popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Devin The Dudehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17048/Devin-The-DudeJuly 7, 2024, 4:11 pmpl_PL © 2024 Admin stronyWyluzowany za nas wszystkich - recenzujemy nowy album Devina The Dude'ahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-21,wyluzowany-za-nas-wszystkich-recenzujemy-nowy-album-devina-the-dudeahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-21,wyluzowany-za-nas-wszystkich-recenzujemy-nowy-album-devina-the-dudeaFebruary 20, 2021, 11:16 pmMateusz MarcolaW życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i to, że po odpaleniu dowolnego albumu Devina The Dude'a poczujemy ciepło w serduszku. Weteran sceny Houston na nowym „Soulful Distance” kontynuuje swoją muzyczną misję odprężania słuchaczy i łagodzenia obyczajów. I znów mu się udaje. (function() { const date = new Date(); const mcnV = date.getHours().toString() + date.getMonth().toString() + date.getFullYear().toString(); const mcnVid = document.createElement('script'); mcnVid.type = 'text/javascript'; mcnVid.async = true; mcnVid.src = 'https://mrex.exs.pl/script/mcn.min.js?'+mcnV; const mcnS = document.getElementsByTagName('script')[0]; mcnS.parentNode.insertBefore(mcnVid, mcnS); const mcnCss = document.createElement('link'); mcnCss.setAttribute('href', 'https://mrex.exs.pl/script/mcn.css?'+mcnV); mcnCss.setAttribute('rel', 'stylesheet'); mcnS.parentNode.insertBefore(mcnCss, mcnS); })(); Co nowego u Devina? „Nothin' Really Just Chillin'”. Świat stanął na głowie, słowa restrykcje i obostrzenia odmieniamy przez wszystkie przypadki, strajk pogania strajk, ale raper z jointem w ręce i kaszkietem na głowie dalej idzie wyluzowanym krokiem przez ten łez padół. Że niby oderwany od rzeczywistości i zamknięty w swojej wieży z kości słoniowej? A skąd! Przecież już w pierwszym wersie albumu śpiewa: „I can't wait for the pandemic to end”. Zresztą jaka znowu kość słoniowa; Devin to żadna gwiazda - raczej członek towarzystwa hip-hopowych normalsów, nie dla niego diamenty za dwadzieścia kilka baniek. „Niggas with the money, they spend it on expensive Prada jeans / But fuck it, to me it's not a thing” - zaznacza na „To Each His Own”. The Dude woli raczej wydać te parę dolców na pudełko kurczaków, torbę ulubionej substancji i butlę Buda Light. Nie zmienił się wiele od czasu, kiedy na okładce swojego debiutu z 1998 roku siedział na tronie z jointem i gazetą.Ponoć jeśli dreptasz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Devin jednak nie jest gościem, który śledziłby wpisy coachów głoszących konieczność „wyjścia ze swojej strefy komfortu”. Raper jakieś ćwierć wieku temu umościł się wygodnie w zadymionej niszy i doprawdy trudno mieć o to do niego pretensje. Wszak nigdy nie wykonywał muzycznych szpagatów, byleby tylko dowiosłować do głównego nurtu, a te kilka chwil większej popularności, na fali refrenu w „Fuck You”, było raczej docenieniem jego klasy przez innych artystów, niż gorączkowym pchaniem się na afisz. Ci z mainstreamu niech kombinują, Devin wzorem Waltera Sobchaka mówi raczej „fuck it, dude” i robi to, w czym jest najlepszy.A najlepszy jest w nagrywaniu muzycznych polepszaczy nastroju i hymnów na cześć jej zielonej mości.Odtrutka na ciężkie czasy„Wpływa korzystnie na dobre samopoczucie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Ułatwia odprężenie, łagodzi niepokój. Wspomaga proces odprężenia całego organizmu” - to nie o najnowszym albumie reprezentanta Houston, tylko o właściwościach marihuany medycznej, ale i tak pasuje jak ulał. Jeśli akurat niespecjalnie uśmiecha się wam wietrzenie zadymionego pokoju - na dworze przecież zimno jak diabli - to „Soulful Distance” może posłużyć za doskonały substytut. /* TFP - PopKiller.pl */ (function() { var opts = { artist: "Devin The Dude", song: "", adunit_id: 100002011, div_id: "cf_async_" + Math.floor((Math.random() * 999999999)) }; document.write('');var c=function(){cf.showAsyncAd(opts)};if(typeof window.cf !== 'undefined')c();else{cf_async=!0;var r=document.createElement("script"),s=document.getElementsByTagName("script")[0];r.async=!0;r.src="//srv.clickfuse.com/showads/showad.js";r.readyState?r.onreadystatechange=function(){if("loaded"==r.readyState||"complete"==r.readyState)r.onreadystatechange=null,c()}:r.onload=c;s.parentNode.insertBefore(r,s)}; })(); Płytę najlepiej słuchać w pozycji horyzontalno-siedzącej, to propozycja dla drapieżnika najedzonego i gotowego do odpoczynku. Jeśli pamiętacie „Big Lebowskiego” i The Dude'a leżącego na dywanie ze słuchawkami na uszach, to wiecie o co chodzi.Devin ma już przeszło 50-tkę na karku, ale wywlekanie metryki to zabieg zupełnie niepotrzebny, bo choć lata lecą, raper nadal potrafi przyciągać uwagę słuchaczy. Łagodne flow, które mogłoby pokojowo kończyć wojny, melodyjne refreny i przyśpiewki potwierdzające muzyczne wyczucie - he still got it. Stępiło mu się za to pióro. Kiedyś jego linijki potrafiły zaciekawić storytellingiem i rozśmieszyć - nie tylko balansującymi na granicy dobrego smaku one-linerami, ale i wykreowaną postacią pociesznego fajtłapy z talentem do wpadania w kłopoty. Na „Soulful Distance” przeważa niestety wujaszkowy humor i nieciekawe (anty)love songi.Braki w liryce z nawiązką nadrabia za to warstwa muzyczna. Devin The Dude ponownie wybrał sobie do współpracy Blyne Roba i słychać, że panowie rozumieją się bez słów. Trudno się temu dziwić - Blyne Rob to bowiem niegdysiejszy Rob Quest, czyli jedna trzecia (obok Devina i Jugg Mugga) zwariowanego tria Odd Squad, które w 1994 roku pod szyldem Rap-A-Lot Records wydało „Fadanuf Fa Erybody”, południową odpowiedź na dorobek ATCQ. Producent wie, jak wykorzystać atuty gospodarza. Otwierający całość numer tytułowy czy późniejsze „A Good Woman” to soulowo-funkowe słodycze, którym Devin oddaje śpiewny hołd, nie zawracając sobie nawet głowy rapem. „To Each His Own” boom-bapuje w zwolnionym tempie, w „High And Trippin'” stopa również krzyżuje się z werblem w rytmie boom-bap-boom-boom-bap, ale tempo dla odmiany przyspiesza, a klawisze harcują w najlepsze. „Just Ridin' By” to południowa przewózka w starym, dobrym stylu, z otwartym dachem i dudniącym subwooferem, więc nie dziwota, że siedzący w fotelach pasażerskich legendy Houston Lil Keke i Big Pokey czują się jak u siebie. „Nothin' Really Just Chillin'” zdaje się odrysowywać od nowoczesnego szablonu, całość jest jednak odpowiednio zmulona, a flet w refrenie dodatkowo rozluźnia atmosferę. Słowem: ścieżka muzyczna wprawdzie potrafi tu i ówdzie zaskoczyć, ale Blyne Rob bynajmniej nie zawracał sobie głowy odkrywaniem Ameryki na nowo. Bębny biją wolno, bas ani na moment nie pozwala o sobie zapomnieć, gitary również mają swoje do powiedzenia - Devin The Dude czuje się w takim anturażu jak w ulubionych kapciach.Szkoda tylko, że niezauważenie przechodzą dwa numery wieńczące płytę. Na papierze „Live And Let Live” (ze Scarfacem i Slim Thugiem) i „We Smokin'” z załogą Odd Squad w komplecie zwiastowały muzyczny posiłek z dwóch dań i deserem, tymczasem dania okazały się takie sobie, a na deser było jabłko.Ale nic to. Nowy Devin to dobra odtrutka na ciężkie czasy. „Dobrze wiedzieć, że gdzieś tam jest The Dude, wyluzowany za nas wszystkich, grzeszników” - jak mówi Sam Elliott w ostatniej scenie „Big Lebowskiego”.4/6W życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i to, że po odpaleniu dowolnego albumu Devina The Dude'a poczujemy ciepło w serduszku. Weteran sceny Houston na nowym „Soulful Distance” kontynuuje swoją muzyczną misję odprężania słuchaczy i łagodzenia obyczajów. I znów mu się udaje.

Co nowego u Devina? „Nothin' Really Just Chillin'”. Świat stanął na głowie, słowa restrykcje i obostrzenia odmieniamy przez wszystkie przypadki, strajk pogania strajk, ale raper z jointem w ręce i kaszkietem na głowie dalej idzie wyluzowanym krokiem przez ten łez padół. Że niby oderwany od rzeczywistości i zamknięty w swojej wieży z kości słoniowej? A skąd! Przecież już w pierwszym wersie albumu śpiewa: „I can't wait for the pandemic to end”. Zresztą jaka znowu kość słoniowa; Devin to żadna gwiazda - raczej członek towarzystwa hip-hopowych normalsów, nie dla niego diamenty za dwadzieścia kilka baniek. „Niggas with the money, they spend it on expensive Prada jeans / But fuck it, to me it's not a thing” - zaznacza na „To Each His Own”. The Dude woli raczej wydać te parę dolców na pudełko kurczaków, torbę ulubionej substancji i butlę Buda Light. Nie zmienił się wiele od czasu, kiedy na okładce swojego debiutu z 1998 roku siedział na tronie z jointem i gazetą.

