popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Świeża Krewhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17083/%C5%9Awie%C5%BCa-KrewAugust 22, 2024, 9:35 ampl_PL © 2024 Admin stronyDawid Borysiewicz "Chevy Impala" (Prod. RTN) - nowy klip + tracklista i pre-order "Caliphoria" EP!https://popkiller.kingapp.pl/2021-08-12,dawid-borysiewicz-chevy-impala-prod-rtn-nowy-klip-tracklista-i-pre-order-caliphoria-ephttps://popkiller.kingapp.pl/2021-08-12,dawid-borysiewicz-chevy-impala-prod-rtn-nowy-klip-tracklista-i-pre-order-caliphoria-epAugust 12, 2021, 8:32 amPaweł MiedzielecPo dobrze przyjętym singlu "97Hz", Dawid Borysiewicz i RTN atakują nasze uszy kolejnym materiałem z nadchodzącego "Caliphoria EP". Do odsłuchu trafił właśnie opatrzony teledyskiem utwór "Chevy Impala", w którym wokalnie udzieliła się jako gość Monika Bubniak.Premiera płyty - inspirowanej wyraźnie klimatami zachodniego wybrzeża, została zapowiedziana na 27 sierpnia. Znajdzie się na niej 6 premierowych numerów, za produkcję których w całości odpowiada RTN. Własnie ruszył pre-order limitowanej wersji fizycznej albumu, który możecie zamówić tutaj.Poniżej prezentujemy również oficjalną tracklistę krążka razem z okładką i ostatnim teledyskiem do sprawdzenia:01. Wszyscy w stresie, a my w dresie [Prod. RTN]02. Chevy Impala (feat. Monika Bubniak) [Prod. RTN]03. 97Hz (feat. DJ Emace) [Prod. RTN]04. Jeszcze Cipotańczę (feat. Kuba Knap) [Prod. RTN]05. Lemme Holla At Ya [Prod. RTN]06. Chillera Utopia (feat. Krulig & Marko Tadeusz) [Prod. RTN]Po dobrze przyjętym singlu "97Hz", Dawid Borysiewicz i RTN atakują nasze uszy kolejnym materiałem z nadchodzącego "Caliphoria EP". Do odsłuchu trafił właśnie opatrzony teledyskiem utwór "Chevy Impala", w którym wokalnie udzieliła się jako gość Monika Bubniak.

Premiera płyty - inspirowanej wyraźnie klimatami zachodniego wybrzeża, została zapowiedziana na 27 sierpnia. Znajdzie się na niej 6 premierowych numerów, za produkcję których w całości odpowiada RTN. Własnie ruszył pre-order limitowanej wersji fizycznej albumu, który możecie zamówić tutaj.

Poniżej prezentujemy również oficjalną tracklistę krążka razem z okładką i ostatnim teledyskiem do sprawdzenia:

01. Wszyscy w stresie, a my w dresie [Prod. RTN]
02. Chevy Impala (feat. Monika Bubniak) [Prod. RTN]
03. 97Hz (feat. DJ Emace) [Prod. RTN]
04. Jeszcze Cipotańczę (feat. Kuba Knap) [Prod. RTN]
05. Lemme Holla At Ya [Prod. RTN]
06. Chillera Utopia (feat. Krulig & Marko Tadeusz) [Prod. RTN]

]]>
Domani - dziedzic tronu Atlanty (Świeża Krew #49) https://popkiller.kingapp.pl/2021-03-27,domani-dziedzic-tronu-atlanty-swiezakrew-49https://popkiller.kingapp.pl/2021-03-27,domani-dziedzic-tronu-atlanty-swiezakrew-49March 29, 2021, 9:58 amMarcin NataliPowiada się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, jednak nie zawsze reguła ta potwierdza się w kwestii dziedziczenia muzycznego talentu i chociażby w hip-hopie dość rzadko dzieciom słynnych raperów udaje się odnieść sukces na dłuższą metę, a często okazuje się, że po początkowych 5 minutach sławy nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Urodzony w marcu 2001 roku (a więcej jeszcze przed premierą krążka "I'm Serious") syn samozwańczego Króla Południa T.I.'a - Domani, dorastał z jednej strony w cieniu sukcesów, kontrowersji i dramatów związanych z odsiadkami ojca w więzieniu, a z drugiej w świetle reflektorów i obiektywów kamer - już w wieku 10 lat zadebiutował w rodzinnym show z gatunku reality TV na kanale VH1. Co jednak ważniejsze, w tym samym wieku zazadebiutował również jako raper występując na scenie u boku ojca w 2011 roku...W 2019 roku ukazał się debiutancki solowy longplay Domaniego zatytułowany "Time Will Tell". Ciepło przyjęty, zakorzeniony w klasycznym rapie, soulu i jazzie krążek przedstawił światu artystę wyjątkowo dojrzałego jak na swój wiek. Co ciekawe, sam J. Cole zadzwonił w dniu premiery do Domaniego z gratulacjami, nazywając jednocześnie "Time Will Tell" klasycznym albumem. Od tej pory syn Clifforda miał okazję wyruszyć w trasy koncertowe: po USA z Big K.R.I.T.'em i Rapsody oraz po Europie z reprezentantem Dreamville J.I.D.'em, wypuścić serię udanych singli, a także odhaczyć kamień milowy w postaci występu gościnnego na zeszłorocznej płycie T.I.'a "The L.I.B.R.A.". Całkiem nieźle, co?Ale po kolei... T.I. Junior na mikrofonie? W głowie się nie mieści - pewnie jakiś rozpuszczony dzieciak nawijający o błyskotkach i kopiujący brzmienie i flow ojca? Nic bardziej mylnego.O ile wcześniejsze, nastoletnie studyjne próby Domaniego Harrisa faktycznie bazowały na flow i brzmieniu, które dobrze znamy z dyskografii ikony ATL (warto tu wspomnieć bardzo dobre, surowe "F.E.A.R."), o tyle im bardziej dorastał, tym bardziej odchodził od schematów, starając się wytaczać własną drogę - zarówno brzmieniowo, tekstowo, jak i wizerunkowo (amerykańskie media w mig podchwyciły newsa, że jeden z synów T.I.'a odmówił dalszego udziału w rodzinnym reality show, odrzucając ofertę 80 tys. dolarów za udział w nowym sezonie programu). Istotnym, wymownym krokiem było też skrócenie scenicznej ksywki do samego imienia i odrzucenie nazwiska, a w ślad za tym poszło szczere pragnienie stworzenia czegoś od podstaw, bez opierania kariery i sławy na byciu wyłącznie synem legendarnego MC. Trochę przypomina to drogę rapową Chrisa Riversa, syna Big Puna, który stopniowo coraz bardziej postawił na indywidualizm - w przeciwieństwie do artystów takich jak Lil' Eazy E czy ewidentnie próbujący odtwarzać magię i brzmienie lat 90. i ery Bad Boy Records syn Puffy'ego King Combs.Muzyka Domaniego to interesująca mieszanka inspiracji - jeśli zaczerpnął coś z twórczości T.I.'a to doszukiwać się tego powinniśmy w elokwencji i tych poważniejszych, skupionych na liryce oraz introspekcji utworach Tipa - a zawsze parę takich znajdywało się na jego krążkach. W tytułowym "Time Will Tell" Domani mierzy się z dręczącymi go wspomnieniami i lękami, stara się rozróżnić między osobami o szczerych intencjach a tymi, które próbują go wykorzystać, a także rapuje o przykrych historiach z czasów szkoły, kiedy dzieci śmiały się, że jego ojciec siedzi w więzieniu, a nauczyciele przepowiadali mu kryminalną przyszłość, tylko po to, aby potem wręczyć mu swój mixtape - ot ironia.They talked about me, cracked jokes when daddy went to prisonIn 2nd grade them teachers always talked about his sentenceTold me I’d end up just like him I was only 8When he got out that lady handed me her mixtapePodobne przejścia z czasów dzieciństwa i dorastania, a także wyniesione po drodze lekcje i nauki (m.in. odnośnie inwestowania pieniędzy zamiast wydawania ich na głupoty) sprawiają, że warstwa liryczna u stosunkowo bardzo młodego rapera zaskakuje i stanowi mocną stronę materiału. Zresztą sam Domani wśród swoich inspiracji wymienia raczej przedstawicieli starej szkoły i klasycznych "lyricists", a jednym z jego największych idoli współcześnie jest J. Cole. Wiele osób porównuje właśnie twórczość Domaniego do Cole'a i klimatów "2014 Forest Hills Drive".Jak to celnie ujął portal HipHopDX w swojej recenzji "Time Will Tell", "pomimo braku zdecydowanego bangera/hitu, jest to solidny album ukazujący niezwykłą umiejętność komunikowania złożonych emocji. Niezależnie od rodzinnych koneksji, Domani to artysta, na którego warto mieć oko."Ja podpisuję się pod tym w pełni i zachęcam do sięgnięcia po jego muzykę - a już jutro na Popkillerze nasz videowywiad z Domanim, nakręcony przy okazji jego wizyty w Warszawie, gdzie grał support przed J.I.D.'em. [EDIT: Wywiad z Domanim]A pod spodem teledyski do pochodzących z płyty "Time Will Tell" singli "Game We Play" ,"Forever", "When I'm Gone", a także wspomniany wcześniej numer w duecie z T.I.'em "Family Connect" oraz niedawne collabo w duecie z Olu z EarthGangu "Problem".Powiada się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, jednak nie zawsze reguła ta potwierdza się w kwestii dziedziczenia muzycznego talentu i chociażby w hip-hopie dość rzadko dzieciom słynnych raperów udaje się odnieść sukces na dłuższą metę, a często okazuje się, że po początkowych 5 minutach sławy nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Urodzony w marcu 2001 roku (a więcej jeszcze przed premierą krążka "I'm Serious") syn samozwańczego Króla Południa T.I.'a - Domani, dorastał z jednej strony w cieniu sukcesów, kontrowersji i dramatów związanych z odsiadkami ojca w więzieniu, a z drugiej w świetle reflektorów i obiektywów kamer - już w wieku 10 lat zadebiutował w rodzinnym show z gatunku reality TV na kanale VH1. Co jednak ważniejsze, w tym samym wieku zazadebiutował również jako raper występując na scenie u boku ojca w 2011 roku...

W 2019 roku ukazał się debiutancki solowy longplay Domaniego zatytułowany "Time Will Tell". Ciepło przyjęty, zakorzeniony w klasycznym rapie, soulu i jazzie krążek przedstawił światu artystę wyjątkowo dojrzałego jak na swój wiek. Co ciekawe, sam J. Cole zadzwonił w dniu premiery do Domaniego z gratulacjami, nazywając jednocześnie "Time Will Tell" klasycznym albumem. Od tej pory syn Clifforda miał okazję wyruszyć w trasy koncertowe: po USA z Big K.R.I.T.'em i Rapsody oraz po Europie z reprezentantem Dreamville J.I.D.'em, wypuścić serię udanych singli, a także odhaczyć kamień milowy w postaci występu gościnnego na zeszłorocznej płycie T.I.'a "The L.I.B.R.A.". Całkiem nieźle, co?

Ale po kolei... T.I. Junior na mikrofonie? W głowie się nie mieści - pewnie jakiś rozpuszczony dzieciak nawijający o błyskotkach i kopiujący brzmienie i flow ojca? Nic bardziej mylnego.

O ile wcześniejsze, nastoletnie studyjne próby Domaniego Harrisa faktycznie bazowały na flow i brzmieniu, które dobrze znamy z dyskografii ikony ATL (warto tu wspomnieć bardzo dobre, surowe "F.E.A.R."), o tyle im bardziej dorastał, tym bardziej odchodził od schematów, starając się wytaczać własną drogę - zarówno brzmieniowo, tekstowo, jak i wizerunkowo (amerykańskie media w mig podchwyciły newsa, że jeden z synów T.I.'a odmówił dalszego udziału w rodzinnym reality show, odrzucając ofertę 80 tys. dolarów za udział w nowym sezonie programu). Istotnym, wymownym krokiem było też skrócenie scenicznej ksywki do samego imienia i odrzucenie nazwiska, a w ślad za tym poszło szczere pragnienie stworzenia czegoś od podstaw, bez opierania kariery i sławy na byciu wyłącznie synem legendarnego MC. Trochę przypomina to drogę rapową Chrisa Riversa, syna Big Puna, który stopniowo coraz bardziej postawił na indywidualizm - w przeciwieństwie do artystów takich jak Lil' Eazy E czy ewidentnie próbujący odtwarzać magię i brzmienie lat 90. i ery Bad Boy Records syn Puffy'ego King Combs.

Muzyka Domaniego to interesująca mieszanka inspiracji - jeśli zaczerpnął coś z twórczości T.I.'a to doszukiwać się tego powinniśmy w elokwencji i tych poważniejszych, skupionych na liryce oraz introspekcji utworach Tipa - a zawsze parę takich znajdywało się na jego krążkach. W tytułowym "Time Will Tell" Domani mierzy się z dręczącymi go wspomnieniami i lękami, stara się rozróżnić między osobami o szczerych intencjach a tymi, które próbują go wykorzystać, a także rapuje o przykrych historiach z czasów szkoły, kiedy dzieci śmiały się, że jego ojciec siedzi w więzieniu, a nauczyciele przepowiadali mu kryminalną przyszłość, tylko po to, aby potem wręczyć mu swój mixtape - ot ironia.

They talked about me, cracked jokes when daddy went to prison
In 2nd grade them teachers always talked about his sentence
Told me I’d end up just like him I was only 8
When he got out that lady handed me her mixtape

Podobne przejścia z czasów dzieciństwa i dorastania, a także wyniesione po drodze lekcje i nauki (m.in. odnośnie inwestowania pieniędzy zamiast wydawania ich na głupoty) sprawiają, że warstwa liryczna u stosunkowo bardzo młodego rapera zaskakuje i stanowi mocną stronę materiału. Zresztą sam Domani wśród swoich inspiracji wymienia raczej przedstawicieli starej szkoły i klasycznych "lyricists", a jednym z jego największych idoli współcześnie jest J. Cole. Wiele osób porównuje właśnie twórczość Domaniego do Cole'a i klimatów "2014 Forest Hills Drive".

Jak to celnie ujął portal HipHopDX w swojej recenzji "Time Will Tell", "pomimo braku zdecydowanego bangera/hitu, jest to solidny album ukazujący niezwykłą umiejętność komunikowania złożonych emocji. Niezależnie od rodzinnych koneksji, Domani to artysta, na którego warto mieć oko."

Ja podpisuję się pod tym w pełni i zachęcam do sięgnięcia po jego muzykę - a już jutro na Popkillerze nasz videowywiadz Domanim, nakręcony przy okazji jego wizyty w Warszawie, gdzie grał support przed J.I.D.'em. [EDIT: Wywiad z Domanim]

A pod spodem teledyski do pochodzących z płyty "Time Will Tell" singli "Game We Play" ,"Forever", "When I'm Gone", a także wspomniany wcześniej numer w duecie z T.I.'em "Family Connect" oraz niedawne collabo w duecie z Olu z EarthGangu "Problem".

]]>
EARTHGANG - najbardziej oryginalny duet tej dekady? (Świeża Krew #48)https://popkiller.kingapp.pl/2019-12-15,earthgang-najbardziej-oryginalny-duet-tej-dekady-swieza-krew-48https://popkiller.kingapp.pl/2019-12-15,earthgang-najbardziej-oryginalny-duet-tej-dekady-swieza-krew-48December 15, 2019, 1:52 pmMarcin NataliTen rok obfituje w rapowe premiery na poziomie - ja w ostatnich tygodniach zapętlam nowe płyty Skyzoo i Pete Rocka, Little Brother, ale również od tygodni z niesłabnącą przyjemnością wracam do długo oczekiwanego, wydanego we wrześniu "Mirrorland" pochodzącego z Atlanty i reprezentującego label J. Cole'a duetu EARTHGANG. Olu i WowGr8 nagrali naprawdę wyjątkowy, oryginalny i niesamowicie stylowy, wszechstronny album ukazujący ich wszelkie atuty oraz płynnie przeplatający inspiracje starą i nową szkołą, hip-hopem, soulem, funkiem i bluesem.Często porównywani do OutKastu, czasem nawet na zasadzie "Tak brzmiałby OutKast gdyby miał w składzie dwóch Andre 3000", Johnny Venus i Doctur Dot (tak, obaj mają podwójne ksywki) wymykają się jednak szufladkom i coraz śmielej zaznaczają się na scenie za Oceanem - ba, dopiero co wspólnie z Dreamville zostali nominowani do płyty roku za kompilację "Revenge of The Dreamers III", na której byli też jednym z najjaśniej świecących punktów. To wszystko sprawia, że warto zadać pytanie - kiedy ostatnio widzieliście duet, którego ruchy aż tak ciężko przewidzieć, a który przy tym niezmiennie utrzymuje jakość i powala czystymi skillsami?[[{"fid":"55613","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]Earth to Oluuuuu... - krzyczy Olu w niedawnym wykonaniu live utworu "This Side", sygnalizując, że pomimo faktu twardego stąpania po Ziemi, zawsze jednak gdzieś tam myślami buja on w obłokach, albo wręcz jest na innej planecie. Ten niezwykły balans sprawia, że w ich muzyce dostajemy życiowe, płynące z duszy, celne wersy, ale podane flow, w którym co prawda słyszymy echa legend stanowiących inspirację EG, ale które jest jak powiew świeżego powietrza na scenie coraz częściej "podbijanej" przez wykonawców brzmiących jak kolejna kopia... kolejnej kopii. Things change, people changeLove grows, come and goesDiving in over my headPut my life online for salePut that wish up on a starPut that money on myselfSometimes I'm just by myselfWowGr8 z kolei rapując w studiu "Colors" przewraca oczami tak, że może się wydać, iż jest niewidomy lub odprawia jakieś przedziwne rytuały voodoo - nic z tych rzeczy, choć faktycznie tworzy tym lekko "upiorny" vibe, aby za chwilkę rzucić wers tak wymowny i prawdziwy jak I crack a joke to hide the pain, it doesn't work. Niecałą minutę później numer zmienia się niespodziewanie o 180 stopni, a z głośników atakuje nas agresywny bangerowy bit - chyba jeden z najfajniejszych momentów na płycie, choć jest ich wiele.We havin' fun on this sideWhole lot of love on this sideKnow you wanna come on this sideKnow you wanna hop on this rideJa osobiście zajarałem się EARTHGANG dopiero w tym roku i trochę żałuję, że nie wcześniej, no ale obiektywnie patrząc trafiłem na bardzo dobry moment - moment absolutnego rozkwitu aktywnego już od 2008 roku składu z ATL. Składu, który reprezentuje "muzykę dla ludzi od ludzi, inspirowaną tym, co świadome i tym, co podświadome". Praktycznie od momentu założenia ekipy Johnny i Dot ruszyli też z kopyta, w 2010 roku wypuszczając swój pierwszy mixtape, a w 2011 r. atakując aż dwoma niezależnie wydanymi albumami. W 2014 roku pojechali już w trasę z Ab-Soulem, a w następnym roku supportowali na trasie Maca Millera.[[{"fid":"55619","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]W międzyczasie zdołali wydać dwa ciepło przyjęte albumy w ramach kolektywu Spillage Village - "Shallow Graves For Toys" i "Strays With Rabies", ale prawdziwy przełom nastąpił w roku 2017, z momentem podpisania kontraktu z wytwórnią Dreamville i wstąpienia w szeregi ekipy J. Cole'a... Jak to się mówi, the rest is history. Trzy konceptualne EPki i dwa lata później, światło dzienne ujrzał jeden z najlepszych krążków roku 2019, autorstwa EARTHGANG.Jeśli szukacie więc nowej energii w rapie i artystów, którzy wniosą do waszych słuchawek i głośników coś niespodziewanego, dajcie szansę tym dwóm charyzmatycznym ATLiens i dajcie się ponieść magii Świata Luster. Na dodatkową zachętę do sprawdzenia całego albumu łapcie wykręcony, robiący spore wrażenie klip do drugiego na płycie "Up". Co tu się wyprawia! Pierwotna wersja "Up" z serii "Colors" lekko ponad rok temu podbiła serca fanów zespołu, do dzisiaj zgarniając blisko 10 milionów wyświetleń. Nie ma co się dziwić - nieposkromiona energia, jaką obaj artyści wyrzucają z siebie podczas występów live, tworzy naprawdę wybuchową mieszankę. Yeah I'm uuuuup! [[{"fid":"55612","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]A tak brzmieli EARTHGANG równo 5 lat temu, przy okazji wykręconego teledysku do numeru "16 Albinos In The S.W.A.T.S." z ich płyty "Shallow Graves For Toys", wydanej w 2014 roku w Spillage Village. Ostrzegamy - mocno psychodeliczna jazda:[[{"fid":"55618","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]I na koniec jeden z najlepszych numerów ze wspomnianej, nominowanej do Grammy kompilacji Dreamville - "Sacrifices", w którym Johnny Venus robi show niesamowitą zwrotką oraz wpadającym w ucho, pełnym pasji refrenem:[[{"fid":"54199","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]Przypominamy też nasz videowywiad z EARTHGANG, przeprowadzony po ich koncercie na Hip Hop Kempie - a w nim między innymi o zdobyciu złotej płyty za "Revenge of the Dreamers III", kontynuowaniu tradycji OutKast i godnym reprezentowaniu Południa czy znajomości i współpracy ze Ś.P. Mac Millerem.[[{"fid":"54464","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Ten rok obfituje w rapowe premiery na poziomie - ja w ostatnich tygodniach zapętlam nowe płyty Skyzoo i Pete Rocka, Little Brother, ale również od tygodni z niesłabnącą przyjemnością wracam do długo oczekiwanego, wydanego we wrześniu "Mirrorland"pochodzącego z Atlanty i reprezentującego label J. Cole'a duetu EARTHGANG. Olu i WowGr8 nagrali naprawdę wyjątkowy, oryginalny i niesamowicie stylowy, wszechstronny album ukazujący ich wszelkie atuty oraz płynnie przeplatający inspiracje starą i nową szkołą, hip-hopem, soulem, funkiem i bluesem.

Często porównywani do OutKastu, czasem nawet na zasadzie "Tak brzmiałby OutKast gdyby miał w składzie dwóch Andre 3000", Johnny Venus i Doctur Dot (tak, obaj mają podwójne ksywki) wymykają się jednak szufladkom i coraz śmielej zaznaczają się na scenie za Oceanem - ba, dopiero co wspólnie z Dreamville zostali nominowani do płyty roku za kompilację "Revenge of The Dreamers III", na której byli też jednym z najjaśniej świecących punktów. To wszystko sprawia, że warto zadać pytanie - kiedy ostatnio widzieliście duet, którego ruchy aż tak ciężko przewidzieć, a który przy tym niezmiennie utrzymuje jakość i powala czystymi skillsami?

[[{"fid":"55613","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

Earth to Oluuuuu... - krzyczy Olu w niedawnym wykonaniu live utworu "This Side", sygnalizując, że pomimo faktu twardego stąpania po Ziemi, zawsze jednak gdzieś tam myślami buja on w obłokach, albo wręcz jest na innej planecie. Ten niezwykły balans sprawia, że w ich muzyce dostajemy życiowe, płynące z duszy, celne wersy, ale podane flow, w którym co prawda słyszymy echa legend stanowiących inspirację EG, ale które jest jak powiew świeżego powietrza na scenie coraz częściej "podbijanej" przez wykonawców brzmiących jak kolejna kopia... kolejnej kopii. 

Things change, people change
Love grows, come and goes
Diving in over my head
Put my life online for sale
Put that wish up on a star
Put that money on myself
Sometimes I'm just by myself

WowGr8 z kolei rapując w studiu "Colors" przewraca oczami tak, że może się wydać, iż jest niewidomy lub odprawia jakieś przedziwne rytuały voodoo - nic z tych rzeczy, choć faktycznie tworzy tym lekko "upiorny" vibe, aby za chwilkę rzucić wers tak wymowny i prawdziwy jak I crack a joke to hide the pain, it doesn't work. Niecałą minutę później numer zmienia się niespodziewanie o 180 stopni, a z głośników atakuje nas agresywny bangerowy bit - chyba jeden z najfajniejszych momentów na płycie, choć jest ich wiele.

We havin' fun on this side
Whole lot of love on this side
Know you wanna come on this side
Know you wanna hop on this ride

Ja osobiście zajarałem się EARTHGANG dopiero w tym roku i trochę żałuję, że nie wcześniej, no ale obiektywnie patrząc trafiłem na bardzo dobry moment - moment absolutnego rozkwitu aktywnego już od 2008 roku składu z ATL. Składu, który reprezentuje "muzykę dla ludzi od ludzi, inspirowaną tym, co świadome i tym, co podświadome". Praktycznie od momentu założenia ekipy Johnny i Dot ruszyli też z kopyta, w 2010 roku wypuszczając swój pierwszy mixtape, a w 2011 r. atakując aż dwoma niezależnie wydanymi albumami. W 2014 roku pojechali już w trasę z Ab-Soulem, a w następnym roku supportowali na trasie Maca Millera.

[[{"fid":"55619","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

W międzyczasie zdołali wydać dwa ciepło przyjęte albumy w ramach kolektywu Spillage Village - "Shallow Graves For Toys" i "Strays With Rabies", ale prawdziwy przełom nastąpił w roku 2017, z momentem podpisania kontraktu z wytwórnią Dreamville i wstąpienia w szeregi ekipy J. Cole'a... Jak to się mówi, the rest is history. Trzy konceptualne EPki i dwa lata później, światło dzienne ujrzał jeden z najlepszych krążków roku 2019, autorstwa EARTHGANG.

Jeśli szukacie więc nowej energii w rapie i artystów, którzy wniosą do waszych słuchawek i głośników coś niespodziewanego, dajcie szansę tym dwóm charyzmatycznym ATLiens i dajcie się ponieść magii Świata Luster. 

Na dodatkową zachętę do sprawdzenia całego albumu łapcie wykręcony, robiący spore wrażenie klip do drugiego na płycie "Up". Co tu się wyprawia! Pierwotna wersja "Up" z serii "Colors" lekko ponad rok temu podbiła serca fanów zespołu, do dzisiaj zgarniając blisko 10 milionów wyświetleń. Nie ma co się dziwić - nieposkromiona energia, jaką obaj artyści wyrzucają z siebie podczas występów live, tworzy naprawdę wybuchową mieszankę. Yeah I'm uuuuup! 

[[{"fid":"55612","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

A tak brzmieli EARTHGANG równo 5 lat temu, przy okazji wykręconego teledysku do numeru "16 Albinos In The S.W.A.T.S." z ich płyty "Shallow Graves For Toys", wydanej w 2014 roku w Spillage Village. Ostrzegamy - mocno psychodeliczna jazda:

[[{"fid":"55618","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

I na koniec jeden z najlepszych numerów ze wspomnianej, nominowanej do Grammy kompilacji Dreamville - "Sacrifices", w którym Johnny Venus robi show niesamowitą zwrotką oraz wpadającym w ucho, pełnym pasji refrenem:

[[{"fid":"54199","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

Przypominamy też nasz videowywiad z EARTHGANG, przeprowadzony po ich koncercie na Hip Hop Kempie - a w nim między innymi o zdobyciu złotej płyty za "Revenge of the Dreamers III", kontynuowaniu tradycji OutKast i godnym reprezentowaniu Południa czy znajomości i współpracy ze Ś.P. Mac Millerem.

[[{"fid":"54464","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

]]>
J.I.D - przewodnik po twórczości "nowego Kendricka" (Świeża Krew #47)https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-10,jid-przewodnik-po-tworczosci-nowego-kendricka-swieza-krew-47https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-10,jid-przewodnik-po-tworczosci-nowego-kendricka-swieza-krew-47September 10, 2019, 11:43 amIgor WiśniewskiJ.I.D - raper z Atlanty. Ma na koncie kilka mixtape'ów oraz dwa pełnoprawne wydawnictwa - The Never Story i DiCaprio 2. Członek kolektywu Spillage Village, określany przez niektórych kolejnym Kendrickiem Lamarem, w grudniu wystąpi w warszawskiej Proximie (tutaj kupisz bilet na koncert). Gdyby ktoś gościa nie kojarzył, mamy dla Was mały przewodnik po jego twórczości.W 2010 roku 20-letni Destin Choice Route wydaje swój pierwszy mixtape - CakeWalk. Przyszły Freshman stworzył materiał chaotyczny, przepełniony niezliczonymi inspiracjami rapera. Słuchając projektu liczącego ponad 20 tytułów, trudno pomyśleć, że reprezentant Atlanty zostanie kiedyś jaśniejącym punktem na mapie amerykańskiego rapu. Nudne, wręcz monotonne flow i równie nijakie bity sprawiają, że ciężko przebrnąć nawet przez połowę tracklisty za pierwszym razem. Stwierdzenie, że J.I.D nie miał wtedy potencjału, byłoby wielce krzywdzące. Pamiętając, że to dopiero pierwszy mixtape, można wskazać na kilka mocnych momentów - Witness, You're a jerk czy Paper Planes na samplu z utworu o tym samym tytule.Po dwóch latach i sequelu CakeWalk, J.I.D wypuszcza kolejny projekt - Route of All Evil. Płytę bardziej dopracowaną, przejrzystą i przemyślaną. Spójność materiału i przyswajalna ilość 13 utworów nie powoduje uczucia zmęczenia po odsłuchu. Jazzowo-soulowe naleciałości i schludnie przycięte sample bynajmniej nie pozwalają słuchaczowi na nudę. Coraz wyraźniej klarujący się styl Destina pokazuje, że przed 22-latkiem maluje się świetlana przyszłość.Kolejna płyta - Para Tu z miejsca pokazuje, że J.I.D to prężnie działający i rozwijający się MC. Raper jest jeszcze pewniejszy siebie, muzycznie czerpie jeszcze sprawniej i zgrabnie łączy kolejne elementy układanki. To również projekt, na którym Jidd bardziej przekonuje się do zapraszania gości. Na Para Tu wystąpili m.in. chłopaki z EARTHGANG, Hollywood JB, JordxnBryant i Mereba.Jako 25-latek, J.I.D puszcza w świat DiCaprio EP. Bez wątpienia to przełomowy moment w karierze przyszłego reprezentanta Dreamville. Na albumie pojawiają się Curtis Williams, 6lack, OG Maco, KEY!, Jace Of Two9 i oczywiście koledzy z EARTHGANG. Za podkłady odpowiadają m.in. Christo, Hollywood JB i Childish Major. EP zainspirowane jednym z najsłynniejszych aktorów świata to kolejna demonstracja sił. Destin Route kombinuje z flow i rzuca cięte linijki, stale grając pierwsze skrzypce wśród tak mocnej listy gości. Nic więc dziwnego, że lada moment miał podpisać kontrakt.Dwa lata po premierze DiCaprio EP, J.I.D już jako protegowany J. Cole'a i pełnoprawny zawodnik Dreamville, wydaje The Never Story. Na debiutanckim albumie Jidd otoczył się przede wszystkim osobami, z którymi współpracował wcześniej. Artysta stale bawi się formą; przyspiesza, zwalnia, czasem zanuci. Talent rapera z Atlanty nie umknął chociażby ś.p. Mac Millerowi, który zaprosił J.I.D do otwarcia Swimming Tour. Niestety trasa nie doszła do skutku.W zeszłym roku D. Route postanowił wydać sequel DiCaprio EP, tym razem tworząc pełnoprawne LP. Działania poprzedzające jesienną premierę jak występ na TA13OO Denzela Curry'ego czy udział w akcji XXL Freshman 2018, były jedynie ciszą przed bardzo potężną burzą. DiCaprio 2 wstrząsnęło sceną, a J.I.D został wyniesiony na piedestał zarówno przez słuchaczy, jak i krytyków. Płyta znalazła się na wielu listach najlepszych tytułów ubiegłego roku. Na swoim ostatnim solowym albumie raper nie bierze jeńców. Szaleje z flow na świetnych, zróżnicowanych bitach, a wśród wspierających go artystów są np. Method Man, J. Cole i Joey Bada$$.Choć w tym roku nie doczekaliśmy się solowego krążka od J.I.D, nie można nie wspomnieć o Revenge Of The Dreamers III, którego raper jest częścią. Bardzo istotną częścią. Wśród tylu zdolnych, charakterystycznych artystów, Jidd wybija się ponad razem z Basem. Forma J.I.D napawa nas nadzieją, że jego następny krok będzie jeszcze mocniejszy niż zeszłoroczny album.J.I.D - raper z Atlanty. Ma na koncie kilka mixtape'ów oraz dwa pełnoprawne wydawnictwa - The Never Story i DiCaprio 2. Członek kolektywu Spillage Village, określany przez niektórych kolejnym Kendrickiem Lamarem, w grudniu wystąpi w warszawskiej Proximie (tutaj kupisz bilet na koncert). Gdyby ktoś gościa nie kojarzył, mamy dla Was mały przewodnik po jego twórczości.

W 2010 roku 20-letni Destin Choice Route wydaje swój pierwszy mixtape - CakeWalk. Przyszły Freshman stworzył materiał chaotyczny, przepełniony niezliczonymi inspiracjami rapera. Słuchając projektu liczącego ponad 20 tytułów, trudno pomyśleć, że reprezentant Atlanty zostanie kiedyś jaśniejącym punktem na mapie amerykańskiego rapu. Nudne, wręcz monotonne flow i równie nijakie bity sprawiają, że ciężko przebrnąć nawet przez połowę tracklisty za pierwszym razem. Stwierdzenie, że J.I.D nie miał wtedy potencjału, byłoby wielce krzywdzące. Pamiętając, że to dopiero pierwszy mixtape, można wskazać na kilka mocnych momentów - Witness, You're a jerk czy Paper Planes na samplu z utworu o tym samym tytule.

Po dwóch latach i sequelu CakeWalk, J.I.D wypuszcza kolejny projekt - Route of All Evil. Płytę bardziej dopracowaną, przejrzystą i przemyślaną. Spójność materiału i przyswajalna ilość 13 utworów nie powoduje uczucia zmęczenia po odsłuchu. Jazzowo-soulowe naleciałości i schludnie przycięte sample bynajmniej nie pozwalają słuchaczowi na nudę. Coraz wyraźniej klarujący się styl Destina pokazuje, że przed 22-latkiem maluje się świetlana przyszłość.

Kolejna płyta - Para Tu z miejsca pokazuje, że J.I.D to prężnie działający i rozwijający się MC. Raper jest jeszcze pewniejszy siebie, muzycznie czerpie jeszcze sprawniej i zgrabnie łączy kolejne elementy układanki. To również projekt, na którym Jidd bardziej przekonuje się do zapraszania gości. Na Para Tu wystąpili m.in. chłopaki z EARTHGANG, Hollywood JB, JordxnBryant i Mereba.

Jako 25-latek, J.I.D puszcza w świat DiCaprio EP. Bez wątpienia to przełomowy moment w karierze przyszłego reprezentanta Dreamville. Na albumie pojawiają się Curtis Williams, 6lack, OG Maco, KEY!, Jace Of Two9 i oczywiście koledzy z EARTHGANG. Za podkłady odpowiadają m.in. Christo, Hollywood JB i Childish Major. EP zainspirowane jednym z najsłynniejszych aktorów świata to kolejna demonstracja sił. Destin Route kombinuje z flow i rzuca cięte linijki, stale grając pierwsze skrzypce wśród tak mocnej listy gości. Nic więc dziwnego, że lada moment miał podpisać kontrakt.

Dwa lata po premierze DiCaprio EP, J.I.D już jako protegowany J. Cole'a i pełnoprawny zawodnik Dreamville, wydaje The Never Story. Na debiutanckim albumie Jidd otoczył się przede wszystkim osobami, z którymi współpracował wcześniej. Artysta stale bawi się formą; przyspiesza, zwalnia, czasem zanuci. Talent rapera z Atlanty nie umknął chociażby ś.p. Mac Millerowi, który zaprosił J.I.D do otwarcia Swimming Tour. Niestety trasa nie doszła do skutku.

W zeszłym roku D. Route postanowił wydać sequel DiCaprio EP, tym razem tworząc pełnoprawne LP. Działania poprzedzające jesienną premierę jak występ na TA13OO Denzela Curry'ego czy udział w akcji XXL Freshman 2018, były jedynie ciszą przed bardzo potężną burzą. DiCaprio 2 wstrząsnęło sceną, a J.I.D został wyniesiony na piedestał zarówno przez słuchaczy, jak i krytyków. Płyta znalazła się na wielu listach najlepszych tytułów ubiegłego roku. Na swoim ostatnim solowym albumie raper nie bierze jeńców. Szaleje z flow na świetnych, zróżnicowanych bitach, a wśród wspierających go artystów są np. Method Man, J. Cole i Joey Bada$$.

Choć w tym roku nie doczekaliśmy się solowego krążka od J.I.D, nie można nie wspomnieć o Revenge Of The Dreamers III, którego raper jest częścią. Bardzo istotną częścią. Wśród tylu zdolnych, charakterystycznych artystów, Jidd wybija się ponad razem z Basem. Forma J.I.D napawa nas nadzieją, że jego następny krok będzie jeszcze mocniejszy niż zeszłoroczny album.

]]>
88GLAM - Trippy Trap spod szyldu XO (Świeża Krew #46)https://popkiller.kingapp.pl/2018-02-10,88glam-trippy-trap-spod-szyldu-xo-swieza-krew-46https://popkiller.kingapp.pl/2018-02-10,88glam-trippy-trap-spod-szyldu-xo-swieza-krew-46September 10, 2021, 4:55 pmMarek AdamskiToronto to miasto, które na rapowej mapie zaistniało względnie niedawno, ale gdy się pojawiło, jego gwiazdy wjechały z buta w światowy mainstream. Drake i The Weekend założyli prężnie działające wytwórnie, które wyrobiły swoją markę i zaczęły kontraktować młode talenty, jak PARTYNEXTDOOR czy Belly. Skupię się dziś na podopiecznych tego drugiego, mianowicie na członkach wytwórni XO, duecie 88GLAM. Jego członkami są Derek Wise oraz 88 Camino, wcześniej znany jako Drew Howard, którzy po podpisaniu kontraktu wydali jeden z ciekawszych debiutów na scenie z Toronto. Tripowy klimat ich kawałków, powiązany ze świetnymi hookami oraz trapowymi bitami, m.in. od Murda Beatz'a, sprawia, że od muzyki chłopaków ciężko się oderwać.Ich siła tkwi właśnie w duecie. Oddzielnie wydaje się, że chłopaki mają mało do zaoferowania. Dla przykładu, na początku stycznia zeszłego roku, Derek Wise wydał swój, solowy debiut, który osobiście nie robi na mnie większego wrażenia. Inaczej to wygląda, gdy obaj łapią się na tracku. Sprawnie wymieniają się ósemkami, kontrastując przy tym odmienne wokale, czy tworząc świetne, wspólne hooki, jak ten z kawałka "12".Tekstowo stoją raczej na zwykłym poziomie, bardziej liczy się forma. Kawałki, mimo że trapowe, nie męczą, a wręcz charakteryzują się chillowym klimatem. To samo z autotunem, wykorzystanym subtelnie, bez jakiejkolwiek nachalności. Potencjał drzemie również w ich stylówkach. Chłopaki nie są obwieszeni ogromną ilością złota, ani nie emanują tyloma kolorami, co na przykład koledzy z Południa, z rejonów Florydy i Atlanty. Starają się w swojej twórczości zachować mroczne oblicze i klimat Toronto, wskazując na Trylogię The Weeknda, jako główną inspirację. Ich album "88Glam", wydany w listopadzie, zeszłego roku, zawiera dobre, minimalistyczne produkcje, spod ręki czołówki kanadyjskiej sceny, takiej jak Alexonweed czy Villa Beatz. Odpowiadają oni za świetny, syntetyczny bit z "Bali", który jako jedyny przebił się do większej publiczności.Mimo wymienionych zalet, największą motywacją do sprawdzenia ich twórczości powinienen być kredyt zaufania, udzielony przez największe, mainstreamowe gwiazdy. Czy to pojawianie się w roli cameo The Weeknda na ich klipach, czy gościnna zwrotka NAV'a na wspomnianym "Bali", czy też bity od Murdy, wszystko to pokazuje, jaki potencjał widzą w nich inni artyści. Ponadto chłopaków możecie znaleźć gościnnie na teledyskach Abela, np. "Reminder", czy u Belly'ego. Sprawdzajcie ich szybko, bo w roku 2018 będzie o nich głośno!Toronto to miasto, które na rapowej mapie zaistniało względnie niedawno, ale gdy się pojawiło, jego gwiazdy wjechały z buta w światowy mainstream. Drake i The Weekend założyli prężnie działające wytwórnie, które wyrobiły swoją markę i zaczęły kontraktować młode talenty, jak PARTYNEXTDOOR czy Belly. Skupię się dziś na podopiecznych tego drugiego, mianowicie na członkach wytwórni XO, duecie 88GLAM. Jego członkami są Derek Wise oraz 88 Camino, wcześniej znany jako Drew Howard, którzy po podpisaniu kontraktu wydali jeden z ciekawszych debiutów na scenie z Toronto. Tripowy klimat ich kawałków, powiązany ze świetnymi hookami oraz trapowymi bitami, m.in. od Murda Beatz'a, sprawia, że od muzyki chłopaków ciężko się oderwać.

Ich siła tkwi właśnie w duecie. Oddzielnie wydaje się, że chłopaki mają mało do zaoferowania. Dla przykładu, na początku stycznia zeszłego roku, Derek Wise wydał swój, solowy debiut, który osobiście nie robi na mnie większego wrażenia. Inaczej to wygląda, gdy obaj łapią się na tracku. Sprawnie wymieniają się ósemkami, kontrastując przy tym odmienne wokale, czy tworząc świetne, wspólne hooki, jak ten z kawałka "12".

Tekstowo stoją raczej na zwykłym poziomie, bardziej liczy się forma. Kawałki, mimo że trapowe, nie męczą, a wręcz charakteryzują się chillowym klimatem. To samo z autotunem, wykorzystanym subtelnie, bez jakiejkolwiek nachalności. Potencjał drzemie również w ich stylówkach. Chłopaki nie są obwieszeni ogromną ilością złota, ani nie emanują tyloma kolorami, co na przykład koledzy z Południa, z rejonów Florydy i Atlanty. Starają się w swojej twórczości zachować mroczne oblicze i klimat Toronto, wskazując na Trylogię The Weeknda, jako główną inspirację. Ich album "88Glam", wydany w listopadzie, zeszłego roku, zawiera dobre, minimalistyczne produkcje, spod ręki czołówki kanadyjskiej sceny, takiej jak Alexonweed czy Villa Beatz. Odpowiadają oni za świetny, syntetyczny bit z "Bali", który jako jedyny przebił się do większej publiczności.

Mimo wymienionych zalet, największą motywacją do sprawdzenia ich twórczości powinienen być kredyt zaufania, udzielony przez największe, mainstreamowe gwiazdy. Czy to pojawianie się w roli cameo The Weeknda na ich klipach, czy gościnna zwrotka NAV'a na wspomnianym "Bali", czy też bity od Murdy, wszystko to pokazuje, jaki potencjał widzą w nich inni artyści. Ponadto chłopaków możecie znaleźć gościnnie na teledyskach Abela, np. "Reminder", czy u Belly'ego. Sprawdzajcie ich szybko, bo w roku 2018 będzie o nich głośno!

]]>
Brockhampton - podziemny boysband z pomysłami (Świeża Krew #45)https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-11,brockhampton-podziemny-boysband-z-pomyslami-swieza-krew-45https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-11,brockhampton-podziemny-boysband-z-pomyslami-swieza-krew-45February 4, 2018, 11:54 pmMarek AdamskiNie było takiego podsumowania czy rankingu na zagranicznych portalach, w którym nie zagrzałby sobie miejsca któryś z krążków grupy Brockhampton. A wydali ich w trakcie poprzedniego roku aż trzy, co ciekawe wszystkie przyjęte bardzo dobrze, zarówno przez fanów jak i krytyków. Złożony z niewiadomej ilości członków, zespół dowodzony przez Kevina Abstracta działa na terenie South Central w Los Angeles i po udanym roku 2017 ma duże plany na rok 2018, a wy musicie ich bliżej poznać, by się na nie przygotować!Brockhampton to grupa, kolektyw, czy jak sami siebie określają boysband, który powstał w San Marcos w Teksasie, z inicjatywy kolegów z czasów szkolnych, Kevina Abstracta oraz Ameera Vanna, na początku 2015 roku. Wszyscy członkowie poznali się za pośrednictwem internetu, a dokładniej forum fanowskiego, KanyeToThe. Gdy cała ekipa się uformowała, przeniosła się do South Central w Los Angeles.Tam po pracach, na początku 2016 roku wydali swój pierwszy mixtape zatytułowany "All-American Trash", który mimo solidnego wykonania przeszedł bez większego echa. Tak naprawdę był preludium do większego dzieła, jakim jest trylogia "Saturation", która ukazywała się od czerwca do grudnia poprzedniego roku. Jednak co mnie w nich najbardziej intryguje? Czemu sądzę, że wszystkie trzy części są unikalnym, udanym i ważnym dziełem 2017 roku? Bo jest to coś nowego na scenie, coś mniej banalnego niż powtarzalny trap. Przekrój stylówek wszystkich raperów, multigatunkowe inspiracje, od heavymetal po funk, czy r'n'b, świadczą o niezwykłości i dobrym pomyśle na siebie. I co najważniejsze - róźnorodność podejmowanych tematów. Od zwykłej, nasyconej nawiązaniami do kultury masowej, braggi, przez kawałki antysystemowe o brutalności policji, po te bardziej osobiste, dotykające seksualności poszczególnych członków. I jeszcze jedno, refreny. To jak niektóre hooki potrafią wbić się w głowę, jak na przykład ten z kawałka "GOLD"(można posłuchać poniżej), jest niesamowite. Taki "misz masz" powoduje, że poszczególne płyty się nie nudzą, a każdy znajdzie tam coś dla siebie. I mimo tego "misz maszu" ich twórczość nie popada w chaos, wszystko jest misternie poukładane i zaplanowane.Należy wspomnieć też o tym, że zespołu nie wypełniają wyłącznie raperzy, wokaliści i producenci (czasem niektórzy występują jako pakiet 2 w 1 albo 3 w 1), ale składają się na niego również fotografowie, kamerzyści, czy reżyserzy klipów. Tak naprawdę, jak wspominałem wcześniej, nieznana nam jest dokładna ilość członków, zamieszanych w projekt "Saturation". Ale niektórych można wyróźnić, a przede wszystkim Kevina Abstracta, lidera grupy, rapera i reżysera wszystkich klipów. Warty uwagi jest również Ameer Vann, raper z niskim wokalem i ciętymi, ociekającymi pewnością siebie linijkami. Po za nimi, w szczególności wyróżniają się Merlyn Wood ze swoim jamajskim flow, czy wokalista Joba z łamiącym się wokalem, służącym często jako łagodne chórki albo heavymetalowe outra pokroju kawałka "HEAT".Na koniec zachęcę was jeszcze jednym, a mianowicie symboliką zawartą w całym projekcie "Saturation". Wszystkie teledyski wyreżyserowano na osiedlach South Central, co ma świadczyć o podziemnym charakterze wydawnictw. Po za tym każdy z nich rozpoczyna się intrem, w którym swoje kwestie po hiszpańsku wypowiada Roberto (również członek Brockhampton) i wprowadza nas w dwóch zdaniach w tematykę danego numeru. Oprócz tego, każdy tytuł kawałka z poszczególnej płyty ma tyle samo liter (W "Saturation I" są to 4 litery). Sprawdźcie to sami, bo naprawdę warto!Nie było takiego podsumowania czy rankingu na zagranicznych portalach, w którym nie zagrzałby sobie miejsca któryś z krążków grupy Brockhampton. A wydali ich w trakcie poprzedniego roku aż trzy, co ciekawe wszystkie przyjęte bardzo dobrze, zarówno przez fanów jak i krytyków. Złożony z niewiadomej ilości członków, zespół dowodzony przez Kevina Abstracta działa na terenie South Central w Los Angeles i po udanym roku 2017 ma duże plany na rok 2018, a wy musicie ich bliżej poznać, by się na nie przygotować!

Brockhampton to grupa, kolektyw, czy jak sami siebie określają boysband, który powstał w San Marcos w Teksasie, z inicjatywy kolegów z czasów szkolnych, Kevina Abstracta oraz Ameera Vanna, na początku 2015 roku. Wszyscy członkowie poznali się za pośrednictwem internetu, a dokładniej forum fanowskiego, KanyeToThe. Gdy cała ekipa się uformowała, przeniosła się do South Central w Los Angeles.

Tam po pracach, na początku 2016 roku wydali swój pierwszy mixtape zatytułowany "All-American Trash", który mimo solidnego wykonania przeszedł bez większego echa. Tak naprawdę był preludium do większego dzieła, jakim jest trylogia "Saturation", która ukazywała się od czerwca do grudnia poprzedniego roku. Jednak co mnie w nich najbardziej intryguje? Czemu sądzę, że wszystkie trzy części są unikalnym, udanym i ważnym dziełem 2017 roku?Bo jest to coś nowego na scenie, coś mniej banalnego niż powtarzalny trap. Przekrój stylówek wszystkich raperów, multigatunkowe inspiracje, od heavymetal po funk, czy r'n'b, świadczą o niezwykłości i dobrym pomyśle na siebie. I co najważniejsze - róźnorodność podejmowanych tematów. Od zwykłej, nasyconej nawiązaniami do kultury masowej, braggi, przez kawałki antysystemowe o brutalności policji, po te bardziej osobiste, dotykające seksualności poszczególnych członków. I jeszcze jedno, refreny. To jak niektóre hooki potrafią wbić się w głowę, jak na przykład ten z kawałka "GOLD"(można posłuchać poniżej), jest niesamowite. Taki "misz masz" powoduje, że poszczególne płyty się nie nudzą, a każdy znajdzie tam coś dla siebie. I mimo tego "misz maszu" ich twórczość nie popada w chaos, wszystko jest misternie poukładane i zaplanowane.

Należy wspomnieć też o tym, że zespołu nie wypełniają wyłącznie raperzy, wokaliści i producenci (czasem niektórzy występują jako pakiet 2 w 1 albo 3 w 1), ale składają się na niego również fotografowie, kamerzyści, czy reżyserzy klipów. Tak naprawdę, jak wspominałem wcześniej, nieznana nam jest dokładna ilość członków, zamieszanych w projekt "Saturation". Ale niektórych można wyróźnić, a przede wszystkim Kevina Abstracta, lidera grupy, rapera i reżysera wszystkich klipów. Warty uwagi jest również Ameer Vann, raper z niskim wokalem i ciętymi, ociekającymi pewnością siebie linijkami. Po za nimi, w szczególności wyróżniają się Merlyn Wood ze swoim jamajskim flow, czy wokalista Joba z łamiącym się wokalem, służącym często jako łagodne chórki albo heavymetalowe outra pokroju kawałka "HEAT".

Na koniec zachęcę was jeszcze jednym, a mianowicie symboliką zawartą w całym projekcie "Saturation". Wszystkie teledyski wyreżyserowano na osiedlach South Central, co ma świadczyć o podziemnym charakterze wydawnictw. Po za tym każdy z nich rozpoczyna się intrem, w którym swoje kwestie po hiszpańsku wypowiada Roberto (również członek Brockhampton) i wprowadza nas w dwóch zdaniach w tematykę danego numeru. Oprócz tego, każdy tytuł kawałka z poszczególnej płyty ma tyle samo liter (W "Saturation I" są to 4 litery). Sprawdźcie to sami, bo naprawdę warto!

]]>
Trap z przekazem? Aha Gazelle czyli "Vegeta z Nowego Orleanu" (Świeża Krew #44)https://popkiller.kingapp.pl/2017-11-03,trap-z-przekazem-aha-gazelle-czyli-vegeta-z-nowego-orleanu-swieza-krew-44https://popkiller.kingapp.pl/2017-11-03,trap-z-przekazem-aha-gazelle-czyli-vegeta-z-nowego-orleanu-swieza-krew-44October 11, 2020, 11:18 pmAdmin strony"Ważne jest, by pokazać młodym, że sukces można osiągnąć bez uciekania się do negatywności" - mówi Aha Gazelle, pochodzący z Nowego Orleanu raper, producent oraz multi-intrumentalista. Wśród największych inspiracji wskazuje Mastera P, Lil Wayne'a, Kevina Gatesa, Boosie Badazza czy Franka Oceana, a poza chwytaniem za mikrofon ma za sobą długą przeprawę z muzyką - już w wieku 13 lat grał na perkusji w kościele swojego ojca, następnie opanował także puzon czy pianino a po drodze ukończył studia zarządzania biznesem i zyskał tytuł magistra. Obecnie jako 24-letni MC wypływa na głębsze wody łącząc energetyczne southowe brzmienie nowej szkoły z głębszym przekazem. Dziś do słuchaczy trafia jego najnowszy materiał "Trilliam 3"...Mieszanka trapu, r&b i soulu - to rejony, w których porusza się Aha, w pierwszym wrażeniu nie odróżniający się za bardzo od reszty nowej szkoły. Związane dredy, łańcuch na szyi i rozpędzone 808sy narzucające tempo pod karabinowe, momentami podśpiewywane flow. Jednak to tylko pierwsze wrażenie...[[{"fid":"41326","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Aha Gazelle - Momma House (feat. MC Fiji)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Zamieszania na niezależnej scenie narobił mixtapem "Free Barabas" ("Uwolnić Barabasza") i pochodzącym z niego klipem "Vegeta", po czym w swoje szeregi zwerbował go pochodzący z Atlanty label Reach Records dowodzony przez Lecrae. Wydany chwilę potem singiel "Momma House" skupił uwagę i wywołał masę dyskusji i różnych komentarzy, serwując energetyczny imprezowy banger, najeżony punchline'ami, splecionymi równocześnie z bragga na temat tego... jak wspaniałe jest mieszkanie z mamą i jak ważne jest to, by ją wspierać. Wspomina też o tym, że stara się być pokorny, ale czasem zdarza mu się "przechadzać jak Kanye". Natomiast zawarty w tytule wcześniejszego hitu Vegeta to jego ulubiona postać z Dragonball Z - "Spośród wszystkich najbardziej się rozwijał. Przeszedł od znienawidzonego złoczyńcy, poprzez dobrego gościa ze złymi intencjami aż do ojca rodziny. Przez całą drogą przyznawał się do chęci bycia jak najlepszym, dając porwać się żądzom, finalnie jednak poświęcając życie temu by znaleźć się po dobrej stronie". Czyżby metafora życiowej walki bohatera tego artykułu?Sam Aha podkreśla inspiracje lokalną southową sceną, mówiąc o tym, że wszystkich ich hustlerki i przebijania się przez muzyczny biznes nauczył Master P, Lil Wayne'a określa mianem "best rapper alive" a jako wymarzone collabo wskazuje Migos. Natomiast o nim samym Lecrae mówi: "Jest przyszłością tego, co robię ja. Wiara jest dla niego kluczowa, ale przede wszystkim chce robić świetną muzykę. Obiecuję Wam, miejcie go na oku, Aha będzie za jakiś czas kimś naprawdę wyjątkowym."Co na to Gazelle? Stwierdza, że propozycja od Lecrae... zaskoczyła go. "Byłem zdziwiony, że chcą mnie podpisać patrząc na to, jaką muzyczną linią szli do tej pory. Ale kiedy powiedzieli, że że nie chcą niczego mi narzucać czy zmieniać to wszedłem w to. Nie bawię się w politykę czy metki".Bowiem i jego muzyka zgrabnie owym szufladkom się wymyka - HipHopDX określiła ją "pamiętnikiem młodego mężczyzny przebijającego się przez codzienne sytuacje i mocno opierającego się o lojalność względem własnej rodziny, świadomość własnej wartości oraz nawigującego w społeczno-rasowych klimatach, zachowując wiarę w Boga". Taki też niecodzienny miszmasz spotkamy w jego muzyce, z jednej strony mocnej, codziennej i przyziemnej, także w jej szarościach, a z drugiej sięgającej do głębszych wartości i nadziei na poprawę sytuacji, serwując "jasną stronę trapu". Wiara, równość czy sprawiedliwość społeczna w miejsce hedonistyczno-przewózkowej tematyki, do której ogranicza się aktualnie większość mainstreamowych traperów. Połączenie dość unikalne i każące myśleć, że przed tym gościem jeszcze sporo dobrego - jakoś to tak bowiem na tym rynku jest, że szybko i mocno rozbłysnąć można poprzez kontrowersję, ostrość i niepokorność, ale by utrzymać się na nim dłużej warto mieć do powiedzenia coś więcej.Na razie wszystko idzie po jego myśli, a świetny featuring na głośnym "All Things Work Together" Lecrae skupił uwagę wielu nowych słuchaczy (m.in. moją), co Gazelle błyskawicznie podstemplował nowym wydawnictwem. "Trilliam 3" dostępny jest za free, znajdziecie go poniżej, razem z kilkoma wybranymi singlami od Aha.[[{"fid":"41328","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Aha Gazelle \"Back In My Bag\" (WSHH Heatseekers - Official Music Video)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"41329","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Aha Gazelle - Vegeta (Official Video)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"41330","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Lecrae - Whatchu Mean (Audio) ft. Aha Gazelle","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]"Trilliam 3":1. Processional (feat. Reg Rob)2. Get Rich or Die Talking3. Dumb Dancing (feat. Silas)4. Gold Medals5. Things I'll Never Try6. Transform7. Dirty Dan8. Back in My Bag9. More Gold Medals10. Ejection11. Rarris and Red Cups12. Boot Camp (feat. Tony Ri'Chard & Starringo)13. Reach for the Stars14. Apology to Roni'15. All Black Party"Ważne jest, by pokazać młodym, że sukces można osiągnąć bez uciekania się do negatywności" - mówi Aha Gazelle, pochodzący z Nowego Orleanu raper, producent oraz multi-intrumentalista. Wśród największych inspiracji wskazuje Mastera P, Lil Wayne'a, Kevina Gatesa, Boosie Badazza czy Franka Oceana, a poza chwytaniem za mikrofon ma za sobą długą przeprawę z muzyką - już w wieku 13 lat grał na perkusji w kościele swojego ojca, następnie opanował także puzon czy pianino a po drodze ukończył studia zarządzania biznesem i zyskał tytuł magistra. Obecnie jako 24-letni MC wypływa na głębsze wody łącząc energetyczne southowe brzmienie nowej szkoły z głębszym przekazem. Dziś do słuchaczy trafia jego najnowszy materiał "Trilliam 3"...

