża, uliczną wiarygodność grupy połączoną ze skłonnością do dobrej zabawy i prostolinijną z dzisiejszej perspektywy muzykę, która jednak miała takie brzmienie, że ma się wrażenie, że stworzono ją z myślą o wykozaczonych ghetto blasterach. W Illtown w tamtym czasie ciężko było przejść przez kilka przecznic nie słysząc Naughty By Nature z któregoś z otwartych okien albo boisk. Jak niby mogło być inaczej, skoro na albumie znalazły się takie numery jak ten, który znajdziecie pod spodem. Gościnnie reprezentanci Flavor Unit, a kawałek jest piękną symboliczną zmianą warty w rapie z Jersey.



W następnej części przeczytacie o drugim i trzecim albumie grupy oraz o tym jak wyglądała ich muzyczna droga przez epicentrum złotej ery, czyli połowę lat 90.

]]>
Konflikt w Naughty By Nature - Treach dissuje Vin Rockahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-08,konflikt-w-naughty-by-nature-treach-dissuje-vin-rockahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-08,konflikt-w-naughty-by-nature-treach-dissuje-vin-rockaMay 8, 2013, 7:42 amDaniel WardzińskiWygląda na to, że oczekiwanie na kolejny album Naughty By Nature możemy sobie ostatecznie darować. Idąc tropem Mobb Deepów członkowie zespołu zaczęli od internetowej wymiany zdań, a skończyli na oficjalnym diss-tracku Treacha, który znajdziecie w rozwinięciu. W numerze "Tall Midget" Treach zarzuca swojemu kompanowi chciwość, "gryzienie ręki, która go karmi" oraz korzystanie z usług ghostwritera, którym oczywiście miał być on sam. God damn... Co się wyrabia? Wygląda na to, że oczekiwanie na kolejny album Naughty By Nature możemy sobie ostatecznie darować. Idąc tropem Mobb Deepów członkowie zespołu zaczęli od internetowej wymiany zdań, a skończyli na oficjalnym diss-tracku Treacha, który znajdziecie w rozwinięciu. W numerze "Tall Midget" Treach zarzuca swojemu kompanowi chciwość, "gryzienie ręki, która go karmi" oraz korzystanie z usług ghostwritera, którym oczywiście miał być on sam. God damn... Co się wyrabia?

 