Ponoć jeśli dreptasz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Devin jednak nie jest gościem, który śledziłby wpisy coachów głoszących konieczność „wyjścia ze swojej strefy komfortu”. Raper jakieś ćwierć wieku temu umościł się wygodnie w zadymionej niszy i doprawdy trudno mieć o to do niego pretensje. Wszak nigdy nie wykonywał muzycznych szpagatów, byleby tylko dowiosłować do głównego nurtu, a te kilka chwil większej popularności, na fali refrenu w „Fuck You”, było raczej docenieniem jego klasy przez innych artystów, niż gorączkowym pchaniem się na afisz. Ci z mainstreamu niech kombinują, Devin wzorem Waltera Sobchaka mówi raczej „fuck it, dude” i robi to, w czym jest najlepszy.

A najlepszy jest w nagrywaniu muzycznych polepszaczy nastroju i hymnów na cześć jej zielonej mości.

Odtrutka na ciężkie czasy

„Wpływa korzystnie na dobre samopoczucie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Ułatwia odprężenie, łagodzi niepokój. Wspomaga proces odprężenia całego organizmu” - to nie o najnowszym albumie reprezentanta Houston, tylko o właściwościach marihuany medycznej, ale i tak pasuje jak ulał. Jeśli akurat niespecjalnie uśmiecha się wam wietrzenie zadymionego pokoju - na dworze przecież zimno jak diabli - to „Soulful Distance” może posłużyć za doskonały substytut.

Płytę najlepiej słuchać w pozycji horyzontalno-siedzącej, to propozycja dla drapieżnika najedzonego i gotowego do odpoczynku. Jeśli pamiętacie „Big Lebowskiego” i The Dude'a leżącego na dywanie ze słuchawkami na uszach, to wiecie o co chodzi.

Devin ma już przeszło 50-tkę na karku, ale wywlekanie metryki to zabieg zupełnie niepotrzebny, bo choć lata lecą, raper nadal potrafi przyciągać uwagę słuchaczy. Łagodne flow, które mogłoby pokojowo kończyć wojny, melodyjne refreny i przyśpiewki potwierdzające muzyczne wyczucie - he still got it. Stępiło mu się za to pióro. Kiedyś jego linijki potrafiły zaciekawić storytellingiem i rozśmieszyć - nie tylko balansującymi na granicy dobrego smaku one-linerami, ale i wykreowaną postacią pociesznego fajtłapy z talentem do wpadania w kłopoty. Na „Soulful Distance” przeważa niestety wujaszkowy humor i nieciekawe (anty)love songi.

Braki w liryce z nawiązką nadrabia za to warstwa muzyczna. Devin The Dude ponownie wybrał sobie do współpracy Blyne Roba i słychać, że panowie rozumieją się bez słów. Trudno się temu dziwić - Blyne Rob to bowiem niegdysiejszy Rob Quest, czyli jedna trzecia (obok Devina i Jugg Mugga) zwariowanego tria Odd Squad, które w 1994 roku pod szyldem Rap-A-Lot Records wydało „Fadanuf Fa Erybody”, południową odpowiedź na dorobek ATCQ. Producent wie, jak wykorzystać atuty gospodarza. Otwierający całość numer tytułowy czy późniejsze „A Good Woman” to soulowo-funkowe słodycze, którym Devin oddaje śpiewny hołd, nie zawracając sobie nawet głowy rapem. „To Each His Own” boom-bapuje w zwolnionym tempie, w „High And Trippin'” stopa również krzyżuje się z werblem w rytmie boom-bap-boom-boom-bap, ale tempo dla odmiany przyspiesza, a klawisze harcują w najlepsze. „Just Ridin' By” to południowa przewózka w starym, dobrym stylu, z otwartym dachem i dudniącym subwooferem, więc nie dziwota, że siedzący w fotelach pasażerskich legendy Houston Lil Keke i Big Pokey czują się jak u siebie. „Nothin' Really Just Chillin'” zdaje się odrysowywać od nowoczesnego szablonu, całość jest jednak odpowiednio zmulona, a flet w refrenie dodatkowo rozluźnia atmosferę. Słowem: ścieżka muzyczna wprawdzie potrafi tu i ówdzie zaskoczyć, ale Blyne Rob bynajmniej nie zawracał sobie głowy odkrywaniem Ameryki na nowo. Bębny biją wolno, bas ani na moment nie pozwala o sobie zapomnieć, gitary również mają swoje do powiedzenia - Devin The Dude czuje się w takim anturażu jak w ulubionych kapciach.

Szkoda tylko, że niezauważenie przechodzą dwa numery wieńczące płytę. Na papierze „Live And Let Live” (ze Scarfacem i Slim Thugiem) i „We Smokin'” z załogą Odd Squad w komplecie zwiastowały muzyczny posiłek z dwóch dań i deserem, tymczasem dania okazały się takie sobie, a na deser było jabłko.

Ale nic to. Nowy Devin to dobra odtrutka na ciężkie czasy. „Dobrze wiedzieć, że gdzieś tam jest The Dude, wyluzowany za nas wszystkich, grzeszników” - jak mówi Sam Elliott w ostatniej scenie „Big Lebowskiego”.

4/6

]]>
Devin The Dude z nowym albumem - dużo uśmiechu na mroźną zimę!https://popkiller.kingapp.pl/2021-02-06,devin-the-dude-z-nowym-albumem-duzo-usmiechu-na-mrozna-zimehttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-06,devin-the-dude-z-nowym-albumem-duzo-usmiechu-na-mrozna-zimeFebruary 6, 2021, 2:50 amAdmin stronyPrawda, że w obecnej zimowej aurze dobrze zrobi trochę pozytywnych wibracji i muzycznego uśmiechu? Najbardziej wyluzowany człowiek w Teksasie, czyli legendarny Devin The Dude ma na to receptę - nowy album, jedenasty w karierze! "Soulful Distance" to recepta na społeczny dystans i porcja swojskiego vibe'u pełnego humoru i normalności.Przypomina o tym już singlowy "To Each Is Own" - w końcu ilu raperów nawinie w 2021 roku o tym, że kupowanie drogich ciuchów czy twarde gangsterskie życie to coś, co totalnie ich nie kręci. Welcome back Devin!Odsłuch całego albumu na streamingach, poniżej wspomniany singiel oraz utwór ze Slim Thugiem i Scarface'em - a pod nimi przypominamy nasz wywiad z Devinem z Hip Hop Kempu 2009:Prawda, że w obecnej zimowej aurze dobrze zrobi trochę pozytywnych wibracji i muzycznego uśmiechu? Najbardziej wyluzowany człowiek w Teksasie, czyli legendarny Devin The Dude ma na to receptę - nowy album, jedenasty w karierze! "Soulful Distance" to recepta na społeczny dystans i porcja swojskiego vibe'u pełnego humoru i normalności.

Przypomina o tym już singlowy "To Each Is Own" - w końcu ilu raperów nawinie w 2021 roku o tym, że kupowanie drogich ciuchów czy twarde gangsterskie życie to coś, co totalnie ich nie kręci. Welcome back Devin!

Odsłuch całego albumu na streamingach, poniżej wspomniany singiel oraz utwór ze Slim Thugiem i Scarface'em - a pod nimi przypominamy nasz wywiad z Devinem z Hip Hop Kempu 2009:

]]>
Dobry Vibe na Trudny Czas #1 - wybiera Mateusz Natalihttps://popkiller.kingapp.pl/2020-05-01,dobry-vibe-na-trudny-czas-1-wybiera-mateusz-natalihttps://popkiller.kingapp.pl/2020-05-01,dobry-vibe-na-trudny-czas-1-wybiera-mateusz-nataliMay 2, 2020, 5:49 pmAdmin stronyW mediach znajdziemy obecnie masę strachu, ciemnych wizji i atakujących z każdej strony negatywnych treści. Wszystko generuje niepewność, stres i pogłębia zdenerwowanie. Czy muzyka nie służy też temu, by oderwać się od takich emocji? Czy muzyczne media nie są jednymi z niewielu które mogą choć trochę od tego uciec i dać ludziom trochę wsparcia i otuchy w obecnej ciężkiej sytuacji pełnej znaków zapytania?Wychodząc z tego założenia odpalamy nowy cykl, który w najbliższych tygodniach stanie się naszym stałym punktem. Codziennie rano otrzymacie porcję 3 utworów wybieranych przez raperów, producentów, aktywistów i dziennikarzy związanych z polskim hip-hopem. Ich klucz jest jeden - mają być to numery, które dodają danej osobie otuchy, które włącza ona by się podbudować lub które zawsze wywołują w niej pozytywne emocje. Bez depresyjnych myśli, gniewu, agresji, złości - tylko utwory, które wesprą, rzucą dobre słowo, motywację, albo po prostu pomogą się zrelaksować i przychillować. Gotowi na #dobryvibenatrudnyczas?W pierwszym odcinku podrzucam Wam 3 perełki od siebie, a w weekend dopuścimy do głosu gości!Masta Ace - BeautifulDefinicja wakacji, piękna codzienności i długiego gorącego lata. Chorwacki producent Koolaid przeniósł tu skwar z plaż Makarskiej a Masta Ace dorzucił opowieści z rozgrzanego nowojorskiego bruku i wyszedł numer, który definiuje sam tytuł. Nie wiem czy ten cykl umiałbym rozpocząć innym utworem. To naprawdę "different kind of feeling, special kind of healing"."So look inside yourselfSomething you never feltFeeling like nothing elseWhat's inside goes beyond your mind, it's beautiful"Devin The Dude - Anythang"You ain't the only one who got problemsYou ain't the only one who knows painGet up off your ass and just solve itYou still got a chance to try to change, try this shit again"Hymn dla osób, które widzą szklankę w połowie pustą. Devin w ujmująco prosty i celny sposób wskazuje, że 'cokolwiek to już dużo' i że często to, czego nie zauważasz i traktujesz jako normalność dla innych byłoby największym szczęściem świata. W obecnej sytuacji szczególnie warto spojrzeć na wszystko w ten sposób i docenić to, co mamy na co dzień - kto by pomyślał, że tak szybko docenimy wartość zwykłych codziennych spotkań, wspólnych wypadów czy koncertów.Ortega Cartel feat. Reno - Dobre czasyI na koniec coś polskiego. Anthem letnich marzycieli. "Wczorajsze marzenia to dzisiejsze plany" to jeden z moich ulubionych wersów w historii polskiego rapu i motto napędzające do działania, a porcja muzycznego słońca ze strony Ortegi i Reno jest tu porażająca. Dużo luzu, dużo uśmiechu. "Ciągle ogień płonie, nadzieje się tląCzy słońce czy deszcz, czy dobrze czy źle"Wszystkie 3 numery poniżej na playlistach, codzienną selekcję w ramach cyklu "Dobry Vibe na Trudny Czas" będziemy prezentować Wam na dedykowanych playlistach YT i Spotify, tak by można było odpalić sobie całość za jednym zamachem i zbiorczo łapać muzyczne wibracje! Na playliście Spotify brak jedynie numeru Ortegi, bowiem nie ma go w serwisie.W mediach znajdziemy obecnie masę strachu, ciemnych wizji i atakujących z każdej strony negatywnych treści. Wszystko generuje niepewność, stres i pogłębia zdenerwowanie. Czy muzyka nie służy też temu, by oderwać się od takich emocji? Czy muzyczne media nie są jednymi z niewielu które mogą choć trochę od tego uciec i dać ludziom trochę wsparcia i otuchy w obecnej ciężkiej sytuacji pełnej znaków zapytania?

Wychodząc z tego założenia odpalamy nowy cykl, który w najbliższych tygodniach stanie się naszym stałym punktem. Codziennie rano otrzymacie porcję 3 utworów wybieranych przez raperów, producentów, aktywistów i dziennikarzy związanych z polskim hip-hopem. Ich klucz jest jeden - mają być to numery, które dodają danej osobie otuchy, które włącza ona by się podbudować lub które zawsze wywołują w niej pozytywne emocje. Bez depresyjnych myśli, gniewu, agresji, złości - tylko utwory, które wesprą, rzucą dobre słowo, motywację, albo po prostu pomogą się zrelaksować i przychillować. Gotowi na #dobryvibenatrudnyczas?

W pierwszym odcinku podrzucam Wam 3 perełki od siebie, a w weekend dopuścimy do głosu gości!

Masta Ace - Beautiful

Definicja wakacji, piękna codzienności i długiego gorącego lata. Chorwacki producent Koolaid przeniósł tu skwar z plaż Makarskiej a Masta Ace dorzucił opowieści z rozgrzanego nowojorskiego bruku i wyszedł numer, który definiuje sam tytuł. Nie wiem czy ten cykl umiałbym rozpocząć innym utworem. To naprawdę "different kind of feeling, special kind of healing".

"So look inside yourself
Something you never felt
Feeling like nothing else
What's inside goes beyond your mind, it's beautiful"

Devin The Dude - Anythang

"You ain't the only one who got problems
You ain't the only one who knows pain
Get up off your ass and just solve it
You still got a chance to try to change, try this shit again"

Hymn dla osób, które widzą szklankę w połowie pustą. Devin w ujmująco prosty i celny sposób wskazuje, że 'cokolwiek to już dużo' i że często to, czego nie zauważasz i traktujesz jako normalność dla innych byłoby największym szczęściem świata. W obecnej sytuacji szczególnie warto spojrzeć na wszystko w ten sposób i docenić to, co mamy na co dzień - kto by pomyślał, że tak szybko docenimy wartość zwykłych codziennych spotkań, wspólnych wypadów czy koncertów.

Ortega Cartel feat. Reno - Dobre czasy

I na koniec coś polskiego. Anthem letnich marzycieli. "Wczorajsze marzenia to dzisiejsze plany" to jeden z moich ulubionych wersów w historii polskiego rapu i motto napędzające do działania, a porcja muzycznego słońca ze strony Ortegi i Reno jest tu porażająca. Dużo luzu, dużo uśmiechu. "Ciągle ogień płonie, nadzieje się tlą
Czy słońce czy deszcz, czy dobrze czy źle"

Wszystkie 3 numery poniżej na playlistach, codzienną selekcję w ramach cyklu "Dobry Vibe na Trudny Czas" będziemy prezentować Wam na dedykowanych playlistach YT i Spotify, tak by można było odpalić sobie całość za jednym zamachem i zbiorczo łapać muzyczne wibracje! Na playliście Spotify brak jedynie numeru Ortegi, bowiem nie ma go w serwisie.

]]>
Devin The Dude "Still Rollin' Up: Somethin' To Ride With"https://popkiller.kingapp.pl/2019-08-17,devin-the-dude-still-rollin-up-somethin-to-ride-withhttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-17,devin-the-dude-still-rollin-up-somethin-to-ride-withAugust 17, 2019, 6:04 pmAdmin stronyNiezatapialny i niezmienialny - legendarny Devin The Dude z kolejną porcją leniwej southowej wygrzewki.SPRAWDŹ RESZTĘ LIPCOWYCH PREMIER PŁYTOWYCHTracklista:1. You 2. Don’t Be Afraid 3. Trap-A-Nigga 4. Plates of Ramen Noodles 5. I’ll Say Anything 6. Pretty Little Thang You 7. I Tried 8. Sorry 9. You Got Me 10. Spinal 11. Somethin’ To Ride With 12. The Doobie Drop[[{"fid":"54055","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Niezatapialny i niezmienialny - legendarny Devin The Dude z kolejną porcją leniwej southowej wygrzewki.

SPRAWDŹ RESZTĘ LIPCOWYCH PREMIER PŁYTOWYCH

Tracklista:

1. You
2. Don’t Be Afraid
3. Trap-A-Nigga
4. Plates of Ramen Noodles
5. I’ll Say Anything
6. Pretty Little Thang You
7. I Tried
8. Sorry
9. You Got Me
10. Spinal
11. Somethin’ To Ride With
12. The Doobie Drop

[[{"fid":"54055","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

]]>
Devin The Dude zagra we Wrocławiu!https://popkiller.kingapp.pl/2018-08-24,devin-the-dude-zagra-we-wroclawiuhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-08-24,devin-the-dude-zagra-we-wroclawiuAugust 24, 2018, 2:25 pmAleksandra OrłowskaSiema Wrocław! Tym razem mamy coś dla miłośników laidbackowych brzmień. Wiadomo, że przy degustacji magicznego suszu muzyka Devina to pozycja obowiązkowa. Słońce, chill i Devin ze swoim niepowtarzalnym wokalem to recepta na uwolnienie się od wszelkich stresów i wrzucenie na pełen luz. Już 2 września będziecie mogli zobaczyć go na żywo, pierwszy raz we Wrocławiu! Legendarny MC, a także wokalista z Houston, wychwalany przez New York Times, który wspierał swoim talentem takie ikony jak Snoop Dogg, Dr Dre, Scarface, czy Jay-Z. Talent i dystans do siebie artysty doceniła publiczność "Up in smoke tour" - jednej z największych tras koncertowych w historii hip-hopu, na której Dude grał obok Eminema, czy Ice Cube'a. W Europie czy Japonii nikt nie ma problemu z mało hardkorowym wizerunkiem Devina - wyśmienicie przyjętym m.in. na festiwalu Hip Hop Kemp.Jesteśmy pewni, że występ gwiazdy tak wyluzowanej i pozytywnej jak The Dude to najlepszy sposób by poczuć atmosferę lata w niedzielny, wrześniowy wieczór!Do zobaczenia pod sceną!MIEJSCE: Akademia CLUBStart: 21:00Bilety: I PULA 29 zł WYPRZEDANE II PULA 39 złIII PULA/W DNIU KONCERTU 49 zł Bilety dostępne są tutaj https://ticketos.pl/event/1020/Bilety kolekcjonerskie (w sprzedaży od 14 sierpnia)● Fireline (D.H. FENIKS, 4 piętro, Rynek)● Bila Club (Grunwaldzka 67)Siema Wrocław! Tym razem mamy coś dla miłośników laidbackowych brzmień. Wiadomo, że przy degustacji magicznego suszu muzyka Devina to pozycja obowiązkowa. Słońce, chill i Devin ze swoim niepowtarzalnym wokalem to recepta na uwolnienie się od wszelkich stresów i wrzucenie na pełen luz. Już 2 września będziecie mogli zobaczyć go na żywo, pierwszy raz we Wrocławiu! 

Legendarny MC, a także wokalista z Houston, wychwalany przez New York Times, który wspierał swoim talentem takie ikony jak Snoop Dogg, Dr Dre, Scarface, czy Jay-Z. Talent i dystans do siebie artysty doceniła publiczność "Up in smoke tour" - jednej z największych tras koncertowych w historii hip-hopu, na której Dude grał obok Eminema, czy Ice Cube'a. 