Mieszanka trapu, r&b i soulu - to rejony, w których porusza się Aha, w pierwszym wrażeniu nie odróżniający się za bardzo od reszty nowej szkoły. Związane dredy, łańcuch na szyi i rozpędzone 808sy narzucające tempo pod karabinowe, momentami podśpiewywane flow. Jednak to tylko pierwsze wrażenie...

[[{"fid":"41326","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Aha Gazelle - Momma House (feat. MC Fiji)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Zamieszania na niezależnej scenie narobił mixtapem "Free Barabas" ("Uwolnić Barabasza") i pochodzącym z niego klipem "Vegeta", po czym w swoje szeregi zwerbował go pochodzący z Atlanty label Reach Records dowodzony przez Lecrae. Wydany chwilę potem singiel "Momma House" skupił uwagę i wywołał masę dyskusji i różnych komentarzy, serwując energetyczny imprezowy banger, najeżony punchline'ami, splecionymi równocześnie z bragga na temat tego... jak wspaniałe jest mieszkanie z mamą i jak ważne jest to, by ją wspierać. Wspomina też o tym, że stara się być pokorny, ale czasem zdarza mu się "przechadzać jak Kanye". Natomiast zawarty w tytule wcześniejszego hitu Vegeta to jego ulubiona postać z Dragonball Z - "Spośród wszystkich najbardziej się rozwijał. Przeszedł od znienawidzonego złoczyńcy, poprzez dobrego gościa ze złymi intencjami aż do ojca rodziny. Przez całą drogą przyznawał się do chęci bycia jak najlepszym, dając porwać się żądzom, finalnie jednak poświęcając życie temu by znaleźć się po dobrej stronie". Czyżby metafora życiowej walki bohatera tego artykułu?

Sam Aha podkreśla inspiracje lokalną southową sceną, mówiąc o tym, że wszystkich ich hustlerki i przebijania się przez muzyczny biznes nauczył Master P, Lil Wayne'a określa mianem "best rapper alive" a jako wymarzone collabo wskazuje Migos. Natomiast o nim samym Lecrae mówi: "Jest przyszłością tego, co robię ja. Wiara jest dla niego kluczowa, ale przede wszystkim chce robić świetną muzykę. Obiecuję Wam, miejcie go na oku, Aha będzie za jakiś czas kimś naprawdę wyjątkowym."

Co na to Gazelle? Stwierdza, że propozycja od Lecrae... zaskoczyła go. "Byłem zdziwiony, że chcą mnie podpisać patrząc na to, jaką muzyczną linią szli do tej pory. Ale kiedy powiedzieli, że że nie chcą niczego mi narzucać czy zmieniać to wszedłem w to. Nie bawię się w politykę czy metki".

Bowiem i jego muzyka zgrabnie owym szufladkom się wymyka - HipHopDX określiła ją "pamiętnikiem młodego mężczyzny przebijającego się przez codzienne sytuacje i mocno opierającego się o lojalność względem własnej rodziny, świadomość własnej wartości oraz nawigującego w społeczno-rasowych klimatach, zachowując wiarę w Boga". Taki też niecodzienny miszmasz spotkamy w jego muzyce, z jednej strony mocnej, codziennej i przyziemnej, także w jej szarościach, a z drugiej sięgającej do głębszych wartości i nadziei na poprawę sytuacji, serwując "jasną stronę trapu". Wiara, równość czy sprawiedliwość społeczna w miejsce hedonistyczno-przewózkowej tematyki, do której ogranicza się aktualnie większość mainstreamowych traperów. Połączenie dość unikalne i każące myśleć, że przed tym gościem jeszcze sporo dobrego - jakoś to tak bowiem na tym rynku jest, że szybko i mocno rozbłysnąć można poprzez kontrowersję, ostrość i niepokorność, ale by utrzymać się na nim dłużej warto mieć do powiedzenia coś więcej.

Na razie wszystko idzie po jego myśli, a świetny featuring na głośnym "All Things Work Together" Lecrae skupił uwagę wielu nowych słuchaczy (m.in. moją), co Gazelle błyskawicznie podstemplował nowym wydawnictwem. "Trilliam 3" dostępny jest za free, znajdziecie go poniżej, razem z kilkoma wybranymi singlami od Aha.

[[{"fid":"41328","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Aha Gazelle \"Back In My Bag\" (WSHH Heatseekers - Official Music Video)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"41329","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Aha Gazelle - Vegeta (Official Video)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"41330","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"alt":"Lecrae - Whatchu Mean (Audio) ft. Aha Gazelle","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

"Trilliam 3":

1. Processional (feat. Reg Rob)
2. Get Rich or Die Talking
3. Dumb Dancing (feat. Silas)
4. Gold Medals
5. Things I'll Never Try
6. Transform
7. Dirty Dan
8. Back in My Bag
9. More Gold Medals
10. Ejection
11. Rarris and Red Cups
12. Boot Camp (feat. Tony Ri'Chard & Starringo)
13. Reach for the Stars
14. Apology to Roni'
15. All Black Party

]]>
XXL Freshmen 2016 - wybieramy tegoroczną 10-tkę wg Popkillera!https://popkiller.kingapp.pl/2016-05-13,xxl-freshmen-2016-wybieramy-tegoroczna-10-tke-wg-popkillerahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-05-13,xxl-freshmen-2016-wybieramy-tegoroczna-10-tke-wg-popkilleraMay 13, 2016, 8:11 amAdmin stronyJak co roku na wiosnę XXL selekcjonuje swoich Freshmenów, czyli 10-tkę młodych talentów na dany rok, które powinny zamieszać na scenie. Wcześniej jednak wybiera grono 50 osób, na które głosować można poprzez stronę magazynu - osoba, która zdobędzie najwięcej głosów, a nie zostanie wcześniej wybrana do 9-tki przez redakcję XXL'a uzupełnia skład jako wybór czytelników i 10-ty Freshman...O tym, że akcja XXL'a to pierwowzór naszych Młodych Wilków pisaliśmy już pewnie milion razy. 2 lata temu przy ujawnieniu wstępnej 50-tki zaświtała nam w głowie idea pt "Czemu by nie wybrać też Freshmenów?", w efekcie zrobiliśmy to już raz i drugi. W tym roku również postanowiliśmy przyjrzeć się dokładnie całemu składowi i w gronie redakcyjnym wyselekcjonować z grona 50-ciu nominowanych swoje własne dziesiątki, zanim jeszcze dowiemy się, kto w tym roku utworzy skład XXL Freshman Class 2016. Zamiast uśredniać wspólne wybory i zrobić z tego '10-tkę Popkillera' zdecydowaliśmy się jednak na coś innego - a mianowicie każda z osób, które podjęły się wyboru przedstawiła swoją własną listę (w kolejności alfabetycznej), uzupełniając ją opisem i prywatnym komentarzem. Swoista redakcyjna dyskusja, w której zauważyć możecie zarówno kto komu z nas najmocniej wpadł w ucho i komu wróżymy świetlaną przyszłość, a następnie przekonać się kto był najbliżej prawdziwego zestawienia - zestawienia, które powinniśmy poznać już w najbliższych dniach.W dyskusji tej udział wzięło spore grono popkillerowych redaktorów, a także dwójka gości - Mrówa z SJS oraz Szejku, grafik i założyciel grupy Trillest. Zapraszamy również do podawania swoich typów w komentarzach!Mateusz NataliAnderson .PaakBryson TillerDesiignerD.R.A.M.Jazz CartierLil DickyMick JenkinsNef The PharaohPost MaloneTory LanezJenkins, Cartier, Malone, Lanez - nie wyobrażam sobie tegorocznych Freshmenów bez tej czwórki. Poza tym pewniakami do zestawienia wydają się Bryson Tiller (platyna za debiut i wyprzedane hale w Europie) i Desiigner (patrząc na wybory w ostatnich latach to top 1 Billboardu dla "Pandy" powinno na bank dać mu miejsce w składzie, nawet mimo braku stylowej oryginalności i tego że brzmi jak chińska podróbka Future'a). Ja po cichu liczę na reprezentantów Kalifornii - złote dziecko Vallejo Nefa The Pharaoh (G-Eazy wskazał go w moim wywiadzie jako 'next big thing' z Bay), Erica Bellingera czy Marca E Bassy'ego a spore szanse daję też takim postaciom jak błyskotliwy i wszechstronny D.R.A.M. (to on zainspirował Drake'a do zrobienia "Hotline Bling"), Lil Dicky, G Herbo (dawniej Lil Herb) Rich The Kid, Roy Woods, Dave East czy Kodak Black. Mam też nadzieję, że jak najmniej będzie retardowych, miernych i miałkich gwiazdeczek jednego sezonu pokroju Lil Yachty'ego czy Lil Uzi Verta.***Marcin Natali:Anderson .Paak - Miał swoje 5 (30) minut sławy na "Compton" Dr. Dre, po czym poszedł za ciosem i puścił kapitalnie przyjęte "Malibu", odkrywając kolejne karty nieziemskiego potencjału, jaki w nim drzemie. No i jakie gra koncerty! Prawdziwy, kompletny artysta.Boogie - Czyżby kolejna twarz Compton, która zawojuje scenę? Charyzmatyczny Boogie idzie po swoje, torując sobie drogę wyjątkowo mocnymi mixtejpami, a jego fanbase stale rośnie - i zasłużenie.Elhae - Urzekł mnie odświeżoną przez siebie na EPce "AURA" wersją "U Don't Have To Call" Ushera. Niedawno wokalista/MC z Atlanty podpisał natomiast kontrakt z Atlantic Records i wypuścił projekt "All Have Fallen", będący kontynuacją subtelnego, chilloutowego r&b/rapu z mainstreamowym potencjałem.Jay Prince - Londyn w budynku! Jak wielkim trzeba być kozakiem, żeby pochodząc z UK zbudować aż tak wielki międzynarodowy hype, że zostajesz wyróżniony przez XXL jako kandydat do Freshmanów? No właśnie - Jay Prince to ten gość, potwierdzenie w zeszłorocznym, darmowym albumie "BeFor Our Time".Jimi Tents - Obdarzony niskim, szorstkim wokalem MC z Brooklynu momentalnie przekonał mnie do siebie albumem "5 O'Clock Shadow". Jimi Tents to flow kameleona, technika na najwyższym poziomie, storytellingi, nowojorskie zacięcie i wszelkie zalety starej szkoły rapu przeniesione w bardziej współczesne, ale nie kopiujące ślepo trendów brzmienie.Joyner Lucas - Jego 7-minutowy numer "Ross Capicchioni", opatrzony dokładnie wszystko obrazującym teledyskiem, to na bank najmocniejszy storytelling, jaki kiedykolwiek słyszałem, a fakt, że całość została oparta na faktach, po prostu powala i szokuje. Ostatni, konceptualny darmowy album Joynera "Along Came Joyner" potwierdza jego nieprzeciętne umiejętności i smykałkę do opowiadania historii. Wielki talent.Mick Jenkins - Skupiony wokół metafory wody jako prawdy MC z Chicago z miejsca zyskał rzesze fanów i uwagę krytyków konceptualnym "The Water[s]", a EPką "Wave[s]" pokazał, że to dopiero początek jego artystycznej podróży. My czekamy na oficjalny debiut i przypominamy nasz 15-minutowy videowywiad z artystą.Nyck Caution - Kolejny dobitny dowód na to, że Pro Era to dużo więcej niż Joey Bada$$ i przyjaciele. Wydane w tym roku, darmowe "Disguise The Limit" to esencjonalny, charyzmatyczny nowojorski rap w najlepszym wydaniu, a numer "Out Of Reach", w którym Nyck opisuje dzień, w którym do ich ekipy dotarły wieści o śmierci Capitala STEEZa... Ciary gwarantowane. Pell - Pojawił się już w mojej zeszłorocznej dziesiątce i jak bumerang wraca w tym roku - a to dlatego, że pod koniec 2015 r. wydał oficjalny debiut "Limbo, którego nie omieszkałem kupić na CD i który często rozbrzmiewał na moich głośnikach. Pochodzący z Nowego Orleanu MC/wokalista ma wszelkie predyspozycje, żeby zajść daleko. Na początek sprawdzajcie darmowy album "Floating While I'm Dreaming".Towkio - Dziesiąty mój Freshman, dosłownym rzutem na taśmę. Reprezentant Chicago, członek tej samej kreatywnej zgrai co Chance The Rapper i Vic Mensa. Jego zeszłoroczny, darmowy album ".Wav Theory" to prawdziwy powiew świeżości i dobitny dowód na to, że w Chicago pojawił się kolejny warty uwagi zawodnik.Wyróżnienia:KR - Młody MC z Los Angeles, bawiący się w najlepsze muzyką i przeróżnymi inspiracjami. Jego mixtape "I$0luf3" przez długi czas nie schodził z moich słuchawek. Play His Shit!Jazz Cartier - Przedstawiciel Nowego Toronto, balansujący między mrocznymi, ciężkimi numerami, soulowo-jazzowymi wycieczkami i klubowymi petardami pokroju "Red Alert". Intrygująca mieszanka. / CJ Fly - nominowałem w zeszłym roku ale od tej pory coś cicho u reprezentanta Pro Era, miejmy nadzieję, że wróci niedługo z kolejnym projektem - "The Way Eye See It" ukazało ogromny potencjał.Komentarz: W moim przypadku nie próbuję zgadnąć, kogo wybierze XXL i nie biorę pod uwagę hitów czy też youtube'owych wyświetleń - prezentuję po prostu tych graczy, którzy mi przypadli do gustu i którzy mają do zaoferowania coś oryginalnego, świeżego, a zarazem wartościowego.***Karolina Dobkowska:Anderson .Paak - pamiętam sytuacje, kiedy już w styczniu na łamach Popkillera, pisałam by zapamiętać tą ksywkę, bo o Andersonie .Paak'u w tym roku może być naprawdę głośno. Nie pomyliłam się. 2016 to zdecydowanie jego rok i nie wyobrażam sobie, by nie znalazł się on w czołówce Freshmenów, a genialny album Malibu jest tego najlepszym dowodem. Bryson Triller - co to był za debiut! Każdemu artyście chyba marzy się taki start. Triller zaopatrzony w doskonałe umiejętności wokalne pojawia się znikąd, wydaje album T R A P S O U L i od razu zgarnia 3 nominacje Billboard Music Awards. Jego muzyka to wyśmienite połączenie hip-hopu i R&B, a jego kariera pędzi niczym kula śnieżna, nabierająca coraz większych rozmiarów, którą zmiażdży konkurentów sięgających po tytuł.Denzel Curry - rapera obserwowałam już wcześniej, a płytą Imperial całkowicie przekonał mnie do siebie. Trzymam kciuki za młodego ('95) gracza z Florydy i wydaje mi się, że w tym przypadku mainstream to tylko kwestia czasu.Jazz Cartier - Toronto ma się dobrze i mamy na to kolejny dowód! Hotel Paranoia to pozycja, która długo nie schodziła z moich głośników i właśnie tym mixtape'm (który bez żadnej wątpliwości mógłby zostać pełnoprawnym, debiutanckim albumem) Jazz Cartier utorował sobie drogę do dziesiątki Freshmenów - mojej i pewnie tej pierwotnej również.Mick Jenkins - Water[s] i Wave[s] to dwa tytuły, które skutecznie usprawiedliwiają mnie z pisania tutaj czegokolwiek więcej. Jenkins, miejsce w dziesiątce na pewno masz zarezerwowane! ;)Nyck Caution - po Joey Bada$$ie pora na kolejnego reprezentanta nowojorskiej grupy Pro Era, który sięgnie po tytuł Freshmena! Niedawno wydanym mixtape'm Disguise The Limit, Nyck potwierdza swoje umiejętności. Mam nadzieję, że w tym roku uda mu się skraść nieco więcej atencji, która w ostatnim czasie spoczywała głównie na koledze z grupy.Post Malone - kto z nas nie słuchał "White Iverson"? Malone wypuszcza hit za hitem, tworząc sobie tym samym rzeszę zarówno fanów, jak i hejterów. Czy jego pełnoprawny album, jak sam powiedział - zmieni świat? Nie wiem, ale z pewnością zweryfikuje jego talent. A na ten moment śmiało mogę powiedzieć, że pretenduje on na Freshmena magazynu XXL.Roy Woods - zdecydowanie jeden z moich faworytów spośród wszystkich typowanych, który nie nawijką, a swoimi umiejętnościami wokalnymi oczarował mnie. Artysta jest już pod skrzydłami Drake'a, więc bez względu na to czy uzyska tytuł, czy nie - jego kariera na pewno jest już na dobrym torze.Tory Lanez - konsekwencja w dążeniu do celu i wytrwałość musi popłacić. Raper oraz producent na przysłowiowej "tapecie" jest już od dłuższego czasu i jak widać doskonale radzi sobie bez tytułu, który śmiało mógł otrzymać już rok temu. Jednak mam przeczucie, że magazyn XXL (z lekką hip-hop obsuwą) doceni utalentowanego Kanadyjczyka i w tym roku tytuł trafi się również i jemu.Tunji Ige - po wydanym ok. półtora roku temu The Love Project zdobył uznanie u niejednego poszukiwacza świeżych brzmień. Wciąż jednak jest o nim zdecydowanie zbyt cicho i być może 2016 rok to właśnie ten czas, w którym nadejdą zmiany i jego kariera rozkręci się na dobre.Wyróżnienie:Stormzy - w tym roku może jeszcze nie czas na tytuł, ale bez wątpienia Brytyjczyk rozpędza się i warto obserwować jego dalsze poczynania muzyczne.***Łukasz RawskiAnderson .Paak - To, jak konsekwentnie buduje swój movement, budzi podziw. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie robi tego nachalnie, mimo że już kilka ładnych miesięcy Dre zgarnał go do siebie. Sytuacja trochę podobna do tej z Kendrickiem, tu muzyka broni się sama. Nie wyobrażam sobie by nie było go wśród finałowej dziesiątki. Chociaż z drugiej strony, znamy już wiele takich przypadków, gdzie XXL ewidentnie pomijał. Chyba, że sam .Paak uzna, że okładka XXL'a nic mu nie da.Dave East - Harlem na bogato, znów rozpycha się łokciami jak na początku XXI wieku. Kiedyś Dipset, dziś A$AP Mob i wielu innych młodych, żądnych krwi raperów. Wśród nich jest właśnie Dave East. Główną jego siłą jest charyzma, niebanalne flow i przede wszystkim autentyczność. Ma w sobie to coś, co pozwala uważać, że daleko zajdzie. Harlem!Denzel Curry - Ten rok zaczął z przytupem. Wydał "Imperial", które jest piekielnie dobrym materiałem, w dodatku w całości dostępnym za free. To ten sam raper, którego inspirował SpaceGhostPurrp. Dziś, jak sam przyznaje, nieraz ma ochotę pozbawić go życia. Patrząc na to, jak rozwinął się Curry, a gdzie siedzi obecnie Purrp - nie trzeba długo zastanawiać się nad tym, kto lepiej wyszedł na rozstaniu.G Herbo - Zeszły rok było skutecznym podłożem pod szerszy rozgłos. "Ballin Like I'm Kobe" to, jeśli nie mixtape roku, to na pewno jeden z najlepszych darmowych projektów ubiegłego roku. Prawdziwy uliczny real talk, wyróżniający się ponad przeciętność innych tego typu raperów z Chicago. Czekam na debiut i oczywiście na okładkę XXL'a.Jazz Cartier - To nadal autor najlepszego w moim mniemaniu albumu tego roku. "Hotel Paranoia" to potwierdzenie równej formy, przecież już w ubiegłym roku wydał równie dobre "Marauding in Paradise". Idealny przykład nowego Toronto, nowej falii która zalewa już nie tylko rap kanadyjski, bo ma swoich naśladowców praktycznie wszędzie. Sam na albumie wspomina, że porównywany jest do Drake'a. Prawda jest taka, że oprócz Toronto podobieństw jest naprawdę mało. Pewniak.Post Malone - Pamiętam kiedy wysyłałem ludziom link do Soundclouda Malone'a kilka dni po premierze "White Iverson". Już wtedy wiedziałem, że ludzie to kupią, nie sądziłem jednak że aż tak mocno wjedzie z buta w mainstream. I to dosłownie w kilka miesięcy! Wymieniałem go już jako wygranego 2015 roku, wybór do Freshmanów powinien być ukronowaniem tego udanego okresu. Co następne? Mixtape, a potem długo oczekiwany debiut. Kluby na całym świecie czekają już na jego szalony styl, gdzie miesza pościelówki z szalonymi i skocznymi bangerami. PS. Mały bonusRoy Woods- Kolejny wynalazek, który na swoim podwórku odkrył Drake. Kanada w natarciu! Woods nie boi się eksperymentować, to naprawdę dobry raper, ze sporymi możliwościami no i przede wszystkim nieprzęcietny wokalista. Jego nadchodzący wielkimi krokami materiał zwiastuje nam kolejną falę wzrostu popularności wśród słuchaczy w różnym wieku.Tory Lanez - Jeśli nie w tym roku, to już nigdy. Mam Laneza na radarze już kilka ładnych lat, wciąż niby trzymał się tego mainstream , ale nigdy nie miał wystarczająco szczęścia by jednak się w niego wbić. Od kilku miesięcy wydaje się, że to już tylko kwestia przyklepania tego tytułu Freshmana. Tory Lanez to już mainstream pełną gębą. Niesamowicie zdolny artysta.Tunji Ige - W 2016 skończy 21 lat, pod koniec 2014 puścił swój debiutancki mixtape „The Love Project”. Już wtedy powinien był zagościć w notatnikach agentów wielu topowych wytwórni. Obecnie, wciąż niezależny. Wydaje się, że dla rapera z Filadelfii to właśnie 2016 może być tym kluczowym i przełomowym rokiem. Nie brakuje mu tak naprawdę nic, sam robi sobie bity, a rapuje nieprzeciętnie. Głowę pomysłów ma pełną, potrzebuje tylko mentora, kogoś kto pokieruje jego karierą w sposób właściwy.Snootie Wild - Tutaj właściwie wybór lekko "patriotyczny". Wiadomo nie od dziś, że najbardziej lubię rapową scenę w Memphis, a to jedyny nominowany właśnie z tego miasta. Starałem się wybrać raperów, którzy reprezentują sobą coś, a nie są n-tą z kolei kopią swojego rywala. Odpuściłem sobie Desiignera, OT Genasisa, Lil Yachty'ego i inne takie wynalazki. Snootie Wild do perfekcji opanował auto tune, nie jest klasycznym reprezentantem Memphis. To nowa fala, pełna inspiracji z Atlanty. Mimo to, życzę mu by znalazł się w dziesiątce.***Michał Zdrojewski:Tate Kobang Tyler Thomas Maxo Kream Dave East G Herbo Jahkoy Playboy Carti Wara from the NBHD BoogieTunji Ige Z roku na rok do głównego strumienia rap gry napływa coraz więcej jakościowej świeżej krwi. Myślałem, że rok temu trudno było wybrać swoją 10 Freshmanów XXL'a, ale w tym roku poziom i ilość bardzo dobrych kandydatów to już przesada. W swojej dziesiątce postanowiłem pominąć murowanych kandydatów pokroju Micka Jenkinsa, Brysona Tillera czy chociażby Post Malone'a oraz typowych one hit wondersów, którzy też na pewno dostaną swoje miejsce na liście świeżaków XXL, czyli m.in. Desiignera, Madeintyo czy Lil Yachty'ego. Kolejny rok z rzędu wśród swoich nominacji zamieszczam G Herbo i Boogiego i myślę, że tym razem, gdy obaj mocno podnieśli swoje skillsy i urósł im fanbase, są jednymi z głównych faworytów do zaklepania sobie miejsca na liście dobrze rokujących Freshmanów. Wspomnianego wcześniej Boogiego, podobnie jak i Playboya Cartiego, Dave'a Easta i Wara From The Neighbourhood opisywałem w swoim styczniowym artykule, w którym typowałem kto moim zdaniem namiesza w tym roku. Oprócz nich zaciekawili mnie również pochodzący z Baltimore Tate Kobang, który w bardzo podobnym stylu do Herbo łączy uliczny typ nawijki pod mocne bity z dobrymi tekstami i ciekawymi spostrzeżeniami. Na uwagę zasługuje również kreatywny Tunji Ige, którego "On My Grind" nie schodzi mi z głośników od kilku miesięcy na przemian z "Cell Boomin" współpracującego często z Playboyem Cartim Maxo Kreama. Mocno kibicuję też zgrabnie łączącym śpiew z rapem Jahkoyowi, Tylerowi Thomasowi i J-Soulowi, którego świetne "Toronto Plaza Motel" możecie posłuchać na naszym ostatnim Killertape'ie.***Wojciech GraczykAnderson Paak - tegoroczny pewniak. "Malibu" to na razie numer jeden w tym rokuBishop Nehru - ma papiery na bycie drugim Joey Badassem, ale niech przestanie się lenićBryson Tiller - kolejna ciekawa postać r'n'b. Liczę, że typ namieszaDenzel Curry - niesamowite "Imperial" to kandydat do czołówki roku. Dlatego też Denzel jest moim faworytem nie tylko do Freshmanów, ale i do wielkiej karieryG Herbo - najlepszy tekściarz drillowy. Powinien być w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że pojawi się teraz.Joey Fatts - ciekawa postać, bardzo sympatyczne "Ill Street Blues EP". Mógłby jednak trochę mocniej ruszyć ze swoją karierąKirk Knight - "Late Knight Special" jest jedną z niedocenionych perełek 2015, nieznacznie słabsza od "B4da$$"Mick Jenkins - faworyt do wielkiej kariery. Byleby jej nie przespał jak Rockie FreshPost Malone - nie jestem fanem, ale pewnie znajdzie się w "klasie". Dlaczego? "White Iverson" i featuring na nowym YeTory Lanez - jeśli dalej będzie dobierał tak dobre bity jak teraz, zostanie gwiazdą***Szejku (założyciel promującej świeże brzmienia grupy Trillest, grafik mający na koncie współpracę z wieloma amerykańskimi artystami, autor okładek do numerów z udziałem takich osób jak YG, Trae Tha Truth, A$AP Nast, A$AP Ty Beats, Da$h, Johnny Cinco czy Smoke DZA)DA$H - jak lubisz trippy rapy z pojebaną lirycznością to typ dla ciebie. Poza tym, że lata najedzony xanaxem, perkocentem i jest zapity leanem 3/4 życia to i tak przeważnie jest głową każdego kawałka, całe "Fetti" (feat. Playboi Carti, Maxo Cream) było jego zamysłem. Jeden z lepszych bangerów do sprawdzenia. Kodak Black - jeden z moich ulubionych raperów młodego pokolenia, uliczna prawdziwość, realtalk przeplatany z pięknym vibem i melodyką to typowy Kodak. Skrrt Skrrt G Herbo - Chicago typie, i nie w tym nudnym już drillowym wydaniu. "Ballin Like I'm Kobe" mocna pozycja na mojej playliście. Bardzo konsekwentnie leci po swoje, "Yea I Know" powinno ci nakreślić stylik gościa. Fat Trel - chyba jedyny real G w ekipie MMG, no może Gunplay jeszcze by mógł być wrzucony w ten worek. Gość posiada mega talent do remixów. Odnoszę wrażenie, że każdy remake kawałka, jakiego się podejmie jest lepszy niż oryginał. Tory Lanez - jeśli mam wybrac najlepszego Kanadyjczyka, to zdecydowanie Tory. Drake, sorry ale nie masz podjazdu. Playboi Carti - obok Kodaka i Rich The Kida jedno z ulubionych odkryć 2k16. Mega potencjał refrenowy. Rich The Kid - nie można hejtować małolata, który robi co lubi i leci po swoje. Z Harry Fraudem zrobił chyba coś czego nigdy jeszcze nie było na scenie. "Expensive" przeciera szlak typowego traptalku, przeplecionego spokojnym samplowanym beatem. Post Malone - białasek, który wyjątkowo dobrze czuje vibe. Melodyczność, przepleciona chwytliwymi hookami. Tego było potrzeba na scenie. Gość będzie kiedyś numerem jeden na globalnej scenie. Retch - najprawdziwszy typ na scenie. W moim odczuciu jeden z najbardziej niedocenionych raperów naszego pokolenia, szkoda że zmarnował swoją szansę, inspiracja dla wielu, poczynając od Travi$a Scotta, kończac na Mac Millerze. #freeporter Tunji Ige - super patenty na klipy, super melodyka. Obok Post Malone jeden z najfajniej zapowiadających się freshmanów, jestem przekonany, że zawsze będzie zbyt niedoceniany w stosunku do tego co tworzy.***Mateusz "Mrówa" Kołodziejczyk (współtwórca fanpage'a "SWAG jak skurwysyn" promującego newschoolowy rap)G Herbo -Ze zmianą ksywy z Lil Herb na G Herbo naszła zmiana stylu tego rapera prosto z Chiraq'u. Na jego ostatnim świetnym wydawnictwie "Ballin' Like A Kobe" dominuje autobiograficzny materiał o dorostaniu w "stolicy przemocy" i refelksji na temat swojego sukcesu oraz życia. Bardziej przypominający liryczne albumy od raperów z Nowego Jorku niż zdominowaną przez drill i trap scene z Chicago. Chociaż w jego twórczości nadal znajdziemy typowe bangery to jego zdystansowanie się stylem od reszty swoich rówieśników zasługuje na wyróżnienie od magazynu XXL. Alex Wiley - Młody raper z Chicago które moje serce podbił numerem Thug Angel. Potem z mocnego, inspirowanego Mid Westem stylu przerzucił się na bardziej jazzowe produkcje i znów zaskoczył mnie singlem Vibration. Niestety nigdy nie przebił się do świadomości słuchacza a szkoda!ZeeloperZ - Świeżak. Kiedy usłyszałem jego najnowszy singiel Elevators byłem wniebowzięty. W dobie rapu kiedy wszystkie linie przebojów podbija syn Future'a ze swoją Pandą, ZeeloperZ serwuje imprezowy punk rap. I o ile Panda jest świetnym bangerem to nie przekazuje nawet połowy energii która daje ZeeloperZ swoją nawijką.Tory Lanez - Kanadyjczyk bardzo długo walczył o przebicie się do mainstreamu ciągle dając świetną muzykę. Ostatnio częściowo udało się to mu osiągnąć dzięki numerowi LA Confdential ale na pewno nie jest to jeszcze poziom hype'u na który zasługuje. Małej części artystów udaje się z każdym projektem zachować wysoką jakość i za to Tory Lanez zasługuje na wyróżnienie. Desiigner - Syn Future'a ma na sobie jeden wielki hit. Podobieństwa do pana Przyszłość trudno nie zauważyć, ale jeśli Mike Dean mówi że to nie wszystko na co stać tego 19 latka to ja mu wierzę. Zresztą podpisanie w takim wieku w GOOD Music nie może być przypadkiem. Dla Desiignera dołączenia do grona Freshmanów byłoby możliwością pokazania na co go stać i przekonania słuchaczy, w tym mnie, że nie zasługuje na miano "syn Future'a".Father - Awful Records której Father jest założycielem jest jedną z najciekawszych rzeczy w rapie. Ambitny trap, ciągłe eksperymenty z tą muzyką to coś na co warto mieć uwagę. Sam Father ma na swoim koncie, co prawda 2-letni, hit "Look At My Frist" i kilka numerów które zawsze zasługują ciekawym podejściem do muzyki oraz konceptem. Anderson .Paak - Ta osoba chyba nie wymaga komentarza. "Malibu" to świetny album.Jazz Cartier - Kolejny Kanadyjczyk na liście. "Hotel Paranoia" to jeden z najciekawszych mixtapów tego roku. Niesamowita nawijka, dobór bitów, muzycznie mistrzostwo. Jeżeli XXL szuka najciekawszej osoby tego roku to Jazz Cartier pasuje tu idealnie. Denzel Curry - Denzel już dawno powinien znaleźć się na tej liście. Jego zeszłoroczny projekt "32 Zel / Planet Shrooms" gdzie z jeden strony wchodzi na trapowe klimaty a z drugiej kreuje własne, inspirowane Outkastem, brzmienie to jedna z bardziej interesujących propozycji w 2015. Od jego pierwszego albumu "Nostalgia.64" dzielą nas już 3 lata i teraz jego czas aby wylądował na XXL Freshman.Roy Wood$- Jest tyle osób które mogłyby się tutaj jeszcze znaleźć ale mój wybór pada na najmłodszego z OVO. EP-ka od 20letniego chłopaka z Kanady wydana w zeszłym roku jeszcze nie zeszła z moich głośników. Ciągle jestem pod wrażeniem jego wyczucia rymtu, zdolności wokalnych i smaku. Powiem tylko, że jego remix SKRTT od Kodak Blacka jest moim dzwonkiem telefonu. To wystarczający powód.Jak co roku na wiosnę XXL selekcjonuje swoich Freshmenów, czyli 10-tkę młodych talentów na dany rok, które powinny zamieszać na scenie. Wcześniej jednak wybiera grono 50 osób, na które głosować można poprzez stronę magazynu - osoba, która zdobędzie najwięcej głosów, a nie zostanie wcześniej wybrana do 9-tki przez redakcję XXL'a uzupełnia skład jako wybór czytelników i 10-ty Freshman...

O tym, że akcja XXL'a to pierwowzór naszych Młodych Wilków pisaliśmy już pewnie milion razy. 2 lata temu przy ujawnieniu wstępnej 50-tki zaświtała nam w głowie idea pt "Czemu by nie wybrać też Freshmenów?", w efekcie zrobiliśmy to już raz i drugi. W tym roku również postanowiliśmy przyjrzeć się dokładnie całemu składowi i w gronie redakcyjnym wyselekcjonować z grona 50-ciu nominowanych swoje własne dziesiątki, zanim jeszcze dowiemy się, kto w tym roku utworzy skład XXL Freshman Class 2016. Zamiast uśredniać wspólne wybory i zrobić z tego '10-tkę Popkillera' zdecydowaliśmy się jednak na coś innego - a mianowicie każda z osób, które podjęły się wyboru przedstawiła swoją własną listę (w kolejności alfabetycznej), uzupełniając ją opisem i prywatnym komentarzem. Swoista redakcyjna dyskusja, w której zauważyć możecie zarówno kto komu z nas najmocniej wpadł w ucho i komu wróżymy świetlaną przyszłość, a następnie przekonać się kto był najbliżej prawdziwego zestawienia - zestawienia, które powinniśmy poznać już w najbliższych dniach.

W dyskusji tej udział wzięło spore grono popkillerowych redaktorów, a także dwójka gości - Mrówa z SJS oraz Szejku, grafik i założyciel grupy Trillest. Zapraszamy również do podawania swoich typów w komentarzach!

Mateusz Natali

Anderson .Paak

Bryson Tiller

Desiigner

D.R.A.M.

Jazz Cartier

Lil Dicky

Mick Jenkins

Nef The Pharaoh

Post Malone

Tory Lanez

Jenkins, Cartier, Malone, Lanez - nie wyobrażam sobie tegorocznych Freshmenów bez tej czwórki. Poza tym pewniakami do zestawienia wydają się Bryson Tiller (platyna za debiut i wyprzedane hale w Europie) i Desiigner (patrząc na wybory w ostatnich latach to top 1 Billboardu dla "Pandy" powinno na bank dać mu miejsce w składzie, nawet mimo braku stylowej oryginalności i tego że brzmi jak chińska podróbka Future'a). Ja po cichu liczę na reprezentantów Kalifornii - złote dziecko Vallejo Nefa The Pharaoh (G-Eazy wskazał go w moim wywiadzie jako 'next big thing' z Bay), Erica Bellingera czy Marca E Bassy'ego a spore szanse daję też takim postaciom jak błyskotliwy i wszechstronny D.R.A.M. (to on zainspirował Drake'a do zrobienia "Hotline Bling"), Lil Dicky, G Herbo (dawniej Lil Herb) Rich The Kid, Roy Woods, Dave East czy Kodak Black. Mam też nadzieję, że jak najmniej będzie retardowych, miernych i miałkich gwiazdeczek jednego sezonu pokroju Lil Yachty'ego czy Lil Uzi Verta.

***

Marcin Natali:

Anderson .Paak - Miał swoje 5 (30) minut sławy na "Compton" Dr. Dre, po czym poszedł za ciosem i puścił kapitalnie przyjęte "Malibu", odkrywając kolejne karty nieziemskiego potencjału, jaki w nim drzemie. No i jakie gra koncerty! Prawdziwy, kompletny artysta.

Boogie - Czyżby kolejna twarz Compton, która zawojuje scenę? Charyzmatyczny Boogie idzie po swoje, torując sobie drogę wyjątkowo mocnymi mixtejpami, a jego fanbase stale rośnie - i zasłużenie.

Elhae - Urzekł mnie odświeżoną przez siebie na EPce "AURA" wersją "U Don't Have To Call" Ushera. Niedawno wokalista/MC z Atlanty podpisał natomiast kontrakt z Atlantic Records i wypuścił projekt "All Have Fallen", będący kontynuacją subtelnego, chilloutowego r&b/rapu z mainstreamowym potencjałem.

Jay Prince - Londyn w budynku! Jak wielkim trzeba być kozakiem, żeby pochodząc z UK zbudować aż tak wielki międzynarodowy hype, że zostajesz wyróżniony przez XXL jako kandydat do Freshmanów? No właśnie - Jay Prince to ten gość, potwierdzenie w zeszłorocznym, darmowym albumie "BeFor Our Time".

Jimi Tents - Obdarzony niskim, szorstkim wokalem MC z Brooklynu momentalnie przekonał mnie do siebie albumem "5 O'Clock Shadow". Jimi Tents to flow kameleona, technika na najwyższym poziomie, storytellingi, nowojorskie zacięcie i wszelkie zalety starej szkoły rapu przeniesione w bardziej współczesne, ale nie kopiujące ślepo trendów brzmienie.

Joyner Lucas - Jego 7-minutowy numer "Ross Capicchioni", opatrzony dokładnie wszystko obrazującym teledyskiem, to na bank najmocniejszy storytelling, jaki kiedykolwiek słyszałem, a fakt, że całość została oparta na faktach, po prostu powala i szokuje. Ostatni, konceptualny darmowy album Joynera "Along Came Joyner" potwierdza jego nieprzeciętne umiejętności i smykałkę do opowiadania historii. Wielki talent.

Mick Jenkins - Skupiony wokół metafory wody jako prawdy MC z Chicago z miejsca zyskał rzesze fanów i uwagę krytyków konceptualnym "The Water[s]", a EPką "Wave[s]" pokazał, że to dopiero początek jego artystycznej podróży. My czekamy na oficjalny debiut i przypominamy nasz 15-minutowy videowywiad z artystą.

Nyck Caution - Kolejny dobitny dowód na to, że Pro Era to dużo więcej niż Joey Bada$$ i przyjaciele. Wydane w tym roku, darmowe "Disguise The Limit" to esencjonalny, charyzmatyczny nowojorski rap w najlepszym wydaniu, a numer "Out Of Reach", w którym Nyck opisuje dzień, w którym do ich ekipy dotarły wieści o śmierci Capitala STEEZa... Ciary gwarantowane.

Pell - Pojawił się już w mojej zeszłorocznej dziesiątce i jak bumerang wraca w tym roku - a to dlatego, że pod koniec 2015 r. wydał oficjalny debiut "Limbo, którego nie omieszkałem kupić na CD i który często rozbrzmiewał na moich głośnikach. Pochodzący z Nowego Orleanu MC/wokalista ma wszelkie predyspozycje, żeby zajść daleko. Na początek sprawdzajcie darmowy album "Floating While I'm Dreaming".

Towkio - Dziesiąty mój Freshman, dosłownym rzutem na taśmę. Reprezentant Chicago, członek tej samej kreatywnej zgrai co Chance The Rapper i Vic Mensa. Jego zeszłoroczny, darmowy album ".Wav Theory" to prawdziwy powiew świeżości i dobitny dowód na to, że w Chicago pojawił się kolejny warty uwagi zawodnik.

Wyróżnienia:KR - Młody MC z Los Angeles, bawiący się w najlepsze muzyką i przeróżnymi inspiracjami. Jego mixtape "I$0luf3" przez długi czas nie schodził z moich słuchawek.Play His Shit!

Jazz Cartier -
Przedstawiciel Nowego Toronto, balansujący między mrocznymi, ciężkimi numerami, soulowo-jazzowymi wycieczkami i klubowymi petardami pokroju "Red Alert". Intrygująca mieszanka. / CJ Fly - nominowałem w zeszłym roku ale od tej pory coś cicho u reprezentanta Pro Era, miejmy nadzieję, że wróci niedługo z kolejnym projektem - "The Way Eye See It" ukazało ogromny potencjał.

Komentarz: W moim przypadku nie próbuję zgadnąć, kogo wybierze XXL i nie biorę pod uwagę hitów czy też youtube'owych wyświetleń - prezentuję po prostu tych graczy, którzy mi przypadli do gustu i którzy mają do zaoferowania coś oryginalnego, świeżego, a zarazem wartościowego.

***

Karolina Dobkowska:

Anderson .Paak - pamiętam sytuacje, kiedy już w styczniu na łamach Popkillera, pisałam by zapamiętać tą ksywkę, bo o Andersonie .Paak'u w tym roku może być naprawdę głośno. Nie pomyliłam się. 2016 to zdecydowanie jego rok i nie wyobrażam sobie, by nie znalazł się on w czołówce Freshmenów, a genialny album Malibu jest tego najlepszym dowodem. 

Bryson Triller - co to był za debiut! Każdemu artyście chyba marzy się taki start.  Triller zaopatrzony w doskonałe umiejętności wokalne pojawia się znikąd, wydaje album T R A P S O U L i od razu zgarnia 3 nominacje Billboard Music Awards. Jego muzyka to wyśmienite połączenie hip-hopu i R&B, a jego kariera pędzi niczym kula śnieżna, nabierająca coraz większych rozmiarów, którą zmiażdży konkurentów sięgających po tytuł.

Denzel Curry - rapera obserwowałam już wcześniej, a płytą Imperial  całkowicie przekonał mnie do siebie. Trzymam kciuki za młodego ('95) gracza z Florydy i wydaje mi się, że w tym przypadku mainstream to tylko kwestia czasu.

Jazz Cartier - Toronto ma się dobrze i mamy na to kolejny dowód! Hotel Paranoia to pozycja, która długo nie schodziła z moich głośników i właśnie tym mixtape'm (który bez żadnej wątpliwości mógłby zostać pełnoprawnym, debiutanckim albumem) Jazz Cartier utorował sobie drogę do dziesiątki Freshmenów - mojej i pewnie tej pierwotnej również.

Mick Jenkins - Water[s] i Wave[s] to dwa tytuły, które skutecznie usprawiedliwiają mnie z pisania tutaj czegokolwiek więcej. Jenkins, miejsce w dziesiątce na pewno masz zarezerwowane! ;)

Nyck Caution - po Joey Bada$$ie pora na kolejnego reprezentanta nowojorskiej grupy Pro Era, który sięgnie po tytuł Freshmena! Niedawno wydanym mixtape'm Disguise The Limit, Nyck potwierdza swoje umiejętności. Mam nadzieję, że w tym roku uda mu się skraść nieco więcej atencji, która w ostatnim czasie spoczywała głównie na koledze z grupy.

Post Malone - kto z nas nie słuchał "White Iverson"? Malone wypuszcza hit za hitem, tworząc sobie tym samym rzeszę zarówno fanów, jak i hejterów. Czy jego pełnoprawny album, jak sam powiedział - zmieni świat? Nie wiem, ale z pewnością zweryfikuje jego talent. A na ten moment śmiało mogę powiedzieć, że pretenduje on na Freshmena magazynu XXL.

Roy Woods
- zdecydowanie jeden z moich faworytów spośród wszystkich typowanych, który nie nawijką, a swoimi umiejętnościami wokalnymi oczarował mnie. Artysta jest już pod skrzydłami Drake'a, więc bez względu na to czy uzyska tytuł, czy nie - jego kariera na pewno jest już na dobrym torze.

Tory Lanez - konsekwencja w dążeniu do celu i wytrwałość musi popłacić. Raper oraz producent na przysłowiowej "tapecie" jest już od dłuższego czasu i jak widać doskonale radzi sobie bez tytułu, który śmiało mógł otrzymać już rok temu. Jednak mam przeczucie, że magazyn XXL (z lekką hip-hop obsuwą) doceni utalentowanego Kanadyjczyka i w tym roku tytuł trafi się również i jemu.

Tunji Ige - po wydanym ok. półtora roku temu The Love Project  zdobył uznanie u niejednego poszukiwacza świeżych brzmień. Wciąż jednak jest o nim zdecydowanie zbyt cicho i być może 2016 rok to właśnie ten czas, w którym nadejdą zmiany i jego kariera rozkręci się na dobre.

Wyróżnienie:
Stormzy - w tym roku może jeszcze nie czas na tytuł, ale bez wątpienia Brytyjczyk rozpędza się i warto obserwować jego dalsze poczynania muzyczne.

***

Łukasz Rawski

Anderson .Paak - To, jak konsekwentnie buduje swój movement, budzi podziw. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie robi tego nachalnie, mimo że już kilka ładnych miesięcy Dre zgarnał go do siebie. Sytuacja trochę podobna do tej z Kendrickiem, tu muzyka broni się sama. Nie wyobrażam sobie by nie było go wśród finałowej dziesiątki. Chociaż z drugiej strony, znamy już wiele takich przypadków, gdzie XXL ewidentnie pomijał. Chyba, że sam .Paak uzna, że okładka XXL'a nic mu nie da.

Dave East - Harlem na bogato, znów rozpycha się łokciami jak na początku XXI wieku. Kiedyś Dipset, dziś A$AP Mob i wielu innych młodych, żądnych krwi raperów. Wśród nich jest właśnie Dave East. Główną jego siłą jest charyzma, niebanalne flow i przede wszystkim autentyczność. Ma w sobie to coś, co pozwala uważać, że daleko zajdzie. Harlem!

Denzel Curry - Ten rok zaczął z przytupem. Wydał "Imperial", które jest piekielnie dobrym materiałem, w dodatku w całości dostępnym za free. To ten sam raper, którego inspirował SpaceGhostPurrp. Dziś, jak sam przyznaje, nieraz ma ochotę pozbawić go życia. Patrząc na to, jak rozwinął się Curry, a gdzie siedzi obecnie Purrp - nie trzeba długo zastanawiać się nad tym, kto lepiej wyszedł na rozstaniu.

G Herbo - Zeszły rok było skutecznym podłożem pod szerszy rozgłos. "Ballin Like I'm Kobe" to, jeśli nie mixtape roku, to na pewno jeden z najlepszych darmowych projektów ubiegłego roku. Prawdziwy uliczny real talk, wyróżniający się ponad przeciętność innych tego typu raperów z Chicago. Czekam na debiut i oczywiście na okładkę XXL'a.

Jazz Cartier - To nadal autor najlepszego w moim mniemaniu albumu tego roku. "Hotel Paranoia" to potwierdzenie równej formy, przecież już w ubiegłym roku wydał równie dobre "Marauding in Paradise". Idealny przykład nowego Toronto, nowej falii która zalewa już nie tylko rap kanadyjski, bo ma swoich naśladowców praktycznie wszędzie. Sam na albumie wspomina, że porównywany jest do Drake'a. Prawda jest taka, że oprócz Toronto podobieństw jest naprawdę mało. Pewniak.

Post Malone - Pamiętam kiedy wysyłałem ludziom link do Soundclouda Malone'a kilka dni po premierze "White Iverson". Już wtedy wiedziałem, że ludzie to kupią, nie sądziłem jednak że aż tak mocno wjedzie z buta w mainstream. I to dosłownie w kilka miesięcy! Wymieniałem go już jako wygranego 2015 roku, wybór do Freshmanów powinien być ukronowaniem tego udanego okresu. Co następne? Mixtape, a potem długo oczekiwany debiut. Kluby na całym świecie czekają już na jego szalony styl, gdzie miesza pościelówki z szalonymi i skocznymi bangerami. PS. Mały bonus

Roy Woods- Kolejny wynalazek, który na swoim podwórku odkrył Drake. Kanada w natarciu! Woods nie boi się eksperymentować, to naprawdę dobry raper, ze sporymi możliwościami no i przede wszystkim nieprzęcietny wokalista. Jego nadchodzący wielkimi krokami materiał zwiastuje nam kolejną falę wzrostu popularności wśród słuchaczy w różnym wieku.

Tory Lanez - Jeśli nie w tym roku, to już nigdy. Mam Laneza na radarze już kilka ładnych lat, wciąż niby trzymał się tego mainstream , ale nigdy nie miał wystarczająco szczęścia by jednak się w niego wbić. Od kilku miesięcy wydaje się, że to już tylko kwestia przyklepania tego tytułu Freshmana. Tory Lanez to już mainstream pełną gębą. Niesamowicie zdolny artysta.

Tunji Ige - W 2016 skończy 21 lat, pod koniec 2014 puścił swój debiutancki mixtape „The Love Project”. Już wtedy powinien był zagościć w notatnikach agentów wielu topowych wytwórni. Obecnie, wciąż niezależny. Wydaje się, że dla rapera z Filadelfii to właśnie 2016 może być tym kluczowym i przełomowym rokiem. Nie brakuje mu tak naprawdę nic, sam robi sobie bity, a rapuje nieprzeciętnie. Głowę pomysłów ma pełną, potrzebuje tylko mentora, kogoś kto pokieruje jego karierą w sposób właściwy.

Snootie Wild - Tutaj właściwie wybór lekko "patriotyczny". Wiadomo nie od dziś, że najbardziej lubię rapową scenę w Memphis, a to jedyny nominowany właśnie z tego miasta. Starałem się wybrać raperów, którzy reprezentują sobą coś, a nie są n-tą z kolei kopią swojego rywala. Odpuściłem sobie Desiignera, OT Genasisa, Lil Yachty'ego i inne takie wynalazki. Snootie Wild do perfekcji opanował auto tune, nie jest klasycznym reprezentantem Memphis. To nowa fala, pełna inspiracji z Atlanty. Mimo to, życzę mu by znalazł się w dziesiątce.

***

Michał Zdrojewski:

Tate Kobang

Tyler Thomas

Maxo Kream

Dave East

G Herbo

Jahkoy

Playboy Carti

Wara from the NBHD

Boogie

Tunji Ige

Z roku na rok do głównego strumienia rap gry napływa coraz więcej jakościowej świeżej krwi. Myślałem, że rok temu trudno było wybrać swoją 10 Freshmanów XXL'a, ale w tym roku poziom i ilość bardzo dobrych kandydatów to już przesada. W swojej dziesiątce postanowiłem pominąć murowanych kandydatów pokroju Micka Jenkinsa, Brysona Tillera czy chociażby Post Malone'a oraz typowych one hit wondersów, którzy też na pewno dostaną swoje miejsce na liście świeżaków XXL, czyli m.in. Desiignera, Madeintyo czy Lil Yachty'ego. Kolejny rok z rzędu wśród swoich nominacji zamieszczam G Herbo i Boogiego i myślę, że tym razem, gdy obaj mocno podnieśli swoje skillsy i urósł im fanbase, są jednymi z głównych faworytów do zaklepania sobie miejsca na liście dobrze rokujących Freshmanów. Wspomnianego wcześniej Boogiego, podobnie jak i Playboya Cartiego, Dave'a Easta i Wara From The Neighbourhood opisywałem w swoim styczniowym artykule, w którym typowałem kto moim zdaniem namiesza w tym roku. Oprócz nich zaciekawili mnie również pochodzący z Baltimore Tate Kobang, który w bardzo podobnym stylu do Herbo łączy uliczny typ nawijki pod mocne bity z dobrymi tekstami i ciekawymi spostrzeżeniami. Na uwagę zasługuje również kreatywny Tunji Ige, którego "On My Grind" nie schodzi mi z głośników od kilku miesięcy na przemian z "Cell Boomin" współpracującego często z Playboyem Cartim Maxo Kreama. Mocno kibicuję też zgrabnie łączącym śpiew z rapem Jahkoyowi, Tylerowi Thomasowi i J-Soulowi, którego świetne "Toronto Plaza Motel" możecie posłuchać na naszym ostatnim Killertape'ie.

***

Wojciech Graczyk

Anderson Paak - tegoroczny pewniak. "Malibu" to na razie numer jeden w tym roku

Bishop Nehru - ma papiery na bycie drugim Joey Badassem, ale niech przestanie się lenić

Bryson Tiller - kolejna ciekawa postać r'n'b. Liczę, że typ namiesza

Denzel Curry - niesamowite "Imperial" to kandydat do czołówki roku. Dlatego też Denzel jest moim faworytem nie tylko do Freshmanów, ale i do wielkiej kariery

G Herbo - najlepszy tekściarz drillowy. Powinien być w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że pojawi się teraz.

Joey Fatts - ciekawa postać, bardzo sympatyczne "Ill Street Blues EP". Mógłby jednak trochę mocniej ruszyć ze swoją karierą

Kirk Knight - "Late Knight Special" jest jedną z niedocenionych perełek 2015, nieznacznie słabsza od "B4da$$"

Mick Jenkins - faworyt do wielkiej kariery. Byleby jej nie przespał jak Rockie Fresh

Post Malone - nie jestem fanem, ale pewnie znajdzie się w "klasie". Dlaczego? "White Iverson" i featuring na nowym Ye

Tory Lanez - jeśli dalej będzie dobierał tak dobre bity jak teraz, zostanie gwiazdą

***

Szejku (założyciel promującej świeże brzmienia grupy Trillest, grafik mający na koncie współpracę z wieloma amerykańskimi artystami, autor okładek do numerów z udziałem takich osób jak YG, Trae Tha Truth, A$AP Nast, A$AP Ty Beats, Da$h, Johnny Cinco czy Smoke DZA)

DA$H - jak lubisz trippy rapy z pojebaną lirycznością to typ dla ciebie. Poza tym, że lata najedzony xanaxem, perkocentem i jest zapity leanem 3/4 życia to i tak przeważnie jest głową każdego kawałka, całe "Fetti" (feat. Playboi Carti, Maxo Cream) było jego zamysłem. Jeden z lepszych bangerów do sprawdzenia.

Kodak Black - jeden z moich ulubionych raperów młodego pokolenia, uliczna prawdziwość, realtalk przeplatany z pięknym vibem i melodyką to typowy Kodak. Skrrt Skrrt

G Herbo - Chicago typie, i nie w tym nudnym już drillowym wydaniu. "Ballin Like I'm Kobe" mocna pozycja na mojej playliście. Bardzo konsekwentnie leci po swoje, "Yea I Know" powinno ci nakreślić stylik gościa.

Fat Trel - chyba jedyny real G w ekipie MMG, no może Gunplay jeszcze by mógł być wrzucony w ten worek. Gość posiada mega talent do remixów. Odnoszę wrażenie, że każdy remake kawałka, jakiego się podejmie jest lepszy niż oryginał.

Tory Lanez - jeśli mam wybrac najlepszego Kanadyjczyka, to zdecydowanie Tory. Drake, sorry ale nie masz podjazdu.

Playboi Carti - obok Kodaka i Rich The Kida jedno z ulubionych odkryć 2k16. Mega potencjał refrenowy.

Rich The Kid - nie można hejtować małolata, który robi co lubi i leci po swoje. Z Harry Fraudem zrobił chyba coś czego nigdy jeszcze nie było na scenie. "Expensive" przeciera szlak typowego traptalku, przeplecionego spokojnym samplowanym beatem.

Post Malone - białasek, który wyjątkowo dobrze czuje vibe. Melodyczność, przepleciona chwytliwymi hookami. Tego było potrzeba na scenie. Gość będzie kiedyś numerem jeden na globalnej scenie.

Retch - najprawdziwszy typ na scenie. W moim odczuciu jeden z najbardziej niedocenionych raperów naszego pokolenia, szkoda że zmarnował swoją szansę, inspiracja dla wielu, poczynając od Travi$a Scotta, kończac na Mac Millerze. #freeporter

Tunji Ige - super patenty na klipy, super melodyka. Obok Post Malone jeden z najfajniej zapowiadających się freshmanów, jestem przekonany, że zawsze będzie zbyt niedoceniany w stosunku do tego co tworzy.

***

Mateusz "Mrówa" Kołodziejczyk (współtwórca fanpage'a "SWAG jak skurwysyn" promującego newschoolowy rap)

G Herbo  -Ze zmianą ksywy z Lil Herb na G Herbo naszła zmiana stylu tego rapera prosto z Chiraq'u. Na jego ostatnim świetnym wydawnictwie "Ballin' Like A Kobe" dominuje autobiograficzny materiał o dorostaniu w "stolicy przemocy" i refelksji na temat swojego sukcesu oraz życia. Bardziej przypominający liryczne albumy od raperów z Nowego Jorku niż zdominowaną przez drill i trap scene z Chicago. Chociaż w jego twórczości nadal znajdziemy typowe bangery to jego zdystansowanie się stylem od reszty swoich rówieśników zasługuje na wyróżnienie od magazynu XXL.

Alex Wiley - Młody raper z Chicago które moje serce podbił numerem Thug Angel. Potem z mocnego, inspirowanego Mid Westem stylu przerzucił się na bardziej jazzowe produkcje i znów zaskoczył mnie singlem Vibration. Niestety nigdy nie przebił się do świadomości słuchacza a szkoda!

ZeeloperZ - Świeżak. Kiedy usłyszałem jego najnowszy singiel Elevators byłem wniebowzięty. W dobie rapu kiedy wszystkie linie przebojów podbija syn Future'a ze swoją Pandą, ZeeloperZ serwuje imprezowy punk rap. I o ile Panda jest świetnym bangerem to nie przekazuje nawet połowy energii która daje ZeeloperZ swoją nawijką.

Tory Lanez - Kanadyjczyk bardzo długo walczył o przebicie się do mainstreamu ciągle dając świetną muzykę. Ostatnio częściowo udało się to mu osiągnąć dzięki numerowi LA Confdential ale na pewno nie jest to jeszcze poziom hype'u na który zasługuje. Małej części artystów udaje się z każdym projektem zachować wysoką jakość i za to Tory Lanez zasługuje na wyróżnienie.