]]>
Spike Lee & V/A "New Jersey Drive OST" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-08,spike-lee-va-new-jersey-drive-ost-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-08,spike-lee-va-new-jersey-drive-ost-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 6:05 pmDaniel WardzińskiKariera Spike'a Lee jest naprawdę przebogata, a tydzień to zdecydowanie za mało, żeby zaznajomić was z jego twórczością. Tym bardziej, że Spike swoje zasługi notował nie tylko na polu reżyserii czy scenariusza, ale także produkcji. W filmie "New Jersey Drive" jest executive producerem, zresztą jego rękę w efekcie końcowym dostrzeże każdy kto zna charakterystyczne zagrywki z jego innych filmów. Jak widzicie jednak przede wszystkim skupimy się na przepotężnym soundtracku, zdecydowanie najlepszym jaki słyszałem w życiu, dwucześciowym wydawnictwie na którym pojawia się cała plejada gwiazd tworząc z dwóch krążków swoiste "the best of '95 hip-hop".Kiedy ktoś kojarzy fakty, połączy czas powstania materiału z ksywkami zrozumie o co chodzi. Fanom rapu nie muszę tłumaczyć w jakiej formie w tamtym czasie byli Notorious B.I.G., Jeru The Damaja, Boot Camp Click, Redman, Naughty By Nature, Queen Latifah, Pharoahe Monch, O.C., Heavy D czy Lords Of The Underground. Wszyscy z wyżej wymienionych pojawiają się na soundtracku, a to może połowa tego co na nim znajdziecie.Akcja filmu dzieje się w Newark, New Jersey i rapowo również mamy tutaj silną reprezentację rejonu, a trzeba wiedzieć, że w tamtym czasie było to jedno z najbardziej kreatywnych hip-hopowo miejsc na Świecie. Zacznę od Redmana, bo to jego bit do "Where Am I" tworzy w filmie jedną z najlepszych scen, polecam zobaczyć TUTAJ - nie trzeba was będzie zachęcać do szybkiego sprawdzenia całości. Słuchając tej funkowej bomby czuję się jakby ktoś ukrył przede mną klasyka o mocy nie mniejszej niż "Ante Up" czy "Full Clip". Nic dziwnego, że Master Cee wybrał ten numer montując "the best of Redman". Inna rezydentka Jersey - Queen Latifah, którą część będzie kojarzyć bardziej jako aktorkę, serwuje tutaj jeden z najpiękniejszych home-anthems jakie kiedykolwiek powstały. Do tego dodajcie sobie Lord Of The Underground na bicie Marley Marla, Naughty By Nature masakrujący piekielną energią... Ciężko tu niczego nie pominąć, o tych kawałkach spokojnie można by napisać książkę.Nie tylko z NJ jednak mamy tutaj do czynienia. Potężna reprezentacja Nowego Jorku to jednak i tak nie wszystko - dodajcie do tego niesamowite g-funkowe, kalifornijskie perły autorstwa MC Eihta, Young Laya, Ray Luva i Mac Malla. Mamy tu zespoły, które debiutują jak E. Bros na genialnym bicie Ś.P. Roc Raida, który otwiera film w najbardziej klimatyczny sposób jak się dało. Mamy najlepsze krzyżówki R&B z rapem jak w numerze B.I.G. z Total czy funkowy sztos od Frankie Beverly & Maze. Mamy toastujących Black Panta i Mad Liona. Obydwie części soundtracku razem trwają ponad godzinę i czterdzieści pięć minut, a mimo to nie ma możliwości znudzenia się tą muzyką. Nie brakuje i południa reprezentowanego dumnie przez Outkast w genialnym numerze "Benz Or Beamer". Jeru w "Invasion" jest w najwyższej formie, podobnie jak O.C. i Organized Konfusion we wspólnym tracku.Wielbiciele boom-bapu muszą to sprawdzić. Bity od takich ludzi jak Erick Sermon, Easy Mo Bee, Roc Raida, DJ Premier czy Funkmaster Flex sprawiają, że ciężko jest przestać tego słuchać. Dodajmy, że w zdecydowanej większości są to kawałki ekskluzywnie przygotowane na tą ścieżkę dźwiękową, a duża część z nich lądowała potem na "The Best Of" i wypuszczanych przez artystów na własną rękę winylowych singlach. "New Jersey Drive" to jeden z moich ulubionych filmów, ukazujący Newark od środka za pomocą wybitnych ujęć, których nie da się zapomnieć. Ciężko o lepsze tło muzyczne niż to które znajduje się na tych płytach. KLASYK. Kariera Spike'a Lee jest naprawdę przebogata, a tydzień to zdecydowanie za mało, żeby zaznajomić was z jego twórczością. Tym bardziej, że Spike swoje zasługi notował nie tylko na polu reżyserii czy scenariusza, ale także produkcji. W filmie "New Jersey Drive" jest executive producerem, zresztą jego rękę w efekcie końcowym dostrzeże każdy kto zna charakterystyczne zagrywki z jego innych filmów. Jak widzicie jednak przede wszystkim skupimy się na przepotężnym soundtracku, zdecydowanie najlepszym jaki słyszałem w życiu, dwucześciowym wydawnictwie na którym pojawia się cała plejada gwiazd tworząc z dwóch krążków swoiste "the best of '95 hip-hop".

Kiedy ktoś kojarzy fakty, połączy czas powstania materiału z ksywkami zrozumie o co chodzi. Fanom rapu nie muszę tłumaczyć w jakiej formie w tamtym czasie byli Notorious B.I.G., Jeru The Damaja, Boot Camp Click, Redman, Naughty By Nature, Queen Latifah, Pharoahe Monch, O.C., Heavy D czy Lords Of The Underground. Wszyscy z wyżej wymienionych pojawiają się na soundtracku, a to może połowa tego co na nim znajdziecie.

Akcja filmu dzieje się w Newark, New Jersey i rapowo również mamy tutaj silną reprezentację rejonu, a trzeba wiedzieć, że w tamtym czasie było to jedno z najbardziej kreatywnych hip-hopowo miejsc na Świecie. Zacznę od Redmana, bo to jego bit do "Where Am I" tworzy w filmie jedną z najlepszych scen, polecam zobaczyć TUTAJ - nie trzeba was będzie zachęcać do szybkiego sprawdzenia całości. Słuchając tej funkowej bomby czuję się jakby ktoś ukrył przede mną klasyka o mocy nie mniejszej niż "Ante Up" czy "Full Clip". Nic dziwnego, że Master Cee wybrał ten numer montując "the best of Redman". Inna rezydentka Jersey - Queen Latifah, którą część będzie kojarzyć bardziej jako aktorkę, serwuje tutaj jeden z najpiękniejszych home-anthems jakie kiedykolwiek powstały. Do tego dodajcie sobie Lord Of The Underground na bicie Marley Marla, Naughty By Nature masakrujący piekielną energią... Ciężko tu niczego nie pominąć, o tych kawałkach spokojnie można by napisać książkę.