W Europie czy Japonii nikt nie ma problemu z mało hardkorowym wizerunkiem Devina - wyśmienicie przyjętym m.in. na festiwalu Hip Hop Kemp.

Jesteśmy pewni, że występ gwiazdy tak wyluzowanej i pozytywnej jak The Dude to najlepszy sposób by poczuć atmosferę lata w niedzielny, wrześniowy wieczór!

Do zobaczenia pod sceną!

MIEJSCE: Akademia CLUB
Start: 21:00

Bilety:
I PULA 29 zł WYPRZEDANE
II PULA 39 zł
III PULA/W DNIU KONCERTU 49 zł 

Bilety dostępne są tutaj https://ticketos.pl/event/1020/

Bilety kolekcjonerskie (w sprzedaży od 14 sierpnia)

● Fireline (D.H. FENIKS, 4 piętro, Rynek)

● Bila Club (Grunwaldzka 67)

]]>
Killa Kyleon "Candy Paint N Texas Plates" - tracklista, data premiery + 1 singiel feat. A$AP Rocky & Bun Bhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-04-25,killa-kyleon-candy-paint-n-texas-plates-tracklista-data-premiery-1-singiel-feat-aap-rockyhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-04-25,killa-kyleon-candy-paint-n-texas-plates-tracklista-data-premiery-1-singiel-feat-aap-rockyApril 25, 2018, 12:46 pmPaweł ZetKilla Kyleon to postać dobrze znana fanom rapu z Houston. Po ubiegłorocznym "Lorraine Motel" przyszedł czas na nowy materiał. Właśnie z tego powodu dostajemy pierwszy singiel - "Doja Sweet". Na jazzującym bicie z typowo houstońskim vibem gościnne zwrotki położyli A$AP Rocky oraz Bun B z UGK. Za produkcję odpowiada niezawodny Trakksounds. Numer ten był już dawno zapowiadany, ale jak dobrze słychać, było warto tyle czekać."Candy Paint N Texas Plates" ma się ukazać 4 maja. Oprócz wspomnianej wcześniej dwójki, na płycie pojawi się również Z-Ro, Scarface, Devin The Dude, Willie D oraz reprezentanci młodszego pokolenia - A$AP Ferg, Maxo Kream, czy Delorean. Tytuł albumu nawiązuje oczywiście do mixtejpów, które Kyle wydał w 2011 roku.Tracklista:1.Love2. Doja Sweet (feat. A$AP Rocky & Bun B)3. Money All the Time (feat. Scarface, Z-Ro, Willie D & Devin the Dude)4. F**k You5. Light It Sip It (feat. A$AP Ferg & Maxo Kream)6. Choppa7. Nightmares8. Come On Down (feat. Delorean)9. Freak (feat. Bambino)10. Let’s Talk About It (feat. Bam Rogers)11. Out Tha Mudd12. 24 (feat. Young Dolph)13. Wtf14. SupaStar (feat. Rizzo Rizzo)15. Swear To God16. Ain’t Bout No Money17. Hate To See Ya Living (feat. Bambino)18. I’ma G19. Cash Money20. They Don’t Know (feat. Bambino)Killa Kyleon to postać dobrze znana fanom rapu z Houston. Po ubiegłorocznym "Lorraine Motel" przyszedł czas na nowy materiał. Właśnie z tego powodu dostajemy pierwszy singiel - "Doja Sweet". Na jazzującym bicie z typowo houstońskim vibem gościnne zwrotki położyli A$AP Rocky oraz Bun B z UGK. Za produkcję odpowiada niezawodny Trakksounds. Numer ten był już dawno zapowiadany, ale jak dobrze słychać, było warto tyle czekać.

"Candy Paint N Texas Plates" ma się ukazać 4 maja. Oprócz wspomnianej wcześniej dwójki, na płycie pojawi się również Z-Ro, Scarface, Devin The Dude, Willie D oraz reprezentanci młodszego pokolenia - A$AP Ferg, Maxo Kream, czy Delorean. Tytuł albumu nawiązuje oczywiście do mixtejpów, które Kyle wydał w 2011 roku.

Tracklista:

1.Love
2. Doja Sweet (feat. A$AP Rocky & Bun B)
3. Money All the Time (feat. Scarface, Z-Ro, Willie D & Devin the Dude)
4. F**k You
5. Light It Sip It (feat. A$AP Ferg & Maxo Kream)
6. Choppa
7. Nightmares
8. Come On Down (feat. Delorean)
9. Freak (feat. Bambino)
10. Let’s Talk About It (feat. Bam Rogers)
11. Out Tha Mudd
12. 24 (feat. Young Dolph)
13. Wtf
14. SupaStar (feat. Rizzo Rizzo)
15. Swear To God
16. Ain’t Bout No Money
17. Hate To See Ya Living (feat. Bambino)
18. I’ma G
19. Cash Money
20. They Don’t Know (feat. Bambino)

]]>
Joyner Lucas, Hilltop Hoods i Devin the Dude zagrają na HHK 2018!https://popkiller.kingapp.pl/2018-03-20,joyner-lucas-hilltop-hoods-i-devin-the-dude-zagraja-na-hhk-2018https://popkiller.kingapp.pl/2018-03-20,joyner-lucas-hilltop-hoods-i-devin-the-dude-zagraja-na-hhk-2018March 20, 2018, 7:10 pmHip Hop KempKolejna odsłona legendarnego festiwalu Hip Hop Kemp zapowiada się naprawdę wyjątkowo. Już pierwsze programowe ogłoszenia sugerują, że będzie to jedna z najciekawszych edycji ostatnich lat, a dzisiejsze nowości w lineupie zdają się tylko potwierdzać tę tezę. W Hradec Kralove będziemy mogli bowiem usłyszeć i zobaczyć koncerty Joynera Lucasa, Hilltop Hoods oraz Devina the Dude. Mamy tu zatem to, z czego ten czeski festiwal słynął od lat - połączenie starej szkoły z zupełnie świeżym rap brzmieniem.Śmiało można powiedzieć, że 2017 rok należał właśnie do Joynera Lucasa! Chociaż na scenie aktywny jest od dobrych kilku lat, w ostatnim czasie zaliczył niebywały skok swojej popularności - zarówno za sprawą świeżutkich remixów popularnych obecnie rap bangerów (“Bank Account”, “Gucci Gang”), jak i świetnego albumu “(508)-507-2209". Na krążku Joyner bezkompromisowo rozprawia się z tym, co boli go we współczesnej rap grze, opierając się na kapitalnym storytellingu i precyzyjnie składanych wersach. Autentyczność przekazu i zaangażowanie w warstwę liryczną są zresztą znakami rozpoznawczymi pochodzącego z Massachusetts artysty, a te wartości zawsze miały w sercach kempowiczów wyjątkowe miejsce![[{"fid":"42199","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Ekipa Hilltop Hoods to bez dwóch zdań najlepsza wizytówka australijskiej sceny hiphopowej, o czym świadczy legendarny już status grupy nie tylko w krainie kangurów, ale na całym świecie. Od swojego oficjalnego debiutu w 1999 roku Suffa, MC Pressure i DJ Debris czerpią garściami z brzmień klasycznego rapu, wyciągając go jednocześnie z wszelkich ram i tworząc swój unikalny, pozytywny styl nawijki. Muzyka Hilltopów, pełna soczystych sampli i melodyjnych refrenów, od lat jest źródłem inspiracji dla całych pokoleń rap zajawkowiczów. Zarówno tych przy mikrofonach, jak i tych na deskach, rowerach oraz z puszkami farby w dłoniach![[{"fid":"44706","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Devin the Dude to jeden z tych raperów, których po prostu nie można nie darzyć szczerą sympatią! Jego maksymalnie chilloutowa, niepodrabialna stylówka jednoznacznie wskazuje, że mamy do czynienia ze starą szkołą południowych rejonów Stanów Zjednoczonych. Legenda Devina nie opiera się jednak tylko na “zielonym” flow, ale na autentycznych rap skillsach, którymi imponuje już od dwóch dekad - zarówno przy okazji swoich solowych albumów, jak i na przyjacielskich dogrywkach u takich graczy, jak Dr Dre, Snoop Dogg czy Scarface. Jego powrót na kempową scenę z pewnością będzie jednym z najbardziej pozytywnych momentów nadchodzącej edycji, w pełnym tego słowa znaczeniu![[{"fid":"44707","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"44708","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]][[{"fid":"44709","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]Kolejna odsłona legendarnego festiwalu Hip Hop Kemp zapowiada się naprawdę wyjątkowo. Już pierwsze programowe ogłoszenia sugerują, że będzie to jedna z najciekawszych edycji ostatnich lat, a dzisiejsze nowości w lineupie zdają się tylko potwierdzać tę tezę. W Hradec Kralove będziemy mogli bowiem usłyszeć i zobaczyć koncerty Joynera Lucasa, Hilltop Hoods oraz Devina the Dude. Mamy tu zatem to, z czego ten czeski festiwal słynął od lat - połączenie starej szkoły z zupełnie świeżym rap brzmieniem.