Desiigner - Syn Future'a ma na sobie jeden wielki hit. Podobieństwa do pana Przyszłość trudno nie zauważyć, ale jeśli Mike Dean mówi że to nie wszystko na co stać tego 19 latka to ja mu wierzę. Zresztą podpisanie w takim wieku w GOOD Music nie może być przypadkiem. Dla Desiignera dołączenia do grona Freshmanów byłoby możliwością pokazania na co go stać i przekonania słuchaczy, w tym mnie, że nie zasługuje na miano "syn Future'a".

Father - Awful Records której Father jest założycielem jest jedną z najciekawszych rzeczy w rapie. Ambitny trap, ciągłe eksperymenty z tą muzyką to coś na co warto mieć uwagę. Sam Father ma na swoim koncie, co prawda 2-letni, hit "Look At My Frist" i kilka numerów które zawsze zasługują ciekawym podejściem do muzyki oraz konceptem.

Anderson .Paak - Ta osoba chyba nie wymaga komentarza. "Malibu" to świetny album.

Jazz Cartier - Kolejny Kanadyjczyk na liście. "Hotel Paranoia" to jeden z najciekawszych mixtapów tego roku. Niesamowita nawijka, dobór bitów, muzycznie mistrzostwo. Jeżeli XXL szuka najciekawszej osoby tego roku to Jazz Cartier pasuje tu idealnie.

Denzel Curry - Denzel już dawno powinien znaleźć się na tej liście. Jego zeszłoroczny projekt "32 Zel / Planet Shrooms" gdzie z jeden strony wchodzi na trapowe klimaty a z drugiej kreuje własne, inspirowane Outkastem, brzmienie to jedna z bardziej interesujących propozycji w 2015. Od jego pierwszego albumu "Nostalgia.64" dzielą nas już 3 lata i teraz jego czas aby wylądował na XXL Freshman.

Roy Wood$- Jest tyle osób które mogłyby się tutaj jeszcze znaleźć ale mój wybór pada na najmłodszego z OVO. EP-ka od 20letniego chłopaka z Kanady wydana w zeszłym roku jeszcze nie zeszła z moich głośników. Ciągle jestem pod wrażeniem jego wyczucia rymtu, zdolności wokalnych i smaku. Powiem tylko, że jego remix SKRTT od Kodak Blacka jest moim dzwonkiem telefonu. To wystarczający powód.

]]>
SaFE "Davey Duckhunter - zamaskowany poeta" (Świeża Krew #43)https://popkiller.kingapp.pl/2015-07-05,safe-davey-duckhunter-zamaskowany-poeta-swieza-krew-43https://popkiller.kingapp.pl/2015-07-05,safe-davey-duckhunter-zamaskowany-poeta-swieza-krew-43July 5, 2015, 3:59 pmMarcin Natali"Zawsze czułem, że mojemu albumowi nie jest dane się ukazać... Zmieniłem nawet tytuł z 'Black Novella' na 'Dead Duck'. Dead Duck (martwa kaczka) to amerykański idiom, oznaczający coś postrzegane jako bezużyteczne lub porażkę..." - kiedy jednak MC znalazł prawdziwą martwą kaczkę na parkingu koło sklepu Wal-mart, zdał sobie sprawę, że nie może pozwolić, aby najróżniejsze przeszkody i kłody rzucane mu pod nogi powstrzymały go od zrealizowania swojego celu i podzielenia się ze światem historią.Dlatego też pochodzący z Paterson w stanie New Jersey raper przywdział szaloną kaczą maskę i postanowił niejako zamiast zwierzyny stać się łowcą - Davey Duckhunterem - gościem, który nie porzucił marzenia swojego życia i dopieszczanego przez lata projektu i postanowił za wszelką cenę dopiąć swego. Jego debiutancki album "Dead Duck", promowany niedawnym video dnia na Popkillerze "Gotta Be Magic" ujrzał światło w połowie czerwca i od tego czasu regularnie rozbrzmiewa w naszej redakcji.Dysponujący wyśmienitym, bardzo charakterystycznym, wręcz stworzonym do rapu wokalem charyzmatyczny artysta na "Martwej Kaczce" prezentuje nam się jako ukształtowany, dojrzały i wszechstronny MC, niecierpiący na brak pomysłów i kreatywnych konceptów. To z jednej strony gość mocno zakorzeniony w klasyce i nawiązujący w singlowym "Gotta Be Magic" do kultowego, nostalgicznego "I Used To Love H.E.R." Commona, a z drugiej atakujący agresywnym bangerem przywołującym na myśl wchodzącego na scenę 50 Centa w "MC Stickup". Daleko mu jednak do ulicznego prężenia muskułów i ignoranckiej gadki - jak sam mówi w gitarowym "Return of The Hustle" I never took the 10 crack commandments literal, so don't blame me man I'm just being lyrical. To przede wszystkim piekielnie inteligentny i błyskotliwy tekściarz, za którego metaforami, wersami o podwójnym znaczeniu i niezliczonymi aluzjami często ciężko nawet nadążyć. Przykładem niech będą wersy z "Gotta Be Magic II":Light a J Elec like it's Cole reinvent the Wale, A$AP2 Chainz fittin' like a noose, nigga stay blackMachine Guns firing, bet y'all stay back Bring your yellow-bellied wolves, show me where the cages atI think I need an exorcism, where the fuck is Pastor Mase at? Top, that's where SaFE's at.Light a J Elec jako odpalenie blunta/Jay Electronica, like it's cold (Cole) - zimno/J.Cole, reinvent the wheel (Wale), A$AP... Widzicie o co chodzi? Cała płyta pełna jest wykręconych gierek słownych, wyrzucanych na bit zmiennym, wyrobionym, a niejednokrotnie zaskakującym flow, jak w nieziemsko balansujących między rapem i śpiewem zwrotkach "In Ya Heart" czy maszynowo nawiniętych, ściśniętych wersach "Gotta Be Magic III". Chcecie podszkolić się z angielskiego? Polecam takie fragmenty jak Spoken word soliloquy derived from the synergy of hip hop lineage and homage, it's symmetry czy Sitting in a stool, draped in a spotlight in a film noir, held captive, survived my own mind, I'm still shocked. Ba, reprezentant ekipy M.O.B. Stars nawet porównując się do gwiazdy robi to w unikalny sposób Denizens of hip-hop, get your telescopes out, see me in the part of the sky where human beings get choked out. Ten album to Wesołe Miasteczko dla wielbicieli technicznego rapu i lyricists z prawdziwego zdarzenia. Met God at the Pearly Gates and he interrogated my worthiness, Determined this, heart of mine's not a home where the dirty liveTendencies are murderous, I'm a warrior that's superlativeWarto wspomnieć też wyśmienicie płynące, klasyczne "The Source", osadzony w Toxic City w Ameryce roku 3158 storytelling science fiction ala Deltron 3030 "Toxicity", love song dla Friday'owskiej Ms. Parker (Daaaamn! Miss Parker finer than a muthafucka!) "Ms. Parker" czy przenoszące słuchacza na brudne ulice NJ "Ghettoes Worldwide". Nie zabrakło również autobiograficznego, motywującego rapu w "Dreamin' With The Stars", a nawet zabarwionego radiowym r&b, chwytliwego "Momentarily" dedykowanego płci pięknej.Debiutancki album 24-letniego MC gościł na moich słuchawkach przez długi czas, wywołując podobne wrażenia jak dokonania Lupe Fiasco - każdy kolejny odsłuch był ambicjonalnym wyzwaniem i jednocześnie autentyczną przyjemnością, a pomimo biegłej znajomości angielskiego naprawdę potrzebowałem się skupić, żeby rozgryźć wiele tekstów, ba - wciąż wszystkiego nie rozgryzłem... Zarazem jednak nie jest to album ciężki czy przekombinowany - w żadnym wypadku. To płyta scalająca przeróżne muzyczne inspiracje, niepodpadająca jednoznacznie pod żadną z oklepanych kategorii niuskul/truskul - to idealnie zbalansowany, wciągający, treściwy i oryginalny rap oraz jedna z najczęściej katowanych przeze mnie niezależnych płyt tego roku. Gorąco polecam i czekam na dalsze poczynania SaFe'a!Odsłuch i darmowy download wersji deluxe (4 bonusowe tracki) pod spodem.Dead Duck by SaFEHead"Zawsze czułem, że mojemu albumowi nie jest dane się ukazać... Zmieniłem nawet tytuł z 'Black Novella' na 'Dead Duck'. Dead Duck (martwa kaczka) to amerykański idiom, oznaczający coś postrzegane jako bezużyteczne lub porażkę..." - kiedy jednak MC znalazł prawdziwą martwą kaczkę na parkingu koło sklepu Wal-mart, zdał sobie sprawę, że nie może pozwolić, aby najróżniejsze przeszkody i kłody rzucane mu pod nogi powstrzymały go od zrealizowania swojego celu i podzielenia się ze światem historią.

Dlatego też pochodzący z Paterson w stanie New Jersey raper przywdział szaloną kaczą maskę i postanowił niejako zamiast zwierzyny stać się łowcą - Davey Duckhunterem - gościem, który nie porzucił marzenia swojego życia i dopieszczanego przez lata projektu i postanowił za wszelką cenę dopiąć swego. Jego debiutancki album "Dead Duck", promowany niedawnym video dnia na Popkillerze "Gotta Be Magic" ujrzał światło w połowie czerwca i od tego czasu regularnie rozbrzmiewa w naszej redakcji.

Dysponujący wyśmienitym, bardzo charakterystycznym, wręcz stworzonym do rapu wokalem charyzmatyczny artysta na "Martwej Kaczce" prezentuje nam się jako ukształtowany, dojrzały i wszechstronny MC, niecierpiący na brak pomysłów i kreatywnych konceptów. To z jednej strony gość mocno zakorzeniony w klasyce i nawiązujący w singlowym "Gotta Be Magic" do kultowego, nostalgicznego "I Used To Love H.E.R." Commona, a z drugiej atakujący agresywnym bangerem przywołującym na myśl wchodzącego na scenę 50 Centa w "MC Stickup". Daleko mu jednak do ulicznego prężenia muskułów i ignoranckiej gadki - jak sam mówi w gitarowym "Return of The Hustle" I never took the 10 crack commandments literal, so don't blame me man I'm just being lyrical. To przede wszystkim piekielnie inteligentny i błyskotliwy tekściarz, za którego metaforami, wersami o podwójnym znaczeniu i niezliczonymi aluzjami często ciężko nawet nadążyć. Przykładem niech będą wersy z "Gotta Be Magic II":

Light a J Elec like it's Cole reinvent the Wale, A$AP
2 Chainz fittin' like a noose, nigga stay black

Machine Guns firing, bet y'all stay back
Bring your yellow-bellied wolves, show me where the cages at

I think I need an exorcism, where the fuck is Pastor Mase at?
Top, that's where SaFE's at.

Light a J Elec jako odpalenie blunta/Jay Electronica, like it's cold (Cole) - zimno/J.Cole, reinvent the wheel (Wale), A$AP... Widzicie o co chodzi? Cała płyta pełna jest wykręconych gierek słownych, wyrzucanych na bit zmiennym, wyrobionym, a niejednokrotnie zaskakującym flow, jak w nieziemsko balansujących między rapem i śpiewem zwrotkach "In Ya Heart" czy maszynowo nawiniętych, ściśniętych wersach "Gotta Be Magic III". Chcecie podszkolić się z angielskiego? Polecam takie fragmenty jak Spoken word soliloquy derived from the synergy of hip hop lineage and homage, it's symmetryczySitting in a stool, draped in a spotlight in a film noir, held captive, survived my own mind, I'm still shocked. Ba, reprezentant ekipy M.O.B. Stars nawet porównując się do gwiazdy robi to w unikalny sposób Denizens of hip-hop, get your telescopes out, see me in the part of the sky where human beings get choked out. Ten album to Wesołe Miasteczko dla wielbicieli technicznego rapu i lyricists z prawdziwego zdarzenia.

Met God at the Pearly Gates and he interrogated my worthiness,
Determined this, heart of mine's not a home where the dirty live
Tendencies are murderous, I'm a warrior that's superlative

Warto wspomnieć też wyśmienicie płynące, klasyczne "The Source", osadzony w Toxic City w Ameryce roku 3158 storytelling science fiction ala Deltron 3030 "Toxicity", love song dla Friday'owskiej Ms. Parker (Daaaamn! Miss Parker finer than a muthafucka!) "Ms. Parker" czy przenoszące słuchacza na brudne ulice NJ "Ghettoes Worldwide". Nie zabrakło również autobiograficznego, motywującego rapu w "Dreamin' With The Stars", a nawet zabarwionego radiowym r&b, chwytliwego "Momentarily" dedykowanego płci pięknej.

Debiutancki album 24-letniego MC gościł na moich słuchawkach przez długi czas, wywołując podobne wrażenia jak dokonania Lupe Fiasco - każdy kolejny odsłuch był ambicjonalnym wyzwaniem i jednocześnie autentyczną przyjemnością, a pomimo biegłej znajomości angielskiego naprawdę potrzebowałem się skupić, żeby rozgryźć wiele tekstów, ba - wciąż wszystkiego nie rozgryzłem... Zarazem jednak nie jest to album ciężki czy przekombinowany - w żadnym wypadku. To płyta scalająca przeróżne muzyczne inspiracje, niepodpadająca jednoznacznie pod żadną z oklepanych kategorii niuskul/truskul - to idealnie zbalansowany, wciągający, treściwy i oryginalny rap oraz jedna z najczęściej katowanych przeze mnie niezależnych płyt tego roku. Gorąco polecam i czekam na dalsze poczynania SaFe'a!

Odsłuch i darmowy download wersji deluxe (4 bonusowe tracki) pod spodem.

]]>
Full Circle "Wehikuł czasu z Toronto" (Świeża Krew #42)https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-21,full-circle-wehikul-czasu-z-toronto-swieza-krew-42https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-21,full-circle-wehikul-czasu-z-toronto-swieza-krew-42February 21, 2015, 3:22 pmMarcin NataliNa twórczość Full Circle trafiłem przypadkiem, natykając się gdzieś w zakamarkach internetu na czarno-biały teledysk do ich niedawnego singla "Raw Feelin'". Momentalnie przenoszący słuchacza do złotych lat 90. track od razu zrobił dobre wrażenie, ale nie powalił mnie na kolana. Ileż to bowiem powstaje inspirowanych latami 90., czy też ślepo kserujących tamto brzmienie projektów, które nie wnoszą do hip-hopu nic nowego?Przecież trzeba iść do przodu, trzeba się rozwijać, nie żyjemy już w czasach, gdy jeden MJ zdobywał tytuły mistrzowskie w ramach chicagowskich Byków, a drugi MJ zachwycał świat kolejnymi wysokobudżetowymi teledyskami i tanecznym krokiem podbijał listy przebojów... No taaaak, niby tak, ale jednak postanowiłem odpalić resztę najnowszego projektu duetu z Toronto... I zaskoczyło. A nawet bardzo. Składający się z MC o ksywie Still Waters i producenta/MC Best Kept duet oferuje słuchaczowi niezwykle przyjemną, pełną ciepła i organicznego brzmienia podróż. Mamy więc do czynienia z przybrudzonymi, boom-bapowymi perkusjami, trzaskami z winyli oraz całą plejadą jazzujących, leniwie sączących się z głośnika klawiszy i pulsujących basów. W skrócie - wyczucie, naturalność, chill, soul. O samym duecie nie znajdziemy wiele info, ale na ich stronie można przeczytać, że czerpali inspiracje m.in. z twórczości takich grup jak A Tribe Called Quest, Slum Village, Gang Starr i D.I.T.C. czy produkcji Pete Rocka. Już sam ten zestaw dobrze wskazuje, czego się spodziewać, ale mnie osobiście "Infinite Edges" najbardziej przypomina dokonania The Roots circa '95, a konkretnie niesamowity album "Do You Want More?". Duży wpływ ma na to warstwa muzyczna, zbudowana na bazie pięknych jazzowych sampli, głębokich basów i klasycznie Eastcoastowych bębnów.Still Waters to MC bardzo zgrabnie poruszający się po bicie, dysponujący wyraźnym, żywym wokalem i lubiący wszelkiej maści gierki słowne. Druga połówka duetu, Bes Kept to bardzo dobry producent, zakorzeniony mocno w minionej epoce, ale czerpiący z niej ze smakiem i wiedzący, jak zbudować przyjemny groove i posklejać ze sobą te wszystkie elementy obecne w produkcjach sprzed lat. Okazjonalnie również i Bes Kept chwyta za mikrofon i okazuje się, że to solidny MC, dobrze uzupełniający liryczne akrobacje gwiazdy wieczoru - Still Watersa.Kontynuując porównanie do The Roots, jeśli lubicie nasączone jazzem brzmienie i rap w stylu Black Thoughta (a kto nie lubi?!), to również twórczość Full Circle powinna wam przypaść do gustu. Jeśli natomiast jesteście zmęczeni samplami, rytmicznymi hi-hatami, retroklimatem i szukacie nowoczesnych rozwiązań oraz szokujących eksperymentów, toooo pewnie i tak nie doczytaliście do tego momentu. Panowie Still Waters i Bes Kept mają na koncie do tej pory jedynie album "Infinite Edges" z listopada tego roku, ale będziemy śledzić ich poczynania i informować was o rozwoju ich kariery. Bez zbędnego przedłużania - check it out!Full Circle na FacebookuBandcamp Full Circle Pod spodem teledysk do "Raw Feelin" oraz odsłuch całego albumu.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20019","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Na twórczość Full Circle trafiłem przypadkiem, natykając się gdzieś w zakamarkach internetu na czarno-biały teledysk do ich niedawnego singla "Raw Feelin'". Momentalnie przenoszący słuchacza do złotych lat 90. track od razu zrobił dobre wrażenie, ale nie powalił mnie na kolana. Ileż to bowiem powstaje inspirowanych latami 90., czy też ślepo kserujących tamto brzmienie projektów, które nie wnoszą do hip-hopu nic nowego?

Przecież trzeba iść do przodu, trzeba się rozwijać, nie żyjemy już w czasach, gdy jeden MJ zdobywał tytuły mistrzowskie w ramach chicagowskich Byków, a drugi MJ zachwycał świat kolejnymi wysokobudżetowymi teledyskami i tanecznym krokiem podbijał listy przebojów... No taaaak, niby tak, ale jednak postanowiłem odpalić resztę najnowszego projektu duetu z Toronto... I zaskoczyło. A nawet bardzo. 

Składający się z MC o ksywie Still Waters i producenta/MC Best Kept duet oferuje słuchaczowi niezwykle przyjemną, pełną ciepła i organicznego brzmienia podróż. Mamy więc do czynienia z przybrudzonymi, boom-bapowymi perkusjami, trzaskami z winyli oraz całą plejadą jazzujących, leniwie sączących się z głośnika klawiszy i pulsujących basów. W skrócie - wyczucie, naturalność, chill, soul. 

O samym duecie nie znajdziemy wiele info, ale na ich stronie można przeczytać, że czerpali inspiracje m.in. z twórczości takich grup jak A Tribe Called Quest, Slum Village, Gang Starr i D.I.T.C. czy produkcji Pete Rocka. Już sam ten zestaw dobrze wskazuje, czego się spodziewać, ale mnie osobiście "Infinite Edges" najbardziej przypomina dokonania The Roots circa '95, a konkretnie niesamowity album "Do You Want More?". Duży wpływ ma na to warstwa muzyczna, zbudowana na bazie pięknych jazzowych sampli, głębokich basów i klasycznie Eastcoastowych bębnów.

Still Waters to MC bardzo zgrabnie poruszający się po bicie, dysponujący wyraźnym, żywym wokalem i lubiący wszelkiej maści gierki słowne. Druga połówka duetu, Bes Kept to bardzo dobry producent, zakorzeniony mocno w minionej epoce, ale czerpiący z niej ze smakiem i wiedzący, jak zbudować przyjemny groove i posklejać ze sobą te wszystkie elementy obecne w produkcjach sprzed lat. Okazjonalnie również i Bes Kept chwyta za mikrofon i okazuje się, że to solidny MC, dobrze uzupełniający liryczne akrobacje gwiazdy wieczoru - Still Watersa.

Kontynuując porównanie do The Roots, jeśli lubicie nasączone jazzem brzmienie i rap w stylu Black Thoughta (a kto nie lubi?!), to również twórczość Full Circle powinna wam przypaść do gustu. Jeśli natomiast jesteście zmęczeni samplami, rytmicznymi hi-hatami, retroklimatem i szukacie nowoczesnych rozwiązań oraz szokujących eksperymentów, toooo pewnie i tak nie doczytaliście do tego momentu. Panowie Still Waters i Bes Kept mają na koncie do tej pory jedynie album "Infinite Edges" z listopada tego roku, ale będziemy śledzić ich poczynania i informować was o rozwoju ich kariery. Bez zbędnego przedłużania - check it out!

Full Circle na Facebooku

Bandcamp Full Circle

Pod spodem teledysk do "Raw Feelin" oraz odsłuch całego albumu.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20019","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
4i "Londyńczyk o bogatej duszy" (Świeża Krew #41)https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-30,4i-londynczyk-o-bogatej-duszy-swieza-krew-41https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-30,4i-londynczyk-o-bogatej-duszy-swieza-krew-41February 21, 2016, 7:37 pmMarcin NataliNa ogół nie słucham dużo rapu z Wysp Brytyjskich, ale w ostatnim czasie jeśli coś trafia na moje głośniki, to są to Akala (pozdrówki dla mojego znajomego Baseya z Londynu, który mi go polecił), Blak Twang, bądź właśnie jegomość, którego chciałem wam dziś przedstawić. 4i to pochodzący z Londynu 21-letni MC i wokalista, gustujący w klimatycznych, chilloutowych, ciepłych bitach i dysponujący talentem do układania chwytliwych, wbijających się w banię refrenów.Na jego twórczość trafiłem przypadkiem na Twitterze, i wspaniałe pierwsze wrażnie, które zrobił na mnie ten sympatyczny, pełen soulu koleżka z dredami sprawiło, że w ciągu kilku dni sprawdziłem wszystkie pozostałe klipy i dobrze osłuchałem się już z jego debiutanckim mixtapem "Concrete Jungle Headhunters".Moim pierwszym kontaktem z jego muzyką był opublikowany we wrześniu teledysk do "Butterflies", subtelny, oparty na fortepianie poetycki track dedykowany płci pięknej. Gdy tylko wszedł refren, powiedziałem sobie "oho, jest potencjał". Przy odsłuchu "Soul Rich" byłem już fanem. Świeżość, naturalność, lekkość i dojrzałe podejście do życia, którymi charakteryzuje się pragnący szerzyć dobre wibracje Londyńczyk bezwzględnie każą mu kibicować. Pulsujący, bogaty podkład, bajeczne widoki w klipie i wersy w stylu "I'm too young to stress, too young to worry, too young to live my life in a hurry. No money but we living all good, all good" chyba wywołałyby uśmiech nawet na twarzy kamerdynera Rodziny Addamsów.4i kapitalnie balansuje na granicy bardziej nowoczesnych podkładów i osadzonych w stylistyce minionej epoki, jazzujących tracków. Dobrym przykładem jest odmienny zarówno od "Butterflies" jak i "Soul Rich" freestyle nagrany przez niego na bicie "Heaven or Hell" Meek Milla, w którym MC porusza wiele problemów społecznych widzianych z perspektywy 20-letniego spłukanego typa z Londynu, prezentując przy okazji cały wachlarz styli i flow. Przyspieszenia i inne zmiany tempa czy podśpiewywanie ma w małym palcu, zresztą to i tak tylko środek do celu. Mr. '4' is the vybe , the 'i' is the vision! to MC świadomy, wrażliwy na otoczenie i oferujący wiele szczerych przemyśleń. Yeah I try to stay inspired but everyday I find people with no ambition, people with no drivepeople that seem to give up way before they've tried And this negative energy is slowly taking me under Seeing glimpses of light amongst this rain and thunder, I wonder Is there really greatness that does reside in meOr am I just a statistic in this society... ("Ceilings")Jednym z ciekawszych zarówno w kwestii tekstu jak i flow numerów, które opublikował do tej pory 4i jest też "Gun Down" z jego debiutanckiego mixtape'u "Concrete Jungle Headhunters" z zeszłego roku. Track ten odnosi się do trawiącej London Town plagi przemocy ulicznej, opowiadając się za odłożeniem broni i wybraniem przerwania błędnego koła zbrodni. Niezmiernie melodyjne i stylowe flow, które zaprezentował tu ten kocur dobrze pokazuje, czym 4i wyróżnia się na tle konkurencji.Obecnie 4i pracuje nad drugim solowym wydawnictwem "Soul Rich", które ukaże się już 15 grudnia tego roku. Dobrym przykładem dalszej ewolucji jego stylu i brzmienia jest opublikowany niedawno freestyle "4th Eye" na łączącym jazzowy sampel i new schoolowe perkusje bicie. Sam nie wiem ile rodzajów flow tam się przeplata, ale jest tego trochę, a raper wyraźnie dobrze się bawi za mikrofonem. Mi nie pozostaje nic innego jak podrzucić wam odpowiednie linki i czekać na dalsze kroki w obiecującej karierze dzisiejszego bohatera powracającej po rocznej przerwie "Świeżej Krwi". Enjoy!Pod spodem klipy do "Soul Rich", "Ceilings", "Butterflies", "Headhunters" i "Heaven or Hell", a także ostatni track "4th Eye" i odsłuch/download albumu "Concrete Jungle Headhunters".Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.comNa ogół nie słucham dużo rapu z Wysp Brytyjskich, ale w ostatnim czasie jeśli coś trafia na moje głośniki, to są to Akala (pozdrówki dla mojego znajomego Baseya z Londynu, który mi go polecił), Blak Twang, bądź właśnie jegomość, którego chciałem wam dziś przedstawić. 4i to pochodzący z Londynu 21-letni MC i wokalista, gustujący w klimatycznych, chilloutowych, ciepłych bitach i dysponujący talentem do układania chwytliwych, wbijających się w banię refrenów.

Na jego twórczość trafiłem przypadkiem na Twitterze, i wspaniałe pierwsze wrażnie, które zrobił na mnie ten sympatyczny, pełen soulu koleżka z dredami sprawiło, że w ciągu kilku dni sprawdziłem wszystkie pozostałe klipy i dobrze osłuchałem się już z jego debiutanckim mixtapem "Concrete Jungle Headhunters".

Moim pierwszym kontaktem z jego muzyką był opublikowany we wrześniu teledysk do "Butterflies", subtelny, oparty na fortepianie poetycki track dedykowany płci pięknej. Gdy tylko wszedł refren, powiedziałem sobie "oho, jest potencjał". Przy odsłuchu "Soul Rich" byłem już fanem. Świeżość, naturalność, lekkość i dojrzałe podejście do życia, którymi charakteryzuje się pragnący szerzyć dobre wibracje Londyńczyk bezwzględnie każą mu kibicować. Pulsujący, bogaty podkład, bajeczne widoki w klipie i wersy w stylu"I'm too young to stress, too young to worry, too young to live my life in a hurry. No money but we living all good, all good" chyba wywołałyby uśmiech nawet na twarzy kamerdynera Rodziny Addamsów.

4i kapitalnie balansuje na granicy bardziej nowoczesnych podkładów i osadzonych w stylistyce minionej epoki, jazzujących tracków. Dobrym przykładem jest odmienny zarówno od "Butterflies" jak i "Soul Rich" freestyle nagrany przez niego na bicie "Heaven or Hell" Meek Milla, w którym MC porusza wiele problemów społecznych widzianych z perspektywy 20-letniego spłukanego typa z Londynu, prezentując przy okazji cały wachlarz styli i flow. Przyspieszenia i inne zmiany tempa czy podśpiewywanie ma w małym palcu, zresztą to i tak tylko środek do celu. Mr. '4' is the vybe , the 'i' is the vision! to MC świadomy, wrażliwy na otoczenie i oferujący wiele szczerych przemyśleń.

Yeah I try to stay inspired but everyday I find
people with no ambition, people with no drive
people that seem to give up way before they've tried
And this negative energy is slowly taking me under
Seeing glimpses of light amongst this rain and thunder, I wonder

Is there really greatness that does reside in me
Or am I just a statistic in this society... ("Ceilings")

Jednym z ciekawszych zarówno w kwestii tekstu jak i flow numerów, które opublikował do tej pory 4i jest też "Gun Down" z jego debiutanckiego mixtape'u "Concrete Jungle Headhunters" z zeszłego roku. Track ten odnosi się do trawiącej London Town plagi przemocy ulicznej, opowiadając się za odłożeniem broni i wybraniem przerwania błędnego koła zbrodni. Niezmiernie melodyjne i stylowe flow, które zaprezentował tu ten kocur dobrze pokazuje, czym 4i wyróżnia się na tle konkurencji.

Obecnie 4i pracuje nad drugim solowym wydawnictwem "Soul Rich", które ukaże się już 15 grudnia tego roku. Dobrym przykładem dalszej ewolucji jego stylu i brzmienia jest opublikowany niedawno freestyle "4th Eye" na łączącym jazzowy sampel i new schoolowe perkusje bicie. Sam nie wiem ile rodzajów flow tam się przeplata, ale jest tego trochę, a raper wyraźnie dobrze się bawi za mikrofonem. Mi nie pozostaje nic innego jak podrzucić wam odpowiednie linki i czekać na dalsze kroki w obiecującej karierze dzisiejszego bohatera powracającej po rocznej przerwie "Świeżej Krwi". Enjoy!

Pod spodem klipy do "Soul Rich", "Ceilings", "Butterflies", "Headhunters" i "Heaven or Hell", a także ostatni track "4th Eye" i odsłuch/download albumu "Concrete Jungle Headhunters".

]]>
O.T. Genasis "CoCo" - "Love Sosa" roku 2014?https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-23,ot-genasis-coco-love-sosa-roku-2014https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-23,ot-genasis-coco-love-sosa-roku-2014November 23, 2014, 5:32 pmAdmin stronyDzisiejszy hip-hop ma to do siebie, że łatwo w nim o numery, które z jednej strony skupiają uwagę pod kątem beki, prostoty czy wtórności a z drugiej... mimo tego, a może i dzięki temu stają się viralowymi hitami, doczekują się niezliczonej ilości remixów a nam nie chcą wypaść z głowy mimo usilnych chęci. "Włączyłem to i jest przecież najgorsze, ale od tego czasu non stop to nucę!" - takie komentarze przy numerach Future'a, Bobby'ego Shmurdy, Trinidad Jamesa, Young Thuga czy Chief Keefa słyszałem wielokrotnie.W ostatnich tygodniach Internet opanowuje za to nowy singiel rapera znanego jako O.T. Genasis, w którym wyśpiewuje on z prześmiesznym akcentem "I'm in love with the cocooo". Nic takiego powiecie? A jednak remixy zaczynają się mnożyć, dyskusja w social mediach nakręcać a w trakcie koncertu O.T. na scenie zobaczyć można szalejących Wiza Khalifę czy Busta Rhymesa...Zacznijmy jednak od początku...O.T. Genasis to młody MC powiązany z ekipą The Conglomerate założoną przez Busta Rhymesa. "CoCo" natomiast to jego najnowszy singiel, który w miesiąc doczekał się już 4 milionów odsłon na YT...Video przynoszące w dużej mierze walory humorystyczne, nadające się do viralowego puszczania w kategorii beki... a z drugiej wbijające się w głowę refrenem i mające z uwagi na to potencjał na spory odzew. Jeden z gatunku prostych ignorant-rapowych bangerów, które jednych odrzucają z miejsca a drugich równie szybko hipnotyzują. Numer staje się coraz popularniejszy także na polskich fanpage'ach a remixy stopniowo zaczynają się pojawiać. Swoją wersję postanowili puścić w Sieć Riff Raff z Major Lazer...czy autor innego z tegorocznych hitów "Money Baby" - K CampNajwiększe wrażenie i pokaz tego, z jakim odbiorem się spotyka robi jednak to oto video z występu live... Szalejący na scenie bez koszulki i skaczący w publikę Wiz, nawijający tekst co do wersu Busta i prawdziwy ogień w klubie.Robi wrażenie, czyż nie? Z uwagi na zaraźliwą chwytliwość, agresywny bit, prosty ignorant-rapowy vibe i przekaz oraz konstrukcję refrenu i całości numer ten nasuwa wiele skojarzeń z "Love Sosa" Chief Keefa. Czy odniesie sukces porównywalny z tym lub choćby z "Hot Nigga" Bobby'ego Shmurdy? Przekonamy się niebawem.PS. A jeśli pisałem o viralowości - to by nie być gołosłownym podeprę się dwiema osobami z polskiego podwórka. Swoje filmiki oparte o "CoCo" wrzuciła bowiem dwójka reprezentantów SB Maffiji - TomB i DJ Johny. Swój remix o tytule "Czarny Adolf Hitler" zapowiedział za to... Gospel. #bakin #soda i got bakin soda!!! #whip #it #thru #the #glass #blowin #money #fast #djjohny #sbmaffija #ot #genasis #coco #mental #illness Film zamieszczony przez użytkownika @j0nasz Lis 11, 2014 at 7:10 PST (function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/all.js#xfbml=1"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, 'script', 'facebook-jssdk')); Post użytkownika Tomb Wystudzony Temperament. Dzisiejszy hip-hop ma to do siebie, że łatwo w nim o numery, które z jednej strony skupiają uwagę pod kątem beki, prostoty czy wtórności a z drugiej... mimo tego, a może i dzięki temu stają się viralowymi hitami, doczekują się niezliczonej ilości remixów a nam nie chcą wypaść z głowy mimo usilnych chęci. "Włączyłem to i jest przecież najgorsze, ale od tego czasu non stop to nucę!" - takie komentarze przy numerach Future'a, Bobby'ego Shmurdy, Trinidad Jamesa, Young Thuga czy Chief Keefa słyszałem wielokrotnie.

W ostatnich tygodniach Internet opanowuje za to nowy singiel rapera znanego jako O.T. Genasis, w którym wyśpiewuje on z prześmiesznym akcentem "I'm in love with the cocooo". Nic takiego powiecie? A jednak remixy zaczynają się mnożyć, dyskusja w social mediach nakręcać a w trakcie koncertu O.T. na scenie zobaczyć można szalejących Wiza Khalifę czy Busta Rhymesa...

Zacznijmy jednak od początku...

O.T. Genasis to młody MC powiązany z ekipą The Conglomerate założoną przez Busta Rhymesa. "CoCo" natomiast to jego najnowszy singiel, który w miesiąc doczekał się już 4 milionów odsłon na YT...

Video przynoszące w dużej mierze walory humorystyczne, nadające się do viralowego puszczania w kategorii beki... a z drugiej wbijające się w głowę refrenem i mające z uwagi na to potencjał na spory odzew. Jeden z gatunku prostych ignorant-rapowych bangerów, które jednych odrzucają z miejsca a drugich równie szybko hipnotyzują. Numer staje się coraz popularniejszy także na polskich fanpage'ach a remixy stopniowo zaczynają się pojawiać. Swoją wersję postanowili puścić w Sieć Riff Raff z Major Lazer...

czy autor innego z tegorocznych hitów "Money Baby" - K Camp

Największe wrażenie i pokaz tego, z jakim odbiorem się spotyka robi jednak to oto video z występu live... Szalejący na scenie bez koszulki i skaczący w publikę Wiz, nawijający tekst co do wersu Busta i prawdziwy ogień w klubie.

Robi wrażenie, czyż nie? Z uwagi na zaraźliwą chwytliwość, agresywny bit, prosty ignorant-rapowy vibe i przekaz oraz konstrukcję refrenu i całości numer ten nasuwa wiele skojarzeń z "Love Sosa" Chief Keefa. Czy odniesie sukces porównywalny z tym lub choćby z "Hot Nigga" Bobby'ego Shmurdy? Przekonamy się niebawem.

PS. A jeśli pisałem o viralowości - to by nie być gołosłownym podeprę się dwiema osobami z polskiego podwórka. Swoje filmiki oparte o "CoCo" wrzuciła bowiem dwójka reprezentantów SB Maffiji - TomB i DJ Johny. Swój remix o tytule "Czarny Adolf Hitler" zapowiedział za to... Gospel.

]]>
Rich Homie Quan "Rozśpiewany trap" (Świeża Krew #40)https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-30,rich-homie-quan-rozspiewany-trap-swieza-krew-40https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-30,rich-homie-quan-rozspiewany-trap-swieza-krew-40November 30, 2013, 8:34 pmMichał ZdrojewskiDla każdego słuchacza hip-hopu, nawet tego najbardziej "truskulowego" nadchodzi taki czas, że chce posluchać czegoś luźniejszego, odmóżdżającego, nie wymagającego zbytniego wgłębiania się w tekst, czyli czegoś, co po prostu buja. Swoją drogą, ostatnimi czasy w Polsce zrobił sie mały boom na trap. Zwolenników tego podgatunku hip-hopu jest coraz więcej i są oni głodni nowych wykonawcow i utworów traktujących o typowych życiowych rozterkach kolesia z dzielnic Atlanty, Chicago czy Nowego Orleanu. Dla nich wszystkich mam przyjemność przedstawić nowego kota w grze, autora jednego z najgorętszych hitów tego lata w Stanach - Rich Homie Quana.Połączenie Future'a, czyli mistrza chwytliwych refrenow oraz T.I.'a, którego agresywne flow oraz teksty sprawiły, że odniósł międzynarodowy sukces - takie stwierdzenie moim zdaniem najlepiej odzwierciedla styl Quana. Kariera rapera zaczęła się w momencie, gdy wydany został pierwszy singiel "Differences" do przełomowego dla młodego reprezentanta ATL mixtape'u pt. "Still Goin In". Nastąpił wtedy szum wokół nowego freshmana głównie za sprawą gościnnych udziałów na mixtapie "Trap House III" u samego króla trapu - Gucci Mane'a. Mixtape "Still Goin In" zostal bardzo dobrze przyjęty przez słuchaczy, przykladowo na datpiff.com został ściągnięty aż 140 tysięcy razy. Punktem zwrotnym w karierze rapera było jednak wydanie kolejnego singla, czyli "Type Of Way". Okrzyknięty przez m.in. Drake'a największym hitem tego lata utwór, którego liczba wyswietleń na youtube przekroczyła 11 milionów był główną przyczyną dzięki, której Rich Homie Quan podpisał swój pierwszy kontrakt z wielką wytwórnią - Def Jam, która od kilku lat kontynuuje podpisywanie młodych street raperów. Takim sposobem Quan dołączył między innymi do Lil Durka, Lil Reese'a, Augusta Alsiny czy Trinidad Jamesa, którzy ostatnimi czasy również zostali przygarnięci pod skrzydła największej wytwórni w hip-hopie.Scena Atlanty od dłuższego już czasu zalewana jest tzw. "5-minutowymi raperami", których jeden hit rządzi w klubach i stacjach radiowych, lecz reszta ich materiału jest dużo słabsza, a wręcz asłuchalna (przykładowo Migos i hit "Versace"). Ich "twórczość" jest wtórna i monotonna. Często z tego powodu takowi raperzy czy grupy ze sceny znikają równie szybko, co się na niej znaleźli. Rich Homie Quan'a wyróżnia jednak to, że w każdym jego utworze słychać i czuć, że opowiada prawdziwe, często tragiczne historie i oddaję muzyce całe serce. Charakterystyczny głos i melodyjne flow oraz śpiewane refreny sprawiają, że nie da się obok jego utworów przejść obojętnie. Wszystko to połączone z trapowymi bitami daję nam bardzo solidnego zawodnika, który ma szansę zrobić równie spektakularną i dynamiczną karierę w przemyśle muzycznym, co wymieniony wcześniej Future, do którego zresztą jest bardzo często porównywany mimo, że umiejętnościami i talentem Quan go zdecydowanie przewyższa. Jego kariera ciągle idzie do przodu, co mogą potwierdzić najświeższe występy gościnne w "My Nigga" Jeezy'ego oraz "Extra" 2 Chainza. Na połowę 2014 roku przewidziany jest debiut rapera i już teraz czuję, że tej pozycji nie będzie mógł przeoczyć żaden szanujący się fan trapowego brzmienia.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7001","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7002","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7003","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7004","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Dla każdego słuchacza hip-hopu, nawet tego najbardziej "truskulowego" nadchodzi taki czas, że chce posluchać czegoś luźniejszego, odmóżdżającego, nie wymagającego zbytniego wgłębiania się w tekst, czyli czegoś, co po prostu buja. Swoją drogą, ostatnimi czasy w Polsce zrobił sie mały boom na trap. Zwolenników tego podgatunku hip-hopu jest coraz więcej i są oni głodni nowych wykonawcow i utworów traktujących o typowych życiowych rozterkach kolesia z dzielnic Atlanty, Chicago czy Nowego Orleanu. Dla nich wszystkich mam przyjemność przedstawić nowego kota w grze, autora jednego z najgorętszych hitów tego lata w Stanach - Rich Homie Quana.

Połączenie Future'a, czyli mistrza chwytliwych refrenow oraz T.I.'a, którego agresywne flow oraz teksty sprawiły, że odniósł międzynarodowy sukces - takie stwierdzenie moim zdaniem najlepiej odzwierciedla styl Quana. Kariera rapera zaczęła się w momencie, gdy wydany został pierwszy singiel "Differences" do przełomowego dla młodego reprezentanta ATL mixtape'u pt. "Still Goin In". Nastąpił wtedy szum wokół nowego freshmana głównie za sprawą gościnnych udziałów na mixtapie "Trap House III" u samego króla trapu - Gucci Mane'a. Mixtape "Still Goin In" zostal bardzo dobrze przyjęty przez słuchaczy, przykladowo na datpiff.com został ściągnięty aż 140 tysięcy razy. Punktem zwrotnym w karierze rapera było jednak wydanie kolejnego singla, czyli "Type Of Way". Okrzyknięty przez m.in. Drake'a największym hitem tego lata utwór, którego liczba wyswietleń na youtube przekroczyła 11 milionów był główną przyczyną dzięki, której Rich Homie Quan podpisał swój pierwszy kontrakt z wielką wytwórnią - Def Jam, która od kilku lat kontynuuje podpisywanie młodych street raperów. Takim sposobem Quan dołączył między innymi do Lil Durka, Lil Reese'a, Augusta Alsiny czy Trinidad Jamesa, którzy ostatnimi czasy również zostali przygarnięci pod skrzydła największej wytwórni w hip-hopie.

Scena Atlanty od dłuższego już czasu zalewana jest tzw. "5-minutowymi raperami", których jeden hit rządzi w klubach i stacjach radiowych, lecz reszta ich materiału jest dużo słabsza, a wręcz asłuchalna (przykładowo Migos i hit "Versace"). Ich "twórczość" jest wtórna i monotonna. Często z tego powodu takowi raperzy czy grupy ze sceny znikają równie szybko, co się na niej znaleźli. Rich Homie Quan'a wyróżnia jednak to, że w każdym jego utworze słychać i czuć, że opowiada prawdziwe, często tragiczne historie i oddaję muzyce całe serce. Charakterystyczny głos i melodyjne flow oraz śpiewane refreny sprawiają, że nie da się obok jego utworów przejść obojętnie. Wszystko to połączone z trapowymi bitami daję nam bardzo solidnego zawodnika, który ma szansę zrobić równie spektakularną i dynamiczną karierę w przemyśle muzycznym, co wymieniony wcześniej Future, do którego zresztą jest bardzo często porównywany mimo, że umiejętnościami i talentem Quan go zdecydowanie przewyższa. Jego kariera ciągle idzie do przodu, co mogą potwierdzić najświeższe występy gościnne w "My Nigga" Jeezy'ego oraz "Extra" 2 Chainza. Na połowę 2014 roku przewidziany jest debiut rapera i już teraz czuję, że tej pozycji nie będzie mógł przeoczyć żaden szanujący się fan trapowego brzmienia.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7001","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7002","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7003","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7004","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
XXL Freshmen - podsumowanie tygodnia specjalnegohttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-12,xxl-freshmen-podsumowanie-tygodnia-specjalnegohttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-12,xxl-freshmen-podsumowanie-tygodnia-specjalnegoFebruary 21, 2016, 7:52 pmAdmin stronyNasz dwutygodniowy właściwie okres specjalny z akcją XXL Freshman przyniósł masę materiałów. Najpierw dokładnie przeanalizowaliśmy kariery uczestników inicjatywy od jej startu w roku 2008 do roku ubiegłego, następnie postaraliśmy się przybliżyć Wam sylwetki MC, którzy znaleźli się w tegorocznych składzie, jak i zaprezentować specjalne materiały, takie jak cypher czy freestyle. Było tego sporo, łatwo było coś przeoczyć, zbieramy więc wszystko poniżej na zbiorczym wykazie, by ułatwić Wam zapoznanie się z całością. Kto z tegorocznego składu jest Waszym faworytem?Dotychczasowe edycje - gdzie uczestnicy są w roku 2013:XXL Freshmen 2008 (Crooked I, Gorilla Zoe, Joell Ortiz, Lil Boosie, Lupe Fiasco, Papoose, Plies, Rich Boy, Saigon, Young Dro)XXL Freshmen 2009 (Ace Hood, Asher Roth, Blu, B.o.B, Charles Hamilton, Cory Gunz, Curren$y, Kid Cudi, Mickey Factz, Wale)XXL Freshmen 2010 (Big Sean, Donnis, Fashawn, Freddie Gibbs, Jay Rock, J. Cole, Nipsey Hu$$le, OJ Da Juiceman, Pill, Wiz Khalifa)XXL Freshmen 2011 (Big K.R.I.T., CyHi The Prynce, Diggy Simmons, Fred The Godson, Kendrick Lamar, Lil B, Lil Twist, Mac Miller, Meek Mill, Yelawolf, YG)XXL Freshmen 2012 (Danny Brown, Don Trip, French Montana, Future, Hopsin, Iggy Azalea, Kid Ink, MGK, Macklemore, Roscoe Dash)XXL Freshman Class 2013 (Ab-Soul, Action Bronson, Angel Haze, Dizzy Wright, Joey Bada$$, Kirko Bangz, Logic, ScHoolboy Q, Travi$ Scott, Trinidad Jame$) - przybliżenie:Z tygodnia specjalnego:XXL Freshmen 2013 FreestyleXXL Freshmen 2013 CyphersXXL Freshmen 2013 Roundtable - zbiorczy wywiad z całą 10-tkąDJ Drama presents: XXL Freshmen 2013 MixtapeLogic - Young Sinatra: Welcome To Forever - Mixtape TygodniaAb-Soul feat. Kendrick Lamar - Turn Me Up - Diggin In The VideosScHoolboy Q - Sacrilegious - Diggin In The VideosAngel Haze - Cleaning Out My Closet - Ot takAb-Soul feat. Mac Miller - The End Is Near - nowy numerJoey Bada$$ feat. Action Bronson - Beyond A Reasonable Doubt - nowy numerTrinidad Jame$ feat. Juicy J - Females Welcomed (remix) - nowy numerCo m.in. pisaliśmy o nich wcześniej:Joey Bada$$ - videowywiad (07.2012)Action Bronson - Świeża Krew (02.2013)Dizzy Wright - Świeża Krew (07.2012)Pro Era (m.in. Joey Bada$$) - Peep: The Aprocalypse - Mixtape TygodniaJoey Bada$$ - 1999 - darmowy mixtapeJoey Bada$$ - Rejex - darmowy mixtapeAb-Soul - Control System - recenzjaScHoolboy Q - Habits & Contradictions - recenzjaPro Era - Peep: The Aprocalypse - recenzjaDizzy Wright - SmokeOut Conversations - recenzjaAb-Soul & JMSN - You're Gone - pierwszy singiel z nadchodzącej płytyNasz dwutygodniowy właściwie okres specjalny z akcją XXL Freshman przyniósł masę materiałów. Najpierw dokładnie przeanalizowaliśmy kariery uczestników inicjatywy od jej startu w roku 2008 do roku ubiegłego, następnie postaraliśmy się przybliżyć Wam sylwetki MC, którzy znaleźli się w tegorocznych składzie, jak i zaprezentować specjalne materiały, takie jak cypher czy freestyle. Było tego sporo, łatwo było coś przeoczyć, zbieramy więc wszystko poniżej na zbiorczym wykazie, by ułatwić Wam zapoznanie się z całością. Kto z tegorocznego składu jest Waszym faworytem?

Dotychczasowe edycje - gdzie uczestnicy są w roku 2013:

XXL Freshmen 2008 (Crooked I, Gorilla Zoe, Joell Ortiz, Lil Boosie, Lupe Fiasco, Papoose, Plies, Rich Boy, Saigon, Young Dro)

XXL Freshmen 2009 (Ace Hood, Asher Roth, Blu, B.o.B, Charles Hamilton, Cory Gunz, Curren$y, Kid Cudi, Mickey Factz, Wale)

XXL Freshmen 2010 (Big Sean, Donnis, Fashawn, Freddie Gibbs, Jay Rock, J. Cole, Nipsey Hu$$le, OJ Da Juiceman, Pill, Wiz Khalifa)

XXL Freshmen 2011 (Big K.R.I.T., CyHi The Prynce, Diggy Simmons, Fred The Godson, Kendrick Lamar, Lil B, Lil Twist, Mac Miller, Meek Mill, Yelawolf, YG)

XXL Freshmen 2012 (Danny Brown, Don Trip, French Montana, Future, Hopsin, Iggy Azalea, Kid Ink, MGK, Macklemore, Roscoe Dash)

XXL Freshman Class 2013 (Ab-Soul, Action Bronson, Angel Haze, Dizzy Wright, Joey Bada$$, Kirko Bangz, Logic, ScHoolboy Q, Travi$ Scott, Trinidad Jame$) - przybliżenie:

Z tygodnia specjalnego:

XXL Freshmen 2013 Freestyle

XXL Freshmen 2013 Cyphers

XXL Freshmen 2013 Roundtable - zbiorczy wywiad z całą 10-tką

DJ Drama presents: XXL Freshmen 2013 Mixtape

Logic - Young Sinatra: Welcome To Forever - Mixtape Tygodnia

Ab-Soul feat. Kendrick Lamar - Turn Me Up - Diggin In The Videos

ScHoolboy Q - Sacrilegious - Diggin In The Videos

Angel Haze - Cleaning Out My Closet - Ot tak

Ab-Soul feat. Mac Miller - The End Is Near - nowy numer

Joey Bada$$ feat. Action Bronson - Beyond A Reasonable Doubt - nowy numer

Trinidad Jame$ feat. Juicy J - Females Welcomed (remix) - nowy numer

Co m.in. pisaliśmy o nich wcześniej:

Joey Bada$$ - videowywiad (07.2012)

Action Bronson - Świeża Krew (02.2013)

Dizzy Wright - Świeża Krew (07.2012)

Pro Era (m.in. Joey Bada$$) - Peep: The Aprocalypse - Mixtape Tygodnia

Joey Bada$$ - 1999 - darmowy mixtape

Joey Bada$$ - Rejex - darmowy mixtape

Ab-Soul - Control System - recenzja

ScHoolboy Q - Habits & Contradictions - recenzja

Pro Era - Peep: The Aprocalypse - recenzja

Dizzy Wright - SmokeOut Conversations - recenzja

Ab-Soul & JMSN - You're Gone - pierwszy singiel z nadchodzącej płyty

]]>
Chance The Rapper "Zawieszony" (Świeża Krew #39)https://popkiller.kingapp.pl/2013-05-01,chance-the-rapper-zawieszony-swieza-krew-39https://popkiller.kingapp.pl/2013-05-01,chance-the-rapper-zawieszony-swieza-krew-39May 1, 2013, 7:55 amDaniel WardzińskiWczoraj miała miejsce oficjalna premiera drugiego mixtape'u niesamowitego chicagowskiego talentu - Chance The Rappera, zatytułowanego "Acid Rap". Swoją drogą to fascynujące jak niesamowicie wielu gości ze stolicy stanu Illinois zaczyna zaznaczać swoją obecność w amerykańskim rapie i z jak różnych styli i kultur muzycznych się wywodzą. Ten 20-letni koleżka zrobił wokół siebie spore zamieszanie w zeszłym roku po wydaniu bardzo udanego debiutanckiego mixtape'u "10 Day". Tytuł pochodził od 10-dniowego zawieszenia w liceum, w trakcie którego zarejestrował i zmontował materiał na mixtape. Przyznał jednak, że znalazły się na nim również tracki, które napisał jeszcze w wieku 16 lat - tak było ponoć z "Nostalgią", która choć kompletnie odmienna od reszty materiału jest naprawdę niesamowicie klimatycznym trackiem bardzo weryfikującym umiejętności rapera na bardziej kołyszącym niż bujającym, a przez to niełatwym bicie. Wcześniej na lokalnej scenie funkcjonował pod ksywką Chano, a potem w zespole Chance & The Instrumentality, który tworzył ze swoim przyjacielem z dzieciństwa. Wiele lat pracy nad swoim stylem zaowocowało. Flow Chance'a na "10 Day" jest bardzo różnorodne, a możliwości jakimi dysponuje ten chłopak robią naprawdę duże wrażenie. W takim wieku znajdować się na takim poziomie oryginalności oznacza, że może być tylko lepiej.Póki co, podobnie jak w przypadku większości tak młodych talentów, Chance załapał się na trasę z Childish Gambino. Współpracował z jednym ze swoich muzycznych idoli - Chuckiem Inglishem z Cool Kids. Muzyka Chance'a jest pewnie z jednej strony atrakcyjna dla fanów tych postaci, ale zarazem zupełnie odmienna. Gdyby spróbować porównania jego stylu z kimkolwiek na scenie to trzeba byłoby pewnie szukać jakiejś wypadkowej pomiędzy Ab-Soulem, a Curren$ym, a i tak młody MC z Chicago zaraz się z takiego postrzegania wymyka. Najpierw "14 400 Minutes" w którym zaciąga w dziwaczny sposób trochę jak Andre 3000, ale jednak... inaczej. Jest posiadaczem skreczącego głosu, który ostatnio stał się powszechny, a jednak jest charakterystyczny i bez wątpienia bardzo utalentowany. Owszem, często daje pokazać swoją leniwą i nieskomplikowaną nawijkę, ale dużo częściej zaczyna motać słowa, lepić je w sposób tak efektowny, że ciężko coś dodać. Przykład? Singlowe "Brain Cells", które znajdziecie pod spodem przynosi takie cudeńko: "Damn, is he illiterate? Literal syndicate?/ Legitimate idiot, gangbangers affiliate?/ Sick twisted prick, sick sadistic son of a biscuit?/ Man, fuck this shit...".Warto dodać, że jego styl nie ogranicza się tylko do rapowania, które i tak ma taki rozstrzał stylistyczny i tyle niesie w sobie pomysłów, że możnaby obdzielić kilku Freshmanów XXL'a. Chance potrafi zanucić w taki sposób, że melodia nie chce wyjść z głowy, potrafi bawić się brzmieniem wyrazów, że jego flow staje się melodycznym uzupełnieniem bitu. Właśnie... Chance ma świetną rękę do bitów. Co ciekawe lubi też wziąć na warsztat inne rapowe kawałki i przerobić je z akustycznym zespołem na niesamowite sztosy. Zwróćcie uwagę, że wspomniane "Brain Cells" ma dokładnie te same akordy co... "Hip 2 Da Game" Lorda Finesse? Dla fanów hip-hopu numer "Juke Juke" też wyda się sympatycznie znajomy. Jednocześnie te remake'i są bardzo twórcze i odkręcają oryginały w taki sposób jakiego chyba jeszcze nie słyszeliśmy. Małolat raz wjeżdża koncertową mocą akustyki jak w "Windows", gdzie niesamowicie przyjemnie kojarzy się ze starym stylem The Roots, a raz z trapowym bangerem "Fuck You Tahm Bout", które podobno roznosi wszystkie koncerty na których gra. Robi wszystko co mu się podoba i wynikają z tego świetne kawałki.Pod spodem znajdziecie do odłuchu cały mixtape "10 Day" oraz kilka teledysków i numerów, które powinny uzmysłowić wam kim jest Chance The Rapper i czemu trzeba mieć na niego oko - z nowym mixtape'm "Acid Rap" włącznie. Gość jest zbyt utalentowany, żeby nie zwrócić na niego uwagi. A jego muzyka sprawiła, że po pierwszym odsłuchu mixtape'u przez kilka dni praktycznie nie słuchałem wiele innego. Sprawdźcie czy na was też tak to działa. Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.comWczoraj miała miejsce oficjalna premiera drugiego mixtape'u niesamowitego chicagowskiego talentu - Chance The Rappera, zatytułowanego "Acid Rap". Swoją drogą to fascynujące jak niesamowicie wielu gości ze stolicy stanu Illinois zaczyna zaznaczać swoją obecność w amerykańskim rapie i z jak różnych styli i kultur muzycznych się wywodzą. Ten 20-letni koleżka zrobił wokół siebie spore zamieszanie w zeszłym roku po wydaniu bardzo udanego debiutanckiego mixtape'u "10 Day". Tytuł pochodził od 10-dniowego zawieszenia w liceum, w trakcie którego zarejestrował i zmontował materiał na mixtape. Przyznał jednak, że znalazły się na nim również tracki, które napisał jeszcze w wieku 16 lat - tak było ponoć z "Nostalgią", która choć kompletnie odmienna od reszty materiału jest naprawdę niesamowicie klimatycznym trackiem bardzo weryfikującym umiejętności rapera na bardziej kołyszącym niż bujającym, a przez to niełatwym bicie. Wcześniej na lokalnej scenie funkcjonował pod ksywką Chano, a potem w zespole Chance & The Instrumentality, który tworzył ze swoim przyjacielem z dzieciństwa. Wiele lat pracy nad swoim stylem zaowocowało. Flow Chance'a na "10 Day" jest bardzo różnorodne, a możliwości jakimi dysponuje ten chłopak robią naprawdę duże wrażenie. W takim wieku znajdować się na takim poziomie oryginalności oznacza, że może być tylko lepiej.

Póki co, podobnie jak w przypadku większości tak młodych talentów, Chance załapał się na trasę z Childish Gambino. Współpracował z jednym ze swoich muzycznych idoli - Chuckiem Inglishem z Cool Kids. Muzyka Chance'a jest pewnie z jednej strony atrakcyjna dla fanów tych postaci, ale zarazem zupełnie odmienna. Gdyby spróbować porównania jego stylu z kimkolwiek na scenie to trzeba byłoby pewnie szukać jakiejś wypadkowej pomiędzy Ab-Soulem, a Curren$ym, a i tak młody MC z Chicago zaraz się z takiego postrzegania wymyka. Najpierw "14 400 Minutes" w którym zaciąga w dziwaczny sposób trochę jak Andre 3000, ale jednak... inaczej. Jest posiadaczem skreczącego głosu, który ostatnio stał się powszechny, a jednak jest charakterystyczny i bez wątpienia bardzo utalentowany. Owszem, często daje pokazać swoją leniwą i nieskomplikowaną nawijkę, ale dużo częściej zaczyna motać słowa, lepić je w sposób tak efektowny, że ciężko coś dodać. Przykład? Singlowe "Brain Cells", które znajdziecie pod spodem przynosi takie cudeńko: "Damn, is he illiterate? Literal syndicate?/ Legitimate idiot, gangbangers affiliate?/ Sick twisted prick, sick sadistic son of a biscuit?/ Man, fuck this shit...".