Nie tylko z NJ jednak mamy tutaj do czynienia. Potężna reprezentacja Nowego Jorku to jednak i tak nie wszystko - dodajcie do tego niesamowite g-funkowe, kalifornijskie perły autorstwa MC Eihta, Young Laya, Ray Luva i Mac Malla. Mamy tu zespoły, które debiutują jak E. Bros na genialnym bicie Ś.P. Roc Raida, który otwiera film w najbardziej klimatyczny sposób jak się dało. Mamy najlepsze krzyżówki R&B z rapem jak w numerze B.I.G. z Total czy funkowy sztos od Frankie Beverly & Maze. Mamy toastujących Black Panta i Mad Liona. Obydwie części soundtracku razem trwają ponad godzinę i czterdzieści pięć minut, a mimo to nie ma możliwości znudzenia się tą muzyką. Nie brakuje i południa reprezentowanego dumnie przez Outkast w genialnym numerze "Benz Or Beamer". Jeru w "Invasion" jest w najwyższej formie, podobnie jak O.C. i Organized Konfusion we wspólnym tracku.

Wielbiciele boom-bapu muszą to sprawdzić. Bity od takich ludzi jak Erick Sermon, Easy Mo Bee, Roc Raida, DJ Premier czy Funkmaster Flex sprawiają, że ciężko jest przestać tego słuchać. Dodajmy, że w zdecydowanej większości są to kawałki ekskluzywnie przygotowane na tą ścieżkę dźwiękową, a duża część z nich lądowała potem na "The Best Of" i wypuszczanych przez artystów na własną rękę winylowych singlach. "New Jersey Drive" to jeden z moich ulubionych filmów, ukazujący Newark od środka za pomocą wybitnych ujęć, których nie da się zapomnieć. Ciężko o lepsze tło muzyczne niż to które znajduje się na tych płytach. KLASYK.

 