Śmiało można powiedzieć, że 2017 rok należał właśnie do Joynera Lucasa! Chociaż na scenie aktywny jest od dobrych kilku lat, w ostatnim czasie zaliczył niebywały skok swojej popularności - zarówno za sprawą świeżutkich remixów popularnych obecnie rap bangerów (“Bank Account”, “Gucci Gang”), jak i świetnego albumu “(508)-507-2209". Na krążku Joyner bezkompromisowo rozprawia się z tym, co boli go we współczesnej rap grze, opierając się na kapitalnym storytellingu i precyzyjnie składanych wersach. Autentyczność przekazu i zaangażowanie w warstwę liryczną są zresztą znakami rozpoznawczymi pochodzącego z Massachusetts artysty, a te wartości zawsze miały w sercach kempowiczów wyjątkowe miejsce!

[[{"fid":"42199","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Ekipa Hilltop Hoods to bez dwóch zdań najlepsza wizytówka australijskiej sceny hiphopowej, o czym świadczy legendarny już status grupy nie tylko w krainie kangurów, ale na całym świecie. Od swojego oficjalnego debiutu w 1999 roku Suffa, MC Pressure i DJ Debris czerpią garściami z brzmień klasycznego rapu, wyciągając go jednocześnie z wszelkich ram i tworząc swój unikalny, pozytywny styl nawijki. Muzyka Hilltopów, pełna soczystych sampli i melodyjnych refrenów, od lat jest źródłem inspiracji dla całych pokoleń rap zajawkowiczów. Zarówno tych przy mikrofonach, jak i tych na deskach, rowerach oraz z puszkami farby w dłoniach!

[[{"fid":"44706","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Devin the Dude to jeden z tych raperów, których po prostu nie można nie darzyć szczerą sympatią! Jego maksymalnie chilloutowa, niepodrabialna stylówka jednoznacznie wskazuje, że mamy do czynienia ze starą szkołą południowych rejonów Stanów Zjednoczonych. Legenda Devina nie opiera się jednak tylko na “zielonym” flow, ale na autentycznych rap skillsach, którymi imponuje już od dwóch dekad - zarówno przy okazji swoich solowych albumów, jak i na przyjacielskich dogrywkach u takich graczy, jak Dr Dre, Snoop Dogg czy Scarface. Jego powrót na kempową scenę z pewnością będzie jednym z najbardziej pozytywnych momentów nadchodzącej edycji, w pełnym tego słowa znaczeniu!

[[{"fid":"44707","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"44708","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

[[{"fid":"44709","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

]]>
Devin The Dude w Polsce!https://popkiller.kingapp.pl/2017-02-25,devin-the-dude-w-polscehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-02-25,devin-the-dude-w-polsceFebruary 25, 2017, 7:55 pmPaweł MiedzielecJuż 12 marca w krakowskim klubie The Club wystąpi kolejna legendarna postać amerykańskiego hip-hopu - Devin The Dude! Znany z laidbackowego stylu mistrz chilloutowych nagrywek i stylowych refrenów pojawi się w naszym kraju, by promować najnowszą pozycję w swojej dyskografii, czyli album "Acoustic Levitation" mający swoją premierę 2 dni przed eventem. Były eprezentant Rap-A-Lot Records debiutował na scenie w pierwszej połowie lat 90-tych jako członek ekip Odd Squad oraz Facemob, którą uformował Scarface. W 1998 roku zdecydował się rozpocząć karierę solową, wydając swoje pierwsze LP, jakim był krążek "The Dude". Od tego czasu raper i hookman w jednej osobie powiększył swoją dyskografię o kolejnych kilkanaście pozycji oraz niezliczoną ilość udziałów gościnnych, wśród których największą popularność zyskały występy w numerach "Fuck You" Dr. Dre na płycie "2001", czy "Hand Of The Dead Body" Scarface'a.Na scenie jako support pojawią się Oxon / Revo oraz goście specjalni, zaś za gramofonami stanie DJ Chester. Bilety są nadal dostępne w przedsprzedaży po 29 i 39 zł, cena wejściówki w dniu koncertu wynosi 49 zł. Impreza startuje o godzinie 19:30 - nie może was tam zabraknąć!Już 12 marca w krakowskim klubie The Club wystąpi kolejna legendarna postać amerykańskiego hip-hopu - Devin The Dude! Znany z laidbackowego stylu mistrz chilloutowych nagrywek i stylowych refrenów pojawi się w naszym kraju, by promować najnowszą pozycję w swojej dyskografii, czyli album "Acoustic Levitation" mający swoją premierę 2 dni przed eventem.

Były eprezentant Rap-A-Lot Records debiutował na scenie w pierwszej połowie lat 90-tych jako członek ekip Odd Squad oraz Facemob, którą uformował Scarface. W 1998 roku zdecydował się rozpocząć karierę solową, wydając swoje pierwsze LP, jakim był krążek "The Dude". Od tego czasu raper i hookman w jednej osobie powiększył swoją dyskografię o kolejnych kilkanaście pozycji oraz niezliczoną ilość udziałów gościnnych, wśród których największą popularność zyskały występy w numerach "Fuck You" Dr. Dre na płycie "2001", czy "Hand Of The Dead Body" Scarface'a.

Na scenie jako support pojawią się Oxon / Revo oraz goście specjalni, zaś za gramofonami stanie DJ Chester. Bilety są nadal dostępne w przedsprzedaży po 29 i 39 zł, cena wejściówki w dniu koncertu wynosi 49 zł. Impreza startuje o godzinie 19:30 - nie może was tam zabraknąć!

]]>
Pimp C - znamy gości na pośmiertnym albumiehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-16,pimp-c-znamy-gosci-na-posmiertnym-albumiehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-16,pimp-c-znamy-gosci-na-posmiertnym-albumieOctober 15, 2014, 10:52 pmMichał ZdrojewskiŚmierć Pimpa C wstrząsnęła światem hip-hopowym, ponieważ muzyka przez niego tworzona w duecie z Bunem B odcisnęła duże piętno na tym, jak wygląda obecny hip-hop. Amerykańska dziennikarka Julia Beverly pracuje wraz z matką rapera nad książką opisującą jego życie. Żona legendy Houston wydała oświadczenie przeciwne wydaniu owej książki, ale co najważniejsze, zdradziła dużo istotnych informacji dotyczących pośmiertnego albumu Pimpa C.Chinara Butler ujawniła listę gości, którzy wystąpią na tym projekcie i trzeba przyznać, że lista ta jest okazała. Za mic'a złapią m.in. A$AP Rocky, Wiz Khalifa, Lil Wayne, Chris Brown, Too Short, Rick Ross, Lil Keke, Devin The Dude, Sleepy Brown oraz oczywiście Bun B. Producentami wykonawczymi albumu będzie żona Pimpa oraz Juicy J. W produkcji pomogą również Mike Will Made It, Ray Murray, Warren G i inni artyści od lat związani muzycznie z grupą UGK. Śmierć Pimpa C wstrząsnęła światem hip-hopowym, ponieważ muzyka przez niego tworzona w duecie z Bunem B odcisnęła duże piętno na tym, jak wygląda obecny hip-hop. Amerykańska dziennikarka Julia Beverly pracuje wraz z matką rapera nad książką opisującą jego życie. Żona legendy Houston wydała oświadczenie przeciwne wydaniu owej książki, ale co najważniejsze, zdradziła dużo istotnych informacji dotyczących pośmiertnego albumu Pimpa C.

Chinara Butler ujawniła listę gości, którzy wystąpią na tym projekcie i trzeba przyznać, że lista ta jest okazała. Za mic'a złapią m.in. A$AP Rocky, Wiz Khalifa, Lil Wayne, Chris Brown, Too Short, Rick Ross, Lil Keke, Devin The Dude, Sleepy Brown oraz oczywiście Bun B. Producentami wykonawczymi albumu będzie żona Pimpa oraz Juicy J. W produkcji pomogą również Mike Will Made It, Ray Murray, Warren G i inni artyści od lat związani muzycznie z grupą UGK.

 

]]>
Video Dnia: Devin The Dude "I'm Just Gettin Blowed"https://popkiller.kingapp.pl/2014-06-09,video-dnia-devin-the-dude-im-just-gettin-blowedhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-06-09,video-dnia-devin-the-dude-im-just-gettin-blowedJune 8, 2014, 8:53 pmAdmin stronyDlaczego: Nasz dobry znajomy z Houston z wrodzonym sobie wdziękiem traktuje teledyski - w nowym do "I'm Just Gettin Blowed" nie dzieje się za wiele, ale widoczki z lotu ptaka popodziwiać można. Podobnie jak klimat, który jak to u Devina, jest niezawodny.Dlaczego: Nasz dobry znajomy z Houston z wrodzonym sobie wdziękiem traktuje teledyski - w nowym do "I'm Just Gettin Blowed" nie dzieje się za wiele, ale widoczki z lotu ptaka popodziwiać można. Podobnie jak klimat, który jak to u Devina, jest niezawodny.

]]>
Video Dnia: Devin the Dude "Probably Should Have"https://popkiller.kingapp.pl/2013-10-17,video-dnia-devin-the-dude-probably-should-havehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-17,video-dnia-devin-the-dude-probably-should-haveOctober 17, 2013, 1:07 pmWojciech GraczykDlaczego: Bo to pierwszy klip promujący nową płytę Devina, "One For The Road", a jak dobrze wiemy, Mr. Copeland nie kręci ich zbyt wiele. Bit do utworu stworzyli Thomas Knudsen i Even Brenna, dając podkład pod nietypową dla naszego bohatera historię. Całą płytę możecie, za darmo odsłuchać tu.Dlaczego: Bo to pierwszy klip promujący nową płytę Devina, "One For The Road", a jak dobrze wiemy, Mr. Copeland nie kręci ich zbyt wiele. Bit do utworu stworzyli Thomas Knudsen i Even Brenna, dając podkład pod nietypową dla naszego bohatera historię. Całą płytę możecie, za darmo odsłuchać tu.