Warto dodać, że jego styl nie ogranicza się tylko do rapowania, które i tak ma taki rozstrzał stylistyczny i tyle niesie w sobie pomysłów, że możnaby obdzielić kilku Freshmanów XXL'a. Chance potrafi zanucić w taki sposób, że melodia nie chce wyjść z głowy, potrafi bawić się brzmieniem wyrazów, że jego flow staje się melodycznym uzupełnieniem bitu. Właśnie... Chance ma świetną rękę do bitów. Co ciekawe lubi też wziąć na warsztat inne rapowe kawałki i przerobić je z akustycznym zespołem na niesamowite sztosy. Zwróćcie uwagę, że wspomniane "Brain Cells" ma dokładnie te same akordy co... "Hip 2 Da Game" Lorda Finesse? Dla fanów hip-hopu numer "Juke Juke" też wyda się sympatycznie znajomy. Jednocześnie te remake'i są bardzo twórcze i odkręcają oryginały w taki sposób jakiego chyba jeszcze nie słyszeliśmy. Małolat raz wjeżdża koncertową mocą akustyki jak w "Windows", gdzie niesamowicie przyjemnie kojarzy się ze starym stylem The Roots, a raz z trapowym bangerem "Fuck You Tahm Bout", które podobno roznosi wszystkie koncerty na których gra. Robi wszystko co mu się podoba i wynikają z tego świetne kawałki.

Pod spodem znajdziecie do odłuchu cały mixtape "10 Day" oraz kilka teledysków i numerów, które powinny uzmysłowić wam kim jest Chance The Rapper i czemu trzeba mieć na niego oko - z nowym mixtape'm "Acid Rap" włącznie. Gość jest zbyt utalentowany, żeby nie zwrócić na niego uwagi. A jego muzyka sprawiła, że po pierwszym odsłuchu mixtape'u przez kilka dni praktycznie nie słuchałem wiele innego. Sprawdźcie czy na was też tak to działa.

]]>Snow Tha Product "Śnieżka z Kalifornii" (Świeża Krew #38)https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-24,snow-tha-product-sniezka-z-kalifornii-swieza-krew-38https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-24,snow-tha-product-sniezka-z-kalifornii-swieza-krew-38May 24, 2013, 2:49 pmKrystian Krupiński"Eminem w spódnicy" – może to i lekkie przesadzenie sprawy z mojej strony, i to zarówno co do tego Eminema, jak i do części garderoby, której wyżej wymieniona raczej unika. Coś mi jednak mówi, że Claudia Feliciano już niedługo może porządnie namieszać, z gry robiąc sobie masę na ciasteczka niczym w klipie do „Cookie Cutter Bitches”. Raperka bez wątpienia jest w stanie "wysmażyć klasyk" i ze smakiem zjeść konkurentki, które już teraz mają podstawy do tego, by gotować się z wściekłości, iż Bóg nie obdarzył je w tak ogromny talent, zaś ja, podobnie jak pewnie większość osób, które zetknęły się z dotychczasową twórczością Snow Tha Product, czekam na tegoż klasyka z wypiekami na twarzy. Bo oficjalny debiut już w tym roku, nakładem Atlantic Records.W komentarzach pod utworami/klipami posiadającej meksykańsko-amerykańskie korzenie Snow aż roi się od przywoływań najbardziej oczywistego, jakie tylko może przyjść na myśl w stosunku do kobiecego rapu porównania: "she’s better than Nicki". Jako że pani Minaj na swojej muzycznej drodze poszła w kierunku, który budzi spore kontrowersje, bądź po prostu: poszła na ostro w pop, jest to porównanie na pewno ciekawe. Czy nasza Królewna Śnieżka dla zdobycia większej popularności byłaby w stanie zrobić podobnie? Bez wątpienia ma wszystko co potrzeba, by strącić ciemnoskórą raperkę z tronu: niesamowite flow, w głosie (i nie tylko) wdzięk, a przy tym też bezczelność, dobre teksty, a i refren też umie sobie zaśpiewać, choć póki co odcina się od nazywania ją "piosenkarką". Talent do radiowych hitów? Proszę bardzo, takie „Drunk Love”, „Like That”, „Till Death”, czy „I’m Doing Fine” powinny były zrobić jej jeszcze lepszą promocję niż ma teraz, porównując choćby pod względem liczby 'like’ów' do Iggy czy Azealii Banks. Ucho do bitów Mrs. White również ma dobre, choć mogłoby być lepsze. Lubi nowoczesność, porządne brzmienie mainstreamu, troszeczkę wyspiarskiej (i wiksiarskiej) elektroniki, ale też nudne, oklepane trapy. Produkowali dla niej tacy producenci, jak Redhook Noodles, Hannibal Hector, Money Moss („Cookie Cutter Bitches” w moim TOP3 najczęściej zapętlanych tracków na 2012), świetne hity dostarczył jej ID Labs znany z produkcji dla m.in. Mac Millera. Myślę, że z tym akurat będzie coraz lepiej, jako że to, co do tej pory od niej uświadczyliśmy to jak na nieoficjalne wydawnictwa poziom więcej niż przyzwoity. Nie stwierdzono przy tym istnienia "khalifowego" ryzyka zostania mixtape’owym artystą, bo „Unorthodox” z 2011 i ubiegłoroczne „Good Nights & Bad Mornings”, choć brzmią jakby tworzone z myślą o głównym nurcie, to nie są na pewno szczytami możliwości Claudii.W pewnym sensie odkrył ją szerzej Krizz Kaliko, zapraszając ją do wspólnego numeru pt. „Damage”, który to zapewnił jej dość spory zastrzyk popularności. Urodzona w Kaliforni, a dziś mieszkająca w Fort Worth Claudia jest córką meksykańskich imigrantów – potrafi więc pisać zarówno po angielsku, jak i po hiszpańsku. Jej mordercze tempo nawijki od razu kojarzy się z artystami takimi jak Eminem, Tech N9ne czy Machine Gun Kelly – efekt kolaboracji z tym drugim powinnien ukazać się za jakiś czas na reedycji 'GNBM' i chyba nie muszę mówić, jaki nieprawdopodobny sztos szykuje się z takiego połączenia sił.Nie da się ukryć, że kobiecy rap traktowany jest przez słuchaczy po macoszemu i – czego również nie da się ukryć – jest to wina obu stron głośnika. Sam nie jestem bez winy, a jakby próbować przypomnieć sobie, kiedy ostatnio tak zaciekawiła mnie jakaś raperka, to byłoby to najprawdopodobniej aż sześć lat temu na Wyspach, za sprawą Lady Sovereign. Wstyd, wiem. Niemniej niech to chociaż posłuży za rekomendację i potwierdzenie tego, z jakim potencjalnym wydarzeniem mamy do czynienia. Po Kool G Rapie, Big Daddy Kane’ie i Rakimie na nowoczesnym rapowym gruncie godnie zastąpił ich Slim Shady. Czy Lauryn Hill, MC Lyte i Queen Latifah już wkrótce zapomną o różowych koszmarkach Nicki (choć póki co chyba wszystkie zgodnie uznają jej panowanie) i mając godną następczynię będą mogły spać spokojnie, a nawet śnić o gwieździstych oczach fantastycznie rapującej Snow? A może z dumą będą przyglądały się komuś zupełnie innemu, albo kilku damom naraz? 2013 A.D. ma być podobno rokiem raperek, a Kreyshawn czy Iggy Azalea na pewno nie będą chciały pozostać w tyle. Zobaczymy. WOKE!"Eminem w spódnicy" – może to i lekkie przesadzenie sprawy z mojej strony, i to zarówno co do tego Eminema, jak i do części garderoby, której wyżej wymieniona raczej unika. Coś mi jednak mówi, że Claudia Feliciano już niedługo może porządnie namieszać, z gry robiąc sobie masę na ciasteczka niczym w klipie do „Cookie Cutter Bitches”. Raperka bez wątpienia jest w stanie "wysmażyć klasyk" i ze smakiem zjeść konkurentki, które już teraz mają podstawy do tego, by gotować się z wściekłości, iż Bóg nie obdarzył je w tak ogromny talent, zaś ja, podobnie jak pewnie większość osób, które zetknęły się z dotychczasową twórczością Snow Tha Product, czekam na tegoż klasyka z wypiekami na twarzy. Bo oficjalny debiut już w tym roku, nakładem Atlantic Records.

W komentarzach pod utworami/klipami posiadającej meksykańsko-amerykańskie korzenie Snow aż roi się od przywoływań najbardziej oczywistego, jakie tylko może przyjść na myśl w stosunku do kobiecego rapu porównania: "she’s better than Nicki". Jako że pani Minaj na swojej muzycznej drodze poszła w kierunku, który budzi spore kontrowersje, bądź po prostu: poszła na ostro w pop, jest to porównanie na pewno ciekawe. Czy nasza Królewna Śnieżka dla zdobycia większej popularności byłaby w stanie zrobić podobnie? Bez wątpienia ma wszystko co potrzeba, by strącić ciemnoskórą raperkę z tronu: niesamowite flow, w głosie (i nie tylko) wdzięk, a przy tym też bezczelność, dobre teksty, a i refren też umie sobie zaśpiewać, choć póki co odcina się od nazywania ją "piosenkarką". Talent do radiowych hitów? Proszę bardzo, takie „Drunk Love”, „Like That”, „Till Death”, czy „I’m Doing Fine” powinny były zrobić jej jeszcze lepszą promocję niż ma teraz, porównując choćby pod względem liczby 'like’ów' do Iggy czy Azealii Banks. Ucho do bitów Mrs. White również ma dobre, choć mogłoby być lepsze. Lubi nowoczesność, porządne brzmienie mainstreamu, troszeczkę wyspiarskiej (i wiksiarskiej) elektroniki, ale też nudne, oklepane trapy. Produkowali dla niej tacy producenci, jak Redhook Noodles, Hannibal Hector, Money Moss („Cookie Cutter Bitches” w moim TOP3 najczęściej zapętlanych tracków na 2012), świetne hity dostarczył jej ID Labs znany z produkcji dla m.in. Mac Millera. Myślę, że z tym akurat będzie coraz lepiej, jako że to, co do tej pory od niej uświadczyliśmy to jak na nieoficjalne wydawnictwa poziom więcej niż przyzwoity. Nie stwierdzono przy tym istnienia "khalifowego" ryzyka zostania mixtape’owym artystą, bo „Unorthodox” z 2011 i ubiegłoroczne „Good Nights & Bad Mornings”, choć brzmią jakby tworzone z myślą o głównym nurcie, to nie są na pewno szczytami możliwości Claudii.

W pewnym sensie odkrył ją szerzej Krizz Kaliko, zapraszając ją do wspólnego numeru pt. „Damage”, który to zapewnił jej dość spory zastrzyk popularności. Urodzona w Kaliforni, a dziś mieszkająca w Fort Worth Claudia jest córką meksykańskich imigrantów – potrafi więc pisać zarówno po angielsku, jak i po hiszpańsku. Jej mordercze tempo nawijki od razu kojarzy się z artystami takimi jak Eminem, Tech N9ne czy Machine Gun Kelly – efekt kolaboracji z tym drugim powinnien ukazać się za jakiś czas na reedycji 'GNBM' i chyba nie muszę mówić, jaki nieprawdopodobny sztos szykuje się z takiego połączenia sił.

Nie da się ukryć, że kobiecy rap traktowany jest przez słuchaczy po macoszemu i – czego również nie da się ukryć – jest to wina obu stron głośnika. Sam nie jestem bez winy, a jakby próbować przypomnieć sobie, kiedy ostatnio tak zaciekawiła mnie jakaś raperka, to byłoby to najprawdopodobniej aż sześć lat temu na Wyspach, za sprawą Lady Sovereign. Wstyd, wiem. Niemniej niech to chociaż posłuży za rekomendację i potwierdzenie tego, z jakim potencjalnym wydarzeniem mamy do czynienia. Po Kool G Rapie, Big Daddy Kane’ie i Rakimie na nowoczesnym rapowym gruncie godnie zastąpił ich Slim Shady. Czy Lauryn Hill, MC Lyte i Queen Latifah już wkrótce zapomną o różowych koszmarkach Nicki (choć póki co chyba wszystkie zgodnie uznają jej panowanie) i mając godną następczynię będą mogły spać spokojnie, a nawet śnić o gwieździstych oczach fantastycznie rapującej Snow? A może z dumą będą przyglądały się komuś zupełnie innemu, albo kilku damom naraz? 2013 A.D. ma być podobno rokiem raperek, a Kreyshawn czy Iggy Azalea na pewno nie będą chciały pozostać w tyle. Zobaczymy. WOKE!



]]>
Wispers "Nie ma planu B" (Świeża Krew #36)https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-25,wispers-nie-ma-planu-b-swieza-krew-36https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-25,wispers-nie-ma-planu-b-swieza-krew-36February 25, 2013, 5:28 pmDaniel WardzińskiNa hip-hopowej scenie za Oceanem Boston stał się ostoją klasycznego rapu, a ścisły muzyczny związek pomiędzy stolicą Celtów i Nowym Jorkiem zawiązany dzięki działalności takich grup jak Gang Starr czy Ed O.G. and Da Bulldogs trwa nadal. Statik Selektah pracuje z masą świetnych raperów z NYC, Reks największe sztosy w swojej karierze kładł na bitach Premiera, a Term niedługo przyjedzie do Polski razem z Lil Famem z M.O.P... Długo można by wymieniać.Trzydziesty szósty odcinek Świeżej Krwi chciałbym poświęcić kolesiowi, które choć nadaje z Bostonu nie zyskał jeszcze takiej rozpoznawalności jak wyżej wymienieni po części przez ciągnące się latami kłopoty z prawem. Nie przeszkodziło mu to w puszczaniu mixtape'ów od roku 2005, kiedy wyszło "Go F*ck Yourself Vol.1". Potem ukazała się część druga, "Guilty By Association" czy "Ain't No Plan B" z 2011. W lutym ukazał się kolejny - zatytułowany "Wispers Flight". Choć nie miał lekko już dotąd dostarczył sporo muzyki stojącej na zaskakującym poziomie. Chwilami może brzmiała amatorsko, ale tylko w kwestii realizacji, nigdy w kwestii zwrotek i warsztatu MC. Niech jego zaangażowanie w to co robi uzmysłowi wam, że "Ain't No Plan B" to wybór z 52 tracków, które publikował tydzień po tygodniu. Przy takim nakładzie pracy nie da się być słabym raperem, a kiedy ma się talent... Nie zapeszajmy jednak i najpierw przyjrzyjmy się z kim właściwie mamy do czynienia.W tej chwili Wispers działa na scenie Bostonu, tam mieszka, ale przez wiele lat tułał się razem z matką, próbującą trzymać go z dala od problemów w które notorycznie popadał w kolejnych stanach. "Many people live their entire lives and never leave their state, city, or even their block. By moving me around, my mom showed me another world, and you can hear that in my music. My story is mine, but it can speak to more people than just the ones in my neighborhood" - mówi o tym sam zainteresowany. Wydaje mi się, że o nowe inspiracje i pomysły na rozwój swojej nawijki nietrudno w Nowym Jorku, na Florydzie czy we wspomnianym Massachusetts. Dużo za dużo czasu, jak mówi sam, spędził też za kratakami. Flow Wispersa jest bardzo wyróżniające się, odmienne od "typowego rapu z Bostonu". Składa wersy w wyszukany i urozmaicony sposób, a jego akcent, powiedzonka i sama treść pokazują, że to serious guy. W 2005 nie obawiał się wbić nawet na bardzo rozpoznawalne bity od Game'a, 50'ego czy Rootsów i pokazywał na nich swoją odmienność. Jego styl poruszania się po bicie jak dla mnie jest dużo bliższy 2Paca czy Treacha z Naughty By Nature niż kogoś z Bostonu, akcenty i wymowa nieraz skojarzą się z południem, a szorstkość tego wszystkiego jak i zamiłowanie do rozmachu niejednokrotnie pachnie Nowym Jorkiem na kilometr. Trochę paradoks, ale dzięki temu wszystkie perypetie wyszły mu na korzyść w kwestiach rapowych.Muzycznie Wispers dobiera bity w taki sposób, żeby dobrze pokazywały to co najlepsze w jego stylówie. Nie wszystko jest zrobione z idealnym wyczuciem, szczególnie na starszych taśmach, ale pewność gadki i umiejętności samego rapera imponują praktycznie w każdym przypadku. Chociażby w tym tygodniu pojawił się nowy numer "Feelin' Like" na bardzo rozpoznawalnym samplu wykorzystanym tu przez J. Cardima, ale wjazd Wispersa sprawia, że koncentrujesz się na tym co gada. Jest bystry, formułuje swoje myśli w sposób nieczęsto spotykany w dzisiejszych czasach w USA, a szczególnie o takie produkty projektów jak nasz bohater. Typ swoje przeżył doskonale wie co gada, wie co robi i wie na ile go stać. Pewność siebie jest w pełni uzasadniona, a zamiłowanie do klipów na ogranych patentach można mu wybaczyć, zresztą jak dla mnie ma lepszy gust do kobiet niż większość dzisiejszych raperów. Takie "No Love", które znajdziecie poniżej jest oczywiście na maxa proste w kwestii obrazu, ale pokazuje przede wszystkim co ten koleś potrafi zrobić za mikrofonem. Już dostrzegli to włodarze MTV, które jak widać w USA chyba jednak czasem lubi zająć się promowaniem mniej znanych niemniej zdolnych, nie tylko ograniczonych umysłowo celebrytów.Niedawno MC udostępnił zdjęcie i info o współpracy ze Slimem zmieszającej rap z R&B formacji 112. Według tego co możemy przeczytać na stronie rapera, pracuje nad debiutanckim albumem. Jeśli tym razem będzie miał większy zasięg promocyjny (a informacje o nim stopniowo zaczynają się przebijać na rapowych portalach z USA), zrealizuje materiał w wyższym standardzie dbałości o dźwięk i zrobi numery z kilkoma postaciami większego formatu, za parę miesięcy może być o nim głośno. Kiedy dysponuje się takim stylem i umiejętnościami jednocześnie tak różniąc się od standardu ciężko zgadnąć, kiedy wybuchnie popularnościowa bomba. Pod spodem znajdziecie linki do pięciu mixtape'ów razem z datami premier oraz "No Love", które uzmysłowi wam najlepiej to o co mi chodzi, kiedy piszę o Wispersie.Get More: Wispers, No Love, Music, More Music VideosGo Fuck Yourself Vol. 1 (2005)Go Fuck Yourself Vol. 2 (2008)Guilty By Association (2010)Ain't No Plan B (2011)Wispers Flight (2013) Na hip-hopowej scenie za Oceanem Boston stał się ostoją klasycznego rapu, a ścisły muzyczny związek pomiędzy stolicą Celtów i Nowym Jorkiem zawiązany dzięki działalności takich grup jak Gang Starr czy Ed O.G. and Da Bulldogs trwa nadal. Statik Selektah pracuje z masą świetnych raperów z NYC, Reks największe sztosy w swojej karierze kładł na bitach Premiera, a Term niedługo przyjedzie do Polski razem z Lil Famem z M.O.P... Długo można by wymieniać.

Trzydziesty szósty odcinek Świeżej Krwi chciałbym poświęcić kolesiowi, które choć nadaje z Bostonu nie zyskał jeszcze takiej rozpoznawalności jak wyżej wymienieni po części przez ciągnące się latami kłopoty z prawem. Nie przeszkodziło mu to w puszczaniu mixtape'ów od roku 2005, kiedy wyszło "Go F*ck Yourself Vol.1". Potem ukazała się część druga, "Guilty By Association" czy "Ain't No Plan B" z 2011. W lutym ukazał się kolejny - zatytułowany "Wispers Flight". Choć nie miał lekko już dotąd dostarczył sporo muzyki stojącej na zaskakującym poziomie. Chwilami może brzmiała amatorsko, ale tylko w kwestii realizacji, nigdy w kwestii zwrotek i warsztatu MC. Niech jego zaangażowanie w to co robi uzmysłowi wam, że "Ain't No Plan B" to wybór z 52 tracków, które publikował tydzień po tygodniu. Przy takim nakładzie pracy nie da się być słabym raperem, a kiedy ma się talent... Nie zapeszajmy jednak i najpierw przyjrzyjmy się z kim właściwie mamy do czynienia.


W tej chwili Wispers działa na scenie Bostonu, tam mieszka, ale przez wiele lat tułał się razem z matką, próbującą trzymać go z dala od problemów w które notorycznie popadał w kolejnych stanach. "Many people live their entire lives and never leave their state, city, or even their block. By moving me around, my mom showed me another world, and you can hear that in my music. My story is mine, but it can speak to more people than just the ones in my neighborhood" - mówi o tym sam zainteresowany. Wydaje mi się, że o nowe inspiracje i pomysły na rozwój swojej nawijki nietrudno w Nowym Jorku, na Florydzie czy we wspomnianym Massachusetts. Dużo za dużo czasu, jak mówi sam, spędził też za kratakami. Flow Wispersa jest bardzo wyróżniające się, odmienne od "typowego rapu z Bostonu". Składa wersy w wyszukany i urozmaicony sposób, a jego akcent, powiedzonka i sama treść pokazują, że to serious guy. W 2005 nie obawiał się wbić nawet na bardzo rozpoznawalne bity od Game'a, 50'ego czy Rootsów i pokazywał na nich swoją odmienność. Jego styl poruszania się po bicie jak dla mnie jest dużo bliższy 2Paca czy Treacha z Naughty By Nature niż kogoś z Bostonu, akcenty i wymowa nieraz skojarzą się z południem, a szorstkość tego wszystkiego jak i zamiłowanie do rozmachu niejednokrotnie pachnie Nowym Jorkiem na kilometr. Trochę paradoks, ale dzięki temu wszystkie perypetie wyszły mu na korzyść w kwestiach rapowych.

Muzycznie Wispers dobiera bity w taki sposób, żeby dobrze pokazywały to co najlepsze w jego stylówie. Nie wszystko jest zrobione z idealnym wyczuciem, szczególnie na starszych taśmach, ale pewność gadki i umiejętności samego rapera imponują praktycznie w każdym przypadku. Chociażby w tym tygodniu pojawił się nowy numer "Feelin' Like" na bardzo rozpoznawalnym samplu wykorzystanym tu przez J. Cardima, ale wjazd Wispersa sprawia, że koncentrujesz się na tym co gada. Jest bystry, formułuje swoje myśli w sposób nieczęsto spotykany w dzisiejszych czasach w USA, a szczególnie o takie produkty projektów jak nasz bohater. Typ swoje przeżył doskonale wie co gada, wie co robi i wie na ile go stać. Pewność siebie jest w pełni uzasadniona, a zamiłowanie do klipów na ogranych patentach można mu wybaczyć, zresztą jak dla mnie ma lepszy gust do kobiet niż większość dzisiejszych raperów. Takie "No Love", które znajdziecie poniżej jest oczywiście na maxa proste w kwestii obrazu, ale pokazuje przede wszystkim co ten koleś potrafi zrobić za mikrofonem. Już dostrzegli to włodarze MTV, które jak widać w USA chyba jednak czasem lubi zająć się promowaniem mniej znanych niemniej zdolnych, nie tylko ograniczonych umysłowo celebrytów.

Niedawno MC udostępnił zdjęcie i info o współpracy ze Slimem zmieszającej rap z R&B formacji 112. Według tego co możemy przeczytać na stronie rapera, pracuje nad debiutanckim albumem. Jeśli tym razem będzie miał większy zasięg promocyjny (a informacje o nim stopniowo zaczynają się przebijać na rapowych portalach z USA), zrealizuje materiał w wyższym standardzie dbałości o dźwięk i zrobi numery z kilkoma postaciami większego formatu, za parę miesięcy może być o nim głośno. Kiedy dysponuje się takim stylem i umiejętnościami jednocześnie tak różniąc się od standardu ciężko zgadnąć, kiedy wybuchnie popularnościowa bomba. Pod spodem znajdziecie linki do pięciu mixtape'ów razem z datami premier oraz "No Love", które uzmysłowi wam najlepiej to o co mi chodzi, kiedy piszę o Wispersie.




Go Fuck Yourself Vol. 1 (2005)

Go Fuck Yourself Vol. 2 (2008)

Guilty By Association (2010)

Ain't No Plan B (2011)

Wispers Flight (2013)

 

]]>
Future "Picasso z krainy turpistów" (Świeża Krew #37)https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-17,future-picasso-z-krainy-turpistow-swieza-krew-37https://popkiller.kingapp.pl/2013-03-17,future-picasso-z-krainy-turpistow-swieza-krew-37March 27, 2013, 2:38 pmAdmin stronyTen gość to swego rodzaju fenomen. Gdy od mega ogarniętych muzycznie osób słyszałem, że "jest beztalenciem, nie umie nic, jest asłuchalny, ale i tak robi muzykę, która wbija się w głowę i słucha się jej na pętli" to nie umiałem skumać o co chodzi i jak to możliwe. Przecież podobny schemat pasuje teoretycznie tylko przy okazji zabawy w muzycznego masochistę.A jednak. Future śpiewać nie potrafi, zawodzi okropnie, że aż bolą uszy, a dodatkowo odświeżając przeterminowany autotune udowadnia, że jednak nawet przy jego użyciu da się fałszować i mijać z tonacją tak, że nauczyciele śpiewu rwaliby sobie włosy z głowy. Nie potrafi też rapować, prezentując w większości zwrotek najprostsze kwadratowe flow i tekstowy poziom retarda pokroju Waka Flocki. Mimo tego... XXL wybrało go do grona Freshmanów 2012 obok MGK, Macklemore'a, Hopsina czy Kid Inka, seryjnie zapraszany jest właśnie do refrenów a jego wycie wbija się w głowę i momentami nawet wywołuje replay-value. Wciąż jednak niemożliwe jest pozbyć się dysonansu między poczuciem "przecież on jest najgorszy i nie umie nic" a "to dlaczego sprawdzam jego kolejny singiel i ciekawi mnie cały album"?Nadal nie umiem tego wytłumaczyć... ale w tym szaleństwie jest metoda. Rozkładając wszystko na czynniki pierwsze Future nie ma prawa być traktowany jako poważny artysta, a jedynie pośmiewisko pokroju Kuli i Omena. Jednak klipy mają nawet kilkadziesiąt milionów odsłon, swoim wyciem buduje banger za bangerem, na pozycji głównego refrenowca mainstreamu spycha z najbardziej eksponowanych pozycji T-Paina czy Akona a lista gości na nadchodzącym "Future Hendrix" (swoją drogą - bobercozatytuł) prezentuje się wyjątkowo okazale. Może więc to swoisty muzyczny turpista wśród twórców pejzaży? Albo Picasso wśród portretowców? Typ łamiący ramy, których nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby złamać?Bo jak wytłumaczyć, że asłuchalne wycie nieudolnie zniekształcone komputerowym efektem może być dla słuchacza atrakcyjną alternatywą dla melodyjnego śpiewu? Czy to, że coś co odrzuca przy pierwszym kontakcie może być sposobem na zdobycie medialnej uwagi w świecie, gdzie większość osób słucha muzyki skipowo i jednorazowo? Szczególnie, gdy dodamy do tego poziom liryczny, który oscyluje wokół zera w skali Kelvina. Nie wiem, nie pytajcie. Wiem, że gdy pierwszy raz usłyszałem Future'a przecierałem oczy (i uszy) ze zdumienia jak można być takim zerem, każdy kolejny refren szokował mnie swoją asłuchalnością coraz bardziej... aż w końcu z ciekawości sprawdziłem niedawne "F.B.G. Mixtape", które z jednej strony przy pierwszych kilku numerach nawet konkretnie bujało, ale z drugiej... do połowy nie byłem w stanie go dosłuchać, bo zaczęła mnie od tego boleć głowa. A jednak przez cały czas, gdy pisałem ten tekst w głowie nuciłem sobie "I'm on that good kush & alcohol, I got some down bitches I can call". To jest chore.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2677","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3210","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3211","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3212","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3213","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Ten gość to swego rodzaju fenomen. Gdy od mega ogarniętych muzycznie osób słyszałem, że "jest beztalenciem, nie umie nic, jest asłuchalny, ale i tak robi muzykę, która wbija się w głowę i słucha się jej na pętli" to nie umiałem skumać o co chodzi i jak to możliwe. Przecież podobny schemat pasuje teoretycznie tylko przy okazji zabawy w muzycznego masochistę.

A jednak. Future śpiewać nie potrafi, zawodzi okropnie, że aż bolą uszy, a dodatkowo odświeżając przeterminowany autotune udowadnia, że jednak nawet przy jego użyciu da się fałszować i mijać z tonacją tak, że nauczyciele śpiewu rwaliby sobie włosy z głowy. Nie potrafi też rapować, prezentując w większości zwrotek najprostsze kwadratowe flow i tekstowy poziom retarda pokroju Waka Flocki. Mimo tego... XXL wybrało go do grona Freshmanów 2012 obok MGK, Macklemore'a, Hopsina czy Kid Inka, seryjnie zapraszany jest właśnie do refrenów a jego wycie wbija się w głowę i momentami nawet wywołuje replay-value. Wciąż jednak niemożliwe jest pozbyć się dysonansu między poczuciem "przecież on jest najgorszy i nie umie nic" a "to dlaczego sprawdzam jego kolejny singiel i ciekawi mnie cały album"?

Nadal nie umiem tego wytłumaczyć... ale w tym szaleństwie jest metoda. Rozkładając wszystko na czynniki pierwsze Future nie ma prawa być traktowany jako poważny artysta, a jedynie pośmiewisko pokroju Kuli i Omena. Jednak klipy mają nawet kilkadziesiąt milionów odsłon, swoim wyciem buduje banger za bangerem, na pozycji głównego refrenowca mainstreamu spycha z najbardziej eksponowanych pozycji T-Paina czy Akona a lista gości na nadchodzącym "Future Hendrix" (swoją drogą - bobercozatytuł) prezentuje się wyjątkowo okazale. Może więc to swoisty muzyczny turpista wśród twórców pejzaży? Albo Picasso wśród portretowców? Typ łamiący ramy, których nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby złamać?

Bo jak wytłumaczyć, że asłuchalne wycie nieudolnie zniekształcone komputerowym efektem może być dla słuchacza atrakcyjną alternatywą dla melodyjnego śpiewu? Czy to, że coś co odrzuca przy pierwszym kontakcie może być sposobem na zdobycie medialnej uwagi w świecie, gdzie większość osób słucha muzyki skipowo i jednorazowo? Szczególnie, gdy dodamy do tego poziom liryczny, który oscyluje wokół zera w skali Kelvina. Nie wiem, nie pytajcie. Wiem, że gdy pierwszy raz usłyszałem Future'a przecierałem oczy (i uszy) ze zdumienia jak można być takim zerem, każdy kolejny refren szokował mnie swoją asłuchalnością coraz bardziej... aż w końcu z ciekawości sprawdziłem niedawne "F.B.G. Mixtape", które z jednej strony przy pierwszych kilku numerach nawet konkretnie bujało, ale z drugiej... do połowy nie byłem w stanie go dosłuchać, bo zaczęła mnie od tego boleć głowa. A jednak przez cały czas, gdy pisałem ten tekst w głowie nuciłem sobie "I'm on that good kush & alcohol, I got some down bitches I can call". To jest chore.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"2677","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3210","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3211","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3212","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3213","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Action Bronson "Rapowy szef kuchni" (Świeża Krew #35)https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-19,action-bronson-rapowy-szef-kuchni-swieza-krew-35https://popkiller.kingapp.pl/2013-02-19,action-bronson-rapowy-szef-kuchni-swieza-krew-35March 10, 2013, 1:52 pmWojciech GraczykNazywanie artykułu o Bronsonie "Biały Ghostface" było według mnie pójściem na łatwiznę. Na szczęście twórca "Dr. Lecter" jest tak ciekawą osobistością, że można było znaleźć alternatywną nazwę dla profilu, który przygotowałem. A więc czas zaprezentować jedną z najgorętszych postaci na mapie nowojorskiego rapu.Action Bronson to tak naprawdę Arian Asslani, a jego rodzice to albańscy imigranci. Bronsolini reprezentuje dzielnicę Flushing, która należy do Queens. Prywatnie jest ateistą. Można usłyszeć to w kawałku "Not Enough Words".Trzeba przyznać, że jego ścieżka życiowa potoczyła się ciekawie. Zanim sięgnął za mikrofon Action Bronson był uznanym w Nowym Jorku szefem kuchni. Jego przygoda z gotowaniem nie skończyła się wraz zyskaniem rozgłosu w rap grze. Cały czas prowadzi swój internetowy program o gotowaniu. Poniżej jeden z odcinków, w którym pokazuje jak zrobić Frittate Napoletanę.Natomiast jeśli będziecie się wybierać kiedyś do stolicy hiphopu, Bronson pokaże Wam, gdzie najlepiej zjeść.Wracając do meritum (czyli rapu), kawałkiem, który przyniósł mu pierwszy rozgłos to "Meteor Hammer". Znalazł on się na składance "Legendary Weapons" sygnowanej przez Wu-Tang Clan. W utworze, obok dzisiejszego bohatera, pojawili się Ghostface Killah i Termanology. Od tego momentu pojawiły się porównania do Pretty Toney'a. Bronson pytany w wywiadzie o podobieństwo do GFK'a, oddał mu szacunek, ale dodał, że jeśli już kogoś miałby naśladować to raczej Kool G Rapa.Action Bronson na dzień dzisiejszy jest twórcą kilku wydawnictw. W 2011 wydał 4 produkcje. Były to: EPka "The Program EP", "Well-Done" ze Statikiem Selektah i mikstejp "Bon Appetit ..... Bitch!!!!!". Jednak najbardziej znanym wydawnictwem tamtego roku był "Dr. Lecter", któy łączył mafijny klimat z ... gotowaniem. Zresztą męski język i kuchnia to dominująca część stylistyki rapera. Nagrany został na klasycznie samplowanych produckcjach Tommy Massa. Tak nawiasem mówiąc, Bronsolini rapuje tylko na takich bitach.2012 był trochę mniej pracowity dla 29 letniego mieszkańca Nowego Roku. Wydał tylko dwie produkcje. Po pierwsze "Rare Chandeliers" z Alchemistem (tu też znajduje się sampel z Budki Suflera!). Drugim dzieckiem Actiona było "Blue Chips" z Party Supplies. Płyta została doceniona przez krytyków. Zaistniała w niektórych podsumowaniach płytowych ubiegłego roku.Bronson często udziela się gościnnie na produkcjach innych MC's. Był na "Pabbst and Jazz" Asher Rotha, był u Domo Genesisa na "No Idols", u Nitty Scott MC, no i w "1 Train" A$AP Rocky'ego. Poniżej wymienione kawałki i numer ze wspomnianej kompilacji Wu-Tangu. W 2012 dołączył do Warner Bros. Records. Jest także częścią nowopostałej supergrupy M.A.R.S., w której skład wchodzą również Cormega, Roc Marciano i Saigon. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie.2013 będzie pracowity dla pana Asslani. Planuje on krążki z Tommy Masem (Mr. Wonderful), Harrym Fraudem ("Saab Stories") oraz nad kontynuację "Blue Chips". Jest więc na co czekać. Jeśli nie mieliście przyjemności posłuchać Bronsona to poniżej możecie znaleźć próbkę tego co usłyszymy na krążku z Harry Fraudem i kilka klipów z poprzednich płyt, Zapraszam. Nazywanie artykułu o Bronsonie "Biały Ghostface" było według mnie pójściem na łatwiznę. Na szczęście twórca "Dr. Lecter" jest tak ciekawą osobistością, że można było znaleźć alternatywną nazwę dla profilu, który przygotowałem. A więc czas zaprezentować jedną z najgorętszych postaci na mapie nowojorskiego rapu.

Action Bronson to tak naprawdę Arian Asslani, a jego rodzice to albańscy imigranci. Bronsolini reprezentuje dzielnicę Flushing, która należy do Queens. Prywatnie jest ateistą. Można usłyszeć to w kawałku "Not Enough Words".

Trzeba przyznać, że jego ścieżka życiowa potoczyła się ciekawie. Zanim sięgnął za mikrofon Action Bronson był uznanym w Nowym Jorku szefem kuchni. Jego przygoda z gotowaniem nie skończyła się wraz zyskaniem rozgłosu w rap grze. Cały czas prowadzi swój internetowy program o gotowaniu. Poniżej jeden z odcinków, w którym pokazuje jak zrobić Frittate Napoletanę.

Natomiast jeśli będziecie się wybierać kiedyś do stolicy hiphopu, Bronson pokaże Wam, gdzie najlepiej zjeść.

Wracając do meritum (czyli rapu), kawałkiem, który przyniósł mu pierwszy rozgłos to "Meteor Hammer". Znalazł on się na składance "Legendary Weapons" sygnowanej przez Wu-Tang Clan. W utworze, obok dzisiejszego bohatera, pojawili się Ghostface Killah i Termanology. Od tego momentu pojawiły się porównania do Pretty Toney'a. Bronson pytany w wywiadzie o podobieństwo do GFK'a, oddał mu szacunek, ale dodał, że jeśli już kogoś miałby naśladować to raczej Kool G Rapa.

Action Bronson na dzień dzisiejszy jest twórcą kilku wydawnictw. W 2011 wydał 4 produkcje. Były to: EPka "The Program EP", "Well-Done" ze Statikiem Selektah i mikstejp "Bon Appetit ..... Bitch!!!!!". Jednak najbardziej znanym wydawnictwem tamtego roku był "Dr. Lecter", któy łączył mafijny klimat z ... gotowaniem. Zresztą męski język i kuchnia to dominująca część stylistyki rapera. Nagrany został na klasycznie samplowanych produckcjach Tommy Massa. Tak nawiasem mówiąc, Bronsolini rapuje tylko na takich bitach.

2012 był trochę mniej pracowity dla 29 letniego mieszkańca Nowego Roku. Wydał tylko dwie produkcje. Po pierwsze "Rare Chandeliers" z Alchemistem (tu też znajduje się sampel z Budki Suflera!). Drugim dzieckiem Actiona było "Blue Chips" z Party Supplies. Płyta została doceniona przez krytyków. Zaistniała w niektórych podsumowaniach płytowych ubiegłego roku.

Bronson często udziela się gościnnie na produkcjach innych MC's. Był na "Pabbst and Jazz" Asher Rotha, był u Domo Genesisa na "No Idols", u Nitty Scott MC, no i w "1 Train" A$AP Rocky'ego. Poniżej wymienione kawałki i numer ze wspomnianej kompilacji Wu-Tangu.

W 2012 dołączył do Warner Bros. Records. Jest także częścią nowopostałej supergrupy M.A.R.S., w której skład wchodzą również Cormega, Roc Marciano i Saigon. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie.

2013 będzie pracowity dla pana Asslani. Planuje on krążki z Tommy Masem (Mr. Wonderful), Harrym Fraudem ("Saab Stories") oraz nad kontynuację "Blue Chips". Jest więc na co czekać. Jeśli nie mieliście przyjemności posłuchać Bronsona to poniżej możecie znaleźć próbkę tego co usłyszymy na krążku z Harry Fraudem i kilka klipów z poprzednich płyt, Zapraszam.

 
 
]]>
Aleon Craft "Ostatni ATLien. Pierwszy przedstawiciel Solar-Hopu" (Świeża Krew #34)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-19,aleon-craft-ostatni-atlien-pierwszy-przedstawiciel-solar-hopu-swieza-krew-34https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-19,aleon-craft-ostatni-atlien-pierwszy-przedstawiciel-solar-hopu-swieza-krew-34March 31, 2020, 7:15 pmMarcin NataliAleon Craft - stylowy, porządnie wykręcony MC/wokalista reprezentujący Decatur w obrębie metropolii Atlanty. Jak sam twierdzi, przybył tam swoim statkiem kosmicznym, wiele, wiele księżyców temu... Wibracje melodyjnego funku i ciężkie basy przemieniły go w DNA Computer, którym jest obecnie. Przedstawiciel wymierającego gatunku ATLiens. Gość mający na koncie wspólny projekt z samym George'm Clintonem, określający swoją muzykę jako "Solar-Hop". Nie znosi dwóch rzeczy - nudy i przewidywalności. Uwielbia eksperymenty i podróże po odległych galaktykach.Niegdyś znany jeszcze jako Big Marc, artysta współtworzył ze swoim kuzynem o ksywie ShoNuff duet Da Backwudz. Po 7 latach od rozpoczęcia działalności na polu muzycznym, w 2005 roku panowie przyciągnęli uwagę uznanego i zasłużonego producenta Dallasa Austina (TLC, Goodie Mob, Monica, Boyz II Men, Macy Gray, Madonna, Gwen Stefani). Austin, będący pod wrażeniem brzmienia Da Backwudz, wziął ich pod swoje skrzydła i przyjął w szeregi swojej wytwórni Rowdy Records. Sprawił też, że na wydanym w 2006 r. debiutanckim albumie duetu pt. "Wood Work" pojawiły się gościnnie takie tuzy jak Nas, Slim Thug, Killer Mike, Sleepy Brown czy George Clinton. Pomimo niezłej promocji, wzrostu popularności oraz dobrych recenzji, Da Backwudz wkrótce zawiesili działalność, a Big Marc przeistoczył się w Aleona Crafta i rozpoczął solową wędrówkę, maczając palce w rozmaitych gatunkach muzycznych i poszukując na nowo własnego stylu…Aleona Crafta pod tym pseudonimem świat poznał na początku roku 2010, kiedy to artysta na przestrzeni dwóch miesięcy wypuścił dwie EPki – "The Prologue Pt. 1" i "The Prologue Pt. 2", będące pierwszym rozdziałem tzw. Solar Hop Chronicles. Za świeżą i pozytywnie zakręconą warstwę muzyczną odpowiadał na nich w całości niezmiernie elastyczny i kreatywny duet producencki z Atlanty SMKA. Właśnie na podkładach tej dwójki oparł Aleon swoją karierę solową, co wcale nie dziwi, gdyż dźwięki SMKA idealnie pasują do jego stylu. Wydawnictwa te brzmieniowo przypominały jeszcze momentami dni Da Backwudz, czego przykładami są m.in. kozacki lokalny hymn na cześć Decatur, "Back To The D.E.C.", z gościnnym udziałem Playboya Tre, wyluzowane, soulujące "On & Off" i "Road Blocks", w których Aleon prezentował też umiejętności wokalne. Nie minęło wiele czasu, a nasz bohater zdecydował się wypuścić także LP. Oryginalnie zatytułowany krążek "The Stargazing Soundtrack" ujrzał światło dzienne w sierpniu 2010 roku, a obok gospodarza pojawili się na nim m.in. Nappy Roots, Playboy Tre, Bobby Creekwater i Mikkey Halsted. Kilka kawałków z "The Prologue" pojawiło się tu w zremixowanych wersjach, z nowymi zwrotkami gościnnymi ("Back To The D.E.C.", "Brand New Day"). Znamienne dla stylu Crafta są wersy, pochodzące z otwierającego album "Stargazing":I’m outside the normal box, no shipping and handlingSo what I’m a weirdo, when I’m gone, they gon remember meMyślący własnymi kategoriami i poszukujący własnej ścieżki Craft odbił na inną orbitę, zawierając w swojej twórczości wiele kosmicznych inspiracji, począwszy od tytułów i okładek, po brzmienia i treści. Nie przejmując się, że inni mogą go określać dziwakiem, artysta konsekwentnie szedł wybraną drogą, przeplatając rap ze śpiewem i łącząc południowe brzmienia z inspiracjami i wpływami nie z tego świata. Przy tym jednak potrafił wciąż nagrywać życiowe, szczere numery, czego najlepszym przykładem jest przypominające dokonania Outkastu "Wayne", utwór mówiący o odnowionej po długim czasie relacji Aleona z nieobecnym przez lata ojcem.<a href="https://aleoncraft.bandcamp.com/track/wayne">Wayne by Aleon Craft</a> Kolejnym etapem w karierze arysty był drugi solowy długogrający album o tytule "Mothership Decatur" z kwietnia 2011 roku. Ponownie za zdecydowaną większość warstwy muzycznej odpowiadał duet SMKA, a gościnnie ponownie pojawili się Nappy Roots. Craft rozwinął tu też swą ideologię, twierdząc w "Stargazing Intermission 1", że Aleon Craft to stan umysłu, wolny od wszelkiej negatywnej energii, która powstrzymuje Cię od bycia tym, kim zechcesz. Symbolizuje także Solar-Hopowy statek, służący do podróży w czasie, podróży w przeszłość, poznania skąd pochodzisz, aby wiedzieć, dokąd zmierzasz w przyszłości…Brzmi skomplikowanie? Wyciągnijcie z tego esencję i dostaniecie przesłanie, które kieruje do świata Aleon Craft – nie przejmuj się tym, co mówią inni, bądź wolny, bądź sobą, nie bój się kreatywności i myślenia poza szufladkami, nie daj się ograniczać ludziom. Pamiętaj przy tym o korzeniach, reprezentuj godnie swoje miasto. Ukształtowany już w pełni, jak się zdawało, Aleon wypuścił jeszcze od tego czasu trzy projekty, które poszerzyły jego siłę rażenia jeszcze bardziej. Pierwszy, "Craft Singles", składał się z 8 Solar-Hopowych remixów utworów z gatunku Indie rock i trafił do Sieci w lipcu 2011 roku. Drugi, "Mothership: The Decatur Connection", stworzony w duecie z żywą legendą funku Georgem Clintonem, ukazał się w grudniu 2011 roku i stanowił ciekawe połączenie old-schoolowego funku z hip-hopem. Obaj panowie współpracowali już wcześniej przy okazji albumu Da Backwudz w kawałku "Smoke N Ride", a "Mothership: The Decatur Connection" stanowiło hołd dla twórczości architekta P-Funku. Trzeci, najnowszy na tę chwilę projekt ujrzał światło dzienne w Walentynki 2012 roku i nosi nazwę "Cosmic Valentines". Znajdziemy na nim 7 wyluzowanych, świeżych kawałków, w których artysta ukazuje swoje możliwości jako wokalista, przeplatając to co jakiś czas rapowanymi zwrotkami.Już po tym opisie widać, że Aleon Craft to jednostka nieprzeciętna, bardzo ciekawa osobowość i gość, który ma na siebie pomysł. Często tekstami wykracza poza Ziemską sferę, ale zarazem jego przesłanie jest proste i łatwo je odnieść do codziennego życia każdego z nas. Jak sam twierdzi, Solar-Hop to fuzja intergalaktycznych melodii, które leczą, motywują, uczą, i przede wszystkim, zapewniają potężną dawkę pozytywnej energii. Energii, która sprawia, że czujemy się dobrze i mamy odpowiednie nastawienie do życia. To jak, gotowi na spontaniczną przejażdżkę przy dźwiękach Aleona Crafta? Wszystkie projekty Aleona Crafta do odsłuchu i ściągnięcia na oficjalnej stronie artysty - aleoncraft.bandcamp.comAleon Craft na FacebookuPod spodem niektóre solowe teledyski Aleona, wspomniany numer Da Backwudz z George'm Clintonem "Smoke N Ride" oraz na sam koniec krótki wywiad, który pozwoli wam trochę lepiej poznać osobę Aleona Crafta. Enjoy! Aleon Craft - stylowy, porządnie wykręcony MC/wokalista reprezentujący Decatur w obrębie metropolii Atlanty. Jak sam twierdzi, przybył tam swoim statkiem kosmicznym, wiele, wiele księżyców temu... Wibracje melodyjnego funku i ciężkie basy przemieniły go w DNA Computer, którym jest obecnie. Przedstawiciel wymierającego gatunku ATLiens. Gość mający na koncie wspólny projekt z samym George'm Clintonem, określający swoją muzykę jako "Solar-Hop". Nie znosi dwóch rzeczy - nudy i przewidywalności. Uwielbia eksperymenty i podróże po odległych galaktykach.

Niegdyś znany jeszcze jako Big Marc, artysta współtworzył ze swoim kuzynem o ksywie ShoNuff duet Da Backwudz. Po 7 latach od rozpoczęcia działalności na polu muzycznym, w 2005 roku panowie przyciągnęli uwagę uznanego i zasłużonego producenta Dallasa Austina (TLC, Goodie Mob, Monica, Boyz II Men, Macy Gray, Madonna, Gwen Stefani). Austin, będący pod wrażeniem brzmienia Da Backwudz, wziął ich pod swoje skrzydła i przyjął w szeregi swojej wytwórni Rowdy Records. Sprawił też, że na wydanym w 2006 r. debiutanckim albumie duetu pt. "Wood Work" pojawiły się gościnnie takie tuzy jak Nas, Slim Thug, Killer Mike, Sleepy Brown czy George Clinton. Pomimo niezłej promocji, wzrostu popularności oraz dobrych recenzji, Da Backwudz wkrótce zawiesili działalność, a Big Marc przeistoczył się w Aleona Crafta i rozpoczął solową wędrówkę, maczając palce w rozmaitych gatunkach muzycznych i poszukując na nowo własnego stylu…


Aleona Crafta pod tym pseudonimem świat poznał na początku roku 2010, kiedy to artysta na przestrzeni dwóch miesięcy wypuścił dwie EPki"The Prologue Pt. 1" i "The Prologue Pt. 2", będące pierwszym rozdziałem tzw. Solar Hop Chronicles. Za świeżą i pozytywnie zakręconą warstwę muzyczną odpowiadał na nich w całości niezmiernie elastyczny i kreatywny duet producencki z Atlanty SMKA. Właśnie na podkładach tej dwójki oparł Aleon swoją karierę solową, co wcale nie dziwi, gdyż dźwięki SMKA idealnie pasują do jego stylu. Wydawnictwa te brzmieniowo przypominały jeszcze momentami dni Da Backwudz, czego przykładami są m.in. kozacki lokalny hymn na cześć Decatur, "Back To The D.E.C.", z gościnnym udziałem Playboya Tre, wyluzowane, soulujące "On & Off" i "Road Blocks", w których Aleon prezentował też umiejętności wokalne.

Nie minęło wiele czasu, a nasz bohater zdecydował się wypuścić także LP. Oryginalnie zatytułowany krążek "The Stargazing Soundtrack"ujrzał światło dzienne w sierpniu 2010 roku, a obok gospodarza pojawili się na nim m.in. Nappy Roots, Playboy Tre, Bobby Creekwater i Mikkey Halsted. Kilka kawałków z "The Prologue" pojawiło się tu w zremixowanych wersjach, z nowymi zwrotkami gościnnymi ("Back To The D.E.C.", "Brand New Day"). Znamienne dla stylu Crafta są wersy, pochodzące z otwierającego album "Stargazing":

I’m outside the normal box, no shipping and handling
So what I’m a weirdo, when I’m gone, they gon remember me

Myślący własnymi kategoriami i poszukujący własnej ścieżki Craft odbił na inną orbitę, zawierając w swojej twórczości wiele kosmicznych inspiracji, począwszy od tytułów i okładek, po brzmienia i treści. Nie przejmując się, że inni mogą go określać dziwakiem, artysta konsekwentnie szedł wybraną drogą, przeplatając rap ze śpiewem i łącząc południowe brzmienia z inspiracjami i wpływami nie z tego świata. Przy tym jednak potrafił wciąż nagrywać życiowe, szczere numery, czego najlepszym przykładem jest przypominające dokonania Outkastu "Wayne", utwór mówiący o odnowionej po długim czasie relacji Aleona z nieobecnym przez lata ojcem.

Kolejnym etapem w karierze arysty był drugi solowy długogrający album o tytule "Mothership Decatur" z kwietnia 2011 roku. Ponownie za zdecydowaną większość warstwy muzycznej odpowiadał duet SMKA, a gościnnie ponownie pojawili się Nappy Roots. Craft rozwinął tu też swą ideologię, twierdząc w "Stargazing Intermission 1", że Aleon Craft to stan umysłu, wolny od wszelkiej negatywnej energii, która powstrzymuje Cię od bycia tym, kim zechcesz. Symbolizuje także Solar-Hopowy statek, służący do podróży w czasie, podróży w przeszłość, poznania skąd pochodzisz, aby wiedzieć, dokąd zmierzasz w przyszłości…

Brzmi skomplikowanie? Wyciągnijcie z tego esencję i dostaniecie przesłanie, które kieruje do świata Aleon Craft – nie przejmuj się tym, co mówią inni, bądź wolny, bądź sobą, nie bój się kreatywności i myślenia poza szufladkami, nie daj się ograniczać ludziom. Pamiętaj przy tym o korzeniach, reprezentuj godnie swoje miasto.

Ukształtowany już w pełni, jak się zdawało, Aleon wypuścił jeszcze od tego czasu trzy projekty, które poszerzyły jego siłę rażenia jeszcze bardziej. Pierwszy, "Craft Singles", składał się z 8 Solar-Hopowych remixów utworów z gatunku Indie rock i trafił do Sieci w lipcu 2011 roku. Drugi, "Mothership: The Decatur Connection", stworzony w duecie z żywą legendą funku Georgem Clintonem, ukazał się w grudniu 2011 roku i stanowił ciekawe połączenie old-schoolowego funku z hip-hopem. Obaj panowie współpracowali już wcześniej przy okazji albumu Da Backwudz w kawałku "Smoke N Ride", a "Mothership: The Decatur Connection" stanowiło hołd dla twórczości architekta P-Funku. Trzeci, najnowszy na tę chwilę projekt ujrzał światło dzienne w Walentynki 2012 roku i nosi nazwę "Cosmic Valentines". Znajdziemy na nim 7 wyluzowanych, świeżych kawałków, w których artysta ukazuje swoje możliwości jako wokalista, przeplatając to co jakiś czas rapowanymi zwrotkami.

Już po tym opisie widać, że Aleon Craft to jednostka nieprzeciętna, bardzo ciekawa osobowość i gość, który ma na siebie pomysł. Często tekstami wykracza poza Ziemską sferę, ale zarazem jego przesłanie jest proste i łatwo je odnieść do codziennego życia każdego z nas. Jak sam twierdzi, Solar-Hop to fuzja intergalaktycznych melodii, które leczą, motywują, uczą, i przede wszystkim, zapewniają potężną dawkę pozytywnej energii. Energii, która sprawia, że czujemy się dobrze i mamy odpowiednie nastawienie do życia. To jak, gotowi na spontaniczną przejażdżkę przy dźwiękach Aleona Crafta?

Wszystkie projekty Aleona Crafta do odsłuchu i ściągnięcia na oficjalnej stronie artysty - aleoncraft.bandcamp.com

Aleon Craft na Facebooku

Pod spodem niektóre solowe teledyski Aleona, wspomniany numer Da Backwudz z George'm Clintonem "Smoke N Ride" oraz na sam koniec krótki wywiad, który pozwoli wam trochę lepiej poznać osobę Aleona Crafta. Enjoy!

]]>
MeLo-X "Czarny Orfeusz" (Świeża Krew #33)https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-27,melo-x-czarny-orfeusz-swieza-krew-33https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-27,melo-x-czarny-orfeusz-swieza-krew-33December 26, 2012, 9:31 pmDaniel WardzińskiW 2010 roku jedna z najważniejszych postaci brytyjskiego hip-hopu - DJ Semtex, wskazał go jako jednego z 10 artystów, których warto w tym roku obserwować. MeLo-X pochodzi z Flatbush na nowojorskim Brooklynie, a skala jego talentu nie jest łatwa do zakwalifikowania ani gatunkowego, ani dyscyplinarnego. Gość jest niesamowicie twórczym producentem, chwilami raczej kompozytorem, z całą pewnością świetnym MC, wokalistą, a nawet fotografem. Dla mnie przede wszystkim zdumiewającą postacią jakby wyrwaną z innej bajki i zupełnie nie przejmującą się narzucanymi z góry formami - raczej tworząca swoje własne.Na początku zasłynął jako autor remixów kilku wybitnych albumów R&B - "Back To Black" Amy Winehouse, "BLACKsummers'night" Maxwella oraz "The Way I See It" Raphaela Saadiqa. Maxwell sam dzielił się ze swoimi fanami remixem MeLo-X'a, co świadczy o tym nie tylko jak duży zasięg potrafi zdobyć jego muzyka, ale również, że po prostu jest dobra. Świeża, głęboka, nowoczesna, pełna emocji i wymykająca się jakimkolwiek podziałom.Właśnie ukazał się jego nowy mixtape - trzeci z serii "Inside The Mind Of MeLo" na którym bierze na warsztat m.in. Rihannę w utworze o dumnie brzmiącej nazwie "Stay (She's Finally #1 Bitch MeLo-X God Mix)". Efekt jaki uzyskał moim zdaniem rzuca na kolana i przedstawia nam tego 27-letniego gościa jako jednego z największych talentów muzycznych w Ameryce. Ten materiał ciężko zresztą dzielić na kawałki, bo czasem na przestrzeni dwóch minut u MeLo-X'a dzieje się więcej niż na wielu ukazujących się LP's w całości. Co jednak jest najlepsze, obok numerów w których kombinuje z dubstepowymi "woob woob'ami", albo przez 5 minut bawi się możliwościami pokręteł w swojej bitmaszynie, nagle znajdujemy numer z Bada$$em i CJ Fly'em z Pro Era, który zabiera nas do Flatbush tak z 18 lat temu czy "BK Allnighter" jawnie inspirowany B.I.G.. "Enter The Void" bardziej zbliża się do rzeczy w klimacie ostatnich produkcji Ski Beatza, ale też jest to raczej luźne skojarzenie - po prostu chcę wam powiedzieć, że MeLo-X, to gość, którego trzeba sprawdzać zawsze, bo potrafi zrobić praktycznie wszystko - porusza się po gatunkach, klimatach i brzmieniach z taką łatwością, że przeciętny zmysł muzyczny tego nie ogarnie...Wcześniej, też w 2012 ukazał się materiał MeLo-X'a z ekscentrykiem, ale także wielkim talentem Jesse Boykins III. Materiał "Zulu Guru" mieszał dorobek światowej muzyki tak jakby malował różnymi muzycznymi barwami ekspresjonistyczne dzieło. Ma się wrażenie, że muzyczna wyobraźnia tych ludzi naprawdę nie stawia sobie żadnych granic. To jednak nie koniec. Tuż przed świętami ukazał się singiel promujący projekt MELOGHOST w którymi MeLo-X połączy siły z Ghostpoetem - brytyjskim wokalistą i muzykiem. Singlem tym jest numer, który znajdziecie również na wspomnianym nowym mixtape'ie - "Inside The Mind Of MeLo 3" - "wecanWORKitout". Klimat kawałka bardzo przyjemnie kojarzy się z Kalifornijskim undergroundem. Hip-hop w twórczości X'a wygląda jak punkt wyjścia do poszukiwań, do którego często wraca i zawsze są to powroty godne podziwu.Kiedy przejrzycie sobie jego terminarz koncertowy zwróćcie uwagę na kilka zestawień z innymi artystami. Raz grywa obok DJ'a Shadowa, a raz obok Mickeya Factza, raz obok Franka Oceana, a raz obok Madliba... Absolutnie niemożliwy do przylepienie mu łatwych określeń. Nasza dzisiejsza Świeża Krew to niesamowity talent współczesnej muzyki, bez podziału na gatunki - one są tylko sposobem wydobywania energii. Jego utwory są i będą hitami, a zakres tej hitowości lata pomiędzy Chase&Status, a Smif-N-Wessun. Trzeba go mieć na uwadze. To gość, który prędzej niż myślicie może dostarczyć nagrania stanowiące kamienie milowe. Narazie bawi się świetnie, a rosnąca grupa jego fanów na Świecie razem z nim. Co ciekawe wśród nich znajdują się m.in. Madonna, która publicznie chwaliła go za remixy czy Andre3000, który wymienił go niedawno jako "inspiring youth". Pod spodem próbka jego możliwości, która powinna zachęcić was do dalszego poszukiwania.Pobierz Inside The Mind Of MeLo 2Pobierz Inside The Mind Of MeLo3 W 2010 roku jedna z najważniejszych postaci brytyjskiego hip-hopu - DJ Semtex, wskazał go jako jednego z 10 artystów, których warto w tym roku obserwować. MeLo-X pochodzi z Flatbush na nowojorskim Brooklynie, a skala jego talentu nie jest łatwa do zakwalifikowania ani gatunkowego, ani dyscyplinarnego. Gość jest niesamowicie twórczym producentem, chwilami raczej kompozytorem, z całą pewnością świetnym MC, wokalistą, a nawet fotografem. Dla mnie przede wszystkim zdumiewającą postacią jakby wyrwaną z innej bajki i zupełnie nie przejmującą się narzucanymi z góry formami - raczej tworząca swoje własne.