]]>
Naughty By Nature "The Hood Comes First" - profil cz. 2https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-25,naughty-by-nature-the-hood-comes-first-profil-cz-2https://popkiller.kingapp.pl/2013-09-25,naughty-by-nature-the-hood-comes-first-profil-cz-2October 2, 2013, 1:43 pmDaniel WardzińskiSukces pierwszej wydanej w Tommy Boy Records płyty Naughty By Nature nie tylko zapewnił im bardzo dużą rozpoznawalność w całych Stanach, ale też zmusił do pracy potwierdzającej, że nie są tylko przelotnym zjawiskiem. Dzięki znajomościom z Queen Latifah'ą i 2Pac'iem Treach coraz częściej zaczął pojawiać się w telewizji i filmach. Pewnie słyszeliście anegdotę o tym jak niewiele brakowało, żeby to on zagrał główną rolę w klasycznym "Juice" - jednym z najważniejszych filmów w karierze Tupaca Shakura?Czasy się zmieniały, jednak muzycznie trio nie zamierzało korygować kursu, który wytyczyli sobie we wczesnym etapie kariery. Chcieli robić najlepszą muzykę ghetta jaką dało się zrobić. Niewiele ponad rok zajęło im zebranie materiału na kolejnym krążek, również w Tommy Boy. Wkroczyli w etap swoich największych sukcesów.Hurra!Blisko na miesiąc przed premierą "19 Naughty III" NBN wypuścili pierwszy oficjalny singiel promujący ten album, choć jeszcze na dobre nie przycichła bomba jaką okazał się "Uptown Anthem" wydany w 1992 roku na OST filmu "Juice" w którym Treach ostatecznie zagrał drugoplanową rolę. Prawdopodobnie nasi bohaterowie nie spodziewali się wtedy, że nowy singiel będzie on największym hitem w ich dorobku (choć pod względem sprzedaży plasuje się za "O.P.P."), trafi do odbiorców na całym Świecie i będzie zarażał kolejne pokolenia słuchaczy. Mowa oczywiście o "Hip Hop Hooray", kawałku który w swej nieskomplikowanej konstrukcji niesie tyle entuzjastycznej energii, a na koncertach eksplodował tak niesamowicie, że w mgnieniu oka stał się jednym z najczęściej granych utworów tamtego okresu - nie tylko w Illtown. Drugim albumem trio jednoznacznie potwierdziło swoją wyjątkową rolę na scenie Jersey. To nie przypadek, że kiedy Slaughterhouse byli w Warszawie, gdy każdy z nich rapował jeden numer reprezentujący ich miejsce pochodzenia Joe Budden nie sięgnął ani po Redmana, ani po Fugees, ale właśnie po "Hip Hop Hooray". Kay Gee w tym numerze konsekwentnie wykorzystywał dosyć znane próbki - m.in. z Jamesa Browna, Isley Brothers czy Petera Gabriela. Duże znaczenie w sukcesach Naughty miała rosnąca rola MTV oraz fakt, że wyreżyserowany przez Spike'a Lee wideoklip w którym pojawiła się cała plejada gwiazd ówczesnego hip-hopu miał bardzo wysoką rotację. Treach zapytany jak doszło do współpracy ze sławnym reżyserem powiedział, że znali się osobiście i w jednej z rozmów Spike powiedział, że trochę zmęczył się ciągłym robieniem filmów i chciałby wrócić do klipów. Treach dał mu płytę z "Hip Hop Hooray", a zajarany Spike wrócił do niego z wypiekami na twarzy. Nie wrzucę wam tu video, bo pewnie widzieliście je już wiele razy - zobaczcie lepiej co działo się na koncertach Naughty By Nature.23 lutego 1993 do sklepów trafił drugi album, szybko określony przez krytyków "drugim zwycięstwem Naughty By Nature z rzędu". Po raz kolejny LP zawierał mnóstwo potężnego funkowego bębnienia z szaleńczą nawijką, ale słychać też spore zmiany. Treach złapał pełną kontrolę nad swoim stylem i zaczął z niego korzystać w myśl zasady "mogę wszystko". Rymuje mu się więcej słów niż jest tych bez rymu, a dynamika nawijki czasami wręcz przytłacza. Często przez ponad 5 minut dostajemy kanonadą linijek przerywanych z rzadka na krótki chwytliwy refren, po którym bomba wybucha ponownie. Naughty By Nature pomimo olbrzymiego sukcesu stało się jeszcze bardziej undergroundowe i hardcore'owe niż wcześniej - w stosunku do wcześniejszy nagrań słychać dużo ostrzejszy język, mocniejsze pointy i bardziej drastyczne historie. Album przedstawialiśmy już w cyklu Klasyk Na Weekend, więc nie ma co się powtarzać, ale każdy kto słyszał ten przyzna - ta płyta brzmi jakby autorom bardzo zależało by wycisnąć z siebie tyle energii ile tylko się da. Chociaż dwa pozostałe single: "It's On" i "Written To Ya Kitten" nie zyskały nawet połowy popularności "HHH" to album przekroczył granicę miliona sprzedanych egzemplarzy i przyniósł zespołowi platynową płytę.RajUkoronowaniem fantastycznego okresu w karierze zespołu jakim była pierwsza połowa lat 90. okazał się trzeci w dorobku grupy album "Poverty's Paradise" wydany w 1995. To już nie była anonimowa grupa z East Orange kojarzona jedynie przez zapaleńców, to były gwiazdy największego formatu, pojawiające się w sitcomach, częsty gość ultrapopularnego YO! MTV Raps i performerzy jednych z najlepszych koncertów tamtego czasu. Do dziś dyskusje na temat najlepszego dzieła zespołu opierają się o rywalizację "19 Naughty III" z "Poverty's Paradise". Słusznie, bo trzeci krążek grupy to znów dzieło bardzo bliskie ideału. Jeśli ktoś w miarę uważnie prześledził 90'sowy rap wie czym różnią się produkcje z 95 od tych z 93. Jeśli nie wie, druga i trzecia płyta Naughty będzie znakomitym przykładem. Więcej pogłosu na perkusjach, więcej vibe'u i bujania w miejsce atomowego werbla, trochę mniej morderczego tempa i bitów twardych jak skała i ostrych jak żyletki. Po raz pierwszy Kay Gee podzielił się produkcją ustępując trochę miejsca dla Minnesoty, Al Mala, Brice'a, Mufiego czy Kid Nyce'a, co dało materiałowi więcej ciekawych muzycznych rozwiązań rodem z najlepszego okresu w historii gatunku. Cięzko przecież wyobrazić sobie ten wybitny materiał bez przelewającego się, leniwego "City Of CI-LO", opartego o perkusję i jeden (JEDEN!), ale za to jaki dźwięk "Holdin' Fort", piszczałowego "Chain Remains" czy cudownie funkującego "Respect Due". Żaden z wymienionych nie jest podkładem Kay Gee, ale jego jointy na tym materiale również trzymają absolutnie najwyższy poziom. 22 lipca światło dzienne ujrzał najważniejszy singiel z materiału - "Feel Me Flow". Idealny moment na jeden z najlepszych wakacyjnych sztosów jakie kiedykolwiek zrobiono na wschodnim wybrzeżu. Nieprzypadkowo na wosku znalazł się również remix E-A-Ski, jednego z najważniejszych beatmakerów Bay Area. Na singlu można było posłuchać również świetnego "Hang Out And Hustle", ale szczególną uwagę trzeba zwrócić na dwa pozostałe single, które co prawda nie zyskały takiego rozgłosu, ale dla hip-hopowych głów na całym Świecie do dziś stanowią nieśmiertelne klasyki nierozerwalnie kojarzone z muzyką Naughty By Nature. Pierwszym było otwierające materiał "Clap Yo Hands" z przepięknie wykorzystanym samplem z "In Summertime" Ronniego McNeira. Drugim "Craziest", które z przyczyn jak najbardziej oczywistych stało się osiedlowym hymnem pod wieloma szerokościami geograficznymi. Album doszedł do 17 miejsca na liście Billboardu w czasach, kiedy równało się to olbrzymim nakładom. Ostatecznie pokrył się platyną, a niemal rok po premierze doczekał się wyjątkowego i epkowego wyróżnienia. "Poverty's Paradise" zostało pierwszym hip-hopowym albumem w historii, który został nagrodzony Grammy. Szalone sumy zarobionych pieniędzy oprócz melanżu i luksusu spożytkowano na zainaugurowanie prac wydawnictwa Illtown Records, nakładem którego ukazał się album Rottin Razkalz. Pod spodem znajdziecie klipy do trzech singli z albumu, które swoim klimatem idealnie podkreślają charakter ówczesnej muzyki grupy z baseballem w logo. Sukces pierwszej wydanej w Tommy Boy Records płyty Naughty By Nature nie tylko zapewnił im bardzo dużą rozpoznawalność w całych Stanach, ale też zmusił do pracy potwierdzającej, że nie są tylko przelotnym zjawiskiem. Dzięki znajomościom z Queen Latifah'ą i 2Pac'iem Treach coraz częściej zaczął pojawiać się w telewizji i filmach. Pewnie słyszeliście anegdotę o tym jak niewiele brakowało, żeby to on zagrał główną rolę w klasycznym "Juice" - jednym z najważniejszych filmów w karierze Tupaca Shakura?