]]>
Devin The Dude "One For The Road" - odsłuchaj całośćhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-08,devin-the-dude-one-for-the-road-odsluchaj-caloschttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-08,devin-the-dude-one-for-the-road-odsluchaj-caloscOctober 8, 2013, 4:27 pmAdmin strony15 października do sklepów trafi nowy album tego-którego-nie-da-się-nie-lubić. Wiecznie uśmiechnięty i ujarany, emanujący pozytywnym nastawieniem do świata i zaraźliwą beztroską Devin The Dude atakuje kolejnym materiałem "One For The Road". Teraz, tydzień przed premierą, płytę można już odsłuchać w całości za free, do czego zachęcamy i sami rozpoczynamy odsłuch a pierwszy numer od początku sprawia, że nie chce się robić niiiic.Tracklista:1. I’m Just Gettin’ Blowed2. Fresh Air (Feat. Rum & DNA)3. Livin’ This Life (Feat. Angela Williams)4. Stop Waitin’5. Reach For It (Feat. Snap)6. Probably Should Have7. Your Favorite Radio Station/ Skit 18. Hear The Sound9. Rearview (Feat. Shun Ward & Kiddrick James)10. One For The Road11. I Hope We Don’t Get Too Drunk (Feat. Rob Quest & Jugg Mugg)12. Your Favorite Radio Station/ Skit 213. Please Don’t Smoke Cheese14. Herb The Nation15. Your Favorite Radio Station/ Skit 3Odsłuchaj całość15 października do sklepów trafi nowy album tego-którego-nie-da-się-nie-lubić. Wiecznie uśmiechnięty i ujarany, emanujący pozytywnym nastawieniem do świata i zaraźliwą beztroską Devin The Dude atakuje kolejnym materiałem "One For The Road". Teraz, tydzień przed premierą, płytę można już odsłuchać w całości za free, do czego zachęcamy i sami rozpoczynamy odsłuch a pierwszy numer od początku sprawia, że nie chce się robić niiiic.

Tracklista:

1. I’m Just Gettin’ Blowed
2. Fresh Air (Feat. Rum & DNA)
3. Livin’ This Life (Feat. Angela Williams)
4. Stop Waitin’
5. Reach For It (Feat. Snap)
6. Probably Should Have
7. Your Favorite Radio Station/ Skit 1
8. Hear The Sound
9. Rearview (Feat. Shun Ward & Kiddrick James)
10. One For The Road
11. I Hope We Don’t Get Too Drunk (Feat. Rob Quest & Jugg Mugg)
12. Your Favorite Radio Station/ Skit 2
13. Please Don’t Smoke Cheese
14. Herb The Nation
15. Your Favorite Radio Station/ Skit 3

Odsłuchaj całość

]]>
Devin The Dude "One For The Road" - płyta w drodze, mamy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-14,devin-the-dude-one-for-the-road-plyta-w-drodze-mamy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-14,devin-the-dude-one-for-the-road-plyta-w-drodze-mamy-singielSeptember 14, 2013, 11:05 amAdmin stronyTykająca bomba chillu i pozytywnego nastawienia do świata w osobie Devina Copelanda nadchodzi z kolejnym albumem. "One For The Road" pojawi się już 8 października a teraz poznajemy okładkę oraz pierwszy singiel..."Znowu to samo, o jaraniu i dupach nawija marny no-skill, żeby hajs na gimbach zbijać, gimboraper!" - usłyszałby Devin, będąc polskim MC. "Probably Should Have" to bowiem esencja tego, do czego przyzwyczaił nas Dude i dokładnie to, czego oczekują od niego fani. Leniwe brzmienie, melodyjny refren i wychillowana nawijka. Czekamy!Tykająca bomba chillu i pozytywnego nastawienia do świata w osobie Devina Copelanda nadchodzi z kolejnym albumem. "One For The Road" pojawi się już 8 października a teraz poznajemy okładkę oraz pierwszy singiel...

"Znowu to samo, o jaraniu i dupach nawija marny no-skill, żeby hajs na gimbach zbijać, gimboraper!" - usłyszałby Devin, będąc polskim MC. "Probably Should Have" to bowiem esencja tego, do czego przyzwyczaił nas Dude i dokładnie to, czego oczekują od niego fani. Leniwe brzmienie, melodyjny refren i wychillowana nawijka. Czekamy!

]]>
Freddie Gibbs, Devin The Dude, Killa Kyleon, Starlito & Propain “Rollin” - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-06,freddie-gibbs-devin-the-dude-killa-kyleon-starlito-propain-rollin-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-03-06,freddie-gibbs-devin-the-dude-killa-kyleon-starlito-propain-rollin-nowy-numerMarch 5, 2013, 8:55 pmAdmin strony"Muzyka z potrzeby chwili", "Something for the mood" - zwał jak zwał. Ale kiedy na niebo wjeżdża pierwsze wiosenne słońce a kurtka zimowa wskakuje do szafy to "możesz mieć mnie za muzykometeoropatę", bo nie wyobrażam sobie wtedy słuchania ciężkich i dołujących brzmień. Nothing like this.Luz, lato, słoneczny vibe. A że pogoda od paru dni jak najbardziej dopisuje to i nowy letni joint z udziałem dobrze znanych Devina czy Gibbsa wstrzeliwuje się z idealnym timingiem. Nic wybitnego, ale jak najbardziej coś przyjemnego. Poniżej również cały mixtape z którego pochodzi z naprawdę soczystą tracklistą.Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com"Muzyka z potrzeby chwili", "Something for the mood" - zwał jak zwał. Ale kiedy na niebo wjeżdża pierwsze wiosenne słońce a kurtka zimowa wskakuje do szafy to "możesz mieć mnie za muzykometeoropatę", bo nie wyobrażam sobie wtedy słuchania ciężkich i dołujących brzmień. Nothing like this.

Luz, lato, słoneczny vibe. A że pogoda od paru dni jak najbardziej dopisuje to i nowy letni joint z udziałem dobrze znanych Devina czy Gibbsa wstrzeliwuje się z idealnym timingiem. Nic wybitnego, ale jak najbardziej coś przyjemnego. Poniżej również cały mixtape z którego pochodzi z naprawdę soczystą tracklistą.


Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com

]]>
5th Ward Boyz ft. Willie D, Devin The Dude "P.W.A." (Diggin' In the Videos #254)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-08,5th-ward-boyz-ft-willie-d-devin-the-dude-pwa-diggin-in-the-videos-254https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-08,5th-ward-boyz-ft-willie-d-devin-the-dude-pwa-diggin-in-the-videos-254January 7, 2013, 9:37 pmMateusz MarcolaW swoim debiutanckim longplayu A$AP Rocky zdradza, że wszystko, czego wymaga od życia, to "pussy, money and weed". Niewygórowane potrzeby, prawda? Podobna skromność cechowała raperów w latach 90. - a jeśli nie wszystkich, to na pewno panów z 5th Ward Boyz, jednej z bardziej liczących się w tamtych czasach teksańskich grup. Im do szczęścia potrzebne były zaledwie "pussy, weed and alcohol", o czym nie omieszkali napomknąć w klasycznym już "P.W.A." z gościnnym udziałem Williego D i Devina. Grupa powstała na początku lat 90., założona przez Andre "007" Barnesa i Erica "E-Rock" Taylora, raperów urodzonych i wychowanych na znanej z wysokiego wskaźnika przestępczości 5th Ward w mieście Houston. W 1993 roku duet wydał - nakładem słynnej Rap-A-Lot Records - swój debiutancki krążek, "Ghetto Dope". Dwa lata później, już jako trio (do zespołu dołączył wcześniej będący za kratkami Richard "Lo Life" Nash), 5th Ward Boyz powrócili świetnym "Rated G", które można chyba uznać za ich opus magnum. Później było już tylko gorzej - kolejne albumy były porażką zarówno komercyjną, jak i artystyczną. Ale można wyłowić z nich produkty wysokiej jakości; mam tu przede wszystkim na myśli pierwszy singiel z wydanej w 1999 roku "Keep It Poppin'" - "P.W.A.". Zapatrzeni w Mos Defa i Taliba Kweliego słuchacze mogą być wprawdzie zniesmaczenie tematyką i poziomem tekstu, ale umówmy się - takich utworów słucha się nie dla podwójnych rymów i rozbudowanych metafor, a podkładu, klimatu i refrenu. A "P.W.A." dysponuje i świetnym podkładem, i trudnym do podrobienia klimatem, i refrenem klasowo wyśpiewanym przez niezawodnego Devina The Dude. Koniecznie!W swoim debiutanckim longplayu A$AP Rocky zdradza, że wszystko, czego wymaga od życia, to "pussy, money and weed". Niewygórowane potrzeby, prawda? Podobna skromność cechowała raperów w latach 90. - a jeśli nie wszystkich, to na pewno panów z 5th Ward Boyz, jednej z bardziej liczących się w tamtych czasach teksańskich grup. Im do szczęścia potrzebne były zaledwie "pussy, weed and alcohol", o czym nie omieszkali napomknąć w klasycznym już "P.W.A." z gościnnym udziałem Williego D i Devina. 

Grupa powstała na początku lat 90., założona przez Andre "007" Barnesa i Erica "E-Rock" Taylora, raperów urodzonych i wychowanych na znanej z wysokiego wskaźnika przestępczości 5th Ward w mieście Houston. W 1993 roku duet wydał - nakładem słynnej Rap-A-Lot Records - swój debiutancki krążek, "Ghetto Dope". Dwa lata później, już jako trio (do zespołu dołączył wcześniej będący za kratkami Richard "Lo Life" Nash), 5th Ward Boyz powrócili świetnym "Rated G", które można chyba uznać za ich opus magnum. 