Na początku zasłynął jako autor remixów kilku wybitnych albumów R&B - "Back To Black" Amy Winehouse, "BLACKsummers'night" Maxwella oraz "The Way I See It" Raphaela Saadiqa. Maxwell sam dzielił się ze swoimi fanami remixem MeLo-X'a, co świadczy o tym nie tylko jak duży zasięg potrafi zdobyć jego muzyka, ale również, że po prostu jest dobra. Świeża, głęboka, nowoczesna, pełna emocji i wymykająca się jakimkolwiek podziałom.

Właśnie ukazał się jego nowy mixtape - trzeci z serii "Inside The Mind Of MeLo" na którym bierze na warsztat m.in. Rihannę w utworze o dumnie brzmiącej nazwie "Stay (She's Finally #1 Bitch MeLo-X God Mix)". Efekt jaki uzyskał moim zdaniem rzuca na kolana i przedstawia nam tego 27-letniego gościa jako jednego z największych talentów muzycznych w Ameryce. Ten materiał ciężko zresztą dzielić na kawałki, bo czasem na przestrzeni dwóch minut u MeLo-X'a dzieje się więcej niż na wielu ukazujących się LP's w całości. Co jednak jest najlepsze, obok numerów w których kombinuje z dubstepowymi "woob woob'ami", albo przez 5 minut bawi się możliwościami pokręteł w swojej bitmaszynie, nagle znajdujemy numer z Bada$$em i CJ Fly'em z Pro Era, który zabiera nas do Flatbush tak z 18 lat temu czy "BK Allnighter" jawnie inspirowany B.I.G.. "Enter The Void" bardziej zbliża się do rzeczy w klimacie ostatnich produkcji Ski Beatza, ale też jest to raczej luźne skojarzenie - po prostu chcę wam powiedzieć, że MeLo-X, to gość, którego trzeba sprawdzać zawsze, bo potrafi zrobić praktycznie wszystko - porusza się po gatunkach, klimatach i brzmieniach z taką łatwością, że przeciętny zmysł muzyczny tego nie ogarnie...

Wcześniej, też w 2012 ukazał się materiał MeLo-X'a z ekscentrykiem, ale także wielkim talentem Jesse Boykins III. Materiał "Zulu Guru" mieszał dorobek światowej muzyki tak jakby malował różnymi muzycznymi barwami ekspresjonistyczne dzieło. Ma się wrażenie, że muzyczna wyobraźnia tych ludzi naprawdę nie stawia sobie żadnych granic. To jednak nie koniec. Tuż przed świętami ukazał się singiel promujący projekt MELOGHOST w którymi MeLo-X połączy siły z Ghostpoetem - brytyjskim wokalistą i muzykiem. Singlem tym jest numer, który znajdziecie również na wspomnianym nowym mixtape'ie - "Inside The Mind Of MeLo 3" - "wecanWORKitout". Klimat kawałka bardzo przyjemnie kojarzy się z Kalifornijskim undergroundem. Hip-hop w twórczości X'a wygląda jak punkt wyjścia do poszukiwań, do którego często wraca i zawsze są to powroty godne podziwu.

Kiedy przejrzycie sobie jego terminarz koncertowy zwróćcie uwagę na kilka zestawień z innymi artystami. Raz grywa obok DJ'a Shadowa, a raz obok Mickeya Factza, raz obok Franka Oceana, a raz obok Madliba... Absolutnie niemożliwy do przylepienie mu łatwych określeń. Nasza dzisiejsza Świeża Krew to niesamowity talent współczesnej muzyki, bez podziału na gatunki - one są tylko sposobem wydobywania energii. Jego utwory są i będą hitami, a zakres tej hitowości lata pomiędzy Chase&Status, a Smif-N-Wessun. Trzeba go mieć na uwadze. To gość, który prędzej niż myślicie może dostarczyć nagrania stanowiące kamienie milowe. Narazie bawi się świetnie, a rosnąca grupa jego fanów na Świecie razem z nim. Co ciekawe wśród nich znajdują się m.in. Madonna, która publicznie chwaliła go za remixy czy Andre3000, który wymienił go niedawno jako "inspiring youth". Pod spodem próbka jego możliwości, która powinna zachęcić was do dalszego poszukiwania.

Pobierz Inside The Mind Of MeLo 2

Pobierz Inside The Mind Of MeLo3

 

]]>
Julian Malone "Coast to coast, LA to Chicago" (Świeża Krew #32)https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-20,julian-malone-coast-to-coast-la-to-chicago-swieza-krew-32https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-20,julian-malone-coast-to-coast-la-to-chicago-swieza-krew-32December 26, 2012, 8:05 pmDaniel WardzińskiMłoda scena Chicago ma się nieźle. Nie wiem tylko czy rzeczywiście za niezłe z perspektywy kultury uznać można to co dzieje się wokół Chief Keefa, który właśnie wydał swój album kandydujący w mojej prywatnej liście do miana najgłupszego na Świecie. Lil Reese i Lil Durk podpisali kontrakty z Def Jam'em, ale muzycznie jest to praktycznie ta sama kategoria trapowego bujania w lugerowym stylu, który, co trzeba przyznać, kapitalnie opanował Young Chop - producent stanowiący zdecydowanie największy talent z wyżej wymienionych ksywek. Młode Chicago to jednak nie tylko trap. Co więcej... Julian Malone po premierze pierwszego klipu jego macierzystej ekipy BRKF$T Club powiedział, że ich muzykę można określić jako "anti-trap". Fakt - numery tego młodego chłopaka zupełnie nie przypominają "Laughin To The Bank", a jeżeli kojarzyć je z czymś z nowej fali zyskującej popularność w Stanach to prędzej z Joeyem Bada$$em i jego Pro Era Crew.W 2012 Julian Malone regularnie dostarczał nowe numery, o jednym z nich na Popkillerze pisał Marcin. W lutym pojawił się mixtape "Enemy: The Time And Loves Of Malone", który wzbudził spore zainteresowanie. Na tyle duże, że Julian w końcu dostał telefon od Peanut Butter Wolfa, który postanowił wcielić go w szeregi swojej legendarnej wytwórni - Stones Throw Records.Julian reprezentuje Chicago oraz ekipy Breakfast Club i 2008ighties. Ci, którzy szukają nowych rzeczy z pewnością natknęli się na Fonz-E Maka, UG czy LeGita z którymi współpracuje. Na ekipę zwrócono uwagę w kwietniu tego roku, kiedy ukazał się prosty, ale pomysłowy klip w konwencji mastershota zatytułowany "The Fellowship". Numer oparty o bardzo świeży sampel z numeru z indie-rockowej grupy Grizzly Bear wyprodukował Sani, ale pomagał mu właśnie Malone, który oprócz tego, że rapuje jest uzdolnionym producentem. O jego muzycznych zamiłowaniach świadczy fakt, że wykorzystał perkusyjne próbki legendarnej bitmaszyny Roland TR-808. Pięciominutowy track z ciągle zmieniającymi się na mikrofonie MC's zobrazowano jednym ujęciem, a mimo to nudy nie ma ani przez chwilę.To co daje nadzieję na to, że nasza dzisiejsza Świeża Krew ma w sobie wystarczająco dużo genetycznego materiału, żeby robić bardzo duże rzeczy, to fakt, że tylko w skali roku widać szybki progres. Klipy promujące wspomniany już mixtape "Enemy" stoją na trochę słabszym poziomie niż nowe rzeczy. W sierpniu np. ukazał się bardzo klimatyczny teledysk do kawałka "#OG", który promuje nadchodzącą taśmę "Diff.Rnt", która jak wiemy od wczoraj będzie jednocześnie zapowiedzią pierwszego albumu w Stones Throw. Jako forma celebracji podpisania kontraktu ukazało się wczoraj nowe video - "7Milli", również promujące mixtape. Obydwa znajdziecie pod tekstem i wydaje mi się, że powinny wam dobrze zobrazować to czego od Juliana Malone'a można oczekiwać. Polecamy też pobranie mixtape'u "Enemy". Jak tylko pojawią się nowe wieści o "Diff.Rnt", będziemy was na bieżąco informować.Pobierz ENEMY: The Time And Loves Of Malone Młoda scena Chicago ma się nieźle. Nie wiem tylko czy rzeczywiście za niezłe z perspektywy kultury uznać można to co dzieje się wokół Chief Keefa, który właśnie wydał swój album kandydujący w mojej prywatnej liście do miana najgłupszego na Świecie. Lil Reese i Lil Durk podpisali kontrakty z Def Jam'em, ale muzycznie jest to praktycznie ta sama kategoria trapowego bujania w lugerowym stylu, który, co trzeba przyznać, kapitalnie opanował Young Chop - producent stanowiący zdecydowanie największy talent z wyżej wymienionych ksywek. Młode Chicago to jednak nie tylko trap. Co więcej... Julian Malone po premierze pierwszego klipu jego macierzystej ekipy BRKF$T Club powiedział, że ich muzykę można określić jako "anti-trap". Fakt - numery tego młodego chłopaka zupełnie nie przypominają "Laughin To The Bank", a jeżeli kojarzyć je z czymś z nowej fali zyskującej popularność w Stanach to prędzej z Joeyem Bada$$em i jego Pro Era Crew.

W 2012 Julian Malone regularnie dostarczał nowe numery, o jednym z nich na Popkillerze pisał Marcin. W lutym pojawił się mixtape "Enemy: The Time And Loves Of Malone", który wzbudził spore zainteresowanie. Na tyle duże, że Julian w końcu dostał telefon od Peanut Butter Wolfa, który postanowił wcielić go w szeregi swojej legendarnej wytwórni - Stones Throw Records.

Julian reprezentuje Chicago oraz ekipy Breakfast Club i 2008ighties. Ci, którzy szukają nowych rzeczy z pewnością natknęli się na Fonz-E Maka, UG czy LeGita z którymi współpracuje. Na ekipę zwrócono uwagę w kwietniu tego roku, kiedy ukazał się prosty, ale pomysłowy klip w konwencji mastershota zatytułowany "The Fellowship". Numer oparty o bardzo świeży sampel z numeru z indie-rockowej grupy Grizzly Bear wyprodukował Sani, ale pomagał mu właśnie Malone, który oprócz tego, że rapuje jest uzdolnionym producentem. O jego muzycznych zamiłowaniach świadczy fakt, że wykorzystał perkusyjne próbki legendarnej bitmaszyny Roland TR-808. Pięciominutowy track z ciągle zmieniającymi się na mikrofonie MC's zobrazowano jednym ujęciem, a mimo to nudy nie ma ani przez chwilę.

To co daje nadzieję na to, że nasza dzisiejsza Świeża Krew ma w sobie wystarczająco dużo genetycznego materiału, żeby robić bardzo duże rzeczy, to fakt, że tylko w skali roku widać szybki progres. Klipy promujące wspomniany już mixtape "Enemy" stoją na trochę słabszym poziomie niż nowe rzeczy. W sierpniu np. ukazał się bardzo klimatyczny teledysk do kawałka "#OG", który promuje nadchodzącą taśmę "Diff.Rnt", która jak wiemy od wczoraj będzie jednocześnie zapowiedzią pierwszego albumu w Stones Throw. Jako forma celebracji podpisania kontraktu ukazało się wczoraj nowe video - "7Milli", również promujące mixtape. Obydwa znajdziecie pod tekstem i wydaje mi się, że powinny wam dobrze zobrazować to czego od Juliana Malone'a można oczekiwać. Polecamy też pobranie mixtape'u "Enemy". Jak tylko pojawią się nowe wieści o "Diff.Rnt", będziemy was na bieżąco informować.

Pobierz ENEMY: The Time And Loves Of Malone

]]>
Kasinova Tha Don "Zreinkarnowany 2Pac?" (Świeża Krew #30)https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-29,kasinova-tha-don-zreinkarnowany-2pac-swieza-krew-30https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-29,kasinova-tha-don-zreinkarnowany-2pac-swieza-krew-30November 29, 2012, 12:49 pmPaweł MiedzielecOd czasu śmierci Tupaca Shakura w 1996 roku, było wielu raperów namaszczanych na jego "następcę". Hip-Hop rozpaczliwie poszukiwał osoby o zbliżonym temperamencie, zaangażowanej równie mocno we własną twórczość i potrafiącej przekazać w swoich utworach podobny ładunek emocji oraz pasji. Najpierw pojawił się DMX, któremu szybko przyczepiono łatkę "nowego 'Paca". W podobny sposób reagowano, kiedy na scenie debiutował Ja Rule a porównań z Shakurem nie zdołał uniknąć nawet 50 Cent. W międzyczasie byli też tacy raperzy jak Blac Haze, Krazy i Tha Realest, którzy z lepszym bądź gorszym skutkiem próbowali nawijać jak 'Pac, nosić takie same bandany, stosować zbliżone słownictwo i tematykę we własnych utworachw.Na pierwszy rzut oka, Kasinova Tha Don wpisuje się bardziej w tą drugą grupę ale nie jest to tak jednoznaczne, jakby mogło nam się wydawać.25-letni Antwan Garner urodził się w 1987 roku w mieście Newark, w stanie New Jersey - tym samym, w którym dzisiaj mieszka nasz utytułowany pięściarz, Tomasz Adamek. Wychowywany przez samotną matkę razem z sześciorgiem rodzeństwa na jednym pokoju, od najmłodszych lat poznał dobrze uczucie biedy i ubóstwa. Razem ze swoim kuzynem zaczęli wspólnie pisać teksty, które dotyczyły głównie ich osobistych problemów egzystencjalnych oraz marzeń, związanych z opuszczeniem getta i udaniem się do lepszego świata."Zakochałem się w Hip-Hopie" - wspomina raper. "Uwielbiałem słuchać Bone Thugs-N-Harmony, Naughty By Nature, DMX'a i Jay-Z." Przełomowy moment nastąpił, kiedy kuzyn wręczył mu płytę "Makaveli: The Don Killuminati - The 7 Day Theory". "Ten album mnie urzekł i zmienił moje życie na zawsze. Ludzie zawsze mi mówili że brzmię jak 2Pac, ale wcześniej nie słuchałem jego muzyki na tyle, żeby dawać temu wiarę. Po przesłuchaniu tej płyty faktycznie zauważyłem, że nasze głosy są do siebie bardzo podobne.""Podobne" to mało powiedziane. Kasinova Tha Don ma barwę głosu jak sklonowaną, żywcem zdartą z Tupaca. Słuchając jego utworów naprawdę ciężko wychwycić jakieś znaczące różnice w zestawieniu ze sposobem rymowania Shakura. Barwa głosu, flow - wszystko brzmi niemal identycznie."Kasinova rzeczywiście brzmi jak 'Pac" - mówi Hussein Fatal, jeden z protegowanych Tupaca. "Jego teksty są inne, nie układa ich w taki sam sposób jak robił to Tupac ale głos i flow mają rzeczywiście identyczne." - dodaje.Raper twierdzi, że duch Shakura prześladuje go od najmłodszych lat. "Wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat 'Paca. Od kiedy zacząłem rapować, mówili mi - brzmisz jak 'Pac. Nie ważne, że starałem się z całych sił, aby było inaczej - kiedy tylko opuszczałem studio i słuchałem w domu swoich nowych nagrań, słyszałem w sobie 'Paca. To podobieństwo w głosie mnie przerażało..."."Kiedyś widziałem jeden z jego wywiadów w którym mówił - "Nie jestem tym, który zmieni ten świat ale oświecę osobę, która tego dokona". Te słowa zostały w mojej pamięci... czasem sobie myślę: może chodziło mu o mnie?"Zamiast uciekać jak najdalej od wiecznych porównań z Tupaciem, Kasinova postanowił pójść szlakiem wyznaczonym przez Shakura wiedząc, że On i 'Pac będą ze sobą związani już zawsze. Raper przyjął więc ksywkę Kasinova Tha Don, mówiąc: "Muzyka jest jak kobieta a ja jestem jak jej Casanova - ona chce, abym jej dotknął."Po opuszczeniu więzienia w wieku 18 lat, Kasinova skupił się już wyłącznie na muzyce, wydając w 2009 roku debiutancki solowy album - "Heart Of A Hustla". Krążek był promowany singlem "Get That Money", w którym gościnnie udzielił się Hussein Fatal. Outlawz i Kasinova Tha Don znają się od dzieciństwa, jako że wszyscy są z Jersey i dorastali się w tej samej okolicy. Być może dlatego nie ma między nimi konfliktu a "żołnierze 'Paca" patrzą na młodego adepta stylu "Thug Life" nieco łaskawszym okiem."Porównanie z 'Paciem to dla mnie komplement. Ludzie mówią, że go kopiuję ale ja nie chcę zastąpić Tupaca - jestem tu po to, aby dokończyć jego misję" - mówi dumnie Kasinova dodając: "Nikogo nie zmuszam do słuchania mojej muzyki. Mam coś do powiedzenia i reprezentuję głos, który zamilkł w Hip-Hopie jakiś czas temu. Ktoś pozbawił go bólu i cierpienia, gloryfikując jedynie pieniądze a nie mówiąc nic o ciemnej stronie tego biznesu. Ja kieruję swoją twórczość do młodych ludzi, pozostawionych samym sobie w trudnej sytuacji i mówię im: Myśl pozytywnie a przezwyciężysz każdą przeszkodę na swojej drodze!"Oprócz działalności solowej, Kasinova Tha Don i Mr. Boz tworzą również duet pod nazwą "Presidential-Funk", który pracuje aktualnie nad swoją pierwszą wspólną płytą.Raper przygotowuje też "2Face Mixtape Vol. 2" oraz planuje w przyszłym roku wypuścić kolejny studyjny album.Kasinova Tha Don pisze więc swoją własną historię i na przekór niekończącym się porównaniom z Makavelim, stara się cały czas iść do przodu. Czy ma szansę na odniesienie sukcesu w branży? Oczywiście! Posiada do tego wszelkie niezbędne narzędzia liryczne oraz dobre ucho przy selekcji bitów, pod jakie nagrywa. Ma też do zaoferowania coś, co w dzisiejszym Hip-Hopie występuje już w bardzo ograniczonej ilości - autentyczne historie, oferujące ładunek emocji porównywalny z tym, jaki można znaleźć w utworach "wiadomo kogo".Od czasu śmierci Tupaca Shakura w 1996 roku, było wielu raperów namaszczanych na jego "następcę". Hip-Hop rozpaczliwie poszukiwał osoby o zbliżonym temperamencie, zaangażowanej równie mocno we własną twórczość i potrafiącej przekazać w swoich utworach podobny ładunek emocji oraz pasji. Najpierw pojawił się DMX, któremu szybko przyczepiono łatkę "nowego 'Paca". W podobny sposób reagowano, kiedy na scenie debiutował Ja Rule a porównań z Shakurem nie zdołał uniknąć nawet 50 Cent. W międzyczasie byli też tacy raperzy jak Blac Haze, Krazy i Tha Realest, którzy z lepszym bądź gorszym skutkiem próbowali nawijać jak 'Pac, nosić takie same bandany, stosować zbliżone słownictwo i tematykę we własnych utworachw.

Na pierwszy rzut oka, Kasinova Tha Don wpisuje się bardziej w tą drugą grupę ale nie jest to tak jednoznaczne, jakby mogło nam się wydawać.

25-letni Antwan Garner urodził się w 1987 roku w mieście Newark, w stanie New Jersey - tym samym, w którym dzisiaj mieszka nasz utytułowany pięściarz, Tomasz Adamek. Wychowywany przez samotną matkę razem z sześciorgiem rodzeństwa na jednym pokoju, od najmłodszych lat poznał dobrze uczucie biedy i ubóstwa. Razem ze swoim kuzynem zaczęli wspólnie pisać teksty, które dotyczyły głównie ich osobistych problemów egzystencjalnych oraz marzeń, związanych z opuszczeniem getta i udaniem się do lepszego świata.

"Zakochałem się w Hip-Hopie" - wspomina raper. "Uwielbiałem słuchać Bone Thugs-N-Harmony, Naughty By Nature, DMX'a i Jay-Z." Przełomowy moment nastąpił, kiedy kuzyn wręczył mu płytę "Makaveli: The Don Killuminati - The 7 Day Theory".
"Ten album mnie urzekł i zmienił moje życie na zawsze. Ludzie zawsze mi mówili że brzmię jak 2Pac, ale wcześniej nie słuchałem jego muzyki na tyle, żeby dawać temu wiarę. Po przesłuchaniu tej płyty faktycznie zauważyłem, że nasze głosy są do siebie bardzo podobne."

"Podobne" to mało powiedziane.Kasinova Tha Don ma barwę głosu jak sklonowaną, żywcem zdartą z Tupaca. Słuchając jego utworów naprawdę ciężko wychwycić jakieś znaczące różnice w zestawieniu ze sposobem rymowania Shakura. Barwa głosu, flow - wszystko brzmi niemal identycznie.

"Kasinova rzeczywiście brzmi jak 'Pac" - mówi Hussein Fatal, jeden z protegowanych Tupaca. "Jego teksty są inne, nie układa ich w taki sam sposób jak robił to Tupac ale głos i flow mają rzeczywiście identyczne." - dodaje.

Raper twierdzi, że duch Shakura prześladuje go od najmłodszych lat. "Wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat 'Paca. Od kiedy zacząłem rapować, mówili mi - brzmisz jak 'Pac. Nie ważne, że starałem się z całych sił, aby było inaczej - kiedy tylko opuszczałem studio i słuchałem w domu swoich nowych nagrań, słyszałem w sobie 'Paca. To podobieństwo w głosie mnie przerażało...".

"Kiedyś widziałem jeden z jego wywiadów w którym mówił - "Nie jestem tym, który zmieni ten świat ale oświecę osobę, która tego dokona". Te słowa zostały w mojej pamięci... czasem sobie myślę: może chodziło mu o mnie?"

Zamiast uciekać jak najdalej od wiecznych porównań z Tupaciem, Kasinova postanowił pójść szlakiem wyznaczonym przez Shakura wiedząc, że On i 'Pac będą ze sobą związani już zawsze. Raper przyjął więc ksywkę Kasinova Tha Don, mówiąc: "Muzyka jest jak kobieta a ja jestem jak jej Casanova - ona chce, abym jej dotknął."

Po opuszczeniu więzienia w wieku 18 lat, Kasinova skupił się już wyłącznie na muzyce, wydając w 2009 roku debiutancki solowy album - "Heart Of A Hustla". Krążek był promowany singlem "Get That Money", w którym gościnnie udzielił się Hussein Fatal. Outlawz i Kasinova Tha Don znają się od dzieciństwa, jako że wszyscy są z Jersey i dorastali się w tej samej okolicy. Być może dlatego nie ma między nimi konfliktu a "żołnierze 'Paca" patrzą na młodego adepta stylu "Thug Life" nieco łaskawszym okiem.

"Porównanie z 'Paciem to dla mnie komplement. Ludzie mówią, że go kopiuję ale ja nie chcę zastąpić Tupaca - jestem tu po to, aby dokończyć jego misję" - mówi dumnie Kasinova dodając: "Nikogo nie zmuszam do słuchania mojej muzyki. Mam coś do powiedzenia i reprezentuję głos, który zamilkł w Hip-Hopie jakiś czas temu. Ktoś pozbawił go bólu i cierpienia, gloryfikując jedynie pieniądze a nie mówiąc nic o ciemnej stronie tego biznesu. Ja kieruję swoją twórczość do młodych ludzi, pozostawionych samym sobie w trudnej sytuacji i mówię im: Myśl pozytywnie a przezwyciężysz każdą przeszkodę na swojej drodze!"

Oprócz działalności solowej, Kasinova Tha Don i Mr. Boz tworzą również duet pod nazwą "Presidential-Funk", który pracuje aktualnie nad swoją pierwszą wspólną płytą.

Raper przygotowuje też "2Face Mixtape Vol. 2" oraz planuje w przyszłym roku wypuścić kolejny studyjny album.

Kasinova Tha Donpisze więc swoją własną historię i na przekór niekończącym się porównaniom z Makavelim, stara się cały czas iść do przodu.Czy ma szansę na odniesienie sukcesu w branży? Oczywiście! Posiada do tego wszelkie niezbędne narzędzia liryczne oraz dobre ucho przy selekcji bitów, pod jakie nagrywa. Ma też do zaoferowania coś, co w dzisiejszym Hip-Hopie występuje już w bardzo ograniczonej ilości - autentyczne historie, oferujące ładunek emocji porównywalny z tym, jaki można znaleźć w utworach "wiadomo kogo".

]]>
Harry Fraud "La musica de Harry Fraud" (Świeża Krew #29)https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-24,harry-fraud-la-musica-de-harry-fraud-swieza-krew-29https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-24,harry-fraud-la-musica-de-harry-fraud-swieza-krew-29November 22, 2012, 5:36 pmDaniel WardzińskiPrzeglądając wcześniejsze odcinki Świeżej Krwi zwróciłem uwagę, że zdecydowana ich większość poświęcona jest MC's, a w ostatnim czasie zaobserwować można także natarcie nowej fali beatmakerów, którzy w mgnieniu oka robią zawrotne kariery. "Cruel Summer" poazuje, że taki Hit-Boy dla mnie w tej chwili jest na dobrą sprawę ważniejszą postacią dla G.O.O.D. Music niż Kanye West. Niesamowicie w mgnieniu oka wybił się też jeden koleżka, którego musieliście gdzieś się natknąć, bo ma się wrażenie, że Harry Fraud jest wszędzie. Z jednej strony to na jego bicie Rick Ross i Diddy urządzili sobie nowobogacką fiestę w remixie "Shot Caller" French Montany, z drugiej, to na jego bicie po 10 latach wspólnie rapowali Cannibal Ox.Pochodzący z Brooklynu Harry Fraud wychował się w muzycznej rodzinie, gdzie ojciec był gitarzystą, a matka wokalistką. Mówi, że nauczył się grać na gitarze i klawiszach na długo zanim nauczył się rozumieć to co gra czy zapisywać to nutowo. Nowojorczyk przywiązuje wagę do muzycznego kształcenia, ale także do kształtowania wyrazistego stylu, który stał się nie tylko świeży i wyjątkowy, ale także bardzo rozchwytywany.Ilość projektów w których w ostatnim czasie macza palce Harry Fraud jest naprawdę ogromna. Zdaniem samego zainteresowanego największym przełomem w jego karierze był numer "New York Minute" French Montany, gdzie gościnnie pojawił się Jadakiss. I choć ten słodziutki wiewiórkowy sampelek nie jest może jego największym artystycznym sukcesem sprawił, że kariera nabrała tempa. Frontman Loxów wrócił zresztą na bity Frauda chociażby przy okazji singla Kida Daytony, który z Fraudem pracuje nagminnie. W 2011 roku we wspomnianym na początku remixie zainteresowali się Ross i Diddy, ale też Juicy J i Wiz Khalifa, którzy zrobili z nim drugą część "Stoner's Night". Jeśli jednak mówimy o Khalifie, jego największym sztosem przygotowanym na bicie Frauda jest z pewnością zamykający "Taylor Alderdice" - "Blindfolds".W tym roku ukazała się wspólna epka naszego bohatera i Curren$y'ego zatytułowana "Cigarette Boats" oraz "Rugby Thompson" ze Smoke DZA. Duże rzeczy koleżka kombinuje również w swoim rodzinnym mieście. Już w listopadzie Sean Price sam przeprowadził wywiad z Harrym Fraudem (m.in. pytając go pojawiający się często na początku jego bitów tag "La musica de Harry Fraud"), z którego wynikało, że obydwaj będą po premierze "Mica Tysona" pracowali razem. Zresztą pod spodem znajdziecie numer w którym Sean Price na bicie Frauda daje taaaaką zwrotkę. Jedno z jego najlepszych wejść w tej dekadzie. Jako dość nowoczesny producent Fraud poproszony został o stworzenie tła dźwiękowego towarzyszącego wręczaniu nagród Emmy. W trakcie ceremoni Simon Cowell, jeden z najbardziej zjadliwych jurorów amerykańskich talent show w trakcie ceremoni poprosił o "tło" po czym powiedział "this is a hit record".Co ciekawe w wywiadzie dla KarmaLoop Harry zapytany o to czy nie zdecydował by się na produkowanie zupełnie poza hip-hopem powiedział, że robił to wielokrotnie pod innymi ksywkami. Oczywiście nie zdradził jakimi. W tym samym wywiadzie dziennikarz zapytał go czy nie uważa, że producenci, którzy często sprawiają, że kawałek jest hitem tak naprawdę nie otrzymuje należytej uwagi zepchnięci na drugi plan przez raperów. Fraud odpowiedział, że jeśli ktoś jest uważnym słuchaczem i obserwuje muzykę na poważnie zawsze myśli o tym kto jest odpowiedzialny za muzykę i dodał "average listeners probably doesn't care". Nie warto być średnim słuchaczem, kiedy ma się do czynienia z takimi numerami jak te poniżej. Przeglądając wcześniejsze odcinki Świeżej Krwi zwróciłem uwagę, że zdecydowana ich większość poświęcona jest MC's, a w ostatnim czasie zaobserwować można także natarcie nowej fali beatmakerów, którzy w mgnieniu oka robią zawrotne kariery. "Cruel Summer" poazuje, że taki Hit-Boy dla mnie w tej chwili jest na dobrą sprawę ważniejszą postacią dla G.O.O.D. Music niż Kanye West. Niesamowicie w mgnieniu oka wybił się też jeden koleżka, którego musieliście gdzieś się natknąć, bo ma się wrażenie, że Harry Fraud jest wszędzie. Z jednej strony to na jego bicie Rick Ross i Diddy urządzili sobie nowobogacką fiestę w remixie "Shot Caller" French Montany, z drugiej, to na jego bicie po 10 latach wspólnie rapowali Cannibal Ox.

Pochodzący z Brooklynu Harry Fraud wychował się w muzycznej rodzinie, gdzie ojciec był gitarzystą, a matka wokalistką. Mówi, że nauczył się grać na gitarze i klawiszach na długo zanim nauczył się rozumieć to co gra czy zapisywać to nutowo. Nowojorczyk przywiązuje wagę do muzycznego kształcenia, ale także do kształtowania wyrazistego stylu, który stał się nie tylko świeży i wyjątkowy, ale także bardzo rozchwytywany.

Ilość projektów w których w ostatnim czasie macza palce Harry Fraud jest naprawdę ogromna. Zdaniem samego zainteresowanego największym przełomem w jego karierze był numer "New York Minute" French Montany, gdzie gościnnie pojawił się Jadakiss. I choć ten słodziutki wiewiórkowy sampelek nie jest może jego największym artystycznym sukcesem sprawił, że kariera nabrała tempa. Frontman Loxów wrócił zresztą na bity Frauda chociażby przy okazji singla Kida Daytony, który z Fraudem pracuje nagminnie. W 2011 roku we wspomnianym na początku remixie zainteresowali się Ross i Diddy, ale też Juicy J i Wiz Khalifa, którzy zrobili z nim drugą część "Stoner's Night". Jeśli jednak mówimy o Khalifie, jego największym sztosem przygotowanym na bicie Frauda jest z pewnością zamykający "Taylor Alderdice" - "Blindfolds".

W tym roku ukazała się wspólna epka naszego bohatera i Curren$y'ego zatytułowana "Cigarette Boats" oraz "Rugby Thompson" ze Smoke DZA. Duże rzeczy koleżka kombinuje również w swoim rodzinnym mieście. Już w listopadzie Sean Price sam przeprowadził wywiad z Harrym Fraudem (m.in. pytając go pojawiający się często na początku jego bitów tag "La musica de Harry Fraud"), z którego wynikało, że obydwaj będą po premierze "Mica Tysona" pracowali razem. Zresztą pod spodem znajdziecie numer w którym Sean Price na bicie Frauda daje taaaaką zwrotkę. Jedno z jego najlepszych wejść w tej dekadzie. Jako dość nowoczesny producent Fraud poproszony został o stworzenie tła dźwiękowego towarzyszącego wręczaniu nagród Emmy. W trakcie ceremoni Simon Cowell, jeden z najbardziej zjadliwych jurorów amerykańskich talent show w trakcie ceremoni poprosił o "tło" po czym powiedział "this is a hit record".

Co ciekawe w wywiadzie dla KarmaLoop Harry zapytany o to czy nie zdecydował by się na produkowanie zupełnie poza hip-hopem powiedział, że robił to wielokrotnie pod innymi ksywkami. Oczywiście nie zdradził jakimi. W tym samym wywiadzie dziennikarz zapytał go czy nie uważa, że producenci, którzy często sprawiają, że kawałek jest hitem tak naprawdę nie otrzymuje należytej uwagi zepchnięci na drugi plan przez raperów. Fraud odpowiedział, że jeśli ktoś jest uważnym słuchaczem i obserwuje muzykę na poważnie zawsze myśli o tym kto jest odpowiedzialny za muzykę i dodał "average listeners probably doesn't care". Nie warto być średnim słuchaczem, kiedy ma się do czynienia z takimi numerami jak te poniżej.

]]>
Earl Sweatshirt "Narcyz ze wstrętem do siebie" (Świeża Krew #31)https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-10,earl-sweatshirt-narcyz-ze-wstretem-do-siebie-swieza-krew-31https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-10,earl-sweatshirt-narcyz-ze-wstretem-do-siebie-swieza-krew-31December 10, 2012, 4:57 pmWojciech GraczykEarl jest tak wielką nadzieją rapu, że wypadałoby w końcu napisać jego profil u nas na Popkillerze. Dlaczego dopiero teraz? W końcu zadebiutował on w 2010. To prawda, ale z powodu pewnym wydarzeń w życiu młodego kalifornijczyka, nie wiedziałem czy będzie on kontynuował swoją karierę czy nie. Ale od początku.Before "Earl"Thebe Neruda Kgositsile, bo tak naprawdę nazywa się nasz dzisiejszy bohater, nie jest typowym raperem pochodzącym z getta. Jego matka Cheryll Harris jest profesorem prawa na University of California, a jego ojciec to Keorapetse Kgositsile, znany w środowisku afroamerykańskim poeta i aktywista. Grupa The Last Poets (mogą być Wam znani między innymi dzięki gościnnemu udziałowi w utworach "Corner" Commona, czy "Project Roach" Nasa) zaczerpnęła swoją nazwę od jednego z wierszy ojca Earla. Pomimo swojego wkładu w kulturę afroamerykanów nie był on dobrym ojcem. Odszedł on od swojej rodziny gdy jego syn miał 6 lat, co zresztą Earl opisuje w utworze "Chum". Trzeba jednak dodać, że pomimo rozbitej rodziny, matka zadbała o należytą edukację, dzięki temu Thebe w swoich utworach ukazuje szeroki zasób słownictwa, niedostępny dla wielu raperów (nawet tych o których mówi się, że są jednymi z najlepszych w historii).Earl nie zawsze był Earlem. Swoje pierwsze kroki w rapie rozpoczął od nagrywania pod ksywką Sly Tendencies. Miał nawet wypuścić materiał o nazwie "Kitchen Cutlery", jednak tak się nie stało. Już wtedy pokazywał on spore umiejętności w pisaniu tekstów i niezłe ucho do bitów. Choć album nie został dokończony, to jednak kilka utowrów ujrzało światło dzienne (m.in. "Molliwoped", "Dat Ass" i "Deerskin" na bicie z "All Caps" Madvillainy). Dlaczego "Kitchen Cutlery" nie pojawiło się? Bo Sly stał się Earlem i dołączył do Odd Future... "Earl"Po tym jak Thebe dołączył do OF pierwszą rzeczą, którą zrobił to dograł sie do utworu "AssMilk" z płyty "Bastard" Tylera The Creatora. Później mogliśmy usłyszeć go na "CopKiller" MellowHype i "Stick Up" Mike G. W końcu nadszedł 31 marca 2010 i naszym uszom objawił się "Earl". Odrazu przyciągnął uwagę słuchaczy i krytyków. Produkcję tę ceniono zwłaszcza za zrównoważenie ohydy w tekstach z elokwencją z jaką została podana. To co mogliśmy usłyszeć na tej płycie naprawdę wbijało w ziemię. Dlaczego? Bo ten koleś miał 16 lat, a rapował o gwałtach, przemocy i tańcu z diabłem. W samym singlu mówił o użyciu piły mechanicznej na Katolikach. Szokujące..., ale wciągające. Oczywiście osoby szukające znaków illuminati w klipach stwierdziły, że Earl jest opętany, no ale mało kto zwracał na to uwagę.Była jednak osoba, której na serio nie spodobało się jej to co robi młody Kgositsile. Tą osobą była jego matka. Pierwszym jej działaniem było zabronienie użycia wokali jej syna w utworze "Llama", który miał się pojawić na recenzowanym przeze mnie "Goblinie" Tylera. Następnie pani Cheryll wysłała swojego syna na Samoa, do tamtejszej szkoły z internatem dla trudnej młodzieży. Poskutkowało to zaistnieniem hasła "Free Earl" i licznymi statusami Tylera na Twitterze, w których to pisał jak mu jest źle, że nie ma z nim Thebe'a i że nie może słuchać muzyki Earla, bo dołuje go to jeszcze bardziej.After "Earl"Na początku tego roku, Earl skończył 18 lat i powrócił na "wolność". Swoich fanów powitał powyższym utworem, który zwiastuje pewną odmianę w pisanych przez niego lirykach. Słychać, że chłopak się ogarnął i z głowy wywietrzała mu przesadnadna brutalność. Na szczęście nie zatracił przy tym swojego niebywałego talentu ("Earl" porównuje się do "Illmatica" tak nawiasem mówiąc). Stwierdzam nawet, że nowy wizerunek, najmłodszego członka OF, jest lepszy. Choć w kawałku "Home" wciąż są odniesienia do narkotyków, to jednak są one tu bardziej w postaci gry słownej aniżeli stylu życia. Zresztą porównania i metafory u Thebe są naprawdę na wysokim poziomie (tak, tak Weezy może czyścić mu deskorolkę). Bit do tego utworu jest zapożyczony od Jamesa Pantsa. Oryginalna nazwa to "Theme from Paris". Kawałek jest utwroem instrumentalnym i pochodzi z płyty "Welcome" wydanej przez Stones Throw w 2008. Ot taka ciekawostka...Po wypuszczeniu utworu, którym powrócił na scenę, Sweatshirt nie osiadł na laurach. Wręcz odwrotnie. Mocno udziela się na różnych projektach swoich kolegów. Rozpoczęło się od udziału na posse cut'cie OF "Oldie". Były również występy u Casey Veggies, Domo Genesis ("No Idols" było recenzowane przez Łukasza), a także u MellowHype (kozacki wers) i Franka Ocean (według mnie najlepszy gościnny występ Earla ever). Sweatshirt wystąpił również w kawałku z serii sygnowanej przez Adult Swim. Utwór został skomponowany przez Flying Lotusa, a poza Thebe pojawił się rownież Captain Murphy. Poniżej możecie przesłuchać wszystkie tegoroczne featuringi Earla. W tym roku otrzymaliśmy również utwór i klip "Chum", w którym jak wspomniałem w jednym z newsów, Sweatshirt omawia problem osoby wychowanej bez ojca. Plotka mówi, że jest to pierwszy singiel z nadchodzącego albumu Earla "Doris". Na płycie mają się pojawić m.in: Tyler, The Creator, Frank Ocean, Ommas Keith, Thundercat, Domo Genesis, The Neptunes, Christian Rich, Vince Staples, BBNG, Pharrell Williams, Samiyam, Alchemist, Casey Veggies and The Internet.Na tym jednak nie koniec, Mr. Big Lips planuje kolejne albumy: druga solówką "Gnossos", "EarlWolf" z Tylerem i "Sweaty Martians" z Mattem Martiansem. Jest więc na co czekać. Na koniec tego artykułu zapraszam Was do obejrzenia klipu do kawałka "Chum". Earl jest tak wielką nadzieją rapu, że wypadałoby w końcu napisać jego profil u nas na Popkillerze. Dlaczego dopiero teraz? W końcu zadebiutował on w 2010. To prawda, ale z powodu pewnym wydarzeń w życiu młodego kalifornijczyka, nie wiedziałem czy będzie on kontynuował swoją karierę czy nie. Ale od początku.

Before "Earl"

Thebe Neruda Kgositsile, bo tak naprawdę nazywa się nasz dzisiejszy bohater, nie jest typowym raperem pochodzącym z getta. Jego matka Cheryll Harris jest profesorem prawa na University of California, a jego ojciec to Keorapetse Kgositsile, znany w środowisku afroamerykańskim poeta i aktywista. Grupa The Last Poets (mogą być Wam znani między innymi dzięki gościnnemu udziałowi w utworach "Corner" Commona, czy "Project Roach" Nasa) zaczerpnęła swoją nazwę od jednego z wierszy ojca Earla. Pomimo swojego wkładu w kulturę afroamerykanów nie był on dobrym ojcem. Odszedł on od swojej rodziny gdy jego syn miał 6 lat, co zresztą Earl opisuje w utworze "Chum". Trzeba jednak dodać, że pomimo rozbitej rodziny, matka zadbała o należytą edukację, dzięki temu Thebe w swoich utworach ukazuje szeroki zasób słownictwa, niedostępny dla wielu raperów (nawet tych o których mówi się, że są jednymi z najlepszych w historii).

Earl nie zawsze był Earlem. Swoje pierwsze kroki w rapie rozpoczął od nagrywania pod ksywką Sly Tendencies. Miał nawet wypuścić materiał o nazwie "Kitchen Cutlery", jednak tak się nie stało. Już wtedy pokazywał on spore umiejętności w pisaniu tekstów i niezłe ucho do bitów. Choć album nie został dokończony, to jednak kilka utowrów ujrzało światło dzienne (m.in. "Molliwoped", "Dat Ass" i "Deerskin" na bicie z "All Caps" Madvillainy). Dlaczego "Kitchen Cutlery" nie pojawiło się? Bo Sly stał się Earlem i dołączył do Odd Future...


 

"Earl"

Po tym jak Thebe dołączył do OF pierwszą rzeczą, którą zrobił to dograł sie do utworu "AssMilk" z płyty "Bastard" Tylera The Creatora. Później mogliśmy usłyszeć go na "CopKiller" MellowHype i "Stick Up" Mike G. W końcu nadszedł 31 marca 2010 i naszym uszom objawił się "Earl". Odrazu przyciągnął uwagę słuchaczy i krytyków. Produkcję tę ceniono zwłaszcza za zrównoważenie ohydy w tekstach z elokwencją z jaką została podana. To co mogliśmy usłyszeć na tej płycie naprawdę wbijało w ziemię. Dlaczego? Bo ten koleś miał 16 lat, a rapował o gwałtach, przemocy i tańcu z diabłem. W samym singlu mówił o użyciu piły mechanicznej na Katolikach. Szokujące..., ale wciągające. Oczywiście osoby szukające znaków illuminati w klipach stwierdziły, że Earl jest opętany, no ale mało kto zwracał na to uwagę.

Była jednak osoba, której na serio nie spodobało się jej to co robi młody Kgositsile. Tą osobą była jego matka. Pierwszym jej działaniem było zabronienie użycia wokali jej syna w utworze "Llama", który miał się pojawić na recenzowanym przeze mnie "Goblinie" Tylera. Następnie pani Cheryll wysłała swojego syna na Samoa, do tamtejszej szkoły z internatem dla trudnej młodzieży. Poskutkowało to zaistnieniem hasła "Free Earl" i licznymi statusami Tylera na Twitterze, w których to pisał jak mu jest źle, że nie ma z nim Thebe'a i że nie może słuchać muzyki Earla, bo dołuje go to jeszcze bardziej.

After "Earl"

Na początku tego roku, Earl skończył 18 lat i powrócił na "wolność". Swoich fanów powitał powyższym utworem, który zwiastuje pewną odmianę w pisanych przez niego lirykach. Słychać, że chłopak się ogarnął i z głowy wywietrzała mu przesadnadna brutalność. Na szczęście nie zatracił przy tym swojego niebywałego talentu ("Earl" porównuje się do "Illmatica" tak nawiasem mówiąc). Stwierdzam nawet, że nowy wizerunek, najmłodszego członka OF, jest lepszy. Choć w kawałku "Home" wciąż są odniesienia do narkotyków, to jednak są one tu bardziej w postaci gry słownej aniżeli stylu życia. Zresztą porównania i metafory u Thebe są naprawdę na wysokim poziomie (tak, tak Weezy może czyścić mu deskorolkę). Bit do tego utworu jest zapożyczony od Jamesa Pantsa. Oryginalna nazwa to "Theme from Paris". Kawałek jest utwroem instrumentalnym i pochodzi z płyty "Welcome" wydanej przez Stones Throw w 2008. Ot taka ciekawostka...

Po wypuszczeniu utworu, którym powrócił na scenę, Sweatshirt nie osiadł na laurach. Wręcz odwrotnie. Mocno udziela się na różnych projektach swoich kolegów. Rozpoczęło się od udziału na posse cut'cie OF "Oldie". Były również występy u Casey Veggies, Domo Genesis ("No Idols" było recenzowane przez Łukasza), a także u MellowHype (kozacki wers) i Franka Ocean (według mnie najlepszy gościnny występ Earla ever). Sweatshirt wystąpił również w kawałku z serii sygnowanej przez Adult Swim. Utwór został skomponowany przez Flying Lotusa, a poza Thebe pojawił się rownież Captain Murphy. Poniżej możecie przesłuchać wszystkie tegoroczne featuringi Earla.

 

W tym roku otrzymaliśmy również utwór i klip "Chum", w którym jak wspomniałem w jednym z newsów, Sweatshirt omawia problem osoby wychowanej bez ojca. Plotka mówi, że jest to pierwszy singiel z nadchodzącego albumu Earla "Doris". Na płycie mają się pojawić m.in: Tyler, The Creator, Frank Ocean, Ommas Keith, Thundercat, Domo Genesis, The Neptunes, Christian Rich, Vince Staples, BBNG, Pharrell Williams, Samiyam, Alchemist, Casey Veggies and The Internet.Na tym jednak nie koniec, Mr. Big Lips planuje kolejne albumy: druga solówką "Gnossos", "EarlWolf" z Tylerem i "Sweaty Martians" z Mattem Martiansem. Jest więc na co czekać. Na koniec tego artykułu zapraszam Was do obejrzenia klipu do kawałka "Chum".

 

 
 
]]>
Simple One "Keep It Live" (Świeża Krew #28)https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-02,simple-one-keep-it-live-swieza-krew-28https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-02,simple-one-keep-it-live-swieza-krew-28November 2, 2012, 1:32 pmDaniel WardzińskiNiemicki rap jakoś nigdy nie zdołał zainteresować mnie sobą na tyle, żebym stał się jego entuzjastą. Warto pamiętać jednak, że w całej Europie i nie tylko powstaje również rap w macierzystym języku hip-hopu. Nie tylko Holendrzy czy Skandynawowie mają silną scenę anglojęzyczną, ale Niemcy również. Jednym z jej ważnych reprezentantów jest Simple One, pochodzący z dwustutysięcznego miasta w Saksonii - Halle. Tam założył swoją pierwszą ekipę - Pirate Squad i tam zaczął nagrywać rap w okolicach 1997 roku. Wielu z was pewnie w tym momencie powie "jaka to świeża krew?" i przyznam wam rację. Gość ma już swoje lata na karku, zrobił sporo projektów w róznym charakterze, ale kiedy zobaczyłem, że jego jego klip do "Keep It Live" ma ledwo ponad 20 tysięcy odsłon stwierdziłem, że warto przybliżyć go trochę również fanom w Polsce.Z Halle Simple One przeniósł się do Bawarii, gdzie zaczął pracować nie tylko jako raper, ale również, a może nawet przede wszystkim jako wokalista. Aktualnie jest jednym z dwóch głównych wokali Mira Mode Orchestra - zespołu składającego się z czternastu muzyków. Do tego Simple One produkuje, choć nie boi się też korzystać z pracy swoich kolegów takich jak Kick Back, Emjay czy Marco Kostler.Właśnie pochodzący z Halle Emjay wyprodukował debiut Simple One'a "Vice & Virtues", który ukazał się w listopadzie 2009 roku. Materiał dobrze ukazywał zakres talentu niemieckiego MC, a stylistyczny rozstrzał świetnie łączył się w jego osobie i dawał całościowy efekt na dobrym poziomie. Pod spodem natomiast mozecie znaleźć dwa teledyski, które również zasadniczo się od siebie różnią. "Keep It Live" to dowód na to, że w 2012 roku w Niemczech można zrobić dobry boom-bap i zobrazować go mocno streetowym i korzennym klipem. Z kolei "Somewhere" to rzecz bardziej liryczna, okraszona dobrym wokalem, delikatna, ale jednocześnie nie tracąca swojego rapowego elementu. Niemicki rap jakoś nigdy nie zdołał zainteresować mnie sobą na tyle, żebym stał się jego entuzjastą. Warto pamiętać jednak, że w całej Europie i nie tylko powstaje również rap w macierzystym języku hip-hopu. Nie tylko Holendrzy czy Skandynawowie mają silną scenę anglojęzyczną, ale Niemcy również. Jednym z jej ważnych reprezentantów jest Simple One, pochodzący z dwustutysięcznego miasta w Saksonii - Halle. Tam założył swoją pierwszą ekipę - Pirate Squad i tam zaczął nagrywać rap w okolicach 1997 roku. Wielu z was pewnie w tym momencie powie "jaka to świeża krew?" i przyznam wam rację. Gość ma już swoje lata na karku, zrobił sporo projektów w róznym charakterze, ale kiedy zobaczyłem, że jego jego klip do "Keep It Live" ma ledwo ponad 20 tysięcy odsłon stwierdziłem, że warto przybliżyć go trochę również fanom w Polsce.

Z Halle Simple One przeniósł się do Bawarii, gdzie zaczął pracować nie tylko jako raper, ale również, a może nawet przede wszystkim jako wokalista. Aktualnie jest jednym z dwóch głównych wokali Mira Mode Orchestra - zespołu składającego się z czternastu muzyków. Do tego Simple One produkuje, choć nie boi się też korzystać z pracy swoich kolegów takich jak Kick Back, Emjay czy Marco Kostler.

Właśnie pochodzący z Halle Emjay wyprodukował debiut Simple One'a "Vice & Virtues", który ukazał się w listopadzie 2009 roku. Materiał dobrze ukazywał zakres talentu niemieckiego MC, a stylistyczny rozstrzał świetnie łączył się w jego osobie i dawał całościowy efekt na dobrym poziomie. Pod spodem natomiast mozecie znaleźć dwa teledyski, które również zasadniczo się od siebie różnią. "Keep It Live" to dowód na to, że w 2012 roku w Niemczech można zrobić dobry boom-bap i zobrazować go mocno streetowym i korzennym klipem. Z kolei "Somewhere" to rzecz bardziej liryczna, okraszona dobrym wokalem, delikatna, ale jednocześnie nie tracąca swojego rapowego elementu.

 

]]>
Ka "Naturalny element z Brownsville" (Świeża Krew #27)https://popkiller.kingapp.pl/2012-07-18,ka-naturalny-element-z-brownsville-swieza-krew-27https://popkiller.kingapp.pl/2012-07-18,ka-naturalny-element-z-brownsville-swieza-krew-27July 18, 2012, 5:00 pmDaniel WardzińskiDzisiejszy odcinek "Świeżej Krwi" będzie trochę inny niż wcześniejsze. Przeważnie zajmowaliśmy się w cyklu raperami, których średnia wiekowa oscylowała w granicach poniżej 25 roku życia. Dziś mamy gościa, który jest sporo starszy, chociaż informacji o jego wieku raczej nie znajdziecie. Krew jest w nim jednak niezmiennie świeża, a ostatni zwrot w jego karierze, może sprawić, że z zapomnianego MC stanie się ponownie odkrytym.To chyba pierwszy przypadek na Popkillerze, że gość "Świeżej Krwi" pojawił się na jednej z płyt, które opisywaliśmy w Klasyku Na Weekend. Na "New York Reality Check 101" DJ'a Premiera znajdował się track ekipy Natural Elements do której należał Ka.Grupę w pierwotnym składzie współtworzyli z nim Charlemagne (możecie kojarzyć go chociaż z "Going Hard" Kweliego) L Swift, Mr. Voodoo, Howie Smalls i G-Blass. Natural Elements powstało w 1993 roku jako grupa solowych artystów, a dopiero później - po dołączeniu do składu A-Butta zamieniło się w zespół. Warto wspomnieć, że doczekał się on kontraktu i to nie z byle kim bo z Tommy Boy. Wytwórnia wydała kilka klasycznych singli, ale album, który miał ukazać się w 1999 roku ostatecznie ukazał się... 10 lat później pod tytułem "1999: 10th Anniversary". Oczywiście już poza Tommy Boy. W tym roku Ka zaczął regularnie przypominać o sobie jako solowy artysta publikując kolejne teledyski promujące jego nowy album zatytułowany "Grief Pedigree". Na swoim oficjalnym profilu napisał, że to muzyka dla tych, którzy tęsknią za nowojorską surowością początku lat 90., kiedy "ból i walka były dominującymi tematami". Tematy poruszane przez Ka również do lekkich nie należą (choć na szczęście nie wszystkie numery są takimi "ciężarówami" jak "Collage"). Klimat nagrań jest bardzo surowy, bity są wręcz ascetyczne i faktycznie nawiązują do dawnych, genialnych w swej prostocie rozwiązań. Co ciekawe autorem całości muzyki na "Grief Pedigree" jest... Ka. Sam też reżyseruje swoje specyficzne, fascynujące klipy. Być może chce być pewien, że to co od niego będzie wychodzi będzie stuprocentowo zgodne z tym co on chce pokazać? W każdym razie mamy do czynienia z człowiekiem renesansu i MC z krwi i kości.Ka łączy klimat Brownsville w stylu Smif-N-Wessun (szczególnie słychać to w mistrzowskim "Every..."), a czasem lubi dodać do tego trochę mistyki czego efektem są takie tracki jak "Chambers". Przez cały czas trwania tego materiału ma się wrażenie, że gość ma coś naprawdę ważnego do powiedzenia, a refleksje, które nasuwa słuchaczowi sprawiają, że zaczyna się go słuchać baczniej. Teksty bywają zagadkowe, ale praktycznie w każdym przypadku są naprawdę wyjątkowe, głębokie, bardzo przemyślane i pełne zaangażowania. Nawet z wywiadu, który również znajdziecie pod spodem (na samym końcu) bije bardzo wiarygodne poczucie misji. Nowojorczyk rapuje prosto, chłodno i bez dużej ekspresji, ale do starych i zawsze działających patentów dołącza treść wbijaną z każdym wersem do głowy, a w tej z kolei emocje aż kipią. Takiego rapu się już nie robi. Zresztą zobaczcie go rapującego, sprawdźcie reżyserowane przez niego teledyski i poczujcie ten dziwny, ale niesamowicie wciągający klimat. PS: Jeśli za poziom promocji uznawać ilość zrobionych klipów (co oczywiście byłoby błędne, ale powiedzmy...), to Ka jest chyba jednym z lepiej promowanych raperów. Wszystkie dostępne teledyski znajdziecie pod spodem, a trzeba wam wiedzieć, że z 11 numerów z "Grief Pedigree" 9 ma już klipy. Wielu fanów pewnie czeka na teledysk do numeru "Iron Age" w którym rapuje również Roc Marciano.

Dzisiejszy odcinek "Świeżej Krwi" będzie trochę inny niż wcześniejsze. Przeważnie zajmowaliśmy się w cyklu raperami, których średnia wiekowa oscylowała w granicach poniżej 25 roku życia. Dziś mamy gościa, który jest sporo starszy, chociaż informacji o jego wieku raczej nie znajdziecie. Krew jest w nim jednak niezmiennie świeża, a ostatni zwrot w jego karierze, może sprawić, że z zapomnianego MC stanie się ponownie odkrytym.