Czasy się zmieniały, jednak muzycznie trio nie zamierzało korygować kursu, który wytyczyli sobie we wczesnym etapie kariery. Chcieli robić najlepszą muzykę ghetta jaką dało się zrobić. Niewiele ponad rok zajęło im zebranie materiału na kolejnym krążek, również w Tommy Boy. Wkroczyli w etap swoich największych sukcesów.

Hurra!

Blisko na miesiąc przed premierą "19 Naughty III" NBN wypuścili pierwszy oficjalny singiel promujący ten album, choć jeszcze na dobre nie przycichła bomba jaką okazał się "Uptown Anthem" wydany w 1992 roku na OST filmu "Juice" w którym Treach ostatecznie zagrał drugoplanową rolę. Prawdopodobnie nasi bohaterowie nie spodziewali się wtedy, że nowy singiel będzie on największym hitem w ich dorobku (choć pod względem sprzedaży plasuje się za "O.P.P."), trafi do odbiorców na całym Świecie i będzie zarażał kolejne pokolenia słuchaczy. Mowa oczywiście o "Hip Hop Hooray", kawałku który w swej nieskomplikowanej konstrukcji niesie tyle entuzjastycznej energii, a na koncertach eksplodował tak niesamowicie, że w mgnieniu oka stał się jednym z najczęściej granych utworów tamtego okresu - nie tylko w Illtown. Drugim albumem trio jednoznacznie potwierdziło swoją wyjątkową rolę na scenie Jersey. To nie przypadek, że kiedy Slaughterhouse byli w Warszawie, gdy każdy z nich rapował jeden numer reprezentujący ich miejsce pochodzenia Joe Budden nie sięgnął ani po Redmana, ani po Fugees, ale właśnie po "Hip Hop Hooray". Kay Gee w tym numerze konsekwentnie wykorzystywał dosyć znane próbki - m.in. z Jamesa Browna, Isley Brothers czy Petera Gabriela. Duże znaczenie w sukcesach Naughty miała rosnąca rola MTV oraz fakt, że wyreżyserowany przez Spike'a Lee wideoklip w którym pojawiła się cała plejada gwiazd ówczesnego hip-hopu miał bardzo wysoką rotację. Treach zapytany jak doszło do współpracy ze sławnym reżyserem powiedział, że znali się osobiście i w jednej z rozmów Spike powiedział, że trochę zmęczył się ciągłym robieniem filmów i chciałby wrócić do klipów. Treach dał mu płytę z "Hip Hop Hooray", a zajarany Spike wrócił do niego z wypiekami na twarzy. Nie wrzucę wam tu video, bo pewnie widzieliście je już wiele razy - zobaczcie lepiej co działo się na koncertach Naughty By Nature.