Później było już tylko gorzej - kolejne albumy były porażką zarówno komercyjną, jak i artystyczną. Ale można wyłowić z nich produkty wysokiej jakości; mam tu przede wszystkim na myśli pierwszy singiel z wydanej w 1999 roku "Keep It Poppin'" - "P.W.A.". 

Zapatrzeni w Mos Defa i Taliba Kweliego słuchacze mogą być wprawdzie zniesmaczenie tematyką i poziomem tekstu, ale umówmy się - takich utworów słucha się nie dla podwójnych rymów i rozbudowanych metafor, a podkładu, klimatu i refrenu. A "P.W.A." dysponuje i świetnym podkładem, i trudnym do podrobienia klimatem, i refrenem klasowo wyśpiewanym przez niezawodnego Devina The Dude. Koniecznie!

]]>
Video Dnia: Devin The Dude & Coughee Brothaz "We Get High" https://popkiller.kingapp.pl/2012-11-18,video-dnia-devin-the-dude-coughee-brothaz-we-get-highhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-18,video-dnia-devin-the-dude-coughee-brothaz-we-get-highNovember 17, 2012, 12:33 pmWojciech GraczykDlaczego: To co widzicie to nie jest roczny poślizg. Devin dał nam nowy klip, który promuje nie tylko "Suite 420", ale również soundtrack do nadchodzącego filmu Devina pt. "Higway". Tych, którzy znają twórczość "ulubionego rapera Twoich ulubionych raperów" nie trzeba zachęcać, a tych, którzy jeszcze go nie poznali... zapraszam do obejrzenia, bo Devin to jedna z ciekawszych postaci w amerykańskim rapie.Dlaczego: To co widzicie to nie jest roczny poślizg. Devin dał nam nowy klip, który promuje nie tylko "Suite 420", ale również soundtrack do nadchodzącego filmu Devina pt. "Higway". Tych, którzy znają twórczość "ulubionego rapera Twoich ulubionych raperów" nie trzeba zachęcać, a tych, którzy jeszcze go nie poznali... zapraszam do obejrzenia, bo Devin to jedna z ciekawszych postaci w amerykańskim rapie.

]]>
Coughee Brothaz "Fresh Brew" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-08-21,coughee-brothaz-fresh-brew-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-08-21,coughee-brothaz-fresh-brew-recenzjaJanuary 2, 2014, 11:42 pmAdmin stronyW ubiegłym roku nasz houstoński ulubieniec wypuścił dwa albumy - jeden mocno średni a drugi naprawdę udany. Tempa jednak nie zwolnił... i wszyscy fani Devina mogą już od niedawna wrzucać na sprzęt następny materiał, tym razem nagrany wspólnie z całą ekipą Coughee Brothaz.Czego można spodziewać się po "Fresh Brew" i jak brzmi następca "Waitin Our Turn"?Brzmi bardzo przyjemnie i tak, że w wakacje powinien osiągnąć sporą rotację. Dobrze znane, klasyczne, wychillowane klimaty - bez niepotrzebnych eksperymentów w stylu "Suite 420". Bity są grube, podobnie jak to, co nieustannie umila czas houstończykom. Wszystko osadzone w starym dobrym, southowym stylu, którego Devin z ekipą wciąż się trzymają.Tematyka? Podobnie. Zero przewózki, napinki, hustlerki, zero atmosfery, która mogłaby jakoś zmącić spokój i wszechobecny chillout. Jaranie, kobiety, delikatna porcja rozkmin. Wszystko z perspektywy letniego luzu, z dala od miejskiego zgiełku.Tak naprawdę ciężko pisać mi o tej płycie tak, by nie powtarzać tego co pisałem już o poprzednich projektach Devina. Jednak nie jest to zarzut. Klimat tego typa znamy doskonale i właśnie tym urzeka najbardziej. Tu nie ma być przełomu, tylko podkład do letniego relaksu, w czym Dude'owi, Robowi Questowi i reszcie naprawdę ciężko dorównać. Mocna i pewna czwóreczka.Tempa jednak nie zwolnił... i wszyscy fani Devina mogą już od niedawna wrzucać na sprzęt następny materiał, tym razem nagrany wspólnie z całą ekipą Coughee Brothaz.

Czego można spodziewać się po "Fresh Brew" i jak brzmi następca "Waitin Our Turn"?

Brzmi bardzo przyjemnie i tak, że w wakacje powinien osiągnąć sporą rotację. Dobrze znane, klasyczne, wychillowane klimaty - bez niepotrzebnych eksperymentów w stylu "Suite 420". Bity są grube, podobnie jak to, co nieustannie umila czas houstończykom. Wszystko osadzone w starym dobrym, southowym stylu, którego Devin z ekipą wciąż się trzymają.

Tematyka? Podobnie. Zero przewózki, napinki, hustlerki, zero atmosfery, która mogłaby jakoś zmącić spokój i wszechobecny chillout. Jaranie, kobiety, delikatna porcja rozkmin. Wszystko z perspektywy letniego luzu, z dala od miejskiego zgiełku.

Tak naprawdę ciężko pisać mi o tej płycie tak, by nie powtarzać tego co pisałem już o poprzednich projektach Devina. Jednak nie jest to zarzut. Klimat tego typa znamy doskonale i właśnie tym urzeka najbardziej. Tu nie ma być przełomu, tylko podkład do letniego relaksu, w czym Dude'owi, Robowi Questowi i reszcie naprawdę ciężko dorównać. Mocna i pewna czwóreczka.




]]>
Devin The Dude "Suite 420" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-05,devin-the-dude-suite-420-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-05,devin-the-dude-suite-420-recenzjaJanuary 4, 2014, 3:41 pmAdmin stronyWiadomość o nadchodzącym koncercie Devina we Freshu niesamowicie poprawiła mi humor i sprawiła, że zacząłem już odliczać godziny do 16 czerwca. A skąd nagle Dude znalazł się tak blisko naszego kraju, że można było ściągnąć go do Stolicy?Wszystko z powodu trasy promującej kwietniowe "Suite 420". W tym momencie dochodzimy więc do sedna - jak prezentuje się najnowsze solo pana Copelanda?Żelazne trzy słowa, nieważne czy do ojca prowadzącego czy do kogokolwiek innego brzmią "Devin zawsze spoko". Tego typa nie da się nie lubić. Wiecznie pozytywny, uśmiechnięty, rozśpiewany świńtuch, któremu w głowie tylko kobiety i używki. Żyjący swoim trybem, w swoim własnym świecie, który potrafi wciągnąć na dobre i dziesięciokrotnie zwolnić a zarazem umilić upływ czasu. Devin nie nagrał jeszcze słabej płyty, na każdej znajdziemy soczyste letnie, wyluzowane do granic numery, które automatycznie wracają na playlistę, gdy odwieszamy zimowe kurtki do szafy. To gwarantuje też "Suite 420". Ale jak prezentuje się na tle dotychczasowych krążków Dude'a?Niestety - moim zdaniem to najsłabsze wydawnictwo w dorobku przybysza z Houston. Kawałki nie powalają i nie wybijają się ponad devinową średnią, głównie za sprawą bitów, bo te wypadają sporo słabiej niż choćby na "Landing Gear"i często zbyt dużo w nich surowości zamiast ciepła. Nie zawsze między nimi a Dudem wytwarza się odpowiednia chemia, przez co płyta nie wciąga tak jak poprzednie. Nawet singlowe "What We Be On" mimo świetnego klipu wydaje się po prostu poprawnym devinowym numerem, znacznie słabszym od "I Can't Make It Home", które do dziś nie może opuścić naszych playlist. Brak też zaskakującego ujęcia niezaskakującej tematyki, do czego Devin zdążył nas przyzwyczaić - opowiadając o drodze "od eleganta do elephanta" czy o swoim hiszpańsko-języcznych flirtach. Tu jest poprawnie, ale brak właśnie kropki nad i.Konkluzja dotycząca "Suite 420" może być jedna. Jeśli jesteście fanami Devina to pewnie tę płytę tak czy tak znacie już na pamięć a zbiór odtwarzanych na okrągło albumów powiększył się o jeden. Natomiast jeśli zbieracie się do sprawdzenia dyskografii houstońskiego przyjemniaczka, czy to ze względu "misję" Alkopoligamii, naszą, namowy znajomych czy zbliżający się koncert - lepiej zacznijcie od innej pozycji, choćby debiutu czy ostatniego "Landing Gear". Do tej płyty tak czy tak dojdziecie a pierwsze wrażenie będzie sporo lepsze. Trójeczka z plusem.Wiadomość o nadchodzącym koncercie Devina we Freshu niesamowicie poprawiła mi humor i sprawiła, że zacząłem już odliczać godziny do 16 czerwca. A skąd nagle Dude znalazł się tak blisko naszego kraju, że można było ściągnąć go do Stolicy?

Wszystko z powodu trasy promującej kwietniowe "Suite 420". W tym momencie dochodzimy więc do sedna - jak prezentuje się najnowsze solo pana Copelanda?