To chyba pierwszy przypadek na Popkillerze, że gość "Świeżej Krwi" pojawił się na jednej z płyt, które opisywaliśmy w Klasyku Na Weekend. Na "New York Reality Check 101" DJ'a Premiera znajdował się track ekipy Natural Elements do której należał Ka.

Grupę w pierwotnym składzie współtworzyli z nim Charlemagne (możecie kojarzyć go chociaż  z "Going Hard" Kweliego) L Swift, Mr. Voodoo, Howie Smalls i G-Blass. Natural Elements powstało w 1993 roku jako grupa solowych artystów, a dopiero później - po dołączeniu do składu A-Butta zamieniło się w zespół. Warto wspomnieć, że doczekał się on kontraktu i to nie z byle kim bo z Tommy Boy. Wytwórnia wydała kilka klasycznych singli, ale album, który miał ukazać się w 1999 roku ostatecznie ukazał się... 10 lat później pod tytułem "1999: 10th Anniversary". Oczywiście już poza Tommy Boy.

W tym roku Ka zaczął regularnie przypominać o sobie jako solowy artysta publikując kolejne teledyski promujące jego nowy album zatytułowany "Grief Pedigree". Na swoim oficjalnym profilu napisał, że to muzyka dla tych, którzy tęsknią za nowojorską surowością początku lat 90., kiedy "ból i walka były dominującymi tematami". Tematy poruszane przez Ka również do lekkich nie należą (choć na szczęście nie wszystkie numery są takimi "ciężarówami" jak "Collage"). Klimat nagrań jest bardzo surowy, bity są wręcz ascetyczne i faktycznie nawiązują do dawnych, genialnych w swej prostocie rozwiązań. Co ciekawe autorem całości muzyki na "Grief Pedigree" jest... Ka. Sam też reżyseruje swoje specyficzne, fascynujące klipy. Być może chce być pewien, że to co od niego będzie wychodzi będzie stuprocentowo zgodne z tym co on chce pokazać? W każdym razie mamy do czynienia z człowiekiem renesansu i MC z krwi i kości.

Ka łączy klimat Brownsville w stylu Smif-N-Wessun (szczególnie słychać to w mistrzowskim "Every..."), a czasem lubi dodać do tego trochę mistyki czego efektem są takie tracki jak "Chambers". Przez cały czas trwania tego materiału ma się wrażenie, że gość ma coś naprawdę ważnego do powiedzenia, a refleksje, które nasuwa słuchaczowi sprawiają, że zaczyna się go słuchać baczniej. Teksty bywają zagadkowe, ale praktycznie w każdym przypadku są naprawdę wyjątkowe, głębokie, bardzo przemyślane i pełne zaangażowania. Nawet z wywiadu, który również znajdziecie pod spodem (na samym końcu) bije bardzo wiarygodne poczucie misji. Nowojorczyk rapuje prosto, chłodno i bez dużej ekspresji, ale do starych i zawsze działających patentów dołącza treść wbijaną z każdym wersem do głowy, a w tej z kolei emocje aż kipią. Takiego rapu się już nie robi. Zresztą zobaczcie go rapującego, sprawdźcie reżyserowane przez niego teledyski i poczujcie ten dziwny, ale niesamowicie wciągający klimat.

PS: Jeśli za poziom promocji uznawać ilość zrobionych klipów (co oczywiście byłoby błędne, ale powiedzmy...), to Ka jest chyba jednym z lepiej promowanych raperów. Wszystkie dostępne teledyski znajdziecie pod spodem, a trzeba wam wiedzieć, że z 11 numerów z "Grief Pedigree" 9 ma już klipy. Wielu fanów pewnie czeka na teledysk do numeru "Iron Age" w którym rapuje również Roc Marciano.

 

]]>
Tito Lopez "Weteran w ciele rookiego" (Świeża Krew #25)https://popkiller.kingapp.pl/2012-05-15,tito-lopez-weteran-w-ciele-rookiego-swieza-krew-25https://popkiller.kingapp.pl/2012-05-15,tito-lopez-weteran-w-ciele-rookiego-swieza-krew-25May 15, 2012, 5:00 pmDaniel WardzińskiPrzypuszczam, że jeśli ktoś z was kojarzy ksywę Tito Lopeza, to znaczy, że ma dostęp do amerykańskiego MTV albo BET. Po podpisaniu kontraktu z należącym do grupy EMI majorsem - Capitol Records, wypuścił klip do kawałka "Mama Proud", który zyskał całkiem przyzwoitą rotację. Nie ma co się dziwić, bo jego zwrotki to coś obok czego ciężko przejść obojętnie. Podobnego zdania był m.in. Dr. Dre, który już wielokrotnie zapraszał go na sesje nagraniowe, a z jego wypowiedzi dało się odczytać, że nie traktuje Tito jako swojego ucznia, a bardziej równego sobie partnera.Ten pochodzący z Gulfport w stanie Missisipi 24-latek nie tylko w tekstach, ale też w wypowiedziach prasowych potwierdza, że oprócz wielkiego i niezaprzeczalnego talentu, ma też wszystkie inne komponenty niezbędne do zostania gwiazdą - cierpliwość, pracowitość, rozsądek i głęboką wiarę w siebie samego. I głód mikrofonu, który sprawia, że walcząc o waszą uwagę brzmi jakby walczył o życie, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że ta walka będzie oceniana pod kątem stylu. W mojej opinii jako raper, jest niesamowity.Aktualnie Tito w regularnych odstępach czasu prezentuje kolejne spontaniczne numery na kradzionych bitach, w ramach serii Venting Session (1, 2, 3, 4, 5). Spokojnie i powoli buduje swój "buzz" - jak mówi "jeśli coś długo się buduje, to potrzeba też więcej czasu, żeby to zniszczyć". Po podpisaniu kontraktu z mainstreamową wytwórnią (w Capitolu wydaje np. Katy Perry) powiedział, że dla niego "pop" oznacza popularny i, że on chce być popularny. Najpopularniejszy. Zapytany o swoich idoli przytacza Michaela Jordana, a kiedy dziennikarz Slamu zaczął brnąć w koszykarską zajawkę rapera i zapytał jaki moment uznaje za najważniejszy w karierze MJ'a odpowiedział, że siedem pierwszych lat w NBA. Dodajmy, że był to okres w którym Michael nie zdobył mistrzostwa... Sam żartuje, że kiedy poznawał swojego managera i puszczał mu swoje kawałki ten powiedział "twoje refreny są ok, ale te zwrotki...". Coś w tym jest. Gość pisze jak natchniony, a rapuje jak wariat.Skąd on w ogóle się wziął? Z ciężkiej pracy. W necie można znaleźć bardzo wiele jego starych mixtape'ów i poobserwować w jakim tempie robił progres. Doprowadziło go to do momentu, w którym stoi na progu swojej "walki o mistrzostwo". Z jakim skutkiem, okaże się niebawem. Możliwości są wielkie. Ludziom, którzy mówią "ten i ten zrobili większe zamieszanie wokół swojego singla" odpowiada tylko "poczekaj". Ja czekam z niecierpliwością. Pod spodem mała próbka tego co ten gość potrafi zrobić z językiem angielskim.

Przypuszczam, że jeśli ktoś z was kojarzy ksywę Tito Lopeza, to znaczy, że ma dostęp do amerykańskiego MTV albo BET. Po podpisaniu kontraktu z należącym do grupy EMI majorsem - Capitol Records, wypuścił klip do kawałka "Mama Proud", który zyskał całkiem przyzwoitą rotację. Nie ma co się dziwić, bo jego zwrotki to coś obok czego ciężko przejść obojętnie. Podobnego zdania był m.in. Dr. Dre, który już wielokrotnie zapraszał go na sesje nagraniowe, a z jego wypowiedzi dało się odczytać, że nie traktuje Tito jako swojego ucznia, a bardziej równego sobie partnera.

Ten pochodzący z Gulfport w stanie Missisipi 24-latek nie tylko w tekstach, ale też w wypowiedziach prasowych potwierdza, że oprócz wielkiego i niezaprzeczalnego talentu, ma też wszystkie inne komponenty niezbędne do zostania gwiazdą - cierpliwość, pracowitość, rozsądek i głęboką wiarę w siebie samego. I głód mikrofonu, który sprawia, że walcząc o waszą uwagę brzmi jakby walczył o życie, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że ta walka będzie oceniana pod kątem stylu. W mojej opinii jako raper, jest niesamowity.

Aktualnie Tito w regularnych odstępach czasu prezentuje kolejne spontaniczne numery na kradzionych bitach, w ramach serii Venting Session (1, 2, 3, 4, 5). Spokojnie i powoli buduje swój "buzz" - jak mówi "jeśli coś długo się buduje, to potrzeba też więcej czasu, żeby to zniszczyć". Po podpisaniu kontraktu z mainstreamową wytwórnią (w Capitolu wydaje np. Katy Perry) powiedział, że dla niego "pop" oznacza popularny i, że on chce być popularny. Najpopularniejszy. Zapytany o swoich idoli przytacza Michaela Jordana, a kiedy dziennikarz Slamu zaczął brnąć w koszykarską zajawkę rapera i zapytał jaki moment uznaje za najważniejszy w karierze MJ'a odpowiedział, że siedem pierwszych lat w NBA. Dodajmy, że był to okres w którym Michael nie zdobył mistrzostwa... Sam żartuje, że kiedy poznawał swojego managera i puszczał mu swoje kawałki ten powiedział "twoje refreny są ok, ale te zwrotki...". Coś w tym jest. Gość pisze jak natchniony, a rapuje jak wariat.

Skąd on w ogóle się wziął? Z ciężkiej pracy. W necie można znaleźć bardzo wiele jego starych mixtape'ów i poobserwować w jakim tempie robił progres. Doprowadziło go to do momentu, w którym stoi na progu swojej "walki o mistrzostwo". Z jakim skutkiem, okaże się niebawem. Możliwości są wielkie. Ludziom, którzy mówią "ten i ten zrobili większe zamieszanie wokół swojego singla" odpowiada tylko "poczekaj". Ja czekam z niecierpliwością. Pod spodem mała próbka tego co ten gość potrafi zrobić z językiem angielskim.

 

]]>
Dizzy Wright "Haj-lajf z Vegas" (Świeża Krew #26) https://popkiller.kingapp.pl/2012-07-01,dizzy-wright-haj-lajf-z-vegas-swieza-krew-26https://popkiller.kingapp.pl/2012-07-01,dizzy-wright-haj-lajf-z-vegas-swieza-krew-26July 1, 2012, 2:00 pmWojciech GraczykWielu z Was pewnie ciekawi, kim jest ten typ, który jest łudząco podobny do Wiz Khalify. Uprzedzając jakiekolwiek pytania - Nie on nie jest w żaden sposób spokrewniony z twórcą "Black and Yellow". Pan na zdjęciu obok to Dizzy Wright i reprezentuje Las Vegas.Dizzy zaczął swoją przygodę z rapem w wieku, uwaga, 8 lat! Założył wtedy, wraz ze swoim bratem i matką, grupę DaFuture. Poza przynależnością do grupy, matka młodego Wrighta, wprowadzała syna w świat przemysłu muzycznego. W wieku 17 lat Dizzy stwierdził,że muzyka jest tym co będzie w życiu robił. Jeszcze jako Dizzy D Flashy wygrał dwa konkursy "Wild Out Wednesdays" i "Rip the Mic". Nagrał też kilka mixtape'ów. W listopadzie podpisał kontrakt z Funk Volume, a przyczyniło się do tego zwycięstwo w "Rip the Mic". 20 kwietnia wydał swój debiut, w formie cyfrowej, "SmokeOut Conversations", o którym również napiszę. Poza podobieństwem wizualnym do Wiza (co możecie sprawdzić dołączonej fotce) jest jeszcze podobieństwo muzycznie. Na swoim debiucie, Dizzy rapuje pod bity, które w swojej budowie, kojarzą się z twórczością rapera z Pittsburga, szczególnie z tą z "Kush and Orange Juice". Idealne tło do palenia zielonej rośliny, o której sporo na płycie Wrighta. Stawiam go jednak wyżej niż Wiza. Dlaczego? A no dlatego, że raper z Las Vegas potrafi ująć swoim tekstem, a zakres tematów ma szeroki. Na tym skończę, a Was zostawię z najbardziej znanym mixtape'em pana Wrighta, czyli "Soul Searchin (the Next Level)". Nie jest to może odjazd w stylu Wiza Khalify, ale również polecam. Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com Wielu z Was pewnie ciekawi, kim jest ten typ, który jest łudząco podobny do Wiz Khalify.

Uprzedzając jakiekolwiek pytania - Nie on nie jest w żaden sposób spokrewniony z twórcą "Black and Yellow". Pan na zdjęciu obok to Dizzy Wright i reprezentuje Las Vegas.
Dizzy zaczął swoją przygodę z rapem w wieku, uwaga, 8 lat! Założył wtedy, wraz ze swoim bratem i matką, grupę DaFuture. Poza przynależnością do grupy, matka młodego Wrighta, wprowadzała syna w świat przemysłu muzycznego.

W wieku 17 lat Dizzy stwierdził,że muzyka jest tym co będzie w życiu robił. Jeszcze jako Dizzy D Flashy wygrał dwa konkursy "Wild Out Wednesdays" i "Rip the Mic". Nagrał też kilka mixtape'ów. W listopadzie podpisał kontrakt z Funk Volume, a przyczyniło się do tego zwycięstwo w "Rip the Mic". 20 kwietnia wydał swój debiut, w formie cyfrowej, "SmokeOut Conversations", o którym również napiszę.

Poza podobieństwem wizualnym do Wiza (co możecie sprawdzić dołączonej fotce) jest jeszcze podobieństwo muzycznie. Na swoim debiucie, Dizzy rapuje pod bity, które w swojej budowie, kojarzą się z twórczością rapera z Pittsburga, szczególnie z tą z "Kush and Orange Juice". Idealne tło do palenia zielonej rośliny, o której sporo na płycie Wrighta. Stawiam go jednak wyżej niż Wiza. Dlaczego? A no dlatego, że raper z Las Vegas potrafi ująć swoim tekstem, a zakres tematów ma szeroki.

Na tym skończę, a Was zostawię z najbardziej znanym mixtape'em pana Wrighta, czyli "Soul Searchin (the Next Level)". Nie jest to może odjazd w stylu Wiza Khalify, ale również polecam.


Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com
]]>
Jon Connor "People's Rapper" (Świeża Krew #24)https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-11,jon-connor-peoples-rapper-swieza-krew-24https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-11,jon-connor-peoples-rapper-swieza-krew-24April 11, 2012, 2:00 pmDaniel WardzińskiHip-hop z Michigan większości fanów kojarzy się z Detroit. Nie można jednak zapominać również o Flint, z którego pochodził MC Breed, wybitny mikrofonowy wyjadacz, który w 2008 roku odszedł z tej ziemi pozostawiając swoje miasto bez równie klasowego reprezentanta. Jak się okazuje nie na długo. W ostatnich miesiącach coraz częściej w rapowych mediach przewija się ksywa Jona Connora, który swoimi skillsami przekonuje do siebie nie tylko słuchaczy, ale również... raperów.Connora zachwalali m.in. Nas, Scarface, The Game czy Asher Roth. Niedawno raper wylądował też w legendarnej rubryce Source'a - Unsigned Hype. Jeszcze w tym tygodniu otrzymamy nowy album reprezentanta Flint!Jon Connor nie jest zresztą tylko MC, ale również producentem i w obu profesjach wykazuje się wyjątkowymi umiejętnościami. "People's Rapper" czyli kolejna produkcja 25-latka ukaże się już w nadchodzący piątek. Póki co plotki o kontrakcie w Def Jam, który miał załatwić mu Nasir Jones przycichły, ale "buzz" wokół jego postaci rośnie. Niedawno w remixie jego kawałka pojawili się Saigon i Cosequence, Jon w wywiadach pogadywał o potencjalnej współpracy z samym Nasem...Dotychczasowe mixtape'y (m.in. "Blue Album" na bitach z "Blueprintu" Jaya-Z, czy zbierające propsy "Season 1" i "Season 2") przyniosły dziesiątki numerów, które powinny pokazać wam z jak dużym talentem mamy do czynienia. Pod spodem mały wybór teledysków, które w mojej opinii dobrze reprezentują muzykę Jona Freemana. Hip-hop z Michigan większości fanów kojarzy się z Detroit. Nie można jednak zapominać również o Flint, z którego pochodził MC Breed, wybitny mikrofonowy wyjadacz, który w 2008 roku odszedł z tej ziemi pozostawiając swoje miasto bez równie klasowego reprezentanta. Jak się okazuje nie na długo. W ostatnich miesiącach coraz częściej w rapowych mediach przewija się ksywa Jona Connora, który swoimi skillsami przekonuje do siebie nie tylko słuchaczy, ale również... raperów.

Connora zachwalali m.in. Nas, Scarface, The Game czy Asher Roth. Niedawno raper wylądował też w legendarnej rubryce Source'a - Unsigned Hype. Jeszcze w tym tygodniu otrzymamy nowy album reprezentanta Flint!

Jon Connor nie jest zresztą tylko MC, ale również producentem i w obu profesjach wykazuje się wyjątkowymi umiejętnościami. "People's Rapper" czyli kolejna produkcja 25-latka ukaże się już w nadchodzący piątek. Póki co plotki o kontrakcie w Def Jam, który miał załatwić mu Nasir Jones przycichły, ale "buzz" wokół jego postaci rośnie. Niedawno w remixie jego kawałka pojawili się Saigon i Cosequence, Jon w wywiadach pogadywał o potencjalnej współpracy z samym Nasem...

Dotychczasowe mixtape'y (m.in. "Blue Album" na bitach z "Blueprintu" Jaya-Z, czy zbierające propsy "Season 1" i "Season 2") przyniosły dziesiątki numerów, które powinny pokazać wam z jak dużym talentem mamy do czynienia. Pod spodem mały wybór teledysków, które w mojej opinii dobrze reprezentują muzykę Jona Freemana.

 

]]>
Yonas "Wbrew sceptykom" (Świeża Krew #23)https://popkiller.kingapp.pl/2011-12-19,yonas-wbrew-sceptykom-swieza-krew-23https://popkiller.kingapp.pl/2011-12-19,yonas-wbrew-sceptykom-swieza-krew-23December 19, 2011, 3:00 pmJędrzejW zeszłym roku poznałem wielu raperów, których muzyka wcześniej była dla mnie anonimowa. O części z nich słyszałem od innych, na część z nich natknąłem się przypadkiem. Do tej drugiej grupy zalicza się Yonas, którego numer "It couldn't be done" napatoczył mi się któregoś dnia na youtube...Przyszedł na świat jako dziecko obywatelki Ugandy i Etiopczyka. To sprawiło, że od urodzenia Yonas wystawiony był na dźwięki afrykańskich instrumentów, a w wieku 5 lat nauczył się grać na skrzypcach. Niewiele lat później umiejętność ta przydała mu się na scenie, gdy swoją grą wspomagał takich artystów jak Wyclef Jean czy Madonna!Myli się jednak ten, kto myśli, że od skrzypiec do rapu przeszedł płynnie i naturalnie. Zanim do tego doszło, przez dwa lata uczestniczył w prestiżowym programie w jeszcze bardziej prestiżowej Juilliard School. Naukę kontynuował w The Beacon High School, gdzie po drobnych przejściach zdał egzamin GED (odpowiednik polskiej matury). Podczas nauki w tej szkole średniej złapał zajawkę na sport (grał w baseball i koszykówkę), która jednak została szybko zastąpiona przez hip-hop. Na szczęście!Dzięki temu mógł nagrywać na Brooklynie swoje numery z EPki "The new golden era" (2008), która od razu przyniosła mu pierwsze wyróżnienia. Za otwierający album numer "Banga" dostał nagrodę Billboard Songwriting Award for Best Hip Hop /Rap Song oraz nominację do Independent Music Awards for Best Rap/Hip Hop Album of the Year. Słabo? A powiem tylko, że to był pierwszy wypuszczony dalej materiał Yonasa. Cztery numery, które słyszałem są dowodem na to, że już wtedy ten MC był wszechstronny i potrafił nagrać zarówno energetyczny numer taki jak wspomniane "Banga"; przypominający trochę kawałki ze starych musicali "Satisfied"; ciężki "Outside the box (click, clack)"; czy też pozytywny i słoneczny "If the world was mine".Od tamtej pory Yonas postanowił samodzielnie i stopniowo zwiększać świadomość innych o swoim istnieniu. Używając portali społecznościowych takich jak facebook czy youtube powoli, lecz systematycznie zwiększał swój fanbase, do którego od 2010 roku zaliczam się i ja. To właśnie wtedy dane mi było usłyszeć kawałek "It couldn't be done", z którego pochodzi poniższy cytat:"They say it couldn't be done / so I'm a ride on 'em, I'm too fly for 'em, I'm too high for 'em / it's my life and dreams and I will die for 'em"Te słowa idealnie oddają nastawienie Yonasa do tworzonej przez siebie muzyki. Nowojorczyk nie ogląda się na osoby, które mówią mu, że nie poradzi sobie w muzyce. Zamiast tracić czas i energię na takie osądy i ludzi je wypowiadające, on wchodzi do studia i nagrywa kolejne numery, z których większość można darmowo pobrać z jego strony internetowej. Właśnie na tą stronę udałem się po usłyszeniu wspomnianego numeru. Ściągnąłem wszystkie numery jakie tam były, a pod ich odsłuchaniu mój podziw jedynie wzrastał. Wprost proporcjonalnie do zdziwienia spowodowanego znikomą znajomością jego muzyki przez słuchaczy rapu.Następnym strzałem od Yonasa byl mixtape "I am us", który również jest do pobrania na stronie rapera. I ten materiał sprawił, że gwiazda Yonasa świeci jeszcze jaśniej, a numery takie jak braggowe "Save the game" pokazują ambicje młodego MC:"I was always told that I can be what I desire / I want to be the reason why these rappers will retire."To tylko jeden z wersów tego numeru. I szczerze mówiąc myślę, że Yonas ma wielkie szanse stać się powodem przejścia na emeryturę wielu wypalonych MC. Już teraz jest świetnym tekściarzem, który celnie punktuje otaczające go społeczeństwo oraz niesie pozytywny przekaz, którego głównym ogniwem jest wiara w siebie. Jego rap jest trueschoolowy, choć nie pozbawiony pazura i energii, które niosą ze sobą bardzo dobrze dobierane bity.O tym, że Yonas jest doceniany przez innych raperów świadczy fakt, że występował już na scenie przed takimi MCs jak: M.O.P., Big Daddy Kane, Pharoahe Monch, Curren$y, Black Milk czy Big K.R.I.T.. Docenienie przez przedstawicieli tego samego nurtu muzycznego to dla CAUSE'a (inna ksywka Yonasa) za mało o czym przekonuje fakt iż był on jedynym raperem, który dostał się do finału organizowanego w swoim rodzinnym mieście New Music Seminar (NMS) "Artist on the Verge Party", mającego na celu wyszukiwanie artystów, którzy mają potencjał do zrobienia poważnej kariery.W tym roku ukazał się kolejny materiał Yonasa. Album zatytułowany "The proven theory", zawiera kilka wcześniej udostępnionych za darmo numerów takich, jak "I could", do którego nagrany został teledysk i który śmiało można nazwać mianem "It couldn't be done 2". Ten materiał jeszcze bardziej rozjaśnia postać Nowojorczyka, który znów pokazał jak wszechstronnym jest raperem. Na "The proven theory" znajdziemy numery nagrane zarówno pod bity klasyczne, elektroniczne czy też bager. Technicznie nawijka Yonasa przedstawia się bardzo dobrze, raper potrafi zabawić się tempem nawijki czy też swoim głosem. Radzi sobie również w śpiewanych refrenach, co czyni go jeszcze bardziej uniwersalnym. A bycie artystą uniwersalnym jest jego celem, o czym mówi w ten sposób:"I want people from all different walks of life to relate to my music and that's the only thing I'm concerned about-being a universal artist."Dajcie mu szansę, a na pewno się nie zawiedziecie. To jest świeże, a jednocześnie zakorzenione w starych, dobrych czasach nowojorskiego rapu. Pod spodem macie do sprawdzenia dotychczasowe teledyski Yonasa oraz video które ma znaleźć się na planowanym dokumencie.Autor prowadzi bloga poświęconego radomskiemu rapowi - www.radomskirap.blogspot.comW zeszłym roku poznałem wielu raperów, których muzyka wcześniej była dla mnie anonimowa. O części z nich słyszałem od innych, na część z nich natknąłem się przypadkiem. Do tej drugiej grupy zalicza się Yonas, którego numer "It couldn't be done" napatoczył mi się któregoś dnia na youtube...

Przyszedł na świat jako dziecko obywatelki Ugandy i Etiopczyka. To sprawiło, że od urodzenia Yonas wystawiony był na dźwięki afrykańskich instrumentów, a w wieku 5 lat nauczył się grać na skrzypcach. Niewiele lat później umiejętność ta przydała mu się na scenie, gdy swoją grą wspomagał takich artystów jak Wyclef Jean czy Madonna!

Myli się jednak ten, kto myśli, że od skrzypiec do rapu przeszedł płynnie i naturalnie. Zanim do tego doszło, przez dwa lata uczestniczył w prestiżowym programie w jeszcze bardziej prestiżowej Juilliard School. Naukę kontynuował w The Beacon High School, gdzie po drobnych przejściach zdał egzamin GED (odpowiednik polskiej matury). Podczas nauki w tej szkole średniej złapał zajawkę na sport (grał w baseball i koszykówkę), która jednak została szybko zastąpiona przez hip-hop. Na szczęście!

Dzięki temu mógł nagrywać na Brooklynie swoje numery z EPki "The new golden era" (2008), która od razu przyniosła mu pierwsze wyróżnienia. Za otwierający album numer "Banga" dostał nagrodę Billboard Songwriting Award for Best Hip Hop /Rap Song oraz nominację do Independent Music Awards for Best Rap/Hip Hop Album of the Year. Słabo? A powiem tylko, że to był pierwszy wypuszczony dalej materiał Yonasa. Cztery numery, które słyszałem są dowodem na to, że już wtedy ten MC był wszechstronny i potrafił nagrać zarówno energetyczny numer taki jak wspomniane "Banga"; przypominający trochę kawałki ze starych musicali "Satisfied"; ciężki "Outside the box (click, clack)"; czy też pozytywny i słoneczny "If the world was mine".
Od tamtej pory Yonas postanowił samodzielnie i stopniowo zwiększać świadomość innych o swoim istnieniu. Używając portali społecznościowych takich jak facebook czy youtube powoli, lecz systematycznie zwiększał swój fanbase, do którego od 2010 roku zaliczam się i ja. To właśnie wtedy dane mi było usłyszeć kawałek "It couldn't be done", z którego pochodzi poniższy cytat:

"They say it couldn't be done / so I'm a ride on 'em, I'm too fly for 'em, I'm too high for 'em / it's my life and dreams and I will die for 'em"

Te słowa idealnie oddają nastawienie Yonasa do tworzonej przez siebie muzyki. Nowojorczyk nie ogląda się na osoby, które mówią mu, że nie poradzi sobie w muzyce. Zamiast tracić czas i energię na takie osądy i ludzi je wypowiadające, on wchodzi do studia i nagrywa kolejne numery, z których większość można darmowo pobrać z jego strony internetowej. Właśnie na tą stronę udałem się po usłyszeniu wspomnianego numeru. Ściągnąłem wszystkie numery jakie tam były, a pod ich odsłuchaniu mój podziw jedynie wzrastał. Wprost proporcjonalnie do zdziwienia spowodowanego znikomą znajomością jego muzyki przez słuchaczy rapu.

Następnym strzałem od Yonasa byl mixtape "I am us", który również jest do pobrania na stronie rapera. I ten materiał sprawił, że gwiazda Yonasa świeci jeszcze jaśniej, a numery takie jak braggowe "Save the game" pokazują ambicje młodego MC:

"I was always told that I can be what I desire / I want to be the reason why these rappers will retire."

To tylko jeden z wersów tego numeru. I szczerze mówiąc myślę, że Yonas ma wielkie szanse stać się powodem przejścia na emeryturę wielu wypalonych MC. Już teraz jest świetnym tekściarzem, który celnie punktuje otaczające go społeczeństwo oraz niesie pozytywny przekaz, którego głównym ogniwem jest wiara w siebie. Jego rap jest trueschoolowy, choć nie pozbawiony pazura i energii, które niosą ze sobą bardzo dobrze dobierane bity.
O tym, że Yonas jest doceniany przez innych raperów świadczy fakt, że występował już na scenie przed takimi MCs jak: M.O.P., Big Daddy Kane, Pharoahe Monch, Curren$y, Black Milk czy Big K.R.I.T.. Docenienie przez przedstawicieli tego samego nurtu muzycznego to dla CAUSE'a (inna ksywka Yonasa) za mało o czym przekonuje fakt iż był on jedynym raperem, który dostał się do finału organizowanego w swoim rodzinnym mieście New Music Seminar (NMS) "Artist on the Verge Party", mającego na celu wyszukiwanie artystów, którzy mają potencjał do zrobienia poważnej kariery.

W tym roku ukazał się kolejny materiał Yonasa. Album zatytułowany "The proven theory", zawiera kilka wcześniej udostępnionych za darmo numerów takich, jak "I could", do którego nagrany został teledysk i który śmiało można nazwać mianem "It couldn't be done 2". Ten materiał jeszcze bardziej rozjaśnia postać Nowojorczyka, który znów pokazał jak wszechstronnym jest raperem. Na "The proven theory" znajdziemy numery nagrane zarówno pod bity klasyczne, elektroniczne czy też bager. Technicznie nawijka Yonasa przedstawia się bardzo dobrze, raper potrafi zabawić się tempem nawijki czy też swoim głosem. Radzi sobie również w śpiewanych refrenach, co czyni go jeszcze bardziej uniwersalnym. A bycie artystą uniwersalnym jest jego celem, o czym mówi w ten sposób:

"I want people from all different walks of life to relate to my music and that's the only thing I'm concerned about-being a universal artist."

Dajcie mu szansę, a na pewno się nie zawiedziecie. To jest świeże, a jednocześnie zakorzenione w starych, dobrych czasach nowojorskiego rapu. Pod spodem macie do sprawdzenia dotychczasowe teledyski Yonasa oraz video które ma znaleźć się na planowanym dokumencie.

Autor prowadzi bloga poświęconego radomskiemu rapowi - www.radomskirap.blogspot.com





]]>
Co$$ "Najbardziej niedoceniony raper w L.A.?" (Świeża Krew #22)https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-29,co-najbardziej-niedoceniony-raper-w-la-swieza-krew-22https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-29,co-najbardziej-niedoceniony-raper-w-la-swieza-krew-22October 29, 2011, 1:00 pmMarcin NataliKojarzycie może twórczość Blu, Exile'a lub Fashawna? Jeśli tak, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ksywa Co$$ już Wam się obiła o uszy. Mogliście go bowiem usłyszeć m.in. na debiutanckim LP Fashawna "Boy Meets World" (w kawałku "Sunny CA") lub też na płycie producenckiej Exile'a "Dirty Science" z 2006 roku w dwóch numerach. A także wielu wspólnych nagraniach z Blu. Jeśli natomiast nie macie zielonego pojęcia, kim jest Co$$, nie martwcie się, już spieszę z pomocą.Troy "Co$$" Johnson to pochodzący z Los Angeles MC, umiejętnie balansujący między ulicznym i ambitnym, poetyckim rapem. Wnikliwy obserwator otoczenia, wychowany wśród gangów i przemocy kalifornijskich ulic, a zarazem chłopak, który szczęśliwie nie uległ tej presji i nigdy do gangu nie wstąpił. Liczne doświadczenia pozwoliły mu jednak tworzyć muzykę, która oferuje pełną, zrównoważoną perspektywę życia w owianym złą sławą Mieście Aniołów.Świetnym przykładem, definiującym styl Co$$a jest jego pierwszy singiel z tegorocznej płyty "Before I Awoke" pt. "Spaceman". Czyli oryginalne i świeże połączenie jazzowego pianinka z klasycznymi G-funkowymi piszczałkami na refrenie - ciekawy pomysł, zaskakująco dobry efekt. Do tego jak zawsze życiowe i treściwe wersy, pełne gry słownej, położone na bit charakterystycznym flow. Dumnie reprezentujący swoje osiedle Leimert Park Co$$ (wcześniej Ca$hus King) to raper, który równie dobrze odnajduje się na zbasowanych, mocno bujających, westcoastowych bitach ("In The Wind"), co na podkładach futurystycznych, elektronicznych ("So Simple"), czy spokojnych, soulowych ("Time Is Now") lub jazzujących ("Pot Ash"). Właśnie ta różnorodność i umiejętność poradzenia sobie z każdego rodzaju bitem sprawia, że Co$$ to raper, jakich obecnie na Zachodnim Wybrzeżu mało. Nawet gdy nawija na eastcoastowych bitach, to cały czas czuć w nim ten pierwiastek prawdziwego westcoastowca.Jeśli chodzi o teksty, to w dużej części Co$$ mówi o otaczającej go rzeczywistości, opowiada uliczne historie, a także zawiera dużo refleksji, treści osobistych. Jednym z bardziej przejmujących utworów jego dorobku jest numer "Save Them" z mixtape'u "The Future's Past". Raper wspomina w nim znajomych, których stracił w wyniku bezsensownej, ulicznej przemocy i wojny gangów. Przedstawia też dramat tej sytuacji - choć próbował na różne sposoby, nie zdołał ich ocalić. Warto zwrócić uwagę też na drugi singiel z "Before I Awoke" - "Pot Ash" (Exile na bicie). Jest to utwór bardzo osobisty, w którym MC opowiada o swoim zmarłym ojcu i o tym, jak ciężko było mu dorastać bez niego. Troy stracił ojca w wieku 15 lat i to wydarzenie w dużym stopniu wpłynęło na jego późniejszą twórczość i kształtującą się osobowość. Jak sam mówi w "Pot Ash", od tego momentu więcej się smuci, niż uśmiecha. Oczywiście nie wszystkie numery ma Co$$ takie poważne, umie też stworzyć track beztroski, wyluzowany ("Out There", "So High") lub po prostu klasyczny banger ("Burn It Down", "Bangin"). Oprócz tegorocznego, wydanego nakładem Tres Records, pełnoprawnego debiutu "Before I Awoke", Co$$ ma na koncie jeszcze 4 mixtape'y/darmowe albumy. W 2009r. ukazało się "Tomorrow's Yesterday", a w 2010 wspólne LP z producentem o ksywie Numonics, zatytułowane "Revelations". Gościnnie na "Revelations" pojawili się m.in. Reks, Naledge i Freddie Gibbs. W 2011 wypuścił jeszcze 2 mixtape'y pełne oryginalnych kawałków - "The Future's Past" w marcu i "Sleepwalking" pod koniec maja. "Before I Awoke", na którym usłyszeć możemy gościnnie m.in. Aloe Blacca, Blu, Sene, a także bity m.in. od Exile'a, ujrzało światło dzienne 21 czerwca.Słowem podsumowania, Co$$ to bardzo zdolny MC, mający dużo do powiedzenia i robiący to w sposób szczery, oryginalny i ciekawy. Artysta mocno zakorzeniony w klasyce westcoastu, czerpiący z niej najlepsze elementy i łączący je z jazzem, soulem oraz brzmieniami futurystycznymi, kosmicznymi. To inteligentny chłopak, który pomimo wielu trudnych doświadczeń cały czas twardo stąpa po ziemi, pamiętając, skąd pochodzi, ale też wiedząc, dokąd zmierza. A także kolejna warta uwagi twarz Nowego West Coastu i nadzieja na przyszłość tamtejszej sceny. W końcu nie bez powodu Los Angeles Times nazwało go najbardziej niedocenionym raperem w L.A..Fanpage Co$$a na facebooku Jeśli chcecie kupić Before I Awoke w wersji fizycznej (CD lub LP), to możecie to zrobić na stronie ebay w sklepie wytwórni Tres Records (za CD / LP z przesyłką wyjdzie 60zł - są w takiej samej cenie). Pozostałe 4 mixtape'y Co$$a ściągniecie za darmo z jego oficjalnej strony, lub bezpośrednio pod spodem (linki). Również pod spodem, na samym końcu znajdziecie konkretny, dwuczęściowy wywiad z artystą."Sleepwalking" (2011) ; odsłuch"The Future's Past" (2011) ; odsłuch Coss & Numonics "Revelations" (2010) ; odsłuch"Tomorrow's Yesterday" (2009) ; odsłuch<a href="https://tresrecords.bandcamp.com/track/save-them-prod-m-stacks">Save Them (Prod. M. Stacks) by Co$$</a> <a href="https://tresrecords.bandcamp.com/track/out-there-prod-god-lee-barnes">Out There (Prod. God Lee Barnes) by Co$$</a&amp

Kojarzycie może twórczość Blu, Exile'a lub Fashawna? Jeśli tak, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ksywa Co$$ już Wam się obiła o uszy. Mogliście go bowiem usłyszeć m.in. na debiutanckim LP Fashawna "Boy Meets World" (w kawałku "Sunny CA") lub też na płycie producenckiej Exile'a "Dirty Science" z 2006 roku w dwóch numerach. A także wielu wspólnych nagraniach z Blu. Jeśli natomiast nie macie zielonego pojęcia, kim jest Co$$, nie martwcie się, już spieszę z pomocą.

Troy "Co$$" Johnson to pochodzący z Los Angeles MC, umiejętnie balansujący między ulicznym i ambitnym, poetyckim rapem. Wnikliwy obserwator otoczenia, wychowany wśród gangów i przemocy kalifornijskich ulic, a zarazem chłopak, który szczęśliwie nie uległ tej presji i nigdy do gangu nie wstąpił. Liczne doświadczenia pozwoliły mu jednak tworzyć muzykę, która oferuje pełną, zrównoważoną perspektywę życia w owianym złą sławą Mieście Aniołów.
Świetnym przykładem, definiującym styl Co$$a jest jego pierwszy singiel z tegorocznej płyty "Before I Awoke" pt. "Spaceman". Czyli oryginalne i świeże połączenie jazzowego pianinka z klasycznymi G-funkowymi piszczałkami na refrenie - ciekawy pomysł, zaskakująco dobry efekt. Do tego jak zawsze życiowe i treściwe wersy, pełne gry słownej, położone na bit charakterystycznym flow.



Dumnie reprezentujący swoje osiedle Leimert Park Co$$ (wcześniej Ca$hus King) to raper, który równie dobrze odnajduje się na zbasowanych, mocno bujających, westcoastowych bitach ("In The Wind"), co na podkładach futurystycznych, elektronicznych ("So Simple"), czy spokojnych, soulowych ("Time Is Now") lub jazzujących ("Pot Ash"). Właśnie ta różnorodność i umiejętność poradzenia sobie z każdego rodzaju bitem sprawia, że Co$$ to raper, jakich obecnie na Zachodnim Wybrzeżu mało. Nawet gdy nawija na eastcoastowych bitach, to cały czas czuć w nim ten pierwiastek prawdziwego westcoastowca.

Jeśli chodzi o teksty, to w dużej części Co$$ mówi o otaczającej go rzeczywistości, opowiada uliczne historie, a także zawiera dużo refleksji, treści osobistych. Jednym z bardziej przejmujących utworów jego dorobku jest numer "Save Them" z mixtape'u "The Future's Past". Raper wspomina w nim znajomych, których stracił w wyniku bezsensownej, ulicznej przemocy i wojny gangów. Przedstawia też dramat tej sytuacji - choć próbował na różne sposoby, nie zdołał ich ocalić. Warto zwrócić uwagę też na drugi singiel z "Before I Awoke" - "Pot Ash" (Exile na bicie). Jest to utwór bardzo osobisty, w którym MC opowiada o swoim zmarłym ojcu i o tym, jak ciężko było mu dorastać bez niego. Troy stracił ojca w wieku 15 lat i to wydarzenie w dużym stopniu wpłynęło na jego późniejszą twórczość i kształtującą się osobowość. Jak sam mówi w "Pot Ash", od tego momentu więcej się smuci, niż uśmiecha.



Oczywiście nie wszystkie numery ma Co$$ takie poważne, umie też stworzyć track beztroski, wyluzowany ("Out There", "So High") lub po prostu klasyczny banger ("Burn It Down", "Bangin").



Oprócz tegorocznego, wydanego nakładem Tres Records, pełnoprawnego debiutu "Before I Awoke", Co$$ ma na koncie jeszcze 4 mixtape'y/darmowe albumy. W 2009r. ukazało się "Tomorrow's Yesterday", a w 2010 wspólne LP z producentem o ksywie Numonics, zatytułowane "Revelations". Gościnnie na "Revelations" pojawili się m.in. Reks, Naledge i Freddie Gibbs. W 2011 wypuścił jeszcze 2 mixtape'y pełne oryginalnych kawałków - "The Future's Past" w marcu i "Sleepwalking" pod koniec maja. "Before I Awoke", na którym usłyszeć możemy gościnnie m.in. Aloe Blacca, Blu, Sene, a także bity m.in. od Exile'a, ujrzało światło dzienne 21 czerwca.

Słowem podsumowania, Co$$ to bardzo zdolny MC, mający dużo do powiedzenia i robiący to w sposób szczery, oryginalny i ciekawy. Artysta mocno zakorzeniony w klasyce westcoastu, czerpiący z niej najlepsze elementy i łączący je z jazzem, soulem oraz brzmieniami futurystycznymi, kosmicznymi. To inteligentny chłopak, który pomimo wielu trudnych doświadczeń cały czas twardo stąpa po ziemi, pamiętając, skąd pochodzi, ale też wiedząc, dokąd zmierza. A także kolejna warta uwagi twarz Nowego West Coastu i nadzieja na przyszłość tamtejszej sceny. W końcu nie bez powodu Los Angeles Times nazwało go najbardziej niedocenionym raperem w L.A..

Fanpage Co$$a na facebooku

Jeśli chcecie kupić Before I Awoke w wersji fizycznej (CD lub LP), to możecie to zrobić na stronie ebay w sklepie wytwórni Tres Records (za CD / LP z przesyłką wyjdzie 60zł - są w takiej samej cenie).

Pozostałe 4 mixtape'y Co$$a ściągniecie za darmo z jego oficjalnej strony, lub bezpośrednio pod spodem (linki). Również pod spodem, na samym końcu znajdziecie konkretny, dwuczęściowy wywiad z artystą.

"Sleepwalking" (2011) ; odsłuch
"The Future's Past" (2011) ; odsłuch
 Coss & Numonics "Revelations" (2010) ; odsłuch
"Tomorrow's Yesterday" (2009) ; odsłuch















]]>
Wack Deuce - "Compton w natarciu" (Świeża Krew #21)https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-15,wack-deuce-compton-w-natarciu-swieza-krew-21https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-15,wack-deuce-compton-w-natarciu-swieza-krew-21October 15, 2011, 2:00 pmPaweł MiedzielecWiększości z was ksywka Wack Deuce zapewne nic nie powie. Nawet osobom, które mocno jarają się zachodnim wybrzeżem postać ta będzie zupełnie obca. No chyba że są tu jacyś hardkorowi fani Tupaca Shakura i ekipy Outlawz, którym zacznie coś świtać w głowie na dźwięk słów "podwójny leszcz".Reprezentantowi Compton do przysłowiowego "leszcza" jednak daleko o czym świadczy choćby jego wieloletnia przynależność do gangu MOB Piru - jednego z najbardziej brutalnych odłamów Bloods na terenie Hub City. Wack Deuce nie jest typowym "Świeżakiem", rapuje bowiem od 16 roku życia. W 1995 roku sam 2Pac wziął go pod swoje skrzydła i uczynił swoim protegowanym, dzięki czemu raper jest po dziś dzień mocno stowarzyszony z ekipą Outlawz. Suge Knight natomiast widział w nim jednego z raperów tzw. "drugiej generacji" Death Row Records, którzy mieli zaatakować rynek muzyczny po 1996 roku - niestety, śmierć 'Paca i wyrok Knight'a dobitnie pokrzyżowały te plany...Ponadto raper zaklepał sobie udział na nigdy niewydanym albumie Outlawz nagranym w Death Row, który w 2006 roku został opublikowany przez grupę w formie mixtape'u. "Retribution" zawiera 2 nagrania, w których gościnnie pojawił się Wack Deuce - "The Hunger" oraz "Pass The Heat" znane również pod nazwą "Wippin' Niggaz Off Tha Map", na którym baty zbierają niektórzy adwersarze Tupaca jak Jay-Z, Mobb Deep i Dr. Dre a sam Deuce gra w tym dissie pierwsze skrzypce rapując: "We beatin' niggaz down and yellin' fuck Mobb Deep/and bustin' gatz at Dr. Gay and this bitch Gay-Z/Nigga, Wack Deuce is on the mission, who the fuck think that can fade me?/Nobody can - I'm a muthafuckin' Outlaw"Uraz do Jay-Z nie zniknął raperowi nawet po wyjściu z więzienia w 2002 roku, kiedy to "Hova" w asyście swojej przyszłej żony Beyonce królował na listach przebojów z coverem "Me And My Girlfriend" Tupaca. Wack Deuce nie tracąc czasu odnowił swoje relacje z innymi żołnierzami Makaveliego. Znalazł się wśród nich m.in. kontrowersyjny raper Tha Realest, który sam miał na pieńku z innym "naśladowcą" Shakura z Nowego Jorku - Ja Rule'm. Real i Deuce postanowili upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czego efektem był utwór "Check Out My Melody", atakujący obydwu artystów naraz: "I'm may aswell mention Jigga/jackin' "Me And My Girlfriend" you bitch ass nigga" "Claimin' to be more gangsta that you will ever be/I guarantee that you gon' see me on them muthafuckin' streets/Gay-Z - Makaveli wanted you gone/So how the fuck you think that you can flip and sold his songs" Oprócz tego, udzielił się on gościnnie w kawałku "It Is What It Is" z płyty "Blood Brothers", którą E.D.I. i Kastro nagrali wspólnie i wydali pod szyldem Outlaw Recordz w połowie 2002 roku.W następnych latach Wack Deuce nadal współpracował z Outlawz, przygotowując jednocześnie swój solowy debiut - "World Wide Mobbin".Wziął także czynny udział w projekcie "Mob Muzik", którego głównym inicjatorem był Tha Realest. Kolaboracyjny album, na którym oprócz wymienionej przeze mnie dwójki pierwsze skrzypce grał również inny młody raper z Compton - G-Mack, ukazał się w kwietniu 2008 roku i zawierał gościnne występy takich weteranów kalifornijskiej sceny jak Yukmouth, C-Bo i Nutt-So.W tym samym czasie premierę miał mieć również jego debiutancki album "World Wide Mobbin", ale z powodu problemów z dystrybucją wydanie materiału opóźniło się o ponad 3 lata i płyta wyjdzie dopiero pod koniec bieżącego roku. Gościnnie pojawią się na niej m.in. Tha Realest i Outlawz, zaś za produkcję większości kawałków odpowiadać będzie Stevie J - legendarny producent wytwórni Bad Boy Records, znany ze współpracy z takimi ikonami jak Notorious B.I.G. czy LL Cool J.Poniżej mam dla was do sprawdzenia 3 numery z nadchodzącego debiutu, które polecam przetestować nie tylko fanom 2Paca i Outlawz ale wszystkim miłośnikom kalifornijskiego undergroundu na poziomie.Większości z was ksywka Wack Deuce zapewne nic nie powie. Nawet osobom, które mocno jarają się zachodnim wybrzeżem postać ta będzie zupełnie obca. No chyba że są tu jacyś hardkorowi fani Tupaca Shakura i ekipy Outlawz, którym zacznie coś świtać w głowie na dźwięk słów "podwójny leszcz".
Reprezentantowi Compton do przysłowiowego "leszcza" jednak daleko o czym świadczy choćby jego wieloletnia przynależność do gangu MOB Piru - jednego z najbardziej brutalnych odłamów Bloods na terenie Hub City.

Wack Deuce nie jest typowym "Świeżakiem", rapuje bowiem od 16 roku życia. W 1995 roku sam 2Pac wziął go pod swoje skrzydła i uczynił swoim protegowanym, dzięki czemu raper jest po dziś dzień mocno stowarzyszony z ekipą Outlawz.
Suge Knight natomiast widział w nim jednego z raperów tzw. "drugiej generacji"Death Row Records, którzy mieli zaatakować rynek muzyczny po 1996 roku - niestety, śmierć 'Paca i wyrok Knight'a dobitnie pokrzyżowały te plany...

Ponadto raper zaklepał sobie udział na nigdy niewydanym albumie Outlawz nagranym w Death Row, który w 2006 roku został opublikowany przez grupę w formie mixtape'u. "Retribution" zawiera 2 nagrania, w których gościnnie pojawił się Wack Deuce - "The Hunger" oraz "Pass The Heat" znane również pod nazwą "Wippin' Niggaz Off Tha Map", na którym baty zbierają niektórzy adwersarzeTupaca jak Jay-Z, Mobb Deep i Dr. Dre a sam Deuce gra w tym dissie pierwsze skrzypce rapując:

"We beatin' niggaz down and yellin' fuck Mobb Deep/and bustin' gatz at Dr. Gay and this bitch Gay-Z/Nigga, Wack Deuce is on the mission, who the fuck think that can fade me?/Nobody can - I'm a muthafuckin' Outlaw"



Uraz do Jay-Z nie zniknął raperowi nawet po wyjściu z więzienia w 2002 roku, kiedy to "Hova" w asyście swojej przyszłej żony Beyonce królował na listach przebojów z coverem "Me And My Girlfriend" Tupaca.

Wack Deuce
nie tracąc czasu odnowił swoje relacje z innymi żołnierzami Makaveliego. Znalazł się wśród nich m.in. kontrowersyjny raper Tha Realest, który sam miał na pieńku z innym "naśladowcą" Shakura z Nowego Jorku - Ja Rule'm.
Real i Deuce postanowili upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czego efektem był utwór "Check Out My Melody", atakujący obydwu artystów naraz:

"I'm may aswell mention Jigga/jackin' "Me And My Girlfriend" you bitch ass nigga"

"Claimin' to be more gangsta that you will ever be/I guarantee that you gon' see me on them muthafuckin' streets/Gay-Z - Makaveli wanted you gone/So how the fuck you think that you can flip and sold his songs"




Oprócz tego, udzielił się on gościnnie w kawałku "It Is What It Is" z płyty "Blood Brothers", którą E.D.I. i Kastro nagrali wspólnie i wydali pod szyldem Outlaw Recordz w połowie 2002 roku.



W następnych latach Wack Deuce nadal współpracował z Outlawz, przygotowując jednocześnie swój solowy debiut - "World Wide Mobbin".

Wziął także czynny udział w projekcie "Mob Muzik", którego głównym inicjatorem był Tha Realest.
Kolaboracyjny album, na którym oprócz wymienionej przeze mnie dwójki pierwsze skrzypce grał również inny młody raper z Compton - G-Mack, ukazał się w kwietniu 2008 roku i zawierał gościnne występy takich weteranów kalifornijskiej sceny jak Yukmouth, C-Bo i Nutt-So.







W tym samym czasie premierę miał mieć również jego debiutancki album "World Wide Mobbin", ale z powodu problemów z dystrybucją wydanie materiału opóźniło się o ponad 3 lata i płyta wyjdzie dopiero pod koniec bieżącego roku. Gościnnie pojawią się na niej m.in. Tha Realest i Outlawz, zaś za produkcję większości kawałków odpowiadać będzie Stevie J - legendarny producent wytwórni Bad Boy Records, znany ze współpracy z takimi ikonami jak Notorious B.I.G. czy LL Cool J.

Poniżej mam dla was do sprawdzenia 3 numery z nadchodzącego debiutu, które polecam przetestować nie tylko fanom 2Paca i Outlawz ale wszystkim miłośnikom kalifornijskiego undergroundu na poziomie.







]]>
A.Dd+ "Outkast młodego pokolenia" (Świeża Krew #20)https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-01,add-outkast-mlodego-pokolenia-swieza-krew-20https://popkiller.kingapp.pl/2011-10-01,add-outkast-mlodego-pokolenia-swieza-krew-20October 1, 2011, 2:30 pmMarcin NataliA.Dd+ to pochodzący z Dallas duet, okrzyknięty przez wielu nowym Outkastem. Wystarczy posłuchać ich tegorocznej płyty "When Pigs Fly", aby przekonać się, że to porównanie nie wzięło się znikąd. 23-letni raperzy Paris Pershun (naprawdę Arrias Walls) oraz Slim Gravy (Dione Rembert aka D.D.) umiejętnie łączą klasyczne, jak i nowoczesne południowe brzmienia z elementami stylu Native Tongues. Dużą wagę przykładają do tekstów i kreatywności, prezentując światu muzykę zarówno świeżą, jak i dojrzałą.Jak tłumaczy Slim, nazwa A.Dd+ (wymawiana Ej-di-di) ma wiele znaczeń, między innymi A Dynamic Duo, Audio Day Dream, czy też Analog and Digital. Znak plus (cichy) to symbol tego, że duet zawsze stara się dodawać coś nowego, pozytywnego do sztuki, stawiając na wyobraźnię i kreatywność. Najlepszym przykładem, że panowie Slim i Paris myślą ponad standardami, jest ich pierwszy singiel z "When Pigs Fly" o tytule "Likeamug". Kiedy najpierw zetknąłem się z tym klipem, wcisnąłem play i wszedł bit, nie wiedziałem, co myśleć. Mocno wykręcony podkład z szalonym syntetycznym basem z początku zbił mnie z tropu. Jednak już po chwili zacząłem bujać głową, a po paru przesłuchaniach naprawdę się wkręciłem. To jeden z tych numerów, które albo z góry odrzucasz bo brzmią "inaczej", nietypowo, albo dajesz im szansę, aby po chwili zrozumieć, że była to dobra decyzja. Określenie "when pigs fly" to potoczne sformułowanie, znaczące tyle, co "nigdy". Jak mówią panowie z A.Dd+, "When Pigs Fly" to metafora czegoś niemożliwego do osiągnięcia. Nikt w nich nie wierzył, jednak zamiast się załamać, postanowili iść na przekór i udowodnić, że dopną swego. A.Dd+ razem nagrywają od roku 2007, w 2009r. wypuścili swój pierwszy mixtape "Power of The Tongue". Bardzo przyjemny projekt pomógł im pokazać się na lokalnej scenie Dallas, oraz zwrócił na nich uwagę producenta o ksywie Picnic Tyme. Obecnie jest to trzeci, nieoficjalny członek A.Dd+, osoba odpowiedzialna za całą oprawę muzyczną na wydanym pod koniec marca tego roku "When Pigs Fly".Picnic Tyme to piekielnie zdolny typ, który potrafi wysmażyć zarówno soczysty, południowy banger (świetne "Southbound", "Likeamug"), jak i spokojny, klimatyczny bit ("Under", "Erica & Jamie"), czy też odlecieć tak, że ciężko to zaklasyfikować ("Brain Sex"). Panowie Slim i Paris odnajdują się na jego bitach znakomicie, słychać tu chemię oraz to, że po prostu dobrze się rozumieją. Niezależnie, czy chcą stworzyć luźną opowieść o codzienności ("The Everyday"), nakreślić przejmujący obraz życiowych perypetii oraz niepowodzeń ("Under"), nagrać dumny hymn całego Brudnego Południa ("Southbound"), czy też zrobić beztroski, imprezowy kawałek ("Mary Go"). Wszystko brzmi naturalnie, tak jak powinno. Nie nudzi, a wciąga, nie ogłupia, a zapewnia rozrywkę.Właśnie ta wszechstronność, nieprzewidywalność, świeżość oraz oryginalność duetu (czy tercetu), każe nam porównywać go do Outkastu. Czy nawet formułować zdania w stylu "Tak by brzmiał Outkast, gdyby debiutował w 2011 roku". Jak na obecną chwilę, jest to raczej porównanie na wyrost, gdyż ani Paris Pershun, ani Slim Gravy nie są aż tak dobrymi raperami jak Andre 3000 czy Big Boi. Nie mają też aż tak charakterystycznych stylów, jednak nie o to chodzi. Te cechy, którymi już dysponują, czyli pomysłowość, kreatywność, myślenie ponad podziałami muzycznymi, w połączeniu z bardzo dobrymi tekstami i flow, a także szczerością i byciem sobą, stanowią wystarczający zadatek na przyszłość. A ta na obecną chwilę zdecydowanie maluje się w jasnych barwach. Pod spodem odsłuch oraz download "When Pigs Fly", dwa klipy promujące album ("Likeamug" oraz niesamowity "Under"), a także konkretny, 9-minutowy wywiad z artystami. Więcej muzyki oraz materiałów o A.Dd+ znajdziecie na ich oficjalnej stronie, a jeśli chcecie być z nimi na bieżąco to dołączcie do grona ich fanów na facebooku.

A.Dd+ to pochodzący z Dallas duet, okrzyknięty przez wielu nowym Outkastem. Wystarczy posłuchać ich tegorocznej płyty "When Pigs Fly", aby przekonać się, że to porównanie nie wzięło się znikąd. 23-letni raperzy Paris Pershun (naprawdę Arrias Walls) oraz Slim Gravy (Dione Rembert aka D.D.) umiejętnie łączą klasyczne, jak i nowoczesne południowe brzmienia z elementami stylu Native Tongues. Dużą wagę przykładają do tekstów i kreatywności, prezentując światu muzykę zarówno świeżą, jak i dojrzałą.
Jak tłumaczy Slim, nazwa A.Dd+ (wymawiana Ej-di-di) ma wiele znaczeń, między innymi A Dynamic Duo, Audio Day Dream, czy też Analog and Digital. Znak plus (cichy) to symbol tego, że duet zawsze stara się dodawać coś nowego, pozytywnego do sztuki, stawiając na wyobraźnię i kreatywność. Najlepszym przykładem, że panowie Slim i Paris myślą ponad standardami, jest ich pierwszy singiel z "When Pigs Fly" o tytule "Likeamug". Kiedy najpierw zetknąłem się z tym klipem, wcisnąłem play i wszedł bit, nie wiedziałem, co myśleć. Mocno wykręcony podkład z szalonym syntetycznym basem z początku zbił mnie z tropu. Jednak już po chwili zacząłem bujać głową, a po paru przesłuchaniach naprawdę się wkręciłem. To jeden z tych numerów, które albo z góry odrzucasz bo brzmią "inaczej", nietypowo, albo dajesz im szansę, aby po chwili zrozumieć, że była to dobra decyzja.