23 lutego 1993 do sklepów trafił drugi album, szybko określony przez krytyków "drugim zwycięstwem Naughty By Nature z rzędu". Po raz kolejny LP zawierał mnóstwo potężnego funkowego bębnienia z szaleńczą nawijką, ale słychać też spore zmiany. Treach złapał pełną kontrolę nad swoim stylem i zaczął z niego korzystać w myśl zasady "mogę wszystko". Rymuje mu się więcej słów niż jest tych bez rymu, a dynamika nawijki czasami wręcz przytłacza. Często przez ponad 5 minut dostajemy kanonadą linijek przerywanych z rzadka na krótki chwytliwy refren, po którym bomba wybucha ponownie. Naughty By Nature pomimo olbrzymiego sukcesu stało się jeszcze bardziej undergroundowe i hardcore'owe niż wcześniej - w stosunku do wcześniejszy nagrań słychać dużo ostrzejszy język, mocniejsze pointy i bardziej drastyczne historie. Album przedstawialiśmy już w cyklu Klasyk Na Weekend, więc nie ma co się powtarzać, ale każdy kto słyszał ten przyzna - ta płyta brzmi jakby autorom bardzo zależało by wycisnąć z siebie tyle energii ile tylko się da. Chociaż dwa pozostałe single: "It's On" i "Written To Ya Kitten" nie zyskały nawet połowy popularności "HHH" to album przekroczył granicę miliona sprzedanych egzemplarzy i przyniósł zespołowi platynową płytę.

Raj

Ukoronowaniem fantastycznego okresu w karierze zespołu jakim była pierwsza połowa lat 90. okazał się trzeci w dorobku grupy album "Poverty's Paradise" wydany w 1995. To już nie była anonimowa grupa z East Orange kojarzona jedynie przez zapaleńców, to były gwiazdy największego formatu, pojawiające się w sitcomach, częsty gość ultrapopularnego YO! MTV Raps i performerzy jednych z najlepszych koncertów tamtego czasu. Do dziś dyskusje na temat najlepszego dzieła zespołu opierają się o rywalizację "19 Naughty III" z "Poverty's Paradise". Słusznie, bo trzeci krążek grupy to znów dzieło bardzo bliskie ideału. Jeśli ktoś w miarę uważnie prześledził 90'sowy rap wie czym różnią się produkcje z 95 od tych z 93. Jeśli nie wie, druga i trzecia płyta Naughty będzie znakomitym przykładem. Więcej pogłosu na perkusjach, więcej vibe'u i bujania w miejsce atomowego werbla, trochę mniej morderczego tempa i bitów twardych jak skała i ostrych jak żyletki. Po raz pierwszy Kay Gee podzielił się produkcją ustępując trochę miejsca dla Minnesoty, Al Mala, Brice'a, Mufiego czy Kid Nyce'a, co dało materiałowi więcej ciekawych muzycznych rozwiązań rodem z najlepszego okresu w historii gatunku. Cięzko przecież wyobrazić sobie ten wybitny materiał bez przelewającego się, leniwego "City Of CI-LO", opartego o perkusję i jeden (JEDEN!), ale za to jaki dźwięk "Holdin' Fort", piszczałowego "Chain Remains" czy cudownie funkującego "Respect Due". Żaden z wymienionych nie jest podkładem Kay Gee, ale jego jointy na tym materiale również trzymają absolutnie najwyższy poziom. 22 lipca światło dzienne ujrzał najważniejszy singiel z materiału - "Feel Me Flow". Idealny moment na jeden z najlepszych wakacyjnych sztosów jakie kiedykolwiek zrobiono na wschodnim wybrzeżu. Nieprzypadkowo na wosku znalazł się również remix E-A-Ski, jednego z najważniejszych beatmakerów Bay Area. Na singlu można było posłuchać również świetnego "Hang Out And Hustle", ale szczególną uwagę trzeba zwrócić na dwa pozostałe single, które co prawda nie zyskały takiego rozgłosu, ale dla hip-hopowych głów na całym Świecie do dziś stanowią nieśmiertelne klasyki nierozerwalnie kojarzone z muzyką Naughty By Nature. Pierwszym było otwierające materiał "Clap Yo Hands" z przepięknie wykorzystanym samplem z "In Summertime" Ronniego McNeira. Drugim "Craziest", które z przyczyn jak najbardziej oczywistych stało się osiedlowym hymnem pod wieloma szerokościami geograficznymi. Album doszedł do 17 miejsca na liście Billboardu w czasach, kiedy równało się to olbrzymim nakładom. Ostatecznie pokrył się platyną, a niemal rok po premierze doczekał się wyjątkowego i epkowego wyróżnienia. "Poverty's Paradise" zostało pierwszym hip-hopowym albumem w historii, który został nagrodzony Grammy. Szalone sumy zarobionych pieniędzy oprócz melanżu i luksusu spożytkowano na zainaugurowanie prac wydawnictwa Illtown Records, nakładem którego ukazał się album Rottin Razkalz. Pod spodem znajdziecie klipy do trzech singli z albumu, które swoim klimatem idealnie podkreślają charakter ówczesnej muzyki grupy z baseballem w logo.