Żelazne trzy słowa, nieważne czy do ojca prowadzącego czy do kogokolwiek innego brzmią "Devin zawsze spoko". Tego typa nie da się nie lubić. Wiecznie pozytywny, uśmiechnięty, rozśpiewany świńtuch, któremu w głowie tylko kobiety i używki. Żyjący swoim trybem, w swoim własnym świecie, który potrafi wciągnąć na dobre i dziesięciokrotnie zwolnić a zarazem umilić upływ czasu. Devin nie nagrał jeszcze słabej płyty, na każdej znajdziemy soczyste letnie, wyluzowane do granic numery, które automatycznie wracają na playlistę, gdy odwieszamy zimowe kurtki do szafy. To gwarantuje też "Suite 420". Ale jak prezentuje się na tle dotychczasowych krążków Dude'a?

Niestety - moim zdaniem to najsłabsze wydawnictwo w dorobku przybysza z Houston. Kawałki nie powalają i nie wybijają się ponad devinową średnią, głównie za sprawą bitów, bo te wypadają sporo słabiej niż choćby na "Landing Gear"i często zbyt dużo w nich surowości zamiast ciepła. Nie zawsze między nimi a Dudem wytwarza się odpowiednia chemia, przez co płyta nie wciąga tak jak poprzednie. Nawet singlowe "What We Be On" mimo świetnego klipu wydaje się po prostu poprawnym devinowym numerem, znacznie słabszym od "I Can't Make It Home", które do dziś nie może opuścić naszych playlist. Brak też zaskakującego ujęcia niezaskakującej tematyki, do czego Devin zdążył nas przyzwyczaić - opowiadając o drodze "od eleganta do elephanta" czy o swoim hiszpańsko-języcznych flirtach. Tu jest poprawnie, ale brak właśnie kropki nad i.

Konkluzja dotycząca "Suite 420" może być jedna. Jeśli jesteście fanami Devina to pewnie tę płytę tak czy tak znacie już na pamięć a zbiór odtwarzanych na okrągło albumów powiększył się o jeden. Natomiast jeśli zbieracie się do sprawdzenia dyskografii houstońskiego przyjemniaczka, czy to ze względu "misję" Alkopoligamii, naszą, namowy znajomych czy zbliżający się koncert - lepiej zacznijcie od innej pozycji, choćby debiutu czy ostatniego "Landing Gear". Do tej płyty tak czy tak dojdziecie a pierwsze wrażenie będzie sporo lepsze. Trójeczka z plusem.
]]>
Devin The Dude - jedyny polski wywiad [Z Archiwum "S"]https://popkiller.kingapp.pl/2010-04-25,devin-the-dude-jedyny-polski-wywiad-z-archiwum-shttps://popkiller.kingapp.pl/2010-04-25,devin-the-dude-jedyny-polski-wywiad-z-archiwum-sJanuary 23, 2014, 11:52 amAdmin stronyW miniony wtorek na rynek trafił najnowszy materiał od naszego houstońskiego ulubieńca, zatytułowany "Suite 420". To dobry moment na przypomnienie kolejnego materiału "Z Archiwum S".Mowa oczywiście o przeprowadzonym w wyjątkowo przyjemnej i pozytywnej atmosferze jedynym polskim wywiadzie z Devinem, który zarejestrowaliśmy dla was na ubiegłorocznym Hip Hop Kempie.Dowiecie się z niego m.in. jak doszło do powstania "Doobie Ashtray", dlaczego Devin nie lubi teledysków, jaki jest jego kobiecy ideał, a także tego, czy można spodziewać się go na "Detoxie". Miłego oglądania i czekajcie na naszą recenzję "Suite 420". W miniony wtorek na rynek trafił najnowszy materiał od naszego houstońskiego ulubieńca, zatytułowany "Suite 420". To dobry moment na przypomnienie kolejnego materiału "Z Archiwum S".

Mowa oczywiście o przeprowadzonym w wyjątkowo przyjemnej i pozytywnej atmosferze jedynym polskim wywiadzie z Devinem, który zarejestrowaliśmy dla was na ubiegłorocznym Hip Hop Kempie.

Dowiecie się z niego m.in. jak doszło do powstania "Doobie Ashtray", dlaczego Devin nie lubi teledysków, jaki jest jego kobiecy ideał, a także tego, czy można spodziewać się go na "Detoxie". Miłego oglądania i czekajcie na naszą recenzję "Suite 420".


 

]]>
Devin The Dude "Gotta Be Me" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-11-06,devin-the-dude-gotta-be-me-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2010-11-06,devin-the-dude-gotta-be-me-recenzjaJanuary 4, 2014, 3:34 pmDaniel WardzińskiDevin The Dude to ksywka, która jednoznacznie kojarzy się z dobrze spędzonym czasem. Pełne, grube, relaksujące brzmienie, leniwe flow, znakomite wokalizy i teksty niezbyt zróżnicowane tematycznie, ale zawsze błyskotliwe i pasujące do chilloutu. "Suite 420" nie pasowało do tego opisu, ale co to zmienia? Devin zorientował się, że coś poszło nie tak i postanowił dostarczyć nam drugi album w przeciągu roku. Na okładce "Gotta Be Me" (zwróćcie uwagę na znaczenie tych słów) mr. Copelard pojawia się z bluntem, na tle "liquor store" czyli po swojemu... Czy ten klimat udało się zawrzeć na nowym albumie?Pewnie. Devin jest postacią na tyle szczerą wobec samego siebie, że nie ma obaw o syndrom wieku średniego czy cokolwiek złego czego się spodziewaliście po jego nowych numerach. To wciąż ten sam koleś, który zapełnił nam tyle godzin swoimi poprzednimi albumami. Jest maksymalnie wyluzowany, sympatyczny, a jego przejarane przekminy zawsze są albo błyskotliwe, albo zabawne, albo po prostu fajnie leją się z głośnika. Nie ma możliwości, żeby przy tej muzyce złapał was zły nastrój.Co ciekawe, a dla was być może zaskakujące po wstępie zapewniającym, że "Devin wrócił", brzmieniowo doczekaliśmy się zmiany. Na "Gotta Be Me" może posłuchać znacznie większej ilości sampli, czasami nawet wokalnych i dość znanych. Wypada to przyzwoicie, ale jednak zostawia lekkie poczucie "kiedy to już w końcu wejdzie ta zagrana, leniwa perełka z głębokim basem". I są. Jeśli nawet "Jus Coolin", "Gotta Be Me", "Gimme Some" czy "Ain't Going Nowhere" nie są grane, to brzmią jakby były. I to z wielkim smakiem. Płyta jest dosyć spójna muzycznie, ale też delikatnie sugeruje, że "stare", pełne brzmienie wciąż sprawdza się najlepiej i nie ma potrzeby, żeby je zmieniać.Devin The Dude nie spoczął na laurach i wciąż próbuje kreować swoją muzykę nie bazując tylko na zgranych już patentach, a mimo to daje nam poczucie, że wciąż jest sobą i chce po prostu palić, poznawać nowe kobiety i robić muzykę... Skłamałbym mówiąc, że brzmi tak dobrze jak chociażby na dwóch pierwszych albumach, ale mimo to jestem pełen szacunku dla houstończyka. Wciąż potrafi robić hymny lenistwa i za to piątka z małym minusem. Fajny powrót po małej wpadce.Pełne, grube, relaksujące brzmienie, leniwe flow, znakomite wokalizy i teksty niezbyt zróżnicowane tematycznie, ale zawsze błyskotliwe i pasujące do chilloutu. "Suite 420" nie pasowało do tego opisu, ale co to zmienia? Devin zorientował się, że coś poszło nie tak i postanowił dostarczyć nam drugi album w przeciągu roku. Na okładce "Gotta Be Me" (zwróćcie uwagę na znaczenie tych słów) mr. Copelard pojawia się z bluntem, na tle "liquor store" czyli po swojemu... Czy ten klimat udało się zawrzeć na nowym albumie?

Pewnie. Devin jest postacią na tyle szczerą wobec samego siebie, że nie ma obaw o syndrom wieku średniego czy cokolwiek złego czego się spodziewaliście po jego nowych numerach. To wciąż ten sam koleś, który zapełnił nam tyle godzin swoimi poprzednimi albumami. Jest maksymalnie wyluzowany, sympatyczny, a jego przejarane przekminy zawsze są albo błyskotliwe, albo zabawne, albo po prostu fajnie leją się z głośnika. Nie ma możliwości, żeby przy tej muzyce złapał was zły nastrój.

Co ciekawe, a dla was być może zaskakujące po wstępie zapewniającym, że "Devin wrócił", brzmieniowo doczekaliśmy się zmiany. Na "Gotta Be Me" może posłuchać znacznie większej ilości sampli, czasami nawet wokalnych i dość znanych. Wypada to przyzwoicie, ale jednak zostawia lekkie poczucie "kiedy to już w końcu wejdzie ta zagrana, leniwa perełka z głębokim basem".  I są. Jeśli nawet "Jus Coolin", "Gotta Be Me", "Gimme Some" czy "Ain't Going Nowhere" nie są grane, to brzmią jakby były. I to z wielkim smakiem. Płyta jest dosyć spójna muzycznie, ale też delikatnie sugeruje, że "stare", pełne brzmienie wciąż sprawdza się najlepiej i nie ma potrzeby, żeby je zmieniać.

Devin The Dude nie spoczął na laurach i wciąż próbuje kreować swoją muzykę nie bazując tylko na zgranych już patentach, a mimo to daje nam poczucie, że wciąż jest sobą i chce po prostu palić, poznawać nowe kobiety i robić muzykę... Skłamałbym mówiąc, że brzmi tak dobrze jak chociażby na dwóch pierwszych albumach, ale mimo to jestem pełen szacunku dla houstończyka. Wciąż potrafi robić hymny lenistwa i za to piątka z małym minusem. Fajny powrót po małej wpadce.

]]>