Określenie "when pigs fly" to potoczne sformułowanie, znaczące tyle, co "nigdy". Jak mówią panowie z A.Dd+, "When Pigs Fly" to metafora czegoś niemożliwego do osiągnięcia. Nikt w nich nie wierzył, jednak zamiast się załamać, postanowili iść na przekór i udowodnić, że dopną swego. A.Dd+ razem nagrywają od roku 2007, w 2009r. wypuścili swój pierwszy mixtape "Power of The Tongue". Bardzo przyjemny projekt pomógł im pokazać się na lokalnej scenie Dallas, oraz zwrócił na nich uwagę producenta o ksywie Picnic Tyme. Obecnie jest to trzeci, nieoficjalny członek A.Dd+, osoba odpowiedzialna za całą oprawę muzyczną na wydanym pod koniec marca tego roku "When Pigs Fly".

Picnic Tyme to piekielnie zdolny typ, który potrafi wysmażyć zarówno soczysty, południowy banger (świetne "Southbound", "Likeamug"), jak i spokojny, klimatyczny bit ("Under", "Erica & Jamie"), czy też odlecieć tak, że ciężko to zaklasyfikować ("Brain Sex"). Panowie Slim i Paris odnajdują się na jego bitach znakomicie, słychać tu chemię oraz to, że po prostu dobrze się rozumieją. Niezależnie, czy chcą stworzyć luźną opowieść o codzienności ("The Everyday"), nakreślić przejmujący obraz życiowych perypetii oraz niepowodzeń ("Under"), nagrać dumny hymn całego Brudnego Południa ("Southbound"), czy też zrobić beztroski, imprezowy kawałek ("Mary Go"). Wszystko brzmi naturalnie, tak jak powinno. Nie nudzi, a wciąga, nie ogłupia, a zapewnia rozrywkę.

Właśnie ta wszechstronność, nieprzewidywalność, świeżość oraz oryginalność duetu (czy tercetu), każe nam porównywać go do Outkastu. Czy nawet formułować zdania w stylu "Tak by brzmiał Outkast, gdyby debiutował w 2011 roku". Jak na obecną chwilę, jest to raczej porównanie na wyrost, gdyż ani Paris Pershun, ani Slim Gravy nie są aż tak dobrymi raperami jak Andre 3000 czy Big Boi. Nie mają też aż tak charakterystycznych stylów, jednak nie o to chodzi. Te cechy, którymi już dysponują, czyli pomysłowość, kreatywność, myślenie ponad podziałami muzycznymi, w połączeniu z bardzo dobrymi tekstami i flow, a także szczerością i byciem sobą, stanowią wystarczający zadatek na przyszłość. A ta na obecną chwilę zdecydowanie maluje się w jasnych barwach.

Pod spodem odsłuch oraz download "When Pigs Fly", dwa klipy promujące album ("Likeamug" oraz niesamowity "Under"), a także konkretny, 9-minutowy wywiadz artystami. Więcej muzyki oraz materiałów o A.Dd+ znajdziecie na ich oficjalnej stronie, a jeśli chcecie być z nimi na bieżąco to dołączcie do grona ich fanów na facebooku.








]]>
Dee-1 - "Człowiek z misją" (Świeża Krew #19)https://popkiller.kingapp.pl/2011-09-25,dee-1-czlowiek-z-misja-swieza-krew-19https://popkiller.kingapp.pl/2011-09-25,dee-1-czlowiek-z-misja-swieza-krew-19September 25, 2011, 1:00 pmMarcin NataliDee-1 - ten jedyny. Jedyny MC nazywany skrzyżowaniem Commona z T.I.'em, łączący naturalną południową stylówę z masą treści i zaangażowaniem. Człowiek, który zanim na poważnie zajął się rapem, pracował z młodzieżą jako nauczyciel w szkole średniej. Typ, który nawija, że gdyby 2Pac i Lauryn Hill mieli dzieci, byłby ich synem. Wreszcie raper, który nagrywa numer, w którym konstruktywnie, a zarazem dobitnie punktuje (nie dissuje) takie postacie jak Jay-Z, 50 Cent i Lil' Wayne. Nieźle, co?Mój pierwszy kontakt z muzyką tego MC rodem z Nowego Orleanu miał miejsce dobrych parę miesięcy temu przy okazji premiery jego ostatniej płyty "I Hope They Hear Me vol.2". Ogromne wrażenie zrobił na mnie wspomniany we wstępie numer "Jay, 50 and Weezy", zobrazowany równie pomysłowym klipem. Jest to jeden z najbardziej oryginalnych, przemyślanych i lirycznych numerów jakie słyszałem od dawna. Dee-1 opowiada tu o sytuacji, która mu się przyśniła, a mianowicie spotkaniu twarzą w twarz z wymienionymi muzykami. Najpierw oddaje szacunek i propsy wszystkim po kolei, lecz po chwili zaczyna już rozprawiać się z nimi po kolei, wyrażając swoją opinię na temat ich obecnej aktywności. Nie jest to diss wynikający z hejtingu, a mające swoje mocne podstawy zarzuty, słowa niewypowiedziane wcześniej przez nikogo, lecz trafne. Za przykład niech służą wersy skierowane do Lil Wayne'a:Shouting out New Orleans at the Grammy's - that's coolBut how about donating some Cash Money to help the schools?W trzeciej części numeru raper porusza gamę innych interesujących tematów - naświetla i krytykuje stan rap gry, mentalność uliczną, ubóstwianie w tekstach przemocy oraz hipokryzję mediów. I to wszystko w 5 minut. Coś niezwykłego.Dee-1 (naprawdę David Augustine Jr.) to raper niezmiernie wszechstronny, dysponujący giętkim flow i charakterystycznym stylem, odnajdujący się równie dobrze na energicznych, południowych bangerach ("Great", "I'm On It", "It's My Turn"), co na spokojnych, jazzująco-soulowych podkładach ("Blue", "Numb", "The Garden Of Eden"). Niezależnie od bitu, stara się zawrzeć w kawałku jakieś przesłanie, promując pozytywne wartości i krytykując bezmyślną przemoc na ulicach.Dee-1 opisuje siebie jako człowieka z misją (parafrazując Lil' Wayne'a w "The Garden Of Eden""We are not the same, I'm on a mission"). Nie jest to kolejny raper nawijający o osiedlu, jednak nie przejmujący się tak naprawdę losem jego mieszkańców. Misją pana Augustine jest niesienie wiedzy i świadomości, obnażanie mechanizmów rządzących światem, swoiste oświecanie młodych. A także, jak sam mówi w wywiadzie dla The Source: "Nie chcę zatruwać ludzi, chcę być dla nich inspiracją, niezależnie czy pochodzisz z osiedla czy z przedmieść, czy studiujesz w college'u. Chcę inspirować ludzi do osiągania swoich celów w życiu, i robienia czegoś pozytywnego, to wszystko. Wiem, że jeśli będę robić dobrą muzykę, i dalej pozostanę prawdziwą osobą, z którą mogą się identyfikować, to dotrę do ludzi."Zamiast gloryfikować dilerkę, Dee skupia się na jej destrukcyjnych efektach, opisując wyniszczone przez narkotyki dzielnice i społeczności ("Crack")I know you hear it glorified in all these rap talesBut where I'm from, most murders are over crack sales (...)We've used guns for too long, it's time to use our mindsif it's an eye for an eye, it's gonna leave everybody blindNie zgrywa playera, okazuje szacunek dla kobiet (świetne "Queens"). Nie szuka aplauzu, pragnie jedynie być wysłuchanym ("No Applause"). Już po powyższym opisie widać, że Dee-1 to totalne przeciwieństwo większości mainstreamowych raperów.Jego mocną cechą jest też pomysłowość, która przejawia się w masie oryginalnych konceptów. Przykładem niech będzie swoisty tribute dla DMX'a "The Dog In Me", w którym Dee rapuje zupełnie jak Dark Man X, uwzględniając warczenie i resztę jego charakterystycznych odgłosów. Interesujący jest też sam koncept nawijki z punktu widzenia najlepszego przyjaciela człowieka - czegoś takiego jeszcze nie słyszałem. Wróćmy jednak na chwilę do początku. Po ukończeniu nauki na Uniwersytecie Stanowym Luzijany, Dee został nauczycielem w szkole średniej Baton Rouge. W międzyczasie zajmował się rapem, czego rezultaty widać było już w 2008 roku.Wtedy to wydał mixtape'y "Still I Rise" i "I Am Who I Am", a następnie stworzył wspólny projekt z Dr. Rani G. Whitfieldem M.D., a.k.a. "Tha Hip-Hop Doc". Obaj panowie jeździli w ramach tego przedsięwzięcia po szkołach z serią wykładów skierowanych do młodzieży (na marginesie: zainteresowały się tym takie media jak CNN czy Billboard Magazine). W utworach krytykowali między innymi apatię i obojętność młodych ("Whatever"), oraz promowali edukację czy zdrowy tryb życia ("Walk The Walk"). Po pewnym czasie David w końcu porzucił zawód belfra, stawiając w 100% na muzykę z nadzieją, że w ten sposób dotrze do większej ilości ludzi. Pierwszy studyjny album pt. "David & Goliath" Dee-1 wydał w kwietniu 2009 roku. W kolejnym roku wypuścił dwa mixtape'y "I Hope They Hear Me" vol.1 i vol.1.5, a w marcu 2011 roku bardzo dobrze przyjęty darmowy album "I Hope They Hear Me vol.2". Cały czas jednak raper funkcjonuje w dawnym otoczeniu i próbuje nawracać młodych na właściwą ścieżkę za pomocą słowa. Dobry przykład daje też przez nieużywanie przekleństw, do czego pomysłowo nawiązuje w "One Man Army":I need Parental Advisory on my discCause even though I don't curse, I spit dangerous amounts of realnessSiła Dee-1'a tkwi w jego charyzmie oraz tym, że trafia zarówno do ulic, jak i dzieciaków ze szkolnych ław. Sprawdza się zarówno w utworach luźnych, pogodnych, zabawnych (ma duże poczucie humoru), jak i w tych cięższych, poważniejszych. Podaje na tacy inteligentne rymy na świetnych bitach, a co najważniejsze - jest prawdziwy, wiarygodny, jest sobą. Porusza śmiałe, kontrowersyjne tematy, opowiada wstrząsające życiowe historie, a wszystko to podporządkowuje jednemu celowi - zmienić rap grę. Zmienić otoczenie. Zmienić świat. Ambitnie, co? Ale jak sam mówi w Proud Of Me : They say I can't change the world - I'm thinking why not?Trzymam kciuki Panie Dee-1!Więcej informacji o raperze znajdziecie na jego oficjalnej stronie dee1music.com , a jeśli chcecie być na bieżąco to nie zapomnijcie polubić też jego profilu na facebooku.Odsłuch i download "I Hope They Hear Me vol.2"Pod spodem większość opublikowanych dotąd przez Dee-1'a klipów, a także krótki wywiad (Dee-1: One Man Army) na samym końcu (polecam).

Dee-1 - ten jedyny. Jedyny MC nazywany skrzyżowaniem Commona z T.I.'em, łączący naturalną południową stylówę z masą treści i zaangażowaniem. Człowiek, który zanim na poważnie zajął się rapem, pracował z młodzieżą jako nauczyciel w szkole średniej. Typ, który nawija, że gdyby 2Pac i Lauryn Hill mieli dzieci, byłby ich synem. Wreszcie raper, który nagrywa numer, w którym konstruktywnie, a zarazem dobitnie punktuje (nie dissuje) takie postacie jak Jay-Z, 50 Cent i Lil' Wayne. Nieźle, co?
Mój pierwszy kontakt z muzyką tego MC rodem z Nowego Orleanu miał miejsce dobrych parę miesięcy temu przy okazji premiery jego ostatniej płyty "I Hope They Hear Me vol.2". Ogromne wrażenie zrobił na mnie wspomniany we wstępie numer "Jay, 50 and Weezy", zobrazowany równie pomysłowym klipem.

Jest to jeden z najbardziej oryginalnych, przemyślanych i lirycznych numerów jakie słyszałem od dawna. Dee-1 opowiada tu o sytuacji, która mu się przyśniła, a mianowicie spotkaniu twarzą w twarz z wymienionymi muzykami. Najpierw oddaje szacunek i propsy wszystkim po kolei, lecz po chwili zaczyna już rozprawiać się z nimi po kolei, wyrażając swoją opinię na temat ich obecnej aktywności. Nie jest to diss wynikający z hejtingu, a mające swoje mocne podstawy zarzuty, słowa niewypowiedziane wcześniej przez nikogo, lecz trafne. Za przykład niech służą wersy skierowane do Lil Wayne'a:

Shouting out New Orleans at the Grammy's - that's cool
But how about donating some Cash Money to help the schools?

W trzeciej części numeru raper porusza gamę innych interesujących tematów - naświetla i krytykuje stan rap gry, mentalność uliczną, ubóstwianie w tekstach przemocy oraz hipokryzję mediów. I to wszystko w 5 minut. Coś niezwykłego.



Dee-1 (naprawdę David Augustine Jr.) to raper niezmiernie wszechstronny, dysponujący giętkim flow i charakterystycznym stylem, odnajdujący się równie dobrze na energicznych, południowych bangerach ("Great", "I'm On It", "It's My Turn"), co na spokojnych, jazzująco-soulowych podkładach ("Blue", "Numb", "The Garden Of Eden"). Niezależnie od bitu, stara się zawrzeć w kawałku jakieś przesłanie, promując pozytywne wartości i krytykując bezmyślną przemoc na ulicach.

Dee-1 opisuje siebie jako człowieka z misją (parafrazując Lil' Wayne'a w "The Garden Of Eden""We are not the same, I'm on a mission"). Nie jest to kolejny raper nawijający o osiedlu, jednak nie przejmujący się tak naprawdę losem jego mieszkańców. Misją pana Augustine jest niesienie wiedzy i świadomości, obnażanie mechanizmów rządzących światem, swoiste oświecanie młodych. A także, jak sam mówi w wywiadzie dla The Source:

"Nie chcę zatruwać ludzi, chcę być dla nich inspiracją, niezależnie czy pochodzisz z osiedla czy z przedmieść, czy studiujesz w college'u. Chcę inspirować ludzi do osiągania swoich celów w życiu, i robienia czegoś pozytywnego, to wszystko. Wiem, że jeśli będę robić dobrą muzykę, i dalej pozostanę prawdziwą osobą, z którą mogą się identyfikować, to dotrę do ludzi."

Zamiast gloryfikować dilerkę, Dee skupia się na jej destrukcyjnych efektach, opisując wyniszczone przez narkotyki dzielnice i społeczności ("Crack")

I know you hear it glorified in all these rap tales
But where I'm from, most murders are over crack sales (...)

We've used guns for too long, it's time to use our minds
if it's an eye for an eye, it's gonna leave everybody blind



Nie zgrywa playera, okazuje szacunek dla kobiet (świetne "Queens"). Nie szuka aplauzu, pragnie jedynie być wysłuchanym ("No Applause"). Już po powyższym opisie widać, że Dee-1 to totalne przeciwieństwo większości mainstreamowych raperów.

Jego mocną cechą jest też pomysłowość, która przejawia się w masie oryginalnych konceptów. Przykładem niech będzie swoisty tribute dla DMX'a "The Dog In Me", w którym Dee rapuje zupełnie jak Dark Man X, uwzględniając warczenie i resztę jego charakterystycznych odgłosów. Interesujący jest też sam koncept nawijki z punktu widzenia najlepszego przyjaciela człowieka - czegoś takiego jeszcze nie słyszałem.


 
Wróćmy jednak na chwilę do początku. Po ukończeniu nauki na Uniwersytecie Stanowym Luzijany, Dee został nauczycielem w szkole średniej Baton Rouge. W międzyczasie zajmował się rapem, czego rezultaty widać było już w 2008 roku.

Wtedy to wydał mixtape'y "Still I Rise" i "I Am Who I Am", a następnie stworzył wspólny projekt z Dr. Rani G. Whitfieldem M.D., a.k.a. "Tha Hip-Hop Doc".Obaj panowie jeździli w ramach tego przedsięwzięcia po szkołach z serią wykładów skierowanych do młodzieży (na marginesie: zainteresowały się tym takie media jak CNN czy Billboard Magazine). W utworach krytykowali między innymi apatię i obojętność młodych ("Whatever"), oraz promowali edukację czy zdrowy tryb życia ("Walk The Walk"). Po pewnym czasie David w końcu porzucił zawód belfra, stawiając w 100% na muzykę z nadzieją, że w ten sposób dotrze do większej ilości ludzi.

Pierwszy studyjny album pt. "David & Goliath" Dee-1 wydał w kwietniu 2009 roku. W kolejnym roku wypuścił dwa mixtape'y "I Hope They Hear Me" vol.1 i vol.1.5, a w marcu 2011 roku bardzo dobrze przyjęty darmowy album "I Hope They Hear Me vol.2".

Cały czas jednak raper funkcjonuje w dawnym otoczeniu i próbuje nawracać młodych na właściwą ścieżkę za pomocą słowa. Dobry przykład daje też przez nieużywanie przekleństw, do czego pomysłowo nawiązuje w "One Man Army":

I need Parental Advisory on my disc
Cause even though I don't curse, I spit dangerous amounts of realness

Siła Dee-1'a tkwi w jego charyzmie oraz tym, że trafia zarówno do ulic, jak i dzieciaków ze szkolnych ław. Sprawdza się zarówno w utworach luźnych, pogodnych, zabawnych (ma duże poczucie humoru), jak i w tych cięższych, poważniejszych. Podaje na tacy inteligentne rymy na świetnych bitach, a co najważniejsze - jest prawdziwy, wiarygodny, jest sobą. Porusza śmiałe, kontrowersyjne tematy, opowiada wstrząsające życiowe historie, a wszystko to podporządkowuje jednemu celowi - zmienić rap grę. Zmienić otoczenie. Zmienić świat. Ambitnie, co? Ale jak sam mówi w Proud Of Me :

They say I can't change the world - I'm thinking why not?

Trzymam kciuki Panie Dee-1!

Więcej informacji o raperze znajdziecie na jego oficjalnej stronie dee1music.com , a jeśli chcecie być na bieżąco to nie zapomnijcie polubić też jego profilu na facebooku.

Odsłuch i download "I Hope They Hear Me vol.2"

Pod spodem większość opublikowanych dotąd przez Dee-1'a klipów, a także krótki wywiad (Dee-1: One Man Army) na samym końcu (polecam).























]]>
Pac Div - "Syndrom dorosłego dzieciaka" (Świeża Krew #18)https://popkiller.kingapp.pl/2011-08-15,pac-div-syndrom-doroslego-dzieciaka-swieza-krew-18https://popkiller.kingapp.pl/2011-08-15,pac-div-syndrom-doroslego-dzieciaka-swieza-krew-18August 15, 2011, 2:00 pmDamian Noga"Panie i Panowie! Przedstawiam trzech nowych graczy wybranych w tegorocznym drafcie do rapowej ligi NBA. Są to bracia Like i Mibbs oraz ich długoletni przyjaciel BeYoung. Zostali oni w tym sezonie zwycięzcami swej okręgowej ligi parafialnej. Tak się również złożyło, że wszyscy trzej będą grać w osławionym niezliczonymi sukcesami Los Angeles Lakers, które to zdobyło tegoroczne mistrzostwo NBA uprzednio zwyciężając w Pacific Division." - Dick VitaleTak zapewne by wyglądała zapowiedź ekipy Pacific Division, gdyby byli koszykarzami, którzy w tym roku są zwycięzcami swojej ligi parafialnej. Co z tego, że z ligi parafialnej nie można mieć draftu do NBA, chłopaki twierdzą, że będą pierwszymi, którzy tego dokonają.Po prostu kolejny dzień w słonecznym LAPacific Division lub jak teraz w skrócie określają siebie - Pac Div to trzech czarnoskórych chłopaków z Los Angeles, którzy nie pochodzą jednak z Compton i nie zostali postrzeleni w swoim domu podczas grania na PS2 co by przysporzyło im wielu fanów gangsta rapu. Przeciwnie, są to typy nie różniące się za bardzo od zwykłego hiphopowca z Polski. Poznali się w szkole grając w jednej drużynie w kosza. Zanim wzięli się za rap na serio jeden z nich pracował w warzywniaku, drugi mieszkał z mamą, a trzeci lubił się widywać ze swoją dziewczyną. Być może dlatego zostali przez niektórych zaliczeni do grona hipsterów, którzy nie nawiązują w tekstach do gangsterki a do stylu ze złotych czasów hip hopu. Chłopaki z Pac Div nie brzmią jednak jak łajzy, którymi jarają się jedynie rap blogerzy i dzieci nie potrafiące podać swojego adresu, za to znające świetnie swoje IP. Pac Div to mieszanka agresywnego bragga i tekstów o zwykłym życiu. Jak określają siebie w jednym z utworów każdy z nich jest "tylko młodym czarnym mężczyzną próbującym uniknąć cmentarza i zatłoczonej celi" - cytat z "Young Black Male".LA + NY = PAC DIVNie pisałbym o Pac Div gdyby nie jeden podstawowy element, którym się jaram w ich kawałkach. Chłopaki mają niesamowite rymy które z jednej strony są skomplikowanie złożone, z drugiej zaś rzucane na bębny z luzem i swobodą. Nie jest to jednak jedyna rzecz, która sprawia, że słucha się ich z ciekawością. To wszystko jest zbudowane na bardzo dobrze wypracowanych flow i sprawia wrażenie rapowanego pewnie i jednocześnie bez spinki. Chłopaki również przekazu nie traktują tak jakby opowieść o krwi na ulicy miała dać im Grammy. Oprócz mistrzowskiego bragga mówią o swoim życiu w okolicy albo na przykład, o tym, że chcieliby startować w wyborach na burmistrza. Sporo miejsca poświęcają też imprezom i relacjom damsko męskim. Wszystko to podane na boom-bapowych bitach brzmiących jak z końcówki lat 80 w Nowym Jorku. Produkcją zajął się ich znajomy - Swiff D, z którym raperzy rozumieją się świetnie. Jeżeli zastanawialiście się skąd Pac Div ma tak świeże brzmienie oraz niekiedy minimalistyczne, ale bujające głową podkłady, to Swiff D jest odpowiedzią. Unikalny klimat tworzenia zawarty jest w nowej serii filmów z Pac Div w roli głównej. W filmie jednym z ciekawszych momentów jest ten, w którym Swiff puszcza kolejny bujający bit a Mibbs po dobrym joincie rapuje do niego świeży tekst bujając się przy tym jak świr. Właśnie taki naturalny styl tworzenia słychać w ich utworach, nic na siłę. Mieszkają z przyjaciółmi, są ciągle w trasie i nie spieszą się z wydaniem legalnego debiutu.Kontrakty, trasy i zmiany jak u Dorosłego DzieciakaW 2006 roku chłopaki wypuścili mixtape opisujący ich życie codzienne, m.in. pracę, wyrywanie panienek bez pieniędzy czy kwestie koloru skóry. Zaraz po tym zostali zauważeni i trafili do takich pism jak Vapors, Urb, Source, XXL, Billboard, Rolling Stones, 944 Magazine. Zostali również docenieni przez internetowe głowy. Niedługo po tym skontaktował się z nimi Pharrell Williams przez Myspace by posłać im propsy. Również Questlove z The Roots po dostaniu ich demo przy podpisywaniu płyt w sklepie w Los Angeles spropsował Pac Div publicznie. Widać było, że muzyka trzech kumpli z południowej Kalifornii, jest czymś więcej niż kolejną kopią utworów sław. Wspomnę, że pośród tych, którzy docenili ich są też Snoop Dogg, Talib Kweli, 9th Wonder oraz Ludacris. Nie ma jednak róży bez kolców. Po podpisaniu kontraktu z Universalem Pac Div musieli zmienić menedżerów z The Brolly Group na Ch'rewd Management, ci domagali się bowiem dodatkowych pieniędzy za pośrednictwo w zdobyciu kontraktu. Kto miał rację, ciężko stwierdzić. Sam kontrakt również nie okazał się czymś stałym, gdyż w tym roku Pac Div przeniosło się do Grand Hustle, kierowanego przez T.I. i związanego z Warnerem. Dziś Kalifornijczycy nadal nie podają daty premiery płyty, ale przeprowadzają cały czas ofensywę promocyjną. Niedawno wypuścili dwa mixtape'y, "Don't menton it" oraz "Mania!" i serię teledysków, za które sami płacą. Najpopularniejszy od czasów "Mayor" utwór "Anti-Freeze" został "skradziony" przez wielu popularnych raperów chcących na nim nawinąć, m. in. Maino i Lloyda Banksa, co zaowocowało potem remixem z Pac Div i dwoma wymienionymi. Patrząc na to wszystko można się spodziewać że "Grown Kid Syndrome" wyjdzie niedługo. Co do płyty to jest już prawie ukończona, a oprócz Swiff D pracowali z nimi w studiu legendarny No ID, Jim Jonsin i The Neptunes. Co więcej, planowany jest jeszcze jeden mixtape-niespodzianka, który ma się pojawić w sieci bez uprzedzenia. Nie wiem jak wy, ale ja będę czekał. Już niedługo, bo w piątek na Hip Hop Kempie będziecie mieli okazję zobaczyć Pac Div na żywo. Ciekawostką jest to, że raperzy starają się tworzyć kawałki w ten sposób by jak najlepiej się je grało na koncertach także możecie spodziewać się ognia. Czy trzeba więc ich występ jakoś specjalnie promować? Chyba nie chcecie za kilka lat powiedzieć: Kurde, to ci goście, którzy w 2011 byli na Hip Hop Kempie, sprzedali.. ILE? Mają bity od. KOGO? Dlaczego mnie tam wtedy nie było w piątek 19 sierpnia o 16:40.???

"Panie i Panowie! Przedstawiam trzech nowych graczy wybranych w tegorocznym drafcie do rapowej ligi NBA. Są to bracia Like i Mibbs oraz ich długoletni przyjaciel BeYoung. Zostali oni w tym sezonie zwycięzcami swej okręgowej ligi parafialnej. Tak się również złożyło, że wszyscy trzej będą grać w osławionym niezliczonymi sukcesami Los Angeles Lakers, które to zdobyło tegoroczne mistrzostwo NBA uprzednio zwyciężając w Pacific Division." - Dick Vitale

Tak zapewne by wyglądała zapowiedź ekipy Pacific Division, gdyby byli koszykarzami, którzy w tym roku są zwycięzcami swojej ligi parafialnej. Co z tego, że z ligi parafialnej nie można mieć draftu do NBA, chłopaki twierdzą, że będą pierwszymi, którzy tego dokonają.

Po prostu kolejny dzień w słonecznym LA

Pacific Division lub jak teraz w skrócie określają siebie - Pac Div to trzech czarnoskórych chłopaków z Los Angeles, którzy nie pochodzą jednak z Compton i nie zostali postrzeleni w swoim domu podczas grania na PS2 co by przysporzyło im wielu fanów gangsta rapu. Przeciwnie, są to typy nie różniące się za bardzo od zwykłego hiphopowca z Polski. Poznali się w szkole grając w jednej drużynie w kosza. Zanim wzięli się za rap na serio jeden z nich pracował w warzywniaku, drugi mieszkał z mamą, a trzeci lubił się widywać ze swoją dziewczyną. Być może dlatego zostali przez niektórych zaliczeni do grona hipsterów, którzy nie nawiązują w tekstach do gangsterki a do stylu ze złotych czasów hip hopu. Chłopaki z Pac Div nie brzmią jednak jak łajzy, którymi jarają się jedynie rap blogerzy i dzieci nie potrafiące podać swojego adresu, za to znające świetnie swoje IP. Pac Div to mieszanka agresywnego bragga i tekstów o zwykłym życiu. Jak określają siebie w jednym z utworów każdy z nich jest "tylko młodym czarnym mężczyzną próbującym uniknąć cmentarza i zatłoczonej celi" - cytat z "Young Black Male".

LA + NY = PAC DIV

Nie pisałbym o Pac Div gdyby nie jeden podstawowy element, którym się jaram w ich kawałkach. Chłopaki mają niesamowite rymy które z jednej strony są skomplikowanie złożone, z drugiej zaś rzucane na bębny z luzem i swobodą. Nie jest to jednak jedyna rzecz, która sprawia, że słucha się ich z ciekawością. To wszystko jest zbudowane na bardzo dobrze wypracowanych flow i sprawia wrażenie rapowanego pewnie i jednocześnie bez spinki. Chłopaki również przekazu nie traktują tak jakby opowieść o krwi na ulicy miała dać im Grammy. Oprócz mistrzowskiego bragga mówią o swoim życiu w okolicy albo na przykład, o tym, że chcieliby startować w wyborach na burmistrza. Sporo miejsca poświęcają też imprezom i relacjom damsko męskim. Wszystko to podane na boom-bapowych bitach brzmiących jak z końcówki lat 80 w Nowym Jorku. Produkcją zajął się ich znajomy - Swiff D, z którym raperzy rozumieją się świetnie. Jeżeli zastanawialiście się skąd Pac Div ma tak świeże brzmienie oraz niekiedy minimalistyczne, ale bujające głową podkłady, to Swiff D jest odpowiedzią. Unikalny klimat tworzenia zawarty jest w nowej serii filmów z Pac Div w roli głównej. W filmie jednym z ciekawszych momentów jest ten, w którym Swiff puszcza kolejny bujający bit a Mibbs po dobrym joincie rapuje do niego świeży tekst bujając się przy tym jak świr. Właśnie taki naturalny styl tworzenia słychać w ich utworach, nic na siłę. Mieszkają z przyjaciółmi, są ciągle w trasie i nie spieszą się z wydaniem legalnego debiutu.

Kontrakty, trasy i zmiany jak u Dorosłego Dzieciaka

W 2006 roku chłopaki wypuścili mixtape opisujący ich życie codzienne, m.in. pracę, wyrywanie panienek bez pieniędzy czy kwestie koloru skóry. Zaraz po tym zostali zauważeni i trafili do takich pism jak Vapors, Urb, Source, XXL, Billboard, Rolling Stones, 944 Magazine. Zostali również docenieni przez internetowe głowy. Niedługo po tym skontaktował się z nimi Pharrell Williams przez Myspace by posłać im propsy. Również Questlove z The Roots po dostaniu ich demo przy podpisywaniu płyt w sklepie w Los Angeles spropsował Pac Div publicznie. Widać było, że muzyka trzech kumpli z południowej Kalifornii, jest czymś więcej niż kolejną kopią utworów sław. Wspomnę, że pośród tych, którzy docenili ich są też Snoop Dogg, Talib Kweli, 9th Wonder oraz Ludacris. Nie ma jednak róży bez kolców. Po podpisaniu kontraktu z Universalem Pac Div musieli zmienić menedżerów z The Brolly Group na Ch'rewd Management, ci domagali się bowiem dodatkowych pieniędzy za pośrednictwo w zdobyciu kontraktu. Kto miał rację, ciężko stwierdzić. Sam kontrakt również nie okazał się czymś stałym, gdyż w tym roku Pac Div przeniosło się do Grand Hustle, kierowanego przez T.I. i związanego z Warnerem. Dziś Kalifornijczycy nadal nie podają daty premiery płyty, ale przeprowadzają cały czas ofensywę promocyjną. Niedawno wypuścili dwa mixtape'y, "Don't menton it" oraz "Mania!" i serię teledysków, za które sami płacą. Najpopularniejszy od czasów "Mayor" utwór "Anti-Freeze" został "skradziony" przez wielu popularnych raperów chcących na nim nawinąć, m. in. Maino i Lloyda Banksa, co zaowocowało potem remixem z Pac Div i dwoma wymienionymi. Patrząc na to wszystko można się spodziewać że "Grown Kid Syndrome" wyjdzie niedługo. Co do płyty to jest już prawie ukończona, a oprócz Swiff D pracowali z nimi w studiu legendarny No ID, Jim Jonsin i The Neptunes. Co więcej, planowany jest jeszcze jeden mixtape-niespodzianka, który ma się pojawić w sieci bez uprzedzenia. Nie wiem jak wy, ale ja będę czekał. Już niedługo, bo w piątek na Hip Hop Kempie będziecie mieli okazję zobaczyć Pac Div na żywo. Ciekawostką jest to, że raperzy starają się tworzyć kawałki w ten sposób by jak najlepiej się je grało na koncertach także możecie spodziewać się ognia. Czy trzeba więc ich występ jakoś specjalnie promować? Chyba nie chcecie za kilka lat powiedzieć: Kurde,  to ci goście, którzy w 2011 byli na Hip Hop Kempie,  sprzedali.. ILE? Mają bity od. KOGO? Dlaczego mnie tam wtedy nie było w piątek 19 sierpnia o 16:40.???






]]>
Maffew Ragazino - "Pieniądze i sława napędzają świat każdego" (Świeża Krew #17)https://popkiller.kingapp.pl/2011-05-29,maffew-ragazino-pieniadze-i-slawa-napedzaja-swiat-kazdego-swieza-krew-17https://popkiller.kingapp.pl/2011-05-29,maffew-ragazino-pieniadze-i-slawa-napedzaja-swiat-kazdego-swieza-krew-17May 29, 2011, 4:00 pmJan"Grady"KabacinskiTo zdanie (powstające przez rozwinięcie: MAFFEW - M.oney A.nd F.ame F.uels E.veryone's W.orld) jest sloganem rozpoznawczym młodego kota z Brownsville. Jak sądzicie, jak daleko mu do tego by hajs i sława stały się paliwem napędzającym jego własny świat? Poznajcie Maffew Ragazino. DoświadczenieRagazino - Czarny Jezus, odkryty przez ulubionego DJ'a Pana Boga - Clarka Kenta. Jakkolwiek głupio nie brzmiała by ta definicja, to właśnie cały on. Koleś, który jesienią 2010 roku popłynął w świat z EPką, na którą bity zrobili tacy goście, jak Nottz, DJ Khalil, czy wspomniany już wyżej Kent i na którą gościnną zwrotkę dograł sam Masta Ace, tworząc kolejny brooklyński hymn. To typ, który zabrał Nowy Jork A.D. 2010 i wrzucił go na tracki, dając flow mogące sporo namieszać w Mainstreamie."Where I'm From (The Experience EP)" obfituje w bangery. Według mnie to właśnie organy i klawisze poprowadzone na głebokich, szybkich bębnach tworzą idealne tło dla niesamowitej stylówki Nowojorczyka (powiedzcie, że nie mam racji, słuchając jednocześnie "Everywhere I Go"). Cała epka to 7 różnorodnych, mocnych tracków, trzymających niesamowity poziom i doskonale wyczuwalny cwaniacki sznyt rodem z Wielkiego Jabłka.MainstreamDebiutancki Longplay zatytuowany "Rare Gems" miał ukazać się na początku 2011 roku. Póki co mamy tylko identycznie zatytuowany mixtape oraz singiel (w pełnym tego słowa znaczeniu) pt. "Black Sheep", który możecie sprawdzić pod spodem.Czarna OwcaMC z Brownsville mający na koncie piekielnie udaną epkę, Masta Ace'a na feacie i nagrywający freestyle z Seanem Price'em to idealny obraz, jak powinno wyglądać dzisiejsze Unsigned Hype. Podpisanie przez Ragazino kontraktu z To Cash In Cash Out Records, to dopiero początek drogi prowadzącej na same szczyty amerykańskiej rapgry. Singiel tylko upewnia nas w tym, że ten typ dojdzie tam cały i bezpieczny. Tacy jak on nie zawodzą.

To zdanie (powstające przez rozwinięcie: MAFFEW - M.oney A.nd F.ame F.uels E.veryone's W.orld) jest sloganem rozpoznawczym młodego kota z Brownsville. Jak sądzicie, jak daleko mu do tego by hajs i sława stały się paliwem napędzającym jego własny świat? Poznajcie Maffew Ragazino.
Doświadczenie
Ragazino - Czarny Jezus, odkryty przez ulubionego DJ'a Pana Boga - Clarka Kenta. Jakkolwiek głupio nie brzmiała by ta definicja, to właśnie cały on.
Koleś, który jesienią 2010 roku popłynął w świat z EPką, na którą bity zrobili tacy goście, jak Nottz, DJ Khalil, czy wspomniany już wyżej Kent i na którą gościnną zwrotkę dograł sam Masta Ace, tworząc kolejny brooklyński hymn. To typ, który zabrał Nowy Jork A.D. 2010 i wrzucił go na tracki, dając flow mogące sporo namieszać w Mainstreamie.
"Where I'm From (The Experience EP)" obfituje w bangery. Według mnie to właśnie organy i klawisze poprowadzone na głebokich, szybkich bębnach tworzą idealne tło dla niesamowitej stylówki Nowojorczyka (powiedzcie, że nie mam racji, słuchając jednocześnie "Everywhere I Go"). Cała epka to 7 różnorodnych, mocnych tracków, trzymających niesamowity poziom i doskonale wyczuwalny cwaniacki sznyt rodem z Wielkiego Jabłka.

Mainstream
Debiutancki Longplay zatytuowany "Rare Gems" miał ukazać się na początku 2011 roku. Póki co mamy tylko identycznie zatytuowany mixtape oraz singiel (w pełnym tego słowa znaczeniu) pt. "Black Sheep", który możecie sprawdzić pod spodem.

Czarna Owca
MC z Brownsville mający na koncie piekielnie udaną epkę, Masta Ace'a na feacie i nagrywający freestyle z Seanem Price'em to idealny obraz, jak powinno wyglądać dzisiejsze Unsigned Hype. Podpisanie przez Ragazino kontraktu z To Cash In Cash Out Records, to dopiero początek drogi prowadzącej na same szczyty amerykańskiej rapgry. Singiel tylko upewnia nas w tym, że ten typ dojdzie tam cały i bezpieczny. Tacy jak on nie zawodzą.




]]>
ScienZe - "Inna twarz Nowego Jorku" (Świeża Krew #16)https://popkiller.kingapp.pl/2011-03-27,scienze-inna-twarz-nowego-jorku-swieza-krew-16https://popkiller.kingapp.pl/2011-03-27,scienze-inna-twarz-nowego-jorku-swieza-krew-16March 27, 2011, 11:00 amMarcin NataliW ciągu ostatnich lat zauważyć można było pewien regres sceny rapowej w Nowym Jorku, związany między innymi z (bardziej lub mniej udanym) kopiowaniem przez raperów z Wielkiego Jabłka brzmień rodem z Południa Stanów. Czy obecnie są jeszcze w tym 8-milionowym mieście artyści, którzy przywołują na myśl brzmienie A Tribe Called Quest, De La Soul czy Mos Defa? Raperzy w kawałkach których słychać tak rzadko dziś spotykany głód mikrofonu, szczerość i pasję, a ich przesłanie i promowane wartości są jak najbardziej pozytywne? Otóż są. Jednym z takich artystów jest brooklyński MC o ksywie ScienZe. Tym, co wyróżnia go spośród miliona innych nowojorskich raperów, jest naturalny luz, pozytywne nastawienie, spokój i zarazem pewność w głosie, a także brak strachu przed artystycznymi eksperymentami. I nie chodzi tutaj o sztuczne zmienianie stylu i pogoń za mainstreamowymi trendami. W jego projektach słychać duszę artysty...ScienZe ma już na koncie 5 projektów, w czym 4 z nich zostały wydane w 2010 roku! Pierwszym jego mixtape'm był "The Dopeness" z 2009r., następnym "Ode 2 Dilla" ze stycznia 2010 - tribute dla J.Dilli, na którym MC nawijał pod ulubione bity legendarnego producenta. Następny, bardzo przyjemny mixtape "Her Favorite Sound" ukazał się w lutym, a w lipcu MC wypuścił EPkę "The Phone Tap(e)", będącą zapowiedzią zapowiedzianego na zimę albumu... Debiutancki album rapera - "Hall Pass" ujrzał światło dzienne 20 grudnia 2010 roku."Hall Pass" to koncept album, na którym znajdziemy 16 utworów, będących zarazem nazwami przedmiotów szkolnych (lub rzeczy kojarzących się ze szkołą, jak "Lunch"). Za warstwę muzyczną odpowiadają między innymi Posdonus (De La Soul), Exile, Dela, Blu, Andre 3000 i 6th Sense. Cały projekt osadzony jest w klimatach podobnych do dokonań kolektywu Native Tongues - pozytywne, momentami zaangażowane teksty oraz ciepłe podkłady, czerpiące garściami z soulu i jazzu. ScienZe sprawdza się bardzo dobrze na różnorodnych bitach, ukazując swoją wszechstronność i kreatywność. Zdecydowanie czuć tu chemię między MC i bitami... Jednym z najlepszych kawałków na płycie jest na pewno klasycznie brzmiący "History (Play By Play)", do którego zresztą nakręcony został dopiero co klip (obejrzyj poniżej). Wśród wielu spokojnych, chilloutowych numerów (świetne "Chemistry (Random Places)"!) wyróżniają się też "Study Hall (Let Em Know)" - energiczny banger na świetnym bicie 6th Sensa, oraz "Drama (Geppetto)" - numer bardzo ciekawy i oryginalny.ScienZe nie stara się być nikim innym i idzie własną drogą, tworząc muzykę prawdziwą, szczerą, zgodną ze swoimi przekonaniami. Jeśli cenicie podobne wartości oraz lubicie takich wykonawców jak Black Star, The Roots, A Tribe Called Quest, Arrested Development, De La Soul czy Common, zdecydowanie powinniście sprawdzić projekty ScienZe'a, bo ten gość nie dość, że ma talent i potencjał, to wnosi do obecnej gry coś świeżego (lub raczej zapomnianego) i bez dwóch zdań potrzebnego. Gorąco polecam.Wszystkie 4 projekty możecie odsłuchać i ściągnąć za darmo na oficjalnej stronie artysty: scienze.bandcamp.comPoniżej zamieszczam odsłuch ostatniej płyty rapera - "Hall Pass", oraz kilka teledysków, promujących to i poprzednie wydawnictwa.

W ciągu ostatnich lat zauważyć można było pewien regres sceny rapowej w Nowym Jorku, związany między innymi z (bardziej lub mniej udanym) kopiowaniem przez raperów z Wielkiego Jabłka brzmień rodem z Południa Stanów. Czy obecnie są jeszcze w tym 8-milionowym mieście artyści, którzy przywołują na myśl brzmienie A Tribe Called Quest, De La Soul czy Mos Defa? Raperzy w kawałkach których słychać tak rzadko dziś spotykany głód mikrofonu, szczerość i pasję, a ich przesłanie i promowane wartości są jak najbardziej pozytywne? Otóż są. Jednym z takich artystów jest brooklyński MC o ksywie ScienZe.

Tym, co wyróżnia go spośród miliona innych nowojorskich raperów, jest naturalny luz, pozytywne nastawienie, spokój i zarazem pewność w głosie, a także brak strachu przed artystycznymi eksperymentami. I nie chodzi tutaj o sztuczne zmienianie stylu i pogoń za mainstreamowymi trendami. W jego projektach słychać duszę artysty...
ScienZe ma już na koncie 5 projektów, w czym 4 z nich zostały wydane w 2010 roku! Pierwszym jego mixtape'm był "The Dopeness" z 2009r., następnym "Ode 2 Dilla" ze stycznia 2010 - tribute dla J.Dilli, na którym MC nawijał pod ulubione bity legendarnego producenta. Następny, bardzo przyjemny mixtape "Her Favorite Sound" ukazał się w lutym, a w lipcu MC wypuścił EPkę "The Phone Tap(e)", będącą zapowiedzią zapowiedzianego na zimę albumu... Debiutancki album rapera - "Hall Pass" ujrzał światło dzienne 20 grudnia 2010 roku.

"Hall Pass" to koncept album, na którym znajdziemy 16 utworów, będących zarazem nazwami przedmiotów szkolnych (lub rzeczy kojarzących się ze szkołą, jak "Lunch"). Za warstwę muzyczną odpowiadają między innymi Posdonus (De La Soul), Exile, Dela, Blu, Andre 3000 i 6th Sense. Cały projekt osadzony jest w klimatach podobnych do dokonań kolektywu Native Tongues - pozytywne, momentami zaangażowane teksty oraz ciepłe podkłady, czerpiące garściami z soulu i jazzu.

ScienZe sprawdza się bardzo dobrze na różnorodnych bitach, ukazując swoją wszechstronność i kreatywność. Zdecydowanie czuć tu chemię między MC i bitami... Jednym z najlepszych kawałków na płycie jest na pewno klasycznie brzmiący "History (Play By Play)", do którego zresztą nakręcony został dopiero co klip (obejrzyj poniżej). Wśród wielu spokojnych, chilloutowych numerów (świetne "Chemistry (Random Places)"!) wyróżniają się też "Study Hall (Let Em Know)" - energiczny banger na świetnym bicie 6th Sensa, oraz "Drama (Geppetto)" - numer bardzo ciekawy i oryginalny.

ScienZe nie stara się być nikim innym i idzie własną drogą, tworząc muzykę prawdziwą, szczerą, zgodną ze swoimi przekonaniami. Jeśli cenicie podobne wartości oraz lubicie takich wykonawców jak Black Star, The Roots, A Tribe Called Quest, Arrested Development, De La Soul czy Common, zdecydowanie powinniście sprawdzić projekty ScienZe'a, bo ten gość nie dość, że ma talent i potencjał, to wnosi do obecnej gry coś świeżego (lub raczej zapomnianego) i bez dwóch zdań potrzebnego. Gorąco polecam.

Wszystkie 4 projekty możecie odsłuchać i ściągnąć za darmo na oficjalnej stronie artysty: scienze.bandcamp.com

Poniżej zamieszczam odsłuch ostatniej płyty rapera - "Hall Pass", oraz kilka teledysków, promujących to i poprzednie wydawnictwa.

















]]>
Hopsin "Emocjonalna strona Kalifornii" (Świeża Krew #15)https://popkiller.kingapp.pl/2011-03-20,hopsin-emocjonalna-strona-kalifornii-swieza-krew-15https://popkiller.kingapp.pl/2011-03-20,hopsin-emocjonalna-strona-kalifornii-swieza-krew-15March 20, 2011, 4:00 pmWojciech GraczykTak jak napisał Paweł Miedzielec w swoim artykule o Parlayu Starr, zachodnie wybrzeże budzi się ze snu. Poza Snoopem i Game'em, którzy są ikonami, mamy przecież Brotha Lynch Hunga, który dzięki Strange Muzik przeżywa drugą młodość. A do tego masę młodych raperów głodnych sukcesów. Jednym z nich jest reprezentant Los Angeles, Marcus Hopson a.k.a. Hopsin.Hopsin nie ma wizerunku osiedlowego gangstera, który trzęsie swoim własnym "Compton". Z jego kontaktami bliżej mu raczej do plastikowych pseudo raperów pokroju Soulja Boy'a, co jest bardzo mylne, bo Hopsin to bardzo utalentowany MC. Emocje i bezczelność w tekstach upodabniają go do Eminema, co niekiedy jest za bardzo słyszalne. Muzycznie natomiast chłopak nie ma nic wspólnego z g-funkiem. Na koncie ma 2 płyty, które wydał we własnym labelu Funk Volume. Został zmuszony do założenia jej gdyż olał go poprzedni wydawca Ruthless Records, za co zrewanżował się pani Wright w utworze "Sag My Pants" z płyty "Raw". Warto wspomnieć też o wspólnym mikstejpie z jego ziomkiem SwizZzem.Wracając do Funk Volume, to wydał w nim dwa albumy: "Gazing At The Moonlight" i "Raw". Obydwa nie osiągnęły sukcesu i choć są bardzo dobrymi wydawnictwami to nie przebiły się do świadomości mas. Mimo tego ma swoich wiernych słuchaczy, którzy cenią w nim świetne teksty i kozackie flow... no i bity, które nasz bohater tworzy na swoje płyty. Poza tym Hopsin również śpiewa i gra w filmach (mała rólka w "Sławie" Kevina Tancharoena z 2009 roku), co pokazuje że jest wszechstronnie utalentowaną bestią. Czekamy na kolejne wydawnictwa, a poniżej możecie obejrzeć i posłuchać dwóch singli z płyty "Gazing At The Moonlight". Natomiast już jutro dostaniecie recenzję "Raw". Tak jak napisał Paweł Miedzielec w swoim artykule o Parlayu Starr, zachodnie wybrzeże budzi się ze snu. Poza Snoopem i Game'em, którzy są ikonami, mamy przecież Brotha Lynch Hunga, który dzięki Strange Muzik przeżywa drugą młodość.

A do tego masę młodych raperów głodnych sukcesów. Jednym z nich jest reprezentant Los Angeles, Marcus Hopson a.k.a. Hopsin.

Hopsin nie ma wizerunku osiedlowego gangstera, który trzęsie swoim własnym "Compton". Z jego kontaktami bliżej mu raczej do plastikowych pseudo raperów pokroju Soulja Boy'a, co jest bardzo mylne, bo Hopsin to bardzo utalentowany MC. Emocje i bezczelność w tekstach upodabniają go do Eminema, co niekiedy jest za bardzo słyszalne. Muzycznie natomiast chłopak nie ma nic wspólnego z g-funkiem.

Na koncie ma 2 płyty, które wydał we własnym labelu Funk Volume. Został zmuszony do założenia jej gdyż olał go poprzedni wydawca Ruthless Records, za co zrewanżował się pani Wright w utworze "Sag My Pants" z płyty "Raw". Warto wspomnieć też o wspólnym mikstejpie z jego ziomkiem SwizZzem.

Wracając do Funk Volume, to wydał w nim dwa albumy: "Gazing At The Moonlight" i "Raw". Obydwa nie osiągnęły sukcesu i choć są bardzo dobrymi wydawnictwami to nie przebiły się do świadomości mas. Mimo tego ma swoich wiernych słuchaczy, którzy cenią w nim świetne teksty i kozackie flow... no i bity, które nasz bohater tworzy na swoje płyty. Poza tym Hopsin również śpiewa i gra w filmach (mała rólka w "Sławie" Kevina Tancharoena z 2009 roku), co pokazuje że jest wszechstronnie utalentowaną bestią. Czekamy na kolejne wydawnictwa, a poniżej możecie obejrzeć i posłuchać dwóch singli z płyty "Gazing At The Moonlight". Natomiast już jutro dostaniecie recenzję "Raw".


]]>
XXL Freshmen - zestaw na 2011 rokhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-02-26,xxl-freshmen-zestaw-na-2011-rokhttps://popkiller.kingapp.pl/2011-02-26,xxl-freshmen-zestaw-na-2011-rokFebruary 26, 2011, 2:00 pmAdmin stronyMłode talenty wybrane przez XXL rok i dwa lata temu narobiły masę zamieszania w muzycznym świecie. Wiz Khalifa, Kid Cudi, B.o.B, J.Cole, Freddie Gibbs, Fashawn, Jay Rock, Big Sean, Asher Roth... to tylko niektórzy z nich.Nie mogło więc dziwić, że w tym roku z ciekawością wyczekaliśmy kolejnego zestawienia Freshmenów. I oto jest!Część z wybranych kocurów znamy już lepiej (Big K.R.I.T., Yelawolf, Mac Miller) lub gorzej (Diggy Simmons, Lil B, Kendrick Lamar, Lil Twist), część jednak jest (póki co) kojarzona jedynie z ksywki. Zobaczymy jak sytuacja zmieni się za parę miesięcy, ale znając nosa chłopaków z XXL wiemy, że każdej z tych - 11 tym razem - ksywek przyjrzeć musimy się naprawdę uważnie. Którzy z nich przyciągnęli już waszą uwagę?Oto pełna lista:Big K.R.I.T.Cyhi Da PrinceDiggy SimmonsFred The GodsonKendrick Lamar (Świeża Krew)Lil BLil TwistMac Miller (już jutro recenzja jego "K.I.D.S.")Meek MillYelawolf (Świeża Krew)YGMłode talenty wybrane przez XXL rok i dwa lata temu narobiły masę zamieszania w muzycznym świecie. Wiz Khalifa, Kid Cudi, B.o.B, J.Cole, Freddie Gibbs, Fashawn, Jay Rock, Big Sean, Asher Roth... to tylko niektórzy z nich.

Nie mogło więc dziwić, że w tym roku z ciekawością wyczekaliśmy kolejnego zestawienia Freshmenów. I oto jest!

Część z wybranych kocurów znamy już lepiej (Big K.R.I.T., Yelawolf, Mac Miller) lub gorzej (Diggy Simmons, Lil B, Kendrick Lamar, Lil Twist), część jednak jest (póki co) kojarzona jedynie z ksywki. Zobaczymy jak sytuacja zmieni się za parę miesięcy, ale znając nosa chłopaków z XXL wiemy, że każdej z tych - 11 tym razem - ksywek przyjrzeć musimy się naprawdę uważnie. Którzy z nich przyciągnęli już waszą uwagę?

Oto pełna lista:
Big K.R.I.T.
Cyhi Da Prince
Diggy Simmons
Fred The Godson
Kendrick Lamar (Świeża Krew)
Lil B
Lil Twist
Mac Miller (już jutro recenzja jego "K.I.D.S.")
Meek Mill
Yelawolf (Świeża Krew)
YG

]]>
Parlay Starr "Witajcie w Kalifornii" (Świeża Krew #14)https://popkiller.kingapp.pl/2010-12-26,parlay-starr-witajcie-w-kalifornii-swieza-krew-14https://popkiller.kingapp.pl/2010-12-26,parlay-starr-witajcie-w-kalifornii-swieza-krew-14December 26, 2010, 3:00 pmAdmin stronyOstatnio można odnieść wrażenie, że zachodnie wybrzeże po okresie letargu atakuje rap scenę wszystkimi siłami. Zarówno weterani jaki i reprezentanci tzw. "nowego westu" bombardują nas zewsząd nowymi singlami, mixtape'ami czy zapowiedziami kolejnych płyt. Nie inaczej jest też w przypadku rapera z South Central Los Angeles, który właśnie debiutuje solowym albumem. Parlay Starr, czy też jak mówią jego ziomki "Starrface" zajął się rapowaniem w 1997 roku po porzuceniu kariery koszykarskiej. Zaczynał od nagrywek z grupą 2nd II None i DJ Quikiem, wydając przy okazji kilka mixtape'ów na lokalnym rynku. Oprócz nawijania trudnił się również robieniem bitów oraz pracą za kulisami, gdzie miał okazję zobaczyć przemysł muzyczny "od kuchni". Większej publiczności zaprezentował się dopiero w 2008 roku na albumie "Mob Muzik" Realesta, gdzie wystąpił gościnnie w dwóch utworach. W tym samym czasie założył także swój własny label - Most Hated Mob Entertainment, którego nakładem już 28 Grudnia ukaże się jego solowy debiut pt. "Welkome II My World".Album jest bardzo zróżnicowany i każdy znajdzie na nim coś dla siebie - od klasycznego West Coast'owego brzmienia po brudny, południowy crunk. Gościnnie pojawią się m.in. Yukmouth, Nutt-So, Tha Realest, Roscoe, Tyga, Chris Brown, ekipa Outlawz czy Kaydo z legendarnej formacji Kausion, zaś za produkcję odpowiadać będzie choćby DJ Paul z grupy Three 6 Mafia.Mamy dla was do odsłuchania dwa single z tej płyty - pierwszym jest kawałek "Da Low Bottomz", który lata już od dłuższego czasu po sieci. Ten track to typowy westcoastowy banger brzmiący odrobinę jak crossover pomiędzy "Hard Liquor" Game'a i "Outta Control" 50 Centa. Bujający bit z charakterystycznym mocnym pianinem plus gangsterska nawijka o miejscu swojego pochodzenia, czyli w skrócie klasyczny "West Coast gangsta shit". Drugi utwór - "Thug Lover" to tzw. "radio-friendly hit single", z chwytliwym refrenem, spokojnym klimatem i gościnną zwrotką Realesta. Za teledysk odpowiedzialny jest Tha Razor, który stworzył m.in. ostatni klip WC. Polecam przetestować oba kawałki i zaopatrzyć się w kopię tego krążka."Welkome II My World" dostępny będzie od 28 Grudnia na iTunes oraz w formie fizycznej w największych sklepach muzycznych, niestety jak na razie tylko na terenie Stanów. Ostatnio można odnieść wrażenie, że zachodnie wybrzeże po okresie letargu atakuje rap scenę wszystkimi siłami. Zarówno weterani jaki i reprezentanci tzw. "nowego westu" bombardują nas zewsząd nowymi singlami, mixtape'ami czy zapowiedziami kolejnych płyt.

Nie inaczej jest też w przypadku rapera z South Central Los Angeles, który właśnie debiutuje solowym albumem.Parlay Starr, czy też jak mówią jego ziomki "Starrface" zajął się rapowaniem w 1997 roku po porzuceniu kariery koszykarskiej. Zaczynał od nagrywek z grupą 2nd II None i DJ Quikiem, wydając przy okazji kilka mixtape'ów na lokalnym rynku. Oprócz nawijania trudnił się również robieniem bitów oraz pracą za kulisami, gdzie miał okazję zobaczyć przemysł muzyczny "od kuchni". Większej publiczności zaprezentował się dopiero w 2008 roku na albumie "Mob Muzik" Realesta, gdzie wystąpił gościnnie w dwóch utworach. W tym samym czasie założył także swój własny label - Most Hated Mob Entertainment, którego nakładem już 28 Grudnia ukaże się jego solowy debiut pt. "Welkome II My World".

Album jest bardzo zróżnicowany i każdy znajdzie na nim coś dla siebie - od klasycznego West Coast'owego brzmienia po brudny, południowy crunk. Gościnnie pojawią się m.in. Yukmouth, Nutt-So, Tha Realest, Roscoe, Tyga, Chris Brown, ekipa Outlawz czy Kaydo z legendarnej formacji Kausion, zaś za produkcję odpowiadać będzie choćby DJ Paul z grupy Three 6 Mafia.

Mamy dla was do odsłuchania dwa single z tej płyty - pierwszym jest kawałek "Da Low Bottomz", który lata już od dłuższego czasu po sieci. Ten track to typowy westcoastowy banger brzmiący odrobinę jak crossover pomiędzy "Hard Liquor" Game'a i "Outta Control" 50 Centa. Bujający bit z charakterystycznym mocnym pianinem plus gangsterska nawijka o miejscu swojego pochodzenia, czyli w skrócie klasyczny "West Coast gangsta shit". Drugi utwór - "Thug Lover" to tzw. "radio-friendly hit single", z chwytliwym refrenem, spokojnym klimatem i gościnną zwrotką Realesta. Za teledysk odpowiedzialny jest Tha Razor, który stworzył m.in. ostatni klip WC. Polecam przetestować oba kawałki i zaopatrzyć się w kopię tego krążka.