 

]]>
Naughty By Nature "19 Naughty III" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2011-03-04,naughty-by-nature-19-naughty-iii-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-03-04,naughty-by-nature-19-naughty-iii-klasyk-na-weekendDecember 30, 2013, 12:39 amDaniel WardzińskiNaughty By Nature, to zespół, do którego musiałem się przekonywać, choć dziś nie jestem w stanie pojąć tego jak ich olbrzymiego potencjału mogłem nie usłyszeć na samym początku. Na papierze można spokojnie uznać, że to zespół idealny. Wielki szacunek na ulicach New Jersey idzie w parze z mainstreamowym sukcesem i wielkimi nakładami albumów, które schodziły z półek w latach 90. Zaangażowany przekaz pojawia się obok drapieżnego i rewelacyjnie zarapowanego bragga, a muzycznie Kay Gee dba o to, żebyśmy nie przestawali kiwać karkiem.Najbardziej znanym hitem zespołu z pewnością jest "Hip Hop Hooray" pochodzące z albumu "19 Naughty III". Tak się składa, że obok sztandarowego hitu ekipy album przepełniony jest hip-hopem w najlepszym, eastcoastowym wydaniu.Drugi (a licząc "Independent Leaders" wydany jako New Style, to trzeci) album zespołu okazał się wielkim sukcesem dla nich samych i dla wydającego materiał Tommy Boy. Płyta pokryła się platyną, a te mistrzowskie numery z Jersey naprawdę były wtedy na topie. Pomimo to ciężko spotkać opinie hip-hopowych głów w jakiś sposób negujące ich zasługi czy sugerujące pójście w komercyjną stronę. Zrozumiecie to słuchając "19 Naughty III". "A pamiętasz jak... 93, 93", kiedy można było zrobić prawdziwy, szczery, a na dodatek dość mocno uliczny album i sprzedać milion egzemplarzy... Za co ludzie płacili tak chętnie?Za kapitalną formę Kay Gee, który wraz z duetem raperskim (producentami albumu jest całe NBN) stworzył warstwę muzyczną, która jest żywa do dziś. Bardzo dużo energii, funkowe wkrętki, potężne perkusje, które aż proszę o solidnie nawinięte zwrotki... Moc tego albumu jest naprawdę imponująca, a usiedzieć w miejscu, kiedy gra w głośnikach jest strasznie niełatwo. Mamy tutaj zarówno mocno ukorzenione w jamajskich rytmach "Ready To Dem", jak i kapitalne, uliczne "Hood Comes First", potężne "Knock Em Out Da Box" z Rottin Raskalz i cutem ze Slick Ricka czy niesamowicie efektowne "Hot Potato" z Freddie Foxxxem. Muzycznie to esencja roku 1993 i na pewno jedna z najlepszych płyt tego, jakże pięknego dla historii rapu roku.Rapowo płyta również stoi na najwyższym poziomie. Z Naughty By Nature zawsze było trochę tak, że Treach był na pierwszym planie, a Vin Rock stał dwa kroki za jego plecami. Kiedy jednak dostawał mikrofon i wychodził na pierwszy plan jasne stawało się, że mamy do czynienia z jednym z najsprawniejszych duetów raperskich na scenie. Obydwaj potrafią składać wersy w sposób będący poza zasięgiem nawet dzisiejszej wierchuszki. Jeśli chcą wystrzelają liryczną amunicję z taką prędkością, że szczęka idzie w dół, kiedy tylko chcą bujają karkiem i generują mordercze koncertowe hooki, a i numer dla lasek potrafią zrobić kapitalnie. Naprawdę ciężko mi wyobrazić sobie, żeby świadomie pozbawiać się tak znakomitego albumu. Sprawdzajcie koniecznie, szczególnie, że już niebawem nowy album NBN (ponownie z Kay Gee!) i trzeba odrabiać podstawowe zaległości. Zaangażowany przekaz pojawia się obok drapieżnego i rewelacyjnie zarapowanego bragga, a muzycznie Kay Gee dba o to, żebyśmy nie przestawali kiwać karkiem.