"Welkome II My World" dostępny będzie od 28 Grudnia na iTunes oraz w formie fizycznej w największych sklepach muzycznych, niestety jak na razie tylko na terenie Stanów.

]]>
Confidence "Reprezentuję hip-hop, którego dziś brakuje" (Świeża Krew #11)https://popkiller.kingapp.pl/2010-10-04,confidence-reprezentuje-hip-hop-ktorego-dzis-brakuje-swieza-krew-11https://popkiller.kingapp.pl/2010-10-04,confidence-reprezentuje-hip-hop-ktorego-dzis-brakuje-swieza-krew-11October 4, 2010, 3:30 pmDaniel WardzińskiSzczerze mówiąc kolejne albumy z remixami, zazwyczaj nie robią już na nas takiego wrażenia jak kiedyś - jest ich dużo, często utrzymane są w podobnej stylistyce i prawie nigdy nie są w stanie choćby nawiązać do poziomu oryginału. To ile naczytałem się ciepłych słów o tym gościu, sprawiło, że "ReCon" ostatecznie trafiło do moich głośników. Wy też możecie pobrać je u nas za darmo i przekonać się co ma do zaoferowania ten koleś.Kiedy dziennikarze z KevinNothingham.com poprosili go, żeby się przedstawił powiedział: "Was up everyone. I go by the name of Confidence. Representing that classic authentic hip-hop that's been missing from the game for quite some time". Kolejny, taki sam trueschoolowy producent z Bostonu? Po przesłuchaniu "ReCon" jestem pewien, że to ktoś znacznie więcej. Confidence na swojej MPC 2000XL robi rzeczy niesamowite i pompuje w te stare numery tyle życia, że chwilami mam wrażenie jakby słuchał ich pierwszy raz. Nie jest to też żaden żółtodziób... Ci którzy uważnie śledzą production credits płyt, którym poświęcają czas mogą pamiętać go chociażby ze współpracy z Big Shugiem, Last Emperrorem, Jaysaunem czy Tulsim (temu ostatniemu wyprodukował ostatnio połowę nowego albumu zatytułowanego "Cold Smoke").Na "ReCon" Confidence otrzymał też wsparcie dużej rangi - za gramofonami stanął europejski mistrz DMC z 1991 roku, DJ Grazzhoppa. Trzeba przyznać, że wpasowuje się on ze swoją gramofonową ekwilibrystyką doskonale i dodaje muzyce jeszcze więcej mocy. Pośród szesnastu zremixowanych kawałków znalazły się takie "oczywistości" jak "Crooklyn Dodgers", "Flava In Ya Ear" czy "Life's A Bitch", ale mimo wszystko słuchając nawet przez chwilę nie czułem się znudzony. Charakter muzyki Confidence'a jest bardzo ciekawy - z jednej strony nie ma wątpliwości jakie lata w hip-hopie ceni on sobie najbardziej, ale z drugiej produkcje nie brzmią archaicznie i nie są jedynie próbą odtwarzania starych patentów. Takie połączenie głębii lat 90. z możliwościami końca pierwszej dekady XXIw. z zachowaniem bardzo dobrych proporcji między jednym i drugim, brzmi naprawdę dobrze.Czytając wywiad z Confidencem trochę się pośmiałem - pytanie o inspiracje "Premier, Pete Rock, Marly Marl, Large Pro, Diamond, Da Beatminerz, K-Def, Beatnuts, the list goes on"... Pytanie o początki "A Korean friend of mine gave me a tape to listen to one day in class. On one side was LL and on the other was Run-DMC. After listening to that tape, the rest was history"... Utwór, który najlepiej opisuję jego karierę - "Above The Cloud". Standardowe odpowiedzi tym razem nie idą w parze ze standardową muzyką. To naprawdę jest świeże! "ReCon" możecie pobrać TUTAJ.PS: Wielkie pięć Kadłub! 1:0 dla Ciebie.

Szczerze mówiąc kolejne albumy z remixami, zazwyczaj nie robią już na nas takiego wrażenia jak kiedyś - jest ich dużo, często utrzymane są w podobnej stylistyce i prawie nigdy nie są w stanie choćby nawiązać do poziomu oryginału. To ile naczytałem się ciepłych słów o tym gościu, sprawiło, że "ReCon" ostatecznie trafiło do moich głośników. Wy też możecie pobrać je u nas za darmo i przekonać się co ma do zaoferowania ten koleś.

Kiedy dziennikarze z KevinNothingham.com poprosili go, żeby się przedstawił powiedział: "Was up everyone. I go by the name of Confidence. Representing that classic authentic hip-hop that's been missing from the game for quite some time". Kolejny, taki sam trueschoolowy producent z Bostonu?

Po przesłuchaniu "ReCon" jestem pewien, że to ktoś znacznie więcej. Confidence na swojej MPC 2000XL robi rzeczy niesamowite i pompuje w te stare numery tyle życia, że chwilami mam wrażenie jakby słuchał ich pierwszy raz. Nie jest to też żaden żółtodziób... Ci którzy uważnie śledzą production credits płyt, którym poświęcają czas mogą pamiętać go chociażby ze współpracy z Big Shugiem, Last Emperrorem, Jaysaunem czy Tulsim (temu ostatniemu wyprodukował ostatnio połowę nowego albumu zatytułowanego "Cold Smoke").

Na "ReCon" Confidence otrzymał też wsparcie dużej rangi - za gramofonami stanął europejski mistrz DMC z 1991 roku, DJ Grazzhoppa. Trzeba przyznać, że wpasowuje się on ze swoją gramofonową ekwilibrystyką doskonale i dodaje muzyce jeszcze więcej mocy. Pośród szesnastu zremixowanych kawałków znalazły się takie "oczywistości" jak "Crooklyn Dodgers", "Flava In Ya Ear" czy "Life's A Bitch", ale mimo wszystko słuchając nawet przez chwilę nie czułem się znudzony. Charakter muzyki Confidence'a jest bardzo ciekawy - z jednej strony nie ma wątpliwości jakie lata w hip-hopie ceni on sobie najbardziej, ale z drugiej produkcje nie brzmią archaicznie i nie są jedynie próbą odtwarzania starych patentów. Takie połączenie głębii lat 90. z możliwościami końca pierwszej dekady XXIw. z zachowaniem bardzo dobrych proporcji między jednym i drugim, brzmi naprawdę dobrze.

Czytając wywiad z Confidencem trochę się pośmiałem - pytanie o inspiracje "Premier, Pete Rock, Marly Marl, Large Pro, Diamond, Da Beatminerz, K-Def, Beatnuts, the list goes on"... Pytanie o początki "A Korean friend of mine gave me a tape to listen to one day in class. On one side was LL and on the other was Run-DMC. After listening to that tape, the rest was history"... Utwór, który najlepiej opisuję jego karierę - "Above The Cloud". Standardowe odpowiedzi tym razem nie idą w parze ze standardową muzyką. To naprawdę jest świeże! "ReCon" możecie pobrać TUTAJ.

PS: Wielkie pięć Kadłub! 1:0 dla Ciebie.

]]>
Kendrick Lamar "Hobbit z Compton" (Świeża Krew #10)https://popkiller.kingapp.pl/2010-10-03,kendrick-lamar-hobbit-z-compton-swieza-krew-10https://popkiller.kingapp.pl/2010-10-03,kendrick-lamar-hobbit-z-compton-swieza-krew-10October 3, 2010, 1:00 pmAdam MizeraCzy Wam się to podoba czy nie (stawiam na to pierwsze) "Cali iz Active" - niezmiennie od kilku, jeśli nie kilkunastu ostatnich lat.Swobodnie można zaryzykować stwierdzenie o największej w historii dominacji i płodności muzycznej kalifornijskiej sceny, ale o tym innym razem. Poświęćcie dziś proszę chwile pewnemu dobremu chłopakowi ze złej okolicy. Compton w Kalifornii podłą sławą cieszy się od niepamiętnych czasów, a z doświadczenia wiemy, że tam gdzie jest ciężko, groźnie i ponuro, tam twórczość przyodziewa te same szaty, spoglądając równie złowrogo z okładek płyt. Mimo wszystko coś się musiało tam chyba zmienić, czego dowodem jest pewien młody człowiek, pochodzący właśnie z tej ognistej ziemi. K-Dot, czyli Kendrick Lamar po dość udanym zeszłorocznym debiucie "Kendrick Lamar - EP", pochwalił się kilka dni temu nowym, kolejnym darmowym materiałem zatytułowanym "O.D." (Overly Dedicated), z gościnnym udziałem choćby Murs'a czy U.N.I. Największą zaletą tego rapera i jego projektów jest to, że nawet nie spogląda w stronę zniesławionego Compton jeśli chodzi o stylistykę i treść jego twórczości, nie wypierając się swojego pochodzenia zarazem, co doskonale słychać w introdukcji do utworu "Wanna Be Heard" z pierwszego albumu artysty, objawiając cała prawdę o sobie i swojej muzyce: "I'm just good kid from Compton just wanna rap, i don't represent no colors, i represent my little sisters and brothers, and if you can't respect that, your whole perspective is wack"- bardzo mi się podoba ta deklaracja. Kendrick Lamar profilem swojego rapu omija szerokim łukiem swoje sąsiedztwo, odmienia, odnawia je, nadając mu nowego pozytywnego znaczenia. To dość rzadkie ostatnio. W wyjątkowo przyjemny, spokojny i szczególny sposób K-Dot przekazuje swoje mądre i zaangażowane przesłanie, przemycając drobne promyki kalifornijskiej aury i pozytywnej myśli. Oczywiście nadal to jest rap i Kendrick jest raperem z Compton patrzącym tylko trochę inaczej na świat. Niezwykle dobrze przyswajalny i ciekawy rap, godny poświęcenia każdej minuty. Poniżej linki do obu albumów, wszystko za friko.Kendrick Lamar - EPKendrick Lamar - O.D. Czy Wam się to podoba czy nie (stawiam na to pierwsze) "Cali iz Active" - niezmiennie od kilku, jeśli nie kilkunastu ostatnich lat.

Swobodnie można zaryzykować stwierdzenie o największej w historii dominacji i płodności muzycznej kalifornijskiej sceny, ale o tym innym razem. Poświęćcie dziś proszę chwile pewnemu dobremu chłopakowi ze złej okolicy.

Compton w Kalifornii podłą sławą cieszy się od niepamiętnych czasów, a z doświadczenia wiemy, że tam gdzie jest ciężko, groźnie i ponuro, tam twórczość przyodziewa te same szaty, spoglądając równie złowrogo z okładek płyt.
Mimo wszystko coś się musiało tam chyba zmienić, czego dowodem jest pewien młody człowiek, pochodzący właśnie z tej ognistej ziemi. K-Dot, czyli Kendrick Lamar po dość udanym zeszłorocznym debiucie "Kendrick Lamar - EP", pochwalił się kilka dni temu nowym, kolejnym darmowym materiałem zatytułowanym "O.D." (Overly Dedicated), z gościnnym udziałem choćby Murs'a czy U.N.I.


 

Największą zaletą tego rapera i jego projektów jest to, że nawet nie spogląda w stronę zniesławionego Compton jeśli chodzi o stylistykę i treść jego twórczości, nie wypierając się swojego pochodzenia zarazem, co doskonale słychać w introdukcji do utworu "Wanna Be Heard" z pierwszego albumu artysty, objawiając cała prawdę o sobie i swojej muzyce: "I'm just good kid from Compton just wanna rap, i don't represent no colors, i represent my little sisters and brothers, and if you can't respect that, your whole perspective is wack"- bardzo mi się podoba ta deklaracja.

Kendrick Lamar profilem swojego rapu omija szerokim łukiem swoje sąsiedztwo, odmienia, odnawia je, nadając mu nowego pozytywnego znaczenia. To dość rzadkie ostatnio. W wyjątkowo przyjemny, spokojny i szczególny sposób K-Dot przekazuje swoje mądre i zaangażowane przesłanie, przemycając drobne promyki kalifornijskiej aury i pozytywnej myśli. Oczywiście nadal to jest rap i Kendrick jest raperem z Compton patrzącym tylko trochę inaczej na świat. Niezwykle dobrze przyswajalny i ciekawy rap, godny poświęcenia każdej minuty. Poniżej linki do obu albumów, wszystko za friko.

Kendrick Lamar - EP

Kendrick Lamar - O.D.

]]>
J.Nolan - Czyste Południe (Świeża Krew #9)https://popkiller.kingapp.pl/2010-09-26,jnolan-czyste-poludnie-swieza-krew-9https://popkiller.kingapp.pl/2010-09-26,jnolan-czyste-poludnie-swieza-krew-9September 26, 2010, 4:00 pmMarcin NataliUrodzony w New Haven (Connecticut), a mieszkający obecnie w Atlancie Jamar Nolan to idealny przykład na to, jak można nie ulec presji otoczenia lub obowiązującym trendom, i konsekwentnie robić swoje, idąc własną drogą. Słysząc nazwę "Atlanta", większość osób od razu bowiem skojarzy takie postacie jak Lil'Jon, Ludacris czy Jazze Pha, i będzie się spodziewać typowego południowego rapu z tego regionu. Nic bardziej mylnego. Brzmienie, które prezentuje nam ten utalentowany 21-latek to hip-hop czystej krwi, zawieszony w połowie lat 90-tych, oparty o jazz i soul.Mój pierwszy kontakt z muzyką tego kota był zupełnie przypadkowy. Na jakimś blogu znalazłem link do jego kawałka "Protect My Soul". Odpaliłem z ciekawości, najpierw podchodząc sceptycznie, z myślą, że to kolejny przeciętniak z podziemia amerykańskiego rapu. Jednak już po pierwszych wersach okazało się, że byłem w błędzie. Flow, flow, flow - to pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę. Momentami przypominający tu Termanology'ego, połączonego z Lupe Fiasco, styl idealnie płynie na tym energicznym bicie na samplu z Bobby'ego Womacka. Esencją kawałka i całej sytuacji, w której znajduje się Jamar, są te dwa wersy:"I'm the coldest in the south but promoters wanna doubtSo doing it on my own, I'mma show y'all how"Tak jak obiecał, tak zrobił. J.Nolan ma już na koncie około 10 mixtape'ów, ale jak sam mówi, na tę chwilę liczą się trzy ostatnie projekty - "Chasing Cool", "Resilience" i najnowszy "Broken Dreams" (sierpień 2010). Czemu warto poświęcić chwilę na sprawdzenie tych albumów? Ponieważ muzyka, którą tworzy Jamar, jest prawdziwa. Raper mówi o prawdziwych sytuacjach, bez sztucznej dydaktyki, a za każdym razem nawija prosto z serca, z pasją i zajawką. Nie znajdziecie tu kawałków robionych na siłę, jedynie po to aby przypodobać się radiu. Autentyczność i szczerość to cechy, za które trzeba cenić tego typa. Dodajmy do tego dobrą oprawę muzyczną - klasyczny east-coastowy hip-hop oparty o jazzowe i soulowe sample - i mamy rap, który powinien zadowolić wielu słuchaczy lubiących takie brzmienia. J.Nolan to typ, który w swoim życiu doświadczył wiele, jednak cały czas idzie przed siebie z podniesioną głową, niosąc pozytywne przesłanie. Warto wspomnieć też o paru szczegółach jego twórczości - przy okazji ostatniego albumu zrezygnował zupełnie z używania niecenzuralnych słów, gdyż jak mówi, chce dawać dobry przykład dzieciakom. Co więcej, obecnie większość kawałków nagrywa na jedną ścieżkę, nie używa tak zwanych ad-libsów. Nie jest to łatwa sztuka, ponieważ trzeba mieć silny głos i umieć się przebić (wiedzą to wszyscy, którzy próbowali kiedyś rapować). Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zachęcić jeszcze raz do sprawdzenia albumów J.Nolana, bo podejrzewam, że to nie będzie ostatni raz, kiedy słyszycie to nazwisko.Wszystkie trzy albumy do ściągnięcia za darmo na stronie rapera: https://jnolaniscool.bandcamp.com/Myspace: https://www.myspace.com/jnolaniscoolJ.Nolan - Going In (klip) (z płyty "Resilience")

Urodzony w New Haven (Connecticut), a mieszkający obecnie w Atlancie Jamar Nolan to idealny przykład na to, jak można nie ulec presji otoczenia lub obowiązującym trendom, i konsekwentnie robić swoje, idąc własną drogą. Słysząc nazwę "Atlanta", większość osób od razu bowiem skojarzy takie postacie jak Lil'Jon, Ludacris czy Jazze Pha, i będzie się spodziewać typowego południowego rapu z tego regionu. Nic bardziej mylnego. Brzmienie, które prezentuje nam ten utalentowany 21-latek to hip-hop czystej krwi, zawieszony w połowie lat 90-tych, oparty o jazz i soul.

Mój pierwszy kontakt z muzyką tego kota był zupełnie przypadkowy. Na jakimś blogu znalazłem link do jego kawałka "Protect My Soul". Odpaliłem z ciekawości, najpierw podchodząc sceptycznie, z myślą, że to kolejny przeciętniak z podziemia amerykańskiego rapu. Jednak już po pierwszych wersach okazało się, że byłem w błędzie.
Flow, flow, flow - to pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę. Momentami przypominający tu Termanology'ego, połączonego z Lupe Fiasco, styl idealnie płynie na tym energicznym bicie na samplu z Bobby'ego Womacka. Esencją kawałka i całej sytuacji, w której znajduje się Jamar, są te dwa wersy:

"I'm the coldest in the south but promoters wanna doubt
So doing it on my own, I'mma show y'all how
"

Tak jak obiecał, tak zrobił. J.Nolan ma już na koncie około 10 mixtape'ów, ale jak sam mówi, na tę chwilę liczą się trzy ostatnie projekty - "Chasing Cool", "Resilience" i najnowszy "Broken Dreams" (sierpień 2010). Czemu warto poświęcić chwilę na sprawdzenie tych albumów?Ponieważ muzyka, którą tworzy Jamar, jest prawdziwa. Raper mówi o prawdziwych sytuacjach, bez sztucznej dydaktyki, a za każdym razem nawija prosto z serca, z pasją i zajawką. Nie znajdziecie tu kawałków robionych na siłę, jedynie po to aby przypodobać się radiu. Autentyczność i szczerość to cechy, za które trzeba cenić tego typa. Dodajmy do tego dobrą oprawę muzyczną - klasyczny east-coastowy hip-hop oparty o jazzowe i soulowe sample - i mamy rap, który powinien zadowolić wielu słuchaczy lubiących takie brzmienia.

J.Nolan to typ, który w swoim życiu doświadczył wiele, jednak cały czas idzie przed siebie z podniesioną głową, niosąc pozytywne przesłanie. Warto wspomnieć też o paru szczegółach jego twórczości - przy okazji ostatniego albumu zrezygnował zupełnie z używania niecenzuralnych słów, gdyż jak mówi, chce dawać dobry przykład dzieciakom. Co więcej, obecnie większość kawałków nagrywa na jedną ścieżkę, nie używa tak zwanych ad-libsów. Nie jest to łatwa sztuka, ponieważ trzeba mieć silny głos i umieć się przebić (wiedzą to wszyscy, którzy próbowali kiedyś rapować).

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zachęcić jeszcze raz do sprawdzenia albumów J.Nolana, bo podejrzewam, że to nie będzie ostatni raz, kiedy słyszycie to nazwisko.

Wszystkie trzy albumy do ściągnięcia za darmo na stronie rapera:
https://jnolaniscool.bandcamp.com/

Myspace: https://www.myspace.com/jnolaniscool





J.Nolan - Going In (klip) (z płyty "Resilience")




]]>
Świeża Krew: J.NIC$ - głos ulic Miami!https://popkiller.kingapp.pl/2010-09-24,swieza-krew-jnic-glos-ulic-miamihttps://popkiller.kingapp.pl/2010-09-24,swieza-krew-jnic-glos-ulic-miamiSeptember 24, 2010, 3:00 pmDaniel WardzińskiJ. NIC$ nie dał mi żadnego łatwego argumentu, żeby przekonać was do jego muzyki. Nie ma u siebie żadnego znanego featuringi, ani znanych producentów. Jest za to jedną z najciekawszych postaci z południa Stanów Zjednoczonych jakie słyszałem w ostatnim czasie.Nics to raper z Miami, który dysponuje nie tylko kozackim południowym stylem wymowy i akcentem, ale również flow i głosem, które każą przypuszczać, że już niebawem będzie w innym punkcie sceny niż dziś!Ustalenie jakichkolwiek informacji dotyczących tego gościa to spore wyzwanie. Prościej jest znaleźć jego muzykę, a ta mówi za niego sama. Osobiście miałem przyjemność posłuchać mixtape'u "Dirty Sneakers" i nowej epki "Stimulus Package". Wystarczyło, żeby nabrać szacunku dla tego co ten koleś potrafi zrobić z nietypowymi, ale bardzo klimatycznymi podkładami swoich ziomów. To co rzuca się w uszy na obydwóch produkcjach to głos, który brzmi jak skrzyżowanie Barry White'a ze Scarfacem, flow które jest proste, ale świetnie wpisuje się w tradycję najlepszych albumów dirrty southu oraz teksty, które otwierają przed nami drzwi do życia Nicsa. Warto wspomnieć, że w tym życiu jest miejce i na wrażliwość i na twardy, hustlerski przekaz z głową na karku. To "świadoma" hustlerka bliższa Ice Cube'a niż np. Ricka Rossa. Kawał dobrej muzyki. Ciekaw jestem czy ktoś go wyszpera, bo jego talent predestynuje go do zrobienia naprawdę sporych rzeczy.Pobierz Stimulus Package Pobierz Dirty Sneakers

J. NIC$ nie dał mi żadnego łatwego argumentu, żeby przekonać was do jego muzyki. Nie ma u siebie żadnego znanego featuringi, ani znanych producentów. Jest za to jedną z najciekawszych postaci z południa Stanów Zjednoczonych jakie słyszałem w ostatnim czasie.

Nics to raper z Miami, który dysponuje nie tylko kozackim południowym stylem wymowy i akcentem, ale również flow i głosem, które każą przypuszczać, że już niebawem będzie w innym punkcie sceny niż dziś!

Ustalenie jakichkolwiek informacji dotyczących tego gościa to spore wyzwanie. Prościej jest znaleźć jego muzykę, a ta mówi za niego sama. Osobiście miałem przyjemność posłuchać mixtape'u "Dirty Sneakers" i nowej epki "Stimulus Package". Wystarczyło, żeby nabrać szacunku dla tego co ten koleś potrafi zrobić z nietypowymi, ale bardzo klimatycznymi podkładami swoich ziomów. To co rzuca się w uszy na obydwóch produkcjach to głos, który brzmi jak skrzyżowanie Barry White'a ze Scarfacem, flow które jest proste, ale świetnie wpisuje się w tradycję najlepszych albumów dirrty southu oraz teksty, które otwierają przed nami drzwi do życia Nicsa. Warto wspomnieć, że w tym życiu jest miejce i na wrażliwość i na twardy, hustlerski przekaz z głową na karku. To "świadoma" hustlerka bliższa Ice Cube'a niż np. Ricka Rossa. Kawał dobrej muzyki. Ciekaw jestem czy ktoś go wyszpera, bo jego talent predestynuje go do zrobienia naprawdę sporych rzeczy.

Pobierz Stimulus Package 
Pobierz Dirty Sneakers
]]>
Wiz Khalifa - miłość od drugiego wejrzenia (Świeża Krew #7)https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-30,wiz-khalifa-milosc-od-drugiego-wejrzenia-swieza-krew-7https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-30,wiz-khalifa-milosc-od-drugiego-wejrzenia-swieza-krew-7June 30, 2010, 4:00 pmAdmin stronyPierwsze wrażenie często wyraźnie rzutuje na dalszy stosunek do danego artysty. Rzadko zdarza się bym z miejsca nastawiał się do kogoś negatywnie - jeśli miałbym wymienić ksywki tych, przy których byłem na "nie" od razu po zapoznaniu się z jednym czy dwoma numerami to nie byłoby ich wiele a w tym momencie przypominam sobie tylko trzy - Soulja Boy, Wacka Flocka Flame i Wiz Khalifa. Ostatni z nich swoim asłuchalnym i opartym na nijakiej nawijce na okropnym techniawkowym bicie numerem "Say Yeah" sprawił, że na ok. 2 lata stał się dla mnie synonimem tego, gdzie nie powinien zmierzać hip-hop.Niedawno natknąłem się na single z ostatniego mixtape'u "Kush & O.J" oraz ubiegłorocznej debiutanckiej płyty "Deal Or No Deal"... i tak samo z miejsca zajarałem się tym, co obecnie robi Wiz a kolejne numery tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że mimo "Say Yeah" mamy do czynienia z nie lada talentem.W Polsce "Deal Or No Deal" przeszło całkowicie bez echa i liczba dyskusji o tym albumie jest naprawdę znikoma. Możliwe, że swoje robi tu właśnie "syndrom Say Yeah". Tymczasem na trwającej obecnie trasie po Stanach Wiz wyprzedał przed rozpoczęciem 54 z 57 koncertów! Przestaje to dziwić, gdy odpalimy singlowe "This Plane" i pooglądamy sceny z trasy. Nie wiem jak was, ale mnie flow w tym tracku rozkłada na łopatki. Khalifa leci niesamowicie, bawiąc się bitem i śmigając między werblami w tak piękny i melodyjny sposób, że naprawdę budzi duży szacunek. Podobnie wtedy, gdy śpiewa bardzo udany i wpadający w ucho refren. Robi to w ten sposób, że potrafiłem słuchać go na repeacie z dobrą godzinę... Cała płyta prezentuje się zresztą podobnie - to wpadający w ucho mainstream z doskonałym flow i świeżym podejściem, pozwalający zajarać się od razu, już przy pierwszym odsłuchu.Gdy ten chudy, niepozorny i wytatuowany na całym ciele 23-latek z Pittsburgh debiutował w 2006 roku niezależnym i dostrzeżonym przez Rolling Stone "Show And Prove" pokazał za to, że potrafi sprawdzić się też na innym polu - tamten materiał to w dużej mierze klasyczne samplowane bity i pewna, wyrazista nawijka, która jednak w zestawieniu z rapem ad 2009 ukazuje jak szybki i ogromny progres miał tu miejsce. A "Pittsburgh Sound", które Daniel opisywał wczoraj w Diggin In The Videos jest doskonałym przykładem na to, że i w kategorii street-singli reprezentant Taylor Gangu trzyma wiele w zanadrzu. Aż dziw bierze, że to numer jeszcze starszy od feralnego "Say Yeah"...Jeszcze inną twarz Wiz pokazuje na najnowszym mixtape'ie (a tak naprawdę street albumie, bo dostajemy same premierowe numery) "Kush & Orange Juice", który już okładką nawiązuje do klasycznego albumu Davida Ruffina - a właściwie tylko delikatnie ją przerabia. Mamy tu więcej śpiewu i nieszablonowych luźnych jazd, które każą nam umieścić Wiza gdzieś pomiędzy Kid Cudim i B.o.B. a Andre 3000 i Snoop Doggiem, jednak z dopiskiem 'brak jakiegokolwiek xera'. To doprawdy niesamowite, żeby w ciągu paru dni ktoś kogo miałem za przykład na upadek dzisiejszego rapu wskoczył do dziesiątki moich obecnych ulubieńców, ale chyba jest tylko dowodem na ogromny potencjał, charyzmę i stylowość tego kota. Przypuszczam, że niebawem wzniesie się swoim singlowym samolotem naprawdę wysoko i aż boję się co rozwijając się w takim tempie będzie pokazywał za rok-dwa.Ściągnij "Kush & O.J."

Pierwsze wrażenie często wyraźnie rzutuje na dalszy stosunek do danego artysty. Rzadko zdarza się bym z miejsca nastawiał się do kogoś negatywnie - jeśli miałbym wymienić ksywki tych, przy których byłem na "nie" od razu po zapoznaniu się z jednym czy dwoma numerami to nie byłoby ich wiele a w tym momencie przypominam sobie tylko trzy - Soulja Boy, Wacka Flocka Flame i Wiz Khalifa. Ostatni z nich swoim asłuchalnym i opartym na nijakiej nawijce na okropnym techniawkowym bicie numerem "Say Yeah" sprawił, że na ok. 2 lata stał się dla mnie synonimem tego, gdzie nie powinien zmierzać hip-hop.

Niedawno natknąłem się na single z ostatniego mixtape'u "Kush & O.J" oraz ubiegłorocznej debiutanckiej płyty "Deal Or No Deal"... i tak samo z miejsca zajarałem się tym, co obecnie robi Wiz a kolejne numery tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że mimo "Say Yeah" mamy do czynienia z nie lada talentem.

W Polsce "Deal Or No Deal" przeszło całkowicie bez echa i liczba dyskusji o tym albumie jest naprawdę znikoma. Możliwe, że swoje robi tu właśnie "syndrom Say Yeah". Tymczasem na trwającej obecnie trasie po Stanach Wiz wyprzedał przed rozpoczęciem 54 z 57 koncertów! Przestaje to dziwić, gdy odpalimy singlowe "This Plane" i pooglądamy sceny z trasy. Nie wiem jak was, ale mnie flow w tym tracku rozkłada na łopatki. Khalifa leci niesamowicie, bawiąc się bitem i śmigając między werblami w tak piękny i melodyjny sposób, że naprawdę budzi duży szacunek. Podobnie wtedy, gdy śpiewa bardzo udany i wpadający w ucho refren. Robi to w ten sposób, że potrafiłem słuchać go na repeacie z dobrą godzinę... Cała płyta prezentuje się zresztą podobnie - to wpadający w ucho mainstream z doskonałym flow i świeżym podejściem, pozwalający zajarać się od razu, już przy pierwszym odsłuchu.

Gdy ten chudy, niepozorny i wytatuowany na całym ciele 23-latek z Pittsburgh debiutował w 2006 roku niezależnym i dostrzeżonym przez Rolling Stone "Show And Prove" pokazał za to, że potrafi sprawdzić się też na innym polu - tamten materiał to w dużej mierze klasyczne samplowane bity i pewna, wyrazista nawijka, która jednak w zestawieniu z rapem ad 2009 ukazuje jak szybki i ogromny progres miał tu miejsce. A "Pittsburgh Sound", które Daniel opisywał wczoraj w Diggin In The Videos jest doskonałym przykładem na to, że i w kategorii street-singli reprezentant Taylor Gangu trzyma wiele w zanadrzu. Aż dziw bierze, że to numer jeszcze starszy od feralnego "Say Yeah"...

Jeszcze inną twarz Wiz pokazuje na najnowszym mixtape'ie (a tak naprawdę street albumie, bo dostajemy same premierowe numery) "Kush & Orange Juice", który już okładką nawiązuje do klasycznego albumu Davida Ruffina - a właściwie tylko delikatnie ją przerabia. Mamy tu więcej śpiewu i nieszablonowych luźnych jazd, które każą nam umieścić Wiza gdzieś pomiędzy Kid Cudim i B.o.B. a Andre 3000 i Snoop Doggiem, jednak z dopiskiem 'brak jakiegokolwiek xera'. To doprawdy niesamowite, żeby w ciągu paru dni ktoś kogo miałem za przykład na upadek dzisiejszego rapu wskoczył do dziesiątki moich obecnych ulubieńców, ale chyba jest tylko dowodem na ogromny potencjał, charyzmę i stylowość tego kota. Przypuszczam, że niebawem wzniesie się swoim singlowym samolotem naprawdę wysoko i aż boję się co rozwijając się w takim tempie będzie pokazywał za rok-dwa.

Ściągnij "Kush & O.J."



]]>
Drake "Better than good enough..." (Świeża Krew #6)https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-25,drake-better-than-good-enough-swieza-krew-6https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-25,drake-better-than-good-enough-swieza-krew-6June 25, 2010, 6:00 pmDaniel WardzińskiMa wszystko - sławę, wpływowych przyjaciół, zapchane sale koncertowe, spore pieniądze... Do niedawna obok tych rzeczy brakowało tylko jednej - debiutanckiego LP. Na końcu zrealizowanego przez MTV filmu dokumentalnego zajmującego się "zjawiskiem Drake'a" on sam mówi "Jestem człowiekiem, który zarabia z tego, że jest sobą". Ludzie to kupują, a ja zaczynam rozumieć dlaczego.Kanadyjski wokalista, raper i aktor właśnie zadebiutował swoim pierwszym pełnym albumem zatytułowanym "Thank Me Later". Dodajmy, że zadebiutował świetnie, bo na pierwszym miejscu notowania Billboardu z 446,680 sprzedanymi egzemplarzami. Na 79 miejscu wciąż utrzymuje się jego poprzednia epka "So Far Gone", która sukcesywnie zbliża się do granicy złota. "Thank Me Later" na bank złamie ją już po dwóch tygodniach. Słabo?29 czerwca 2009, kiedy Drake podpisywał kontrakt z Lil Wayne'owym Young Money Entertainment, był już postacią, która miała na koncie wielkie sukcesy jak chociażby występy obok takich osób jak Kanye West, Jay-Z czy Mary J. Blige. Na jego koncertach zdarzały się przypadki, że organizator musiał odprawić wielu chętnych do domu w obawie o kondycję budynku i ewentualne niebezpieczeństwa na publice. W jego singlu "Forever" pojawili się Eminem, Kanye i Lil Wayne. Bez oficjalnej płyty zdobył dwie nominacje do nagrody Grammy, dwie BET Hip-Hop Awards i dwie Juno Awards. Długo mam tak wymieniać, żebyście zrozumieli, że faktycznie mamy do czynienia ze zjawiskiem?Ten chłopak wisi sobie gdzieś pomiędzy wrażliwym chłopcem i świadomym swoich sił artystą, który przyszedł, żeby rozpierdolić ten biznes. Słyszałem już, że jest drugim Jay-Z, drugim Princem i drugim MJ'em. On nie jest drugi. On jest świeży. Pod TYM linkiem możecie obejrzeć wspomniany, bardzo ciekawy film dokumentalny poświęcony Drake'owi. Osłodzony oczywiście pozowanymi minami i propagandą sukcesu, ale mimo wszystko przekonujący. W tym roku nikt nie sprzedał w pierwszym tygodniu tyle płyt co ten młody Kanadyjczyk. Jak długo będziecie wierzyć, że to przypadek? Może to nie jest hip-hop, tylko pop, ale ludzie to kochają i kupują. Recenzja niebawem na Popkillerze.

Ma wszystko - sławę, wpływowych przyjaciół, zapchane sale koncertowe, spore pieniądze... Do niedawna obok tych rzeczy brakowało tylko jednej - debiutanckiego LP. Na końcu zrealizowanego przez MTV filmu dokumentalnego zajmującego się "zjawiskiem Drake'a" on sam mówi "Jestem człowiekiem, który zarabia z tego, że jest sobą". Ludzie to kupują, a ja zaczynam rozumieć dlaczego.

Kanadyjski wokalista, raper i aktor właśnie zadebiutował swoim pierwszym pełnym albumem zatytułowanym "Thank Me Later". Dodajmy, że zadebiutował świetnie, bo na pierwszym miejscu notowania Billboardu z 446,680 sprzedanymi egzemplarzami. Na 79 miejscu wciąż utrzymuje się jego poprzednia epka "So Far Gone", która sukcesywnie zbliża się do granicy złota. "Thank Me Later" na bank złamie ją już po dwóch tygodniach. Słabo?

29 czerwca 2009, kiedy Drake podpisywał kontrakt z Lil Wayne'owym Young Money Entertainment, był już postacią, która miała na koncie wielkie sukcesy jak chociażby występy obok takich osób jak Kanye West, Jay-Z czy Mary J. Blige. Na jego koncertach zdarzały się przypadki, że organizator musiał odprawić wielu chętnych do domu w obawie o kondycję budynku i ewentualne niebezpieczeństwa na publice. W jego singlu "Forever" pojawili się Eminem, Kanye i Lil Wayne. Bez oficjalnej płyty zdobył dwie nominacje do nagrody Grammy, dwie BET Hip-Hop Awards i dwie Juno Awards. Długo mam tak wymieniać, żebyście zrozumieli, że faktycznie mamy do czynienia ze zjawiskiem?

Ten chłopak wisi sobie gdzieś pomiędzy wrażliwym chłopcem i świadomym swoich sił artystą, który przyszedł, żeby rozpierdolić ten biznes. Słyszałem już, że jest drugim Jay-Z, drugim Princem i drugim MJ'em. On nie jest drugi. On jest świeży. Pod TYM linkiem możecie obejrzeć wspomniany, bardzo ciekawy film dokumentalny poświęcony Drake'owi. Osłodzony oczywiście pozowanymi minami i propagandą sukcesu, ale mimo wszystko przekonujący. W tym roku nikt nie sprzedał w pierwszym tygodniu tyle płyt co ten młody Kanadyjczyk. Jak długo będziecie wierzyć, że to przypadek? Może to nie jest hip-hop, tylko pop, ale ludzie to kochają i kupują. Recenzja niebawem na Popkillerze.


 

]]>
Chip Tha Ripper - showman z miasta kawalerzystów (Świeża Krew #5)https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-01,chip-tha-ripper-showman-z-miasta-kawalerzystow-swieza-krew-5https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-01,chip-tha-ripper-showman-z-miasta-kawalerzystow-swieza-krew-5June 1, 2010, 5:00 pmAdmin stronyMimo usilnych i drogich prób zbudowania mistrzowskiej drużyny władzom Cavaliers niezbyt się to udaje i nawet zjednoczenie LeBrona z Shaq'iem nie pomogło wywalczyć finału. Za to w ciszy i spokoju coraz prężniejsza staje się rapowa scena Cleveland.W ubiegłym roku swoim "Man On The Moon" pozamiatał Kid Cudi. Gościnnie mogliśmy tam usłyszeć jego ziomka Chipa Tha Rippera, który pokazał się z całkiem dobrej strony. W tym roku przejął debiutancką pałeczkę od Cudiego i próbuje udowodnić, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa."The Cleveland Show" to tytuł coraz popularniejszego za Oceanem komediowego serialu anonimowanego, nawiązującego choćby do znanego i u nas "Family Guya". To także tytuł tegorocznego street-albumu 23-letniego Chipa, którym w pełni demonstruje on nam swój potencjał. Leniwe, wyluzowane i świetnie pływające na specyficznych bitach flow, charakterystyczna nawijka i świeżość to podstawowe atuty. Atuty, które słyszymy na tym bardzo równym wydawnictwie od początku do końca. Na swoim MySpace'ie Chip informuje nas, że "lubi się wyluzować, smiać i zgarniać kasę" a w singlowym numerze (załączamy go poniżej) wita nas słowami "Bitch, I feel good". Jeśli kochacie więc świeżość, pełen luz, lubicie czuć się dobrze i wsiąknęliście w specyficzny klimat Cleveland to sprawdźcie Rippera i przekonajcie się, że już niedługo powinno być o nim głośno. A do kolejnego przejęcia pałeczki szykuje się już Big Sean. Mimo usilnych i drogich prób zbudowania mistrzowskiej drużyny władzom Cavaliers niezbyt się to udaje i nawet zjednoczenie LeBrona z Shaq'iem nie pomogło wywalczyć finału. Za to w ciszy i spokoju coraz prężniejsza staje się rapowa scena Cleveland.

W ubiegłym roku swoim "Man On The Moon" pozamiatał Kid Cudi. Gościnnie mogliśmy tam usłyszeć jego ziomka Chipa Tha Rippera, który pokazał się z całkiem dobrej strony. W tym roku przejął debiutancką pałeczkę od Cudiego i próbuje udowodnić, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
"The Cleveland Show" to tytuł coraz popularniejszego za Oceanem komediowego serialu anonimowanego, nawiązującego choćby do znanego i u nas "Family Guya". To także tytuł tegorocznego street-albumu 23-letniego Chipa, którym w pełni demonstruje on nam swój potencjał. Leniwe, wyluzowane i świetnie pływające na specyficznych bitach flow, charakterystyczna nawijka i świeżość to podstawowe atuty. Atuty, które słyszymy na tym bardzo równym wydawnictwie od początku do końca. Na swoim MySpace'ie Chip informuje nas, że "lubi się wyluzować, smiać i zgarniać kasę" a w singlowym numerze (załączamy go poniżej) wita nas słowami "Bitch, I feel good". Jeśli kochacie więc świeżość, pełen luz, lubicie czuć się dobrze i wsiąknęliście w specyficzny klimat Cleveland to sprawdźcie Rippera i przekonajcie się, że już niedługo powinno być o nim głośno. A do kolejnego przejęcia pałeczki szykuje się już Big Sean.

 

]]>
J.Cole - nowy Nas w labelu Jaya-Z? (Świeża Krew #3)https://popkiller.kingapp.pl/2010-05-21,jcole-nowy-nas-w-labelu-jaya-z-swieza-krew-3https://popkiller.kingapp.pl/2010-05-21,jcole-nowy-nas-w-labelu-jaya-z-swieza-krew-3May 21, 2010, 6:00 pmDaniel WardzińskiSporo się ostatnio działo wokół tego typka. Kiedy Jay-Z podpisuje kontrakt z młodym talentem, wszystkie oczy ludzi kochających rap, zaczynają śledzić jego ruchy. J. Cole to dwudziestopięciolatek z Fayeteville w Północnej Karolinie. Sam o sobie mówi "południowy raper z EastCoastowym flow". Po przesłuchaniu jego mixtape'ów mogę powiedzieć jedno... To nie może być kolejna postać, która dostała kontrakt, ale jej album utknął na półkach wielkiego labelu. Myślę, że to będzie artysta, który zarobi dla Jaya sporo hajsu.Póki co w dorobku ma dwa świetnie przyjęte mixtape'y - "The Come Up" i "The Warm Up". Muzyka, która się na nich znajduje, poprzez swoją prostotę, ale też naprawdę wysoką jakość i wysokie stężenie ważnych dla każdego z nas emocji jest zaskakująca.Żeby się dziś wybić, trzeba zrobić coś nowego, jeśli nie w kwestii muzyki to przynajmniej wizerunku. Wymyślić jakiś głupkowaty taniec, zrobić prostacki hit z którym ludzie będą Cię kojarzyć, albo przynajmniej wywołać wokół siebie parę celebryckich skandali. Miło usłyszeć gościa, który pnie się po szczeblach kariery w błyskawicznym tempie bez autotune'a, bez cykających bitów i rewolucji w typie tych, które znalazły się na "Blueprint III". J. Cole to bardzo dobry raper, ale też obiecujący producent. Jego bity są utrzymane w delikatnej, spokojnej i nieskomplikowanej tonacji, która dzięki swojej prostocie w epoce przepychu zwraca na siebie uwagę. Ta muzyka nie jest rewolucyjna poprzez swoją strukturę, ale zaskakująca dzięki temu, że jest totalnie wbrew obowiązującym trendom. Nawet nie chodzi o akustyczne brzmienie... Tutaj nawet nie ma Just Blaze'owych bangerów! Największym asem z płyty jest świetne "Light Please" oparte na spokojnej prostej melodyce. Numer możecie odsłuchać pod spodem.Bohater naszej Świeżej Krwi znalazł się na ostatniej okładce URB'a, a pod jego ksywką napisano "Nowy Nas. Wyobraźcie to sobie!". Mnie osobiście sposób w jaki nawija J. Cole bardziej przypomina Kanye Westa, któremu ktoś odjąłby całą otoczkę kontrowersji. Nie boi się podśpiewywać, w tekstach jak stwierdza sam, mówi głównie o "walce, bólu, nadzieii, ambicjach i marzeniach", ale zdarzają się i dobre wersy o płci przeciwnej czy naprawdę złośliwe i celne bragga. Jego ulubionymi raperami są 2Pac, Nas, Biggie, Canibus i Eminem, ale oprócz wersów z propsami, nie łączy go z nimi zbyt wiele. Gdybym miał wskazać jedną rzecz łączącą tych panów, to to, że najmłodszy z nich, tak jak i starsi potrafi swoim flow przykuć do głośnika. Jego zaangażowanie, pasja w głosie i włożone w to wszystko emocje są bardzo imponujące. Poza tym? To wykształcony chłopiec, który jak sam mówi, po przeniesieniu do Nowego Jorku powiedział sobie, że ktoś musi go dostrzec. Po setkach godzin dzwonienia do labelów, setkach egzemplarzy wysłanych demo i wielu dniach spędzonych pod znanymi studiami nagraniowymi w oczekiwaniu na swoje gwiazdy, odezwał się do niego Jay-Z. Cole często wspomina jak przed tym telefonem zrobił sobie koszulkę z napisem "Produce For Jay-Z, Or Die Tryin'".Wspominając ich pierwsze spotkanie Cole mówi, że był bardzo pozytywnie zaskoczony, kiedy Jay słuchając "Lights Please" z uznaniem kiwał głową i co jakiś czas robił głośne "Woooo!". Po podpisanie kontraktu J. Cole złożył hołd dla Jay'a nagrywając swoje, bardzo udaną interpretację jego klasycznego singla "Dead Presidents". W nieoficjalnym "Dead Presidents III" pojawił się też Drake. Prawdopodobnie był to ich ostatni wspólny numer. Jak powiedział sam zainteresowany "chyba nie jesteśmy na dobrej drodze, żeby zostać przyjaciółmi".Widząc potencjał tego chłopaka i prawdopodobnie przewidując to jak niebawem będzie sławny, na swój materiał zaprosili go Talib Kweli i Hi-Tek. Jego zwrotka w "Just Begun" z pewnością zwraca uwagę, podobnie jak to co zrobił w "A Star Is Born" na ostatnim album Hovy. "Just Begun"... Ten tytuł mówi wiele o karierze J. Cole'a. Ja od siebie serdecznie polecam wam obydwa mixtape'y, a szczególnie drugi - "The Warm Up" dostępny za darmo na MySpace artysty. Jeśli to faktycznie jest tylko rozgrzewka, to czekam na prawdziwą rozgrywkę. Chłopaczyna ma zadatki na stanie się kimś naprawdę wielkim.

Sporo się ostatnio działo wokół tego typka. Kiedy Jay-Z podpisuje kontrakt z młodym talentem, wszystkie oczy ludzi kochających rap, zaczynają śledzić jego ruchy. J. Cole to dwudziestopięciolatek z Fayeteville w Północnej Karolinie. Sam o sobie mówi "południowy raper z EastCoastowym flow". Po przesłuchaniu jego mixtape'ów mogę powiedzieć jedno... To nie może być kolejna postać, która dostała kontrakt, ale jej album utknął na półkach wielkiego labelu. Myślę, że to będzie artysta, który zarobi dla Jaya sporo hajsu.

Póki co w dorobku ma dwa świetnie przyjęte mixtape'y - "The Come Up" i "The Warm Up". Muzyka, która się na nich znajduje, poprzez swoją prostotę, ale też naprawdę wysoką jakość i wysokie stężenie ważnych dla każdego z nas emocji jest zaskakująca.

Żeby się dziś wybić, trzeba zrobić coś nowego, jeśli nie w kwestii muzyki to przynajmniej wizerunku. Wymyślić jakiś głupkowaty taniec, zrobić prostacki hit z którym ludzie będą Cię kojarzyć, albo przynajmniej wywołać wokół siebie parę celebryckich skandali. Miło usłyszeć gościa, który pnie się po szczeblach kariery w błyskawicznym tempie bez autotune'a, bez cykających bitów i rewolucji w typie tych, które znalazły się na "Blueprint III".

J. Cole to bardzo dobry raper, ale też obiecujący producent. Jego bity są utrzymane w delikatnej, spokojnej i nieskomplikowanej tonacji, która dzięki swojej prostocie w epoce przepychu zwraca na siebie uwagę. Ta muzyka nie jest rewolucyjna poprzez swoją strukturę, ale zaskakująca dzięki temu, że jest totalnie wbrew obowiązującym trendom. Nawet nie chodzi o akustyczne brzmienie... Tutaj nawet nie ma Just Blaze'owych bangerów! Największym asem z płyty jest świetne "Light Please" oparte na spokojnej prostej melodyce. Numer możecie odsłuchać pod spodem.

Bohater naszej Świeżej Krwi znalazł się na ostatniej okładce URB'a, a pod jego ksywką napisano "Nowy Nas. Wyobraźcie to sobie!". Mnie osobiście sposób w jaki nawija J. Cole bardziej przypomina Kanye Westa, któremu ktoś odjąłby całą otoczkę kontrowersji. Nie boi się podśpiewywać, w tekstach jak stwierdza sam, mówi głównie o "walce, bólu, nadzieii, ambicjach i marzeniach", ale zdarzają się i dobre wersy o płci przeciwnej czy naprawdę złośliwe i celne bragga. Jego ulubionymi raperami są 2Pac, Nas, Biggie, Canibus i Eminem, ale oprócz wersów z propsami, nie łączy go z nimi zbyt wiele. Gdybym miał wskazać jedną rzecz łączącą tych panów, to to, że najmłodszy z nich, tak jak i starsi potrafi swoim flow przykuć do głośnika. Jego zaangażowanie, pasja w głosie i włożone w to wszystko emocje są bardzo imponujące. Poza tym? To wykształcony chłopiec, który jak sam mówi, po przeniesieniu do Nowego Jorku powiedział sobie, że ktoś musi go dostrzec. Po setkach godzin dzwonienia do labelów, setkach egzemplarzy wysłanych demo i wielu dniach spędzonych pod znanymi studiami nagraniowymi w oczekiwaniu na swoje gwiazdy, odezwał się do niego Jay-Z. Cole często wspomina jak przed tym telefonem zrobił sobie koszulkę z napisem "Produce For Jay-Z, Or Die Tryin'".

Wspominając ich pierwsze spotkanie Cole mówi, że był bardzo pozytywnie zaskoczony, kiedy Jay słuchając "Lights Please" z uznaniem kiwał głową i co jakiś czas robił głośne "Woooo!". Po podpisanie kontraktu J. Cole złożył hołd dla Jay'a nagrywając swoje, bardzo udaną interpretację jego klasycznego singla "Dead Presidents". W nieoficjalnym "Dead Presidents III" pojawił się też Drake. Prawdopodobnie był to ich ostatni wspólny numer. Jak powiedział sam zainteresowany "chyba nie jesteśmy na dobrej drodze, żeby zostać przyjaciółmi".

Widząc potencjał tego chłopaka i prawdopodobnie przewidując to jak niebawem będzie sławny, na swój materiał zaprosili go Talib Kweli i Hi-Tek. Jego zwrotka w "Just Begun" z pewnością zwraca uwagę, podobnie jak to co zrobił w "A Star Is Born" na ostatnim album Hovy. "Just Begun"... Ten tytuł mówi wiele o karierze J. Cole'a. Ja od siebie serdecznie polecam wam obydwa mixtape'y, a szczególnie drugi - "The Warm Up" dostępny za darmo na MySpace artysty. Jeśli to faktycznie jest tylko rozgrzewka, to czekam na prawdziwą rozgrywkę. Chłopaczyna ma zadatki na stanie się kimś naprawdę wielkim.


 

]]>
Dirtee Stank - Z kim trzyma Dizzee Rascal (Świeża Krew #4)https://popkiller.kingapp.pl/2010-05-22,dirtee-stank-z-kim-trzyma-dizzee-rascal-swieza-krew-4https://popkiller.kingapp.pl/2010-05-22,dirtee-stank-z-kim-trzyma-dizzee-rascal-swieza-krew-4May 22, 2010, 3:00 pmMarcin GontarzPrzyjrzeliśmy się już gromadce Wiley'a z Eskibeat Recordings, a dziś, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, powdychamy trochę brudnego smrodu. Dirtee Stank to label londyńskiego rapera Dizziego Rascala, który wydaje płyty takich artystów jak Newham Generals, czy Smurfie Syco. Ciach, wrzucamy brzydkie logo na tapetę.Wytwórnia powstała już w 2006 roku, a jej pierwszym wydawnictwem był singiel Dizzieego "I Luv U". Trud założenia labelu Dizzee podjął razem ze swoim producentem i starym managerem z XL recordings Cagem. Członkowie podkreślają w wywiadach, że Dirtee Stank to nie tylko formalna wytwórnia, ale też grupa przyjaciół. Nie dziwi fakt, że się dogadują - każdy z nich tworzy muzykę, która wykracza poza schemat. Razem objechali całą Anglię pod banderą Dirtee Stank Tour. Pamiętajcie, że najbliższym release'em jest "Dirrtee Disco" Dizzeego, które wychodzi 24. maja. Newham Generals Jak sama nazwa wskazuje ekipa pochodzi z Newham w Lonydnie. W Dirtee Stank wydali dwie płyty: mixtape " The Best of Newham Generals" i pełnoprawny album "Generally Talking". Zespół powstał w wyniku odejście D Double E i Footsiego z Nasty Crew. Footsie jest raperem i producentem. Pojawiał się między innymi na mixtape'ach Wiley'a. Wydał serię vinyli. D Double E to stary wyga na scenie. Zaczynał w 187 Crew po czym skorzystał z propozycji wstąpienia do Nasty Crew. W pewnym momencie musiał pożegnać się z zespołem ze względu na zarzuty jakoby miał ustawiać koncerty całej ekipy jako swoje własne. Nagrywał między innymi z Lethalem B ("Pow!"), Kano, czy Jammerem. Raperzy prezentują słuchaczom bardzo ciężkie, uliczne brzmienie podobne do tego na"Boy in the corner" z tym, że słychać w nim wiele więcej inspiracji innymi gatunkami i otwartość na nowe pomysły w robieniu muzyki. Ich grime to ciężka stopa i werbel, głębokie basy z dubową rytmiką, dziwne dubstepowe dźwięki i drum'n'bassowe dodatki. Wynikiem tej wyliczanki jest naprawdę chory, twardy i mroczny klimat. Sprawdźcie sami,czy poniższy klip nakręcony w szpitalu psychiatrycznym rzeczywiście wymagluje Wam głowy.Smurfie SycoMłody i dobrze rokujący raper. Od dwóch lat także producent. Sam o swojej muzyce mówi, że jest to szalony mix, a najwięcej inspiracji wyniósł z rodzinnego domu gdzie słuchało się przeróżnej muzyki od reggae do gospelu. Przyznaje także, że to co robi obecnie podobne jest do produkcji z pierwszych płyt Dizzeego. Na płycie "smurfiesyco.com" słychać dużo dubstepu, ciężkiego grime'u, zadziornego hip hopu, a także klimaty, które rzeczywiście przypominają "Boy In The Corner". Jako producent wypuścił EPkę "Unleash Da Syco", na której sprawdza się jako twórca hardkorowych dubstepów. Na jego YouTube można zobaczyć już zapowiedź drugiej części tego instrumentalnego projektu. Smurfie ma niewyparzony język, sporą charyzmę i wie jak poderwać publiczność. Pod opieką samego Dizzeego Rascala ma szansę zajść naprawdę wysoko.Przyjrzeliśmy się już gromadce Wiley'a z Eskibeat Recordings, a dziś, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, powdychamy trochę brudnego smrodu. Dirtee Stank to label londyńskiego rapera Dizziego Rascala, który wydaje płyty takich artystów jak Newham Generals, czy Smurfie Syco.

Ciach, wrzucamy brzydkie logo na tapetę.

Wytwórnia powstała już w 2006 roku, a jej pierwszym wydawnictwem był singiel Dizzieego "I Luv U". Trud założenia labelu Dizzee podjął razem ze swoim producentem i starym managerem z XL recordings Cagem. Członkowie podkreślają w wywiadach, że Dirtee Stank to nie tylko formalna wytwórnia, ale też grupa przyjaciół. Nie dziwi fakt, że się dogadują - każdy z nich tworzy muzykę, która wykracza poza schemat. Razem objechali całą Anglię pod banderą Dirtee Stank Tour. Pamiętajcie, że najbliższym release'em jest "Dirrtee Disco" Dizzeego, które wychodzi 24. maja.

Newham Generals
Jak sama nazwa wskazuje ekipa pochodzi z Newham w Lonydnie. W Dirtee Stank wydali dwie płyty: mixtape " The Best of Newham Generals" i pełnoprawny album "Generally Talking". Zespół powstał w wyniku odejście D Double E i Footsiego z Nasty Crew. Footsie jest raperem i producentem. Pojawiał się między innymi na mixtape'ach Wiley'a. Wydał serię vinyli. D Double E to stary wyga na scenie. Zaczynał w 187 Crew po czym skorzystał z propozycji wstąpienia do Nasty Crew. W pewnym momencie musiał pożegnać się z zespołem ze względu na zarzuty jakoby miał ustawiać koncerty całej ekipy jako swoje własne. Nagrywał między innymi z Lethalem B ("Pow!"), Kano, czy Jammerem. Raperzy prezentują słuchaczom bardzo ciężkie, uliczne brzmienie podobne do tego na"Boy in the corner" z tym, że słychać w nim wiele więcej inspiracji innymi gatunkami i otwartość na nowe pomysły w robieniu muzyki. Ich grime to ciężka stopa i werbel, głębokie basy z dubową rytmiką, dziwne dubstepowe dźwięki i drum'n'bassowe dodatki. Wynikiem tej wyliczanki jest naprawdę chory, twardy i mroczny klimat. Sprawdźcie sami,czy poniższy klip nakręcony w szpitalu psychiatrycznym rzeczywiście wymagluje Wam głowy.



Smurfie Syco
Młody i dobrze rokujący raper. Od dwóch lat także producent. Sam o swojej muzyce mówi, że jest to szalony mix, a najwięcej inspiracji wyniósł z rodzinnego domu gdzie słuchało się przeróżnej muzyki od reggae do gospelu. Przyznaje także, że to co robi obecnie podobne jest do produkcji z pierwszych płyt Dizzeego. Na płycie "smurfiesyco.com" słychać dużo dubstepu, ciężkiego grime'u, zadziornego hip hopu, a także klimaty, które rzeczywiście przypominają "Boy In The Corner". Jako producent wypuścił EPkę "Unleash Da Syco", na której sprawdza się jako twórca hardkorowych dubstepów. Na jego YouTube można zobaczyć już zapowiedź drugiej części tego instrumentalnego projektu. Smurfie ma niewyparzony język, sporą charyzmę i wie jak poderwać publiczność. Pod opieką samego Dizzeego Rascala ma szansę zajść naprawdę wysoko.



]]>