Najbardziej znanym hitem zespołu z pewnością jest "Hip Hop Hooray" pochodzące z albumu "19 Naughty III". Tak się składa, że obok sztandarowego hitu ekipy album przepełniony jest hip-hopem w najlepszym, eastcoastowym wydaniu.


Drugi (a licząc "Independent Leaders" wydany jako New Style, to trzeci) album zespołu okazał się wielkim sukcesem dla nich samych i dla wydającego materiał Tommy Boy. Płyta pokryła się platyną, a te mistrzowskie numery z Jersey naprawdę były wtedy na topie. Pomimo to ciężko spotkać opinie hip-hopowych głów w jakiś sposób negujące ich zasługi czy sugerujące pójście w komercyjną stronę. Zrozumiecie to słuchając "19 Naughty III". "A pamiętasz jak... 93, 93", kiedy można było zrobić prawdziwy, szczery, a na dodatek dość mocno uliczny album i sprzedać milion egzemplarzy... Za co ludzie płacili tak chętnie?

Za kapitalną formę Kay Gee, który wraz z duetem raperskim (producentami albumu jest całe NBN) stworzył warstwę muzyczną, która jest żywa do dziś. Bardzo dużo energii, funkowe wkrętki, potężne perkusje, które aż proszę o solidnie nawinięte zwrotki... Moc tego albumu jest naprawdę imponująca, a usiedzieć w miejscu, kiedy gra w głośnikach jest strasznie niełatwo. Mamy tutaj zarówno mocno ukorzenione w jamajskich rytmach "Ready To Dem", jak i kapitalne, uliczne "Hood Comes First", potężne "Knock Em Out Da Box" z Rottin Raskalz i cutem ze Slick Ricka czy niesamowicie efektowne "Hot Potato" z Freddie Foxxxem. Muzycznie to esencja roku 1993 i na pewno jedna z najlepszych płyt tego, jakże pięknego dla historii rapu roku.

Rapowo płyta również stoi na najwyższym poziomie. Z Naughty By Nature zawsze było trochę tak, że Treach był na pierwszym planie, a Vin Rock stał dwa kroki za jego plecami. Kiedy jednak dostawał mikrofon i wychodził na pierwszy plan jasne stawało się, że mamy do czynienia z jednym z najsprawniejszych duetów raperskich na scenie. Obydwaj potrafią składać wersy w sposób będący poza zasięgiem nawet dzisiejszej wierchuszki. Jeśli chcą wystrzelają liryczną amunicję z taką prędkością, że szczęka idzie w dół, kiedy tylko chcą bujają karkiem i generują mordercze koncertowe hooki, a i numer dla lasek potrafią zrobić kapitalnie. Naprawdę ciężko mi wyobrazić sobie, żeby świadomie pozbawiać się tak znakomitego albumu. Sprawdzajcie koniecznie, szczególnie, że już niebawem nowy album NBN (ponownie z Kay Gee!) i trzeba odrabiać podstawowe zaległości.


 

]]>
Video Dnia: Naughty By Nature "I Gotta Lotta"https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-09,video-dnia-naughty-by-nature-i-gotta-lottahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-09,video-dnia-naughty-by-nature-i-gotta-lottaJune 9, 2010, 12:00 pmAdmin stronyNaughty By Nature - I Gotta Lotta (2010)Dlaczego: Bo weterani eastcoastowej sceny, którzy prawie dekadę temu obkleili całe miasto naklejkami "O.P.P." postanowili udowodnić, że mają jeszcze coś w zanadrzu i powrócić po paru latach ciszy.

Naughty By Nature - I Gotta Lotta (2010)

Dlaczego: Bo weterani eastcoastowej sceny, którzy prawie dekadę temu obkleili całe miasto naklejkami "O.P.P." postanowili udowodnić, że mają jeszcze coś w zanadrzu i powrócić po paru latach ciszy.

]]>